Klub Opiekunek. Wredna siostra Claudii - Ann M. Martin - ebook

Klub Opiekunek. Wredna siostra Claudii ebook

Ann M. Martin

4,6

Opis

Na podstawie serii powstał serial Netflixa.

Siostra Claudii, Janine, jest zbyt zajęta byciem mądrą, by być miła dla kogokolwiek – nawet dla ich babci, Mimi. Ale Claudia nie musi zbyt często widywać Janine tego lata, ponieważ Klub Opiekunek otwiera nową grupę zabaw. Zapowiada się świetna zabawa! Ale potem Mimi ma wylew i wszystko się zmienia. Claudia zostaje jej opiekunką, a Janine w ogóle nie pomaga. Jak siostry Kishi mogą się dogadać, skoro Janine jest zawsze taka wredna?

Poznajcie cykl książek opowiadających o przygodach przyjaciółek, które wspólnie zakładają Klub Opiekunek. Bestsellerowa seria autorstwa Ann M. Martin sprzedała się w 176 milionach egzemplarzy i wciąż inspiruje kolejne pokolenia czytelniczek na całym świecie.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 125

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (15 ocen)
11
2
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ann M. Martin

Klub Opiekunek. Wredna siostra Claudii

Tytuł oryginału: The Baby-Sitters Club. Claudia and Mean Janine

Przekład: Małgorzata Masełko-Swędrak

Copyright © 1987 by Ann M. Martin.

All rights reserved. Published by Scholastic Inc.

Scholastic, Apple Paperbacks, The Baby-SittersClub, and associated logos are trademarks and/or registered trademarks of Scholastic Inc.

Cover design by Maeve Norton

Cover art © 2020 by Sumiti Collina

Copyright for the Polish edition and translation © 2020 by Mamania, an imprint of Grupa Wydawnicza Relacja sp. z o.o.

Redakcja i korekta: Kamila Wrzesińska

Skład: Sylwia Budzyńska

Adaptacja okładki: Ewelina Malinowska

ISBN 978-83-66750-70-8

Wydawnictwo Mamania

Grupa Wydawnicza Relacja

ul. Łowicka 25 lok. P-3

02-502 Warszawa

www.mamania.pl

Cioci Adeleiwujkowi Paulowi

Autorka chciałaby podziękować

dr Claudii Werner za jej przychylną ocenę rękopisu.

– Kawa gotowa!

– Gdzie mój sweter?

– Mamo! Wczoraj w nocy wyprasowałam sobie bluzkę, a teraz jest cała pognieciona! Jak to możliwe?

– Potrzebuję dwóch dolarów!

– POWTARZAM: KAWA GOTOWA!

Tak właśnie wyglądał typowy poranek w moim domu. Lato czy zima, moi rodzice, siostra i ja pędzimy zawsze w różnych kierunkach. Ponieważ był lipiec i szkoła się skończyła, moja siostra Janine jeździła na letnie kursy dla zaawansowanych na Uniwersytecie Stoneybrook, ja pędziłam na lekcje rysunku, a mama i tata jak zwykle wybierali się do pracy. Jedyną osobą, która nigdzie się nie spieszyła, była Mimi, moja babcia.

W szkolne poranki budzę się powoli. Mimi musi mnie szturchnąć, żebym wstała z łóżka, szturchnąć, żebym się ubrała, szturchnąć, żebym zjadła śniadanie, i szturchnąć, żebym wyszła z domu. To dlatego, że nie cierpię szkoły.

Latem nikt nie musi mnie poganiać do czegokolwiek. Lubię wakacje i uwielbiam zajęcia plastyczne. Kocham rysować, malować i zajmować się rękodziełem.

Mam trzynaście lat, co oznacza, że jestem już oficjalnie nastolatką. Mama mówi, że to nic nie znaczy, bo tak naprawdę zawsze mentalnie byłam nastolatką. Myślę, że chodzi jej o to, że od zawsze potrafię być trudna do zniesienia. Jestem inteligentna, ale nie lubię szkoły ani zadań domowych. Moja rodzina jest dosyć konserwatywna, a ja jestem szalona. Lubię krzykliwe ubrania. Lubię tańczyć. Potrafię czasami nieźle zaleźć za skórę.

Z drugiej strony Janine, która ma szesnaście lat, według mojej matki nigdy nie była tak naprawdę nastolatką. Janine jest inteligentna i lubi szkołę. Właściwie, to nie do końca. Janine jest superinteligentna (prawdziwa geniuszka) i chodzi nie tylko do szkoły. Tak jak już wspominałam, chodzi też do college’u. A dokładnie to chodzi tam na zajęcia, ale nadal jest uczennicą liceum. Jesienią będzie w przedostatniej klasie w liceum Stoneybrook. Janine nigdy nikomu nie sprawia kłopotów. Nic tylko się uczy, uczy i uczy. Moi rodzice uważają, że to wspaniałe. Chwalą się naszym krewnym, że ich córka ma dopiero szesnaście lat, a daje sobie radę z materiałem z college’u. Liczą na to, że w przyszłości będzie się zajmować czymś bardzo ważnym – na przykład fizyką.

Janine nosi ubrania, które są po prostu okropne. Kiedy z nich wyrasta i oddaje mi do noszenia, ja daję je Kristy Thomas albo Mary Anne Spier, które mieszkają po drugiej stronie ulicy. One nie przejmują się zbytnio tym, jak są ubrane, z kolei ja za nic nie chciałabym zostać znaleziona po śmierci w ciuchach mojej siostry. Wolałabym już płacić za wszystkie nowe ubrania pieniędzmi, które zarabiam, opiekując się dziećmi, niż nosić te darmowe, ale obrzydliwe przedpotopowe koszule Janine, szare spódnice i swetry z okrągłym dekoltem.

Też macie wrażenie, że Janine i ja jakby nieco różnimy się od siebie?

Szczerze mówiąc, ja i moja siostra nie mamy ze sobą prawie nic wspólnego. Ja jestem towarzyska i mam wielu przyjaciół; Janine zwykle trzyma się osobno i prawie z nikim się nie koleguje. (Tak właśnie się dzieje, gdy twoi rodzice chcą, żebyś zajęła się fizyką). Miałam już dwóch prawie-że-chłopaków; Janine chyba w ogóle nie wie, kim są chłopcy. Ja interesuję się wieloma rzeczami: czytam kryminały, opiekuję się dziećmi, maluję i rysuję. Janine interesuje się tylko swoim komputerem.

Na co dzień ledwo jestem w stanie z nią rozmawiać. Używa takich wyrafinowanych słów, jakby rozmawiała ze słownikiem, a nie z żywym człowiekiem. Czasami dokucza mi z tego powodu, że nie jestem tak mądra jak ona. Mama mówi, że robi to, ponieważ w głębi duszy chciałaby być chociaż trochę podobna do mnie, z moimi przyjaciółmi, zainteresowaniami i tak dalej. Czuje się do pewnego stopnia wykluczona z naszej rodziny. Mama mówi też, że czasem jestem wobec Janine niesprawiedliwa – że gdzieś tam w środku Janine jest wrażliwa, kochająca i na swój sposób kreatywna, ale ja nie dostrzegam tego wszystkiego, ponieważ skupiam się tylko na jej dziwnym słownictwie. Inna sprawa (chociaż nie przyznam się do tego nikomu), że mam wrażenie, że dla moich rodziców jestem tylko wielkim rozczarowaniem. Dla nich liczy się tylko ogromna wiedza, a ja chcę być artystką, a nie naukowczynią. Próbowałam im powiedzieć, że aby być dobrą artystką, też trzeba być inteligentną, ale oni nie są do tego przekonani. No to okej, przyznaję, jestem trochę zazdrosna o swoją siostrę. Ona ZAWSZE potrafi uszczęśliwić naszych rodziców.

W każdym razie w ten pracowity środowy poranek skończyłam ubierać się w mój ulubiony strój na zajęcia plastyczne – czarne dżinsy, ogromny, jasnoniebieski T-shirt i bransoletkę z wężowym nadrukiem, którą nosiłam nad łokciem – i zbiegłam na dół. W kuchni pojawiłam się jako druga.

Mimi przywitała mnie na swój delikatny sposób. – Dzień dobry, moja Claudio – powiedziała cicho. Prawie już nie zauważam akcentu Mimi, ale niewątpliwie ona ciągle go ma. Nasza rodzina jest z Japonii, a Mimi, która jest mamą mojej mamy, przyjechała do Stanów Zjednoczonych dopiero po trzydziestce. Jestem zaskoczona, że tak dobrze mówi po angielsku, biorąc pod uwagę fakt, że przez połowę swojego życia mówiła tylko po japońsku.

– Dzień dobry, Mimi! – odparłam.

Mimi przygotowywała śniadanie. (To nie ona była osobą, która wcześniej krzyczała, że kawa jest gotowa. To był mój ojciec. Każdego ranka, jak tylko wytoczy się z łóżka, schodzi na dół i przygotowuje z marszu szybką kawę dla siebie i mamy. Bez porannej dawki kofeiny oboje nie widzą na oczy. Mimi i ja pijemy zwykle ziołową herbatę).

Usiadłam na swoim miejscu przy kuchennym stole. Kilka chwil później dołączyła do mnie mama, potem Janine, a na końcu mój ojciec. Mimi podała zrobioną przez siebie jajecznicę i usiadła obok mnie.

– Pachnie obłędnie, mamo – powiedziała moja mama do Mimi. – Szczerze mówiąc, nie wiem, co byśmy bez ciebie zrobili.

– Ja też nie wiem – dodałam.

– A ja nie wiem, co bym zrobiła, gdybym na co dzień nie miała kim się zajmować – rzekła Mimi poważnym tonem.

Mimi zamieszkała z nami jeszcze przed moimi narodzinami. Mój dziadek, mąż Mimi, zmarł niedługo po tym, jak moi rodzice wzięli ślub.

– Co tam dzisiaj macie do roboty? – zapytała Mimi.

– To co zwykle – odpowiedział radośnie mój ojciec. – Ale wrócę dzisiaj nieco później – dodał. – Mam jeszcze spotkanie o siedemnastej trzydzieści, które może trochę potrwać. – Tata jest współwłaścicielem w firmie inwestycyjnej, w Stamford, niedaleko Stoneybrook.

– U mnie też to co zawsze – powiedziała mama. Jest główną bibliotekarką w miejscowej bibliotece. To prawdziwe błogosławieństwo dla Janine, która potrzebuje książek tak, jak większość ludzi potrzebuje jedzenia i wody. Dla mnie to akurat średnia pomoc, ponieważ jedyne książki, jakie czytam, to kryminały. Moje ulubione to seria o przygodach Nancy Drew, której akurat nie ma w bibliotece, a którą muszę ukrywać przed rodzicami. Uważają, że te czytadła nie są warte mojej uwagi.

– Ja za to – powiedziała Janine – mam jeden blok zajęć rano i dwa po południu. Wygląda na to, że cały dzień spędzę na kampusie. W międzyczasie popracuję trochę w bibliotece na komputerze.

– To się będzie działo – wymruczałam. Janine zawsze przedstawiała to, co robiła, tak, żeby wyglądało na bardzo poważne i wspaniałe.

– Claudia… – ostrzegła mnie mama.

Janine wyglądała na urażoną. – A TY co będziesz dzisiaj robiła? Wynajdziesz jeszcze raz koło?

– Ha, ha. – Janine nawet nie potrafi żartować. – Nie – powiedziałam. – Rano mam lekcję rysunku. Po lunchu będę się zajmowała przez kilka godzin Jamiem Newtonem. Później idziemy ze Stacey na zakupy, a na końcu mam spotkanie Klubu Opiekunek.

– Och – powiedziała cicho Janine. Wyglądała na nieco zasmuconą.

Klub Opiekunek to pomysł Kristy Thomas (mieszkającej po drugiej strony ulicy). Razem z jeszcze trzema innymi dziewczynami prowadzimy klub, który w końcu stał się niezłym biznesem. Kristy jest naszą przewodniczącą. Zarabiamy, opiekując się dziećmi z sąsiedztwa. Trzy razy w tygodniu mamy półgodzinne zebrania w mojej sypialni (mam w niej własny telefon). Nasi klienci dzwonią do nas w czasie tych zebrań, aby zgłosić nam zapotrzebowanie na opiekunki. Następnie Mary Anne Spier sprawdza kalendarz w klubowej księdze zleceń, aby zobaczyć, która z nas jest dostępna, po czym oddzwaniamy do rodzica, aby potwierdzić, kto będzie u niego pracował. Rodzice lubią to rozwiązanie, ponieważ wystarczy im jeden telefon, aby sprawdzić wolne terminy pięciu opiekunek, więc praktycznie zawsze mają gwarancję, że kogoś znajdą. To dla nich duża oszczędność czasu.

Ja jestem wiceprzewodniczącą klubu.

Mary Anne jest naszą sekretarką. Odpowiada za księgę zleceń, w której zapisujemy dane naszych klientów, ich adresy i numery telefonów, terminy zleceń i tym podobne. Mary Anne jest wprost stworzona do tej roboty. Jest dobrze zorganizowana i inteligentna, a do tego ma najładniejsze pismo spośród wszystkich klubowiczek. Odkąd pamiętam, mieszkam po drugiej stronie ulicy i chociaż ją lubię, wciąż mam wrażenie, że nie znam jej zbyt dobrze. Mary Anne jest raczej nieśmiała. Ona i Kristy zawsze były najlepszymi przyjaciółkami.

Skarbniczką naszego klubu jest Stacey McGill – ona jest na bieżąco z pieniędzmi, które zarabiamy. Stacey przeprowadziła się do Stoneybrook mniej więcej rok temu i stałyśmy się naprawdę dobrymi przyjaciółkami. Jesteśmy do siebie bardzo podobne. Stacey pochodzi z Nowego Jorku, gdzie do woli można być szalonym i nieokiełznanym. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z Nowego Jorku mógł być nudny.

Jest jeszcze Dawn Schafer. Dawn dołączyła do Klubu Opiekunek kilka miesięcy po tym, jak założyłyśmy go razem z Kristy, Mary Anne i Stacey. Jest w Connecticut od niedawna. Ona, jej mama i brat przeprowadzili się tu z Kalifornii po tym, jak jej rodzice się rozwiedli. (Jej mama dorastała w Stoneybrook). Dawn i Mary Anne szybko stały się dobrymi przyjaciółkami i to Mary Anne była tą osobą, która wprowadziła Dawn do klubu.

Przez długi czas Dawn nie miała żadnej funkcji, ponieważ reszta z nas zajęła już wcześniej cztery główne stanowiska. Wtedy Kristy uczyniła ją Oficjalną Uniwersalną Zastępczynią, co oznacza, że może przejąć rolę każdej osoby, która akurat nie może się pojawić na klubowym spotkaniu.

Początkowo Kristy była całkiem zazdrosna o przyjaźń między Mary Anne i Dawn, ale teraz całkiem się z Dawn polubiły. Inna sprawa, że ostatnio Kristy miała dużo na głowie. Przewodnicząca naszego klubu była właśnie na weselu – i to swojej własnej mamy! Rodzice Kristy rozwiedli się kilka lat temu, a ona wraz z mamą, dwoma starszymi braćmi – Samem i Charliem – oraz młodszym bratem, Davidem Michaelem, radzili sobie odtąd sami. Jednak kiedy pani Thomas poznała tego mężczyznę, Watsona Brewera, oboje zakochali się w sobie i w końcu się pobrali. Kristy była druhną na ich ślubie.

Ja też dostałam zaproszenie na to wydarzenie. Było naprawdę cudownie. Kristy miała na sobie długą sukienkę, buty na obcasach i kwiaty we włosach. Wszystko wyglądało bardzo romantycznie. Jedyną kiepską rzeczą w tym wszystkim jest fakt, że Thomasowie muszą się przeprowadzić. Nie wynoszą się daleko – tylko do domu Watsona, który znajduje się po drugiej stronie miasta – ale i tak wiążą się z tym pewne kłopoty. Na przykład Kristy musi teraz przejechać pięć kilometrów, żeby dotrzeć na nasze spotkania. Mamy nadzieję, że jej brat Charlie będzie mógł ją do mnie przywozić, nawet jeśli będziemy musiały mu za to zapłacić.

Z marzeń na jawie wyrwał mnie hałas naczyń w zlewie. Śniadanie się skończyło. Mama i tata sprzątali ze stołu. Janine dopijała resztkę soku pomarańczowego. Szybko dokończyłam jajecznicę.

– A zatem – zapytała niespodziewanie Janine – czy mogę spytać, jak twoja agencja planuje funkcjonować, skoro jej założycielka rezyduje obecnie w innej dzielnicy?

– Możesz – odpowiedziałam z ociąganiem. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi.

– Och, rozumiem – powiedziała Janine. – Chcesz grać w te swoje gierki. Cóż, podporządkuję się. A zatem, WJAKI SPOSÓB twoja agencja planuje funkcjonować, skoro jej założycielka rezyduje obecnie w innej dzielnicy?

– Że co?

– POWIEDZIAŁAM…

– Janine, błagam, mów do mnie po ludzku, okej?

– Przecież MÓWIĘ! – Janine znowu wyglądała na dotkniętą. – Nic na to nie poradzę, że potrafię mówić tylko w ten sposób.

– A ja nic na to nie poradzę, że cię nie rozumiem.

– Och, nieważne – powiedziała Janine i westchnęła. Mogło to być smutne westchnienie, ale równie dobrze mogło to być westchnienie poirytowane. Trudno było stwierdzić. – Po prostu starałam się podtrzymać głęboką rozmowę z moim rodzeństwem.

– Starałaś się robić CO?!

– ROZMAWIAĆZTOBĄ!! – wybuchnęła Janine.

– W takim razie dlaczego tego nie powiedziałaś?

– POWIEDZIAŁAM. – Janine wstała. – W porządku. Powodzenia w rysowaniu, opiekowaniu się dziećmi i zakupach. – Jakim cudem Janine zawsze sprawiała, że czułam się, jakbym nie była w stanie zrobić niczego wartościowego?

– A tobie życzę powodzenia w gadaniu z maszynami! – krzyknęłam za nią, kiedy wychodziła z kuchni.

Janine wymamrotała coś w stylu: – Przynajmniej one się ze mną komunikują. – A to co miało znaczyć?

Kolejny radosny poranek w domu Kishich.

Kiedy chwilę później wychodziłam z domu, Mimi objęła mnie i powiedziała: – Baw się dziś dobrze, moja Claudio.

– Taki mam zamiar – powiedziałam, dając jej całusa na pożegnanie.

Janine obserwowała nas z podwórka, po czym odwróciła wzrok. Kiedy podjechał po nią samochód, wsiadła do niego i nawet do nas nie pomachała.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.