Meneliki nowe, czyli wina Tuska i logika białoruska - Krzysztof Daukszewicz - ebook + audiobook + książka

Meneliki nowe, czyli wina Tuska i logika białoruska ebook

Daukszewicz Krzysztof

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Nowa książka znanego i cenionego satyryka Krzysztofa Daukszewicza to nasza rzeczywistość podpatrzona i celnie skomentowana przez smakoszy win regionalnych. Czasem złośliwie, czasem dobrodusznie, ale zawsze dowcipnie i szczerze. Bo jak mówi Sasza Żejmo z kabaretu Jurki: "Tylko trzy rzeczy nie potrafią kłamać: dzieci, leginsy i… MENELE!”.

Wina Tuska wyziera z każdego zakątka naszej rzeczywistości - obojętne, czy jest to rzeczywistość namacalna czy alternatywna, bo jak twierdzi rzecznik Białego Domu, taka też istnieje.
Jeżeli chodzi o logikę białoruską, to jest to myślenie zaskakujące, czego dowodem może być wypowiedź prezydenta Łukaszenki sprzed kilkunastu lat. Na pytanie, co zamierza zrobić z opozycjonistą głodującym przeciwko tyranii, odpowiedział ze szczerym uśmiechem na nieszczerej twarzy, że Białoruś jest wolnym krajem, gdzie nikt nikogo nie zmusza do jedzenia.
Jednak przykładem najlepiej udowadniającym, że logika białoruska u nas istnieje, jest wypowiedź senatora Jana Marii Jackowskiego w sprawie łysych opon w samochodzie prezydenta Dudy: "W sposób niewłaściwy były prowadzone sprawy zarządzania flotą samochodową w latach, w których Prawo i Sprawiedliwość nie było u władzy".
I takich przykładów w tej książce będzie dużo więcej.
Krzysztof Daukszewicz

Krzysztof Daukszewicz (ur. 1947) - satyryk, felietonista, poeta, piosenkarz, gitarzysta i kompozytor. Działalność estradową rozpoczął w Szczytnie. Po przeprowadzeniu się do Warszawy bardzo szybko zdobył popularność. Z Januszem Gajosem współtworzył kabaret "Hotel Nitz", od 1986 do 1990 roku występował w kabarecie "Pod Egidą". Przez wiele lat realizował swoje programy satyryczne w TV. Od 2005 roku stały gość programu publicystyczno-satyrycznego "Szkło kontaktowe" w TVN24.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 96

Oceny
4,3 (207 ocen)
114
57
26
7
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
DarekMBP

Nie oderwiesz się od lektury

Niezmiennie dobry humor.
10
Trabia2020

Nie oderwiesz się od lektury

jak zawsze Krzysztof Daukszewicz na 5!!!
10
Lilit_2022

Nie oderwiesz się od lektury

😁👍
10
winklerkamil

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00
lekSander1

Dobrze spędzony czas

Zabawne
00

Popularność




 

 

Copyright © Krzysztof Daukszewicz, 2021

 

Projekt okładki

Paweł Panczakiewicz / Panczakiewicz art.design

 

Zdjęcie na okładce

© Moore & Lorent

 

Ilustracje w tekście

Paweł Kryński

 

Redaktor prowadzący

Michał Nalewski

 

Redakcja

Joanna Popiołek

 

Korekta

Grażyna Nawrocka

 

ISBN 978-83-8234-728-9

 

Warszawa 2021

 

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

 

Mądrość życiowa

Śniadanie na kacu jest jak przeszczep.

Może się nie przyjąć.

Motto I

Cokolwiek byś robił,

to i tak zawsze znajdzie się ktoś,

kto robi mniej i zarabia więcej.

nie wiem kto

Motto II

Może to są fakty,

ale to nie jest prawda.

Joanna Lichocka,

specjalistka od pokazywania

znaku pokoju środkowym palcem

 

Pewien dziennikarz zapytał mnie, czy te meneliki są prawdziwe.

– Z moimi menelikami – odpowiedziałem – jest jak z maybachami Tadeusza Rydzyka. W większości dostałem od bezdomnych. To są anonimowi dawcy.

 

DLACZEGO MENELIKI NOWE, CZYLI WINA TUSKA I LOGIKA BIAŁORUSKA

Zanim zaczniecie czytać trzecią część opowieści o smakoszach win regionalnych i ich niebanalnym guście, powinienem wytłumaczyć tytuł, jaki macie przed sobą. Meneliki nowe, czyli wina Tuska i logika białoruska.

Niektórzy pewnie pamiętają, że dwie poprzednie zaistniały jako Meneliki, limeryki, epitafia, sponsoruje ruska mafia oraz Cwane główki i chłopaki z drogówki. Mene­liki 2.

Dlaczego wina Tuska, tego nie muszę nikomu tłumaczyć. Już w poprzedniej części była historyjka pod tytułem Znowu pod lokalem wyborczym:

– Ja na pewno nie zagłosuję na Kaczyńskiego.

– Dlaczego?

– Bo Zenek z drugiej klatki mówił, że jego dziadek był w Wehrmachcie.

– Wszystko ci się pochrzaniło. To nie był dziadek Kaczyńskiego.

– To w takim razie czyj?

– A chuj jego wie. Jak pieprzyli o tym, to byłem najebany.

Tu nastąpiła długa, pełna wymuszonego myślenia cisza, po której sam do siebie odezwał się ten pierwszy.

– Tylko co z tym wspólnego miał Tusk?

 

Wina Tuska wyziera z każdego zakątka naszej rzeczywistości, obojętne, czy jest to rzeczywistość namacalna czy alternatywna, bo jak twierdzi rzecznik Białego Domu, taka też istnieje.

Jeżeli chodzi o logikę białoruską, to jest to myślenie zaskakujące, czego dowodem może być wypowiedź prezydenta Łukaszenki sprzed kilkunastu lat. Na pytanie, co zamierza zrobić z opozycjonistą głodującym przeciwko tyranii, odpowiedział ze szczerym uśmiechem na nieszczerej twarzy, że Białoruś jest wolnym krajem, gdzie nikt nikogo nie zmusza do jedzenia. I to przeniosło się do głów naszych rządzących, co udowodnił pan senator Jan Maria Jackowski, mówiąc o nagrodach, które się „po prostu należały”, że kto nie chciał, ten nie musiał brać. I tak samo wytłumaczył, dlaczego pani premier przyznała nagrodę sama sobie: Ponieważ nikt inny nie mógł jej dać.

Jednak przykładem najlepiej udowadniającym, że logika białoruska u nas istnieje, jest wypowiedź tego samego pana senatora w sprawie łysych opon w samochodzie prezydenta Dudy: Były na stanie, więc je założono. Gdyby PO się ich pozbyła, toby ich nie było.

Nie dziw się więc, mój drogi czytelniku, że od czasu do czasu pojawi się w tej książce historyjka mająca ślady logiki odmiennej, a jednak porażająco logicznej. I celowo zastosowałem tutaj tak zwane masło maślane, to znaczy logikę logiczną.

 

A oto przykład pierwszy.

W pewnej miejscowości, w kraju, którego nazwy nie pamiętam, być może nawet w naszym, mieszkała pani, która co roku rodziła nowe dziecko i za każdym razem, czy była to dziewczynka, czy chłopczyk, cieszyła się jednakowo. I nawet kiedy mąż prosił, żeby chociaż z rok sobie odpuściła, mówiła: Nie! Chcę mieć bobaska! I miała. A ponieważ była to postawa obywatelska i na wskroś patriotyczna, od siódmego dziecka stawiano ją za niedościg­niony wzór wszelkich cnót, a od dziesiątego, po spotkaniu z panem prezydentem kraju i otrzymaniu medalu za Bóg tylko wie jakie bohaterstwo, obwołano ją dobrem narodowym. I po dwunastu latach, po dwunastym dziecku, zwierzyła się swojej najbliższej przyjaciółce, a ta natychmiast rozpaplała po całym mieście, a w efekcie i kraju, że jej nie chodziło wcale o nowe dziecko, ale o nowy wózek, bo świat spacerówek zawrotnie pędzi do przodu, tak samo jak świat telefonów, samochodów i lodówek otwieranych pilotem. I taka spaceróweczka na resorach i pełna gadżetów może koleżanki wkurzać tak jak chłopów nowy model mercedesa albo smartfon czy iPhone generacji 12.

Tu z kolei opowiem żart, który według jednych już nim nie jest, a według innych, jeżeli nawet jest, to za chwilę nie będzie. A jest on o tym, jak pewien szpaner kupił sobie najnowszego iPhone’a, ale takiego z pozłacaną obudową, brylancikami dookoła obiektywu aparatu fotograficznego, który oprócz tego, że robi zdjęcia w tył i w przód, to jeszcze z góry i z dołu, na bokach miał platynowe przyciski, a zamiast zwykłego szkła kryształ. Odjechał za ten telefon kilkanaście tysięcy, chodzi po deptaku w mieście i krzyczy w mikrofon tak, żeby wszyscy dookoła widzieli, do czego mówi, ale po dwóch godzinach ręka mu się zmęczyła, więc postanowił dać jej odpocząć. Włożył to cudeńko do tylnej kieszeni spodni, też w taki sposób, żeby przechodnie widzieli złoto i brylanciki, i spacerował dalej po deptaku, ale po następnej godzinie zmęczyły mu się także nogi.

Usiadł na ławce, zapomniawszy, co ma z tyłu w kieszeni spodni, usłyszał trzask i zamarł, serce mu podeszło do gardła, przeżegnał się i powiedział do siebie:

– Boże, spraw, żeby to był kręgosłup.

*** *** ***

To może jeszcze jeden przykład logiki logicznej. Otóż jakiś czas temu byłem w Kanadzie i tam krążył po mediach taki news, że w jednym miasteczku na dalekiej północy kraju, gdzieś w pobliżu granicy z Alaską, mieszkał z żoną pan, który uwielbiał wędkowanie podlodowe. I ten pan co roku w tym samym sklepie nabywał drogą kupna nowy skuter śnieżny, oddając stary po niewielkim przebiegu. Nowy skuter musiał mieć jedną stałą cechę, a mianowicie kolor żółty. I kiedy obchodził dwudziestą rocznicę zakupu nowego pojazdu w kolorze yellow, właściciel sklepu zapytał:

– Powiedz, John, z jakiego powodu polubiłeś ten kolor, dlaczego on musi być koniecznie żółty.

– Widzisz, Max – rzekł John – moja żona nigdy nie zwraca uwagi na kształt i markę, ona reaguje tylko na kolory, skuter jest żółty, znaczy ten sam.

 

I przykładów będzie trochę więcej.

Zaczynamy.

 

Sztuka wygłaszania toastów

Opowiadał mi facet, że jego szwagier kilka lat spędził na kontrakcie w Gruzji, gdzie nauczył się finezyjnej sztuki wygłaszania toastów przed każdym kieliszkiem. Toasty sprawiają, że pijący dłużej są trzeźwi z tej prostej przyczyny, że niektóre z nich trwają nawet pół godziny. Po powrocie do kraju szwagier ów nie był w stanie wyhamować ani z toastami, ani z piciem. Z kolei brat tego, który sprzedał mi tę historyjkę, nie lubi przychodzić do ich wspólnej ciotki na urodziny i imieniny, ponieważ to, co ona stawia na stole, nie nadaje się do jedzenia, z wyjątkiem ciast, które są rewelacyjne, więc zawsze kombinuje tak, by pod różnymi pretekstami stawić się tylko na słodkości. Pewnego jednak razu spóźnił się i na stole nie było już nic. Nawet okruszków po ciastach. Został tylko alkohol, bo w naszej tradycji nie może go zabraknąć. I wtedy wstał ten szwagier od Gruzji, nalał w kieliszki, ukłonił się spóźnialskiemu i wygłosił toast następujący:

„Osobnik, który się spóźnia tylko dlatego, że nie chce mu się przyjść, a potem jest wkurzony, że przyszedł za późno, bo przez to nie zdążył na to, na co chciał zdążyć, nie powinien w ogóle przychodzić. Wypijmy więc za tych, co przychodzą punktualnie i jedzą to, co im nie smakuje. I przy tej okazji zdrowie naszej cioci”.

*** *** ***

Podobno to się zdarzyło w Katowicach. Nawalony facet wsiadł do autobusu, w którym wszystkie miejsca były zajęte. Duży, masywny, napakowany gość, z wyglądu kibol. Stanął i powiedział na tyle głośno, żeby go wszyscy usłyszeli.

– Zrobimy teraz, kurwa, tak. Wy z lewej strony to jesteście chuje, a wy z prawej złodzieje.

Z pół minuty trwała cisza, po czym jakiś gość powiedział:

– Nie jestem złodziejem.

Na to ten nawalony:

– To się przesiądź.

*** *** ***

Pijący jechał do zakładu na odwyk i na odchodne zapytał kumpla, który już to przeszedł:

– Słuchaj, powiedz mi, co ja po tym wytrzeźwieniu muszę pamiętać.

Kolega odpowiedział:

– Na pewno adres zamieszkania i imię żony.

*** *** ***

Starszy pan, autor tej opowiastki, widząc, jak miejscowy pijaczek kupuje dwa sześciopaki, powiedział:

– Lepiej dbać o zdrowie, bo alkohol zabija.

I poprosił o dwa piwa bezalkoholowe.

– Bezalkoholowe zabija jeszcze bardziej – usłyszał.

– Niby dlaczego?

– Bo organizm nie wie, co jest grane.

*** *** ***

 

 

Tradycja

Opowiedziała mi to pewna pani po przedstawieniu w Och-Teatrze.

– Czy musi pan uprawiać takie pijaństwo? – zapytała mieszkającego po sąsiedzku smakosza win owocowych.

On na to:

– Mój pradziad przepił gorzelnię, mój dziadek za Niemca pędził bimber, ojciec pił, bo nie cierpiał komuny, a ja piję, bo nie mogę patrzeć na to, co się teraz dzieje. Jak szanowna pani widzi, w moim przypadku to nie jest pijaństwo, to jest tradycja.

*** *** ***

Ta sama pani opowiedziała mi jeszcze jedno zdarzenie. Miała okrągłe urodziny, zaprosiła więc kilka żyjących jeszcze przyjaciółek, żeby je ugościć ciasteczkami, tortem i winem. Wybrała się do cukierni, kupiła ciastka, zamówiła tort i zaszła do sklepu po wino. Zapytała sprzedawczynię, co może jej polecić, ale ta powiedziała, że w ogóle się na winach nie zna. A za naszą jubilatką stał menel.

– A według pana, jakie jest najlepsze?

I usłyszała:

– Następne.

*** *** ***

Trzy rzeczy nie potrafią kłamać. Dzieci, menele i legginsy.

Sasza Żejmo

*** *** ***

Głupie dziewczyny, gdy wypiją, dzwonią do byłego. Mądre do przyszłego.

nie wiem kto

*** *** ***

Facet podjął zobowiązanie noworoczne. W samochodzie na drugim fotelu zostawił karteczkę z napisem: „Od jutra nie piję”.

Następnego dnia wsiadł do samochodu, przeczytał i z ulgą powiedział: „Jak to dobrze, że od jutra”.

*** *** ***

Kucharz biskupa, jednego z najpopularniejszych w naszym kraju, będący pod wpływem, spotkał w barze hotelowym kumpla jeszcze ze szkoły średniej. I się rozgadali, a było to w czasie, kiedy miał do Polski przyjechać nuncjusz papieski.

– I co!? Twój biskup też się boi przyjazdu tego śledczego z Watykanu?

– Nie. Wiesz, czego on się naprawdę boi?

– No?

– Postnego jedzenia.

*** *** ***

Jedenastka

Kumpel niepijący spotyka rzadko trzeźwiejącego, z którym nie widzieli się od studiów.

– Co słychać?

– W porządku.

– Ożeniłeś się?

– Ożeniłem.

– Dzieci masz?

– Mam.

– Dużo?

– Jedenastkę.

– To ty musisz kochać żonę.

– Skąd, wrzeszczy na okrągło, czasami się jej boję.

– To skąd tyle dzieci?

– W tłumie łatwiej się schować.

*** *** ***

I jeszcze jedna historyjka w temacie „boję się”. Też się spotyka dwóch kumpli od piwa.

– Jak żyjesz?

– Nie narzekam.

– A skąd ta śliwa pod okiem?

– To z czasów, kiedy narzekałem.

*** *** ***

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

PEŁNY SPIS TREŚCI:

DLACZEGO MENELIKI NOWE, CZYLI WINA TUSKA I LOGIKA BIAŁORUSKA

Sztuka wygłaszania toastów

Tradycja

Jedenastka

Dowcipy, które mnie niezmiennie śmieszą

Gotówka tak

Żart na czasie

17 stycznia

Dowcipy, które mnie niezmiennie śmieszą

Fragment podlaskiej poezji ludowej

Menel współczujący

Przegrali w polityce, więc piją od trzynastej

Abstynent u weterynarza

Sztucer

Przed hotelem w Szczecinie

Logika czysta

Opowieść Natalki

ŻARTY PASUJĄCE DO TEJ KSIĄŻKI

Nowy wierszyk emigracyjny

Akopaliksa

Jeszcze raz Zygmuś

Profesje pana Zygmunta

W Skierniewicach

Klaustrofobia

Szlachcic z Białegostoku

A jak się nam zechce?

Szkoda spirytusu

Ingrediencje

To już wolę borygo

Kwiat jabłoni

Historia dzieje się w parku

Obrobione śmietniki

Rower

Miłośnik WOŚP

Przypadki aptekarskie

Od czego to zależy

Dowcipy, które mnie niezmiennie śmieszą

Okręt wojenny

Za to nic nie kupi

Menelik związany z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy

Na promie

Chyba w Wyszkowie

Burak po wrocławsku

Sorbona w Poznaniu

Może pomidorka?

Pomór świń

Fiat 126p, tygrys polskich szos

W Krakowie przed dworcem

Parkingowi

Pisz pan: dziecko

Opowiedziane w Szczyrku na konferencji wod.-kan.

Jeszcze raz Szczyrk

Przygoda z ptakiem

Duży kamień

Pani z kiosku

Beatyfikacja

Dwie głowy

Sprinter

Żarcik policyjny z menelem w tle

Wolę mniej

Przejdźmy do meritum

Po sąsiedzku

Prezerwatywy

Pani o przygodzie z mężem

Reklama na bazarze

Kędzierzyn-Koźle. Park

Abstynenci, won!

Kumplowska zapomoga

Korek mi pogroził

Meneliki mazurskie

Smog

W Lubawie

W sądzie

Jak tu ładnie

Menelik z Nowego Miasta Lubawskiego

W RAMIONACH PRL-u

Stan wojenny. Schab wędzony

Dowcipy, które mnie niezmiennie śmieszą

Opowieść o zalanym maluchu

Historia opowiedziana w Promnicach

Różańcem mordy nie wycieraj

Uroki śniadań w PRL-u

Odkorkowanie

MENELSTWO POLITYCZNE

Kobiety u władzy

500 małpek

Wszystko dla idei

Wredni Niemcy

Rozmowa z LGBT w tle

W Grudziądzu

Co tam, panie, w polityce?

Menel prounijny

Też pod sklepem

Ostróda

Przygoda pana posła

Dezubekizacja

Człowiek Wolności

PZPR 2020

ZNANI I LUBIANI

Meneliki Andrzeja Nawrockiego,

To było w Kwidzynie

Taki sobie przypadek

Nie ma jak na Syberii

Zestaw menelików Piotrka Skuchy,

Historia z Kałasznikowem w tle

Menelik Marka Sierockiego,

Menelik Piotra Groszka,

Menelik Stanisława Szelca

Menelik Andrzeja Niemirskiego

Meneliki śp. Grzesia Miecugowa

Meneliki policjanta Pawła Milczewskiego

Wracamy do pana Pawła, policjanta

Po co UJ

Kaszanka

Dlaczego tęsknię za PRL-em?