Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
10 osób interesuje się tą książką
Mila postanawia zmienić swoje życie i całkowicie odciąć się od przeszłości. Rozpoczyna studia, ale szybko się orientuje, że był to po prostu kolejny błąd. Na jej drodze ponownie staje jej były chłopak, co sprawia, że dziewczyna ponownie wpada w wir spraw sprzed lat.
Wraz z byłym chłopakiem do jej codzienności wkraczają także jej przyjaciele i wspomnienia, w których zawsze pojawiał się Natan. Mila zaczyna rozumieć, że nie potrafi o nim zapomnieć i być może nigdy nie będzie potrafiła.
Jednak Natan już nie jest tym samym chłopakiem co kiedyś. Teraz w jego oczach czają się mrok i smutek. W dodatku najwyraźniej już się z kimś związał. Dziewczynę pali od środka zazdrość, ale nie może niczego zrobić. Natan nie chce, żeby ponownie stała się częścią jego życia. Opis pochodzi od Wydawcy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 450
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © 2023
Sandra Lech
Wydawnictwo NieZwykłe
All rights reserved
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Redakcja:
Angelika Oleszczuk
Korekta:
Sandra Szulc
Edyta Giersz
Karolina Piekarska
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Projekt okładki:
Paulina Klimek
www.wydawnictwoniezwykle.pl
Numer ISBN: 978-83-8320-690-5
Jako nastolatka trwałam w przekonaniu, że moje życie nie może być gorsze. Wszystko, czego pragnęłam, nie było dla mnie osiągalne. Miałam wrażenie, że przechodzę przez nicość, jednak nie spodziewałam się tego, że ona dopiero nadejdzie.
Jedna chwila zniszczyła wszystko. Brak wyjaśnienia to zakończył.
Zastanawiałam się, kogo posłuchać. Serca czy rozumu? Nie miałam pojęcia, ponieważ byłam otoczona nadzieją. Wymyślałam usprawiedliwienia dla naszej sytuacji, zapominając, że jest za późno. Wszystko przepadło, powodując zmianę.
Odczuwałam ból i jednocześnie walczyłam o nowe jutro. Nie dawałam rady. Codziennie myślałam nad tym, dlaczego to, co się wydarzyło, musiało spotkać właśnie nas.
W momencie, kiedy stanęłam twarzą w twarz z osobą, która naprawiła mnie, a potem zniszczyła moje szczęście, zrozumiałam, że muszę znaleźć siłę, by walczyć.
O siebie. O niego. O nas.
Mila
1 października 2025 r.
– Już od kilku dni nie mogę doczekać się jutra. – Od razu po wyjściu z uniwersytetu usłyszałam przejęty głos Lary, która o mało nie skakała z radości.
– Ja też. Studenckie życie to coś, na co czekałam, odkąd rozpoczęłyśmy liceum.
Spojrzałam kątem oka na szczęśliwą Polę. Jak na różnicę trzech lat sporo się w niej zmieniło. Jej szafa przyjmowała ubrania w innych kolorach niż czarny, a ona sama bardzo wydoroślała i zdecydowanie nie przypominała siedemnastolatki z liceum.
Wszystkie trzy dobrze się prezentowałyśmy jako dwudziestojednoletnie studentki pierwszego roku.
I to mnie poniekąd przeraża, bo nadszedł czas na nowe życie. Przynajmniej w przypadku dziewczyn.
– Wydaje mi się, że Mila ma odmienne zdanie – zauważyła Viviane.
– Cieszę się, ale mam co do tego obawy. Rozpoczynamy studia. Teraz tak naprawdę zaczynamy dorosłe życie – odpowiedziałam szczerze.
– Damy radę, będzie dobrze – odparła Viviane.
Nie jest dobrze, od trzech lat.
– Na razie nie ma się czym przejmować. Zaczynamy nowy etap…
– Wy zaczynacie – poprawiłam Polę, trochę ostrzejszym tonem, niż zamierzałam.
– Mila…
– Żeby zacząć coś nowego, trzeba zapomnieć o tym, co było. Pozwolić temu odejść. Ja nie potrafię tego zostawić.
– Chciałabym powiedzieć, żebyś walczyła, ale wiem, że to nie jest proste. – Jej ton nie był już taki radosny. Wszelkie pozytywne emocje z niej uleciały.
Natychmiast zaczęłam się obwiniać. Bo to ja psułam ludzi wokół siebie.
– Może kiedyś moje życie magicznie się odmieni. Cuda się zdarzają, prawda? – sarknęłam, oczywiście zdając sobie sprawę, że to tylko złudna nadzieja.
Spojrzałam na Viviane, która patrzyła na mnie z troską.
Poznałyśmy ją z dziewczynami po rozpoczęciu trzeciej klasy. W naszym liceum był organizowany konkurs, w którym uczestniczyła. Tamtego dnia pierwszy raz rozmawiałyśmy, a z biegiem czasu coraz więcej przebywałyśmy w swoim towarzystwie. Viviane to śliczna, zielonooka blondynka w naszym wieku.
Miałyśmy też okazję poznać Fabiena, jej kuzyna. Jest od nas o rok starszy, ma czarne włosy oraz ciemnoszare oczy. Bardzo często spędzamy wspólnie czas, na każdym spotkaniu odkrywając w sobie coś nowego. Nigdy jednak nie łączyły nas uczuciowe relacje i łączyć nie będą.
– Pojechałabym do galerii. Jedziecie ze mną czy macie inne plany? – Usłyszałyśmy pytanie Lary po dłuższej chwili ciszy.
– Ja wracam do mieszkania – zdecydowałam bez zastanowienia.
– Ja też. – Pola uniosła dłoń i podeszła bliżej mnie.
– W takim razie zobaczymy się później – oznajmiła Lara.
Skinęłyśmy z brunetką głowami, po czym skierowałyśmy się do mojego matowego camaro w odcieniu czerni. Odjechałam szybko spod uczelni, włączając się do ruchu.
– Jak się czujesz? – szepnęła przyjaciółka.
– Nic się nie…
– Wiesz, o co mi chodzi.
Wiedziałam. Bardzo dobrze wiedziałam, bo równe trzy lata temu rozpoczęło się moje piekło. Równe trzy lata temu ponownie straciłam siebie.
I osobę, która dzisiaj obchodzi dwudzieste trzecie urodziny.
***
– Chciałabym przyjechać, ale nie dam rady. Rozpoczyna się kolejny rok, w pracy nie mogę wziąć wolnego… – Słuchałam przejętego głosu siostry.
– Spokojnie, nic się nie stało. Zobaczymy się za jakiś czas. Opowiedz chociaż, co u ciebie – zaproponowałam, ponieważ dawno nie rozmawiałyśmy.
Włączyłam tryb głośnomówiący i zaczęłam sprzątać w salonie.
– Po staremu. Emma pracuje i podrywa nowych mieszkańców, ja ciągle nie mam czasu, a Xavier kończy remontować mieszkanie.
U Lei sporo się zmieniło. Przeprowadziła się z Emmą na drugi koniec Paryża, przez co widywałyśmy się tylko dwa, czasami trzy razy w miesiącu. Mieszka ze swoim chłopakiem, z którym jest w związku od ponad dwóch lat. Emma mieszka niedaleko nich i – tak jak wspomniała siostra – nie szuka relacji na stałe. Obydwie od jutra zaczną trzeci rok ekonomii.
Miałam z nimi taką relację, jak kilka lat temu, a nawet lepszą, za co byłam ogromnie wdzięczna.
– Porozmawiajmy o tobie. Zmieniłaś zdanie odnośnie do terapii? – spytała brunetka z nadzieją.
– Nie – odpowiedziałam natychmiast, co spowodowało, że Lea przez moment milczała.
– Słuchaj, może to by ci pomogło… – odezwała się po chwili.
– Nie pomogłoby. Już nieraz słyszałam, że potrzebuję leków. I co mi one dadzą? Szczęście? – prychnęłam, nie ukrywając negatywnego nastawienia.
– Leki razem z terapią…
– Lea, nie przekonasz mnie. Nie będę brała leków.
Właśnie z taką reakcją siostra spotykała się zawsze, gdy podejmowała ten temat. Naprawdę dziwiłam się, że wciąż ma na to chęci po tylu odmowach.
– I chcesz tkwić w tym stanie? Spójrz na ludzi, którzy cię otaczają. Każdy idzie do przodu, a ty stoisz w miejscu. Nie mówię tego po to, żeby cię dobić. Ja się po prostu boję, że w końcu nie wytrzymasz. Nie chcę cię stracić.
– Przepraszam – szepnęłam łamiącym się głosem.
Ale nie będę płakać. Już nie mam czym.
– Nie masz za co przepraszać. Pierwszym krokiem do szczęścia będzie chęć otrzymania pomocy. Zastanów się nad tym, co cię czeka. Zaczynasz studia, możesz poznać nowe osoby, nabyć doświadczenia. Nie warto tego zaprzepaszczać z powodu choroby. Proszę, daj sobie pomóc.
– Zastanowię się, jednak niczego nie obiecuję.
– Jasne, nic na siłę. Zadzwonię wieczorem, bo Xavier właśnie wrócił ze sklepu. Kocham cię. Proszę, pamiętaj o tym.
Bardzo często mi to powtarzała. A ja nie potrafiłam jej odpowiedzieć. I to nie dlatego, że nie umiałam tego wyznać. Po prostu nie chciałam przyzwyczajać Lei do swojej obecności, w razie gdyby pewnego dnia mnie zabrakło.
Pożegnałam się z siostrą i zakończyłam połączenie. Odłożyłam telefon na szafkę, następnie rozejrzałam się po sypialni, ostatecznie zatrzymując wzrok na lustrze. Dostrzegłam własne odbicie i to naprawdę zabolało. Nigdy nie widziałam różnicy pomiędzy „normalnymi” oczami a tymi przepełnionymi bólem.
Dopóki nie popatrzyłam w swoje oczy i nie zobaczyłam palącego bólu przeszłości.
Wszystko się zmieniło. Szczęśliwa Mila już nie istniała. Osoba, która ją naprawiła, odeszła. Każdy dzień stał się wyzwaniem.
Tęskniłam za nastoletnią sobą. Choć mieszkałam z przyjaciółkami w tej samej kamienicy, wszystko było inne. Mieszkanie urządziłam w odcieniach bieli i czerni. Na ścianach nie znajdowały się żadne zdjęcia ani obrazy. Pozbyłam się każdej rzeczy przypominającej mi o starym życiu.
U dziewczyn było odwrotnie. Ich mieszkania tętniły szczęściem, wszędzie wisiały zdjęcia z przeszłości, jak i teraźniejszości. Królowały w nich barwy. One miały to, czego u mnie brakowało.
Głośno odetchnęłam i przeszłam do salonu, żeby wyjść na balkon. Uprzednio zabrałam komórkę, zapalniczkę oraz paczkę papierosów. Palenie nie było moim nałogiem, aczkolwiek lubiłam czasem zapalić. Oparłam łokcie o barierkę i odebrałam dzwoniący telefon.
– Słucham cię.
– Jak się ma przyszła studentka psychologii? – Przy moim uchu rozbrzmiał radosny głos Fabiena.
Tak. Będę studiowała psychologię, nie radząc sobie ze swoimi problemami.Brzmi wręcz niesamowicie.
– Oddycham – odpowiedziałam zdawkowo. – Co ty taki szczęśliwy? – dopytałam, zaciągając się dymem.
– A kiedy ja jestem nieszczęśliwy?
– No tak, racja. W takim razie zapytam: co u ciebie?
– Bardzo dobrze. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię na uczelni – wyznał, emanując pozytywną energią. – Spotkałem dziewczyny. Mówiły, że nie jest najlepiej.
– Da się przeżyć. – Mówiąc to, wzruszyłam ramionami, chociaż nie mógł tego widzieć.
– Mogłabyś powiedzieć coś więcej?
– Fabien, co chcesz usłyszeć? Wiesz, jak jest.
– I jest ci to obojętne? Dziewczyno, ty się w końcu wykończysz. Zależy ci na tym?
Milczałam. Tak było lepiej.
– Słuchaj, rozumiem, że jest ci trudno i że nie chcesz pomocy, ale… – zaczął, jednak przerwałam mu stanowczo.
– Gadałam o tym dzisiaj z Leą, nie trać czasu.
Nie zamierzałam po raz kolejny wałkować tego tematu. Jedna rozmowa w zupełności mi wystarczała.
– Dlaczego jesteś taka uparta?
– Tu nie chodzi o upartość. Po prostu nie chcę znowu o tym rozmawiać – wyjaśniłam spokojnie.
– A może czasem warto? Wiesz, że chciałbym ci pomóc. – Jego głos był przepełniony szczerością, co mnie nie dziwiło. On i dziewczyny bardzo o mnie dbali.
– Wiem i doceniam to, ale nie dasz rady mi pomóc. Nikt mi nie pomoże.
– Nawet on? – podkreślił ostatnie słowo.
Coś zakłuło mnie w sercu. Iskra uczucia, która nie zdążyła zniknąć.
– Fabien…
– Nie uciekaj od pytania – wtrącił, chcąc uzyskać odpowiedź.
– On by mnie doszczętnie zniszczył. I dopiero wtedy byście mnie stracili – szepnęłam.
– Nie mów tak, proszę. – Nagle jego głos diametralnie się zmienił, a ja znów poczułam wyrzuty sumienia.
– Jestem szczera. Jak ma mi pomóc osoba, przez którą spadam na dno? – odparłam, mimo że czarnowłosy znał odpowiedź.
– Myślałem, że…
– Źle myślałeś – przerwałam mu, lecz po chwili zdałam sobie sprawę, że przecież on chce dobrze, tymczasem ja bezpodstawnie się na nim wyżywam. – Przepraszam, po prostu wolę o nim nie rozmawiać. To przeszłość.
– Jasne, nie powinienem był w ogóle o nim wspominać.
Zmieniłam temat, aby przestać skupiać się na tym, co już nieważne. Pogadaliśmy jeszcze trochę, a następnie się pożegnaliśmy i skończyliśmy rozmowę. Opuściłam balkon, po czym usiadłam na kanapie.
Czasami dopadały mnie myśli o przeszłości. Razem z nimi napływały pytania. Zastanawiałam się, czemu to wszystko spotkało akurat nas. Dlaczego to ja muszę być chora i codziennie wstawać z łóżka, nawet jeśli moje ciało odmawia posłuszeństwa, ponieważ jest wycieńczone.
Pewnego dnia znalazłam odpowiedź. Musieliśmy tak skończyć, bo nie byliśmy w stanie stworzyć dobrego związku. Nasza relacja wydawała się idealna, jednak miała wiele ran, których nie pielęgnowaliśmy, powodując w ten sposób, że ich stan się pogarszał.
***
Zmarszczyłam brwi, słysząc dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam z kanapy i skierowałam się do korytarza. Moment później stanęłam twarzą w twarz z uśmiechniętym Fabienem. Pozwoliłam mu wejść do środka, zastanawiając się, co jest powodem jego przyjścia, skoro kilka godzin wcześniej rozmawialiśmy przez telefon.
– Co cię do mnie sprowadza? – zapytałam, patrząc na przyjaciela z uniesioną brwią.
– Przejeżdżałem niedaleko, więc postanowiłem, że wpadnę. Zobaczę, jak sobie radzisz, czy coś się zmieniło.
– I jakie wnioski? – Założyłam ręce na piersi.
– Niestety nadal jest tutaj tak pusto jak ostatnio.
– I tak pozostanie – dodałam od niechcenia. – Skoro już tutaj jesteś, wykorzystam cię, by dowiedzieć się czegoś więcej o uczelni. Powinnam coś wiedzieć? Na coś się przygotować?
– Myślę, że nie. Większość wykładowców jest w porządku, budynek jest duży, dlatego na początku łatwo się zgubić. Sympatyczni ludzie, kawiarnie i restauracje są blisko, więc gdybyś chciała na dłuższej przerwie gdzieś pójść, nie ma problemu.
Skinęłam głową bez słowa, po czym usiadłam obok Fabiena na kanapie i oparłam się wygodnie. Poczułam na sobie jego wzrok, a chwilę później nasze spojrzenia się skrzyżowały. Moje było pytające.
– Nie musisz się bać, poradzisz sobie.
– Skąd niby wnioskujesz, że się boję? – prychnęłam, pozostając obojętna.
– Twoja postawa i zachowanie na to wskazują. Oczy nie, bo są… puste.
Miał rację. Sęk w tym, że ja nawet nie wiedziałam, czego się obawiam. Z jednej strony na pewno tego, że będę otoczona przez tak wiele ludzi. Z drugiej – wykładów. Zdawałam sobie sprawę, że przecież muszę się na nich skupić, żeby coś zrozumieć. A tego nie potrafiłam od dłuższego czasu, ponieważ w mojej głowie było za dużo myśli, z którymi sobie nie radziłam.
– Boli mnie fakt, że moje życie miało być inne. Wszystko zapowiadało się inaczej. Jeszcze trzy lata temu moim największym marzeniem było założenie rodziny, pragnęłam też znaleźć pracę, którą pokochałabym całą sobą. A teraz marzę o szczęściu i spokoju. I wiesz co? Gdybym tylko mogła, cofnęłabym czas. Chciałabym być nastoletnią Milą, która jest wyzywana przez mamę i ojczyma. Której brakuje miłości i wsparcia rodziców. Bo wtedy każdy oddech nie bolałby tak bardzo jak teraz.
Fabien nie skomentował moich słów. Po prostu mnie przytulił. Pozwolił wtulić się w swoje ciało i zamknął w szczelnym uścisku, jakby chciał ochronić przed złem, które mnie otaczało. Domyślałam się, że świadomość braku takiej możliwości, sprawia mu taki sam ból jak mnie.
– Pogodziłaś się w jakimś stopniu z przeszłością?
– Czasami wydaje mi się, że tak, jednak później się zawodzę, bo zdaję sobie sprawę, że tak nie jest – wyznałam, wiedząc, że nie ma sensu udawać.
– I właśnie w ten sposób siebie ranisz.
Tak.
Natan
– Czarna czy biała? – Dziewczyna stanęła przede mną, trzymając w dłoniach wieszaki z sukienkami.
Oderwałem na moment wzrok od szafy i spojrzałem na ubrania, które różniły się tylko kolorem.
– Czarna – odpowiedziałem obojętnie, a następnie powróciłem do wybierania koszuli.
– Którą tym razem włożysz? Moglibyśmy dopasować nasze stroje, gdybyś…
– Pozwolisz, że sam zdecyduję?
– Jasne. – Uśmiechnęła się, pocałowała mnie w policzek, po czym skierowała się do łazienki.
W spokoju wyciągnąłem z szafy białą koszulę i tego samego koloru jeansy. Nie chcąc czekać, aż Melanie opuści pomieszczenie, ubrałem się w sypialni. Założyłem również złoty zegarek i spryskałem się perfumami. W momencie, w którym jeszcze raz poprawiłem kołnierz, czarnowłosa pojawiła się w progu.
– Jak wyglądam? – zapytała, obracając się wokół własnej osi.
Podszedłem bliżej i złożyłem na jej ustach krótki pocałunek.
– Ładnie – skwitowałem, a potem wyminąłem ją i ruszyłem do kuchni.
– Ładnie? Tylko na tyle cię stać? – odparła z niedowierzaniem, idąc za mną.
– Zadałaś pytanie, więc odpowiedziałem. Z czym masz znowu problem? – Spojrzałem jej w oczy, sięgając po kubek kawy stojący na blacie kuchennym.
– Z tym, że mógłbyś okazywać więcej uczuć. Jestem twoją dziewczyną, a nie twoim kumplem.
– Wchodząc ze mną w związek, wiedziałaś, jaki jestem.
– Miałam nadzieję, że uda mi się ciebie zmienić, naprawić – odezwała się niemal szeptem po krótkiej chwili ciszy.
– W takim razie byłaś bardzo naiwna – stwierdziłem otwarcie.
– Poprzedniej dziewczynie też tak mówiłeś?
Zamarłem, momentalnie czując, jak moje ciało się spina. Zmrużyłem oczy, a spojrzenia moje i Melanie się skrzyżowały. Odniosłem wrażenie, że się mnie przestraszyła, ponieważ nagle się skuliła, po czym cofnęła o krok. Odstawiłem kubek i niespiesznie ruszyłem w jej stronę. Gdy byłem wystarczająco blisko, nachyliłem się nad nią, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy.
– Nigdy więcej nie zadasz tego pytania – syknąłem, zniżając głos. Czarnowłosa patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. – Nigdy.
Cofnąłem się, zwiększając dzielącą nas odległość, a wtedy Melanie pobiegła do sypialni.
W tym samym momencie w korytarzu pojawił się Luka.
– Nie wiedziałem, że to już ten etap związku, kiedy twoja dziewczyna od ciebie ucieka, bojąc się, że zrobisz jej krzywdę.
Spiorunowałem przyjaciela spojrzeniem, co i tak nic nie dało, ponieważ był do tego przyzwyczajony. Wszedł do kuchni, następnie usiadł na taborecie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Oparłem się tyłem o blat i założyłem ręce na klatce piersiowej, zastanawiając się, o czym tym razem będziemy rozmawiać.
– Słuchaj, nie przepadam za Melanie, ale to nie zmienia faktu, że przeginasz.
– Coś jeszcze?
– Gdyby Mila była ci obojętna, nie zareagowałbyś tak gwałtownie.
Zacisnąłem szczęki i już zamierzałem do niego podejść, jednak w ostatniej chwili zdałem sobie sprawę, co chcę zrobić. Westchnąłem i powróciłem do poprzedniej pozycji.
– Tak samo jest z urodzinami. Zawsze je obchodziłeś, a odkąd…
– Luka, zakończmy ten temat – przerwałem mu stanowczo.
– Dlaczego? Przecież przeszłość jest dla ciebie nieważna.
Wiedziałem, że mnie prowokuje. I niestety wygrywał.
– To nie znaczy, że chcę o tym rozmawiać.
– Myślisz o niej czasem?
Nie zdążyłem odpowiedzieć, ponieważ Melanie wyszła z sypialni. Popatrzyła na czarnowłosego, który często do nas przychodził, więc nie było to dla niej zaskoczeniem, po czym spojrzała na mnie. Poprawiła torebkę na ramieniu i podeszła bliżej.
– Pojadę spotkać się z Évelyne. Daj znać, o której będziesz jechał na uczelnię, żebym zdążyła wrócić. – Uniosła kącik ust.
Po chwili opuściła pomieszczenie i wyszła z mieszkania.
– Ty tego nie widzisz, prawda? – Luka nie dawał za wygraną, doprowadzając do tego, że traciłem cierpliwość.
– O co ci chodzi?
– O wszystko. O twoje zachowanie, podejście do ludzi i życia, obojętność…
– Już dawno powinieneś się przyzwyczaić. Nadal nie rozumiem, dlaczego nagle zacząłeś ten temat.
– Bo to, co się teraz dzieje, jest chore, rozumiesz?! Traktujesz swoją dziewczynę jak popychadło, zakazujesz swoim przyjaciołom złożyć ci życzenia urodzinowe ze względu na przeszłość. Myślisz, że Mila cieszyłaby się, gdyby wiedziała, co się z tobą dzieje? Myślisz, że przeszłaby obok tego obojętnie?
– Nie obchodzi mnie ona i to, co by pomyślała. Jest przeszłością. Błędem, który popełniłem, bo byłem zbyt naiwnym gówniarzem. Ona jest dla mnie nikim, słyszysz? Nikim.
– Więc dlaczego tak źle znosisz, jeśli ktoś o niej wspomni?
Milczałem. Nie miałem pojęcia, co mógłbym odpowiedzieć. Ta sytuacja była trudna. Dla mnie, jak i dla moich bliskich. Mimo że minęło kilka lat, w każdym z nas pozostały wspomnienia.
– Natan, ja wiem, że nie jest łatwo, ale mógłbyś wykazać się choć minimalną wdzięcznością, bo podczas wszystkich trudnych momentów ja i Alan przy tobie byliśmy. To nie nasza wina, że dziewczyna cię zraniła. I może nie powinienem tego mówić, ale powiem, bo chcę być szczery: nigdy nie widziałem cię w tak zniszczonej i obojętnej wersji jak teraz – wyznał szeptem. – Kiedyś momentami miałem dość tego, jak bardzo wyprany z emocji byłeś, jednak nie spodziewałem się, że może być gorzej. Mam tego dosyć, bo chcę dla ciebie jak najlepiej, a ty odwdzięczasz się kłótniami i brakiem chęci do utrzymywania kontaktu. Jestem pewny, że Alan i Enzo też tak sądzą, tylko ci tego nie powiedzą, ponieważ boją się, że cię stracą. A ja się nie boję. Wiesz, co jako jedyne mnie przeraża? Myśl, że nigdy nie odzyskam swojego przyjaciela. Tego uśmiechniętego, cieszącego się życiem brata.
W jego oczach błysnęły łzy wściekłości oraz bólu.
– Wiedz, że jeśli byłaby możliwość spotkania Mili, szukałbym jej po całym pieprzonym świecie, żeby ci pomogła i sprawiła, że znowu będziesz szczęśliwy – dodał.
Brzmiał na tak bardzo zdesperowanego, że nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie to zrobił. Patrząc na niego, dostrzegałem zranionego, bezbronnego człowieka. Taki widok sprawiał, że mimo mojego wyzbycia się uczuć coś zakłuło mnie w piersi, bo moi przyjaciele nie zasługiwali na takie traktowanie.
– Ja po prostu marzę o dniu, w którym sam do mnie przyjdziesz i powiesz: „Luka, chcę się zmienić. I chcę zacząć żyć” – szepnął, zaciskając dłonie w pięści. – Już zawsze będę jej za to dziękował, bo to dzięki niej pokochałeś życie i siebie. To ona sprawiła, że ja również się zmieniłem i stałem lepszym człowiekiem. Tęsknię za nią, Natan. Ona była naszym światłem.
– A ja jej nienawidzę – powiedziałem, co spowodowało, że czarnowłosy na mnie spojrzał. – Nienawidzę jej za to, co zrobiła. Nienawidzę siebie za to, że jej zaufałem i ją wspierałem. Nienawidzę tego, że wszystko w tym mieszkaniu mi o niej przypomina. Że jeszcze do niedawna, kiedy wybierałem ciuchy, które miałem włożyć, zmieniałem je na takie, które by się jej spodobały. Że nie jeździłem szybko, bo ona bała się, że będę miał wypadek. Nienawidzę tego, że jeszcze do niedawna, gdy przytulałem Melanie, czułem się tak, jakbym przytulał Milę. Właśnie dlatego od pewnego czasu jestem gorszy. Bo dotarło do mnie, że w moim życiu jest nowa dziewczyna, która nie jest Milą.
Te słowa nie bolą. Już nie. Racja, to wszystko miało wyglądać inaczej. Mieliśmy razem mieszkać. W przyszłości założyć rodzinę, wybudować dom. Może nawet wziąć ślub. Chciałem spędzić z nią kolejne lata. Kochałem ją. Kurwa, to jest za mało powiedziane. Mogłem oddać wszystko tylko po to, aby była szczęśliwa.
Tylko że teraz to przeszłość. Już tak nie jest. I nie będzie.
– W ten sposób ranisz Melanie – odparł Luka.
– Problem w tym, że mnie to nie obchodzi. Przyzwyczaiłem się do jej obecności. Życie z nią stało się schematem.
– Kochasz ją?
– Myślę, że tak, ale coraz częściej żałuję rozpoczęcia tej relacji – odpowiedziałem, chyba pierwszy raz przyznając to na głos.
***
Zaparkowałem camaro pod uczelnią, a następnie zgasiłem silnik i razem z Melanie wysiedliśmy z samochodu. Dziewczyna złączyła nasze dłonie, po czym ruszyła w stronę Alana, Luki oraz Enza, którzy już na nas czekali.
– Stary, wszystkiego naj…
– Żadnych życzeń – wycedziłem, posyłając Enzo mordercze spojrzenie.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że nienawidzę, gdy ktoś składa mi życzenia.
Poznaliśmy się na pierwszym roku, często spędzaliśmy przerwy pomiędzy wykładami w tej samej kawiarni. Pewnego dnia zaczęliśmy rozmawiać i od tamtej pory trzymaliśmy się razem. Traktowałem go jak brata, ale to nie zmieniało faktu, że bardzo często wyprowadzał mnie z równowagi. Szczególnie z Alanem, z którym dopasował się niskim poziomem inteligencji.
– Natan ma dzisiaj gorszy dzień. Prawda, skarbie?
Przechyliłem głowę, patrząc na Melanie. Nie chciałem się na niej wyżywać, więc po prostu przytaknąłem. Nie tracąc więcej czasu, zacząłem wchodzić po schodach, co zrobili również czarnowłosa i moi przyjaciele. Podprowadziłem dziewczynę pod salę, w której miała spotkanie rozpoczynające drugi rok studiów, a później poszedłem z chłopakami piętro wyżej. Jako jedyny z naszej czwórki nie studiowałem ekonomii, tylko psychologię, dlatego pożegnałem się z nimi i skierowałem do swojej sali.
Po piętnastu minutach opuściłem ją i zszedłem na parter. Niespodziewanie szczupła dłoń złączyła się z moją. Spuściłem głowę, a moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Melanie. Dziewczyna stanęła na palcach, po czym przycisnęła usta do moich warg. Odwzajemniłem pocałunek i położyłem dłoń na jej talii.
– Koniec romansów, jedziemy coś zjeść.
Odsunąłem się od Melanie i popatrzyłem na rozbawionego Enzo. Posłał mi kpiące spojrzenie, odwrócił się na pięcie, a następnie odszedł w stronę drzwi frontowych. Ruszyliśmy za nim, zbliżając się również do Alana i Luki.
Po ustaleniu z chłopakami, do jakiego miejsca tym razem pojedziemy, podszedłem z Melanie do samochodu. Już miałem wsiadać do środka, gdy nagle zauważyłem niedaleko zaparkowane camaro. Model był identyczny jak mój. Auto było oklejone czarną, matową folią. Zmarszczyłem brwi, myśląc nad tym, kto jest jego właścicielem, skoro od zawsze tylko ja na terenie uczelni jeździłem tym samochodem.
– Mógłbyś wsiąść w końcu do auta, zamiast zastanawiać się, którą z tych wszystkich dziewczyn poderwać?
Westchnąłem i przewróciłem oczami, słysząc kąśliwy komentarz Melanie. Kiedy usiadłem za kierownicą, spojrzałem na dziewczynę, która zapewne zdążyła wymyślić kilka sposobów na moją szybką śmierć.
– Patrzyłem na samochód, nie na studentki – wyjaśniłem.
Czarnowłosa zmarszczyła brwi.
– A co niby było w tym samochodzie takiego cudownego, że jest ważniejszy ode mnie? – zapytała z pretensją w głosie, zakładając ręce na piersi.
– Nie jest ważniejszy od ciebie. Po prostu model jest taki sam jak mój, więc zastanawiałem się, kto może być jego właścicielem. Nigdy wcześniej go tutaj nie widziałem – odparłem, wzruszając ramionami.
– Okej, nieważne. Jedźmy już.
Nie miałem ochoty wdawać się w niepotrzebną dyskusję, dlatego odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu. W międzyczasie Melanie sięgnęła po moją dłoń i złączyła ją ze swoją, więc odwzajemniłem uścisk, a potem w pełni skupiłem się na drodze.
***
Siedziałem na kanapie i przeglądałem media społecznościowe. Co jakiś czas zerkałem na telewizor, ponieważ Melanie włączyła jakiś serial. Nie interesował mnie, dlatego wolałem korzystać z telefonu. Pisałem też chwilę z Alanem, z którym jednak konwersacja szybko się zakończyła przez nic nieznaczącą sprzeczkę.
Słysząc kroki, uniosłem wzrok znad ekranu komórki i popatrzyłem na Melanie. Ubrana w moją koszulkę oraz dresy weszła do salonu, po czym usiadła obok mnie. Gdy zainteresowała się filmem, który właśnie włączyła – serial jej chyba nie odpowiadał – powróciłem do przeglądania internetu.
W pewnym momencie poczułem, że dziewczyna dotyka mojej klatki piersiowej. Choć przeniosłem jej rękę na bok, delikatnie łapiąc za nadgarstek, Melanie się nie poddała. Skierowała dłoń na moje udo, więc ponownie zacisnąłem palce na jej nadgarstku, tym razem mocniej.
– Melanie, nie – powiedziałem twardo, patrząc czarnowłosej w oczy.
– Dlaczego ty taki jesteś? – odparła z wyrzutem, siadając przede mną.
Zmarszczyłem brwi i posłałem jej pytające spojrzenie.
– Jaki?
– Cały czas mnie odrzucasz. Nieważne, co zrobię, ty mnie krytykujesz. W ogóle nie pokazujesz, że ci zależy.
– Melanie, mnie już na niczym nie zależy. Od trzech lat wszystko jest mi obojętne. Ty i chłopaki tak samo. Ja nie potrafię poczuć szczęścia, smutku czy innych emocji.
– Czyli tak naprawdę nasz związek nie ma sensu – stwierdziła, starając się opanować łzy, które napłynęły jej do oczu.
– Ma.
Czy faktycznie tak było? Nie miałem pojęcia. Wypowiadanie słów działało automatycznie.
– Jesteś tego pewny?
– Tak.
Skinęła głową, nieznacznie unosząc prawy kącik ust. Nachyliła się, pocałowała mnie w policzek, następnie wstała z kanapy i poszła do sypialni. Ja postanowiłem zostać w salonie, żeby pomyśleć.
Tylko czy na pewno był to dobry pomysł?
Mila
Dopiłam kawę, po czym włożyłam kubek do zmywarki. Dzisiaj był mój pierwszy dzień na uczelni, dlatego bezsenność dała o sobie znać z dwukrotną siłą. Spałam tylko dwie godziny, jednak nie przejmowałam się tym, ponieważ byłam przyzwyczajona do takich nocy.
Weszłam do sypialni i chwyciłam torebkę wiszącą na klamce od drzwi. Sprawdziłam, czy wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy, a następnie skierowałam się do korytarza. Wtedy usłyszałam ciche pukanie. Otworzyłam drzwi frontowe, za którymi, jak się okazało, kryła się Viviane. Gestem ręki zaprosiłam ją do środka.
– Jeśli przeszkadzam…
– Jestem już gotowa, więc nie – odpowiedziałam szybko.
Poszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie. Blondynka chwilę mnie obserwowała, dlatego uniosłam brew.
– Chciałam zapytać, jak się czujesz.
– Jest w porządku.
– Na pewno? – Przyglądała się ze skupieniem mojej twarzy.
– Tak. – Skinęłam głową dla potwierdzenia.
– Dlaczego kłamiesz?
Często słyszałam to pytanie. Odkąd zdiagnozowano u mnie depresję trzeciego stopnia, dziewczyny razem z Fabienem stali się jeszcze bardziej opiekuńczy. Viviane i jej kuzyn wiedzieli o tym, co się stało, bo gdy byłam nastolatką, odgrywali ważną rolę w moim życiu. Cała czwórka niesamowicie mnie wspierała, ale to nie pomagało.
Taka osoba jak ja potrzebowała pomocy lekarza, na którą ja nie byłam chętna.
Z czasem moje myślenie się zmieniło. Na początku pragnęłam wykrzyczeć całemu światu, że potrzebuję pomocy. Chciałam zwrócić na siebie uwagę i pozbyć się bólu, który nasilał się z każdym dniem. Teraz jednak wybrałam obojętność. Bardzo rzadko pokazywałam słabość, uważałam, że lepiej jest kłamać. I praktykowałam ten sposób od dłuższego czasu. Były takie dni, w których przyjaciele mi wierzyli i nie domyślali się, że wieczorami podczas ataków paniki walczę o głębszy oddech. Niemniej zdarzały się również dni takie jak ten, kiedy wiedziałam, że nie uda mi się ukryć stresu.
Bo dzisiaj ma się wydarzyć wszystko, co mnie najbardziej w życiu przeraża.
– Może dlatego, że nie chcę być słaba? Nie chcę was martwić i niszczyć? – zwróciłam się wreszcie do Viviane.
Może dlatego, że chciałabym uwierzyć w to, że jestem silna, bo za każdym razem, gdy próbuję uznać to za prawdę, coraz bardziej siebie nienawidzę?
– Kiedy zrozumiesz, że nas nie niszczysz? Tak, jesteś chora i każdemu z nas jest z tym trudno, ale ja, dziewczyny i Fabien jesteśmy twoimi przyjaciółmi. A przyjaciele sobie pomagają. I nie zostawiają się w potrzebie – powiedziała stanowczo. – Pewnie, łatwiej byłoby, gdybyś czuła się dobrze, jednak nie mamy ci tego za złe. Twoje życie się zmieniło, zniszczyło cię i nie da się tego cofnąć. Można to tylko naprawić, do czego będziemy próbowali cię zachęcić, ale nie zmusić, ponieważ nie mamy do tego prawa.
– Wiesz, że jesteś cudowna, prawda? – wyszeptałam, patrząc dziewczynie w oczy.
Uśmiechnęła się, przybliżyła, po czym porwała mnie w swoje ramiona. Wtuliłam się w jej ciało i przymknęłam powieki.
– Ty też jesteś cudowna. Wartościowa i silna. Nie zapominaj o tym – dodała równie cicho.
Objęłam ją mocniej, odczuwając ból psychiczny, bo ja nie zasługiwałam na takich przyjaciół.
Spędziłyśmy w tej pozycji jeszcze chwilę, a następnie uznałyśmy, że powinnyśmy jechać na uczelnię. Zabrałam swoje rzeczy i razem z Viviane opuściłam moje mieszkanie. Blondynka musiała jeszcze pójść po swoje rzeczy, więc zaczekałam na nią w samochodzie. Gdy miałyśmy odjeżdżać spod kamienicy, z klatki wyszły Lara z Polą. Pomachały nam w geście przywitania, a my odwzajemniłyśmy gest. Kiedy wsiadły do auta Poli i odjechały, ruszyłam za nimi.
Po dwudziestu minutach walki z korkami zaparkowałam pod właściwym budynkiem. Opuściłam camaro i ponownie przywitałam się z przyjaciółkami, tym razem przytuleniem, tak jak to zawsze robiłyśmy. Poczekałyśmy na Fabiena, który miał problem z dojazdem, ale na szczęście zdążył przyjechać przed czasem.
– Wasza sala jest na parterze, więc to do niej pójdziemy na początku – zwrócił się do Lary i Viviane, które miały razem studiować kosmetologię. – Po pierwszym wykładzie spotkamy się obok biblioteki.
Tak jak powiedział, tak też zrobiliśmy. Pod odpowiednią salą pożegnałam się z dwiema przyjaciółkami, po czym weszłam z Polą i Fabienem na pierwsze piętro. Tam rozstaliśmy się z dziewczyną, która ku zdziwieniu nas wszystkich wybrała dziennikarstwo. Podążyłam za przyjacielem na kolejne piętro. Ponieważ zostało mi jeszcze trochę czasu, usiadłam z nim na kanapie.
– Mila, bo zaraz zemdlejesz ze stresu. Każdy, kto wejdzie z tobą dzisiaj do sali, boi się tego dnia tak samo jak ty. A nie ma się czego obawiać, na początku zapewne poznacie się z wykładowcą. Ludzie, którzy tutaj uczą, naprawdę są sympatyczni. Całkowicie różnią się od nauczycieli w liceum.
– Doceniam to, co mówisz, ale to niestety nie spowoduje, że nagle przestanę się bać. Tu jest tyle osób. Ja…
– Wiem. Naprawdę rozumiem, ale może warto pomyśleć o sobie? Jesteś tutaj dla siebie, nie dla innych. Skup się na tym, że chcesz się czegoś nauczyć, okej? – Uśmiechnął się sympatycznie.
Pokiwałam głową, wdzięczna za słowa Fabiena. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a następnie się pożegnaliśmy. Westchnęłam i powtarzając sobie w duchu, że wszystko będzie dobrze, skierowałam się do pomieszczenia.
***
– Jeśli mam być szczera, miło się zaskoczyłam – odpowiedziała Pola, gdy zapytałam ją o wykłady.
Spotkałyśmy się na jej piętrze i razem szłyśmy do wyznaczonego przez Fabiena miejsca.
– Ja na razie nie myślę o tym w ten sposób, bo wiem, że kolejne wykłady będą wyglądały inaczej.
– Na razie nie warto się tym przejmować. Może…
Dalej nie słuchałam. Gwałtownie zatrzymałam się na środku korytarza, patrząc na osobę stojącą niedaleko mnie. Nic do mnie nie docierało, ponieważ jedyne, do czego byłam w tamtym momencie zdolna, to wpatrywanie się w wysokiego, postawnego bruneta, który rozmawiał z przyjaciółmi i czule obejmował jakąś czarnowłosą dziewczynę.
Mój Natan, który kiedyś w ten sam sposób obejmował mnie.
– Mila, co się dzieje?
To, co mówiła Pola, docierało do mnie jakby z oddali. Nie mogłam jej odpowiedzieć, zaczynało brakować mi powietrza. Nie panowałam nad drżeniem rąk i nóg. Odczuwałam ból w klatce piersiowej. Pierwsze łzy zamazywały mi obraz.
Wpatrując się w Natana, nie zarejestrowałam chwili, w której Alan spojrzał w moją stronę. Chłopak popełnił błąd, ponieważ brunet stojący tyłem do mnie powoli się odwrócił. Gdy tylko mnie zobaczył, poczułam, jak zaczynam spadać.
Bo po raz pierwszy ktoś popatrzył na mnie w tak zimny sposób.
Jego oczy pociemniały, a ciało się spięło. Kilka sekund później uniósł brew, po czym przyjrzał mi się uważnie. W momencie, w którym powrócił do oczu, zaśmiał się. Parsknął śmiechem, utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Słyszałam ten śmiech. Był dla mnie jak wrzask, który miał o sobie przypominać w każdej chwili dnia.
Nie przejmując się tym, jak się zachowywał, popatrzył na przyjaciół. Powiedział coś do nich, a wtedy oni zerknęli na mnie. Pokręciłam delikatnie głową, nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie dzieje.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, że kiedyś pragnęłam, by tylko na mnie spojrzał. A teraz, gdy spotkałam go po trzech latach, chcę błagać, żeby tego nie robił.
Niemal czarne tęczówki popatrzyły w moje, co sprawiło, że oddech mi zamarł. Młody mężczyzna nie miał już uśmiechu na twarzy. Spoglądał na mnie z mordem w oczach, powodując, że moje ciało przeszył prąd. Nogi miałam jak z waty. Odnajdując w sobie minimalną ilość siły, pobiegłam przed siebie.
Nie wiedziałam, po jakim czasie znalazłam się w toalecie. Zamknęłam drzwi na klucz, nawet nie upewniając się, czy nikogo nie ma w środku, a następnie opadłam na kolana. Patrzyłam, jak łzy spływają mi na koszulę, tworząc na niej małe plamy. Zaszlochałam, jednak to nie był dobry pomysł, ponieważ nie mogłam złapać oddechu. Zaczęłam kaszleć i krztusić się łzami, co wywołało we mnie panikę. Na czworakach zbliżyłam się do umywalki, po czym odkręciłam kran i nabrałam w dłonie wodę, którą szybko wypiłam. Właśnie wtedy ktoś zaczął mocno uderzać w drzwi, ale nie byłam w stanie do nich podejść. Nie chciałam, żeby ktokolwiek zobaczył mnie w takim stanie.
Ponownie nabrałam wody w dłonie i gwałtownie ją wypiłam. Było to trudne, ponieważ nie potrafiłam opanować drgawek całego ciała. Dopiero po kilku minutach i kolejnych porcjach wody zaczęłam się powoli uspokajać. Bicie serca się unormowało, a ja czułam, że mam siłę, by wstać, dlatego spróbowałam to zrobić. Nawet nie musiałam patrzeć w lustro, żeby wiedzieć, jak wyglądam. Umyłam twarz, starając się domyć rozmazany tusz.
Za drzwiami nieustannie słyszałam rozmowy, co jakiś czas rozbrzmiewało także pukanie, więc po upewnieniu się, że swoim wyglądem nie odstraszę studentów, nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz.
Gdy przekroczyłam próg, ktoś od razu mocno mnie przytulił. Po perfumach rozpoznałam, że to Pola. Nie mogąc zapanować nad łzami, wtuliłam się w nią i cicho zaszlochałam. Dziewczyna pogładziła dłonią moje plecy, szepcząc do ucha kilka uspokajających słów.
Moment później odsunęłyśmy się od siebie, a ja zauważyłam, że niedaleko nas stoją Alan z Luką. Patrzyłam na nich w niezrozumieniu, zdając sobie sprawę, że przecież oni widzieli mnie w tak złym stanie.
– Dlaczego tu jesteście? – Nie miałam siły się odzywać, dlatego wyszeptałam te słowa.
– Chcieliśmy się upewnić, że jest… w porządku – odezwał się Alan.
– Nie macie się o co martwić – zapewniłam, siląc się na stanowczy ton.
Ponieważ nic nie dodałam, chłopaki potaknęli i odeszli. Patrzyłam, jak się oddalają, próbując wyrzucić z głowy obraz Natana z… dziewczyną.
– Domyślam się, że nie chcesz, by ktoś wiedział o twoim ataku, więc napisałam Fabienowi, że wykłady nam się przedłużyły i same znajdziemy sale – poinformowała mnie Pola.
Byłam jej ogromnie wdzięczna. Podziękowałam, po czym ruszyłam z nią w kierunku sal, w których miałyśmy wykłady.
***
Musiałam zostać sama, dlatego po kolejnym wykładzie poszłam do kącika czytelniczego. Było to miejsce ciche i ładnie urządzone, zatem uznałam, że właśnie tam będę mogła się uspokoić. Jednak niespodziewanie przypomniałam sobie, że wczoraj, gdy dostaliśmy kluczyki do szafek, schowałam do swojej kilka ofert pracy. Spędziłam kilkanaście minut na wygodnej kanapie, a następnie skierowałam się na parter. Ruszyłam w kierunku długiego korytarza, w którym stały rzędy szafek. Odnalazłam tę właściwą, a potem podeszłam bliżej. Otworzyłam ją i zabrałam to, co było mi potrzebne.
W pewnym momencie kątem oka zauważyłam zbliżającą się osobę. Przechyliłam głowę, co okazało się ogromnym błędem, ponieważ moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Natana. Zacisnęłam dłonie na papierach trzymanych w dłoniach, usiłując opanować emocje, a przede wszystkim myśli.
Chłopak bez słowa podszedł do własnej szafki, stojącej niedaleko mojej. Czując się coraz gorzej, szybko zamknęłam swoją i odeszłam, by znaleźć się jak najdalej od bruneta.
– Znowu zamierzasz zniszczyć mi życie?
Gwałtownie się zatrzymałam i przymknęłam powieki, słysząc jego głęboki głos. Gdy niepewnie się odwróciłam, zdałam sobie sprawę, że Natan się do mnie zbliżył, jednak na tyle, żeby dzieliła nas bezpieczna odległość. Wtedy pierwszy raz po trzech latach mogłam zobaczyć go z bliska.
Patrząc na niego, widzę siebie: osobę, która walczy o każdy dzień, ale boi się do tego przyznać. Nic w jego postawie na to nie wskazuje, jednak ja o tym wiem, bo się z nim utożsamiam.
– Teraz już nie masz nic do powiedzenia? – Zmrużył oczy. – Po co był ten pokaz? Chciałaś zwrócić na siebie uwagę?
– Niczego nie rozumiesz – wyszeptałam, desperacko kręcąc głową.
– Wierz mi, że rozumiem lepiej, niż ci się wydaje – odparł, zachowując stanowczy ton. – Nie bądź tak naiwna, jak kilka lat temu, i nie rób sobie nadziei. Nie chcę cię w swoim życiu. – Poczułam, że pod powiekami zbierają mi się łzy, a on dodał: – Nienawidzę cię.
Przygryzłam wargę, żeby nie wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Natan patrzył mi prosto w oczy, jakby chciał telepatycznie przekazać, że mówi prawdę. Nie wątpiłam, że tak jest. Zasłużyłam na to, jak mnie traktował. Z tego powodu po prostu skinęłam głową, po czym odwróciłam wzrok i wbiłam go w podłogę.
– Przepraszam – szepnęłam, nie mając pojęcia, co jeszcze mogłabym powiedzieć w takiej sytuacji. Nie byłam przygotowana na nasze spotkanie, a zwłaszcza na rozmowę.
– Za późno.
Wyminął mnie, nie szczędząc sobie trącenia ramieniem. Zrobiłam krok do tyłu, jednak nie odwróciłam się i nie popatrzyłam, jak odchodzi. Straciłam kontrolę nad własnym ciałem. Dopiero po chwili zdołałam się uspokoić i ruszyłam przed siebie, aby znaleźć przyjaciół.
***
– Do tej kawiarni podczas dłuższych przerw przychodzi większość studentów, dlatego rzadko kiedy są wolne miejsca. Mimo to ja również tutaj wpadam, bo mają najlepsze kawy i wypieki – wyjaśnił nam Fabien, gdy całą piątką szliśmy do lokalu, którym chłopak tak bardzo się zachwycał.
– A oprócz tej są jeszcze jakieś w pobliżu? – zapytała go Pola, interesując się tematem.
– Zapewne tak, nie jestem pewny. Nigdy nie chodziłem do innych.
Przyjaciele o czymś rozmawiali, lecz ja się wyłączyłam. Pogrążona we własnych myślach, pokonywałam kolejne metry dzielące nas od miejsca docelowego. Gdy dotarliśmy do kawiarni, pierwsze, co poczułam, to przyjemny zapach wypieków. Rozejrzałam się dookoła i to była kolejna rzecz, której tego dnia żałowałam, ponieważ mój wzrok zatrzymał się na pięciu osobach siedzących w rogu lokalu.
Do boku Natana przytulała się śliczna, czarnowłosa dziewczyna. Obok niego siedział nieznany mi chłopak, którego widziałam również na korytarzu uczelni, a naprzeciwko tej trójki dostrzegłam Alana z Luką zajadających się deserami. Nie chcąc zwrócić na siebie uwagi, powróciłam wzrokiem do przyjaciół, którzy patrzyli na mnie ze współczuciem i troską.
– Możemy pójść gdzie indziej – zaproponował Fabien, jednak szybko pokręciłam głową, protestując.
– Ucieczka nic nie da. I tak byśmy się kiedyś spotkali. – Wzruszyłam ramionami, następnie ruszyłam w kierunku jedynego wolnego stolika.
Gdy usiadłam w fotelu, zdałam sobie sprawę, że czwórka bliskich mi osób nadal stoi w tym samym miejscu i patrzy w moją stronę bez przekonania. Kiwnęłam do nich głową w zapraszającym geście, co poskutkowało, bo w końcu do mnie dołączyli.
Wybraliśmy to, na co mieliśmy ochotę, po czym Fabien poszedł złożyć zamówienie. W tym czasie ja z dziewczynami dzieliłyśmy się spostrzeżeniami na temat uczelni. Przyjaciółki chciały sprawić, żebym nie zwracała uwagi na Natana, za co byłam im wdzięczna, ale niestety wciąż o nim myślałam. A zwłaszcza o słowach, które od niego usłyszałam.
Nienawidzę cię.
To cholernie bolało. W tamtym momencie czułam się tak, jakbym miała dostać kolejnego ataku paniki. Nie chciałam być tak traktowana, jednak skoro mnie nienawidził, zasłużyłam.
Inaczej wyobrażałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Spodziewałam się, że będzie szczęśliwy. I faktycznie, może miał dziewczynę i przyjaciół, lecz niestety nie emanował radością. Wręcz przeciwnie: był przykładem osoby, która stara się być silna, ale nie daje rady. I nie pokazuje tego, ponieważ boi się reakcji bliskich.
Kilka minut później nasze zamówienia były gotowe. Życzyliśmy sobie smacznego, a potem zaczęliśmy jeść ciasta i pić kawy. Lara rozpoczęła nowy temat, który reszta chętnie kontynuowała, tymczasem ja poczułam nagły przypływ gorąca. Odczułam również ból w skroniach, dlatego przeprosiłam moich towarzyszy i poinformowałam, że wyjdę przed kawiarnię, żeby się przewietrzyć.
Powietrze było zimne, więc owinęłam się szczelniej kurtką. Usiadłam na ławce i pustym wzrokiem wpatrywałam się w ludzi oraz samochody. Gdy po kilku minutach poczułam się lepiej, wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Nie było to odpowiedzialne, zważając na fakt, że stan mojego zdrowia ostatnio się pogorszył, ale nie przejmowałam się tym.
Nie mam dla kogo się przejmować.
Zaciągnęłam się, zwiesiłam głowę i przymknęłam oczy. Po dłuższej chwili ciszę przerwał odgłos czyichś kroków, a następnie skrzypnięcie ławki. Spojrzałam w bok, na osobę, która postanowiła zakłócić mi upragniony spokój.
Alan.
– Inaczej wyobrażałem sobie nasze pierwsze spotkanie po tylu latach – powiedział cicho, patrząc mi w oczy ze smutkiem. W niebieskich tęczówkach nie było już błysku, który parę lat temu wywoływał na mojej twarzy szeroki uśmiech.
– Tak, ja… Ja też.
Po moich słowach nastała cisza. Ku mojemu zdziwieniu nie była ona niezręczna, chociaż czy faktycznie powinno mnie to dziwić? Alan od zawsze był osobą, przy której czułam się komfortowo. Nieważne, co by się stało, on był gotowy pomóc.
– Jestem ci winien przeprosiny.
– Alan…
– Nie przerywaj mi. Nie teraz, proszę – szepnął. Nie wiedząc, co innego mogłabym zrobić, posłuchałam. – Przepraszam. To, co się stało, nie powinno było wpłynąć na nasz kontakt, a właśnie tak się stało i, wierz mi lub nie, codziennie tego żałuję. Wszystko się zmieniło, my się zmieniliśmy i wiem, że nie mam prawa ci tego mówić, zwłaszcza po tym, co się wydarzyło, ale… tęskniłem za tobą, Mila. Tęskniłem za twoją obecnością. Tęskniłem za twoimi ciętymi tekstami, za wsparciem i wspólnie spędzonymi chwilami. Kochałem cię jak siostrę i nadal kocham, mimo że nie mieliśmy kontaktu.
Mówił to wszystko, walcząc ze łzami, które pojawiły się w jego oczach. Ja nie miałam na to siły, dlatego nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym zaczęłam płakać. Bo to wszystko bolało i sprawiało, że żałowałam każdego dnia przeżytego bez mojej rodziny.
– Naprawdę cię przepraszam – dodał, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.
Nie panując nad swoim ciałem, kiwałam głową, jakbym chciała zapewnić blondyna, że rozumiem i mu wybaczam.
Pragnęłam ponownie poczuć jego bliskość, więc zgasiłam papierosa, a następnie przysunęłam się bliżej chłopaka. Ten od razu wyczuł, co zamierzam zrobić, i przyciągnął mnie do siebie, zamykając w pełnym tęsknoty uścisku. Łaknęłam jego bliskości jak powietrza, ponieważ pierwszy raz od trzech lat poczułam iskrę szczęścia.
– Ja też przepraszam. Nie chciałam was zniszczyć – wyszeptałam, kurczowo zaciskając pięści na bluzie Alana. – Nie chciałam zniszczyć naszej rodziny.
– Wszystko da się odbudować, słońce – zaakcentował ostatnie słowo. – Dlatego teraz tutaj z tobą jestem: bo chcę odbudować to, co było między nami. Zależy mi na tobie, Mila, i chcę wykorzystać szansę, którą daje nam los.
– Nie wiem, czy jestem gotowa – przyznałam, zdobywając się na szczerość. – Boję się. – Odsunęłam się delikatnie od Alana, jednak nie przesunęłam się, żeby zwiększyć dzielącą nas odległość.
– Nie zwracaj na niego uwagi. To, że teraz rozmawiamy, jest moją decyzją. To, co myśli o tym Natan, Melanie czy Luka nie ma znaczenia. – Pokręcił głową, zapewne pragnąc podkreślić, że jego słowa są prawdziwe.
– Melanie? Tak ma na imię jego… dziewczyna? – odparłam.
Pokiwał głową. Ja również to zrobiłam, nie wiedząc, jak inaczej mogłabym zareagować.
– Nie jest z nią szczęśliwy – powiedział, jakby chciał wyprzedzić moje kolejne pytanie.
– Wiem.
– Bo widzisz w nim siebie – dokończył. – To, jak zareagowałaś na jego widok… złamało mi serce. I nie tylko mnie.
Domyślałam się, o kim mówi.
– Luka jest na mnie zły? – W moim głosie była słyszalna nadzieja. Byłam pewna, że chłopakowi to nie umknęło.
– Nie. I nigdy za nic cię nie obwiniał.
– Nie zasługuję na was. I nigdy nie zasługiwałam. – Nie mówiłam tego po to, żeby wzbudzić w nim emocje. Ja w to naprawdę wierzyłam. Wmawiałam sobie to za każdym razem, gdy nawiedzała mnie wizja przeszłości.
– Nie masz prawa tak mówić, słyszysz? Nie pozwalam ci.
Blondyn znowu mnie objął, a ja nie protestowałam. Przytuliłam się do jego boku, wdychając zapach męskich perfum.
– Powiesz mi coś więcej o Natanie?
Po mojej prośbie zapadła między nami cisza. Podejrzewałam, że zaskoczyłam Alana, jednak pytałam poważnie. Chciałam wiedzieć, czy Natan jakkolwiek sobie radzi.
– Jak bardzo mam być szczery?
– Bardzo.
– Kiedyś myślałem, że nie może być w gorszym stanie. Myliłem się. Od momentu, w którym zrozumiał, że to koniec, całkowicie zamknął się w sobie. Stał się oschły, a przede wszystkim obojętny. Nadal dziwię się, że Melanie od niego nie odeszła. Bycie jego przyjacielem jest trudne, a co dopiero życie z nim w związku. Do tego toksycznym.
Zmarszczyłam brwi, słysząc ostatnie słowa.
– Dlaczego toksycznym?
– On traktuje ją jak popychadło, a ona to akceptuje. Sądzę, że po prostu go kocha i cały czas żyje złudną nadzieją, że go naprawi. To jest niestety niemożliwe.
– Długo są razem?
– Ponad rok. – Od razu po wypowiedzeniu tych słów ciężko westchnął, jakby żałował, że związek jego przyjaciela trwa tak długo.
– Chciałam, żeby był szczęśliwy – szepnęłam, ocierając dłonią łzę, która niespodziewanie spłynęła po moim policzku.
– Przykro mi, ale… to niemożliwe.
– A jaka jest Melanie? Dogadujecie się?
– Nigdy się nie dogadywaliśmy – odparł.
– Co? – spytałam, zdezorientowana.
– Naprawdę. Uważa się za najlepszą, ciągle kogoś krytykuje. Próbuje nas odsunąć od Natana, ale jej się to nie uda. Prędzej my spowodujemy, że to ona od niego odejdzie. Bo naprawdę tego chcemy. On jej nie kocha. A nawet jeśli coś do niej czuje, nie jest to tak silne jak uczucie, którym obdarzył ciebie.
– To przeszłość. Teraz Natan mnie nienawidzi.
– Tak ci powiedział? – Popatrzył na mnie z troską.
– Alan, nie musisz udawać, że Natan za mną tęskni i pamięta o tym, co nas łączyło. Wiesz, jak jest. I ja również to wiem, więc po co mam siebie okłamywać?
– Po prostu… chciałbym, żeby to, co było między wami, wróciło.
W tamtym momencie wyglądał jak bezbronny chłopiec, który pragnie czegoś tak mocno, że zdaje sobie sprawę, jak niemożliwe do spełnienia jest jego życzenie. Alan pragnął powrotu dawnego życia, wiedząc, że jedyne, co mu pozostało, to nadzieja.
– Może chociaż powrócić nasza przyjaźń? Oczywiście wszystko małymi krokami. Teraz najważniejsza jest dla mnie relacja z tobą – wyznał, patrząc mi prosto w oczy.
– Chcę, żeby cokolwiek wróciło do normy, więc tak: możemy budować naszą relację na nowo.
– Jako jej rozpoczęcie mogę cię do siebie zaprosić? Mieszkam z Luką i Enzo, więc jeśli to jakiś problem…
– Przyjdę.
Moja odpowiedź, która, jak się mogło wydawać, brzmiała banalnie, wywołała na twarzy Alana szeroki uśmiech. A to dało mi znak, że chociaż jeden fragment mojej układanki, którą była przeszłość, ma szansę zostać znaleziony i przede wszystkim naprawiony.