Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Celem napisania tej książki było uświadomienie kobietom jak wielkie zagrożenia czyhają na portalach randkowych. Kiedy klikamy zdjęcie przystojnego faceta po czterdziestce, obcokrajowca, nie mamy pewności, że jest realny. Moje śledztwo dziennikarskie udowodniło, że oszuści kryją się za skradzionymi zdjęciami z innych kont na Facebooku albo z banku twarzy. Ich jedynym celem jest wyłudzenie od kobiet pieniędzy. Schemat się powtarza. Szukają samotnych kobiet po czterdziestce. Dwudziestoletnie dziewczyny ich nie interesują z prostego powodu, mało kiedy mają wystarczająco pieniędzy. Oszuści przedstawiają się jako wdowcy, rozwodnicy, zdradzeni mężowie. Przeważnie mają jedno dziecko, które wychowuje rodzina, podczas gdy oni pracują, często na platformie wiertniczej czy w armii amerykańskiej. Poznaj prawdziwe historie, aby nie wpaść w sidła oszukanej miłości. Aldona Wleklak.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 103
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Alicja mieszkała w Warszawie. Była właścicielką biura podróży. Skończyła turystykę i zaraz po studiach rozpoczęła pracę w tej branży. Na początku jako pracownica, a trzy lata temu otworzyła własny biznes. Wynajęła mały lokal na Woli i założyła stronę internetową, na której oferuje wycieczki w różne miejsca na świecie. Głównie skupiła się na Europie, Afryce i trochę Azji. Nie mogły być to wyjazdy bardzo drogie, bo jej klienci wybierali głównie oferty ze średniej półki. Sama też na wakacje wyjeżdżała poza sezonem, bo w trakcie była mocno zajęta. Miała pracowników i jeden z nich, Piotr, sprawdzał się doskonale w tym, co robił. Mogła go spokojnie zostawić samego, był w stanie zastąpić ją w każdej chwili. Alicja była jednak perfekcjonistką i zawsze sama wolała przypilnować spraw zawodowych. W sezonie pracowała nawet po dwanaście godzin.
Najgorzej wychodziła na tym jej jedyna córka Marysia, teraz już prawie dorosła dziewczyna. Jurka, jej ojca, poznała na studiach. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak zauroczenie trwało krótko, byli ze sobą tylko trzy lata. Na świat przyszła Marysia i ona stała się dla Alicji całym światem. Mąż wyjechał z Polski i miał ograniczony kontakt z dzieckiem. Płacił alimenty i zabierał córkę dwa razy do roku na wakacje do Francji, gdzie ułożył sobie nowe życie. A ona? Długo była sama, tłumaczyła sobie, że musi zastąpić Marysi ojca. Poświęcała jej dużo czasu, chyba zbyt wiele. Potem spotykała różnych mężczyzn na swojej drodze, ale nie były to poważne związki. By wychodzić na randki, musiała prosić koleżanki, żeby zostawały z małą. Nie wpuściła żadnego z tych facetów do domu, nie chciała, żeby któryś odgrywał rolę tatusia. Może nie znalazła tego właściwego?
Alicja zawsze mocno stąpała po ziemi. Czasem uroniła łezkę, gdy oglądała romanse i widziała szczęśliwe zakończenie filmu. Ona i on zakochani do końca życia. Też skrycie marzyła o takim księciu. Kiedy Marysia stała się dorosłą, siedemnastoletnią dziewczyną, pomyślała sobie, że przyszedł właściwy czas. Trzeba w końcu zadbać o sobie.
Pierwszą decyzją było wysłanie córki na wakacje z koleżanką. Alicja wreszcie wygospodarowała czas na swoje szaleństwa. W sobotni wieczór poszła ze znajomymi do klubu i doskonale się bawiła. Poznała tam Maćka. Była już po kilku drinkach i uśmiech nie schodził jej z twarzy. Potańczyli i umówili się za dwa dni na kawę. Świetnie im się rozmawiało. On też prowadził swój biznes i doskonale rozumiał, kiedy nie miała dla niego czasu. Z czasem dowiedziała się o jego byłej żonie i dwóch córkach. Spotykali się kilka miesięcy, gdy okazało się, że on nie może żyć bez swoich trzech kobiet. Trudno było mu pogodzić dwie rodziny. I po co ona miała się w tym związku dalej męczyć? Spakowała jego rzeczy i powiedziała:
– Wracaj do żony, przeproś ją!
Był w szoku, a z drugiej strony wdzięczny, że to ona podjęła za niego tę decyzję. Pocałował ją w czoło i powiedział:
– Dziękuję. Nie mogę inaczej!
Tego wieczoru z dwiema koleżankami wypiła butelkę wina i wyznała, że już nie ma siły szukać nowego faceta. Znajdzie sobie jakieś hobby i nie będzie oglądać się za każdym wolnym mężczyzną. Wtedy dziewczyny pokazały jej Tindera, portal randkowy. Alkohol rozluźnił atmosferę. Kaśka, jej przyjaciółka, ściągnęła aplikację na jej telefon, znalazła trzy odjazdowe zdjęcia, po czym napisała o niej kilka zdań. Alicja wyglądała oszałamiająco – wysoka, szczupła brunetka z dużymi oczami – nie potrafiła tylko pokazać swoich atutów. Teraz miała piękne fotki na Tinderze i wystarczyło się zalogować, żeby przeglądać profile facetów.
– Dobrze. Wejdę tam i rozejrzę się trochę – powiedziała do dziewczyn. Zgodziła się dla świętego spokoju.
Dla zabawy, przesuwając zdjęcia w prawo, zaczęła wybierać przystojnych mężczyzn. Rano, kiedy obudziła się z bólem głowy, miała kilka pierwszych wiadomości. Przeczytała je i się przeraziła. Większość proponowała jej szybki seks. Wykasowała wszystkich i przyznała sama przed sobą, że to nie w jej stylu.
Na jakiś czas zapomniała o tym profilu. Przyszła wiosna, a później lato i nie w głowie jej byli faceci, bo pracy miała mnóstwo. Marysia po pierwszym roku studiów wyjechała do pracy nad morze. Alicja została sama, ale nie przeszkadzało jej to.
Jednak przyszedł dzień słabości. Przy otwartej butelce wina wzięła telefon i zaczęła znowu wybierać przystojniaków na Tinderze. Jeden od razu zapytał, czy ma ochotę na seks, drugi zaproponował, że chętnie pogada przez telefon. Pierwszego skasowała od razu. Drugiemu, Karolowi, dała szansę. Rozmawiała z nim przez tydzień. Nie miał czasu się spotkać i czuła, że to nie to. Trzeba szukać dalej. Miała czterdzieści dwa lata, więc mogła jeszcze ułożyć sobie życie! Znowu wzięła do ręki telefon i klikała w kolejne fotki na Tinderze.
Kiedy na jednym ze zdjęć zobaczyła Dylana, była gotowa zakochać się od razu. Przystojny brunet, a jego ciemne oczy głęboko patrzyły w jej stronę. Był uroczy i taki seksowny. Zamieścił sześć zdjęć, na jednym z nich wypatrzyła, że pochodziło z Londynu. Opis krótki, ale treściwy – że szuka kogoś na stałe, na całe życie. Napisał, że jest czułym, troskliwym mężczyzną, który marzy, żeby zaopiekować się tą jedną jedyną. Kiedy go kliknęła, połączyli się w parę. Uśmiechnęła się i czekała, aż coś napisze. Poczuła ukłucie w żołądku, kiedy przeczytała:
„Hi, Alice!”
Była mile zaskoczona. Przystojniak z Tindera inteligentnie zapytał:
„Gdzie jesteś 5370 km ode mnie?”
Wtedy wydawało jej się to bardzo romantyczne, a jemu chodziło tylko o to, żeby dowiedzieć się, gdzie jego nowa wybranka mieszka. Kiedy napisała, że jest w Warszawie, zareagował bardzo entuzjastycznie. Zdradził jej, że wczoraj był na Wilanowie, ale musiał wrócić do Londynu. Odwiedził kolegę Benedykta, który zaprosił go na kilka dni, aby poznał jego rodzinę. Napisał, że to była jego pierwsza wizyta u polskiego kumpla, z którym zaprzyjaźnił się w Los Angeles, gdzie razem pracowali w jednej firmie. Potem wyznał, że Benedykt wspierał go, kiedy umarła jego żona Anna.
Jak ona mogła na to zareagować? Odpisała, że jest jej bardzo przykro, następnie zapytała, jak to się stało.
Dylan wyjaśnił, że umarła na raka trzy lata temu i przez ten długi czas on był w żałobie. Nie mógł się pozbierać, bo byli parą od czasów studiów w USA. Nie mogli mieć dzieci, więc skupiali się tylko na sobie i przeżyli piękne dni. Była jego żoną i najlepszą przyjaciółką. Gdy zachorowała, nie pracował, tylko opiekował się nią, bo wiedział, że to są ich ostatnie wspólne chwile. Kiedy teraz odwiedził Benedykta, to on namówił go, aby założył profil na portalu randkowym. „Skończ z tym! Zacznij żyć, znajdź sobie kogoś” – powtarzał mu przyjaciel.
Dylan uwierzył w jego słowa i wstawił kilka zdjęć na Tindera. Przyznał jej się, że nie lubi randek w klubach czy na dyskotekach. Wolał te na portalach, bo pisząc z dziewczynami, może je o wiele lepiej poznać.
Pomyślała wtedy, że to jakiś odludek, ale z drugiej strony stracił przecież żonę, więc mógł nadal to przeżywać. Żałowała go bardzo.
Zaczęło się dochodzenie. Dylan zadawał mnóstwo pytań: kiedy się rozwiodła?, dlaczego małżeństwo trwało tak krótko?, kto zawinił?, dlaczego nie wyszła ponownie za mąż? Potem przepraszał, że ciągle zasypuje ją pytaniami. Tłumaczył, że traktuje te sprawy poważnie, ponieważ boi się kolejnego zawodu i cierpienia. Zbyt wiele przykrości w życiu doświadczył. Był zupełnie sam, bo rodzice również szybko zmarli.
„Chcę wiedzieć wszystko o tobie. Dlatego jestem taki wnikliwy i ciekawy. A może czeka nas wspólna przyszłość?” – napisał.
Alicja była trochę zirytowana jego pytaniami, bo co miała opowiadać o swoim małżeństwie, które skończyło się piętnaście lat temu? To już nie było dla niej ważne! Liczyło się to, że jest teraz sama i chce kogoś poznać. Miała dorosłą córkę, więc mogła sobie układać życie na nowo. Chciała skupić się na pracy, podróżowaniu i znalezieniu nowej miłości.
Dwa dni później, podczas następnej konwersacji, zdradziła, że za tydzień wybiera się do Anglii i może tam będzie okazja się spotkać. Odpisał, że jest już w pracy, ale nie zdradził dokładnie gdzie. Nie naciskała.
Dylan zareagował bardzo radośnie na jej przyjazd i zapewnił, że to świetny pomysł, aby się poznać. Miała tylko dać znać, kiedy dokładnie będzie. Nadal utrzymywali i rozwijali swoją znajomość, pisząc do siebie. Alicja zaproponowała, żeby przejść na jakiś komunikator telefoniczny, ale on zachowywał dystans i dał jej tylko adres mailowy.
„Napisz mi coś więcej o sobie i poznamy się lepiej” – poprosił.
Była trochę zawiedziona, wkurzało ją, że Dylan wszystko ustawia pod siebie. Już wtedy wyczuła, że facet jest bardzo pewny siebie. Wymiana maili nie szła zbyt dobrze, na jej wiadomości odpisywał po ośmiu godzinach. Taka sytuacja powtarzała się przez następne kilka dni. Dylan dokładnie opisywał, jaką chciałby spotkać dziewczynę. Powinna być szczęśliwa i radosna, przyjacielska, zabawna, miała spędzać z nim jak najwięcej czasu. Pisał dokładnie to, co chciałaby przeczytać każda kobieta spragniona swojego księcia na białym koniu. Najgorsze było to, że ona czekała na jego maile, patrzyła na zdjęcia i już wyobrażała sobie, jak za tydzień będzie chodzić z nim po Londynie. Wizyta zapowiadała się wspaniale. Do tego Dylan zdradził, że z pochodzenia jest Ukraińcem, a jego rodzice wyemigrowali do Stanów, kiedy był małym chłopcem. Od razu poczuła do niego jeszcze większą bliskość, nazywała go „mój Bohun”.
Kilka dni przed wyjazdem napisała do niego, że będzie w Londynie konkretnie tylko dwa dni. Zaskoczył ją, gdy odpisał, że w tym terminie nie może się spotkać, bo pracuje na platformie wiertniczej na Morzu Północnym. Wcześniej nic o tym nie wspomniał. Alicja była zła na siebie, że dała się nabrać na jego piękne słówka. Czar prysł. Nie będzie wspólnych spacerów po Hyde Parku.
On się jednak nie podał. Zapytał:
„Jak długo, kochanie, będziesz w Londynie? Planuję przyjechać tam 20 lipca, więc zostań i poczekaj na mnie te kilka dni. Trzy dni później mam urodziny i chciałbym spędzić je z tobą. Co ty na to?”
O czym on pisze? – pomyślała.
Wkurzyła się na niego, zachowywał się tak, jakby w ogóle nie czytał tego, co pisała. Będzie w Londynie dwa dni, a potem musi wracać do pracy. Nie była w stanie za tydzień przylecieć ponownie, bo bilety okazały się drogie. Chciała zasugerować Dylanowi, że jeśli chce z nią spędzić swoje urodziny, to powinien kupić jej bilet. On nie domyślił się. Dalej pisał maile w stylu:
„Jak minęła ci noc?”
„Dobrze spałaś?”
„Jak mija ci dzień?”
„Good morning my darling hope you slept well❤💕🌹💋”.
„I just woke up now and really wanna know how you are doing👄”.
Dylan informował ją, że idzie na śniadanie do stołówki, a potem do pracy, a tam nie ma zasięgu.
Raz zdarzyło się, że napisał jeszcze tego samego dnia. Dokładnie o czternastej naszego czasu. Przyszedł na lunch do KFC, które mają na platformie wiertniczej, i zamówił kurczaka, sałatkę i wodę.
„Darling how are you doing and hope you are enjoying a blissful day🌹❤💐”.
„Am out for lunch break now I wanna eat Kale Caesar with Grilled Chicken now and I hope you have eaten lunch as well💋”.
Codzienne opisywanie menu stało się jego rytuałem. Oczywiście martwił się też o nią i dzień w dzień padały pytania:
„Czy jadłaś śniadanie?”
„Co przygotowujesz sobie na obiad?”
To było takie miłe, że ten mężczyzna interesuje się nią i trzy razy dziennie pyta również o jej menu.
Alicja poleciała do Anglii odwiedzić koleżanki. Miała co robić w Cambridge i Londynie, więc na chwilę udało jej się zapomnieć o Dylanie. Na szczęście on też nie odzywał się przez trzy dni. Pomyślała nawet, że odpuścił. Jakie wielkie było jej zaskoczenie, kiedy przystojny Bohun napisał na jej komunikatorze. Numer telefonu znalazł w mailu (Alicja zapomniała, że na dole jest stopka z jej nazwiskiem i innymi danymi).
A jednak zależy mu trochę na mnie – pomyślała. Czuła się wtedy bardzo podniecona.
Był poniedziałek, około jedenastej. Dylan nie pracował o tej porze. Napisał, że się przeziębił i jego szef pozwolił mu przyjść do pracy na dwunastą. Na Morzu Północnym był sztorm i temperatura spadała poniżej zera. W Londynie panował upał, było dwadzieścia osiem stopni. Alicji zrobiło się go żal z powodu tej strasznej pogody na platformie. Cieszyła się, że mogą być w kontakcie telefonicznym. Dylan wyznał jej, że przez ostatnie dni wiele rozmyślał i teraz jest pewny jednego: chce z nią być, bo to jest przeznaczenie od Boga.
„Kochanie, bo ty wiesz, że ja jestem katolikiem, podobnie jak ty, i my musimy w to wierzyć, że Bóg postawił nas oboje na tej drodze” – pisał Dylan.
Czuła, że unosi się wysoko w chmury i kręci jej się w głowie. Ten facet proponował jej wspólne życie? Jaki wspaniały, wierzący, kochany… Potem wysłał swoje cztery piękne zdjęcia, w okularach i z hotelu. Dorzucił też fotografie swojego domu w Kijowie, z dokładnym rozkładem pokoi i kuchni. Pisał, że kiedy tylko ma czas, jeździ tam i odwiedza swoich kuzynów. To jego jedyna rodzina. Dylan pragnął, żeby Alicja mu zaufała, by dali sobie szansę. Wierzył, że ich relacje stopniowo będą coraz lepsze.
„Czy pozwolisz, żebym zagościł w twoim sercu? Czy jesteś gotowa iść ze mną?” – zapytał.
Miała to przemyśleć. To była poważna decyzja i musiała być jej pewna, dlatego dał jej czas na zastanowienie i poszedł do pracy.
Alicja, uśmiechnięta i szczęśliwa, pojechała zwiedzać Londyn. Delektowała się każdym miejscem i cieszyła się, że tam jest. Oczywiście Dylan był w jej głowie cały czas. Zwierzyła się nawet koleżance i opowiedziała o swoim nowym internetowym przyjacielu. Mocno stąpająca po ziemi przyjaciółka, która sama miała męża i dwójkę dzieci, bardzo ją stonowała:
– Musisz go poznać, zobaczyć. Nie wiadomo, kto kryje się za tymi zdjęciami. Może to on, a może ktoś zupełnie inny – przestrzegała Wanda.
Alicja zasugerowała Dylanowi, żeby umówili się na video czat, on jednak twierdził, że nie może. Takie zakazy obowiązywały w jego pracy. Obiecał zadzwonić do niej w odpowiednim czasie.
Napisał ponownie tego samego dnia o dwudziestej:
„Miałem bardzo dużo pracy na platformie, bo rozszalał się sztorm. Teraz znowu jestem w KFC i jem zieloną fasolkę, kurczaka z bazylią i sałatkę” – relacjonował skrupulatnie.
Alicja w tej chwili nie mogła pisać, zaraz wyjeżdżała z koleżanką do restauracji na kolację.
Później Dylan ponownie zapytał, czy przyjedzie do Londynu za tydzień i spędzi z nim urodziny. W odpowiedzi Alicja rzuciła propozycję:
„Masz w Warszawie przyjaciela Benedykta. Przyjedź do nas i zrobimy ci urodziny”.
Obiecał, że to przemyśli.
Wieczorem, gdy Alicja była już w domu koleżanki, Dylan wrócił do wcześniejszej rozmowy o tym, że się w niej zakochuje.
„Mam nadzieję, że nie igrasz z moim sercem. Nie spieszę się i nie popędzam cię, ale oprócz seksu, który łączy kobietę i mężczyznę, potrzebuję dobrej osoby i zaufania między sobą” – napisał.
Zasugerował, że bardzo boi się nowego związku. Wspominał też, że modli się do Boga, żeby ona była dla niego dobra i została z nim już na zawsze.
Alicja przekonywała go, że myśli o nim poważnie, ale też ma swoje obawy. Pisała, że mimo ogromnych emocji chce zaryzykować. Niech tylko przyjedzie do Warszawy i się z nią spotka. Ważne było dla niej, aby zobaczyć go na żywo.
Następnego dnia Alicja miała wracać do Polski. Autobus, który miał zawieźć ją na lotnisko, był opóźniony, bo w Londynie zdarzył się wypadek samochodowy i zablokowano trzy ulice. Do Luton było sześćdziesiąt kilometrów. Kiedy już wiedziała, że nie zdąży na samolot, zdenerwowała się nie na żarty. Dylan pisał do niej w czasie swojej przerwy lunchowej, pocieszał i obiecywał, że będzie trzymał za nią kciuki. Zgłaszał się co godzinę, by zorientować się, jak wygląda sytuacja. Kiedy rzeczywiście nie dostała się na samolot, obiecał, że będzie z nią w stałym kontakcie.
Ten wieczór i noc były przełomowe w ich wirtualnym świecie. Alicja znalazła pokój w hotelu koło lotniska. Dylan pisał do niej cały czas. Wtedy zdecydowali, że zadzwoni do niej po raz pierwszy.
Kiedy odezwał się w słuchawce, była mocno zaskoczona jego ciężkim, gardłowym głosem. Zupełnie nie pasował do przystojnego Bohuna. Swój dziwny akcent tłumaczył ukraińskim pochodzeniem. Przez cztery godziny pocieszał ją i mówił jej piękne słówka. To było coś niesamowitego. W tym czasie Alicja wypiła butelkę wina i zrobiło jej się bardzo przyjemnie. Kiedy zapytał, czy naprawdę chce z nim być, bo on nadal w to nie wierzy, rozpłakała się, tak wielkie emocje nią targały. Potem Dylan już tylko powtarzał:
– Już ci wierzę i kocham cię. Ty jesteś najważniejsza teraz w moim życiu.
Na końcu zapytał, czy wyśle mu swoje seksowne zdjęcia, bo są już prawie mężem i żoną. Nie zgodziła się. Powiedziała dobranoc i poszła spać. Czuła się pijana.
Następnego dnia wróciła do Polski. Wieczorem znowu przegadali trzy godziny. Alicja poprosiła o numer telefonu Benedykta, chciała z nim pogadać i ustalić szczegóły związane z organizacją urodzin Dylana. Niestety, dowiedziała się, że Benedykt wyjechał do USA. Co za pech! W zamian jej Bohun zaproponował rozmowę z Hendricksem, przyjacielem z platformy.
– Kochanie, jeśli chcesz coś więcej dowiedzieć się o mnie, zadzwoń do niego – zapewniał.
Podał Alicji numer komórki przyjaciela. Nie chciała z nim rozmawiać, ale napisała do niego na komunikatorze:
„Czy Dylan jest prawdziwy? Czy mogę mu zaufać?”
Hendricks okazał się gustownie ubranym starszym panem, co było widać na zdjęciu. Odpisał od razu:
„Dylana traktuję jak syna i mogę cię zapewnić, że jest wartościowym, czułym, uczciwym mężczyzną. Opowiadał mi o tobie i to wszystko, co ci mówił, jest prawdą. On po śmierci żony czuje się bardzo samotny i cię potrzebuje”.
Na końcu dopisał jeszcze:
„Jeśli nie zaryzykujesz, nie będziesz piła szampana”.
Uśmiechnęła się pod nosem i odpisała Hendricksowi, że ma rację i chce zaryzykować dla takiego faceta, jakim jest Dylan. Poczuła się spokojniejsza, chociaż wątpliwości zostały. Dlaczego nie może go zobaczyć?
Wpadła na genialny pomysł.
– Darling – powiedziała do niego podczas następnej rozmowy – dziękuję, że mogłam porozmawiać z Hendricksem, ale czy ty mógłbyś porozmawiać przez telefon z moim przyjacielem Jankiem, który doskonale mówi po angielsku?
Jej wirtualny chłopak zgodził się od razu. Chłopcy przegadali dłuższą chwilę. Po rozmowie Janek wyznał Alicji, że bardzo fajnie rozmawiało się z Dylanem, jednak ma jedno „ale”. Nie spodobał mu się jego akcent. Nie zamierzał w to wnikać, poprosił tylko Alicję, by była ostrożna.
W piątek Dylan miał poinformować Alicję, czy dostanie urlop na swoje urodziny i przyleci do Warszawy. Od rana czekała na wiadomość, tymczasem Dylan znowu pytał tylko o to, co jadła na śniadanie i lunch, bo on właśnie siada do kurczaka w pomarańczach i zupy rybnej. Jakby ją to interesowało… Kiedy odpisała, że miała tylko zupę, napisał z wielką troską, że musi być dla niego silna, bo niedługo przyleci. Było po dwudziestej drugiej, Alicja właśnie szykowała się do wyjścia z koleżankami na miasto. Dylan życzył jej dobrej zabawy i podkreślił, że kocha ją do ostatniej kropli krwi. Trochę ją rozśmieszyło to wyznanie, ale może rzeczywiście facet jest taki zakochany?
Po dwudziestej trzeciej zaskoczył ją kolejną wiadomością:
„Gdzie jesteś, kochanie? Śpisz już?”
Zapomniał, że wyszłam z koleżankami? Pewnie nie czyta do końca moich wiadomości – pomyślała Alicja.
„Darling, właśnie siedzę z moimi przyjaciółkami. Czy ty w ogóle czytasz, co piszę?? Pisaliśmy godzinę temu. Masz już jakieś informacje ze swojej firmy?” – napisała lekko poirytowana Alicja.
„Tak, mam decyzję, kochanie! Dostałem tydzień urlopu, więc jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo ten czas spędzę z tobą” – wyznał Dylan.
Był trochę przeziębiony, przykryty kocem leżał w swojej kajucie i marzył, że ona leży koło niego. Chciał wyleczyć się do następnego tygodniu, aby być silnym dla niej. Nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł ją całować i przytulać, miał nadzieję, że pierwsze dwa dni spędzą w łóżku. Wysłał jej piękny prezent:
„❤💋🌹😍 I want to lie next to you at night 🌹🌺😍😘❤ and fall asleep in your arms. 💋❤😍💐 I want to wake to your beautiful smile.🌹😘☀😍❤💋 I want to share in your joys and sorrows.❤💋😍🌹💐🌺 I want to be your everything, 🌺🌷😍❤💋 because you are everything to me.❤❤💋💋🌺 I promise to always love you😍❤💋🌷🌺and always hold you in my heart.❤😍💋🌷🌺 I will always be here for you when you need me,😍😘🌹😘❤💋💋 and I will love you no matter what life brings us.🌷🌺💐😘😍❤ You are my soulmate😘💐😍❤💋 and I vow to love you all eternity❤😍💐🌹❤ because I know you that you are sent from heaven to me🌹😊🌷🌺💐and I cherish you more all day💋❤🌹😍❤ you are always on my mind❤”.
„Niesamowite! Siedem dni przed nami, moje ciało i wszystko inne należy do ciebie” – zapewniał Dylan. „Moja firma w poniedziałek zabukuje bilet, wyślę ci potwierdzenie na maila”.
Alicja zaproponowała, żeby wynajął hotel blisko jej domu. Podała nazwę i poprosiła, żeby zrobił rezerwację na cztery dni. Zgodził się, obejrzał miejsce ich przyszłych uciech na stronie internetowej, po czym potwierdził, że to dobry wybór i cena też mu pasuje. Chciał dużo zobaczyć w Warszawie, a może nawet wybrać się gdzieś jeszcze.
„Będę twoim pilotem i zrobię program na cały tydzień” – odpisała podekscytowana Alicja.
Dylan był zachwycony, nazwał ją swoim aniołem i obiecał, że odtąd będzie ją nazywał „Mine” (moja). Dodał też, że jej zdjęcia go podniecają, doprowadzają do szału, że chciałby już całować jej biust i „to” zrobić. Niestety byli zbyt daleko od siebie.
„Może pokochamy się wirtualnie? Robiłem to z moją żoną, kiedy zostawała sama w domu w USA. Była bardzo zadowolona. Wystarczy, że teraz będziesz mówiła do «niego», co chcesz z nim zrobić” – zaproponował.
Nie spodobał jej się ten pomysł, więc powiedziała, że musi pędzić na spotkanie z koleżankami.
Alicja opowiedziała dziewczynom, jakiego poznała faceta i jakie ma szczęście, bo on przyleci do niej za kilka dni. Uspokajały ją i sugerowały, żeby poczekała na bilet lotniczy. „Przecież nie widziałaś mężczyzny na oczy” – mówiły. Wiedziała to wszystko, ale i tak zaczęła już planować w głowie wspólny czas z Dylanem. Mimo że były na kolacji, a potem na dyskotece nie potrafiła się dobrze bawić, ciągle myślała tylko o swoim Bohunie. Śmiała się sama z siebie, że chyba zwariowała na stare lata.
Następnego dnia obudziła się wcześnie rano i nie mogła już zasnąć. Zaczęła wysyłać mu propozycje miejsc, które razem zobaczą, kiedy przyleci do Warszawy. Muzeum, Zamek Królewski, pałac w Wilanowie… Był zachwycony, odpisał, że jest jego słodkim aniołem.
Wtedy też napisał, że chce, aby została jego żoną. Pragnął, by ta znajomość trwała nie tylko przez tydzień, ale do końca życia. Nie wyobrażał sobie przyszłości bez niej. Obiecywał, że następne wakacje spędzą już w jego apartamencie w Los Angeles. Potem wysłał jej to:
„Thank you,🌹🥀🍄🌷 My Love.🌺🌸🌹🌷 What more can a man say to the woman who opened her heart to him,🥀🌻🌹🌷🌺 allowing him to feel the warmth of her love across the great distance that separates them?🌺🌷🥀🌹🌷 You truly have no idea what I feel for you.🥀🥀🌹🌷 I try to put this feeling into words,💐🌻🌻🍀🌺 but fail miserably. 🥀🌹🌸🌸🌷 This feeling of being both scared and at peace, 🌻🌾🍄🍁🌹🌹🍂 of having both butterflies and a sense of calm,🥀🍄🌹🌺🌸🌷 is a feeling that I have only dreamed about. 🌼💐🌾🍀🍂 As the days continue to pass,🌾🌹🌷🌺🌷 my love for you continues to grow.🌻🥀🌹🌷🌸 I never thought I had the capacity to love anybody as much as I love you right now.🥀🌹🌷🌺🌸 Yet, my love for you continues to mature,🌺🌹🌷🌸🌼 growing beyond the realm of my heart.🌼💐🥀🌾🥀🌹 It seems that you have become the fiber of my soul,🥀🌹🌸🌸🌷 the very reason for my existence… 🌼💐🌾🌻🌹🌷🌺 Good morning my Treasure🌹🌺🌸”.
Alicja tylko powtarzała, że jest bardzo szczęśliwa i że o poważnych sprawach pogadają, jak już przyleci do Polski. Obiecała zrobić mu niespodziankę na urodziny, które miały być w niedzielę. To było niesamowite, żyła tylko tym, co przygotuje dla Dylana. Kupiła drogie perfumy, znalazła świetną restaurację i zamówiła stolik. Planowała, że będą zwiedzać Warszawę, chodzić po dobrych restauracjach i spędzać dużo czasu w łóżku. Czuła się taka podekscytowana i podniecona. Oczywiście poszła do salonu kosmetycznego, zrobiła zabiegi na ciało, manicure i pedicure. Na siłowni była co drugi dzień. Kupiła nową bluzkę, sukienkę i bieliznę. Istne szaleństwo!
W poniedziałek Dylan przysłał potwierdzenie rezerwacji biletu do Warszawy.
Jakie było jej zaskoczenie, kiedy tego samego dnia dostała również skan jego paszportu i kontraktu z firmą.
„To potwierdzenie, że myślę o tobie poważnie, dlatego wysyłam ci tak ważne dokumenty. Ryzykuję życiem, robiąc takie rzeczy, ale bardzo cię kocham i chcę, żebyś o tym wiedziała”.
Alicja rozmawiała z koleżanką, zwierzyła jej się ze wszystkich maili, które dostała od Dylana. Mówiła sobie, że on musi być prawdziwy i zdarzyła jej się prawdziwa miłość. Już za cztery dni tutaj będzie. Pojedzie po niego na lotnisko. Nikt nie zabierze jej tego czasu z nim.
W poniedziałek tradycyjnie zapytał, co jadła na śniadanie i lunch. Zainteresował się, czy była u lekarza, bo miała kaszel i czy wzięła jakieś leki, bo musi być zdrowa, kiedy on przyleci. Jego podróż do Warszawy miała trwać bardzo długo, bo już o trzeciej w nocy miał odlecieć helikopterem z platformy do Glasgow. O szóstej miał zaplanowany samolot do Paryża, a stamtąd do Warszawy. Na miejscu będzie po południu. Zapytał Alicję, czy ugotuje coś dla niego. Zasadniczo mieli mieszkać w hotelu, ale jednego dnia Alicja chciała zaprosić go do domu i przygotować coś specjalnego. W ciągu dnia zagadywał, jakie są jej ulubione perfumy, bo chciałby zrobić jej niespodziankę i kupić coś, o czym marzyła. Była przecież jego aniołem, księżniczką, z którą chciał spędzić resztę życia. Kazał nawet pozdrowić jej córkę, zapewniał, że po jego kontrakcie wyjadą razem do USA, a Marysia będzie mogła ich odwiedzać, kiedy tylko zapragnie. Sam nie miał dzieci, więc będzie się cieszył z jej towarzystwa. Chciał zestarzeć się z Alicją i miał nadzieję, że ona nie złamie jego serca. Wydawało mu się, jakby znali się już całe lata. Bał się, że zostanie skrzywdzony przez życie po raz kolejny, a tego mógłby nie przeżyć.
„❤💕💋👄 I love you with my last blood baby💋👄💕💋👄👄💋
💋😍💋 I love the sunrise🌅because each morning, it's a reminder that I have another special day to spend with you my love😍😘😍 there was a time in my life when I thought I would never fall in love again 😘❤😊 but I can because I fall in love 😍💋❤😍with you all over again each morning… 😘😍💋I enjoy every moment I spend with you because here in my arms is where you belong and no matter how far we are apart, 😍❤😘💋my heart and my soul it’s all yours right from the start 💋💋😍I love you with all my heart baby good morning my Angel. 😇😇😇I just woke up now with a smile on my face laying down on my bed and thinking about you 💋❤😍💋👄”.
Co on wypisuje? – zastanawiała się Alicja. Czy ja już zwariowałam, bo to wszystko jest zbyt piękne, aby było realne. Za trzy dni on tu będzie i wtedy się okaże, czy to tylko wirtualny świat.
We wtorek, dwa dni przed przylotem, Dylan był bardzo zajęty przygotowaniami do podróży. Napisał jej, że ma jeszcze poważną rozmowę z hiszpańskim tłumaczem, który pomagał na platformie porozumiewać się z pracownikami z Meksyku.
I nagle dostała od niego maila, w którym tłumaczył, że musi zapłacić temu człowiekowi tysiąc sześćset pięćdziesiąt dolarów, aby ten wypuścił go z platformy. Zabrali też jego paszport.
Nie prosił jej o pieniądze, tylko pisał o swojej ciężkiej sytuacji.
Jej reakcja była jednoznaczna.
– Czy ty chcesz, żebym przesłała ci pieniądze? – zapytała zdruzgotana.
Na początku się wzbraniał, był zły, że ona w ogóle o tym pomyślała. Absolutnie się nie zgadzał. Wrócił do pracy, a ona myślała, jak mu pomóc. Nie miała wyjścia i napisała do Hendricksa. Okazało się, że o niczym nie wie, ale obiecał dowiedzieć się, o co chodzi. Za dwie godziny zadzwonił Dylan. Był bardzo wzburzony. Krzyczał na nią, był zły, że wtrącała się w jego sprawy i dzwoniła do jego przyjaciela.
– On okazał się fałszywą osobą i jeszcze bardziej mnie zablokował na platformie – wrzeszczał w słuchawkę.
W tej sytuacji musiała zapłacić cokolwiek, żeby w czwartek rano go wypuścili. Wychodziło na to, że to jej wina i że przez nią wszystko się skomplikowało. Dylan wzbudzał w niej wyrzuty sumienia. Powiedział wprost, że jeżeli chce, żeby przyjechał, musi mu pomóc. Na początku żądał całej kwoty. Alicja płakała, że nie uzbiera tylu pieniędzy. Musi zapłacić za wakacje córki, której obiecała wyjazd do Londynu na kurs językowy. Miała swoje wydatki, następnego dnia powinna wpłacić do banku dwa tysiące. Poza tym w głowie zapaliła jej się czerwona lampka.
– Kochanie, to znaczy, że masz pieniądze! Wyślij mi te pięćset dolarów, a jak tylko przyjadę za dwa dni, to ci oddam. Jesteś prawie moją żoną i planowaliśmy ten czas już od wielu tygodni. Nie możemy tego zaprzepaścić. Jedź do banku i wpłać pieniądze przez Western Union. Ratuj naszą miłość. Nie możesz mnie tu zostawić. Nie przeżyję następnej porażki w moim życiu – błagał ją przez telefon.
To było dla niej straszne przeżycie – słuchać tego i zastanawiać się, co jest dla niej najważniejsze w życiu. W końcu zdecydowała: pojedzie i wpłaci te pieniądze, bo on jest dla niej teraz wszystkim. Miała przecież jego paszport i bilet lotniczy, więc wszystko musi się skończyć dobrze. Nie mogła go tak zostawić.
Alicja wpłaciła pieniądze i wysłała Dylanowi potwierdzenie przelewu. Dziękował wiele razy, potem powiedział, że wraca do swojej kajuty i zaczyna się pakować.
Następnego dnia Alicja obudziła się z wątpliwościami, czy aby dobrze zrobiła. Rano spojrzała na całą sytuację bardziej trzeźwo. Coś ją tknęło i zadzwoniła do hotelu, w którym Dylan miał zrobić rezerwację. Pan sprawdzał trzy razy imię i nazwisko jej ukochanego. Nie było żadnej rezerwacji. Poprosiła koleżankę z USA, żeby zadzwoniła do firmy, która robiła mu rezerwację na samolot. Dzień przed przyjazdem Dylana do Polski dowiedziała się, że rezerwacja została anulowana – nie było żadnego biletu, tylko rezerwacja, którą można było anulować dwadzieścia cztery godziny przed wylotem. Wysłała mu skan dokumentu i zapytała, czy naprawdę to zrobił.
– Jak śmiałaś mnie sprawdzać! Mam bilety na jutro, leżą wydrukowane w mojej kajucie. Jutro w końcu się przekonasz, że pojawię się w Warszawie – krzyczał na nią. – Wtedy będzie ci głupio, że mnie tak bezsensownie kontrolujesz.
Alicja znowu się ugięła i zaczęła go przepraszać. Tłumaczyła się, że wszystko dlatego, że bardzo chce go mieć już przy sobie i za nim tęskni. Kochała go i nie wyobrażała sobie już życia bez niego. Dylan uspokoił się i obiecał, że wszystko już będzie dobrze. Jutro się zobaczą i zrealizują wszystkie plany, łącznie z jego urodzinami.
Płakała całą godzinę, nie opuszczało jej uczucie, że jednak głupio zrobiła. Coraz mniej mu wierzyła. Nie chciała siedzieć w domu i czekać na sygnał od niego, więc poszła ze znajomymi na drinka. Kiedy wróciła po północy, on znów był aktywny na telefonie. Cały czas powtarzał, że czeka na helikopter, który ma być za dwie godziny.
„Będę u ciebie już za kilkanaście godzin. Całuję cię mocno i niedługo przytulę” – pisał.
Poszła spać, lecz obudziła się o piątej rano. Przeczytała wiadomość, że nadal czeka na helikopter, który się spóźnia.
„Ale jak ty chcesz zdążyć na samolot, który wylatuje z Glasgow o 6 rano?” – zapytała wkurzona.
Napisał, że przyleci następnym lotem. Uspokajał, że jak tylko dotrze na lotnisko, odezwie się do niej i porozmawiają przez wideo czat.
Alicja poszła spać dalej, nie miała już sił czekać i czytać tego, co wypisywał. Była zmęczona tą sytuacją, coraz mniej mu wierzyła, ale ciągle miała nadzieję, że jednak zaskoczy ją miłą niespodzianką: zadzwoni i powie, że jest w Warszawie. Teraz potrzebowała tylko snu.
Nie odezwał się przez cały dzień. Alicja co pięć minut spoglądała na telefon. Cisza. Dopiero wieczorem przyznał, że jednak nie poleciał. Tłumaczył się tym, że nie miał paszportu, bo nie zapłacił tłumaczowi całej kwoty. Był załamany całą sytuacją. Przepraszał ją i płakał.
– Kochanie! Czy jest jeszcze szansa dla nas? – zapytał, łkając cały czas.
– Nie wiem. Zawiodłeś mnie. Czas pokaże – powtarzała tylko Alicja.
W tym czasie sprawdziła link do firmy, w której pracował Dylan. Miało to być amerykańskie przedsiębiorstwo zajmujące się wydobyciem ropy. Link, który wysłał jej na początku znajomości, prowadził bezpośrednio na stronę firmy. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie. Jednak po wpisaniu nazwy w Google już tak nie było. Firma okazała się fałszywa.
Nogi się pod nią ugięły. Siedziała w domu sama i nie mogła uwierzyć, że ten facet ją oszukał. Wzięła butelkę wina i wypiła duszkiem jeden kieliszek, potem kolejne. Pijana ledwo doszła do łóżka. Miała nadzieję, że obudzi się rano i wtedy okaże się, że to był tylko koszmarny sen.
Obudziła się z bólem głowy i wielkim kacem. Zadzwoniła do pracy, że przyjdzie do biura podróży w południe. Na szczęście w firmie dawali sobie bez niej radę. Córka wracała od koleżanki dopiero za trzy dni. Miała czas, żeby dojść do siebie.
Dylan pisał do niej cały czas, a po dwóch tygodniach określił następny termin przylotu do Polski. Czytała jego wiadomości i już w nic nie wierzyła. Ciekawiło ją tylko, co tym razem wymyśli. Była zła na niego i na siebie. Okazała się taka łatwowierna i dała się wkręcić w takie oszustwo. Prześladowała ją tylko jedna myśl: jak się na nim zemścić?
Trzy dni przed wylotem Dylan znowu poprosił ją o pieniądze. Cały czas musiał zapłacić tysiąc sto dolarów. Alicja wykręcała się ciężką sytuacją, w końcu napisała wprost, że nie wyśle żadnych pieniędzy. Odpisał, że to przez nią się nie spotkali, bo mogła pożyczyć pieniądze od znajomych.
„Co to dla ciebie taka kwota? Nie miałbym problemów i byłbym z tobą”.
W końcu wygarnął jej, że jest złą kobietą, która go nie kocha i nie zasługuje na niego. Jeśli tak będzie postępować, zawsze będzie sama.
Alicja miała tego dosyć. Zadzwoniła do kolegi, który był informatykiem, i poprosiła go o rozszyfrowanie ID komputera Dylana. Jej przystojny Bohun okazał się Nigeryjczykiem. W tym momencie przypomniała sobie jego dziwny akcent, kiedy ze sobą rozmawiali.
Alicja nie wróciła już na Tindera. Usunęła Dylana i zablokowała. Czy jest w ogóle gotowa na następny związek? Na razie rzuciła się w wir pracy.
Projekt okładki: Łukasz Różyński
Redakcja i korekta: Renata Kumala (Korektornia on-line) Skład: Izabella Różyńska
Copyright © Aldona Wleklak
Copyright © Wydawnictwo Papierowy Motyl
Wydanie pierwsze • Warszawa 2022
ISBN 978-83-65816-81-8