Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Po pierwsze jest wolność do stanowienia o własnym ciele. Twoje ciało nie powinno być zniewolone, nie jest rzeczą i zasługuje na szacunek. Mimo coraz większej świadomości ludzkich praw także dziś tysiącom ludzi tej wolności fizycznej brakuje. Według OSHO ludzie powinni wyzwalać się też z „psychicznego niewolnictwa”, w jakie są wtłoczeni przez rodziców, społeczeństwo czy religię. Taką wolność można osiągnąć poprzez rozwój i zachęcanie ludzi do samodzielnego poszukiwania prawdy.
I wreszcie ostatni wymiar to wolność duchowa. To najwyższa i ostateczna wolność, która jest więcej niż byciem za lub przeciw czemuś. Jest wolnością po prostu, jest byciem sobą i życiem w zgodzie ze swoją wewnętrzną prawdą w każdym momencie. Jest czystą świadomością.
Wolność nie oznacza chaosu. Oznacza większą odpowiedzialność, gdyż nikt nie ingeruje w Twoje życie. OSHO pozwala wybrać mądry sposób walki o swoją wolność, pokazuje, jak wyminąć przeszkody i trudności stojące jej na drodze i znaleźć odwagę, by być wiernym sobie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 198
Wolność przejawia się w trzech wymiarach. Pierwszy jest wymiar fizyczny. Możesz być zniewolony fizycznie – przez tysiące lat człowiek sprzedawany był na targu jak każdy inny towar. Niewolnicy byli na całym świecie. Nie przysługiwały im prawa człowieka; w istocie nie uważano ich za ludzi, lecz za podludzi. Niektórzy ludzie wciąż są traktowani jak podludzie. W Indiach są siudrowie, niedotykalni. Wielu Hindusów wciąż żyje w niewolnictwie; ciągle są takie rejony kraju, gdzie ci ludzie nie mogą się kształcić, nie mogą podjąć innych zawodów niż te, które narzuciła im tradycja pięć tysięcy lat temu. Uważa się, że poprzez samo dotknięcie ich stajesz się nieczysty; natychmiast musisz się wykąpać. Nawet jeśli nie dotkniesz osoby, a tylko jej cień – też musisz wziąć kąpiel.
Na całym świecie ciało kobiety uważane jest za gorsze od ciała mężczyzny. Kobieta nie ma takiej wolności, jaką ma mężczyzna. W Chinach przez stulecia mąż miał prawo bezkarnie zabić żonę, ponieważ żona była jego własnością. Tak jak możesz zniszczyć swoje krzesło lub spalić swój dom, bo to jest twoje krzesło i twój dom – to była twoja żona. W chińskim prawie nie było kary dla męża, jeśli zabił żonę, ponieważ uważano, że ona nie ma duszy. Była tylko mechanizmem rozrodczym, fabryką do produkowania dzieci.
A więc jest fizyczne niewolnictwo i jest fizyczna wolność – twoje ciało nie jest zniewolone, nie jest zaszeregowane jako niższe niż kogoś innego; w odniesieniu do ciała panuje równość. Ale nawet dziś tej wolności nie ma wszędzie. Zniewolenie stale się zmniejsza, lecz nie zanikło całkowicie.
Cały nasz sposób wychowywania dzieci polega na robieniu z nich niewolników – niewolników ideologii politycznych, społecznych, religijnych. Nie dajemy im szansy myślenia po swojemu, prowadzenia własnych poszukiwań.
Wolność ciała będzie oznaczać, że nie ma różnicy między czarnym i białym, że nie ma różnicy między mężczyzną i kobietą, że nie ma żadnych różnic, jeśli chodzi o ciała. Nikt nie jest czysty i nikt nie jest nieczysty; wszystkie ciała są jednakowe.
To jest podstawa wolności.
Następnie jest drugi wymiar: wolność psychologiczna. Na świecie jest bardzo mało osób, które są wolne psychologicznie… ponieważ jeśli jesteś muzułmaninem, nie jesteś psychologicznie wolny; jeśli jesteś hinduistą, nie jesteś psychologicznie wolny. Cały nasz sposób wychowywania dzieci polega na robieniu z nich niewolników – niewolników ideologii politycznych, społecznych, religijnych. Nie dajemy im szansy myślenia po swojemu, prowadzenia własnych poszukiwań. Wtłaczamy ich umysły w pewną formę. Faszerujemy je rzeczami, w których sami nie mamy doświadczenia. Rodzice uczą dzieci, że jest Bóg – a nic nie wiedzą o Bogu. Mówią swoim dzieciom, że jest niebo i piekło – a nic nie wiedzą o niebie i piekle.
Uczycie swoje dzieci rzeczy, których sami nie znacie. Warunkujecie ich umysły, ponieważ wasze umysły zostały uwarunkowane przez waszych rodziców. W ten sposób choroba przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.
Wolność psychologiczna będzie możliwa wtedy, gdy dzieciom pozwolimy się rozwijać, pomożemy im osiągać większy intelekt, większą inteligencję, większą świadomość, większą uważność. Nie będzie się im wpajać żadnych wierzeń. Nie będzie się ich uczyć żadnej wiary, lecz gorąco zachęcać do poszukiwania prawdy. I od samego początku będzie się im przypominać: „Uwolni was wasza własna prawda, wasze własne odkrycia; nic innego nie może tego dla was zrobić”.
Prawdy nie można pożyczyć. Nie można jej poznać z książek. Nikt nie może was z nią zaznajomić. Sami musicie wyostrzyć własną inteligencję, żebyście mogli zbadać życie i odnaleźć ją. Jeśli dziecko pozostanie otwarte, chłonne, uważne i zachęci się je do poszukiwania, będzie psychologicznie wolne. A z psychologiczną wolnością wiąże się olbrzymia odpowiedzialność. Nie musicie dziecka uczyć odpowiedzialności; ona pojawia się jak cień psychologicznej wolności. Dziecko będzie wam wdzięczne. W innym wypadku jest złe na rodziców, ponieważ je zniszczyli: zniszczyli jego wolność, uwarunkowali jego umysł. Zanim zadało jakieś pytania, wypełnili jego umysł odpowiedziami. Wszystkie te odpowiedzi są fałszywe, ponieważ nie są oparte na jego własnym doświadczeniu.
Cały świat żyje w psychologicznej niewoli.
Trzeci wymiar jest najwyższą wolnością – która jest wiedzą, że nie jesteś ani ciałem, ani umysłem, lecz tylko czystą świadomością. Ta wiedza powstaje z medytacji. Oddziela cię od ciała, od umysłu i w ostateczności istniejesz tylko jako czysta świadomość, jako czysta przytomność. To jest duchowa wolność.
To są trzy podstawowe wymiary wolności jednostki.
Zbiorowość nie ma duszy, nie ma umysłu. Zbiorowość nie ma nawet ciała; jest tylko nazwą, słowem. Zbiorowość nie potrzebuje wolności. Kiedy wszystkie jednostki będą wolne, zbiorowość będzie wolna. Ale słowa robią na nas wielkie wrażenie, tak wielkie, że zapominamy o tym, iż słowa nie mają żadnej substancji. Zbiorowość, społeczeństwo, społeczność, religia, Kościół – wszystko to słowa. Za nimi nie kryje się nic realnego.
Prawdy nie można pożyczyć. Nie można jej poznać z książek. Nikt nie może was z nią zaznajomić. Sami musicie wyostrzyć własną inteligencję, żebyście mogli zbadać życie i odnaleźć ją.
Przypomniała mi się historyjka.
W Alicji w krainie czarów Alicja przybywa do pałacu królowej. Kiedy Alicja wchodzi, królowa ją pyta: „Czy spotkałaś posłańca idącego do mnie?”.
Dziewczynka odpowiedziała: „Nie spotkałam nikogo”.
Królowa pomyślała, że „nikt” jest kimś, więc pyta: „To dlaczego Nikt tu jeszcze nie dotarł?”.
Mała dziewczynka odparła: „Proszę pani, nikt to nikt!”.
Królowa odrzekła: „Nie bądź głupia! Rozumiem: Nikt musi być Nikim, ale on powinien był dotrzeć tu przed tobą. Zdaje się, że Nikt idzie wolniej od ciebie”.
Alicja powiedziała: „To wykluczone! Nikt idzie szybciej ode mnie!”.
I tak toczy się ten dialog. W jego trakcie „nikt” staje się kimś i Alicja nie jest w stanie przekonać królowej, że „nikt” to nikt.
Zbiorowość, społeczeństwo – to wszystko tylko słowa. Tak naprawdę istnieje jednostka; inaczej byłby problem. Czym jest wolność Klubu Rotariańskiego? Czym jest wolność Klubu Lwów? To tylko nazwy.
Zbiorowość to bardzo niebezpieczna idea. W imię zbiorowości zawsze poświęcana jest jednostka, to, co rzeczywiste. Całkowicie się temu sprzeciwiam.
Narody poświęcały jednostki w imię narodu – a „naród” to tylko słowo. Linii, które wykreśliliście na mapie, nie ma nigdzie na ziemi. To tyko wasza gra. Ale w walce o te linie, które wykreśliliście na mapie, umarły miliony ludzi – prawdziwi ludzie umierający za nierzeczywiste linie. A wy zrobiliście z nich bohaterów narodowych!
Idea zbiorowości musi zostać całkowicie zniszczona; w przeciwnym razie, w taki czy inny sposób, będziemy nadal poświęcać jednostkę. Poświęcaliśmy jednostkę nawet w imię religii, w wojnach religijnych. Muzułmanin ginący w wojnie religijnej wie, że ma zapewniony raj. Duchowny mu powiedział: „Jeśli umrzesz za islam, twój raj jest całkowicie pewny, ze wszystkimi przyjemnościami, o jakich kiedykolwiek marzyłeś czy śniłeś. A ten, kogo zabiłeś, też dostanie się do raju, bo został zabity przez muzułmanina. To dla niego zaszczyt, więc nie musisz czuć się winny, że zabiłeś człowieka”. Chrześcijanie mają krucjaty – dżihad, wojnę religijną – i zabijają tysiące ludzi, palą żywych ludzi. Po co? Dla jakiejś zbiorowości – dla chrześcijaństwa, dla buddyzmu, dla hinduizmu, dla komunizmu, dla faszyzmu, dla czegokolwiek. Wystarczy słowo oznaczające jakąś zbiorowość i można poświęcić jednostkę.
Wolność od czegoś nie jest prawdziwą wolnością. Wolność robienia wszystkiego, co chcecie, również nie jest wolnością, o której mówię. Moja wizja wolności to bycie sobą.
Nie ma żadnego powodu, żeby zbiorowość w ogóle istniała: jednostki wystarczą. A jeśli jednostki są wolne – psychologicznie i duchowo – to naturalnie zbiorowość też będzie duchowo wolna.
Zbiorowość składa się z jednostek, a nie na odwrót. Mówi się, że jednostka to tylko część zbiorowości; to nieprawda. Jednostka nie jest tylko częścią zbiorowości; to zbiorowość jest tylko słowem symbolizującym spotykające się razem jednostki. Nie są one częściami czegokolwiek; pozostają niezależne. Pozostają organicznie niezależne, nie stają się częściami zbiorowości.
Jeśli naprawdę chcemy wolnego świata, musimy zrozumieć, iż w imię zbiorowości dokonano tak wielu rzezi, że teraz trzeba to zatrzymać.
Wszystkie zbiorowe nazwy powinny utracić wielkość, jaką miały w przeszłości. Najwyższą wartością powinny być jednostki.
Wolność od czegoś nie jest prawdziwą wolnością. Wolność robienia wszystkiego, co chcecie, również nie jest wolnością, o której mówię. Moja wizja wolności to bycie sobą.
Nie chodzi o uzyskiwanie wolności od czegoś. Ta wolność nie będzie wolnością, ponieważ wciąż jest wam dawana; ma swoją przyczynę. W waszej wolności nadal jest rzecz, od której czuliście się zależni. Jesteście jej zobowiązani. Bez niej nie bylibyście wolni.
Rodzisz się jako wolność. Ale zostałeś uwarunkowany, żeby o tym zapomnieć.
Wolność robienia wszystkiego, co chcecie, również nie jest wolnością, ponieważ chęć, pragnienie „robienia” czegoś powstaje z umysłu – a umysł jest waszym zniewoleniem.
Prawdziwa wolność powstaje z niewybierającej świadomości, ale gdy istnieje niewybierająca świadomość, wolność nie zależy ani od rzeczy, ani od robienia czegoś. Wolność, która wynika z niewybierającej świadomości, jest po prostu wolnością bycia sobą. A wy już jesteście sobą, rodzicie się z tym; dlatego nie zależy to od niczego innego. Nikt nie może wam tego dać i nikt nie może wam tego odebrać. Miecz może ściąć waszą głowę, ale nie może ściąć waszej wolności, waszej istoty.
Inaczej mówiąc, jesteście ześrodkowani, zakorzenieni w waszym naturalnym, egzystencjalnym ja. To nie ma nic wspólnego z rzeczami zewnętrznymi.
Wolność od rzeczy zależna jest od rzeczy zewnętrznych. Wolność robienia czegoś także jest zależna od rzeczy zewnętrznych. Wolność bycia całkowicie czystym nie musi być zależna od czegokolwiek na zewnątrz was.
Jeśli człowiek naprawdę stanie się ludzki – nie z nazwy, ale rzeczywiście – nie będzie potrzebował żadnych zasad. Bardzo niewiele osób dotąd to zrozumiało.
Rodzisz się jako wolność. Ale zostałeś uwarunkowany, żeby o tym zapomnieć. Nawarstwiające się uwarunkowania zrobiły z ciebie marionetkę. Sznurki są w rękach kogoś innego. Jeśli jesteś chrześcijaninem, jesteś marionetką. Twoje sznurki są w rękach Boga, który nie istnieje, więc żeby dać ci poczucie istnienia Boga, pojawiają się prorocy i mesjasze jako reprezentanci Boga.
Oni nie reprezentują nikogo, to tylko egoistyczni ludzie – a nawet ego chce zredukować cię do marionetki. Mówią ci, co robić, dają dziesięć przykazań. Określają twoją osobowość – że jesteś chrześcijaninem, żydem, hinduistą, muzułmaninem. Dają ci tak zwaną wiedzę. I oczywiście, pod wielkim brzemieniem, jakie zaczynają na ciebie nakładać od samego początku twojego dzieciństwa, ukryte, stłumione, jest twoje naturalne ja. Jeśli potrafisz się pozbyć wszystkich uwarunkowań, jeśli potrafisz pomyśleć, że nie jesteś ani komunistą, ani faszystą, ani chrześcijaninem, ani mahometaninem…
Nie urodziłeś się chrześcijaninem ani mahometaninem; urodziłeś się po prostu jako czysta, niewinna świadomość.
Być znów w tej czystości, w tej niewinności, w tej świadomości – to nazywam wolnością.
Wolność jest ostatecznym doświadczeniem życia. Nie ma wyższego doświadczenia. Z wolności rozkwita w tobie wiele kwiatów.
Miłość jest rozkwitem twojej wolności. Innym rozkwitem twojej wolności jest współczucie.
Wszystko, co w życiu cenne, rozkwita w niewinnym, naturalnym stanie twojej istoty.
A więc nie łącz wolności z niezależnością. Niezależność jest naturalnie od czegoś, od kogoś. Nie łącz wolności z robieniem rzeczy, jakie chcesz robić, bo to jest twój umysł, nie ty. Chcąc coś robić, pragnąc coś robić, jesteś w niewoli twojego chcenia i pragnienia. Mając wolność, o jakiej mówię – po prostu jesteś, w całkowitej ciszy, łagodności, pięknie, błogości.
Jeśli jest zbyt wielu ubogich ludzi, a tylko kilku bogatych, nie można powstrzymać złodziei i złodziejstwa. Tamę temu może położyć jedynie społeczeństwo, w którym wszyscy mają wystarczająco dużo, by zaspokoić swoje potrzeby i nikt nie ma niepotrzebnych bogactw z samej chciwości.
Żeby być całkowicie wolnym, trzeba być całkowicie świadomym, ponieważ nasza niewola zakorzeniona jest w naszej nieświadomości; nie pochodzi z zewnątrz. Nikt nie może cię zniewolić.
Możesz zostać zniszczony, ale wolności nie można ci odebrać, dopóki jej nie oddasz. Ostatecznie to twoje pragnienie zniewolenia sprawia, że nie jesteś wolny. Twoje pragnienie zależności, pragnienie porzucenia odpowiedzialności za bycie sobą sprawia, że nie jesteś wolny.
Chwila, w której bierzesz odpowiedzialność za siebie… Pamiętaj, że to nie są tylko róże, lecz także ciernie; to nie sama słodycz, jest też wiele gorzkich chwil. Słodycz zawsze równoważona jest goryczą, one zawsze przychodzą po równo. Róże równoważone są przez ciernie, dni przez noce, lata przez zimy. Życie utrzymuje równowagę między biegunowymi przeciwieństwami. A więc ten, kto gotów jest zaakceptować odpowiedzialność za bycie sobą z całym tego pięknem, goryczą, radością i cierpieniem, może być wolny. Tylko taka osoba może być wolna…
Żyj wolnością z całym jej bólem i z całą jej ekstazą – obie są twoje. I zawsze pamiętaj: ekstaza nie może istnieć bez cierpienia, nie może być życia bez śmierci, a radości bez smutku. Tak mają się rzeczy – i nic tu nie można zrobić. To sama natura, samo tao rzeczy.
Zaakceptuj odpowiedzialność za bycie sobą takim, jakim jesteś, ze wszystkim, co jest dobre, i ze wszystkim, co jest złe, ze wszystkim, co jest piękne i co piękne nie jest. W tej akceptacji następuje transcendencja i stajesz się wolny.
Zasady społeczne zdają się być podstawową potrzebą ludzi. Ale nigdy żadne społeczeństwo nie pomogło człowiekowi zrealizować siebie. Czy mógłbyś wyjaśnić, jakiego rodzaju relacja zachodzi między jednostkami a społeczeństwem i jak mogą sobie nawzajem pomagać w rozwoju?
To bardzo złożone, ale też fundamentalne pytanie. Wśród wszystkich żywych istot tylko człowiek potrzebuje zasad. Żadne zwierzę ich nie potrzebuje.
Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że w zasadach jest coś sztucznego. Człowiek ich potrzebuje, ponieważ nie jest już zwierzęciem, ale nie stał się jeszcze ludzki; znajduje się w stanie zawieszenia. Dlatego potrzebne są wszystkie zasady. Gdyby był zwierzęciem, nie potrzebowałby ich. Zwierzęta doskonale obywają się bez zasad, konstytucji, praw, sądów. Jeśli człowiek naprawdę stanie się ludzki – nie z nazwy, ale rzeczywiście – nie będzie potrzebował żadnych zasad.
Bardzo niewiele osób dotąd to zrozumiało. Na przykład, tacy ludzie jak Sokrates, Zaratustra, Bodhidharma nie potrzebują zasad. Są wystarczająco uważni, by nie wyrządzać nikomu krzywdy. Nie są potrzebne żadne prawa, żadne konstytucje. Jeśli wszyscy członkowie społeczeństwa będą się rozwijać, żeby być autentycznie ludzcy, będzie istnieć miłość, ale nie będzie prawa.
Problem leży w tym, że człowiek potrzebuje zasad, praw, rządów, sądów, armii, policji, ponieważ utracił naturalne zachowanie zwierzęcia, a nie osiągnął jeszcze nowego naturalnego stanu. Jest pomiędzy. Jest nigdzie, jest w chaosie. Wszystkie te rzeczy potrzebne są do kontrolowania chaosu.
Problem staje się bardziej złożony, bowiem siły, które zostały stworzone, żeby kontrolować człowieka – religie, państwa, sądy – stały się zbyt potężne. Trzeba było im dać siłę; jak inaczej mogłyby kontrolować ludzi? A więc w pewnym sensie sami siebie niewolimy. Teraz, gdy te instytucje stały się potężne, nie chcą pozbyć się nabytych praw. Nie chcą, żeby człowiek się rozwijał.
Pytasz, jak człowiek i społeczeństwo, jednostka i społeczeństwo może się rozwijać. W ogóle nie rozumiesz, w czym problem. Jeśli jednostka się rozwija, społeczeństwo się rozpada. Społeczeństwo istnieje tylko dlatego, że jednostka nie może się rozwijać. Wszystkie te siły przez stulecia kontrolowały człowieka i korzystały ze swojej władzy i prestiżu. Nie są gotowe na to, żeby pozwolić człowiekowi się rozwijać, pozwolić mu rozwinąć się do punktu, w którym one i ich instytucje staną się bezużyteczne. Jest wiele sytuacji, które pomogą ci to zrozumieć.
Zdarzyło się to w Chinach, dwa i pół tysiąca lat temu.
Lao-cy stał się sławnym, mądrym człowiekiem. Bez wątpienia był jednym z najmądrzejszych ludzi, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi. Cesarz Chin poprosił go bardzo pokornie, aby został prezesem sądu najwyższego, ponieważ nikt nie poprowadziłby lepiej niż on sądownictwa krajowego. Lao-cy próbował przekonać władcę:
– Nie jestem właściwym człowiekiem. – Ale cesarz nalegał.
Lao-cy rzekł:
– Jeśli mnie nie słuchasz…Wystarczy jeden dzień w sądzie i przekonasz się, że nie jestem właściwym człowiekiem, ponieważ system jest zły. Pokora nie pozwalała mi powiedzieć ci prawdy. Albo ja mogę istnieć, albo twoje prawo, twój porządek i twoje społeczeństwo. A zatem… spróbujmy.
Pierwszego dnia do sądu przyprowadzono złodzieja, który ukradł prawie połowę majątku najbogatszego człowieka w stolicy. Lao-cy zapoznał się ze sprawą, a potem orzekł, że zarówno złodziej, jak i bogacz powinni pójść do więzienia na sześć miesięcy.
Bogacz rzekł:
– Co ty mówisz? To ja zostałem okradziony, obrabowany, jaka to sprawiedliwość, że wysyłasz mnie do więzienia na taki sam czas jak złodzieja?
Lao-cy odparł:
– Z pewnością jestem niesprawiedliwy dla złodzieja. Ty musisz być dłużej w więzieniu, ponieważ zgromadziłeś dla siebie tyle pieniędzy, pozbawiając ich tak wielu ludzi… tysiące ludzi są w poniewierce, a ty wciąż gromadzisz pieniądze. Po co? To twoja chciwość tworzy tych złodziei. Ty jesteś odpowiedzialny. Ty popełniłeś pierwsze przestępstwo.
Logika Lao-cy jest całkowicie jasna. Jeśli jest zbyt wielu ubogich ludzi, a tylko kilku bogatych, nie można powstrzymać złodziei i złodziejstwa. Tamę temu może położyć jedynie społeczeństwo, w którym wszyscy mają wystarczająco dużo, by zaspokoić swoje potrzeby, i nikt nie ma niepotrzebnych bogactw z samej chciwości.
Bogacz powiedział:
– Zanim wyślesz mnie do więzienia, chcę zobaczyć się z cesarzem, bo to nie jest zgodne z konstytucją; to nie jest zgodne z prawem krajowym.
Lao-cy odrzekł:
– To błąd w konstytucji i w prawie krajowym. Ja za to nie odpowiadam. Idź do cesarza.
Bogacz udał się do cesarza.
– Posłuchaj, ten człowiek powinien być natychmiast usunięty z urzędu; jest niebezpieczny. Dziś ja idę do więzienia, jutro ty będziesz w więzieniu. Jeśli chcesz siebie ocalić, ten człowiek musi być usunięty; jest w najwyższym stopniu niebezpieczny. I jest bardzo rozsądny. To, co mówi, jest słuszne; mogę to zrozumieć – ale on nas zniszczy!
Cesarz doskonale to rozumiał.
– Jeśli ten bogacz jest przestępcą, to ja jestem największym przestępcą w kraju. Lao-cy bez wahania pośle mnie do więzienia.
Lao-cy został zwolniony z urzędu. Powiedział:
– Próbowałem powiedzieć ci to wcześniej; niepotrzebnie marnujesz mój czas. Mówiłem ci, że nie jestem właściwym człowiekiem. Prawda jest taka, że twoje społeczeństwo, twoje prawo i konstytucja nie są dobre. Do prowadzenia tego całego złego systemu potrzebujesz złych ludzi.
Zmień swoją wewnętrzną istotę. W chwili, kiedy się zmienisz, całkowicie przekształcisz, zobaczysz nagle, że nie jesteś w więzieniu, nie jesteś już niewolnikiem. Byłeś niewolnikiem z powodu panującego w tobie zamętu.
Problem w tym, że siły, jakie stworzyliśmy dla powstrzymania człowieka przed popadnięciem w chaos, są teraz tak potężne, że nie chcą pozwolić ci się rozwijać – bo jeśli będziesz mógł się rozwijać, stać się jednostką, stać się uważny, przytomny i świadomy, wszyscy ci ludzie nie będą potrzebni. Wszyscy stracą pracę, a razem z nią swój prestiż, władzę, przywództwo, kapłaństwo, papiestwo – wszystko przepadnie. A więc teraz ci, którzy początkowo byli potrzebni do ochrony, stali się wrogami ludzkości.
Nie chodzi mi o walkę z tymi ludźmi, bo oni są potężni, mają wojsko, pieniądze, mają wszystko. Nie możesz z nimi walczyć, zostałbyś zniszczony. Jedyne, co możesz zrobić, żeby wybrnąć z tych tarapatów, to zacząć po cichu rozwijać własną świadomość – temu nie mogą zapobiec siłą. W rzeczywistości nie mogą nawet wiedzieć, co się w tobie dzieje.
Proponuję ci alchemię wewnętrznej przemiany. Zmień swoją wewnętrzną istotę. W chwili, kiedy się zmienisz, całkowicie przekształcisz, zobaczysz nagle, że nie jesteś w więzieniu, nie jesteś już niewolnikiem. Byłeś niewolnikiem z powodu panującego w tobie zamętu.
Zdarzyło się to podczas rewolucji w Rosji:
W dniu, w którym rewolucja zwyciężyła, pewna kobieta zaczęła iść w Moskwie środkiem ulicy. Milicjant powiedział:
– Tak nie można. Nie wolno iść środkiem drogi.
Kobieta odpowiedziała:
– Teraz jesteśmy wolni.
Nawet jeśli będziesz wolny, będziesz musiał przestrzegać zasad ruchu drogowego; inaczej ruch uliczny będzie niemożliwy. Gdyby samochody i ludzie pędzili wszędzie, gdzie chcą, skręcając wszędzie, gdzie chcą, nie zwracając uwagi na światła, ludzie po prostu ulegaliby wypadkom, byliby zabijani. Wtedy wkroczyłoby wojsko, żeby narzucić prawo, że musisz chodzić po prawej stronie czy po lewej, zależy, jak się to ustali w danym kraju, ale nikt nie może chodzić środkiem. Wówczas, pod groźbą użycia broni, będziesz musiał przestrzegać zasad. Zawsze pamiętam o tej kobiecie; jej przypadek jest bardzo symboliczny.
Wolność nie oznacza chaosu. Oznacza większą odpowiedzialność, tak wielką, że nikt nie musi się wtrącać do twojego życia. Można cię zostawić w spokoju, rząd nie musi się do ciebie wtrącać, policja nie musi się do ciebie wtrącać, prawo nie ma z tobą nic wspólnego – jesteś po prostu poza ich światem.
To jest moje podejście – jeśli rzeczywiście chcecie przemienić ludzkość, każda jednostka powinna zacząć rozwijać się samodzielnie. W istocie tłum nie jest potrzebny do rozwoju.
Rozwój jest niczym dziecko rosnące w łonie matki. Tłum nie jest mu potrzebny; matka musi tylko być ostrożna. W tobie musi się narodzić nowy człowiek. Musisz stać się łonem dla nowej istoty ludzkiej. Nikt nie będzie o tym wiedział, i lepiej, jeśli nikt o tym nie wie. Po prostu wykonujesz dalej swoją zwykłą pracę, żyjąc w zwykłym świecie, będąc prostym i zwykłym – nie stając się rewolucjonistą, reakcjonistą, punkiem ani skinheadem. To nie pomoże. To czysta głupota. Rozumiem, że to wynika z frustracji, ale i tak jest to obłęd. Społeczeństwo jest obłąkane i z frustracji ty stajesz się obłąkany? Społeczeństwo nie boi się takich ludzi; ono boi się tylko ludzi, którzy mogą się stać tak skupieni, tak świadomi, że prawo staje się dla nich bezużyteczne. Zawsze postępują właściwie. Są poza zasięgiem tak zwanych wielkich interesów.
Jeśli jednostki się rozwiną, społeczeństwo zniknie. Takie społeczeństwo, jakie znamy – z rządem, armią, sądami, z policją i więzieniami – zniknie. Oczywiście, ponieważ jest tak wielu ludzi, powstaną nowe formy zbiorowości. Nie chciałbym nazywać ich „społeczeństwem” – po prostu, żeby uniknąć słownych nieporozumień. Tę nową zbiorowość nazywam wspólnotą. To słowo jest znaczące: oznacza miejsce, gdzie ludzie nie tylko mieszkają razem, ale gdzie są w głębokiej duchowej bliskości.
Żyć razem to jedna rzecz; robimy to, w każdym mieście, miasteczku żyją wspólnie tysiące ludzi – ale jaka tam jest więź? Ludzie nie znają nawet swoich sąsiadów. Tysiące ludzi mieszkają w tym samym wieżowcu i nawet nie wiedzą, że mieszkają w tym samym domu. Nie ma tam więzi, ponieważ nie ma duchowej bliskości. To tylko tłum, nie zbiorowość. Dlatego chciałbym słowo społeczeństwo zastąpić słowem wspólnota.
Społeczeństwo istniało w oparciu o pewne podstawowe zasady. Musicie je usunąć, inaczej społeczeństwo nie zniknie. Pierwszą i najważniejszą komórką społeczną była rodzina: jeśli rodzina pozostanie taka, jaka jest, społeczeństwo nie może zniknąć, Kościół nie może zniknąć; religie nie mogą zniknąć. Wtedy nie możemy stworzyć jednego świata, jednej ludzkości.
Rodzina jest psychologicznie anachroniczna. Nie jest tak, że ona zawsze istniała; był czas, kiedy nie było rodziny, ludzie żyli w plemionach. Rodzina powstała z powodu prywatnej własności. Silni ludzie, którym udało się zdobyć więcej własności prywatnej niż innym, chcieli, żeby została przekazana ich dzieciom. Do tego czasu nie było rodziny. Mężczyźni i kobiety spotykali się z miłości; nie było małżeństwa ani rodziny. Ale kiedy powstała własność, mężczyzna stał się bardzo zaborczy wobec kobiety. Kobietę uczynił również częścią swojej własności.
W językach Indii kobieta faktycznie zwana jest „własnością”. W Chinach do tego stopnia była własnością, że prawo nie zabraniało mężowi nawet zabić swojej żony. Żadne przestępstwo nie zostało popełnione – mogłeś swobodnie zniszczyć swoją własność. Możesz spalić swoje meble, możesz spalić swój dom – to nie jest przestępstwo, to twój dom. Możesz zabić swoją żonę.
Wraz z pojawieniem się własności prywatnej także kobieta stała się własnością prywatną. Używano wszelkich sposobów, żeby mąż mógł być całkowicie pewny, że dziecko, które urodziła jego żona, jest rzeczywiście jego dzieckiem.
To trudny problem: ojciec nigdy nie może być całkowicie pewny; tylko matka wie. Lecz ojciec zrobił, co mógł, żeby utrudnić kobiecie kontakt z innymi mężczyznami. Zamknięte zostały wszelkie możliwości i wszystkie drzwi.
To nie przypadek, że tylko stare kobiety chodzą do waszych kościołów i świątyń, bowiem przez wieki jedynie tam wolno im było chodzić – wiedziano doskonale, że Kościół ochrania rodzinę. Kościół wie, że kiedy przeminie rodzina, i on przeminie. A kościół jest oczywiście ostatnim miejscem, gdzie mogłaby się zdarzyć jakaś romantyczna przygoda. Przedsięwzięte zostały wszelkie środki ostrożności. Ksiądz musi przestrzegać celibatu – to jest gwarancja – ksiądz żyje w celibacie, jest przeciw seksowi, przeciw kobietom; w różnych religiach w różny sposób.
Mnich dżainistyczny nie może dotknąć kobiety; w istocie kobieta nie może podejść do mnicha dżainistycznego bliżej niż na dwa i pół metra. Mnichowi buddyjskiemu nie wolno dotknąć kobiety. W niektórych religiach kobietom nie wolno wchodzić do religijnych przybytków albo trzymane są za przepierzeniami. Mężczyźni zajmują główną część świątyni lub meczetu, kobiety mają mały kąt, ale oddzielony. Mężczyźni nawet ich nie widzą; spotkanie kogoś jest niemożliwe.
Wiele religii, jak na przykład islam, zakrywa twarze kobiet. Twarze muzułmanek stały się blade, bo nigdy nie widzą światła słonecznego. Ich twarze są zakryte, ich ciała są zakryte na wszelkie możliwe sposoby. Kobieta ma być niewykształcona, ponieważ wykształcenie budzi w ludziach dziwne myśli. Ludzie zaczynają myśleć, spierać się.
Kobiecie nie wolno było mieć płatnego zawodu, bo to oznaczało niezależność. Była osaczana ze wszystkich stron z prostego powodu: żeby mężczyzna mógł być pewny, że jego syn jest naprawdę jego synem. Służący potężnych ludzi – na przykład królów – byli wykastrowani, ponieważ poruszali się po pałacu, pracując i obsługując innych. Musieli być wykastrowani; inaczej byliby niebezpieczni, bo każdy władca miał setki żon, z których wielu nigdy nie widział. Oczywiście, one mogły się zakochać w każdym. Ale do pałacu mogli wejść tylko wykastrowani mężczyźni, więc nawet jeśli kobieta się zakochała, nie mogli spłodzić dzieci. To było ważne.
Rodzina musi zniknąć i ustąpić miejsca wspólnocie. Wspólnota oznacza, że zebraliśmy wszystkie nasze energie, wszystkie nasze pieniądze, wszystko w jedną pulę – z której będą korzystać wszyscy ludzie. Dzieci będą należały do wspólnoty, więc nie ma kwestii indywidualnego dziedziczenia. A jeśli zbierzecie wszystkie energie, pieniądze i środki, każda wspólnota będzie bogata i każda może jednakowo cieszyć się pełnią życia.
Kiedy jednostki i wspólnoty będą rozwijały się obok siebie, społeczeństwo zniknie, a wraz z nim wszelkie zło, jakie ono stworzyło.
Zapomnijcie o społeczeństwie; nie walczcie z nim. Nie miejcie z nim nic wspólnego; niech trwa takie, jakie jest. Jeśli chce żyć, będzie musiało zmienić swoją formę, swoją strukturę. Jeśli chce umrzeć, niech umrze.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki