Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"Kraina Lodu” to kolejny tytuł w „Biblioteczce przygody”, której czytelnicy mają szansę poznać losy bohaterów ulubionych filmów Disneya. „Kraina Lodu”, jak i inne powieści tej serii, jest emocjonująca i pełna zwrotów akcji. To historia o dwóch siostrach, prawdziwej miłości, a także o tym, że dobro zwycięża, a zło zostaje ukarane.
Zanim królestwo Arendelle pokryło się lodem, jego mieszkańcy odliczali czas, obserwując kolejne pory roku: wiosnę, lato, jesień, zimę. Pewnego dnia wszystko to, co znali, znika za sprawą czaru królowej Elsy. W środku lipca w królestwie pojawia się zima: mroźna, skuta lodem i zasypana śniegiem. W dniu koronacji Elsa, zamiast rozpocząć szczęśliwe i mądre panowanie, musi uciekać z rodzinnego zamku i ukryć się w górach. Podąża za nią młodsza siostra Anna, a wraz z nią dzielny młodzieniec Kristoff i renifer Sven. Czy uda się jej przekonać siostrę do powrotu i przywrócić lato w Arendelle? Czy Hans, którego młoda dziewczyna poznała w czasie koronacji Elsy, a który ją zauroczył, okaże się godny jej miłości? Czy Elsa nauczy się kontrolować swoją moc? I wreszcie – czy do królestwa zawita lato?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 92
Prolog
Dawno, dawno temu na szczycie góry wznoszącej się nad królestwem Arendelle ciężko pracowała grupa silnych mężczyzn. Zajmowali się pozyskiwaniem lodu: wycinali z zamarzniętych górskich jezior wielkie lodowe bloki. Na brzegu czekały już na załadunek zaprzężone w konie sanie – lodowe bryły miały zostać zawiezione na sprzedaż do wioski. Taka praca była bardzo niebezpieczna! Jeden fałszywy krok i blok mógł zsunąć się ze zbocza albo, co gorsza, spaść na kogoś i go przygnieść.
Pracę mężczyzn obserwował z ukrycia chłopiec imieniem Kristoff. Bardzo chciał dołączyć do wydobywających lód robotników, był na to jednak zbyt młody. Towarzyszył mu jego przyjaciel, mały renifer Sven. Kristoff wyobrażał sobie, jak razem ze Svenem wracają saniami do wioski, wioząc lodowe bloki. Renifer zaś węszył w mroźnym powietrzu i łypał nieufnie na wielkie bryły lodu. Jego zdaniem wyglądały na bardzo ciężkie. Sven prychnął – nie zamierzał nigdzie się stąd ruszać.
Pod wieczór Kristoffowi udało się namówić Svena do współpracy. Mężczyźni zapalili latarnie i kończyli ładować lód na swoje sanie. Kristoff podkradł się do nich i… zabrał mały blok lodu! Z trudem załadował lodową bryłę na swoje sanki, a potem zaprzągł do nich Svena.
Jedne po drugich wielkie sanie dostawców lodu wyjeżdżały na górskie drogi. Kristoff i Sven pędzili za nimi po wyboistych ścieżkach swoimi małymi sankami.
Wieczorne niebo nad ich głowami rozświetliła zorza polarna. Fala zielonej poświaty niczym czarodziejski welon sunęła przez góry ku rozciągającemu się u ich stóp królestwu.
1
W zielonej dolinie, nad głębokim fiordem, stał pogrążony w nocnej ciszy zamek Arendelle. Odbijający się w zamkowych oknach blask zorzy polarnej obudził pewną małą dziewczynkę. Na widok pięknych zielonych świateł dziewczynka podniosła się i uśmiechnęła szeroko.
Wyskoczyła szybko z pościeli i pobiegła obudzić swoją starszą siostrę.
– Elso! Elso! – zawołała. – Wstawaj!
Elsa, która miała osiem lat, zamruczała przez sen i przewróciła się na drugi bok.
– Anka, wracaj do łóżka!
Jednak Ania nie zamierzała dać za wygraną.
– Kiedy nie mogę! Wstaje zorza, to ja też. Musimy się bawić! – upierała się. – A może… ulepimy bałwana?
Na dźwięk tych słów Elsa, całkiem rozbudzona, otworzyła szeroko oczy.
Siostry były córkami króla i królowej Arendelle – i najlepszymi przyjaciółkami. Elsa nie dała się długo prosić. Już za chwilę rozchichotane dziewczynki w koszulach nocnych biegły zamkowym korytarzem. Kiedy dotarły do wielkiej sali balowej, stanęły zwrócone twarzami do siebie.
– Gotowa? – zapytała z uśmiechem Elsa.
– Tak, tak! – wykrzyknęła Ania i wyciągnęła rączki, żeby połaskotać siostrę.
Elsa roześmiała się… i wokół jej dłoni zatańczyły płatki śniegu!
Ania zaklaskała radośnie w ręce. Wiedziała, że jej siostra ma niezwykły dar: potrafi wyczarować lód i śnieg – nawet w środku lata.
Elsa wyrzuciła ręce w górę i uwolniła magiczną moc. Wkrótce całą salę balową wypełnił puszysty śnieg. Elza stworzyła zimowy plac zabaw. A gdy tupnęła, podłoga zamieniła się w lodowisko. Na widok dokazującej beztrosko siostry roześmiała się radośnie.
Razem zabrały się do budowania bałwana. Najpierw Anna ulepiła mu tułów, a potem zrobiła z marchewki nos.
– Patrz, bałwan! – oznajmiła z dumą.
Elsa zaniosła się śmiechem na widok koślawego bałwanka.
– Cześć, jestem Olaf! – powiedziała grubym głosem. – Trochę brakuje mi ciepła!
Dziewczynki odtańczyły wokół śmiesznego bałwana taniec, a potem Elsa użyła swojej zamrażającej mocy, by wyczarować lodową zjeżdżalnię. Anna aż zapiszczała z zachwytu. Wspięła się na szczyt śnieżnego pagórka, zjechała i zaraz wskoczyła na kolejny. Elsa prędko usypała nową zaspę, żeby jej siostra miała gdzie wylądować. Ania rozpędzała się i od razu przeskakiwała z jednej górki na drugą. Elsa musiała uwijać się jak w ukropie, żeby za nią nadążyć. Wyczarowywała wciąż nowe i nowe coraz wyższe śnieżne zaspy, tak by jej siostra miała z czego zjeżdżać.
– Aniu, zaczekaj! – zawołała zaniepokojona zawrotnym tempem zjazdów. – To za wysoko!
Ale Ania była bez reszty pochłonięta zabawą. Mała księżniczka beztrosko przeskakiwała z pagórka na pagórek i zjeżdżała wciąż szybciej i szybciej. Elsa podniosła rękę, żeby zbudować nowy kopczyk… i wtedy się potknęła. Poślizgnęła się i zamrażający czar, którym chciała stworzyć kolejny pagórek, dosięgnął głowy Ani.
Dziewczynka trafiona czarem westchnęła i upadła nieprzytomna na podłogę.
– Aniu! – zawołała Elsa. Podbiegła do siostry i ostrożnie podniosła jej drżące, zimne ciało. We włosach Ani pojawiło się białe jak śnieg pasmo. – Mamo! Tato! – wykrzyknęła księżniczka z rozpaczą.
Jej strach i smutek sprawiły, że z sufitu wyrosły nagle długie sople, otaczając obie siostry lodowym kręgiem.
Kiedy do wielkiej sali balowej wpadli król i królowa, zastali – w śnieżnej scenerii – starszą córkę tulącą do siebie młodszą. Rodzice wiedzieli, że Elsa ma niezwykły dar, dzięki któremu potrafi wyczarowywać lód, jednak czegoś takiego nigdy dotąd nie widzieli.
– Elso! – zagrzmiał król. – Tego już za wiele!
– Przepraszam! – zawołała skruszona dziewczynka. – Nie chciałam!
– Aniu! – jęknęła królowa i pobiegła prosto do nieprzytomnej córeczki.
2
W zamkowej bibliotece panował mrok, ale król dobrze wiedział, czego szuka – starożytnej księgi, pełnej wiedzy z dawnych lat. Kiedy trafił na księgę, zaczął ją wertować, dopóki nie znalazł właściwej strony, a na niej – rysunku przedstawiającego rannego człowieka oraz trolla, z którego palców wysnuwały się pasma zorzy polarnej. Troll używał magii zorzy, aby uzdrowić rannego. Król przewrócił kartkę i znalazł wsunięty między strony książki dokument. Wyjął go i ostrożnie rozłożył pożółkłą mapę.
Król i królowa nie tracili czasu. W pośpiechu narzucili płaszcze, zabrali córki i nakazali osiodłać konie. Chwilę później królewska rodzina opuściła zamek. Królowa wraz z Elsą i król z nieprzytomną Anną w ramionach pogalopowali na koniach w góry.
Kristoff i Sven wędrowali w blasku zorzy polarnej skalistą górską ścieżką, gdy ich uszu dobiegł tętent kopyt. Na widok rozpędzonych jeźdźców usunęli się z drogi. Gdy spojrzeli w ślad za nimi, zobaczyli, że ścieżkę pod końskimi kopytami ścina lód.
Zaciekawieni chłopiec i renifer podążyli za jeźdźcami na skraj kotliny. Tam schowali się za skałą i obserwowali, jak wierzchowce zatrzymują się z rżeniem, a królewska para zsiada z koni. Król trzymał w ramionach młodszą, a królowa ściskała za rękę nieco starszą dziewczynkę.
– Pomóżcie nam, proszę! – zawołał król. – Chodzi o moją córkę!
Wydawało się, że wokół nie ma żywej duszy, jednak nagle ze zbocza potoczyły się głazy… Po chwili głazom wyrosły ręce i nogi! Okazało się, że to wcale nie kamienie, tylko małe szare istoty.
– To trolle! – szepnął do Svena Kristoff.
W tej samej chwili skała tuż obok nich podskoczyła i zmieniła się w niską, pokrytą mchem trollicę. Miała na imię Bulda.
– Sza! – uciszyła Kristoffa. – Próbuję podsłuchiwać! – Gdy przyjrzała się chłopcu uważniej, dotarło do niej, że nie jest on trollem. Uśmiechnęła się szeroko i przytuliła mocno jego i Svena. – Słodziaki z was! – powiedziała serdecznie.
W dole z tłumu skalnych ludków wyszedł Bazaltar, bardzo stary troll. Zbliżył się do króla i jego córek.
Najpierw przyjrzał się Elsie.
– Moc wrodzona czy urok? – zapytał rzeczowo.
– Wrodzona – odparł król. – I coraz silniejsza.
Troll przeniósł spojrzenie na nieprzytomną Annę.
– Całe szczęście, że nie została trafiona w serce – zauważył. – Serce bardzo trudno odmienić… Z głową zawsze można powalczyć. – Zamyślił się nad czymś przez chwilę. – Musimy całkiem usunąć z niej magię – orzekł wreszcie. – Na wszelki wypadek nawet z jej wspomnień.
Król pokiwał głową i powiedział:
– Rób, co trzeba.
Delikatnym gestem troll usunął z głowy małej Anny ciąg zimowych wspomnień. Obrazy wisiały przez chwilę w powietrzu, podczas gdy Bazaltar przekształcał je w sceny pozbawione magii. Zamiast bałwanka wyczarowanego w sali balowej Anna miała pamiętać zabawę na ośnieżonym dziedzińcu, zamiast płatków śniegu wirujących w korytarzu – śnieg sypiący za oknem. Wszystkie magiczne chwile spędzone z Elsą zniknęły, by zostać zastąpione zwykłymi wspomnieniami. Jedyną pamiątką po magicznym incydencie pozostało pasemko białych włosów.
– Ale proszę się nie martwić – powiedział łagodnie Bazaltar, kiedy skończył. – Radość zostawimy.
– Nie będzie wiedzieć, że mam moc? – zapytała Elsa.
– Nie – odparł stary troll.
– Tak będzie lepiej – poparł go król.
– Posłuchaj mnie, Elso – poprosił Bazaltar. – Twoja moc będzie rosła. Twój magiczny dar jest bardzo piękny, ale i niebezpieczny. – Mówiąc to, przywołał na niebie obraz starszej Elsy. Księżniczka wirowała wdzięcznie, otoczona płatkami śniegu. Nagle w poświacie zorzy polarnej śnieżynki zmieniły się w ostre lodowe sople. Do Elsy dołączył widmowy tłum – ludzie pragnący jej zguby atakowali ją ostrymi szpikulcami! – Naucz się panować nad swoimi zdolnościami – poradził księżniczce Bazaltar. – Pamiętaj, że twoim największym wrogiem jest strach.
Król przytulił córkę.
– Będziemy ją chronić – obiecał. – Zamkniemy bramy królestwa, odprawimy część służby i ukryjemy Elsę. Nikt nie może się dowiedzieć o jej zdolnościach… zwłaszcza Anna.
3
Gdy król i królowa wrócili do zamku, natychmiast rozkazali zamknąć bramy. Wszystkie drzwi i okiennice zamknięto na cztery spusty. Dziewczynki były trzymane w odosobnieniu, a do zamku nie zapraszano już gości. Królewska rodzina odsunęła się od wszystkich i zamknęła w obwarowanej twierdzy.
Król i królowa zachowywali największą ostrożność. Robili wszystko, co tylko możliwe, żeby nauczyć Elsę panować nad mroźną mocą. To oznaczało, że dziewczynki rzadko kiedy przebywały razem. Elsa nie nalegała na spotkania z siostrą – za bardzo bała się, że niechcący ją skrzywdzi. Dni upływały jej na nauce panowania nad magicznymi zdolnościami oraz na przygotowaniach do roli królowej Arendelle.
Nie było to łatwe. Często Elsa nie umiała okiełznać mroźnej magii. Prawie za każdym razem, gdy śmiała się, płakała albo smuciła, z jej palców tryskał lód.
Zmartwiony król podarował córce parę skórzanych rękawiczek. Poprosił ją, żeby nigdy ich nie zdejmowała, i przypomniał, że dla własnego bezpieczeństwa powinna ukrywać swoją zamrażającą moc.
– Nie ujawniaj jej – nakazał.
– Nie przeżywaj – potwierdziła Elsa, cytując jego zalecenia.
– Niech nie wie nikt – dokończył król.
Lata mijały. Anna spędzała większość czasu samotnie. Czasem bawiła się lalkami albo udawała, że rozmawia z portretami wiszącymi w galerii. Co jakiś czas dobijała się do drzwi pokoju siostry, błagając ją, żeby wyszła i się z nią pobawiła. Jednak Elsa pozostawała głucha na jej prośby. Powoli wspomnienie o ich przyjaźni blakło.
Pewnego dnia Anna wyjrzała przez okno i zobaczyła, że w królewskim ogrodzie pada śnieg. Co tchu popędziła korytarzem do pokoju siostry.
– Ulepimy bałwana? – spytała z nadzieją przez zamknięte drzwi.
Elsa nie odpowiedziała, a drzwi, niestety, pozostały zamknięte.
W końcu Anna dała za wygraną i wyszła na dziedziniec, żeby samotnie ulepić bałwanka. Zrobiła koślawą kulę, a gdy podniosła wzrok na okno Elsy, wydało jej się, że widzi czyjąś uśmiechniętą twarz. Kiedy jednak przyjrzała się uważniej, nikogo tam nie było.
W pamięci Anny zatarły się wszystkie wspomnienia związane z Elsą, więc mała księżniczka nie miała pojęcia, dlaczego ciągle musi być sama. Z biegiem czasu pogodziła się z myślą, że jej siostra jest po prostu niedostępna i zamknięta w sobie. Nie wiedziała, że Elsa także czuła się samotna i tęskniła za swoją małą siostrzyczką. Elsa marzyła o tym, żeby pobawić się z Anną, ale obawiała się, że niechcący mogłaby ją skrzywdzić.
– Boję się – powiedziała pewnego dnia do swojego ojca. – To mnie przerasta!
– Nie wolno ci się denerwować – przypomniał jej król. – Spokojnie! – Wyciągnął ramiona, by przytulić córkę, ale Elsa wzdrygnęła się i odsunęła od niego.
– Nie! – zawołała przerażona. – Nie podchodź, proszę! Jeszcze coś ci zrobię!
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki