Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
[PK]
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Barbara Radziwiłłówna stanowi fenomen polskiej kultury. Żyła krótko, nie pozostawiła po sobie dzieł literackich, nie wiodła do boju wojsk, nie zasłynęła jako wybitna, oddziaływająca na losy poddanych monarchini. A przecież należy do grona najsławniejszych, najbardziej znanych postaci historycznych. Jej dzieje badały pokolenia uczonych, jej losy opiewały pierwsze pióra naszej poezji, uwieczniali ją na swych płótnach wybitni artyści.
[od autora]
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych
Książka dostępna w zasobach:
Miejska Biblioteka Publiczna w Mszanie Dolnej
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 506
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
BARBARA RADZIWIŁŁÓWNA
ZBIGNIEW KUCHOWICZ -
BARBARA RADZIWIŁŁÓWNA
Wydawnictwo Łódzkie
Okładkę, karty tytułowe i winiety projektowała
HANNA STAŃSKA
Indeks sporządziła
ZOFIA JÓZEFOWICZ
© Copyright by Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1976
Wydawnictwo Łódzkie Łódź 1989
Wydanie czwarte. Nakład 59 650+350 egz. Ark. wyd. 19.1. Ark. druk. 20. Papier offset, kl. III, rola 64 cm. Druk z gotowych diapozytywów wykonała Łódzka Drukarnia Dziełowa. Łódź ul. Rewolucji 1905 r. nr 45. Zam. nr 87/1100/89. D-4.
ISBN 83-218-0500-0
Barbara Radziwiłłówna stanowi fenomen polskiej kultury. Żyła krótko, nie pozostawiła po sobie dzieł literackich, nie wiodła do boju wojsk, nie zasłynęła jako wybitna, oddziaływająca na losy poddanych monarchini. A przecież należy do grona najsławniejszych, najbardziej znanych postaci historycznych. Jej dzieje badały pokolenia uczonych, jej losy opiewały pierwsze pióra naszej poezji, uwieczniali ją na swych płótnach wybitni artyści. Pisał przecież na jej temat Karol Szajnocha i Ludwik Kolankowski, Alojzy Feliński i Stanisław Wyspiański, interesował się nią Ludwik Hieronim Morstin. Malował ją Jan Matejko i Artur Grottger, postać jej kreowały sławne artystki, z Heleną Modrzejewską na czele, w filmie grała ją gwiazda przedwojennego kina Jadwiga Smosarska. Barbara należy do kręgu postaci wzbudzających nie tylko zainteresowanie, lecz także sympatię. Znamienne, że ten pozytywny stosunek występuje do lat ostatnich, wystawianie dramatów osnutych na tle jej losów ściąga tłumy widzów. Notabene reżyserii tych sztuk podejmują się wybitni twórcy, z Kazimierzem Dejmkiem na czele. Postać Barbary zaciekawia i inspiruje wybitnych współczesnych nam poetów, czego dowodem twórczość Stanisława Grochowia-ka.
Choć o Radziwiłłównie tyle się słyszy i mówi, to jednak do tej chwili nie doczekała się monografii. Napisał taką co prawda Michał Baliński, miało to miejsce jednak półtora wieku temu, skąd też, choć po dziś dzień się do niej sięga, stanowi wszakże monografię przestarzałą, bezkrytyczną. (Jej wartość polega przede wszystkim na zamieszczeniu materiałów źródłowych). Później pisano o niej wiele, były to jednak na ogół tylko szkice, lub koncentrowano się na fragmentach jej życia, na przykład na sprawie małżeństwa z Zygmuntem Augustem, czy też na przyczynie śmierci. Jej biogram zamieścił w Polskim słowniku biograficznym Władysław Pociecha, lecz charakter wydawnictwa spowodował, że jest to informacja lakoniczna, niedostępna szerszemu kręgowi czytelników. (Zastrzeżenie wzbudza zresztą zamieszczona tam ocena postaci Radziwiłłówny).
Książka, którą prezentuję, stanowi właśnie próbę nowocześnie pojętej biografii. Akcentuję słowo próba, chcąc zwrócić uwagę, iż nie uważam jej za pracę wyczerpującą, w pełni przedstawiającą dzieje Barbary. Ma ona zresztą charakter popularnonaukowy, stąd też m. in. ograniczenie aparatu naukowego, przedstawienie wielu spraw w sposób skrótowy czy uproszczony, stąd pewne ujęcia, które mogą czasem razić profesjonalistów, które są jednak nie do uniknięcia w pracach tego typu. Jeśli chodzi o bazę źródłową, to wykorzystuję w zasadzie te same materiały, co moi poprzednicy. Próbuję je wszakże często inaczej odczytać, zinterpretować, wydobyć na jaw powiązania z tłem historycznym. Przy omawianiu postaci Barbary starałem się też wykorzystać wszelkie ważniejsze opracowania, co odnotowuję w przypisach i bibliografii.
W przedstawionych niżej rozważaniach stoję oczywiście na gruncie myślenia naukowego. Ponieważ jednak w życiu, dziejach Barbary wiele jest spraw niejasnych, ponieważ często trudno otrzymać zadowalające wyjaśnienie pewnych zjawisk, przyjmuję czasem istnienie jakiejś hipotetycznej siły, czynnika, którego działalność wyjaśnia znane fakty. Stąd też czasem uciekam się do „psychologizowania“, traktując to jednak jako hipotezę poddającą się sprawdzeniu. W pracy nie tyle oceniam Barbarę, jej postępowanie, co tak chętnie czyniło wielu historyków, lecz staram się ją zrozumieć, wyjaśnić motywy, przyczyny jej działań i reakcji. Aby zaś to osiągnąć, trzeba koniecznie wczuć się w psychikę tej postaci, w jej osobowość, charakter. Stąd właśnie wspomniane hipotezy. W swych rozważaniach w dużym stopniu u-względniam także uwarunkowania biologiczne, rolę czynnika seksualnego. Odcinam się wszakże od biologizmu. Za zasadniczy klucz do zrozumienia poczynań Barbary, za najważniejszy składnik determinujący jej postępowanie uważam czynniki kulturowe, środowisko społeczne, w którym się wychowała. Warunki społeczne, rytmy kultury, w których żyła Barbara, zdecydowały o formach, w jakich manifestowały się, wzbudzające tyle komentarzy, jej uczucia, przede wszystkim miłość.
Starałem się tę postać przedstawić wyraziście, barwnie, plastycznie. Nie uciekam się wszakże do jakichś literackich „dodatków“, wyimaginowanych dialogów. Wszystkie przedstawione na kartach tej książki fakty czy teksty są autentyczne. Mówią o nich źródła; jeśli snuję hipotezy, to sprawę tę wyraźnie zaznaczam w tekście. Ponieważ w biografii Barbary występuje silnie czynnik erotyczny, nie mogłem pomijać tych spraw, bowiem w ten sposób zaciemniałbym czy wręcz fałszował zarówno dzieje bohaterki jak klimat obyczajowy jej czasów. Zdaję sobie sprawę, że pewne oceny zamieszczone w książce mogą się części czytelników wydać śmiałe, uważam jednak, że przemiany kulturowe naszych czasów wymagają, byśmy zjawiska obyczajowe przedstawiali i oceniali w inny sposób, niż czynili to autorzy poprzednich generacji. Nie kryję, że odcinam się od poglądu konserwatywnego, ukształtowanego głównie przez tradycję katolicką, który cechował się podejrzliwym, negatywnym stosunkiem do erotyki człowieka. Nie sądzę jednak, bym popadł w jakąś nową skrajność.
Nie kończę żywotu Barbary na jej zgonie, lecz przedstawiam krótko biografię legendy w kontekście stosunków społeczno-kulturalnych Polski XVI—XX w. Do tej biografii „pozagrobnej“ przywiązuję dużą wagę, dopiero bowiem w tym aspekcie można ocenić rolę Radziwiłłówny w naszych dziejach.
Przedstawienie losów Barbary, jak także narosłych wokół jej postaci wersji literackich, mitów jest z wielu powodów trudne. Szczególnie jeśli ścisłość naukową pragnie się połączyć z barwnością, obrazu, jeśli chce się przedstawić fakty i mity w sposób komunikatywny, interesujący. Stąd też zdaję sobie sprawę z niedociągnięć pracy, z jej rozmaitych mankamentów. Jest to, jak wspomniałem, pierwsza próba nowoczesnej biografii Barbary, wiadomo zaś, że takie poczynania są zawsze trudne. Stąd też moja prośba o wyrozumiałość, którą kieruję tak pod adresem Czytelników, jak też fachowej krytyki.
Z kolei chciałbym serdecznie podziękować Prof. dr. B. Baranowskiemu oraz Prof. dr. W. Dworzaczkowi, którzy użyczyli mi cennych rad i wyjaśnień przy pisaniu tej pracy. Szczególne podziękowania kieruję pod adresem Prof. dr. L. Sleńdzińskiego, który badał szczątki Barbary po odkryciu jej grobu i zechciał udzielić mi niezwykle ważnych, nie spotykanych w pracach drukowanych, informacji i ocen.
Któż nie słyszał o Radziwiłłach! Na przestrzeni wieków osiągnęli oni pozycję najmożniejszej i najsłynniejszej litewsko-polskiej rodziny magnackiej. Swymi tytułami i koneksjami, m. in. z domami panującymi Jagiellonów i Hohenzollernów, zajęli znaczące miejsce pośród arystokracji europejskiej. Jeszcze dziś wymienianie ich nazwiska, tak w krajach zachodnich jak nawet u nas, wywołuje pewien rezonans. Symbolizuje ono bez wątpienia świat oligarchii i feudalizmu, znienawidzony i zwalczany przez pokolenia polskich demokratów. Pewnych przedstawicieli tego rodu, którzy traktowali Rzeczpospolitą jako „postaw czerwonego sukna“, piętnował mistrz polskiej beletrystyki historycznej — sam Henryk Sienkiewicz.
Z drugiej strony nazwisko Radziwiłłów symbolizuje wszakże pewne, niekiedy nawet sympatyczne, tradycje, wiąże się z ich mecenatem, czasem samodzielną twórczością, z osiągnięciami naszej kultury. Członkowie tego rodu służyli carycy, kupczyli krajem i honorem na rozbiorowym sejmie 1773 roku, działali w przeklętej pamięci Targowicy. Równocześnie jednak budowali Nieborów i Arkadię, gromadzili zbiory dzieł sztuki i tworzyli ośrodki, które zaliczamy do wybitnych osiągnięć narodowej kultury. Zdradzali, kolaborowali, jednak stawali także w powstaniach narodowych, niektórzy marnieli w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Historyczne rozliczenia z nimi są tedy dość zawiłe. Ich rolę dziejową w ostatecznym rozrachunku, podobnie jak całej polskiej oligarchii magnackiej, należy ocenić negatywnie. Podobnie jak inne pańskie rody, więcej hamowali i burzyli, niźli scalali i tworzyli. Niemniej dziejów i roli tej rodziny nie należy upraszczać. Nazwisko wielmoży z Nieświeża i Dubinek z różnych powodów nie jest wymieniane obojętnie przez historyków i miłośników historii, tych zaś są przecież u nas krocie.
W pierwszej połowie XVI stulecia, w okresie dziejowym, o którym traktuje niniejsza książka, Radziwiłłowie byli jednak dopiero na dorobku, dopiero pięli się po szczeblach kariery, dobijali do wysokiej pozycji. W tym historycznym awansie dopomogła im znacznie, opromieniła ich dom blaskiem królewskiej korony właśnie Barbara, ukochana żona króla Zygmunta Augusta. Wielkość i sława Radziwiłłów są nierozłącznie związane z postacią tej pięknej i niezwykłej kobiety, której losy życiowe i rolę dziejową prezentuje niniejsza publikacja. Radziwiłłowie wyrośli w pewnej mierze z faworów i łask, jakimi cieszyła się nasza bohaterka. Za jej bowiem przyczyną ostatni Jagiellon obsypywał krewniaków żony złotem i godnościami, które pomogły im w zapewnieniu sobie wielkości w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Gdyby nie Barbara, prawdopodobnie jeszcze przez długie lata dobijaliby się do tytułów i majątków, które dzięki protekcji Radziwiłłówny osiągnęli w połowie XVI stulecia. Uprzednio tradycjami rodowymi, a nawet bogactwem ustępowali Gasztołdom, Monwidom, Kieżgajłom, przez których jeszcze na początku XVI wieku traktowani byli nieraz jako nuworysze.
Faktęm jest przecież, że wiele znaczyli już wcześniej. Nie rościli sobie pretensji, co chcieli później udowodnić panegiryści, a nawet sympatyzujący z nimi niektórzy historycy, do kniaziowskiego pochodzenia, początkowo nie trudzili się nad szczegółowym ustaleniem mitycznych protoplastów w Rzymie czy Troi. (Szlachta litewska uważała, że pochodzi od starożytnych Rzymian, głosiła o sobie: „My sut’ szlachta staraja rymskaja, a Polaki sut’ ludi prostyi“. Popularność tej legendy w połowie XVI wieku spowodowała, że pojawiły się głosy, iż protoplastą Radziwiłłów był wódz rzymski Erdziwiłł! 1 Sami, od podstaw, tworzyli historię rodu, a tytuły, pieczęcie i buławy zyskiwali dopiero w XVI wieku. Heraldycy ustalili, że protoplastą Radziwiłłów był Ostik (Krystian), kasztelan wileński w latach 1419—1442, który na zjeździe w Horodle przyjął herb Trąby. Miał on syna imieniem Radziwiłł, którego potomkowie imię to zamienili na nazwisko — od brata zaś Radziwiłła Stańki (Stanisława) poszli Ostikowicze. Mikołaj Radziwiłł, wymieniony jako świadek bez żadnego tytułu na przywileju Kazimierza Jagiellończyka z roku 1442, był później wojewodą trockim, marszałkiem ziemskim, a wreszcie kasztelanem wileńskim. Jego synem był Mikołaj, kasztelan trocki, a potem wojewoda wileński i kanclerz litewski, zmarły w 1509 roku. Tego Mikołaja, dziada Barbary, należy uznać za twórcę podwalin magnackiej pozycji rodu. Podwaliny nie oznaczały jednak potęgi, trzeba było wysiłku jeszcze najmniej dwóch pokoleń, by sięgnąć szczytów.
Radziwiłłowie budowali swą pozycję umiejętnym uczestnictwem w procesach społeczno-politycznych zachodzących w Wielkim Księstwie Litewskim. Wraz z innymi rodzinami możnowładczymi podporządkowali sobie liczną, lecz słabą ekonomicznie szlachtę litewską i zajęli miejsce w wąskiej elicie rządzącej. Wraz z całą oligarchią litewską realizowali też hasła: „Litwa dla Litwinów“ oraz „Rządy w niej w naszych rękach“. Bogacili się na służbie publicznej, tuczyli nie tylko pracą poddanych i niewolników, lecz podarkami i łapówkami, jakie otrzymywali czy wymuszali na obywatelach. Według zgryźliwej opinii Olbrachta Gasztołda cały majątek nieruchomy Radziwiłłów za czasów Witolda składał się z 20 kmieci. W 1528 roku należeli już do ścisłej czołówki wielmoży litewskich. Posiadali’ 12 288 dymów, co stanowiło około 70 tysięcy poddanych, i wystawiali do obrony kraju 768 koni. Liczbą poddanych przewyższali ich wówczas tylko Kieżgajłowie 2. Następne lata jeszcze wzmocniły pozycję Radziwiłłów. W polityce wewnętrznej przeciwstawiali się dążącym do zespolenia z Polską, pragnącym demokratyzacji życia politycznego masom szlacheckim, podtrzymując separatyzm i dyktaturę oligarchów litewskich.
Zdzierstwa i krzywdy, jakich dopuszczali się wobec poddanych i szlachty, doprowadzały do buntów i innych aktów oporu. W latach 1535—1537 doszło do zaburzeń chłopskich na Żmudzi. W 1536 roku krwawych pacyfikacji dokonały tam oddziały starosty żmudzkiego Jana Radziwiłła, który pchnął 600 żołnierzy celem uśmierzenia buntu. Ludzie radziwiłłowscy wtedy chłopów „na gardle karali, a statki ich wszystkie rozebrali [...]jeno choromy (chaty) zostawiali puste“3. Skarżyła się na nich do króla Zygmunta Starego szlachta podlaska, obwiniając o „mnogie krzywdy i uciski“4. Radziwiłłowie pokolenia ojca Barbary wykazywali bezwzględność i agresywność; znamienne, że zajazdami, gwałtami wsławił się m. in. Mikołaj, biskup żmudzki. Interweniować musiał sam król, który zgorszony pisał do biskupa: „Jakoż częstokroć od wielu poddanych naszych na ciebie przychodzą skargi, iż ty sam najedżając na ich majątki, krzywdy niewymowne im czynisz, czemu bardzo się dziwimy, iż Twoja Miłość, będąc osobą duchowną, jednak najeżdżasz ich dobra i takie krzywdy i grabieże czynisz i zamiast aby Twoja Miłość innych od tego miała odwodzić, to sama to czynisz“ 5.
W tym okresie uzyskali Radziwiłłowie tytuł książęcy. Pierwszy dopiął tego Mikołaj Radziwiłł, kanclerz litewski, otrzymując mitrę w 1515 roku od cesarza Maksymiliana, jako książę na Goniądzu i Medelach. Ponieważ syn jego Jan miał tylko córki, linia książęca na Goniądzu rychło wygasła. Małżeństwo Barbary z Zygmuntem Augustem zdopingowało rodzinę do starań o uzyskanie tytułu dla innych linii. Król zresztą te zabiegi popierał. W końcu grudnia 1547 roku, wysłany przez ostatniego Jagiellona bez żadnego celu politycznego, właśnie dla uzyskania tytułu, Mikołaj Czarny Radziwiłł, o którym szerzej niżej, otrzymał od cesarza Karola V nadanie sobie i swej linii tytułu książęcego na Ołyce i Nieświeżu, a Mikołajowi Rudemu tytułu na Birżach i Dubinkach. Dyplom cesarski został potwierdzony przez króla Zygmunta Augusta 24 stycznia 1549 roku 6.
Radziwiłłowie otrzymali mitrę nie za jakieś specjalne zasługi, lecz dzięki protekcji i polityce cesarskiej. Habsburgowie nadawaniem tytułów w Rzeczypospolitej, do czego nie mieli nawet formalnie prawa, skarbili sobie sympatię polskich panów. Nadawali je zresztą z jeszcze bardziej prozaicznych przyczyn. Czarny Radziwiłł informował, że zabiegi wiele go kosztowały, w grę wchodziły po prostu pieniądze. Należy podkreślić, iż Barbara w momencie mariażu nie była jeszcze księżną. Znamienne, że Radziwiłłowie w omawianym okresie otrzymanego tytułu nie używali, by nie drażnić opinii szlacheckiej, nie uznającej cudzoziemskich awansów. Książętami poczęli się tytułować dopiero w następnym pokoleniu.
Ojcem Barbary był urodzony około 1480 roku, a zmarły w 1541 roku Jerzy, kasztelan wileński. Postać to trudna do jednoznacznej oceny. Słynął z tzw. wojennego ducha, uczestniczył w licznych kampaniach z Tatarami, Moskwą i Krzyżakami. W 1514 roku przyczynił się do zwycięstwa Ostrogskiego pod Orszą, wraz z Firlejem wyparł Krzyżaków z Warmii, w 1527 roku rozbił czambuły tatarskie pod Kijowem. Później odnosił sukcesy w walkach z wojskami moskiewskimi, zdobył Starodub, otarł się o mury Smoleńska. Był to wódz odważny i szczęśliwy, przewagi wojenne spowodowały, że nadano mu przydomek „Victor“. W 1531 roku król Zygmunt Stary, po śmierci Ostrogskiego, mianował go hetmanem wielkim litewskim, przekazując wraz z buławą komendę nad całą armią Wielkiego Księstwa.
Udział w licznych bitwach i potyczkach, ruchliwość okazywana w krótkotrwałych latach pokoju wskazuje, że dysponował sprawnością fizyczną, pozwalającą na wspomniany tryb życia. Dopiero ostatnie sześć lat przed śmiercią trapiony był przewlekłą, nie znaną bliżej chorobą. Dwukrotnie wchodził w związki małżeńskie: pierwszy raz z Barbarą Kiszczanką, która zmarła około 1512 roku, następnie z Barbarą Kolanką z Dalejowa, matką naszej Barbary.
Znany był z pobożności. Według tradycji rodzinnej w okresie wielkiego postu zamykał się w klasztorach, trawiąc czas na modlitwie i medytacjach. Fundował wiele kaplic i kościołów. Informacje na temat jego dewocji musimy traktować jednak ostrożnie, bowiem w czasach staropolskich zamykanie się w klasztorach nie zawsze służyło pobożności, nie znamy też dokładnie przyczyn kierujących jego żarliwością religijną, możemy tylko stwierdzić, iż miał za co pokutować.
W tradycji rodzinnej i panegirycznych opisach przedstawiany jest jako postać piękna, świetlana. W istocie był bez wątpienia człowiekiem aktywnym, rzutkim i odważnym. Równocześnie paliła go żądza władzy i bogactw, budował swą fortunę dozwolonymi i nielegalnymi metodami, zagarniał ziemie i włości za pomocą gwałtów i podrobionych dokumentów, dopuszczał się oszustw i wymuszeń. Historyk Władysław Pociecha dokładnie przedstawia machinacje kasztelana i spory sądowe, jakie wiódł nawet z dworem królewskim 7.
Poddanych, a nawet możną szlachtę tyranizował, mówiąc dzisiejszym językiem, gangsterskimi metodami. Nawet podskarbi ziemski Iwan Hornostaj lękał się jego poczynań i udając się o pomoc do innego wielmoży, wojewody trockiego Hieronima Chodkiewicza, pisał: „A jeśliby, Panie hospodynie, zechciał mnie bić i za brodę rwać, Wasza Miłość raczcie mnie bronić [...] A ja za to wiernie W. Miłości służyć będę“8. Początkowo rywalizował z posiadającym wielkie znaczenie Olbrachtem Gasztołdem, kanclerzem litewskim i wojewodą wileńskim. Świadectwem tego jest spalenie Gasztołdowego zamku w Tykocinie. Później zmienił orientację polityczną, przestał rywalizować z Gasztołdem, porozumiał się z nim, spowinowacił, podzielił władzą. Zmiana ta nastąpiła • pod wpływem zagrożenia pozycji panów litewskich przez ekonomiczną politykę królowej Bony, dążącej do rewindykacji należących niegdyś do Jagiellonów majętności. Jerzego Radziwiłła usunięto z Grodna, z rąk Gasztołda wykupiono olbrzymie dobra podlaskie. W tej sytuacji wielmoże stworzyli wspólny front skierowany przeciwko polityce dworu. Od około 1530 roku Litwą władał faktycznie triumwirat, składający się z Olbrachta Gasztołda, Jana Radziwiłła, starosty żmudz-kiego, oraz właśnie Jerzego, ojca Barbary. Rządy ich były niezmiernie ciężkie. Mieszczanie, chłopi, a nawet szlachta jęczeli, a nieraz ginęli dzierżeni żelazną dłonią oligarchów. Historycy stwierdzają, że ówczesne księgi sądowe przepełnione są skargami poszkodowanych i rozporządzeniami królewskimi uchylającymi nadużycia panów.
Jan Chojeński pisał w 1533 roku: „Od tego czasu, gdy tutaj byłem poprzednio, widzę wszystko zmienione na gorsze [...] Całą władzę trzech uchwyciło w swe ręce, oni i ci, co są im najzupełniej oddani, wywierają okrutną tyranię na innych, krzyk i jęki biją aż pod niebiosa, żadnej jednak nie wymierza się sprawiedliwości“ 9.
Jerzy Radziwiłł pilnie zabiegał o sprawy familijne, wyprocesował opiekę nad dobrami małoletnich bratanków, zawierał umowy dotyczące mariażów córek. W ostatnich poczynaniach wykazywał niesolidność, a nawet zwykłe krętactwo, bowiem równocześnie dwóm stronom obiecywał tę samą córkę, nie mając skrupułów przy łamaniu słowa. Nie znamy bliżej jego roli w najbliższej rodzinie, wydaje się, że w sprawach domowych ulegał wpływom żon, okazywał tolerancję wobec ich poczynań.
W świetle przytoczonych faktów Jerzy Radziwiłł prezentuje się jako człowiek o bez wątpienia silnej, lecz konfliktowej osobowości, łączący w sobie różne, przeciwstawne cechy. Był to przysłowiowo mocny człowiek Litwy, który doskonale radził sobie w feudalnej litewskiej dżungli. Dzielnie bronił kraju, lecz równocześnie wyrósł na ludzkiej krzywdzie i gwałtach, które mniej znaczącego człowieka kwalifikowałyby na ławę przestępców. Był to zaś czołowy senator Wielkiego Księstwa! Symptomatyczne, że swymi osiągnięciami umocnił prestiż rodziny; jego dzieci, już bez kompleksów niższości, stawały obok przedstawicieli najstarszych rodów litewskich.
Z małżeństwa z Barbarą Kolanką miał syna, Mikołaja Rudego, żyjącego w latach około 1515—1584. Po ojcu Rudy odziedziczył odwagę osobistą, waleczność, zdolności wojskowe, z czasem zasłynął zwycięskimi kampaniami10. Jako wódz potrafił być bezwzględny i okrutny, powiadano o nim, że np. „smoleński kraj w perzynę obrócił“ ll. Siadem ojca dążył też do dalszego wyniesienia rodu, zabiegał o godności, pieniądze i urzędy. W tych poczynaniach wykazywał jednak większy umiar niźli zmarły kasztelan, operował też innymi metodami. Majątki zagarniał nie siłą, lecz przebiegłością, zręcznie dopominał się łaski królewskiej, wykorzystując pozycję siostry. Początkowo był podczaszym litewskim, później został wojewodą trockim, a wreszcie hetmanem i kanclerzem litewskim.
Od lat czterdziestych XVI wieku sprzyjał reformacji, jawnie zerwał z katolicyzmem jednak dopiero po śmierci Barbary, stając się gorliwym protektorem kalwinizmu. Wykształcenie posiadał niewielkie, przejawiał jednak inteligencję, pewną kulturę osobistą.
Z Barbarą łączyły go bliskie i serdeczne stosunki. Po śmierci ojca stał się jej prawnym i faktycznym opiekunem, gorliwie zabiegał o uratowanie dla niej choć części majątku po śmierci jej pierwszego męża, ostatniego z Gasztołdów. (Według praw litewskich po wymarciu rodu całe mienie przechodziło na skarb państwowy.) Później, w okresie małżeństwa Barbary z królem, z polecenia szwagra czuwał nad siostrą, spędzając z nią długie miesiące. Wyrozumiały dla jej poczynań i słabostek, zdobył sobie pozycję najbliższego, darzonego zaufaniem krewnego. Odwiedzał często Barbarę, prowadził z nią bardzo ożywioną, utrzymaną w bezpośrednim tonie korespondencję.
Kulturowo czuł się Polakiem, pisał po polsku. Żonaty był także z Polką — Katarzyną z Tomic Iwińską. Pod względem biologicznym prezentował się dobrze, wykazywał sprawność, ruchliwość, dożył sędziwego na owe czasy wieku. Wychowywał dwóch synów. Zdrowie zaczęło mu szwankować dopiero w podeszłych latach; głoszono, że nastąpiło to skutkiem trudów wojennych i publicznych, że „na usługach tej ojczyzny i zdrowie, i życie styrał“ ,2. Nie ma pewności, czy rzeczywiście zaważyła na tym służba państwowa, bowiem obyczajowo nie był ascetą, nie stronił od uciech życiowych, a najmniej od kielicha.
Rudy nie przejawiał wybitnych zdolności politycznych, należał wszakże do najbardziej aktywnych oligarchów Wielkiego Księstwa. Parł do wyniesienia rodu, czynił to jednak zręcznie, dyplomatycznie, stąd uniknął też nienawiści opinii polskiej. W rozpatrywanym w niniejszej książce okresie pozostawał nieco w cieniu swego brata stryjecznego, Mikołaja Czarnego.
Czarny był synem Jana Mikołaja, kasztelana trockiego, żył w latach 1515—1565, stanowił bez wątpienia indywidualność. W tradycji i historiografii uważany jest za twórcę potęgi rodowej. Kotłubaj widzi w nim „prawdziwego założyciela tej wielkości, znaczenia i przewagi domu ra-dziwiłłowskiego“ *\ Somatycznie nie prezentował się najlepiej: wątłej budowy, słabego zdrowia, w wieku starszym nękany był potwornymi atakami podagry. Niedostatki fizyczne nie przeszkadzały mu jednak w prowadzeniu bardzo czynnego trybu życia, był w ciągłych rozjazdach, brał udział w życiu publicznym, czuwał nad interesami rodu.
Wykształcenie posiadał niewielkie. Po kształceniu domowym przez pewien czas studiował w Akademii Krakowskiej. Nie posiadał jednak szerszej wiedzy, w piśmie władał tylko językiem polskim. Później służył na dworze, gdzie dobrze poznał królewicza i zaprzyjaźnił się
1. Mikołaj Radziwiłł Rudy — drzeworyt Michała Starkmana, podług portretu staropolskiego, z dzieła: E. K o 11 u b a j, Galeria nieświeiska portretów Radzizciłłowskich, Wilno 1857.
z nim. Pobyt ten stanowił dlań pewną szkołę życia, znajomość z Zygmuntem Augustem potrafił znakomicie dyskontować w latach późniejszych. Spolonizował się szybko i tak dalece, że języka litewskiego nie znał zupełnie, tak w mowie potocznej jak i w korespondencji używał polskiego. Jego powiązanie z kręgami polskimi pogłębiło małżeństwo z Elżbietą Szydłowiecką.
Cechowała go żywość, impulsywność, łatwość kontaktów międzyludzkich. Wypowiadał się jasno, nieraz bardzo obrazowo, a nawet drastycznie. Nic nie słychać, by był zwolennikiem surowych obyczajów. WT jego życiu zasadniczą rolę odgrywały jednak cele polityczne. Marzył o wielkości i wyniesieniu rodu, podporządkowaniu sobie Wielkiego Księstwa przy pomocy Zygmunta Augusta, a nawet, w przypadku jego bezpotomnej śmierci, o udzielnym władaniu. WT historiografii ocenia się go jako typowego oligarchę, człowieka bezwzględnego, łamiącego ludzi i prawa. Czarny, podobnie jak Rudy, nie posiadał wybitnych zdolności, był raczej sprytny i przebiegły. Jego wielki atut stanowiła jednak silna wola, panowanie nad popędami, umiejętność podejmowania szybkich decyzji.
Od wczesnych lat, początkowo może pod wpływem Zygmunta Augusta, interesował się ruchem reformacyjnym. Przez wzgląd na plany związane z Barbarą maskował wszakże swe poglądy, dopiero po jej śmierci jawnie zerwał z katolicyzmem, zasłynął jako protektor kalwi-nizmu, a pod koniec życia arianizmu.
Swój wpływ na ostatniego Jagiellona wyzyskiwał w różny sposób, m. in. osiągnął najwyższe w Wielkim Księstwie urzędy: wojewody wileńskiego, kanclerza i wielkiego hetmana. Wzbogacił się też znacznie na mariażu stryjecznej siostry. Służył królowi w zasadzie wiernie, za co traktowany był jako powiernik, doradca i przyjaciel. Łączyły ich najprawdopodobniej, obok znanych więzów, wspólne przeżycia i przygody młodości.
Stosunek Czarnego do Barbary był obojętny i wyrachowany. Traktował ją nie jako bliską, darzoną sentymentem krewną, lecz wyłącznie jako atut w wielkiej grze o wyniesienie rodu. Ciągle ją też pouczał, musztrował, strofował, wiecznie był z niej niezadowolony. Wydaje się, że stanowili bardzo różne osobowości. Możliwe, iż zaistniała między nimi nieznana przyczyna tej obustronnej niechęci, a nawet wrogości. Może dzieliła ich jakaś tajemnica nie znana historykowi. WT każdym bądź razie jego współdziałanie z Barbarą wynikało jedynie z układów rodowo-politycznych. W gruncie rzeczy nawet jej nienawidził i ubolewał, że rodziła się „z krwi radziwiłłowskiej“ 14. Jego rzutkość i zdobyty
2. Mikołaj Radziwiłł Czarny — sztych Hirsza Leybowicza podług portretu z wieku XVI, z dzieła: T. Dobrowolski, Polskie malarstwo portretowe. Ze studiów nad sztuką epoki sarmatyzmu, Kraków 1948, tabl. 35.
autorytet spowodowały jednak, że poczynania i dzieje Barbary w dobie związku z królem były często inspirowane i kontrolowane właśnie przez Mikołaja Czarnego.
Wysnujmy wnioski z przytoczonych faktów, przedstawmy sylwetę Radziwiłłów pierwszej połowy XVI wieku. Biologicznie prezentują się dobrze, jest to przecież ród nowy, młody, nie obciążony dziedzicznie. Nie zawierają, tak szkodliwych ze względów zdrowotnych, małżeństw krewniaczych. Pobierają się z kobietami innych środowisk, a nawet innych narodowości. W ich domach widzimy liczne Rusinki i Polki. Nie popełniają mezaliansów, żenią się z kobietami równych sobie, ale nie wygasających rodów. Spotyka się pośród nich nawet reprezentantki zupełnie nowej szlachty, np. Bonerów. Nie wydaje się więc, by małżonki wnosiły im jakieś poważniejsze obciążenia genetyczne.
Ród nękają pewne choroby, nie spotyka się jednak pośród Radziwiłłów kalek, jednostek upośledzonych fizycznie i psychicznie, w jakie obfitują dzieje tej rodziny w XVII—XVIII wieku. Nie ma maniaków, dziwaków, psychopatów, nie ulegają zboczeniom, nie noszą znamion degeneracji. Odwrotnie, cechuje ich biologiczna młodość, prężność, świeżość. Zyjący w dobrych warunkach bytowych, prowadzący przeważnie higieniczny tryb życia, na ogół nie schodzą przedwcześnie; jeśli przeżyli dzieciństwo, to dożywają czasem nawet starości. Charakterystyczny jest dość zaawansowany wiek w chwili zgonu ojca Barbary, jej braci oraz siostry ,5.
Na stosunkowo dobry stan zdrowotny tego rodu wskazuje także żywotność, występujący pośród Radziwiłłów przyrost naturalny. Jerzy, ojciec Barbary, miał z dwóch żon troje dzieci. Mikołaj Rudy tylko dwróch synów, jednak kanclerz Mikołaj, zmarły w 1522 roku, miał trzech synów i trzy córki, Jan Mikołaj, zmarły w tymże roku, dwóch synów i dwie córki, Mikołaj Czarny wychował aż czterech synów i cztery córki. Stąd też historyk Kazimierz Bartoszewicz pisze, że byli wówczas „płodni jak króliki“ 16.
Dobre podłoże biologiczne, sprawnie funkcjonujący substrat ludzki rzutuje na ich aktywność i dynamizm, są ludźmi czynu i walki. Sprawność fizyczna umożliwia im udział w kampaniach wojennych, życiu publicznym, wojażach, łowach. Są bardzo ruchliwi, przemierzają raz po raz wielkie połacie kraju, szybko przenoszą się z Wilna czy Dubinek do Brześcia, Warszawy, Piotrkowa, Krakowa.
Radziwiłłów cechuje aktywność, równocześnie jednak zachłanność, bezwzględność, agresywność. WT ich działaniu wszystkie środki były dozwolone, jeśli prowadziły do celu. Istnieją jednak znaczne różnice w postawach między pokoleniem rodziców i stryjów Barbary a generacją jej braci. Pokolenie Jerzego Radziwiłła wzrosło w bardziej prymitywnym klimacie intelektualnym i emocjonalnym, w polu działania przede wszystkim tradycyjnych zwyczajów litewskich i wpływów kultury rus-skiej. Pokolenie to wychowuje się na Litwie, mówi i pisze po rusku, przejawia brutalność i skrajną agresywność. Jest mocno spojone więzią rodową, programem politycznym, wyznaniem wiary. Pokolenie braci Barbary wychowane jest już przede wszystkim na wzorcach polskich, w pewnej mierze renesansowych, mówi i pisze po polsku, czuje się kulturalnie Polakami. Młodzi Radziwiłłowie nieraz przebywają dłuższy czas na królewskim dworze krakowskim, „oswajani“ są przez ludzi królowej Bony. Te oddziaływania kulturalne powodują, że generacja Barbary nie jest już tak „barbarzyńska“, tak żywiołowa i zaborcza. Pokolenie to operuje nowymi, bardziej zachodnieuropejskimi metodami. Potrafi się lepiej maskować, jest zręczniejsze, bodaj podstępniejsze. Jest też bardziej zróżnicowane pod względem kulturowym. Pośród Radziwiłłów tej doby pojawiają się rozbieżności na temat poglądów religijnych, metod i celów politycznych, pogłębiają się rozdźwięki osobiste. Czynniki spajające są jednak silniejsze, stąd też w dalszym ciągu tworzą potężną koterię ciążącą nad życiem społecznym kraju.
Zarówno w postępowaniu ojca jak i braci Barbary występuje częsty czy nawet typowy dla postaw ludzi ówczesnej epoki dualizm etyczny. W myśl tego pewne zasady moralne uważali oni za obowiązujące tylko wobec swej rodziny, wprost przeciwne postępowanie wobec obcych uważali za moralne, a nawet chwalebne. Stąd też na ich rozkaz dokonuje się mordów, gwałtów, podpaleń, bez skrupułów nieprawnie zagarniają ziemie i narzucają poddanym powinności. Jakiekolwiek próby działania na szkodę rodu powodują jednak lamenty, protesty sądowe i uciekanie się pod protekcję Krakowa, a szczególnie tak wiele znaczącej królowej Bony. (Czyni to zarówno Jerzy jak i Mikołaj Rudy — rodzina królewska dobrze ich znała.)
Społeczeństwo pojmowali hierarchicznie: chłopstwo, mieszczaństwo, nawet szlachtę traktowali jako masę powołaną do pracy czy służby wojskowej. Nędzę tłumów uważali za stan naturalny, zgodny z porządkiem rządzonego „wolą boską“ świata. Byli przeciwni demokratycznym przeobrażeniom w zakresie stosunków politycznych, do jakich dążyła litewska szlachta. Za siłę napędową społeczeństwa, za grupę powołaną d^--pę^ewodzenia narodowi uważali oligarchię. Widać wyraźnie ich ^lekceważący stosunek do ludzi stojących niżej socjalnie. Re&^dujący wg Wspaniałych dworach i obronnych zamkach, otoczeni przybocznymi strażami, karmieni bielutkim chlebem, mięsiwami, miodem i zagranicznymi winami, żyją w innym świecie niż zabiedzone, szare, spożywające czarny, chleb, nie znające smaku wina masy ludowe feudalnej Litwy. Dysponując poddanymi i niewolnikami, złupionym i zdobytym złotem, zbrojnymi rotami żołnierzy, stanowią grupę kontrastującą stylem życia, ambicjami i osiągnięciami nie tylko z szerokimi kołami, lecz nawet ze środowiskiem wielu innych panów i „chudych kniaziów“. Są w ofensywie. Krok po kroku, szczebel po szczeblu pną się po drabinie bogactw, dostojeństw, urzędów. Dążą do przewodzenia Litwie, po cichu marzą o samodzielnym władaniu, w skrytych rojeniach już im się śni nawet korona!
Jerzy Radziwiłł jeszcze nie miał takich snów, jeszcze wystarczał mu tytuł hetmana i kasztelana, jego syn i bratankowie są już jednak książętami Imperium Rzymskiego, powinowatymi Jagiellona, na czole jego córki zalśni królewska korona! Ostatnie lata pierwszego półwiecza XVI wieku wyniosły dom radziwiłłowski do pozycji, jakiej jeszcze nie zajmował w dziejach.
Uwarunkowania biologiczne powodują, że chyba wszystkich cechuje duży temperament. Reagują szybko i żywo, są wybuchowi, impulsywni, często wręcz zapalczywi. Panujące obyczaje, uprzywilejowana pozycja, jaką zajmują, pozwalają na uzewnętrznienie tych cech. Szczególnie jaskrawo występują one w pokoleniu ojca Barbary, kiedy to Radziwiłłowie, dygnitarze i biskupi, dopuszczają się nawet rękoczynów, osobiście kaleczą ludzi. Obyczaje pokolenia Barbary są już bardziej polerowane, jej bracia są już bardziej „okrzesani“, niemniej i oni reagują nieraz żywięłowo. Ich popędy i namiętności tylko powierzchownie temperowane są przez katolicyzm, który zresztą rychło porzucą.
Obyczaje ich nie były purytańskie. Mężczyzn generacji Barbary we wczesnym etapie życiowym można zaliczać do przysłowiowej „złotej młodzieży“. Dość przypomnieć tu uczestnictwo w hulankach dworskich Mikołaja Czarnego, pociąg do trunków Mikołaja Rudego. Ich korespondencja wskazuje, że nie byli laikami w sprawach intymnych. Nie spotyka się pośród nich zwolenników białych małżeństw, nie kochają się nieszczęśliwie, nie posiadają dam serca. Miłość i kobiety traktują bardzo realistycznie, a nawet prozaicznie, z niejedną niewiastą mając do czynienia. Nie oznacza to jednak, by żyli rozwiąźle, by rujnowali się na wymagające znacznych ekspensów miłośnice. Obca jest im zarówno asceza, jak i kwietyzm. Znają przyjemności życiowe, lecz nie traktują - życia jako zabawy, nie podporządkowują rozrywkom innych celów. Ich żywe temperamenty, niestronienie od uciech życiowych zyskiwały im sympatię otoczenia, dzięki czemu potrafili też nawiązywać bliskie znajomości, przełamywać niechęci. Te towarzyskie zalety stanowiły atut w grze politycznej toczonej z innymi partnerami, pomagały rozładowywać nawet poważne napięcia.
Intelektualnie Radziwiłłowie w tym półwieczu nie błyszczą. Dość prymitywne pokolenia ojca i dziada Barbary zerwały zasadniczo więź z dawną kulturą litewską, nie miały zaś przygotowania i warunków, by włączyć się w rytm kultury Odrodzenia. Ich stosunek do kultury był ograniczony i zdecydowanie konsumpcyjny; o tym, by rozwijali jakąś działalność twórczą, nie mogło być nawet mowy. Dopiero bardziej wykształcone pokolenie Barbary kontaktuje się z kręgami reformacyjnymi, śledzi zachodzące wtedy przemiany, docierając do Akademii Krakowskiej, która zresztą lata świetności ma już za sobą. Wprawdzie nie studiowali jeszcze Radziwiłłowie za granicą, nie wojażowali, co czynili ich potomkowie, do Francji, Italii, a nawet Ziemi Świętej i Egiptu. Za pióro chwytali jedynie po to, by pisać lub podpisywać listy lub rachunki. Niedostępne są im jeszcze prace w językach obcych. Nie są także twórcami, jak niektórzy ich synowie, niemniej widać w nich zainteresowania, a nawet szlachetne pasje. Należy jednak mocno zaakcentować, że te tendencje przejawiali później, po śmierci Barbary, kiedy już wzbogacili się i „obrośli w piórka“. Wtedy to, naśladując w pewnej mierze króla, mecenasowali, gromadzili zbiory, umożliwiali znakomite przekłady Biblii. W pierwszym etapie swego życia, w latach trzydziestych i czterdziestych XVI wieku, nie mają na te rzeczy ani czasu, ani pieniędzy, są zbyt zaabsorbowani rozgrywkami politycznymi, budowaniem rodowej potęgi.
Polska szlachta i magnateria w pierwszej połowie XVI stulecia z pewną wyższością i niechęcią spoglądała na tych reprezentantów Litwy. Powody tego są liczne i złożone. Polscy panowie znali ich m. in. jako posłów Wielkiego Księstwa, a cele i metody ich poczynań uważali za szkodliwe ze względów państwowych. W 1504 roku kasztelan krakowski, Spytek z Jarosławia, ostro replikował m. in. podczaszemu Radziwiłłowi, późniejszemu kanclerzowi, i wypomniał łamanie przyrzeczeń, mówiąc: „Wy, panie podczaszy i panie Zabrzeziński, wiecie, coście przyrzekli w Mielniku!“ 17 W 1526 roku Jerzy Radziwiłł wraz z innymi posłami litewskimi namawiał Zygmunta Starego, by dla ubezpieczenia swego dziedzictwa na Litwie zamienił mitrę na koronę, „bo korona w koronę wcielona być nie może“ 18. Polscy panowie z ukrywanym lekceważeniem spoglądają na dygnitarzy nie mogących wylegitymować się historycznymi genealogiami, podczas gdy ich pradziadowie słynęli już za Piastów i Andegawenów. Szlachecki ruch egzekucyjny widzi w nich natomiast złowrogich oligarchów, przeciwników unii, podporę reakcji. Stąd też głosy o „Radziwiłłach-Zdradziwiłłach“. Ich połyskująca nowością mitra, dyplom książęcy, na którym jeszcze nie zdążył wyschnąć atrament, nie tylko nie wzbudzają szacunku, lecz irytują, działając na przywódców szlacheckich niby przysłowiowa czerwona płachta.
Społeczeństwu polskiemu są jeszcze Radziwiłłowie obcy, reprezentują obszary, które traktowane są jako ziemie egzotyczne, różniące się kulturą i obyczajami, mówiąc dzisiejszym językiem, opóźnione w rozwoju. Dość przytoczyć tu wypowiadane w 1517 roku opinie naszego znakomitego uczonego Macieja z Miechowa, który pisał o Żmu-dzinach: „Ludzie są tu wysocy i postawni, ale prostaccy i nieokrzesani“ 19. Na innym miejscu zaś piętnował odrażające obżarstwo możnych, nadmieniając: „Taki to wstrętny obyczaj panuje na Litwie, w Królestwie Moskiewskim, a już najbardziej i już bez żadnego skrępowania w Tatarii“20. Pewną niechęć, a nawet lekceważenie, które występowało w opinii polskiej wobec Litwinów, przenoszono także na ich możne rody. Czynnikiem dzielącym była także po prostu ich odmienność, inność. Mało przypominają wówczas schyłkowych, noszących czasem już znamiona degeneracji, lecz reprezentujących dużą kulturę osobistą i polityczną, słynących tradycjami Tęczyńskich, Tarnowskich, Kmitów, Ostrorogów. Rodzimymi polskimi magnatami staną się dopiero później, po panowaniu ostatniego Jagiellona, batoriańskim braterstwie broni, rokoszowej burzy początków XVII wieku, kiedy to już lide-rowali polskiej szlachcie. W pierwszej połowie XVI stulecia uosabiają jeszcze żywioł obcy, dopiero stapiający się w wielkim tyglu, jaki stanowiła wspólnota szlachecka Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
CM
Barbara Radziwiłłówna oceniana była tak za życia, jak i później, w historiografii i literaturze pięknej wyłącznie w aspekcie kryteriów obowiązujących w Polsce XVI wieku. Nie dostrzega się, że aczkolwiek już częściowo spolonizowana, stanowiła przecież produkt odmiennego, północnego kręgu kulturowego, kształtującego się niezależnie od wpływów zachodnich. Stąd też jej odmienne zachowanie, inne obyczaje, które tyle kłopotu sprawiały współczesnym polskim rygorystom, jak i takiegoż pokroju potomnym. Źródeł tej odrębności Barbary należy szukać w oddziaływaniu na nią innych wpływów kulturowych, innych wzorców i tradycji. Niniejszy rozdział ma na celu zapoznanie czytelnika z odmiennym klimatem kulturowym Wielkiego Księstwa Litewskiego, co umożliwi głębsze zrozumienie poczynań i reakcji naszej bohaterki.
Pozycja społeczna kobiet europejskich w pierwszej połowie XVI wieku była bardzo zróżnicowana. Na ogół przyjmuje się, że wraz z rozwojem stosunków feudalnych, szczególnie od XIII stulecia, kobiety traciły w stosunku do mężczyzn swoją pozycję, miały coraz bardziej ograniczoną osobowość prawną, były dyskryminowane obyczajowo. Na terenach Słowiańszczyzny, w początkach kształtowania się feudalizmu pozycja ich była jednak dość silna. Stanowisko kobiety, zwłaszcza jako mężatki i wdowy, było w dużym stopniu równorzędne ze stanowiskiem mężczyzny. Ugruntowanie się feudalizmu spowodowało jednak osłabienie, pogorszenie tej pozycji. Wystąpiło to w Polsce, gdzie kobiety nawet w dobie Odrodzenia odgrywają niewielką, poślednią rolę. Historyk kultury Roman Pollak pisze, że w tym czasie rola kobiety, jej stanowisko społeczne, jej horyzonty umysłowe, jej udział w zdobywaniu nowych wartości życiowych były jeszcze wciąż bardzo nikłe. „Rygory nałożone przez tradycyjne wychowanie w każdej z klas społecznych, ograniczenie do kręgu domu i kościoła, wszczepiane od średniowiecza ideały i wyobrażenia nie podważane śmielszą myślą krytyczną czy dyskusją — utrzymywały się siłą nawyku“ ’.
Nie można jednak zapominać, że ówczesna Europa stanowiła kontynent kulturalnie bardzo zróżnicowany, że Bałkany, Ruś, Skandynawia, kraje bałtyckie do omawianych czasów znajdowały się poza obrębem oddziaływania wpływów zachodnich lub podlegały im tylko w minimalnym stopniu. W związku z powyższym, na wsportmianych obszarach istniały odmienne stosunki kulturalne, obowiązywały odrębne prawa, społeczna pozycja kobiet była też inna niż na Zachodzie. Także na tych terenach stanowisko kobiety było różne, na ogół jej pozycja przedstawiała się jednak korzystniej niźli w orbicie oddziaływań wpływów rzymskich. Wynikało to m. in. z żywych tutaj tradycji przedchrześcijańskich.
Należy sobie zdawać sprawę z faktu, że chrystianizacja na Litwie rozpoczęła się przeszło 400 lat później niż w Polsce. W pierwszej połowie XVI wieku masy ludowe pozostawały tam w dalszym, ciągu pod silnymi wpływami kultów i praktyk pogańskich. Wiarygodne informacje na ten temat pozostawili podróżnicy i uczeni, jak również przedstawiciele administracji kościelnej i władzy państwowej. Zygmunt August w dniu 24 maja 1547 roku, pisząc w Wilnie o tych sprawach, stwierdzał: „Świeże jeszcze bardzo w tern naszem Wielkim Księstwie są powiewy chrześcijańskiej wiary. Tu bowiem, poza Wilnem, a szczególnie na Żmudzi, ciemny, nieokrzesany lud oddaje cześć boską (że zamilczę już o innych zabobonach) gajom, dębom, lipom, ruczajom, głazom, wężom wreszcie i składa im publiczne i prywatne ofiary“2. Biskup żmudzki Giedroyć jeszcze w 1587 roku tak pisał jenerałowi jezuitów: „W bardzo wielkiej części mego biskupstwa nie ma nikogo, kto by się raz w życiu spowiadał, nikogo, kto by się raz komunikował, nikogo, kto by umiał pacierz lub znak krzyża św.; nikogo, kto by miał jakąkolwiek wiadomość o tajemnicach wiary. Zadowalają się jednym: my nie lutrzy, w piątki mięsa nie jadamy. Powszechnie ofiarują gromom (tj. Perkunowi gromowładcy), czczą węże (gospodarzy domu), szanują dęby jako święte (ofiarując im kury, miody, sery w razie choroby czy nieszczęścia, dla odwrócenia złego), dusze zmarłych raczą ucztami i wiele podobnych dziwów za grzechy nie liczą“ 3.
Szlachta i magnaci litewscy zerwali z pogaństwem, szybko ulegli chrystianizacji. Z dawną kulturą wiązały ich jednak pewne więzy, zachowali np. resztki organizacji i ustroju rodowego4. Kobiety, nawet największych rodów, w pierwszej połowie XVI wieku często ulegały dawnym przesądom. Wszystkie w swym dzieciństwie stykały się ż dawnymi wierzeniami, korzystały z posług kobiet z ludu, nawet niewolnic, w mniejszym czy większym stopniu znajdowały się w polu oddziaływań przedchrześcijańskiej kultury. Z drugiej strony, w bardzo silnym stopniu promieniowała kultura ruska, zwyczaje panujące w kościele prawosławnym. Litwa, jak wiadomo, podbiła wiele ziem ruskich, które pod względem kulturalnym stały od niej wyżej, i jeszcze w pierwszej połowie XVI wieku ruski stanowił język urzędowy Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Tradycje rodzimej kultury, przyswojenie sobie osiągnięć kultury ruskiej, przyjęcie pewnych elementów kultury łacińsko-polskiej stworzyło w XV wieku stop, który symbolizowała postawa i pozycja księcia Witolda. Władca ten czynił duże wrażenie nawet na przybyszach z Zachodu, jeden z nich pisał, że jest on „bardzo potężnym księciem, który swym mieczem podbił dwanaście czy trzynaście królestw bądź krain“5. Przybysz ten podkreślał, że w otoczeniu księcia bawiły jego żona i córka, skądinąd wiadomo, że pozycja ich była na dworze litewskim wysoka. Możni Litwy do pierwszej połowy XVI wieku pielęgnowali Witoldowe tradycje, stali na straży swej kulturowej odrębności. Polonizacja obyczajów nastąpiła tam później, dopiero w połowie XVI wieku. Stąd też gdy Aleksander Jagiellończyk obejmował tron wielkoksiążęcy, apelowano doń: „Abyś nie włoskim, ani czeskim, ani niemieckim obyczajem, ale prawdziwie litewskim witoldowym rządził i sądził“6.
Obyczaj ten, zawierający w sobie m. in. wschodni ceremoniał stosowany wobec władców, dziwił i wręcz śmieszył polskich humanistów. W 1528 roku podkanclerzy Tomicki pisał do Jana Chojeńskie-go, donoszącego mu o powitaniu Zygmunta Starego i królowej Bony w Wilnie: „Nie mogliśmy się powstrzymać od wybuchów śmiechu czytając list wasz, w którym opisujecie powitanie długie i męczące, jakim tam przyjęto naszych najjaśniejszych władców. Nie powinny was jednak zadziwiać te niedorzeczności, albowiem wiele jeszcze później podobnych zobaczycie i usłyszycie“7. Bez względu na oceny był to jednak obyczaj inny, powstały pod wpływem odmiennych oddziaływań, czego większość historyków, nawet Aleksander Bruckner, nie dostrzegała, uważając, że możni Wielkiego Księstwa już od początku XVI wieku stylem życia i obyczajami nie różnili się od szlachty polskiej.
Badania Henryka Łowrmiańskiego wykazały, że pozycja kobiety w Litwie pogańskiej była bardzo zróżnicowana. Spotykało się tam żony--niewolnice, porywane i kupowane, całkowicie podporządkowane mężom; zdarzało się, że córki były sprzedawane, czasem nawet zabijane! Z drugiej strony pośród warstw wyższych kobieta zajmowała wysokie stanowisko społeczne i, jak pisze Łowmiański, „w życiu towarzystkim nie stała niżej niż mężczyzna“8. W tych kręgach przywiązywano duże znaczenie do pokrewieństwa po kądzieli, córki dziedziczyły majątek, żony traktowano jako towarzyszki życia. Już Tadeusz Czacki zwracał uwagę, że pozycja prawna kobiet litewskich była znacznie silniejsza niż polskich (potwierdza to w swych pracach Juliusz Bardach), że mogły one swobodnie dysponować majątkiem, także jako mężatki, dokonywać samodzielnie zapisów, podczas gdy w Polsce nie pozwalano im nic postanowić bez zgody męża czy krewnych. Czacki wiąże te różnice z istnieniem w Europie kręgu kulturowego związanego z tradycjami rzymskimi oraz północnego, powiązanego ze zwyczajami germańskimi. Pisze: „Rzymianie małżonki liczyli między ruchomości domowe, Germany i północne narody miały żony za wspólnice majątku“ 9. Różnice w dziedzinie prawnej kobiet polskich i mieszkanek Wielkiego Księstwa Litewskiego akcentował już wybitny prawnik polski XVI wieku Jan Cerasinus, który pisał o stosunkach polskich: „Kobiety u nas są za mężem jak dzieci, wolno im jeść, kiedy mąż da, a mając imion i skarbów dosyć, same są ubogie, bo pan mąż wszystko sobie dać, a małżonce dalibóg wszystek prowent odebrać może [...] Lepak w księstwie [Litewskim] może jejmość i samemu mężowi być dobrodziejką, i fundatorką być może, i niewolniki z rąk pohańców jej wykupić wolno. Nie zaszli to jedne kobiety w dwóch krajach, co jednego pana mają“. Wysoką pozycję prawną, swobodę obyczajową tamtejszych kobiet podnosi tak ważne źródło jak pochodzący z poł. XVI w., przypomniany ostatnio przez J. Ochmańskiego, traktat Michalona o zwyczajach litewskich. Michalon pisał, że kobiety mają za wiele swobody, której nadużywają, iż mają w istocie męskie prawa, a nawet rządzą, zajmują urzędy, władają włościami, miastami, dworami,0.
W opinii polskiej XV—XVII wieku krążyły uporczywe wersje na temat swobody erotycznej, ściślej zaś, rozwiązłości Litwinek. Opowiadano, że tam pożycie z cudzą żoną należy do zjawisk powszechnych, że z powodu oziębłości mężów żony trzymają sobie, za ich wiedzą i zezwoleniem, osobnych amantów, których jeszcze czasem opłacają. Jeden z nuncjuszów papieskich w czasach Władysława Jagiełły w urzędowej relacji podawał, że możne Litwinki mają jakby oficjalnych kochanków, którzy występują jako „pomocnicy małżeństwa“ 11.
Jeszcze w XVII wieku rozwiązłość Litwinek stanowi żelazny repertuar rozmaitych konceptów. Krzysztof Opaliński nadmieniał o Litwie:
Ktoś napisał, że sobie żoneczki chowają Poteszytelów, których Jeburones vocant.
Wacław Potocki wielekroć przedstawiał namiętne Litwinki, kochające się gdzie popadło, czasem nawet nie zważające na obecność osób trzecich. Podkreślał, że na Litwie „nie nowina“ amorować, gdyż
...rodzaj białogłowski krewki, Po matce im to idzie, dopieroż Litewkil2.
Zachował się dłuższy, dowcipny wiersz tego autora, który dworuje, że damy litewskie zwróciły się do Jowisza z prośbą, by pozwolił im dzieci rodzić bez bólu. Bóg przychylił się do prośby pod warunkiem, że podobnie jak klacze czy krowy, tylko raz do roku, będą miały stosunek z mężami. Na wieść o tym Litwinki zrezygnowały z łaski Jowisza, nie chcąc wyrzekać się całorocznych rozkoszy doznawanych w łożnicach małżeńskich.
Wersje te sprawiają kłopot historykom. Część uczonych całkowicie je odrzuca, traktując jako wytwór imaginacji i przejaw niechęci do obcych. Część zajmuje jednak bardziej ostrożne stanowisko, dopuszczając, iż przytoczone opowiadania mogły w jakimś stopniu odpowiadać prawdzie. Na przykład Jan Stanisław Bystroń uważa kwestię za otwartą, pisząc, że „bardzo powszechnym zarzutem wobec Litwinek była ich faktyczna czy zmyślona rozwiązłość“ 13. Na marginesie przytoczę głos słynnego Jakoba Burckhardta, który pisał, że w średniowieczu „miasta, szczepy i ludy całego Zachodu obrzucały się nawzajem szyderstwami i posługiwały żartami, w których niemal zawsze tkwiło ziarno prawdy, w formie co prawda karykaturalnej“ 14. Być może, tak było właśnie w omawianej sprawie. Wypowiedzi dotyczące rozwiązłości należy oczywiście przyjmować krytycznie, stojąc na stanowisku, iż wyolbrzymiają zjawisko, niemniej nie sądzę, by uważać je wyłącznie za wytwór fantazji czy wyssane z palca plotki. Znamienne, że w opinii zachodniej krążyły w XV—XVII wieku, w okresie, kiedy Litwa dopiero asymilowała się, przyswajała obyczaje szlachty polskiej. Wersje te znikają zaś w wieku XVIII, kiedy to szlachtę obu krajów cechuje już ten sam styl życia. Wskazuje to, że swoboda erotyczna Litwinek wywodziła się z okresu wcześniejszego, gdy zaś obyczaje całkowicie się upodobniły, zniknęła podstawa do dowcipów i plotek.
Należy przypomnieć, że obyczaje seksualne społeczności dawnych wieków kształtowały się bardzo różnie. Chrześcijaństwo życie seksualne traktowało jako grzech, stworzyło wokół tych spraw klimat tabu, narzuciło swe poglądy społeczeństwu średniowiecznemu utrwalając przekonanie, że moralnie dopuszczalne jest przejawianie tych potrzeb tylko w związku małżeńskim, i to przede wszystkim z myślą o pro-kreacji. W praktyce życiowej tolerowano co prawda prostytucję, w miastach średniowiecznych całe place i ulice zamieszkiwały nierządnice. Charakterystycznie brzmi informacja dotycząca soboru w Konstancji, że tenże zjazd zgromadził obok papieża i cesarza 3 patriarchów, 23 kardynałów, 27 arcybiskupów, 106 biskupów, 348 doktorów teologii, 142 pisarzy „oraz 170 krawców, 86 szewców, 89 kowali i 718 prostytutek“ 15.
Badający życie codzienne średniowiecznego Paryża Bronisław Geremek stwierdza, że prostytucja ma „swoje miejsce w mieście: obecność jej w średniowiecznym Paryżu jest w pełni zalegalizowana. Jest jednym z rzemiosł“ 16. Lupanary spotykamy wówczas we wszystkich znaczniejszych miastach Zachodu, m. in. w Londynie, Wenecji, Rzymie. Z płatnej miłości korzystali jednak tylko mężczyźni; kobiety, poza ludźmi marginesu społecznego, obowiązywała wierność, której strzegły nie tylko prawa i domowe straże, lecz czasem nawet osławione pasy cnoty, które stanowiły wynalazek chorobliwie zazdrosnych ludów południowych. Pisano np. u nas o Italii:
...gdzie żelaznym blachem
Mąż pięknej żonie kiep kryje przed gachem 17.
Na terenach Słowiańszczyzny, szczególnie w ich wschodniej części, w czasach przedchrześcijańskich występowała bardzo duża swoboda obu płci stanu wolnego. Bezwzględnej wierności wymagano od kobiety dopiero po zamążpójściu. Arabski Żyd Ibrahim ibn Jakub w swej relacji z X wieku pisał o Słowianach: „Kobiety ich, kiedy wyjdą za mąż, nie popełniają cudzołóstwa, ale panna, kiedy pokocha jakiego mężczyznę, udaję się do niego i zaspokaja u niego swą żądzę. A kiedy małżonek poślubi [dziewczynę] i znajdzie ją dziewicą, mówi do niej: «gdyby było w tobie co dobrego, byliby cię pożądali mężczyźni i z pewnością byłabyś sobie wybrała kogoś, kto by wziął twoje dziewictwo». Potem ją odsyła i uwalnia się od niej“ ,8. Chrzęść jaństwo wypowiedziało tej swobodzie bezwzględną walkę, na przestrzeni wieków wpajano społeczeństwu nowe zasady, w myśl których dziewictwo stało się zaszczytem, skarbem, zaś akt seksualny — rzeczą grzeszną i wstydliwą. Takie poglądy zaszczepiono także społeczeństwu polskiemu, którego obyczaje w XVI wieku stają się bardziej rygorystyczne, choć były oczywiście jeszcze bardziej liberalne niż w dobie kontrreformacji.
Gdy Zygmunt August wystawił na Wawelu zakupione na Zachodzie arrasy, największe zainteresowanie pośród widzów budziły nagości w pewnych scenach z księgi Genesis, gdyż w takim ujęciu były to sceny u nas nie spotykane. W związku z powyższym niektórym postaciom na arrasach dodano później drobne osłony |ę.
W ówczesnej Polsce, szczególnie po dworach i dużych miastach, obserwowało się co prawda także obyczaje rozwiązłe, uprawianie pospolitej lub wyrafinowanej rozpusty. Instrukcja kapituły krakowskiej z 1551 roku w bardzo ujemnym świetle przedstawiała ówczesną hierarchię katolicką. Czytamy w niej m. in., iż wyżsi dostojnicy kościelni tonęli „w rozpuście i pożądliwościach cielesnych“ 20. Stąd też w tym czasie wysoka zapadalność, pośród pewnych kół, na choroby weneryczne. Rozwiązłość cechowała jednak przede wszystkim mężczyzn, rezerwujących tylko dla siebie korzystanie z pozamałżeńskich uciech, które znajdowali u nierządnic czy lżejszego prowadzenia się pań. Wychowane w rygorach kobiety na ogół poczęły kryć swe reakcje, wstydziły się intymnych doznań i uniesień, stąd też nawet opinie o chłodnym temperamencie niewiast, narzekanie na ich oziębłość, podnoszone przez znających zagraniczne panie wojażerów. Na przykład Hieronim Łaski „żądał czegoś od Boga dla większego ciepła Polkom“ 21.
Inaczej było na Litwie. W czasach przedchrześcijańskich zwyczaje litewskie dozwalały na małżeństwa między krewnymi, czasem poślubiano nawet macochy. Nie zachowały się żadne wzmianki stwierdzające, że Litwini przywiązywali większą wagę do dziewictwa. Od kobiety wymagano nie tyle niewinności, ile płodności, oczekiwano od niej przede wszystkim rodzenia synów. Według pewnych poglądów dość powszechne było tam współżycie seksualne przed zaślubinami22. Ponieważ na Litwie zwyczaje pogańskie nie były zbyt odległe czasowo, dlatego i w omawianym okresie w jakimś stopniu musiały oddziaływać.
Litwa znajdowała się też w polu oddziaływania innych wpływów, przede wszystkim ruskich. Jest zaś bezsporne, że kulturę ruską cechowała większa swoboda erotyczna. Kronikarz Nestor zanotował wiele drastycznych faktów, dotyczących swobodnego współżycia seksualnego, nawet zabaw orgiastycznych praktykowanych na podłożu kultów przedchrześcijańskich. W tamtejszej kulturze występowało też często sno-chactwę, to jest pożycie teścia z synową 2\ Cerkiew próbowała wykorzenić te zwyczaje, stanowisko kościoła wschodniego było jednak w sprawach erotycznych bardziej liberalne niźli rzymskiego. Stąd w średniowieczu zarysowały7 się różnice między stosunkowo swobodnymi obyczajami ruskimi a polskimi. Długosz wspominał np. „piękne i zalotne“ kijowianki, piętnował „rozpustne obyczaje“ tamtejszej ludności 24. Źródłowe badania Juliusza Bardacha wykazały, że na terenach ruskich, wchodzących w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego, w XVI wieku pośród wszystkich warstw spotykało się liczne wypadki współżycia bez ślubu kościelnego z tzw. żonami niewieńczonymi, czyli nieślubnymi. Według powszechnych tam poglądów aktem rozstrzygającym o zawarciu małżeństwa był nie ślub kościelny, ale świeckie wesele połączone z pokładzinami. Na tych terenach przeprowadzano też wtedy rozwody, dopuszczane przez cerkiew, udzielane jednak przede wszystkim przez władze świeckie, które ciągnęły z tego finansowe dochody.
Tego rodzaju zwyczaje oddziaływały na litewską ludność katolicką. Dowiadujemy się o tym bezspornie m. in. z wystosowanego w 1540 roku pisma okólnego Zygmunta Starego, świadczącego, że także pośród katolików spotykało się współżycie bez ślubu: „Inszyje w błuti mieszkajut’, nie wenczajutsia i deti mewajut’, a swoi żony od siebie odhaniajut, i tak też żony od mużów utekajuf i za inszych idut i wenczajut’“ 25.
Swobodę obyczajową Litwinek tych czasów pośrednio lub często bezpośrednio potwierdza tak ważne źródło jak statut litewski. Znamienne, że pierwszy statut, z 1529 roku, nic nie mówił o cudzołóstwie ani tzw. zwodnictwie. Dopiero drugi i trzeci wymierzały za te poczynania wręcz drakońskie kary. Schwytana na zdradzie małżeńskiej żona miała być, wespół z partnerem, karana sądownie śmiercią. (Zdrada męża nie podlegała jednak żadnej karze, chyba że miał stosunek z mężatką). Jeśli chodzi o zwodnictwo, drugi statut z 1568 roku głosił: „Wszystkie zwodnice lub zwodnicy, dla utrzymania sprośności i namawiania kobiet do rozpusty, cierpieni być nie mają, owszem nos i uszy mają być takim ludziom oberżnięte, a gdyby jeszcze po otrzymanej karze takie popełniali, gardłem winy karanymi będą“ 26.
Historycy XIX-wieczni uważali, iż wydawanie surowych przepi-
sów w drugim i trzecim statucie, to znaczy w drugiej połowie XVI wieku, wynikało z rozluźnienia obyczajów. Pisali, że „ukaranie na gorącym uczynku pojmanego cudzołożnika zostawiał starodawmy zwyczaj woli ukrzywdzonego. Ten rodzaj prywatnej zemsty długi czas był dostatecznym dla zachowania domowej spokojności [...]. Lecz gdy się przykłady podobnych nieporządków mnożyć zaczęły, dawny zwyczaj w wyraźne zamieniono prawo [...] prawodawcy Litwy surową przepisując karę na zwodników i zwodnice, chcieli. razem i krzewieniu się rozpusty zapobiec“ 27. Interpretacja taka nie jest właściwa. Pierwszy statut milczał w tej materii dlatego, że w zwyczajowym prawie litewskim po prostu nie stosowano drakońskich kar wobec niewiernych żon czy wszelkich pozamałżeńskich kontaktów seksualnych, gdyż prawdopodobnie nie uznawano ich za poważniejsze przestępstwo. Surowsze jednak pod tym względem były obyczaje germańskie czy polskie. Relikty tych kar przetrwały u nas jeszcze do czasów Bolesława Śmiałego, który niewiernym żonom swych rycerzy „każę do ich piersi przystawić szczenięta“ 28. Badania historyczne wykazały, że wcześniej dopuszczano się wobec cudzołożnic jeszcze surowszych kar, z okaleczeniami włącznie 29.
Dopiero pod wpływem prawa zachodniego pozamałżeńskie kontakty seksualne zaczęto traktować jako przestępstwa, które podlegają karze okaleczenia, a w przypadku cudzołóstwa — nawet śmierci. Nie sądzę, by w XVI wieku zwiększyła się rozwiązłość, tylko prawodawcy litewscy stali się na te zjawiska bardziej uczuleni. Nasuwa się tu analogia z działalnością Bolesława Chrobrego, który dążąc do wyplenienia słowiańskiej swobody seksualnej wzorem germańskim, skazywał „cudzołożników“ na powolną śmierć lub obcięcie sobie samemu genitaliów
Swobodę obyczajową Litwinek potwierdzają inne przepisy. Wiadomo, że w zwyczajowym prawie słowiańskim dzieci nieślubne posiadały te same prawa, co dzieci pochodzące z małżeństwa. Z dzieci nieślubnych wywodzili się nawet panujący, np. u nas takim dzieckiem był Zbigniew, syn Władysława Hermana. Po przyjęciu chrześcijaństwa sytuacja dzieci nieślubnych w całej Słowiańszczyźnie uległa pogorszeniu. Pod wpływem zachodnim poczęto je prawnie i obyczajowo dyskryminować, zwąc zelżywym, obcego pochodzenia mianem „bękartów“. W Polsce XVI—XVII wieku niechęć do dzieci nieślubnych przybiera postać wręcz patologiczną, okrutną.
Podobną ewolucję dostrzec można w stosunkach litewskich. Litewskie prawo przedstatutowe postanawiało, iż dzieci pochodzące ze związku pozamałżeńskiego z niewolnicą zyskują wolność, tylko nie dziedziczą po ojcu31. W każdym razie traktowało je stosunkowo łagodnie i humanitarnie. Dopiero późniejsze statuty odbierają im wszelkie prawa familijne, dyskryminują m. in. za pomocą takiego przepisu: „Kto by bękarta zabił, wolny jest od kary gardła (śmierci)“ 32. Wiele wskazuje, że w świetle dawnych zwyczajów posiadanie dzieci nieślubnych nie było czymś bardzo nagannym. Dopiero pod wpływem polskim, pod presją krytyki i prawdopodobnie drwin z tej tolerancji, „zeuropeizowano“ przepisy, pogarszając sytuację bastardów. WT aspekcie tej sytuacji stają się jednak bardziej zrozumiałe i wiarygodne informacje, iż panny, nawet znanych rodów, jeszcze w pierwszej połowie XVI wieku miewały dzieci. Dopiero później fakt taki stanowił wprost niedopuszczalny skandal obyczajowy.
Na większy liberalizm obyczajowy wskazuje również szereg innych faktów. W Polsce wdowy przez okres jednego roku i sześciu tygodni obchodziły żałobę, nie wychodząc oczywiście w tym okresie za mąż. Prawa litewskie, znów pod wpływem zwyczajów północnych, naznaczały tylko sześciomiesięczne wdowieństwo; z brzmienia statutu wynika, że część kobiet nawet ten okres uważała za nazbyt długi. O ich temperamentach świadczy również decyzja, że za mężów wybierały sobie nieraz ludzi niższego stanu, poddanych czy służących. Wprawdzie takie mezalianse zdarzały się także w innych kręgach kulturowych, wydaje się jednak, że zjawisko to na Litwie było stosunkowo częstsze. Historyk XIX-wieczny ubolewając nad tymi związkami pisze, że majętne wdowy „słuchając tylko namiętności niewiele o równość urodzenia dbały [...] swoich służalców przybierały sobie za mężów“33. Zdarzało się, że i panny wychodziły za mąż tylko z upodobania, wbrew woli rodziców. Statut litewski tego zabraniał, równocześnie jednak w pewnym stopniu patronował, bowiem zaznaczał: „Gdyby krewni i bliscy niesprawiedliwie przeszkadzali iść za mąż, ma się udać (panna) albo do rządu, albo do innych krewnych“ 34. Jest rzeczą zrozumiałą, że takie małżeństwa nie stanowiły specyfiki litewskiej, stwarzały jednakże poważniejszy problem, niż miało to miejsce w Polsce.
Z okresu XV i początków XVI wieku można przytoczyć liczne fakty świadczące, że obyczaje litewskie były dość swobodne, iż mniej tam dbano o reputację przyszłych małżonek. Wielką wagę, potwierdzającą poprzednie rozważania, posiada głos publicysty z czasów Zygmunta Augusta — Andrzeja Wolana, który wersje o „pomocnikach małżeńskich“ trzymanych za aprobatą mężów traktuje jako kłamstwo. Stwierdza wszakże, że na dawnej Litwie nie stosowano represji za
stosunki pozamałżeńskie: „Ależ iż żadne nigdy prawa w tym narodzie przeciwko cudzołożnikom nie były postanowione, za czem też nie bojąc się żadnej grozy, tym bezpieczniej niewiasty na wszystko się złe udawały“. Oburza się, iż część opinii traktowała to jako zachowanie nie naruszające praw ni zwyczajów. Z jego licznych wypowiedzi wynika, że jeszcze w połowie XVI w. swoboda erotyczna kobiet stanowiła na Litwie zjawisko częste. Potwierdza tę opinię wspomniany traktat Michalona. Akcentował on m. in. zbyt wielką swobodę kobiet w obyczajach, nawet ubiorach (oburzało go, że nosiły się po męsku)35. Znamienne jest powtarzanie tych opinii publicystycznych, nie podnoszonych już w następnym stuleciu.
Silniejsza pozycja prawna, obyczajowa kobiet litewskich, występujący tam odmienny klimat kulturowy powodował, że przedstawicielki wielkich domów mogły prowadzić bardziej czynny i swobodny tryb życia niźli panie polskie. Niewiasty Wielkiego Księstwa Litewskiego demonstrowały też w pierwszej połowie XVI wieku niejednokrotnie nieprzeciętne temperamenty, energię i inicjatywy. Doprowadzało to czasem nawet do zaburzeń, konfliktów, rozlewu krwi. Około 1540 roku mówiło się np. o postępowaniu Ulany Michałowej Mścisław-skiej, którą historyk Ludwik Kolankowski nazywa herod-babą, pisząc, że stworzyła „formalne piekło na wschodnich powiatach województwa wileńskiego, rozbijając, niszcząc i łupiąc na prawo i lewo, kogo i gdzie się dało“ 36. Nic więc dziwnego, że ściągnęła na siebie mnóstwo procesów, skarżyli ją m. in. biskup żmudzki i wielu wielmoży. Stosunki istniejące w Wielkim Księstwie Litewskim umożliwiły w tym samym czasie burzliwą działalność Beacie Ilinie z Kościeleckich Ostrogskiej, dokoła której przez wiele lat kotłowały się sprawy całego Wołynia. Działalność energicznej księżnej spowodowała reperkusje o zasięgu ogólnokrajowym. Jeśli chodzi o jej życie prywatne, to można podać znamienny szczegół, że jej drugi mąż, przystojny i zmysłowy mężczyzna, Olbracht Łaski, był od niej młodszy o 21 lat. Małżeństwo to skończyło się zresztą fatalnie, bowiem Łaski, zagarnąwszy skarby i dobra, uwięził Beatę w położonym w Tatrach słowackich Kieżmarku 37.
W Wilnie przebywała w tym czasie na dworze biskupa wileńskiego Jana z książąt litewskich jego matka, słynna Telniczanka. Była to eks-nałożnica Zygmunta Starego, który właśnie z nią miał wspomnianego Jana. Król wydał ją za mąż za podskarbiego Kościeleckiego. Fakt ten wzburzył opinię koronną, zarzucano podskarbiemu, że zhańbił ród, bojkotowano go rodzinnie i towarzysko. Piętnowano także postępowanie Telniczanki, która, jeszcze jako wdowa, była kobietą w przy-
33
3 — Barbara...
słowiowych pretensjach. W czasie pobytu w Wilnie znana była z upodobania do strojów, flirtów i zabaw w towarzystwie młodzieży. Nie słychać jednak, by jej postępowanie wywoływało tam naganę, oburzenie wzbudzało bodaj tylko w Koronie 38.
WT tym kontekście kulturowym należy też spojrzeć na życie i obyczaje krewniaczek naszej bohaterki. Na początku XVI wieku głośno było w całej Rzeczypospolitej o życiu i działalności stryjenki Barbary, Anny z Radziwiłłów, księżnej mazowieckiej, żony Karola II Rudego (1476—1522). Była to energiczna, ambitna niewiasta, która po śmierci męża samodzielnie władała Mazowszem, tępiąc m. in. samowolę rycerstwa. Opinia koronna niechętnie oceniała poczynania niezależnej Litwinki, Polaków raziła jej swoboda obyczajowa. Zarzucano jej rozwiązłość, wymieniano z nazwiska amantów, głoszono, że deprawowała synów — Janusza i Stanisława, utrzymując dla nich istny harem złożony z ośmiu nierządnic. Jest pewne, iż otwarcie zabiegała o względy Zygmunta Starego, jeszcze jako królewicza, przesyłając mu listy i rozmaite prezenty w postaci np. sokołów, ubitej zwierzyny, podejmując hucznie na swoim Mazowszu. Później, jako wdowa, ofiarowywała oficjalnie swą rękę owdowiałemu królowi, który jednak dość lekceważąco potraktował te oświadczyny39. W Koronie tego rodzaju inicjatywę uważano bowiem za coś niewłaściwego.
Pośród Radziwiłłowych ważne miejsce, szczególnie w aspekcie niniejszej książki, zajmuje matka naszej bohaterki. Nosiła również imię Barbara, wywodziła się ze znanej małopolskiej rodziny Kolów7 herbu Junosza, była córką kasztelana halickiego, późniejszego wojewody podolskiego, Pawła z Dalejowa, który zmarł w 1509 roku40. Data jej urodzenia nie jest znana; około 1515 roku poślubiła Jerzego Radziwiłła, prawdopodobnie urodziła się więc u schyłku XV wieku. Z różnych wzmianek można wnioskować, iż była urodziwą niewiastą. Należy przypuszczać, że posiadała kulturę osobistą, choćby z faktu, jaką wagę przywiązywała do domowego kształcenia córek. Nic nie słychać, by pożycie rodziców Barbary przebiegało niezgodnie, nie spotykamy żadnych śladów konfliktów. Po śmierci męża 18 IX 1544 roku swe dobra na Rusij ze względu na odległość od siedzib litewskich, przekazała pod opiekę wojewody Piotra Kmity 41. W okresie wdowieństwa nad jej sprawami majątkowymi czuwał syn — Rudy Radziwiłł, a następnie także Zygmunt August. Nazwisko jej rzadko figuruje w ówczesnych procesach, jakie w tym czasie toczyło wiele możnych Litwinek, a należy pamiętać, że żyła jeszcze 9 lat po śmierci męża. Stąd wniosek, że nie była pieniaczką ni awanturnicą, wiele wskazuje jednak, że nie potrafiła także gospodarzyć swymi rozległymi dobrami. Piszący na początku XVII wieku Rysiński, opierając się na tradycji istniejącej w kręgu radziwiłłowskim, określa ją jako kobietę „surowego i dojrzałego rozsądku“ 42. Nie można zawierzyć jednak temu sądowi, bowiem postawa kasztelanowej wzbudzała zastrzeżenia nawet pośród najbliższych krewnych. W świetle zachowanej korespondencji rodzinnej jawi nam się jako niewiasta ruchliwa, chętnie zmieniająca miejsce pobytu, lubiąca życie wystawne, otoczona liczną służbą. Jej styl życia jako teściowej królewskiej wzbudzał zastrzeżenia tak Zygmunta Augusta jak Mikołaja Rudego, w związku z powyższym trzeba było jej perswadować, a nawet nakazywać, i to od tronu, by wreszcie zamieszkała na jednym miejscu i zmieniła swe postępowanie. Familię raziła jej rozrzutność, ze wzmianek wynika, że była nawet utracjuszką! Zygmunt August wyraźnie instruował w 1549 roku szwagra, że należy hamować i kontrolować poczynania pani kasztelanowej, pisał: „Tego potrzeba strzec, aby się p. matka wasza co najbardziej umiarkowała, zwłaszcza w sługach i we wszystkim innym, aby tym mniejsza wam utrata była“43. W tym czasie była jeszcze w pełni sił, aczkolwiek przypomniano jej o „zeszłości“ lat, bowiem król wspomina, że w Wilnie w razie choroby może szukać pomocy u lekarzy i w aptekach, traktuje to wszakże jako ewentualność wchodzącą w rachubę dopiero w przyszłości, formułuje bowiem swą opinię: „Uchowaj Boże choroby jakiej“ 44, z czego wynika, że do 1549 roku tej pomocy lekarskiej nie potrzebowała. Pewne enigmatyczne sformułowania w liście królewskim otwierają pole do domysłów, że postępowanie Radziwiłłowej wzbudzało zastrzeżenia także z innych powodów. Prawdopodobnie chodziło o jej przygody miłosne, o których wiele plotkowano w Koronie. Stąd też nawet tonujący wszystkie sprawy związane z królową Barbarą Michał Baliński pisze o jej matce jako o niewieście „niegdyś przebiegłej, a w sztuce podbijania serc męskich doświadczonej“ 45. Inny badacz stosunków litewskich, Teodor Narbutt, charakteryzuje ją słowami: „Zalotna, hojna i prowadząca życie wystawne“ 46.
Opinie społeczeństwa polskiego miały charakter bardzo napastliwy, tendencyjny, stąd też należy traktować je jako plotki, niemniej z pewnych względów zasługują na uwagę. Tak więc Stanisław Górski pisał, że o Radziwiłłowej „źle mówiono“, napomykał też o jej „bezeceństwach“ 47. Powiadano, że miała być kochanką Zygmunta Starego. Wersja ta nie znajduje żadnego potwierdzenia, wiadomo tylko, że zarówno Zygmunt I jak królowa Bona znali ją dość dobrze, mieli bowiem nieraz do czynienia z Jerzym Radziwiłłem i jego otoczeniem. Fatalnie przedstawia się kasztelanowa w świetle demagogicznych mów Stanisława Orzechowskiego, który głosił m. in., że Barbara „miała taką matkę, o której zawsze źle słyszało się z powodu jej lubieżności, bezwstydu, trucicielstwa i czarów“ 48. Są to oczywiście ogólniki, Orzechowski jest trochę plotkarzem, stojącym na straży „dobrych obyczajów“. Przypuszczam jednak, że jego oskarżenia dotyczące swobody obyczajowej wynikały w pewnej mierze z przedstawionej w tym rozdziale odrębności kulturowej kobiet litewskich, których postawę kasztelanowa najprawdopodobniej przejęła. Informację o zajmowaniu się czarami potwierdzają inne źródła, m. in. wspominał o tym także Górski. Należy jednak dodać, że w czary, uroki, czarnoksięskie balsamy wierzono wówczas powszechnie w całej Europie, wiarę tę podzielali u nas tak światli ludzie, jak królowa Bona, Zygmunt August, Stefan Batory. Natomiast zarzut rzekomego trucicielstwa jest wierutnym wymysłem nie znajdującym żadnego potwierdzenia. W sumie wersje, które krążyły w Polsce na temat Radziwiłłowej, były bardzo ogólnikowe i tendencyjne, nie mogą stanowić też podstawy do stawiania jakichś odpowiedzialnych ocen. Można tylko zwrócić uwagę na fakt, że nie mówiono o jej surowości, okrucieństwie czy zachłanności, eksponowano przede wszystkim rozwiązłość. Możliwe, że fama o jej rozwiązłości była przejaskrawiona, z wielbicieli czyniła kochanków. Jest jednak bezsporne, iż wzbudzała zainteresowanie mężczyzn. Na przykład w 1522 r. zakochał się w niej, podczas pobytu dworu królewskiego w Grodnie, młody magnat polski Andrzej Górka, co zainspirowało do napisania swobodnego wiersza jego krewniaka biskupa Andrzeja Krzyckiego. Historyk kultury C. Backvis traktuje to zdarzenie jako „występną miłostkę“, a Radziwiłłową określa w ogóle jako kobietę „bezwstydną“. Nie wdajemy się w polemiki, czy Backvis ma rację, możemy tylko stwierdzić, że opinia o dwuznacznej przeszłości erotycznej kasztelanowej miała pewne podstawy.
Postać kasztelanowej musiała być jednak w dużym stopniu kontrowersyjna. Wskazuje na to m. in. fakt, że po ogłoszeniu małżeństwa Barbary z królem nie wyjechała z nią do Polski, nie była tu nawet zapraszana. Niewiele mówi się o niej w korespondencji pary królewskiej, nie stawia nigdzie za wzór. Pozostawała bez wątpienia w cieniu, widać nie chciano się z nią specjalnie prezentować. Na jej pogrzebie (zmarła w 1550 roku po krótkiej, nieznanej chorobie) parę monarszą reprezentował nie jakiś dostojny dygnitarz, choć była przecież teściową monarchy, lecz mniej znaczący dworzanin Stanisław Pieniążek, podczas gdy w roku 1551, w pogrzebie stryjecznego brata Barbary — Jana Radziwiłła, sam król Zygmunt August osobiście brał udział. Wspomniany Narbutt występuje z hipotezą, że Radziwiłłowa początkowo sama chciała nawiązać stosunek miłosny z królem i że Barbara po prostu ją ubiegła. Autor zwraca także uwagę na jej późniejsze odsunięcie się od córki. „W biegu dalszych rzeczy ustronienie się jej ze sceny zapowiadać zdaje się niejakie niezadowolenie z wypadków, lubo pochlebnych, lecz nie takich jakby życzyła. Córka, jak nieraz bywa, przecięła widoki matczyne“ 49.
Hipoteza ta nie znajduje potwierdzenia, całkowicie wykluczyć jednak jej nie można. W momencie poznania Barbary Zygmunt August był żonaty z młodą kobietą i panie pragnące bliższych z nim kontaktów nie miały żadnych podstaw, by roić o małżeństwie, w grę wchodził jedynie romans. Kasztelanowa miała wtedy około 45 lat, król był w wieku jej córek, lecz wcale nie odtrącał kobiet dojrzalszych, o czym na pewno dobrze wiedziała. Radziwiłłowa w żadnym razie nie stanowiła typu surowej, strzegącej „moralności“ matrony, jak to wmawiała większość historyków i poetów XIX wieku. Niejasne i ogólnikowe, często napastliwe informacje nie pozwalają na ostateczną ocenę jej charakteru i rodzinnej roli. Prawdopodobnie chętnie przejęła panujący na tych terenach model obyczajowy, sama zresztą pochodziła z pogranicza polsko-ruskiego i w jego duchu wychowywała swe córki.
Miała ich dwie — Annę i Barbarę. Anna urodziła się około 1518 roku i młodość spędziła przy matce. Dziwnie mało wiemy o tej Radziwiłłównie; to, co słyszymy, stanowi jednak „wodę na młyn“ wrogów pań radziwiłłowskich. Według wiarygodnych wersji panna Anna prowadziła się bardzo lekko i w stanie panieńskim miała rzekomo kilkoro dzieci! Historyk kultury Aleksander Bruckner uważa jej życie za „skandaliczne“. Faktem jest, że spotykały ją duże trudności z zamążpójściem, można przypuszczać, że jej konduita, nawet na stosunki litewskie, była nazbyt swobodna. Zapobiegliwy Jerzy Radziwiłł wcześnie zawarł umowę z Olbrachtem Gasztołdem, przewidującą, że Anna wyjdzie za mąż za syna kanclerskiego, Stanisława. Umowę tę zagwarantowano kaucją płatną do rąk króla. Gdy Anna dorosła, Gasztołdowie poczęli się jednak wymigiwać od spełnienia umowy. Sprawa trafiła przed sąd królewski, który latem 1536 roku wydał korzystny dla Radziwiłłówny wyrok. Hetman Radziwiłł oświadczył jednak niespodziewanie, iż zamiast Anny, co do której od dziesięciu lat ma umowę z Ostrogskimi, da
Gasztołdowi młodszą córkę, Barbarę. Gasztołdowie chętnie przystali na tę propozycję i 20 października 1536 roku spisany został akt, mocą którego w następnym roku miał odbyć się ślub młodej pary.
Wystąpiły jednak znów trudności z Anną. Istotnie, hetman uzgodnił małżeństwo córki z synem Konstantego Ostrogskiego Ilią jeszcze w okresie, gdy młodzi byli dziećmi. Po dojściu do pełnoletności Ilia odrzucił jednak rękę Anny Radziwiłłówny. Hetman prawdopodobnie przypuszczał, że Ostrogski nie chce Anny ze względu na jej reputację, i zaproponował mu ożenek z młodszą córką, Barbarą, na co Gasztołdowie, co dość znamienne, wyrazili zgodę. Książę Ilia wszakże i tę propozycję odrzucił, będąc zaangażowany uczuciowo w’ Beacie Kościeleckiej. Wobec powyższego Radziwiłł wytoczył przed Zygmuntem Starym nowy spór o zmuszenie Ostrogskiego do ożenku z Anną, wydając tymczasem Barbarę za Gasztołda. Spór został ostatecznie rozstrzygnięty 20 grudnia 1537 roku, kiedy to król uwolnił księcia Ilię od wszystkich zobowiązań wobec Radziwiłłów 50. Oferowana różnym wielmożom Anna pozostała „na koszu“. Mimo nazwiska i posagu przez dłuższy czas nie mogła znaleźć stosownego kandydata na męża. Dopiero po ogłoszeniu zaślubin Barbary z królem udało się w 1548 roku uzgodnić Rudemu ślub siostry z przedstawicielem możnej familii, marszałkiem ziemi wołyńskiej Piotrem Kiszką. Kiszkę łączyły z Rudym jakieś sprawy finansowe, a w kwestii ich uregulowania, jak również samego mariażu, interweniował osobiście Zygmunt August. Indagowany przez niego marszałek oświadczył, że „ku temu memu ożenieniu nigdy mię tak wiele chciwość pieniędzy nie przyciągała, jako tego domu przyjaźń“ 51. Można wszakże przypuszczać, że właśnie fortuna Anny i wzgląd na protekcję władcy spowodowały jego decyzję. Z rozmaitych przyczyn, m. in. wskutek obecności Rudego przy parze królewskiej, ślub był odkładany. Zygmunt August godził się na przekładanie terminu, pilnował jednak, by związek został sfinalizowany, aby „dalsza zwłoka być na potem nie mogła“52. Można domniemywać, że zależało mu, by szwagierka wyszła za mąż, co prawdopodobnie spowodowałoby zmianę jej stylu życia. Ślub Anny nastąpił wreszcie w lutym 1549 roku. Panna młoda stawała na ślubnym kobiercu licząc sobie już przeszło 30 lat; nie wiemy, ile lat miał pan młody, jest tylko stwierdzone, że zmarł już w następnym 1550 roku. Po owdowieniu Radziwiłłówna wyszła drugi raz za mąż za księcia Semena Holszańskiego. Anna dożyła późnej starości, zmarła bowiem w 1600 roku.
Dokonana analiza przekonała zapewne czytelnika, iż kobiety litewskie czasów Barbary znajdowały się jeszcze pod silnym oddziaływaniem różnych, nie docierających do nas wpływów kulturowych. Występujący w Wielkim Księstwie Litewskim klimat kulturowy pozwalał im na większą samodzielność i swobodę obyczajową, m. in. w dziedzinie erotycznej. Kultura i tradycja umożliwiały też Barbarze prowadzenie znacznie swobodniejszego trybu życia, niż miałoby to miejsce, gdyby wychowała się w ulegającym wpływom zachodnim, kierującym się moralnością ukształtowaną w kręgu katolicyzmu środowisku magnaterii polskiej.