Powstanie Tupaka Amaru - Jarosław Wojtczak - ebook + książka

Powstanie Tupaka Amaru ebook

Wojtczak Jarosław

0,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Tupak Amaru II (José Gabriel Túpac Amaru) był potomkiem ostatniego władcy Inków i przyjął jego imiona. Stanął na czele wielkiego powstania tubylców przeciwko hiszpańskim kolonizatorom w Peru w latach 1780-1783. Rozprzestrzeniło się ono na duże obszary Ameryki Południowej - od Kolumbii po Argentynę.

Mimo początkowych sukcesów rebelia została krwawo stłumiona przez wojska hiszpańskie. Jej przywódca został schwytany i stracony podczas makabrycznej egzekucji 18 maja 1781 roku na głównym placu Cuzco. Po torturach i próbie rozerwania końmi kaci obcięli mu głowę i rozczłonkowali zwłoki.

Tupak Amaru II stał się symbolem oporu przeciwko uciskowi kolonialnemu w Ameryce Łacińskiej. W niepodległym Peru został bohaterem narodowym i inspirował ruchy na rzecz sprawiedliwości społecznej i praw ludności indiańskiej.

O powstaniu Tupaka Amaru II zajmująco pisze Jarosław Wojtczak, pisarz, podróżnik, indianista, popularyzator historii, m.in. autor książek z Bellonowskiej serii „Historyczne Bitwy” oraz podkastu „Indianie i blade twarze” na Youtube.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 229

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

WSTĘP

Myśl nie­pod­le­gło­ściowa w kolo­niach połu­dnio­wo­ame­ry­kań­skich naro­dziła się w dru­giej poło­wie XVIII wieku. W pierw­szych deka­dach XIX wieku dopro­wa­dziła do wybu­chu kre­ol­skich wojen o nie­pod­le­głość kra­jów Ame­ryki Łaciń­skiej i w rezul­ta­cie do unie­za­leż­nie­nia się kolo­nii hisz­pań­skich od Metro­po­lii. Histo­rycy dość zgod­nie uznają za począ­tek walk o nie­pod­le­głość kra­jów Hispa­no­ame­ryki rok 1780. Panuje opi­nia, że okres wła­ści­wych wojen o nie­pod­le­głość, do któ­rych impuls dała Wielka Rewo­lu­cja Fran­cu­ska, sym­bo­licz­nie obej­mu­jący lata 1801–1825/1828, został poprze­dzony kil­koma fazami wstęp­nymi. Pierw­sza z nich obej­mo­wała bunty nie­wol­ni­ków, wystą­pie­nia ludowe i rebe­lie miej­skie oraz rewo­lu­cyjno-nie­pod­le­gło­ściowe powsta­nia zbrojne ogar­nia­jące kolo­nie hisz­pań­skie w latach 1780–1783. Szcze­gólne miej­sce wśród tych wyda­rzeń zaj­muje wiel­kie powsta­nie antyhisz­pań­skie w Peru (objęło ono także tereny dzi­siej­szej Boli­wii i Ekwa­doru), zwane naj­czę­ściej, od imie­nia jego orga­ni­za­tora i cha­ry­zma­tycz­nego przy­wódcy, powsta­niem Tupaka Amaru II lub też Wielką Rebe­lią Indiań­ską w Peru i Gór­nym Peru. Jego przy­czyn należy się doszu­ki­wać w powsta­niu zdol­nej i ener­gicz­nej rasy Mety­sów, głę­bo­kich róż­nic mię­dzy Hisz­pa­nami z Europy a uro­dzo­nymi w Ame­ryce Kre­olami, odro­dze­niu świa­do­mo­ści naro­do­wej i kul­tu­ro­wej Indian, wresz­cie zmia­nie sto­sun­ków poli­tycz­nych i eko­no­micz­nych w Hisz­pa­nii, które spo­wo­do­wały ostry kry­zys gospo­dar­czy w kolo­niach ame­ry­kań­skich i zwią­zany z tym wzrost wyzy­sku miej­sco­wej lud­no­ści oraz nad­użyć i korup­cji w admi­ni­stra­cji kolo­nial­nej.

Cho­ciaż wyda­rze­nia z lat 1780–1783 nie ogra­ni­czały się tylko do śro­do­wisk indiań­skich, pra­wie wszy­scy przy­wódcy i zna­ko­mita więk­szość uczest­ni­ków rebe­lii tupa­ka­ma­ry­stow­skiej była z pocho­dze­nia India­nami, któ­rzy nawią­zy­wali do tra­dy­cji daw­nego pań­stwa Inków, Tawan­tin­suyu, i wal­czyli o wyzwo­le­nie spod domi­na­cji Hisz­pa­nów. Bunt będący począt­kowo wyra­zem pro­te­stu prze­ciwko nad­uży­ciom admi­ni­stra­cji hisz­pań­skiej (zwłasz­cza prze­ciwko przy­mu­so­wej pracy w kopal­niach i nad­mier­nym podat­kom), prze­ro­dził się w masowy anty­hisz­pań­ski ruch chłop­stwa indiań­skiego, zbie­ga­jąc się z kre­ol­skimi ten­den­cjami nie­pod­le­gło­ścio­wymi i chę­cią prze­bu­dowy spo­łeczno-eko­no­micz­nej kraju. Mimo począt­ko­wych suk­ce­sów powsta­nie Tupaka Amaru zostało krwawo zdła­wione, a próba wyeli­mi­no­wa­nia obec­no­ści Hisz­pa­nów i euro­pej­skich wpły­wów na tere­nach obję­tych powsta­niem nie przy­nio­sła India­nom z Andów ani nie­pod­le­gło­ści, ani wyzwo­le­nia od hisz­pań­skiego wyzy­sku. Tra­giczne losy przy­wód­ców powstań­czych i repre­sje, jakie spa­dły na uczest­ni­ków rebe­lii, zała­mały na jakiś czas siłę indiań­skiego oporu i wolę walki. Powsta­nie Tupaka Amaru było jed­nak waż­nym eta­pem w dziele wyzwo­le­nia kolo­nii hisz­pań­skich w Ame­ryce i ważną inspi­ra­cją dla ruchów naro­dowo-wyzwo­leń­czych w tej czę­ści świata, które osta­tecz­nie zatrium­fo­wały czter­dzie­ści lat póź­niej.

I. „Śmierć tak wyszukana i wymagająca nie lada wysiłku”

I.

„ŚMIERĆ TAK WYSZU­KANA I WYMA­GA­JĄCA NIE LADA WYSIŁKU”

W pogodny piąt­kowy ranek 18 maja 1781 roku, oddziały cuz­cań­skiej mili­cji, uzbro­jone w piki i musz­kiety, roz­wi­nęły gęsty kor­don wokół Huacay­pata, wiel­kiego cere­mo­nial­nego Placu Skargi, czy – jak kto woli – Placu Wojow­ni­ków daw­nej sto­licy kró­le­stwa Inków1. Pośrodku placu, u stóp hisz­pań­skiej kate­dry sto­ją­cej na pod­wyż­sze­niu w miej­scu daw­nego pałacu Inki2 Wira­ko­czy, gdzie przed 200 z górą laty spa­dła głowa ostat­niego władcy peru­wiań­skiego kró­le­stwa, groź­nie wyglą­da­jący oddział Mula­tów i Indian z mia­sta Huamanga, z zatknię­tymi bagne­tami oto­czył wysoki czwo­ro­kątny sza­fot, przy­go­to­wany do publicz­nej egze­ku­cji wodza najgroź­niejszego od dwu­stu trzy­dzie­stu lat powsta­nia Indian w Peru, oraz jego krew­nych i naj­bliż­szych przy­ja­ciół.

Kiedy prze­brzmiał zło­wróżbny war­kot bęb­nów, około godziny 10.00 rano na plac wypro­wa­dzono pod strażą z lochu żało­sny orszak ska­zań­ców. Posu­wali się wolno, stor­tu­ro­wani tak nie­ludzko, że ledwo trzy­mali się na nogach. Tuż obok nich szła grupka księży udzie­la­ją­cych nie­szczę­śni­kom ostat­niego ducho­wego pocie­sze­nia. Każdy ze ska­zań­ców trzy­mał w drżą­cych rękach duży kosz, w jakim zwy­kło się prze­wo­zić liście yerba mate z Para­gwaju. Wszy­scy zostali skuci ze sobą dłu­gim łań­cu­chem przy­twier­dzo­nym do grzbietu konia, nie­spo­koj­nego i wyraź­nie prze­stra­szo­nego wido­kiem wie­lo­ty­sięcz­nego tłumu ludzi ocze­ku­ją­cych w mil­cze­niu na krwawe wido­wi­sko. Jeden za dru­gim kro­czyli ku swemu prze­zna­cze­niu: José Bar­dejo – jeden z głów­nych dowód­ców wojsk powstań­czych, jego pomoc­nik – puł­kow­nik Andrés Castelo, czar­no­skóry kapi­tan Anto­nio Obli­tas, Anto­nio Basti­das – szwa­gier głów­nego bun­tow­nika, Fran­ci­sco Tupak Amaru – jego wuj, Tomasa Tito Con­de­mayta – kobieta-kacyk z Acos, Hipó­lito Tupak Amaru – syn przy­wódcy powsta­nia, Mica­ela Basti­das Puy­aca­hua – jego żona, i wresz­cie naj­waż­niej­szy wino­wajca – José Gabriel Con­dor­ca­nqui, znany jako Tupak Amaru II.

Wszystko prze­bie­gało zgod­nie z wyro­kiem wyda­nym przez głów­nego oprawcę bun­tow­ni­ków – spe­cjal­nego wysłan­nika króla Hisz­pa­nii, wizy­ta­tora gene­ral­nego José Anto­nio de Are­che:

„Muszę ska­zać i ska­zuję José Gabriela Tupac Amaru, aby został wzięty na główny publiczny plac [Cuzco] i zacią­gnięty na miej­sce egze­ku­cji, gdzie będzie świad­kiem wyko­na­nia wyro­ków na jego żonie Mica­eli Basti­das; jego dwóch synach Hipó­lito i Fer­nando Tupac Amaru; jego wuju Fran­ci­sco Tupac Amaru i szwa­grze Anto­nio Basti­dasowi, jak rów­nież nie­któ­rych spo­śród głów­nych dowód­ców i dorad­ców w jego grzesz­nym i nik­czem­nym zamia­rze lub przed­się­wzię­ciu, z któ­rych wszy­scy muszą zgi­nąć tego samego dnia […]”.

Bar­dejo, Castelo i Basti­das zostali zwy­czaj­nie powie­szeni, a ich mar­twe ciała zrzu­cono z wyso­ko­ści na bruk wraz z cia­łem Obli­tasa, który – zanim zawisł na szu­bie­nicy – za swoje szcze­gólne prze­winy był cią­gnięty po ziemi na powro­zie przy­wią­za­nym do szyi. Fran­ci­sco Tupak Amaru i mło­demu Hipó­lito naj­pierw ucięto języki, a potem ścięto głowy. Kobieta-wódz Con­de­mayta została udu­szona przy uży­ciu sza­tań­skiej garoty, którą widziano w Cuzco po raz pierw­szy3. Sam Tupak Amaru i jego żona musieli przy­glą­dać się śmierci naj­bliż­szych, w tym swego syna, który dał głowę jako ostatni przed nimi. Potem przy­szła kolej na Mica­elę. Naj­pierw pomoc­nicy kata ucięli jej roz­grza­nymi cęgami język, potem zawle­kli ją do garoty. Ku kon­ster­na­cji opraw­ców żela­zna obręcz machiny śmierci oka­zała się za duża na cienką szyję kobiety, nie powo­du­jąc natych­mia­sto­wego zgonu. Wyplu­wa­jąc krew z ust, ska­zana wiła się i char­czała, prze­dłu­ża­jąc swoją ago­nię. W końcu znie­cier­pli­wieni oprawcy rzu­cili ją na deski sza­fotu, obwią­zali szyję liną i cią­gnąc mocno z obu stron osta­tecz­nie pozba­wili życia, dla pew­no­ści kopiąc ją z całej siły w brzuch i piersi.

Ostat­nim, który miał umrzeć tego dnia był samo­zwań­czy Inka José Gabriel Tupak Amaru.

„[…] Po doko­na­niu wszyst­kich egze­ku­cji – brzmiał dalej wyrok wizy­ta­tora de Are­che – kat utnie mu język, a jemu samemu zosta­nie przy­wią­zany do każ­dego ramie­nia i stopy mocny sznur, w taki spo­sób, aby każda lina mogła być łatwo połą­czona z innymi kawał­kami sznu­rów zwi­sa­ją­cych z uprzęży czte­rech koni, po to, aby każdy z tych koni, zwró­cony ku innemu naroż­ni­kowi placu, został popro­wa­dzony w swoim kie­runku. Pozy­cja ta pozwoli koniom w ruch jed­no­cze­śnie pusz­czo­nym roze­drzeć jego ciało na tyleż czę­ści, by potem czę­ści owe zostały prze­nie­sione na wzgó­rze, czy wznie­sie­nie, znane jako Pic­chu, na które przy­szedł­szy ongiś, zastra­szył i obległ mia­sto żąda­jąc jego kapi­tu­la­cji, a na któ­rym spa­lone w przy­go­to­wa­nym wcze­śniej ogniu zostaną, a pro­chy w powie­trzu mają być roz­sy­pane i kamienna tablica posta­wiona z wyli­cze­niem jego głów­nych zbrodni i spo­sobu, w jaki śmierć mu zadano, jako jedyna pamiątka i dowód jego wia­ro­łom­nych dzia­łań […]”.

Zgod­nie z wyro­kiem kró­lew­skiego wizy­ta­tora dokład­nie o godzi­nie 12.00 w połu­dnie katow­scy pachoł­ko­wie wypro­wa­dzili ska­zańca na śro­dek placu. Naj­pierw, podob­nie jak przed­tem jego sta­remu wujowi, synowi i żonie, siłą otwarli mu usta i ucięli język. Potem zdjęli stor­tu­ro­wa­nemu wodzowi łań­cu­chy i krwa­wią­cego rzu­cili na bruk. Pół­przy­tom­nego i obna­żo­nego do połowy przy­wią­zali sznu­rem za ręce i nogi do uprzęży czte­rech koni, poga­nia­nych w cztery strony świata przez czte­rech rosłych Mety­sów odzia­nych w hisz­pań­skie sur­duty i trój­gra­nia­ste kape­lu­sze4. Ni­gdy przed­tem Cuzco nie widziało takiego wido­wi­ska. Czy to jed­nak z powodu swo­jej sła­bo­ści, czy też masyw­nego ciała ska­zańca wysiłki spło­szo­nych koni oka­zały się daremne i nie dało się go roz­szar­pać żyw­cem. Przez dłuż­szy czas ciało nie­szczę­snego Tupaka Amaru wisiało w powie­trzu, przy­po­mi­na­jąc pająka roz­po­star­tego w sieci. W końcu wizy­ta­tor de Are­che, obser­wu­jący kaźń z okna daw­nego kole­gium jezu­itów przy­le­ga­ją­cego do placu, uznał, że czas zakoń­czyć wido­wi­sko. Na jego znak jeden z katów ściął ska­zań­cowi głowę i zakoń­czył jego męki. Potem zwłoki prze­nie­siono na sza­fot, gdzie od ciała odcięto ręce i nogi.

„[…] Jego głowa zosta­nie wysłana do Tinty – roz­ka­zy­wał de Are­che – gdzie, wysta­wiona na widok publiczny na sza­fo­cie, po trzech dniach zosta­nie wbita na pal przy głów­nym wjeź­dzie do mia­sta; jedno jego ramię trafi do mia­sta Tun­ga­suca, gdzie był wodzem, i zosta­nie poka­zane w taki sam spo­sób; dru­gie do sto­licy pro­win­cji Cara­baya; podob­nie jedna z jego nóg zosta­nie wysłana na pokaz do mia­sta Libi­taca w pro­win­cji Chum­bil­cas, a pozo­stała do Santa Rosa w pro­win­cji Lampa, razem z zaprzy­się­żo­nym oświad­cze­niem i roz­ka­zem do poszcze­gól­nych star­szych rad miej­skich lub sędziów okrę­go­wych, aby wyrok ten publicz­nie i uro­czy­ście ogło­sili, gdy tylko trafi do ich rąk, i powta­rzali go póź­niej każ­dego roku w tym samym dniu mie­siąca, i zło­żyli pisemne spra­woz­da­nie z wyko­na­nia tego pole­ce­nia do swo­ich prze­ło­żo­nych w rzą­dzie, nad­zo­ru­ją­cych ich tery­to­ria […].

Dzięki kro­nice innego świadka opi­sy­wa­nych wyda­rzeń – jezu­ic­kiego wizy­ta­tora Mel­chiora de La Paz – spi­sa­nej pięć lat po wyda­rze­niach na cen­tral­nym placu w Cuzco, w 1786 roku, wiemy, jak brzmiał wyrok obwiesz­cza­jący prze­zna­cze­nie frag­men­tów ciał pozo­sta­łych człon­ków rodziny Tupaka Amaru:

„[…] Do Tun­ga­suca ramię Mica­eli Basti­das. Do Are­qu­ipy dru­gie ramię Mica­eli Basti­das, do Quispi­can­chi noga jego syna Ypo­lita, jego druga noga do Yauri, jego ręka do Tun­ga­suca, reszta ciała do Tinty. Głowa Anto­nia Basti­das Pay­aca­hua do Pau­car­tambo, jego ręka do Urcos […]”5.

To samo zro­biono z gło­wami, rękami i nogami pozo­sta­łych ofiar, aby je potem wysta­wić ku prze­stro­dze w Cuzco lub wysłać do Tinty, Puno, Are­qu­ipy i innych miast w naj­bar­dziej zre­wol­to­wa­nych pro­win­cjach Peru.

Pozba­wione głów i człon­ków krwawe strzępy ciał Tupaka Amaru i jego żony prze­nie­siono – tak jak kazał de Are­che – na wzno­szące się w pobliżu mia­sta wzgó­rze Pic­chu. O godzi­nie 4 po połu­dniu spa­lono je w wiel­kim ogniu, a pro­chy wrzu­cono do prze­pły­wa­ją­cej opo­dal rzeczki Wata­nay. Obok wypa­lo­nego stosu usta­wiono wielki kamień, na któ­rym wyryto dokładne wyli­cze­nie zbrodni bun­tow­nika i zada­nych mu kar. Czyny, jakich się dopu­ścił wobec kolo­nial­nych porząd­ków, musiały być rze­czy­wi­ście strasz­liwe, skoro hisz­pań­ski sędzia zadał sobie tyle trudu, aby – jak to zapi­sał jezu­icki kro­ni­karz – przy­go­to­wać dla niego „śmierć tak wyszu­kaną i wyma­ga­jącą nie lada wysiłku”. Taki był koniec José Gabriela Tupak Amaru i Mica­eli Basti­das, któ­rzy ośmie­lili się pod­nieść rękę na wła­dzę króla Hisz­pa­nii i jego urzęd­ni­ków i ogło­sili się sami kró­lami Peru, Chile, Quito, Tucu­man oraz innych czę­ści wice­kró­le­stwa Peru i La Platy.

Tłum ludzi zebra­nych tego dnia na Placu Skargi w Cuzco obser­wo­wał egze­ku­cję w mil­cze­niu. Przez cały czas z ust widzów nie wydo­był się ani jeden krzyk, nie padło ani jedno słowo. Pamięt­ni­karz uczest­ni­czący w tym okrut­nym wido­wi­sku ze zdzi­wie­niem odno­to­wał, że wśród zebra­nych nie było widać Indian, przy­naj­mniej takich, któ­rzy nosi­liby na sobie tra­dy­cyjne indiań­skie stroje. Niektó­rzy uwa­żali, że był to sku­tek tra­dy­cyj­nych prze­są­dów i wiary tubyl­ców w to, że w chwili śmierci ich przy­wódcy poja­wią się nagle złe duchy, by się zemścić na wszyst­kich, któ­rzy odwa­żyli się patrzeć na ostat­nie chwile boskiego Inki i jego towa­rzy­szy. Pew­nie coś w tym było, gdyż – jak mówią prze­kazy – cho­ciaż pora­nek tego dnia w Cuzco był ładny i suchy, potem niebo się zachmu­rzyło, a około połu­dnia, gdy konie pró­bo­wały roz­szar­pać ciało ska­zańca, roz­sza­lała się wichura, po któ­rej spadł obfity deszcz, roz­pę­dza­jąc zebra­nych widzów. Ulewa była tak silna, że nawet straże musiały szu­kać bez­piecz­nego schro­nie­nia pod dachem. Te dziwne i groźne zja­wi­ska atmos­fe­ryczne były dla wielu Indian wystar­cza­ją­cym dowo­dem na to, że Niebo i Bogo­wie pła­czą po śmierci ostat­niego Inki, któ­rego nie­ludzcy i wia­ro­łomni Hisz­pa­nie ska­zali na okrutną męczeń­ską śmierć.

II. Imperium kolonialne Hiszpanii w Ameryce

II.

IMPE­RIUM KOLO­NIALNE HISZ­PA­NII W AME­RYCE

Podbój Ameryki

Ame­ryka została odkryta przez Euro­pej­czy­ków dzięki poszu­ki­wa­niom drogi do Indii. Dzieła tego doko­nał Krzysz­tof Kolumb w 1492 roku na czele małej hisz­pań­skiej floty zło­żo­nej z trzech stat­ków: „Niña”, „Pinta” i „Santa Maria”. O godzi­nie 2 nad ranem 12 paź­dzier­nika obser­wa­tor z załogi „Pinty”, mary­narz imie­niem Rodrigo de Tirana, doj­rzał w świe­tle księ­życa ciemny zarys ziemi. Lądu­jąc na brzegu nie­zna­nego lądu (była to dzi­siej­sza wyspa Watling z archi­pe­lagu wysp Bahama, w języku Indian zwana Guana­hani, a przez Kolumba ochrzczona San Salva­dor) „w uzbro­jo­nej sza­lu­pie z roz­wi­nię­tym sztan­da­rem kró­lew­skim”, wielki odkrywca był prze­ko­nany, że dotarł do Indii. Dla­tego miesz­kań­ców tej i sąsied­nich wysp zamiesz­ka­nych przez ludzi „opa­lo­nej barwy”, któ­rzy wyglą­dali, tak jak spo­dzie­wano się, że wyglą­dają Hin­dusi lub Mala­jo­wie, nazwano India­nami. Wielki Admi­rał Krzysz­tof Kolumb zmarł w 1506 roku, opusz­czony i zapo­mniany przez ludzi, do końca nie zda­jąc sobie sprawy, że odkrył nowy olbrzymi ląd.

Już za życia Kolumba zaczęto rozu­mieć, że odkryta przez niego zie­mia to nie Indie, lecz nie­znany dotąd kon­ty­nent. W odróż­nie­niu od sta­rego, zna­nego Euro­pej­czy­kom świata (Mundo Viejo), nadano mu nazwę Nowy Świat (Mundo Nuevo). Dzieło Kolumba kon­ty­nu­owali żegla­rze i podróż­nicy hisz­pań­scy, por­tu­gal­scy i wło­scy. Jeden z nich, główny pilot Kasty­lii (piloto-mayor) Ame­rigo Vespucci, w latach 1500–1505 grun­tow­nie zba­dał i opi­sał wybrzeża Ame­ryki Połu­dnio­wej od Wene­zu­eli do Bra­zy­lii. Od jego też imie­nia zaczęto od 1507 roku nazy­wać nowy ląd Ame­ryką6.

Począ­tek XVI stu­le­cia w Ame­ryce upły­nął pod zna­kiem kolo­ni­za­cji nowo­od­kry­tych ziem przez Euro­pej­czy­ków, pro­wa­dzo­nej w nie­ustan­nych zacie­kłych wal­kach z India­nami. Cha­rak­ter kolo­ni­za­cji, a wła­ści­wie pod­boju Nowego Świata, okre­ślały dwa czyn­niki: ści­śle okre­ślony kie­ru­nek eks­pan­sji euro­pej­skiej, ukie­run­ko­wa­nej na trwałe opa­no­wa­nie nowego kon­ty­nentu, a nie tylko wyeks­plo­ato­wa­nie jego bogactw, i nie­unik­niony w takiej sytu­acji opór Indian. Róż­nice mię­dzy cywi­li­za­cjami ludów indiań­skich a cywi­li­za­cją euro­pej­ską oraz awan­tur­ni­czy cha­rak­ter kolo­ni­za­to­rów euro­pej­skich, zwłasz­cza hisz­pań­skich kon­kwi­sta­do­rów, spra­wiły, że trwałe opa­no­wa­nie Ame­ryki mogło nastą­pić dopiero po pod­boju, kosz­tem strasz­li­wego ter­roru i roz­lewu krwi dotych­cza­so­wych miesz­kań­ców tej ziemi.

Pierw­szymi ofia­rami przy­by­szów z Hisz­pa­nii stali się pier­wotni miesz­kańcy wysp Morza Kara­ib­skiego – wojow­ni­czy India­nie z ple­mie­nia Kara­ibów i pro­sto­duszni Taino­wie, nale­żący do wiel­kiej rodziny Ara­wa­ków. Lud­ność tych wysp, nie przy­zwy­cza­jona do dłuż­szego wysiłku i słaba fizycz­nie, nie była zdolna do pracy na miarę hisz­pań­skich wyma­gań i w krót­kim cza­sie ule­gła cał­ko­wi­temu wynisz­cze­niu. Następ­nie przy­szła kolej na Mek­syk. Pod­boju tego kraju doko­nali w latach 1519–1521 kon­kwi­sta­do­rzy hisz­pań­scy pod wodzą Her­nando Kor­teza. Ist­nie­jące na tere­nie Mek­syku pań­stwo Azte­ków zostało doszczęt­nie roz­bite przez Hisz­pa­nów. Zwy­cięzcy zagar­nęli olbrzy­mie skarby, a ich przy­wódca przy­stą­pił do orga­ni­zo­wa­nia i kolo­ni­zo­wa­nia swego pań­stwa, które otrzy­mało nazwę Nowej Hisz­pa­nii.

Następ­nym eta­pem hisz­pań­skiej kolo­ni­za­cji był zdo­by­cie inka­skiego „Impe­rium Słońca” – Tawan­tin­suyu – nazwa­nego przez Hisz­pa­nów Peru (pier­wot­nie w wer­sji Biru)7. Jego pod­boju doko­nała w latach 1531–1533 nie­spełna dwu­stu­oso­bowa grupa despe­racko zuchwa­łych awan­tur­ni­ków, któ­rym prze­wo­dził ubogi szlach­cic z Extre­ma­dury Fran­ci­sco Pizarro (1475–1541) z pomocą swego wspól­nika Diega de Alma­gro (1465–1538).

Pierw­sze wia­do­mo­ści o bogac­twie poło­żo­nego na połu­dniu potęż­nego impe­rium indiań­skiego – Biru – przy­wiózł do Panamy hisz­pań­ski odkrywca Pascuál de Anda­goya na początku lat dwu­dzie­stych XVI wieku. Począw­szy od roku 1524 Pizarro i Alma­gro zor­ga­ni­zo­wali kilka wypraw na połu­dnie z tere­nów dzi­siej­szej Panamy, bada­jąc zachod­nie wybrzeże kon­ty­nentu aż po zatokę Guay­aquil w dzi­siej­szym Ekwa­do­rze. W tym cza­sie wąski pła­sko­wyż od Kolum­bii do Chile i przy­le­ga­jące do niego suche doliny nad Pacy­fi­kiem oraz w pół­nocno-zachod­niej Argen­ty­nie były gęsto zalud­nione przez przed­sta­wi­cieli wysoko roz­wi­nię­tych cywi­li­za­cji indiań­skich. Zdo­byw­szy dowody, że stoi u wrót do boga­tej kra­iny, Pizarro w 1529 roku wysta­rał się u króla Karola V (1516–1556) o tytuł guber­na­tora i dowódcy wojsk (kapi­tana gene­ral­nego) na odkry­tych przez sie­bie zie­miach, co unie­za­leż­niło go od władz w Pana­mie i nadało jego pry­wat­nemu dotąd przed­się­wzię­ciu sank­cję kró­lew­ską. W paź­dzier­niku 1532 roku Pizarro czele grupy 187 ludzi z 27 końmi wylą­do­wał w zatoce Tum­bes w pół­noc­nym Peru. Wkrótce Hisz­pa­nie zało­żyli pierw­sze mia­sto na peru­wiań­skiej ziemi – San Miguel. Wyko­rzy­stu­jąc wojnę domową (1525–1532), jaka toczyła się w pań­stwie Inków pomię­dzy pra­wo­wi­tym Inką Huasca­rem, a pre­ten­den­tem do tronu Ata­hu­alpą, Pizarro i jego ludzie wtar­gnęli w głąb kraju, zapusz­cza­jąc się daleko w gór­skie rejony Andów. Pizarro, wie­dząc, że los wyprawy zależy od zuchwa­ło­ści i żela­znej kon­se­kwen­cji, podob­nie jak Kor­tez w Mek­syku, posta­no­wił zawład­nąć osobą indiań­skiego władcy. 16 listo­pada 1532 roku w let­niej rezy­den­cji Inki – Caja­marce („Zim­nym Mie­ście”) – najeźdźcy zma­sa­kro­wali wie­lo­ty­sięczny orszak zwy­cię­skiego Ata­hu­alpy, prze­by­wa­ją­cego wów­czas „u gorą­cych źró­deł Inków” (Baños del Inca) i pod­stęp­nie poj­mali go do nie­woli8. Kilka mie­sięcy póź­niej, 26 lipca 1533 roku, mimo olbrzy­miego okupu w zło­cie i sre­brze (w tym ponad 6 000 kg złota i z górą 11 000 kg sre­bra) zebra­nego przez pod­da­nych wię­zio­nego Inki, zgła­dzili Ata­hu­alpę, po czym 15 listo­pada 1533 roku wkro­czyli do sto­licy pań­stwa Inków – Cuzco. Wysoko poło­żone w górach i trudno dostępne Cuzco nie nada­wało się na sto­licę kolo­nii, która musiała mieć łatwy dostęp do wybrzeża zapew­nia­ją­cego komu­ni­ka­cję ze świa­tem. 18 stycz­nia 1535 roku, po uro­czy­stej mszy, Fran­ci­sco Pizarro zało­żył na pustyni w pobliżu ujścia rzeki Rimac do Oce­anu Spo­koj­nego nowe mia­sto, które nazwał Mia­stem Kró­lów (Ciu­dad de los Reyes). Było ono uko­cha­nym „dziec­kiem” Pizarra. Masze­ru­jąc wśród piasz­czy­stych wydm, guber­na­tor oso­bi­ście wyzna­czał prze­bieg ulic, roz­kład pla­ców i miej­sca pod budowę kościo­łów. W ciągu kilku lat powstało naj­waż­niej­sze mia­sto hisz­pań­skiej Ame­ryki Połu­dnio­wej. Ze znie­kształ­ce­nia nazwy rzeki Rimac, która w wol­nym prze­kła­dzie z języka keczua ozna­cza „Rzekę, Która Mówi”, powstała, jak twier­dzą nie­któ­rzy bada­cze, nazwa sto­licy Peru – Lima. Według innych nazwa pocho­dzi od rosną­cego w oko­licy owocu cytru­so­wego o nazwie limonka (lima), będą­cego skrzy­żo­wa­niem cytryny i poma­rań­czy.

Począt­kowo Hisz­pa­nie mieli nadzieję spra­wo­wać wła­dzę w Peru, któ­remu nadano nazwę Nowa Kasty­lia, za pomocą nawró­co­nego na chrze­ści­jań­stwo Inki. Szybko oka­zało się jed­nak, że wybrany przez nich w 1534 roku na mario­net­ko­wego władcę pod­bi­tego Peru inny pre­ten­dent do tronu Manco Capac II, nie zamie­rza być bez­wol­nym narzę­dziem w rękach najeźdź­ców. W 1536 roku wybu­chło wiel­kie powsta­nie kie­ro­wane przez Manco, który jed­nym ski­nie­niem pod­niósł prze­ciwko Hisz­pa­nom pra­wie cały kraj. Mimo znacz­nych suk­ce­sów nie zdo­łał prze­zwy­cię­żyć woj­sko­wej orga­ni­za­cji i tech­nicz­nej wyż­szo­ści Hisz­pa­nów. Kiedy na doda­tek na pomoc ludziom Pizarra przy­były posiłki z Mek­syku, Panamy, Gwa­te­mali i Nika­ra­gui, w 1539 roku Inka wyco­fał się w nie­do­stępne góry Vil­ca­bamba, gdzie powstało kadłu­bowe pań­stewko indiań­skie, sta­no­wiące cen­trum walki par­ty­zanc­kiej i żywy dowód cią­gło­ści impe­rium. Po przy­pad­ko­wej śmierci Manco Capaca (1545) opór Indian trwał przez wiele kolej­nych lat aż do chwili, gdy ostatni rodzimy władca szcząt­ko­wego pań­stwa Tawan­tin­suyu Tupak Amaru I został schwy­tany i stra­cony przez Hisz­pa­nów w 1572 roku wraz z więk­szo­ścią żyją­cej jesz­cze ary­sto­kra­cji inka­skiej.

Nie­po­ha­mo­wana żądza wła­dzy i bogac­twa dopro­wa­dziła wkrótce do wybu­chu walk mię­dzy kon­kwi­sta­do­rami. Po pod­boju Peru, kiedy mię­dzy zdo­byw­cami wybu­chły spory o wła­dzę, Pizarro w nadziei pozby­cia się głów­nego kon­ku­renta wysłał do pół­noc­nego Chile swego daw­nego druha Diega de Alma­gro. Wyprawę Alma­gro powstrzy­mali jed­nak waleczni Arau­ka­nie, któ­rzy na rzeką Maule sta­wili tak zacięty opór, że roz­cza­ro­wany kon­kwi­sta­dor zre­zy­gno­wał z planu zor­ga­ni­zo­wa­nia nowego pań­stwa i po dwóch latach (1535–1537) powró­cił do Peru. Nie­udana wyprawa do Chile dała począ­tek woj­nie domo­wej pomię­dzy zwo­len­ni­kami Pizarra i Alma­gra.

Przez następne lata pierwsi kon­kwi­sta­do­rzy i przy­byli ich śla­dem awan­tur­nicy zajęci byli głów­nie wewnętrz­nymi wal­kami róż­nych frak­cji, do któ­rych wcią­gnęli także miej­sco­wych Indian. Korzy­sta­jąc z powsta­nia Manco Capaka, Alma­gro ode­brał Cuzco rywa­lom, ale 8 lipca 1538 roku został stra­cony z roz­kazu Pizarra po prze­gra­nej 6 kwiet­nia bitwie pod Las Sali­nas koło Cuzco. Sam Fran­ci­sco Pizarro poniósł śmierć 25 czerwca 1541 roku, zamor­do­wany we wła­snym domu w Limie przez zbun­to­wa­nych alma­gry­stów. Król, dowie­dziaw­szy się o bra­to­bój­czych wal­kach, wysłał do Peru zaufa­nego praw­nika Vaca de Castro, aby uśmie­rzył zamieszki i przy­wró­cił porzą­dek w kolo­nii. We wrze­śniu 1542 roku de Castro w zacię­tej bitwie znisz­czył siły alma­gry­stów i wpro­wa­dził chwi­lowy ład. W 1544 roku przy­był do Limy pierw­szy wice­król (namiest­nik) – ary­sto­krata Bla­sco Núñez de La Vela (1544–1546), który miał za zada­nie uspo­koić sytu­ację w kraju i wpro­wa­dzić w życie nowe prawa, któ­rych szla­chetną inten­cją była obrona Indian przed licz­nymi nad­uży­ciami i wyzy­skiem Hisz­pa­nów. Zbun­to­wani prze­ciwko niemu wielcy posia­da­cze ziem­scy pod przy­wódz­twem brata zdo­bywcy Peru Gon­zala Pizarro poko­nali wice­króla w stycz­niu 1546 roku w bitwie pod Ana­qu­ito, a sam de La Vela wkrótce został ścięty z roz­kazu zwy­cię­skiego Pizarra. Gon­zalo zdo­był wkrótce Cuzco i ogło­sił się dyk­ta­to­rem Peru. Przez dwa lata cała kolo­nia żyła pod jego rzą­dami, cał­ko­wi­cie zapo­mi­na­jąc o Nowych Pra­wach. W czerwcu 1547 roku wylą­do­wał w Peru spe­cjalny wysłan­nik Karola V, uczony ksiądz Pedro de La Gasca, na czele licz­nych wojsk kró­lew­skich. W bitwie sto­czo­nej 9 kwiet­nia 1548 roku nad rzeką Jaqu­ija­gu­ana, nie­da­leko Cuzco, de La Gasca zadał klę­skę armii Pizarra i pozba­wił Gon­zala uzur­pa­tor­skiej wła­dzy. Jesz­cze tego samego wie­czora try­bu­nał pod prze­wod­nic­twem wojow­ni­czego księ­dza ska­zał na śmierć Pizarra i kilku ofi­ce­rów, któ­rzy do końca przy nim stali. Krwawa wojna domowa, która spo­wo­do­wała śmierć setek Hisz­pa­nów i tysięcy Indian podzie­lo­nego na dwa wro­gie obozy kraju, dobie­gła końca. W ten spo­sób szes­na­ście lat po śmierci Ata­hu­alpy skoń­czył się w Peru „wiek kon­kwi­sta­do­rów”.

Kiedy pięt­na­ście lat po śmierci Fran­ci­sca Pizarra do Peru przy­był nowy wice­król Andrés Hur­tado de Men­doza, mar­kiz Cañete (1556–1561), zastał tam tylko 8000 Hisz­pa­nów (z któ­rych led­wie 489 korzy­stało z nadań ziem­skich) oto­czo­nych morzem Indian. Chcąc upo­rząd­ko­wać kraj po ruj­nu­ją­cej woj­nie domo­wej, wice­król zaka­zał dal­szej imi­gra­cji z Hisz­pa­nii i zabro­nił samo­wol­nego opusz­cza­nia przez Hisz­pa­nów pod­le­głego mu tery­to­rium. Potem zgro­ma­dził pod swoim okiem całą arty­le­rię i wygnał z Peru wszyst­kich awan­tur­ni­ków naru­sza­ją­cych prawo kró­lew­skie. Kon­ty­nu­ując poli­tykę Pizarra, budo­wał mia­sta, w któ­rych gro­ma­dziła się lud­ność hisz­pań­ska roz­rzu­cona do tej pory po całym kraju. W ten spo­sób mar­kiz Cañete objął kon­trolą wszyst­kich Euro­pej­czy­ków miesz­ka­ją­cych w wice­królestwie Peru i zarzą­dzane przez nich majątki ziem­skie. Jed­no­cze­śnie sta­rał się ulżyć cięż­kiej doli lud­no­ści indiań­skiej, choć nie odwa­żył się ni­gdy przy­znać jej wszyst­kich praw gwa­ran­to­wa­nych przez usta­wo­daw­stwo kró­lew­skie.

Tym­cza­sem króla Karola V zastą­pił Filip II (1556–1598). Libe­ralna i świa­tła poli­tyka wice­króla Cañete nie zna­la­zła uzna­nia w oczach chci­wego despoty, który uznał, że jego skar­biec zbyt wolno wypeł­niają pie­nią­dze zza oce­anu. Nie­po­ha­mo­wana żądza bogac­twa nowego władcy i pod­szepty intry­gan­tów nie­chęt­nych „dobremu wice­kró­lowi”, prze­są­dziły o jego losie. W nagrodę za pięć lat wier­nej służby mar­kiz Cañete został odwo­łany do Hisz­pa­nii i tylko rychła śmierć uchro­niła go przed wsty­dem i upo­ko­rze­niem, jakie szy­ko­wał mu nie­wdzięczny monar­cha.

W ciągu XVI wieku następcy Pizarra i Alma­gra pod­bili i czę­ściowo sko­lo­ni­zo­wali także dal­sze obszary kon­ty­nentu, dzi­siej­szy Ekwa­dor, Argen­tynę, Uru­gwaj i Para­gwaj. W ten spo­sób cała Ame­ryka Środ­kowa i znaczna część Ame­ryki Połu­dnio­wej (bez Bra­zy­lii, którą opa­no­wali Por­tu­gal­czycy, i Gujany, która przy­pa­dła w udziale Holen­drom) stała się tere­nem, na któ­rym powstało ogromne impe­rium kolo­nialne Hisz­pa­nii.

Biedni, lecz dumni i aro­ganccy włó­czę­dzy, któ­rzy pro­wa­dzili pod­bój Ame­ryki, zmie­tli wiel­kie impe­ria, o jakich nawet nie śniło się w ówcze­snej Euro­pie. Sto­su­jąc kom­bi­na­cję poli­tycz­nych intryg i kunsztu woj­sko­wego wła­ści­wych bez­względ­nym najem­ni­kom, kilka setek Hisz­pa­nów wypo­sa­żo­nych w nie­znane India­nom żelazo i konie w spo­sób zupeł­nie nie­wy­obra­żalny zdo­łało zawład­nąć zie­mią, ludźmi i nie­zmie­rzo­nymi bogac­twami pod­bi­tych kra­jów. Trud i cier­pie­nia, z jakimi się zetknęli kon­kwi­sta­do­rzy, wywo­łały wśród nich prze­ko­na­nie, że w pełni zasłu­żyli na wspa­niałą nagrodę, nie bacząc na spo­sób, w jaki ją osią­gnęli.

Hiszpański porządek kolonialny

Po upły­wie pięć­dzie­się­ciu lat od odkry­cia Kolumba pod­bój został zakoń­czony, a doko­ny­wane w maje­sta­cie prawa gwałty dobie­gły końca. Kon­kwi­sta­do­rzy oddali Koro­nie hisz­pań­skiej kon­trolę nad zruj­no­wa­nymi pań­stwami indiań­skimi i władz­two nad pod­bi­tymi ludami. Kon­ty­nent prze­kształ­cił się w kolo­nię króla Hisz­pa­nii.

Począt­kowo odkry­cie Ame­ryki zasko­czyło dwór w Madry­cie, wkrótce jed­nak bogac­twa Nowego Świata pobu­dziły go do aktyw­nego dzia­ła­nia. Król Hisz­pa­nii był suwe­re­nem Indii Zachod­nich, jak Hisz­pa­nie nazwali swe kolo­nie ame­ry­kań­skie, podob­nie jak innych kró­lestw sku­pio­nych pod jego ber­łem (Kasty­lii, Ara­go­nii, Leonu, Nawarry itd.). Rzą­dził nimi z pomocą urzęd­ni­ków dwor­skich, a póź­niej wyspe­cja­li­zo­wa­nych orga­nów powo­ła­nych do tego celu. Od czasu dru­giej wyprawy Kolumba (1493) spra­wami Ame­ryki zaj­mo­wał się oso­bi­ście aż do swej śmierci kape­lan kró­lo­wej Iza­beli Kasty­lij­skiej, biskup Juan Rodri­guez de Fon­seca (1451–1524). Kilka lat po śmierci Fon­seki pod­bite zie­mie, więk­sze, niż mógł to sobie wyobra­zić jaki­kol­wiek Euro­pej­czyk, zostały podzie­lone na dwa oddzielne pań­stwa, z któ­rych każde było rzą­dzone przez namiest­nika w ran­dze wice­króla (vir­rey).

Wice­kró­le­stwo Nowej Hisz­pa­nii (z sie­dzibą w mie­ście Mek­syk) obej­mo­wało swą jurys­dyk­cją wszyst­kie posia­dło­ści hisz­pań­skie w Ame­ryce Pół­noc­nej i Środ­ko­wej. Wice­kró­le­stwo Peru (z sie­dzibą w Limie) kon­tro­lo­wało pra­wie wszyst­kie posia­dło­ści hisz­pań­skie w Ame­ryce Połu­dnio­wej. Wice­kró­le­stwo Nowej Hisz­pa­nii powstało w 1527 roku (for­mal­nie w 1535), a wice­kró­le­stwo Peru w roku 1542. Oba pod­le­gały utwo­rzo­nej w 1524 roku Radzie do spraw Indii (Con­sejo de Indias), która prze­jęła wszyst­kie poli­tyczno-prawno-admi­ni­stra­cyjne obo­wiązki biskupa Fon­seki i jego współ­pra­cow­ni­ków. Rada miała sie­dzibę przy dwo­rze w Madry­cie i była odpo­wie­dzialna wyłącz­nie przed kró­lem. Przez trzy­sta lat (prze­trwała do 1834 roku) była naj­wyż­szym orga­nem usta­wo­daw­czym, admi­ni­stra­cyj­nym, sądow­ni­czym i kościel­nym w sto­sunku do wszyst­kich jed­no­stek hisz­pań­skiej wła­dzy kolo­nial­nej w Ame­ryce. Do jej kom­pe­ten­cji nale­żało mię­dzy innymi: przy­go­to­wy­wa­nie pro­jek­tów ustaw i dekre­tów, roz­pa­try­wa­nie ape­la­cji od wyro­ków sądów kolo­nial­nych, cen­zu­ro­wa­nie ksiąg i doku­men­tów wysy­ła­nych do Nowego Świata, nad­zór nad Kościo­łem w kolo­niach, roz­strzy­ga­nie spraw woj­sko­wych oraz typo­wa­nie kan­dy­da­tów do obsady wszyst­kich sta­no­wisk poli­tycz­nych w admi­ni­stra­cji kolo­nial­nej. Po 1600 roku sprawy woj­skowe powie­rzono spe­cjal­nemu Komi­te­towi do spraw Wojny (Junta de Guerra de Indias). W XVIII wieku wyod­ręb­niono także oddzielny Depar­ta­ment Skarbu (Real Hacienda). Sprawy gospo­dar­cze nato­miast nad­zo­ro­wał powo­łany w 1503 roku do pomocy Fon­sece tzw. Dom Trans­ak­cji (Casa de Con­tra­ta­ción), urzę­du­jący naj­pierw w Sewilli, a następ­nie w Kadyk­sie. Za jego pośred­nic­twem ścią­gano podatki i kon­tro­lo­wano han­del z Ame­ryką hisz­pań­ską.

Orga­nami wła­dzy wice­kró­lów zostały w następ­nych latach try­bu­nały admi­ni­stra­cyjne, tzw. audien­cje, któ­rych człon­kami byli wysocy urzęd­nicy (oido­res) posia­da­jący kom­pe­ten­cje sądow­ni­cze, pro­ku­ra­tor­skie i admi­ni­stra­cyjne. Prze­wod­ni­czą­cym audien­cji był każ­do­ra­zowo wice­król lub guber­na­tor niż­szej rangi, o ile posia­dał odpo­wied­nie kwa­li­fi­ka­cje praw­ni­cze. Oido­ro­wie byli z reguły Hisz­pa­nami z metro­po­lii, cho­ciaż zda­rzało się, że rekru­to­wali się spo­śród Kre­oli. Audien­cja roz­pa­try­wała naj­waż­niej­sze sprawy karne i cywilne, peł­niła rolę sądu ape­la­cyj­nego i była obo­wią­zana mię­dzy innymi do „ochrony Indian”. Wice­kró­le­stwa dzie­liły się na jed­nostki sądow­ni­czo-admi­ni­stra­cyjne, które – w zależ­no­ści od swo­jego poło­że­nia i rangi zarzą­dza­ją­cego nimi guber­na­tora – nosiły różne nazwy. Pro­win­cja, w któ­rej bez­po­śred­nio wła­dzę spra­wo­wał wice­król, podob­nie jak naj­waż­niej­szy organ wła­dzy w kolo­nach, nosiła nazwę audien­cji (audien­cia). Na zie­miach, gdzie ist­niała groźba wojny ze strony Indian lub innych państw, dla sku­tecz­niej­szej obrony two­rzono kapi­ta­naty gene­ralne (capi­ta­nia gene­ral). Na ich czele stał pod­le­gły wice­kró­lowi kapi­tan gene­ralny (capi­tan gene­ral). W prak­tyce kapi­tan gene­ralny posia­dał sze­ro­kie kom­pe­ten­cje i dużą auto­no­mię, utrzy­mu­jąc bez­po­średni kon­takt z dwo­rem w Madry­cie i Radą do spraw Indii. Do jego obo­wiąz­ków nale­żały mię­dzy innymi: rekru­ta­cja woj­ska, sprawy uzbro­je­nia, budowa twierdz i okrę­tów. Tam, gdzie zarząd spra­wo­wał nie posia­da­jący ofi­cjal­nej nomi­na­cji kró­lew­skiej pre­zy­dent (pre­si­dente), funk­cjo­no­wała tzw. pre­zy­den­cja (pre­si­den­cia).

Wyż­szym orga­nom kolo­nial­nym pod­le­gały rządy pro­win­cjo­nalne i samo­rządy gminne. Na czele admi­ni­stra­cji regio­nal­nej stali guber­na­to­rzy róż­nej rangi: gober­na­do­res w wiel­kich, rzadko zalud­nio­nych okrę­gach pogra­nicz­nych, cor­re­gi­do­res w okrę­gach zamiesz­ka­łych w więk­szo­ści przez lud­ność indiań­ską, oraz alca­des may­ores na tere­nach osad­nic­twa euro­pej­skiego. Ten skom­pli­ko­wany podział admi­ni­stra­cyjny był wyni­kiem praw­nego podziału lud­no­ści Hispa­no­ame­ryki na dwie odrębne spo­łecz­no­ści: indiań­ską (República de Indios) i hisz­pań­ską (República de Españoles). Do spo­łecz­no­ści indiań­skiej nale­żeli tylko India­nie, do hisz­pań­skiej – cała pozo­stała lud­ność, z mie­szań­cami i nie­wol­ni­kami włącz­nie9. Na tere­nach, gdzie nie było lud­no­ści indiań­skiej, cor­re­gi­dor był tylko urzęd­ni­kiem z pew­nym zakre­sem wła­dzy admi­ni­stra­cyjno-sądow­ni­czej pod­le­głym guber­na­to­rowi. Guber­na­tor, mia­no­wany przez wice­króla lub kapi­tana gene­ral­nego, był odpo­wie­dzialny za utrzy­ma­nie porządku w swo­jej pro­win­cji, nad­zo­ro­wał ścią­ga­nie podat­ków i egze­kwo­wa­nia świad­czeń na rzecz pań­stwa, był sędzią i dowódcą lokal­nych sił zbroj­nych. Admi­ni­stra­cja miej­ska spra­wo­wana była przez samo­rzą­dową radę miej­ską (cabildo) z zarzą­dem (ayun­ta­miento) kie­ro­wa­nym przez alkada (alcade). Ten ostatni oprócz funk­cji bur­mi­strza peł­nił w swoim okręgu także funk­cję sędziego pokoju i roz­pa­try­wał zwy­kłe sprawy cywilne i karne. Zwo­ły­wana w nie­któ­rych przy­pad­kach narada całej lud­no­ści miast i osie­dli nosiła nazwę cabildo abierto.

Obszar samego Peru został począt­kowo podzie­lony na trzy audien­cje: Limy, Char­cas (tzw. Górne Peru – dzi­siej­sza Boli­wia) oraz Quito (Ekwa­dor). Audien­cje były podzie­lone na pro­win­cje (cor­re­gi­mien­tos), zarzą­dzane przez samo­fi­nan­su­jące się urzędy indiań­skich cor­re­gi­do­rów (cor­re­gi­do­res de indios) – urzęd­ni­ków kró­lew­skich spra­wu­ją­cych nad­zór nad pod­le­głą ich zwierzch­nic­twu lud­no­ścią tubyl­czą. Do obo­wiąz­ków cor­re­gi­dora nale­żało spra­wo­wa­nie funk­cji sędziow­skich, roz­strzy­ga­nie spo­rów, czu­wa­nie nad bez­pie­czeń­stwem wewnętrz­nym pro­win­cji, a przede wszyst­kim zbie­ra­nie try­butu indiań­skiego (pogłów­nego), który był pod­sta­wo­wym świad­cze­niem pie­nięż­nym wol­nej lud­no­ści indiań­skiej (indios tri­bu­ta­rios) na rzecz Korony. Trudy spra­wo­wa­nia urzędu rekom­pen­so­wało cor­re­gi­do­rowi prawo kupo­wa­nia od Indian po zani­żo­nych cenach pro­duk­tów ich pracy i na odwrót, sprze­daży po narzu­co­nych cenach róż­nych, czę­sto zupeł­nie nie­po­trzeb­nych im towa­rów (reparto de efec­tos lub reper­ti­miento de comer­cio). Cor­re­gi­do­rowi w spra­wo­wa­niu urzędu poma­gali niżsi urzęd­nicy indiań­scy zwani raj­cami (regi­do­res) i urzęd­nicy admi­ni­stra­cyjno-sądowi okre­ślani także mia­nem alka­dów, oraz naczel­nicy (caci­ques) miej­sco­wych ple­mion. Ci ostatni od cza­sów pod­boju byli wyko­rzy­sty­wani przez Hisz­pa­nów jako pośred­nicy w sto­sun­kach Euro­pej­czy­ków z lud­no­ścią tubyl­czą. Ten podział admi­ni­stra­cyjny prze­trwał aż do XVIII wieku, kiedy Quito i Char­cas włą­czone zostały kolejno do nowo powsta­ją­cych wice­kró­lestw: Nowej Gre­nady (1718, for­mal­nie od 1738) i La Platy (1776). W wyniku reform admi­ni­stra­cyjnych prze­pro­wa­dzo­nych w dru­giej poło­wie XVIII wieku przez hisz­pań­skich kró­lów z dyna­stii Bur­bo­nów wpro­wa­dzono nowe duże jed­nostki admi­ni­stra­cyjne – inten­den­tury (inten­den­cias), zarzą­dzane przez spe­cjal­nego urzęd­nika kró­lew­skiego – inten­denta (inten­dente)10. W przy­padku sto­licy wice­kró­le­stwa urzęd­nik ten zwał się super­in­ten­den­tem gene­ral­nym (super­in­ten­dente gene­ral) i pod­le­gał bez­po­śred­nio kró­lowi. Zli­kwi­do­wano urzędy cor­re­gi­dora i alcada may­ora, znie­siono także skom­pro­mi­to­waną insty­tu­cję reparto. Część upraw­nień cor­re­gi­do­rów prze­jął inten­dent, pozo­stałe przy­pa­dły nowemu urzęd­ni­kowi w ran­dze wice­de­le­gata (sub­de­le­gado), sto­ją­cemu na czele nowej pro­win­cji (par­tido). Wice­de­le­gat odpo­wia­dał za sprawy lokalne i pod­le­gał inten­den­towi. Choć nie­zbyt hoj­nie, był opła­cany bez­po­śred­nio przez Koronę, co miało zapo­biec korup­cji, powszech­nie panu­ją­cej dotąd w admi­ni­stra­cji kolo­nial­nej.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Główny plac w Cuzco, na któ­rym za pano­wa­nia Inków odby­wały się naj­waż­niej­sze uro­czy­sto­ści pań­stwowe i reli­gijne. [wróć]

2. Jedyny Inka (Sapa Inca) – auto­kra­tyczny władca pań­stwa Inków, syn Boga-Słońca trak­to­wany jako istota pocho­dze­nia boskiego. [wróć]

3. Kara kija (pena del garotte) pole­gała na udu­sze­niu ska­za­nego liną okrę­coną dookoła szyi lub żela­zną obrę­czą, zacią­ganą z tyłu za pomocą kija obra­ca­nego rękami kata. [wróć]

4. Metys – mie­sza­niec rasy indiań­skiej i bia­łej. [wróć]

5. Miro­slav Stingl, Indiań­ski pło­mień, Insty­tut Wydaw­ni­czy „Nasza Księ­gar­nia”, War­szawa 1983, s. 34–35. [wróć]

6. Nazwę Ame­ryka nowy kon­ty­nent zawdzię­cza nie­miec­kiemu geo­gra­fowi, księ­ga­rzowi i wydawcy Mar­ci­nowi Waltzemüllerowi (Waldseemüllerowi), który w 1507 roku wydał w lota­ryń­skim Saint Dié dziełko Vespuc­ciego: Cosmo­gra­phiae intro­duc­tio etc., insu­per quatour Ame­ri­cii Vespucci navi­ga­tio­nes. [wróć]

7.Tawan­tin­suyu w języku keczua ozna­cza „czwór­kraj” lub „kraj czte­rech stron świata”. Nazwa ta nawią­zuje do czte­rech pro­win­cji (suyus), na jakie podzie­lone było pań­stwo Inków: Chin­cha­suyu, Anti­suyu, Con­ti­suyu i Col­la­suyu. Każdą z nich zarzą­dzał w imie­niu Inki wiel­ko­rządca zwany apu-cuna, rezy­du­jący w jed­nej z czte­rech dziel­nic, na jakie podzie­lona była sto­lica Cuzco („pępek świata”), będąca minia­turą całego pań­stwa. [wróć]

8. Peru­wiań­ski kro­ni­karz Felipe Guzman Poma de Ayala pisze, że w masa­krze zabito „nie­zli­czoną ilość Indian spa­ra­li­żo­wa­nych wido­kiem zaku­tych w stal cudzo­ziem­ców i ich koni” i tylko pię­ciu Hisz­pa­nów. W rze­czy­wi­sto­ści pole­gło praw­do­po­dob­nie 2000 Indian, a jedyną stratą hisz­pań­ską była rana odnie­siona przez samego Pizarra pod­czas próby osło­nię­cia Ata­hu­alpy. [wróć]

9. Lud­ność indiań­ska była ina­czej opo­dat­ko­wana niż reszta lud­no­ści. Korzy­stała z ulg lub była zwol­niona z więk­szo­ści opłat obo­wią­zu­ją­cych inne grupy spo­łeczne. India­nie jako jedyni pła­cili try­but i byli zobo­wią­zani do świad­czeń oso­bi­stych. [wróć]

10. Pierw­szymi w Nowym Świe­cie były inten­den­cje Kuby (1764) i Cara­cas (1777). [wróć]