Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak zostać modelką? Trzeba być szczupłym, wysokim, silnym psychicznie, wytrwałym, szczupłym, wysokim, nie mieć wielkiego ego, mieć silny charakter, być szczupłym, wysokim, znać angielski, być miłym, szczupłym i wysokim. Na początek wystarczy. Co jeszcze? Być nastolatką, ale nie płakać w poduszkę, że obok nie ma mamy. Nastolatka, która zaczyna karierę modelki w agencji, jedzie sama do obcego miasta w innym kraju i zostaje tam na tydzień, dwa, albo kilka miesięcy. Mieszka w obcym mieszkaniu, z obcymi dziewczynami. Nikt jej nie pyta, jak się czuje, czy dobrze sypia, tylko komunikuje, gdzie ma dziś iść na casting i znika. Sama robi sobie zakupy, gotuje obiady, robi pranie. Jest przestraszona, niepewna siebie, zdezorientowana i żeby dać sobie radę z tymi emocjami, musi jak najszybciej wydorośleć. Jak szybko wydorośleje, mniej ją będzie boleć nieustanne ocenianie. Bo istota tej pracy to codzienne poddawanie swojego ciała pod ocenę. Dla jednego jest zbyt gruba, dla drugiego zbyt chuda. Na jednym castingu ma zbyt ciemną karnację, na następnym zbyt jasną. Nie odpowiada klientowi, bo ma piegi, albo dlatego, że ich nie ma. Dla młodej dziewczyny taka sytuacja jest ciężka do uniesienia psychicznie. Ale jeżeli to wszystko, i jeszcze dużo, dużo więcej przetrzyma, to wygrała. Radzi sobie w nieprzewidywalnych sytuacjach, zna języki, nie boi się nawet najdalszych podróży, jest samodzielna. Jeśli modeling jej nie zniszczył, to dał jej wielkie doświadczenie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 180
Wstęp
Byłam dumna, kiedy kilka lat temu zauważyłam, jak moja szesnastoletnia obecnie córka sprawnie przemieszcza się po mieście. Wystarczył jej adres, żeby z pomocą aplikacji telefonicznej dostać się do dowolnego miejsca. Od kilku lat sama jeździ na różne zajęcia dodatkowe, melduje się w recepcji, umawia się z prowadzącymi. Rozróżnia wszystkie rodzaje biletów na koleje i wie, jakimi kolejkami można jeździć na bilety miejskie. Jak ktoś się dziwi, co w tym trudnego, to niech sam spróbuje.
Czy to znaczy, że mogłabym spokojnie patrzeć, jak wsiada w samolot i leci sama do Mediolanu, Paryża, Nowego Jorku czy Tokio? Na wycieczkę szkolną, kurs językowy, zorganizowany wyjazd wakacyjny – tak. Ale nie do pracy! Moja szesnastoletnia córka chodząca w pojedynkę po Mediolanie, Paryżu, Nowym Jorku czy Tokio w poszukiwaniu adresów, pod którymi odbywają się spotkania rekrutacyjne, nie mieści się w granicach mojej wyobraźni.
A tak właśnie wygląda zazwyczaj praca modelek. Nastolatek, które uzgadniają z matematyczką i polonistką materiał do samodzielnego przerobienia, które rozpakowują walizkę w mieszkaniu dzielonym z innymi nastolatkami z różnych miejsc świata i codziennie rano budzą się w obcym mieście, żeby szukać pracy. Czyli chodzić na castingi w poszukiwaniu kontraktu, wyposażone jedynie w mapkę z zaznaczonymi punktami, w których powinny się tego dnia pojawić.
A czy zjadła śniadanie? Nie zgubiła się w mieście? Rozwikłała schemat sieci metra? Nie zaczepiał jej ktoś? Skąd miałabym to wszystko wiedzieć, gdyby moja szesnastoletnia córka pojechała jako modelka do pracy w innym mieście w Europie, Ameryce albo Azji?
Może moja szesnastoletnia córka odpowiedziałaby mi na to tak: „Pokaż mi inną nastolatkę, która ma światowe stolice w małym palcu, kiedy inni siedzą w szkole, ona lata po świecie, zarabia, uczy się angielskiego, poznaje ludzi, radzi sobie, umie o siebie zadbać i zdobywa kompetencje na całe życie”. Tak mniej więcej mówią mi modelki albo byłe modelki, z którymi rozmawiałam, żeby napisać tę książkę. Ile znam rówieśniczek mojej córki, które miały sesję zdjęciową na sawannie? Jedną, bohaterkę tej książki.
Jednak widząc bajkę o królewnie, nie mogę stracić z oczu smoków. A smok to przede wszystkim samotność. Nastolatka wyjeżdża daleko od domu, gdzie nie ma nikogo, komu zależałoby w pierwszej kolejności na niej. Zawód modelki wymaga od niej, aby była nastolatką, ale zachowywała się jak dorosła. Musi samodzielnie radzić sobie w pracy, w domu, w obcym mieście, podpisywać kontrakty, rozmawiać z pracodawcą. To właśnie ten smok, który nazywa się samotnością.
Dorosłość jest wpisana w ten zawód. Dorosłość, czyli odpowiedzialność za siebie w środowisku, które nie jest zainteresowane dobrem nieletniej osoby, tylko dobrem kontraktu. Konkretnie – pieniędzmi. Szesnastoletnia dziewczyna na końcu świata za matkę ma agentkę, której zadaniem jest zarobić pieniądze dla agencji.
A czy ktoś widział pokój nastolatki? Albo inaczej – czy ktoś widział posprzątany pokój nastolatki bez przypominania, że ma posprzątać, albo bez zbliżającej się wizyty nowych znajomych? A wagary – czy ktoś widział nastolatkę, która chodzi sumiennie na wszystkie lekcje wyłącznie z poczucia odpowiedzialności? Czy ktoś widział nastolatkę, która kładzie się wcześnie spać, bo wie, że następnego dnia musi wstać wcześnie rano? Ja znam niewielu takich dorosłych. A nastoletnia modelka musi być taką osobą. Kolejny smok nazywa się więc przyspieszona dorosłość. Modelka, wbrew temu, że wyobrażamy ją sobie jako wciągającą kokainę Kate Moss, musi być rozsądną i zorganizowaną osobą, która zarządza swoim życiem jak rozbudowana aplikacja „to do” do efektywnego zarządzania czasem.
Co nie oznacza, że nie dostanie kokainy. Jest dobra do tłumienia uczucia głodu. I to też może usłyszeć nastolatka od agentki, która zastępuje jej mamę. Bierz kokainę, żeby zabić głód – niektóre tak radzą. Na szczęście rzadko. Najczęściej mówią, żeby zdrowo jeść. Zdrowo, czyli niskokalorycznie, ale z wartościami odżywczymi, czyli błonnikiem, bo długo daje poczucie sytości. O zdrowiu nieletnia osoba słyszy, kiedy agentka regularnie ją mierzy. Jeśli przybędzie jej centymetr w biodrach, na castingach nie ma szans na zdobycie zleceń. Po prostu nie zmieści się w ubrania. A ubrania są przecież w tej branży najważniejszymi podmiotami, bożkami, a nawet greckimi bogami. Trzeba je czcić i trzeba przed nimi drżeć, aby zgrać się z nimi w centymetrach.
No i smok oceniania. Dwa razy byłam na rozmowie kwalifikacyjnej, raz, kiedy miałam trzydzieści sześć lat, a drugi raz, kiedy byłam po pięćdziesiątce. Wiedziałam już, co umiem, ile jestem warta, w czym jestem mocna i jak ukryć to, co jest moją słabością. A jednak czułam się jak przed wysokim sądem połączonym z nauczycielem od matematyki, którego nigdy nie zapomnę, bo przy nikim innym nie czułam się taka mała. Ja, dojrzała, świadoma swojej siły i kompetencji osoba, źle zniosłam obydwie rozmowy kwalifikacyjne i do dziś racjonalizuję sobie, dlaczego wtedy nie zostałam przyjęta.
A rówieśniczki mojej szesnastoletniej córki mają na drugie imię wysoka wrażliwość. Dotkniesz je palcem, a one mówią, że to rozpalone żelazo. Poprosisz, żeby wyszły z psem, a one ci powiedzą, że ich nienawidzisz. Zapytasz, czy wygodnie im w tych spodniach, a zaczną krzyczeć, że są takie grube.
I te nastolatki z emocjami jak wulkany, najeżone czułkami wychwytującymi we wszystkim ocenę, a już zwłaszcza krytykę ich wyglądu, dostają pracę, której istotą jest nieustanne ocenianie. Organizator castingu potrzebuje ciała, które jak najlepiej zaprezentuje jego ubrania – tyle widzi, kiedy do pomieszczenia wchodzą nastoletnie osoby. I albo ciało zostaje ocenione dobrze, albo ciało się nie nadaje. I tak wiele razy dziennie.
Jest jeszcze kilka innych smoków. Smok molestowania to fotograf, który krok po kroku dociera do miejsca, w którym protest przeciwko pozowaniu topless będzie „nieprofesjonalny”. Smok zaburzeń odżywiania to oczekiwane wymiary.
W tym zawodzie w ostatnich latach wiele się zmieniło. Na zagraniczne kontakty raczej nie jeżdżą już trzynastolatki. Ubrań nie prezentują tylko żywe wieszaki. W wielkich witrynach sklepów z odzieżą są zdjęcia osób z kilogramami, z latami, z niepełnosprawnościami. Przemysł modowy zareagował na krytykę, przyjął do wiadomości, że zaraża klientów nierealnymi oczekiwaniami wobec siebie, gdy prezentuje swoje święte ubrania na modelkach, na których leżą one najlepiej, czyli na wychudzonych dzieciach. Ogłasza, że jest ciałopozytywny.
XD, jak mówią nastolatki. Wielkie witryny sklepowe to jedno, a codzienność – drugie. Kiedy przeglądamy ofertę sklepów odzieżowych w internecie, zwiewne sukienki pokazują zwiewne dziewczęta, co jakiś czas tylko sąsiadujące z dziewczyną wyraźnie nie chudą. Norma pozostaje tak samo wychudzona, ciałopozytywność jest dodatkiem. Przemysł modowy dba o swój wizerunek, idzie w ślad za społecznymi przemianami. W sklepach można kupić ubrania bez podziału na płeć, ale o większe rozmiary łatwo tylko w teorii.
Czy warto być modelką? Moje rozmówczynie mówią, że tak, opowiadają o tym, jak o przygodzie życia. Ale nie wszystkie. Niektóre przyznają, że koszt jest zbyt duży. A jedna z nich, która stylizuje modelki do sesji zdjęciowych, dodaje, że nie pozwoli, by jej córka wykonywała ten zawód.
Słowniczek
Żeby zrozumieć świat modelek, trzeba znać podstawowe pojęcia. Na początek więc branżowy słownik wyrażeń.
Agencja
Stajnia modelek. Dziewczyny (i chłopaki) podpisują kontrakt z agencją, a ona załatwia im pracę w Polsce i za granicą, korzystając z kontaktów z agencjami pośredniczącymi między nią a klientami. W agencji są zazwyczaj białe ściany obwieszone zdjęciami jej podopiecznych, bookerzy, którzy rezerwują dziewczynom (i chłopakom) prace, scouci, fotografki i fotografowie, a w tych najważniejszych – charyzmatyczni właściciele, bogowie modelkowego życia i śmierci.
(Żeby lepiej wyjaśnić ten klimat, przytaczam cytat z mojej rozmowy telefonicznej z właścicielem agencji:
– Dzień dobry, piszę książkę o modelkach, państwa agencja jest jedną z najważniejszych agencji w Polsce. Moglibyśmy porozmawiać?
– Pani nie ma o tym zielonego pojęcia. Jasne, że ja mam, ale mnie się nie chce pani tego opowiadać. Nie, nie będę z panią rozmawiał, a beze mnie ta książka nie ma sensu, więc pani jej nie napisze. Z kim pani już rozmawiała? Nie, no to są jakieś obrzeża. Centrum jest u mnie, ale ja nie będę pani opowiadał o życiu prywatnym moich najważniejszych modelek. Aha, to co w takim razie panią interesuje? A pani w ogóle umie pisać? Jakie książki pani napisała? Nic mi to nie mówi, to też nie, to też, o tę zapytam znajomą, która robi filmy, powie mi, czy to coś warte. Jeśli będzie mi się chciało, odezwę się.
Rozłączył się.
Pierwszy raz w pracy dziennikarskiej spotyka mnie takie… No cóż, po prostu chamstwo. Dzwonię do znajomej, która pisuje o świecie mody.
– Cześć, widziałam kiedyś twój artykuł o tej agencji, rozmawiałaś z właścicielem. Ja nie mogę się otrząsnąć. Zaraz po „dzień dobry” bez powodu i bezinteresownie chciał mnie poniżyć. A ja przecież jestem dorosła, dojrzała i dzwonię jako dziennikarka, która może z nim porozmawiać, ale nie musi. Jak on w takim razie traktuje zalęknione nastolatki, które są od niego całkowicie zależne?
– On jest znany z tego, że taki jest. Ze mną rozmawiał tak samo. Ale jak modelka rokuje, że da mu zarobić, robi się dla niej bardzo miły).
Booker
Pośrednik między modelką a klientem.
Dług
Koszty organizacji wyjazdu modelki na castingi organizowane za granicą przez agencję na miejscu. W koszt długu wchodzą bilety na samolot, mieszkanie, drukowanie kompozytek, czyli wizytówek modelki ze zdjęciem. Modelka najpierw zarabia na spłatę długu, a dopiero potem na siebie. Jeśli nie zarobi na dług, nie musi go zwracać, ale też wraca do domu bez pieniędzy.
Forma
Stan, w którym modelka ma najwyżej 90 centymetrów w biodrach, 50 centymetrów w udach, płaski, umięśniony brzuch, zdrową cerę, błyszczące włosy, duże oczy bez sińców, ogolone nogi, równo spiłowane paznokcie. Żeby być w formie, trzeba dużo trenować na siłowni, więc modelka w formie ma też dobrą formę w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.
Książka
Portfolio. „Robić książkę” to pojechać na wyjazd, na którym nic się nie zarobi (albo niewiele), ale za to powstaną zdjęcia do książki. Każda modelka musi mieć swoją książkę, więc bezpłatne sesje do niej są potrzebne.
Scout
Osoba, która zaczepia dziewczyny w pociągu, kinie, galerii handlowej i proponuje kontakt z agencją. Scout szuka nowych twarzy, a te w branży modowej są niezbędne jak stały dopływ paliwa do łódki motorowej. Kariera modelek trwa krótko, więc nowe modelki są potrzebne zawsze, bo dzięki nim łódka płynie.
Ciężka praca bez blichtru i sławy
Nie rozleniwić się, czyli nie przytyć, mieć aktualny typ urody, nie liczyć na magię pokazów, tylko być gotowym na ciężką pracę. Romantyczne historie z paryskich domów mody są dobre na filmy dla nastolatek. Życie modelki toczy się na sesjach do katalogów, na wybiegach, na Instagramie. Pracować, robić „joby”, zarabiać, póki jest uroda.
* * *
Mówią osoby, które od lat pracują w tej branży:
Stylistka
producentka sesji zdjęciowych do prestiżowych magazynów mody
Żeby być modelką, trzeba być fotogenicznym, niekoniecznie ładnym. Trzeba dobrze wychodzić na zdjęciach.
Fotografka
Teraz liczy się pomysł na siebie, jak się wyróżnić, pokazać, ważna jest charyzma. To decyduje, czy modelka osiągnie sukces. Jednak nie wszystko zależy od dziewczyny. Są sprawy, które decydują o jej karierze, na które ona nie ma wpływu. Niestety. W jednym sezonie jest gwiazdą, a w innym znika, ale nie dlatego, że przytyła, że się rozleniwiła. Wystarczy, że mija moda na jej typ urody. Nic nie może z tym zrobić, to nie zależy od niej. Ale efekt jest taki, że jeszcze wczoraj miała mnóstwo pracy, a dziś nikt się nią nie interesuje.
Bywa też, że dziewczyny zmieniają pomysł na siebie. Mają czternaście, piętnaście lat, jeszcze nie wiedzą, co chcą w życiu robić, i eksperymentują, a potem wycofują się, wybierają naukę, planują karierę w innym zawodzie. Kalkulują, że uroda i warunki nie są dane na wiele lat, a przecież w modzie właśnie to jest potrzebne.
Stylistka
producentka sesji zdjęciowych do prestiżowych magazynów mody
Mało która modelka zostaje gwiazdą. Teraz już nawet nie ma takich gwiazd, jak kiedyś. Modelek jest bardzo dużo i zajmują się codzienną harówką. Jeżdżą na przykład na „joby” do Niemiec, gdzie robią masowe sesje dla sieciówek z ciuchami, butami, dla drogerii, do folderów reklamowych. Praca trwa po kilkanaście godzin dziennie, nie ma w niej nic z magii pokazu. W ogóle modeling bardzo się zmienił przez specjalizację. Potrzebne są na przykład modelki dłoni albo samych ust, można pozować cały dzień i nie mieć ani jednego zdjęcia całej sylwetki.
To jest ciężka praca. Większość z tych dziewczyn, które dostały się do dobrych agencji, będzie harować, ale niech zapomną o popularności, blichtrze i sławie. Pieniądze? Tak, niewykluczone. Mogą świetnie zarobić pod warunkiem, że będzie praca, czyli że klienci będą je chcieli. Bo sam kontrakt z agencją jeszcze pracy nie daje.
Najwięcej teraz jeździ się do Azji, Korei, Japonii. Dziewczyna zostaje tam wysłana przez swoją agencję i na miejscu musi chodzić na castingi, żeby znaleźć pracę. Jeśli znajdzie, dużo zarobi, jeśli nie, to nie zarobi wcale.
Dziewczyny jeżdżą chętnie na „joby” do Niemiec, gdzie robią katalogi, czyli sesje do katalogów sieciówek odzieżowych, obuwniczych czy kosmetycznych. Jest tego mnóstwo, bo każdy produkt beauty fashion wymaga osoby, która go zaprezentuje. To żmudna praca, nie ma z tego uznania, ale zarabia się około 1200 euro za dzień. Pracy jest dużo, więc dziewczyny zasuwają jak motorki, ale dzięki temu mają niezłe pieniądze. Jeśli trafi ci się dobry kontrakt kosmetyków, możesz zarobić na mieszkanie w Warszawie i kupić je za gotówkę.
Są też jednak takie, które miesiącami nie pracują, dorabiają jako hostessy, a tam nie ma zarobków. To może wynikać na przykład z tego, że w poprzednim sezonie dziewczyna zrobiła za dużo katalogów, wzięło ją trzydzieści popularnych marek, wszędzie była i się przejadła, więc następnego roku nie ma roboty. Albo uroda przeminie.
Sesje robimy w studio w Warszawie albo wyjazdowe. Na wyjazd dobierasz modelkę, która jest nie tylko pracowita, ale też fajna i miła. Wtedy na planie panuje dobra atmosfera. Wszyscy się cieszą na wyjazdy z Polski.
Pierwsza liga modelek jest correct, praca idzie profesjonalnie. Tym mniej znanym, ale już obytym, lubi uderzyć sodóweczka. Na przykład nie podoba jej się, jak ją ubieram. Tłumaczę, że to jest sesja dla klienta, ma być tak, żeby jemu się podobało. Inne narzekają, że zbyt ciężko pracują. Mówię takim dziewczynom: „Masz 20 lat, podróżujesz po świecie, dużo zarabiasz i jesteś obrażona, że masz dużo zajęć?”. Tu jest jak w każdej pracy, trzeba zrobić, co jest do zrobienia. Masz być przygotowana, w formie, szczupła, nogi ogolone, wyspana. Nieraz przyjdzie taka, która tego nie spełnia. Imprezowiczki na kacu zdarzają się rzadko, ale jeśli już, to od razu widać po nich nieprzespaną noc. Dlatego jak jesteśmy na wyjeździe na przykład w Hiszpanii i ktoś podczas lunchu proponuje wino, to nie lubię, gdy dziewczyna pije, bo to można zauważyć na jej twarzy już po dwóch lampkach.
FOTOGRAFKA
Dużo się zmieniło w ostatnich latach. Nawet to, że do zawodu wchodzą też grubsze i niższe dziewczyny. Największa zmiana zaszła jednak w internecie. Instagram zrewolucjonizował ten zawód.
STYLISTKA
Słuchaj, jak z nimi rozmawiasz, mówią ci, dlaczego chcą być modelkami? Bo wiesz, ja tego zupełnie nie rozumiem.
Potężna machina do mielenia dziewczyn
„Potężna machina zwana biznesem modowym obraca się z roku na rok coraz szybciej i miele tysiące dziewczyn. Modelka dobra wczoraj za tydzień jest już passé. Te rozchwytywane przed rokiem najczęściej w nowym sezonie już nie istnieją. Produkcja supermodelek stanęła. Casting directorzy szacownych domów mody prześcigają się w wyszukiwaniu nowych twarzy. Tu nawet nie chodzi o urodę. Liczy się produkt dnia”.
Zuzanna Bijoch, Modelka. Pierwsza powieść o modzie oparta na prawdziwej historii
* * *
Zuzanna Bijoch jest gwiazdą, top modelką, która chodzi na wybiegach u największych projektantów. Brała udział w gwiazdorskim reality show. Napisała powieść o tym, jak to jest być modelką. To nie literatura faktu, ale jak zapewnia Bijoch, nic nie zostało zmyślone.
Sama jest gwiazdą, ale w wywiadach opowiada, że czas gwiazd mija. Nie mija jednak czas modelek. Ubrania, buty, kosmetyki, biżuteria, to wszystko samo się nie zaprezentuje. W czasach powszechnych nowoczesnych technologii, kiedy wszystko można zrobić na komputerze, do prezentowania ubrań wciąż są potrzebne żywe osoby, które staną, zapozują, przejdą się, obrócą. Pod tym względem nic się nie zmieniło od czasów pierwszych pokazów strojów w XIX wieku.
Zmienia się za to społeczna pozycja modelki. Te, które zostały gwiazdami, nie ograniczają się do pozowania. Wykorzystują swoją sławę do tego, by robić coś więcej, chętnie działają na rzecz zwierząt czy walki z patologiami w świecie mody. O Anji Rubik mówi się nie tylko modelka, ale też aktywistka. Napisała edukacyjny poradnik o seksie dla młodzieży. Bywa uczestniczką demonstracji i akcji na rzecz praw kobiet, na przykład prawa do aborcji. Kiedy nauczycielka akademicka, socjolożka i feministka Agnieszka Graff zapytała swoich studentów, kto jest dla nich ikoną feminizmu, nie odpowiedzieli, że na przykład Marta Lempart, liderka Strajku Kobiet, za którą dziesiątki tysięcy osób wyszły na ulice w proteście przeciw zaostrzaniu prawa aborcyjnego. Dla studentów ikoną feminizmu jest Anja Rubik, która swój protest zaznaczyła na okładce polskiej edycji modowego magazynu „Voque”, pozując nago z czerwoną racą w ręce.
Jest jeszcze trochę równie wielkich, rozpoznawalnych modelek. Wiele z nich rozbłysło dawno temu i wciąż nie schodzi z piedestału. Zmiany obyczajowe i społeczne sprawiły, że 40-letnia top modelka wciąż jest gwiazdą. Można być dojrzałą kobietą i spełniać kanony piękna. Jednak czas gwiazd powoli mija. Jak pisze Zuzanna Bijoch: „Produkcja supermodelek stanęła. Casting directorzy szacownych domów mody prześcigają się w wyszukiwaniu nowych twarzy”. Modelki zmieniają się równie często, jak kolekcje w odzieżowych sieciówkach. Taniej jest znaleźć nowe, niż przepłacać za te z wysoką pozycją.
Jest jeszcze Instagram. On żyje innym życiem niż wielkie magazyny mody, które kreują kariery. Instagram jest dostępny dla każdego, tam nie trzeba się dostać, tam trzeba zdobywać followersów. Marki, które szukają modelek poza agencjami, na własną rękę, zaczynają od sprawdzania statystyk na Instagramie. Ta, która ma followersów idących w tysiące, zwiększa swoją szansę na kontrakt.
Podobno czas wybiegów też mija. Pandemia przyspieszyła zmiany. Kiedy pokazy nie mogły się odbywać, nowe kolekcje prezentowano na Instagramie. I tak może już zostać. Pokaz to gigantyczna produkcja, ogromne koszty. Na Instagramie podczas relacji online ubrania sprzedają insta girl, czyli dziewczyny z armią followersów. Tłumy zaproszonych gości na pokazie to nic w porównaniu z zasięgami tych dziewczyn w internecie. Po co więc pakować pieniądze i energię w pokazy? Ich całkowity koniec jeszcze nie nadszedł, ale to możliwa przyszłość. Na razie dwa światy funkcjonują obok siebie.
* * *
Branżę modową czeka niejedna rewolucja. Zmienia się pod naporem przemian obyczajowych, które przeobrażają również inne branże, na przykład filmową, w której przedmiotowe traktowanie młodych kobiet było wszechobecne. Teraz trzeba liczyć się z tym, że takie złe obyczaje zostaną ujawnione i potępione. Modelki również coraz częściej decydują się na comming outy dotyczące różnych patologii ich świata. Mówią głośno o swoich zaburzeniach odżywiania, o molestowaniu. Nietrudno się domyślić, że to plaga w zawodzie, który opiera się na pracy pięknym ciałem, jednak wcześniej o tym nie mówiono.
Branża się zmienia, bo zmienia się też świat. Poprawność polityczna nie pozwala już tolerować przedmiotowego traktowania, przemysł modowy, który polega przecież na tym, że kobiety i mężczyźni służą do pokazywania ubrań, będzie musiał się do tego przystosować. Już zaczyna.
Marka bieliźniarska Victoria’s Secret zrezygnowała niedawno ze swoich legendarnych Aniołków. Była to grupa dwudziestu najlepszych, wybranych modelek, które reprezentowały firmę na wybiegach, w telewizji, w wywiadach. Występowały w spektakularnych, urządzonych z barokowym rozmachem pokazach, zaaranżowanych jak spektakl teatralny, z anielskimi skrzydłami, roześmiane, kuszące. Aniołki były jak rodzina, jak uprzywilejowana elita modelek. W ponaddwudziestoletniej historii istnienia Aniołków tylko czterdziestu jeden dziewczynom udało się osiągnąć ten status.
Rodzina jednak okazała się patologiczna. Wychudzone dziewczyny opowiadały mediom o nieludzkich dietach koniecznych do tego, żeby wyglądać zjawiskowo w bieliźnie, o molestowaniu seksualnym w firmie. Szczyt marzeń modelek okazywał się być szczytem ich uprzedmiotowienia. Wizerunek marki upadał, sprzedaż malała. Aż prezes Victoria’s Secret Martin Waters oświadczył: „Porzucamy to, czego pragną mężczyźni, na rzecz tego, o czym marzą kobiety. Od seksownych produktów dla wybranych po coś seksownego dla wszystkich”.
I Aniołków w dotychczasowej postaci nie będzie. W ich miejsce przyszedł Kolektyw Victoria’ Secret, czyli siedem rzeczniczek. Dotychczasowe kryterium wyboru polegające na ocenie ciała zastąpiło nowe – wybiera się postać, osobowość. Rzeczniczki Victoria’ Secret to aktorka, piłkarka, przedsiębiorczyni, aktywistka LGBT, modelka transpłciowa.
Firma zapowiedziała też, że będzie promować ciałopozytywność. Co zabawne, na dowód tego zaangażowała na pokaz modelkę w rozmiarze… 38. No ale po raz pierwszy zaprezentowano modelkę o pięknej sylwetce, jednak nie wychudzoną.
Marki szukają już więcej niż tylko dobrego wyglądu. Jeśli modelki są ich ambasadorkami, oczekują od nich odpowiedniego zachowania, popularności, odpowiedniego wizerunku. Modelka ma mieć twarz i ciało, ale także followersów, osobowość, ma brać udział w akcjach publicznych, z którymi marka się utożsamia. Niedawno firma Reserved nie tylko zwolniła w trybie natychmiastowym modela, ale jeszcze usunęła jego zdjęcia ze strony internetowej za skandaliczną wypowiedź o kobietach i gwałtach. Zorganizowanie sesji lookbookowej to ogromne koszty, a mimo to firma wyrzuciła wszystkie zdjęcia do kosza z powodów wizerunkowych. Współpracę z tym modelem zakończyła też jego agencja Rebel Models, która natychmiast ogłosiła to publicznie.
* * *
Branża modowa produkuje co roku nowe armie modelek. Dba o to, żeby klientki i klienci kupowali nowe kolekcje ubrań zarówno z luksusowych butików, jak i popularnych sieciówek. Modelki muszą pokazać zmieniające się co pół roku kolekcje. Modelka jest kluczowym elementem tego przemysłu, jednak niekoniecznie największą wygraną. To ona jest na pierwszej linii, jednak nie rozdaje ról. Modelki mają aspiracje aktorskie, gwiazdorskie, chcą pracować w telewizji. Niektóre zostają w branży jako fotografki, właścicielki agencji, projektantki. Inne odchodzą i zajmują się innym biznesem. To zawód na krótko, ale może być dobrym startem w życie. Jeśli ma się szczęście, można dużo zarobić.
To nie jest jednak praca dla każdego. Nie wystarczy być ładnym, trzeba być silnym. Bo można też dużo stracić – poczucie własnej wartości, zdrowie fizyczne i psychiczne, relacje ze znajomymi, bo praca modelki to ciągłe wyjazdy. Można utracić późne dzieciństwo albo nastoletnią młodość, bo ta praca to przyspieszone dojrzewanie.
Na pewno trzeba wiedzieć, jak się w tym świecie poruszać.
Nie dać się pokiereszować
Drzwi gabinetu psychoterapeutycznego w kamienicy przy warszawskim placu Zbawiciela otwiera wysoka, szczupła, długowłosa blondynka w zwiewnej spódnicy, butach za kostkę i skórzanej kurtce. Po moim wyjściu przyjdzie do niej para na wizytę terapeutyczną, ale ona wygląda tak, jakby miał się pojawić fotograf na sesję zdjęciową.
* * *
– Wiem, ludzie wyobrażają sobie psychoterapeutkę jako szarą, nierzucającą się w oczy panią w średnim wieku – mówi, kiedy już siedzimy w miękkich wygodnych fotelach w jasnych pastelowych odcieniach.
Nazywa się Zuzanna Butryn, ma trzydzieści dwa lata, za sobą wiele lat międzynarodowej kariery modelki oraz kilka jako psychoterapeutka.
– Kiedy otwierałam ośrodek SENSE, dotarło do mnie, że niektórzy mówią „to ta modelka go założyła”. Nie jestem przez takie osoby postrzegana jako psychoterapeutka, chociaż spełniam się w tej pracy, odnoszę sukcesy, mam dużo pacjentów, sporo zakończonych udanych procesów terapeutycznych, wypowiadam się często jako ekspertka w mediach, a nadal niektóre osoby uważają, że ktoś, kto atrakcyjnie wygląda, musi być głupi. Czyli że psychoterapeutka nie może wyglądać za dobrze. To stereotypy, którymi nie zamierzam się ograniczać.
Dwie notki biograficzne Zuzanny Butryn. Jedna z jej profilu na Facebooku: „Psycholożka, psychoterapeutka. Ekspertka w programach telewizyjnych i radiowych. Oferuję pomoc psychologiczną, terapię indywidualną oraz par”.
Druga z magazynu Miumag.pl z listopada 2014 roku: „Tym razem na nasze pytania odpowiada Zuza Butryn – modelka D’vision oraz finalistka tegorocznej edycji konkursu Miss Polonia, która dzięki połączeniu klasycznych rysów z posągową sylwetką zachwyca wyjątkowo kobiecą urodą. W branży pracuje od 2003 roku, jako nastolatka podpisała kontrakty z paryskim i nowojorskim oddziałem Next, a dzisiaj realizuje głównie zlecenia direct booking z Europy. Jej twarz pojawiła się na kartach większości polskich magazynów modowych oraz w kampaniach takich marek jak Wittchen, Reserved czy Elixa”.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki