Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
11 osób interesuje się tą książką
Inkeri właśnie zakończyła długi związek i wyjeżdża na Węgry do pracy w pięknej starej rezydencji, gdzie zamożna rodzina Mäkinenów przygotowuje się do zbliżającego się ślubu ich córki. Bohaterka jest od samego początku oczarowana posiadłością, a kiedy przez główne drzwi domu wychodzi zaskakująco przystojny i egzotycznie wyglądający nieznajomy, w głowie dziewczyny pojawia się myśl, że właśnie spotkała kogoś, kto pomoże jej się otrząsnąć po niedawnym rozstaniu. Niestety, szybko okazuje się, że tym olśniewającym mężczyzną jest pan młody, Ilkka Vahtokari.
Inkeri wydaje się, że jej fascynacja jest odwzajemniona, ale nie zamierza romansować z zajętym mężczyzną, szczególnie że wśród gości weselnych nie brakuje interesujących kandydatów do flirtu. Jednak Ilkka nie zamierza się poddać, a dziewczyna wkrótce staje przed trudnym wyborem: czy zaspokoi swoją tęsknotę za miłością z innymi, samotnymi mężczyznami, czy też ostatecznie ulegnie panu młodemu?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 251
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału: Kartano
Przekład: Maria Szumska
Copyright © Lilith, 2024
This edition: © Risky Romance/Gyldendal A/S, Copenhagen 2024
Projekt graficzny okładki: Monika Drobnik-Słocińska
Redakcja: Anna Nowak
Korekta: Katarzyna Wołyńska
ISBN 978-91-8034-388-6
Konwersja i produkcja e-booka: www.monikaimarcin.com
Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe.
Word Audio Publishing International/Gyldendal A/S
Klareboderne 3 | DK-1115 Copenhagen K
www.gyldendal.dk
www.wordaudio.se
Rozdział 1
– Chciała zorganizować tradycyjne arystokratyczne wakacje przed ślubem. Cokolwiek to, do cholery, znaczy. Wszyscy zaproszeni mogą przyjechać już na początku czerwca. Tata płaci.
Jechałyśmy właśnie z Tuulą wynajętym przez nią citroënem z lotniska w Budapeszcie do węgierskiej rezydencji. Roześmiałam się, słysząc jej ironiczny ton.
– Nie woleli czegoś we Francji albo Anglii? Zapadła wieś gdzieś na Węgrzech naprawdę była ich pierwszym wyborem? Okej, nad Balatonem, ale to nadal węgierska wieś – zauważyłam rozbawiona.
Moja przyszła szefowa rzuciła mi szybkie spojrzenie i się uśmiechnęła.
– Jestem pewna, że Armi i Fanny najchętniej wybrałyby rezydencję książęcą w Anglii, ale myślę, że mogłyby tym trochę wkurzyć tatusia. Z całą pewnością jesteśmy tu ze względu na budżet. Z Seppa żaden książę, to zwykły Fin, który prowadzi bardzo dobrze prosperującą sieć biur rachunkowych. Ale jego żona uważa, że pieniądze zrobiły z niej hrabinę. Córka również. A samo miejsce jest urocze, to dworek, który był letnią rezydencją jakiejś arystokratycznej rodziny.
Tuula zadzwoniła do mnie zaledwie przed tygodniem z propozycją pracy, gdy człowiek, którego wcześniej zatrudniła, zrezygnował. Dwór wynajęło na lato bogate małżeństwo Mäkinenów, a gwoździem programu miał być ślub ich córki Fanny. Miałam pomagać we wszystkim: gotować, sprzątać, przygotowywać wesele i kierować miejscowym personelem.
Znałam Tuulę dość dobrze, ponieważ przez wiele lat pracowałam w jej firmie cateringowej, a jej propozycja nie mogła nadejść w lepszym momencie. Właśnie ukończyłam studia na kierunku gastronomia i sztuka kulinarna, ale chwilowo byłam bezrobotna. Miałam przez lato podróżować ze swoim chłopakiem, a potem z nim zamieszkać. Tylko że Tatu zmienił plany. Trzy tygodnie temu poinformował mnie, że mogę zapomnieć o wyjeździe, wspólnym zamieszkaniu i tak naprawdę o nim. Spotkał miłość swojego życia i nie byłam to ja.
Nie musiałam się długo zastanawiać nad odpowiedzią dla Tuuli, mając do wyboru dworek nad Balatonem albo samotne wylewanie łez w ciasnym pokoju w akademiku. Poza tym w wieku dwudziestu siedmiu lat byłam już po prostu za stara na to drugie. Studiowałam trochę dłużej niż moi koledzy, ponieważ musiałam dużo pracować, żeby jakoś związać koniec z końcem.
Przynajmniej mogłam leczyć złamane serce i zrujnowaną samoocenę w ładnym i ciepłym miejscu. Chociaż znalazłam się w dość niecodziennej sytuacji, byłam pewna, że w tej pracy wiele się nauczę. Poza gastronomią studiowałam też zarządzanie biznesem, ponieważ marzyłam o prowadzeniu własnego małego hotelu. Wprawdzie teraz miałam zarządzać rezydencją i finansami na organizację wesele, ale to było bez znaczenia – zawsze to jakaś praktyka.
– Duży jest teraz tłok nad Balatonem? – zapytałam zaciekawiona, gdy zbliżałyśmy się do największego jeziora w Europie Środkowej.
Tuula potrząsnęła głową tak energicznie, że włosy jej się zwichrowały. Był to nie lada wyczyn, bo swoją rudą czuprynę nosiła ściętą na krótko.
– Jeśli pytasz o dokładną liczbę, to nie mam pojęcia. Na wyspie zawsze jest spory ruch, niektórzy przyjeżdżają tylko na dzień albo dwa pożeglować. W tej chwili jest może od piętnastu do dwudziestu osób, ale jedna grupa wyjechała dziś na kilka dni do Wiednia. W każdym razie to od nas zależy, ile jest osób. Armi kompletnie odbiło z obliczeniami, Fanny ma to w dupie, Seppo cały czas gada przez telefon, a Ilkka patrzy tak obojętnym i znudzonym wzrokiem, że pewnie w ogóle tego nie ogarnia.
– To oni mają syna? Myślałam, że dwie córki.
– No i dobrze myślałaś. Jenny jeszcze jest w Belgii, pracuje tam jako au pair. Ilkka to pan młody.
– Chce się wżenić do bogatej rodziny?
– Na to wygląda. Prowadzi jedno z biur rachunkowych Seppa i bzyka się z jego córką.
– To chyba nie ma nic do rzeczy...
– Oczywiście, że nie. Ale facet wydaje się inteligentny, a Fanny nie. Może po prostu mu się podoba.
Fanny była piękna. Ale była też cholernie męczącą, rozpieszczoną małą księżniczką. Tuula odważyła się przy mnie powiedzieć, co naprawdę uważała – znała mnie na tyle dobrze, że nie musiała wątpić w moją lojalność. Pomyślałam z nostalgią, że ja też kiedyś uchodziłam za piękność. To było, zanim w życiu Tatu pojawiła się Aino ze swoimi pszenicznymi włosami i wspaniałymi opalonymi nogami. Wtedy zmieniłam zdanie na swój temat. Wolałabym nigdy nie widzieć, jak szła pod rękę z moim byłym chłopakiem w centrum handlowym w Tampere. Kiedy ich spostrzegłam, uciekłam zawstydzona i schowałam się za stojakami w sklepie odzieżowym.
Gdy Tatu nagle ze mną zerwał, a ja odkryłam Aino, moje długie wypielęgnowane brązowe włosy, duże niebieskoszare oczy i chłopięca budowa wydały mi się po prostu nieciekawe. Może w rezydencji znalazłby się ktoś... ktokolwiek. Chłopiec od basenu, którego błyszczące brązowe oczy pozwoliłyby mi odpędzić zły nastrój i z którym mogłabym spędzać gorące noce po pracy.
Nagle roztoczył się przed nami widok na turkusową taflę Balatonu, a ja na chwilę zapomniałem o chłopcach od basenu, arystokratycznych wakacjach rodziny Mäkinenów, a nawet o Aino. Głośno dawałam wyraz swojemu zachwytowi, gdy odezwała się Tuula:
– Tak, tu jest pięknie, a co najważniejsze, jesteśmy po tej lepszej stronie jeziora. Po południowej stronie, w Siófok, jest pełno hoteli jeszcze z czasów komuny. Nadal straszą wyglądem, mimo że zostały wyremontowane. Miasteczko Balatonfüred jest naprawdę piękne i znajduje się zaledwie kilka kilometrów od posiadłości. A jeszcze ładniej moim zdaniem jest w Tihany. To mała wioska na półwyspie o tej samej nazwie.
Gdy samochód zaczął się piąć w górę, moim oczom ukazało się Balatonfüred oraz wielkie jezioro mieniące się w słońcu. Wkrótce potem Tuula skręciła w lewo i przejechała przez niewielką bramę na końcu podjazdu, prosto na dziedziniec dużego kompleksu zabudowań. Zgodnie z tym, co powiedziała moja przyszła szefowa, budynek pochodził z tysiąc siedemsetnego roku. Był to duży, dwupiętrowy dworek z bladożółtymi ścianami. Dobudowane do niego skrzydła były niższe, choć również dwupiętrowe. Kamienna brama stykała się z oboma skrzydłami, zamykając brukowany dziedziniec.
Tuula objechała stojącą na środku dziedzińca ładną fontannę i zatrzymała się przed frontowym wejściem.
– Wypakuj teraz rzeczy z samochodu i zanieś je do kuchni, nie będziesz musiała się nabiegać – powiedziała. – Jest za głównymi schodami po lewej. Ja zaparkuję, a potem cię oprowadzę.
Wyskoczyłam z auta i chwyciłam z bagażnika dużą walizkę Samsonite oraz wypchany po brzegi plecak. Zarzuciłam go na plecy nie bez wysiłku i stałam przez chwilę, przyglądając się, jak Tuula opuszcza dziedziniec. Zachwiałam się pod ciężarem bagażu i nawet nie zauważyłam, że ktoś wychodzi przez otwarte drzwi. Kiedy kątem oka dostrzegłam ruch, podniosłam głowę tak szybko, że całkiem straciłam równowagę. Próbowałam znaleźć balans i nagle nie byłam już pewna, czy kolana się pode mną ugięły pod wpływem balastu, który dźwigałam, czy faceta, który stanął teraz przede mną w słońcu.
Wystarczyło kilka sekund, abym zachłannie wodząc oczami po ciele mężczyzny, odnotowała parę interesujących szczegółów. Facet był wysoki i smukły, miał szerokie ramiona i schodził ze schodów z iście kocią gracją. Rękawy wypuszczonej luźno białej koszuli miał podwinięte do łokci, dzięki czemu było widać muskularne, cudownie opalone ramiona.
Moje ciało natychmiast zareagowało tak, jak można się było spodziewać. Bolesne pulsowanie w dole brzucha dało o sobie znać, zanim zdążyłam dotrzeć wzrokiem do twarzy nieznajomego. Chciwie wpatrywałam się w półdługie ciemnobrązowe włosy, lekko falujące za uszami i opadające na biały kołnierzyk, pociągłą twarz, prawie czarne oczy i pełne, wyraziste usta.
Węgier. Na sto procent. Może... chłopak od basenu. Niech to będzie chłopak od basenu albo ktoś w tym stylu... – modliłam się rozmarzona, chociaż gość wyglądał na nieco ponad trzydzieści lat. Czyli już nie taki chłopiec.
– Cześć. Słyszałem, jak Tuula podjeżdża. Potrzebujesz pomocy? – zapytał.
A to niespodzianka! Mężczyzna miał tak egzotyczny wygląd, że nigdy, zwłaszcza na Węgrzech, nie przyszłoby mi do głowy, że jest Finem. Może jednak był jednym z gości weselnych. Jednym z tych, którzy przyjechali pasożytować, jak to ujęła Tuula.
– No raczej... Byłoby miło. Plecak jest kurewsko ciężki – burknęłam niezbyt grzecznie.
Miałam ochotę dać sobie kopa w dupę. Chociaż rodzina Mäkinenów nie należała do arystokracji i nie żyliśmy w dziewiętnastym wieku, mimo wszystko nie powinnam przeklinać jak jakiś Lapończyk przy dopiero co poznanym gościu. Na swoje usprawiedliwienie miałam tylko to, że byłam w szoku – naprawdę zaskoczył mnie wygląd mężczyzny. Co to była za... porażająca uroda.
W jego oczach pojawił się błysk, a usta wygięły w seksowym uśmiechu. Uniósł ciemne, idealnie zarysowane brwi, a kiedy na chwilę odwrócił głowę w bok, zobaczyłam, że ma garbaty nos. Wspaniały, duży nos.
Przeleć mnie!, krzyczało moje ciało w desperacji. Dobrze, że nie na głos. Czy kiedykolwiek tak zareagowałam na Tatu?, zastanawiałam się, obezwładniona, gdy mężczyzna zszedł po schodach i podszedł do mnie.
Bardzo blisko. Tak blisko, że mogłam dostrzec, że jego źrenice miały głęboki aksamitny, ciemnobrązowy odcień. Pochylił się trochę i uniósł ręce. Poczułam się jak we śnie i przez chwilę byłam pewna, że chce mnie pocałować. Rozchyliłam usta, przymknęłam powieki, a potem... poczułam, jak ręce chwytają za ramiączka plecaka. Moje plecy doznały ulgi, ale teraz przygniótł mnie ciężar zawstydzenia.
Kto w ogóle chciałby pocałować osobę, której imienia nawet nie zna? Na pewno nie ja. I na pewno nie taki facet. Bez wątpienia nie zwróciłby uwagi na jakąś tam kucharkę... Tym razem wymierzyłam sobie mentalnego kopniaka. Totalna ze mnie idiotka.
– Dziękuję – powiedziałam, obdarzając mężczyznę swoim najpiękniejszym uśmiechem.
Wydawało mi się, że nieznajomy patrzy na mnie dłużej niż to konieczne i przenosi ciężar ciała z jednej stopy na drugą. Jakby się nad czymś zastanawiał. Miałam nadzieję, że myśli o mnie. I że są to wyłącznie pozytywne myśli.
– Zaprowadzę cię do twojego pokoju – powiedział niskim, miękkim głosem, który zawibrował gdzieś głęboko we mnie. Zarzucił plecak na ramię i chwycił walizkę.
– Dobra – westchnęłam. Postanowiłam trochę się zrehabilitować, towarzysząc mężczyźnie na schodach.
– Wspaniale tu jest. Pracowałam w różnych miejscach, ale nigdy nie miałam okazji zatrudnić się za granicą, w dodatku na tak długo. A organizacja ślubu to naprawdę ciekawe wyzwanie.
Ciemne oczy wpatrywały się we mnie.
– „Wyzwanie” to rzeczywiście właściwe słowo. Zobaczymy, czy Seppo wytrzyma do początku sierpnia, kiedy dołączy do nas więcej ludzi i pracowników. Węgry może i nie są drogim krajem, ale utrzymanie całej hałastry przez ponad dwa miesiące i tak trzepnie po kieszeni – zauważył mój towarzysz z czarnym humorem.
– No to bardzo sprytnie, że przyjechałeś tutaj teraz. Możesz korzystać z wszystkiego od początku do końca.
Podkreśliłam słowo „wszystkiego”, chociaż nawet nie wiedziałam czemu. O co mi w ogóle chodziło? W oczach mężczyzny było coś oceniającego, ale nie miałam czasu się zastanowić co, bo dotarliśmy do klatki schodowej, a on pokierował mnie do pokoju (w lewo, do końca korytarza w prawo i znów w prawo).
– Pokój jest dość mały, ale znajdują są tam szafa, mały stolik oraz łóżko. Łazienkę znajdziesz na lewo od schodów.
– Skąd wiesz, który to mój pokój? – zapytałam nagle, zaskoczona, że gość weselny umiał mnie zaprowadzić we właściwe miejsce.
Zerknęłam przez drzwi i stwierdziłam, że wszystko się zgadza. Oprócz wymienionych ciężkich, ciemnych mebli zobaczyłam pięknie haftowane oparcie krzesła i fotel pokryty ciemnoczerwoną kwiecistą tkaniną. W oknach wisiały romantyczne firanki z białej koronki, a podłogę pokrywał ciemnoczerwony dywan.
Mężczyzna delikatnie mnie popchnął, by zachęcić mnie do wejścia, a kiedy znalazłam się w środku, poczułam jego oddech we włosach. Na przemian gorące i zimne dreszcze przeszyły moje ciało. Szybko się odwróciłam. Stojący za mną mężczyzna zdążył już odłożyć walizkę i plecak i rzucił mi szybki uśmiech, który wypełnił ciepłem całe moje ciało.
– Nie wiem. Ale wiem, że ten akurat jest pusty.
– Ale może jest dla kogoś innego? – zaczęłam niepewnie, zastanawiając się, czy wkrótce zjawi się Tuula, by zapędzić mnie do piwnicy.
– Będzie niewielu samotnych gości. I przyjadą znacznie później – odpowiedział stanowczym głosem mężczyzna.
– A skąd ty to wiesz? – zapytałam nieco ostrzej. Wolałam się nie pakować w żadne kłopoty.
– Ponieważ słyszałem, co mówią Fanny i Armi. Mogę się wydawać nieobecny, ale wszystko słyszę. – Mężczyzna wyciągnął rękę i w końcu się przedstawił: – Ilkka Vahtokari. Pan młody w tym cyrku.
Kilka dni później przygotowywałam w kuchni trzy duże dzbanki mrożonej herbaty. Zbliżała się pora lunchu, a piętnaście osób w domu czekało przy stole na coś zimnego do picia. Czułam, jak pot zbiera mi się na czole i karku, ponieważ panował upał, a w kuchni nie było klimatyzacji.
Źle tutaj sypiałam, chociaż sypialnie były klimatyzowane. Wiedziałam dlaczego, ale nie chciałam się do tego przyznać, nawet przed sobą. Uznałam, że byłam po prostu zła, zraniona i smutna z powodu nagłego zerwania, a moje przygnębienie mogło spowodować różne skutki. Na przykład ten, o którym nie chciałam myśleć.
Tuula uniosła brwi, gdy usłyszała, że Ilkka umieścił mnie na piętrze, a właściwie obok wspólnej sypialni narzeczonych. Po chwili jednak wzruszyła ramionami.
– To chyba nie ma znaczenia – stwierdziła. – Jeśli wolisz, możesz spać u mnie, na dole.
Pomyślałam, że chętnie przeprowadziłbym się do Tuuli, nawet jeśli to oznaczałoby dzielenie wspólnego pokoju. Obawiałam się tylko, że moje przenosiny mogłyby wywołać zdumienie, a może nawet niewygodne pytania. A tych wolałam uniknąć, bo Armi na mój widok przy stole na pierwszej wspólnej kolacji powiedziała, że służba powinna spać na dole. Naprawdę wczuwała się w rolę hrabiny.
Po tych słowach pięćdziesięcioletnia blondynka spojrzała na Ilkkę, a potem na mnie – właśnie przyniosłam wino. Ilkka wyglądał, jakby nic nie słyszał, ale jego narzeczona zaczęła obłudnie szczebiotać:
– Ilkka ma takie dobre serce! Co poradzić?
Mężczyzna wskazał mi gestem, abym postawiła butelki na stole. Usłyszałam stłumiony śmiech. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że unosi drwiąco kąciki ust, przymykając oczy.
– Czy ta dziewczyna nie może nas obsłużyć? – spytała Armi, gdy Ilkka nalewał wino jej i Fanny.
– Tuula i Inkeri są w kuchni same. Naprawdę nic mi się nie stanie, jeśli zajmę się winem – mruknął Ilkka.
Armi zmarszczyła nos, ale nie skomentowała słów przyszłego zięcia. Dopiero po chwili odezwała się słodkim głosem do swojego spoconego otyłego męża siedzącego na drugim końcu stołu:
– Seppo! Potrzebujemy więcej służących! Nie możemy czekać tak długo, jak pierwotnie zakładaliśmy. Zatrudnij kilka osób z wioski.
Seppo zastygł w miejscu jak zając, który usłyszał zbliżające się niebezpieczeństwo.
– Zobaczymy – powiedział ostrożnie. – Jeśli się okaże, że nie dajemy sobie rady, wtedy kogoś poszukamy. I nie mówimy tu o służących, Armi.
– Ale co się nie zgadza? Przecież ci ludzie nam służą – wtrąciła Fanny, patrząc na ojca niewinnie swoimi dużymi niebieskimi oczami.
– One mają imiona! To Tuula i Inkeri. I pracują. Ciężko! – Ilkka prawie krzyknął.
Przy stole zapadła cisza. Spojrzałam na mężczyznę tak, jak zdecydowanie nie powinnam, a potem pospiesznie odeszłam, czując, jak płoną mi policzki.
Kiedy wróciłam do rzeczywistości, starałam się trzymać myśli na wodzy i nie pozwolić im zbaczać na temat, którego za wszelką cenę musiałam unikać. Skoncentrowałam uwagę na dwóch ogromnych dzbankach mrożonej herbaty i pływających w niej plasterkach cytryny. Chyba nie dam rady z dwoma naraz, pomyślałam. Raczej nie zapracowałabym sobie na miano służącej roku, gdybym tak się przewróciła i oblała lodowatym napojem na przykład Armi.
Tuula weszła do kuchni, chwyciła półmisek z panierowanym kurczakiem i krzyknęła:
– Zanieś im szybko tę herbatę! Dzbanki na stole są już prawie puste.
Mimo pośpiechu zachowałam spokój. Kiedy z trudem podnosiłam jeden dzbanek, usłyszałam, jak ktoś wchodzi do kuchni od strony domu. Założyłam, że to Tuula z jakiegoś powodu wydłużyła sobie drogę i już miałam się odwrócić w stronę frontowych drzwi prowadzących na podwórko, gdy poczułam ostry męski zapach i zdałam sobie sprawę, że się pomyliłam.
Zamarłam, wpatrując się w trzymany w dłoniach dzbanek, usiłując stłumić wzbierające we mnie uczucia. Na próżno. Zalała mnie fala bezradnej żądzy, szalonej zazdrości i całkowitej bezsilności i bez reszty zawładnęła moim umysłem. Zamknęłam oczy i na krótką chwilę dałam upust fantazji. Tylko na chwilę.
Ilkka prawdopodobnie przyszedł po dzbanki z mrożoną herbatą. Już wcześniej przychodził z Seppo i kilkoma innymi mężczyznami po napoje czy duże półmiski, aby nam pomóc. Teraz jednak wyobrażałam sobie, że przyszedł po mnie. Tylko po mnie. Chociaż był zajęty i pomimo tego, że moje włosy były spięte w niechlujny kucyk, a twarz bez grama makijażu pokrywała warstewka potu.
Kiedy czas mijał, a Ilkka się nie odzywał, otworzyłam oczy, ale wciąż nie mogłam się ruszyć. Wiedziałam, że mężczyzna stoi za moimi plecami, i czekałam, aż sięgnie po dzbanki z mrożoną herbatą. Z każdą mijającą sekundą czułam coraz większe zdenerwowanie. Zacisnęłam usta, zmuszając się do wyrównania przyspieszonego oddechu, i usiłowałam wymyślić, co mogłabym powiedzieć, aby przerwać ten dziwny stan, w którym się znalazłam.
Otworzyłam usta, lecz wydobyło się z nich pojedyncze, zdyszane słowo. To, które powtarzało się w moich snach.
– Ilkka.
Mężczyzna podszedł bliżej. Tak blisko, że trącił czubkiem buta moją balerinkę, a klatką piersiową musnął mój kucyk. Nagle jego opalone, długie ramiona objęły mnie w pasie, a duże dłonie przykryły moje palce trzymające dzbanek. Gdy jego ciepły dotyk pieścił moją skórę, palce odmówiły mi posłuszeństwa.
Byłam pewna, że za chwilę usłyszę brzęk tłuczonego szkła i poczuję, jak herbata zalewa mi stopy, ale Ilkka zareagował błyskawicznie. Splótł swoje palce z moimi, ręce przycisnął do moich przedramion i przyciągnął mnie mocno do swojej klatki piersiowej, ratując naczynie.
Słyszałam cichy oddech mężczyzny i czekałam, aż coś powie albo się ode mnie odsunie. Kiedy przez nieskończenie długie sekundy nic się nie wydarzyło i stałam tak, przywierając do niego plecami, nie mogłam już dłużej opierać się pokusie.
Odchyliłam się mocno i odwróciłam tak, że mój policzek oparł się o przód jasnoniebieskiej koszulki. Kręciło mi się w głowie. Wiedziałam, że to niewłaściwe, a jednak czułam, że wszystko jest jak trzeba. Gdy Ilkka pochylił głowę, a jego usta wylądowały najpierw na moich włosach, a potem na uchu, nie tylko dzbankowi groził upadek.
Czułam, że moim ciałem zawładnęło pierwotne, bezwarunkowe uczucie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Domagało się, abym się odwróciła, rozebrała stojącego za mną mężczyznę, ucałowała każdy centymetr jego skóry, wzięła go w siebie od razu. Bezskutecznie próbowałam sobie przypomnieć, że nie chcę pożądać mężczyzny, który miał poślubić inną kobietę. Oczywiście, że nie chciałam. Ale moje racjonalne pragnienia nie miały szans, gdy był przy mnie Ilkka.
A teraz znajdował się tak blisko, że nie dało się tego wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób. Mógł mnie puścić, gdy tylko uratował dzbanek. Ale tego nie zrobił. Wręcz przeciwnie. Przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej, jego usta pieściły płatek mojego ucha tak, że przymknęłam powieki z rozkoszy.
– Myślę o tobie – wyszeptał. – Nic na to nie poradzę.
Grzeszna, grzeszna melodia, uwodzicielska jak pieśń syreny, eksplodowała w mojej głowie. W dolnej części pleców poczułam, jak kutas mężczyzny pulsuje pod ciemnoniebieskimi letnimi spodniami. Moja cipka zaczęła pęcznieć i wilgotnieć. Poczułam muśnięcie zakazanej przyjemności, gdy zacisnęłam przysłonięte krótką czarną spódniczką pośladki jeszcze mocniej na mężczyźnie i poruszyłam biodrami.
Ilkka sapnął, przygryzł płatek mojego ucha, a po chwili gwałtownie się cofnął z dzbankiem w dłoni, mówiąc szorstko:
– Wezmę też drugi.
Właśnie wtedy weszła Tuula. Odwróciłam się do niej z odmalowanym na twarzy poczuciem winy. Ilkka sięgnął obok mnie, jego ręka ponownie dotknęła mojego ramienia, a ja prawie podskoczyłam. Mężczyzna mruknął do Tuuli, że przyjdzie po resztę napojów, ale moja przełożona jedynie dalej mi się przyglądała. Kiedy Ilkka wyszedł, Tuula powiedziała beznamiętnie, lecz stanowczo:
– Nie daj się mu uwieść. On złamie ci serce i na dodatek nas zwolnią.
– Co? – wydusiłam z tak źle udawanym oburzeniem, że prawie samą siebie rozśmieszyłam.
Tuula położyła ręce na swoich zgrabnych biodrach i wydawało się, że jej niska postura urosła o kilka centymetrów, choć kobieta nie wyglądała na rozgniewaną.
– Wiesz, co mam na myśli. Ilkka może być znudzony i po prostu potrzebować rozrywki. Zanim zrobisz coś głupiego, pamiętaj, że pracuje dla Seppo od siedmiu lat i spotyka się z Fanny od trzech. Mało prawdopodobne, żeby zmienił plany na kilka tygodni przed ślubem. Z jego wyglądem łatwo jest znaleźć kogoś do towarzystwa, ale jeśli tego potrzebuje, niech poszuka w mieście, a nie w twoim łóżku.
Czułam, jak oblewam się rumieńcem, który z każdym słowem Tuuli schodził niżej na moją szyję i dekolt. Przerwała na chwilę, po czym uśmiechnęła się pocieszająco i powiedziała:
– Wiem, że jest ci teraz trudno. Ale nie brakuje tu samotnych facetów. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś wybrała sobie jednego z nich i trochę się zabawiła.
Rozdział 2
Następnego ranka, gdy szykowałam się przed lustrem w pokoju, zalewała mnie zarówno nienawiść do samej siebie, jak i przerażająca złość. Fanny jęczała w nocy jak kotka w rui, a od czasu do czasu dołączał do niej niski głos Ilkki, który coś mówił. Nienawidziłam tego mężczyzny i swojej nędznie słabej natury, ale pozwoliłam sobie na brudne myśli. Takie, w których to właśnie ja byłam na miejscu jego blondwłosej narzeczonej, a on pieprzył mnie bezwstydnie w kuchni, nie przejmując się, że nas nakryją.
Kiedy doszłam do orgazmu po raz trzeci, a odgłosy w sąsiedniej sypialni ucichły, wróciłam myślami do tego, co stało się dzisiaj, próbując ocenić sytuację tak obiektywnie, jak tylko mogłam. Rozważałam w głowie różne opcje, ale zawsze dochodziłam do tego samego wniosku. Tuula prawdopodobnie miała rację. Dla Ilkki byłam tylko rozrywką. Odskocznią. Zauważył moje niestosowne zauroczenie – co nie było trudne, skoro w jego towarzystwie traciłam zdrowy rozsądek – i wykorzystał je z wyrachowaniem.
Spojrzałam gniewnie na swoje odbicie w lustrze, zamaszyście szczotkując włosy. Musiałam się jakoś pozbyć obsesji na punkcie Ilkki, a Tuula wymyśliła genialne rozwiązanie.
Wystarczyło się zainteresować jakimś innym mężczyzną w willi. Samuli był kuzynem Fanny i chyba moim równolatkiem. No, może był kilka lat starszy. Blondyn, średniego wzrostu, w dobrej formie. Również przystojny. Hans był partnerem biznesowym Seppo. Rozwodnik po czterdziestce. Wiedziałam, bo podsłuchałam, jak mówił o swoim rozwodzie przy stole. Wysoki, szczupły, dobrze zbudowany. Brązowe włosy lekko przyprószone siwizną.
Żaden z nich nie działał na mnie tak jak Ilkka, ale to niekoniecznie miało znaczenie. Ciągłe napięcie, w jakie mężczyzna wprawiał moje ciało, było już tak męczące, że równie dobrze mogłabym czerpać radość z nic nieznaczącej przygody z jakimś miłym i wolnym gościem weselnym. Nigdy wcześniej nie uprawiałam seksu bez zobowiązań, ale nie z powodu jakichś zasad moralnych, tylko dlatego, że spotykałam się z Tatu przez siedem lat, a wcześniej przez trzy lata byłam w związku z moim pierwszym chłopakiem. Z odpowiednim nastawieniem mogłabym przez całe lato dobrze się bawić, zamiast usychać z tęsknoty, marząc o mężczyźnie, który żenił się za niecałe dwa miesiące i flirtował ze służącą dla rozrywki.
Postanowiłam najpierw skupić się na Hansie. Kilka razy przyłapałam go na tym, jak mi się przygląda, i chociaż nie byłam mistrzynią uwodzenia, trudno było nie rozpoznać takiego spojrzenia. Sprawdzałam, gdzie Hans chodził w ciągu dnia, i podążałam za nim, jeśli był sam. Wysoki, zgrabny mężczyzna o prawie czarnych oczach czaił się gdzieś na dnie mojego umysłu, ale postawiłam między nim a mną grubą ścianę. Może udałoby mi się całkiem o nim zapomnieć, gdybym mogła się znaleźć w czyichś ramionach i nie pozwalać wyobraźni mieszać się z rzeczywistością.
Na samą myśl o tym ekstrawaganckim planie poczułam mrowienie w dole brzucha i zaczęłam szybciej oddychać. Wieczorem wzięłam prysznic, a potem skręciłam wilgotne włosy w piękny węzeł na czubku głowy. Założyłam szydełkowane bikini w kolorze złamanej bieli i cienką białą koszulę, którą zostawiłam do połowy rozpiętą. Dół bikini przykryłam krótką błękitną spódniczką, która pięknie falowała wokół moich nóg. Nie zawracałam sobie głowy nakładaniem zbyt mocnego makijażu, ponieważ słońce i praca w kuchni szybko zrujnowałyby cały wysiłek. Zdecydowałam się jednak pociągnąć rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem, a także dodać sobie trochę koloru za pomocą różu do policzków.
Poranek przebiegał bez większych dramatów, ale byłam niepokojąco świadoma spojrzenia Ilkki piekącego moją skórę jak oparzenia od rozgrzanej płyty piekarnika, której nieopatrznie dotknęłam palcami poprzedniego dnia. Stanowczym ruchem odwróciłam głowę w bok i podążyłam za wzrokiem Hansa. Przy śniadaniu zerkał na mnie ukradkiem, a kiedy przyłapałam go na gorącym uczynku, obdarzyłam go zachęcającym promiennym uśmiechem.
Moje zachowanie najwyraźniej na niego podziałało, ponieważ podczas lunchu mężczyzna patrzył już na mnie otwarcie, a kiedy na niego wpadłam, powiedział, jakby mimochodem:
– Po lunchu na pewno będziesz miała trochę czasu. Jeśli masz ochotę, przyjdź popływać w basenie.
Uśmiechnąłem się szeroko do Hansa i dotarło do mnie, że moje zachowanie jest dość mocno wyrachowane jak na kogoś, kto jeszcze do niedawna oskarżał o to samo Ilkkę. Zerknęłam ostrożnie na drugi koniec stołu, ale Ilkka był pogrążony w rozmowie z Armi i Fanny. A może się kłócili? Nie wyglądał na zadowolonego.
Dla pewności poprosiłam Tuulę o pozwolenie na pójście na basen, ale szefowa nie widziała w tym nic złego.
– Ja też zrobię sobie wolne i wybiorę się na zakupy w mieście. Ty idź popływać. Harujemy tu już od tygodnia, a dziś nie musimy sprzątać.
Ożywiłam się na samą myśl o basenie i chwyciłam czysty ręcznik, po czym udałam się na tyły domu. Byłam tak podekscytowana, że nie patrzyłam, dokąd biegnę, dopóki nie dotarłam do wyłożonego kafelkami basenu. Tylko że wtedy było już beznadziejnie późno. Okazało się, że zastałam na miejscu tylko jedną osobę. Ilkkę.
Zobaczyłam pływającego w dużym basenie mężczyznę, on jednak mnie nie widział. Gardło mi się ścisnęło, gdy spojrzałam na oliwkowe mięśnie lśniące w wodzie i długie kończyny poruszające się bez wysiłku. Zastanawiałam się, co zrobić, ale doszłam do wniosku, że nie będę zmieniać planów. Zrzuciłam spódnicę i bluzkę i stanęłam na brzegu basenu w bikini, które poza najbardziej strategicznymi miejscami miało dość luźny ażurowy splot.
Kiedy Ilkka przestał pływać i chwycił drabinkę basenową, mój widok go zaskoczył. Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę, a mój wielki plan mógł zaraz wyparować z mojej głowy.
– Co za zbieg okoliczności – mruknęłam, po czym dodałam: – Hans powiedział, że można tu popływać.
Ilkka wyszedł z wody i usiadł obok mnie. Starałam się nie patrzeć, ale była to walka skazana na porażkę. Obserwowałam spod rzęs siedzącego obok mnie wysokiego półnagiego mężczyznę o klasycznie pięknym profilu. Jego dłoń o smukłych palcach spoczywała na kafelku zaledwie kilka centymetrów od mojego uda.
Napięcie, które dręczyło moje ciało przez cały dzień, nabrzmiało teraz tak, że moje uda mocno się zacisnęły, a plecy wygięły w łuk. Czułam ciepłą wilgoć rozchodzącą się po mojej cipce, widziałam wypukłość twardniejących sutków pod ażurem trójkątów bikini i ogniste skurcze pożądania w dole pleców. Kiedy Ilkka w końcu przemówił, byłam zaskoczona, jakby obudził mnie z głębokiego snu.
– Oczywiście, że możesz korzystać z basenu. Jeśli jeszcze nie zauważyłeś, nie podoba mi się, że Armi traktuje was z wyższością – powiedział spokojnie mężczyzna.
– Fanny też nas tak traktuje – szepnęłam z frustracją.
– Fanny to Fanny – odparł Ilkka, jakby to wszystko wyjaśniało.
Czekałam przez chwilę, żeby rozwinął tę myśl, ale kiedy nic nie powiedział, poczułam się jeszcze bardziej nieswojo. Próbowałam skupić wzrok na wodzie, jednak moja głowa wciąż odwracała się do siedzącego obok mnie mężczyzny w jaskrawoczerwonych spodenkach kąpielowych. Zastanawiałam się, jakiego Ilkka ma penisa. Wypuściłam z płuc wstrzymywane powietrze i szukałam w głowie jakiejś racjonalnej myśli.
– Nie lubię, kiedy się ze mną pogrywa – powiedziałam w końcu wyraźnie urażonym głosem.
Na basenie znowu zapadła cisza, a gdy odważyłam się zerknąć na profil Ilkki, napotkałam nie profil, lecz intensywne spojrzenie czarnych oczu. Mężczyzna lekko zmarszczył brwi, po czym odpowiedział cichym, niemal pieszczotliwym głosem:
– Ja z tobą nie pogrywam. Ja... nie powinienem był nic mówić – oznajmił, a potem dodał cicho: – Przepraszam.
Włosy stanęły mi dęba i miałam rozpaczliwą nadzieję, że pojawi się ktoś, kto uratuje mnie przed zagładą. Próbując wymyślić coś neutralnego do powiedzenia, w końcu znalazłam łatwy temat.
– Podobno prowadzisz biuro rachunkowe. Co studiowałeś? Ekonomię? – Gdy usłyszałam siebie, ciężko przełknęłam ślinę. Mogłam mówić rzeczowo, ale mój głos był ochrypły i ciężki od czystej fizycznej żądzy. Czułam na sobie wzrok Ilkki, ale uparcie wpatrywałam się w wiśnie rosnące po drugiej stronie basenu.
– Nie studiowałem ekonomii. Nie trzeba mieć studiów, by prowadzić księgowość. Mam dobrą pamięć do liczb i od dziecka pracowałem dla firmy transportowej mojego ojca. Nigdy nie miał głowy do zajmowania się finansami, ale próbował ogarniać to sam. W końcu, gdy rodzinny biznes zmierzał do bankructwa, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce.
Nawet nie zauważyłam, kiedy popełniłam kolejny radykalny błąd. Odwróciłam głowę i wzrok w stronę twarzy Ilkki. Moje wnętrze zapłonęło ogniem pożądania, aż przygryzłam wargę.
– Co w takim razie studiowałeś? – zapytałam po chwili. – A może jesteś samoukiem?
Usta Ilkki rozciągnęły się w psotnym uśmiechu.
– Znam się na zarządzaniu, ale dzięki wieloletniej praktyce zawodowej. Zacząłem też studia z edukacji artystycznej na Uniwersytecie Aalto, ale przerwałem je dość dawno temu.
– Dlaczego, u licha? – wypaliłam, zaskoczona i diabelnie zaciekawiona.
– Dlaczego nie ukończyłem studiów? Bo jestem realistą. Prowadzenie firmy księgowej jest dobrze płatne, łatwe i... moje życie byłoby z pewnością trudniejsze, gdybym został nauczycielem sztuk plastycznych albo artystą. Pod względem finansowym. I chyba pod każdym innym też.
– Czy to dla ciebie ważne? Pieniądze i status? – wyrwało mi się. Szybko ugryzłam się w język i wycofałam się z ostatniego pytania: – Przepraszam, to nie moja sprawa. Nie odpowiadaj.
Ilkka uniósł brwi i przechylił głowę.
– Dlaczego nie, odpowiem. Tak, jedno i drugie jest dla mnie ważne. W pewnym sensie trafiłem do biura rachunkowego, ponieważ Seppo jest znajomym mojego ojca, ale nie wiem, czy wytrzymałbym dłużej jako student, a co dopiero nauczyciel o niskich dochodach. Seppo obiecał mi w tym roku szefostwo w regionie i...
Nie mogłam się opanować. Wyrwało mi się pogardliwe prychnięcie, a Ilkka nagle zamilkł. Spojrzał na mnie zmrużonymi oczami, a jego wargi ułożyły się w drwiący uśmiech.
– Co? Nie pochwalasz tego? To źle być realistą?
Odpowiedź wyszła z moich ust, zanim zdążyłam się nad nią zastanowić:
– Realistą? Myślę, że jesteś wyrachowany. Uważasz, że dostałbyś taką posadę po trzydziestce, gdybyś nie ożenił się z Fanny? – Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Wpadłam w panikę. Jak tak dalej pójdzie, wylecę stąd z hukiem i przez resztę lata będę musiała zadowolić się pracą kelnerki.
W kącikach ust Ilkki wciąż gościł chłodny uśmiech, a jego brwi uniosły się wyzywająco.
– Czy realizm nie oznacza brania pod uwagę wszystkich faktów, wykorzystywania ich i życia zgodnie z nimi? Jestem dobry w tym, co robię, i zasługuję na swoje stanowisko, nawet jeśli chodzę na skróty.
Zaczerpnęłam tchu.
– Więc przyznajesz się do wszystkiego! Tak po prostu!
– Z nikim poza tobą nie jestem aż tak szczery. Z jakiegoś powodu przy tobie nie potrafię trzymać języka za zębami. Ale co z tego? Wszyscy od wieków robią dokładne tak jak ja – odparł Ilkka aksamitnym głosem.
Teraz patrzyłam na niego z rezerwą i spodziewałam się, że moje zainteresowanie osłabnie. Faceci, którzy rozpychają się łokciami, nigdy nie byli w moim typie. Tak mi się w każdym razie wydawało. Ale miałam żałośnie małe doświadczenie. A w miarę upływu sekund zaczynało wyglądać na to, że to jednak jak najbardziej mój typ. Ponieważ moje ciało nie ochłonęło ani odrobinę, a wręcz wydawało się, że robi się coraz goręcej. Szukałam słów i starałam się je wypowiadać jak najłagodniej.
– Ale jeśli jesteś tak utalentowany artystycznie, że dostałeś się na naprawdę dobry uniwersytet... Cóż, myślę, że to po prostu wstyd. Stracić pasję na rzecz pragmatycznego myślenia. Dla pieniędzy.
Twarz Ilkki nabrała nieco łagodniejszego wyrazu i mężczyzna się uśmiechnął. Następnie wyjaśnił spokojnym głosem:
– Moi rodzice wpoili mi coś zupełnie innego. Mówili, że rysowanie i malowanie może być hobby, ale nie pracą. Sprzeciwiałem się im przez jakiś czas, ale kiedy zacząłem pracować dla Seppo, zdałem sobie sprawę, że zyskuję lepszą pensję przy mniejszym wysiłku.
– Nigdy nie wyrzekłabym się marzenia o hotelu tylko dlatego, że na początku to może nie być dochodowe albo… nigdy nie przyniesie wielkich pieniędzy. Chcę spróbować. Absolutnie. A jeśli mi się nie uda, spróbuję ponownie – powiedziałam stanowczo.
– Marzeniami nie opłaci się rachunków – przyznał Ilkka.
– Fakt. I nie utrzyma wymagającej żony. A Fanny lubi świecidełka. Wróżę ci wielką karierę z Fanny u boku.
Nie mogłam uwierzyć we własną arogancję. Kiedy już myślałam, że uszła mi na sucho, zaczęłam krytykować narzeczoną i życie prywatne Ilkki. Z przerażeniem zastanawiałam się, gdzie może być Hans i czy nie byłoby lepiej, gdybym po prostu utopiła się w basenie. Poczułam, że moje policzki płoną czerwienią i przyszło mi na myśl, że niepotrzebnie je różowałam. Opuściłam wzrok na kolana i próbowałam ułożyć w myślach odpowiednie przeprosiny.
Nie zdążyłem jednak wcielić swoich planów w życie, gdy usłyszałem, jak Ilkka głośno przeciąga się obok mnie.
– To prawda. Pieniądze otwierają wszystkie drzwi. Ty też możesz pewnego dnia odkryć, że regularny i w miarę duży dochód to fajna rzecz.
– Ech. Ale ja nie jestem artystką. Dla mnie to po prostu brzmi, jakbyś... się zatracał – powiedziałam, ostrożnie dobierając słowa.
– Wciąż tworzę. A co najlepsze, stać mnie na mieszkanie z pracownią. Biuro rachunkowe, które prowadzę, ma dużą renomę – przekomarzał się mężczyzna.
Nie dałam się dalej prowokować.
– To nie to samo – zauważyłam po prostu.
– Masz bardzo stanowcze poglądy jak na służącą – zaśmiał się Ilkka, sprawiając, że włosy znów stanęły mi dęba.
– Myślałem, że nie lubisz słowa „służąca”. Nagle zmieniłeś zdanie, kiedy okazało się, że się z tobą nie zgadzam? – warknęłam gniewnie.
– Nie. Tylko się droczyłem. Lubię patrzeć, jak się złościsz.
Kątem oka zobaczyłam, że Ilkka się poruszył, i niespodziewanie poczułam na karku jego dłoń, która zaczęła wędrować w dół kręgosłupa. Moje ciało stanęło w płomieniach, a krocze mrowiło i puchło tak bardzo, że nie mogłam myśleć o niczym innym, jak tylko o rozebraniu się, naszych nagich ciałach, zwierzęcym seksie. Westchnęłam, wygięłam plecy jeszcze mocniej i spojrzałam zamglonym wzrokiem w czarne oczy Ilkki. Głowa mężczyzny przysunęła się bliżej, jego dłoń owinęła się wokół mojej nagiej talii i już miałam na to wszystko pozwolić, gdy z oddali dobiegł nas ostry śmiech.
Odsunęłam się od Ilkki, jego dłoń przestała mnie dotykać, a ja bez zastanowienia wskoczyłam do basenu. Zaczerpnęłam powietrza, gdy znalazłam się nad wodą, i zamrugałam, gdy ktoś zanurkował tuż obok mnie. Kiedy Hans wypłynął na powierzchnię, uśmiechnął się do mnie i rzucił:
– Jakie to szczęście, że Samuli nie wszedł do basenu ze swoim dmuchanym materacem. Zająłby nim całą przestrzeń. Na szczęście materac przeciekał, więc musiał go zanieść do domu.
– W porządku – odpowiedziałem zdezorientowana.
Hans spojrzał na mnie z przechyloną głową. Nie był tak postawny jak Ilkka, ale jego ciało było smukłe i wysportowane – muskularne jak u biegacza długodystansowego. Starałam się skoncentrować na nim całą uwagę, co mi się udało, gdy szepnął:
– Jesteś niegrzeczną dziewczynką, Inkeri?
Moje oczy rozszerzyły się i prawie zapomniałam o poruszaniu kończynami, by utrzymać się na wodzie.
– Co masz na myśli? – zapytałam z trudem.
– Widziałem, że ręka Ilkki... była przed chwilą tam, gdzie nie trzeba – mruknął do mnie cicho, tak by Ilkka nie usłyszał.
Moja mina zdradzała wszystko, bo w oczach Hansa pojawił się złośliwy błysk. Próbowałam ratować swój honor.
– On nie… robił nic złego. Po prostu próbował mnie pocieszyć.
Na grubo ciosanej twarzy Hansa odmalował się drapieżny uśmiech.
– Ja też umiem pocieszać piękne dziewczyny. Może nawet lepiej niż facet, który żeni się tego lata.
Poczułam przyjemne mrowienie w dole brzucha, gdy uświadomiłam sobie, że Ilkka na nas patrzy. Nie miałam wielkiego doświadczenia we flirtowaniu, ale teraz ogarnęła mnie przemożna potrzeba, by poflirtować z Hansem.
– Musisz mi pokazać, jak to się robi. Chciałabym się przekonać, czy to sprawi, że poczuję się lepiej – mruknęłam prowokująco i podpłynęłam trochę bliżej.
Nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, co się dzieje, ale widziałam przed sobą niebieskie oczy Hansa, a po chwili poczułam, jak jego ciało przetacza się za mną i przyciska mnie do krawędzi basenu. Chwyciłam się poręczy, poczułam długie, umięśnione ciało przyciśnięte do moich pleców i pośladków i usłyszałam niski głos Hansa:
– Pokażmy Ilcce, co traci, trzymając się tej głupiej gąski.
Poczułam się jak rażona piorunem i odwróciłam wzrok w stronę Ilkki. Natychmiast napotkałam spojrzeniem parę czarnych oczu, które uważnie mnie obserwowały. Nigdy nie zrobiłam niczego podobnego, ale w tym dziwnym stanie umysłu instynktownie przysunęłam tyłek do krocza Hansa i wpatrywałam się, dysząc lekko, w wyrażającą niezadowolenie twarz Ilkki. Hans mocniej otoczył mnie ramionami, a potem, ku mojemu przerażeniu i jednocześnie podnieceniu, szarpnął górę mojego bikini i strój wpadł do wody.
Normalnie byłabym przerażona tym publicznym striptizem, ale teraz moja głowa była tak pełna Ilkki i Hansa i tak owładnięta całym tym bezwstydnym spektaklem, że nie mogłam się powstrzymać od jęku. Dłonie Hansa odnalazły moje twarde jak skała sutki i ścisnęły je mocno. Usta Ilkki utworzyły wąską linię, a jego oczy błysnęły, co sprawiło, że jeszcze bardziej niecierpliwie wierciłam się w ramionach drugiego mężczyzny.
– Jesteś taka napalona. Wiedziałem, że będziesz tego potrzebować. Jesteś teraz w lepszym nastroju? – szepnął Hans, dotykając mojego policzka.
Jego dłoń ściskająca moją talię bez wahania wsunęła się pod dół mojego bikini i naparła na moją cipkę. Byłam tak podniecona, że nie zdziwiłabym się, gdybym miała orgazm na miejscu.
– O wiele lepiej – sapnęłam bezradnie.
Przymknęłam powieki, czując, jak palec Hansa wsuwa się między moje wargi sromowe, a druga ręka jeszcze ciaśniej obejmuje moje piersi. Zaczęłam cicho jęczeć, wyobrażając sobie coraz bardziej rozgniewaną minę Ilkki i ciesząc się z bezczelnego dotyku dłoni Hansa na najbardziej intymnych częściach mojego ciała.
Mężczyzna chrząknął i odciągnął mnie od krawędzi basenu.
– Co-co? – westchnęłam i otworzyłam oczy.
– Ilkka wyszedł. Pewnie widział, jak się z tobą pieprzyłem. Możemy wyjść na brzeg. Nikt nie przyjdzie przez jakiś czas. W każdym razie nic mi o tym nie wiadomo.
Palec Hansa ślizgał się pod moimi majtkami, a jego ręka pieściła moją pierś, aż dotarliśmy do drabinki. Wypychając mnie na brzeg, ściągnął dół od mojego bikini.
– Co jeśli Armi... albo Fanny... – zaczęłam, ale Hans mi przerwał.
– Obie są w mieście. Właśnie wychodziły, kiedy się tu wybierałem. A faceci najwyżej popatrzą z zazdrością.
Jego słowa sprawiły, że stałam się jeszcze bardziej napalona. Ryzyko, że ktoś nas przyłapie, bezwstydny dotyk Hansa i coraz realniejsza wizja ostrego rżnięcia na brzegu basenu pulsowały we mnie jak gorączka. Byłam tak podniecona, że nie mogłam stanąć na nogi. Zataczałam się na czworakach po kafelkach jak ranne zwierzę, ale nie uszłam daleko, gdy usłyszałam za plecami:
– Cholera, twoja cipka lśni w słońcu od soków, skarbie.
Jeszcze nikt nie mówił do mnie w ten sposób, ale nie poczułam się urażona. W końcu byłam bezwstydną dziwką i marzyłam o mężczyźnie, który za chwilę miał się ożenić z inną kobietą. Kiedy przemierzałam basen na czworakach, bez majtek, płonęłam żądzą, której źródłem nie był stojący za mną mężczyzna.
Poczułam dłoń Hansa na moim pośladku, a potem jego palec zaczął pocierać moją nabrzmiałą, ociekającą wilgocią cipkę. Moje kończyny zaczęły drżeć i ledwo słyszałam polecenia mężczyzny:
– Nawet nie próbuj wstawać. Lubię patrzeć, jak się czołgasz. Chodźmy na trawę, żeby się nie poślizgnąć. – Głos Hansa stał się szorstki, a kiedy dotarłam do trawy, twarde dłonie wylądowały na moich biodrach i przewróciły mnie na plecy. Hans usadowił się między moimi udami i przez chwilę przyglądał się mojemu ciału spod półprzymkniętych powiek. W milczeniu pochylił się nade mną, wpatrując się w moje oczy, i zaczął mieścić rękami moje piersi. Jego kolano przycisnęło się do mojego krocza, mnie wyrwało się błogie „aaaach”.
Smukłe palce pocierały moje twarde sutki, kolano mężczyzny rytmicznie napierało na mnie i zanim się zorientowałam, dyszałam ciężko i zapalczywie pocierałam cipką o nogę, która wniknęła między moje uda.
– Śliczny trójkącik, Inkeri. Ale zgól to wszystko. Lubię lizać młode gładkie cipki.
Nie mogłam wydusić słowa. Wpatrywałam się tylko w pełne pożądania oczy Hansa i czułam, jak jego druga ręka przesuwa się po moim brzuchu, gdy pytał:
– Bierzesz pigułki? Często pozwalasz sobie na przygodny seks?
Palec Hansa dotknął mojej łechtaczki, a ja jęknęłam:
– Biorę… biorę pigułki. Ja... nigdy.
– Wierzę ci. Bo, kurwa, chcę – warknął i przewrócił mnie na brzuch.
Uniósł moje biodra i ułożył mnie w taki sposób, że leżałam z głową i klatką piersiową na ziemi, ale plecy miałam uniesione, a tyłek wypięty. Na środku basenu. Jeśli ktoś siedział przy stole w jadalni, dzielił go od nas tylko niski żywopłot. Można nas było zobaczyć ze szczytu domu. Z łatwością.
Hans objął dłońmi moje pośladki i ustawił się za mną, a ja poczułam czubek jego kutasa w cipce, która chyba jeszcze nigdy aż tak nie ociekała sokami.
– Ale mokra mała dziwka. Ile razy zmieniasz majtki w ciągu dnia? – szepnął Hans namiętnie i potarł grubym fiutem o moją szparkę.
– Błagam, po prostu pieprz mnie – jęczałam jak jeszcze nigdy w życiu.
– I będziesz błagać o więcej. Jak się teraz czujesz? Wystarczająco poprawiłem ci nastrój – spytał.
– Nie! – wydyszałam.
Wlepiłam wzrok w górną kondygnację rezydencji. Tam, gdzie znajdował się pokój Ilkki i Fanny. Poczułam, jak gruby i długi kutas Hansa zaczyna penetrować moją ciasną, nabrzmiałą cipkę, a gdy dłoń mężczyzny zmiażdżyła moją szyję, moja pochwa ścisnęła się gwałtownie, a potem zaczęła spazmatycznie pulsować. To wszystko było takie dzikie. Dzikie i niegrzeczne.
Hans zauważył moją reakcję i jeszcze mocniej zacisnął dłoń na mojej szyi, podczas gdy jego druga ręka powędrowała do moich bioder, a jego kutas dotarł do mojego tyłka. Całe moje ciało zadrżało i naparłam na niego zachłannie. Rozchyliłam uda, zakołysałem biodrami jak nigdy, zapalczywie napierałam na mężczyznę, aż jęknął ochrypłym „ja pierdolę!” i zaczął mnie pieprzyć. Mocno.
– O tak, moja śliczna kurewko. Ale jesteś ciasna!
Zaciskałam się na nim z całej siły, a mężczyzna jęczał głośno, trzymając mnie mocno za szyję i biodra. Przyspieszył, chociaż nie sądziłam, że to w ogóle możliwe, a z mojego gardła wydobyły się spazmatyczne sapnięcia. W ciągu ostatnich kilku dni rozpaliłam w sobie tyle sfrustrowanej żądzy, że byłam gotowa w jednej chwili. Niegrzeczne komplementy Hansa w moich uszach i wściekła twarz Ilkki wyraźnie zapisana w mojej pamięci sprawiły, że zaczęłam się jeszcze szybciej poruszać, gdy zalewająca mnie rozkosz narastała do niewiarygodnego poziomu. Biodra Hansa wbijały się w mój tyłek, jego gruby kutas wwiercał się we mnie tak, że głośne uderzenia moich pośladków o jego podbrzusze zdawały się wszędzie odbijać echem, a kiedy wsunął palec w moją cipkę, a stamtąd przesunął go na moją łechtaczkę, nie widziałam już ani nie słyszałam nic poza dzikością naszego seksu.
Obezwładniająca przyjemność eksplodowała w mojej cipce i rozlała się po całym ciele. Stałam się ucieleśnieniem zwierzęcej żądzy, gdy drapałam paznokciami suchą trawę i szaleńczo pocierałam policzkiem i piersiami o szorstką ziemię, pozwalając, by nowo poznany mężczyzna pieprzył mnie na środku rezydencji.
Usłyszałam za sobą niski pomruk, gardłowy jęk i w końcu Hans poluzował ucisk na mojej szyi. Wbił palce w moje biodra, jeszcze raz we mnie wszedł i wydał z siebie głośne, pełne ulgi stęknięcie. Miałam wrażenie, że ten dźwięk odbił się echem po całym moim wnętrzu i jeszcze spotęgował mój orgazm.
Po chwili Hans opadł na mnie tak, że się położyłam. Drżałam pod nim, w moim mózgu pływały chaotycznie mgliste myśli o przyjemności. Tak mgliste, że nawet nie byłam do końca pewna, kto mnie pieprzył – Hans czy Ilkka. Poczułam, jak kutas we mnie zaczyna wiotczeć, a sperma spływa mi po udach, i nabrałam ochoty, żeby zrobić to jeszcze raz. Właśnie tam i właśnie wtedy. Nie czułam się w pełni zaspokojona.
– Samuli właśnie tu był – oznajmił Hans zadowolonym głosem.
Nawet się nie wzdrygnąłem, chociaż gdzieś z oddali dochodził do mnie głos rozsądku, który perswadował, że powinnam się wstydzić. Kiedy nic nie odpowiedziałam, mężczyzna dodał:
– Może pójdziemy do twojego pokoju i spędzimy razem trochę czasu?
Uznałam, że to dobry plan.
– W porządku – sapnęłam.
Kiedy Hans wstał i pomógł mi się podnieść, jeszcze niewiele wiedziałam o świecie. Ale ten stan rzeczy zmienił się w jednej chwili. Odwróciłem się, by zebrać swoje porozrzucane ubrania, a widząc basen, przypomniałam sobie, co prawie się wydarzyło, zanim przyszedł Hans.
Patrząc na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedziałam z Ilkką, poczułam ukłucie tęsknoty. Zamglenie po orgazmie zniknęło, a w mojej głowie pojawiło się tylko jedno pytanie: Jak coś, co było takie dobre i słuszne, mogło być takie złe?