Zwierzenia zwierząt - Tygodnik Powszechny - ebook

Zwierzenia zwierząt ebook

Tygodnik Powszechny

5,0

Opis

Wszystkie stworzenia w najlepszych tekstach. Tokarczuk, Stasiuk, Hołownia, de Waal, Robiński, Łubieński, Zajączkowska: 172 strony znakomitych Autorek i Autorów o zwierzętach - i relacjach ludzi ze zwierzętami.

TAK SIĘ ZŁOŻYŁO, ŻE TUŻ PRZED FINISZEM PRAC NAD „ZWIERZENIAMI ZWIERZĄT” udało się nam rodzinnie wyskoczyć na kilka dni w Bieszczady. Jeden z noclegów przypadł nad górnym Sanem: od końca asfaltu pięć kilometrów leśną drogą, potem jeszcze pół godziny wśród drzew i traw, do doliny, w której z dawnej wsi zostały tylko ruiny cerkwi i jeden dom. Z każdym kolejnym krokiem przez pustkę wyostrzały nam się słuch i węch; stawaliśmy się coraz bardziej milczący i coraz bardziej czujni.

To nie były strach czy niepewność związane z tym, że szliśmy w nieznane. Czuliśmy się raczej tak, jakbyśmy wyczuwali obecność zwierząt, które mają te strony w posiadaniu, i stawali się trochę jak one. W „Zwierzeniach zwierząt” przeczytają Państwo niejeden tekst o tym, jak postrzegają one świat, jak myślą i czują, jak się kochają, jak wychowują dzieci, jak się komunikują, jak zdobywają pożywienie i jak umierają.

Piszemy wiele o tym, jak wyglądała i jak wygląda nasza wspólna z nimi historia – i ile w niej ludzkiego okrucieństwa. Stawiamy pytania o sens polowań czy hodowli przemysłowych, o jedzenie mięsa, o męczenie zwierząt w imię człowieczych rozrywek. Pokazujemy ewolucję teologii chrześcijańskiej, która w ciągu ostatnich dekad zaczęła szczęśliwie odchodzić od dosłownego rozumienia frazy „czyńcie sobie ziemię poddaną”, i filozofii, która zerwała z kartezjańskim traktowaniem zwierząt jako maszyn.

Mówimy także o tym, co we wspólnej historii dobre, na przykład o miłości i przywiązaniu, jakie w nas budzą koty czy psy, kiedy stają się naszymi towarzyszami i przewodnikami. Pokazujemy gatunek za gatunkiem, sięgając zarówno po teksty naukowców, którzy poświęcili życie próbom zrozumienia ich języka i przyswojenia ich tajemnic, jak i zafascynowanych tym światem amatorów.

Nie brak tu, rzecz jasna, najważniejszych nazwisk polskiej kultury, takich jak Olga Tokarczuk, Czesław Miłosz czy Jerzy Nowosielski. Nie brak zapisów spotkań ze zwierzętami, które – jak w przypadku Zenona Kruczyńskiego – niosły ze sobą zmianę całego dotychczasowego podejścia do życia. Żeby jednak nie było zbyt łatwo: kiedy tam, w Bieszczadach, doszliśmy w końcu na miejsce noclegu, gospodarz – skądinąd pakujący się właśnie na wyprawę do Afryki Południowej, gdzie miał uczestniczyć w naukowym projekcie związanym z trackingiem żyraf – przedstawił nam psa, od dobrych kilku tygodni próbującego wylizać się z ran wyniesionych ze starcia z podchodzącymi pod chałupę młodymi niedźwiedziami.

Dzika przyroda naprawdę jest i powinna pozostać dzika, istnieją granice antropomorfizacji, a próby udomowienia czy oswojenia dzikiego zwierzęcia bywają bolesne. Co nie oznacza, że sami nie możemy przebyć choć kawałka drogi w przeciwnym kierunku. Po powrocie z Bieszczad czytaliśmy przecież z dziećmi jedną z ich ukochanych książek, „Nie taki straszny wilk” Farleya Mowata. „Gdzieś po wschodniej stronie zawył wilk; z cicha, pytająco. Znałem ten głos, bo słyszałem go już wielokrotnie – pisał w jej ostatnich akapitach kanadyjski pisarz i obrońca przyrody. – Dla mnie był to głos mówiący o utraconym świecie, który niegdyś był nasz, zanim obraliśmy sobie w nim rolę obcych; o świecie, do którego zajrzałem i prawie wszedłem… tylko po to, by w końcu zostać z niego wykluczonym – przez siebie”.

Wsłuchajmy się w ten głos. Przed Państwem zwierzenia zwierząt.

MICHAŁ OKOŃSKI, redaktor wydania

 

Spis treści:

 

Bartosz Brożek Całkiem zwykłe zwierzę

Czesław Miłosz Jaskółka

OBCA INTELIGENCJA

Peter Godfrey-Smith Obca inteligencja

Mateusz Hohol, Bartosz Baran Myślę, więc wiem, gdzie jestem

Szymon M. Drobniak Narzędzia, spółka zoo

Łukasz Kwiatek Jak to jest być delfinem

PRZYJACIEL DOMU

Adam Robiński Przyjaciel domu

Jolanta Antas Psi umysł

Andrzej Stasiuk Suka

Mateusz Hohol, Kinga Wołoszyn-Hohol Świat oczami kota

Ks. Stanisław Musiał Wakacje z Kasjopeja

JESTES DO SCHRUPANIA

Mateusz Hohol, Łukasz Kwiatek Piękno w oczach zwierząt

Joanna Bagniewska Jesteś do schrupania

Łukasz Kwiatek Martwa natura

Łukasz Lamża Śmierć wyspy

NOSACZE A SPRAWA POLSKA

Frans de Waal Mądrzejsze, niż nam się wydaje

Łukasz Kwiatek Nosacze a sprawa polska

Łukasz Kwiatek Diabeł w małpiej skórze

Łukasz Kwiatek Żegnaj, Koko

CAŁE STWORZENIE

Szymon Hołownia Całe stworzenie

Ks. Stanisław Musiał Także zwierzęta będą nas sądzić

O. Stanisław Jaromi Bracia najmniejsi

Ks. Adam Boniecki Dżdżownico, siostro nasza

MOTYLEM JESTEM

Dorota Kozińska Jaki jest, nikt nie widzi

Andrzej Stasiuk Krowy

Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński Lisi los

Anna Goc Motylem jestem

Stanisław Łubieński Wirtuozi nocy letniej

SELFIE Z TYGRYSEM

Olga Tokarczuk Awantura o kury

Zenon Kruczyński Śpiew psa

Joanna Bagniewska Selfie z tygrysem

Tom Moorhouse Okrutny biznes

Tomasz Targański Pierwsi sposród równych

Jerzy Nowosielski Ślepota chrześcijan

DYLEMAT MIESOZERCY

Michał Olszewski Dylemat miesożercy

Andrzej Kruszewicz Mięso rośnie w lesie

Maciej Jakubowiak Barykada z warzyw

Szymon Hołownia Zielono mi

ZROZUMIEC PIERWOTNIAKA

Łukasz Lamża Duch ameby

Łukasz Lamża Zrozumieć pierwotniaka

Łukasz Lamża Zabiłem rybika

PIEKNO MUCHY

Nuria Selva Fernández Z życia padlinożerców

Noah Strycker Żywot ptakoluba

Urszula Zajączkowska Piekno muchy

Adam Robiński Pszczoły z dobrym adresem

Kinga Wołoszyn-Hohol, Łukasz Kwiatek Profesor szympansów

Adam Pluszka Truchcikiem wsród roslin i zwierzat

Adam Robiński Czas panik

Spis z natury

Octlantis, miasto ośmiornic

Ptasia „Bogurodzica”

Trudna sztuka zaglądania w umysł deflina

Świadoma rybka

Pies naprawdę czuje, że się boisz

Implant podczerwieni

Jak pies z kotem

Jak one to robią?

Miłosierni Samarytanie

Żyć jak orangutan

Mrówczy szpital polowy

Tylko dla dorosłych

Biegiem po wodzie

Ryba zdalnie sterowana

Ptasie bity

Grzyb żab

Planowane rodzicielstwo

Małe wyspy, małe mózgi

Lustereczko, powiedz przecie

Para rybek przyłapana

Hydra vulgaris

Inwazja skorupiaków

Płazie amory

Przepraszam, to pomyłka

Największa pszczoła świata

Kamień, nożyce, papier, małpy

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 467

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




TYGODNIK POWSZECHNY
HISTORIA NR 3 (11)
ISSN 2392-3628
www.TygodnikPowszechny.pl
REDAKCJA   Łukasz Kwiatek, Michał Okoński
PROJEKT GRAFICZNY, ŁAMANIE   Marek Zalejski
FOTOEDYCJA   Edward Augustyn, Marek Zalejski
TYPOGRAFIA   Marta Bogucka, Andrzej Leśniak, Artur Strzelecki
KOREKTA   Grzegorz Bogdał, Sylwia Frołow, Maciej Szklarczyk
OPIEKA WYDAWNICZA   Mateusz Gawron, Maja Kuczmińska, Anna Pietrzykowska
Współpraca   Anna Karolewska
PROMOCJA   Marta Filipiuk-Michniewicz, Monika Ochędowska, Patryk Stanik
NASZA OKŁADKA
MIECZYSŁAW WASILEWSKI, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, był wykładowcą na uczelniach artystycznych od Iranu, poprzez USA i Chile, do Finlandii. Brał udział w kilkuset wystawach polskiego plakatu i ilustracji w kraju i za granicą, a także w dziesiątkach międzynarodowych imprez sztuki plakatu. Laureat wielu nagród za plakaty i grafikę wydawniczą. Autor okładek naszych „Kanonów” i wydań specjalnych. www.wasilewski.art.pl
WYDAWCA   Tygodnik Powszechny Sp. z o.o.
PREZES ZARZĄDU   Jacek Ślusarczyk
ADRES WYDAWCY I REDAKCJI   31-007 Kraków, ul. Wiślna 12,
tel.: 12-422-25-18, 12-422-23-11, [email protected]
REKLAMA   tel. 602-590-416, [email protected]
PRENUMERATA   tel. 12-431-26-83, [email protected]
E-WYDANIEpowszech.net/zwierzenia
POZOSTAŁE WYDANIA SPECJALNE „TP”
powszech.net/wydaniaspecjalne
▪ Prawa autorskie i majątkowe do wszystkich materiałów zamieszczonych w „Tygodniku Powszechnym” należą do Wydawcy oraz ich Autorów i są zastrzeżone znakiem © na końcu artykułu. Materiały oznaczone na końcu dodatkowym znakiem ℗ mogą być wykorzystane przez inne podmioty tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty, zgodnie z Cennikiem i Regulaminem korzystania z artykułów prasowych, zamieszczonymi pod adresem www.TygodnikPowszechny.pl/nota-wydawnicza
KONWERSJAeLitera s.c.

TAK SIĘ ZŁOŻYŁO, ŻE TUŻ PRZED FINISZEM PRAC NAD „ZWIERZENIAMI ZWIERZĄT” udało się nam rodzinnie wyskoczyć na kilka dni w Bieszczady. Jeden z noclegów przypadł nad górnym Sanem: od końca asfaltu pięć kilometrów leśną drogą, potem jeszcze pół godziny wśród drzew i traw, do doliny, w której z dawnej wsi zostały tylko ruiny cerkwi i jeden dom. Z każdym kolejnym krokiem przez pustkę wyostrzały nam się słuch i węch; stawaliśmy się coraz bardziej milczący i coraz bardziej czujni. To nie były strach czy niepewność związane z tym, że szliśmy w nieznane. Czuliśmy się raczej tak, jakbyśmy wyczuwali obecność zwierząt, które mają te strony w posiadaniu, i stawali się trochę jak one.

W „Zwierzeniach zwierząt” przeczytają Państwo niejeden tekst o tym, jak postrzegają one świat, jak myślą i czują, jak się kochają, jak wychowują dzieci, jak się komunikują, jak zdobywają pożywienie i jak umierają. Piszemy wiele o tym, jak wyglądała i jak wygląda nasza wspólna z nimi historia – i ile w niej ludzkiego okrucieństwa. Stawiamy pytania o sens polowań czy hodowli przemysłowych, o jedzenie mięsa, o męczenie zwierząt w imię człowieczych rozrywek. Pokazujemy ewolucję teologii chrześcijańskiej, która w ciągu ostatnich dekad zaczęła szczęśliwie odchodzić od dosłownego rozumienia frazy „czyńcie sobie ziemię poddaną”, i filozofii, która zerwała z kartezjańskim traktowaniem zwierząt jako maszyn. Mówimy także o tym, co we wspólnej historii dobre, na przykład o miłości i przywiązaniu, jakie w nas budzą koty czy psy, kiedy stają się naszymi towarzyszami i przewodnikami. Pokazujemy gatunek za gatunkiem, sięgając zarówno po teksty naukowców, którzy poświęcili życie próbom zrozumienia ich języka i przyswojenia ich tajemnic, jak i zafascynowanych tym światem amatorów. Nie brak tu, rzecz jasna, najważniejszych nazwisk polskiej kultury, takich jak Olga Tokarczuk, Czesław Miłosz czy Jerzy Nowosielski. Nie brak zapisów spotkań ze zwierzętami, które – jak w przypadku Zenona Kruczyńskiego – niosły ze sobą zmianę całego dotychczasowego podejścia do życia.

Żeby jednak nie było zbyt łatwo: kiedy tam, w Bieszczadach, doszliśmy w końcu na miejsce noclegu, gospodarz – skądinąd pakujący się właśnie na wyprawę do Afryki Południowej, gdzie miał uczestniczyć w naukowym projekcie związanym z trackingiem żyraf – przedstawił nam psa, od dobrych kilku tygodni próbującego wylizać się z ran wyniesionych ze starcia z podchodzącymi pod chałupę młodymi niedźwiedziami. Dzika przyroda naprawdę jest i powinna pozostać dzika, istnieją granice antropomorfizacji, a próby udomowienia czy oswojenia dzikiego zwierzęcia bywają bolesne.

Co nie oznacza, że sami nie możemy przebyć choć kawałka drogi w przeciwnym kierunku. Po powrocie z Bieszczad czytaliśmy przecież z dziećmi jedną z ich ukochanych książek, „Nie taki straszny wilk” Farleya Mowata. „Gdzieś po wschodniej stronie zawył wilk; z cicha, pytająco. Znałem ten głos, bo słyszałem go już wielokrotnie – pisał w jej ostatnich akapitach kanadyjski pisarz i obrońca przyrody. – Dla mnie był to głos mówiący o utraconym świecie, który niegdyś był nasz, zanim obraliśmy sobie w nim rolę obcych; o świecie, do którego zajrzałem i prawie wszedłem... tylko po to, by w końcu zostać z niego wykluczonym – przez siebie”.

Wsłuchajmy się w ten głos. Przed Państwem zwierzenia zwierząt.

MICHAŁ OKOŃSKI, redaktor wydania

CAŁKIEM ZWYKŁE ZWIERZĘ

BARTOSZ BROŻEK

Nie ma sensu się zastanawiać, czy jesteśmy „aż ludźmi”, czy „tylko zwierzętami”. Jesteśmy jednym i drugim.

Ojciec Józef Bocheński, jeden z najciekawszych polskich filozofów ubiegłego wieku, wywoływał swą twórczością wiele kontrowersji. Nie można mu odmówić odwagi w stawianiu mocnych, wyrazistych i bardzo często trafiających w sedno tez.

Czynił to nie tylko w pracach stricte naukowych, ale także w pismach bardziej popularnych, w szczególności zaś w „Stu zabobonach”. W dziełku tym odnajdujemy hasło dotyczące humanizmu, który Bocheński uważa za „prawdopodobnie najbardziej rozpowszechniony współcześnie zabobon”. „Wolno być czymkolwiek kto chce, tylko nie wolno nie być humanistą – pisze. – Kto się do niego nie przyznaje, uchodzi za podłego barbarzyńcę. A jednak humanizm jest kompromitującym zabobonem, [głoszącym, że] każdy człowiek bez wyjątku jest czymś istotnie, zasadniczo różnym od innych stworzeń, w szczególności od zwierząt. Człowiek żyje wprawdzie w przyrodzie, ale do przyrody nie należy. Jest czymś wyniesionym ponad wszystko inne, w wielu wypadkach po prostu czymś świętym”.

FOT. SEBASTIAN MAGNANI / REX / EAST NEWS

Czy Bocheński ma rację? Czy rzeczywiście człowiek nie jest aż tak wyjątkowy, jak zwykliśmy uważać? Przecież zwierzęta nie osiągnęły niczego, co przypominałoby choć w małym stopniu ludzką kulturę: naszą naukę, sztukę, literaturę, technikę czy złożone instytucje społeczne. Patrząc z tej perspektywy, wydaje się, że przepaść dzieląca ludzi i zwierzęta jest tak wielka, iż uzasadniona może być teza o wyjątkowości Homo sapiens.

Zwróćmy uwagę, że kłopot pojawia się już na poziomie językowym. Mamy skłonność do przeciwstawiania ludzi zwierzętom, tak jakby nasz gatunek nie należał do regnum animale. Przynajmniej niektórzy z nas stwierdziliby, że jest coś intuicyjnie odpychającego i fałszywego w zdaniach, które zaczynają się od sformułowania „Człowiek, jak każde zwierzę...”. Skąd wzięła się ta niechęć do przyznania, że małpy, psy czy żaby to nasi – bliżsi i dalsi – ewolucyjni krewni.

Błąd Kartezjusza

W książkach opisujących zdolności zwierząt zwykle sporo uwagi poświęca się Kartezjuszowi. Nie jest on jednak ulubieńcem współczesnych etologów. Stawia się go raczej za przykład kogoś, kto wbrew faktom podkreślał, iż zwierzęta – w przeciwieństwie do ludzi – są maszynami czy też automatami, niepotrafiącymi myśleć, a nawet odczuwać. Rzeczywiście, w dziełach Kartezjusza można znaleźć niektóre z tych stwierdzeń. Na przykład w „Rozprawie o metodzie” głosi on, że „gdyby istniały takie machiny, które by miały narządy i zewnętrzną postać małpy lub innego jakiego bezrozumnego zwierzęcia, nie mielibyśmy żadnego sposobu poznania, że nie są one we wszystkim tej samej natury, co owe zwierzęta”, dodając chwilę później, iż fakt, że zwierzęta nie posługują się językiem, „świadczy nie tylko, iż mają [one] mniej rozumu niż ludzie, ale że nie mają go wcale”.

Sformułowania te współgrają z podstawowym twierdzeniem metafizyki Kartezjusza, który odróżniał dwie substancje: rozciągłą i myślącą, zauważając, że choć człowiek posiada ciało, jego istota „polega wyłącznie na tym, że jest czymś myślącym, a więc substancją, której całą istotą czy naturą jest myśleć”. Takie założenie prowadzi prostą drogą do wniosku, że zwierzęta to substancje rozciągłe, pozbawione myśli. Trzeba dodać do tego, że Kartezjusz w bardzo nietypowy sposób definiował myślenie, obejmując tym pojęciem zarówno wyobrażanie sobie czegoś i rozumowanie, jak i różne formy odczuwania. Skoro zaś myślenie nie jest atrybutem substancji rozciągłej, to wnosić stąd trzeba, że zwierzęta nie tylko nie potrafią rozumować, ale też niczego nie odczuwają.

Wielcy filozofowie mają to nieszczęście, że są klasykami, a – jak pisał Mark Twain – książki klasyków to dzieła, które ludzie chwalą, ale których nie czytają. W konsekwencji pokarmem dla powszechnej wyobraźni nie są zniuansowane, rozbudowane koncepcje filozoficzne, ale proste hasła, które łatwo zapamiętać i wykorzystać w erudycyjnej, lecz niekoniecznie głębokiej konwersacji. Dlatego Kartezjusza pamiętamy jako tego, kto odmawiał zwierzętom zdolności odczuwania, mimo że w wielu miejscach protestował przeciwko takiej interpretacji swych koncepcji. Na przykład w liście do Newcastle’a stwierdzał, że „wszystkie rzeczy, dla których stworzone są psy, konie i małpy, to wyłącznie wyrażanie strachu, nadziei lub radości”. Nie sposób pogodzić tej deklaracji z poglądem, jakoby Kartezjusz upierał się, że zwierzęta nie mają zdolności odczuwania.

Rozciągłe i myślące

Autor „Rozprawy o metodzie” nie jest jednak bez winy. Wydaje się bowiem, że cały kłopot bierze się z podjętej przez niego próby narzucenia rzeczywistości nieadekwatnej metafizyki. Jeśli za Kartezjuszem uprzemy się, że w świecie występują dwie zasadniczo różne substancje – rozciągła i myśląca – i będziemy starali się w ten pojęciowy schemat ująć nasze doświadczenie, od razu popadniemy w tarapaty. Problem nie dotyczy jedynie przypisywania zwierzętom zdolności do odczuwania i umiejętności przeprowadzania rozumowań. Także rozumienie człowieka jako istoty, która „składa się” z dwóch odmiennych substancji, okazuje się co najmniej wątpliwe, gdy tylko rozważymy takie kwestie jak natura i funkcje emocji. Twierdzić, że ciało nie ma żadnego związku z przeżywaniem stanów emocjonalnych, może tylko ten, kto nigdy nie odczuwał strachu, przyjemności i radości. I w tym kontekście Kartezjusz zmuszony był łagodzić wprowadzone przez siebie ostre podziały, choćby wtedy, gdy pisał do Regiusa, iż „gdziekolwiek nadarzy się okazja, powinieneś oświadczać, zarówno prywatnie, jak publicznie, że jesteś przekonany, iż człowiek to prawdziwy byt przez się, nie zaś przez przypadłość, a umysł jest złączony z ciałem realnie i substancjalnie”. Wszystko to dobrze ilustruje kłopoty, w które popada każdy, kto chce narzucić rzeczywistości aprioryczny schemat pojęciowy, dopasować fakty do teorii.

Błąd Kartezjusza widać jeszcze wyraźniej, gdy porówna się jego poglądy z tezami głoszonymi przez innych filozofów nowożytnych. Na przykład John Locke twierdził, że ludzi i zwierząt nie różni ani zdolność postrzegania, ani odczuwania, a jedynie umiejętność abstrakcji, przejawiająca się w używaniu języka. Jeszcze dalej szedł David Hume, który zauważał, że ludzie różnią się między sobą pamięcią, poziomem skupienia, umiejętnością dostrzegania podobieństw między zjawiskami czy formułowania ogólnych praw – jedni z nas są w tym lepsi, inni gorsi. Zwierzęta mają podobne zdolności, choć jeszcze mniej rozwinięte: w rozumowaniu, wyszukiwaniu analogii czy zdolności skupienia wypadają gorzej niż najsłabsi spośród ludzi. Hume podkreśla zatem ciągłość tam, gdzie Kartezjusz widzi przeskok jakościowy. Różnica między nami i innymi stworzeniami jest kwestią stopnia, nie ma zaś zasadniczego, metafizycznego charakteru. Jesteśmy zwierzętami, które w pewnych rzeczach są po prostu lepsze niż inne zwierzęta.

Jak to jest być człowiekiem?

W znanym eseju z 1974 r. filozof Thomas Nagel pyta, jak to jest być nietoperzem, i odpowiada: „O ile mogę to sobie wyobrazić, dowiaduję się tylko, co by to znaczyło dla mnie zachowywać się jak nietoperz. Nie o to wszakże pytam. Chcę wiedzieć, jak to jest dla nietoperza być nietoperzem. Gdy jednak usiłuję sobie to wyobrazić, jestem ograniczony do zasobów mego własnego umysłu, a te zasoby nie są odpowiednie do zadania. Nie mogę go wykonać ani dodając w wyobraźni jakieś składniki do mojego obecnego doświadczenia, ani jakieś składniki stopniowo odejmując, ani łącząc jakoś dodawanie, odejmowanie i modyfikowanie składników”.

Nagel mówi tu coś niezwykle ważnego – nasze wysiłki poznawcze są istotnie ograniczone. Bazują one z konieczności na tym, co jest naszym doświadczeniem – doświadczeniem organizmów, które zbudowane są w określony sposób i zmagają się z takim, a nie innym środowiskiem. Na przykład ludzkie oko skonstruowane jest inaczej niż oczy żaby, które przeprowadzają – jak w słynnym artykule z 1959 r. piszą Jerome Lettvin i współpracownicy – jedynie wyspecjalizowane „operacje” na widzianym obrazie, w szczególności zaś reagują na niewielkie poruszające się obiekty. Dlatego „żaba nie widzi (...) pozostających w spoczynku przedmiotów w jej otoczeniu. Umarłaby z głodu otoczona jedzeniem, które się nie porusza. Jej jadłospis jest z góry określony przez wielkość i ruch – skoczy w kierunku każdego obiektu wielkości owada, jeśli ten porusza się jak owad”. Co istotne, to nie mózg żaby ignoruje większość danych wzrokowych, skupiając się jedynie na niektórych z nich; otrzymuje on dane już „wypreparowane”. Nie sposób więc spojrzeć na świat tak, jak patrzy żaba, można sobie to tylko próbować w niedoskonały sposób wyobrazić; ale wyobrażenia te z konieczności wychodzą od tych konceptualizacji rzeczywistości, które wypracowały nasze ludzkie mózgi na podstawie danych dostarczonych przez nasze ludzkie zmysły.

W tym sensie, o którym pisze Nagel, nasze poznanie jest antropocentryczne – jest to w końcu poznanie człowieka, a nie żaby czy szympansa. Rodzi to niebezpieczeństwo dwojakiego rodzaju. Z jednej strony istnieje ryzyko antropomorfizacji. Mamy tendencję, by zachowania zwierząt tłumaczyć tak, jakbyśmy mieli do czynienia z ludźmi. Łatwo przypisać psu albo papudze zamiary i intencje, gdy prawdziwe wyjaśnienie odwoływać się powinno do wrodzonego instynktu, warunkowania albo przypadku.

Takie antropomorficzne myślenie jest całkiem naturalne. Nie trzeba wcale zwierząt, byśmy o obserwowanych zdarzeniach myśleli w kategoriach celowych działań. Jak w klasycznym eksperymencie pokazali Fritz Heider i Marianne Simmel, wystarczy, że pokaże się nam ekran z czerwoną kropką na środku, do której z boku „zbliża się” niebieski kwadrat. Jeśli kropka zacznie poruszać się na chwilę przed tym, zanim dotknie ją kwadrat, a kwadrat nie zatrzyma się, ale będzie poruszać się dalej po tej samej drodze co kropka, będziemy skłonni powiedzieć, że kwadrat „ściga kropkę”. Ujmowanie zjawisk jako intencjonalnych działań narzuca się nam z wielką siłą, trudno się więc dziwić, że tak łatwo antropomorfizujemy.

Nie takie zwykłe pytanie

Z drugiej strony świadomość istnienia „pokusy antropomorfizacji” skłania niektórych, przede wszystkich naukowców, do szczególnej ostrożności metodologicznej. Celowali w niej zwłaszcza XX-wieczni behawioryści, którzy jak ognia unikali takich opisów zwierzęcych zachowań, które odwoływałyby się do stanów umysłowych zwierząt. I ta strategia jest jednak chybiona. Każdy, kto rozumie mechanizmy ewolucyjne, zdaje sobie sprawę, że ludzkie zdolności poznawcze nie mogły wziąć się znikąd. Unikanie sformułowań sugerujących, że zwierzęta odczuwają emocje albo przeprowadzają pewne rozumowania, nawet jeśli motywowane jest przemyślanymi nakazami metodologicznymi, a nie arbitralnie przyjętymi twierdzeniami metafizycznymi, mija się z celem.

Na szczęście w ostatnich kilkudziesięciu latach ten stan rzeczy się zmienił. Coraz więcej jest badań i teorii, które – przy odpowiedniej dozie świadomości metodologicznej – odkrywają przed nami wspólne źródła zdolności poznawczych ludzi i innych zwierząt. „Logika ewolucji” nie jest skokowa: nowe, doskonalsze umiejętności stanowią zwykle rozwinięcie ewolucyjnie starszych zdolności, które dany gatunek dzieli z gatunkami pokrewnymi.

Powyższe uwagi skłaniają do wniosku, że właściwy sposób mówienia o zwierzętach wymaga umiejętnego manewrowania między Scyllą antropomorfizacji a Charybdą szkodliwego puryzmu metodologicznego. Trudność ta nie wynika przy tym z akceptacji wydumanych tez metafizycznych, takich choćby jak kartezjańska wizja zwierzęcia-maszyny. To koncepcje tak nieprzystające do faktów, że nie ma potrzeby zawracać sobie nimi głowy. Kłopot bierze się z przyczyn bardziej subtelnych, a stąd trudniejszych do dostrzeżenia i eliminacji. Bo chociaż człowiek jest całkiem zwyczajnym zwierzęciem, jest zarazem bardzo niezwyczajny. O jego zwyczajności zaświadczają zgodnie biolodzy, podkreślający w swych teoriach ciągłość między zdolnościami zwierząt i ludzi. Ale niezwyczajne jest to, że istnieje gatunek, który potrafi zadać pytanie: „Czy jestem zwykłym zwierzęciem?”. ©

BARTOSZ BROŻEK

   „TP” 41/2016

BARTOSZ BROŻEK jest profesorem nauk prawnych, filozofem, kognitywistą, prodziekanem Wydziału Prawa i Administracji UJ i dyrektorem Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych UJ. Opublikował m.in. „Myślenie: podręcznik użytkownika”, „Granice interpretacji” oraz „Umysł prawniczy”.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji

* oferta dotyczy 4 kolejnych nadchodzących wydań (3, 4/2019 oraz 1, 2/2020).Zamów je na powszech.net/prenumeruj** okładki przedstawiają wydania archiwalne – chcesz je otrzymać?Napisz: [email protected]

ZASADY ZAKUPU PRENUMERATY

Prenumeratę krajową można zamówić przez:

▪ internet na powszech.net/prenumeruj

▪ dokonanie wpłaty na konto lub opłacenie przekazem pocztowym:    Tygodnik Powszechny    ul. Wiślna 12,    31-007 Kraków    Bank Pekao SA    nr 49 1240 4533 1111 0000 5431 1987

▪ opłacenie osobiste w Dziale Prenumeraty „TP”,    ul. Wiślna 12 w Krakowie,    od poniedziałku do piątku w godz. 9.00–16.00

Prenumeratę zagraniczną można opłacić przez stronęTygodnikPowszechny.pl/wykup-prenumerate,na której podane są ceny

Szczegółowych informacji udziela Agnieszka Grzywa pod nr. tel. 12 431 26 83, tel. kom. 668 479 075 lub adresem e-mail:[email protected]

Prenumeratę elektroniczną można zamówić przez internet na powszech.net/ewydania

Pomocy przy problemach technicznych udziela Anna Dziurdzikowska pod nr. tel. 668 475 263 (w godz. 10.00–14.00) lub adresem e-mail: [email protected]

CENNIK PRENUMERATY KRAJOWEJ

PRENUMERATA

EKONOMICZNA

PRIORYTET

Roczna (52 numery)

349 zł

419 zł

Półroczna (26 numerów)

215 zł

249 zł

Kwartalna (13 numerów)

115 zł

129 zł

Pokolenia*

300 zł

Karta Dużej Rodziny**

300 zł

„TYGODNIK POWSZECHNY WYDANIE SPECJALNE”W PRENUMERACIE WRAZ Z „TYGODNIKIEM”

PRENUMERATA

EKONOMICZNA

PRIORYTET

Roczna + 4 wydania specjalne

399 zł

469 zł

Pokolenia* + 4 wydania specjalne

360 zł

Karta Dużej Rodziny** + 4 wydania specjalne

360 zł

4 wydania specjalne

69 zł

* z oferty POKOLENIA mogą skorzystać osoby poniżej 25. i powyżej 65. roku życia

** z oferty KARTA DUŻEJ RODZINY mogą skorzystać jej posiadacze na warunkach opisanych w regulaminie

Regulamin zakupu prenumeraty – na powszech.net/regulamin