Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych - Anna Kamińska - ebook

Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych ebook

Anna Kamińska

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Książka Anny Kamińskiej, autorki bestsellerowej Simony — jednego z największych hitów wydawniczych roku.

Czternaście opowieści o trudnych, ale ważnych spotkaniach, o poszukiwaniu najbliższych oraz o podróży w głąb siebie. Prawdziwe historie kilkunastu adoptowanych niegdyś bohaterów, którzy po latach decydują się odnaleźć swoje rodziny biologiczne.

Księgowa, artysta malarz, dyrektor dużej firmy, pedagog i inni. Jedni o swojej przeszłości dowiedzieli się od rodziców, niektórzy przypadkiem, inni od „życzliwych” znajomych lub złośliwych kolegów z podwórka. Wszyscy, chcąc poznać prawdę o sobie, postanowili stawić czoło lękowi i ruszyć na spotkanie z nieznanym. Efekty opisanych wyprawy okazują się różne — Kuba zaczyna inaczej malować, Ania postanawia walczyć z bulimią, Tomek nareszcie jest szczęśliwy, a Patrycja boi się odnalezionej siostry kryminalistki. Jedni silnie wiążą się z rodziną biologiczną, drudzy dopiero poznawszy swoich krewnych, potrafią docenić wartość miłości, którą otacza ich rodzina adopcyjna. I choć każda z tych historii jest wyjątkowa, to wszystkie niezwykle przejmujące.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 219

Oceny
4,3 (73 oceny)
35
29
7
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Anicola

Nie oderwiesz się od lektury

Jestem osobą adoptowaną. Po 42 latach odnalazłam rodzeństwo. Książka ukazuje to co działo się, ze mną. W wielu historiach widzę samą siebie. Nigdy nie oszuka się biologii. Warto odszukać własne korzenie.
10
Margaretka61

Dobrze spędzony czas

Ciekawe relacje osób adoptowanych. Na faktach.
00
Paulinaczy

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam, ciekawa lektura.
00

Popularność




© Copyright by Wydawnictwo Literackie, 2010 Zdjęcia zamieszczone w książce pochodzą ze zbiorów prywatnych. PROJEKT GRAFICZNY OKŁADKI: Olgierd Chmielewski; zdjęcie na okładce Wojciech Karliński REDAKTOR PROWADZĄCY: Katarzyna Krzyżan-Perek REDAKCJA: Małgorzata Pasicka KOREKTA: Sylwia Frołow, Ewa Kochanowicz, Weronika Kosińska, Anna RudnickaWydawnictwo Literackie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kraków bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40 księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl e-mail: [email protected] fax: (+48-12) 430 00 96 tel.: (+48-12) 619 27 70 ISBN: 978-83-08-05868-8 Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.

Rodzicom

Księgowa, artysta malarz, pedagog i inni — adoptowani w dzieciństwie — decydują się odnaleźć po wielu latach swoją rodzinę biologiczną. Pedagog odnajduje przez Naszą Klasę czworo rodzeństwa, księgowa — dwie siostry, odebrane, tak jak ona sama, matce chorej na schizofrenię, malarz — siostrę, za którą podświadomie tęsknił i którą minął kiedyś przypadkowo na ulicy… Kuba po odkryciu tajemnicy z dzieciństwa zaczyna inaczej malować. Karolina już wie, dlaczego śniła jej się kobieta z blond włosami, Ania — skąd pochodzi jej blizna na pośladku, a Emilia — czemu jest wyczulona na światło…

Historie, które opowiada każda z kilkunastu osób (w wieku od dwudziestu do sześćdziesięciu lat), pokazują, że efekty podróży w głąb siebie — planowanej lub nie — mogą być różne. Nie zależą od tego, czy ktoś o tym, że był adoptowany, dowiedział się od rodziców, czy przez przypadek, gdy podczas świątecznych porządków znalazł w domu w szufladzie kopertę z napisem: „Dokumenty adopcyjne”; gdy życzliwa kuzynka zauważyła: Twoja mama nie ma zdjęć z okresu, gdy była w ciąży; lub gdy usłyszał od kolegi na podwórku: Znajda!

Ania, kiedy dowiedziała się, że była adoptowana, zaczęła walczyć z bulimią. Patrycja boi się dziś odnalezionej kiedyś siostry kryminalistki. Z kolei Tomek, który ma „nową” siostrę, jest szczęśliwy, bo wreszcie nie czuje się na świecie sam. Kasia ma poczucie, że po raz pierwszy w życiu wszystko jej się układa, ale… jej siostra Ala nie może zaznać spokoju…

Większość bohaterów zebranych przeze mnie historii nie żałuje jednak konfrontacji z przeszłością, bo, jak tłumaczy jeden z moich rozmówców: Wiem kim jestem, wiem, jak żyć. Odnalezieni to zbiór opowieści o trudnych, ale ważnych spotkaniach i o poszukiwaniu siebie.

Imiona niektórych bohaterów książki i osób, o których opowiadają bohaterowie, zostały zmienione.

Mamo, wystarczy tych sióstr

Historia Ali

Tata śnił mi się tylko dwa razy w życiu. Pierwszy raz, gdy stał przed wejściem do szpitala. Świeciło słońce. Szłam przez las aleją. Tata wyszedł mi naprzeciw i stanął przed jednym z pawilonów szpitala, tak jakby na mnie czekał. Powiedział: Ja tu teraz zostaję, a ty musisz wracać i opiekować się mamą. To mi się śniło tuż po jego śmierci. Zmarł w tym szpitalu na nowotwór płuc. Drugi raz przyśnił mi się, gdy się o wszystkim dowiedziałam. Stał przede mną i się uśmiechał.

*

Dowiedziałam się w niedzielę 17 stycznia 2006 roku. Mąż z córkami jeżdżą na nartach. Gdy wyjechali w góry i miałam tydzień dla siebie, umówiłam się z koleżanką na kawę. Rozmawiałyśmy o naszych rodzicach. Powiedziałam jej wtedy: Wiesz, ja to chyba jestem adoptowana. Wyglądam zupełnie inaczej niż moi rodzice, z matką nie miałam nigdy dobrych relacji. Koleżanka odpowiedziała, że jeśli rzeczywiście mam takie wątpliwości, to przecież zawsze mogę to sprawdzić.

Po tym spotkaniu pojechałam do matki do domu i zajrzałam w stare dokumenty. Znalazłam w nich m.in. jej książeczkę zdrowia. Była tam informacja o porodzie z lipca 1964 roku i z grudnia 1965. Zdziwiłam się, bo ja urodziłam się w październiku 1965 roku. Zadzwoniłam do koleżanki i mówię, co znalazłam. Ona na to: Słuchaj, to w takim razie może ty naprawdę jesteś adoptowana? Ja: Niemożliwe. Nie chciałam w to uwierzyć. Czułam jednak, że coś jest nie tak. Pojechałam do cioci, siostry bliźniaczki mojego ojca, i zapytałam wprost: Ciociu, czy ja byłam adoptowana? Miała w oczach łzy jak grochy. Powiedziała: Tak, ale… my cię kochaliśmy, bo ty zawsze byłaś nasza. Byłam przerażona. Pomyślałam: Ktoś cię nie chciał, odrzucił, nie byłaś potrzebna. Jesteś człowiekiem znikąd.

*

Z dzieciństwa pamiętam tylko tatę. Odprowadzał mnie do szkoły i chodził na zebrania. Koleżanka z podstawówki powiedziała mi ostatnio: Wiesz, ja się zastanawiałam, czy ty w ogóle masz mamę, bo wszędzie tylko ten twój tata. Chodziliśmy z tatą do kina, do teatru, na spacery. Po drodze opowiadaliśmy sobie dowcipy. Graliśmy razem w klasy i w badmintona.

W wakacje mieszkałam u babci, mamy taty, w domu pod lasem. Na co dzień wychowywałam się u ciotek. Tata zabierał mnie od nich po pracy tylko na dwie, trzy godziny do domu. Pracował w biurze jako dyspozytor transportu, mama była księgową. Obydwoje mieli średnie wykształcenie.

Zdjęcie szczególnie dla mnie cenne — z tatą. Mam trzy lata.

Spośród krewnych matki utrzymywaliśmy kontakty tylko z rodziną ze strony babci. Może dlatego, że ojciec matki był Romem. Dowiedziałam się o tym po latach. Matka miała osiemdziesiąt dwa lata, gdy o tym powiedziała. Kiedy moja córka zapytała: Babcia, a dlaczego ty masz takie dziwne nazwisko panieńskie? — odpowiedziała: Bo mój ojciec był Romem.

Matka zawsze pięknie mnie ubierała. Sukienek, butów i dodatków sprowadzanych zza granicy nigdy nie wolno było mi ubrudzić. Powtarzała mi często, że jestem tępa i niczego w życiu nie osiągnę. Gdy tata umierał, jego największym zmartwieniem było to, jak ja sobie ułożę relacje z matką. Miałam dziewiętnaście lat, gdy zmarł. Pamiętam ten dzień. To była niedziela 11 listopada. Wracałam wtedy pociągiem z Częstochowy. Spałam. O godzinie dziewiętnastej dwadzieścia nagle się przebudziłam. Dowiedziałam się później, że tato zmarł dokładnie o tej godzinie. Po jego śmierci matka zawodziła: Teraz to naprawdę zostałam sama.

*

Całe życie miałam wrażenie, że jestem z innej bajki. Matka miała śniadą cerę, piwne oczy i ciemne włosy. Ja mam jasną karnację i zielone oczy. Nie mogę się opalać. Mama była niska, miała metr pięćdziesiąt osiem wzrostu, tata był niewiele wyższy od niej. Ja jestem dobrze zbudowana i wysoka. Byłam przekonana, że wygląd odziedziczyłam po babci. Tak to sobie tłumaczyłam.

Nigdy nie pasowało do mnie moje imię — Ala. Nie lubiłam go. Dziś też nie czuję się z nim związana. Było mi zawsze obce, takie obok mnie.

Zastanawiało mnie też to, że rodzice byli o wiele starsi od rodziców moich rówieśników. Wstydziłam się tego przed kolegami, oni mieli rodziców w wieku trzydziestu lub czterdziestu lat, moi byli między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką. Gdy ktoś mnie pytał o wiek rodziców, odejmowałam im lat.

Z matką w ogrodzie dziadków, przed moimi pierwszymi urodzinami.

Kiedyś znalazłam w domu dokument — akt urodzenia z grudnia 1965 roku. Ja urodziłam się w październiku 1965. Poszłam z tymi papierami do mamy i zapytałam o to. Miałam wtedy dziesięć lat. Mama na to, że to jest pomyłka. Zabrała dokumenty i chyba gdzieś schowała, potem już ich nie widziałam. Nie wracałam do tego tematu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki