Wieczna udręka - Stanisław Sałapa - ebook

Wieczna udręka ebook

Stanisław Sałapa

0,0

Opis

Komu przeszkadza demokracja w Polsce?

Rewolucje są nieodłączną częścią dziejów ludzkości. Wybuchają najczęściej tam, gdzie nie da się już dłużej tolerować nadużyć władzy, która pozornie kieruje się dobrem ogółu, a w rzeczywistości dba jedynie o swój interes. Z założenia mają przewrotowy charakter i dążą do trwałej zmiany zastanego porządku. Co jednak, gdy obalone prawa wciąż się odradzają, przyjmują nowe postaci i przywdziewają rozmaite maski? Kiedy mają jak przysłowiowy kot dziewięć żyć i w praktyce okazują się nie tak łatwe do wyplenienia?

Według autora „Wiecznej udręki” taka właśnie jest współczesna Polska, w której ciągle pokutują szkodliwe relikty przeszłości. Czy jest szansa, byśmy pozbyli się ich na stałe i wymyślili nasz kraj od nowa?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 256

Rok wydania: 2024

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Stanisław Sałapa

Wieczna udręka

Wstęp

Agresja Rosji przeciwko Ukrainie i prowadzone przez nią niczym niesprowokowane działania militarne wywołały w świecie biznesu reakcje nieznane dotychczas tak w swojej treści, jak i skali. Mówią o nich między innymi Jeffrey Sonnenfeld – profesor Lester Crown w Yale School Management i prezes Yale Chief Executive Leadership Institute – oraz Steven Tian – dyrektor do spraw badań w ostatniej z wymienionych instytucji – w wywiadzie udzielonym Stanisławowi Skarżyńskiemu z Londynu[1]. Na pytanie, czy zachodnie firmy, które wycofały się z Rosji, powrócą do niej po zakończeniu działań wojennych, Jeffrey Sonnenfeld udzielił następującej odpowiedzi: „Zachodnie firmy nie mogą wrócić do Rosji. Rosja nie wywiązała się ze zobowiązań (…) i tym samym stała się przestrzenią, w której nie wolno inwestować. Każdy członek zarządu, który spróbowałby tam inwestować, zostałby wyrzucony z pracy i pozwany. Jeden z trzech najważniejszych inwestorów na świecie powiedział nam ostatnio, że inwestować można tylko tam, gdzie rządzi prawo, a nie prawem są rządzący. Putin poszedł za daleko, łamiąc prawo międzynarodowe. Ci, którzy mają tam aktywa, są uwięzieni, nie mogą i nie mają komu ich sprzedać, nikt nie wyłoży przecież kapitału, by mieć więcej czegoś takiego”. Wypowiedź tę uzupełnia Steven Tian, mówiąc: „Przed kilkoma miesiącami opublikowaliśmy raport na temat argumentów za opuszczeniem Rosji przez firmy. Podczas gdy większość osób koncentrowała się na wartości aktywów utraconych w Rosji, to w rzeczywistości strata ta była z dużą nadwyżką rekompensowana przez wzrost wartości akcji firm, które zdecydowały się opuścić rosyjski rynek. Okazało się, że zachodni inwestorzy bardzo obawiają się strat wizerunkowych i bojkotów. Można więc założyć, że zachodnie firmy nie wrócą do Rosji z przyczyn biznesowych, nawet jeśli argumenty etyczne zostawi się na boku”.

Inaczej do tak rozumianej praworządności, będącej fundamentem wiarygodności państwa na arenie międzynarodowej, podchodzi Polska, która gotowa jest poświęcić 35,4 mld euro w formie dotacji i nisko oprocentowanych pożyczek, przyznanych przez Unię Europejską na realizację polskiego Krajowego Programu Odbudowy i innych funduszy, aby tylko nie zrealizować zadań związanych z praworządnością, w tym wykonania wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zobowiązania traktatowe oraz wyroki TSUE, które powinny być wykonywane, są oceniane przez rząd jako naruszające suwerenność Rzeczpospolitej. Postawa taka musi zdumiewać nie tylko w świetle litery obowiązującego prawa, ale ważąc także rozumienie praworządności w krajach należących do tej samej wspólnoty przyjmującej taki sam system wartości w życiu publicznym. Argumentacja, jakoby wykonanie wyroku TSUE naruszało suwerenność kraju, nie wytrzymuje słów krytyki w świetle faktu niewykonywania przez instytucje państwa także wyroków polskich sądów.

Trudno o bardziej sugestywną ilustrację wypowiedzi cytowanego wyżej Jeffreya Sonnenfelda zawartej w lapidarnym stwierdzeniu, „że inwestować można tylko tam, gdzie rządzi prawo, a nie gdzie prawem są rządzący”. W Polsce praworządność traktuje się dość uznaniowo. Nie budzi to szczególnego rezonansu społecznego. Jeśli postrzegamy ją jako istotne spoiwo danej społeczności, warto skierować uwagę na te zbiorowości ludzkie, którym przypisuje się cechy wspólnoty ze względu na rodzaj akceptowanych i porządanych więzi łączących jednostki, aby osiągnąć zakładane przez taką grupę cele. Przedmiotem rozważań w przypadku niniejszej publikacji są zbiorowości tworzące organizmy państwowe na terenie Europy, w szczególności te, które wytworzyły na przestrzeni ostatnich kilkuset lat niejako wzorcowe ustroje, a w każdym razie czerpały z ich doświadczeń inne kraje, przystosowując swoje instytucje państwowe do wyzwań współczesności.

Przy okazji tych refleksji nie sposób nie odwołać się do starożytnej Grecji, zwłaszcza do polis, pod którym to określeniem rozumiano pierwotnie państwo-miasto, aby przyjąć, że w istocie chodzi bardziej o utworzoną celowo wspólnotę, którą cechuje suwerenność w stosunkach z innymi organizacjami bez względu na posiadany ustrój. Przypomnienie to powinno nam uzmysłowić, że ten krótkotrwały epizod historii z V i IV wieku przed nasza erą zbudował podstawy demokracji, które tak chętnie eksponujemy jako europejskie dziedzictwo. Musiało przeminąć kilkanaście stuleci, aby ożywiona została antyczna myśl o państwie jako wspólnocie. Wydaje się, że powody do takich właśnie rozważań daje nasz kraj, gdzie demokracja natrafia na coraz bardziej wyboistą drogę, a wspólnota jawi się jako nieosiągalna wartość.

Historia ostatnich trzydziestu, a nawet czterdziestu lat daje niezwykle interesujący materiał do rozważań na temat Polski w kontekście przynależności do rodziny państw tworzących Unię Europejską, która chce być postrzegana – z samego niejako założenia – jako właśnie wspólnota. Czy integracja europejska miałaby doprowadzić do stworzenia wspólnoty wspólnot? Pozostawimy jednak na uboczu tego rodzaju rozważania, a uwagę skierujemy bardziej na Polskę, która w ostatnich kilku latach wydaje się dystansować od prowadzonej do tej pory polityki, a zarazem kwestionować stopień integracji i zarzucać instytucjom europejskim zbyt daleko idącą ingerencję w suwerenne prawa poszczególnych państw. Tym samym odnosimy wrażenie, że Rzeczpospolita zmierza do kwestionowania swoich zobowiązań traktatowych, których treść stanowi istotę europejskiej wspólnoty. Klimat polityczny i społeczny w kraju nie wskazuje na nadmierne skłonności do obrony wartości, które legły u podstaw Unii Europejskiej. Sprzyjanie przynależności Polski do państw członkowskich wykazuje cechy powierzchowności i sprowadza się raczej do sfery korzyści materialnych, swobody podróżowania i podejmowania pracy w innych krajach Starego Kontynentu. Sprawnie funkcjonujące instytucje demokratycznego państwa prawnego opartego na konstytucji i wezwania do przestrzegania zobowiązań traktatowych zaczyna się uznawać za naruszenie suwerenności Rzeczpospolitej, wyrażając nawet gotowość do podjęcia ryzyka utraty wspomnianych funduszy w razie stwierdzonych naruszeń praworządności.

Zasadnym okazuje się chyba pytanie, na ile Polska sama stanowi wspólnotę i na ile jej emanacją jest państwo zbudowane na wartościach bliskich krajom podpisującym traktat rzymski. Asumpt do tego rodzaju rozważań dał choćby klimat, jaki zrodził się wokół pandemii wywołanej COVID-19. Wszystkie państwa europejskie podjęły walkę z zaraźliwym wirusem przenoszonym przez ludzi. Antidotum stały się powszechnie dostępne szczepionki chroniące w znacznym stopniu przed śmiercią, a co najmniej przed ciężkim przebiegiem choroby, i liczne ograniczenia dotyczące chociażby gromadzenia się ludzi, noszenia masek itp. W tej sytuacji sposób zachowania jednostek w poszczególnych krajach daje podstawy do oceny stopnia solidarności społecznej i poczucia odpowiedzialności za innych. Ponieważ nosicielem i źródłem zakażenia jest człowiek, powszechność szczepień okazała się warunkiem opanowania sytuacji, a przynajmniej znacznego ograniczenia zagrożeń. Tym samym tzw. stopień wyszczepialności populacji w poszczególnych krajach stał się niejako obrazem postaw społecznych, zwłaszcza poczucia wspólnoty, odpowiedzialności i solidarności w zwalczaniu pandemii. Wspomniany wskaźnik według stanu na początek grudnia 2021 roku zaskakująco potwierdzał wyraźny podział Europy na część zachodnią i wschodnią. Jego średnia wartość dla Unii wyniosła nieco ponad 70% ludności. Powyżej tej wielkości plasowały się prawie wszystkie państwa zachodnie kontynentu, osiągając nawet 80–90% zaszczepionych. Tabele zamykały Bułgaria i Rumunia z danymi odpowiednio 26% i 40% obywateli spośród ogółu uprawnionych. Polska ze wskaźnikiem 53% znalazła się na 23 miejscu na 27 państw. To charakterystyczny znak ciągłego lokowania się naszego kraju pomiędzy Wschodem a Zachodem. Pod tym względem niewiele zmieniła nasza kilkunastoletnia przynależność do Unii Europejskiej.

Obraz Polski z naniesionymi danymi o skali szczepień wykazuje zadziwiające podobieństwo do Europy – im dalej na wschód i południowy wschód, tym wskaźniki te wykazują wyraźnie tendencję spadkową. Czy możemy to uznać za niezmienny spadek po zaborach?

Czas walki z pandemią dał powód do dość szczególnego stawiania zarzutów rządowi o zbyt małą determinację w podejmowaniu środków na rzecz ograniczania skutków szerzącego się wirusa. To stosunkowo liczne głosy pochodzące nie tylko ze strony opozycji politycznej, co byłoby zrozumiałe, ale artykułowane także przez specjalistów spośród zawodów medycznych. Prorządowe media sugerują z kolei sprzyjanie przeciwnikom szczepień z tego powodu, że ruch antyszczepionkowy skupia, jak twierdzą, elektorat partii rządzącej. W świetle działań podejmowanych przez inne państwa, mających na celu ograniczenie skutków pandemii, program rządowy wydaje się pozostawiać wiele do życzenia. Zbyt słabe jest przede wszystkim przekonanie, że walka z COVID-19 to sprawa wyraźnie publiczna, nie zaś prywatna, powiązana z głosami na temat wolności osobistej dochodzącymi ze strony unikających poddania się szczepieniu i podporządkowania ograniczeniom zmierzającym do ochrony zdrowia innych osób. Jeśli chcielibyśmy stawiać zarzuty rządzącym, to ten jest chyba najpoważniejszy i w zasadzie dyskwalifikujący. Jeżeli zaniechania rodzą jakieś skutki, to nie tylko w dziedzinie ochrony zdrowia w skali makro, ale także w wymiarze budowania ludzkiej wspólnoty i sprzyjania podziałom społecznym. Tym sposobem w miejsce społeczeństwa obywatelskiego postępuje atomizacja, a wartości spajające wspólnotę napotykają na próżnię. Jeśli brakuje wspólnotowej solidarności w zwalczaniu COVID-19, to cóż może jeszcze łączyć ludzi? Ignorowanie postulatów utworzonej przy premierze Rady Medycznej z zakresu podejmowania środków przeciwko skutkom pandemii przyniosło rezygnację z udziału w tej formacji zdecydowanej większości znakomitych medyków.

Postawy społeczne to jednak nie tylko wypadkowa polityki ostatnich lat, ale także – a może przede wszystkim – następstwo głębokich uwarunkowań dziejowych. Historia powinna zostać opowiedziana jednak inaczej niż podręcznikową narracją, zbyt często podkreślającą wątpliwe sukcesy bez wrażliwości ukierunkowanej na rozwój społeczny i zaawansowanie cywilizacyjne kraju. Utyskiwanie na los chłopa pańszczyźnianego i eufemistyczne stwierdzenie o brakach w rozwoju miast to za mało, aby próbować dopatrywać się w losach naszej ojczyzny źródła dzisiejszych postaw przejawiających się w życiu społecznym i politycznym kraju. Zbyt często skupiamy się na wydarzeniach historycznych, które wcale nie zasługują na uwagę. Dotyczy to także nadmiernego eksponowania martyrologii.

W ślad za stwierdzeniem Heleny Mantel, zgodnie z którym historia to nie jest przeszłość, ale to, co pozostaje na sicie, gdy przetoczą się wieki[2], warto podjąć próbę swoistego przesiewu wydarzeń od czasu wojny trzynastoletniej, aby móc właściwie odczytać te z nich, które ukształtowały polską zbiorowość, a także samo państwo.

Spośród wielu wydarzeń można pokusić się o wybranie czy też wskazanie swoistych znaków czasu współczesności. Dla Polski 2021 roku za takie należy uznać te, które wskazują na poziom akceptacji demokracji i dają powody do określenia stopnia rozwoju społecznego, w tym budowy społeczeństwa opartego na uznanych wartościach, jakie legły u podstaw utworzenia europejskiej wspólnoty. Do takich znaków można zaliczyć ignorowanie i ostentacyjne niewykonywanie przez organy władzy państwowej wyroków polskich sądów oraz spadek Polski w rankingu wolności prasy sporządzanym przez pozarządową organizację Reporterzy bez Granic. Szczególnie ten ostatni wskaźnik jest znaczący, ponieważ w niedługim czasie znaleźliśmy się na 64 pozycji zestawienia, obniżając swoją lokatę o ponad 40 miejsc. Być może obecnie kluczowe wydaje się również pytanie o to, kogo ten fakt w Polsce jeszcze zajmuje i interesuje.

1

Zwycięzcy

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

[1] S. Skarżyński, Ile jeszcze wytrzyma Rosja, „Gazeta Wyborcza” 3–4.09.2022, s. 22–23.

[2] Cyt. za: Catherine Nixey, Ciemniejący wiek, tłum. J. Jedliński, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2023, s. 33.

Nakładem wydawnictwa Novae Res ukazały się również:

Spis treści:

Okładka
Strona tytułowa
Wstęp
1. Zwycięzcy
2. Zderzenie
3. Odmienność
4. Niemoc uświęcona
5. Rozproszenie
6. Dziedzictwo
7. Brzemię historii

Wieczna udręka

ISBN: 978-83-8373-264-0

© Stanisław Sałapa i Wydawnictwo Novae Res 2024

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Magdalena Czarnecka

KOREKTA: Angelika Kotowska

OKŁADKA: Wiola Pierzgalska

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek