Widma nocy. Dokumentacja zbrodni - Stanisław Srokowski - ebook

Widma nocy. Dokumentacja zbrodni ebook

Stanisław Srokowski

4,2

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Jeśli nie umiemy się upomnieć o tych, którzy ginęli w okrutny sposób, tylko dlatego, że byli Polakami, nie zasługujemy na miano wspólnoty.

Najbardziej osobista książka Stanisława Srokowskiego, pisarza od lat upominającego się o sprawiedliwość i szacunek dla ofiar rzezi kresowej.

To antologia i chronologia zbrodni ukraińskiego ludobójstwa na Kresach, która pozwoli czytelnikowi uporządkować swoją wiedzę na ten ciągle zakłamywany temat.

WSPOMNIENIA Z WRZEŚNIA 1939 r.

RELACJA OJCA I OPOWIEŚĆ MATKI

RĄBALI NAS JAK KURY NA KLOCU

ZACHOWANIE SOWIETÓW, BIAŁORUSINÓW I ŻYDÓW

TERROR OUN WOBEC RODAKÓW

ZACHOWANIE KOŚCIOŁA UNICKIEGO

UKRAIŃSKIE GWAŁTY NA POLKACH

362 SPOSOBY MORDOWANIA POLAKÓW

Każdy badacz historii po przeczytaniu tej książki będzie już wiedział na pewno, że początki masowych ukraińskich mordów sięgają września 1939 roku, a kończą się dopiero w 1947 roku, ogarniając swoim zasięgiem aż siedem województw.

W prezentowanych świadectwach i innych dokumentach zachowaliśmy ich pierwotny, oryginalny kształt, nawet wtedy, kiedy wydawał się nam niezgrabny lub niezgodny z normami gramatycznymi.

Krew niewinnych ofiar nadal woła o sprawiedliwość.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 238

Oceny
4,2 (11 ocen)
6
1
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Tomeek197076

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobry dokument, a zarazem dowód w sprawie mordów dokonywanych przez Ukraińców i ich bojówkarzy z OUN na Narodzie Polskim, na Polskiej Ziemi Kresowej już we wrześniu 1939 roku, a trwających do 1947 . Polski Wymiarze Sprawiedliwości, czy ty napewno jesteś Polski, jak można nie osadzić i nie wydać wyroków na zbrodniarzy Ukraińskich bezwzględu spod jakiego znaku, czy organizacji pochodzą OUN, UPA, czy też chorej nienawiści.Dowodów i zeznań świadków są opasłe tomy. Polska Rzeczpospolita, rządzie miłościwe nam panujący dlaczego dotujecie Ukraińskie organizacje i czasopisma szkalujące i siejące nienawiść do Polaków w śród Ukraińców mieszkających w Polsce i mających nasze obywatelstwo. Przecież Związek Ukraińców w Polsce to organizacja która kultywuje zasady banderowskie z pod znaku OUN i UPA . Czy Rząd Polski nie wie kogo sponsoruje za nasze w pocie czoła wypracowane pieniądze to WSTYD i HAŃBA . A i do was Ukraińcy mam pytanie, czy my Polacy w wyniku wojny na Ukrainie nie przyjmujemy ...
40
Lucy1993

Nie oderwiesz się od lektury

Ważna pozycja. Nie możemy zapomnieć o Polakach, którzy ginęli, tylko z powodu bycia Polakami. Nie wolno nam o nich zapomnieć. Powinniśmy być dumni z naszego kraju. Pozycja przerażająca i smutna, dobrze napisana. Musimy pamiętać o naszej historii. Polecam, ważna historycznie pozycja.
10
pkoziko

Nie oderwiesz się od lektury

Na długo pozostaje w pamięci. Obowiązkowo do przeczytania
00

Popularność




Projekt okładki i stron tytułowychFahrenheit 451

 

Redakcja i korektaElżbieta Steglińska (UKKLW)

 

Dyrektor projektów wydawniczychMaciej Marchewicz

 

ZdjęciaArchiwum Autora, Wikipedia, Wikimedia Commons, Biblioteka Narodowa, Narodowe Archiwum Cyfrowe

 

ISBN 9788380796331

 

Copyright © by Stanisław SrokowskiCopyright © for Fronda PL, 2021

 

 

WydawcaWydawnictwo Fronda Sp. z o.o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. 22 836 54 44, 877 37 35 faks 22 877 37 34e-mail: [email protected]

www.wydawnictwofronda.pl

www.facebook.com/FrondaWydawnictwo

www.twitter.com/Wyd_Fronda

 

KonwersjaEpubeum

WOJNA

Tak było naprawdę.

Zbliżała się II wojna światowa. W końcu sierpnia 1939 roku mego ojca, Jana Srokowskiego, powołano do wojska. Zostałem w domu z matką, Marią. Dziadkowie Piotr i Ignacy oraz inni krewni wprawdzie wybudowali gospodarstwa w tej samej wsi, co my, ale w pewnym oddaleniu od naszej chaty. Skończyłem wówczas trzy lata. Mieszkaliśmy na Podolu, w Hnilczu, w powiecie Podhajce, w województwie tarnopolskim. A więc na Kresach.

Przypomnijmy zatem, jakie ziemie obejmowały wtedy Kresy.

Bogusław Szarwiło pisze w artykule Kresy, zapomniana historia:

„W 1939 r. państwo polskie miało terytorium liczące 389,7 km kw., miało swoje granice, pieniądze, kulturę, szkolnictwo, strukturę kościelną. Należało do Ligi Narodów oraz innych organizacji międzynarodowych. Podział terytorialny kraju obejmował miasto stołeczne Warszawę i 16 województw. Wśród nich wydzielono 4 grupy: województwa centralne, wschodnie, zachodnie i południowe. Nazwą Kresy Wschodnie utarło się zwać 5 województw wschodnich: białostockie, wileńskie, nowogródzkie, poleskie i wołyńskie oraz 3 południowe: lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie (…). Ludność Polski w 1939 r. liczyła 35 100 000. Na terenie 8 kresowych województw mieszkało 13 021 300 osób (…)”1.

A wracając do mojej wsi, dopowiedzmy, że była to duża polsko-ukraińsko-żydowska wioska, licząca w 1939 roku ok. 3,5 tys. mieszkańców, mająca swoje osobne dzielnice: Szlachetczyznę, Nowy Świat, Dolny Kąt, Zapadnię. Przez stulecia ludzie, bez względu na pochodzenie, zajmowali się tam rolnictwem, żyli w zgodzie z odwiecznymi prawami natury, z zasadami i normami społecznymi, szanowali się, pomagali sobie wzajemnie, a w czasie świąt wspólnie się weselili.

Początki tej wsi sięgają zapewne wieku XIV, choć zapisy w dokumentach ukazują wiek XV. Można jednak wnosić, iż została założona znacznie wcześniej. Więcej informacji na ten temat znajdzie czytelnik w mojej książce Hnilcze, pamięć, prawda i ból, która ukazała się w 2015 r. w wydawnictwie Światowit we Wrocławiu.

Pierwszą informację o Hnilczu k. Podhajec znajdujemy w Herbarzu polskim Adama Bonieckiego. Autor pisze: „Zawisza Hnilecki dopełnił w 1438 roku działu dóbr z bratem Stanisławem z Zawałowa i wziął Hnilcze (…)”.

1 września 1939 r. Niemcy przekraczają granicę z Polską.

To znaczy, że Hnilcze istniało, zanim nastąpiły te podziały, czyli przed 1438 r., a więc najpewniej, jak powiedzieliśmy, w wieku XIV. Kto wieś założył? Prawdopodobnie rycerz o imieniu Hnil. Ale jest to tylko hipoteza. Skąd pochodzi słowo „hnil”? Wydaje się, że wywodzi się z języka słowackiego i znaczy: zgniły, wilgotny. Bo taka była wtedy tam ziemia, bagnista, wilgotna, pełna błota, grzęzawisk i bagien. Tyle wstępu historycznego, by wskazać, iż była to wieś z wielowiekową, bogatą tradycją.

Utkwiły mi w pamięci dwie ważne sceny z 1939 r. Pierwsza, kiedy ojciec z tobołkiem na plecach opuszczał dom, a matka załamywała ręce, zakrywała twarz i płakała, dławiąc słowa: „Boże, mój Boże, wojna, wojna!”. I druga, kiedy kilka tygodni później, w końcu października 1939 r. ojciec wracał już z wojny. Do dzisiaj widzę, jak otwierają się drzwi i staje na progu izby.

Po latach zacząłem grzebać w dokumentach, by dowiedzieć się czegoś więcej o owym dramatycznym czasie, i znalazłem informacje o powszechnej mobilizacji.

„Widmo wojny – relacjonuje Polskie Radio – było coraz bardziej wyraźne. 24 sierpnia 1939 w godzinach rannych rozpoczęto tajną mobilizację kartkową, która objęła 75 proc. stanu Wojska Polskiego. Kolejne dni – czytamy dalej – potwierdzały tylko obawy polskich dowódców i prezydenta Ignacego Mościckiego (…)”2.

Na dwa dni przed wybuchem wojny nadano komunikat prezydenta:

„Od jutra winni stawić się do służby powszechnej: oficerowie, podchorążowie, podoficerowie, szeregowcy, wszyscy bez względu na wiek, kategorię zdrowia i rodzaj broni”3.

Napięcie narastało. Po zarządzeniu mobilizacji przed słupami ogłoszeniowymi zaczęły gromadzić się tłumy. – Więc jednak wojna – powtarzano (…).

„Pogoda była piękna, ulice kipiały od owoców, kwiatów i tłumów”4.

I w takiej atmosferze opuszczał ojciec nasz dom.

WSPOMNIENIA Z WRZEŚNIA 1939 r.

Atmosferę tamtego czasu dobrze oddają zapiski Wandy Marii Pasierbińskiej pt. Od Ruska do Germańca zamieszczone w „Biuletynie” IPN. Wprawdzie dotyczą one innego regionu niż nasz, ale ukazują te same problemy: (…) „rozpoczęła się straszna wojna. Żywioł – powietrze, bez którego życia nie ma, stał się najokrutniejszym wrogiem człowieka. (…)Wszyscy znaleźliśmy się na froncie, ale bezbronni i szukający choć najlichszego schronienia. (…) W rowie przeciwlotniczym słychać szept modlitw, płacz dzieci, widać przerażone spojrzenia. (…) Nagle ziemia zachwiała się w posadach raz, drugi i niezliczony raz, strumień gorącego powietrza uderzył w nas i oblał śmiertelnym potem. (…) Syreny znów wyją krótko, urywanie. Alarm odwołany. Wychodzimy niepewnie na powierzchnię ziemi. Wokoło cisza jesiennego wieczoru, przerywana krzykiem trąbki strażackiej, na niebie łuny pożarów. (…) Noc ciemna bezksiężycowa, na czarnym niebie gwiazdy – światło rzucają na ziemię. Od czasu do czasu niebieskie smugi lamp samochodowych oświetlają nam jezdnię i chodnik, miasto bowiem pogrążone jest w głębokich ciemnościach. Podążamy szybko, bagaż choć zdawało się, [że] mały, obciąża ramiona, tak by się chciało przystanąć, odpocząć, ale lęk przed świtem pędzi nas naprzód. Byle dalej od Brześcia, gdyż równo ze słońcem zjawiają się samoloty, które już przez dzień cały nękać będą miasto. Idziemy więc wytrwale, a obok nas, przed nami, za nami karawany ludzkie, jedni pieszo, obciążeni tobołami z pościelą, matki dźwigają dzieci lub wiozą w wózkach, drudzy na rowerach, a najszczęśliwsi na szczycie wyładowanej pod niebo furmanki.

Mapa podziału Polski pomiędzy III Rzeszę a ZSRR podpisana przez Józefa Stalina i Joachima von Ribbentropa.

17 września 1939: – Ciemno już było, kiedy wyjechaliśmy z Pohulanki. Na drodze w Wielkiej Głuszy ścisk, wojska i taborów moc (…). Okropna świadomość, że już nie istniejemy, odbiera resztki sił. Jak to się stać mogło w tak krótkim czasie? (…) Rozpoczął się rok szkolny (…). Pierwszym kategorycznym zarządzeniem władz wykonanym za pośrednictwem naszego dyrektora [Chodkowskiego – P.Ł.] było zdjęcie krzyży i zakaz odmawiania modlitwy przed i po nauce. Nie miałam odwagi i siły spojrzeć na tę młodzież, przed którą tak niedawno jeszcze stawałam jako wychowawczyni głosząca miłość Boga i Ojczyzny. Dziś kazano nam temu przeczyć, a tym samym kłamać (…)”5.

* * *

A oto inne świadectwa: „W początkach kampanii wrześniowej – pisze Kamil Stepan w artykule zamieszczonym w „Polityce” – (…) na Kresach (…) przeprowadzano mobilizację, na ziemie wschodnie przybywały ewakuowane urzędy i policja, szpitale wojenne zapełniały się rannymi żołnierzami polskimi. (…) Rosła wrogość i buta kolonistów niemieckich (…), zaczęły się mnożyć antypolskie wystąpienia ukraińskie, przede wszystkim w Małopolsce Wschodniej; już po kilku dniach wojny zachowanie Ukraińców na terenie powiatu buczackiego było – według raportów administracji – takie, że wystraszeni Polacy woleli nocować w lasach niż w domach. W początkach drugiej dekady września, kiedy oddziały Wehrmachtu przekroczyły San, bojówki OUN rozpoczęły regularne ataki na mniejsze oddziały wojskowe i polskie wsie, m.in. na terenie powiatów żydaczowskiego, drohobyckiego i stryjskiego. Akcje te (…) z każdym dniem przybierały na sile (…). Gdy 17 września 1939 r. Armia Czerwona (…) przekroczyła wschodnią granicę RP, kruchy spokój prysł. Zaskoczone oddziały Wojska Polskiego toczyły nierówną walkę, teraz już na dwa fronty; (…) niepolska ludność Kresów witała wkraczającą Armię Czerwoną wręcz z entuzjazmem (…). Jeszcze we wrześniu 1939 r. życie straciło ponad 200 ziemian kresowych, a także pewna liczba osadników wojskowych (…)”6.

* * *

W „Rzeczpospolitej” z kolei opowiada świadek wydarzeń Jan Dowgiałło: (…) „17 września 1939 r. wypadł w niedzielę. Jak co tydzień zgromadziliśmy się w położonej przy zamku kaplicy. W pewnym momencie po dachu zagrzechotały kule. Wskoczyliśmy pod ławki, kaplica została ostrzelana przez samolot, który przyleciał ze Wschodu. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że Związek Sowiecki zadał Polsce cios w plecy (…). Przez pierwsze dwa dni przed bramą przelewała się szara rzeka bolszewickiej piechoty. Co to była za zbieranina! Nieobrębione szynele, karabiny na sznurkach (…). Pot, brud, nieprzetrawiony alkohol (…)”7.

* * *

I jeszcze pamiętnik opracowany przez Kasię Krawiecką, część książki pt. Janka. A tytułowa Janka to babcia pani Kasi, Janina Leszczyńska z domu Jastrzębska. Urodziła się na wsi Marynki, w powiecie krzemienieckim. Poniższy fragment to właśnie skrawek jej pamiętnika włączonego do ciekawie opowiedzianej historii pani Krawieckiej. „Jest rok 1939 – pisze Janka – 1 września. W tę noc zabierają mężczyzn na wojnę – (wszędzie) płacz i smutek. Siostra przyszła do domu z płaczem, szwagra zabrali na wojnę. Na drugi dzień druga siostra przychodzi z płaczem, drugiego szwagra zabrali. Siostra została z trojgiem małych dzieci. Na trzeci dzień ludzie z Warszawy przybyli. Uciekinierzy (to byli mężczyźni) płakali, że ich kamienica zbombardowana. Rodziny ginęły. Oni byli na ulicy, dlatego uszli z życiem i nie mają do czego wracać. Przez radio słychać zawsze coś nowego i złego. (…) Ludzie zaczęli wykupywać ze sklepów, co się dało.

Nadchodzi 17 wrzesień. Niespodziewani goście i nieproszeni. Wchodzą sobie Sowieci. Przyszli Polsce z pomocą. Zaczęli swoje prawa wstawiać. Sołtysy zmieniać, na ich miejsce wstawiać Żydów, którzy z czasem zaczęli się trochę panoszyć. Słuchy dochodziły, że Żydzi w Krzemieńcu napadają na Polaków.

Szkoła była już zamknięta. Ksiądz gdzieś znikł. Sklepów nie ma. Zaczęła się wywózka na Sybir. Bogatych ludzi kułakami nazywają. Zabierają ich cały majątek. Tym najbiedniejszym dali krowę albo konia, dali ziemię. Tak, tym biednym jakby się polepszyło. To miało być do czasu, póki nie zrobią kołchoz.

Szkołę nową otworzyli, ruskiego uczyli. Naszej nauczycielce dali pomoc, bo uczyła cztery klasy sama. Dali nauczyciela, który po rosyjsku uczył (…).

Najpierw musieliśmy się nauczyć śpiewać hymn rosyjski. (…) Ta nauka dobrze nam szła, ale było nam bardzo przykro. Bo nie można było mówić na naszą nauczycielkę «proszę pani», tylko po imieniu. Ona się nazywała Bronisława, imię ojca Apolonizy. Musieliśmy ją nazywać Bronisławo Apolonówno. I nie wolno nam było mówić «dzień dobry», a tylko «zdrastwuj». Nie wolno było nam się jej ukłonić. A przecież to była nasza kochana pani, bardzo starsza kobieta, przez wszystkich szanowana. Policji, księży, bogatych wywożą na Sybir. I gajowych. I leśniczych.

Przymusowo na ścianie musiał wisieć Stalin. Nie daj Boże na Stalina czy na ten ich rząd coś powiedzieć, czekała Syberia. Wszystko cichutko milczało, aby się co nie doniosło”8.

Prezydent Ignacy Mościcki.

ORĘDZIE PREZYDENTA RP IGNACEGO MOŚCICKIEGO

Obywatele!

Gdy armia nasza z bezprzykładnym męstwem zmaga się z przemocą wroga od pierwszego dnia wojny aż po dzień dzisiejszy, wytrzymując napór ogromnej przewagi całości bez mała niemieckich sił zbrojnych, nasz sąsiad wschodni najechał nasze ziemie, gwałcąc obowiązujące umowy i odwieczne zasady moralności. Stanęliśmy tedy nie po raz pierwszy w naszych dziejach w obliczu nawałnicy zalewającej nasz kraj z zachodu i wschodu. Polska, sprzymierzona z Francją i Anglią, walczy o prawo przeciwko bezprawiu, o wiarę i cywilizację przeciwko bezdusznemu barbarzyństwu, o dobro przeciwko panowaniu zła na świecie. Z walki tej, wierzę w to niezłomnie, wyjść musi i wyjdzie zwycięsko.

Obywatele!

Z przejściowego potopu uchronić musimy uosobienie Rzeczypospolitej i źródło konstytucyjnej władzy. Dlatego, choć z ciężkim sercem, postanowiłem przenieść siedzibę Prezydenta Rzeczypospolitej i Naczelnych Organów Państwa na terytorium jednego z naszych sojuszników. Stamtąd, w warunkach zapewniających im pełną suwerenność, stać oni będą na straży interesów Rzeczypospolitej i nadal prowadzić wojnę wraz z naszymi sprzymierzeńcami.

Obywatele!

Wiem, że mimo najcięższych przejść zachowacie, tak jak dotychczas, hart ducha, godność i dumę, którymi zasłużyliście sobie na podziw świata. Na każdego z was spada dzisiaj obowiązek czuwania nad honorem Naszego Narodu, w najcięższych warunkach.

Opatrzność wymierzy nam sprawiedliwość9.

Kossów, dnia 17.9.1939

/–/ Ignacy Mościcki

SAMOBÓJSTWO WITKACEGO

Dramat wojny, a szczególnie napad sowiecki na Rzeczpospolitą, odbił się na wielu indywidualnych losach Polaków. Szczególnie dotkliwie odczuli to wyjątkowo wrażliwi twórcy, artyści, pisarze. Jednym z nich był Stanisław Ignacy Witkiewicz, zwany popularnie Witkacym. Urodził się 24 lutego 1885 roku w Warszawie. Jako dramaturg, pisarz, filozof, malarz uznany został za twórcę wszechstronnego, oryginalnego i niezwykłego. I to on właśnie nie pogodził się z najazdem Sowietów na Polskę. Dzień po napadzie, 18 września 1939 roku popełnił samobójstwo. Stał się jedną z pierwszych ofiar stalinowskiej zbrodni.

„Niewątpliwie – czytamy w relacjach – do tego desperackiego kroku pchnęło Witkacego wiele zdarzeń i okoliczności, z których najważniejszą była jednak wiadomość podana przez radio 17 września, że do Polski wkroczyła Armia Radziecka. Pisarz miał przeczucie nadciągającej groźby totalitaryzmu, który zniszczy indywidualność jednostki oraz dotychczasowe wartości naszej cywilizacji. Swoje przeczucia opierał na osobistych doświadczeniach z komunizmem. Witkacy zetknął się z nim podczas rewolucji październikowej w Rosji. (…) Przerażały go (…) niesione przez nią rozkład moralny, przemoc i pospolitość, a przede wszystkim upadek najwyższych, jego zdaniem, wartości: sztuki, religii i metafizyki. Przewidywał, że wraz z rewolucją socjalną nastąpi zniszczenie indywidualności jednostki, automatyzacja i zszarzenie życia podporządkowanego idei kolektywizmu, sprowadzającego się do zaspokajania wyłącznie biologicznych potrzeb.

Stanisław Ignacy Witkiewicz, portret, 1938 r.

(…) jego samobójstwo (…) nie było wynikiem depresji – stwierdził Mateusz Werner. Krytyk literacki ocenił, że aby zrozumieć jego gest, trzeba sięgnąć głębiej po kategorie tragizmu. – On właśnie nadawał przez akt końcowy tragizmu całości swojego dzieła. Pokazał, że sztukę traktował na serio i nie żartował”10.

ZDRADA

W sowieckiej „Prawdzie” można było przeczytać: „Wsie błyszczą czerwonymi flagami, na ulicach nieprzerwane wiwatowanie”. I nie była to tylko czcza pisanina. W raportach operacyjnych jednostek 3 Armii napisano: „Ludność z wielką radością i zachwytem wita oddziały RKKA. W m. Krasne na wszystkich domach wiszą czerwone flagi i portrety ze składem Politbiura WKP(b)”. I dalej, w innym raporcie: „Do miasteczka Kobylniki pułk wszedł uroczystym marszem. Ludność nieprzerwanymi okrzykami witała żołnierzy i dowódców. Z chodników nieprzerwanie niosły się głosy: «Niech żyje Armia Czerwona! Niech żyje Stalin!»”.

Spotkanie Wehrmachtu z Armią Czerwoną 20 września 1939 r. w okolicach Brześcia.

„Inwazja sowiecka uruchomiła masowy bunt na ziemiach wschodnich – pisze Piotr Zychowicz w «Do Rzeczy». – Żydzi, Białorusini, Ukraińcy i polscy komuniści witali bolszewików kwiatami. Upadek Rzeczypospolitej na ziemiach wschodnich miał przebieg wstrząsający. Wśród plugawych szyderstw i wiwatów podburzonej tłuszczy, z budynków publicznych zrywano godła, znieważano biało-czerwone flagi. Niszczono urzędy i grabiono budynki administracji publicznej. Wyłapywano pojedynczych żołnierzy, zrywano im z czapek orzełki, pluto na nich, bito ich. Dochodziło do drastycznych, brutalnych samosądów. Szargano wszystko, co dla Polaków było i jest święte (…). W miastach, miasteczkach i wsiach wschodniej Polski tłumy rozentuzjazmowanych Żydów, Białorusinów, Ukraińców i polskich komunistów witały wkraczających bolszewików. Ludzie ci wznosili bramy triumfalne, wywieszali na domach czerwone flagi, pod gąsienice czołgów sypali naręcza kwiatów.

Nagle pojawiły się portrety Stalina i Woroszyłowa oraz czerwone transparenty: «Witamy Armię Czerwoną!», «Niech żyją czerwoni wyzwoliciele!». (…) Sowieci z miejsca przystąpili do eksterminacji polskich elit. Mordowano oficerów, księży, ziemian, urzędników państwowych, policjantów (…)”11.

Komunistyczna agitka ukazująca wkraczającą do Polski Armię Czerwoną w 1939 r. jako wyzwolicieli ludu spod jarzma „polskich panów”.

„Na szeroką skalę krwawe represje przeciwko Polakom – pisze dr Tymoteusz Pawłowski dla Wirtualnej Polski – rozpoczęły się dopiero wówczas, gdy nadeszła Armia Czerwona. Na dobrą sprawę komuniści pojawili się wraz z nią i dopiero pod opieką sowieckich żołdaków czuli się bezpiecznie. Wówczas bandy komunistyczne były wykorzystywane przez sowieckich dowódców jako plutony egzekucyjne. Właśnie taka grupa brała udział 28 września w zbrodni w Mokranach, gdzie wymordowano oficerów i podoficerów Flotylli Rzecznej. W ten sposób Rosjanie dzielili się odpowiedzialnością za zbrodnie z innymi narodami, bowiem bezpośrednimi sprawcami mordu w Mokranach byli Ukraińcy”12.

Jak napisał prof. Grzegorz Motyka: „(…) wypadki w Rohatynie w województwie stanisławowskim – nie należały więc do rzadkości: wojsko sowieckie natychmiast przystąpiło do okrutnej rzezi i bestialskiego znęcania się nad ofiarami, co trwało przez cały dzień. Mordowano nie tylko policję i wojskowych, ale również tak zwaną burżuazję, nie wyłączając kobiet i dzieci (…)”13.

Przypisy

1 B. Szarwiło, Kresy, zapomniana historia. W kolejną rocznicę IV rozbioru Polski. Tekst oparty na opracowaniu prof. dr hab. Marii Pawłowiczowej Etapy wyniszczania Polaków i ich kultury w książce Ludobójstwa i wygnania na Kresach, Katowice, Oświęcim 1999.

2https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/674300,Powszechna-mobilizacja-wojna-nadchodzi.

3https://www.polskieradio.pl/205/3781/Artykul/1189586,Prezydent-Moscicki-oglasza-powszechna-mobilizacje.

4 Kronika 1939 roku, nadana w Polskim Radiu w 1999 r., historyk prof. Adam Dobroński. https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/674300,Powszechna–mobilizacja–wojna–nadchodzi.

5 W.M. Pasierbińska [w] Biuletynie IPN, nr 12, z 12 grudnia 2004, Warszawa. https://tadeuszczernik.wordpress.com/2011/04/04/.

6 K. Stepan, https://www.polityka.pl/pomocnikhistoryczny/1612051,1,ii–wojna–swiatowa–na–kresach.read.

7 J. Dowgiałło [w:] Piotr Żychowicz, „Rzeczpospolita”, 17.09.2012. http://www.nawolyniu.pl/artykuly/17wrzesnia.htm.

8 Fragment udostępnionego mi pamiętnika Janiny Leszczyńskiej, część w książce Kasi Krawieckiej Janka, choć właściwie autorkami tej książki są obie panie – Kasia Krawiecka, która ją opracowała, i Janina Leszczyńska, która stała się inspiracją twórczą i stworzyła fundament tej książki w postaci pamiętnika i wierszy.

9https://pl.wikisource.org/wiki/Or%C4%99dzie_Prezydenta_RP_Ignacego_Mo%C5%9Bcickiego_z_17_wrze%C5%9Bnia_1939_r.

10https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/685658,Witkacy-samobojstwo-po-inwazji-Sowietow.

11 P. Zychowicz. https://dorzeczy.pl/historia/77344/Rebelia–39–Kresy–w–ogniu.html. Artykuł został opublikowany w 9/2015 wydaniu miesięcznika „Historia Do Rzeczy”.

12 T. Pawłowski, https://opinie.wp.pl/polscy–komunisci–we–wrzesniu–1939–r–6126040395823233a.

13 Tamże.