Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kiedy w styczniowy poniedziałek, Kamila Więckowska, kasjerka jednego z Gdańskich banków nie przychodzi do pracy, kierowniczka zmiany jest zdziwiona. Niepokój przełożonej wzrasta jeszcze bardziej, gdy nie udaje się nawiązać z kobietą kontaktu. Prawdziwego szoku doznaje, gdy odkrywa, że z bankowego skarbca zniknęły dwa miliony złotych. W pierwszej kolejności policja jedzie do mieszkania Więckowskiej, a tam znajdują jej zwłoki, jednak po pieniądzach nie ma śladu. Komisarz Oczko musi rozwikłać aż trzy zagadki. Kto zabił kasjerkę? Czy ma ona coś wspólnego z kradzieżą, a jeśli tak, to gdzie są pieniądze?
To cykl kryminalno-sensacyjnych, których akcja rozgrywa się na Pomorzu. Polecamy kolejne części o śledztwach komisarza Oczko, i również cykl o komisarzu Andrzeju Papaji i cykl o detektywce Róży Wielopolskiej.
Tomasz Wandzel – Autor, który ma na swoim koncie powieści sensacyjne, kryminalne, obyczajowe oraz historyczne. Jest wielokrotnym stypendystą różnych instytucji, wspierających rozwój kultury m.in. Marszałka Województwa Pomorskiego oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mieszka w Prabutach, które często pojawiają się w jego twórczości. Zawodowo pracuje jako copywriter.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 92
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tomasz Wandzel
Kasjerka
Tom 18. Komisarz Oczko
Wydawnictwo Lind&Co Polska sp. z o o.
LIND & CO
@lindcopl
e-mail: [email protected]
Tytuł oryginału:
Kasjerka
Tom 18 Komisarz Oczko
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Wydawnictwa Lind&Co Polska sp. z o o.
Wydanie I, 2025
Projekt okładki: Daniel Rusiłowicz
Grafika na okładce: robert_em © Unsplash
Copyright © dla tej edycji:
Wydawnictwo Lind&Co Polska sp. z o o, Gdańsk, 2024
ISBN 978-83-67978-23-1
Opracowanie ebooka Katarzyna RekWaterbear Graphics
Dochodziła siódma czterdzieści pięć, gdy Barbara Jabłońska, kierowniczka zmiany w jednym z gdańskich banków, wstała od biurka i opuściła mikroskopijny kantorek, szumnie nazywany biurem. Pomieszczenie było nie większe niż przedział w wagonie kolejowym, a mimo to jakimś cudem udało się w nim upchnąć biurko, dwa fotele i szafkę z sejfem, w którym przechowywano klucz do skarbca. Po chwili kobieta była już w sali obsługi interesantów. Teraz panował tu spokój, ale Jabłońska wiedziała, że tuż po ósmej zjawią się pierwsi klienci, a w godzinach popołudniowych będzie tłoczno jak w galerii handlowej.
Nie ma to, jak to zacząć tydzień od problemów, zwłaszcza po urlopie – zrezygnowana omiotła wzrokiem pomieszczenie. Przez ostatnie dwa tygodnie nie myślała o pracy, ale czas szybko mijał i szusowanie alpejskimi trasami, podziwianie majestatycznych ośnieżonych szczytów błyszczących w styczniowym słońcu było już tylko wspomnieniem. Teraz musiała zmierzyć się z zawodową rzeczywistością, a ta miała niewiele wspólnego z relaksem. Jedno spojrzenie wystarczyło, aby stwierdzić, że stanowisko głównej kasjerki, przy którym przynajmniej od kwadransa powinna siedzieć Kamila Więckowska, nadal jest puste. Nie lubiła tej bezczelnej dziewuchy, która była od niej dwadzieścia lat młodsza, miała szczuplejszą figurę i gębę bez śladu zmarszczek. Podczas gdy Barbara musiała liczyć wszystkie wciągane kalorie z dokładnością aptekarza, katować się na siłowni, wylewając hektolitry potu i każdego wieczoru wklepywać w skórę kremy wygładzające, tamta na drugie śniadanie wciągała kremówkę. Dlatego na samą myśl, że za nieusprawiedliwione spóźnienie będzie mogła wyciągnąć wobec Więckowskiej konsekwencje służbowe, uśmiechnęła się w duchu.
– Może zachorowała lub coś jej wypadło? – nieśmiało zasugerowała Katarzyna Rusinek, jedna z dwóch pozostałych kasjerek, biorąc Więckowską w obronę.
– Może, ale o takich sprawach trzeba poinformować. Pracujemy w banku, a nie w firmie udzielającej chwilówek lub podrzędnym butiku – sucho skwitowała Jabłońska. – Jeżeli Kamila nie dotrze w ciągu dziesięciu minut, ty, Kasiu, wejdziesz na kasę główną – dodała, spoglądając na wiszący nad wejściem duży zegar. Następnie sięgnęła po komórkę. Odszukała w kontaktach numer do Więckowskiej i zadzwoniła. Gdy po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa, zostawiła krótką oficjalną wiadomość i zadowolona wróciła do siebie. Wewnętrzne procedury jasno określały, że poza kasą główną muszą być czynne co najmniej dwie kasy obsługowe. Na szczęście uprawnienia kasjera głównego posiadały wszystkie dziewczyny, więc z obsadzeniem kasy głównej nie było problemu, ale jeśli Więckowska nie dotrze w ciągu najbliższych kilkunastu minut, należało w trybie awaryjnym ściągnąć kogoś na zastępstwo. Początkowo nieobecność Kamili specjalnie Barbary nie zaskoczyła. Więckowska mieszkała na Żabiance, a bank mieścił się w ścisłym centrum Gdańska, więc kilku bądź nawet kilkunastominutowe spóźnienia nie były niczym nadzwyczajnym. Jednak nigdy nie przekraczały dwudziestu minut, a to dzisiejsze dochodziło do pięćdziesięciu. Punktualnie o ósmej do banku wszedł pierwszy klient, a Jabłońska ponownie zatelefonowała do nieobecnej kasjerki. Gdy znowu usłyszała zapowiedź poczty głosowej, rozłączyła się i wybrała numer Anety Zadrożnej, która mieszkała najbliżej.
– Cześć, Anetko. Kamila nie przyszła do pracy. Mogłabyś ją zastąpić?
Prośba wypowiedziana słodkim głosem była w rzeczywistości czymś w rodzaju polecenia służbowego, więc Jabłońska nawet nie brała pod uwagę odmowy. Być może właśnie dlatego słowa podwładnej były dla niej zaskoczeniem.
– Pani Barbaro, przepraszam, ale dzisiaj nie mogę – oświadczyła kasjerka i nie podając powodu, przerwała połączenie.
Już ja sobie to zapamiętam, rekomendując osoby do kwartalnej premii – pomyślała kierowniczka, telefonując do kolejnej kasjerki. Na szczęście Agnieszka Majewska wykazała się większym zrozumieniem pracowniczych obowiązków i zapewniła, że zjawi się najszybciej, jak to będzie możliwe.
– Czyli pożar ugaszony – westchnęła Jabłońska, przez kolejne kilkanaście minut scrollując smartfon. Najpierw z zazdrością obejrzała relację pary, która na rowerach postanowiła przejechać Europę. Podczas gdy w Polsce panowała zima, tamci spacerowali po sycylijskich plażach w krótkich rękawkach, zajadali soczyste pomarańcze i opowiadali kilkuset tysiącom swoich obserwatorów, jak wspaniałe może być życie. Jabłońska także sporo podróżowała, ale ona na każdy wyjazd musiała przez kilka miesięcy odkładać pieniądze, podczas gdy ta młoda parka pewnie nigdy w życiu nie zhańbiła się prawdziwą pracą, taką od siódmej do piętnastej. Gdy relacja okraszona konieczną reklamą kremu do opalania dobiegła końca, Barbara uruchomiła swoją ulubioną aplikację zakupową, aby znaleźć tańszą wersję zajebistej fioletowej kopertówki, którą widziała, gdy wczoraj przed pójściem spać z nudów przeglądała oferty torebek. Intensywne poszukiwania przerwało delikatne pukanie w oszklone drzwi. Na szczęście biurko ustawione było w taki sposób, że to, co właśnie robiła na smartfonie, pozostawało jej tajemnicą. Kierowniczka wygasiła ekran, odłożyła aparat na blat i zapraszająco skinęła głową.
– Co się stało, Kasiu? – zapytała, gdy Rusinek stanęła przed jej biurkiem.
– Muszę zasilić kasę główną – zakomunikowała kasjerka.
– Oczywiście, już idę – odpowiedziała Jabłońska, podchodząc do szafki z sejfem. Wyjęła swój klucz do skarbca i opuściła biuro. Przepisy wymagały, aby każde otwarcie serca banku, jak powszechnie określano skarbiec, było realizowane przez dwie osoby. Jeden klucz posiadał kasjer główny, a drugi kierownik zmiany. Takie rozwiązanie gwarantowało większe bezpieczeństwo.
– Dodzwoniłaś się do Kamili? – spytała Rusinek, gdy schodziły do podziemi, w których mieścił się skarbiec.
– Próbowałam kilka razy, ale za każdym razem zgłaszała się poczta głosowa.
– Nie uważasz, że to trochę dziwne?
– Raczej skrajnie nieodpowiedzialne – prychnęła Jabłońska. – Musiałam w trybie awaryjnym ściągnąć Agnieszkę, a to będzie skutkowało kolejnymi zmianami w grafiku.
– A jeśli jej się coś stało?
– To zwyczajnie mogła mnie poinformować. Żyjemy w erze smartfonów i komunikatorów, więc przesłanie prostej informacji o nieobecności nie jest wyczynem w stylu napisania trylogii – sucho rzuciła kierowniczka, stając przed masywnymi pancernymi drzwiami skarbca. Wprowadziła kod dezaktywujący alarm i wsunęła swój klucz do zamka.
– Miałam na myśli coś poważnego – wyjaśniła Rusinek, wkładając swój klucz.
– Pewnie zabalowała, a teraz odsypia. W końcu był weekend – zauważyła Jabłońska, przekręcając masywne koło otwierające skarbiec. Choć sama nie bardzo wierzyła w taki scenariusz, wolała go od snucia mrocznych domysłów.
– Doskonale wiesz, że Kamila nie jest typem imprezowiczki i nigdy wcześniej nic podobnego nie miało miejsca – przypomniała kasjerka, wchodząc do jasno oświetlonego wnętrza, gdzie na ustawionych pod ścianami regałach stały metalowe kasety z gotówką.
Rusinek miała rację. Więckowska nie należała do osób, które po pięciu dniach harówki rzucały się w wir weekendowego szaleństwa, by w trójmiejskich klubach odreagować pracowniczy stres, zapić zawodowe porażki i uczcić sukcesy. Zamiast tego wolała zaszyć się w domu z książką. Nie miała męża, ale to nie znaczyło, że była samotna. Od mniej więcej pół roku krążyły plotki, jakoby wdała się w romans z dyrektorem oddziału. Co prawda w pracy zachowywali oficjalne relacje, ale podobno kilka osób widziało ich razem w jednym z sopockich hoteli.
– Kto miał dyżur w piątek? – pytanie kasjerki wyrwało Jabłońską z zamyślenia.
– Na kasie głównej siedziała Kamila, a kierownikiem zmiany była Justyna, a czemu pytasz? Czy coś się stało?
– No właśnie nie wiem – drżącym głosem wyszeptała Rusinek. – W trzech kasetkach wcale nie ma pieniędzy, a według zestawienia powinno tam być milion dziewięćset tysięcy – wyjaśniła, pokazując puste metalowe skrzynki.
– Jesteś pewna?
– Sama zobacz – odpowiedziała kasjerka, wręczając Jabłońskiej wykaz gotówki wraz z przypisaniem sum do poszczególnych kaset skarbcowych.
Już pobieżne przestudiowanie zestawienia potwierdziło, że w pustych kasetach powinno znajdować się prawie dwa miliony. Jednak ich brak można było wytłumaczyć na kilka sposobów. Pierwszy, jaki przyszedł Jabłońskiej do głowy, zakładał zwyczajną pomyłkę. Może któraś z kasjerek deponujących w piątek gotówkę wpisała do zestawienia błędne numery kaset. Podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej, ale dotyczyły znacznie mniejszych kwot. Możliwy był też błąd w księgowaniu gotówki, skutkujący zaniżonym saldem. Z takim przypadkiem Jabłońska miała do czynienia tylko raz, więc ta ewentualność wydawała się mało prawdopodobna. Podobnie jak ostatnia, ta najbardziej absurdalna. Kradzież, zwłaszcza tak dużej sumy zwyczajnie nie mieściła się jej w głowie. Co prawda wiele razy czytała i słyszała o zuchwałych kradzieżach, więc takie rzeczy naprawdę miały miejsce, ale czy w tym przypadku mogło zajść coś podobnego? Przecież przez dziesięć lat, jakie spędziła w banku, nie spotkała się z niczym podobnym. Owszem zdarzało się, że na skutek pomyłki w wypłacie kasjerki miały tak zwane manko, które, o ile klient nie wykazał się uczciwością, a takich niestety było niewielu, musiały pokryć z własnej kieszeni, ale nikt świadomie nie ukradł z banku ani złotówki. Poza tym, kto miałby się dopuścić kradzieży?
– Trzeba zawiadomić dyrektora – oświadczyła Jabłońska, zdając sobie sprawę, że w grę wchodzą zbyt poważne pieniądze. Ruszając do zawieszonego na ścianie skarbca telefonu, czuła pierwsze kropelki potu spływające po karku. Tak właśnie reagowała na silny stres. Miała świadomość, że jej dwutygodniowa nieobecność automatycznie wyklucza ją z listy ewentualnych podejrzanych, ale i tak potwornie się denerwowała. Czekając, aż Marcin Dąbrowski odbierze, zastanawiała się, czy to możliwe, aby Więckowska miała coś wspólnego z kradzieżą, o ile w ogóle do niej doszło. Kamila nie wyglądała na złodziejkę. Tylko czy złodzieje mają swoją profesję wypisaną na twarzy? Może pod pozorną nieśmiałością i dobrodusznością Więckowska ukrywała przebiegłość?
– Tak Basiu?
– Marcin, mógłbyś zejść do skarbca, mamy tu pewien kłopot.
Kierowniczka celowo uogólniła problem, uznając, że lepiej będzie przedstawić go osobiście.
– To znaczy?
– Wolałabym, abyś sam to ocenił.
– Oczywiście, już idę.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Tomasz Wandzel
Chłopiec z Kresów – historia prawdziwa
Hycel
Dom w chmurach
Blanka L – Sława, pieniądze i seks
Kłamstwa i sekrety – historia Róży Wittelsbach
Chwila prawdy – niewiarygodna historia Krystyny Górskiej
Chłopiec, który przeżył Auschwitz – historia prawdziwa
Grzeczna dziewczynka
Żółty długopis
Córka zakonnika
Zwłoki przy molo.
Cykl Komisarz Andrzej Papaj
Dotrzeć do prawdy
, tom 1
Uciec od prawdy
, tom 2.
Cykl Róża Wielopolska
Czyste zło
, tom 1
Święte zło
, tom 2.
Cykl Sopockie tango
Sopockie tango
, tom 1
Ostatnie tango w Sopocie
, tom 2.
Cykl Komisarz Oczko
Pierwsza sprawa
, odcinek 1
Skutek śmiertelny
, odcinek 2
Przerwać milczenie
, odcinek 3
Córka milionera
, odcinek 4
Świąteczny wampir
, odcinek 5
Śmierć na służbie
, odcinek 6
Ostatni samobójca
, odcinek 7
Czas śmierci
, odcinek 8
Śmiertelny turnus
, odcinek 9
W obronie własnej
, odcinek 10
Krwawe party
, odcinek 11
Człowiek z koneksjami
, odcinek 12
Sowica
, odcinek 13
Oko za oko
, odcinek 14
Cukierek albo śmierć
, odcinek 15
Dziwny wypadek
, odcinek 16
Zgon Świętego Mikołaja
, odcinek 17
Kasjerka
, odcinek 18
Zatrute serca
, odcinek 19
Śmierć podcastera
, odcinek 20
Sacrum
, odcinek 21
Ostatni skok
, odcinek 22
Najwyższa wygrana
, odcinek 23
Dwa strzały
, odcinek 24
Dowody winy
, odcinek 25
Martwa panna młoda
, odcinek 26
Ostatnia sprawa
, odcinek 27