Zemsta w cieniu kwarantanny - Małgorzata Kasprzyk - ebook + audiobook

Zemsta w cieniu kwarantanny ebook

Kasprzyk Małgorzata

3,6

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Jowita czuje się boleśnie dotknięta postępowaniem swego ukochanego, który oszukał ją i wykorzystał. Próbuje się na nim odegrać – niestety bezskutecznie. W dodatku epidemia powoduje, że możliwości działania coraz bardziej się kurczą.Wówczas, w ramach akcji „LOT do Domu”, powraca z zagranicy jej młodsza siostra Julia, która zawsze miewała szalone pomysły. Czy dwie kobiety uwięzione na kwarantannie mogą wspólnie dokonać zemsty? Oczywiście! Mają przecież do dyspozycji Internet…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 103

Oceny
3,6 (16 ocen)
2
10
2
0
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



© Copyright by Małgorzata Kasprzyk & e-bookowo

Zdjęcie na okładce: Uncle Ray pixabay.com

Projekt okładki: Katarzyna Krzan

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: [email protected]

ISBN: 978-83-8166-205-5

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2021

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

PROLOG 28.12.2019

Jowita uznała ten dzień za najgorszy w roku. Już wcześniej podejrzewała, że Gracjan ją oszukuje, lecz nie miała na to dowodów. Jednak on był coraz częściej zajęty, nawet wtedy, gdy teoretycznie mógłby poświęcić jej czas. Zastanawiała się zatem, czy przypadkiem nie poświęca go innej…

Tego nieszczęsnego dnia wybrała się na wyprzedaże do galerii handlowej położonej w pobliżu osiedla, na którym jej ukochany wynajmował mieszkanie. Zmęczona buszowaniem po sklepach, postanowiła go odwiedzić. Być może podświadomie pragnęła sprawdzić, czy rzeczywiście jest w domu i pracuje nad nową książką – tak przecież powiedział, gdy w święta rozmawiali przez Skype. Idąc w kierunku wysokiego bloku z wielkiej płyty, jakich sporo było na Woli, miała jednak nadzieję, że zastanie go w domu. Po kilkukrotnym wybraniu numeru mieszkania na klawiaturze domofonu musiała porzucić złudzenia – Gracjana nie było. Wiedziona złym przeczuciem, poszła jeszcze sprawdzić położony sto metrów dalej parking strzeżony, na którym jej ukochany zawsze trzymał samochód w obawie, by nie stał się łupem złodziei. Niestety samochodu też nie było…

Wróciła do domu w minorowym nastroju. Nie chciała od razu dzwonić do Gracjana – postanowiła dać sobie trochę czasu na ochłonięcie. Dopiero godzinę później wybrała jego numer z zamiarem zadania niewinnego pytania, gdzie się podziewał tego popołudnia. W głębi serca wciąż żywiła nadzieję, że otrzyma od niego jakieś rozsądne wytłumaczenie. Nadzieja ta prysła, gdy odpowiedział:

- Byłem w domu, skarbie. Pracowałem nad książką.

- Po zakupach pojechałam do ciebie – rzuciła, usiłując stłumić gniew.

- Pewnie akurat wtedy wyskoczyłem po chleb. Musieliśmy się minąć.

Jowita wiedziała, że osiedlowy sklep znajdował się w sąsiednim bloku i Gracjan bez problemu mógł tam kupić chleb. Nie musiał nigdzie jechać samochodem...

STYCZEŃ 2020

Jowita Nowak zawsze miała kompleksy na tle swojej tuszy. Były one może uzasadnione w czasach szkolnych, gdy rzeczywiście uchodziła za grubaskę, lecz później stały się zupełnie bezpodstawne. W okresie studiów zaczęła bowiem chodzić na siłownię i w pocie czoła pozbywać się kolejnych fałdek tłuszczu. Jej upór przyniósł rezultaty: obecnie nosiła rozmiar 40 lub 42 – w zależności od producenta. Niestety nadal uważała, że to o wiele za dużo, zwłaszcza gdy w sklepach widziała głownie rozmiary 36 lub 38. Te pozostawały całkowicie poza jej zasięgiem. Nawet gdyby się głodziła, nie dałaby rady tak schudnąć. Należała bowiem do tych osób, które łatwo przybierają na wadze, a z ogromną trudnością tracą. W związku z tym już dawno wyrzekła się swoich ukochanych słodyczy oraz innych rzeczy, które uwielbiała. Mimo to jej największym osiągnięciem pozostawał rozmiar 40. Chociaż wiele osób twierdziło, że wygląda w nim bardzo dobrze, ona nadal w głębi duszy czuła się gruba…

Te kompleksy miały ogromny wpływ na jej stosunek do mężczyzn. Po prostu nie sądziła, że jest godna zainteresowania, więc nie mogła uwierzyć, gdy któryś zapraszał ją na randkę. Traktowała te propozycje jak cudowne niespodzianki. Najbardziej niewiarygodna z nich miała miejsce we wrześniu dwa tysiące osiemnastego roku, kiedy w liceum, w którym pracowała jako polonistka, pojawił się nowy nauczyciel historii: młody, przystojny, charyzmatyczny. W dodatku okazało się, że pisze książki z gatunku fantastyki! Nazywał się Gracjan Skalski, lecz był bardziej znany jako Gracjan S. - tak podpisywał swoje powieści. Oczywiście Jowita uległa oczarowaniu, podobnie jak jej koleżanki. Kiedy ich idol wchodził rano do pokoju nauczycielskiego, wszystkie miały wrażenie, że właśnie wzeszło słońce…

Początkowo Jowita czuła się tylko jego znajomą z pracy, lecz z czasem nawet ona zauważyła, że Gracjan poświęca jej więcej uwagi niż innym. To do niej przychodził na pogawędki w czasie przerw, to z nią najchętniej siedział przy stoliku podczas rad pedagogicznych, to ją odprowadzał do domu po wieczornych szkoleniach. W końcu zaproponował jej pierwszą kawę, potem kolację i tak… zostali parą.

Zakochana dziewczyna nie wiedziała jeszcze, jak bardzo dała się wkręcić. Traktowała romans z Gracjanem jak cudowny sen, który się spełnił. Nie dostrzegała tego, że w miarę upływu czasu coraz więcej dla niego robi: jest redaktorką tekstów, korektorką, osobistą sekretarką… W sumie pomagała mu z radością! Bardzo jej imponowało, że została pierwszą czytelniczką jego powieści oraz doradczynią, której opinie ceni. W początkowym okresie zafascynowania tym uroczym facetem nawet nie pomyślała, że on po prostu ją wykorzystuje. Czuła się szczęśliwa i spełniona jako kobieta. Pod wpływem miłości, naiwnie uważanej za odwzajemnioną, bardzo wypiękniała. Chwilowo przestała też mieć problemy z wagą, ponieważ żyła tylko uczuciem i powietrzem.

Wtedy jeszcze nie miała powodów, by wątpić w wierność Gracjana. Cały wolny czas spędzali razem, pracując nad jego kolejnymi powieściami, chodząc na romantyczne kolacje lub kochając się w zaciszu jej przytulnego mieszkanka. Do siebie Gracjan rzadko ją zapraszał, gdyż nie potrafił utrzymać porządku w wynajmowanej kawalerce. Wszędzie walały się książki, notatki, wydruki kolejnych rozdziałów jego powieści… Ten chaos najwyraźniej mu odpowiadał, ponieważ sprzyjał pracy twórczej.

Sytuacja zaczęła się powoli zmieniać wiosną dwa tysiące dziewiętnastego roku. Wtedy Jowita i Gracjan przestali być nierozłączni, a on coraz częściej wymigiwał się od spotkań, twierdząc, że musi odwiedzać chorą babcię. Początkowo dziewczyna nie kwestionowała tego, zdając sobie sprawę, jak trudna musi być sytuacja starszej, samotnie mieszkającej kobiety, która niedomaga. Nic dziwnego, że musi prosić o pomoc wnuka. Jednak kilka razy podczas spotkań z babcią Gracjan miał wyłączony telefon, co uznała za dziwne. Nawet przemknęło jej wtedy przez myśl, że może spotyka się z kimś innym…

Oczywiście nie miała żadnych dowodów na prawdziwość tej tezy aż do dwudziestego ósmego grudnia, gdy przyłapała go na kłamstwie. Od tamtej pory zrobiła się nieufna. On chyba to wyczuwał, gdyż starał się za wszelką cenę zatrzeć złe wrażenie: znów miał dla niej czas, zapraszał ją na romantyczne kolacje, zabierał do kina… I może Jowita ponownie nabrałaby do niego zaufania, gdyby nie pewna wiadomość odebrana na Facebooku. Skontaktowała się z nią niejaka Paulina Bańska, która twierdziła, że zajmuje się grafiką komputerową, w zawiązku z czym często przygotowuje okładki do książek Gracjana. Chciała się spotkać i porozmawiać. Niezawodny kobiecy instynkt podpowiedział wówczas Jowicie, że to jej rywalka…

Zgodziła się na spotkanie, ponieważ była ciekawa, co tamta będzie miała do powiedzenia. Oglądając jej profil zauważyła, że to atrakcyjna dziewczyna: szczupła szatynka o urokliwym uśmiechu. Prawdopodobnie Gracjan stracił dla niej głowę i dlatego planował zmiany w swoim życiu osobistym. Oczywiście mógł ją sam o tym poinformować, skoro widzieli się tego dnia w szkole, ale podejrzewała, że bał się postawić sprawę jasno. Jako typowy tchórz wolał wykorzystać do tego celu swoją nową dziewczynę.

Jowita umówiła się z nią w kawiarni zaraz po lekcjach. Nie miała pojęcia, jak powinna zareagować na wiadomość o tym, że Gracjan wybrał inną, czuła tylko, że wszystko w niej buzuje ze złości. A to drań! Porzuca ją po tym, co dla niego zrobiła i nawet nie ma odwagi powiedzieć jej tego osobiście! Na samą myśl o tym budziły się w niej – łagodnej z natury kobiecie – mordercze instynkty…

Punktualnie o umówionej porze dziewczyna pojawiła się w kawiarni. Podały sobie ręce, uśmiechnęły się, bo tak wypadało, po czym usiadły naprzeciw siebie. Ku radości Jowity tamta również wydawała się spięta – może nawet bardziej niż ona…

- Czego się napijesz? – zapytała.

- Paulina zawahała się przez chwilę, po czym odparła:

- Może cappuccino.

Spokojnie złożyły zamówienie niczym przyjaciółki, które umówiły się na plotki. Najwyraźniej obie próbowały nad sobą panować. Jowicie przychodziło to trochę łatwiej, gdyż mogła przyjąć postawę wyczekującą. Ostatecznie to tamta poprosiła o spotkanie, twierdząc, że ma jej coś ważnego do powiedzenia.

- Nie chcę zabierać ci czasu, więc będę się streszczać – obiecała Paulina, kiedy kelnerka odeszła. – Widziałam cię przed szkołą z Gracjanem i domyśliłam się, że jesteście parą. Widzisz… on równolegle spotykał się ze mną, i to nie tylko w sprawach dotyczących swoich książek.

Jowita zmarszczyła brwi i zamyśliła się. Nie wyglądało na to, że tamta chce ją pognębić, przeciwnie – sama robiła wrażenie przygnębionej. Chyba przypadkowo odkryła drugą kobietę w życiu Gracjana i była na niego zła. Czyżby jechała na tym samym wózku, co ona? Wcześniej roiła sobie, że jest tą jedyną, a teraz zorientowała się, że jednak nie? Czyli ten drań wykorzystywał je obie...

- Chcesz powiedzieć, że z tobą też sypiał? – zapytała wprost.

Paulina skinęła głową, co niesamowicie wzburzyło Jowitę.

- A to skurwiel! – skomentowała krótko.

Po tej oszczędnej wymianie zdań nastąpiła chwila ciszy. Druga dziewczyna Gracjana wydawała się załamana i wcale nie usiłowała go bronić. Widząc to, Jowita dodała:

- Ja już od pewnego czasu podejrzewałam, że on kogoś ma. Tak często bywał zajęty… Mówił mi, że pisze w domu, ale raz pojechałam tam i go nie zastałam. Gdy potem o to zapytałam, odpowiedział, że wyszedł do sklepu, ale pod blokiem samochodu nie było…

Przerwała swoje wywody i popatrzyła uważnie na siedzącą naprzeciwko dziewczynę. Zaczynał jej się rysować w głowie pewien plan. Wszystko wskazywało na to, że Paulina czuła się tak samo zdradzona i wykorzystana jak ona. Przecież w korespondencji na Facebooku wspomniała, że przygotowywała projekty okładek do książek Gracjana, grafiki promocyjne, zakładki… Pewnie też się w nim zakochała i dlatego pomagała mu w karierze. A kiedy zobaczyła go z nią przed szkołą, musiała doznać szoku…

- Co teraz zamierzasz? - zapytała.

- Zerwę z nim – odparła Paulina stanowczo. – Nie pozwolę się dłużej oszukiwać.

To właśnie Jowita chciała usłyszeć.

- Ja też – powiedziała. – Wobec tego mam propozycję: zerwijmy z nim jednocześnie.

Widząc, że zaskoczyła Paulinę, zaczęła jej tłumaczyć założenia swego pomysłu.

- W piątek jesteśmy umówieni o szesnastej u mnie w domu. Tu jest adres. Ty też przyjedź, tylko trochę wcześniej. Gracjan dojedzie po spotkaniu z wydawcą i padnie, jak nas razem zobaczy…

- A my wykorzystamy sytuację i powiemy mu, że już nie chcemy go znać? – zapytała Paulina.

- Dokładnie!

Wszystko wskazywało na to, że Paulinie spodobał się ten pomysł. Przesiedziały w kawiarni jeszcze godzinę, rozmawiając o mężczyźnie, który je oszukiwał. Porównywały jego zachowanie w różnych sytuacjach, upewniały się, że często udawał i kręcił… Wspólne nieszczęście bardzo je do siebie zbliżyło. Obie miały świadomość, że mężczyzna, którego uważały za ideał, okazał się zimnym, cynicznym draniem…

***

Chociaż Jowita podjęła decyzję o zerwaniu z Gracjanem spontanicznie, nie żałowała ani trochę. Tamtego dnia, siedząc przy kawiarnianym stoliku naprzeciw rywalki, uświadomiła sobie, że już nigdy nie będzie mogła mu zaufać. Nawet jeśli Paulina go rzuci, pewnie szybko poszuka sobie innej… Jaka zatem rola czeka ją u jego boku? Tej, która akceptuje zdrady, udając jednocześnie, że o nich nie wie? To było zbyt wiele nawet dla niej. Kiedy myślała o tych długich godzinach spędzanych na poprawianiu tekstów Gracjana, robieniu korekt i odpowiadaniu na maile od fanów, czuła, że nie zasłużyła na taki los. Tyle dla niego zrobiła, a on w zamian napluł jej w twarz!

To ostatnie zajęcie wydało jej się teraz szczególnie upokarzające. Gracjan zamieszczał w posłowiu do wszystkich powieści swój adres e-mail, lecz nie chciało mu się odpowiadać na listy. Czytał je tylko, a potem przesyłał do niej, z prośbą, aby odpisała kilka słów. A ona – jak skończona idiotka – spełniała jego prośbę, nie buntując się przed pełnieniem roli osobistej sekretarki pisarza… Żeby to był jeszcze sławny pisarz! Ale początkujący?

Nagle, na myśl o początkującym pisarzu, Jowita coś sobie przypomniała. Czytając ostatnią powieść Gracjana, która miała niebawem się ukazać, odnosiła dziwne wrażenie, że zna początek. Wspomniała nawet o tym, ale on ją zbył.

- Przecież wcześniej opowiadałem ci o moim pomyśle. Widocznie dobrze go zapamiętałaś.

Jowita mu wtedy uwierzyła, gdyż było to bardzo prawdopodobne. Dopiero teraz skojarzyła, że rzeczywiście zna początek, i to wcale nie z rozmów z Gracjanem. Opisał go w liście jeden z fanów – młody chłopak, który właśnie zaczynał tworzyć swoją pierwszą książkę i chciał poprosić Gracjana o opinię. W tym celu załączył trzy początkowe rozdziały. Gracjan stwierdził jednak, że pomysł jest kiepski i zlecił jej napisanie tego w delikatny sposób, co też zrobiła. A potem wykorzystał ten pomysł w swojej własnej książce, czyli popełnił plagiat…

To odkrycie wstrząsnęło Jowitą. Przez długi czas szukała właściwego maila w swojej skrzynce. Była pewna, że go nie usunęła, gdyż zawsze „na wszelki wypadek” zatrzymywała korespondencję związaną ze sprawami Gracjana. Okazało się to świetnym pomysłem. Teraz miała wszystko jak na talerzu: sam mail oraz załącznik. Po przeczytaniu zawartych w nim trzech rozdziałów mogła mieć pewność, że się nie pomyliła: Gracjan był plagiatorem!

Chwilę później skojarzyła również, że dzięki tej wiedzy ma niepowtarzalną okazję, aby się na nim odegrać za wszystkie upokorzenia…

***

W piątek Paulina stawiła się u niej punktualnie. Robiła wrażenie przybitej, ale zdeterminowanej. Najwyraźniej nie miała zamiaru wycofywać się z planu podwójnego zerwania.

- Dobrze, że już jesteś – powiedziała Jowita. – Gracjan zaraz przyjdzie.

Zaprosiła przybyłą do środka i zaproponowała coś do picia.

- Na razie dziękuję – odparła Paulina. – Chwilowo nie jestem w stanie nic przełknąć.

Wobec tego dziewczyny usiadły na kanapie, po czym gospodyni zapytała:

- Mogę zacząć? Bardzo bym chciała, żeby usłyszał to ode mnie.

- Oczywiście. Ja tylko potwierdzę twoje słowa.

Jowita była z tego bardzo zadowolona. W głębi duszy czuła się tą bardziej wykorzystaną przez Gracjana, dlatego pragnęła powiedzieć mu, że obie postanowiły z nim zerwać. Miało jej to częściowo zrekompensować te wszystkie dodatkowe obowiązki związane z jego powieściami, które od dawna pochłaniały prawie cały czas przeznaczony na wypoczynek. Oczywiście zasadniczo chciała pełnej rekompensaty, lecz musiała sobie powiedzieć „nie wszystko na raz”.

Dzwonek do drzwi sprawił, że obie drgnęły i jednocześnie się podniosły. Potem Jowita poszła otworzyć.

- Cześć, skarbie – powiedział Gracjan, uśmiechając się do niej na powitanie.

Jowita odwzajemniła uśmiech, po czym zaprosiła go do salonu. Wszedł swobodnym krokiem, lecz na widok swojej drugiej dziewczyny stanął jak wryty i zapomniał przysłowiowego języka w gębie.

- Zapomniałam ci powiedzieć, że zaprosiłam Paulinę. – W głosie gospodyni brzmiała podejrzana słodycz. – Poznałyśmy się kilka dni temu i dużo rozmawiałyśmy o tobie. Na przykład o tym, jaki jesteś dobry w łóżku…

- I o tym, jak świetnie potrafisz kłamać – dorzuciła Paulina.

- Uznałyśmy jednak, że nie lubimy trójkątów – kontynuowała Jowita. – Każda z nas jest staroświecką kobietą, która chce mieć swojego faceta na wyłączność, zwłaszcza jeśli nie tylko z nim sypia, lecz również pomaga mu w karierze. W związku z tym postanowiłyśmy z tobą zerwać. Obie.

- Postanowiłyśmy też skończyć z bezinteresowną pomocą, jaką do tej pory ci świadczyłyśmy – dodała Paulina. – Poszukaj sobie innych naiwnych.

- Dziewczyny, co wy…? – Gracjan wydawał się bezbronny jak dziecko wobec tego zmasowanego ataku swoich kobiet.

- My cię po prostu rzucamy – powtórzyła Jowita.

- Nieodwołalnie – poparła ją Paulina.

Chyba wreszcie dotarło do niego, że nie żartują.

- To ja już pójdę – jęknął cicho.

- Tak będzie najlepiej – stwierdziła gospodyni.

Ramiona Gracjana opadły, co sprawiło, że wydawał się niższy niż zazwyczaj i jakby starszy. Z pochyloną głową wyszedł do przedpokoju, zapomniawszy powiedzieć „Do widzenia”. Jowita zamknęła za nim drzwi, po czym wróciła do salonu.

- No i zemściłyśmy się na nim – powiedziała Paulina.

- My? Na razie to ty się na nim zemściłaś, mówiąc mi o wszystkim. Ale ja też mam zamiar komuś o czymś powiedzieć.

Jowita sięgnęła po laptop leżący na stole, otworzyła go i zalogowała się do poczty.

- Zaraz ci coś pokażę – oznajmiła. – Szukałam tego maila przez godzinę…

Podała laptop Paulinie, która ze zdziwieniem zaczęła czytać.

Szanowny Panie, jest Pan moim pisarskim idolem. Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem wszystkie dzieła, które wyszły spod Pańskiego pióra…

Kiedy skończyła, Jowita opowiedziała jej historię ukradzionego pomysłu na powieść. Paulina wydawała się tak samo wstrząśnięta jak ona.

- Chcesz powiedzieć, że…

Nie miała odwagi dokończyć.

- Gracjan kazał mi skrytykować pomysł, żeby zniechęcić tego chłopaka do dalszego pisania. A potem sam go wykorzystał w swojej książce.

- To ta, która ma się ukazać w przyszłym tygodniu?

Jowita skinęła głową.

- Mam adres e-mail tego początkującego autora – powiedziała, nie kryjąc satysfakcji ze swego odkrycia. – Nie sądzisz, że on powinien się o tym dowiedzieć…?

- Chyba tak. W końcu został oszukany podobnie jak my.

- Z tą tylko różnicą, że nie kochał tego łajdaka.

W tym momencie obie westchnęły z goryczą.

- Muszę jednak przyznać, że nie posadzałam Gracjana o coś takiego – przyznała Paulina. – Oszukiwanie kobiet to jedno, a plagiat to drugie.

- Co więcej, w zasadzie przestępstwo – uzupełniła Jowita.

- W takim razie powinnaś temu chłopakowi o tym powiedzieć.

- Cieszę się, że tak uważasz.

Ich jednomyślność sprawiła, że Jowita przestała się wahać. Droga do zemsty na Gracjanie była otwarta, a poza tym wiązała się ze spełnieniem dobrego uczynku. Musiała z niej skorzystać!

Kiedy pożegnała Paulinę, usiadła przed komputerem i zaczęła pisać:

Szanowny Panie,

Pański pisarski idol okazał się zwykłym złodziejem. W przyszłym tygodniu wydaje powieść „Mroczne miasto”, której początek z pewnością wyda się Panu znajomy. Zapożyczył go z tych trzech rozdziałów, które nadesłał Pan w swoim mailu. Proszę przeczytać i sprawdzić.

Z poważaniem,

Jowita Nowak (była asystentka Gracjana S.)

Dodała tę wstawkę w nawiasie, ponieważ uznała, że musi mu jakoś wytłumaczyć, skąd wie o całej sprawie. Poza tym „asystentka” brzmiało jednak lepiej niż „sekretarka”. Potem wysłała wiadomość.

***

Dokonawszy zemsty, Jowita poczuła się trochę lepiej. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że odkąd pojawiła się Paulina, działała jak w transie. Potwierdzenie zdrady ukochanego wprawiło ją we wściekłość i skłoniło do szybkiego zerwania. Gdyby nie to, że podejrzenia kiełkowały w jej sercu od dawna, pewnie by rozpaczała, ale tak… Była po prostu zła jak nigdy wcześniej.

Jednak idąc do pracy następnego ranka zrozumiała, że najgorsze jeszcze przed nią. I nie chodziło wcale o perspektywę spotkania Gracjana, tylko o komentarze koleżanek. Wszystkie wiedziały przecież, że coś ich łączyło… Teraz szybko odkryją, że sprawa skończona i pewnie będą miały cichą satysfakcję. A może wcale nie cichą? Może będą o nich plotkować po kątach, dochodzić, co się stało, snuć różne teorie? To będzie straszne!

Z niechęcią przekroczyła próg pokoju nauczycielskiego, chociaż na ogół lubiła to miejsce. Od razu zauważyła, że wszyscy z dużym podnieceniem o czymś rozmawiają. Wydawało się jednak nieprawdopodobne, żeby już wiedzieli o jej rozstaniu z Gracjanem, więc z ciekawością nadstawiła ucha.

- Jak to jest „pacjent zero”? Gdzie? – pytała matematyczka.

- We Francji – wyjaśnił fizyk.

- Oczywiście przywlókł chorobę – dodała germanistka.

- Trzeba było od razu zawiesić połączenia lotnicze z Chinami – stwierdził stanowczo wuefista. – Wtedy nikt by niczego nie przywlókł.

- Nasz rząd powinien teraz zamknąć granice – rzucił wicedyrektor.

- Teraz już za późno – powiedział informatyk. – Skoro zaraza dotarła do Europy, to i tak się rozniesie.

Jowita skojarzyła, że rozmawiają o tym dziwnym wirusie, który na początku roku pojawił się w Chinach. Ona też o nim słyszała, ale nie przejmowała się specjalnie. Tyle już tych wirusów było i zawsze jakoś udawało się opanować epidemię, więc i teraz się uda. Szczerze w to wierzyła. Nawet czuła ulgę, widząc że grono pedagogiczne ma o czym rozmawiać i nie zwraca żadnej uwagi na nią ani na Gracjana…