Tappi. O tajemniczych przesyłkach, latającym jeżu i nauce czarowania - Marcin Mortka - ebook + audiobook + książka

Tappi. O tajemniczych przesyłkach, latającym jeżu i nauce czarowania ebook i audiobook

Marcin Mortka

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Witajcie w magicznej krainie wikinga Tappiego!

Do Szepczącego Lasu zawitał jeż Ukłuć, obładowany długo wyczekiwanymi paczkami listonosz, ale niestety… nagle musiał lecieć. Obowiązek ich dostarczenia spadł więc na wikinga Tappiego, renifera Chichotka, wróżkę Błyskotkę, a także pewnego chłopca o imieniu Thiago. Czeka ich niebezpieczne zadanie, bo komuś bardzo zależy, żeby zajrzeć do paczek, zanim te trafią do adresatów. W dodatku paczki… o nie! Uciekają!

Pomóżcie przyjaciołom złapać i doręczyć przesyłki. Sprawdźcie, jaki użytek ze swojego zamówienia zrobił troll Gburek, poznajcie sposób na skuteczne zapadnięcie w sen zimowy i koniecznie wpadnijcie do karczmy Bollego zjeść naleśniki z jagodami.

A przede wszystkim przekonajcie się, że przyjaźń jest silniejsza od nawet najpotężniejszych czarów.

Przez las mkniemy na paluszkach
Bystre oczka, czujne uszka
Cichuteńko, cicho sza
Ważna misja nadal trwa!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 87

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 43 min

Lektor: Janusz Zadura
Oceny
4,0 (8 ocen)
5
1
0
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kropka2000

Nie polecam

Nie polecam! Po pierwsze fabua jest straszna. Po drugie lektor czyta niezbyt fajnie.
00



Co tam się wyrabia w Szepczącym Lesie?

Wiecie co? Właśnie sobie uświadomiłem, że od dawna nie miałem kontaktu z Tappim. Wcześniej nasz rudy wiking odwiedzał mnie często – wpadał na ciasto z jabłkami i herbatę z miodem, a przy okazji dzielił się najnowszymi plotkami. Jeszcze częściej wpadał Chichotek, który podczas zabaw rozpędzał się do takich prędkości, że zatrzymywał się dopiero tutaj. Raz nawet przyleciała wróżka Błyskotka, ale obraziła się na mnie, bo…

Dobra, przyznam się. Nie zauważyłem, że to ona, i na jej widok złapałem za packę na muchy.

Nawet się nie zamachnąłem, przysięgam! Zacząłem przepraszać, ale wróżka natychmiast fuknęła i odleciała.

Działo się to jednak dawno temu i przyznam, że stęskniłem się już za naszą wesołą ekipą. Dziwnie się czuję bez tych odwiedzin. Ba, brakuje mi ich, ale cóż mogę na to poradzić. Jest przecież tyle historii, które domagały się napisania… Siedziałem więc i pisałem, ale przez cały ten czas zastanawiałem się nad tym, co też się dzieje w Szepczącym Lesie. Czyżby Tappi, Chichotek i Błyskotka znów udali się na daleką wyprawę? A może są czymś bardzo zajęci? Hmm, w takim wypadku, myślałem, nie ma co im przeszkadzać, ale…

Nie. Dość tego. Chyba zrobię sobie przerwę w pisaniu i zajrzę do Szepczącego Lasu. Was też ciekawi, co tam się dzieje, prawda? Podobno olbrzym Głabrzych zaczął uprawiać sport, a wiedźmę Skrzypichę odwiedził ktoś z rodziny. Z kolei Tappi… A zresztą wybierzmy się tam razem!

Później, gdy poznałem sekret dziwnej nieobecności Tappiego i reszty, okazało się, że wszystko to sprawka Chichotka. Albo Błyskotki. A w zasadzie to obojga.

Przynajmniej tak mi się wydawało.

Skomplikowane, wiem. Zacznijmy więc może od samego początku.

Otóż w pewien słoneczny poranek do Szepczącego Lasu zawitał listonosz.

Zaskoczeni? A niesłusznie! Bo mieszkańcy Szepczącego Lasu mają wielu przyjaciół w Mruczących Górach i innych magicznych krainach, a internetu w naszych bajkach nie było i nie będzie. Piszą więc do siebie listy i wysyłają paczki, a wszystkim tym zajmować się musi listonosz Ukłuć, który jest jeżem. Bardzo pracowitym jeżem, dodam, bo listów i paczek, wędrujących po magicznych krainach, jest całe mnóstwo.

Jeż sporo ma więc na głowie, ale nigdy się tym jakoś specjalnie nie przejmował. Tupta zawzięcie od krainy do krainy i ze skupieniem mamrocze pod nosem imiona adresatów. Wszyscy wiedzą, że nie można przeszkadzać Ukłuciowi, żeby ważne informacje nie pomieszały mu się w głowie.

Cóż, wszyscy z wyjątkiem Chichotka i Błyskotki.

Pewnego razu Ukłuć wędrował sobie leśną ścieżką, ciągnąc wózek, na którym kołysała się sterta paczek, i mamrotał do siebie:

– Cztery paczki dla Śmigaczki, Baśń Puchacza dla Brzuchacza, ciężka rurka dla trolla Gburka…

Wózek zatrzymał się na jakimś kamyku. Ukłuć sapnął i pociągnął mocniej.

– Co on taki ciężki dzisiaj? – mruknął. – Zaraz, na czym to ja skończyłem? Aha, w słoju płotka dla Chrobotka, nowe michy dla Skrzypichy…

Kawałek dalej jedno z kół wózka wpadło w dołek. Ukłuć westchnął ciężko, przetarł czoło i poprawił czapkę listonosza, a wtedy wydało mu się, że usłyszał czyjeś chrapanie.

– No tak – rzucił oskarżycielsko. – Ja tu ciężko pracuję, a ktoś sobie wypoczywa. Ładne rzeczy!

Spojrzał oskarżycielsko na Szepczący Las, jak zwykle soczyście zielony i beztroski, po czym raz jeszcze pociągnął za dyszel. Wózek z wysoką stertą paczek potoczył się naprzód, a jeż podjął swoją wyliczankę.

– Słój marmolady dla wilczej gromady i…

Coś szybkiego jak wiatr śmignęło nad wózkiem. Ukłuć zatrzymał się, odwrócił i poprawił czapkę.

– A to co było? – mruknął zaskoczony. – Pewnie szerszeń. A może jerzyk? Te tobym chciał kiedyś zobaczyć! Podobno to małe ptaszki, które śmigają w powietrzu zamiast tuptać z godnością. Słyszał ktoś o czymś podobnym? W głowie się nie mieści. – Ujął wózek i ruszył naprzód. – Jak to dalej szło? Pudełko dla Zosi, która o nic nie prosi i…

Nad wózkiem znów coś śmignęło, coś kolorowego. Ukłuć odwrócił się ponownie, tym razem niemalże rozzłoszczony.

– Jak tak dalej pójdzie, to wszystko zapomnę! – Tupnął. – Proszę mi tu nie fruwać! – Zacisnął oczka i wrócił do wyliczanki: – Cztery paczki dla Śmi…

– Nigdy mnie nie dogonisz! – zawołał ktoś tuż nad jego uchem.

Ukłuć otworzył oczy w porę, by ujrzeć rozpędzonego reniferka Chichotka, który odbił się od ziemi i przefrunął nad wózkiem pocztowym. Listonosz już chciał tupnąć ze złością, gdy tuż nad jego głową śmignęło coś kolorowego i furkoczącego.

– Akurat! Dogonię cię! – zakrzyknęło latające maleństwo dziewczęcym głosem. – Oszukiwałeś na starcie!

– Wcale nie!

– A właśnie że tak!

Na oczach zaskoczonego jeża Ukłucia reniferek zawrócił, odbił się od ziemi i po raz drugi przeskoczył nad stertą paczek. Kopytkiem zawadził o jedną z tych na samej górze i niespodziewanie cały stos zaczął się chwiać. Chichotek jednak tego nie zauważył, wylądował zgrabnie kilka kroków dalej i się odwrócił.

– Widzisz, Błyskotko? Fruwam równie dobrze jak ty!

– Ale oszukujesz! – Wróżka zwana Błyskotką wzbiła się wysoko ku słońcu i zakreśliła pętlę w powietrzu.

– Wcale nie! – Chichotek tupnął. – Nie mam skrzydeł, więc muszę sobie zapewnić lepszą pozycję startową!

– A ja wciąż twierdzę, że oszukujesz! – Błyskotka wycelowała różdżką w renifera. – I za karę zmienię te twoje różki w marchewki! Już wymyśliłam zaklęcie!

– Na pewno zapomniałaś! – wrzasnął Chichotek.

– A właśnie że nie!

W tym momencie jeż Ukłuć nie wytrzymał.

– Cicho bądźcie! – zawołał, zaciskając piąstki. – Idźcie się bawić gdzieś indziej! Bo wszystko przez was zapomnę!

Ale wróżka Błyskotka już pędziła prosto na Chichotka i celowała w niego różdżką, a jej czerwona pelerynka łopotała na wietrze.

– Ja ci pokażę! – wydzierała się.

– Nieeee! – wrzasnął Chichotek i rzucił się do ucieczki.

W rzeczywistości renifer Chichotek i wróżka Błyskotka przyjaźnili się i żadne z nich nie umiałoby zrobić drugiemu krzywdy. Ich zabawa byłaby więc całkiem niegroźna, gdyby się troszeczkę nie zapomnieli i nie rozzłościli jeża Ukłucia. Oczywiście oboje zrozumieli swój błąd, ale nastąpiło to niestety za późno…

Błyskotka przemknęła obok sterty paczek z taką prędkością, że ta znów się zachwiała, tym razem bardziej niż przed chwilą, i zaczęła się rozsypywać.

– Moje paczuszki!!! – jęknął Ukłuć i rzucił się naprzód, by ratować cenne przesyłki.

Skoczył zwinnie, obrócił się w locie na plecy i złapał spadającą paczkę, a po niej drugą, trzecią, czwartą… Lecz wtedy zabrakło mu łapek. Wózek zaś przechylił się do tyłu i reszta paczek osunęła się prosto na listonosza, który zniknął pod nimi.

Wszystkie okoliczne ptaszki natychmiast przestały śpiewać, a przelatujący w pobliżu wietrzyk przysiadł na gałęzi, zaciekawiony katastrofą. Zapadła cisza tak głęboka, że Chichotek wyraźnie usłyszał wesoły, perlisty śmiech wróżki.

– W tym nie ma nic śmiesznego – wymamrotał, patrząc na stertę paczek.

– Wiem – bąknęła Błyskotka i otarła oczy.

– To czemu się śmiejesz? – Reniferek spojrzał na nią z niedowierzaniem.

– Wcale się nie śmieję – burknęła wróżka. – A w każdym razie już nie. Poza tym chyba mamy ważniejszy problem.

– Oj, mamy. – Chichotek już dopadł do sterty. – Musimy natychmiast odkopać listonosza Ukłucia.

Złapał pierwszą paczuszkę rogami i wrzucił ją na wózek, Błyskotka z furkotem skrzydełek podniosła drugą. W mig dokopali się do jeża i pomogli mu usiąść, a ten zamrugał i potrząsnął łebkiem, aż spadła z niego czapka listonosza.

– Nic ci nie jest? – zapytała z troską wróżka Błyskotka.

– Przepraszam za ten bałagan – powiedział Chichotek. – Trochę przesadziliśmy z zabawą.

– Przesadziliście? – Jeż wydawał się roztargniony. – Nie, nie, wszystko… wszystko w porządku… – Zerwał się nagle i zamachał łapkami. – Jest… lepiej niż kiedykolwiek wcześniej!

I niespodziewanie zerwał się do biegu, po czym zniknął między drzewami.

– Eee… – bąknął Chichotek. – Co mu się stało? Oberwał paczką w głowę?

– Możliwe. – Błyskotka zmarszczyła brwi. – Ale wiesz co?

Rozejrzała się.

– Mam dziwne wrażenie, że ktoś tu chyba rzucił czar. Tylko… po co?

– Możesz mieć rację – zgodził się Chichotek. – Wiesz, co wypadałoby teraz zrobić?

Błyskotka pokiwała główką.

– Chyba trzeba opowiedzieć o wszystkim Tappiemu.

Zostawmy więc na razie naszych kochanych łobuzów i sprawdźmy, cóż takiego porabiał właśnie Tappi. Otóż dzielny wiking był niezwykle zajęty – pochylał się nad grządką z ogórkami i łaskotał jednego po drugim, bo od tego robiły się bardziej zielone. Nad ogródkiem rozbrzmiewał chóralny rechot ogórków, a Tappi śmiał się razem z nimi. Dlatego też w pierwszej chwili nie zauważył, że ktoś wybiega z lasu i pędzi prosto na niego.

– Cicho, cicho, ogóreczki – poprosił i przyłożył palec do ust.

Warzywa grzecznie umilkły, a Tappi wytężył wzrok, by po chwili rozpoznać biegnącego listonosza. Jeż nie miał co prawda czapki i, co do niego niepodobne, zawzięcie machał łapkami, ale wszystko inne się zgadzało.

– Skąd ten pośpiech, drogi Ukłuciu? – zawołał Tappi, podchodząc do płotu. – Przesyłka ekspresowa czy co?

– Żadnych… przesyłek… – wysapał Ukłuć. – Muszę… pędzić!

– A czemuż to? – zdziwił się Tappi.

– Jestem… jerzyk! – rzucił pospiesznie Ukłuć i popędził dalej, nie przestając machać łapkami.

– Jeżyk? No wiem… – rzekł niepewnie Tappi. I zaraz coś przyszło mu do głowy. – Hej, ty chyba nie masz na myśli tego ptaszka, jerzyka?

W pierwszej chwili chciał pobiec za listonoszem i wytłumaczyć mu różnicę, ale szybko zrozumiał, że nie ma szans go dogonić. Ukłuć najwyraźniej już zrozumiał, że machanie łapkami nie przynosi żadnego efektu, bo skulił się i poturlał naprzód pod postacią kolczastej kulki.

– Muszę… pędzić! – poniosło się po lesie.

Ogórki znów zaczęły chichotać, ale posłusznie umilkły, gdy Tappi ponownie przyłożył palec do ust.

– Różne dziwne rzeczy widziałem – wymamrotał wiking – ale czegoś takiego jeszcze nie!

Wtedy z lasu wybiegł Chichotek, nad nim leciała wróżka Błyskotka. Oboje mieli nietęgie miny i wiking zaczął się domyślać, że dwoje urwisów najprawdopodobniej ma jakiś udział w owym dziwnym zdarzeniu. Wziął się pod boki i spojrzał pytająco na przyjaciół.

– Znowu nabroiliście?

– Znowu? – pisnął Chichotek. – Jak to znowu?

– To byłby dopiero pierwszy raz w tym tygodniu – broniła się Błyskotka. – I to zupełnie przez przypadek!

– Aha, czyli zgadłem. – Wiking westchnął. – Dobra, opowiadajcie. Co się tym razem stało?

I Chichotek z Błyskotką streścili Tappiemu niedawne wydarzenia.

Tappi. O tajemniczych przesyłkach, latającym jeżu i nauce czarowania

Copyright © by Marcin Mortka 2024

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo SQN 2024

Redakcja – Joanna Mika

Korekta – Jagoda Kubiesza, Dominika Kowalska

Opracowanie typograficzne i skład – Joanna Pelc

Okładka – Paweł Szczepanik / BookOne.pl

Ilustracje na okładce i w środku książki – Piotr Sokołowski

All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek

inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana

elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu

bez pisemnej zgody wydawcy.

Drogi Czytelniku,

niniejsza książka jest owocem pracy m.in. autora, zespołu redakcyjnego i grafików.

Prosimy, abyś uszanował ich zaangażowanie, wysiłek i czas. Nie udostępniaj jej innym, również w postaci e-booka, a cytując fragmenty, nie zmieniaj ich treści. Podawaj źródło ich pochodzenia oraz, w wypadku książek obcych, także nazwisko tłumacza.

Dziękujemy!

Ekipa Wydawnictwa SQN

Wydanie I, Kraków 2024

ISBN epub: 9788383305929

ISBN mobi: 9788383305936

Wydawnictwo SQN pragnie podziękować wszystkim, którzy wnieśli swój czas, energię i zaangażowanie w przygotowanie niniejszej książki:

Produkcja: Kamil Misiek, Joanna Pelc, Joanna Mika, Grzegorz Krzymianowski, Natalia Patorska, Katarzyna Kotynia

Design i grafika: Paweł Szczepanik, Marcin Karaś, Julia Siuda, Zuzanna Pieczyńska

Promocja: Piotr Stokłosa, Łukasz Szreniawa, Aleksandra Parzyszek, Barbara Chęcińska, Małgorzata Folwarska, Marta Ziębińska, Natalia Nowak, Magdalena Ignaciuk-Rakowska, Martyna Całusińska, Aleksandra Doligalska

Sprzedaż: Tomasz Nowiński, Patrycja Talaga

E-commerce i IT: Tomasz Wójcik, Szymon Hagno, Marta Tabiś, Marcin Mendelski, Jan Maślanka, Anna Rasiewicz

Administracja: Klaudia Sater, Monika Czekaj, Małgorzata Pokrywka

Finanse: Karolina Żak

Zarząd: Przemysław Romański, Łukasz Kuśnierz, Michał Rędziak

Wsparcie: Adaś, Asia, Bruno, Filip, Florka, Gabrysia, Igor, Ida, Ignaś, Igor, Julian, Kalina, Ksawery, Igor, Miłosz, Misia, Natalia, Nikodem, Pola, Rozalia, Szymon, Tymek

www.wsqn.pl

www.sqnstore.pl

www.labotiga.pl