Atlantyk 1939-1945 - Tomasz Fijałkowski - ebook

Atlantyk 1939-1945 ebook

Fijałkowski,Tomasz

2,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Najdłuższa kampania II wojny światowej toczona na Oceanie Atlantyckim i tworzących go morzach; trwała od września 1939 roku do kapitulacji Niemiec w maju 1945. Największe natężenie zmagań było wiosny 1940 do lata 1944 roku. Najważniejszymi uczestnikami tych działań morskich były: brytyjska Royal Navy i niemiecka Kriegsmarine, a od roku 1941 także flota amerykańska. Bitwa o Atlantyk miała ogromne znaczenie dla obu stron. Niemcy, próbując zniszczyć flotę handlową sprzymierzonych, chcieli doprowadzić do załamania się potencjału gospodarczego Wielkiej Brytanii, ta zaś – wraz ze swoimi sprzymierzeńcami - główny wysiłek wojenny w ramach bitwy o Atlantyk, skupiła na obronie morskich linii komunikacyjnych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 303

Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp do wojny

Wstęp do wojny

11 listo­pada 1918 r. zakoń­czyła się I wojna świa­towa. Osta­tecz­nie jesie­nią 1918 r. nie­miec­kie U-Booty z floty Kaisera powró­ciły do baz i zgod­nie z decy­zją cesa­rza prze­rwały dzia­ła­nia prze­ciw alianc­kiej żeglu­dze. Okru­cień­stwo wojny pozy­cyj­nej na fron­cie zachod­nim, pod­czas trwa­ją­cej od 1914 do 1918 r. I wojny świa­to­wej, było tak szo­ku­jące, że poświę­ce­nie mary­na­rzy słu­żą­cych na bry­tyj­skich jed­nost­kach han­dlo­wych pozo­stało pra­wie nie­zau­wa­żone, pomimo utraty 2479 stat­ków i 14 789 ludzi1. Straty te w znacz­nej czę­ści spo­wo­do­wały U-Booty z floty Kaisera. Cena błę­dów popeł­nio­nych przez alian­tów była bar­dzo wysoka, nie dziwi więc ich postawa — żąda­nie cał­ko­wi­tej likwi­da­cji floty pod­wod­nej Nie­miec po ich kapi­tu­la­cji.

Los nie­miec­kich łodzi pod­wod­nych i ich załóg został oddany w ręce poli­ty­ków zachod­nich państw koali­cji i miał zale­żeć od pod­ję­tych przez nich decy­zji. 28 czerwca 1919 r. w sali wer­sal­skiego pałacu nastą­piło pod­pi­sa­nie układu poko­jo­wego mię­dzy 27 pań­stwami sojusz­ni­czymi i Niem­cami. Jego główne posta­no­wie­nia w kwe­stiach doty­czą­cych nie­miec­kiej floty pod­wod­nej zostały okre­ślone w dwóch gru­pach. Arty­kuły 181., 188., 191. doty­czyły okrę­tów, zaś arty­kuły 183. i 184. — per­so­nelu floty. Arty­kuły z grupy okrę­to­wej ogra­ni­czały siłę floty nie­miec­kiej do 6 sta­rych pan­cer­ni­ków, 6 lek­kich krą­żow­ni­ków, 12 kontr­tor­pe­dow­ców i takiej samej liczby tor­pe­dow­ców, albo rów­nej liczby okrę­tów do ich zastą­pie­nia, jak prze­wi­dy­wał arty­kuł 190. W ich skład nie powi­nien wcho­dzić sta­tek [okręt] pod­wodny. Wszyst­kie okręty pod­wodne miały być oddane Głów­nym Mocar­stwom Sprzy­mie­rzo­nym i Sto­wa­rzy­szo­nym i zło­mo­wane. Arty­kuł 191. zabra­niał w przy­szło­ści naby­wać i budo­wać okręty pod­wodne w Niem­czech. Arty­kuły doty­czące per­so­nelu ogra­ni­czały jego liczeb­ność do 15 tys. (ofi­ce­ro­wie sta­no­wili dzie­siątą część), wyłącz­nie w służ­bie zawo­do­wej. Mary­na­rze, któ­rzy opu­ścili mary­narkę wojenną, nie mogli ponow­nie do niej wstą­pić, a mary­na­rze mary­narki han­dlo­wej nie mogli otrzy­my­wać wyszko­le­nia woj­sko­wego2. Nie wyeli­mi­no­wano całego per­so­nelu floty, co było poważ­nym błę­dem. Ogra­ni­cze­nia trak­ta­towe miały na celu nie­do­pusz­cze­nie do moż­li­wo­ści odbu­dowy potęgi mili­tar­nej Nie­miec. Jak błędne były to zało­że­nia, świat miał się prze­ko­nać już nie­długo.

W 1921 r. w kie­row­nic­twie nie­miec­kiego prze­my­słu okrę­to­wego powstał plan zor­ga­ni­zo­wa­nia za gra­nicą biura pro­jek­to­wego kon­struk­cji okrę­to­wych. Rok póź­niej 3 nie­miec­kie stocz­nie utwo­rzyły firmę, która ukon­sty­tu­owała się w Hadze jako holen­der­ska Inge­neur­skon­toor voor Scheps­bouw. W fir­mie tej zna­la­zło zatrud­nie­nie kil­ku­dzie­się­ciu nie­miec­kich spe­cja­li­stów mają­cych moż­li­wość dosko­na­le­nia się w spe­cjal­no­ści kon­struk­cji i wypo­sa­że­nia okrę­tów. Pro­jekt opra­co­wany w biu­rze sprze­dano Tur­cji, która na jego pod­sta­wie zle­ciła stoczni rot­ter­dam­skiej Wil­ton-Fije­nord, Doken Werft-Mat­scha­pij N.V. budowę 2 okrę­tów. Okręty te zostały wybu­do­wane w latach 1926–1928. Hisz­pa­nia wybu­do­wała okręt pod­wodny E1 pod nad­zo­rem nie­miec­kim. Na nim, podob­nie jak i na jed­nost­kach turec­kich, szko­lili się spe­cja­li­ści dla nie­miec­kiej floty pod­wod­nej. Także w Fin­lan­dii mogli się oni szko­lić dzięki budo­wie przez nie­miec­kich inży­nie­rów w tym pań­stwie 4 okrę­tów pod­wodnych3. 15 listo­pada 1932 r. mini­ster Reich­swehry Kurt Schle­icher zaapro­bo­wał plan odbu­dowy mary­narki nie­miec­kiej. Plan okre­ślał warunki budowy 16 U-Bootów w 3 fazach.

30 stycz­nia 1933 r. pre­zy­dent Hin­den­burg powo­łał nowy rząd z kanc­le­rzem Adol­fem Hitle­rem. Roz­wój zbro­jeń przy­świe­cał poli­tyce władz hitle­row­skich od pierw­szych dni obję­cia przez nie wła­dzy w Niem­czech. Już na posie­dze­niu gabi­netu w dniu 8 lutego 1933 r. posta­no­wiono zaspo­ka­jać potrzeby finan­sowe sił zbroj­nych w pierw­szej kolej­no­ści4. Gdy w 1933 r. pro­wa­dzono roz­mowy roz­bro­je­niowe w Gene­wie, Hitler uznał, że ewen­tu­alne ogra­ni­cze­nia mogłyby dopro­wa­dzić do wstrzy­ma­nia zamie­rzo­nych przez niego zbro­jeń, odrzu­cił więc plany roz­bro­je­niowe. Zde­cy­do­wał o wystą­pie­niu Nie­miec z kon­fe­ren­cji roz­bro­je­niowej i Ligi Naro­dów. Nie miał zamiaru uznać kon­troli Ligi Naro­dów nad prze­strze­ga­niem posta­no­wień trak­tatu wer­sal­skiego. W 1934 r. Niemcy przy­stą­pili do taj­nej budowy pierw­szego okrętu pod­wod­nego.

Na ostat­niej w 1934 r. kon­fe­ren­cji na temat mary­narki wojen­nej, zwo­ła­nej w Ber­li­nie przez samego Führera, Raeder zwró­cił się do Hitlera, mówiąc: „Klucz do potęgi Nie­miec na morzu znaj­duje się pod powierzch­nią wody. Daj­cie nam okręty pod­wodne, a wtedy będziemy mieć kły, żeby ata­ko­wać”. 6 mie­sięcy póź­niej Raeder został wezwany do Kan­ce­la­rii Rze­szy i Hitler prze­ka­zał mu depe­szę, doda­jąc swój lako­niczny komen­tarz: „Oto wasze kły”. Był to tele­gram z Lon­dynu od Joachima von Rib­ben­tropa z wia­do­mo­ścią o tym, że Wielka Bry­ta­nia pod­pi­sała z Niem­cami umowę mor­ską.

4 czerwca 1935 r. przy­był do Lon­dynu na czele dele­ga­cji nie­miec­kiej Rib­ben­trop. W pierw­szej fazie roz­mów uzy­skał on akcep­ta­cję Bry­tyj­czy­ków dla planu roz­bu­dowy floty nawod­nej Nie­miec do 35% wiel­ko­ści mary­narki Bry­tyj­skiej Wspól­noty Naro­dów. W następ­nej fazie roz­mów 12 czerwca Niemcy wysu­nęli zagad­nie­nie glo­bal­nego tonażu okrę­tów pod­wod­nych oraz for­mułę ogra­ni­cze­nia Krieg­sma­rine jako cało­ści przez jej podział na poszcze­gólne kate­go­rie okrę­tów. Doma­gali się od Bry­tyj­czy­ków pary­tetu w kate­go­rii okrę­tów pod­wod­nych, a jego prak­tyczna reali­za­cja nastą­pić miała w przy­szło­ści. Jedy­nie w kate­go­rii okrę­tów pod­wod­nych Rze­sza otrzy­mała prawo posia­da­nia tonażu rów­nego wypor­no­ści tych jed­no­stek we flo­tach człon­ków Bry­tyj­skiej Wspól­noty Naro­dów. Rząd Nie­miec zobo­wią­zał się zara­zem do nie prze­kra­cza­nia — wyjąw­szy sytu­acje szcze­gólne — wiel­ko­ści wyno­szą­cej 45% tonażu Wspól­noty. 18 czerwca 1935 r. ugoda flo­towa została sfi­na­li­zo­wana w for­mie wymiany not mię­dzy bry­tyj­skim mini­strem Samu­elem Hoarem i Rib­ben­tropem. Sta­no­wiła olbrzymi suk­ces Nie­miec. Uzy­skały one odej­ście od roz­bro­je­nio­wych klau­zul trak­tatu wer­sal­skiego usank­cjo­no­wane przez jed­nego z czo­ło­wych sygna­ta­riu­szy tego trak­tatu5.

Adolf Hitler przy­stą­pił do reali­za­cji poli­tyki dążą­cej do rów­no­upraw­nie­nia w dzie­dzi­nie zbro­jeń mor­skich. „Dzi­siej­szy dzień jest naj­szczę­śliw­szy w moim życiu” — powie­dział Hitler 18 czerwca 1935 r. do szefa mary­narki Raedera. Wła­śnie pod­pi­sano w Lon­dy­nie angiel­sko-nie­miecki układ mor­ski6. 11 dni póź­niej pierw­szy U-Boot wybu­do­wany w Niem­czech po I woj­nie świa­to­wej został przy­jęty do służby jako U-1. Okręt ten nale­żał do pierw­szej grupy U-Bootów Krieg­sma­rine.

Prace nad teo­rią i prak­tyką uży­cia okrę­tów pod­wod­nych roz­po­częto w cza­sie Repu­bliki Weimar­skiej. Pro­wa­dził je tajny refe­rat okrę­tów pod­wod­nych Reich­sma­rine, ist­nie­jący w Ber­li­nie pod zaka­mu­flo­wa­nymi nazwami, począt­kowo „Men­tor Bilanz”, a następ­nie od 1928 r. jako „Ige­wit”. Od 1927 r. refe­rat miał także swój oddział tech­niczny, kie­ro­wany przez Frie­dri­cha Schürera, który opra­co­wał wytyczne kon­struk­cyjne, jak i wła­sne pro­jekty dla póź­niej­szych typów U-Bootów IIA i VII. Po 1934 r. do Nie­miec wró­cili kon­struk­to­rzy, dotąd pra­cu­jący za gra­nicą. Powstała filia IvS Deschi­mag AG Weser w Bre­mie. Tam były pro­wa­dzone przy­go­to­wa­nia do reali­za­cji budowy U-Bootów typu VII. Z tego biura powstało w 1936 r. w Lubece wydzie­lone biuro pro­jek­towe IfS. Odro­dziło się też biuro kon­struk­cyjne kiloń­skiej Ger­ma­nia Werft7.

27 wrze­śnia 1935 r. dzia­łała już pierw­sza flo­tylla okrę­tów pod­wod­nych, do któ­rej dołą­czyło 6 U-Bootów, a następne 6 prze­cho­dziło ćwi­cze­nia w szkole okrę­tów pod­wod­nych. Pierw­sza flo­tylla U-Bootów została nazwana Flo­tyllą Wed­di­gena na cześć sław­nego dowódcy U-Boota pod­czas I wojny świa­to­wej. Począt­kowo flo­tyllą dowo­dził koman­dor Karl Dönitz, jed­nak wkrótce mia­no­wany został dowódcą cało­ści okrę­tów pod­wod­nych i powie­rzono mu zada­nie roz­wi­ja­nia tej nowej gałęzi nie­miec­kich sił zbroj­nych.

Spe­cjalną uwagę przy­wią­zy­wano do selek­cji ofi­ce­rów na okręty pod­wodne. Na prośbę Dönitza, Korvettenkapitän Thedse został wyzna­czony na sta­no­wi­sko mecha­nika flo­tylli, a póź­niej mecha­nika cało­ści sił pod­wod­nych. Był ofi­ce­rem o uzna­nych zasłu­gach w siłach pod­wod­nych w cza­sie I wojny świa­to­wej. Kapi­tan Eber­hard Godt, z nowo wyszko­lo­nych dowód­ców okrę­tów pod­wod­nych, został wyzna­czony na sta­no­wi­sko szefa sztabu dowódcy sił pod­wod­nych, które pia­sto­wał przez całą II wojnę świa­tową. Wśród kon­struk­to­rów, któ­rzy zasłu­żyli się przy roz­bu­do­wie sił pod­wod­nych, zna­leźli się: Schürer, Brökling, Asch­mo­neit, Die­stel­meyer, Sper­ling, Friese8.

Głów­nym inspi­ra­to­rem pro­gramu budowy nie­miec­kiej floty pod­wod­nej był Dönitz. Ponad 15 lat cze­kał na moż­li­wość reali­za­cji swo­ich pla­nów. Był głów­nym orga­ni­za­to­rem nie­miec­kiej floty pod­wod­nej. Nad­zo­ro­wał prace z zakresu uży­cia okrę­tów pod­wod­nych w ope­ra­cjach mor­skich przy­szłej wojny. Wie­rzył w moc bojową U-Bootów. Uwa­żał je za zna­ko­mitą broń ofen­sywną w woj­nie mor­skiej i naj­lep­szego z moż­li­wych nosi­ciela tor­ped. Duże zna­cze­nie przy­wią­zy­wał do uży­cia okrę­tów pod­wod­nych w noc­nych ata­kach nawod­nych z zasto­so­wa­niem wszel­kich zasad i tak­tycz­nych doświad­czeń tor­pedowców, nada­ją­cych się do prze­nie­sie­nia na dzia­ła­nia U-Bootów (według zaadap­to­wa­nej idei A. Tir­pitza przed rokiem 1900). Jego zda­niem „życio­dajne żyły” Wiel­kiej Bry­ta­nii, które nale­żało zaata­ko­wać, znaj­do­wały się na zachód od wysp na wodach Atlan­tyku i na te wody musiały wyru­szyć nie­miec­kie U-Booty, by mogły odno­sić suk­cesy. Poło­że­nie Nie­miec w aspek­cie walki nie­miec­kich sił zbroj­nych oce­niał bar­dzo nie­ko­rzyst­nie, jed­nakże wady stra­te­gicz­nego poło­że­nia mor­skiego Nie­miec wobec Anglii miały dla U-Bootów znacz­nie mniej­sze zna­cze­nie. Pod­kre­ślał, że U-Booty sta­no­wiły jedyną broń mor­ską, pozwa­la­jącą na bez­po­śred­nie zaata­ko­wa­nie angiel­skich szla­ków żeglu­go­wych, dla­tego mogły osią­gnąć nie­miecki cel stra­te­giczny na morzu9.

Niemcy hitle­row­skie przy­go­to­wy­wały swoją mary­narkę wojenną do przy­szłej wojny, korzy­sta­jąc z doświad­czeń I wojny świa­to­wej. Głów­nym zada­niem Krieg­sma­rine miała być dez­or­ga­ni­za­cja bry­tyj­skich mor­skich linii komu­ni­ka­cyj­nych poprzez nisz­cze­nie stat­ków bry­tyj­skiej floty han­dlo­wej. Kon­cep­cja wysu­nięta przez dowódz­two nie­miec­kich sił pod­wod­nych stwier­dzała, że głów­nym orę­żem prze­ciw bry­tyj­skiej żeglu­dze han­dlo­wej powinny być okręty pod­wodne. Na ich roz­bu­dowę nale­żało skie­ro­wać zasad­ni­czy wysi­łek. Admi­rał Dönitz oce­niał, że posia­da­nie przez Niemcy 300 okrę­tów pod­wod­nych dawało szansę spa­ra­li­żo­wa­nia bry­tyj­skich szla­ków mor­skich. Z 300 okrę­tów, 100 powinno znaj­do­wać się w akcji cią­głej, 100 — podą­żać do obszaru dzia­łań bojo­wych lub z niego powra­cać, a pozo­stałe — znaj­do­wać się w remon­cie lub napra­wach. Ta kon­cep­cja została odrzu­cona przez wice­ad­mi­rała Eri­cha Raedera, któ­rego zda­niem dzia­łal­ność U-Bootów nie mogła zła­mać rdze­nia floty bry­tyj­skiej. Temu celowi, w opi­nii Raedera, miała słu­żyć reali­za­cja „planu Z”. Reali­za­cja tego planu miała się roz­po­cząć w latach czter­dzie­stych XX wieku, ponie­waż Hitler zakła­dał, że wybuch wojny miał nastą­pić naj­wcze­śniej w 1943 roku10.

Doświad­cze­nie z lat I wojny świa­to­wej wska­zy­wało przede wszyst­kim na przy­dat­ność floty pod­wod­nej do dzia­łań na mor­skich liniach komu­ni­ka­cyj­nych, gdyż jed­nostki te naj­ła­twiej prze­dzie­rały się na oce­any, mogły przez dłuż­szy czas ocze­ki­wać na statki i nawet sil­nie bro­nione kon­woje, a po ich wykry­ciu skry­cie, w zależ­no­ści od sytu­acji spod powierzchni lub z poło­że­nia nawod­nego, ata­ko­wać i topić je tor­pe­dami lub arty­le­rią, a nawet za pomocą zakła­da­nych ładun­ków mate­riału wybu­cho­wego. Po ata­kach okręty te miały szanse unik­nię­cia pościgu przez skry­cie się w głę­bi­nach oce­anu i ponow­nego przy­go­to­wa­nia się do walki z kolej­nymi stat­kami nie­przy­ja­ciela11.

Spór pomię­dzy Raede­rem a Dönitzem doty­czył także opty­mal­nej wiel­ko­ści łodzi pod­wod­nej, mogą­cej spro­stać wyma­ga­niom wojny mor­skiej z Anglią. Niem­com zale­żało na zna­le­zie­niu naj­lep­szej syn­tezy pomię­dzy sprzecz­nymi wyma­ga­niami podyk­to­wa­nymi funk­cjo­nal­no­ścią roz­wią­zań tech­nicz­nych, łatwo­ścią tech­niki zanu­rza­nia się łodzi pod­wod­nej, jej moż­li­wo­ściami w zakre­sie manew­rów tak­tycz­nych, a pro­mie­niem dzia­ła­nia. Dönitz uwa­żał za naj­lep­sze jed­nostki o wypor­no­ści około 500 ton. Naczelne Dowódz­two Krieg­sma­rine uwa­żało ina­czej, że nale­żało budo­wać bar­dzo duże okręty pod­wodne o wypor­no­ści 2000 ton, dużym zasięgu dzia­ła­nia i dużym zapa­sie tor­ped. Miały one otrzy­mać prio­ry­tet w budo­wie.

Z tym bra­kiem kon­cep­cji wią­zał się pro­blem braku zde­cy­do­wa­nia dowódz­twa mary­narki nie­miec­kiej, jakie typy okrę­tów miały być pro­jek­to­wane i budo­wane. Dys­ku­sje na ten temat trwały nie­mal do samego wybu­chu II wojny świa­to­wej. Z wnio­sków jakie wysnuto z I wojny świa­to­wej wypły­wało prze­ko­na­nie, że U-Booty mogłyby peł­nić rolę pod­wod­nych sta­wia­czy min. Zada­nie to były w sta­nie reali­zo­wać okręty uzbro­jone w wyrzut­nie tor­pe­dowe, które mogły z ich wykorzysta­niem sta­wiać spe­cjalne miny typu A i B, tzw. tor­pe­dowe. Budowę spe­cjal­nych pod­wod­nych sta­wia­czy min na bazie typu IA odrzu­cono, gdy posta­no­wiono jed­nak budo­wać flotę pod­wodną prze­zna­czoną do walki z trans­por­tem mor­skim12.

Raeder o U-Bootach: „W cza­sie wojny z Anglią 1939–1945, nie­ocze­ki­wa­nym prze­ciw­ni­kiem Nie­miec, główną potrzebą stały się okręty pod­wodne. W naszych począt­ko­wych pla­nach zaj­mo­wały one mało zna­czącą pozy­cję, odkąd pod­pi­sa­li­śmy mię­dzy­na­ro­dowe poro­zu­mie­nia. W ich wyniku efek­tyw­ność okrę­tów pod­wod­nych jako broni została w znacz­nej mie­rze ogra­ni­czona. Co wię­cej, na początku roz­bu­dowy floty nie mogli­śmy się zde­cy­do­wać, który typ okrętu pod­wodnego powin­ni­śmy roz­wi­jać”13.

Ogra­ni­czona zna­jo­mość U-Bootów typowa dla pod­cho­rą­żych mary­narki nie­miec­kiej uwi­dacz­niała niski sta­tus okrętu pod­wod­nego we flo­cie nie­miec­kiej okresu mię­dzy­wo­jen­nego. Ofi­ce­ro­wie naczel­nego dowódz­twa mary­narki uwa­żali, że zasto­so­wa­nie sonaru (asdic) spo­wo­do­wało, że okręt pod­wodny stał się prze­sta­rza­łym rodza­jem broni. Totalna wojna pod­wodna, która spro­wo­ko­wała przy­stą­pie­nie Sta­nów Zjed­no­czo­nych do I wojny świa­to­wej, nie mogła być już brana pod uwagę. Tak stwier­dzała jedna z dyrek­tyw z paź­dzier­nika 1936 roku. Przy­szła bata­lia o szlaki han­dlowe miała być pro­wa­dzona głów­nie przez jed­nostki nawodne, a okręty pod­wodne miały się ogra­ni­czyć do ope­ro­wa­nia w pobliżu podejść do nie­przy­ja­ciel­skich por­tów lub pro­wa­dze­nia dzia­łań roz­po­znaw­czych dla floty.

Kody i szy­fry nie­miec­kiej mary­narki wojen­nej uwa­żane były przez znaw­ców za szcze­gól­nie odporne. Opra­co­wy­wali je po woj­nie doświad­czeni spe­cja­li­ści, któ­rzy w latach 1914–1918 zapew­niali tajną łącz­ność radiową z U-Bootami ope­ru­ją­cymi na wybra­nych morzach świata. Zaraz po zawie­sze­niu broni, w 1919 r. roz­po­częto w Niem­czech dosko­na­le­nie służby szy­fro­wej. Szef cen­tral­nego urzędu szy­frów, koman­dor Braune reak­ty­wo­wał służbę, zatrud­nia­jąc naj­lep­szych spe­cja­li­stów z okresu wojny. Uru­cho­miono też wywiad radiowy. Odrębna służba „E” (Eint­zif­fe­rung) zaj­mo­wała się roz­wią­zy­wa­niem szy­frów obcych sił mor­skich. Dalej toczyła się nie­ustanna walka w ete­rze14.

W nie­miec­kiej mary­narce wojen­nej dostrze­żono, że sama zmiana kodów już nie wystar­czała. Sys­tem taj­nej łącz­no­ści trzeba było prze­bu­do­wać od pod­staw. Mary­narka nie­miecka musiała mieć taki kryp­to­sys­tem, który nie pozwo­liłby na ujaw­nie­nie sekre­tów nawet w przy­padku zdo­by­cia jego czę­ści przez wroga. To mogła być maszyna. Wybór padł na maszynę nazwaną „Enigma”. Zapewne zamó­wie­nie zostało zło­żone na początku 1924 roku. Przed 1925 r. Chif­frier­ma­schi­nen Aktien­ge­sel­l­schaft zaczęła już pro­duk­cję pierw­szych maszyn Enigma prze­zna­czo­nych dla mary­narki nie­miec­kiej15.

Łącz­ność pomię­dzy dowód­cami pierw­szych U-Bootów a ich szta­bem była czę­ściowo odczy­ty­wana przez Pola­ków. War­szaw­skie Biuro Szy­frów Oddziału II Sztabu Gene­ral­nego Woj­ska Pol­skiego (BS-4) roz­wią­zy­wało kody i szy­fry nie­miec­kiej floty. Krieg­sma­rine posłu­gi­wała się maszyną do szy­fro­wa­nia „Enigma” i sto­so­wała 3 odrębne zestawy klu­czy: ope­ra­cyjny (Mari­ne­schluss­sel), szta­bowy (Stab­slus­sel), admi­ral­ski (Admi­rals­schlus­sel). Ten ostatni był wyjąt­kowo zło­żony i długo opie­rał się kryp­to­lo­gom. W BS-4 czy­tano tylko część prze­chwy­co­nych depesz nie­miec­kiej floty, co wyni­kało ze szczu­pło­ści per­so­nelu biura oraz z oceny, że waż­niej­sza dla obron­no­ści kraju była zna­jo­mość taj­nej kore­spon­den­cji nie­miec­kiej armii lądo­wej i lot­nic­twa. Na niej też sku­piano uwagę16.

W stycz­niu 1936 r. Refe­rat „Zachód” Oddziału II Sztabu Gene­ral­nego Woj­ska Pol­skiego pre­cy­zo­wał zada­nia wywia­dow­cze odno­szące się do hitle­row­skiej mary­narki wojen­nej. Z ich tre­ści wyni­kał duży zasób pol­skiej wie­dzy o akty­wach nie­miec­kich. Na uwagę zasłu­gi­wało wyczu­le­nie pla­có­wek zewnętrz­nych przede wszyst­kim na okre­śle­nie stanu oraz kie­run­ków roz­woju hitle­row­skich okrę­tów pod­wod­nych oraz apa­ra­tów pod­słu­cho­wych. W dzie­dzi­nie okrę­tów pod­wod­nych wywiad pol­ski żądał od swych komó­rek dostar­cze­nia infor­ma­cji doty­czą­cych: uzbro­je­nia tor­pe­do­wego, zespo­łów napę­do­wych — sil­ni­ków spa­li­no­wych i elek­trycz­nych, zasięgu pod­wod­nego i nawod­nego, typu i para­me­trów uży­wa­nych radio­sta­cji. Szcze­gól­nie pole­cano zdo­być plany, wszel­kie szkice i nazwy firm pro­du­ku­ją­cych apa­raty pod­słu­chowe17.

Wię­cej pro­ble­mów z roz­szy­fro­wy­wa­niem łącz­no­ści nie­miec­kiej mieli Bry­tyj­czycy. Po inwa­zji Mus­so­li­niego na Etio­pię w 1935 r., zastępca szefa sztabu mor­skiego, admi­rał Wiliam James, zaczął nie­po­koić się, czy Naval Intel­li­gence Divi­sion (Depar­ta­ment Wywiadu Mary­narki Wojen­nej) będzie w sta­nie sta­wić czoła nowym wyzwa­niom. W trak­cie hisz­pań­skiej wojny domo­wej w latach 1936–1939 Bry­tyj­czy­kom bra­ko­wało infor­ma­cji wywia­dow­czych o ruchach obcych okrę­tów, zwłasz­cza pod­wod­nych, two­rzą­cych blo­kadę obsza­rów kon­tro­lo­wa­nych przez siły repu­bli­kań­skie18.

W lutym 1939 r. Wielka Bry­ta­nia stwo­rzyła Ope­ra­tio­nal Intel­li­gence Cen­ter (OIC, Ośro­dek Wywiadu Ope­ra­cyj­nego), czyli 8. Sek­cję w Naval Intel­li­gence Divi­sion. Do kie­ro­wa­nia tym ośrod­kiem dyrek­tor bry­tyj­skiego wywiadu mor­skiego wyzna­czył kontr­ad­mi­rała Johna Clay­tona. W OIC były wów­czas 4 sek­cje: Wło­chy i Japo­nia, okręty pod­wodne, radio­na­mie­rza­nie oraz jed­nostki nawodne i współ­praca z innymi orga­ni­za­cjami.

We wrze­śniu 1936 r. Niemcy utrzy­my­wali na wodach hisz­pań­skich 2–3 okręty pod­wodne, zmie­niane co 4–6 tygo­dni. Nie można wyklu­czyć, że część ata­ków na statki z pomocą dla repu­bliki wyko­ny­wały rów­nież U-Booty, które ofi­cjal­nie okre­ślano jako nie­zi­den­ty­fi­ko­wane okręty pod­wodne. Załogi U-Bootów mogły tam szko­lić się w warun­kach nie­mal bojo­wych. W sierp­niu–wrze­śniu 1937 r. Krieg­sma­rine utrzy­my­wała na wodach hisz­pań­skich 8 okrę­tów pod­wod­nych. U-Booty bazo­wały w Ceu­cie, pły­wały na Wyspy Kana­ryj­skie oraz do Porta Del­gada (Azory). Na ich okręty-bazy prze­zna­czono 4 statki han­dlowe: Wal­lin, Lise­lotte Ess­ber­ger, Nep­tun, August Schultze19.

W roz­bu­do­wie floty rebe­lian­tów pomocy udzie­lała wcho­dząca w skład Legionu „Con­dor” tzw. grupa Morza Pół­noc­nego koman­dora porucz­nika Mey­era Dohnera. W jej skła­dzie było kil­ku­na­stu ofi­ce­rów i kil­ku­dzie­się­ciu podofi­ce­rów-spe­cja­li­stów. Część jej ofi­ce­rów peł­niła funk­cje dorad­ców w szta­bach sił fran­ki­stow­skich. Byli wśród nich spe­cja­li­ści od radio­lo­ka­cji, łącz­no­ści, broni pod­wod­nej. Dzia­łała ona w bazach mor­skich Fer­rolu, Kadyk­sie, Sewilli.

Wraz z napły­wem nowych okrę­tów nastą­piła roz­bu­dowa floty pod­wod­nej III Rze­szy. Ele­men­tem tego roz­sze­rze­nia była następna pod­wodna flo­tylla Salt­zwe­del. Jej zasięg ope­ra­cyjny miał prze­wyż­szyć zasięg flo­tylli Wed­di­gen. Ponadto oprócz 2 dużych okrę­tów typu IA, znaj­do­wały się w niej pierw­sze jed­nostki nale­żące do nowego typu VII. U-33 i U-34 wysłano na Morze Śród­ziemne, gdzie miały wspo­ma­gać siły fran­ki­stow­skie. U-34 zato­pił wtedy repu­bli­kań­ski okręt pod­wodny C-3. Był to pierw­szy suk­ces U-Bootwaffe20.

W listo­pa­dzie 1937 r. Hitler poin­for­mo­wał dowód­ców poszcze­gól­nych sił zbroj­nych o swo­ich pla­nach. Zakła­dał, że potrzebne będzie uży­cie sił zbroj­nych. Nazwał Anglię „znie­na­wi­dzo­nym wro­giem”. Wielką Bry­ta­nię odgra­dzało od kon­ty­nentu morze, dla­tego wie­dział, że potrzebna będzie wojna mor­ska. Zda­wał sobie sprawę z faktu, iż narzu­ce­nie Anglii mor­skiej blo­kady było naj­lep­szym środ­kiem do jej poko­na­nia, ze względu na uza­leż­nie­nie od trans­portu mor­skiego21.

Anglicy nie oba­wiali się U-Bootów. Pro­wa­dzili roz­bu­dowę floty nawod­nej. Ich obawy wyko­rzy­sta­nia przez Niem­ców okrę­tów pod­wod­nych zmniej­szył Pro­to­kół o okrę­tach pod­wod­nych (z listo­pada 1936 roku). Dodat­kowo uwa­żali okręty pod­wodne za prze­sta­rzałe, ponie­waż posia­dali urzą­dze­nie asdic do ich wykry­wa­nia pod wodą. 15 czerwca 1938 r. w towa­rzy­stwie przed­sta­wi­cieli Admi­ra­li­cji Win­ston Chur­chill uczest­ni­czył w Por­t­land w poka­zie tego urzą­dze­nia, a następ­nie pre­zen­ta­cji jego tech­nicz­nych moż­li­wo­ści22.

Rząd bry­tyj­ski w 1938 r. nie zda­wał sobie sprawy z zagro­że­nia ze strony U-Bootów. Bry­tyj­czycy, ufni usta­le­niom pro­to­ko­łów i posia­da­nej broni, popeł­nili poważny błąd poli­tyczny, który póź­niej kry­ty­ko­wał Chur­chill. 28 marca 1938 r. pod­pi­sane zostało poro­zu­mie­nie, w któ­rym Wielka Bry­ta­nia zrze­kła się praw do zaj­mo­wa­nia dla celów wojen­nych por­tów irlandz­kich: Queen­stown, Bere­ha­ven, Lough Swilly. Chur­chill twier­dził, że nie­po­trzebne zrze­cze­nie się tych por­tów w cza­sie wojny wysta­wiło Anglię na olbrzy­mie nie­bez­pie­czeń­stwo. Uwa­żał, że w wyniku poli­tyki ustępstw nie­je­den mary­narz miał nie­ba­wem stra­cić życie, a nie­je­den okręt zato­nąć23.

Pod­czas kry­zysu mona­chij­skiego, gdy pre­mier Wiel­kiej Bry­ta­nii Neville Cham­ber­lain zma­gał się cier­pli­wie z Adol­fem Hitle­rem o pokój na świe­cie, 25 U-Bootów osią­gnęło goto­wość bojową i wypły­nęło ze swo­ich baz w Kilo­nii i Wil­helm­sha­ven na Morze Pół­nocne. Zajęły one następ­nie pozy­cje bojowe wzdłuż pasa roz­po­znaw­czego, od Sze­tlan­dów po fran­cu­skie wybrzeże Atlan­tyku. Dönitz na próbę zaci­snął nie­wi­dzialną „sta­lową pętlę” wokół Wysp Bry­tyj­skich. Wszyst­kie uczest­ni­czące w akcji okręty pod­wodne otrzy­mały pole­ce­nie uni­ka­nia wszel­kich stat­ków oraz, gdyby nie udało się ich omi­nąć, natych­mia­sto­wego zanu­rze­nia celem zata­je­nia swo­jej obec­no­ści24.

Nie­miecki plan roz­bu­dowy sił U-Bootów prze­wi­dy­wał osią­gnię­cie liczby 129 okrę­tów pod­wod­nych do zimy 1943 r., czyli sił rów­nych siłom angiel­skim, na co zezwa­lało poro­zu­mie­nie po prze­pro­wa­dze­niu przy­ja­znych dys­ku­sji z rzą­dem Anglii. Admi­rał Andrew Cun­nin­gham i koman­dor Tom Phi­lips z Royal Navy zostali zapro­szeni do Ber­lina w grud­niu 1938 r. celem prze­dys­ku­to­wa­nia z Niem­cami nowych poro­zu­mień. Ze strony Nie­miec głów­nym nego­cja­to­rem był admi­rał Otto Schnie­wind, szef Depar­ta­mentu Ope­ra­cji Mor­skich. Poro­zu­mie­nie w spra­wie rów­nej wiel­ko­ści okrę­tów pod­wod­nych zostało osią­gnięte bez więk­szych trud­no­ści25.

Na początku 1939 r. rząd bry­tyj­ski uznał, iż wzro­sło zagro­że­nie ze strony Nie­miec. 30 stycz­nia zatwier­dził plan Admi­ra­li­cji, zakła­da­jący wojnę z Niem­cami i Wło­chami. W angiel­skim pla­nie dzia­łań wojen­nych zabez­pie­cze­nie atlan­tyc­kich linii żeglu­go­wych zostało okre­ślone jako naj­waż­niej­sze, albo­wiem utrata pano­wa­nia na morzu na dłuż­szy okres ozna­cza­łaby szybką i osta­teczną kata­strofę.

Pod­ję­cie tej decy­zji nastą­piło pod wpły­wem wie­ści napły­wa­ją­cych z Nie­miec. Wielka Bry­ta­nia 18 stycz­nia 1939 r. przy­jęła do wia­do­mo­ści, iż Niemcy od tej pory mogły zbu­do­wać tyle okrę­tów pod­wod­nych, ile posia­dała ich Wielka Bry­ta­nia. Pol­ski eks­pert R. Cze­czott uwa­żał w lutym 1939 r., że żąda­nie pary­tetu okrę­tów pod­wod­nych godziło w naj­istot­niej­szą pod­stawę Anglii — jej pano­wa­nie na morzu. Pary­tet okrę­tów pod­wod­nych był Niem­com potrzebny nie do celów obron­nych, jak tłu­ma­czyli, lecz do zaczep­nych i to przede wszyst­kim prze­ciwko Zacho­dowi: Anglii i Fran­cji. Jego zda­niem flota pod­wodna Nie­miec nie przed­sta­wia­łaby się zbyt groź­nie dla Anglii, jeże­liby została roz­miesz­czona w bazach na morzach: Pół­noc­nym i Bał­tyc­kim. Jed­nakże nabie­rała innego cię­żaru gatun­ko­wego, jeżeli jej dzia­łal­ność opie­rać się miała o porty hisz­pań­skie, ponie­waż poło­że­nie poli­tyczne w związku z zary­so­wu­ją­cym się zakoń­cze­niem wojny w Hisz­pa­nii na korzyść gene­rała Fran­ci­sco Franco dawało Niem­com dużo moż­li­wo­ści sku­tecz­nego zasto­so­wa­nia tak nie­bez­piecz­nej dla Anglii broni, jaką była liczna flota pod­wodna26. W wyniku usta­leń pary­tetu Niemcy mogli roz­po­rzą­dzać flotą pod­wodną w licz­bie 161 okrę­tów (ich jed­nostki pod­wodne były mniej­sze od bry­tyj­skich). Łączna wypor­ność nie­miec­kich okrę­tów pod­wod­nych mogła wyno­sić 70 tys. ton.

Wio­sną 1939 r. Niemcy hitle­row­skie przy­go­to­wu­jąc się do wojny na morzu przy­stą­piły do jaw­nej roz­bu­dowy floty, nie­ogra­ni­czo­nej pak­tami i ukła­dami mię­dzy­na­ro­do­wymi. 28 kwiet­nia 1939 r. Hitler oświad­czył w Reich­stagu, że „od dnia dzi­siej­szego Niemcy uwa­żają angiel­sko-nie­miecki układ mor­ski za wyga­sły”27. Było to wypo­wie­dze­nie trak­tatu mor­skiego z Wielką Bry­ta­nią, gest poli­tyczny ozna­cza­jący, iż poli­tyka poro­zu­mie­nia z Wielką Bry­ta­nią skoń­czyła się.

W poło­wie czerwca admi­rał Raeder prze­pro­wa­dził inspek­cję okrę­tów pod­wod­nych w cza­sie gier wojen­nych. Stwier­dził, iż poziom ich wyszko­le­nia był dosko­nały, a tak­tyka opra­co­wana przez Dönitza — wysoce efek­tywna. W następ­nym mie­siącu miał oka­zję pogra­tu­lo­wać koman­do­rowi Dönitzowi oraz jego ofi­ce­rom i mary­na­rzom dosko­na­łej spraw­no­ści. Oznaj­mił im, że zwięk­szy liczbę okrę­tów pod­wod­nych w następ­nym pro­gra­mie roz­bu­dowy floty. Powie­dział też ofi­ce­rom, iż wia­dome mu są obawy zwią­zane z zagro­że­niem wybu­chem wojny, a ponadto zapew­nił w imie­niu Hitlera — wojny z Anglią nie będzie, ponie­waż ozna­cza­łaby koniec Nie­miec28.

W czerwcu 1939 r. Dönitz pod­czas roz­mowy z głów­no­do­wo­dzą­cym Kieg­sma­rine Raede­rem stwier­dził, że w przy­szłej woj­nie z Anglią naj­więk­szy cię­żar jej pro­wa­dze­nia będzie spo­czy­wać na okrę­tach pod­wod­nych, a ich liczba skło­niła go do stwier­dze­nia, iż w przy­padku wybu­chu wojny mogły one co naj­wy­żej dać Angli­kom prztyczka w nos29.

Głów­nym powo­dem takiego stanu były szcze­gól­nie dostrze­galne nie­do­bory surow­ców mine­ral­nych, potrzeb­nych do roz­woju nie­miec­kiej floty pod­wod­nej. Zależ­ność gospo­darki nie­miec­kiej od importu surow­ców w 1939 r. wybi­suŻa: bok­sy­tów w 99%, niklu — 95%, cyny — 90%, kau­czuku — 80%, mie­dzi — 70%, mate­ria­łów pęd­nych — 66%, oło­wiu — 50%, żelaza — 45%, cynku — 25%30. Flota pod­wodna nie mogła się sys­te­ma­tycz­nie roz­wi­jać, ponie­waż kie­row­nic­two III Rze­szy prze­zna­czyło duże przy­działy surow­ców Wehr­mach­towi i Luft­waffe w ich przy­go­to­wa­niach do wojny lądo­wej. Gene­ra­ło­wie armii lądo­wej i mar­sza­łek lot­nic­twa Her­mann Göring mieli duży wpływ na Hitlera. Takim wpły­wem nie mogli się szczy­cić admi­ra­ło­wie mary­narki Raeder i Dönitz. Mary­narka nie­miecka była zanie­dby­wana przez Hitlera. Nie dostrze­gał on potrzeb floty pod­wod­nej i jej zna­cze­nia w dzia­ła­niach mor­skich prze­ciwko Anglii. Roz­bu­dowa nie­miec­kiej floty pod­wod­nej prze­bie­gała nie­re­gu­lar­nie.

Z pro­to­kołu narady u Hitlera 23 maja 1939 r.: „Daw­niej nie wystar­czało roz­gro­mić mary­narkę, by zwy­cię­żyć Anglię, trzeba było tam wylą­do­wać. Anglia mogła wyży­wić się sama. Dziś jest to nie­moż­liwe. W chwili, gdy Anglia zosta­nie odcięta od dowozu, będzie musiała ska­pi­tu­lo­wać. Przy­wóz żyw­no­ści i paliwa zależy od mary­narki. Nie można Anglii zmu­sić do kapi­tu­la­cji nalo­tami na metro­po­lię. Ale jeżeli znisz­czy się jej mary­narkę, kapi­tu­la­cja nastąpi natych­miast”31.

Efekty nie­do­ce­nia­nia moż­li­wo­ści floty pod­wod­nej przez Hitlera były widoczne. W sierp­niu 1939 r. flota pod­wodna Nie­miec skła­dała się z 57 okrę­tów pod­wod­nych, ale do bez­po­śred­nich zadań na Atlan­tyku mogli Niemcy wyko­rzy­stać tylko 18 okrę­tów o dużym zasięgu dzia­ła­nia. Była to naj­słab­sza flota pod­wodna w porów­na­niu do flot pod­wod­nych ówcze­snych mocarstw mor­skich.

Dla nie­miec­kich sił pod­wod­nych II wojna świa­towa roz­po­częła się 15 sierp­nia 1939 roku. Wszyst­kie U-Booty były podzie­lone na 6 flo­tylli pod­le­głych dowódcy U-Bootów Dönitzowi. Jego pozy­cja była wysoka. W zakre­sie pla­no­wa­nia ope­ra­cyj­nego pod­le­gał bez­po­śred­nio kie­row­nic­twu wojny mor­skiej. Siły pod­wodne Nie­miec był znacz­nie słab­sze od alian­tów, któ­rzy dys­po­no­wali na początku wojny 153 okrę­tami pod­wod­nymi32.

19 sierp­nia Dönitz otrzy­mał roz­kaz wysła­nia wszyst­kich spraw­nych okrę­tów pod­wod­nych na wyzna­czone sta­no­wi­ska bojowe. 18 okrę­tów opły­nęło od pół­nocy Wyspy Bry­tyj­skie. 6 okrę­tów typu VII prze­pły­nęło nie­zau­wa­żo­nych w rejon na pół­nocny zachód od wysp, 6 typu VIIB — w rejon połu­dniowo-zachodni, 5 typu IX — na zachód od Cie­śniny Gibral­tar­skiej. Okręt typu I wpły­nął do kanału La Man­che od zachodu, aby posta­wić miny. Ponad 63% U-Bootów zna­la­zło się w ten spo­sób na pozy­cjach w pierw­szej fazie wojny. Na wodach kra­jo­wych 18 okrę­tów typu II obser­wo­wało bry­tyj­skie porty oraz sta­wiało miny w pobliżu han­dlo­wych por­tów — bry­tyj­skich i fran­cu­skich33.

Plan nie­miec­kiego sztabu mor­skiego oparty był na zasa­dzie zgru­po­wa­nia U-Bootów w pobliżu głów­nych szla­ków han­dlo­wych Wysp Bry­tyj­skich. Nie­miecka stra­te­gia w 1939 r., „wojna o tonaż” opie­rała się na kal­ku­la­cji, że jeśliby udało się nie­miec­kim okrę­tom pod­wod­nym przez rok, każ­dego mie­siąca zata­piać bry­tyj­skie statki o tonażu 750 tys. ton, to Wielka Bry­ta­nia zosta­łaby zmu­szona do pod­da­nia się34.

Admi­rał Dönitz stwier­dził 28 sierp­nia 1939 r., bio­rąc pod uwagę napię­cie mię­dzy Niem­cami i Anglią, że okręty pod­wodne nie będą w sta­nie zre­ali­zo­wać wyzna­czo­nych im w cza­sie wojny zadań. Przed U-Bootami Niemcy posta­wili zada­nie dez­or­ga­ni­zo­wa­nia bry­tyj­skich linii żeglu­go­wych. W przy­padku dekla­ra­cji stref nie­bez­pie­czeń­stwa przez Niemcy miało być dozwo­lone nie­ogra­ni­czone uży­cie okrę­tów pod­wod­nych w tych stre­fach. Na zewnątrz stref nie­miec­kie U-Booty miały uni­kać ata­ków na jed­nostki nie­roz­po­znane. Czę­sto­tli­wość zmian pozy­cji okrę­tów pod­wod­nych celowo miała być tak reali­zo­wana, by ogra­ni­czała swo­bodę poru­sza­nia się angiel­skich stat­ków han­dlo­wych. Niemcy spo­dzie­wali się, iż Bry­tyj­czycy nie będą mogli chro­nić wszyst­kich stat­ków w eskor­to­wa­nych kon­wo­jach. Dowódz­two nie­miec­kie zale­cało okrę­tom pod­wod­nym ataki na statki nie­eskor­to­wane35.

Dowódcy okrę­tów pod­wod­nych powinni wyko­ny­wać roz­kazy otrzy­mane w for­mie dyrek­tyw lub drogą radiową. Raeder uwa­żał, że dzięki roz­wo­jowi łącz­no­ści radio­wej (w porów­na­niu do I wojny świa­to­wej) można było dowo­dzić U-Bootami na morzu z cen­tral­nego punktu dowo­dze­nia na lądzie poprzez grupę dowo­dze­nia w mary­narce.

31 sierp­nia 1939 r. Hitler w dyrek­ty­wie nr 1 okre­ślił zada­nia mary­narki. Flota pod­wodna Nie­miec miała roz­po­cząć wojnę głów­nymi siłami prze­ciwko Anglii. Jego zda­niem istotne było pro­wa­dze­nie wojny z nie­przy­ja­ciel­skimi liniami żeglu­go­wymi, szcze­gól­nie angiel­skimi36.

Admi­rał Raeder brał udział w kon­fe­ren­cji odby­wa­ją­cej się w sie­dzi­bie mary­narki wojen­nej przy Tir­pit­zu­fer w Ber­li­nie, gdy jeden z ofi­ce­rów wywiadu przed­ło­żył naczel­nemu dowódcy dopiero co prze­chwy­coną angiel­ską depe­szę radiową „Total Ger­many”. W ten spo­sób bry­tyj­skie okręty wojenne roz­pro­szone po całym świe­cie zostały powia­do­mione o woj­nie z Niem­cami37.

Pierw­sze mie­siące wojny U-Bootów

Pierw­sze mie­siące wojny U-Bootów

W wyniku nie­miec­kiego ataku na Pol­skę 1 wrze­śnia 1939 r. roz­po­częła się II wojna świa­towa. 3 wrze­śnia rano na pokła­dzie U-Boota dowo­dzo­nego przez Güntera Priena ode­brano wia­do­mość radiową: „Tu radio Wiel­kie Niemcy! Poda­jemy komu­ni­kat spe­cjalny tele­gra­fii bez­prze­wo­do­wej: rząd bry­tyj­ski zażą­dał w nocie skie­ro­wa­nej do rządu Rze­szy wyco­fa­nia na pozy­cje wyj­ściowe oddzia­łów nie­miec­kich wal­czą­cych na tere­nie Pol­ski.

Dzi­siaj rano, o godzi­nie 9.00 poprzez angiel­skiego amba­sa­dora w Ber­li­nie oznaj­miono w pro­wo­ka­cyj­nej nocie, że jeśli do godziny 11.00 przed połu­dniem Lon­dyn nie otrzyma zado­wa­la­ją­cej odpo­wie­dzi, Anglia uzna, iż weszła w stan wojny z Niem­cami.

Bry­tyj­skiemu amba­sa­do­rowi odpo­wie­dziano na to, że rząd Rze­szy Nie­miec­kiej i naród nie­miecki odrzu­cają odbie­ra­nie i przyj­mo­wa­nie do wia­do­mo­ści ulty­ma­tyw­nych żądań rządu bry­tyj­skiego, nie mówiąc już w ogóle o ich speł­nia­niu”38.

Wypo­wie­dze­nie wojny Niem­com przez Anglię nastą­piło 3 wrze­śnia 1939 r. o godzi­nie 11.30. Hitler posta­wił przed mary­narką wojenną Nie­miec zada­nie pro­wa­dze­nia walki ze stat­kami han­dlo­wymi i okrę­tami wojen­nymi prze­ciw­nika. Roz­ka­zał ude­rzyć na siły mor­skie, nie prze­ciwko metro­po­lii39. Odpo­wiedź ze strony mary­narki nie­miec­kiej nastą­piła bar­dzo szybko. Kie­row­nic­two Wojny Mor­skiej wydało o godzi­nie 13.30 roz­kaz: „Natych­miast roz­po­cząć dzia­ła­nia wojenne prze­ciw Anglii”40.

Wie­czo­rem 3 wrze­śnia o godzi­nie 9.00 wypły­wa­jący z Anglii linio­wiec pasa­żer­ski Athe­nia o wypor­no­ści 13 500 ton został tra­fiony tor­pedą U-Boota i zato­nął, a wraz z nim 112 pasa­że­rów, w tym 28 oby­wa­teli ame­ry­kań­skich. Ogło­szona 4 wrze­śnia przez Wielką Bry­ta­nię wia­do­mość o zato­pie­niu przez nie­miecki okręt pod­wodny trans­atlan­tyka Athe­nia wpra­wiła Hitlera we wście­kłość. Według zapew­nień admi­rała Raedera żadna z jed­no­stek floty nie­miec­kiej nie mogła znaj­do­wać się w pobliżu miej­sca zda­rze­nia. Hitler podej­rze­wał Chur­chilla o wyda­nie jed­no­stce bry­tyj­skiej roz­kazu zato­pie­nia liniowca, w celu nasta­wie­nia prze­ciw Niem­com ame­ry­kań­skiej opi­nii publicz­nej. Krótko po tym incy­den­cie Raeder powie­dział Hitle­rowi w zaufa­niu, że jeden z dowód­ców U-Bootów przy­znał się do stor­pe­do­wa­nia Athe­nii. Raeder i Hitler uznali, że zatrzy­mają tę wia­do­mość dla sie­bie41.

Wia­do­mość o zato­pie­niu Athe­nii obie­gła świat w ciągu kilku godzin. Rząd nie­miecki w celu unik­nię­cia nie­po­ro­zu­mień ze Sta­nami Zjed­no­czo­nymi wydał oświad­cze­nie, w któ­rym stwier­dził, że to Chur­chill wydał roz­kaz umiesz­cze­nia bomby na pokła­dzie tego statku, aby w ten spo­sób dopro­wa­dzić do pogor­sze­nia sto­sun­ków nie­miecko-ame­ry­kań­skich42. W rze­czy­wi­sto­ści zato­pie­nie pasa­żer­skiego statku było poważ­nym incy­den­tem mię­dzy­na­ro­do­wym. „Ze względu na to zaj­ście — pisał Dönitz — jesz­cze wie­czo­rem 4 wrze­śnia 1939 r. roz­ka­zano U-Bootom, zarzą­dze­niem Führera, nie podej­mo­wać na razie żad­nych wro­gich dzia­łań wobec stat­ków pasa­żer­skich” nawet wtedy, gdy pły­nęły one w kon­woju43.

Sfał­szo­wano dzien­nik okrę­towy okrętu pod­wod­nego U-30. Wydarto z niego pierw­szą kartkę i na jej miej­sce wkle­jono inną. Fał­szer­stwa tego nie doko­nano jed­nak ze znaną nie­miecką dokład­no­ścią. Ory­gi­nalne strony dzien­nika okrę­to­wego nume­ro­wane były cyframi rzym­skimi, a strona kartki wkle­jo­nej miała nume­ra­cję arab­ską. Pierw­sza kartka wydarta z dzien­nika okrę­to­wego zawie­rała adno­ta­cję o zato­pie­niu parowca Athe­nia. Dönitz wyra­ził w tej kwe­stii pogląd, że sąd wojenny unie­win­niłby Lempa i że pocią­gnię­cie go do odpo­wie­dzial­no­ści przy­nio­słoby spra­wie nie­po­trzeb­nego roz­głosu i byłoby stratą czasu.

22 wrze­śnia 1939 r. usta­lono, że w każ­dym wypadku nale­żało postę­po­wać w spo­sób nastę­pu­jący: „Zato­pie­nie statku han­dlo­wego uspra­wie­dli­wiać w dzien­niku okrę­to­wym tym, że uznano go omył­kowo za okręt wojenny lub krą­żow­nik pomoc­ni­czy”. Ten roz­kaz wydano na kilka dni przed powro­tem U-30 do bazy w Wil­helm­sha­ven. Wynika więc z tego, że Dönitz swoje wykrętne wytłu­ma­cze­nie o rze­ko­mej pomyłce dokład­nie obmy­ślił co naj­mniej 5 dni przed prze­słu­cha­niem Lempa w spra­wie tego incy­dentu. Nie wdro­żono postę­po­wa­nia dys­cy­pli­nar­nego w sto­sunku do dowódcy okrętu pod­wod­nego U-30. Naczelne Dowódz­two Mary­narki (OKM) uznało, że nie było potrzeby posta­wie­nia dowódcy U-30 przed sądem wojen­nym, gdyż dzia­łał on w dobrej wie­rze44.

Począt­kowo jedyne infor­ma­cje uzy­skane przez Sztab Wojny Mor­skiej pocho­dziły z zagra­nicz­nych źró­deł. Zna­jąc dyrek­tywy, jakie otrzy­mały U-Booty, mary­narka wojenna sądziła, że zato­pie­nie Athe­nii nie było dzie­łem nie­miec­kiego okrętu pod­wod­nego. Dla­tego zło­żyła odpo­wied­nie oświad­cze­nie. Póź­niej Raeder i Dönitz dowie­dzieli się, że okręt pod­wodny U-30 zato­pił „Athe­nię”, gdyż sam Lemp prze­słał o tym raport. Pró­bo­wano wów­czas uda­wać, że dowódca okrętu przez omyłkę wziął sta­tek han­dlowy za krą­żow­nik pomoc­ni­czy będący w służ­bie patro­lo­wej. Dönitz oświad­czył, że kazał wszyst­kim ofi­ce­rom okrę­tów pod­wod­nych zwra­cać baczną uwagę na takie okręty, ale nie wyja­śnił im, jakiego typu statki mogły być w tym celu użyte ani też nie wymie­nił nazw poszcze­gól­nych stat­ków wcho­dzą­cych w rachubę. O fak­tach dowie­dziano się dopiero po powro­cie U-Boota do bazy. Jed­nak ze wzglę­dów poli­tycz­nych Hitler nale­gał na ich nie­ujaw­nia­nie ani nie­miec­kiej, ani zagra­nicz­nej opi­nii publicz­nej. Powo­dem tego była chęć unik­nię­cia kom­pli­ka­cji ze strony Sta­nów Zjed­no­czo­nych, spo­wo­do­wa­nych tym tra­gicz­nym incy­den­tem, któ­rego nie dało się napra­wić. Wszystko, co mogła uczy­nić w tej sytu­acji mary­narka wojenna, to zasto­so­wać się do roz­kazu Hitlera i utrzy­mać całe zaj­ście w tajem­nicy.

Wkrótce Mini­ster­stwo Pro­pa­gandy dr. Jose­pha Goeb­belsa zaczęło roz­gła­szać infor­ma­cje, że Athe­nia została zato­piona na roz­kaz Chur­chilla, pierw­szego lorda Admi­ra­li­cji, w celu skłó­ce­nia Nie­miec ze Sta­nami Zjed­no­czo­nymi. Ta dzie­cinna pro­pa­ganda, roz­po­częta bez wie­dzy nie­miec­kiej mary­narki wojen­nej, odnio­sła dokład­nie odwrotny sku­tek niż zamie­rzano.

Admi­rał Raeder uwa­żał, że zato­pie­nie Athe­nii, mimo nie­miec­kich wysił­ków pro­wa­dzo­nych w celu utaj­nie­nia tego wyda­rze­nia, przy­nio­sło bez­po­śred­nią szkodę mary­narce wojen­nej, a prze­dziwny kurs obrany przez Mini­ster­stwo Pro­pa­gandy tylko pogor­szył całą sprawę. Jedyną rze­czą, jaką Niemcy mogli uczy­nić, było dal­sze zaostrze­nie roz­ka­zów zaka­zu­ją­cych ata­ko­wa­nia wro­gich stat­ków pasa­żer­skich, nawet jeśli były kon­wo­jo­wane przez nie­przy­ja­ciel­skie okręty wojenne. Roz­kazy te obo­wią­zy­wały do sierp­nia 1940 r., cho­ciaż nie było żad­nych prze­sła­nek w pra­wie mię­dzy­na­ro­do­wym do tak spe­cjal­nego trak­to­wa­nia jed­no­stek pasa­żer­skich45.

Zgod­nie z kon­cep­cją dowódz­twa nie­miec­kiej floty pod­wod­nej, główne ude­rze­nie floty pod­wod­nej zostało skie­ro­wane prze­ciw bry­tyj­skiej flo­cie han­dlo­wej. Spo­śród jej stat­ków o łącz­nej wypor­no­ści 21 mln ton, Bry­tyj­czycy mogli wyko­rzy­stać 15 500 jed­no­stek. Wszyst­kie służby obronne Wiel­kiej Bry­ta­nii potrze­bo­wały jed­no­stek pły­wa­ją­cych w róż­nych celach: woj­ska lądowe i RAF do prze­wozu żoł­nie­rzy i sprzętu za gra­nicę, a mary­narka — do prac w bazach mor­skich i innych punk­tach, w szcze­gól­no­ści do prze­wozu paliwa w różne zakątki kuli ziem­skiej46. W 1939 r. na morzu rzadko kiedy znaj­do­wało się mniej niż dwa tysiące bry­tyj­skich stat­ków han­dlo­wych. Liczba jed­no­stek oce­anicz­nych zawi­ja­ją­cych do bry­tyj­skich por­tów kra­jo­wych w każ­dym mie­siącu wyno­siła kil­ka­set, a liczba jed­no­stek żeglugi przy­brzeż­nej kilka tysięcy. Statki te powinny przy­wieźć łącz­nie 60 mln ton towa­rów rocz­nie. Potrzeby bry­tyj­skie bez pro­duk­tów ropy naf­to­wej oce­niano na 47 mln ton, co prak­tycz­nie uza­leż­niało Wielką Bry­ta­nię od dostaw drogą mor­ską47.

Nie­miecki pro­gram roz­bu­dowy floty pod­wod­nej nie odpo­wia­dał zamie­rzo­nym pla­nom wojen­nym. Pro­gram roz­bu­dowy floty pod­wod­nej z 7 wrze­śnia 1939 r. zakła­dał wybu­do­wa­nie 7 okrę­tów pod­wod­nych do końca 1939 r., 46 — w 1940 r., 120 — w 1941 roku48. Pod­czas narady w Obe­rkom­mando der Wehr­macht (OKW) w dniu 4 paź­dzier­nika 1939 r. admi­rał Otto Schnie­wind stwier­dził, że zwięk­sze­nie liczby okrę­tów pod­wod­nych moż­liwe będzie dopiero od 1941 roku. Pod koniec lata 1941 r. Niemcy jego zda­niem powinni dys­po­no­wać 100 okrę­tami pod­wod­nymi w linii (100 w akcji i 100 w bazach), co powinno wystar­czyć do decy­du­ją­cego dzia­ła­nia49. Zda­niem admi­rała Dönitza nie­miecką sytu­ację z początku paź­dzier­nika 1939 r. cha­rak­te­ry­zo­wała mała liczba okrę­tów pod­wod­nych będą­cych wtedy do jego dys­po­zy­cji.

Począt­kowo przy pro­wa­dze­niu dzia­łań przez nie­miec­kie okręty pod­wodne obo­wią­zy­wały roz­kazy Wydziału Ope­ra­cyj­nego Sztabu Mary­narki. Zgod­nie z tymi roz­ka­zami statki han­dlowe miały być ata­ko­wane jedy­nie zgod­nie z zasa­dami prawa mię­dzy­na­ro­do­wego. Poza tym Führer zabro­nił wyraź­nie ata­ko­wa­nia lub zatrzy­my­wa­nia jakich­kol­wiek stat­ków pasa­żer­skich lub stat­ków fran­cu­skich. Począt­kowo Hitler miał nadzieję, że uda mu się zawrzeć pokój z Fran­cją. Z tego powodu zaka­zał nie­miec­kim okrę­tom pod­wod­nym ata­ków na statki fran­cu­skie. Zakaz ten zniósł 24 wrze­śnia 1939 roku. Niemcy jed­nak opóź­niali wpro­wa­dze­nie nie­ogra­ni­czo­nej wojny pod­wodnej ze względu na sto­sunki z pań­stwami neu­tral­nymi. Stany Zjed­no­czone, Zwią­zek Sowiecki, Japo­nia, Wło­chy i Hisz­pa­nia były pań­stwami, z któ­rymi Niemcy pro­wa­dziły oży­wioną wymianę gospo­dar­czą.

W spra­wie trak­to­wa­nia stat­ków państw neu­tral­nych m.in.: „jeden z dyrek­to­rów mini­ste­rial­nych nie­miec­kich zapro­te­sto­wał, ponie­waż jego zda­niem nasza [wło­ska] mary­narka zbyt­nio służy inte­re­som fran­cu­sko-bry­tyj­skim, co mogłoby spo­wo­do­wać, że pew­nego dnia nie­miecka łódź pod­wodna zaata­kuje któ­ryś z naszych stat­ków”50.

22 wrze­śnia 1939 r. Raeder spo­tkał się z Hitle­rem w Gdań­sku i nale­gał na roz­luź­nie­nie prze­pi­sów obo­wią­zu­ją­cych U-Booty przy zatrzy­my­wa­niu czy ata­ko­wa­niu neu­tral­nych stat­ków, co zmniej­szy­łoby ryzyko dzia­ła­nia okrę­tów pod­wod­nych na Atlan­tyku. Zasada „selek­cji” nie obej­mo­wała Gre­cji. Zda­niem Hitlera Gre­cja stale sprzy­mie­rzała się i sym­pa­ty­zo­wała z Anglią, sta­wia­jąc do jej dys­po­zy­cji flotę han­dlową. W związku z tą postawą, 30 listo­pada 1939 r. wydał roz­kaz trak­to­wa­nia stat­ków grec­kich na równi z nie­przy­ja­ciel­skimi i zata­pia­nia ich bez ostrze­że­nia przez przy­go­to­wane do ataku okręty pod­wodne51.

Pod wpły­wem Raedera i Dönitza Hitler 23 wrze­śnia zna­cząco roz­luź­nił roz­kaz i zezwo­lił nawet na zata­pia­nie jed­no­stek pasa­żer­skich, na któ­rych pokła­dzie było mniej niż 120 osób, na zasa­dach prawa do pry­zów. Jed­nak po 12 zato­pie­niach pro­te­sty dyplo­ma­tyczne spo­wo­do­wały przy­wró­ce­nie zakazu52.

Niemcy otrzy­my­wali tajne infor­ma­cje od Tay­lora Kenta z amba­sady ame­ry­kań­skiej w Lon­dy­nie od paź­dzier­nika 1939 r. do maja 1940 r., prze­sy­łane poprzez Rzym, m.in. doty­czące usta­lo­nej wspól­nie przez Chur­chilla i Fran­klina Delano Roose­velta strefy wokół Wysp Bry­tyj­skich, w któ­rej mimo pro­wa­dzo­nej przez mary­narkę bry­tyj­ską blo­kady, mogłyby się poru­szać swo­bod­nie statki ame­ry­kań­skie. Niemcy wyko­rzy­stali tę wia­do­mość, infor­mu­jąc pouf­nie Wło­chy, Hisz­pa­nię i inne pań­stwa neu­tralne o przy­wi­le­jach, jakie Anglicy przy­znali Ame­ry­ka­nom. „Neu­tralni” zażą­dali rów­nież dla sie­bie takich samych uła­twień. Admi­ra­li­cja i rząd bry­tyj­ski zna­la­zły się w poważ­nych kło­po­tach, gdyż speł­nie­nie tych żądań spa­ra­li­żo­wa­łoby, a przy­naj­mniej zmniej­szyło sku­tecz­ność blo­kady wymie­rzo­nej prze­ciwko III Rze­szy53.

W prze­ci­wień­stwie do „dziw­nej wojny” lądo­wej, na morzu toczyły się dzia­ła­nia zbrojne. Admi­ra­li­cja bry­tyj­ska pod­jęła nie­miec­kie wyzwa­nie. Chur­chill 26 wrze­śnia 1939 r. wystą­pił po raz pierw­szy w par­la­men­cie z mową na temat wojny na morzu. Prze­mó­wie­nie trwało 25 minut i zostało dosko­nale przy­jęte przez Izbę Gmin. Jego zda­niem pierw­szy atak U-Bootów na bry­tyj­ski han­del zakoń­czył się nie­po­wo­dze­niem. Mar­twił się głów­nie o przy­szłość, lecz bry­tyj­skie przy­go­to­wa­nia toczyły się pełną parą54. Pod­jął odpo­wied­nie środki, by prze­ciw­dzia­łać akcji pro­wa­dzo­nej przez nie­miecką flotę pod­wodną. Zgod­nie z jego suge­stią w celu ochrony stat­ków na morzu i lep­szego współ­dzia­ła­nia z mary­narką wojenną zostało utwo­rzone Mini­ster­stwo Trans­portu Mor­skiego. Mini­ster­stwo miało także: zapew­nić mak­sy­malną wydaj­ność i eko­no­micz­ność wszyst­kim prze­wo­zom, pla­no­wać i orga­ni­zo­wać jak naj­więk­szy pro­gram budowy nowych stat­ków konieczny z uwagi na prze­wi­dy­wane straty, gwa­ran­to­wać odpo­wied­nią opiekę i warunki zachęty tym mary­na­rzom floty han­dlo­wej, któ­rych statki zosta­łyby stor­pe­do­wane, a oni ura­to­wani. Chur­chill nad­zo­ro­wać miał rów­nież pro­gram budowy jed­no­stek eskor­to­wych mary­narki wojen­nej, prze­zna­czo­nych do walki z nie­miec­kimi okrę­tami pod­wod­nymi. Decy­zje te uzu­peł­niły wcze­śniej­sze dzia­ła­nia Bry­tyj­czy­ków: mino­wa­nie kanału La Man­che i sys­tem kon­wo­jów. W Cie­śni­nie Kale­tań­skiej pole minowe było bar­dzo gęste, gdyż skła­dało się z 6600 min. W poprzek cie­śniny uło­żono także kable alar­mu­jące o prze­pły­wa­ją­cych nad nimi okrę­tach pod­wod­nych. W wielu sek­to­rach tego pola można było doko­ny­wać deto­na­cji min zdal­nie z lądu, ze sta­cji kon­tro­lu­ją­cej cie­śninę, za pomocą kabli-detek­to­rów. Zagroda kale­tań­ska cał­ko­wi­cie prze­rwała rejsy U-Bootów w kanale La Man­che55. W paź­dzier­niku 1939 r. 3 U-Booty zato­nęły na tym polu mino­wym, pró­bu­jąc prze­drzeć się na Atlan­tyk. Zapora minowa speł­niła posta­wione jej zada­nie i dowódz­two Krieg­sma­rine zmu­szone było wysy­łać U-Booty na Atlan­tyk trasą pół­nocną, dookoła Wysp Bry­tyj­skich.

Sys­tem kon­wo­jów oka­zał się począt­kowo mało sku­teczny z braku odpo­wied­niej liczby okrę­tów eskor­to­wych z dobrymi zało­gami, prze­szko­lo­nymi do zwal­cza­nia okrę­tów pod­wod­nych. W momen­cie wybu­chu wojny Royal Navy miała w służ­bie ponad 400 więk­szych okrę­tów, w tym: 112 nowo­cze­snych nisz­czy­cieli, 24 — w budo­wie, 68 — sta­rych oraz 11 prze­bu­do­wy­wa­nych na jed­nostki eskor­towe. Ponadto 54 eskor­towce róż­nych typów (łącz­nie z 4 austra­lij­skimi i 2 indyj­skimi) oraz 80 jed­no­stek w budo­wie56. Okręty eskor­towe były obsa­dzone przez nie­wy­szko­lo­nych mary­na­rzy. Przed wojną Bry­tyj­czycy nie pro­wa­dzili ćwi­czeń zwią­za­nych z orga­ni­zo­wa­niem kon­wo­jów i ich obroną przed okrę­tami pod­wod­nymi. Czę­ściowo było to zwią­zane ze sta­no­wi­skiem rządu, który zakła­dał, iż do wojny nie doj­dzie.

28 wrze­śnia 1939 r. ame­ry­kań­ski dzien­ni­karz Wiliam Shi­rer prze­pro­wa­dził wywiad z nie­miec­kim dowódcą okrętu pod­wod­nego Her­ber­tem Schultze. Komen­dant U-Boota oka­zał się twar­dym jak stal i peł­nym zadzior­no­ści ofi­ce­rem, jakiej nabiera się ryzy­ku­jąc codzien­nie wła­sne i cudze życie. Kapi­tan U-Boota opo­wie­dział, jak stor­pe­do­wał bry­tyj­ski sta­tek Royal Scep­tre.

5 wrze­śnia o godz. 14 U-48 spo­strzegł uzbro­jony sta­tek han­dlowy, na któ­rym nie było ban­dery. Strze­la­jąc przed dziób podej­rza­nego frach­towca komen­dant U-48 Schultze wezwał go do zatrzy­ma­nia się. Sta­tek pod­niósł bry­tyj­ską ban­derę, nada­jąc jed­no­cze­śnie przez radio: „Jestem ści­gany i ostrze­li­wany przez okręt pod­wodny”. Wtedy U-48 odpa­lił tor­pedę. Royal Scep­tre był pierw­szym pod­czas II wojny świa­to­wej uzbro­jo­nym stat­kiem han­dlo­wym, który został zato­piony przez nie­miecki okręt pod­wodny.

Gdy Hitler dowie­dział się o nada­nym przez Royal Scep­tre wezwa­niu SOS, wszy­scy dowódcy nie­miec­kich okrę­tów pod­wod­nych otrzy­mali roz­kaz, aby statki, które po zatrzy­ma­niu uży­wają jesz­cze swo­ich urzą­dzeń radio­wych, zata­piać lub zaj­mo­wać jako pryzy57. Po roz­po­czę­ciu dzia­łań wojen­nych, angiel­skie statki han­dlowe były zobo­wią­zane skła­dać mel­du­nek radiowy o każ­dym zauwa­żo­nym nie­miec­kim okrę­cie pod­wod­nym. Jako że takie dzia­ła­nia uczy­niły z nich po czę­ści jed­nostki wywiadu bry­tyj­skiego, Niemcy musieli roz­ka­zać U-Bootom ata­ko­wać wszyst­kie wro­gie statki han­dlowe, które użyły radia po zatrzy­ma­niu przez U-Boota.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

B. Edwards, Wojna U-Bootów, War­szawa 2008, s. 16. [wróć]

Trak­tat pokoju mię­dzy mocar­stwami sprzy­mie­rzo­nemi i sko­ja­rzo­nemi i Niem­cami pod­pi­sany w Wer­salu 28 czerwca 1919 roku, [w:] Dzien­niku Ustaw RP nr 35 z dnia 26 kwiet­nia 1920 roku, s. 107–112. [wróć]

J. Per­tek, Od Reich­sma­rine do Bun­de­sma­rine, Poznań 1966, s. 52–58. [wróć]

Cz. Łuczak, Dzieje gospo­dar­cze Nie­miec 1871–1945, Poznań 1984, s. 127. [wróć]

W. Rojek, Spory o wła­da­nie morzem, Kra­ków 1994, s. 210–214. [wróć]

C. Bek­ker, Prze­klęte morze, War­szawa 1999, s. 19. [wróć]

W. Głę­bo­wicz, U-Booty i ich załogi, War­szawa 1997, s. 15. [wróć]

E. Raeder, Moje życie, Gdańsk 2000, s. 249–250. [wróć]

K. Dönitz, 10 lat i 20 dni. Wspo­mnie­nia 1935–1945, Gdańsk 1997, s. 50–51. [wróć]

J. W. Dys­kant, Kon­flikty i zbro­je­nia mor­skie 1918–1939, Gdańsk 1984, s. 452. [wróć]

E. Kosiarz, Dzia­ła­nia flot w dru­giej woj­nie świa­to­wej, Gdańsk 1989, s. 42–43. [wróć]

W. Głę­bo­wicz, op. cit., s. 33. [wróć]

E. Raeder, op. cit., s. 256. [wróć]

W. Koza­czuk, W kręgu Enigmy, War­szawa 1979, s. 48–49. [wróć]

D. Kahn, Enigma. Zła­ma­nie kodu U-Bootów, War­szawa 2002, s. 43. [wróć]

W. Koza­czuk, op. cit., s. 81. [wróć]

L. Gon­dek, Wywiad pol­ski w III Rze­szy, War­szawa 1973, s. 303. [wróć]

D. Kahn, Enigma…., op. cit., s. 90. [wróć]

W. Dys­kant, Niebo nad Hisz­pa­nią jest bez­chmurne, War­szawa 1989, s. 109–110. [wróć]

H. Bishop, U-Booty Krieg­sma­rine 1939–1945, War­szawa 2008, s. 27. [wróć]

A. Mar­tien­sen, Hitler and his Admi­rals, Lon­don 1948, s. 15. [wróć]

W. Chur­chill, Druga wojna świa­towa, t. I, ks. 1, Gdańsk 1994, s.180–181. [wróć]

Ibi­dem, s. 307–308. [wróć]

T. Robert­son, Wilk na Atlan­tyku. Bio­gra­fia Otto Kret­sch­mera, Gdańsk 2001, s. 28. [wróć]

E. Raeder, op. cit., s. 350. [wróć]

R. Cze­czott, Nowy wyścig zbro­jeń, „Morze i Kolo­nie” 1939, nr 2, s. 10–11. [wróć]

S. Ordon, Z dzie­jów roz­bu­dowy nie­miec­kiej mary­narki wojen­nej w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym, „Prze­gląd Mor­ski” 1962, nr 9, s. 98. [wróć]

E. Raeder, op. cit., s. 359. [wróć]

K. Dönitz, op. cit., s. 53. [wróć]

J. Kra­su­ski, Histo­ria Rze­szy Nie­miec­kiej 1871–1945, Poznań 1969, s. 441. [wróć]

J. Owsian­nyj, Tajem­nice naro­dzin II wojny świa­to­wej, War­szawa 1974, s. 288–289. [wróć]

W. Głę­bo­wicz, op. cit., s. 34. [wróć]

B. Ire­land, Bitwa o Atlan­tyk, Poznań 2006, s. 59. [wróć]

Atlas II wojny świa­to­wej, red. J. Keegan, War­szawa 1995, s. 48–49. [wróć]

A. Mar­tien­sen, op. cit., s. 18. [wróć]

W. Hubatsch, Hitlers Weisun­gen für die Kriegsführung 1939–1945, Frank­furt am Main 1962, s. 20–21. [wróć]

F. Bru­stat-Naval, A. Cre­mer, U-333, Gdańsk 2005, s. 39. [wróć]

G. Prien, Moja droga do Scapa Flow, Gdańsk 2000, s. 96. [wróć]

F. Hal­der, Dzien­nik wojenny, t. I, War­szawa 1971, s. 91. [wróć]

K. Dönitz, 10 lat i 20 dni. Wspo­mnie­nia 1935–1945, Gdańsk 1997, s. 63. [wróć]

D. Irving, Wojna Hitlera, War­szawa 1996, s. 200–201. [wróć]

W. Chur­chill, Druga wojna świa­towa, t. I, ks. 2, Gdańsk 1995, s. 22. [wróć]

K. Dönitz, op. cit., s. 70. [wróć]

Lord Rus­sel of Liver­pool, Pod biczem swa­styki, War­szawa 1959, s. 86. [wróć]

E. Raeder, Moje życie, Gdańsk 2000, s. 380–381. [wróć]

W. Chur­chill, op. cit., t. I, ks. 2, s. 12. [wróć]

Atlas II wojny świa­to­wej, red. J. Keegan, War­szawa 1995, s. 46–47. [wróć]

L. Peil­lard, Geschichte des U-boots Krie­ges 1939–1945, Wien 1970, s. 20. [wróć]

F. Hal­der, op. cit., t. I, s. 138. [wróć]

G. Ciano, Pamięt­nik 1939–1943, War­szawa 1991, s. 147. [wróć]

H. A. Jacob­sen, Der Zwe­ite Welt­krieg in Chro­nik und Doku­men­ten, Darm­stadt 1961, s. 210. [wróć]

B. Ire­land, Bitwa o Atlan­tyk, Poznań 2006, s. 68. [wróć]

W. Koza­czuk, W kręgu Enigmy, War­szawa 1979, s. 344. [wróć]

W. Chur­chill, op. cit., t. I, ks. 2, s. 41. [wróć]

W. Kon, Przy angiel­skim nabrzeżu, Gdańsk 1974, s. 48. [wróć]

A. Pre­ston, History of the Royal Navy in the 20th cen­tury, Lon­don 1987, s. 88. [wróć]

J. Pie­kał­kie­wicz, Wojna na morzu 1939–1945, War­szawa 2001, s. 32. [wróć]