Weekend - Sherri Smith - ebook + książka

Weekend ebook

Sherri Smith

3,6

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Cztery kobiety.
Cztery tajemnice.
Weekend, który odmieni ich przyjaźń na zawsze… o ile przeżyją.

Katie Manning była uwielbianą przez publiczność dziecięcą gwiazdą filmową. Jej kariera miała jednak dość tragiczny finał - pewnego dnia Katie została zaatakowana i trwale oszpecona przez własnego menedżera, co w konsekwencji skierowało ją na ścieżkę autodestrukcji…
Dziś dwudziestosiedmioletnia Katie pojawia się na łamach prasy wyłącznie w rubrykach "Co teraz robią byłe gwiazdy?". Niezdolna do pogodzenia się z rzeczywistością, rozczarowana życiem i ogromnie sfrustrowana czuje, że musi naprawdę odpocząć i nabrać sił oraz dystansu.

Dobra okazja nadarza się, gdy narzeczona brata zaprasza Katie na weekend do położonego w cudownym zaciszu SPA. Razem z dwiema przyjaciółkami, z których jedna boryka się z gigantycznymi długami, a druga ucieka od kiepskiej pracy i nieudanego związku - Katie będzie próbowała znaleźć wytchnienie i wewnętrzną równowagę, obiecywaną przez ten zaciszny ośrodek
Jednak próba odnalezienie samej siebie może przywołać więcej wspomnień, niż Katie jest w stanie udźwignąć, a w dodatku na jaw wyjdą pewne dość mroczne sekrety…

"Weekend" to mrożący krew w żyłach, znakomity thriller, który stawia przed czytelnikami istotne pytanie: jak dobrze tak naprawdę znasz siebie i swoich przyjaciół?

Ta powieść do prawdziwy roller-coaster. Sporo też w niej ironicznego dowcipu i naprawdę zabawnych metafor. Olśniewająca!
"Publishers Weekly"

Miłośnicy thrillerów będą zachwyceni! Cóż, zemsta może być grzeszna, ale w gruncie rzeczy jest zupełnie naturalna - jak pisał klasyk.
"Booklist"

Sherri Smith jest kanadyjską autorką thrillerów i powieści historycznych. Kiedy akurat nie pisze, spędza czas z rodziną i dwoma, wziętymi ze schroniska, psami oraz odnawia stare meble, które inaczej trafiłyby na śmietnik. Mieszka w Winnipeg w Kanadzie, gdzie rozkoszuje się długimi, mroźnymi zimami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 422

Oceny
3,6 (171 ocen)
44
52
38
29
8
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Dominika198

Nie oderwiesz się od lektury

Początek wskazywał na przewidywalną historię o dawnej dziecięcej gwiazdce, która nie potrafi odnaleźć się w dorosłym życiu. W miarę rozwoju fabuły otrzymujemy interesujące wątki, refleksję na temat wpływu sławy na osobowość nieletnich, i wskazanie niebezpieczeństwa, które mogą kryć się za popularnością nieletnich. Finał ciekawy, a swoisty epilog idealnie wyważony - nie cukierkowaty, ale też nie skrajnie pesymistyczny.
00
coolturka

Dobrze spędzony czas

Sherri Smith jest kanadyjską autorką thrillerów i powieści historycznych. Na polskim rynku zadebiutowała w roku 2018 powieścią "Spacer na krawędzi". Kate Manning żyje z piętnem byłej dziecięcej gwiazdy, obecnie egzystuje dzięki owocom dawnego sukcesu, których źródło jest na wyczerpaniu. To nadużywająca alkoholu zakupoholiczka żyjąca dniem dzisiejszym, bez żadnego określonego celu, bowiem wszystkie dotychczasowe pomysły na życie okazywały się nietrafione. Z tego powodu nie raz wpadała w szpony depresji. Gdy pada propozycja wyjazdu weekendowego, bez wahania na nią przystaje. Jak nigdy potrzebuje wyciszenia i ucieczki. Do położonego w ustronnym zaciszu ośrodka, wybiera się z narzeczoną brata, za którą nie przepada oraz dwiema przyjaciółkami, które również borykają się z własnymi licznymi problemami. Dojdzie tam do konfrontacji z samą sobą i wiedzą o "przyjaciółkach". "Weekend" to świetny przykład thrillera psychologicznego mocno ingerującego w psychikę naszych bohaterów. Poznajemy i...
00

Popularność




 

 

Tytuł oryginału

THE RETREAT

 

Copyright © 2019 by Sherri Smith

All rights reserved.

 

Projekt okładki

Julia Lloyd

 

Adaptacja projektu okładki oryginalnej

Ewa Wójcik

 

Zdjęcie na okładce

© Siraphol/Dreamstime.com

 

Redaktor inicjująca

Magdalena Gołdanowska

 

Redakcja

Sylwia Kozak-Śmiech

 

Korekta

Grażyna Nawrocka

 

ISBN 978-83-8234-676-3

 

Warszawa 2021

 

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

 

Dla mojej odważnej i błyskotliwej córki, Rowan

– nie rób niczego, co robią bohaterki tej książki,

a prawdopodobnie nic Ci się nie stanie.

Kocham Cię, mama.

 

 

To miejsce zrobiło z niej morderczynię.

Czyż to nie byłyby doskonałe referencje? Ustronie naprawdę spełniło obietnicę kompletnej transformacji. Przyjechała przegrana, a wyjeżdża jako kobieta sukcesu.

Osiągnęła tutaj wszystko, na co miała nadzieję. Jej ciało było silniejsze niż kiedykolwiek, stawy luźniejsze i uzyskała poziom uważności, który dawał jej pewność, że może stworzyć każdą rzeczywistość, jaką chciała, wyłącznie intensywnie o niej myśląc.

A co najważniejsze, w końcu w jej głowie zapanowała cisza, dzięki czemu zniknęło kłucie w piersi. Zrzuciła przebranie, za którym ukrywała się tak długo, i ukazała swoją prawdziwą naturę. Była rozbudzona, zrównoważona. Niebo powinno rozbłysnąć fajerwerkami, ponieważ ona siebie, kurwa, kochała.

Rzężenie, charkot, potem gwałtowny haust powietrza i kopanie nogami.

Przewróciła oczami i mocniej nacisnęła gałąź w nadziei, że usłyszy ostateczny trzask tchawicy i w końcu będzie mogła stąd pójść.

– Po prostu już umrzyj – powiedziała zmęczonym głosem i wreszcie zapadła cisza. Żadnych ruchów. Odczekała chwilę, aby się upewnić, że tym razem naprawdę dokończyła robotę. Nawet przez moment podziwiała atramentowe piękno oświetlonej księżycem krwi, która ściekała po kamieniach i zbierała się w kałuże. Pełna spokoju cisza po śmierci. A ona w końcu żyła chwilą obecną.

Wygramoliła się z wąwozu i idąc w stronę ustronia, radoś­nie śpiewała: Jedno, dwa, trzy, cztery ciała w ukryciu leżą na leśnym poszyciu. Och, chwila, jest ich pięć. Piąte, szóste, siódme, ósme, chyba z radości dziś nie usnę. Pierwsze, drugie, trzecie, jestem najlepszą wojowniczką na świecie.

Zawsze wiedziała, że może tego dokonać. Wszystko, co musiała zrobić, to tylko uwierzyć w siebie.

Ludzie ponoszą porażki wyłącznie z własnej winy. Przez lenistwo i brak samodyscypliny. Żeby osiągnąć cel, musisz być gotowy cierpieć. Musisz zaakceptować pewien poziom bólu, jeśli chcesz stać się najlepszą wersją siebie. To bardzo proste.

Nie było też żadnych świadków. Albo przynajmniej żadnych wiarygodnych. Ani kamer, ani sąsiadów, którzy mogliby zareagować, gdy rozległy się krzyki. Tylko czarne niebo.

Co ona powie? O szlaku z ciał w lesie? Cokolwiek. Może powiedzieć, co jej ślina na język przyniesie.

Była ostatnią, która stała na własnych nogach.

 

TRZY DNI WCZEŚNIEJ...

PIĄTEK

KATIE

Katie gwałtownie się obudziła, otwierając szeroko oczy na obco brzmiący sygnał budzika ustawionego na cały regulator. Usiadła sztywno, zaskoczona i oszołomiona, jakby ktoś w jej sypialni strzelił z pistoletu. Pierwsze, co zrobiła, to sprawdziła, gdzie jest – poranny nawyk osoby, która nietylko piła, lecz także była zdiagnozowaną lunatyczką,dziękuję bardzo. Jej kot sfinks miauknął z niezadowoleniem, że mu przeszkadza, potrzebował ciepła jej ciała jak koci wampir.

Katie opadła z powrotem na łóżko.

Nie miała zwyczaju wcześnie wstawać.

Poranki, a czasami i popołudnia, zwykle spędzała na­bzdyczona w łóżku, rozmyślając o tym, co robili inni, i marząc, że sama także musi iść w jakieś ważne miejsce, a potem ciesząc się, że jednak nie, bo miała skłonności do kaca. Właśnie tak mówiła: „mam skłonności do kaca”, jakby kac był alergią, której nie mogła zwalczyć.

Gdy w końcu wstawała, reszta jej dnia była równie jałowa.

Taki styl życia prowadziły byłe gwiazdy.

Katie żyła z funduszu powierniczego – szybko kurczących się zasobów pieniędzy, które zarobiła, grając uroczą dziewczynkę detektywa Shelby Spade. Miesięczną pensję wypłacał jej księgowy, niejaki pan Walt Maloney. Zarządzał jej pieniędzmi, odkąd skończyła siedem lat i już opływała w zyski z reklam. Był brzuchatym, uśmiechniętym mężczyzną z oddechem pachnącym pikantnym mięsem – jako dziecko nazywała go Mielony-Maloney – który mówił takie rzeczy jak: „Proszę, proszę, tyle pieniędzy, a twój wiek jeszcze nawet nie składa się z dwóch cyfr”, w nie do końca miły sposób.

Teraz dzwonił do niej co kilka miesięcy w sprawie ponadprogramowych wydatków i pytał, czy ona wie, co to jest „odpływ”.

– Idź do łazienki, nalej wody do wanny, a potem wyciąg­nij korek. Widzisz tę małą dziurkę na dnie, przez którą wypływa cała woda? To właśnie jest odpływ. Wiem, wydaje ci się, że masz dużą sumę, ale nie kiedy ubywa jej w takim tempie. Musisz zacząć coś wpłacać, coś dolać. Te pieniądze mogą starczyć ci na całe życie, jeśli będziesz nimi dobrze zarządzała. Próbowałaś college’u i kilku innych rzeczy, może jest jeszcze coś, co chciałabyś robić? Co dalej z Katie Manning?

Co robić dalej? Oto było pytanie, prawda?

Katie pracowała, odkąd skończyła cztery lata. Od siódmego aż do geriatrycznego, piętnastego roku życia była Shelby Spade, dziewczynką detektywem i oficjalnym źródłem utrzymania rodziny, złożonej z brata, mocno nabotoksowanej matki menedżerki i znikającego ojca. Oczywiście jej matka namawiała ją do grania, powtarzając bez końca, że ma wrodzony talent, co tak naprawdę posłużyło Lucy za wymówkę do wystawienia dzieciństwa Katie na sprzedaż. Jednak Katie wiedziała, że jej rude włosy, urocze pyzate policzki i piegowaty nos nie sprawdzały się w świecie dorosłych – świadczyły o tym role, jakie jej oferowano, głównie w miękkim porno lub jako ofiar morderstw, ponieważ ludzie lubili patrzeć, jak zepsute byłe dziecięce gwiazdy są rżnięte lub zabijane – no i miała jeszcze bliznę.

Jednak zanim pogrąży się w egzystencjalnym kryzysie – miała na to cały weekend – chyba powinna wstać i się spakować.

Miała to zrobić wczoraj wieczorem, ale z jakiegoś powodu po prostu nie zrobiła.

Katie sturlała się niezdarnie z łóżka, poczłapała do szafy, wyciągnęła walizkę i zaczęła do niej wrzucać spodnie z lycry, koszulki na ramiączkach do kompletu i bluzy, jeszcze z metkami, zakupione wyłącznie na ten jeden weekend.

Tylko jedna walizka – nie zamierzała odstawiać numeru Lacey Evans, która w jedenastym odcinku pierwszej serii przyjechała na letni obóz z dziewięcioma walizkami. Żałos­ne wspomnienie nikczemnej przeciwniczki Shelby Spade znów wzbudziło w Katie świeżą falę nienawiści do samej siebie.

Teraz miała dwadzieścia siedem lat, była w wieku, w którym celebryci (i tak, używała tego sformułowania nieprecyzyjnie) umierali z powodu złych nawyków. Ich delikatne, wydęte, nienasycone ciała, którym nigdy niczego nie było dosyć, po prostu się poddawały. A ona rozmyślała cynicznie, jak dawno zmarła Shelby Spade znów mogłaby przynosić dochody, może nawet serial by wznowiono z inną, słodszą dziewczynką, która by ją zastąpiła.

Nie dalej jak w zeszłym tygodniu ujrzała swoją twarz pod jednym z tych artykułów: Gwiazdy, które kochaliście jako dzieci – gdzie teraz są? Napisano:

Po prostu się przyznajcie – jeśli urodziliście się w latach dziewięćdziesiątych, prawdopodobnie mieliście pudełko śniadaniowe, lalkę lub mdlące perfumy Shelby Spade. Przez siedem sezonów Katie Manning grała rozkoszną – i spójrzmy prawdzie w oczy, cholernie irytującą – Shelby Spade, dziewczynkę detektywa. Jej zawołanie „Ja to rooozwikłam” sprawiało, że siedzieliśmy wszyscy przyklejeni do ekranów telewizorów, śledząc slapstickowe dochodzenia wypucowanej Shelby, która rozwiązywała banalne zagadki kryminalne, dociekając, kto ukradł kanapkę z dżemem i masłem orzechowym lub gdzie zniknęły książki z biblioteki. Taki był uporządkowany świat Shelby, gdzie każde zło zostawało naprawione, a złoczyńcy spędzali miesiąc w „dziurze”, nazywanej też aresztem. Był niczym balsam na pogłębiający się zamęt nastoletniego świata.

Katie ominęła fragment na temat„Incydentu”, który wykoleił jej życie.

Potem Katie rozpoczęła naukę w Tisch School of the Arts na Uniwersytecie Nowojorskim, jednak zrezygnowała po pierwszym roku. Wolny czas spędzała, imprezując i pojawiając się na TMZ1.

Kiedy już się wydawało, że Manning popadła w zapomnienie (zostało tylko jej egzaltowane konto na Instagramie), w zeszłym roku znów wypłynęła, kiedy nagradzany reżyser obsadził ją w roli seksownej kelnerki i dziewczyny podejrzanego o morderstwo, dając jej szansę na powrót do kariery (co było bardzo prawdopodobne, zważywszy, jak doskonale kształty panny Manning wypełniały jej prochowiec w ostatnim sezonie Spade).

Jednak ostatnio popełniła wysoce obraźliwy tweet, który doprowadził do zerwania współpracy. Zmieniono obsadę, a Manning została zmuszona, by się ukryć, a przynajmniej zniknąć z sieci (żegnajcie, instagramowe zdjęcia jej bezwłosego kota).

Shelby Spade nie byłaby zadowolona i prawdopodobnie skazałaby Katie Manning na najdłuższy areszt po lekcjach W ŻYCIU!

W artykule nie wspomniano, że Katie miała depresję. Głęboką depresję. Najbardziej interesujący szczegół na jej temat pochodził sprzed ponad dziesięciu lat. Oczywiście wolałaby znaleźć lepszą odpowiedź na pytanie „Co się z nimi stało?” niż bycie typową, przebrzmiałą dziecięcą gwiazdą.„Co robić dalej?” prześladowało ją, odkąd skończył się serial. Och, rzecz jasna w teorii miała dziesiątki pomysłów, co chciałaby robić: otworzyć cukiernię albo butik odzieżowy, założyć firmę cateringową, zostać lekarką, która romansowałaby z lekarzami wśród tych wszystkich chorób i śmierci. Raz nawet pomyślała, że mogłaby zostać pisarką ze względu na nienormowany czas pracy, ale wiedziała, że nie ma do tego za grosz talentu.

Czepiała się nowych pomysłów z entuzjazmem nastolatki, jednak szybko je porzucała, gdy okazywało się, że ich realizacji brakowało łatwości i blasku, jakie cechowały karierę telewizyjną.

Wróciła więc do tego, co robiła najlepiej: żyła z owoców dawnego sukcesu, piła, wydawała pieniądze na rzeczy, które sprawiały jej krótkotrwałą przyjemność, i czasami oglądała samą siebie na YouTubie tak długo, aż po skórze zaczynały jej chodzić ciarki, a poczucie braku celu zalewało ją niczym fala paniki.

Dlatego kiedy narzeczona jej brata zaczęła opowiadać o ustroniu w Catskills, gdzie na dodatek legalnie można było uczestniczyć w ceremonii ayahuaski, ponieważ przeprowadzający ją guru był wyświęconym szamanem – cóż, pomyślała, dlaczego nie miałaby jechać?

Dlaczego nie miałaby chcieć kapitalnego remontu gównianej siebie w jeden weekend?

Jeszcze miesiąc temu Katie nie byłaby zainteresowana ustroniem. Wpadłaby w pełną złości panikę, że w ogóle jej to zaproponowano. To by była za duża ingerencja. Jednak ostatnio w jej życiu wyjątkowo się wszystko spaprało.

Jej ostatni chłopak ją zdradził. Przechwyciła SMS-a o treści: „Pamiątka, żebyś na zawsze zapamiętał wczorajszą noc”. W załączeniu wysłano kobiecą wersję zdjęcia penisa – bezgłowy tors z talią cienką jak u manekina w obskurnej łazience Walkera.

Hej, zdradzające dupki tego świata, nie jedzcie tłustych, umazanych sosem skrzydełek i nie rysujcie swojego hasła na ekranie, jeśli nie chcecie zostawić wyraźnego śladu, po którym wasza dziewczyna może włamać się do waszego telefonu.

Po tym odkryciu Katie uciekła do mieszkania Nate’a. Brat zawsze potrafił poprawić jej humor, kiedy czuła się wyjątkowo melodramatycznie. Jego narzeczona, Ellie-Rose (tak, właśnie tak się przedstawiła, z pretensjonalnym łącznikiem i w ogóle – Katie była pewna, że właśnie przez to nie zapałały do siebie sympatią), spróbowała przygotować w środku nocy pokrzepiający posiłek, składający się z jarmużu i zupy ryżowej. Skończyło się na tym, że zamiast jeść, Katie wypiła całe czerwone wino.

Mogła tylko domniemywać, że z jakiegoś powodu wykorzystała ostatnią, świadomą chwilę, zanim straciła przytomność na kanapie brata, by napisać na Twitterze kiepski żart o lesbijkach. Wpis postawił ją pod wirtualnym pręgierzem, tłum napadł na nią z wyjątkową, pełną złośliwości satysfakcją, zarezerwowaną dla użalających się nad sobą byłych dziecięcych gwiazd. Ten nagły powrót w światła reflektorów ożywił dawnego prześladowcę Katie, który rysował jej portrety tak rozedrgane, jakby wolną ręką się masturbował. Zawsze malował ją w sztandarowym kapeluszu Spade, nagą i związaną dziwaczną plątaniną lin. Teraz już nie tylko depresja nękała Katie, ale też niepokój.

Głęboki niepokój.

 

Dlatego nie było trudno namówić ją na ustronie. Wystarczyło, że Ellie powiedziała, iż herbata z ayahuaski to dziesięć lat terapii w jednej filiżance – wiedziała, o czym mówi, ponieważ sama już próbowała – a Katie uwielbiała chodzić na skróty. Łyknij filiżankę wszechuzdrawiającej herbaty, pogrąż się w halucynacjach, pozwól, by twoje życie przewinęło się niczym film przed twoimi rozszerzonymi źrenicami, przyjrzyj się dokładnie tym chwilom, w których wszystko poszło nie tak, i bum!, masz gotową odpowiedź, co robić dalej. Pełen krajobraz myśli. Albo coś w tym stylu – tak czy inaczej, to nie byłby pierwszy raz, kiedy Katie szukałaby odpowiedzi na dnie szklanki.

Natychmiast zadzwoniła do najlepszych przyjaciółek z college’u. Ich wysiłki, by spotykać się raz do roku, coraz częściej spełzały na niczym (Wszyscy, poza mną, są tacy zajęci), a to był świetny moment, żeby zmusić je do spotkania, ponieważ akurat wypadał weekend Memorial Day i nie było mowy, żeby Katie dobrze się bawiła w towarzystwieEllie-Rose. Ściągnęła kilka piosenek Enyi, żeby wprowadzić się w odpowiedni, newage’owy nastrój. Kupiła niedorzeczną ilość ubrań z lycry, które właśnie kończyła pakować. Ręczniki do twarzy. Jej poduszka. Zawsze woziła własną. Nie mogła się zmusić, żeby używać hotelowych ręczników do twarzy czy poduszek. Wiązało się to z blizną na jej policzku i irracjonalnym strachem, że dostanie infekcji – jak gdyby wciąż miała tam otwartą ranę.

Katie wzięła prysznic, ubrała się i zamknęła walizkę, którą postawiła przy drzwiach. Spojrzała na nią z satysfakcją, dumna ze swoich umiejętności organizacyjnych, jakby właśnie ukończyła projekt wieżowca, po czym znów ją schwyciła i zeszła po schodach do mieszkania brata.

Jedyną solidną inwestycją Katie był zakup domu w zabudowie szeregowej w Brooklynie. Przerobiła go na dwa odrębne mieszkania. Trzecie i czwarte piętro należało do niej, Nate zajął główne piętro i parter z ogrodem. Płacił symboliczny czynsz, co Katie akceptowała, ponieważ dzięki temu jej brat lepiej się czuł sam ze sobą, ale kiedy wprowadziła się jego dziewczyna, naszły ją wątpliwości. Ellie zaanektowała parter na swoje hobby – robienie biżuterii – które tak naprawdę nie było tylko hobby, ponieważ sprzedawała swoje wyroby na Etsy, ale z tego, co Katie wiedziała, Ellie nie dokładała się nawet do „symbolicznego” czynszu.

Wrogość, jaką Katie odczuwała, kiedy tylko podejrzewała, że jest wykorzystywana, pozostawiała gorzki smak na języku niczym aspiryna. Ale musiała ją przełknąć, skoro zamierzała spędzić z Ellie weekend.

Kiedy dotarła do ostatniego zakrętu balustrady, poczuła znaną, dziecinną chęć, by zjechać po niej ku uciesze publiki, której już nie było.

– Hura, jedziemy na wakacje! – wrzasnęła Katie, wymachując ramionami, i wtarabaniła się przez niezamknięte na klucz drzwi do mieszkania brata. Burzowe chmury, które zbierały się nad jej głową, kiedy była sama, zamieniały się w deszcz konfetti, gdy miała towarzystwo. Postawiła walizkę i przekazała bratu instrukcje, jak dbać o jej kota – co nie było łatwym zadaniem, ponieważ Pan Rysiek Wilk potrzebował swojej dziennej porcji kociego masła do bezwłosego ciała i przynajmniej jednej zmiany swetra na dzień, co zwykle kończyło się krwawymi zadrapaniami u opiekuna. Nie był miłym kotem, ale cóż mogła powiedzieć? Miała słabość do brzydkich, niezrozumianych zwierząt.

– Katie, spóźniłaś się czterdzieści minut. Ellie wysłała do ciebie trzy SMS-y. Pukałem do ciebie dwa razy. – Nate miał na sobie sztywno odprasowaną koszulę w kratkę, zapiętą od góry do dołu, i szare spodnie. Odkąd poznał Ellie, zamienił dżinsy i ironiczne koszulki na strój, w którym przedszkolak mógłby wystąpić na pikniku.

– Naprawdę? Nie słyszałam ani ciebie, ani telefonu. – Nieprawda, ale Katie nie cierpiała, jak ktoś ją poganiał. To wzbudzało w niej niepokój. Przeszła do kuchni, złapała naleśnika leżącego na pokrytym folią aluminiową talerzu, ugryzła kęs i natychmiast wypluła do śmietnika.

– O mój Boże, to jest obrzydliwe! Na serio, jak naleśniki mogą nie mieć glutenu? To jakby wycisnąć wodę z chmur.

Nate potrząsnął głową, jakby chciał powiedzieć: „jesteś śmieszna”, i ściszył głos.

– Posłuchaj, Katie, bądź miła, dobrze? Po prostu spróbuj dogadać się z Ellie.

– O co ci, kurwa, chodzi? Zawsze jestem miła dla Ellie. – Była wściekła, że jej przyszła bratowa napuszcza na nią Nate’a. Wystarczyło, że wymieniły jedno słowo – na przykład Katie powiedziała „cześć” – i już Ellie przekręcała to w taki sposób, że Nate dzwonił do siostry i pytał: „Coś ty powiedziała Ellie? Ona myśli, że jej nienawidzisz”. Po prostu nie miały ze sobą nic wspólnego. Ellie była kompletnie pozbawiona jakiegokolwiek poczucia humoru. W każdym razie takiego, jakie miała Katie. Za każdym razem, gdy rozmawiały, siekiera wisiała w powietrzu i Katie zawsze czuła, jak bardzo Ellie stara się być miła.

– Wiesz, co mam na myśli. Po prostu trochę wyluzuj. Poznaj ją. Ona tutaj zostanie. Wiesz o tym, prawda?

– Tak, wiem. – Katie zmiękła, widząc, jak bardzo jej brat jest zakochany w Ellie. – Nate, jadę do jakiegoś zwariowanego, prowadzonego przez guru ustronia, żeby lepiej poznać twoją narzeczoną. Nie możesz powiedzieć, że sięnie staram. Miejmy nadzieję, że po powrocie będziemy dostrojone i w pełnym zenicie, jak ten telewizor ze sztucznego drewna, który stał w piwnicy babci.

Nate przewrócił oczami.

– Nie jesteś tak zabawna, jak ci się wydaje.

– Pewnie nie, ale to tłumaczy, dlaczego twoja narzeczona zawsze mówi: „jakie to śmieszne”, zamiast po prostu się, nie wiem, roześmiać. – Katie wydała nosowe pufnięcie, które w wykonaniu Ellie oznaczało śmiech.

– Katie. – Nate uniósł głos.

– Tylko żartuję, Nate. Zadbam, żeby Ellie spędziła cudowny weekend, i będę ją czcić, jakby miała wnieść do rodziny posag, okej?

– Dziękuję. – Nate wyciągnął rękę i ścisnął siostrę za ramię. Katie poklepała go po dłoni, po czym wyciągnęła z lodówki mleko, zobaczyła, że jest kokosowe, i odstawiła z powrotem. – Naprawdę mam nadzieję, że to doświadczenie was zbliży.

– Ja też. Nie macie tutaj żadnego prawdziwego jedzenia?

– Jesteś. Nareszcie. – Ellie wyszła z sypialni. Była wzrostu modelki i Katie natychmiast poczuła się jak krasnal ogrodowy. Sama ledwo sięgała metra pięćdziesięciu ośmiu, jakby jej ciało przestało rosnąć, gdy miała dwanaście lat, żeby przedłużyć okres przydatności jej dziecięco-aktorskiej słodyczy.

Co gorsza, przy chłodnej samokontroli Ellie też czuła się jak dziecko. Nawet teraz Ellie wyglądała idealnie, jak zawsze. Zupełnie jakby zeszła z billboardu reklamującego linię odzieżową Anthropologie. Letnia apaszka, rajstopy i przewiązana paskiem tunika. Jej karmelowe włosy spływały na ramiona w lokach, które miały wyglądać naturalnie, ale musiały być starannie ułożone i przyklejone na miejsce. Kiedy Ellie nie występowała w tej perfekcyjnej wersji studentki artystycznego college’u, była perfekcyjną wersją seksownej uczennicy, zawsze w za dużych bluzach Uniwersytetu Columbia i spodenkach tak krótkich, że Katie mogła się tylko domyślać ich obecności. To wszystko było zbyt sztuczne. Przypominało Katie wybieranie strojów z garderoby Spade: kujonki nosiły okulary, a podłe dziewczyny stroje cheerleaderek i zestaw z Anthropologie na weekend w ustroniu. Katie jej nie ufała. Jej czujność jeszcze się wzmogła, kiedy ich matka pokochała Ellie od pierwszego wejrzenia, ponieważ była tak „komercyjnie” piękna.

 

Lucy zawsze układała w głowie scenariusz rodzinnej dokudramy, do której nagrania musiała jeszcze tylko przekonać Katie.

Katie po raz pierwszy miała spędzić czas tylko z przyszłą bratową. Dziewczyną, która znikała, kiedy pili piwo i oglądali mecz Rangersów, żeby pracować nad swoją biżuterią: kawałkami drewna i żywicy, szklanymi świecidełkami, wypełnionymi jakimś zielskiem, wszystko inspirowane naturą. Przez cały boży dzień piła ziołowe herbaty, nosiła sukienki jako „wygodny strój domowy”, chodziła na jogę (jak kiedyś poprawiła Katie: jogi się nie uprawia ani się na nią nie chodzi, jogę się praktykuje) i mówiła o glutenie, jakby był terrorystą. Skórę miała tak idealną, że Katie walczyła z chęcią, by ją uszczypnąć i sprawdzić, czy to nie lateks. Katie patrzyła, jak jej brat lata za Ellie, jakby dziewczyna zarzuciła na jego fiuta złote lasso. Ale właściwie jak dobrze ją znał? Osiem miesięcy temu była kompletnie obcą osobą, a teraz chciał się z nią żenić?

To był kolejny powód, dla którego Katie zgodziła się na tę wycieczkę, zamierzała być głosem rozsądku Nate’a.

– Jesteś gotowa?

Kate posłała Ellie szeroki uśmiech.

– Bardziej nie będę.

1 TMZ – tabloidowa strona z wiadomościami (przyp. red.).

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI