Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
FASCYNUJĄCA ANALIZA TEGO, JAK PAMIĘTAMY I DLACZEGO ZAPOMINAMY.
Czy kiedykolwiek poczułeś falę paniki, nie mogąc przypomnieć sobie nazwiska aktora z filmu, który widziałeś w zeszłym tygodniu? Czy zdarzyło ci się wejść do pokoju i zapomnieć dlaczego tam poszedłeś?
Pewnie martwisz się, że te zaniki pamięci mogą być wczesnym objawem choroby Alzheimera. W rzeczywistości dla zdecydowanej większości z nas te przykłady zapominania są całkowicie normalne. Dlaczego? Ponieważ chociaż pamięć jest niesamowita, daleko jej do doskonałości.
To, że twoja pamięć czasami zawodzi, nie oznacza, że jest zepsuta lub chora.
Zapominanie jest w rzeczywistości częścią bycia człowiekiem.
Czy utracone wspomnienia są tylko chwilowo niedostępne czy też wymazane na zawsze? Jaka jest różnica między zwykłym zapominaniem, a zapominaniem z powodu choroby?
Jak głęboki wpływ na pamięć mają emocje, sen i stres?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 212
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla Aleny, Ethana, Stelli i Peanuta
WSTĘP
Wyobraź sobie jednocentową monetę. Amerykanie widują ją w swoim życiu setki, jeśli nie tysiące razy, więc przypomnienie sobie tego, jak wygląda, nie powinno stanowić problemu. Mają ten obraz wyryty w pamięci.
Ale czy na pewno? Który prezydent na niej widnieje? W którą stronę zwrócony jest jego profil? Na pewno? Gdzie znajduje się data? A inskrypcje LIBERTY i IN GOD WE TRUST[1]? Co znajduje się na rewersie? Umiesz ze szczegółami narysować obie strony z pamięci? Jak to możliwe, że można pamiętać jednocentówkę i jednocześnie nie być pewnym tak wielu szczegółów? Czy moja pamięć szwankuje?
Nie. Robi dokładnie to, co powinna.
Twój mózg jest niesamowity. Codziennie dokonuje niezliczonych cudów – widzi, słyszy, doznaje smaków, zapachów i dotyku. Czuje też ból, przyjemność, temperaturę, stres i szeroki wachlarz emocji. Tworzy plany i rozwiązuje problemy. Wie, gdzie w przestrzeni się znajdujesz, żebyś nie wszedł[2] w ścianę albo się nie potknął, gdy zejdziesz z chodnika na jezdnię, żeby przejść na drugą stronę ulicy. Rozumie i wytwarza język. Przekazuje informacje o chęci na czekoladę i seks, o współodczuwaniu ze szczęściem lub cierpieniem innych i o świadomości własnego istnienia. Potrafi też pamiętać. Ze wszystkich niebywałych cudów, których dokonuje twój mózg, ten jest największy.
Potrzebujesz pamięci, żeby móc czegokolwiek się nauczyć. Bez niej nie da się zachować informacji i doświadczeń. Nowo poznani ludzie pozostaliby obcy. Pod koniec czytania tego zdania nie pamiętalibyśmy poprzedniego. Polegamy na pamięci, żeby później zadzwonić do mamy i wziąć leki na serce przed snem, żeby się ubrać, umyć zęby, przeczytać te słowa, grać w tenisa i prowadzić samochód. Używamy jej od przebudzenia aż po pójście spać, ale nawet wtedy procesy pamięciowe trwają dalej.
Znaczące fakty i momenty z twojego życia połączone w całość tworzą twoją prywatną opowieść i tożsamość. Dzięki pamięci masz poczucie tego, kim jesteś i kim byłeś. Jeśli spotkałeś osobę, którą choroba Alzheimera odarła z osobistej historii, to wiesz z autopsji, jak kluczowa dla doświadczenia człowieczeństwa jest pamięć.
Jednak mimo swojej cudownej, niezbędnej i przenikliwej obecności w naszym życiu pamięć nie jest doskonała. Nasze mózgi nie są skonstruowane tak, żeby pamiętać imiona i nazwiska innych ludzi lub że mamy coś później do zrobienia ani żeby katalogować wszystko, z czym mamy styczność. Te niedoskonałości to zwyczajnie ustawienia fabryczne. Nawet u najmądrzejszych ludzi pamięć jest zawodna. Mężczyzna, który słynie z tego, że zapamiętał ponad sto tysięcy cyfr liczby pi, też może zapomnieć o urodzinach żony albo dlaczego przed chwilą wszedł do salonu.
Prawda jest taka, że prawie każdy z nas zapomni do jutra większość rzeczy, które dziś się wydarzyły. Jeśli wszystko zsumować, okaże się, że tak naprawdę nie pamiętamy większości naszego życia. Ile dni z zeszłego roku potrafimy opisać ze szczegółami? Większość ludzi pamięta średnio osiem lub dziesięć. A to niespełna trzy procent doświadczeń z niedalekiej przeszłości. Sprzed pięciu lat pamiętamy jeszcze mniej.
Wiele z tego, co pamiętamy, jest niepełne i nieprecyzyjne. Nasze wspomnienia o tym, co się stało, są szczególnie podatne na pominięcia i niezamierzone zmiany. Pamiętasz, gdzie i z kim byłeś oraz co robiłeś, gdy zastrzelono prezydenta Kennedy’ego, kiedy eksplodował wahadłowiec kosmiczny Challenger albo kiedy 11 września 2001 roku zawaliły się Twin Towers? Wspomnienia tych szokujących i budzących emocje wydarzeń wydają się świeże nawet po wielu latach. Jeśli jednak kiedykolwiek wspominałeś ten dzień albo oglądałeś lub czytałeś reportaże na jego temat, to mogę się założyć o ostatni grosz, że twoja szczegółowa pamięć, którą tak się szczycisz, pełna jest rzeczy, których tak naprawdę nigdy nie przeżyłeś.
No to co tak naprawdę pamięta twój mózg?
Twój pierwszy pocałunek.
Ile wynosi 6 × 6.
Jak wiązać buty.
Dzień, w którym urodził ci się syn.
Dzień, w którym zmarła ci babcia.
Kolory tęczy.
Twój adres.
Jak się jeździ na rowerze.
Co twój mózg najprawdopodobniej zapomni?
Twój dziesiąty pocałunek.
Co jadłeś na obiad w zeszłą środę.
Gdzie odłożyłeś telefon.
Nazwisko nauczyciela z piątej klasy.
Imię kobiety, którą poznałeś pięć minut temu.
Algebrę.
Żeby wyrzucić śmieci.
Hasło do wi-fi.
Dlaczego pamiętamy pierwszy pocałunek, ale nie dziesiąty? Od czego zależy, co zapomnimy, a co nie? Pamięć jest dość oszczędna. Mówiąc w skrócie, nasze mózgi wyewoluowały tak, żeby zachowywać tylko to, co ważne. Wszystko inne idzie do kosza. Prawda jest taka, że znaczna część naszego życia jest nawykowa, rutynowa i nieistotna. Bierzemy prysznic, myjemy zęby, pijemy kawę, jedziemy do pracy, pracujemy, jemy lunch, wracamy do domu, jemy obiad, oglądamy telewizję, spędzamy zbyt wiele czasu w mediach społecznościowych i idziemy spać. I tak dzień w dzień. Nie pamiętamy nic o praniu, które zrobiliśmy w zeszłym tygodniu. I nie ma w tym nic złego. W większości przypadków zapominanie nie jest problemem wymagającym naprawienia.
Wszyscy się chyba zgodzimy, że fakt, iż nie pamiętamy naszego dziesiątego pocałunku, prania z zeszłego tygodnia, tego, co jedliśmy w środę na lunch albo co znajduje się na awersie monety, nie ma większego znaczenia. Ale nasze mózgi zapominają mnóstwo rzeczy, na których nam zależy. Bardzo bym chciała pamiętać o tym, żeby zwrócić do biblioteki przetrzymaną książkę córki, dlaczego dopiero co weszłam do kuchni i gdzie odłożyłam okulary. Te rzeczy mają dla mnie znaczenie. W przypadkach takich jak te często zapominamy nie dlatego, że jest to nieefektywne dla naszego mózgu, ale dlatego że nie dostarczyliśmy mu wystarczających informacji wejściowych potrzebnych do tworzenia wspomnień i ich przywoływania. Te mało znaczące pamięciowe awarie to normalny efekt jego konstrukcji. Jednak rzadko myślimy w ten sposób, bo większość z nas nie zna „instrukcji obsługi pamięci dla użytkowników”. Pamiętalibyśmy więcej i zapominali mniej, gdybyśmy rozumieli, jak to wszystko funkcjonuje.
Większość z tego, co zapominamy, nie świadczy o ułomnej naturze, nie jest symptomem choroby, a nawet uzasadnionym powodem do zmartwienia, choć wielu z nas wyciąga takie wnioski. Zaczynamy się martwić, czujemy się zażenowani albo zwyczajnie przestraszeni za każdym razem, gdy zapominamy o czymś, o czym naszym zdaniem powinniśmy pamiętać, albo co zapamiętalibyśmy, gdybyśmy byli młodsi. Nie opuszcza nas przekonanie, że z wiekiem pamięć się pogorszy, zdradzi nas, aż w końcu całkiem opuści.
Jako neurobiolożka i autorka Motyla od ponad dziesięciu lat opowiadam o chorobie Alzheimera i pamięci przed pełnymi widowniami na całym świecie. Po każdym wykładzie ludzie zawsze czekają na mnie w lobby albo przypierają do ściany w łazience, żeby wyrazić swoje osobiste obawy na temat pamięci lub zapominania. Wielu z nich ma rodzica, dziadka, babcię lub współmałżonka z demencją. Doświadczyli ogromu strat i bólu powodowanych rozległą utratą pamięci. Gdy nie mogą przypomnieć sobie hasła do Netfliksa albo tytułu filmu, w którym występuje Tina Fey, obawiają się, że to wczesne oznaki choroby.
Nasze lęki związane z zapominaniem nie dotyczą jedynie strachu przed starzeniem się czy alzheimerem. Mają też związek z utratą wszelkich zdolności pamięci. Jest ona kluczowa dla naszego funkcjonowania i tożsamości, więc jeśli co chwilę coś wypada ci z głowy, jeśli zaczynasz zapominać słów, zapodziewasz gdzieś klucze, okulary i telefon, to obawa jest jedna: „Mogę stracić siebie”. Ze zrozumiałych powodów jest to przerażające.
Większość z nas postrzega zapominanie jako śmiertelnego wroga, ale nie zawsze jest ono przeszkodą, którą należy pokonać. Skuteczne zapamiętywanie często wymaga zapominania. A to, że czasem pamięć nas zawodzi, wcale nie oznacza, że coś jest z nią nie tak. Choć zapominanie jest frustrujące, to element człowieczeństwa. Poprzez rozumienie tego, jak funkcjonuje pamięć, możemy spokojnie podejść do tych niewygodnych potknięć. Możemy się także nauczyć, jak zapobiegać przypadkom niepamięci poprzez eliminację mylnych założeń i umiejętne omijanie powszechnych błędów.
Kiedy tłumaczę ludziom, dlaczego zapominają takie rzeczy, jak imiona, gdzie zaparkowali i czy brali już dziś witaminy, oraz kiedy opisuję, w jaki sposób zapamiętujemy i jak przywołujemy te informacje – nie z powodu patologii chorobowych, ale przez ewolucję naszych mózgów – robią głośny wydech. Wyglądają, jak gdyby pod wpływem tych informacji im ulżyło i ogarnia ich wdzięczność. Gdy się rozstajemy, przestają się bać i postrzegają swoją pamięć w nowy sposób. Czują przypływ sprawczej mocy.
Kiedy zrozumiemy pamięć i zaznajomimy się z tym, jak działa, poznamy jej mocne strony i irytujące słabości, jej naturalne słabe punkty i potencjalne nadprzyrodzone moce, możemy znacznie poprawić naszą zdolność zapamiętywania i będziemy mniej wstrząśnięci, kiedy nieuniknienie zaczniemy zapominać. Stworzymy oparte na wiedzy oczekiwania względem naszej pamięci i polepszymy nasze wspólne relacje. Nie musimy się jej więcej bać. A to może odmienić życie.
Choć pamięć rządzi, ma w sobie coś z głupca. Nie bez powodu pamiętasz tekst każdej piosenki Beatlesów, ale zapominasz znaczną część swojego życia. Albo znasz monolog Hamleta, którego nauczyłaś się w drugiej klasie liceum, ale wyleciało ci z głowy, o zakupienie czego prosił cię twój małżonek ledwie pięć minut temu. Jednocześnie pamiętamy i nie pamiętamy, jak wygląda jednocentowa moneta. Pamiętanie przenika i umożliwia wszystko, co robimy. Tak jak zapominanie.
Z tej książki dowiesz się, w jaki sposób powstają wspomnienia i jak je przywołujemy. Nie wszystkie wspomnienia są sobie równe. Jest ich wiele rodzajów – wspomnienia obecne na chwilę, te dotyczące różnych czynności, wiedzy, przeszłych zdarzeń, rzeczy do zrobienia później – i każde z nich zostaje przetworzone i zorganizowane w całkowicie odrębny sposób. Niektóre wspomnienia powstają tylko na kilka sekund (hasło tymczasowe), podczas gdy inne utrzymają się przez całe życie (dzień twojego ślubu). Jedne łatwiej stworzyć (lista rzeczy do zrobienia), inne łatwiej przywołać (jak wygląda twoja córka), a jeszcze inne dużo łatwiej zapomnieć (trasa z domu do pracy z ostatniego czwartku). Możesz polegać na dokładności niektórych wspomnień (jak prowadzić samochód), ale na innych już mniej (wszystko, co się stało).
Przekonasz się, że uwaga jest kluczowa przy tworzeniu każdego wspomnienia. Jeśli się nie skupisz, parkując auto w centrum handlowym, jego późniejsze namierzenie będzie trudne, ale nie dlatego, że nie pamiętasz, gdzie je zostawiłeś. To nie problemy z pamięcią. Bez czynnika uwagi w ogóle nie stworzyłeś wspomnienia tego, gdzie stoi twój samochód.
Dowiesz się, czy zapomniane wspomnienia są tymczasowo niedostępne i tylko czekają na to, aż z pomocą odpowiedniej wskazówki się do nich dostaniemy (nie pamiętasz ani słowa Bohemian Rhapsody do czasu, aż ktoś inny zacznie śpiewać pierwsze słowa i wtedy możesz je wykrzyczeć na całe gardło), czy może zostały usunięte na zawsze (nie pamiętasz ani jednego faktu o wojnie peloponeskiej, bez względu na to, ile ktoś będzie ci o niej opowiadał). Zaczniesz doceniać jasny podział pomiędzy normalnym zapominaniem (nie pamiętasz, gdzie zaparkowałeś jeepa) a zapominaniem z powodu alzheimera (nie pamiętasz, że masz jeepa). Dostrzeżesz, jaki głęboki wpływ na wspomnienia mają emocje, sen, stres i kontekst i jak wiele możesz zrobić, żeby wpłynąć na to, co twój mózg zachowa, a co nie.
Pamięć to suma rzeczy, które pamiętamy i które zapominamy – z jednym i drugim wiążą się nauka i sztuka. Czy do jutra zapomnisz wszystko, czego dziś doświadczyłeś i czego się dowiedziałeś, czy zapamiętasz te szczegóły na całe lata? Bez względu na to – twoja pamięć ma niebywałą moc, jest wysoce niedoskonała i spełnia swoje zadanie.
[1]Liberty (ang.) – wolność; In God We Trust (ang.) – Pokładamy wiarę w Bogu [przyp. tłum.].
[2] W języku angielskim nie ma końcówek rzeczownikowych i czasownikowych różnicujących płeć. W publikacji tej przyjęto zasadę używania zamiennie końcówek rodzaju żeńskiego i męskiego. Z różnych możliwości równościowych, takich jak zamieszczanie podwójnych końcówek lub obu form naraz, ta wydaje się najprostsza i najmniej zaburzająca lekturę [przyp. red.].
CZĘŚĆ I
W JAKI SPOSÓB ZAPAMIĘTUJEMY
1
TWORZENIE WSPOMNIEŃ DLA POCZĄTKUJĄCYCH
Kiedy Akira Haraguchi, emerytowany inżynier z Japonii, miał sześćdziesiąt dziewięć lat – a więc był w wieku, który większość z nas kojarzy ze zniżkami dla seniorów i lukami w pamięci – zapamiętał jedenaście tysięcy siedemset cyfr pi, niepowtarzalnej, nieskończonej liczby, niemającej żadnego określonego schematu. To liczba 3,14159… z jedenastoma tysiącami sześćset dziewięcioma pięcioma kolejnymi cyframi po przecinku. Z pamięci! Jeśli nie mieści ci się to w głowie, nie jesteś jedyny. Na pewno myślisz sobie, że Haraguchi był cudownym dzieckiem. Albo że to matematyczny geniusz lub sawant. Nic z tych rzeczy. To przeciętny facet, mający zdrowy, starzejący się mózg, co oznacza, że jest coś jeszcze, co może nie mieścić ci się w głowie – twój mózg też jest zdolny do zapamiętania stu jedenastu tysięcy siedmiuset cyfr liczby pi.
Możemy nauczyć się i zapamiętać wszystko – wyjątkowy dźwięk głosu twojego dziecka, twarz nowego przyjaciela, gdzie na parkingu stoi twoje auto, wyjście do sklepu po śmietanę całkiem sam, kiedy miałeś cztery lata, słowa najnowszej piosenki Taylor Swift. Przeciętny dorosły pamięta brzmienie, pisownię i znaczenie od dwudziestu tysięcy do stu tysięcy słów. Mistrzowie szachów pamiętają około stu tysięcy możliwych ruchów. Pianista koncertowy, który umie grać III Koncert fortepianowy Rachmaninowa, wpoił sobie koordynację ruchową niemal trzydziestu tysięcy nut. Tacy ludzie nie muszą wspomagać się kartkami, by grać Bacha, Chopina czy Schumanna.
Nasza pamięć może przechowywać proste lub złożone informacje, które mają ogromne znaczenie lub są całkowicie nonsensowne, a jej pojemność zdaje się nieograniczona. Możemy ją poprosić, żeby zapamiętała wszystko. I przy odpowiednich warunkach spełni nasze życzenie.
Jak to możliwe, że jest w stanie tego wszystkiego dokonać? Czym w ogóle jest pamięć w sensie neurologicznym? Jak tworzy się wspomnienia? Gdzie są przechowywane? I jak je wydobywamy?
Tworzenie wspomnienia w dosłowny sposób zmienia twój mózg. Każde wspomnienie jest wynikiem trwałej fizycznej zmiany w mózgu, która zachodzi w reakcji na to, co ci się przydarzyło. Przeszłaś ze stanu niewiedzy do stanu wiedzy, przeżyłaś kolejny dzień, który rano był wielką niewiadomą. I żeby jutro pamiętać to, co stało się dziś, twój mózg musi się zmienić.
W jaki sposób się zmienia? Na początku narządy zmysłów odbierają sensoryczne, emocjonalne i faktyczne elementy tego, czego doświadczasz. Widzisz, słyszysz, czujesz zapach, smak i dotyk.
Wyobraźmy sobie pierwszy letni wieczór. Siedzisz na swojej ulubionej plaży z najlepszymi przyjaciółmi i ich rodzinami. Pośród wielu innych rzeczy widzisz, jak twoje dzieci grają w piłkę na plaży oraz spektakularny zachód słońca. Słyszysz Born This Way, jedną ze swoich ulubionych piosenek Lady Gagi, lecącą z przenośnego głośnika. Z płaczem podbiega do ciebie córka, pokazując na jaskrawoczerwoną szramę na kostce. Oparzyła ją meduza. Na szczęście twoja przyjaciółka zawsze ma ze sobą sól do zmiękczania mięsa na takie właśnie sytuacje. Robisz pastę z soli i wmasowujesz ją w ranę, co niemal natychmiast przynosi córce ulgę (to naprawdę działa). Czujesz słoną woń oceanu i dym z ogniska. Pijesz orzeźwiające białe wino, próbujesz świeżych, słonych ostryg i ciągnących się pianek marshmallow z ogniska. Przepełnia cię szczęście.
Widok twoich dzieci biegających za piłką nie ma nic wspólnego z Lady Gagą ani meduzą, ani smakiem ostryg, chyba że te ulotne, oddzielne doświadczenia zostaną połączone. Aby stały się wspomnieniem, które później sobie przypomnisz – „Pamiętasz ten pierwszy, letni wieczór, kiedy jedliśmy ostrygi i pianki z ogniska, i słuchaliśmy Lady Gagi, podczas gdy dzieci grały w piłkę, a moją córeczkę oparzyła meduza?” – cała ta wcześniej niepowiązana ze sobą aktywność neuronalna staje się połączonym wzorcem neuronów. Wzorzec ten utrzymuje się w trakcie zachodzenia strukturalnych zmian zachodzących pomiędzy tymi neuronami. Tej trwałej zmiany w architekturze neuronalnej i jej szlakach można później doświadczyć – lub ją sobie przypomnieć – poprzez aktywowanie, teraz już połączonej, siatki neuronowej. To właśnie pamięć.
Tworzenie wspomnienia zachodzi w czterech prostych krokach: Kodowanie. Twój mózg rejestruje obrazy, dźwięki, informacje, emocje i znaczenia tego, co widzisz i na co zwracasz uwagę, po czym przekłada to na język neurologiczny. Konsolidacja. Twój mózg łączy wcześniej niepowiązaną zbieraninę aktywności neuronalnych w jeden wzorzec skojarzonych ze sobą powiązań. Przechowywanie. Ten wzorzec aktywności jest utrzymywany na przestrzeni czasu poprzez nieustające strukturalne i chemiczne zmiany w tych neuronach. Przywoływanie. Poprzez aktywowanie skojarzonych ze sobą połączeń możesz teraz przypomnieć sobie, wiedzieć i rozpoznać to, czego się nauczyłaś i doświadczyłaś.
Żeby stworzyć trwałe wspomnienie, które można później świadomie wydobyć, konieczne są wszystkie cztery kroki. Musisz wprowadzić informacje do mózgu. Musisz spleść je ze sobą. Musisz je zmagazynować poprzez trwałe zmiany w mózgu. A potem musisz przywołać te splecione informacje, kiedy chcesz z nich skorzystać.
W jaki sposób konstelacja niezwiązanych ze sobą wcześniej aktywności zostaje połączona w sieć neuronową, której doświadczamy jako pojedyncze wspomnienie? Nie jesteśmy do końca pewni, jak do tego dochodzi, ale wiemy bardzo dużo o miejscu, w którym do tego dochodzi. Informacje zawarte w doświadczeniu zebrane przez mózg – spostrzeżenia zmysłowe, język, kto, co, gdzie, kiedy i dlaczego – ulegają połączeniu w części mózgu zwanej hipokampem.
Hipokamp, struktura w kształcie konika morskiego znajdująca się głęboko w centralnej części mózgu, jest niezbędny do konsolidacji wspomnień. Co to oznacza? Hipokamp spaja twoje wspomnienia. To on tka z nich materiał. „Co się stało? Gdzie i kiedy się to stało? Co to oznacza? Jakie wywołało to we mnie uczucia?” Ten element układu limbicznego łączy oddzielne informacje z różnych części mózgu i plecie z nich możliwą do wydobycia jednostkę powiązanych danych, sieć neuronową, której w wyniku stymulacji doświadcza się jako wspomnienia.
Hipokamp jest więc niezbędny przy formowaniu jakichkolwiek wspomnień, które możesz później świadomie przywołać. Jeśli hipokamp jest uszkodzony, twoja zdolność tworzenia nowych wspomnień będzie ograniczona. Choroba Alzheimera rozpoczyna sianie zniszczeń właśnie w hipokampie. To dlatego pierwszymi objawami tej choroby są zapominanie wcześniejszych zdarzeń z tego samego dnia albo wypowiedzianych zaledwie kilka minut wcześniej słów, a także nieustanne opowiadanie tej samej historii lub zadawanie tego samego pytania. Z powodu uszkodzonego hipokampu osoby z chorobą Alzheimera mają problem z tworzeniem nowych wspomnień.
Co więcej, utrwalanie informacji, w którym hipokamp pośredniczy, jest uzależnionym czasowo procesem, który może zostać zaburzony. Tworzenie wspomnienia, które można przywołać jutro, w przyszłym tygodniu albo za dwadzieścia lat, wymaga serii molekularnych zdarzeń, które nie zachodzą natychmiastowo. W tym czasie, jeśli coś zaburzy przetwarzanie rodzącego się w hipokampie wspomnienia, może ono ulec zniszczeniu i, co całkiem prawdopodobne, przepaść.
Załóżmy, że jesteś bokserem, zawodnikiem futbolu amerykańskiego lub piłkarzem i doznajesz urazu głowy. Gdybym przeprowadziła z tobą wywiad zaraz po zdarzeniu, usłyszałabym od ciebie relację na temat twojego uderzenia w głowę, przebiegu meczu i szczegółów tego, co się działo. Gdybym jednak zapytała cię o to następnego dnia, możliwe, że z tych wspomnień nic by już nie zostało. Informacje przetwarzane przez hipokamp nie zostały całkowicie skonsolidowane. Uderzenie w głowę spowodowało amnezję. Te wspomnienia przepadły.
Uszkodzenie hipokampu tłumaczy zapewne, dlaczego Trevor Rees-Jones, ochroniarz i jedyny ocalały z wypadku samochodowego, w którym przed laty tragicznie zginęli księżna Diana oraz Dodi Al-Fayed, wciąż nie potrafi przypomnieć sobie szczegółów tuż sprzed tego tragicznego zdarzenia. Doznał potwornego urazu głowy, który wymagał wielu operacji, a do rekonstrukcji jego twarzy użyto około stu pięćdziesięciu tytanowych elementów. Ponieważ proces łączenia fragmentów doświadczeń sprzed wypadku nie dopełnił się w hipokampie, gdy mózg doznał urazu, informacje te nie zostały zmagazynowane. Wspomnienia tego, co zaszło, nigdy nie powstały.
A co się dzieje, jeśli nie masz hipokampu? Henry Molaison lub H.M., jak zwany jest od ponad pół wieku w tysiącach prac naukowych powołujących się na jego przypadek, to najsłynniejszy pacjent w historii neuronauki. Kiedy Henry był dzieckiem, spadł z roweru i uszkodził sobie czaszkę. Nie wiadomo, czy wynikało to z urazu głowy, czy historii epilepsji w rodzinie, ale od dziesiątego roku życia regularnie doświadczał wykańczających ataków drgawek. Siedemnaście lat później, wciąż doświadczając napadów padaczki, na które nie pomagały żadne leki, był gotowy na wszystko, byle tylko poczuć jakąś ulgę. Pierwszego września 1953 roku, w wieku dwudziestu siedmiu lat Henry poddał się eksperymentalnej operacji mózgu.
Była to era lobotomii i psychochirurgii – zabiegów obejmujących niedelikatne usuwanie lub odcinanie obszarów mózgu, co miało służyć leczeniu chorób, takich jak zaburzenia dwubiegunowe, schizofrenia oraz epilepsja. Tego typu zabiegi chirurgiczne obecnie uważa się za groteskowe, barbarzyńskie i nieskuteczne, wtedy jednak rutynowo dokonywali ich szanowani neurochirurdzy. W celu eliminacji ataków neurochirurg William Scoville usunął hipokamp i otaczające go tkanki z obu półkul mózgu Henry’ego.
Dobra wiadomość jest taka, że ataki padaczkowe u pacjenta niemal całkiem ustały. Jego osobowość, inteligencja, umiejętność komunikowania się, funkcje motoryczne nie uległy zmianie w wyniku zabiegu. W tym sensie operacja okazała się więc sukcesem. Ale jedno nieszczęście zostało zastąpione drugim. Doszło do czegoś strasznego. Przez kolejne pięćdziesiąt pięć lat aż do śmierci w wieku osiemdziesięciu dwóch lat Henry nie potrafił świadomie zapamiętać jakichkolwiek nowych informacji ani doświadczyć więcej niż kilku chwil. Nigdy więcej nie stworzył już świadomego, długotrwałego wspomnienia.
W kółko czytał te same gazety i oglądał te same filmy, jak gdyby nigdy wcześniej ich nie widział. Każdego dnia witał się ze swoim lekarzem i psychologami, którzy go badali, jakby spotkał ich po raz pierwszy w życiu. Kanadyjska psycholożka Brenda Milner badała Henry’ego przez ponad pięćdziesiąt lat i przez cały ten czas ani razu jej nie rozpoznał. Nie potrafił przyswoić żadnych nowych słów. Te wprowadzone do języka po 1953 roku – takie jak „granola”, „jacuzzi”, „laptop” albo „emotikony” – pozostały dla niego całkowicie obce. Mógł na kilka minut zapamiętać jakąś liczbę, jeśli bez ustanku powtarzał ją sobie pod nosem, kiedy jednak przestał mówić, liczba znikała. Co więcej, nie pamiętał nawet, że poproszono go, by cokolwiek zapamiętał. Już nigdy nie umiał sobie przypomnieć, co stało się kilka minut wcześniej.
Wszelkie nowe informacje z trwającego dnia, które odbierasz i na które skierujesz uwagę, które uznajesz za ciekawe, wyjątkowe, zaskakujące, znaczące albo po prostu warte zapamiętania, zostaną przetworzone przez hipokamp i skonsolidowane we wspomnienie. Hipokamp stale aktywuje części mózgu biorące udział w utrwalaniu tego, co wymaga zapamiętania, aż te obszary mózgu staną się stabilnym wzorcem aktywności, czyli mówiąc w uproszczeniu – zostaną ze sobą zdrutowane.
Choć potrzebujesz hipokampu do tworzenia nowych wspomnień, kiedy już powstaną, nie są tam przetrzymywane. A skoro nie tam, to gdzie? Nie w jednym miejscu. Zostają rozdysponowane po różnych częściach mózgu, które zarejestrowały początkowe doświadczenie. W przeciwieństwie do percepcji i ruchu, które rezydują w mózgu pod konkretnymi adresami, nie mamy specjalnego magazynu na wspomnienia albo przeznaczonej na nie kory mózgowej. Wzrok, słuch, zapach, dotyk i ruch można zmapować w konkretnych obszarach mózgu. W jego tylnej części znajduje się kora wzrokowa, w której neurony przetwarzają to, co widzimy. Posiadamy też korę słuchową, za pomocą której słyszymy, i korę śródwęchową, w której postrzegamy zapachy. Ból, temperatura i dotyk mają swoje miejsce w korze somatosensorycznej na czubku głowy. Poruszanie dużym palcem u nogi powoduje aktywację konkretnego zespołu neuronów w korze motorycznej.
Pamięć jest inna. Kiedy coś sobie przypominamy, nie wyciągamy tego z „banku pamięci”. Nie ma czegoś takiego. Długoterminowe wspomnienia nie rezydują w jednym konkretnym obszarze.
Wspomnienia są przechowywane na całej przestrzeni mózgu jako wzorce aktywności neuronalnej, które uległy stymulacji, gdy zdarzenie lub informacja pojawiły się po raz pierwszy. Twoje wspomnienie o wczorajszym obiedzie wymaga aktywowania tej samej konstelacji różnych neuronów, które zaobserwowały, skupiły się i przetworzyły twoje pierwotne doświadczenie tego posiłku. Teraz, kiedy jakiś fragment tego wspomnienia zostanie aktywowany, na przykład ktoś cię zapyta, czy kiedykolwiek jadłaś w trattorii Il Panino na bostońskim West Endzie, to pytanie to pobudzi sieć neuronową i przypomnisz sobie wiele, jeśli nie wszystko, o tamtym obiedzie! „Pogoda była przepiękna, więc ja i moja przyjaciółka Tiff się tam przespacerowałyśmy. Przy posiłku odbyłyśmy włoskie konwersacje z Johnem. Zjadłam risotto z grzybami. Delizioso!”
Wspomnienia fizycznie istnieją w twojej głowie poprzez neuronową siatkę skojarzeń. Moja babcia zmarła na alzheimera w 2002 roku. Kiedy ją wspominam, mój mózg aktywuje to, jak wyglądała w korze wzrokowej, dźwięk jej śmiechu w korze słuchowej, zapach jej smażonej zielonej papryki i cebuli, które niemal codziennie przygotowywała na lunch, w korze śródwęchowej, jej czerwony dywan w salonie, perkusję na strychu, puszkę pizzelli na stole w kuchni i tym podobne rzeczy.
Za każdym razem, gdy coś sobie przypominamy, reaktywujemy różne elementy informacji, jakie zarejestrowaliśmy, połączone w jeden segment. Badania funkcjonalnego obrazowania mózgu metodą rezonansu magnetycznego pokazują, jak dochodzi do przywoływania wspomnienia. Kiedy podczas badania rezonansu magnetycznego prosi się pacjenta, by coś sobie przypomniał, wyraźnie widać, jak osoba ta „przeszukuje swój mózg”. Na początku aktywność mózgu przeskakuje z miejsca na miejsce, rozświetla różne jego obszary. Kiedy jednak wzorzec aktywności mózgu pokryje się z tym, który zaistniał, kiedy badana osoba po raz pierwszy zetknęła się z poszukiwanymi informacjami, stabilizuje się w takiej pozycji. I, co niesamowite, wtedy właśnie osoba ta mówi: „Już pamiętam!”.
Wzorzec aktywacji widoczny podczas rezonansu magnetycznego, kiedy ktoś przypomina sobie konkretną fotografię, jest niemal identyczny ze schematem aktywacji powstałym, gdy ta osoba fizycznie patrzy na zdjęcie. Wyobraź sobie Myszkę Miki. Widzisz ją? „Patrzysz” w głąb swojego mózgu i umiesz „zobaczyć” Mikiego. Obszary twojego mózgu, które są teraz pobudzone, to te same neurony w korze wzrokowej, które zostałyby aktywowane, gdybyś naprawdę patrzył na rysunek z Myszką Miki. Kiedy przywołujesz obraz z pamięci, twój mózg aktywowany jest tak, jakbyś miał go przed sobą. Żeby przypomnieć sobie to, czego się nauczyłeś lub dowiedziałeś, umysł reaktywuje elementy tego, co pierwotnie dostrzegłeś i na co zwróciłeś uwagę.
Dodatkowo aktywowanie w korze wzrokowej wizerunku Mikiego może spowodować, że przypomnisz sobie także inne cechy tej postaci, na przykład dźwięk jej głosu. Przypomnienie sobie Mikiego może więc obejmować to, jak wygląda, ale też jak mówi. Pobudzenie neuronów w korze wzrokowej (jak wygląda Miki) może aktywować powiązane neurony znajdujące się w innych częściach mózgu, w tym wypadku w korze słuchowej (jak mówi Miki). Potrafisz go zobaczyć i usłyszeć.
Ale przywołanie wspomnienia nie przypomina wybrania filmu w menu DVD albo na YouTubie i wciśnięcia play. Nie czytamy naszych wspomnień jak książki i nie puszczamy ich jak filmu. Pamięć wizualna nie przypomina przeglądania galerii zdjęć w telefonie, które można przybliżać i oddalać. Nie oglądasz fotografii. Pamiętanie to zabawa w skojarzeniowe podchody, rekonstrukcja obejmująca aktywację wielu oddzielnych, ale powiązanych ze sobą części mózgu. Przywołujemy wspomnienia – nie odtwarzamy ich. Do ich wydobycia dochodzi wtedy, kiedy jakaś ich część ulega stymulacji, powodując aktywację właściwego obwodu pamięciowego.
Jeśli stworzysz i będziesz aktywować odpowiednie bodźce, by przywoływać wspomnienia, na pewno na długo zapamiętasz ten pierwszy letni wieczór na plaży, ostrygi i pianki oraz to, jak twoja córeczka została oparzona przez meduzę… a nawet sto jedenaście tysięcy siedemdziesiąt cyfr w liczbie pi.
2
SKUP SIĘ
Nie tak dawno temu, gdy byłam już po czterdziestce, pojechałam samochodem z Cape Cod do Kendall Square w Cambridge w stanie Massachusetts i zaparkowałam w garażu wielopoziomowym. Spieszyłam się. Za kilka minut i kilka przecznic dalej miałam wygłosić prelekcję, ale nie udało mi się wcześniej dojechać na miejsce. Zwykle robię zdjęcie numeru piętra albo litery, którą oznaczony jest rząd na parkingu, żeby mieć potwierdzenie tego, gdzie zostawiłam samochód. Jednak tym razem, bojąc się, że się spóźnię, wybiegłam stamtąd w szpilkach najszybciej, jak umiałam, nie zrobiwszy zdjęcia, a co gorsza, nie zapamiętawszy świadomie, gdzie zostawiłam auto.
Dotarłam na czas, wygłosiłam czterdziestopięciominutową mowę, odpowiedziałam na pytania i podpisałam kilka książek. Całe wydarzenie zajęło mniej więcej półtorej godziny.
Kiedy wróciłam na parking, poszłam do miejsca, w którym, jak sądziłam, stał mój samochód, ale nie zastałam go tam. Spacerowałam po rampach w tę i we w tę, czując, jak wzbierają we mnie irytacja i bezradność. Przechodziłam z jednego poziomu na kolejny, czując, jak szpilki masakrują mi stopy, przekonana, że zaparkowałam na trzecim piętrze… ale może to było drugie albo czwarte? I czy zaparkowałam w sekcji A, B czy C? Nie miałam pojęcia. Nie mogłam sobie przypomnieć. Mojego auta nigdzie nie było. Przepadło.
Wiedziałam, że jestem na odpowiednim parkingu, ale tylko tego byłam pewna. Co chwilę przyciskałam guzik pilota, starając się nie panikować i modląc się, że w odpowiedzi usłyszę „bip-bip” albo zobaczę gdzieś błysk świateł. Nic. Już miałam zgłosić kradzież auta, gdy w końcu natknęłam się na miejsce, w którym je zostawiłam – 4B.
Zażenowana i spocona, ale też owładnięta ulgą, odruchowo chciałam zrzucić całą winę za to frustrujące zdarzenie na moją pamięć, ale neurolożka we mnie kazała mi się opanować. Nie mogłam znaleźć samochodu nie dlatego, że mam słabą pamięć, amnezję, demencję albo alzheimera. Tymczasowa utrata samochodu nie miała z tym absolutnie nic wspólnego.
Nie mogłam go znaleźć, bo w ogóle nie zwróciłam uwagi na to, gdzie go zaparkowałam.
Jeśli chcemy coś zapamiętać, to przede wszystkim musimy zauważyć, co się dzieje. Zauważanie wymaga dwóch rzeczy: percepcji (poprzez zmysły wzroku, smaku, powonienia i dotyku) oraz skupienia. Powiedzmy, że stoisz przed ogromną, obwieszoną dekoracjami choinką przed Rockefeller Center w Nowym Jorku. Chłoniesz informacje wizualne – kształt, rozmiar, kolory światełek – poprzez pręciki i czopki, czyli receptory w siatkówce oka. Informacje te zostają przetworzone w sygnały, które wędrują do kory wzrokowej w tylnej części mózgu, gdzie obraz zostaje przetworzony i gdzie naprawdę go widzimy. Następnie można go ponownie przetworzyć w innych rejonach mózgu pod kątem rozpoznania, znaczenia, porównania, emocji i opinii. Jeśli jednak nie dodasz uwagi do obrazu choinki, aktywowane neurony nie zostaną powiązane i wspomnienie się nie utworzy. Nie będziesz jej pamiętać.
Twoja pamięć to nie kamera nagrywająca nieprzerwany strumień tego, co widzisz i słyszysz. Możesz uchwycić i zatrzymać to, na co zwracasz uwagę. A ponieważ nie możesz skupiać się na wszystkim, będziesz w stanie zapamiętać tylko niektóre aspekty zdarzeń. Wróć myślami do tego pierwszego wieczoru na plaży. Pamiętasz pianki, piosenkę Lady Gagi i to, że twoją córkę oparzyła meduza. Ale z pewnością można było zobaczyć, usłyszeć, skosztować i odczuć dużo więcej. Inny rodzic w tej samej sytuacji mógłby zapamiętać hot-dogi, piwo, komary i to, że zobaczył fokę. Ty nie pamiętasz żadnej z tych rzeczy. Wasze wspomnienia z tego samego wieczoru ogromnie się różnią przez to, na co zwróciliście lub nie zwróciliście uwagi.
Pomyśl o ogromie informacji, na który codziennie wystawione są twoje zmysły. Jeśli nie śpisz przez szesnaście godzin dziennie, to pracują one bez chwili wytchnienia przez pięćdziesiąt siedem tysięcy sześćset sekund. To dużo danych. Ale zwyczajnie nie możesz i nie będziesz pamiętać większości tego, co danego dnia jest dostępne dla twoich oczu, uszu, nosa i mózgu.
Oto przykład, który na pewno do ciebie przemówi. Często jeżdżę do domu na Cape Cod z lotniska Logan International. Jakąś godzinę po rozpoczęciu podróży i czterdzieści minut przed znalezieniem się w domu przejeżdżam przez most Sagamore – czteropasmowy, stalowy łuk o długości czterystu dwudziestu dziewięciu metrów rozpięty nad kanałem Cape Cod. To imponująca, zapadająca w pamięć konstrukcja. Zazwyczaj w którymś momencie tej podróży zaczynam się zastanawiać: „Chwila, przejechałam już przez most?”. Wtedy zauważę, że jestem na zjeździe numer pięć na autostradzie numer sześć, co oznacza, że przejechałam przez most jakieś dziesięć minut wcześniej. Jestem na Cape Cod, a zupełnie nie pamiętam, że przejechałam przez tego kolosa.
Moje oczy na pewno go widziały. Pobrały informację wizualną i obraz mostu dotarł do kory wzrokowej w mózgu. Mój mózg na pewno widział most. I nie jest przecież tak, żebym próbowała się dokopać do zatartych przez czas szczegółów z doświadczeń z dzieciństwa. Przejechałam przez most zaledwie dziesięć minut temu!
Nie mogę sobie tego jednak przypomnieć, bo to wspomnienie nigdy w mojej głowie nie powstało. Odebranie informacji przez zmysły to za mało. Hipokamp nie potrafi utrwalić żadnych sensorycznych informacji bez danych neuronowych powstałych w wyniku uwagi. Ponieważ nie skupiłam się na moście, doświadczenie, że przez niego przejechałam, po kilku sekundach wypadło mi z głowy i zniknęło bez śladu.
Najważniejszym powodem zapominania tego, co przed chwilą powiedziałeś, jak ktoś ma na imię, gdzie leży twoja komórka i czy już przejechałeś przez bardzo wielki most, jest brak uwagi. Nie będziesz później pamiętać tego, co masz teraz przed oczami, jeśli się na tym nie skoncentrujesz. Na przykład jeśli nie skierujesz uwagi na to, gdzie położyłeś okulary, nie stworzysz wspomnienia tego, gdzie leżą. Później, gdy frustrujesz się, że nie możesz ich znaleźć, nie doznajesz prawdziwych zaburzeń pamięci. Nic nie wypadło ci z głowy, bo to wspomnienie nigdy nie istniało. Szukasz ich z powodu braku uwagi (jeśli o mnie chodzi, zwykle mam je na głowie!).
Zatem jeśli chcemy coś zapamiętać, przede wszystkim musimy zwrócić na to uwagę. Niestety, to nie takie proste. Nawet gdybyśmy nie żyli w czasach, w których co chwilę coś rozprasza naszą koncentrację, utrzymanie jej nie jest takie proste. Podczas jazdy przez most Sagamore mogłam być na przykład zajęta rozmową albo bujaniem w obłokach. A co bardziej prawdopodobne, nie zauważyłam, że przejechałam przez most, bo ten detal nie miał dla mnie szczególnego znaczenia. To było rutynowe doświadczenie. Przejeżdżałam przez ten most setki razy. Podobnie jak w przypadku szczotkowania zębów, mycia i ubierania się, picia porannej kawy i powrotu do domu po pracy – ponieważ te doświadczenia są codziennie niemal takie same, nie zwracamy na nie uwagi. A ponieważ nie zwracamy na nie uwagi, to ich nie pamiętamy. Zwykle zwracamy uwagę – a tym samym zapamiętujemy – to, co wydaje się nam interesujące, znaczące, nowe, zaskakujące, istotne, emocjonujące i logiczne. Nasze mózgi utrwalają te szczegóły. Ignorujemy, a tym samym zapominamy, resztę.
W 1980 roku mój ojciec rozpoczął nową pracę jako wiceprezes do spraw rozwoju w firmie high-tech. Wypełniając formularze z kimś z personelu, bez wahania podał swój numer telefonu, ale kiedy doszedł do linijki z adresem, zdębiał. Nie pamiętał swojej ulicy, choć mieszkał tam od pięciu lat. Mój ojciec nie był starszym człowiekiem chorym na alzheimera. Był trzydziestodziewięcioletnim znakomitym specjalistą w swojej branży. Kobieta z personelu nie mogła uwierzyć, że tata nie wie, gdzie mieszka. Ojciec próbował wyprowadzić ją z błędu.
– Jedzie się tam po Trapelo Road, potem skręca się w lewo u podnóża góry i skręca w pierwszą w prawo. Mój dom jest trzeci po lewej. – Powiedział, że nigdy nie zapamiętał nazwy ulicy ani numeru, bo to nie było istotne.
Rozbawiona kobieta zapytała go więc:
– Jakiego koloru jest w takim razie pana dom?
Po długim milczeniu tata uśmiechnął się i odparł:
– Nie wiem, ale mogę podać numer mojej żony i ona pani powie. – Nie przestawał się bronić. – Nie zwracam uwagi na tego typu rzeczy.
Jak to możliwe, że mój ojciec codziennie przez pięć lat jeździł z domu do pracy i z powrotem – czyli przynajmniej tysiąc osiemset dwadzieścia pięć razy – i nie wiedział, w jakiego koloru budynku mieszka? Jak mógł nie pamiętać numeru ani nazwy swojej ulicy, choć bez wątpienia wielokrotnie je widział? Powtarzalność zdecydowanie poprawia pamięć, ale najpierw trzeba stworzyć wspomnienie, które można byłoby wzmocnić, a bez uwagi nie ma na to szans. Ponieważ mój ojciec nigdy nie skupił się na kolorze domu, jego numerze ani nazwie ulicy, te informacje nie zapadły mu w pamięć.
Jeśli historia mojego ojca wydaje się ekstremalnym przypadkiem roztargnienia, to podam przykład, z którym łatwiej się utożsamić. Pamiętasz jednocentową monetę, o którą pytałam wcześniej? O ile nie jesteś gorliwym kolekcjonerem jednocentówek – kimś, kto regularnie przygląda się i interesuje cechami takich monet – pewnie miałeś kłopot, żeby przypomnieć sobie, jak dokładnie wygląda. Pozwól, że ci to ułatwię. Spójrz na te siedem monet.
Sześć jest podrabianych. Potrafisz rozpoznać, która jednocentówka jest prawdziwa? Założę się, że nie masz całkowitej pewności.
W oryginalnym teście jednocentówek z 1979 roku mniej niż połowa badanych rozpoznała właściwą monetę w podobnym uszeregowaniu. Prawidłowa odpowiedź to C. Jeśli należysz do osób, które nie mogły sobie przypomnieć, gdzie znajduje się słowo LIBERTY lub czy profil Lincolna zwrócony jest w prawo, czy w lewo, nie miej do siebie pretensji. Te elementy nie mają dla ciebie znaczenia. Nie wpływają na wartość monety ani twoją zdolność, by ją wydać, a ponieważ szczegóły awersu i rewersu monety niezbyt się dla ciebie liczą, nigdy nie zwróciłeś na nie większej uwagi. Amerykanie widzą ją tysiące razy, ale też nie odnotowują tej informacji w pamięci.
Oto kolejny przykład, który prawdopodobnie przemówi do młodszych czytelników. Logo marki Apple jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych, wszechobecnych ikon na świecie i większość z nas widzi je codziennie na laptopach, iPhone’ach i w reklamach. Czy jesteś starszy, czy młodszy, spróbuj narysować logo Apple z pamięci. Jak wielką masz pewność, że twoje odwzorowanie jest w stu procentach prawidłowe? A teraz spróbuj wybrać prawdziwe logo z dziewięciu poniżej.
W oryginalnym badaniu tylko jeden z osiemdziesięciu pięciu studentów studiów licencjackich potrafił prawidłowo narysować logo Apple z pamięci[3]. I jak zauważyliśmy w przypadku testu z monetą, gdy dostaliśmy do wyboru kilka różnych wersji, niespełna połowa (czterdzieści siedem procent) umiała wskazać autentyk. A jak tobie poszło? Jeśli wybrałeś którekolwiek z jabłek, to jesteś w błędzie. Wszystkie są nieprawidłowe.
O czym świadczy fakt, że tak niewiele ludzi potrafiło zidentyfikować tę wszechobecną ikonę? Czy Apple źle się spisał, reklamując swoje logo wśród klientów na całym świecie? Oczywiście, że nie. Wszyscy umiemy rozpoznać produkt Apple, gdy go zobaczymy. Pamiętamy jednak, jak mniej więcej wygląda logo i jednocentowa moneta, niekoniecznie przyswajając detale. Sama wielokrotna ekspozycja nie gwarantuje, że cokolwiek utrwali się naszych głowach. Musimy dodać do tego świadomą uwagę.
Rozważmy teraz hipotetyczny przykład, który na pewno wyda się znajomy. Jesteś na przyjęciu i twoja koleżanka Sarah przedstawia ci swojego męża.
– Cześć, jestem Bob – mówi mężczyzna. Podajesz mu swoje imię i witacie się uściskiem dłoni. Dwie minuty później nadal z nim rozmawiasz i ku swojemu zawstydzeniu i przerażeniu zdajesz sobie sprawę, że nie masz pojęcia, jak mu na imię.
Kilka dni później wpadasz na niego w sklepie spożywczym. On wita cię wielkim uśmiechem:
– Cześć, [twoje imię]!
Rozpoznajesz go. Wiesz, że znacie się z tamtego przyjęcia. To mąż Sarah. Ale jego imię wypadło ci z głowy. Odpowiadasz więc tylko samym „Cześć”.
Dlaczego nie mogłaś sobie przypomnieć imienia Boba? Przecież słyszałaś, jak mówi do ciebie „Cześć, jestem Bob”. Nie miałeś zatkanych uszu. Twoja kora słuchowa odebrała dźwięki słów, a obszary mózgu, które przetwarzają język, zrozumiały, co powiedział.
Nie wystarczy jednak usłyszeć odpowiednie imię. Aby je zapamiętać, należy się na nim skupić. Kiedy Bob wypowiedział swoje imię, jego dźwięk był dostępny w twoim mózgu przez piętnaście do trzydziestu sekund. Jeśli nie dodasz sygnału neuronalnego, jakim jest twoja uwaga, imię szybko rozpłynie się w eterze. Nigdy nie zostanie utrwalone przez hipokamp i zachowane jako wspomnienie. Tak naprawdę nie zapomniałaś więc imienia tego człowieka. Ponieważ się na nim nie skupiłaś, nigdy nie zachowałaś go w pamięci.
Koncentracja wymaga świadomego wysiłku. Twój mózg nie jest domyślnie uważny. Twój nieuważny mózg zawiesza się, śni na jawie, działa na autopilocie i jest pełen nieustających, powtarzalnych myśli w tle. W takim stanie nie możesz stworzyć nowego wspomnienia. Jeśli chcesz coś zapamiętać, musisz uruchomić mózg, obudzić go, odzyskać świadomość i się skupić.
Skoro koncentracja jest niezbędna do tworzenia wspomnień, przyjrzyjmy się temu, na co ją kierujemy. Optymiści zwracają uwagę na pozytywne doświadczenia, więc utrwalają się one w ich pamięci. Jeśli dopadło cię przygnębienie, szanse na to, że zapamiętasz radosne wydarzenia albo przyjemne doznania są niższe, bo radość nie pasuje do twojego nastroju. Nie zauważasz przebłysków słońca, kiedy skupiasz się tylko na ciemnych chmurach. Znajdujesz to, czego szukasz. Jeśli szukasz magii w codzienności, jeśli zwracasz uwagę na chwile szczęścia i zachwytu, spostrzeżesz te momenty i utrwalisz je w pamięci. Z czasem narrację twojego życia wypełnią wspomnienia, które przyniosą ci uśmiech.
Współczesne życie – zdominowane przez elektronikę i pędzące na oślep – jest przepełnione rozpraszającymi naszą uwagę bodźcami. Twój smartfon, Facebook, Twitter, Instagram, esemesy, maile, nieustannie kłębiące się w głowie myśli – wszystkie te rzeczy rozkradają twoją uwagę. Ograniczenie lub pozbycie się czynników, które cię rozpraszają, poprawi twoją pamięć. Odpowiednia ilość snu, medytacja i odrobina kofeiny (rozsądna dawka wypita najpóźniej dwanaście godzin przed snem) silnie przeciwdziałają dekoncentracji i pomagają poprawić uwagę, a tym samym formować długotrwałe wspomnienia.
Ludzie z mojego pokolenia (X) bardzo często chwalą się tym, ile rzeczy naraz potrafią robić, jakby to była jakaś supermoc. Millenialsi nie mają problemu z tym, żeby oglądać Netflix, jednocześnie korzystając ze Snapchata i prowadząc z tobą rozmowę. Oba te podejścia są jednak wadliwe, jeśli chcesz zachować więcej wspomnień. Dzielenie uwagi, podczas gdy twój mózg próbuje coś zapamiętać, znacznie zmniejszy prawdopodobieństwo, że to się uda. A jeśli informacje mimo rozproszenia uwagi zostaną utrwalone, to prawdopodobnie wspomnienie nie będzie na tyle bogate, żeby je później w pełni przywołać. Aby zachować silne i dokładne wspomnienie, potrzebujesz koncentracji.
Jeśli więc naprawdę chcesz zapamiętać to, co mówię, odłóż telefon. A następnym razem, kiedy nie będziesz mógł znaleźć swojego samochodu, zatrzymaj się. Zanim oskarżysz swoją pamięć o to, że cię zawodzi, zanim wpadniesz w panikę i zaczniesz się martwić, że masz alzheimera, zastanów się: Czy w ogóle uważałem na to, gdzie zaparkowałem samochód?
Ciąg dalszy w wersji pełnej
[3] Z osiemdziesięciu pięciu studentów w tym badaniu pięćdziesięciu dwóch było zatwardziałymi użytkownikami produktów Apple, dwudziestu trzem Apple i PC były obojętne, a dziesięciu było oddanych wyłącznie PC. Nie było różnic co do odtworzenia z pamięci lub rozpoznania logo Apple’a między tymi grupami.
Tytuł oryginału: Remember. The Science of Memory and the Art of Forgetting
Copyright © 2021 by Lisa Genova
All Rights Reserved
Copyright for the Polish edition © 2021 by Wydawnictwo FILIA
Wszelkie prawa zastrzeżone
Żaden z fragmentów tej książki nie może być publikowany w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Wydawcy. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.
Wydanie I, Poznań 2021
Projekt okładki: © Christa Moffitt, Christabella Designs
Zdjęcie na okładce © Miguel Navarro/Getty Images
Redakcja: Monika Ślusarska
Korekta: Katarzyna Dobrzelewska
Skład i łamanie: Dariusz Nowacki
Konwersja publikacji do wersji elektronicznej:
„DARKHART”
Dariusz Nowacki
eISBN: 978-83-8195-576-8
Wydawnictwo FILIA
ul. Kleeberga 2
61-615 Poznań
wydawnictwofilia.pl
Seria: FILIA NA FAKTACH