35,92 zł
"Zjeżdżając po pochyłości wzgórza 359 chorągwie stopniowo nabierały rozpędu pędząc ku nieprzyjacielowi. Po chwili potężna masa kopijników i husarzy wpadła na gospodarskich jeźdźców. Las kopii wbił się w szyki nieprzyjacielskie, zwalał ludzi z koni, zadawał rany, przebijał zbroje. Lekkozbrojne mołdawskie pulcuri, usiłujące stawić czoło, nie wytrzymywały impetu ataku i runęły do ucieczki."
Bitwa pod Obertynem, stoczona 22 sierpnia 1531 roku, przyniosła wojskom polskim zwycięstwo nad siłami hospodara mołdawskiego Piotra Raresza (Petryły). Była ona świadectwem kunsztu bojowego i precyzyjnej taktyki wojskowości polskiej XVI stulecia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Stoczona 22 sierpnia 1531 r. pod Obertynem bitwa przeszła do historii jako druzgocące zwycięstwo polskie. Hetman Jan Tarnowski, znakomicie i bezbłędnie dowodząc wojskiem, pokonał trzykrotnie liczniejszą armię hospodara mołdawskiego. Bitwa obertyńska stała się klasycznym przykładem wysokiego poziomu polskiej sztuki wojennej epoki renesansu. Zaliczyć ją można do wielkich bitew historii, uczestniczyło w niej bowiem blisko 23 tysiące ludzi, z czego ponad 8 tysięcy znalazło śmierć na polu walki. Krwawa batalia na obertyńskich polach zadecydowała o przynależności do państwa polskiego ziem ruskich za górnym Dniestrem, powiatów: śniatyńskiego, kołomyjskiego i części halickiego. Położyła kres mołdawskim dążeniom do aneksji przygranicznych obszarów i przewodzenia ludności prawosławnej zamieszkującej Ruś i Podole. Polityczne znaczenie wiktorii obertyńskiej było jednak znikome – jedynie osłabiona została rola Mołdawii jako sprzymierzeńca Moskwy i wasala Turcji.
Historyk wojskowości zasiadający dziś do opisu bitwy pod Obertynem stoi przed trudnym zadaniem. Bo cóż można jeszcze dodać do obszernej monografii kampanii obertyńskiej 1531 r. pióra znakomitego historyka wojskowości Zdzisława Spieralskiego?1 W zakresie wykorzystania nowej bazy źródłowej szanse badacza są rzeczywiście niewielkie. W dalszym ciągu bowiem najważniejszymi i najobszerniejszymi źródłami do przebiegu bitwy obertyńskiej są polskie kroniki Marcina Bielskiego2, Macieja Stryjkowskiego3 i Bernarda Wapowskiego4 oraz relacje Stanisława Zacharii5, Jana Dantyszka6 i Stanisława Górskiego7. Istotne znaczenie mają także listy opublikowane w XII i XIII tomie „Tomicianów”8. Źródła mołdawskie, np. kroniki Macarii9 i Grzegorza Ureche10, oparte są na kronikach polskich lub niewiele wnoszą do naszej znajomości przebiegu bitwy.
Praca Zdzisława Spieralskiego zawiera obszerne omówienie zagadnień politycznych i działań wojennych. Autor poddał je gruntownej analizie, polemizując z dotychczasowymi historykami kampanii obertyńskiej, zwłaszcza z Aleksandrem Czołowskim11. Przebieg jednak samej bitwy, ze względu na lakoniczność źródeł, jest w tej książce dość skromny. Praca Czołowskiego zawierała niewątpliwie liczne luki i błędy, ale w innych opracowaniach historycy tej rangi co Tadeusz Korzon12, Marian Kukiel13, Ludwik Kolankowski14, Konstanty Górski15 nie wnieśli z zasady do tematu spraw nowych. Publikacje historyków rumuńskich (np. Joana Ursu16) są z kolei zbyt powierzchowne i mało wartościowe.
W tej sytuacji badacz zajmujący się tą jedną z najważniejszych bitew w naszej historii powinien wzbogacić jej opis nowymi elementami zgodnymi z najnowszymi ustaleniami nauki. Dlatego w niniejszym opracowaniu starano się położyć nacisk na trzy zagadnienia: analizę warunków terenowych działań wojennych i samej bitwy; charakterystykę kadry dowódczej armii koronnej; opis techniki wojennej, taktyki oraz indywidualnego sposobu walki. Takie spojrzenie na przebieg bitwy obertyńskiej zawiera wiele hipotez i przypuszczeń. Pozwala jednak na dokładniejszą rekonstrukcję kampanii i bitwy oraz umożliwia sprostowanie błędnych sądów.
Ziemie, na których rozgrywały się interesujące nas wydarzenia wojenne, leżą obecnie na pograniczu trzech państw: Ukrainy, Rumunii i Mołdawii. Pięć wieków temu granice przebiegały zupełnie inaczej. Z dwoma historycznymi krainami: Siedmiogrodem wchodzącym w skład Węgier i Mołdawią będącą niezależnym księstwem, graniczyła na południu i południowym wschodzie Polska. Państwo mołdawskie obejmowało tereny leżące pomiędzy Dniestrem i łukiem Karpat, na południu sięgało po Morze Czarne i deltę Dunaju. Rzeka Prut, dzieląca księstwo na dwie części, stanowi dziś granicę między Rumunią a Mołdawią. Na południu, na obszarze tzw. Budziaku należącego obecnie do Ukrainy, miała swą siedzibę od czasu podbojów tureckich w 1484 r. tatarska orda białogrodzka, a dalej za Dniestrem, na terenie „Dzikich Pól” – orda oczakowska. Między ujściem do Dniestru Jahorlika a ujściem Murachwy należąca na wschodzie do Mołdawii Besarabia graniczyła z Bracławszczyzną wchodzącą w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dniestr w średnim swym biegu stanowił granicę mołdawską z polskimi województwami: podolskim i ruskim. Leżąca między Dniestrem a Prutem ziemia szepienicka (perkułabstwo chocimskie) wciskała się klinem w granice Polski między Pokuciem a Podolem. Z Pokuciem leżącym w województwie ruskim graniczyła po stronie mołdawskiej Bukowina (perkułabstwo czerniowieckie), która wraz z ziemią szepienicką wchodzi obecnie w skład Ukrainy.
Pokucie, o które toczył się spór polsko-mołdawski, było najdalej wysuniętym na południe terytorium polskim. Jego nazwa pochodziła od kąta (kut w języku ruskim), czyli klina wciskającego się między ówczesną Mołdawię a Węgry. Z wyjątkiem niewielkiego odcinka na wschodzie granice Pokucia były naturalne. Północną stanowił Dniestr od ujścia Bystrzycy do mołdawskiego Potoku. Dalej granica z ziemią szepienicką biegła na południowy wschód. Ostatnie jej odcinki na wschodzie stanowiły: rzeczka Kołaczyn (lewy dopływ Prutu) i Prut do ujścia Czeremoszu. Granica Pokucia z Bukowiną skręcała na niewielkim odcinku Czeremoszu na zachód, następnie biegła na południowy zachód, obejmując po stronie polskiej tereny leżące na prawym brzegu Czeremoszu i Białego Czeremoszu. Okolice źródeł Białego Czeremoszu stanowiły południowy kraniec Pokucia. Tu schodziła się niegdyś granica polsko-mołdawska z węgierską; obecnie przebiega tędy granica rumuńsko-ukraińska. Stąd ciągnęła się w kierunku północno-zachodnim karpackimi grzbietami Czarnohory i Gorgan. Następnie tymi górami dochodziła do źródeł Sołotwińskiej Bystrzycy, skręcała gwałtownie na północ i biegła wzdłuż tej rzeki aż do jej ujścia do Dniestru.
Teren jest czynnikiem, z którym musi liczyć się każdy dowódca przy wyborze rozwiązania poszczególnych zadań bojowych. Również w XVI w. ukształtowanie powierzchni określało charakter i wyznaczało ogólne kierunki działań wojennych. Dowódcy polscy i mołdawscy mieli utrudnione zadanie, bowiem tereny, na których przyjdzie im walczyć, były mocno zróżnicowane. Po północnej stronie Dniestru podolska wyżyna z równinno-płaską rzeźbą terenu nabiera na wschodzie charakteru półstepowego i stepowego. Wrzynające się w wyżynę doliny rzeczne, zwane jarami, o brzegach stromych, przybierają tam formę krajobrazu górzystego. Na południe od Dniestru wyżyna przechodzi w niskie podkarpackie góry o tarasowej rzeźbie terenu. Przy samej rzece ciągnie się Zadniestrze Opolsko-Podolskie dzielące się na następujące jednostki krajobrazowe: Zadniestrze Bystrzycko-Olszanickie, Zadniestrze Olszanicko-Tłumackie, Zadniestrze Tłumacko-Harasymowskie, Podole Pokuckie. Na południe od Zadniestrza wyodrębnia się krajobrazowo od zachodu: wzgórza Czarnego Lasu, Kotlinę Stanisławowską, Pokucie Środkowe, Pokucie Wschodnie. Pokucie Środkowe dzieli się na Nieckę Tłumacką, Grzbiet Hostowsko-Chocimierski i Pokucie Chlebiczyńskie, natomiast Pokucie Wschodnie – na Kołomyjskie i Śniatyńskie. Dalej na południe rozciąga się Podkarpacie Delatyńsko-Nadwórniańskie oraz resztki dawnej puszczy Chorosny. Po prawej stronie Prutu jest już Pokucie Karpackie. Na wschodnim Zadniestrzu występuje typowy krajobraz podolski, poprzerzynany jarami, z wielką liczbą ścianek wapiennych lub gipsowych, zapadlin lejowatych i jaskiń, w których często płyną potoki. Im dalej na południe, tym pagórki coraz bardziej ustępują niskim górom z rozsianymi gdzieniegdzie skałkami. Krajobraz Pokucia jest więc ogromnie zróżnicowany. Od dalekich widnokręgów rozległych dolin do horyzontów zamkniętych szczerbatą linią gór. Od terenów o charakterze wybitnie równinnym do częściej spotykanych, malowniczych pagórków i łagodnych lub nagle wrzynających się jarów. Od gwałtownie urwanych ścianek Podkarpacia i krasu opolsko-podolskiego do szerokich otwartych dolin rzek i pól stepowych17.
Niemal połowę terytorium pokuckiego zajmują Karpaty Wschodnie, podzielone na górskie masywy i łańcuchy. Od północnego zachodu są to: Beskidy Wschodnie i Gorgany (Siwula 1836 m n.p.m.) ciągnące się pomiędzy źródłami rzeki Świcy a Przełęczą Jabłoniecką (Tatarską). Dalej na południowy wschód wyodrębniamy Czarnohorę – najwyższe pasmo Karpat Wschodnich (Howerla 2061 m n.p.m.) do Przełęczy Przysłopieckiej, a następnie Czywczyny i Hryniawy. Łańcuchy górskie Karpat Wschodnich przechodzą na wschodzie w urodzajną, lessową Wyżynę Mołdawską.
Przy tak rozległych pasmach górskich na Pokuciu i Bukowinie olbrzymie znaczenie miało rozpoznanie dostępności terenu zarówno w działaniach obronnych, jak i zaczepnych. Układ przebiegu grzbietów górskich, przełęczy, dolin, wąwozów, a także stopień rozcięcia powierzchni czy też spadek wysokości w postaci stromych krawędzi wskazywały, że przejezdność terenu była największa w kierunku południowo-zachodnim, rzadziej południowo-wschodnim. Otwarte równiny podolskie, pokuckie czy bukowińskie ułatwiały dowodzenie i pozwalały wykazać zbiorową sprawność wojska. W środkowym pasie podgórskim, terenie pociętym i falistym, talent wodza miał największe pole do popisu. Na południu należało już toczyć walki górskie, w których dowódca mało panował nad poszczególnymi oddziałami, a kierownictwo całością przekraczało jego siły. Grupa walczących, a nawet pojedynczy człowiek pozostawiony samemu sobie musiał odznaczać się doświadczeniem bojowym, męstwem i zapałem tak typowym dla żołnierza narodowego, pospolitaka czy ochotnika. Granica górska mogła być przekraczalna tylko przez małe, łupieżcze oddziałki. Jedynie przełęcze umożliwiały szersze działania. Góry stanowiły jednak bardzo dogodny teren dla zatarcia działalności, bowiem na drugą stronę granicy można było łatwo ujść, a ścieżki górskie i lasy utrudniały pościg. Gdy na kierunku węgierskim przełęcze umożliwiały normalne kontakty, to na wschodzie góry pokryte lasami, o licznych kryjówkach, przyczyniały się do wzrostu przestępczości na granicy mołdawskiej.
Wspomniano już, że charakterystyczną cechą krajobrazu podolskiego są jary biegnące wzdłuż dolin rzecznych. Lewe dopływy Dniestru: Świrz, Gniła Lipa, Narajówka, Złota Lipa, Koropiec, Strypa, Seret, Niczława, Zbrucz, Żwaniec, Smotrycz, Studzienica, przecinają Podole z północy na południe i dzielą je na wiele wąskich połaci. W średnim i dolnym biegu rzeki te stają się coraz bardziej kręte i wzmaga się siła spadku wód. Dzięki temu żłobią one w lessem pokrytej wyżynie jary, tunele, a nawet groty. W południowym pasie Podola zwiększa się liczba jarów i ich szerokość, pojawiają się tarasy i wodospady. Jary Dniestru i jego dopływów są bardzo głębokie (nawet do 120–150 m), mają strome, urwiste, pionowo opadające zbocza. Stanowią wielką przeszkodę dla komunikacji zarówno z zachodu na wschód, jak i z północy na południe.
Dziś przeprawa przez lewobrzeżne dopływy Dniestru nie stwarza większych trudności. Seret np. przekraczalny jest po mostach w Rosochaczu, Sosolówce, Miłowcach, Lisowcach, Szypowcach, Bilczach Złotych i Kasperowcach, a po kładkach w Ułaszowcach, Oleksińcach i Muszkarowie18. W dolnym biegu mija jaskinie tworzące prawdziwy labirynt podziemnych chodników (Bilcze Złote) i płynie wśród rozległych lasów, ze skraju których roztaczają się wspaniałe widoki na przeciwległe dzikie, skaliste ściany (Monastyrek). W jarze rzeki rozrzucone są niekiedy na lessowych brzegach malowniczo położone wioski (Horyhlady). Inny dopływ Dniestru – 150-kilometrowy Smotrycz – płynie wartkim nurtem już pod Gródkiem. Niżej – przy miasteczku Smotrycz i koło Kamieńca Podolskiego – wyniosłości nad brzegiem przeobrażają się w majestatyczne góry skaliste o obronnych i wysokich brzegach. Bieg rzeki jest bystry. Stan wód gromadzących się wiosną z drobnych dopływów, małych rzeczek i potoków znacznie się podnosi, wysokość brzegów Smotrycza chroni jednak okolicę od wylewów.
Najważniejszą rzeką na tym obszarze był graniczny Dniestr. Średnia jego szerokość wynosi 140–260 m, głębokość w środkowym biegu 80–300 cm. Płynąc w głębokim, szerokim jarze, tworzy liczne meandry. Ma różne przeszkody w dnie: ostre, wielkie kamienie (zniesione przez rzekę lub zwalone ze skały przybrzeżnej do wody), resztki zniszczonych mostów w postaci pali drewnianych, wreszcie stare pnie. Z punktu widzenia operacji wojennych najważniejsze są główne przeprawy przez Dniestr na tym odcinku, na którym staje się on rzeką żeglowną, tzn. od Halicza aż po kraniec granicy polsko-mołdawskiej w Mohylowie. Za Samborem Dniestr wypływa na płaską i bagnistą równinę. Przy najniższym stanie wody ma on 40 m szerokości, a brzegi sięgają 2–5 m wysokości. Pod Mikołajowem i Rozdołem podnosi się lewy brzeg rzeki, a od Żurawna także prawy. Poniżej Halicza pod Jezupolem (obecnie Żowtień, w XVI w. Czesybiesy) istnieje dziś most kolejowy. Niegdyś była tu ważna przeprawa przez rzekę, którą Tatarzy przekraczali idąc tzw. szlakiem wołoskim na Lwów.
Na Wyżynę Podolską wkracza Dniestr pod Mariampolem, gdzie komunikację zapewniają jedynie przewozy rzeczne. Szerokość rzeki dochodzi do 130–200, a miejscami do 240 m. Pierwszą partię wysokiego, urwistego brzegu spotyka się pod Bukowną. Od Niżnowa (obecnie 2 mosty kolejowe) przechodzi on w jar dniestrowy, charakterystyczny dla całego dalszego biegu rzeki. Najbardziej urocza część jaru, zwana Szwajcarią Naddniestrzańską, ciągnie się stąd aż pod Uścieczko. Na całej tej przestrzeni jar dniestrowy, leżący o sto kilkadziesiąt metrów poniżej poziomu Wyżyny Podolskiej, tworzy ogromne łuki i zakręty, zawracając raz po raz swój bieg na północ, południe, wschód, a nawet zachód wbrew głównemu kierunkowi biegu rzeki.
Tereny wciśnięte między zakręty Dniestru przypominają półwyspy lub zatoki. Półwyspy mają najczęściej brzeg płaski, a zatoki tworzące zewnętrzne brzegi zakrętów – wysoki do 40–60 m. Za Niżnowem zaczyna się największe zakole, najbardziej zwężone w okolicy Koropca, skąd malowniczy jar oglądać można z trzech stron. Przeprawa była tu trudna, ale nie niemożliwa. Zwłaszcza w tych miejscach, gdzie na płaskim brzegu jar rozszerza się w rodzaj doliny o przeciwległym stromym brzegu dość daleko oddalonym. Rozciągają się tam znaczniejsze obszary, pokryte rzecznymi odsypami. Wśród łąk i pastwisk rozrzucone są osady z chatami stojącymi niekiedy nad samym brzegiem rzeki. Przewozy promami funkcjonują w Kutyskach, Horyhladach, Budzyniu, a bród w Koropcu forsował hetman Tarnowski w 1531 r. Od Niezwisk miejsca przepraw są coraz rzadsze. Dniestr płynie tu majestatycznie wśród wysokich i pionowych brzegów, jakby wśród gór zalesionych i pokrytych bujną roślinnością. Charakter tych okolic znakomicie uchwycił Wincenty Pol:
Kiedy spuścisz się ku wodzie,
toś zajechał niby z góry,
skala żebrem wzrok ubodzie,
brzegowiska, istne mury.
Po nich pnie się zarośl młoda,
z nich urwisko skal opadło,
na łokatach szumi woda,
a Dniestr czysty jak zwierciadło.
Lecz gdy wymkniesz się z parowu,
skały znikną, szum ustanie,
jakbyś był na stepie znowu,
równo, cicho, znowu na lanie.
Od Czerwonogrodu charakter jaru wyraźnie się zmienia. Brzegi stają się wyższe, w ich górnych warstwach pojawia się nagi, szary lub czerwonawy gzyms piaskowca. Na skalnym urwisku, wśród stromych stoków trudno nawet znaleźć dróżkę prowadzącą do brzegu rzeki. Stąd ten odcinek Dniestru zupełnie nie nadawał się do przepraw wojska. Historyczne brody tatarskie spotykamy dopiero w Gródku, a niżej pod Kołodróbką przeprawiał się z wojskiem w 1600 r. hetman Jan Zamoyski. Za Dźwinogrodem szerokość rzeki wynosi około 260 m, a głębokość – 3 m. W pierwszej połowie XVI w. Mołdawianie mieli na Dniestrze promy w Michalczenach i Berebitkowcach. Najczęściej przekraczali jednak rzekę pod Chocimiem. Stąd urządzali łupieżcze wyprawy w okolice Kamieńca Podolskiego, Skały i Gródka.
Główne prawobrzeżne dopływy Dniestru to: Stryj, Świca, Łomnica, Łukwa, a na Pokuciu Bystrzyca Sołotwińska i Nadwórniańska oraz wpadająca do niej Worona. Największą rzeką pokucką jest Prut. Jego szerokość wynosi 100–160 m, a głębokość 1–2 m. Nazwa rzeki pochodzi przypuszczalnie od ruskiego słowa „prutkij” (prędki) – cechy właściwej górnemu biegowi Prutu. Ma on na tym odcinku charakter wybitnie górski – przy znacznym spadku przełamuje się przez pasmo karpackie w ostrych zakrętach. Wezbrane jego wody wskutek deszczów lub wiosennego przyboru są dzikie i niebezpieczne. Niski stan odkrywa przeszkody w postaci kamiennych progów i ogromnej liczby głazów rozrzuconych w korycie rzeki. W okolicy Delatyna kończy się przełom Prutu. Stąd płynie on przeważnie w szerokiej dolinie omijając większe wzniesienia. Od Zabłotowa krajobraz staje się coraz bardziej nizinny, ale rzeka nie zmienia swego charakteru. Najczęściej przekraczane przejścia na Prucie były w Lubiżnej, Sadzawce, Kołomyi, Peperowie, Zabłotowie, Oreku i Śniatyniu.
Z prawobrzeżnych dopływów Prutu największymi na Pokuciu są: Łuszka, Pistyńka, Rybnica, a przede wszystkim Czeremosz. Ten ostatni płynie od Kut w dół krętą linią, wśród licznych odsypisk dzielących nurt na odnogi w szerokiej przeważnie i płaskiej dolinie. Jego słaby prąd w niczym nie przypomina górskiego, rwącego Czeremoszu w górnym biegu. Od północy wpada do Prutu kilka drobnych, leniwie płynących potoków. Na granicznej rzeczce Kołaczynie znajdowała się grobla, którą przechodził głowny trakt z mołdawskich Czerniowiec do polskiego miasteczka Kołaczyna. Obszerne moczary, błota i trzęsawiska rozpościerały się w górnym biegu Dniestru oraz nad Prutem i niewątpliwie utrudniały dostęp do tych rzek. Niestety, nie wiemy, jaki był w XVI w. rodzaj tych bagien, ich zarysy i wielkość, głębokość, obszar trzęsawisk, wysp i przesmyków oraz możliwość przekraczania. Wprawdzie na Pokuciu jezior było bardzo mało, to jednak znaczna liczba rzek i potoków (do 7 tys.) powodowała, że nie było kłopotów w zapewnieniu wojsku czystej wody.
Szersze doliny rzeczne i łagodniejsza rzeźba otaczających je terenów ułatwiały pokonywanie przeszkód wodnych jedynie w północnym pasie Pokucia i to głównie w kierunku równoleżnikowym. O wiele trudniejsza była sytuacja na południowym Podolu oraz w górzystej, również południowej części Pokucia. Tam rozmiary rzek (ich znaczna długość, szerokość – ale nie głębokość), szybkość prądu (duże wskaźniki przepływu wody), charakter dna oraz bieg rzek (liczne zakola, wodospady i progi) utrudniały przeprawy wojska z zachodu na wschód, a w wypadku Dniestru również z północy na południe.
W działaniach zimowych – takich jak np. Piotra Raresza w 1530 r. – najważniejsza była znajomość okresów lodowych na rzekach. Według badań przeprowadzonych w latach 1909-1930 okres ten na środkowym Dniestrze wynosił około 99 dni (od 29 XI do 7 III)19. Jeśli więc żołnierze mogli przekraczać Dniepr po lodzie przez 4–5 miesięcy w roku, to Dniestr tylko w ciągu 2–3 miesięcy. Na obszarze górskich dopływów Dniestru okres lodowy jest nieco dłuższy (101–119 dni). Liczy się go od wystąpienia na rzekach pierwszego zjawiska lodowego (tzw. śryżu) do ostatecznego zniknięcia na wiosnę. Okres całkowitego zamarznięcia trwa na Dniestrze 80 dni (od 14 XII do 2 III), ale na skutek zdarzających się przejściowych odwilży czas faktycznego pokrycia rzeki 40–50-centymetrowym lodem jest krótszy i trwa przeciętnie tylko 62 dni.
W działaniach wojennych ważne jest też ustalenie okresów powodzi, czasu ich trwania i wysokość fali powodziowej. Na Dniestrze, Prucie i ich dopływach występują trzy wylewy. Pierwszy, wiosenny (na początku marca), w czasie puszczenia lodów na rzekach. Do ruszenia kry lodowej na Dniestrze wystarcza fala o wysokości 30–150 cm ponad średni stan roczny, a więc głębokość rzeki sięga wówczas 3–6 m. Drugi w lecie (od końca czerwca do połowy lipca – 3 tygodnie), podczas topnienia śniegu w Karpatach. W połączeniu z letnimi ulewami dojść może wówczas do katastrofalnych powodzi. W górnym biegu Dniestr występuje z brzegów, ale poniżej Niżnowa wysokość jaru chroni okolice przed zalewami. Trzeci na jesieni (wrzesień – październik). W czasie niskiego stanu (czerwiec, sierpień) przez tydzień lub dłużej czekać można na przybór. Nawet jednak w okresie posuch mielizny pokryte są 60–90-centymetrową wodą. Mimo to, jeśli tylko doliny rzek podolskich i pokuckich umożliwiały dotarcie do brzegów, przeprawiano się w XVI stuleciu najczęściej w bród. Forsowanie przeszkód wodnych w czerwcu i sierpniu nie sprawiało większych trudności. Wobec silnego prądu większości rzek nie decydowano się z reguły na moszczenie przepraw drewnem i chrustem. Jeśli już budowano przeprawy dla piechoty, to raczej sposobem huculskich górali układano na dnie rzek kamienie. W grudniu, styczniu i lutym przekraczano rzeki po lodzie, choć niezbędnym warunkiem było wówczas podkucie koni. Przy średnim stanie wód w kwietniu, maju i listopadzie przeprawa była utrudniona, lecz nie niemożliwa. Forsowano wówczas rzeki nawet płynąc wpław, np. jedną ręką trzymając się ogona końskiego, a drugą ciągnąc tratewkę unoszącą na sobie broń, rynsztunek i amunicję. Używano też promów, zwłaszcza do transportu piechoty, artylerii i wozów. Budowanie kładek i drewnianych mostów raczej nie wchodziło w rachubę wobec dużych szerokości głównych rzek.
Wielkość opadów i temperatura decydują nie tylko o wysokości wodostanów rzek, a więc o dostępności i obronności określonych obszarów. Wpływają również na stan dróg, możliwości obozowania, zdrowie żołnierzy, a nawet przesądzają o prowadzeniu większych działań w pewnych porach roku, np. zimą w górach. Polscy weterani wojen moskiewskich zetknęli się na Podolu i Pokuciu z odmiennymi warunkami klimatycznymi. Jeśli nad Dźwiną i górnym Dnieprem odnotowujemy wpływy powietrza polarnomorskiego, to nad Dniestrem panuje klimat umiarkowanie ciepły. Średnia temperatura stycznia waha się tu od 4°C do 6°C, a największe mrozy dochodzą do 15–27°C. Zima jest często przerywana odwilżami, a śnieg rzadko występuje w sposób ciągły. Osłoniętymi od północy, a otwartymi ku południowi jarami Dniestru i jego dopływów przedostają się ciepłe wiatry od Morza Czarnego. Stąd obszar południowego, tzw. ciepłego, Podola ma bardzo łagodny klimat, małe skoki temperatury, znaczne nasłonecznienie w ciągu roku i bujną roślinność. Temperatura lipca sięga 16–20°C, a największe upały dochodzą do 35°C. Również na Pokuciu nachylenie ku południowemu wschodowi ułatwia przystęp cieplejszym prądom powietrza, choć w części górzystej klimat jest znacznie ostrzejszy. Leżąca na pograniczu tych dwóch stref Kołomyja ma zmienną dobową temperaturę. Średnia temperatura lata w Mołdawii jest o 3–4° wyższa.
Na terenach położonych nad Dniestrem wiosna rozpoczyna się o kilka tygodni wcześniej i ciepła pora trwa dłużej, nawet do połowy listopada. Żniwa zaczyna się tam już w końcu czerwca. Średnia temperatura wiosną wynosi +9,2°C, jesienią +6,1°C. Wiatry południowo-wschodnie przynoszą posuchy, tak że lato i jesień częściej bywają suche niż dżdżyste. Najwięcej dni deszczowych jest w kwietniu i czerwcu, najmniej we wrześniu. Jeśli nad Dniestrem wyjątkowo tylko występują długotrwale deszcze, to w Karpatach opady są obfite. Na Podolu i Pokuciu średnie roczne opady wynoszą 600–800 mm, w górach natomiast do 1400 mm. Żołnierze walczący na południe od Prutu musieli się więc liczyć np. z mniejszą skutecznością zmoczonych cięciw w łukach czy z zamakaniem lontów do rusznic. Z kolei na terenach naddniestrzańskich były złe warunki dla ruchu i manewru wojsk. Urodzajny czarnoziem złożony z glinki i próchnicy był trudno przejezdny w okresie deszczów czerwcowych. Na złagodzenie różnic klimatycznych między zimą a latem, dniem a nocą wpływała rozległość ówczesnych lasów. Obozowanie na terenach podgórskich było jednak uciążliwe wskutek zastoisk chłodnego powietrza wytwarzanych przez wilgotność na polanach leśnych.
Stopień zalesienia terenu i jego pokrycie (krzaki, łąki, pola uprawne, luźne zadrzewienie) są ważnymi czynnikami wpływającymi na działania bojowe, przejezdność, maskowanie, obserwacje itd. Niestety, trudno podać ścisłe dane do XVI-wiecznego Podola i Pokucia, określić wielkość obszarów leśnych, ich położenie względem ważnych obiektów terenowych i komunikacyjnych, opisać sam las – jego drzewostan i rodzaj podszycia. Wiadomo, że czysty drzewostan był w przeszłości rzadkością. Na południowym Podolu występowały wyłącznie lasy liściaste z dębem, bukiem i grabem na czele. Rzadziej rósł jesion, jawor, lipa, olcha. Małe zalesienie było w dorzeczu Gniłej Lipy, duże – Złotej Lipy i Strypy, mniejsze – Seretu. Dalej na wschód lasy pojawiały się na prawym brzegu Zbrucza. Wreszcie w samym starostwie kamienieckim w XVI w. liczono do 30 dużych kompleksów leśnych.
Po prawej stronie Dniestru największe zalesienie występowało w dorzeczu Łomnicy i Bystrzycy. Na wysokiej grzędzie między kotlinami rzek rośnie tam Czarny Las, dawniej zwany Halicką Bukowiną. Największy jednak obszar leśny na północnym Pokuciu obejmowała puszcza zwana Chorosną. Były to lasy liściaste, w których rósł dąb, buk, grab, klon i osika. Zaczynały się one kilka kilometrów na północ od Kołomyi i ciągnęły się na północny zachód ku Dniestrowi pasem blisko 60 km długim i 40 km szerokim. Bagna i trzęsawiska Chorosny stanowiły doskonałą osłonę dla miejscowej ludności przed Tatarami, którzy unikali okolic „lesnych i tiesnych”. Na wschód od górnej Czerniawy, bliżej Dniestru, nie było już lasów – ciągnęły się tam ziemie uprawne i nadrzeczne łąki. Dopiero na południu, nad Prutem, dominował krajobraz lasu liściastego, hukowo-dębowego. W lustracji starostwa kołomyjskiego z 1565 r. czytamy: „tam, za Kołomyją, jest lasów i pustyń dosyć”, a w innej dotyczącej starostwa śniatyńskiego: „są lasy wielkie ku granicy wołoskiej i węgierskiej, z których gór cieką rzeki – Czeremosz z inszemi rzekami wielkiemi, w których lesiech bukowiny i jedliny bardzo wiele i inszego drzewa, na którym bywa jemioła”20. Wznoszące się stopniami za Prutem pasma gór były bezleśne lub częściej pokryte gęstymi lasami. W górach też dopiero spotykało się drzewostan szpilkowy (jodły, świerki).
Z terenem ściśle jest związany przebieg dróg komunikacyjnych, a więc i ewentualne osie przemarszów wojska. Główny szlak rozgałęział się we Lwowie w kierunku wschodnim na Złoczów, Trembowlę i Kamieniec Podolski oraz w południowym przez Rohatyn do Halicza. Istniały też równoleżnikowe połączenia: Rohatyn – Brzeżany – Tarnopol, Niżnów – Monasterzyska – Buczacz – Kopyczyńce oraz na samym południowym Podolu Czerwonogród – Jagielnica – Barszczów – Skała – Smotrycz – Dunajowce.
Główny trakt do Mołdawii przecinał Pokucie z zachodu na wschód prowadząc z Halicza przez Czesybiesy, Zabłotów (późniejszy Stanisławów), Tyśmienice, Otynię, Kołomyję, Zabłotów, Śniatyń. Stąd do granicznego Kołaczyna było 3,7 km. Na granicznej rzece Kołaczynie znajdowała się grobla, którą szlak wiódł przez Szepienice do Czerniowiec. W Czerniowcach droga rozgałęziała się w trzech kierunkach: na południe przez Koźmin, Seret i Suczawę wzdłuż rozległych lasów bukowińskich, na wschód przez Tyrasowce i Hadir północnym brzegiem Prutu oraz na północny wschód na Chocim, przecinając lasy ciągnące się tu do Bukowiny. Szlak kołaczyński stwarzał najlepsze warunki ruchu i manewru dla walczących wojsk, zwłaszcza dla obciążonej dużym taborem konnym armii polskiej.
W Zabłotowie rozpoczynał się drugi ważny szlak prowadzący przez Nadwómą, Delatyn, Przełęcz Jabłoniecką na Węgry. Łączył się on ze szlakiem kołaczyńskim przez drogę Delatyn – Kołomyja wiodącą północnym, lewym brzegiem Prutu.
Wielkie znaczenie na Pokuciu miał przyległy od północy do szlaku kołaczyńskiego pas terenu, który mógł być wykorzystywany dla obejścia, osłony i maskowania działań wojska. Najważniejsza była tu droga wychodząca z Kołomyi i wiodąca na północny wschód przez Podhajczyki, Gwoździec, Soroki, Czerniatyń, Horodenkę do Czerwonogrodu lub Gródka nad Dniestrem. Mniejsze znaczenie miały inne drogi na tym obszarze: Zabłotów – Tłumacz – Horodenka – Śniatyń oraz Otynia – Obertyn – Horodenka.
Drogi na południe od Prutu niezbyt nadawały się do marszu kilku lub kilkunastotysięcznych armii ze względu na przepustowość, szybkość ruchu, szerokość, zakręty, spadki, ich stan i przejezdność. Najważniejsza z nich, łącząca Kołomyję z mołdawskimi Kutami, oddzielała się w Kołomyi od szlaku kołaczyńskiego, wiodła przez Prut na południe przez Sopów, Myszyn, Jabłonów, skręcała na południowy wschód przez Pistyń, Kosów, Czerniahówkę i Kuty do granicy bukowińskiej. Mniejsze znaczenie miały drogi: Delatyn – Jabłonów, Kosów – Rożnów – Zabłotów (Śniatyń), Delatyn – Kremince – Wierchowina – Kosów.
Charakter granicy i możliwości wtargnięcia nieprzyjaciela wskazywały, że na kierunku naddniestrzańskim była ona obronna, a na kołomyjsko-śniatyńskim – zaczepna (otwarta). Dniestr na północy, puszcza i bagna na zachodzie, Prut, góry, lasy i rzeki na południu – wszystko to tworzyło poważne przeszkody naturalne. Mołdawię łączył więc z Polską strategiczny korytarz kołomyjski ograniczony od północy Dniestrem, od zachodu Chorosną, od południa Prutem. Przebiegał on na północ od szlaku kołaczyńskiego. Działem wodnym między Prutem a Dniestrem wiódł też szlak wołoski (multański, złoty) Tatarów najeżdżających ziemie ruskie. Możliwości wejścia na ważne obiekty strategiczne i operacyjne zależały więc od ufortyfikowania linii obu rzek. Kto bowiem uchwycił miejscowości nad Prutem (Śniatyń, Kołomyja) oraz na szlaku kołaczyńskim (Czesybiesy, Tyśmienica), ten panował nad całym Pokuciem i otwierał sobie drogę na Halicz i Rohatyn. Stąd na tym głównym i naturalnym kierunku operacyjnym dla obu wojujących stron, jakim była „Brama Kołomyjska”, duże znaczenie miały stałe punkty obronne (miasta, zamki), które zamykały szlaki najazdów. Na tym obszarze o długości 80 km i szerokości 40 km działania wojenne musiały być bardziej metodyczne niż na stepach, przy ważnej roli oblężeń – i nie tak ruchome, improwizatorskie, jak na wschodzie. Okoliczności te musiały się też odbić na składzie wojsk. Armia mołdawska i polska składały się głównie z jazdy, a jej działania ubezpieczały niewątpliwie takie elementy, jak: lasy, rzeki, bagna i wyniosłe wzgórza. Ale w odkrytej, pagórkowato-równinnej „Bramie Kołomyjskiej” duże znaczenie mogła również mieć piechota i artyleria. Rola tych rodzajów wojsk byłaby tym większa, im silniejsze byłoby ufortyfikowanie omawianego obszaru. Jagiellonowie nie zamknęli jednak tego kierunku tak szczelnie, jak to uczynili na Węgrzech Habsburgowie przed najazdami tureckimi.
Uwaga królów polskich skupiała się głównie na zabezpieczeniu Podola. Liczne umocnienia obronne, które się tam znajdowały, zamykały szlaki tatarskie i mołdawskie oraz zapewniały schronienie okolicznej ludności cywilnej. Zamki, zameczki i obwarowane miasta mogły stanowić dogodną podstawę operacyjną do działań zaczepnych, będąc magazynami zaopatrzenia. Tworzyły również osłonę i ubezpieczenie tyłów w razie wyprawy do Mołdawii. Do najważniejszych twierdz podolskich zamykających szlak wołoski i przejście przez Dniestr należały: Buczacz strzegący przeprawy przez jar Strypy, Jazłowiec leżący na ważnej drodze na Pokucie, Trembowla, Skała, Paniowce i Smotrycz. Kluczowe jednak znaczenie dla całego południowego systemu obrony miała jedna z najsilniejszych twierdz polskich – Kamieniec Podolski. Wzniesiona na litej skale, otoczona wodami Smotrycza zamykała drogę wyprawom tatarskim i mołdawskim. Ten, kto trzymał Kamieniec, faktycznie władał ziemiami Podola. Stary zamek umiejscowiony od strony północno-zachodniej na grzędzie skalnej otaczały wysokie mury z jedenastoma basztami. Droga do miasta wiodła po moście wzniesionym nad głębokim przekopem, wykutym między skalą kamieniecką a cyplem. Na początku XVI w. wzniesiono m.in. baszty: Różankę o murach grubości 4 m, Wodną oraz bramę arkadową od strony zachodniej. Miasto było silną fortecą otoczoną murami. W połowie XVI w. liczyło blisko 4 tysiące mieszkańców i mieściła się tu stolica powiatu kamienieckiego rozciągającego się między Seretem a Kalusem. Większymi miastami w tym powiecie były: Skała i Gródek (po 1000 mieszkańców) oraz Czemerowce, Kudryńce, Satanów, Czarnokozińce, Szatawa, Orynin i Smotrycz. Najwięcej miast miał jednak leżący na zachód powiat czerwonogródzki. Większymi były: Jazłowiec (1200 mieszkańców), Jagielnica, Czerwonogród, Husiatyn i Sidorów21.
Pod względem administracyjnym ziemia halicka należała do województwa ruskiego. Składały się na nią cztery powiaty: halicki – (największy), – trembowelski, – kołomyjski i śniatyński. Dwa ostatnie (najmniejsze) i część halickiego tworzyły właśnie Pokucie. Zamek w Śniatyniu należał do pierwszej, Trembowla i Halicz do drugiej linii obronnej na Rusi. W czasach kampanii obertyńskiej zwłaszcza zamek w Haliczu mógł stanowić dostatecznie mocny punkt obronny. Został on gruntownie odrestaurowany przez wojewodę sandomierskiego Ottona z Chodcza około 1522 r. Natomiast pokuckie zamki w Kołomyi, Śniatyniu, Michalczach i Niżnowie leżały w gruzach, nieodbudowane jeszcze po poprzednich – najazdach mołdawskich i tatarskich. W podobnym stanie były zapewne zameczki w Rakowcu, Czernelicy, Pniowie i Nadwórnie. Jedynie zameczek w Gwoźdźcu należący do Jana Tworowskiego znajdował się w dobrym stanie, choć – jak zdecydowana większość miejscowych fortyfikacji – był budowlą drewnianą. W ziemi halickiej były liczne miasteczka, ale małe. W połowie XVI w. na 51 miast 23 należały do powiatu halickiego, 15 do trembowelskiego oraz 13 do kołomyjskiego i śniatyńskiego.
Na Pokuciu w latach trzydziestych znajdowało się blisko 15 miasteczek i od 150 do 300 wsi. Największym miastem, swoistą „stolicą” pokucką, była Kołomyja licząca w 1565 r. około 1900 mieszkańców. W powiecie kołomyjskim znajdowały się następujące miasteczka: Utoropy (między rzeczkami Pistyńką a Nasaradem, na północny zachód od Kosowa) założone przez hetmana polnego koronnego (1509–1520) Jana Tworowskiego, Zabłotów nad Prutem, Żuków (na zachód od Obertyna) oraz Okno (nad jeziorem na zachód od Horodenki). W powiecie śniatyńskim leżały: Gwoździec nad Czerniawą (własność Tworowskiego i jego potomków – Buczackich) oraz Kołaczyn nad graniczną rzeczką o tej samej nazwie, założony w styczniu 1530 r. przez hetmana polnego koronnego Jana Kolę z Dalejowa. Śniatyń był drugim co do wielkości miastem pokuckim, trzecim zaś królewski Tłumacz, położony w pokuckiej części powiatu halickiego. W powiecie tym znajdowały się też pozostałe miasteczka pokuckie: Tyśmienica należąca do Paniowskich, Niżnów przy przeprawie przez Dniestr, Kutyska (również nad Dniestrem), Michalcze oraz Olszanica (na północ od Tyśmienicy). Czesybiesy należące do hetmana polnego koronnego Jana Kamienieckiego, położone na zachodnim brzegu Bystrzycy na południe od Halicza, nie były już miasteczkiem pokuckim. Wyprawy mołdawskie zawsze tu jednak docierały jako do najdalszego punktu Pokucia. W międzyrzeczu dwóch Bystrzyc: Sołotwińskiej i Nadwórniańskiej, leżał Zabłotów, na miejscu którego dopiero w 1662 r. powstało miasto Stanisławów. Były więc dwa skupiska miast pokuckich: jedno w kącie między Bystrzycą a Dniestrem, na skraju puszczy Chorosny, oraz drugie w odkrytym rejonie rzeczki Czerniawy wpadającej do Prutu22.
Miasta, zameczki i dwory szlacheckie, a nawet warownie chłopskie otoczone były szeroko wówczas rozpowszechnionymi na Rusi i Podolu umocnieniami drewniano-ziemnymi. Historycy upatrują odrodzenie się starosłowiańskiego wątku w budownictwie gródków kresowych w zasadzie mówiącej, że drewno i ziemia bardziej skutecznie wytrzymują pociski broni palnej niż mur. Wydaje się jednak, że świadomość tej zasady odgrywała w pierwszej ćwierci XVI w. na Podolu mniejszą rolę. Rzadko stosowane oblężenia w walkach z Tatarami powodowały na tamtym obszarze znaczne zaniedbania i opóźnienia w polskiej sztuce fortyfikacyjnej. Murowane umocnienia były jeszcze wówczas odnawiane w średniowiecznym systemie obrony pionowej. Tymczasem wysokość murów i baszt, zapewniająca dotąd bezpieczeństwo oblężonym, traciła z biegiem lat na znaczeniu. Mury bowiem i baszty podcięte celnymi strzałami prowadzonymi wzdłuż linii poziomej tuż nad ziemią waliły się, rażąc broniącą się załogę. Tworzyły się w ten sposób rumowiska gruzów, po których oblegający wdzierali się do zamku lub miasta. Jednocześnie dotychczasowe fortyfikacje nie nadawały się do takiego umieszczania na nich dział, ażeby mogły skutecznie walczyć z artylerią i piechotą oblegających. Brakowało systemu fortyfikacji bastejowej, głównie typu wielokondygnacyjnego. Mało było baszt nowego typu, znacznie obniżonych w stosunku do średniowiecznych i o większym obwodzie, wysuniętych do przodu i dostosowanych do obrony ogniem czołowym i bocznym broni palnej.
Na Pokuciu zdecydowanie przeważała własność królewska. Były tu cztery starostwa: halickie, tłumackie, kołomyjskie i największe śniatyńskie, które w 1565 r. obejmowało blisko czwartą część całego terytorium pokuckiego. W latach dwudziestych XVI w. wszystkie (poza tłumackim) były w posiadaniu jednego z najpotężniejszych magnatów na Rusi, wojewody sandomierskiego Ottona z Chodcza. Na Pokuciu występowała też własność szlachecka. Były hetman polny Jan Tworowski posiadał dwa miasteczka (Gwoździec i Utoropy) oraz osiem wsi. Aktualny hetman polny Jan Kola z Dalejowa, starosta tłumacki i kamionacki, podkomorzy i kasztelan halicki, posiadał miasteczka Kołaczyn i Kropiec oraz po cztery wsie w powiecie halickim i kołomyjskim oraz dwie w śniatyńskim. Strażnik polny koronny Mikołaj Sieniawski miał w ziemi halickiej miasto Wojniłowo i cztery wsie. Do możniejszych domów zaliczyć też można Buczackich – Pilawitów i Strusiów. Od końca lat trzydziestych miejsca rodów ruskich i dogasających lub zubożałych polskich zajmują nowe polskie rodziny (Sieniawscy, Zborowscy, Jazłowieccy, Potoccy, Mieleccy), które gromadzą majątki drogą posagów lub kupna. Z biegiem lat wzrasta własność szlachecka, a kurczy się królewska23.
Ziemie ruskie i Podole o skromnych rozmiarach osadnictwa i niewielkiej liczbie osiedli oceniać można na około 700 tysięcy mieszkańców przy gęstości zaludnienia nieprzekraczającej 10 mieszkańców na km2. Przyczyną słabego zaludnienia kresów było nie tylko uprowadzanie ludności przez Tatarów, ale samo odstraszanie osadników przez brak gwarancji bezpieczeństwa. Na Podolu liczącym blisko 100 tysięcy ludności gęściejsze zaludnienie i większy areał uprawianej ziemi występował w powiecie czerwonogródzkim po prawej stronie Zbrucza, w starostwie skalskim, dobrach biskupich i nad dolnym Smotryczem kolo Kamieńca Podolskiego. Największe włości w tych rejonach to: żwanieckie (12 wsi), kamienieckie i jagielnickie. Liczniejsze gniazda szlacheckie nad Dniestrem skupiły się w dorzeczu Zbrucza i Niklawy.
Pod względem zaludnienia ziemia halicka zajmowała ostatnie miejsce w województwie ruskim, a z powiatów ruskich – powiat kołomyjski i trembowelski. Samo Pokucie liczyło około 30 tysięcy mieszkańców, z tego około 15% stanowiła szlachta (głownie drobna, cząstkowa i jednowioskowa), 25% mieszczanie w znacznej części trudniący się rolnictwem i hodowlą oraz 60% chłopi. Uprawa ziemi rozwinęła się zwłaszcza na lepszych glebach w powiecie halickim, gdzie indziej przeważała wypasowa hodowla stad. Na Pokuciu istniały doskonale pastwiska dla hodowli owiec, która była głównym zajęciem miejscowej ludności. Liczne stada stwarzały możliwość zaspokajania potrzeb wojska w zakresie zaopatrzenia. Tu znajdowały się też zasobne warzelnie soli.
Ludność Mołdawii liczyła około 300 tysięcy osób trudniących się przede wszystkim rolnictwem i hodowlą bydła. Większe miasta (Suczawa, Seret, Roman, Berład, Tekucze) były ważnymi ośrodkami rzemiosła i handlu. Przez Mołdawię przechodziły główne szlaki handlowe łączące świat muzułmański z Europą, a więc prowadzące z Turcji i wybrzeży Morza Czarnego na Węgry, Litwę i do Polski. Miasta mołdawskie posiadały wały ziemne i drewniane częstokoły otoczone rowami z wodą. W końcu XV w. wiele zamków bojarskich i hospodarskich odrestaurowano. Mury obronne z kamienia i cegły zostały pogrubione i uzupełnione niekiedy walami ziemnymi. Ludność mołdawska nie była jednolita pod względem narodowościowym. Główny jej trzon stanowili Wołosi, mówiący językiem należącym do romańskiej grupy językowej i zamieszkujący przede wszystkim rozciągającą się na południu wzdłuż Dunaju Wołoszczyznę. W Besarabii, Bukowinie i ziemi szepienickiej mieszkała obok Wołochów ludność ruska. W miastach mołdawskich znaczny odsetek stanowili Niemcy przybyli tu z Siedmiogrodu. Ludność mołdawska wyznawała głównie prawosławie.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Z. Spieralski, Kampania obertyńska 1531 roku, Warszawa 1962. [wróć]
2. M. Bielski, Kronika to jest historia świata, Kraków 1564. [wróć]
3. M. Stryjkowski, Która przed tym nigdy światła nie widziała kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi, Królewiec 1582. [wróć]
4. B. Wapowski, Kroniki B. Wapowskiego z Radochoniec część ostatnia, czasy podługoszowskie obejmująca(1480–1535), wyd. J. Szujski, Scriptores rerum polonicarum, t. II, Cracoviae 1874. [wróć]
5. S. Zacharia, Descriptio duorum certaminum… , [w:] Spieralski, Kampania obertyńska…, s. 271–280. [wróć]
6. J. Dantyszek, Victoria Serenissimi Principis et Domini, Domini Sigismundi eius nominis primi… , [w:] Spieralski, Kampania obertyńska…, s. 282 – 284. [wróć]
7. S. Górski, Victoria Polonarum de Valachis, regnate Sigismundo primo in Polonia, [w:] Acta Tomiciana, (dalej cyt. A1), t. XIII. [wróć]
8.Acta Tomiciana t. IX–XIII, ed Z.Celichowski, Posnaniae 1876–1915. [wróć]
9. J. Bogdan, Vechile cronice moldovenesti pinǎ la Urechia, Bucuresci 1891, s. 149–162. [wróć]
10. G. Ureche, Letopisetul Tǎrii Moldovei pânǎ la Aron Vodǎ (1359––1595) intocmit de G. Ureche vornicul s S. Dascalul, ed. C.C. Giurescu, Craiova 1939. [wróć]
11. A. Czołowski, Bitwa pod Obertynem r. 1531, ,,Kwartalnik Historyczny” 1890. [wróć]
12. T. Korzon, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, Lwów – Warszawa – Kraków 1923, t. I, s. 203–208. [wróć]
13. M. Kukiel, Zarys historii wojskowości w Polsce, Kraków 1929, s. 50–55. [wróć]
14. L. Kolankowski, Polska Jagiellonów. Dzieje polityczne, Lwów 1935. [wróć]
15. K. Górski, Tarnowski i bitwa pod Obertynem, ,,Biblioteka Warszawska” 1894, t. III, s. 560–577. [wróć]
16. J. Ursu, Bǎtǎliile dela Gwozdziec si Obertyn (1531), Bucuresti 1913. [wróć]
17.Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. VIII, Warszawa 1887, s. 550–552; A. Jabłonowski, Polska XVI wieku pod względem geograficzno-statystycznym, t. VII, cz. 1 i 2, Warszawa 1902–1903; R. Umiastowski, Geografia wojenna Rzeczypospolitej i ziem ościennych, Warszawa 1924, s. 161 n.; Przewodnik po Polsce w czterech tomach, t. II, Polska południowo-wschodnia, red. S. Lenartowicz, Warszawa 1937, s. 295–299, 389–391. [wróć]
18. M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Galicji, Lwów 1919, s. 165; R. Dąbrowski, Przewodnik ilustrowany po województwie stanisławowskim, s. 161–168; S. Szymborski, Dniestr z dopływami Prut i Czeremosz, Przewodnik dla turystów wodnych, Lwów 1938, s. 18–31. [wróć]
19. W. Janowski, Zjawiska lodowe w dorzeczu górnego Dniestru (po ujście Zbrucza). Referaty na I Narodowy Kongres Żeglugi, Seria B, zeszyt 8, Warszawa 1932, s. 13–42; Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego… , t. VIII, s. 442–460. [wróć]
20. Jabłonowski, Polska XVI w., t. VII, cz. 2, s. 14; Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego…, t. VIII, s. 54. [wróć]
21. A. Jabłonowski, Polska XVI wieku pod względem geograficznym, t. VIII, Wołyń i Podole, Warszawa 1889, s. 26–27, 62–63; A. Prusiewicz, Kamieniec Podolski. Szkic historyczny, Warszawa–Kijów 1915. [wróć]
22.Matricularum Regni Poloniae Summaria (dalej cyt. MRPS), t. IV cz. I nr 4576, cz. 2 nr 1288, 9887, 9893, 12899, 13103, 15665, cz. 3, nr 23199; AT, t. XII, nr 406, t. XIII, s. 269; Jabłonowski, Polska XVI wieku… t. VII, cz. 1, s. 85, 101–102, cz. 2, s. 202; A. Czołowski, Dawne zamki i twierdze Rusi Halickiej, Lwów 1892; tenże, Z przeszłości Jezupola i okolicy, Lwów 1890. [wróć]
23. MRPS, t. IV, cz. 1, nr 2222, 2249, 4576, cz. 2, nr 11429, cz. 3, nr 20126, 21333, 21640; Jabłonowski, Polska XVI wieku…, t. VII, cz. I, s. 85–104. [wróć]