Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy wiesz, jak bogaty jest świat Twojego dziecka? Czy Twoje dziecko zna Twój świat? Dziewczynki i chłopcy w wieku szkolnym chcą poznawać, uczyć się i odkrywać. I robić to razem… z tatą. Dowiedz się, jak godzić rolę ojca z pracą zawodową, kiedy działać, a kiedy zachować spokój, co niszczy, a co buduje trwałą więź z dzieckiem, czego potrzebują z Twojej strony dzieci w wieku szkolnym. Odkryj wspólnie z dzieckiem świat, jakiego razem nie znaliście!
Przygotuj się na jedną z najwspanialszych przygód w swoim życiu. Odkryj wspólnie z dzieckiem świat, jakiego razem nie znaliście!
Dowiedz się:
Spis treści:
Rekomendacje:
Lektura tej książki budzi z ojcowskiego letargu. Dzięki niej znaczniej łatwiej ułożyć sobie życie tak, aby nasz dom był dla nas i dla naszych dzieci bezpieczną przystanią. Polecam. Krzysztof Ziemiec, dziennikarz
O autorze:
Dr Ken Canfield – założyciel National Center for Fathering – wiodącej organizacji w USA, koncentrującej się na przygotowaniu mężczyzn do bycia zaangażowanymi ojcami. Członek Międzynarodowej Rady Programowej Tato.Net, specjalista w problematyce rodziny, autor bestsellerowych książek na temat ojcostwa, uhonorowany w 2010 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Prywatnie ojciec pięciorga dzieci, dziadek..
Inicjator i patron publikacji:
Tato.Net – społeczność wspierająca mężczyzn w pełnieniu roli ojca. Organizuje szkolenia i warsztaty dla ojców, ponadto warsztaty przygodowe, w których uczestniczą ojcowie razem z dziećmi, a także konferencje i seminaria naukowe. Promuje ojcostwo poprzez publikacje i kampanie społeczne. Udostępnia ojcom i wszystkim zainteresowanym tematyką ojcostwa mnóstwo narzędzi poprzez portal internetowy www.tato.net. Realizuje projekty w Polsce oraz zagranicą.
Kupując książki z serii Przygoda Bycia Ojcem, wspierasz Tato.Net – społeczność, która pomaga mężczyznom w rozwoju ich najważniejszej życiowej kariery, jaką jest bycie tatą.
Publikacja dostępna również w serwisie Sklep.Tato.Net jako:
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 87
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Niniejsza publikacja została oznakowana w sposób widoczny i niewidoczny. Nie utrudnia to korzystania z niej, ale pozwala w każdym momencie jednoznacznie określić, kto zakupił dany plik.
Pierwsza poważna rozmowa o seksie, jaką przeprowadziłem z moim synem Joelem, odbyła się, gdy chłopiec miał siedem lat. Właściwie to żona zasugerowała wówczas, że powinniśmy porozmawiać. Dee zauważyła, że Joel był mocno zainteresowany sprawami starszych sióstr. Zgodziłem się więc zabrać syna na obiad i wytłumaczyć mu różnice między mężczyznami a kobietami.
Udało nam się znaleźć jakiś ustronny barek, zamówiliśmy dwie pizze i duże cole. Nie była to oklepana gadka o kwiatkach i pszczółkach, ale zwykła dyskusja na temat ludzkiej anatomii: informacje jak najbardziej odpowiednie dla chłopca w wieku Joela. Jednak podszedłem do sprawy bardzo poważnie, nie spełniałem tylko ojcowskiego obowiązku.
Zacząłem od pytań, żeby sprawdzić, co Joel już wie na ten temat, ale jego odpowiedzi brzmiały: „tak”, „nie”, „może”, „nie wiem”. Doszedłem do wniosku, że pizza bardziej go interesuje niż fakt, że dziewczyny w ogóle istnieją. Niemniej jednak kontynuowałem swoje wyjaśnienia.
W końcu chciałem sprawdzić, czy zrozumiał coś z tego wszystkiego, co mu powiedziałem. „Joelu – zapytałem. – Czy widzisz różnicę w budowie ciała chłopców i dziewczynek?”. „Tak” – odpowiedział. „Dobrze, więc powiedz mi, jaka jest różnica między ciałem twojej mamy a moim?”. Joel pomyślał przez chwilę. Byłem przekonany, że przypominał sobie mój wykład. Jednak chłopiec wtedy spojrzał przez okno i powiedział: „Mama ma inny kolor oczu”. Uśmiechnąłem się, a on odwzajemnił mój uśmiech.
Próbowałem naszkicować Joelowi obraz wielkiego świata z ludźmi, miejscami i ideami, których poznawanie wciąż było przed nim. Są dziewczęta i kobiety, tajemnice i skarbnice wiedzy tak wspaniałe, że tylko ci, którzy przeżyli na tym świecie już ileś lat, są w stanie pojąć to wszystko. Z pewnością chciałem, żeby Joel dowiedział się czegoś o sprawach związanych z seksualnością.
Wydawał się taki młody, gdy siedział po przeciwnej stronie stołu w czapce z daszkiem z napisem Chicago Cubs. Wiedziałem jednak, że jego niewinność była już poddana próbie przez dzieci z sąsiedztwa, kolegów ze szkoły, telewizję i inne środki masowego przekazu. Moim zadaniem jako ojca było przedstawienie mu punktów odniesienia i pomoc w interpretacji otaczającego nas świata. Nie wiem, czy mój wykład pomógł mu w jakikolwiek sposób, przynajmniej w tym momencie. Nic nie szkodzi, pizza była bardzo smaczna.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę podczas drogi powrotnej do domu. Kiedy wszedłem tylnym wejściem, Dee niecierpliwie wyglądała już z kuchni, gdyż czekała na moją relację. Joel szedł kilka kroków za mną. Objąłem Dee, mocno ją przytuliłem i pocałowałem. „Bardzo lubię te oczy!” – powiedziałem. Dee była zaskoczona, ale puściłem oko do Joela i wówczas jego zazwyczaj poważny wyraz twarzy opromienił uśmiech. Kiwnąłem do niego głową, a on zrobił to samo. Potem pobiegł do parku, gdzie jego koledzy grali w piłkę.
Wtedy uświadomiłem sobie, że ojcowie uczą swoje dzieci na wiele różnych sposobów.
Okres, kiedy jesteś ojcem dziecka w wieku szkolnym, nazywamy etapem rozumienia. Jest to niezwykły czas. Wchodzisz w tę fazę, gdy dziecko rozpoczyna naukę w szkole, i trwasz w niej do momentu, kiedy twoja pociecha znajdzie się w okresie dojrzewania. Dziecko ma możliwość przyjrzenia się temu, co świat ma do zaproponowania, i zrozumienia, jaki jest ten świat.
Jest to kolejny etap szybkiego rozwoju fizycznego dzieci. W wieku sześciu lat dziecko zapewne urośnie kilka centymetrów i przybierze kilka kilogramów. Zaplanuj to w budżecie domowym. Dziewczynki będą szybko rosnąć tuż przed końcem tej fazy. Początkowo mogą być niezgrabne i niezdarne, ale z czasem przemienią się w młode damy.
Szybki wzrost fizyczny jest symbolem rozwoju intelektualnego, społecznego i duchowego, który również następuje w tym czasie. Dzieci, które kiedyś ograniczały się do czterech ścian domu, powoli stają się obywatelami świata. Chociaż autorytetem są dalej rodzice, dzieci stopniowo zaczynają się otwierać na znajomych i przyjaciół. Tymczasem twoje ojcostwo zyskuje wsparcie ze strony innych dorosłych: nauczycieli, trenerów, instruktorów itd. Nie są oni zwykłymi opiekunami dzieci. Są to ludzie, którzy mają duży wpływ na twoje pociechy.
Z pewnością największą zmianą w życiu dziecka jest to, że zaczyna chodzić do szkoły. Wstaje rano, zjada szybko śniadanie, chwyta plecak i wybiega do samochodu lub autobusu. Właściwie szkoła to tylko formalna struktura, którą my jako społeczeństwo budujemy wokół bardzo naturalnego procesu, zachodzącego w dzieciach.
Dzieci w wieku szkolnym bardzo szybko chłoną wiedzę. Mimo że często słyszymy o uczniach, którzy nie radzą sobie w szkole, trzeba pamiętać, że są to dzieci, które mają problemy z danym przedmiotem lub sposobem, w jaki wiedza z tego przedmiotu jest przekazywana, albo dzieci, na które mają wpływ inne czynniki rozpraszające. Mechanizm uczenia się tych dzieci nie jest w żadnym stopniu mniej aktywny. Nieważne, czy chodzi o sposób podawania piłki w koszykówce, czy o to, jaki rodzaj butów jest najmodniejszy, czy o powód, dla którego Paulina jest najpopularniejsza w klasie, czy też jak wydać resztę ze złotówki. Dzieci po prostu chcą wiedzieć.
Najważniejszym zadaniem ojca w tej fazie jest to, żeby ułatwić dziecku rozumienie. To wielki przywilej, że można pokazywać dzieciom świat. Wyobraźmy sobie na przykład spacer po lesie. Dzieci biegają po igłach sosny, pokrywających ściółkę leśną. „Tato! – krzyczy twoja córka – Chodź, spójrz na to!”. Pochyla się nad przewróconą gałęzią i wskazuje coś na ziemi. „Co to?” – pyta. „To jest muchomor – odpowiadasz – taki rodzaj grzyba”. „Grzybek? Możemy go wziąć do domu i zjeść?”. „Nie. Nie wiemy dokładnie, jakiego rodzaju to grzyby. Mogą być trujące. Zamiast tego poszukajmy smardzów”.
Są tysiące rzeczy do obejrzenia i tysiące rzeczy, które powinny być wytłumaczone. Są też inne sprawy, które należy wyjaśnić. „Tato, czy w tym lesie są niedźwiedzie?” – pyta syn. Po głosie wyczuwasz, że jest lekko zdenerwowany. „Nie, nie martw się o to. W Tatrach lub w Bieszczadach bardzo możliwe, że są, ale nie tutaj. Jesteśmy bezpieczni”.
Zawsze zazdrościłem rodzicom, których fascynuje przyroda, którzy zabierają dzieci do lasu i potrafią wszystko wytłumaczyć. Jedna krótka piesza wędrówka i dziecko umie wymienić łacińskie nazwy dwunastu rodzajów traw czy też potrafi zbudować radio tranzystorowe z kory i kiełków.
Kiedy dzieci chcą odkrywać tajniki wiedzy, nie musimy jako ojcowie wiedzieć wszystkiego czy też nauczyć wszystkiego. Powinniśmy być aktywni i ułatwiać ten proces poznawania.
Może należy zatrudnić prywatnych nauczycieli i korepetytorów, ale to implikuje chodzenie na wywiadówki i przeglądanie programów nauczania. Ułatwianie to z pewnością zapisywanie dzieci do grup harcerskich, na gimnastykę, piłkę nożną czy lekcję skrzypiec – w zależności od tego, gdzie ścieżka odkryć ich zaprowadzi. Ułatwianie oznacza też podwożenie dzieci do biblioteki, żeby mogły wypożyczyć kolejne tomy Przygód Tomka Sawyera czy książki Agaty Christie. To również zarządzanie ich czasem, spędzanym na oglądaniu telewizji i przed ekranem komputera, i podzielenie się z dziećmi poglądami na temat tego, co te źródła im przekazują. To cierpliwe słuchanie pytań i udzielanie odpowiedzi, a także zapewnianie możliwości rozwoju już zdobytych umiejętności.
Bierzemy nie tylko pełną odpowiedzialność za to, czego się nauczą nasze dzieci, lecz także odgrywamy aktywną rolę w procesie uczenia się i wykorzystujemy również inne dostępne źródła.
Nie ma chyba rzeczy, która sprawiłaby większą radość, niż oglądanie przyszłego złotego medalisty olimpijskiego, gdy uczy się pływać, obserwowanie przyszłej stypendystki Oxfordu podczas jej drogi do przedszkola lub podziwianie, jak przyszły biznesmen zarabia swoje pierwsze pieniądze na stoisku z lemoniadą. Każda nowa czynność, w jaką angażują się dzieci, to przełomowy moment, wkroczenie na nowy teren, który musi być poznany i odkryty.
Okres wczesnoszkolny to czas, kiedy dziecko czuje potrzebę dzielenia się swoimi małymi osiągnięciami z ojcem. Przyszły złoty medalista chce pochwalić się przed tatą, jak umie pływać na plecach. Przyszła stypendystka spieszy do domu, aby pokazać tacie, że faktycznie trzy plus dwa równa się pięć. Przyszły biznesmen dopytuje się, dlaczego złotówka to mniej niż dwa złote, skoro widać, że złotówka jest większa.
Te chwile sprawiają ogromną satysfakcję – to krótkotrwałe nagrody. Długotrwała nagroda to świadomość, że te momenty to dopiero początek czegoś o dużo większym znaczeniu.
W okresie szkolnym dzieci uczą się reguł życia. Dzięki aktywnemu uczestnictwu w tym procesie jako ojcowie możemy pozytywnie wpływać na to, jak będzie kształtowała się przyszłość naszych dzieci.
Poszukaj punktów wspólnych
Nie tylko dzieci przechodzą przez etap rozumienia. Jeśli znajdujesz się na tym etapie, to najprawdopodobniej jesteś młodym mężczyzną około trzydziestki. Uzyskałeś już niewielką stabilizację i zacząłeś swoją ścieżkę kariery. W momencie, kiedy twoje dzieci starają się zrozumieć świat, próbujesz się uporać z rzeczywistością ludzi dorosłych. Daniel Levinson uważa, że mężczyzna w tym okresie szuka swojego miejsca w społeczeństwie: chce zostać fachowcem w jakiejś profesji i poważanym obywatelem[1].
Jeśli tylko dobrze się przyjrzysz, to zauważysz, że jest wiele punktów wspólnych między tobą a twoim dzieckiem. Oboje próbujecie złapać nowy rytm. Duża część uwagi dziecka jest poświęcona edukacji szkolnej i rozwijaniu nowych umiejętności. Analogicznie, ojcowie oddają się swojej karierze, doskonaleniu umiejętności zawodowych lub rozwijaniu nowego interesu. Między sytuacją twoją a dziecka może być więcej podobieństw, niż ci się wydaje. W zasadzie pracujecie nad podobnymi zadaniami, mimo że mogą one dotyczyć różnych spraw. Wyzwaniem dla ciebie jest odnalezienie punktów wspólnych życia twojego i twojego dziecka. Chodzi o pewność, że wzrastacie razem, a nie osobno.
Poszukaj tych podobieństw i wykorzystaj je, żeby umocnić więź z synem czy córką. Zagadnij: „Poznałem dziś nowego kolegę” albo: „Mam przygotować duży projekt na następny tydzień, ale muszę zacząć pracować nad nim już dziś. To jest coś podobnego do recenzji, którą masz napisać do szkoły”. Punkty styczne widać wtedy, kiedy dzieci zaczynają prosić ojców o radę w drobnych kwestiach, kiedy chcą dzielić się tym, czego się nauczyły, i kiedy oczekują wyrazów uznania za swoje osiągnięcia.
Pamiętaj, czy chcesz, czy nie, jesteś mentorem dla swoich dzieci. Nie przerażaj się jednak. Nie gardź tymi momentami, kiedy nawet coś niewielkiego się rozpoczyna. To bardzo ważny okres w życiu twojego dziecka. Z żołędzi kiedyś wyrosną wielkie dęby. Dzieci z pierwszej klasy – z ojcami, którzy je wspierają – mogą wyrosnąć na dorosłych najwyższej klasy.
Na pewno podołasz temu zadaniu. Jesteś do tego stworzony.
[1] D.J. Levinson, The Seasons of a Man’s Life, New York 1978, s. 59.
Co mamy na myśli, gdy stwierdzamy: to jest męski świat? Dla niektórych może to oznaczać, że mężczyźni szowinistycznie sprawują władzę. Mimo to w kwestiach związanych z ojcostwem mówimy, że to jest męski świat, ponieważ „tam na zewnątrz” to właśnie mężczyźni zazwyczaj działają. Oczywiście, w żadnym wypadku nie chcę zarzucać niczego ojcom, którzy opiekują się domem, i matkom, które zarabiają na utrzymanie, jednakże powszechniejszy jest model, że to ojciec wyrusza co dzień na podbój świata zewnętrznego.
Pomyśl o tym, co widzi dziecko. Co rano tata bierze prysznic, goli się i ubiera w strój odpowiedni do pracy. Zabiera teczkę, a potem wsiada do samochodu i... odjeżdża. Wyrusza do dziwnego, nieznanego świata, nazywanego zakładem czy też biurem.
Erma Bombek wspomina, jak w dzieciństwie bawiła się domkiem dla lalek. Doskonale wiedziała, co robić z mamą lalką i z dziećmi lalkami, a tata lalka zawsze pozostawał zagadką. W końcu zdecydowała, że upora się z tym. Ubrała go w elegancki garnitur i udawała, że mówi: „Wychodzę do pracy”. Potem kładła tatę lalkę pod łóżkiem aż do końca dnia.
Dla dziecka przykładem osoby, która wyrusza w nieznany świat, jest w większości wypadków ojciec. Nawet w rodzinach, w których ojciec pracuje w domu albo cały czas zajmuje się dziećmi, zarówno dziewczynki, jak i chłopcy pytają ojców o to, na czym polega poznawanie tego świata zewnętrznego. Według Kyle’a Pruetta, psychiatry z Yale Child Study Centre: „To dzięki ojcu dziecko uczy się o przyjazdach i wyjazdach, przejściach, rozłąkach i wychowywaniu bez matki”. Zaangażowany ojciec wprowadza dziecko w „świat przedmiotów, czynności i ludzi spoza matczynej sfery, poszerza horyzonty dziecka i stymuluje jego proces myślowy”[2].
Widzisz, jak dzieci w deszczową niedzielę przyklejają nosy do szyby. Wtedy oświadczasz: „Dzieciaki, chodźmy na spacer”. Jeśli żona to usłyszy, to najprawdopodobniej odpowie ci: „Czyś ty zwariował? Przemokną do suchej nitki”. Zrozum, że ona nie jest sztywniakiem, to po prostu naturalne instynkty związane z poczuciem bezpieczeństwa. Gdzie mama widzi mokre ubrania i katar, tam tata dostrzega przygodę: dreszczyki związane ze smakowaniem kropel deszczu, skakanie w kałużach pełnych błota i ratowanie robaków z chodnika.
Idziesz więc na kompromis. Mówisz żonie: „Nie martw się. Ubierzemy płaszcze przeciwdeszczowe i dopilnuję, żebyśmy wrócili do domu, zanim zaczniemy marznąć”. Gdy dzieci to słyszą, rozumieją, że zarówno mama, jak i tata troszczą się o ich potrzeby, więc czują się bezpiecznie i są gotowe, aby wyruszyć. Czy nie o to chodzi w rodzicielstwie, żeby dzieci czuły się pewnie?
Jednym z potencjalnych błędów, jakie możesz popełnić w tym okresie, jest przeciążanie dzieci tym, co chcesz im pokazać. Bądź czujny, gdyż zajęci rodzice mają tendencję do tego, żeby mieć zajęte dzieci. Bardzo dobrze, jeśli dzieci próbują wielu czynności i robią to pod okiem matek, trenerów piłki nożnej, nauczycieli gry na pianinie i innych instruktorów, ale nikt nie powiedział, że dziecko musi spróbować wszystkiego.
David Elkind wymyślił termin ‘zabiegane dziecko’, określający dziecko, które nie poznawało świata spokojnie, tylko zostało do niego wciągnięte[3]. Nagle takie dziecko ma harmonogramy, których musi się trzymać, i projekty, które musi przygotować. Rozpaczliwie próbuje także nadążyć za najnowszymi trendami, kreowanymi przez media. Dziecko jest zabiegane, podobnie jak jego rodzice, którzy muszą ułatwić mu to wszystko. W takim domu nie ma spokoju.
Ten etap może rodzić pokusy, żeby dziecko osiągało lepsze wyniki w nauce czy sporcie niż jego rówieśnicy, by zostało wirtuozem skrzypiec lub dokonało jakichś wyczynów i w rezultacie dorosło zbyt szybko. Wiek dojrzewania to okres, w którym dzieci zaczynają zmieniać się w dorosłych, ale w tej fazie najlepiej jest zachęcać je do rozwoju w wielu dziedzinach i pozwolić im – a także sobie – cieszyć się dzieciństwem, dopóki jeszcze trwa.
Zaplanuj wspólne wyjścia z dziećmi
Niepokój, jakiego możesz doświadczyć podczas tego czasu odkrywania, może wynikać z chęci zatrzymania dziecka w domu. Niektóre wątpliwości mają podłoże psychologiczne: dobrze było mieć dziecko, które bardzo cię potrzebowało i które akceptowało cię chociażby za pomocą zwykłego uśmiechu. Inne zaś mają podłoże fizyczne: odkrywające dzieci różnią się od odkrywających nastolatków, gdyż nie mogą same sobą kierować. To oznacza, że to właśnie ty powinieneś zabrać syna na trening piłki nożnej, a następnie odebrać córkę z lekcji baletu.
Ważne, żebyś dzięki wypracowaniu relacji ze światem zewnętrznym pomógł nawiązać dzieciom ich własną więź z tym światem. Innymi słowy, kiedy dzieci wyruszają, aby poznawać świat, powinieneś im towarzyszyć. Wywiadówki mogą być archetypem tego, jak to może wyglądać. Idealnie byłoby, gdybyście razem z żoną byli tymi osobami, które przedstawią dziecko nowej, bardzo ważnej osobie dorosłej – wychowawczyni. Jeszcze zanim wasze dziecko zaczęło uczęszczać do przedszkola, odwiedziliście placówkę, żeby dowiedzieć się czegoś na jej temat: „Czy to przedszkole prezentuje wysoki poziom?”. Pierwszego dnia szkoły (albo innego dnia poprzedzającego początek roku) przeszliście przez te wielkie drzwi z dzieckiem, trzymając się za ręce: „Kasiu, chcielibyśmy, żebyś poznała panią Kowalską. Ona będzie cię uczyć w tym roku”.
Wtedy jesteś przy dziecku i obserwujesz postępy w tworzeniu się więzi między tymi osobami. W październiku uczestniczysz w pierwszej wywiadówce. Siadasz na małym krzesełku i możesz obejrzeć ściany w klasie, wyklejone najnowszymi pracami z plastyki.
Obserwowanie postępów dziecka to coś więcej niż sprawdzanie ocen z matematyki, polskiego i przyrody. Ostatecznie dostrzegasz integrację dziecka ze światem zewnętrznym. To oznacza, że będziesz mocno zainteresowany tym, w jaki sposób dziecko radzi sobie w relacjach z nauczycielem i kolegami. Będziesz też chciał wiedzieć, czy dziecko ma wszystkie potrzebne rzeczy.
Problemy pojawiają się, gdy nie doceniamy tego, co nauczyciele robią dla naszych podopiecznych – a robią bardzo dużo. Przygotowują materiały, projekty i eksperymenty dla dzieci i często płacą za to sami. Po stresach, związanych ze spędzaniem sześciu godzin dziennie z grupą hałaśliwych dziewięciolatków, nie potrzebują dodatkowej krytyki z naszej strony.
To samo odnosi się do trenerów. Większość z nich pracuje za niewielkie pieniądze lub charytatywnie. Lubią sport i lubią też dzieci. Nie muszą więc w trakcie meczu wysłuchiwać naszych krzyków, dobiegających z trybun, że powinni wyciągnąć naszego syna z błota. Jeśli chcesz, żeby pracowali na rzecz twoich dzieci, to pozwól im wykonywać swoją pracę. Ty zajmij się tylko obserwacją.