Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Ogromnie się cieszę, że ta książka pojawiła się w Polsce. To zdecydowanie mój numer jeden, jeżeli chodzi o motyw przyjaciół i akcji w liceum. Powieść w klimacie Punk 57, chociaż bez relacji hate-love. Jest mega”.
Gorące Book Story
Dashiell Thane był najlepszym przyjacielem Peggy od… zawsze, choć wydawało się, że dzieli ich wszystko. Peggy była tak zwaną porządną dziewczyną, a Dash nie trzymał się żadnych zasad. Mimo to połączyła ich dozgonna przyjaźń.
Dopiero w ostatniej klasie liceum wszystko trafił szlag przez głupią propozycję Dasha. Chłopak wymyślił, że nauczy Peggy, jak się całuje, aby była przygotowana, kiedy postanowi pocałować kogoś na poważnie.
Jeden pocałunek, który miał być tylko niewinną zabawą. Jeden bardzo niegrzeczny, podniecający pocałunek, który sprawił, że dla nich obojga zawirował świat. Teraz wszystko jest inaczej, bo Dash nigdy nie czuł niczego podobnego z żadną dziewczyną i chce więcej, a Peggy właśnie zaczęła się z kimś spotykać. Opis pochodzi od wydawcy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 368
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału
Kiss and break up
Copyright © 2019 by Ella Fields
All rights reserved
Copyright © for Polish edition
Wydawnictwo NieZwykłe Zagraniczne
Oświęcim 2023
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Redakcja:
Katarzyna Zapotoczna
Korekta:
Joanna Błakita
Edyta Giersz
Redakcja techniczna:
Paulina Romanek
Projekt okładki:
Paulina Klimek
www.wydawnictwoniezwykle.pl
Numer ISBN: 978-83-8320-402-4
Peggy
Mój język miliony razy płynnie prześlizgiwał się po zębach, od wczoraj czując tylko gładkie szkliwo i wolność w ustach.
– Ciągle im się przyglądasz. Szturchasz i szturchasz w taki sposób, że wkrótce nie zostanie ci ani jeden ząb na miejscu.
Mlasnęłam, zamykając usta, po czym spojrzałam gniewnie na mamę.
– Dwa lata, mamo. Prawie dwa pieprzone lata czułam tylko metal w ustach. Daj mi się chwilę nacieszyć.
– Jeszcze jeden dzień, a potem chciałabym zobaczyć, że robisz coś bardziej produktywnego z ostatnimi tygodniami wakacji. – Poprawiła kosz na pranie, który trzymała przy biodrze, i zmarszczyła brwi. – I zważaj na swój cholerny język. – Uśmiechnęłam się złośliwie, gdy odchodziła, i jęknęłam, kiedy zawołała: – Czekam przy aucie, mamy umówioną wizytę za piętnaście minut.
– Jesteśmy w domu ledwo godzinę, nawet nie miałam czasu na sprawdzenie Fejsa.
– Fejsa-srejsa. Twoje końcówki wołają o przycięcie, a ja siwieję.
Miała tylko kilka siwych włosów, ale jeśli chłopak mamy Phil albo ja próbowaliśmy przypomnieć jej o tym, posyłała nam najbardziej wymowne spojrzenie, jakie potrafi posłać człowiek. Prawda była taka, że uwielbiała chodzić do salonu fryzjerskiego co miesiąc. Przez ostatnie osiem lat nasze życie bardzo się zmieniło, jednak pewne rzeczy, takie jak rozpieszczanie siebie, pozostały.
Mój telefon zabrzęczał po raz drugi, gdy ponownie wpychałam stopy do butów. Wyszarpałam go zza paska, przesuwając warstwy puszystego materiału, żeby go dosięgnąć. Niezbyt praktyczne, ale większość moich sukienek nie posiadała kieszeni, a nie byłam fanką torebek. Pieniądze trzymałam w staniku. Kiedy odblokowałam telefon, sprawdziłam dłonią piersi, upewniając się, że posiadam gotówkę.
Demon Dash: Co tam?
Demon Dash: Piegusku, to nie jest śmieszne. Powiedziałaś: dwunasta. Jest pierwsza, gdybyś nie znała się na zegarku.
Demon Dash: …ale się znasz. Co znaczy, że ignorujesz swoje oddanie sprawie.
Zdmuchnęłam kilka niesfornych loków z twarzy i odpisałam.
Ja: Idę do fryzjera. Potrzebuję podcięcia, Jim.
Demon Dash: Kim, do cholery, jest Jim?
Demon Dash: Nieważne. Jesteś najgorszym typem człowieka. Mam nadzieję, że zetną Ci wszystkie włosy i zostaniesz łysa.
Ze śmiechem zablokowałam telefon i popędziłam w dół korytarza, podczas gdy mama uruchomiła auto. Zatrzasnęłam drzwi i sprawdziłam, czy są zamknięte, po czym zeskoczyłam z werandy, ignorując trzy stopnie prowadzące na nią, i wskoczyłam do Hondy CRV. Telefon ponownie zabrzęczał na moim kolanie, ale nie zareagowałam.
– Dash nie jest zadowolony? – zapytała mama, gdy wyjeżdżała tyłem na ulicę.
Opuściłam osłonę przeciwsłoneczną i ponownie sprawdziłam zęby w lusterku.
– A czy kiedykolwiek był? – odparłam.
Zaśmiała się, prostując koła, a opony zatrzeszczały na żwirze, który stoczył się z nowego podjazdu sąsiada.
– Racja – mruknęła.
Odkąd pamiętam Dashiell Thane był moim najlepszym przyjacielem. Nie byłby moim pierwszym kumplem, ale od kiedy nauczył się mówić i używać słów oraz naburmuszonej miny jak broni, nie miałam w zasadzie wyboru.
Najwcześniejsze wspomnienie z nim, które pamiętam, było z przedszkola. Wylał wtedy lodowato zimną wodę z wodociągu prosto na moją głowę, mówiąc, że od teraz formalnie jestem jego najlepszą przyjaciółką. Nie chciałam nią być, ale gdy wykrzykiwałam mu to w twarz przez kolejne lata, on robił ten swój głupkowaty uśmiech i za każdym razem odpowiadał:
– Jakby mnie to obchodziło, Piegusku.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć i jeśli mam być szczera, ciągle czułam się tym zakłopotana. Ale wraz z upływem lat jakoś dorosłam do opieki nad tym dupkiem. Był dla mnie bratem, którego nigdy nie chciałam mieć.
– Umieram z ciekawości, czy May już osiwiała przez tego chłopaka – powiedziała mama z rytmiczną nutą w głosie.
– Pewnie tak – odparłam, tłumiąc ziewnięcie i oglądając wąski rząd sklepów. – Ale raczej nikt się o tym nie dowie.
Mama zacisnęła usta, a gdy je otworzyła, wydobył się z nich dźwięk przypominający westchnienie.
Dawno, dawno temu nasze matki, May i Peony, były przyjaciółkami. Poznały się na studiach i tuż przed obroną dyplomu zawarły pakt: znaleźć bogatych mężów i nigdy nie zadowalać się miłością. Ten szalony pomysł wypalił. Mama poślubiła prawie dwukrotnie starszego mężczyznę, mojego tatę, podczas gdy May zaliczyła faceta dziesięć lat starszego. Obie zrealizowały plan.
May nie zwracała uwagi na romanse męża z każdą kobietą w jego otoczeniu, która nosiła zbyt obcisłą bluzkę lub spódnicę, ponieważ była mądra i nigdy się w nim nie zakochała. Aczkolwiek bardzo polubiła ich ogrodnika Emanuela, osiem lat młodszego faceta, ale nigdy nie odważyła się ujawnić swojego uczucia i opuścić męża Mikaela. Oznaczałoby to bowiem stratę wszystkiego, co kochała: pieniędzy.
Mama poznała swojego chłopaka Phila, gdy miałam dziesięć lat. Uczył angielskiego w publicznym liceum, traktował ją jak królową i woził białym, używanym pick-upem z wgniecionym zderzakiem, którego przez te wszystkie lata nie naprawił.
Położoną nad zatoką posiadłość ojca opuściłyśmy miesiąc później. Pomimo okazywanej mu przez mamę miłości Phil nie wprowadził się do nas. Nie mieszkał z nami, aczkolwiek był u nas częstym gościem. Zgaduję, że mamie znudziła się rola utrzymanki, co poróżniło ją i May.
Mama znalazła pracę. Etat w miejscowej bibliotece cztery dni w tygodniu nie zapewniał dużego przypływu gotówki, jednak pozwolił na odłożenie niewielkiej sumy na czarną godzinę, podziękowanie tacie za wszystko, co dla niej zrobił, i na ucieczkę stamtąd, jak tylko przyjechała ciężarówka od przeprowadzek.
Gdy miałam dziesięć lat moje życie zmieniło się w ciągu jednej nocy. Od posiadłości i sukni balowych do trzypokojowego domku i znoszonych jeansów. Mimo przerażenia szybko zrozumiałam, że sobie poradzimy.
Tata zaproponował, żebym z nim została. Odmówiłam, pomimo kuszącej perspektywy wygodnego życia w pobliżu Dasha, który był jednym z niewielu moich przyjaciół. Uznałam, że jeśli Dashiell będzie chciał mnie zobaczyć, to znajdzie jakiś sposób.
I znalazł. Jednak zajęło mu to zbyt długo, abym przestała ubolewać nad nędznym życiem na przedmieściach, on zaś ciągle narzekał na zapach pleśni dochodzący znad potoku i sączący się przez okna.
Uwielbiałam ten potok. Płynął zaraz przy granicy naszego podwórka i chociaż ilość środka przeciw komarom, którego musiałam używać, sprawiała, że śmierdziałam jak chodzący zakład chemiczny, to odgłosy płynącej wody wpadające przez szeroko otwarte okno były najlepszą kołysanką, jaką kiedykolwiek słyszałam.
Hair Repair był maleńkim salonem fryzjerskim w całości w kolorze fioletowym. Fioletowe krzesła, fioletowe umywalki, fioletowe blaty, fioletowe suszarki… dosłownie wszystko.
Suella uśmiechnęła się na mój widok, obracając w moją stronę fotel, który dopiero co wytarła ręcznikiem. Podeszłam i osunęłam się na niego, uśmiechając się szeroko do lustra. Z westchnieniem klepnęła mnie w ramię, obróciła do siebie i złapała za policzek.
– Najwyższy czas, dziewczyno. W samą porę, na ostatni rok szkoły. – Westchnęła ponownie, jej migotliwe akrylowe paznokcie wbijały się w moją skórę, a agresywny zapach perfum Chanel drażnił moje nozdrza. – Zjazd absolwentów1. Powiedz, że masz już suknię.
Wyciągając telefon, uwolniłam swój policzek z nieprzyjemnego uścisku i odwróciłam się do lustra, poprawiając spódnicę.
– Już wiem, jaką sukienkę założę.
Mama jęknęła, siadając w fotelu obok mnie, a jej fryzjerka i najlepsza przyjaciółka Bev skończyła rozmowę telefoniczną przy ladzie.
– Znalazła to, pożal się Boże, coś w sklepie z używaną odzieżą miesiąc temu. Ojciec obiecał kupić jej sukienkę, jaką tylko sobie zażyczy, ale oczywiście ona wybrała coś, co kosztuje piętnaście dolarów i śmierdzi środkiem przeciw molom.
Odblokowałam telefon.
Demon Dash:Jesteś już łysa?
W czasie gdy Suella spryskiwała moje włosy wodą, wystukałam wiadomość, a mama była w trakcie opisywania sukni z lat osiemdziesiątych, w kolorze różowej gumy balonowej, w tym warstw tiulu i falbanek.
Ja: Jeszcze nie.
Demon Dash:Hmm. Kropka nienawiści. Jesteś zła?
Ja: Nie.
Zaśmiałam się na myśl, że teraz będzie analizował moją odpowiedź na wszelkie możliwe sposoby. Później nasłucham się narzekania, ale teraz nie dbam o to.
– Nie możesz założyć tej sukienki – powiedziała Suella, przeczesując moje włosy grzebieniem.
Odłożyłam telefon na kolano, po czym jęknęłam z bólu, gdy grzebień rozerwał kołtun.
– Mogę i założę – odrzekłam.
Mama westchnęła i otworzyła magazyn. Suella zacisnęła usta, kiedy napotkała moje spojrzenie w lustrze.
– Więc co robimy? Przycinamy? – zapytała.
Zamierzałam przytaknąć, oglądając długie loki spadające w nieładzie na moją twarz i plecy. Fantastyczni ludzie, z którymi chodziłam do szkoły, nazywali je włosami Hagrida. Przypomniałam sobie wiadomość od Dasha i zaśmiałam się. Zobaczyłam perlistą biel moich prostych zębów, a dreszcz podniecenia przebiegł po mojej skórze.
– Ścinamy wszystkie.
Mamę zatkało z niedowierzania, a magazyn, który czytała, wyślizgnął się z jej rąk i prawie upadł na fioletową, betonową podłogę. Suella z szerokim uśmiechem zabrała się do pracy.
Kiedy spadały moje blond loki, lądując koło czarnych oficerek Suelli, rozluźniłam się i zmniejszyłam uścisk dłoni na telefonie.
Lekki wiatr omiótł moje nogi, gdy wychodziłam, a nowa fryzura podskakiwała na ramionach przy każdym kroku. Suella zmieniła loki w puszyste fale, a brak uczucia ciężkości na plecach i ramionach wywoływał uśmiech na mojej twarzy.
Podczas gdy mama czekała na umycie włosów po farbowaniu, zdecydowałam się odwiedzić kiosk, aby znaleźć nowy numer „Scrapbook & Cards Today”.
Witrynę kiosku szpecił plakat. Poczekałam, aż przejdą dwaj faceci, których znałam ze szkoły i którzy nie zwracali na mnie uwagi – zresztą nic nadzwyczajnego, po czym zrobiłam szybkie selfie.
Wewnątrz sklepu zapach tuszu i papieru wywołał szybsze bicie mojego serca. Pomachałam do Richa stojącego za ladą i pognałam do alejki rękodzielniczej. Z czasopismem w jednej ręce i telefonem w drugiej zatrzymałam się, jak tylko usłyszałam dźwięk otrzymanej wiadomości.
Willa: Przepraszam, ale chyba pomyliłaś numer.
Daphne: Serio?! Miałam właśnie napisać: „Kim jesteś i co zrobiłaś z moją przyjaciółką?”.
Ja: ODLOT!Czuję się jak całkowicie inna osoba.
Odpisałam, próbując powstrzymać śmiech, gdy ktoś z sąsiedniej, pustej alejki zakradł się i stanął za moimi plecami.
– Cześć. Peggy, tak? – zapytał niski głos.
O mało co nie upuściłam telefonu, gdy odwróciłam się i odkryłam przed sobą szeroką, muskularną klatkę piersiową. Podniosłam wzrok, a moim oczom ukazała się twarz Byrona Woodsa.
– Yyy, tak. – Zaśmiałam się nerwowo i chciałam sobie za to dać w łeb. – To ja.
Czego on chce i dlaczego się do mnie uśmiecha?
Jego śnieżnobiały uśmiech przyciągnął moją uwagę na dłużej. Dopiero po chwili zauważyłam poruszające się, gładkie usta.
– Przepraszam, co mówiłeś?
Zaśmiał się cicho.
– Powiedziałem, że minęliśmy się przed wejściem, ale chyba mnie nie zauważyłaś.
– Och, wybacz.
– Nie chciałem cię śledzić, ale… – Wyglądał jakby się czerwienił. – W weekend jest impreza u Wade’a. Pomyślałem, że sprawdzę, czy o niej wiesz.
Zatrzepotałam rzęsami.
– Teraz już wiem.
– Racja. – Przeczesał krótko obcięte włosy ręką, jednocześnie tłumiąc śmiech. – Chciałem powiedzieć, że byłoby fajnie zobaczyć cię tam.
Mój żołądek podskoczył, a ręka spociła się wokół śliskiej okładki magazynu. Zaprosił mnie na randkę? Może. Nie wiem. Wiem tylko, że Byron jest ładnym chłopakiem z sąsiedztwa. Okej, ładny to małe niedopowiedzenie. Był wysoki, umięśniony w odpowiednich miejscach dzięki grze w lacrosse, miał ciemnobrązowe włosy i hipnotyzujące, zielone oczy.
I, jeśli dobrze pamiętam, nie był wolny.
– Nie masz przypadkiem dziewczyny? – zapytałam automatycznie i odsunęłam się.
– Już nie. – Spojrzał na mój telefon, który nieostrożnie trzymałam pomiędzy śliskimi palcami, jakby rozważał, czy zapytać o mój numer. – Więc widzimy się w piątek?
Mogłam tylko przytaknąć i patrzeć, jak wychodzi pewnym krokiem na zewnątrz, gdzie czekał jego kolega Danny.
Już nie?
Co to w ogóle ma znaczyć?
Panika mieszała się z podekscytowaniem i nie byłam w stanie określić, co przeważa. Wysłałam kolejną wiadomość.
Ja: Wymagane nadzwyczajne spotkanie. Jutro u mnie.
1 W oryginale użyto słowa homecoming – (z ang.) powrót do domu. Jest to coroczna tradycja w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Mieszkańcy miast, społeczność szkolna oraz członkowie organizacji spotykają się, by powitać w rodzinnym mieście czy szkole absolwentów lub tych, którzy się wyprowadzili. Zwykle spotkanie odbywa się pod koniec września lub w październiku i zorganizowane jest wokół centralnego wydarzenia, takiego jak parada, bankiet, mecz futbolu amerykańskiego, koszykówki czy hokeja – źródło: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Homecoming_(tradycja) [dostęp: 25.10.2022] (przyp. red.).