Piastowie. Przeklęty testament - Sławomir Leśniewski - ebook + książka

Piastowie. Przeklęty testament ebook

Sławomir Leśniewski

5,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Kontynuacja bestsellerowego Drapieżnego rodu Piastów!

Czas dzielący śmierć Bolesława Krzywoustego w 1138 roku i koronację Władysława Łokietka w 1320 roku to jeden z najbardziej burzliwych okresów w dziejach Polski. Państwo Piastów, podzielone na dzielnice w słynnym testamencie Krzywoustego, szybko straciło swoją międzynarodową pozycję. Nastały czasy wielkiej, ciągnącej się przez nieomal dwa stulecia wojny w rodzinie Piastów, zaciekle walczących ze sobą o zdobycze terytorialne, władzę i królewską koronę.

W wartkiej i żywej opowieści Sławomir Leśniewski sprawia, że niemal zapomniani książęta znów stają się postaciami z krwi i kości. A bywali cyniczni, przewrotni i okrutni! Popełniali liczne błędy i dopuszczali się czynów nieprzynoszących chwały. Nie gardzili mało honorowymi sposobami walki, imali się podstępów, sięgali po truciznę i skrytobójstwo. Jednocześnie w ich niekończących się konfliktach wyrażał się niezwykły polityczny instynkt, który pozwolił ostatecznie wydobyć państwo z otchłani, odnowić królestwo i rozpocząć marsz ku czołówce europejskich krajów.

Piastowie. Przeklęty testament to dzieje upadku i heroicznej walki o tron i zjednoczenie kraju — pełne dramatów i osobistych tragedii, szlachetnych czynów i niecnych postępków dokonywanych przez nieodrodne dzieci swojej epoki. Fascynująca podróż po niezwykłej historii średniowiecznej Polski!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 396

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Opieka re­dak­cyjna, wy­bór ilu­stra­cji i in­deks osób: MI­CHAŁ KO­WAL
Re­dak­cja: JO­ANNA ZA­BO­ROW­SKA
Ko­rekta: EWA KO­CHA­NO­WICZ, JU­STYNA TECH­MAŃ­SKA, Pra­cow­nia 12 A
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wych: KIRA PIE­TREK
Zdję­cie na okładce Czaszka – Adobe Stock / wy­ge­ne­ro­wano za po­mocą sztucz­nej in­te­li­gen­cji; szy­szak – dzięki uprzej­mo­ści Woj­mir Sp. z o.o. (https://woj­mir.pl)
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
© Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2025
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-08721-3
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

JAK USTRZEC POL­SKĘ?

Kraje je­de­na­sto­wiecz­nej Eu­ropy, w któ­rych pa­no­wały sto­sunki pa­try­mo­nialne, roz­pa­dały się. Naj­wcze­śniej, już w XI wieku, do­tknęło to Ruś Ki­jow­ską. Bar­dzo szybko za­częła przy­po­mi­nać wie­lo­barwną sza­chow­nicę utwo­rzoną przez dzie­siątki mniej­szych i więk­szych księstw. W kilku in­nych pań­stwach pro­ces po­działu na mniej­sze or­ga­ni­zmy po­woli doj­rze­wał lub wła­śnie się roz­po­czy­nał. I nikt nie po­tra­fił go po­wstrzy­mać. Bo­le­sław Krzy­wo­usty za­mie­rzał prze­ła­mać ową nie­moc. Od­szedł w prze­świad­cze­niu, że jego dzie­dzic­two unik­nie losu, któ­rego do­świad­czył wschodni są­siad.

Nie zda­wał so­bie sprawy, z czym się mie­rzy.

Był rok 1138. Bo­le­sław III Krzy­wo­usty po peł­nym chwały ży­ciu do­cie­rał do kresu swo­ich dni. Miał pięć­dzie­siąt dwa lata, nie­mało jak na epokę, w któ­rej przy­szło mu żyć. Scho­dził z ziem­skiego pa­dołu jako ostatni z trzech sław­nych Bo­le­sła­wów rzą­dzą­cych w ciągu stu­le­cia z okła­dem pań­stwem stwo­rzo­nym przez Po­lan. Opatrz­ność po­da­ro­wała mu sześć lat mniej niż Chro­bremu i całą de­kadę wię­cej niż Śmia­łemu, mimo to Krzy­wo­usty umie­rał z prze­świad­cze­niem, że nie zdą­żył zre­ali­zo­wać ca­ło­ści swo­ich wiel­kich pla­nów. Przede wszyst­kim nie zdo­łał się­gnąć po ko­ronę, o czym ma­rzył i co po­zwo­li­łoby mu do­rów­nać dwóm wiel­kim imien­ni­kom oraz po­li­tycz­nie wy­win­do­wać Pol­skę.

Szcze­gól­nie ostat­nie lata pa­no­wa­nia przy­nio­sły księ­ciu wiele zgry­zot. Oka­zały się także mało szczę­śliwe dla kraju. Wcze­śniej­sze triumfy wo­jenne i suk­cesy po­li­tyczne ustą­piły miej­sca nie­po­wo­dze­niom, na które książę nie był przy­go­to­wany. Sam je jed­nak pro­wo­ko­wał. Krzy­wo­usty do­ko­ny­wał nie­tra­fio­nych wy­bo­rów, otwie­rał zbyt wiele fron­tów i przy­spa­rzał so­bie co­raz to no­wych wro­gów. Przy tym wszyst­kim za­cho­wy­wał się jak czło­wiek, który nie bie­rze pod uwagę moż­li­wo­ści po­rażki. To była nie­bez­pieczna mie­szanka mo­gąca spo­wo­do­wać wiel­kie pro­blemy. Krzy­wo­ustemu z rąk za­częło się wy­my­kać zdo­byte pod­czas trzech krwa­wych wy­praw wo­jen­nych Po­mo­rze Za­chod­nie na czele ze Szcze­ci­nem. Nie­wiele mu po­mógł so­jusz z Da­nią, który spro­wo­ko­wał je­dy­nie Niem­ców do zin­ten­sy­fi­ko­wa­nia dzia­łań wy­mie­rzo­nych w Pol­skę. W 1133 roku die­ce­zja po­znań­ska na mocy bulli pa­pieża In­no­cen­tego II zo­stała pod­po­rząd­ko­wana ar­cy­bi­skup­stwu mag­de­bur­skiemu. Za­le­d­wie rok póź­niej, za sprawą spo­wi­no­wa­co­nych ze sobą wład­ców po­zo­sta­ją­cych pod wpły­wem króla nie­miec­kiego Lo­tara, za­wią­zała się an­ty­pol­ska ko­ali­cja zło­żona z Czech, Wę­gier, Au­strii i Rusi. Jako żywo przy­po­mi­nało to sy­tu­ację sprzed stu­le­cia, kiedy król Mieszko II, wy­bit­nie uzdol­niony władca – nie­słusz­nie spo­twa­rzany przez nie­chęt­nych mu kro­ni­ka­rzy i na­zwany Gnu­śnym – nie oparł się jed­no­cze­snemu ude­rze­niu są­sied­nich państw i stra­cił tron, a po­tężny kraj zo­stał w prak­tyce po­dzie­lony przez na­jeźdź­ców.

Bo­le­sław usi­ło­wał roz­bić groźny alians i wy­brał się na Wę­gry, aby osa­dzić na ich tro­nie przy­chyl­nego so­bie władcę, Bo­rysa, syna króla Ko­lo­mana, ale w bi­twie nad rzeką Sajó po­niósł bo­le­sną po­rażkę z wie­lo­na­ro­do­wymi woj­skami Béli II. Dla księ­cia, który już w mło­do­ści no­sił przy­do­mek „wil­cze szcze­nię”, a zwy­cię­stwa kre­śliły jego długi wo­jenny szlak, klę­ska była szcze­gól­nie bo­le­sna i wy­zna­czała kres wiel­kich mi­li­tar­nych do­ko­nań. Ale po­tem stało się coś jesz­cze gor­szego. Przez trzy lata, po­cząw­szy od 1132 roku, na Śląsk wy­pra­wiali się Czesi pod wo­dzą księ­cia So­bie­sława I, bez li­to­ści pu­sto­sząc bo­gatą pro­win­cję. Pod­czas pierw­szego na­jazdu spło­nęło około trzy­stu wsi, zgi­nęły lub zo­stały wzięte w nie­wolę ty­siące miesz­kań­ców. Przy­po­mniały się czasy strasz­li­wego na­jazdu księ­cia Brze­ty­sława z po­przed­niego wieku. Trud­nej sy­tu­acji wschod­niego są­siada nie omiesz­kali wy­ko­rzy­stać Niemcy. Tak bar­dzo kil­ka­krot­nie wcze­śniej upo­ko­rzeni przez Krzy­wo­ustego, po­ka­zali swoją moc, zmu­sza­jąc księ­cia do zło­że­nia w 1135 roku hołdu kró­lowi Lo­ta­rowi w Mer­se­burgu. Kwe­stią nur­tu­jącą hi­sto­ry­ków po­zo­staje, czy ów akt do­ty­czył ca­łego pań­stwa, czy je­dy­nie jego czę­ści. Więk­szość skła­nia się ku te­zie, że mo­gło cho­dzić je­dy­nie o Po­mo­rze. Zmarły przed de­kadą wy­bitny me­die­wi­sta Ta­de­usz Gru­dziń­ski, au­tor roz­prawy po­świę­co­nej per­trak­ta­cjom mer­se­bur­skim, twier­dzi jed­nak, że Bo­le­sław Krzy­wo­usty w ich wy­niku zo­stał len­ni­kiem Lo­tara wraz z ca­łym swoim pań­stwem. To przy­kra kon­sta­ta­cja, szcze­gól­nie dla nie­ma­łej grupy lu­dzi nad­mier­nie ide­ali­zu­ją­cych ro­dzimą hi­sto­rię. Gdyby na­wet rze­czy­wi­ście było tak, jak tego chce Gru­dziń­ski, to w Mer­se­burgu książę uzy­skał też wiele ko­rzy­ści. Ure­gu­lo­wał bo­wiem sto­sunki z Wę­grami, a także po­czy­nił krok, by po­twier­dzić ro­zejm z Cze­chami i za­mie­nić go w trwały po­kój. To wszystko do­pro­wa­dziło do roz­bro­je­nia an­ty­pol­skiej ko­ali­cji są­sied­nich państw.

Bo­le­sław III Krzy­wo­usty, we­dług Jana Ma­tejki.

Czu­jąc nad­cho­dzący nie­ubła­ga­nie ko­niec ziem­skiej wę­drówki, pol­ski władca in­ten­syw­nie my­ślał nad spo­so­bami ustrze­że­nia swo­jego dzie­dzic­twa przed ościen­nymi wro­gami i nie­po­ko­jami we­wnętrz­nymi. Do­brze wie­dział, że nie­bez­pie­czeń­stwa mogą się czaić za­równo poza gra­ni­cami, jak i w sa­mym pań­stwie. Tę dość oczy­wi­stą wie­dzę po­siadł nie tylko z mą­drych ksiąg i ob­ser­wa­cji prze­wi­ja­ją­cych się na jego oczach wy­da­rzeń w są­sied­nich kra­jach. Zdo­był ją rów­nież dzięki oso­bi­stym, jakże gorz­kim do­świad­cze­niom. Ni­czym za­dra tkwiło w jego pa­mięci wspo­mnie­nie bez­li­to­snej walki, jaką o wła­dzę nad Pol­ską sto­czył naj­pierw z oj­cem, Wła­dy­sła­wem Her­ma­nem, i jego wszech­wład­nym pa­la­ty­nem Sie­cie­chem, a póź­niej ze swoim star­szym, przy­rod­nim bra­tem Zbi­gnie­wem, który ro­ścił so­bie prawa do rzą­dów w cha­rak­te­rze prin­cepsa (pierw­szego; księ­cia zwierzch­niego). Bez­względny ro­dzinny kon­flikt przy­niósł ogromną go­rycz, zdradę, okru­cień­stwo i śmierć. Ale przede wszyst­kim fak­tyczne, głę­bo­kie pęk­nię­cie kraju i spo­łe­czeń­stwa, o czym pi­sał An­drzej Ju­reczko w Te­sta­men­cie Krzy­wo­ustego: „Od 1102 r. wy­stę­puje więc w Pol­sce nie tylko po­dział na dziel­nice, lecz mamy także do czy­nie­nia z roz­bi­ciem spo­łe­czeń­stwa na dwa wro­gie obozy, sprzy­mie­rzone z si­łami ze­wnętrz­nymi”. W bra­ter­ski spór, obok Wę­grów, Ru­si­nów i Cze­chów, wmie­szał się ce­sarz Hen­ryk V, po któ­rego nie­uda­nej wy­pra­wie z 1109 roku po­zo­stało wspo­mnie­nie he­ro­icz­nej obrony Gło­gowa i kon­tro­wer­syjny mit o bi­twie na Psim Polu pod Wro­cła­wiem, na któ­rym gro­mady bez­pań­skich psów miały roz­włó­czyć zwłoki nie­miec­kich ry­ce­rzy. Dwa lata póź­niej Pol­ska miała już tylko jed­nego władcę. Zwa­biony pod­stę­pem i do­pro­wa­dzony do śmierci przez sie­pa­czy Bo­le­sława Zbi­gniew – prawda, że hardy i wie­lo­krot­nie pro­wo­ku­jący brata, a nadto dy­biący na jego ży­cie i szu­ka­jący po­mocy u ob­cych – stał się do­zgon­nym wy­rzu­tem su­mie­nia zwy­cię­skiego księ­cia. Bru­talne star­cie z krew­nia­kiem i jego śmierć kosz­to­wały Krzy­wo­ustego ko­ścielną klą­twę i o mały włos nie po­zba­wiły go ksią­żę­cego tronu. Był bar­dzo bli­ski losu, jaki spo­tkał jego stryja, Bo­le­sława Śmia­łego, który utra­cił ko­ronę po stra­ce­niu uczest­ni­czą­cego w an­ty­kró­lew­skim spi­sku bi­skupa Sta­ni­sława i wy­zwa­niu rzu­co­nemu Ko­ścio­łowi. Krzy­wo­usty się uko­rzył i dzięki temu ura­to­wał wła­dzę, ale jego po­zy­cja wo­bec Ko­ścioła i moż­nych wy­raź­nie osła­bła.

Pa­mię­ta­jąc o wła­snych tra­gicz­nych przej­ściach, książę pra­gnął ustrzec przed nimi swo­ich ży­ją­cych sy­nów (piąty praw­do­po­dob­nie uro­dził się krótko przed śmier­cią ojca). Nie miał wiel­kiego wy­boru. Mógł jed­nego z nich uczy­nić swoim na­stępcą i od­dać mu rządy nad kra­jem, nie kło­po­cząc się o po­zo­sta­łych po­tom­ków, lub ob­da­ro­wać każ­dego ka­wał­kiem Pol­ski, rów­no­cze­śnie mia­nu­jąc któ­re­goś z nich księ­ciem zwierzch­nim. Mógł też nie czy­nić ni­czego i po swoim zgo­nie po­zo­sta­wić sprawy wła­snemu bie­gowi. Tego jed­nak bał się naj­bar­dziej. Bo­le­sław był z pew­no­ścią świa­dom tego, co w po­przed­nim stu­le­ciu stało się na Rusi. Jej władca Ja­ro­sław Mą­dry, rzą­dzący Ru­sią Ki­jow­ską przez nie­mal pół wieku (od 1016 do śmierci w 1054 roku, z krótką prze­rwą), po­dzie­lił pań­stwo po­mię­dzy pię­ciu sy­nów, osa­dza­jąc naj­star­szego Świę­to­sława na tro­nie Ki­jowa i czy­niąc go zwierzch­ni­kiem nad po­zo­sta­łymi braćmi. „Był pierw­szym z wład­ców ru­skich – pi­sał Wła­dy­sław Ser­czyk, au­tor Hi­sto­rii Ukra­iny – o któ­rym wia­domo, że roz­dzie­la­jąc dziel­nice w pań­stwie mię­dzy swo­ich sy­nów usta­lił wy­raź­nie za­sadę se­nio­ratu i pryn­cy­patu. We­zwał ich do po­słu­chu sło­wami: «Jego słu­chaj­cie, ja­ko­ście słu­chali mnie, niech on wam bę­dzie za­miast mnie»”. I przez kil­ka­na­ście lat kon­cep­cja po­działu kraju, ob­li­czona na za­cho­wa­nie po­koju i współ­pracy mię­dzy dzie­dzi­cami Ja­ro­sława, dzia­łała bez za­rzutu. Bra­cia wza­jem­nie się wspie­rali i wspól­nie od­pie­rali na­jazdy ste­po­wych ple­mion, kip­czac­kich Po­łow­ców i tu­rec­kich Tor­ków. Ale z cza­sem ich re­la­cje za­częły się psuć i w la­tach sie­dem­dzie­sią­tych krew­niacy sta­nęli do bez­par­do­no­wej bra­to­bój­czej walki o zwierzch­nic­two nad Ru­sią, za­cho­wu­jąc się ni­czym zu­peł­nie obcy so­bie lu­dzie, ma­jący przed oczami je­dy­nie mi­raż wła­dzy. Bu­dowla, którą chciał stwo­rzyć Ja­ro­sław Mą­dry, za­częła się chwiać, a w końcu roz­pa­dła się z hu­kiem i Ruś po­częła się dzie­lić po­mię­dzy jego po­tom­ków na co­raz mniej­sze księ­stwa. Cha­rak­te­ry­styczny za­pis od­no­szący się do naj­młod­szego z sy­nów Mą­drego po­ja­wił się w Po­wie­ści mi­nio­nych lat. Po­dobno zmarły w 1093 roku książę Wsie­wo­łod, ob­da­ro­wany przez ojca Pe­re­ja­sła­wiem, „miał zgry­zoty od sy­now­ców swo­ich, gdyż po­częli na­pie­rać na niego, chcąc wło­ści ten tej, ów zaś dru­giej; on zaś uspa­ka­ja­jąc ich, roz­da­wał im wło­ści”. Dzie­lił swoje władz­two ni­czym przy­sło­wiowy tort. Ale ten mu­siał się prze­cież któ­re­goś dnia skoń­czyć.

Zna­jąc losy po­li­tyczno-ad­mi­ni­stra­cyj­nego eks­pe­ry­mentu Ja­ro­sława Mą­drego, osta­tecz­nie prze­ciw­stawne jego za­my­słowi uchro­nie­nia Rusi przed wojną do­mową, Krzy­wo­usty długo my­ślał nad in­nym, lep­szym roz­wią­za­niem. Uznał jed­nak, że nie bę­dzie spra­wie­dliwe, tak jak to przy­jęto w Cze­chach, uczy­nie­nie władcą naj­star­szego z po­tom­ków i ob­da­ro­wa­nie po­zo­sta­łych je­dy­nie ty­tu­łami i ma­jąt­kami, z jed­no­cze­snym ode­bra­niem im ja­kie­go­kol­wiek zna­cze­nia po­li­tycz­nego. W jego prze­ko­na­niu by­łaby to krzyw­dząca de­gra­da­cja. Na­zbyt wszyst­kich swo­ich sy­nów ko­chał, od­rzu­cił więc cze­skie roz­wią­za­nie, ską­d­inąd prag­ma­tyczne i sto­sun­kowo do­brze za­bez­pie­cza­jące in­te­gral­ność pań­stwa. Bo­le­sław po­sta­no­wił po­dą­żyć nie­jako trze­cią drogą, wy­bie­ra­jąc z obu przy­kła­dów – ru­skiego i cze­skiego – naj­lep­sze, jego zda­niem, unor­mo­wa­nia. Jak ujął to An­drzej Ju­reczko, książę przy­jął kom­pro­mis „po­mię­dzy za­sadą je­dy­no­władz­twa i nie­po­dziel­no­ści a ideą roz­bi­cia pań­stwa na kilka dziel­nic, sta­no­wią­cych udzielne księ­stwa młod­szych przed­sta­wi­cieli dy­na­stii”. Po­sta­no­wił ob­dzie­lić nada­niami wszyst­kich sy­nów, ale naj­star­szego z nich uczy­nić księ­ciem zwierzch­nim, ob­da­ro­wu­jąc go za­równo naj­więk­szą do­meną, jak i idącą z nią w pa­rze roz­le­głą wła­dzą po­li­tyczną. Jed­no­cze­śnie głę­boko wie­rzył, że jego po­tom­ko­wie okażą się roz­sąd­niejsi od swo­ich sło­wiań­skich po­bra­tym­ców z Rusi. Prze­ko­na­nie to opie­rał na wni­kli­wej ob­ser­wa­cji za­cho­wa­nia sy­nów, któ­rzy da­rzyli się wielką mi­ło­ścią i krótko przed śmier­cią ojca za­pew­niali go so­len­nie, że w przy­szło­ści to się nie zmieni i będą za­wsze ze sobą zgod­nie współ­pra­co­wali. Przy­chylne na­sta­wie­nie do de­cy­zji księ­cia oka­zali także możni, za­in­te­re­so­wani prze­cież ży­wot­nie osła­bie­niem wła­dzy cen­tral­nej ze względu na wła­sne in­te­resy.

Wiara, że tak się rze­czy­wi­ście sta­nie, była na­iwna i aż dziw bie­rze, że uległ jej czło­wiek po­kroju Krzy­wo­ustego – ale głów­nie z dzi­siej­szego punktu wi­dze­nia. Sta­wia­nie mu za­rzu­tów mu­sia­łoby mieć ahi­sto­ryczne za­bar­wie­nie, wy­ni­ka­jące z wie­dzy o póź­niej­szych wy­da­rze­niach. Krzy­wo­usty pa­trzył na ota­cza­jący go świat zu­peł­nie ina­czej, niż czy­nimy to my z dzi­siej­szej per­spek­tywy. Umie­rał pe­łen na­dziei, że sprawy po­to­czą się zgod­nie z jego ocze­ki­wa­niami. Idea, która mu przy­świe­cała, miała jed­nak oka­zać się po­rażką. Jej naj­słab­sza strona cza­iła się bo­wiem w cha­rak­te­rze ludz­kiej na­tury – wy­peł­nio­nej emo­cjami, am­bi­cjami i po­żą­dli­wo­ścią wła­dzy; w isto­cie nie­zmien­nej. Po­nadto wielce nie­sprzy­ja­jący był fakt, że naj­star­szy z sy­nów Krzy­wo­ustego w chwili śmierci ojca szczy­cił się już co naj­mniej jed­nym mę­skim po­tom­kiem, Bo­le­sła­wem, któ­remu póź­niej do­dano przy­do­mek Wy­soki (drugi, Mieszko Plą­to­nogi, przy­szedł na świat po­mię­dzy 1131 a 1146 ro­kiem). Jakże mógł są­dzić stary książę, że jego pier­wo­rodny ze­chce kie­dyś od­dać wła­dzę nad dziel­nicą se­nio­ralną naj­star­szemu z przy­rod­nich braci, po­mi­ja­jąc wła­snych sy­nów?! Bru­tal­nie, ale jakże praw­dzi­wie brzmi zda­nie Ju­reczki: „Ksią­żęta krew­nych nie po­trze­bują, a Wła­dy­sław miał ich w nad­mia­rze”. Ko­chani prze­zeń młodsi bra­cia w pew­nym mo­men­cie mo­gli się stać je­dy­nie za­wadą w re­ali­za­cji pla­nów dy­na­stycz­nych. I do­pro­wa­dzić do po­li­tycz­nego kry­zysu. Nad­szedł on o wiele wcze­śniej, niż kto­kol­wiek mógł się spo­dzie­wać.

Pol­ska wkra­czała w je­den z naj­trud­niej­szych okre­sów w swo­ich dzie­jach.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

SPIS ŹRÓ­DEŁ ILU­STRA­CJI

Bi­blio­teka Na­ro­dowa: s. 13.