Siedem sekretów efektywnych ojców - dr Ken Canfield - ebook

Siedem sekretów efektywnych ojców ebook

Dr Ken Canfield

3,0

Opis

W tej książce znajdziesz wszystko, co ważne w byciu tatą. Powstała dzięki wieloletnim badaniom naukowym, podczas których Ken Canfield sprawdzał, co wyróżnia ojców zaangażowanych w mądre wychowywanie swoich dzieci. Zebraną wiedzę zilustrował inspirującymi historiami doświadczonych ojców i przedstawił w siedmiu pasjonujących rozdziałach.

Bestseller. Ponad 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy w USA.

 

Istnieją setki ojcowskich strategii, jednak nikt nie zdoła wypróbować wszystkich. Co tak naprawdę się liczy? Skąd masz wiedzieć, co robić? Przecież nie można być ojcem „na próbę”. Nie ma egzaminów z ojcostwa, chociaż bycie tatą to najważniejsza praca, jaką kiedykolwiek możesz wykonywać. Sięgnij po zestaw ojcowskiej wiedzy. Czytaj i działaj!

 

Ta książka nie przytłacza setkami porad, które powinieneś zastosować. Pokazuje 7 niezbędnych priorytetów. Reszta jest praktyką dnia codziennego.

 

Spis treści:
I. Głosy ojców
II. Siedem sekretów ojcostwa w praktyce
III. Sekret pierwszy: Zaangażowanie
IV. Sekret drugi: Poznawanie dziecka
V. Sekret trzeci: Stałość
VI. Sekret czwarty: Bezpieczeństwo i troska
VII. Sekret piąty: Miłość do matki dzieci
VIII. Sekret szósty: Aktywne słuchanie
IX. Sekret siódmy: Wyposażenie duchowe
X. Ósmy sekret
Przypisy

 

Drogi Tato, jesteś w stanie poznać wszystkie 7 sekretów efektywnych ojców. Jesteś w stanie stosować je w swoim życiu. Jesteś w stanie wychować szczęśliwe i dobre dzieci. Do dzieła!

 

Publikacja jest dostępna również w serwisie Sklep.Tato.Net jako:

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 237

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Kolekcje



eLib, Tato.net-nawodachdoroslosci-000 00 (www.elib.pl)
Ken R.Canfield
Siedem sekretów efektywnych ojców
Jak stać się ojcem, jakiego potrzebują twoje dzieci
Głosy ojców

Wczesny świt. Mój gabinet wypełnia niebieskawe światło komputera, przy którym pracuję od wielu godzin. Jestem znużony, przecieram załzawione oczy i na nowo wpatruję się w ekran. Jak zahipnotyzowany patrzę na liczby wyświetlające się przed moimi oczami. Zmęczenie ustępuje miejsca podekscytowaniu. Na monitorze komputera lśnią cztery tysiące ojcowskich głosów z całej Ameryki – aż tylu mężczyzn wzięło udział w badaniu przeprowadzonym przez Narodowe Centrum na rzecz Ojcostwa. Odpowiedzi i komentarze, jakich udzielili ojcowie, malują na monitorze pewien charakterystyczny obraz.

Ostatnią dekadę życia spędziłem, prowadząc nieskończoną ilość badań statystycznych, czytając setki najrozmaitszych naukowych periodyków, nawiązując kontakty z profesjonalistami zajmującymi się tematem ojcostwa oraz pracującymi z ojcami – a także, a może przede wszystkim, pochłaniało mnie wychowywanie piątki moich własnych dzieci. W tym czasie dość często zastanawiałem się nad tym, że ojcostwo nie jest chyba tak bardzo trudne; ostatecznie mężczyźni zostawali ojcami od zarania dziejów. Jednak za każdym razem, kiedy pojawiała się ta myśl, stawały mi przed oczami moje dzieci, spokojnie śpiące w swoich łóżkach. Oto Hanna, najstarsza, powoli wkraczająca w świat nastolatków. Wiem, że w miarę jej dorastania i dojrzewania, będę przeżywał jedne z najtrudniejszych chwil w życiu ojca. Widzę też Sarę, Joela, Mica i maleńką Rachel, posapującą smacznie w swojej kołysce. Tak, myślę sobie, jednak ojcostwo jest zadaniem niełatwym i wymagającym. Twoje i moje dzieci są niepowtarzalnymi istotami ludzkimi, stworzonymi na Boży obraz i podobieństwo. Próbujemy czuwać nad ich życiem jako rodzice, jednak do końca nie jest to możliwe. W dzisiejszych czasach ojcostwo staje się wyjątkowo trudne poprzez wymagania, jakie stawia przed nami współczesny świat, ze swoją chwiejną ekonomią, współzawodnictwem i rosnącymi oczekiwaniami. Również nasze relacje z własnymi ojcami, często nieobecnymi fizycznie lub emocjonalnie, dodatkowo utrudniają nam zadanie.

Poprosiłem kiedyś grupę mężczyzn, biorących udział w seminarium na temat ojcostwa, aby jednym zdaniem nakreślili obraz siebie w roli ojca. Jeden z uczestników napisał, że jako ojciec, czuje się „jak jamnik przedzierający się przez śnieżne zaspy”. Podpisujesz się pod tym zdaniem? Ja na pewno tak.

Powróćmy jednak do wyników badań, o których wspomniałem wcześniej. Otóż pomiędzy mężczyznami, którzy wzięli udział w badaniu, jest grupa ojców określanych poprzez badaczy, ale także przez swoich znajomych i środowiska, w jakich się obracają, jako wyjątkowo efektywni, skuteczni ojcowie. To nie jest grupa pedagogów czy psychologów dziecięcych, są to zwyczajni ojcowie; tatusiowie jak my wszyscy. Jedyna różnica polega na ich podejściu do roli ojca: wzięli ją sobie mocno do serca i odnieśli sukces. Stali się mistrzami w swoim fachu. Wsłuchuję się w ich głosy, ponieważ ja również, z całego serca, pragnę stać się skutecznym ojcem.

Przeanalizowaliśmy wypowiedzi tych mężczyzn. W szczególności zwracaliśmy uwagę na te obszary ich rodzicielskiej praktyki, w których odnieśli szczególne zwycięstwo, jako ojcowie. Na czym polega ich strategia? Czy wiedzą może o czymś, o czym reszta z nas – ojców nie ma pojęcia? Czy metody, jakie stosują, sprawdzą się w naszym życiu?

Oto, co odkryliśmy.

Istnieje przynajmniej siedem różnic pomiędzy zwykłymi ojcami a grupą, którą nazwaliśmy „ojcami efektywnymi”. Różnice te można określić, jako siedem sekretów efektywnego ojcostwa. Jeśli je poznamy i zaczniemy stosować, zmieni się jakość naszego rodzicielstwa i staniemy się znacznie lepszymi ojcami dla naszych dzieci.

Ojcowska troska

Pomimo lawinowo rosnącej liczby rodzin, w których dzieci wychowują się bez ojców, większość mężczyzn, z jakimi stykam się w ramach Narodowego Centrum na rzecz Ojcostwa, jest naprawdę odpowiedzialna i ma dobre chęci. Ojcowie ci starają się spędzać jak najwięcej czasu ze swoimi dziećmi, okazując im miłość oraz wprowadzając mądrą dyscyplinę. Chcieliby odnieść sukces jako rodzice i mają nadzieję, że ich dzieci dostrzegają, jak bardzo są dla nich ważne.

Wielu z nich jednak myśli podobnie, jak mój stary przyjaciel Eryk. Siedzieliśmy kiedyś we dwóch na przydomowym tarasie, obserwując zabawę naszych dzieciaków.

– Ken – odezwał się nagle Eryk – nie mam zielonego pojęcia, co to znaczy być ojcem. Czuję się jak ryba wyrzucona na brzeg morza.

To wyznanie nieco mnie zdziwiło, ponieważ Eryk zawsze robił na mnie wrażenie ojca bardzo zaangażowanego w życie i wychowanie swoich dzieci.

– Oczywiście, staram się robić wszystko, czego się ode mnie oczekuje – dodał. – I tak jestem wdzięczny Bogu, że przy mojej pracy i wszystkich kłopotach udaje mi się zrobić choć tyle. Jednak przez większość czasu czuję, że brnę poprzez wydarzenia po omacku, na oślep, nie znając celu ani kierunku swoich działań. Boję się, że pewnego dnia wszystko wokół mnie z hukiem się zawali.

Przypominam sobie też wyznania wielu ojców po tym, jak rodziły się ich pierworodne dzieci. Wszyscy wspominali ściskające gardło wzruszenie i wszechogarniającą radość na widok maleńkiej, bezbronnej istotki, którą przywołali na świat. Jednak po chwili refleksji, zwykle podczas powrotu z porodówki do domu, pojawiała się natrętna myśl: „Przecież nie umiem być ojcem, nikt mnie tego nie uczył! W szkole i na studiach nauczono mnie, jak robić karierę w mojej dziedzinie. Na kursach przedmałżeńskich dowiedziałem się, jak zbudować dobry, trwały związek. W szkole rodzenia pokazano mi, jak towarzyszyć żonie podczas porodu i jak pielęgnować noworodka. Ale nikt, do licha, nigdy nie nauczył mnie, jak być dobrym ojcem dla tego dziecka!”.

Efektywni ojcowie są inni. Oczywiście, że doświadczają tych samych lęków i wątpliwości; prawdopodobnie również oni nie otrzymali od nikogo gotowej recepty, jak być dobrym tatą. Jednak poruszają się naprzód z pewnością siebie, której tak wielu z nas brakuje. Udaje im się wyjść poza fundamentalny schemat ojcostwa, sprowadzający się do spędzania czasu z dziećmi, zapewnienia im utrzymania i wykształcenia oraz wdrożenia pewnej dyscypliny. Oni idą znacznie dalej, nawiązując wyjątkowo głęboką, wewnętrzną więź ze swoimi dziećmi. Intuicyjnie praktykują to, co nazwaliśmy „siedmioma sekretami efektywnego ojcostwa”.

To jest książka dla nas wszystkich, dobrych ojców, którzy pracując z całej siły, pragną wykształcić w sobie jeszcze lepsze ojcowskie kwalifikacje. Mamy okazję uczyć się, obserwując warsztat prawdziwych mistrzów.

Ojciec jest ważny

Twoja motywacja do polepszenia swoich ojcowskich kwalifikacji znacznie się zwiększy, jeśli przyjmiesz do wiadomości trzy podstawowe, bardzo istotne prawdy.

Po pierwsze, musisz pamiętać, że rola ojca w rodzinie jest bardzo ważna.

Rewolucja przemysłowa, jaka dokonała się w XIX wieku, ogromnie wpłynęła na zmniejszenie roli ojca ograniczając go do kogoś, kto przynosi do domu pieniądze na utrzymanie i wymierza surową sprawiedliwość dzieciom, jako ostateczna, karząca instancja. Nie minęło dużo czasu, kiedy socjologowie zaczęli publikować pierwsze raporty na temat kluczowej roli matki w wychowaniu dzieci. Ojcowie zostali zepchnięci na domowy i wychowawczy margines.

To nieprawda, że ojcowie grają drugie skrzypce w wychowaniu dzieci. Jest dokładnie odwrotnie: ojciec pełni kluczową rolę w prawidłowym rozwoju i wychowaniu dziecka. Ojcowie są swoim dzieciom niezbędni. Nie da się ich w żaden sposób zastąpić. Wystarczy zaobserwować, co dzieje się w rodzinach, w których – z różnych przyczyn – są oni nieobecni. Dane pochodzące z badań przeprowadzonych na rodzinach, w których kobieta samotnie wychowuje dzieci są bezlitosne. Otóż dzieci z rodzin niepełnych częściej porzucają szkołę, cierpią z powodu materialnej nędzy, pozostają na utrzymaniu opieki społecznej, przedwcześnie wchodzą w związki i rozpoynają współżycie seksualne, rodzą nieślubne dzieci, uzależniają się od alkoholu, narkotyków i innych używek.[1]

„Usta dzieci i niemowląt”

„Gdybym miał głosować, komu powinno się przyznać nagrodę, głosowałbym na tatusiów”. (trzecioklasista)

„Mój tato pracuje w fabryce chipsów. To jest bardzo ważna praca, bo chipsy to jedzenie, a bez jedzenia ludzie umierają”. (pierwszoklasista)

„Gdybym nie miał taty czułbym się jak klapnięta piłka, bez powietrza w środku. Zawsze, kiedy jest mi smutno, tata mnie rozśmiesza, opowiadając kawały albo kupuje mi karty z piłkarzami… Mój tata ciężko pracuje, ale zawsze ma dla mnie czas”. (szóstoklasista)

„Gramy z tatą w piłkę nożną. Gramy też z tatą w tenisa. Czasami razem walczymy jak karatecy. Zawsze skradam się do jego gabinetu i straszę go, a on wtedy podskakuje i mówi „och!!”. (pierwszoklasista)

„Pociesza mnie, kiedy jestem w kiepskiej formie. Poświęca swój czas, kiedy mam ochotę na coś wyjątkowego, a jemu się nie chce… Zawsze wysłuchuje, co mam do powiedzenia. Bardzo ładnie odnosi się do mamy, to sprawia, że czuję się chciany”. (czwartoklasista)

„Jeśli potrzebujesz pomocy albo się skaleczysz, on zostawia wszystko tylko dla nas… Zawsze szybko wraca z pracy do domu, żeby już być z nami... W zeszłym roku wybrali go na burmistrza, ale on odmówił, bo powiedział, że chce więcej czasu spędzać z dziećmi. Właśnie dlatego jest najlepszym tatą”. (trzecioklasista)

Krótko mówiąc, ojcowie nie są lepsi od matek, po prostu są inni, są mężczyznami. Dzieci potrzebują zarówno matki, jak i ojca; potrzebują obojga rodziców – zaangażowanych, aktywnych i obecnych.

Tato – twoja osoba i ojcowska odpowiedzialność są niezbędne dla zdrowia i harmonijnego rozwoju twojego dziecka.

Ojcostwa trzeba się uczyć

Drugą prawdą, którą musimy przyjąć jest fakt, że skutecznego ojcostwa trzeba się nauczyć. Niestety, twój odziedziczony po przodkach chromosom Y nie zawiera w sobie tych wszystkich umiejętności, jakie powinny cechować prawdziwie efektywnego ojca. Miejmy nadzieję, że twój ojciec był dla ciebie dobrym wzorem do naśladowania. Być może podświadomie obserwowałeś go jako dorastający chłopak, notując w pamięci sposób jego zachowania wobec żony i własnych dzieci. Niestety, dramatyczny wzrost ilości rozwodów w ostatnich czterdziestu latach sprawił, że wielu z nas wzrastało bez żadnego wzorca męskości czy ojcostwa, nie mówiąc już o ojcostwie efektywnym.[2]

Jako młody chłopak zwykle część wakacji poświęcałem na pracę zarobkową. Miałem okazję pracować z doświadczonymi majstrami, głównie byli to elektrycy i murarze. Pamiętam, jak z podziwem obserwowałam Jerry’ego, mistrza murarskiego, który doskonale radził sobie z dobraniem proporcji zaprawy, cegieł i krzyżaków, aby doprowadzić do końca rozpoczętą pracę. Patrzyłem, jak chwyta cegłę, smaruje ją zaprawą, a następnie precyzyjnie kładzie w odpowiednim miejscu. Jego zwinność i szybkość budziły mój głęboki zachwyt. Wszystko miał przygotowane wcześniej, położone w zasięgu ręki tak, aby nie tracić niepotrzebnie czasu i gładko wejść w płynny rytm, który sprawiał, że stos cegieł zamieniał się w gładką ścianę dosłownie w mgnieniu oka.

Pamiętam też Kurta, doskonałego elektryka, dla którego również kiedyś pracowałem. Kiedy robił instalacje, najpierw bardzo dokładnie rozwijał kabel, starannie rozprostowując wszystkie nierówności.

Z pewnością tacy doświadczeni majstrowie jak Kurt i Jerry mogliby pokazać nam jeszcze wiele innych racjonalizatorskich sposobów na usprawnienie i uproszczenie wykonywanej pracy; sposobów, które – gdy je obserwujesz – wydają się oczywiste i bardzo rozsądne. Jednak to, co wydaje się rozsądne czy sensowne, nie zawsze jest dla każdego ewidentne. Prawdopodobnie, jeśli znalazłbyś się na miejscy Jerry’ego czy Kurta, brak doświadczenia sprawiłby, że twoja praca byłaby znacznie mniej wydajna i dokładna. Dopiero po latach błędów i porażek, stałbyś się takim samym fachowcem jak oni.

Profesjonaliści, o których wspominam, reprezentują nieskończony ciąg doświadczeń, przechodzących z pokolenia na pokolenie – od mistrza do czeladnika – prosto w twoje ręce. Kiedy pracujesz u boku mistrza, masz szansę od podszewki poznać sekrety jego profesji i powtórzyć jego sukces.

Wszyscy ojcowie są wezwani do doskonalenia się na drodze ojcowskiego powołania. Ty i ja być może nie jesteśmy jeszcze mistrzami, przed nami nadal wiele pracy, ale pewnego dnia z pewnością osiągniemy ten poziom, o jaki nam chodzi.

W chwili pełnej miłosnej czułości i namiętności poczęło się twoje dziecko – nowa ludzka istota. Jest to wydarzenie samo w sobie wyjątkowe, można powiedzieć – nadprzyrodzone! Oto ciało z twojego ciała, krew z krwi, kość z kości – twój syn lub córka. Zwyczajny-nadzwyczajny cud: dwoje oczu, nosek (podobny do twojego!), małe usteczka. Żywa, oddychająca ludzka istota, która kiedyś dorośnie i będzie myśleć, tworzyć, płakać, żartować, ściskać dłonie i walczyć z przeciwnościami. Stało się coś wyjątkowego: zostałeś ojcem!

Jak się czujesz, jako ojciec?

Narodowe Centrum na rzecz Ojcostwa poprosiło ojców, aby jednym obrazowym zdaniem wyrazili swoje uczucia związane z pełnieniem roli ojca. Poniżej zamieściliśmy niektóre odpowiedzi. Zaznacz krzyżykiem sformułowania, z którymi się najbardziej identyfikujesz.

Czuję się jak rolnik nawożący i obsiewający ziemię.

Czuję się jak łagodny podmuch letniego wiatru.

Czuję się jak deszcz nawadniający ziemię, a następnie wyparowujący na nowo w atmosferę.

Czuję się jak wschodzące słońce.

Czuję się jak samotny, ryczący w dżungli lew.

Czuję się jak ryba wyrzucona na brzeg.

Czuję się jak ogromny wieżowiec w centrum miasta.

Czuję się jak pogoda, kompletnie nieprzewidywalny.

Czuję się jak jamnik przedzierający się przez śnieżne zaspy.

Czuję się, jakbym był dłońmi Boga, podtrzymującymi świat.

Czuję się jak…………………………………………………

Jednak, jakkolwiek niezwykły może wydawać się proces pojawiania się dziecka na tym świecie, musimy przyznać, że tak naprawdę każdy człowiek płci męskiej przechodzący proces dojrzewania, może zostać ojcem. Pewien mój znajomy, wywodzący się z najgłębszych nizin społecznych, powiedział kiedyś: „Byle kto potrafi zmajstrować dzieciaka, ale tylko prawdziwy mężczyzna może zostać ojcem.” Ojcowie muszą stać się mistrzami swojego powołania.

Noworodek jest wcielonym cudem. Potencjał, jaki mieści w sobie to małe, pomarszczone, różowe ciałko, jest niewyobrażalny. Kiedy maleństwo bierze pierwszy oddech, wydaje z siebie głos, mocny i zdrowy. Pewnego dnia to samo dziecko może zostać wspaniałym śpiewakiem, który potrafi w sposób tak doskonale piękny oddać brzmienie każdej nuty, że wszyscy słuchacze mogą namacalnie doświadczyć realnej obecności Boga w Jego majestacie i chwale.

Dzidziuś, chwilę po porodzie położony na brzuchu mamy, po raz pierwszy otwiera oczka. Początkowo obraz jest zamazany, niewyraźny – oto światło, twarz, ręka. Wiele lat później to dziecko może otworzyć oczy i ujrzeć coś niezwykłego, przekraczającego naszą dotychczasową wiedzę chemiczną i medyczną – zobaczy lekarstwo na raka.

Noworodek jest istotą niejako „w gotowości” do przymnożenia światu piękna, wiedzy, mądrości i miłości. My musimy jedynie wziąć ten „surowy materiał” w ręce i nadać mu formę, ukształtować go jak rzeźbiarz glinę. Każdy głupi może wbić gwóźdź w deskę, ale tylko doświadczony rzemieślnik zbuduje z tej deski szafę, stół albo dom. Bądźmy rzemieślnikami! Artystami w swoim fachu! Stwórzmy z naszych rodzin miejsca wartościowe, piękne i pożyteczne.

Społeczeństwo uczy nas, że metoda prób i błędów w ojcostwie nie zawsze skutkuje. Zanim staniemy się dobrymi ojcami, dzieci mogą dorosnąć i wyfrunąć z domu. Dlatego musimy zacząć nasze „terminowanie” na dobrych ojców już teraz, natychmiast. Zwróćmy się do doświadczonych mężczyzn, skutecznych ojców, z pytaniem – Jak to się robi? Czego mi potrzeba, aby stać się lepszym ojcem? Na czym polega tajemnica twojego sukcesu?

Ojcostwo daje wiele radości

Trzecia prawda, jaką chcę wam przekazać sprowadza się do prostego wniosku, że chociaż efektywne ojcostwo niesie ze sobą wielką odpowiedzialność oraz wymaga nieustannego podnoszenia kwalifikacji, przynosi także wiele radości.

Wszyscy wiemy, jak trudne i bolesne bywają czasem doświadczenia związane z ojcostwem. Każdy z nas ma w sobie poczucie nieskuteczności, wiemy jak smakuje klęska. Na szczęście jednak istnieją również inne chwile, jak te, w których ze wzruszeniem patrzę na swoje śpiące dzieci. Nie robią w tym momencie niczego, aby mi sprawić przyjemność. Nie błyszczą inteligencją, nie popisują się zręcznością, nie żartują ani nie okazują wyjątkowego posłuszeństwa. Po prostu śpią – ich jasne włoski rozsypane są na poduszkach, zimne stopy wystają spod kołder i kocy, rączki mocno przytulają pluszowe misie do policzków. Jak wytłumaczyć wszystko, co czuję w tej chwili, kiedy po prostu siedzę i patrzę na moje śpiące dzieci?

Badanie wolontariuszy pracujących dla Korpusu Pokoju

Kilka lat temu przeprowadzono badania wśród wolontariuszy pracujących dla Peace Corps. Ankieterzy podzielili grupę wolontariuszy na dwie mniej więcej równe części: tych, którzy wypełnili do końca swoje zagraniczne kontrakty oraz tych, którzy je przerwali z przyczyn osobistych, adaptacyjnych, moralnych bądź psychiatrycznych. Wyniki badań nie były uzależnione od rasy czy zaplecza socjoekonomicznego. Prawie wszyscy badani wolontariusze byli rasy białej oraz pochodzili z dobrych rodzin o średnim statusie finansowym; wszyscy mieli ukończone studia uniwersyteckie. Badacze nie różnicowali przyczyn ojcowskiej nieobecności (fizycznej lub emocjonalnej), wieku dziecka, w którym doszło do separacji ani nie brali pod uwagę osób pełniących rolę ojca, jakie mogłyby się pojawić w życiu dziecka. „Nieobecnego ojca” zdefiniowano jako tego, który z jakiejkolwiek przyczyny, nie mieszkał razem z dzieckiem w tym samym domu, przez przynajmniej dziesięć do piętnastu lat.

Wyniki badań były zaskakujące. W grupie osób, które dopełniły swoich umówionych obowiązków, 9% pochodziło z rodzin, w których ojciec był nieobecny. Natomiast w grupie, która powróciła do domów przed ukończeniem kontraktu, aż 44% pochodziło z rodzin bez ojca. Badanie zostało powtórzone, lecz rezultaty były prawie identyczne: 14% i 44%.

W naszych badaniach otrzymujemy bardzo podobne wyniki. Nie można ignorować wniosków, które z nich płyną: Ojcowie, wasze dzieci was potrzebują.

Peter Suefield, „Paternal Absence and Overseas Success of Peace Corps Volunteers”, Journal of Consulting Psychology (1967:31:424-25)

Radości związane z ojcostwem to często takie delikatne, ledwo uchwytne chwile życia. Jednak ich ulotność nie sprawia, że stają się przez to mniej ważne.

W czasie, w którym piszę te słowa, telewizja transmituje Olimpiadę Zimową z Albertville we Francji. Właśnie Bonnie Blair zdobyła złoty medal w łyżwiarstwie szybkim, wygrywając wyścig kobiet na dystansie pięciuset metrów. Kiedy wręczano jej nagrodę, na oczach całego świata, zadedykowała ją swojemu niedawno zmarłemu ojcu.

To wydarzenie przypomniało mi inną olimpijską historię, która również miała miejsce we Francji, w lecie 1924 roku. Bill Havens został wybrany do reprezentowania Stanów Zjednoczonych w wyścigu jedynek kanadyjkowych – jest to dyscyplina wioślarska. Haven był naprawdę dobry i wszyscy byli przekonani, że przywiezie z Paryża złoty medal. Jednak na kilka miesięcy przed olimpiadą okazało się, że żona Havena jest w ciąży, a termin porodu przypada akurat na czas startu jej męża w wyścigach kajakarskich. Haven musiał podjąć decyzję – wyjechać i skorzystać z życiowej szansy lub zostać i wykorzystać prawdziwie życiową szansę. Haven zdecydował, że zostaje i zespół wyjechał bez niego. Syn Havena przyszedł na świat cztery dni po wyścigach. Z pewnością, Haven nasłuchiwał wieści z olimpiady i zastanawiał się, czy rzeczywiście podjął dobrą decyzję. Przenieśmy się teraz do roku 1952, na letnią olimpiadę w Helsinkach. Tego lata Haven otrzymał z Helsinek telegram, którego treści nie zamieniłby za wszystkie złote medale świata. Oto treść depeszy: „Kochany Tato... dziękuję, że poczekałeś na mnie, kiedy się rodziłem, tamtego lata w 1924. Wracam do domu ze złotym medalem – to ty powinieneś był go zdobyć. Twój kochający syn Frank”.

Frank Haven zdobył w Helsinkach złoty medal w wyścigu jedynek kanadyjkowych.[3]

Prawdopodobnie większość ojców nie będzie miała okazji stać w świetle jupiterów, na olimpijskim podium – jednak każdy efektywny ojciec otrzyma pewnego dnia swój złoty medal. Nie da się przewidzieć, w jakiej formie ten medal się pojawi; być może będzie to uścisk dłoni twojej córki. Poczujesz nagle, jak wspaniale jest być kochanym przez tak wyjątkową osobę i ukradkiem otrzesz zawilgotniałe oczy. A może doczekasz się go po latach, kiedy jako stary człowiek siedzący na ganku swojego domu, będziesz obserwował rozbawioną gromadkę swoich wnucząt, ciesząc się myślą, że dobrze wykonałeś najważniejszą powierzoną ci misję.

Jednak największą nagrodę odbierzesz z rąk swojego Pana i Zbawiciela. Pewnego dnia poczujesz Jego rękę na swoim ramieniu i usłyszysz Głos mówiący – Dobrze pracowałeś, sługo dobry i wierny. Powołuję ludzi do wielu zadań, ale ciebie wezwałem do ojcostwa i powierzyłem ci te dzieci – najdroższe mojemu sercu – a ty wspaniale je wychowałeś. Dziękuję.

[1] Sara McLanahan, Karen Booth, „Mother-Only Families: Problems, Prospects and Politics” [Rodziny niepełne z samotną matką: problemy, perspektywy i polityka]. Journal of Marriage and the Family 51 (1989): 557-580.

[2] The American Family Under Siege [Amerykańska rodzina pod ostrzałem]. Family Research Council, 1989, 1.

[3] Bud Greenspan „The Greater Part of Glory” [Większa część chwały], Parade Magazine, 21, kwiecień 1991, 5.

Siedem sekretów ojcostwa w praktyce

Uczymy się ojcostwa poprzez naśladowanie pewnych wzorców.

To jedno stwierdzenie implikuje zarówno trudności, jak i potencjał w nim zawarty.

Trudności płyną ze smutnego faktu rosnącej fali rozwodów i tworzącego się w związku z tym pokolenia ojców, którzy jako dzieci wychowywali się w domach pozbawionych obecności ojca. Możliwe, że takie właśnie było twoje dzieciństwo. Jeśli twój ojciec był nieobecny fizycznie lub emocjonalnie, albo też był człowiekiem gwałtownym i awanturniczym, twój wzorzec ojcostwa jest daleki od doskonałości.

Na szczęście jednak, złe wzorce zawsze można zastąpić dobrymi – i to jest właśnie ten potencjał, o którym mówiłem. Jeśli miałeś negatywny wzorzec ojcostwa w dzieciństwie, jako człowiek dorosły możesz jednak wybrać taki, który pomoże ci wzrastać w twoim powołaniu.

Żyjemy w szczególnych czasach, po raz pierwszy od dziesięcioleci mężczyźni szukają pomocy i zachęty u innych mężczyzn. Pamiętaj, że nie jesteś sam. Poprzez cały kraj przetacza się potężny ruch animowany przez ojców dla ojców. Można go zobaczyć wszędzie. Co wtorek wczesnym rankiem przejeżdżam obok kawiarni Hardee’s. W dużym kawiarnianym oknie widzę sześciu facetów, popijających kawę i pogrążonych w głębokiej rozmowie. Znam tych mężczyzn i wiem, o czym rozmawiają. Nie jest to pogawędka o piłce nożnej ani o polowaniu na bażanty. Panowie ci uważnie słuchają siebie nawzajem, utożsamiając się ze sobą i wspierając jeden drugiego. Nie jest to jakiś sformalizowany odłam męskiej organizacji, ale część ruchu ojców rozwijającego się w rytmie bicia dziecięcego serca.

Badania nad efektywnym ojcostwem

Wśród wielu wzorców ojcostwa, jeden wyróżnia się w sposób szczególny. Mam na myśli efektywnych, skutecznych ojców, którzy przemawiają do nas z ankiet badawczych, a także z kart książki, którą trzymacie w ręku.

Kiedy wraz z zespołem przygotowywaliśmy ankiety, początkowo chodziło nam o rozpoznanie podstawowych zadań i odpowiedzialności składających się na ojcowskie powołanie. Sięgnęliśmy do Biblii i naliczyliśmy 1190 wersetów odnoszących się bezpośrednio do ojcostwa i pełnienia roli ojca, a także do braku ojca. Zapoznaliśmy się z tradycyjnym pisarstwem na temat ojcostwa, ze szczególnym uwzględnieniem autorów purytańskich. Przeglądaliśmy też współczesną literaturę fachową poruszającą tę tematykę oraz, rzecz jasna, rozmawialiśmy z ojcami.

Narodowe Centrum na rzecz Ojcostwa wypracowało metodę badawczą, którą nazwaliśmy „Ojcowską inwentaryzacją”. Otrzymaliśmy odpowiedzi zawierające ponad czterysta zmiennych związanych z doświadczeniem ojcostwa. Nasza ojcowska baza danych nieustannie rosła. Żadna instytucja w Stanach Zjednoczonych nie ma takiego zbioru informacji na temat ojcostwa, jak nasze Centrum.

Dzięki przeprowadzonym badaniom udało nam się wyróżnić znaczną grupę ojców, których określiliśmy mianem „efektywnych”. Mężczyzn tych wyłonili pedagodzy zawodowo zajmujący się pracą z dziećmi, którzy pomagali nam przy opracowywaniu ankiet. Przyjęliśmy dwa główne kryteria: respondenci powinni mieć przynajmniej jedno nastoletnie dziecko, a także wyrażać w sposób niebudzący wątpliwości swoje ojcowskie priorytety. W innych ankietach, poprosiliśmy osoby zaangażowane w pracę środowisk parafialnych oraz związane z różnego rodzaju wspólnotami, aby wybrały ze swojego otoczenia mężczyzn, którzy według ich opinii szczególnie dobrze wychowali swoje dzieci. Następnie poprosiliśmy wybranych mężczyzn, ich żony oraz dzieci o wzięcie udziału w bardziej szczegółowych badaniach.[4]

Krótko mówiąc, efektywni ojcowie zostali wskazani przez podobnych sobie mężczyzn, oceniających ich jako ludzi, którzy wykazali się wyjątkowymi umiejętnościami wychowawczymi i odnieśli wspaniały sukces jako ojcowie swoich dzieci.

Najważniejsze zasady ojcostwa są odwieczne, znajdujemy je bardzo szczegółowo przedstawione w Biblii. Skuteczni ojcowie pokazują nam, jak praktycznie i efektywnie wprowadzać je w czyn w konkretnych, życiowych sytuacjach przeciętnej rodziny.

Z kartek tej książki płyną opowieści mężczyzn podobnych do ciebie. Jest to symfonia głosów pełna mądrości i zachęty do pracy nad sobą.

Jak wprowadzać w życie siedem sekretów efektywnego ojcostwa?

Jaki jest najlepszy sposób na wprowadzenie w życie sekretów efektywnego ojcostwa?

Przede wszystkim, musisz pamiętać, że każdy człowiek najlepiej uczy się przez naśladowanie pewnych wzorców. To oznacza, że ty, jako czytelnik powinieneś – po pierwsze – „żyć” z tą książką przez jakiś czas, tak jakbyś obserwował zachowanie jakiegoś prawdziwego ojca, z którego chciałbyś brać przykład. W tym miejscu chciałbym dodać, że nie powinieneś brać sobie za punkt honoru zastosowania wszystkiego natychmiast. Pamiętaj, że potrzebujesz czasu. Po drugie – rozmawiaj na temat skutecznego ojcostwa ze swoją rodziną, a także z innymi mężczyznami; spróbujcie zastanowić się nad słusznością i zasadnością pewnych stwierdzeń.

Z pewnością najpierw warto przeczytać całą książkę jednym ciągiem. Niektóre z rozdziałów mogą ci się wydawać szczególnie wymagające, ale na razie nie zatrzymuj się dłużej nad żadnym z nich. Jest tylko siedem sekretów efektywnego ojcostwa, więc zapoznając się z całą treścią książki, łatwo złapiesz ogólną ideę, która im towarzyszy. Każdy rozdział zapewnia praktyczne wskazówki odnośnie do zastosowania go w praktyce.

Może zdarzyć się, że porwany entuzjazmem będziesz chciał „ogarnąć” wszystko naraz. Taki zapał sam w sobie jest rzeczą dobrą, ponieważ pokazuje jak wysoko w hierarchii priorytetów stawiasz swoje ojcostwo. Jednak uważaj! Próba wcielenia w życie wszystkich sekretów w bardzo krótkim czasie może skończyć się zarówno twoim rozczarowaniem i wypaleniem, jak i (co gorsza) rozczarowaniem i wypaleniem twoich dzieci!

Pomyśl: masz mnóstwo czasu na wprowadzenie w codzienne życie treści tej książki. Ostatecznie, będziesz tatą przez całą resztę swojego życia, co daje ci niezłą okazję do stopniowego poszerzania ojcowskich kwalifikacji. Zgadzam się, że dzieciaki będą mieszkały pod twoim dachem tylko przez jakiś czas – ale i tak czekają cię lata i miesiące spędzone z najstarszym, a nawet dziesiątki lat poświęcone najmłodszym. Nigdy, pod żadnym pozorem nie umniejszaj swojej roli jako ojca czy dziadka. Nigdy nie jest za późno, aby stać się lepszym tatą. Masz mnóstwo czasu, aby przepracować każdy z siedmiu sekretów starannie, uważnie i systematycznie. Nie odkładaj tego na później – nie masz czasu na odwlekanie pracy nad sobą. Nawet, jeśli starczy ci sił, aby wprowadzić w życie tylko jeden z siedmiu sekretów – zrób to TERAZ.

Drugą istotną rzeczą o jakiej powinieneś wiedzieć przy wprowadzaniu siedmiu sekretów w życie, jest zasada „po jednym na raz”. Jeśli zdecydujesz, że nadszedł czas, aby w praktyce zastosować jeden z sekretów, przeczytaj jeszcze raz poświęcony mu rozdział. Przedyskutuj go z żoną i przyjaciółmi, a następnie zastosuj praktyczne wskazówki umieszczone przy końcu każdego rozdziału.

Oto, czego możemy nauczyć się od bejsbolisty Peta Rose, jednego z najlepszych graczy w historii. Kiedy spytano go, czemu zawdzięcza swój sukces, odpowiedział: – Pracuję nad tym, w czym jestem słaby. Większość poprawia to, co i tak robi dobrze.[5] Rose zastanowił się, co powinien robić dobry gracz w bejsbol i rozeznał swoje słabe strony. Wybierał jedną i pracował tak długo, dopóki jej nie poprawił. Niestety, nie zastosował tej samej taktyki w swoim domowym życiu. – Kiedy byłem żonaty – opowiadał pewnego razu – moja żona często narzekała, że więcej czasu spędzam stojąc na drugiej bazie niż w domu. Jednak jego zasada, aby pracować stopniowo nad każdą ze swoich słabych stron, jest godna uwagi dla mężczyzn chcących poprawić swoje ojcowskie umiejętności.

Ojciec rygorystyczny

Wymaga w domu porządku i dyscypliny. W jego mniemaniu ojcostwo sprowadza się do wprowadzania w życie systemu zakazów i nakazów. Jest przekonany, że tylko automatyczne, nawykowe przestrzeganie narzuconego regulaminu prowadzi do sukcesu.

Nie ufa dzieciom i bardzo rzadko pozwala im na podejmowanie samodzielnych decyzji. Jego wiara w Boga ma raczej podłoże tradycyjne – nie musi pokładać ufności w Bogu, ponieważ sam ma wszystko pod kontrolą.

Ojciec wierny

Lojalny: tak jak mąż dotrzymujący wierności żonie, tak ten ojciec stawia swoje dzieci zawsze jako priorytet, niezależnie od nacisków wywieranych na niego przez współczesny świat.

Pracowity: ten tata działa jak porządny samochód. Powziął życiowe postanowienie, że zawsze będzie się trzymał dobrych, sprawdzonych wzorców praktycznego ojcostwa. Ze wszystkich sił stara się pozostawać w stałym, bliskim kontakcie ze swoimi dziećmi – zamiast na trudnościach i przeciwnościach, koncentruje się na dzieciach.

Wierzący: ten tata wiernie wypełnia swoje obowiązki, modląc się w ich intencji i powierzając Bogu te sprawy, na które nie ma wpływu.

Ojciec wycofany

Myślą przewodnią jego ojcostwa jest: nie ma żadnych reguł, które gwarantują 100% sukces wychowawczy. Myśląc w ten sposób, jest stale sparaliżowany strachem. Nie umie sporządzić kodeksu pewnych zasad i oczekiwanych rezultatów, zamiast tego nieustannie tworzy listy spraw, które wymykają mu się spod kontroli.

Ten ojciec rzadko podejmuje rodzicielskie decyzje, raczej zrzuca odpowiedzialność i ciężar decydowania na innych, najczęściej na żonę („Zapytaj mamę, czy ci na to pozwoli”). Nie zdaje sobie sprawy, że istnieją pewne ogólne zasady skutecznego ojcostwa: robić, co się da – a resztę zostawić Panu Bogu.

Cechą skutecznego ojca, która mnie szczególnie pochłania i nad którą teraz pracuję, jest konsekwencja w działaniu i w słowach (trzeci sekret). To jedna z moich największych słabości. Braki w tej dziedzinie widzę zwłaszcza w relacji z najstarszym synem. Joel ma przenikliwy umysł i świetną pamięć, szczególnie sprawną w odniesieniu do słów i zobowiązań wypowiadanych przez jego tatę (być może dzieje się tak, ponieważ sam jest wyjątkowo oszczędny w słowach). Mój syn słyszy zarówno obietnice, które składam bezpośrednio, jak i te nie do końca zwerbalizowane, ale pośrednio wynikające z moich słów – i zdecydowanie je egzekwuje. Na przykład niedawno zadzwoniłem z biura do domu i rozmawiając z nim, obiecałem, że jak wrócę do domu, porzucamy razem piłką do kosza. Tymczasem, kiedy wróciłem do domu, zorganizowałem grę w piłkę, w której mogły brać udział też inne dzieci. Gdybyście widzieli rozczarowaną minę Joela! Przecież obiecałem mu, że RAZEM, WE DWÓCH, porzucamy piłką do kosza – i nie dotrzymałem obietnicy.

Za każdym razem, kiedy dzieci udowadniają mi moją niekonsekwencję, czuję smak porażki. Staram się jednak nie poddawać; cierpliwie powtarzam sobie, że muszę jeszcze nad sobą popracować. Moim priorytetem jest wypracowanie cnoty konsekwencji jako kroku w kierunku skutecznego ojcostwa. Tak musimy działać: powoli, krok po kroku. Sportowcy mawiają, że nie da się rozgrywać kilku meczy jednocześnie.

W sposó jaki pracuję nad konsekwencją, ilustruje trzeci sposób wprowadzania w życie prawideł efektywnego ojcostwa. Kiedy już zapoznałeś się ze wszystkimi siedmioma zasadami zamieszczonymi w tej książce, wybierz jedną z nich i podejmij zobowiązanie pracy nad tą jedną normą. Poproś o pomoc żonę, rodzinę i zaufanych przyjaciół – ojców, abyś miał z kim analizować swoje postanowienia, plan działania, a także sukcesy i ewentualne porażki. W trudniejszych chwilach mogą ci oni pomóc, egzekwując od ciebie obietnicę pracy nad sobą w danej dziedzinie.

Kategorie

Począwszy od grudnia 1987 roku ponad 5000 ojców wzięło udział w naszych badaniach na temat ojcowskich doświadczeń i ideałów. Odpowiedzieli oni na około 400 pytań. Do odpowiedzi na część z nich zaprosiliśmy również żony i dorosłe dzieci; ich zadaniem nie było ocenić postawę i kwalifikacje swoich mężów i ojców. Zestawy pytań ułożono w taki sposób, aby wyodrębnić sfery rodzicielstwa szczególnie istotne dla ojców. Kategorie zamieszczone poniżej reprezentują zestawy badawcze zawierające od 2 do 41 pytań.

Oto kategorie, jakie zbadaliśmy:

• Poziom zainteresowania swoimi dziećmi

• Świadomość dziecięcych potrzeb

• Wychowanie

• Konsekwencja wobec dzieci

• Motywacja do podjęcia roli ojca

• Zaangażowanie w duchowe wychowanie dzieci

• Ilość czasu poświęcanego dzieciom

• Poczucie winy związane z ojcostwem

• Komunikacja małżeńska

• Zaangażowanie w edukację dzieci

• Rozmowy rodziców na temat wychowania dzieci

• Umiejętność radzenia sobie w rodzinnych sytuacjach kryzysowych

• Okazywanie miłości/czułości/akceptacji dzieciom

• Zapewnienie materialnej i finansowej stabilizacji rodzinie

• Stawanie się wzorem dla dzieci

• Wolność wyrażania swojego zdania w relacji dziecko – ojciec

• Stopień poznania swojego dziecka/dzieci

• Poziom zadowolenia ze swojego dzieciństwa

• Poziom zadowolenia z siebie jako ojca

• Poziom zadowolenia z otrzymywanego wsparcia/pomocy w pełnieniu roli ojca

• Stopień satysfakcji ze swoich zdolności przywódczych

• Poziom zadowolenia z werbalnej relacji ze swoim dzieckiem/dziećmi

• Rodzicielskie kwalifikacje/umiejętności

• Satysfakcja z pracy zawodowej

• Osobiste cele i zainteresowania

• Planowanie rodzinnych wydarzeń/działalności

• Zaangażowanie twojej żony w macierzyństwo

• Zaangażowanie ojcowskie w rozwój dziecka/dzieci

• Poziom komunikacji werbalnej między ojcem a dzieckiem/dziećmi

• Ojcowskie oczekiwania wobec dziecka/dzieci

• Planowanie przyszłości swojego dziecka/dzieci

• Zaangażowanie ojca w prace domowe

• Satysfakcja ze swojej męskości

• Rodzicielska/wychowawcza pewność siebie

• Szukanie pomocy/rady na zewnątrz rodziny

• Zaangażowanie w opiekę nad dziećmi

• Zaangażowanie w działalność pozarodzinną

• Relacja z rodzicami/teściami

• Stopień małżeńskiej satysfakcji

• Stopień rodzicielskiej satysfakcji

• Poziom zadowolenia z życia rodzinnego

• Satysfakcja ojcowska

• Satysfakcja macierzyńska

• Religijność okazywana na zewnątrz

• Religijność wewnętrzna

• Przyjaciele i znajomi

Zaproś żonę do „kierowania projektem”. Dee, moja żona doskonale zdaje sobie sprawę z przebiegu mojej walki na polu konsekwencji i wierności złożonym obietnicom. Mało tego, to właśnie ona pomogła mi wybrać tę dziedzinę jako sferę szczególnej pracy nad sobą. Pozwoliłem jej stać się kimś w rodzaju mojego „kierownika projektu” – to ona rozlicza mnie z niespełnionych planów i obietnic. Dla przykładu: jakiś czas temu podjąłem zobowiązanie, że raz w miesiącu będę zabierał jedno z dzieci na lunch. W każdej rodzinie, a szczególnie w dużej rodzinie, bardzo ważne jest poświęcenie chociaż niewielkiej ilości czasu konkretnemu dziecku, a nie po prostu wszystkim dzieciakom razem. Jednak, jak zapewne się domyślacie, w rodzinie z piątką dzieci trudno jest czasem zapanować nad ilością wzajemnych interakcji i pamiętać, które dziecko już cieszyło się lunchem z tatusiem, a które jeszcze czeka na swoją kolej. Pod koniec miesiąca mój nieoceniony kierownik, Dee, przypomina mi, które z dzieci jeszcze nie odbyło swojej randki z tatą. Żona pomaga mi również stawiać sobie realistyczne wymagania, tak aby cele, które chciałbym osiągnąć, były w zasięgu moich możliwości. Narodowe Centrum na rzecz Ojcostwa dokładnie przeanalizowało zaangażowanie żon i matek w sukces efektywnego ojca; wyniki tych badań zebraliśmy i opisaliśmy w książce „Wspaniały tata – kto przy nim stoi?”(Nancy L. Swihart, Ken Canfield „Beside every great dad”). Zachęcam, aby twoja żona sięgnęła po tę książkę; wtedy nie tylko wasze małżeństwo, ale także twoje ojcostwo stanie się waszym wspólnym projektem.

Zaproś dzieci do współpracy. Twoje dzieci mogą być bardzo pomocne we wskazywaniu ci kierunku, w jakim powinieneś zmierzać. Niedawno zapytałem wszystkie dzieciaki, czy mogłyby mi powiedzieć, kiedy bywam konsekwentny w stosunku do nich, a kiedy mi się to nie udaje. Oto, czego się dowiedziałem: jestem konsekwentny, modląc się z nimi co wieczór, opiekując się nimi i egzekwując zasady panujące w naszej rodzinie. Natomiast brakuje mi konsekwencji, gdy mamy grać w piłkę (oho!) i kiedy obiecuję im lody (no dobra, przyznaję, że czasem dzieciaki współpracują z tatą, pilnując głównie swoich przywilejów!).

Zaproś do współpracy innych ojców. Najlepsze wsparcie na drodze stawania się lepszym ojcem uzyskasz od innego ojca. Moim przyjacielem, z którym dość często spędzam czas, jest Norm Wallace, mężczyzna sporo starszy ode mnie – dzieli nas różnica około dwudziestu lat. Ma już dorosłe dzieci – przeszedł pełen ojcowski cykl życiowy. Norm chętnie udziela rady, jeśli się go o nią poprosi, ale równie chętnie słucha, kiedy dzielę się z nim moimi ojcowskimi radościami i trudnościami. Zawsze mogę na niego liczyć; zawsze też udziela mi takiego wsparcia, jakiego najbardziej potrzebuję.

Nawiąż kontakt z najbliższym klubem taty lub skontaktuj się z Tato.Net aby taki klub utworzyć. Powstają one w wielu miejscach. Ojcowie spotykają się w domach parafialnych, prywatnych mieszkaniach, miejscach pracy lub w wynajętych salach konferencyjnych. To są miejsca, w których ojcowie mogą rozmawiać, śmiać się i smucić z innymi ojcami, dzieląc się wzajemnie doświadczeniem i prosząc jedni drugich o radę. Jeden z uczestników tych spotkań stwierdził, że jest to jedyne miejsce na świecie, w którym można przyznać się do porażki, a czasem nawet do klęski, nie czując się jednocześnie jak człowiek przegrany. Kiedy jesteś w otoczeniu innych mężczyzn, walczących i borykających się z podobnymi problemami jak ty, stajesz się bogatszy o ich doświadczenie i ich nieocenione wsparcie. Wzrastasz, jako mężczyzna i ojciec, w otoczeniu dobrych, praktycznych wzorców męskości i ojcostwa.

Czego naprawdę potrzebują twoje dzieci

Jakiś czas temu byłem w mieście Boulder, w stanie Kolorado. Poznałem tam pewnego człowieka, wiceprezesa dużej korporacji, ojca dwóch synów. Korporacja, w której Doug pracował, właśnie jemu zawdzięczała w dużej mierze odniesiony sukces. Poświęcił jej wiele czasu, zostając często poza godzinami pracy. Jeśli w tym czasie zaniedbał nieco swoją rodzinę, nie stało się to przez świadomy wybór. Doug z całego serca kochał żonę i dzieci.

W chwili, kiedy dotarła do niego informacja ze szkoły, że starszy syn ma problemy z dyscypliną, ojcowskie uczucia Douga przeszły z poziomu emocji na poziom działania. Postanowił zrobić, co tylko się da, aby uratować swoje dziecko. Dowiedział się, gdzie przyjmuje najlepszy psycholog dziecięcy w okolicy i umówił swojego syna na wizytę. Ponieważ gabinet psychologa znajdował się w innym mieście, mniej więcej godzinę jazdy z Boulder, Doug wziął w pracy dzień wolny. Nawet dość wygórowana cena za poradę nie zniechęciła go do tej wyprawy.

Doug siedział w poczekalni, nieuważnie przeglądając pozostałości po kolorowym magazynie, kiedy z gabinetu – po drugiej już konsultacji – wyszedł doktor z Markiem. Doug spojrzał na nich wyczekująco. Psycholog, który Marka diagnozował, należał do ścisłej czołówki specjalistów w swojej dziedzinie. Z pewnością przygotował długi i wnikliwy wywód na temat psychologicznych problemów Marka. Diagnoza doktora była rzeczywiście wnikliwa, chociaż niezbyt długa. – Ten chłopiec potrzebuje ojca – powiedział wybitny specjalista.

– Jak to?! – chciał krzyknąć Doug – Przecież mój syn ma ojca!

Nie odezwał się jednak. Zrozumiał, co doktor miał na myśli.

– Mój syn potrzebuje mnie – wyszeptał do siebie.

Droga powrotna do domu upłynęła w milczeniu, nie z powodu napięcia, zażenowania czy wstydu. Przez całą drogę Doug myślał, modlił się i układał plany swoich nowych relacji z synami. Kiedy dojechali na miejsce, Mark wszedł do innego domu niż ten, z którego wyjeżdżał rano. Dom został odmieniony za sprawą ojca, który podjął głębokie zobowiązanie przemiany swoich priorytetów: Jeśli moje dzieci potrzebują ojca, będą go miały.

Siedem sekretów efektywnych ojców wyrasta na glebie takich ojcowskich serc. Dzięki takim ojcom te zasady trwają, owocują i kształtują przyszłe pokolenia.

[4] Emerson E., Eggerichs, Jr., A Descriptive Analysis of Strong Evangelical Fathers [Analiza opisowa silnych, chrześcijańskich ojców], 1992. Nieopublikowana praca doktorska, Michigan State university, East Lansing, Michigan.

[5] Dallas Willard, Spirit of the Disciples [Duch uczniów], San Francisco, Harper, 1988, 138.

Sekret pierwszy: zaangażowanie

Kiedy Oliver DeVinck był maleńkim, trzymiesięcznym płodem, Catherine DeVinc, jego mama, zatruła się gazem ulatniającym się z nieszczelnej kuchenki. Zanim Catherine straciła przytomność, zdołała na szczęście przejść z kuchni do sypialni. Tam znalazł ją mąż, który co prawda, wyszedł już do pracy, ale czekając na pociąg, szczęśliwie przypomniał sobie, że zostawił coś w domu. Jose DeVinck od progu poczuł duszący zapach ulatniającego się gazu, i natychmiast wyniósł ciężarną żonę na świeże powietrze.

Catherine szybko doszła do siebie i wydawało się, że wszystko jest w najlepszym porządku. Kiedy pół roku później urodził się ich synek, sprawiał wrażenie zdrowego, donoszonego dzidziusia.

Dwa miesiące po porodzie, Catherine stała przy oknie, wystawiając Olivera na ciepłe promienie słońca. Nagle dostrzegła coś bardzo niepokojącego: jej maleńki synek patrzył wprost w jaskrawo świecące słońce – bez mrugnięcia okiem!

Oliver urodził się niewidomy. Okazało się również, że ich dziecko nie tylko nigdy nie będzie widziało, ale również nie będzie w stanie unieść główki, raczkować, siadać i stać ani trzymać czegokolwiek w rączce. Lekarze oświadczyli, że gaz, którego na wczesnym etapie ciąży nawdychała się Catherine, nieodwracalnie uszkodził rozwijający się mózg chłopca.

Catherine i Jose zadali lekarzowi jedno pytanie: – Co możemy zrobić dla naszego syna?

– Możecie oddać go do specjalistycznego ośrodka – odpowiedział lekarz. Jednak DeVinckowie nie zgodzili się na takie rozwiązanie.

– Przecież to jest nasz syn! – wykrzyknął Jose – Jak moglibyśmy wrócić bez niego do domu?

– W takim razie – odezwał się doktor – zabierzcie małego do domu i dajcie mu jak najwięcej miłości.

Jose i Catherine wrócili z Oliverem do siebie i kochali go z całego serca przez trzydzieści trzy lata.

Nawet jako dorosły człowiek, Oliver był wzrostu dziesięciolatka. Miał dużą głowę, krzywe nóżki i wymagał szczególnej opieki przez całe trzydzieści trzy lata swojego życia. Trzy razy dziennie był karmiony, trzeba go było również regularnie przewijać i kąpać. Młodszy brat Olivera, Christopher, napisał kiedyś, że był on „jednym z najbardziej bezbronnych i bezradnych ludzi na świecie”.

Christopher DeVinck zadał kiedyś swojemu ojcu pytanie: – Jak dawałeś sobie radę przez te wszystkie lata?

– Te trzydzieści trzy lata to nic – odpowiedział jego ojciec – Właśnie zapytałem sam siebie, czy mógłbym nakarmić Olivera dzisiaj? Odpowiedź jest zawsze taka sama: Tak!

Oliver DeVinck zmarł w 1980 roku i został pochowany w Weston, w stanie Vermont.

Wiele możemy nauczyć się na temat odpowiedzialności i wierności zobowiązaniom od takich ojców jak Jose DeVinck. Oczywiście, większość z nas nie musi zajmować się na co dzień upośledzonymi dziećmi, jednak wszyscy wiemy, że rodzicielstwo jest równie trudne w przypadku dzieci zupełnie zdrowych. Jose DeVinck jest dla nas wzorem pierwszego sekretu skutecznego ojcostwa: efektywny ojciec jest zaangażowany w wierne dotrzymanie swoich długoterminowych zobowiązań wobec własnych dzieci.

Przyznawaj się do swoich dzieci

Jose DeVinck stanął i powiedział „To jest nasz syn!”

To twój syn. To twoja córka. Przyznasz się do nich? Pozwolisz, aby nosiły twoje nazwisko? Oświadczysz wobec swojego otoczenia, a także wobec swoich dzieci, że jesteście razem, na zawsze?

Zaangażowanie

Stopień zaangażowania i dotrzymywania ojcowskich zobowiązań wobec dzieci objawia się poprzez gorliwość danego ojca, a także jego gotowość do wypełniania rodzicielskich obowiązków. Czy ojciec chętnie przebywa ze swoimi dziećmi? Czy sprawia mu radość fakt, że jest dla nich „najwyższą instancją”, kimś kto daje im oparcie i pewność siebie? Czy raczej jego ojcowska odpowiedzialność napawa go lękiem i dlatego z niechęcią podejmuje swoje zobowiązania, często odkładając je na „święty nigdy”?

Grupa „mocnych ojców” zdobyła 77% na 100 w skali zaangażowania i wypełniania ojcowskich zobowiązań, natomiast grupa „przeciętnych ojców” zdobyła 59% w tej samej skali. W praktyce wygląda to tak, że efektywny ojciec na pytanie o swój poziom ojcowskiego zaangażowania odpowiadał „dobry”, natomiast przeciętny ojciec w odpowiedzi na to samo pytanie, pisał „dość dobry”. Patrząc na wszystkie siedem sekretów, różnice pomiędzy ojcami typowymi oraz efektywnymi są największe i są o ponad 30% wyższe.

Każdy z nas uśmiech się na widok ojca, który w czasie meczu Małej Ligi nagle skacze do góry, wrzeszcząc – To mój syyyn!!! Ten przy trzeciej bazie, to mój syyn!!! Buzia tego malca staje się krwistoczerwona – częściowo z zakłopotania, ale po części z dumy.

Dzieci powinny mieć pewność, że są nasze, że przyznajemy się do nich przed światem.

Tutaj, w Kansas, zanim zapolujesz na bażanty, musisz zapukać do domu farmera i zapytać o pozwolenie wejścia na jego teren. Zwykle znajdziesz gospodarza w jakiejś szopie, czyszczącego kawałek zardzewiałego żelastwa. Kiedy samochód zatrzyma się na podjeździe, farmer wychodzi, aby się z tobą przywitać. Wyciera zatłuszczone ręce o równie zatłuszczoną szmatę i uściśnie ci dłoń, mówiąc jednocześnie swoje imię i nazwisko. Następnie odwróci głowę przez lewe ramię, mówiąc: – To mój chłopak, Jim. Właściwie nie jest to nawet forma przedstawienia syna; jest to coś w rodzaju stwierdzenia ogólnie znanego faktu. „Chłopak” zwykle okazuje się być dwudziestoletnim niokrzesanym młokosem, który z łatwością dałby radę przerzucić wagon węgla nad stodołą. Tutaj dla ojca Jima określenie „mój chłopak” jest po prostu rodzajem ojcowskiego pieszczotliwego zdrobnienia.

Przyznanie się przed światem, że „to moje dzieci” oraz powtarzanie dzieciom „jesteście moi” jest pierwszym stopniem ojcowskiego zaangażowania. Ten sposób wyrażenia zaangażowania daje dzieciom poczucie przynależności oraz wspólnoty. Świat jest duży i gna do przodu. Dorośli wszelkich kolorów i rozmiarów pędzą we wszystkie strony; szybko do pracy, szybko po zakupy, szybko do grobu. Popatrz na małego chłopca w tłumie kibiców szturmujących kasy biletowe przed meczem, jak mocno ściska krawędź nogawki spodni swojego taty; rączka zaciśnięta w piąstkę z całej siły trzyma skrawek materiału, który jest centrum jego świata, jedynym łącznikiem z tym, do którego dziecko przynależy.

Ojcowie, którzy często mówią swoim dzieciom „jesteście moimi dziećmi”, ofiarowują im bezcenny dar – punkt odniesienia. Takie dzieci bezpiecznie odkrywają świat, bo czują się pewnie i wiedzą, gdzie jest ich dom – własne miejsce we wszechświecie. Czują się również w pełni akceptowane. Wiemy, jak wielu ludzi w naszej rzeczywistości czuje się odrzuconymi; wśród nich są także dzieci. Niektórzy z nas pewnie wciąż pamiętają, że nikt ich nie chciał wybrać do swojej grupy na w-f. Jest to traumatyczne przeżycie dla dziecka. Kapitanowie drużyn nawet nie używają imion, wybierając członków swoich zespołów, mówiąc: „ja wezmę tego, a ty tamtego”. Dziecko staje się towarem do wzajemnej wymiany. Tak wiele form odrzucenia czeka w przyszłości na nasze dzieci, że my, jako rodzice, musimy od samego początku zapewnić im atmosferę akceptacji i środowisko wzrostu, w którym syn słyszy ojca mówiącego: „To jest mój chłopak. Tworzymy zespół”.

Przyznanie się do swojego dziecka nie tylko komunikuje mu tak istotne rzeczy, jak afirmacja i przynależność do rodziny, ale także wzmacnia poczucie bezpieczeństwa oraz pewność siebie. Również dla ojca fakt ten ma kapitalne znaczenie, ponieważ za każdym razem, kiedy wypowiada słowa „to mój syn, to moja córka”, na nowo identyfikuje się ze swoim dzieckiem, niejako podwyższając stawkę. Godzi się tym samym na wszelkie ryzyko związane z wychowaniem, nie tylko na radości z nim związane, ale też na cierpienie, jakiego mogą mu przysporzyć dzieci. Jego nazwisko staje się wizytówką osób, których zachowanie może być często kłopotliwe, a czasem nawet zawstydzające czy wręcz hańbiące. Wszyscy znamy rygorystycznych ojców, którzy tak bardzo pilnują honoru swojego nazwiska, że ich dzieci nawet jako dorośli ludzie nie mogą się uwolnić spod narzuconej presji. Ojcowie ci żyją życiem swoich dzieci; mają im one wynagrodzić ich własne porażki i niepowodzenia. Ich miłość i akceptacja jest uzależniona od osiągnięć dziecka. Nieraz można usłyszeć takich ojców mówiących z wyrzutem: – Jak mogłeś mi to zrobić?! Ich egoizm najpełniej uwidacznia się, kiedy musztrują i rozstawiają dzieci po kątach, niespokojnie tropiąc każdy przejaw nieposłuszeństwa.

Zupełnie inni są ojcowie wierni. Dla nich poczucie identyfikacji, tożsamości z dzieckiem jest źródłem zwiększonej motywacji do stawania się lepszym ojcem. Dreszcz emocji, który budzą podejmowane działania i decyzje wychowawcze sprawia, że ci ojcowie dają z siebie, co mają najlepszego.

Kiedy przyznajesz się do swojego dziecka, oznajmiasz światu, że bierzesz za tego kształtującego się człowieka pełną odpowiedzialność. Budzi to w tobie poczucie obowiązku. Przykład żołnierzy czy strażaków uczy nas, że poczucie obowiązku pozwala pokonać najtrudniejsze przeszkody. Co trzyma strażnika na warcie, kiedy temperatura powietrza spada grubo poniżej zera? Co sprawia, że strażak wbiega do płonącego budynku, aby uratować uwięzionego człowieka, którego nawet nie zna? Poczucie obowiązku pomaga ci trwać przy zbuntowanym, naćpanym nastolatku, który za każdym razem, gdy cię widzi, wylewa z ust kubły pomyj. – Jak mogłeś to znieść? – zapyta cię ktoś kilka lat później. – Jak to? – odpowiesz – Przecież to mój syn, jestem jego ojcem. Ojcowie nie obrażają się na swoje dzieci.

Bądź ojcem dla swojego dziecka

Zaangażowanie to coś więcej niż publiczne przyznanie się do dziecka. Wymaga ono od ciebie świadomej decyzji o działaniu dla dobra dziecka, jako jego ojciec.

Jose DeVinck zdecydował: – Zabieramy Olivera do domu!

Rodzice niepełnosprawnych lub głęboko upośledzonych noworodków i niemowląt nieustannie są zmuszeni do podejmowania takich decyzji. Niektórzy z nich, udręczeni ponad siły, z bólem decydują się na pozostawienie dziecka w specjalistycznym ośrodku opiekuńczym. DeVinckowie postąpili inaczej, dając nam wszystkim bezcenną lekcję bezinteresownej, heroicznej miłości. Gdyby zostawili Olivera w ośrodku, z pewnością ktoś pełniłby wobec niego rolę ojca. Pielęgniarki mogłyby dawać mu codzienną porcję owsianki zmieszanej z jajkiem, ciepłym mlekiem i rozgniecionym bananem, salowe zmieniałyby mu kilka razy dziennie pieluchy, a federalne pieniądze zapewniłby mu pełne utrzymanie. Jednak Jose DeVinck postanowił, że on sam będzie ojcem dla swojego chorego synka.

Drodzy ojcowie, musicie zapamiętać jedną rzecz – jeśli nie zdecydujecie świadomie, że będziecie aktywnymi i dyspozycyjnymi ojcami dla swoich dzieci – ktoś inny zajmie wasze miejsce. Świat jest pełen ojcowskich substytutów, które tylko czekają, aby wskoczyć na puste miejsce przy boku waszego syna czy córki.

Telewizor w roli ojca. Telewizor obiecuje: – Zajmę się twoimi dziećmi. Dopilnuję, żeby miały co robić, kiedy będziesz pracował i załatwiał swoje sprawy.

Rzecz jasna, telewizor nie tylko notorycznie karmi twoje dzieci nieodpowiednimi treściami, ale przede wszystkim nie słucha, co się do niego mówi. Przyjdzie czas, że dzieci będą chciały podzielić się swoimi marzeniami, uczuciami i przekonaniami – jednak nikt ich nie usłyszy. Telewizor nie potrafi słuchać ani tym bardziej odpowiadać na dziecięce pytania.

Szkoła jako ojciec. Na pewnym etapie szkolnej edukacji twoich dzieci z pewnością pojawi się nauczyciel, który oznajmi: – Jestem specjalistą i mam tytuły naukowe z dziedziny biologii i psychologii – to ja będę uczył twoje dzieci o płciowości i współżyciu seksualnym.

Jedna uwaga: ten nauczyciel z pewnością nie będzie mówił na temat seksu w kontekście odpowiedzialnej miłości małżeńskiej.

Państwo jako ojciec. Państwo przemawia do wielu ojców: – Pokrywam wszystko. Dopilnuję, żeby twoje dzieci były najedzone i wykształcone. Daję słowo!

Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? Zgadza się. Tysiące dzieci są utrzymywane na koszt państwa, co zwalnia ich ojców z odpowiedzialności za nie. Pozostają bez pracy, poddani nałogom, nieobecni emocjonalnie i fizycznie.

„Mój chłopak” jako ojciec. Prawdopodobnie nie usłyszysz na własne uszy wypowiedzi tego fałszywego ojca, jednak gdyby ci się to udało, mógłby to być na przykład taki tekst: – Hej, obydwaj jesteśmy dorosłymi facetami, nie? A twoja córka, jak wszystkie dziewczyny potrzebuje akceptacji i miłości dojrzałego mężczyzny, prawda?

Następnie zaoferuje twojej córce miłość i akceptację – na swoich warunkach, mocno podlaną egoistyczno-hormonalnym sosem.

Uwierzcie w to, mężczyźni – jeśli nie będziecie ojcami dla swoich dzieci, ktoś was zastąpi. Nawet jeśli między zastępczymi ojcami znajdzie się ktoś o najlepszych intencjach – nigdy nie stanie się prawdziwym ojcem. Każdy z nas, ojców, zna na pamięć swoje słabości i ograniczenia – jednak nie są one istotne. Częścią ojcowskiego zaangażowania jest zobowiązanie do ojcostwa pomimo wszystko. – Zabieram mojego syna do domu – powiedział Jose DeVinck – Jestem jego ojcem. Jose zdawał sobie sprawę z tego, co oznaczał powrót z Olivierem do domu: nieustanną troskę o chore dziecko, przejawiającą się poprzez karmienie, kąpanie, przewijanie, masowanie, oklepywanie. – Kochajcie go – powiedział im doktor. Rodzicielskie zobowiązanie DeVincków polegało na konkretnym działaniu i pełnej dyspozycyjności wobec potrzeb swojego dziecka. Zobowiązanie do działania: zrobię dla ciebie wszystko, co ojcowie robią dla swoich dzieci. Na tym polega prawdziwe ojcostwo.

Zobowiązanie i zaangażowanie jako wyzwanie na co dzień

Zobowiązanie do ojcostwa wykracza poza twoje osobiste postanowienie i obietnicę, że będziesz prawdziwym ojcem dla swoich dzieci. Wymaga ono podjęcia konkretnych działań. Nie może ograniczać się jedynie do wewnętrznego aktu woli, ale przede wszystkim musi zakładać postanowienie służby, wyrażające się poprzez czyny. Ojciec, który odpowiedzialnie przyznaje się do dzieci i chce w pełni zaangażować się w ich wychowanie, powinien robić wszystko, co robią dobrzy ojcowie tak długo, jak długo jego dzieci będą go potrzebowały. Dobry ojciec niejako obejmuje sobą te wszystkie działania i trzyma się ich tak długo, jak długo żyje.

Wyobraź sobie, że zatrudniasz w firmie księgowego, który podczas wstępnej rozmowy oświadcza: – Będę pana księgowym, ale proszę pamiętać, że będę zajmował się wyłącznie pana przychodami; pańskie obciążenia mnie nie interesują. Księgowość prowadzona przez kogoś takiego byłaby równie niezrównoważona, jak jego myślenie. Przez ostatnie sto lat mężczyźni nie byli zainteresowani angażowaniem się w ojcostwo. Komunikat, jaki przekazywali dzieciom, brzmiał mniej więcej tak: – Zgadzam się na rolę żywiciela rodziny i sędziego wymierzającego karę, ale dajcie mi spokój z tymi bzdurami o duchowym przewodniku i wzorcu męskości. Ja się do tego po prostu nie nadaję, poszukajcie sobie tych wzorców gdzie indziej.