Poli Raksy twarz - Krzysztof Tomasik - ebook + książka

Poli Raksy twarz ebook

Krzysztof Tomasik

3,2

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Pola Raksa zagrała wiele ról teatralnych i filmowych, ale zbiorową wyobraźnią zawładnęła dzięki roli w serialu, który stał się jednym z największych fenomenów polskiej kultury masowej. Postać ślicznej sanitariuszki przyniosła jej bezprecedensową sławę, stając się jednocześnie przekleństwem. Chociaż wystąpiła w filmach Wajdy, Hasa i Barei – dla milionów widzów pozostała już na zawsze rudowłosą Rosjanką z Czterech pancernych. Mówiła, że serial odbił się fatalnie także na jej życiu osobistym: „Kolejni narzeczeni odchodzili w siną dal, bo nie mogli znieść tego ciągłego szarpania mnie za rękaw i pytania widzów: A co z Jankiem?”.

Ikona polskiego kina lat sześćdziesiątych wycofała się z życia publicznego i od wielu lat konsekwentnie odmawia kontaktu z mediami. Opowieść Krzysztofa Tomasika to próba wyjaśnienia na czym polegał fenomen aktorki, „za której twarz każdy by się zabić dał”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 327

Oceny
3,2 (38 ocen)
5
8
14
10
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Urszula2990

Z braku laku…

Oczekiwałam naprawdę wiele po tej książce. Rozczarowałam się BARDZO. Niczego nowego nie wnosi do wiedzy ogólnej o aktorce, może trochę o świecie filmu lat 60. XX w. Jest napisana językiem nijakim - ani naukowym, ani reporterskim, ani lekkim. Bardzo powierzchownie potraktowany temat, bez głębszej analizy. Nie polecam
10
Mkubik8

Z braku laku…

Zadziwiająco mało informacji.
10
BACHAM

Nie polecam

nuda
10
donna13

Z braku laku…

Pola Raksa to wspomnienie mojego dzieciństwa. "Szatan z 7 klasy", "Czterej pancerni", " Panienka z okienka". Z radością sięgnęłam po książkę Tomasika i...niestety rizczarowałam się. Zbyt dużo tu encyklopedycznych faktów, nudnych opisów i zwykłek wyliczanki. Przeczytałam do końca, bo tak mam, ale...
00
aga4343

Całkiem niezła

Średnie.
00

Popularność




Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.

Projekt okładki Anna Gaik-Czasak

Projekt typograficzny i redakcja techniczna Robert Oleś / d2d.pl

Fotografia na okładce © by Zofia Nasierowska / Reporter

Wybór zdjęć Przemysław Pełka i Krzysztof Tomasik

Copyright © by Krzysztof Tomasik, 2022

Opieka redakcyjna Przemysław Pełka

Redakcja Magdalena Błędowska

Korekta Karolina Górniak-Prasnal, Sylwia Paszyna

Skład Ewa Ostafin / d2d.pl

Konwersja i produkcja e-booka: d2d.pl

ISBN 978-83-8191-460-4

Narodziny ikony

Wrzesień 1982 roku. W Polsce trwa stan wojenny, ale minęło już dziesięć miesięcy od jego ogłoszenia i dla większości społeczeństwa życie toczy się normalnym trybem. Kina przeżywają oblężenie. Tłumy walą na Wejście smoka, film karate z 1973 roku, w którym główną rolę gra legendarny Bruce Lee, przedwcześnie zmarły gwiazdor „kina kopanego”. W ciągu roku od premiery Wejście smoka obejrzy niemal jedenaście i pół miliona widzów‍1, więcej niż zapisało się do zdelegalizowanej teraz „Solidarności” w trakcie szesnastu miesięcy jej karnawału. Film ten będzie największym sukcesem frekwencyjnym polskich kin lat osiemdziesiątych.

Inny ówczesny fenomen to eksplozja rodzimego rocka, zapoczątkowana przez Korę i Maanam pamiętnym wykonaniem Boskiego Buenos w Opolu w 1980 roku. Dwa lata później ze względu na stan wojenny festiwal w Opolu się nie odbywa, ale za to od kwietnia Program 3 nadaje listę przebojów, prowadzoną przez Marka Niedźwieckiego. Szybko zaczyna ona wyznaczać hierarchie w polskiej muzyce rozrywkowej.

W sobotę 18 września 1982 roku na liście debiutuje Autobiografia Perfectu. Z pominięciem poczekalni, od razu na miejscu siedemnastym. W zestawieniu są jeszcze trzy inne hity zespołu: Chcemy być sobą, Nie bój się tego wszystkiego i Pocztówka do państwa Jareckich; nikt jeszcze nie wie, że to właśnie Autobiografia stanie się jednym z hymnów polskiego rocka. Tydzień później na Trójkowej liście piosenka zajmuje już pierwsze miejsce, w sumie będzie tam siedem razy. W połowie października utwór trafia na listę przebojów śląskiego pisma „Panorama”. Debiutuje na ósmym miejscu jako Biografia; tydzień później jest już na pierwszym, a tytuł zostaje zapisany prawidłowo. Jeszcze jesienią odbywają się dwa koncerty Perfectu w warszawskiej Stodole, które złożą się na słynną płytę Live. Śpiewana tam Autobiografia jest już wielkim przebojem.

„Miałem dziesięć lat / Gdy usłyszał o nim świat / W mej piwnicy był nasz klub”, tak zaczyna się utwór. Ten, o którym usłyszał świat, gdy wykonywał Blue Suede Shoes, to oczywiście Elvis Presley. Piosenka opowiada historię mężczyzny urodzonego tuż po wojnie, starszego o całe pokolenie od nastolatków z początku lat osiemdziesiątych. A jednak także oni utożsamiają się z Autobiografią – nie zwracają uwagi na anachroniczny „martenowski piec”, skupiają się na tym, co rozpoznawalne: pożądaniu nowej pary dżinsów, dyskusjach po świt, łyku alpagi.

Fraza: „Poróżniła nas / Za jej Poli Raksy twarz / Każdy by się zabić dał” też jest świetnie zrozumiała. Telewizja Polska dopiero co po raz kolejny wyemitowała serial Czterej pancerni i pies, kolejne pokolenia bawią się więc w załogę czołgu Rudy. Największym wyróżnieniem dla chłopca jest wcielić się w Janka, a w przypadku dziewczyny – w Marusię. Nie ma wielkiego znaczenia, że Bogdan Olewicz (rocznik 1946), autor tekstu Autobiografii, pisząc o twarzy Poli Raksy, miał na myśli zupełnie inną jej rolę: „Rok był plus minus 1960 albo 1961. W kinach leciał Szatan z siódmej klasy. Mieszkałem wtedy na Muranowie, ale codziennie rano zapieprzałem tramwajem przez Wisłę do liceum Władysława IV na Pradze. Poszliśmy na tego Szatana całą klasą do kina Praha, a wtedy to była jeszcze klasa męska. To był koniec. Pół klasy od razu się zakochało”‍2. W kilku słowach Autobiografii Olewicz genialnie uchwycił rolę, jaką aktorka odegrała w życiu kilku pokoleń Polaków i Polek. Była niedościgłym wzorem piękna, ideałem.

Wraz z tą piosenką stała się ikoną.

W życiu zawodowym Poli Raksy przebój Perfectu niewiele jednak zmienia. Na początku lat osiemdziesiątych nie wiedzie się jej najlepiej. Publiczność ją kocha, ale wciąż widzi w niej Marusię, nie jest zainteresowana nowymi kreacjami. W lutym 1981 roku przez ekrany kin przemyka niemal niezauważony dramat Nic nie stoi na przeszkodzie Huberta Drapelli z jej udziałem. W 1982 roku aktorka kręci na Węgrzech Stracone złudzenia, gdzie gra niewielką rolę partnerki Bogusława Lindy, lecz film dopiero po latach zostanie pokazany w polskiej telewizji. W macierzystym Teatrze Współczesnym w sezonie 1982/1983 nie znajduje się w obsadzie żadnej premiery, pojawia się jedynie w dogrywanych przedstawieniach: Pastorałce i Mahagonny. Co gorsza, także prasa przestaje się nią interesować. Przez cały 1982 rok ukazuje się zaledwie jeden artykuł poświęcony Raksie. Kieleckie „Echo Dnia” zamieszcza jej zdjęcie sprzed piętnastu lat i opisuje pokrótce karierę, wyjaśniając ten wybór tak: „Sylwetkę tej popularnej aktorki przedstawiamy na zamówienie Katarzyny Jamroz z Ostrowca Świętokrzyskiego. Przypominamy, że listy do naszej rubryki należy na kopercie opatrzyć dopiskiem »Na życzenie«”‍3.

Dorobek Raksy nie interesuje nawet historyków filmu. W 1983 roku ukazuje się Gwiazdozbiór Aleksandra Jackiewicza, próba uchwycenia fenomenu gwiazd kina. Na okładce fotosy z Marleną Dietrich, Marilyn Monroe, Brigitte Bardot i Beatą Tyszkiewicz. W środku – Charlie Chaplin, Rudolf Valentino, Greta Garbo; gwiazdy hollywoodzkie, francuskie, włoskie, szwedzkie, także radzieckie i polskie. Dwadzieścia dwa rodzime nazwiska, w tym sześć kobiet. Jest Tadeusz Fijewski, aktor jeszcze kina przedwojennego, amant Andrzej Łapicki, ludowa Ryszarda Hanin, arystokratyczna Beata Tyszkiewicz… Są ekranowi partnerzy Raksy: Zbigniew Cybulski, Marian Opania, Daniel Olbrychski. „Pancernych” reprezentuje Roman Wilhelmi. Najmłodsze w tym zestawie są Jadwiga Jankowska-Cieślak i Krystyna Janda. Dla Poli Raksy brakuje miejsca.

Ikona z utworu Perfectu zmaterializuje się w maju 1995 roku. Na kortach warszawskiej Legii odbywa się wielki koncert zespołu, na który zaproszono specjalnych gości, w tym Czesława Niemena i Krzysztofa Cugowskiego. Aktorka wychodzi na scenę w trakcie Autobiografii, przed „jej” zwrotką. Grzegorz Markowski przestaje śpiewać i mówi: „Proszę państwa, zawsze w tym miejscu wymieniam ją z imienia i nazwiska, nigdy jej nie poznałem, dzisiaj jest z nami – Pola Raksa!”. Są długie brawa i bukiet róż. Ale opowieść o tym, że jedenastotysięczny tłum odśpiewał wtedy na jej cześć Deszcze niespokojne, to już legenda.

Pola Raksa w obiektywie Zofii Nasierowskiej, 1969

Źródło: Zofia Nasierowska / Reporter / East News

1Jak Greta Garbo

Wśród polskich aktorek nie ma drugiego takiego przypadku. W 2002 roku Pola Raksa zniknęła. Już wcześniej wyprowadziła się z Warszawy, zamieszkała we wsi Kałuszyn. Nie udziela wywiadów, nie godzi się na fotografowanie, odmawia występów w mediach. Wycofała się całkowicie, w sposób u nas nieznany. To raczej hollywoodzka tradycja, przywodząca na myśl opowieści o największych ikonach kina, jak Greta Garbo czy Marlena Dietrich. Rodzime gwiazdy, dopóki zdrowie pozwala, wciąż chcą grać albo chociaż odcinać kupony od dawnej sławy; muszą zarabiać. Słusznie dziwiła się Małgorzata Niemirska: „Żeby aż tak zniknąć? W tych czasach? Że tak się w ogóle da!”‍1.

Nie brakowało okazji do zmiany decyzji. W 2015 roku rosyjska telewizja zrealizowała dokument Polskie piękno. Filmy z akcentem o naszych czterech aktorkach niezwykle popularnych w Związku Radzieckim. Trzy z nich – Beata Tyszkiewicz, Barbara Brylska, Ewa Szykulska – gościły ekipę w domu, opowiadały o filmach i romansach, próbowały mówić po rosyjsku. Jedynie Pola Raksa nie zgodziła się wystąpić. Realizatorzy pojechali nawet do Kałuszyna, ale sfilmowali tylko zamkniętą furtkę.

Do Kałuszyna jeździli też polscy dziennikarze. Najpierw Dawid Karpiuk z „Newsweeka”, który rozmawiał z miejscowymi: „Cicha, grzeczna – mówi sklepowa, wycierając ladę fartuchem. – Na początku się niewiele odzywała, teraz jak przyjdzie, to zamieni parę słów. Czy często przychodzi? Raz na tydzień, raz na dwa”. Jedna z kobiet pod sklepem dodaje: „Oczywiście każdy wie, kim jest. Ale jakby pan nie wiedział, to po zachowaniu nie poznać, że Marusia”‍2. Potem Maciej Kowalski z Wirtualnej Polski: „Podchodzę pod jej dom. Wysoki płot, głośny pies szczeka, kiedy tylko zbliżam się do furtki. Pukam, czekam, rzucam głośne »dzień dobry« w kierunku uchylonych okien domu. Bez efektu. Już chcę odchodzić, kiedy w oknie widzę ostry cień sylwetki. To ona, nie ma wątpliwości. Czekam jeszcze chwilę: zauważyła mnie, może zdecyduje się podejść, otworzyć drzwi, porozmawiać. Ale nie, nie reaguje. Wyraźnie daje sygnał, że nie chce wyjść ze swej kryjówki”‍3.

Decyzję Raksy trzeba uszanować, nawet jeśli budzi sprzeciw. Pamięć o aktorce jest jednak wciąż żywa. Pod publikowanymi w internecie zdjęciami czy artykułami pojawia się mnóstwo komentarzy, choć najczęściej ograniczają się do zachwytu nad dawną urodą gwiazdy. W plotkarskich pismach regularnie publikowane są nowe teksty z krzykliwymi tytułami, często powielające wciąż te same błędy. Zdjęcia z lat dziewięćdziesiątych funkcjonują tam jako dzisiejsze, a związek z Bogusławem Lindą okazuje się romansem, którym w latach osiemdziesiątych „żyła cała Polska”, choć mało kto wówczas o nim wiedział. Nieprawdą jest też, że wycofała się z życia publicznego już w 1993 roku – wtedy po prostu nakręciła swój ostatni film. Potem jeszcze występowała w teatrze, publikowała w prasie i udzielała wywiadów. Najpopularniejszy z błędów ma długą tradycję i popełniała go sama aktorka, powtarzając, że zdjęcie z jej pierwszej sesji, dzięki której zagrała w Szatanie z VII klasy, trafiło na okładkę magazynu „Dookoła Świata”. W rzeczywistości znalazło się jedynie wewnątrz pisma.

Obecną sytuację często projektuje się na przeszłość. Dlatego można przeczytać, że Raksa zawsze wyjątkowo pilnie strzegła swojej prywatności, odmawiała rozmów z dziennikarzami, ograniczała się tylko do mówienia o życiu zawodowym. A przecież bywała bardzo otwarta na media. Jest mnóstwo jej zdjęć z synem, fotografowała się także we własnym mieszkaniu. W wywiadach mówiła o mężu, a potem rozwodzie („Moje małżeństwo trwało sześć lat”‍4). W kwestionariuszu informatora biograficznego Kto jest kim w Polsce, wydanego w roku 1984 i 1989, funkcjonuje pod podwójnym nazwiskiem: Raksa-Kostenko, jako hobby podaje malowanie i robótki ręczne, widnieje tu też jej ówczesny adres zamieszkania, Ostrobramska 78, z kodem pocztowym.

W oczywisty sposób pojawić się muszą pytania, jak dysponować zdobytą o bohaterce wiedzą w sytuacji, gdy ona sama odmawia rozmowy. Te wątpliwości towarzyszyły mi przez cały czas pracy nad tą książką. Może dlatego nie jest to tradycyjna biografia (czy zresztą istnieją takie?), a raczej opowieść o pewnym fenomenie aktorskim. Ważnymi punktami odniesienia są dla mnie kluczowe wydarzenia z historii polskiego filmu, kariery gwiazd, które wystartowały w tym samym okresie co kariera Raksy, dalsze losy twórców, z którymi się zetknęła. Ponieważ nie miałem możliwości zapytać aktorki, co sądzi na dany temat, postanowiłem użyć jej licznych, a mało znanych wypowiedzi sprzed lat jako komentarzy do mojego tekstu.

Starałem się dotrzeć do osób, które ją poznały. Rozmowy odmówili mi najbliżsi: były mąż i syn. Reszta zazwyczaj chętnie ją wspominała, najczęściej bardzo dobrze: sympatyczna, ładna, z dystansem do siebie. Kilku panów wyraźnie miało do niej sentyment wykraczający poza stosunki koleżeńskie. Tylko pani Wiesława, która jako siedemnastolatka statystowała z koleżankami w Klubie kawalerów, trzecim filmie Raksy, gdy kręcono go w Ciechocinku, opowiadała, że aktorka okazała się niedostępna i wyniosła – w przeciwieństwie do przemiłej Ireny Kwiatkowskiej, zabawiającej młode dziewczyny rozmową i próbującej nawet tłumaczyć koleżankę. Niektórzy znajomi Raksy starali się w ciągu ostatnich lat nawiązać z nią kontakt, ale się nie udało. Nierzadko to ja musiałem odpowiadać na pytania autentycznie zainteresowanych osób: gdzie teraz Pola mieszka, co robi, jak wygląda, z czego żyje, czy to prawda, że dużą część roku spędza w Londynie…

Najbardziej reprezentatywne wydało mi się to, co powiedziała o niej Joanna Szczepkowska:

– Już nie pamiętam, w czym widziałam Polę Raksę po raz pierwszy, czy to był Szatan z VII klasy czy Panienka z okienka, ale zobaczyłam osobę przecudnej urody. W związku z tym kojarzyła mi się z taką cukierkową panną; postrzegałam ją w kategoriach wyglądu, a nie intelektu. A potem tak się stało, że siedziałyśmy razem w jednej garderobie w Teatrze Współczesnym. Wtedy zetknęłam się z kimś całkowicie odmiennym od wcześniejszego wyobrażenia. Poznałam kobietą inteligentną, oczytaną, mającą własne zdanie, z jakąś tajemnicą. Miałam wrażenie, że Polę źle obsadzano, mam na myśli przede wszystkim kino. Ona powinna grać nie tyle kobiety piękne, ile mające coś do powiedzenia, z tajemnicą właśnie. Zawsze mnie zastanawiało, co w niej jest takiego, że się tego nie domaga i ma raczej tendencje do wycofywania się. To nie jest typowa osobowość aktorska, w sensie cech charakteru. Z pracy pamiętam ją jako osobę bardzo wrażliwą, którą łatwo zranić, z którą trzeba długo pracować, żeby nabrała zaufania.

Niewiele można powiedzieć o domu rodzinnym Poli Raksy. Nie rozmawiała o nim ze znajomymi; o matce czy siostrach sporadycznie wspominała w wywiadach („Mnie estetycznego, własnego spojrzenia na świat, na to, co w nim naprawdę piękne, uczyła moja matka”‍5). Wiadomo, że ojciec, Edward Raksa, urodził się na początku pierwszej wojny światowej, a jego żona – Zofia z domu Sokół – pod jej koniec. Mieszkali w Lidzie na Wileńszczyźnie, gdzie 14 kwietnia 1941 roku przyszła na świat Pola. Zgodnie z legendą, którą rodzice aktorki opowiedzieli lokalnej gazecie, imię dziewczynce nadała babcia: „A gdy narodziło się w domu Raksów pierwsze dziecię płci żeńskiej, ani rodzice, ani pięć sióstr szczęśliwej matki nie mogli zdecydować się na imię. Na arenę wkroczyła babcia nowo narodzonej, która swoją decyzją pogodziła wszystkich: »Będzie tak jak ja – POLA!«”‍6. Po wojnie młodzi rodzice mieszkali we wrocławskiej Leśnicy przy ulicy Średzkiej 25, gdzie za ścianą mieściło się kino Robotnik, a potem przenieśli się do Jeleniej Góry na ulicę Ogrodową. W międzyczasie urodziły się dwie młodsze siostry Poli, Izabela i Jolanta. Według jednych Edward Raksa szył czapki, według innych – ostrzył noże i naprawiał sprzęt domowy na ulicy Nowotki.

W Jeleniej Górze Pola uczęszczała do Szkoły Podstawowej nr 4 przy ulicy Warszawskiej i zaczęła naukę w I Liceum Ogólnokształcącym przy ulicy Kochanowskiego 18. Już wówczas zwrócono na nią uwagę przy okazji zajęć z recytacji i śpiewu, brała też udział w szkolnych widowiskach. „Królowa Śnieżka i królowa Bona – to dwie najwcześniejsze role teatralne: pierwsza w szkole podstawowej (we własnoręcznie uszytym kostiumie!), a druga w szkole średniej. Obie, acz zagrane dobrze (potwierdziły sąsiadki!), nie miały większego wpływu na dalszą karierę aktorską”‍7. Występy przed rodziną i znajomymi dawała już wcześniej: „Wiersze okolicznościowe – recytowała je malutka Pola zawsze, gdy zjawiali się w domu goście. Repertuar był ustalony, a wszyscy wiedzieli o tym, że muszą wysłuchać wszystkich wierszy w skupieniu i z zadowoloną miną (w przeciwnym razie płacz) i nagrodzić słodyczami”‍8.

Po ukończeniu dziewiątej klasy Pola przeniosła się do wrocławskiego liceum przy ulicy Poniatowskiego 9, a potem zaczęła polonistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracowała ze studenckim Teatrem Kalambur. Rodzice jeszcze kilkakrotnie się przeprowadzali, najpierw na Pstrowskiego, następnie Malczewskiego w Jeleniej Górze, na jakiś czas osiedli też we Wrocławiu na Obornickiej. Pod koniec 1967 roku, gdy popularność ich córki osiągnęła szczyty, rozmawiali z dziennikarzem „Nowin Jeleniogórskich”. To jedyny artykuł o aktorce ilustrowany jej dziecięcymi i młodzieńczymi zdjęciami (niestety bardzo słabej jakości). Kończy go radosne wyznanie Edwarda i Zofii Raksów: „Zwykłe dziecko! Takie jak każde inne […]. Uśmiechnęło się do niej szczęście. Teraz to już tylko codzienna trudna praca. Sukcesy? Te nas bardzo cieszą”‍9.

Pola Raksa we Wrocławiu, sesja z 1963 roku

Źródło: Piotr Barącz / East News

2Piękne dziewczę na ekran

Jedną z potrzeb, która objawiła się w Polsce w połowie lat pięćdziesiątych wraz z przeczuwaną odwilżą polityczną, była chęć oglądania nowych twarzy w kinie. Andrzej Wajda odpowiedział na nią już w swoim pierwszym filmie – Pokoleniu (1954). Tytuł był znaczący – w warstwie fabularnej odnosił się do generacji dorastającej w czasie wojny i walczącej z okupantem, ale symbolizował także nową grupę, która wkraczała właśnie na filmową arenę: samego Wajdę i jego współpracowników – Kazimierza Kutza oraz Konrada Nałęckiego, późniejszego reżysera serialu Czterej pancerni i pies – a przede wszystkim aktorów. Tak mówił o nich reżyser: „Najsilniejszą stroną tego filmu byli aktorzy. Ich styl gry daleko odbiegał od przedwojennych wzorów. Rodziło się rzeczywiście coś nowego. Pokolenie młodych: Cybulski, Polański, Janczar, którego żywiołem stanie się w przyszłości kino. Ważna była zwłaszcza rola zagrana przez Tadeusza Janczara. Uderzała prawda wypowiadanych przez niego dialogów, których »aktorskość« w przedwojennych polskich filmach szczególnie raziła nasze ucho”‍1. A co z pojawiającymi się u ich boku kobietami? Najogólniej mówiąc, miały być młode, urocze i niedoświadczone. Raczej przebywać na ekranie, niż próbować coś grać. Z takim założeniem długo szukano odtwórczyni głównej roli kobiecej w Pokoleniu. Kazimierz Kutz wspominał, że po wielu perypetiach znaleźli „śliczną dziewczynę”‍2 w szkole baletowej, ale Aleksander Ford, opiekun debiutu Wajdy, uparł się, żeby Dorotę zagrała Urszula Modrzyńska, zawodowa aktorka, późniejsza Jagienka w jego Krzyżakach (1960).

W 1954 roku w podobny sposób myślał Antoni Bohdziewicz, który właśnie przymierzał się do przeniesienia na ekran Zemsty Aleksandra Fredry. Uznał, że w Klarę może się wcielić autentyczna nastolatka. Rozpoczęto poszukiwania dziewczyny wyglądającej na „panienkę z dworku szlacheckiego”, także w szkołach. W żeńskim gimnazjum imienia Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie trafiono na szesnastoletnią Beatę Tyszkiewicz; w czasie zdjęć próbnych w Łodzi pokonała starszą o dwa lata studentkę aktorstwa Alicję Wyszyńską. W 1955 roku ruszyła produkcja, ale od początku prześladował ją pech. Zaledwie po kilku dniach zdjęciowych w wypadku samochodowym ciężkich obrażeń doznał grający Papkina Tadeusz Kondrat. Na pół roku przerwano pracę. Po jej wznowieniu wcielający się w Dyndalskiego Edward Fertner został niefortunnie popchnięty na planie przez innego aktora i wpadł na poręcz, która się złamała. W wyniku upadku żebra wbiły mu się w płuca; aktor zmarł w szpitalu. Premiera filmu była kilkakrotnie przekładana, ostatecznie odbyła się dopiero ostatniego dnia września 1957 roku.

A tymczasem nadszedł rok 1956, który zmienił wszystko. I nie chodzi jedynie o pamiętny październik, kiedy pierwszym sekretarzem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej został Władysław Gomułka. Odwilż polityczna zaowocowała poluzowaniem gorsetu obyczajowego, co natychmiast wykorzystały nie tylko film, ale też prasa, a przede wszystkim polska ulica. W listopadzie na ekranach francuskich kin pojawia się dramat I Bóg stworzył kobietę (1956), który w całym zachodnim świecie wylansuje Brigitte Bardot, niespotykane wcześniej połączenie wyzywającego erotyzmu i dziewczęcości. Do Polski ten film nie dotrze, ale sława Bardotki – jak najbardziej. Prasa będzie publikować liczne fotosy BB, do kin wejdą niektóre kolejne filmy z jej udziałem, a dziewczyny zaczną naśladować koński ogon, rozkloszowane spódnice i bluzki z dekoltem francuskiej gwiazdy. Tym samym pojawi się nowy kobiecy typ, w „Przekroju” nazywany „kociakiem” i ozdabiający słynne krzyżówki.

Basia, poprzedniczka Poli

Kino najpierw wykorzystuje zmiany polityczne, by inaczej opowiadać o wojnie, co owocuje Kanałem (1956) Wajdy i Eroicą (1957) Andrzeja Munka, ale pojawia się też nowy rodzaj komedii przepełnionej absurdalnym humorem – Ewa chce spać (1957), debiut Tadeusza Chmielewskiego. Scenariusz napisał reżyser wraz z innym początkującym filmowcem, Andrzejem Czekalskim, dialogi zaś były dziełem Jeremiego Przybory, także debiutanta w filmie. Główną rolę postanowiono powierzyć nowej twarzy. Ówczesne perypetie realizatorów tak opisywał Czekalski: „Teoretycznie do postaci Ewy kandydowała cała paleta młodych aktorek, ale wszystkie były już ograne i kojarzyły się na zasadzie pozytywno-socjalistycznej, tak że w ogóle nam nie odpowiadały. Myśleliśmy przez pewien czas o Kalinie Jędrusik, ale ona się do tego nie nadawała z racji wieku. Zrobiliśmy więc konkurs na dziewczynę. Podjął się tego radośnie tygodnik »Film«, dla którego była to dobra reklama. Umieszczali zdjęcia, a ludzie głosowali”‍3.

Faktycznie, w numerze z 7 kwietnia 1957 roku ukazało się ogłoszenie: „Zespół Syrena poszukuje kandydatki do głównej roli w nowym filmie pod tytułem Ewa chce spać. Jest to wesoła komedia, pełna nieoczekiwanych przygód i perypetii, a bohaterką jej jest właśnie ta Ewa. Ewa ma szesnaście lat i przypadkowego opiekuna w postaci młodego, sympatycznego i oczywiście przystojnego milicjanta – Piotra. […] Ewa musi być ładna, gdyż inaczej nie podobałaby się ani Piotrowi (a to wynika ze scenariusza), ani widzom. Powinna być średniego wzrostu. Nie może mieć mniej niż osiemnaście lat, ale wiek jej nie może przekroczyć dwudziestu czterech lat. Kandydatka do roli Ewy powinna mieć co najmniej średnie wykształcenie, czyli zdany egzamin dojrzałości. Wymagana jest także nienaganna dykcja”‍4. Podobno nadeszło około tysiąca zgłoszeń, ale sądząc z kolejnego komunikatu, realizatorzy byli raczej rozczarowani efektami. Zdradzili także, z którego wymogu są gotowi zrezygnować: „Napływają ciągle Wasze listy. Czytamy je bardzo dokładnie, oglądamy zdjęcia… i ciągle nie jesteśmy zadowoleni. Pamiętajcie – kandydatka na Ewę musi być ładna i musi mieć zdolności aktorskie. To, czy jest ładna – możemy stwierdzić, oglądając zdjęcie. Dużo trudniej ocenić zdolności aktorskie. Dlatego w Waszych życiorysach piszcie nam więcej o swoich zainteresowaniach i osiągnięciach w tej dziedzinie (to nic, że często są one skromne), a mniej o stosunkach rodzinnych i pochodzeniu klasowym […]. I prosimy: więcej samokrytycyzmu! Ale jeżeli uważacie, że naprawdę odpowiadacie podanym przez nas warunkom – piszcie śmiało, nawet jeżeli nie macie jeszcze matury. Dla wyjątkowo ładnej i zdolnej dziewczyny gotowi jesteśmy zrobić wyjątek”‍5.

Siedemnastoletnia Barbara Kwiatkowska, uczennica szóstej klasy średniej szkoły baletowej, która ostatecznie dostała rolę Ewy, nie tylko nie spełniała kryteriów wieku i wykształcenia, lecz nawet nie przysłała zgłoszenia. Reżyser Tadeusz Chmielewski ujawnił po latach, że niemal od początku była poza konkurencją: „Pic konkursu na odtwórczynię Ewy polegał na tym, że Basię Kwiatkowską wybrałem dużo wcześniej, szyto już nawet dla niej kostiumy. Od początku wiedziała, że wygra. Zobaczyłem ją na planie takiego krótkiego filmu Epizod Bronisława Broka o Zespole Pieśni i Tańca »Skolimów«. Minęła mnie na korytarzu wytwórni. Była niebywale piękna i w naturalny sposób niewinna, co od razu budowało ciekawy kontrast z bandziorami mającymi pojawić się obok niej na ekranie. Miała przy tym talent aktorski. Chwytała w lot, o co chodzi w każdej scenie. Musieliśmy tylko oduczyć ją zbyt tanecznego i lekkiego sposobu chodzenia, więc wpakowaliśmy jej do walizki kilka cegieł”‍6.

Sukces komedii Ewa chce spać (ponad trzy i pół miliona widzów i Złota Muszla na festiwalu w San Sebastián) w jednej chwili uczynił z Kwiatkowskiej jednocześnie aktorkę, gwiazdę i ulubienicę publiczności. Błyskawicznie po Ewie… dostała dwie duże role w kolejnych filmach, można wręcz mówić o swego rodzaju szaleństwie w prasie na punkcie „Basi”, jak ją pieszczotliwie nazywano. Dość wspomnieć, że w samym 1958 roku znalazła się siedem razy na przednich i tylnych okładkach „Filmu”, choć jednocześnie na tych samych łamach narzekano obłudnie na jej przesadną popularność: „Będąc ostatnio w Katowicach, widziałem parę jej zdjęć na wystawie sklepu galanteryjnego, obok (jako reklama?) guzików i nici. Zdjęcia Barbary Kwiatkowskiej są wszędzie, nie tylko w pismach filmowych; samych stron tytułowych różnych czasopism dałoby się zebrać kilkanaście. Obcokrajowiec mógłby sądzić po krótkim u nas pobycie, że Basia Kwiatkowska jest kimś w rodzaju miejscowej królowej angielskiej, a w każdym razie najpopularniejszą osobą w kraju”‍7.

W ten sposób dorobiliśmy się polskiej BB, która była mniej rozerotyzowana od francuskiego oryginału, choć równie ładna i tak samo spragniona sławy i sukcesu, co zresztą nie spodobało się jej „odkrywcy”: „Miałem do niej żal. Oczywiście nie o to, jak zagrała w Ewie…, bo była w tej roli genialna, ale o to, co nastąpiło potem. Ostrzegałem ją, że po premierze filmu zrobi się wokół niej szum, bo była zupełnie nową twarzą. Chciałem, żeby umiała zachować spokój wobec medialnego zainteresowania, żeby pamiętała o tym, że niedługo musi zdać maturę. Na planie Ewy… wydawało mi się, że poradzi sobie z popularnością, że będzie – jednak użyję tego słowa – rozsądna. Ale po premierze od razu wciągnęła ją machina sławy: dancingi, bale, zdjęcia w magazynach mody. Chyba nawet nie zrobiła tej matury. Owszem, zagrała później w kilku głośnych filmach, ale zawsze miałem wrażenie, że jest w tym wszystkim zagubiona. Za szybko chciała wejść na szczyt”‍8. Zaskakujące są te zarzuty Chmielewskiego, ale dość dobrze oddają ówczesny sposób myślenia. Młodym dziewczynom marzącym o karierze filmowej wysyłano sprzeczne komunikaty – z jednej strony wyróżniano je właśnie za młodość i urodę, a z drugiej oczekiwano, że nie będą korzystać z tych atutów.

Krajobraz przed debiutem

Felieton w „Filmie” o nadmiernej popularności Kwiatkowskiej kończył się zapewnieniem, że „nie jest ona jedyną ładną dziewczyną w Polsce”‍9. Przekonanych o wyjątkowej urodzie Polek było więcej, dlatego zaczęto organizować kolejne konkursy piękności. Pod koniec lat pięćdziesiątych władze zezwoliły na tak burżuazyjną rozrywkę jak wybory Miss Polonia, które nieregularnie odbywały się już przed wojną. Pierwszą edycję wygrała Alicja Bobrowska, dwudziestojednoletnia studentka PWST w Krakowie. Inne wybory toczyły się na łamach kolorowej prasy – „Przekrój” w numerze z 16 lutego 1958 roku ogłosił, że kino „szuka młodych aktorek”, a w lipcu pałeczkę przejął „Film”, rozkazując: „Piękne dziewczęta – na ekran!”. Można już wówczas mówić o swego rodzaju modzie: nawet reżyserzy stali się zakładnikami myślenia, że szkoły aktorskie uczą przede wszystkim rzemiosła teatralnego, a w przypadku damskich ról filmowych bardziej liczą się uroda, styl bycia i to „coś”, co sprawia, że dobrze wypada się na ekranie. Sukces Basi Kwiatkowskiej działał na wyobraźnię, więc nastolatki zaczęły masowo słać swoje zdjęcia do czasopism.

„Film” obiecywał jednocześnie dużo i mało: „Chodzi nam o dziewczęta naprawdę piękne i zgrabne. Ich udział w nowo realizowanych filmach będzie się początkowo ograniczał do statystowania lub małych ról epizodycznych. Pamiętajmy, że tak zaczynało swe kariery wiele słynnych dziś na cały świat gwiazd filmowych. Droga do sławy wiedzie od małych, nawet niepozornych sukcesów”‍10. W „Przekroju” powoływano się na Zachód: „Praktyka dowiodła, że przypadkowo odkryci »ludzie z ulicy« niekiedy osiągają sukces większy niż zawodowe aktorki czy aktorzy. Przykłady tego widzieliśmy na licznych filmach włoskich, a także i na filmach naszej rodzimej produkcji. Najsłynniejsi reżyserzy świata (między innymi Vittorio De Sica) odbywają co jakiś czas łowy na »dziewczęta«. Znany jest na przykład fakt, że wspaniałą odtwórczynią roli Julii w nowej adaptacji tragedii Szekspira była zauważona przypadkiem w kawiarni Susan Shentall…”‍11.

Konkurs „Filmu” był imprezą cykliczną, w „Przekroju” skończyło się na jednorazowej zabawie. Wygrała ją szesnastoletnia Teresa Tuszyńska, która wkrótce otrzymała główną rolę kobiecą w dramacie Biały niedźwiedź (1959) Jerzego Zarzyckiego, ale jeszcze dwie inne finalistki rozpoczęły wtedy kariery filmowe: Danuta Starczewska w Sygnałach (1959) Jerzego Passendorfera i Zofia Słaboszowska w Kamiennym niebie (1959) Ewy i Czesława Petelskich. Wspomnieć również trzeba inne odkryte wówczas piękności, dwie początkujące studentki zaangażowane do kultowych produkcji: Ewę Krzyżewską z Popiołu i diamentu (1958) Andrzeja Wajdy i Marię Wachowiak z Pożegnań (1958) Wojciecha Jerzego Hasa. Do kina wróciła także Beata Tyszkiewicz obsadzona w kolejnym filmie Hasa – Wspólnym pokoju (1959). Co ciekawe, jej kilkuletnią przerwę w występach przed kamerą stawiano teraz niemal za wzór: „Rolę Klary zagrała, »lecz za karę« musiała opuścić szkołę, do której uczęszczała i – co najciekawsze – przez następne pięć lat w ogóle nie wystąpiła w filmie. Przeniosła się do innej szkoły, zdała maturę, postanowiła się czegoś nauczyć”‍12.

Rok 1960 to szczytowy moment popularności „pięknych dziewcząt na ekranie”. Pola Raksa w pewnym sensie zajmie wtedy miejsce Barbary Kwiatkowskiej, która zaczyna powoli znikać z polskiego kina i kręcić filmy we Francji, u boku takich gwiazd jak Alain Delon czy Jean-Louis Trintignant. Pozostałym pięknym amatorkom też wiedzie się znakomicie: Teresa Tuszyńska błyszczy w swojej najsłynniejszej roli w Do widzenia, do jutra (1960), a Zofia Słaboszowska po współpracy z Wandą Jakubowską w Spotkaniach w mroku (1960) dostaje angaż w NRD. Trwa realizacja nieukończonego wówczas Lenina w Polsce, w którym w jedną z głównych postaci wciela się Danuta Starczewska. W swoich Niewinnych czarodziejach (1960) Andrzej Wajda w głównej roli obsadza aktorkę niezawodową – dwudziestojednoletnią Krystynę Stypułkowską. Rok 1960 to również debiut Elżbiety Czyżewskiej, czołowej gwiazdy polskiego kina lat sześćdziesiątych. Świeżo upieczona absolwentka warszawskiej PWST zwraca na siebie uwagę w kilku spektaklach Teatru Telewizji, bierze udział w zdjęciach próbnych do Szatana z VII klasy, a ostatecznie pojawia się w drugoplanowej roli w pierwszym filmie Stanisława Barei – Mąż swojej żony. Wśród nich wszystkich Raksa, choć wcale nie najmłodsza (była rok starsza od Teresy Tuszyńskiej), prezentowała się najbardziej dziewczęco. Tak zresztą ją przedstawiano: „Jasnowłosa, niebieskooka, o miłej, »niewinnej« twarzy”‍13.

Choć na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w polskich filmach pojawiło się wiele nowych aktorek, zapotrzebowanie na te „nieopatrzone” wciąż rosło. Z okładek tygodników „Film” i „Ekran” regularnie uśmiechały się kolejne piękności, ale czasem już w marcu twarze zaczynały się powtarzać. Dość powiedzieć, że w 1959 roku w „Ekranie” aż trzy razy na pierwszej stronie znalazły się zdjęcia Barbary Kwiatkowskiej i Lucyny Winnickiej, a dwa razy – Ewy Krzyżewskiej. W 1961 roku w „Filmie” dwa razy na okładkę trafiły między innymi Beata Tyszkiewicz, Krystyna Stypułkowska i Kalina Jędrusik.

Kaniewska czyta „Dookoła Świata”

Jeszcze w 1960 roku, zaledwie kilka miesięcy po ukończeniu zdjęć do swojego pierwszego filmu, Pola Raksa stwierdziła: „To wszystko stało się bardzo nagle i bardzo przypadkowo”‍14. Także z dzisiejszej perspektywy można odnieść wrażenie, że miała wyjątkowe szczęście: o nic nie musiała zabiegać, została odkryta i wylansowana, od razu w głównej roli, w kasowym przeboju. Opowieść o szczęśliwym zbiegu okoliczności będzie w wywiadach wracać wielokrotnie, a jej najpełniejsza wersja brzmi następująco: „Wracając z uniwersytetu, wstąpiłam z koleżanką do baru mlecznego, do którego nigdy przedtem nie chodziłam. Posilał się tam akurat fotoreporter »Dookoła Świata«, Barącz, który przyjechał do naszego miasta [Wrocławia], by zrobić zdjęcia jakiejś dziewczyny w związku z konkursem »Gwiazda tygodnia«. No i stało się. Sfotografował mnie. […] Reżyser Kaniewska obejrzała te fotografie i postanowiła zaprosić mnie na próbne zdjęcia Szatana z VII klasy. Nie znała nawet mojego adresu, wysłała więc list na uniwersytet, na wydział polonistyki, gdzie byłam wtedy studentką pierwszego roku”‍15.

Pismo „Dookoła Świata” było ilustrowanym tygodnikiem skierowanym do młodzieży. Pod wieloma względami przypominało „Przekrój” – zorientowany na Zachód i naśladujący tamtejsze magazyny. Pismo wyróżniało się liczbą reportaży z różnych zakątków globu, lecz starano się w nim trzymać rękę na pulsie także w kwestii popkultury. I tu nie mogło się obejść bez „pięknych dziewcząt na ekranach” – w lutym 1959 roku na okładce pokazano zjeżdżającą na nartach Teresę Tuszyńską, a w październiku pretekstem do zaprezentowania portretu Barbary Kwiatkowskiej był jej ślub z Romanem Polańskim. W jednym z numerów zresztą redakcja w żartobliwy sposób komentowała to zjawisko: „Czytelnicy dzielą się na dwa obozy: jeden domaga się pięknych dziewcząt na okładkach, drugi – zdjęć egzotycznych, podróżniczych, fantastycznych. Zachowujemy więc proporcję: jedna przedstawicielka płci pięknej na jednego węża boa, jeden kaktus i jeden portret sportowca”‍16. W listopadzie pojawiła się nowa rubryka Nasze gwiazdy, prezentująca „piękną dziewczynę, będącą aktualnie bohaterką tej strony. Tylko dlatego, że jest piękna… Niechaj będzie więc sławna przez jeden tydzień w nakładzie czterystu tysięcy egzemplarzy. Nic więcej nie możemy jej ofiarować. Nawet statystowania w filmach. Dostaje od nas za to uśmiech Czytelników (bo jakże można się nie uśmiechnąć na widok ślicznej dziewczyny?), no i tę właśnie sławę na jeden tydzień. Ot, miłe wspomnienie na całe życie”‍17. Jako pierwsza została zaprezentowana studentka Zosia Borkowska, polski sobowtór Brigitte Bardot, która „tak samo się nawet porusza jak BB, chociaż nigdy przed zobaczeniem Bardotki o tym nie wiedziała”‍18. Zdjęcia zrobiła Zofia Nasierowska, późniejsza fotografka gwiazd.

Pola Raksa była dziewiątą bohaterką tej rubryki, jej zdjęcia ukazały się w drugim numerze z 1960 roku. Pokazano blondynkę z włosami do ucha, dość poważną; na żadnej z czterech fotografii się nie uśmiecha. Uzupełniono je opisem: „Gdy jadła śniadanie w barze mlecznym, dojrzał ją niezawodnym okiem fotoreportera Piotr Barącz. Czy pozwoli zrobić sobie kilka zdjęć? Podniosła się. Po kilku słowach wyjaśnienia umówiliśmy się na popołudnie, gdyż teraz miała zajęcia na uniwersytecie. Pola Raksa ma osiemnaście lat i jest studentką pierwszego roku polonistyki. Dlaczego wybrała ten wydział? Przede wszystkim interesuje się literaturą. Ubóstwia poezję Gałczyńskiego i Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Kiedyś nawet deklamowała, uzyskując pierwsze miejsce w wojewódzkich eliminacjach konkursu recytatorskiego. […] Stara się jak może najczęściej chodzić do teatru, opery i kina. Z teatrem ma zresztą stare »powiązania«. Należała do kółka dramatycznego MDK”‍19. Czy to właśnie obiecująca informacja o udziale w konkursie recytatorskim i próbach aktorskich w Miejskim Domu Kultury sprawiły, że reżyserka Maria Kaniewska, szukająca odtwórczyni roli Wandy w Szatanie z VII klasy, właśnie na nią zwróciła uwagę? A może decydująca była uroda widoczna na zdjęciach? A także świetne imię i nazwisko – krótkie, nietypowe, przywodzące na myśl pierwszą Polkę w Hollywood: Polę Negri.

Pola Raksa: Przeciw moim filmowym planom zaprotestowała mama. Za wszelką cenę usiłowała nie dopuścić mnie do tak zepsutego w jej ówczesnym mniemaniu środowiska jak aktorskie. Trzeba było przyjazdu ekipy filmowej i przekonywań reżyser Kaniewskiej, aby mama wyraziła swoją zgodę‍20.

Sesja młodej Poli Raksy w „Dookoła Świata”, 1960

Kaniewska uległa obowiązującej modzie na angażowanie niezawodowych aktorek, choć twierdziła, że nie lubi pracować z amatorami. Sytuację miała już jednak przećwiczoną przy filmie Awantura o Basię (1959), gdzie główną rolę grała pięcioletnia Małgosia Piekarska: „Pisałam cały scenariusz tak, żeby Basia prawie nic nie mówiła. Dlatego w filmie ona istnieje, jest, przechodzi, biega, uśmiecha się. […] Prowadziłam Małgosię trochę na zasadzie małpki na sznurku. Ona była bardzo pojętna, ale też miała bardzo proste sceny”‍21. Awantura o Basię, choć chłodno przyjęta przez krytykę, stała się największym przebojem kasowym 1959 roku (w sumie przyciągnęła do kin ponad osiem milionów widzów), została też doceniona na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym dla Dzieci i Młodzieży w Wenecji w 1960 roku, gdzie dostała trzy nagrody.

Nic dziwnego, że szybko zapadła decyzja o adaptacji kolejnej powieści Kornela Makuszyńskiego. Zapewne kierowano się nadzieją, że tytułowego „Szatana” – czyli siedemnastoletniego Adasia Cisowskiego, który wpada na trop skarbu ukrytego jeszcze przez żołnierza napoleońskiego – publiczność pokocha tak samo jak małą Basię. Sama Maria Kaniewska podkreślała związki Szatana z Awanturą o Basię, opowiadając w prasie o nowej produkcji: „Film jest skierowany do realizacji, ale szczerze mówiąc, nie bardzo bym jeszcze chciała zdradzać niektóre sekrety. Czy mam dla czytelników »Filmu« zrobić wyjątek? Spróbuję. Scenariusz napisaliśmy wspólnie z Romanem Niewiarowiczem, znanym dramaturgiem i aktorem, który w Awanturze o Basię grał rolę »strasznego wujka«. Zdjęcia będzie robił operator Basi, Antoni Wójtowicz, kierownictwo produkcji obejmuje Stanisław Daniel. Jeżeli zaś idzie o aktorów… Nie, o obsadzie naprawdę nie mogę jeszcze powiedzieć nic konkretnego, poza tym, że […] w maleńkim epizodzie weźmie pewnie udział Basia, czyli Małgosia Piekarska”‍22.

Awantura z szatanem

Kiedy w maju rozpoczynały się zdjęcia do filmu, w Teatrze Klasycznym w Warszawie odbyła się premiera spektaklu Szatan z VII klasy w reżyserii Ireny Grywińskiej, z Witoldem Sadowym jako Adasiem. Sadowy miał już wówczas czterdzieści lat i obsadzenie go w roli ucznia spotkało się z kpinami kolegów i koleżanek, na przykład Jadwigi Chojnackiej, która pewnego razu przywitała go słowami: „Jak się masz, szatan z czterdziestej siódmej klasy?”‍23. Kaniewska musiała zdawać sobie sprawę, że to, co akceptowalne w teatrze, w filmie stanie się nieznośne, tym bardziej że akcję przeniosła do współczesności. Ta niewinna z pozoru zmiana omal nie doprowadziła do rezygnacji z oryginalnego tytułu, o czym informowano w czasie zdjęć: „Realizatorzy posługują się tytułem książki tylko tymczasowo. Film będzie miał inną nazwę – może Awantura z szatanem – ponieważ »siódma klasa« wprowadza pewien zamęt. Była to bowiem siódma klasa czasów Makuszyńskiego, czyli klasa przedmaturalna. Zgodnie z dzisiejszą nomenklaturą szkolną musiałby to być film o czternastolatkach, podczas gdy Adam ma przecież lat siedemnaście”‍24. Ostatecznie tytułu nie zmieniono, w żaden sposób nie odnosząc się w treści filmu do „niewłaściwego” numeru klasy, choć nie ma wątpliwości, że akcja dzieje się w latach sześćdziesiątych. Świadczą o tym nie tylko stroje i wnętrza – już w pierwszej scenie, kiedy Adaś idzie do szkoły, w tle widać plakat filmu Do widzenia, do jutra.

Kaniewska potrzebowała więc do swojego filmu autentycznie młodych ludzi. To dlatego odtwórczyni roli Wandy, ukochanej Adasia, szukała raczej wśród „gwiazd” z „Dookoła Świata” niż aktywnych zawodowo aktorek. Na zdjęcia próbne zaproszono spore grono dziewczyn, zarówno amatorek, jak i studentek dopiero rozpoczynających naukę w szkołach teatralnych. Efekty tych prób można jeszcze dziś oglądać w serwisie Filmoteki Narodowej. Najlepsze z kandydatek starano się przypasować do potencjalnych odtwórców roli Adasia. W finale wypróbowano dwie pary, starszą – Elżbietę Czyżewską z Jerzym Nasierowskim, i młodszą – Polę Raksę z Józefem Skwarkiem. Wybrano młodszą. Kto wie, czy najbardziej z tej decyzji nie ucieszyła się redakcja „Dookoła Świata”, na łamach którego wkrótce obwieszczono: „Gwiazda tygodnia »DŚ« gwiazdą filmową”‍25.

Realizacja Szatana z VII klasy przebiegała wyjątkowo sprawnie, minęło zaledwie dziesięć miesięcy od opublikowania sesji zdjęciowej Raksy do wejścia filmu na ekrany kin. Przyznawano to także w prasie: „Reżyser Kaniewska pracuje szybko, z humorem. Dla swych dwojga debiutantów jest wyrozumiała, wiedząc, czego może się po nich spodziewać. Kolejne ujęcia rejestrowane są sprawnie, dobry nastrój na pewno pomaga w pracy”‍26.

25 listopada 1960 roku w warszawskim kinie Moskwa odbyła się uroczysta premiera zakończona owacją. Opinie recenzentów rozjechały się z odczuciami publiczności – krytyka filmowa przyjęła dzieło Kaniewskiej bez wielkiego entuzjazmu. Jeśli je chwalono, to w banalny sposób, jak w tygodniku „Nowa Wieś”, doceniając raczej zalety pierwowzoru literackiego: „Film wiernie, aczkolwiek w sposób nieco uwspółcześniony odtwarza fabułę książki. Zrobiony kulturalnie – jest równie uroczy, równie pogodny, pełen wybornego humoru i ciekawych sytuacji co książka. Nie zawiodą się miłośnicy Makuszyńskiego”‍27. Litości dla Szatana… nie mieli za to wpływowi publicyści: Krzysztof Teodor Toeplitz ze „Świata” i Stanisław Grzelecki z „Życia Warszawy”. Ten drugi pisał między innymi: „Klimat opowiastek Makuszyńskiego gdzieś się rozwiał, pozostała dość niezdarna konstrukcja sytuacyjna o nieokreślonym przeznaczeniu. […] Aktorzy dorośli udają, iż biorą poważnie ten film dla dzieci, natomiast aktorzy młodociani wcale nie udają, iż chcą grać w filmie dla dorosłych”‍28.

Z Józefem Skwarkiem w filmie Szatan z VII klasy, 1960

Źródło: PolFilm / East News

Pola Raksa: Ja nie grałam, ja miałam wyłącznie tremę!‍29

Sceptycyzm w stosunku do filmu najmocniej wybrzmiał w recenzji Stanisława Janickiego o wszystko mówiącym tytule Bez wdzięku i lekkości. Janicki ocenił, że uwspółcześnienie fabuły było błędem, i uznał, że Szatan nie będzie się podobać młodym widzom: „Zapomnieli twórcy filmu o tym, że młodzieży klas licealnych roku 1960 nie są w stanie zainteresować dosyć archaiczne przygody Adasia, Wandy i Pana Profesora. […] Szatan w porównaniu z Awanturą o Basię nie jest krokiem naprzód w twórczości reżyserskiej Marii Kaniewskiej. Budowa scen, prowadzenie aktorów pozostawiają wiele do życzenia. Debiutujący tu Józef Skwark, a szczególnie Pola Raksa, nie zdołali mnie przekonać o swym talencie aktorskim”‍30. Być może film Kaniewskiej faktycznie nie porwał dorastającej młodzieży, za to młodsze dzieci w ekranowym Adasiu, Wandzie i Panu Profesorze się zakochały. Mogą świadczyć o tym listy, jakie przyszły do „Filmu”, gdzie ukazała się recenzja Janickiego. Jurek z Warszawy (podpisany „Roztargniony Jurek”, pewnie ze względu na błędy ortograficzne) pisał: „Jestem wzburzony o pańskiej opinii Szatana. Nie wiem, jakie panu się filmy podobają. Jestem wzburzony i pełen nienawiści do pana… Jest pan »straszny«, jeżeli się pan wyraża, że nie byli osadzeni sympatyczni aktorzy. Nie słyszałem jeszcze takiego redaktora. Musi pan wiedzieć, że jak się dowiedziałem o zdaniu pana na temat tego filmu, nie mogłem spokojnie odrobić lekcji. Pan mnie bardzo zdenerwował. Coś podobnego. Film jest śliczny, przecódny…”‍31. Jeszcze ostrzejsza w swoich sądach była grupa „chłopców i dziewcząt z Warszawy”: „Absurd jest to co pan napisał. Młodzież właśnie takich filmów szuka… Pierwszy film po Krzyżakach to Szatan. Każdy, kto wychodził z kina, był roześmiany, rozpromieniony, wesoły i zakochany. Nie wiem czego pan chce od tego filmu. Nicpoń z pana… Jesteśmy oburzeni, wzruszeni, i cali w nerwach… Nie wiem, jakie filmy się panu podobają. Wskazuje na to, że jest pan »zacofanym« człowiekiem”‍32.

Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży.

Przypisy

Narodziny ikony

1 S. Kuszewski, Pod znakiem smoka, „Ekran” 1983, nr 49, s. 2.

2 Cyt. za: D. Karpiuk, W pogoni za Polą. Gwiazda, której nie ma,„Newsweek” 2017, nr 52 – 2018, nr 1, s. 24.

3Przedstawiamy na życzenie, „Echo Dnia”, 23 marca 1982.

1. Jak Greta Garbo

1 D. Karpiuk, W pogoni za Polą. Gwiazda, której nie ma,„Newsweek” 2017, nr 52 – 2018, nr 1, s. 24.

2 Tamże, s. 22.

3 M. Kowalski, Wzdychała do niej cała Polska. Gdzie się podziała Pola Raksa?, film.wp.pl, bit.ly/3IlN3L8 (dostęp: 30.08.2021).

4 J. Trafisz, Czytelnicy pytają – odpowiada Pola Raksa, „Magazyn Filmowy” 1971, nr 10, s. 12.

5 A. Stempniak, Upiększanie życia. Rozmowa z Polą Raksą, „Uroda” 1987, nr 4, s. 4.

6 S. Hen, Jeleniogórska Pola Raksa,„Nowiny Jeleniogórskie” 1967, nr 51–52, s. 13.

7 Tamże.

8 Tamże, s. 14.

9 Tamże.

2. Piękne dziewczę na ekran

1 A. Wajda, Kino i reszta świata,Kraków 2000, s. 92, 93.

2 K. Kutz, Kalina. Ta, której już nie ma, „Premiera” 1991, nr 11.

3 Ł. Figielski, B. Michalak, Prywatna historia kina polskiego, Gdańsk 2005, s. 104, 106.

4 Redakcja, Tym razem – serio,„Film” 1957, nr 14, s. 4.

5 Zespół „Syrena”, Ważne dla kandydatek do roli Ewy!, „Film” 1957, nr 17, s. 2. Wyróżnienia w oryginale.

6Jak rozpętałem polską komedię filmową. Tadeusz Chmielewski w rozmowie z Piotrem Śmiałowskim, Warszawa 2012, s. 82, 84.

7 Argus, Rozważania bez zdjęcia,„Film” 1958, nr 41, s. 7.

8Jak rozpętałem polską komedię filmową, dz. cyt., s. 92, 93.

9 Argus, Rozważania bez zdjęcia,dz. cyt.

10Wielki, nieustający konkurs Zespołów Autorów Filmowych i tygodnika „Film”,„Film” 1958, nr 29, s. 16.

11Zespoły Autorów Filmowych „ZAF” ogłaszają konkurs: film szuka młodych aktorek,„Przekrój” 1958, nr 671, s. 6.

12 pel, Klara z „Zemsty” – rediviva,„Film” 1960, nr 43, s. 2.

13 E. Smoleń-Wasilewska, „Szatan z siódmej klasy” przed kamerami w Łodzi i w Łącku. Reportaż z realizacji nowego filmu polskiego, „Film” 1960, nr 21, s. 10.

14 pel, Z Polą Raksą na planie filmowym,„Film” 1960, nr 36, s. 2.

15 Tamże.

16Nasza okładka,„Dookoła Świata” 1959, nr 280, s. 2.

17 Puk, Nasze gwiazdy, „Dookoła Świata” 1959, nr 305, s. 9.

18 Tamże.

19 z. o., Nasze gwiazdy, „Dookoła Świata” 1960, nr 2, s. 9.

20 Z. Zapert, Trzy kwadranse z Polą Raksą,„Express Wieczorny”, 26–27 listopada 1966.

21 Ł. Figielski, B. Michalak, Prywatna historia kina polskiego,dz. cyt., s. 158.

22 pel, Po Basi – Szatan. Spotkania i rozmówki, „Film” 1960, nr 9, s. 2.

23 W. Sadowy, Teatr za kulisami i na scenie,Warszawa 1995, s. 108.

24 E. Smoleń-Wasilewska, „Szatan z siódmej klasy” przed kamerami w Łodzi i w Łącku, dz. cyt.

25Gwiazda tygodnia „DŚ” gwiazdą filmową, „Dookoła Świata” 1960, nr 24, s. 19.

26 E. Smoleń-Wasilewska, „Szatan z siódmej klasy” przed kamerami w Łodzi i w Łącku, dz. cyt.

27Szatan z siódmej klasy. Nowy polski film dla młodzieży,„Nowa Wieś” 1960, nr 51–52.

28 Cyt. za: Z prasy polskiej,„Film” 1960, nr 52, s. 14.

29 J. Trafisz, Czytelnicy pytają – odpowiada Pola Raksa,„Magazyn Filmowy” 1971, nr 10, s. 13.

30 S. Janicki, Bez wdzięku i lekkości,„Film” 1960, nr 49, s. 6.

31Szanowny Panie Redaktorze Stanisławie Janicki,„Film” 1960, nr 52, s. 14.

32 Tamże.

WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.

czarne.com.pl

Wydawnictwo Czarne

@wydawnictwoczarne

Sekretariat i dział sprzedaży:

ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice

tel. +48 18 353 58 93

Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa

Dział promocji:

al. Jana Pawła II 45A lok. 56

01-008 Warszawa

Skład: d2d.pl

ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków

tel. +48 12 432 08 52, e-mail: [email protected]

Wołowiec 2022

Wydanie I