35,92 zł
W 1642 roku w Anglii wybuchła wojna domowa pomiędzy królem Karolem I Stuartem i jego stronnikami a parlamentem zdominowanym przez antykrólewską opozycję. Po kilku latach górę zaczęła w niej brać armia parlamentu, tzw. Armia Nowego Wzoru, zorganizowana przez Olivera Cromwella. Do decydującego starcia doszło 15 czerwca 1645 roku pod Naseby w środkowej Anglii. 13-tysieczne oddziały parlamentu dowodzone przez sir Thomasa Fairfaxa i Cromwella pokonały 7-tysięczne siły rojalistów pod wodzą księcia Ruperta Reńskiego i samego monarchy. Rozbite i umykające do Leicester wojska królewskie, zawzięcie ścigane przez Fairfaxa, poniosły ogromne straty (ok. 1000 zabitych i 5000 jeńców). W kolejnym roku Karol I uciekł do Szkocji, a konflikt zakończył się sukcesem jego przeciwników.
Jarosław Wojtczak błyskotliwie opisuje tło i przebieg wojny domowej, poświęcając najwięcej miejsca tytułowemu starciu. Przybliża też zmiany w wojskowości, które zachodziły w tych czasach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
W 1603 r. zmarła bezpotomnie królowa angielska Elżbieta I. Jej śmierć zakończyła pomyślne dla Anglii rządy dynastii Tudorów (1485–1603) i wprowadziła na tron angielski szkocką dynastię Stuartów w osobie Jakuba I (1603–1625). Już wkrótce okazało się, że zmiana dynastii i panującego oznaczała całkowite odejście od dotychczasowych założeń w polityce wewnętrznej i zagranicznej.
Jakub I, człowiek wprawdzie wykształcony, inteligentny i zdolny do podejmowania szybkich decyzji, był w istocie miernym politykiem i złym gospodarzem. Znany ze swoich homoseksualnych skłonności i zamiłowania do polowań na jelenie, zamiast ograniczać wydatki dworu, trwonił pieniądze na ekstrawaganckie zachcianki i nieudolnych faworytów. Zapatrzony we wzory rodzinnej Szkocji był gorącym zwolennikiem absolutyzmu i nieograniczonej władzy królewskiej. Na średniowieczną modłę przyrównywał władzę królewską do władzy boskiej, nie uznając niczyjego prawa do jej ograniczania. Jego wygórowane i przestarzałe poglądy na temat znaczenia i charakteru władzy królewskiej nie pasowały do rzeczywistości Anglii, kraju o starych tradycjach parlamentarnych i znacznych, jak na owe czasy, swobodach politycznych. Co gorsza, Jakub I nie rozumiał i nie chciał zrozumieć najważniejszych problemów kraju, którym przyszło mu rządzić. Nie bez powodu zyskał u potomnych opinię „najmądrzejszego głupca w świecie chrześcijańskim”.
Początkowo Jakuba I przyjęto w Anglii z dużymi nadziejami. Jego intronizacja oznaczała unię personalną ze Szkocją i zażegnanie odwiecznych konfliktów pomiędzy obu krajami. Duchowieństwo anglikańskie widziało w nim sojusznika w walce z szerzącym się w kraju purytanizmem. Purytanie natomiast mieli nadzieję, że wychowany w kalwińskim otoczeniu król poprze ich zabiegi zmierzające do reformy państwowego Kościoła anglikańskiego i likwidacji istniejącej hierarchii kościelnej. Liczyli także na to, że jako władca protestanckiej Szkocji doprowadzi do ostatecznej likwidacji katolicyzmu. Z kolei arystokracja feudalna, częściowo jeszcze katolicka na północy i zachodzie, wierzyła, że Jakub I (był synem katoliczki, królowej Szkotów, Marii Stuart) przywróci w Anglii katolicyzm lub przynajmniej złagodzi ostrze antykatolickich ustaw uchwalonych za czasów Elżbiety I.
Wbrew purytanom, mającym silne wpływy wśród klas posiadających, i reakcyjnym kręgom katolickim Jakub I opowiedział się za episkopalnym Kościołem anglikańskim i wszczął represje zarówno w stosunku do purytanów, jak i katolików. W listopadzie 1605 r. stało się to przyczyną tzw. spisku prochowego, który zrodził się w kręgach niezadowolonej opozycji katolickiej. Spiskowcy z Guyem Fawkesem na czele zamierzali wysadzić w powietrze gmach parlamentu (pałac Westminster) wraz z królem. W ostatniej chwili spisek udaremniono, a jego przywódcy zostali skazani na śmierć. To wydarzenie na krótko zbliżyło do siebie króla i parlament1.
W rzeczywistości Jakub I od początku traktował parlament z niechęcią i lekceważeniem, głosząc tezę, że funkcjonuje on jedynie z „łaski króla”. Niejednokrotnie przyznawał, że ciąży mu działalność parlamentu i z trudem toleruje jego istnienie. Uważał, że parlament nie powinien posiadać praw ustawodawczych, a tylko prawo ogłaszania ustaw zatwierdzonych uprzednio przez króla. Szczególnie oburzały go próby ograniczania prerogatyw królewskich, zwłaszcza w zakresie ściągania podatków. W przekonaniu o swej władzy absolutnej Jakub I dążył do prowadzenia polityki bez udziału parlamentu i zwoływał jego sesje sporadycznie, w zależności od swoich potrzeb. Starał się przy tym wpływać na działalność parlamentu w taki sposób, żeby nie dopuścić do poszerzenia jego uprawnień poza to, co parlamentowi udało się wywalczyć za panowania jego poprzedników.
Pierwszy konflikt pomiędzy Jakubem I a parlamentem zaistniał na tle wprowadzania nowych podatków i ceł bez zgody Izby Gmin (tzw. impositions). Jakub otrzymał w spadku po Elżbiecie I duży deficyt państwowy. Ponieważ dotychczasowe źródła finansowania wydatków Korony w postaci tradycyjnych danin feudalnych i ceł handlowych nie wystarczały, rząd królewski przywracał dawno zapomniane opłaty i wprowadzał nowe podatki, co wywoływało zaniepokojenie arystokracji i klas posiadających. W petycji z 1611 r. parlament zażądał od króla zniesienia wprowadzonych podatków i rezygnacji z danin feudalnych, należnych królowi jako najwyższemu seniorowi Anglii. W zamian za to parlament zgodził się przyznawać mu co roku stałe subsydium w wysokości 200 000 funtów2. Ponieważ w sprawie tej nie udało się uzyskać kompromisu, problem nowych podatków i ceł pozostał kością niezgody do końca panowania Jakuba I (około roku 1620 opłaty te stanowiły jedną trzecią wszystkich dochodów Korony).
Parlament angielski, który w okresie elżbietańskim zdobył dla siebie ważną pozycję, nie mógł pozostać obojętny wobec poczynań króla i zdecydowanie przeciwstawił się jego absolutystycznym zapędom. Wszystkie parlamenty obradujące za panowania Jakuba I prowadziły ostrą krytykę polityki dworu i występowały przeciwko ściąganiu nowych podatków bez zgody Izby Gmin oraz stosowaniu na szeroką skalę handlu patentami, monopolami i tytułami szlacheckimi. Rozrzutność dworu, niechęć do poddania kontroli parlamentarnej ściągania i wydatkowania dochodów państwowych oraz próby zdobywania pieniędzy z pominięciem parlamentu spowodowały nawet oskarżenia opozycji o zły i szkodliwy sposób sprawowania władzy królewskiej. Pomimo to Jakub I okazał się na tyle sprytny i przewidujący, że udało mu się uniknąć otwartej wojny z parlamentem.
W pierwszych dziesięcioleciach XVII w. w Anglii toczyła się nieustanna walka polityczna między Koroną a parlamentem o sprawy konstytucyjne, ekonomiczne i religijne. Opozycję parlamentu wzbudzała dodatkowo polityka zagraniczna króla. Wbrew tradycji elżbietańskiej Jakub I dążył do zbliżenia w stosunkach z Hiszpanią, którą uważał za ideał kraju feudalno-absolutystycznego. Zaraz po objęciu tronu zakończył trwający formalnie od 1588 r. stan wojny z Hiszpanią i zerwał sojusz z Niderlandami prowadzącymi walkę z uciskiem hiszpańskim. W początkowym okresie wojny trzydziestoletniej zamierzał nawet ożenić swego syna Karola z infantką hiszpańską, córką Filipa III. Po wybuchu wojny Jakub I stanął wprawdzie po stronie protestantów przeciwko Habsburgom, zamiast jednak udzielić konkretnej pomocy protestantom w Niemczech, usiłował w tajemnicy przed parlamentem uzyskać pomoc hiszpańską dla swego zięcia, elektora Palatynatu Fryderyka V, przywódcy niemieckich książąt protestanckich, który utracił swoje księstwo na rzecz koalicji habsbursko-katolickiej.
Plany powiązania Anglii z Hiszpanią za pomocą małżeństwa księcia Karola z infantką wywołały istną burzę w parlamencie, gdzie ujawniły się silne tendencje antyhiszpańskie. Wprawiło to we wściekłość nieprzyzwyczajonego do oporu króla, który w 1621 r. rozpędził parlament i aresztował kilku jego członków z Johnem Pymem na czele. Ostatecznie pod wpływem opinii publicznej do niepopularnego mariażu nie doszło. Klęskę prohiszpańskiej polityki dworu przypieczętowało niepowodzenie misji następcy tronu, który w 1624 r. wraz z głównym doradcą Jakuba I, księciem Buckingham, udał się do Madrytu, aby tam rozwiązać kwestie swojego małżeństwa i uzyskania pomocy dla elektora.
Nie powiodła się również późniejsza próba zawarcia przez Anglię sojuszu z Francją przeciwko Hiszpanii, poparta zaaranżowanym przez Buckinghama w 1625 r. małżeństwem Karola z siostrą króla Ludwika XIII, Henriettą Marią. Francja nie była jeszcze wtedy gotowa do przystąpienia do wojny ani zainteresowana udzielaniem pomocy Fryderykowi V. Poza tym w tak antykatolickim kraju jak Anglia flirt z Francją spotkał się z chłodnym przyjęciem. Obawiano się, że może to wciągnąć kraj do intryg obozu katolickiego i wojny przeciwko francuskim hugonotom, którzy byli kalwińskimi protestantami, przez co cieszyli się sympatią purytanów.
Wszczęty przez Jakuba I konflikt z parlamentem kontynuował jego syn i następca, Karol I (1625–1649). Po ojcu odziedziczył kłopoty finansowe, brak stabilizacji w polityce zagranicznej i słabość do znienawidzonego przez wszystkich królewskiego faworyta, księcia Buckingham, którego obwiniano o wszystkie niepowodzenia Anglii. Trudny charakter nowego króla, pusty skarb i agresywna polityka zagraniczna dworu, która wymagała pokaźnych funduszy, od początku wywołały ogromne problemy w stosunkach pomiędzy Koroną a parlamentem.
W chwili obejmowania tronu w 1625 r. Karol I był młodzieńcem nad wiek poważnym, surowym w obejściu i nienagannie wychowanym w dworskiej etykiecie. Chociaż przewyższał swego ojca licznymi zaletami osobistymi, w przeciwieństwie do niego brakowało mu pewności siebie i poczucia humoru. Podczas gdy Jakub był rubaszny i miał cięty język, Karol był małomówny i zamknięty w sobie. Jakub był towarzyski, uwielbiał hazard i pijatyki. Karol był wyniosłym, pełnym godności ascetą. Jakub był człowiekiem usposobionym pokojowo, Karol natomiast, zwłaszcza po upokorzeniu doznanym w Madrycie, był pełen agresji i skory do wojny. Z drugiej strony przypominał ojca uporem, lekkomyślnością, tą samą wiarą w boskie pochodzenie władzy królewskiej i słabością do faworyzowania nieudolnych doradców. Mimo że był autorem wielu ciekawych pomysłów i projektów, rzadko kiedy udawało mu się je realizować. Całe jego życie było nacechowane brakiem konsekwencji i zdecydowania. Dwór, w otoczeniu którego żył, był odizolowany od problemów zwykłych ludzi. Karol nigdy nie rozumiał uczuć swoich poddanych i sprzeczności dzielących społeczeństwo. Jego dworzanie i faworyci we własnym interesie dbali o to, żeby do króla nie docierały żadne informacje zmieniające ten stan rzeczy.
Fatalne wady charakteru króla, niezrozumienie stosunków panujących w kraju oraz ustawiczny brak pieniędzy na potrzeby agresywnej polityki zagranicznej i rozpasanego dworu miały w końcu doprowadzić do upadku rządów Karola i jego śmierci z rąk własnych poddanych.
Przyczyny wydarzeń, które do tego doprowadziły, określane mianem „rewolucji angielskiej”, były, ogólnie mówiąc, mieszanką motywów ekonomicznych, religijnych i konstytucjonalnych, na które wpływ miały zarówno wydarzenia w kraju, jak i w Europie. Złożyły się na to konflikty religijne pomiędzy purytanami i anglikanami, historyczny spór konstytucyjny o wyższość prawa do panowania z „łaski Boga” przysługującego królowi nad „przyrodzonymi swobodami narodu angielskiego”, ekonomiczna walka wzrastającej w siłę burżuazji z feudalizmem, konflikt interesów pomiędzy dworem a nowym ustrojem społecznym i wreszcie walka o władzę będąca wynikiem niekompetencji Stuartów i ambicji parlamentu.
Bezpośrednią konsekwencją starcia sił starego i nowego porządku w Anglii (właściwie na Wyspach Brytyjskich, gdyż działania wojenne toczyły się na terenie Anglii, Szkocji i Irlandii) były trzy oddzielne wojny domowe, z których każda reprezentowała różne fazy tego samego konfliktu. Druga (1647–1648) i trzecia (1649–1652) były właściwie kontynuacją wielkiej wojny domowej z lat 1642–1646. O jej rozstrzygnięciu na korzyść parlamentu zadecydowała bitwa stoczona 14 czerwca 1645 r. pod wsią Naseby na terenie hrabstwa Leicestershire w środkowej Anglii. Większość współczesnych uznało ją za zwycięstwo decydujące pod względem taktycznym, nie doceniało jednak jej politycznego i strategicznego znaczenia. W rzeczywistości bitwa pod Naseby dokonała ostatecznego przełomu w przebiegu wojny domowej. W jej wyniku strona królewska została pozbawiona głównej armii polowej. Po Naseby Karol I nie miał już środków, żeby podjąć walkę o inicjatywę strategiczną.
„Nie ma sławniejszej bitwy na ziemi angielskiej, z wyjątkiem Hastings, niż bitwa pod Naseby – napisał jeden ze znanych historyków angielskich A. H. Burne w pracy pt. «The Battlefields of England» (1950) – i w żadnej bitwie lądowej, jaka została stoczona w Anglii od czasów Hastings, nie odniesiono bardziej zdecydowanego zwycięstwa”.
Jak się miało okazać, klęska pod Naseby przesądziła nie tylko o przegranej Karola I w wojnie z parlamentem, ale była także pierwszym stopniem w jego drodze na szafot.
„Myślę, że nie można zapominać o powiedzeniu:Wojna temu miła się wydaje, kto nie zna jej oblicza”.
(John Taylor, 1642)
22 sierpnia 1642 r. na rozległym pastwisku Eastcroft Common u podnóża starego, ponurego zamczyska w Nottingham odbyła się niecodzienna uroczystość. Tego dnia „około szóstej wieczorem” – jak skrupulatnie zanotował królewski historyk Edward Hyde, późniejszy hrabia Clarendon – Karol I Stuart oficjalnie wypowiedział wojnę parlamentowi i jego rebelianckiej armii pod dowództwem hrabiego Essexa.
Po raz pierwszy od wielu lat król Anglii miał napiętnować swoich poddanych jako zdrajców i buntowników. Ani Karol, ani jego heroldowie nie bardzo wiedzieli, jak powinna wyglądać realizacja takiego aktu. Król odrzucił radę, żeby z okna zamkowej wieży wywiesić królewski sztandar wojenny i dać tym samym znak formalnego wypowiedzenia wojny. Uparł się, żeby uroczystość odbyła się na łąkach poza murami miasta, żeby wszyscy mogli ją obejrzeć. Chociaż wszystkie symboliczne szczegóły przygotowano z wielką pedanterią, nie wypadło to jednak aż tak podniośle, jak tego chciał król. Wieczór był deszczowy i wietrzny. Ulewa i silny wiatr sprawiły, że na Eastcroft Common nie pojawiło się wielu chętnych do obejrzenia aktu podniesienia królewskiego sztandaru.
Sam król, szczupły, niewysoki mężczyzna o bladej cerze i melancholijnym wyrazie twarzy, wjechał z niewielkim orszakiem na szczyt zamkowego wzgórza. Towarzyszyli mu dwaj starsi synowie, książę Walii, Karol, i książę Yorku, Jakub, oraz siostrzeńcy, młodsi książęta Palatynatu, Rupert i Maurycy. Otaczała ich garść oficerów, dworzan i możnych panów, wśród których – jak to zwykle bywa w wypadku wojny domowej – niejeden zadawał sobie pytanie, czy wzniecanie wojny jest w ogóle potrzebne.
U podnóża wzgórza królewski chorąży, sir Edmund Verney, w otoczeniu dwudziestu żołnierzy wzniósł sztandar wojenny, na którym widniał herb królewski i ręka wskazująca wypisane na placie motto: „Oddajcie cesarzowi, co cesarskie” (Give Caesar his due). Podczas gdy trzy szwadrony kawalerii i regiment 300 piechurów stały karnie w deszczu, herold usiłował odczytać królewską proklamację podającą powody wypowiedzenia wojny. W ostatniej chwili Karol, zanim jeszcze trębacze zdążyli dać znak fanfarami, zażądał, aby przyniesiono mu dokument i naprędce dokonał odręcznych zmian w tekście. Wywołało to konsternację wśród słuchaczy i wprawiło w zakłopotanie herolda, któremu krople ulewnego deszczu rozmywały dopiski, powodując przerwy w czytaniu. Na koniec żołnierze wykrzyknęli sakramentalne hasło: „Boże, chroń króla!”, a poczet sir Verneya przy wtórze bębnów i trąbek osadził drzewce sztandaru w płytkim zagłębieniu u stóp wzgórza, wykopanym naprędce nożem i gołymi rękami. Jeszcze tej samej nocy silny powiew wiatru zmiótł chorągiew i rzucił ją na błotnistą ziemię. Co bardziej przesądni w obozie królewskim odebrali to jako zły znak na przyszłość.
Ci, którzy powątpiewali jeszcze w intencje Karola, pozbyli się ostatecznie złudzeń, kiedy ta sama ceremonia została powtórzona na Eastcroft Common w obecności króla w ciągu dwóch kolejnych dni. Tym razem nie było już żadnych wątpliwości, że wojna domowa stała się faktem.
Przez pierwsze osiem miesięcy 1642 r. w całym królestwie mówiono o nadejściu „wielkiej wojny”. W owych czasach nie istniały jeszcze żadne formy masowej informacji i ludzie polegali głównie na wieściach i plotkach przekazywanych sobie z ust do ust. Cztery piąte ludności Anglii żyło na wsi w tysiącach małych wiosek rozrzuconych po całym kraju, do których można się było dostać tylko wąskimi błotnistymi drogami. Poczta funkcjonowała nieregularnie i tylko między większymi miastami.
Mimo to wojna domowa nie nadeszła jako coś niespodziewanego ani też nie wybuchła przez przypadek. Obie strony, publicznie mówiąc o pokoju, od początku roku przygotowywały się do walki. Wiosną 1642 r. król i parlament prowadzili kampanię propagandową nazwaną „wojną pamfletową”. W licznych manifestach oponenci przedstawiali swoje poglądy i racje mające uzasadnić ich działania. Król przedstawiał się w nich jako obrońca swych tradycyjnych praw i prerogatyw oraz stróż jedności Kościoła angielskiego. Jego przeciwnicy nie pozostawali dłużni, dowodząc swej legitymacji do obrony równie tradycyjnych praw jednostki, „prawdziwej religii” i przywilejów parlamentu (tak naprawdę tylko jeden na ośmiu mieszkańców Anglii korzystał z prawa wyborczego, wobec czego trudno uznać ówczesną Izbę Gmin za ciało w pełni reprezentatywne). Akcja przyniosła tylko ten skutek, że zamiast przekonać i przyciągnąć niezdecydowanych, których była większość, umocniła w poglądach ekstremistów po obu stronach.
Przez całe lato zwolennicy parlamentu w Londynie gromadzili konie i broń oraz pieniądze, srebra stołowe i w ogóle wszystko, co można było przetopić na brzęczącą monetę. Ceny koni urosły do niespotykanych rozmiarów. Kupowano ogromne ilości skóry na uprzęże i oporządzenie dla wojska. To samo dotyczyło drewna, z którego wyrabiano wozy taborowe i łoża do dział. Żeby uzupełnić arsenały, rekwirowano tysiące sztuk broni, zdobiącej do tej pory ściany domów i dworów szlacheckich.
Na terenach, gdzie przewagę mieli zwolennicy króla, kowale w sekrecie kuli broń i zbroje. Zbrojne oddziały rojalistów przemierzały konno kraj, wymuszając pożyczki i nakładając kontrybucje na bogatych kupców. Z kolei lokalne milicje sprzyjające parlamentowi wdzierały się siłą do szlacheckich dworów w poszukiwaniu broni i prochu.
Trudno powiedzieć, gdzie doszło do pierwszych starć i w jakich okolicznościach przelano pierwszą krew. W hrabstwie Hertford samozwańcze siły parlamentarne operowały już od czerwca. W Canterbury rozjuszony tłum zwolenników parlamentu wdarł się do katedry i zdemolował wnętrze po tym, jak w zakrystii znaleziono skład broni i prochu. W lipcu padły pierwsze ofiary w Manchesterze, a na początku sierpnia w Coventry. Nic dziwnego, że w tych warunkach normalne życie w kraju zaczęło zamierać. W wielu regionach zaprzestano płacenia podatków i renty feudalnej. Większość produkcji pozostawała niesprzedana. Rozpoczęła się pogoń za rekrutem i w niektórych miejscach tylko młodzi chłopcy i starcy mogli zająć się pracą przy nadchodzących żniwach. Szlachta na prowincji ściągała konie z pastwisk i barykadowała się w swoich dworach gotowa do odparcia niespodziewanego ataku. Zwykli mieszkańcy, udając się w podróż, starali się zaopatrywać w przepustki i nie okazywać zbytnio swoich sympatii politycznych. W całej Anglii ludzie żyli pod wrażeniem zbliżającej się zawieruchy wojennej. Oczywiście w historii Anglii bywały już wcześniej liczne wojny domowe. Ostatnia z nich, Wojna Dwóch Róż, miała jednak miejsce prawie 200 lat wcześniej. Wszystkie one toczyły się między ograniczonymi frakcjami politycznymi lub religijnymi, tym razem jednak w konflikt miała być zaangażowana większość społeczeństwa.
Tymczasem armia królewska zgromadzona w Nottingham cierpiała na brak pieniędzy i zaopatrzenia. Wkrótce jej stan stał się tak żałosny, że dowódca piechoty królewskiej, sir Jacob Astley, ostrzegał: „Gdyby rebelianci dokonali nagłego zamachu, nie zapobiegłbym aresztowaniu króla nawet w łóżku”3. Przedłużający się pobyt sił rojalistycznych w Nottingham wywoływał wielkie niezadowolenie wśród tamtejszych mieszczan, przerażonych kosztami podejmowania króla i wyższych oficerów oraz zniszczeniami dokonanymi przez wojsko na pastwisku Eastcroft Common.
W drugim tygodniu września sytuacja armii królewskiej znacznie się poprawiła. Pod jej sztandary zaczęli tłumnie napływać rekruci z północnych hrabstw, zwłaszcza z Yorku, Stafford i Lincoln. Znalazły się także pieniądze na ich wyekwipowanie, podarowane przez uniwersytety w Oxfordzie i Cambridge oraz katolicką szlachtę z hrabstwa Shropshire. Wobec dotkliwego braku uzbrojenia dla nowych oddziałów Karol kazał rozbroić niektóre pułki milicji szkolone do tej pory w Nottingham, których lojalność wydawała mu się wątpliwa, a wartość bojowa niewielka. Ich broń przekazał bardziej lojalnym jednostkom ochotników. Po dokonaniu reorganizacji król podjął decyzję o opuszczeniu miasta i marszu na zachód, gdzie mógł liczyć na dalsze wzmocnienie swoich sił rekrutami z Walii i posiłkami z Irlandii.
13 września armia królewska wymaszerowała z Nottingham, śpiewając słynną rojalistyczną pieśń, która miała towarzyszyć jej podczas pierwszej kampanii wojennej:
Niech Pyma i jemu podobnych zaraza zabierze,
Wiwat książę Rupert i jego rycerze,
Gdy te kundle tu przyjdą, popędzimy im kota,
Nie ukryje strachu ta pieska hołota4.
Kraj, przez który maszerował król ze swoją armią w drodze na zachód, zupełnie nie przypominał dzisiejszej Anglii. Pokrywały go głównie lasy, pełne jeszcze dzikiego zwierza, i pastwiska, z których miejscowa ludność zdążyła już spędzić bydło. Drogi były nieoznakowane, wąskie i nierówne. Często ginęły w otaczających je wrzosowiskach i moczarach. Ciężkie wozy taborowe ciągnięte przez woły zapadały się w rozmokłych koleinach i trzeba je było wyciągać przy pomocy koni. Z drugiej strony dwory i farmy, w których zatrzymywano się na postój, były na ogół zamożne i dobrze zaopatrzone. Większość z nich przypominała małe, samowystarczalne osady z pełnym zapleczem gospodarczym.
19 września, sześć dni po wymarszu z Nottingham, na drodze z Derby do Stafford król zebrał swoich oficerów, żeby przekazać im rozkazy, które miały być odczytane wszystkim oddziałom. Karol, czuły na punkcie etykiety i właściwego zachowania, przypomniał o konieczności zachowania dyscypliny wojskowej i wytrwałości w walce o prawdziwą religię, w obronie króla i obowiązującego prawa. Potem wszedł między żołnierzy i cichym, przerywanym głosem wygłosił do nich mowę:
„Panowie, słyszeliście rozkazy, jakie Wam odczytano. Waszym zadaniem jest je dokładnie wykonywać. Już niedługo wejdziemy do akcji, dlatego musicie być bardziej ostrożni. Wszyscy, którzy będą łamać instrukcje, zostaną surowo ukarani.
Nie wątpimy w Waszą odwagę i stanowczość, Waszą świadomość i lojalność, które przywiodły Was tutaj, żeby walczyć o prawdziwą religię, za Waszego króla i prawa tego kraju.
Ludzie, z którymi się spotkacie, nie są wrogami, to jedynie zdrajcy […], którzy pragną zniszczyć Kościół i Państwo i którzy chcą Was doprowadzić do ruiny za waszą lojalność wobec nas […]. Uwierzcie nam, że nie moglibyście walczyć w słuszniejszej sprawie, w której – obiecujemy – pozostaniemy z Wami na śmierć i życie”5.
Jak wielu innych wodzów podczas wojny, Karol miał nadzieję i głęboko wierzył w to, że wszystko będzie można rozstrzygnąć jedną, zwycięską bitwą.
„Jesteśmy ostatnim królestwem chrześcijańskim, które do tej pory zachowywało dawne prawa i przywileje”.
(Sir Robert Phelips, 1625)
Przez wiele stuleci poprzedzających rewolucję Anglia była krajem feudalnym, składającym się z odosobnionych i samowystarczalnych wspólnot, utrzymujących między sobą słabe kontakty handlowe. Na początku XVII w. jej obszar wraz z Walią obejmował około 160 000 km2, a ludność liczyła nieco ponad 4 mln, z czego Walijczycy stanowili nie więcej niż 300 000, tj. około 8%. Szkocję, która była niezależnym królestwem, chociaż od 1603 r. połączonym unią personalną z Anglią, zamieszkiwało w tym czasie ok. 700 000 ludzi. Jednostką podziału administracyjnego Anglii było hrabstwo (shire). Najwyższymi urzędnikami królewskimi w hrabstwach byli szeryfowie (sheriff).
Przeważająca część ludności, ponad 80%, mieszkała w wioskach liczących od 100 do 600 osób i zajmowała się niemal wyłącznie wytwarzaniem produktów rolniczych lub hodowlą. Stopień urbanizacji kraju był niewielki. Jedynym wielkim miastem był Londyn, który w przededniu rewolucji liczył około 200 tysięcy mieszkańców. Inne większe miasta Anglii: Norwich, Bristol, York i Newcastle – zamieszkiwało od 15 000 do 30 000 ludzi. Pozostałe miasta były niewielkie i liczyły nic więcej niż 2000 mieszkańców. Szacuje się, że łącznie w miastach mieszkało poniżej miliona ludzi, tj. około 20% mieszkańców Anglii. Przeciętna gęstość zaludnienia wynosiła 25 osób na km2, ale rozmieszczenie ludności było bardzo nierównomierne.
Już w XVI w. nastąpił widoczny podział kraju na dwie części. Część południowo-wschodnia i wschodnia była bardziej uprzemysłowiona i gęściej zaludniona. Część północna i zachodnia, łącznie z Walią, była biedniejsza i słabiej zaludniona. Nieformalna granica pomiędzy obydwoma obszarami przebiegała wzdłuż rzek Severn i Trent, przecinających Anglię na ukos z północnego wschodu na południowy zachód.
Rozwój gospodarczy obu części kraju odbywał się różnie. Na terenach południowej i południowo-wschodniej Anglii już od XV w. struktura społeczna zaczęła się zmieniać. Na wsi zaczęto sprzedawać nadwyżki żywności i wełny, a dotychczasowi rolnicy i hodowcy stawali się wytwórcami towarów na rynek. Rozwijały się manufaktury wytwarzające sukno. Wraz z rozwojem przemysłu sukienniczego zwiększył się popyt na wełnę, zwłaszcza na rynkach zagranicznych. Sukno angielskie stało się podstawowym artykułem eksportowym kraju.
Obok sukiennictwa rozwijały się inne gałęzie przemysłu: górnictwo węglowe, hutnictwo, metalurgia, produkcja prochu, szkła, papieru i budowa okrętów. Wydobycie węgla już w połowie XVI w. stało się drugim przemysłem narodowym Anglii (głównym centrum przemysłu węglowego było Newcastle). W 1560 r. roczne wydobycie węgla wynosiło około 210 000 ton. Na początku XVII w. węgiel stał się powszechnie stosowanym opałem w Anglii. Głównym odbiorcą węgla z Newcastle był Londyn, do którego dostawy wzrosły w latach 1580–1605 aż siedmiokrotnie. Około 1640 r. produkcja węgla w Anglii była trzykrotnie większa niż całe jego wydobycie w Europie. W tym samym czasie pięciokrotnie wzrosło także wydobycie rud żelaza i produkcja hutnicza.
Stuartowie, wzorem ostatnich Tudorów, popierali większość nowych gałęzi przemysłu, zwłaszcza tych, które przyczyniały się do lepszego wyposażenia floty i armii. W niektórych uprzemysłowionych hrabstwach wschodniej i południowej Anglii już na początku XVII w. ponad 50% dorosłej ludności męskiej było zatrudnione w przemyśle i rzemiośle, co daje dość wyraźny obraz uprzemysłowienia tych okręgów.
W zachodnich i północnych hrabstwach Anglii wciąż dominowały stosunki feudalne, a elementy gospodarki kapitalistycznej były ledwo widoczne. Ta dysproporcja w rozwoju ekonomicznym znalazła później odbicie w dziejach politycznych Anglii. Aż do czasów rewolucji przemysłowej w XVIII w. konflikty polityczne oznaczały niejednokrotnie rywalizację między rozwiniętym południem i wschodem a zacofaną północą i zachodem.
W miarę jak rozwijał się przemysł i rzemiosło, rosła liczba ludności w miastach, a wraz z nią zwiększał się popyt na żywność. Niektóre tereny przestały być samowystarczalne. Trzeba było zaopatrywać je w żywność i inne towary niezbędne do życia. To z kolei wymagało zwiększenia produkcji zbóż i mięsa na potrzeby rynku wewnętrznego. Na ten okres przypadają też początki pracy najemnej w rolnictwie.
Aby podnieść produkcję rolną, w pierwszej połowie XVII w. zaczęto wprowadzać nowe metody uprawy ziemi i osuszać grunty w celu zwiększenia powierzchni użytków rolnych. Szczególnego natężenia proces ten nabrał w latach trzydziestych XVII w., kiedy to prace melioracyjne i osuszanie bagien objęły 13 hrabstw północno-wschodniej i środkowej Anglii. Mimo to jedną z cech charakterystycznych XVII-wiecznej Anglii był wysoki procent ziem leżących odłogiem. Zaledwie 22,5% ziemi zajmowały grunty orne, 31,25% łąki i pastwiska, a aż 46,25% stanowiły lasy, bagna i inne nieużytki.
Oprócz produkcji zbóż i hodowli trzody decydującym czynnikiem w ekonomice angielskiej była od dawna hodowla owiec i produkcja wełny. Przemysł wełniany stał się w XVI w. głównym czynnikiem rozwijającego się kapitalizmu i wprowadzania stosunków kapitalistycznych. Sukiennictwo rozwijało się nic tylko w miastach, ale rozpowszechniło się w całym kraju. Na początku XVII w. znaczna część produkcji znajdowała się już w rękach właścicieli dużych manufaktur, dysponujących zarówno surowcem, jak i najemną siłą roboczą. Była to tzw. manufaktura scentralizowana. Oprócz tego istniała też manufaktura rozproszona, której właściciel, posiadający wełnę, dawał ją do przędzenia i tkania ludności wiejskiej, pozbawionej ziemi w wyniku charakterystycznego dla wsi angielskiej procesu ogradzania.
Ogradzanie (enclosure) było formą wywłaszczania chłopów z gruntów gminnych, znaną w Anglii już od XV wieku. Polegało na ogradzaniu przez dziedziców (landlords) i zamienianiu na pastwiska dla wielkich stad owiec otwartych pól, będących do tej pory we wspólnym posiadaniu pana i chłopów. Bezwzględna dominacja hodowli nad rolnictwem powodowała rugowanie rolników z ziemi i powstawanie mas biedoty wiejskiej. Była ona później głównym rezerwuarem taniej siły roboczej, potrzebnej rodzącemu się kapitalizmowi zarówno w rolnictwie, jak i w przemyśle. Ponieważ liczba rąk do pracy znacznie przewyższała zapotrzebowanie na siłę roboczą, część bezrobotnych chłopów zasilała szeregi żebraków i włóczęgów, a nawet band rozbójniczych. Zjawisko to stało się poważnym problemem społecznym XVI- i XVII-wiecznej Anglii. Pomimo masowych ogradzań chłopstwo pozostawało wciąż najliczniejszą grupą drobnych wytwórców, mających wprawdzie wolność osobistą, ale uzależnionych od szlachty – landlordów.
W tym czasie, mimo utrzymywania się większości form feudalnych, na wsi dał się zauważyć kryzys starego ustroju. Ważną rolę w rozkładzie feudalizmu odgrywało zastąpienie danin i pańszczyzny przez opłaty pieniężne. W pierwszej połowie XVII w. na wsi angielskiej dominowała już gospodarka czynszowa, której istotą była renta feudalna płacona przez chłopów landlordowi, mającemu zwierzchnie prawo własności ziemi. Charakterystyczne dla tego okresu jest także głębokie rozwarstwienie samego środowiska chłopskiego. Jego najzamożniejszą częścią stało się tzw. yeomantry. Byli to ludzie stanu wolnego, tworzący pośrednią warstwę społeczną między średnim ziemiaństwem a chłopami. Spośród yeomanów rekrutowali się dożywotni lub dziedziczni dzierżawcy majątków szlacheckich i kościelnych. Wraz z bogatym chłopstwem sprzyjali rozwojowi stosunków kapitalistycznych, zabezpieczając swoje interesy poprzez rozszerzanie wielkiej dzierżawy w porozumieniu z burżuazją wiejską i przedstawicielami nowej szlachty. Oprócz nich istniało średnie i biedne chłopstwo, drobni dzierżawcy i inni mali posiadacze pracujący na roli „zgodnie z obyczajem i wolą lorda”. Ci ostatni widzieli w swoich panach i bogaczach wiejskich grabieżców gruntów gromadzkich i swych najgorszych wrogów. Razem z biedotą miejską, bezrobotnymi mieszkańcami wsi i nędzarzami stanowili oni najliczniejszą grupę społeczeństwa angielskiego, liczącą około 75% ludności kraju.
Chłopi angielscy niejednokrotnie przeciwstawiali się zgubnym dla nich ogradzaniom, wywołując bunty i powstania zbrojne. Nasilenie procesu ogradzań wywołało w 1607 r. wielkie powstanie chłopskie w środkowej Anglii, które objęło swym zasięgiem hrabstwa Northampton, Warwick i Leicester. W końcu lat trzydziestych doszło także do wystąpień chłopów przeciwko akcji melioracyjnej w północno-wschodniej Anglii (tzw. powstanie ludzi z bagien), odbierające biedocie wiejskiej niektóre środki do życia (rybołówstwo, polowanie na ptactwo wodne, zbiór trzciny itp.). Podobne reakcje wywołała wyprzedaż lasów królewskich w hrabstwach Wiltshire, Somerset i w Kornwalii, gdzie ludności wiejskiej przysługiwały serwituty leśne.
W okresie poprzedzającym rewolucję liczba ogradzań znacznie się zmniejszyła. Wpłynęły na to zarówno próby poszukiwania nowych rozwiązań poprawienia sytuacji rolnictwa i wyżywienia ludności, jak i polityka dworu. W latach 1630–1639 rząd Karola I wprowadził kilka rozporządzeń zakazujących nowych ogradzań. Właściciele ziemi, którzy się do nich nie stosowali, byli karani grzywną pod pretekstem walki z „wyludnianiem” kraju.
W rzeczywistości kary pieniężne nie miały na celu walki z ogradzaniami. Rząd wykorzystał je jedynie jako okazję do zdobycia nowych funduszy na potrzeby dworu. Oczywiście grzywny te najdotkliwiej odczuła nowa szlachta, która popierała politykę ogradzań i to wzmogło dodatkowo jej niechęć do władzy.
Rządy pierwszych Stuartów, zależne zwykle od subsydiów parlamentarnych, próbowały różnych metod, żeby wycisnąć z ludności pieniądze na potrzeby Korony. Nie poprzestając na zwykłych cłach handlowych i dotychczasowych podatkach (tonnage and poundage)6, wynajdywały wszelkie preteksty do wprowadzania nowych form „fiskalnego feudalizmu”, które miały stworzyć niezależną od parlamentu bazę finansową.
Jedną z najbardziej znanych i wzbudzających najwięcej protestów była tzw. danina okrętowa (ship money). Była ona właściwie znana już dawniej jako forma podatku przeznaczonego na budowę okrętów i organizowanie obrony przed napadami piratów na wybrzeża Anglii. Zaniechaną od wielu lat daninę rząd Karola I przywrócił stopniowo w latach 1634–1637. Początkowo nałożono ją w formie kontyngentu okrętów potrzebnych do zwalczania piratów tylko na Londyn (1634). W roku następnym daninę rozciągnięto na miasta portowe i hrabstwa nadmorskie. Później, w latach 1636–1637, objęto nią już wszystkie hrabstwa Anglii. Z punktu widzenia obiektywnych interesów Anglii była ona nawet uzasadniona, pochodzące z niej bowiem fundusze rzeczywiście przeznaczano na rozbudowę i wyposażenie floty. Mimo to wprowadzenie „daniny okrętowej” wywołało w całym kraju ogromne wzburzenie jako działanie pozakonstytucyjne i przejaw samowoli królewskiej. Nie bez racji podejrzewano, że rząd chce w ten sposób wprowadzić jeszcze jedno źródło swoich stałych dochodów. Koronie „danina okrętowa” dała jednak szansę zaoszczędzenia wydatków skarbu na potrzeby floty i złudną nadzieję, że z czasem uniezależni się ona od subsydiów parlamentarnych.
Wynajdywanie przez rząd starych precedensów podatkowych prowadziło często do przywracania dawnych opłat feudalnych, którym towarzyszyły grzywny nakładane na opornych z byle powodu. W 1630 r. na przykład powrócono do dawno zapomnianej ustawy, w myśl której każdy właściciel ziemi o dochodzie rocznym przekraczającym 40 funtów obowiązany był do stawienia się przed królem w celu pasowania go na rycerza. Odmowa stawienia pociągała za sobą wysoką karę. Rząd Karola I zebrał w ten sposób na swoje potrzeby ponad 100 000 funtów. Z kolei w 1634 r. rząd rozpoczął generalną kontrolę ziem wchodzących dawniej w skład lasów królewskich. Skutkiem tych poczynań były liczne grzywny nakładane na landlordów z tytułu rzekomego naruszania ustaw leśnych (forest laws), dochodzące niekiedy do kilkudziesięciu tysięcy funtów szterlingów. Rozbudowie polityki fiskalnej towarzyszył jednocześnie, rozpoczęty jeszcze w poprzednim stuleciu, handel ziemią i tytułami arystokratycznymi, co w końcu doprowadziło do spadku prestiżu tytułu lordowskiego i spowodowało rywalizację między starymi feudalnymi rodami arystokratycznymi i nową arystokracją „handlową”.
Inną skuteczną metodą podnoszenia dochodów króla była sprzedaż monopoli handlowych i przemysłowych. Chociaż już dwukrotnie za czasów Elżbiety I i Jakuba I zostały one uroczyście potępione przez parlament, rządy stuartowskie stosowały je nadal. Dla niepoznaki nadano im nazwę patentów, które miały być oficjalnie formą premiowania wynalazców, przedsiębiorców i finansistów. W praktyce napełniały one skarb Korony i przyczyniały się do rozwiązywania przejściowych kłopotów finansowych Stuartów. Utrzymaniem monopoli była zainteresowana znaczna część wyższej arystokracji, bogatego kupiectwa i finansjery, czerpiących dochody z tytułu udziałów w kompaniach handlowych. Na początku XVII w. wielkie monopolistyczno-kapitalistyczne kompanie handlowe o charakterze spółek osiągnęły już znaczne sukcesy, szczególnie na rynkach zamorskich, torując drogę przyszłej ekspansji kolonialnej Anglii. Były one w większości własnością nielicznej bogatej oligarchii kupieckiej z Londynu (tzw. 200 rodzin angielskich), która uzyskała monopolistyczną pozycję w handlu i operacjach finansowych. Już na początku panowania Stuartów bogate kupiectwo z londyńskiej City7, związane ściśle z dworem i feudalną arystokracją, skupiało w swoich rękach około 90% całej masy towarowej w Anglii, uzyskując znaczne wpływy polityczne.
Działalność monopolistyczna budziła zdecydowany protest szerokich mas średniego i mniej zamożnego kupiectwa oraz rzemieślników, drobnych przemysłowców i wielu przedstawicieli nowej szlachty, którzy w monopolach dostrzegali ograniczenia wolnego handlu i zagrożenie dla rozwoju przemysłu. Walka z monopolami, będąca zarazem walką o wolność handlu, stała się z czasem jedną z podstaw opartego na wspólnocie interesów sojuszu między średnią burżuazją a nową szlachtą. Te właśnie klasy średnie stały się siłą napędową rewolucji angielskiej i inspiratorem obalenia monarchii Stuartów. Stuartowie bowiem, jak się okazało, woleli sojusz ze starą feudalną szlachtą oraz bogatymi kupcami i monopolistami niż zbliżenie z prokapitalistyczną nową szlachtą i burżuazją.
Szlachta angielska dzieliła się w tym czasie na dwie podstawowe grupy. Jedną z nich była dawna szlachta feudalna (nobility), która dominowała w najbardziej zacofanych regionach kraju i utrzymywała się głównie z renty feudalnej pobieranej od dziedzicznych posiadaczy chłopskich. Znaczną jej cześć stanowiła arystokracja rodowa i wielcy właściciele ziemscy. Oprócz nich na północy i zachodzie kraju dosyć licznie występowała szlachta średnia i drobna, która kultywowała dawne, średniowieczne obyczaje w sposobie życia i gospodarowania. Wielu przedstawicieli starej szlachty pozostało wiernych dawnej feudalnej wierze katolickiej. Pozostali gorliwie popierali panujący Kościół anglikański i jego episkopalną organizację.
Drugą grupę stanowiła nowa szlachta (gentry), która porzuciła dawne formy produkcji towarowej, czynnie uczestnicząc w handlu i przemyśle. Zamieszkiwała ona głównie rejony rozwinięte gospodarczo, gdzie stosunki kapitalistyczne powstawały wcześniej i szybciej. Znaczne wpływy wśród nowej szlachty osiągnął purytanizm, który jako nowa ideologia religijno-społeczna formułowała zasady rozwijającego się kapitalizmu i zakładał walkę z feudalizmem we wszystkich jego postaciach.
Bezpośrednim skutkiem polityki mobilitowania bogatszych właścicieli gruntów, sprzedaży ziem królewskich i handlu tytułami arystokratycznymi był znaczny wzrost liczebny stanu szlacheckiego. Było to możliwe głównie dzięki konfiskacie ogromnych dóbr kościelnych dokonanej przez Koronę w okresie reformacji kościelnych. Olbrzymia ich większość jeszcze za Tudorów, została sprzedana prywatnym właścicielom. Rządy Stuartów prowadziły wyprzedaż dziedzicznych dóbr królewskich i dawnych kościelnych. Wiele z nich trafiło do rąk przedstawicieli średniej burżuazji, którzy poprzez kupno ziemi zasilili szereg gentry. W rezultacie w okresie poprzedzającym rewolucję klasa właścicieli ziemskich w Anglii wzrosła trzykrotnie.
Najwięcej na tych transakcjach zyskali przedstawiciele gentry. Od końca XVI w. w ich ręce zaczęły przechodzić także dobra należące do arystokracji rodowej, kupione wcześniej od Korony lub stanowiące jej dziedziczną własność. Było to skutkiem ogólnego kryzysu nobility, spowodowanego upadkiem średniowiecznego systemu dochodów z renty feudalnej. Kryzysu dawnych feudałów dopełniły zmiany w sztuce i technice wojennej, które doprowadziły do obniżenia wartości jazdy rycerskiej, i wzrost tendencji absolutystycznych dworu. Monarchia Tudorów i pierwszych Stuartów, likwidując tendencje odśrodkowe wśród możnowładców, w znacznym stopniu przyczyniła się do upadku znaczenia dawnej arystokracji feudalnej. Załamanie gospodarcze najwyższej warstwy nobility doprowadziło bezpośrednio do zmniejszenia liczby najwybitniejszych rodów angielskich. W ciągu stu lat od 1559 do 1659 r. wygasło w Anglii ponad 40% wielkich rodów arystokratycznych. Równocześnie jednak, dzięki szczególnej polityce handlu tytułami, ogólna liczba arystokracji angielskiej znacznie się powiększyła.
Sprzedaż monopoli, grzywny i nowe podatki, które znacznie zwiększyły niezadowolenie ludności, niewiele poprawiły stan finansów królewskich. Budżet Korony pod koniec lat trzydziestych XVII w. wciąż cierpiał na chroniczny deficyt. Dług państwowy wzrósł z 700 000 w 1617 r. do ponad 1 000 000 w 1629 r. i doszedł do 1 200 000 funtów szterlingów w 1635 roku. Rząd próbował rekompensować go wierzycielom za pomocą nadań ziemskich, przyznawania urzędów, dożywotnich rent itp.
Deficyt skarbu państwa za panowania Karola I był wynikiem nie tylko rozrzutności króla i wzrostu wydatków dworu, ale również zmniejszenia się dochodów Korony, zwłaszcza z tytułu cel handlowych i renty feudalnej. Początek rządów Stuartów zbiegł się z okresem inflacji, spowodowanej napływem szlachetnych kruszców z Ameryki i równie cennych korzeni z Dalekiego Wschodu. Co gorsza, na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych XVII w. w Anglii doszło do poważnego kryzysu ekonomicznego. Zastój w przemyśle i handlu, który nastąpił po krótkim okresie ożywienia gospodarczego na początku lat trzydziestych, spowodowany był m.in. przypadkową i nieudolną polityką rządu angielskiego w dziedzinie gospodarki oraz niepohamowanym handlem patentami i monopolami. W wyniku rozpowszechnienia monopoli zaczął podupadać przemysł, rosła drożyzna, a wśród drobnych przemysłowców, rzemieślników i robotników najemnych zaczęło się szerzyć bezrobocie. W 1640 r. powołani do zbadania przyczyn kryzysu komisarze królewscy specjalnie podkreślali w swym sprawozdaniu negatywne skutki konkurencji zagranicznej i nadmiernie rozwiniętego systemu pośrednictwa przy sprzedaży towarów, celowo zatajając dane o szkodliwej działalności monopoli i ograniczeniach wolności handlu.
Szczególnie dotkliwy stał się kryzys w przemyśle sukienniczym, spowodowany wojną trzydziestoletnią i ogólnym pogorszeniem koniunktury handlowej w całej Europie Zachodniej. Produkcja sukna w Anglii spadła w tym czasie o połowę w porównaniu z ostatnimi latami rządów elżbietańskich. W latach czterdziestych XVII w. pogorszenie warunków w przemyśle wełnianym stało się przyczyną licznych powstań w większych ośrodkach sukiennictwa skoncentrowanych we wschodniej części kraju, głównie w hrabstwach York, Norfolk, Suffolk i Essex.
Na zastój w przemyśle i handlu wpływała także konkurencja dobrze rozwiniętej Holandii, której rząd Karola I nie umiał się przeciwstawić. Szczególnie groźna była ona w dziedzinie produkcji i eksportu sukna. Rozwój holenderskiego przemysłu wełnianego i operatywność floty niderlandzkiej stały się poważnym zagrożeniem dla sukiennictwa angielskiego. Rywalizacja angielsko-holenderska na tym tle obfitowała w zatargi i konflikty, które niejednokrotnie prowadziły do otwartej wojny. Niderlandy, w okresie elżbietańskim najważniejszy sojusznik w walce z Hiszpanią, stały się w pierwszej połowie XVII w. jednym z największych wrogów Anglii na arenie międzynarodowej.
Niezadowolenie znacznej części społeczeństwa z rządów Stuartów pozostawało w ścisłym związku z problematyką religijną. Źródłem tego niezadowolenia była przede wszystkim działalność zwierzchnika Kościoła anglikańskiego Williama Lauda (od 1628 r. biskupa Londynu, a od 1633 r. arcybiskupa Canterbury). Po śmierci Buckinghama, zamordowanego w 1628 r., Laud stał się faktycznie pierwszym ministrem Karola I i jego głównym doradcą w dziedzinie polityki finansowej i religijnej. Dążąc do stworzenia trwałych finansów państwowych, narzucał metodami feudalno-biurokratycznymi wyzysk finansowy i decydował o fiskalnym charakterze polityki rządu. Jednocześnie jako prymas Kościoła anglikańskiego starał się uczynić z niego jednolitą, ściśle zbiurokratyzowaną instytucję w rękach królewskich. Znalazło to odbicie w organizacji hierarchii kościelnej, wzmocnieniu władzy biskupów i ich kontroli nad parafiami oraz w jednolitości kultu. Celem polityki Lauda było stworzenie silnego kościoła, który miał być posłusznym narzędziem władzy królewskiej i główną podporą absolutnej monarchii Stuartów.
Laud i podległe mu duchowieństwo uczyło posłuszeństwa i lojalności wobec Korony. Jednocześnie tępiło wszelkie odstępstwa od doktryny anglikańskiej, posługując się nierzadko metodami policyjnymi. Ze szczególnym okrucieństwem prześladowano purytanów, widząc w nich głównych wrogów Kościoła i króla. Tępiąc purytanów osłabiono zarazem nacisk na katolików. Polityka Lauda zbliżała Kościół anglikański bardziej do katolicyzmu, a oddalała od tradycji protestanckiej. Nic dziwnego, że wielu purytanów wierzyło, że walka z parlamentem i fiskalna polityka dworu są dziełem „kliki papistów skupionych wokół króla, których celem jest obalenie prawdziwej wiary i praw Anglii”8. W środowisku niechętnym Karolowi I dość powszechnie wyrażano przekonanie o istnieniu na dworze spisku katolickiego i wątpliwości co do pobożności króla „otoczonego złymi ludźmi”.
W warunkach zastoju gospodarczego i prześladowań religijnych znaczna część bogatej burżuazji zaczęła emigrować za granicę wraz ze swoim kapitałem. Wielu purytanów wyjeżdżało do Ameryki, szukając tam lepszych warunków do życia. Emigracja do kolonii amerykańskich przybrała pod koniec lat trzydziestych takie rozmiary, że rząd Karola I zabronił na pewien okres wyjazdów z Anglii do Ameryki. Mimo to tylko w latach 1630–1640 do Ameryki przesiedliło się ponad 80 000 Anglików. Powstające za oceanem kolonie, w których dominowali ludzie wrogo usposobieni wobec władz centralnych, szybko stawały się prężnymi organizacyjnie i gospodarczo ośrodkami dążącymi do utrzymania samodzielności. Tendencje odśrodkowe były najbardziej widoczne w opozycyjnych koloniach purytańskich, które zwłaszcza w okresie wojny domowej wykazywały dążenie do oderwania się od metropolii. Bezsilność rządu, który bezskutecznie starał się regulować przepływ osadników i wziąć w swoje ręce zarządzanie koloniami, umocniła tylko elementy opozycyjne w kraju i przyspieszyła jego upadek.
Pierwsza połowa XVII w. była okresem wzmożonej aktywności angielskiego kolonializmu i rozwoju handlu zagranicznego. Od czasów tych datują się początki brytyjskiego imperium kolonialnego. Złamanie potęgi morskiej Hiszpanii w wyniku klęski Wielkiej Armady w 1588 r. umożliwiło Anglii, Francji i Holandii ekspansję gospodarczą i polityczną nie tylko w Europie, ale i w Ameryce oraz w Azji. Dla rozwijającej się burżuazji angielskiej i związanych z nią kół nowej szlachty rozwój kolonializmu i walka z Hiszpanią stały się życiową koniecznością. Polityka Jakuba I i jego następcy, szukających zbliżenia w kontaktach z Hiszpanią, hamowała te tendencje i stała się istotnym czynnikiem wrogości elementów burżuazyjnych wobec Stuartów.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Dla upamiętnienia tego wydarzenia rocznica „spisku prochowego”, przypadająca 5 listopada, obchodzona jest w Anglii do dziś jako „Dzień Guya Fawkesa” (Guy Fawkes’ Day). [wróć]
2. Był to tzw. Wielki Kontrakt (the Great Contract). [wróć]
3. C. Carlton, Karol I, PIW, Warszawa 1993, s. 350. [wróć]
4. Ang. Plague take Pym and his peers,\ \ Huzza for Prince Rupert and his Cavaliers,\ \ When they come here these hunds will have fears,\ \ Which nobody can deny (tekst polski w tłum. autora). [wróć]
5. J. Fisher, The true book about the Civil War, Frederick Muller Ltd., London 1958, s.19–20. [wróć]
6.Tonnage and poundage – prawo pobierania ceł handlowych z tytułu eksportu i importu, przyznawane formalnie królowi przez parlament jednorazowo na cały okres panowania. [wróć]
7. City (ang. The City) – tradycyjna nazwa londyńskiego centrum finansów i handlu. [wróć]
8. M. Ashley, The Battle of Naseby and the Fall of King Charles I, St. Martin Press, New York 1992, s. 9. [wróć]