22,00 zł
Wanda Kieszkowska – Boży chłopczyna – Wicio de Fontgalland
Seria MŁODZI PRZYJACIELE JEZUSA
Chwała Jezusowi i Maryi Przenajświętszej!
Z prawdziwą radością oddajemy przepiękne opowiadanie historii życia chłopca – Wicia de Fontgalland, zmarłego w opinii świętości.
Na pozór nie różnił się niczym od zwykłych dzieci w tym wieku, tak, iż nikt, z jego najbliższych nawet, nie rozumiał całej głębi jego doskonałości duchowej.
Kiedy po śmierci syna państwo de Fontgalland kazali zrobić kilkadziesiąt odbitek jego fotografii, przeznaczonych dla znajomych, nie spodziewali się nigdy, że rozejdą się one w niezliczonej ilości egzemplarzy po całym świecie, że będą wciąż prośby o nowe i że nie będą mogli nadążyć z ich dostarczaniem.
Kiedy zaś matka zmarłego chłopca wydała swe szczere wspomnienia, nie przypuszczała zapewne, że zostaną one od razu rozchwytane, że liczba ich wydań dojdzie do nieprawdopodobnej wprost ilości, że zostaną tłumaczone na kilkanaście języków i dadzą początek bogatej literaturze, poświęconej jej ukochanemu synowi.
Mały, skromny, pokorny Wicio, ukochane dziecię Maryi, znajduje się teraz w niebie, przy małym Jezusie, którego od najmłodszych lat ukochał tak bardzo, że poświęcił bez wahania swe życie na Jego żądanie i zsyła na biedną ziemię promienne uśmiechy swych łask.
Trudno sobie wyobrazić, jak wielki wpływ wywiera to cudowne dziecko na tych, którzy się zetknęli z jego życiem.
Do rodziców jego przychodzą stosy listów z różnych części świata, z najdalszych zakątków ziemi, pełne uwielbienia, podziwu, wzruszenia i podzięki. Starzy, spracowani kapłani stwierdzają, że w życiu całym nie spotkali się nigdy z niczym równie pięknym i wzniosłym, z tak krótkim, prostym i tak zwykłym na pozór życiem Wicia. Młodzi czerpią z niego otuchę, wiarę w przyszłość i swe siły; nieszczęśliwi poczynają cierpliwie znosić brzemię swych krzyży, czyniąc z nich ofiarę Bogu, a zatwardziali grzesznicy uczą się kochać i poznawać Boga.
Cuda, spotykające ludzi za jego pośrednictwem, są niezliczone: chorzy śmiertelnie odzyskują zdrowie, wznosząc ku niemu modły z wiarą i ufnością. Zrozpaczeni, nie znajdujący znikąd wsparcia, zostają pocieszeni. Słabi stają się silni i niezłomni. Na jego wezwanie pierzchają smutki, nieszczęścia i pokusy.
Dzieci i starcy, nędzarze i możni, prostaczkowie, oraz najwznioślejsze dusze i umysły, nawet księża Kościoła chylą przed nim głowy w pokorze, do niego udając się w potrzebie.
W tekście korzystano z wydania z 1930 roku, dokonano niezbędnych korekt językowych, dostosowując go do aktualnie obowiązujących norm.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 45
Wanda Kieszkowska
Boży chłopczyna
Wicio de Fontgalland
MŁODZI PRZYJACIELE JEZUSA
„NA JEJ GŁOWIE”
WYDAWNICTWO ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO
2022
Redakcja:
Zespół „naJejgłowie”
Korekta:
Weronika Borowska
Skład:
Izabela Kamińska
W tekście korzystano z wydania z 1930 roku
dokonano niezbędnych korekt językowych,
dostosowując go do aktualnie obowiązujących norm.
Wydanie I
ISBN
978-83-67079-42-6
Wydawnictwo Życia Wewnętrznego
Kielnarowa 224c, 36-020 Tyczyn
tel. +48501202186
e-mail: biuro@najejgłowie.pl
www.najejglowie.pl
SPIS TREŚCI
IMały orędownik
IIPierwsze chwile
IIIMiłośnik Jezusa
IVCzciciel Maryi
VCześć dla papieża
VIMłodszy braciszek
VIIKształcenie woli
VIIIPrawość charakteru
IXPrzełomowe chwile
XTajemnica
XIPogłębianie duchowe
XIIPobyt w szkole
XIIIPrzygotowanie na śmierć
XIVMiłość do mamy
XVChoroba
XVIOstatnie chwile
XVIIPo śmierci
DODATEK
IMały orędownik
Wicio de Fontgalland1, znany dziś i wielbiony przez cały świat chrześcijański, za życia był małym, skromnym chłopcem, nieznanym nikomu prócz ścisłego grona rodziny, przyjaciół i znajomych.
Na pozór nie różnił się niczym od zwykłych dzieci w tym wieku, tak iż nikt — nawet z jego najbliższych — nie rozumiał całej głębi jego doskonałości duchowej.
Kiedy po śmierci syna państwo de Fontgalland kazali zrobić kilkadziesiąt odbitek jego fotografii, przeznaczonych dla znajomych, nie spodziewali się nigdy, że rozejdą się one w niezliczonej ilości egzemplarzy po całym świecie, że będą wciąż prośby o nowe i że nie będą mogli nadążyć z ich dostarczaniem.
Kiedy zaś mama zmarłego chłopca wydała swe szczere wspomnienia, nie przypuszczała zapewne, że zostaną one od razu rozchwytane, że liczba ich wydań dojdzie do nieprawdopodobnej wprost ilości, że zostaną przetłumaczone na kilkanaście języków i dadzą początek bogatej literaturze, poświęconej jej ukochanemu synowi.
Mały, skromny, pokorny Wicio, ukochane dziecię Maryi, znajduje się teraz w Niebie, przy małym Jezusie, którego od najmłodszych lat ukochał tak bardzo, że poświęcił bez wahania swe życie na Jego żądanie, i zsyła na biedną ziemię promienne uśmiechy swych łask.
Trudno sobie wyobrazić, jak wielki wpływ wywiera to cudowne dziecko na tych, którzy się zetknęli z jego życiem.
Do rodziców jego przychodzą stosy listów z różnych części świata, z najdalszych zakątków ziemi, pełne uwielbienia, podziwu, wzruszenia i podzięki. Starzy, spracowani kapłani stwierdzają, że w życiu całym nie spotkali się nigdy z niczym równie pięknym i wzniosłym, jak z tak krótkim, prostym i tak zwykłym na pozór życiem Wicia. Młodzi czerpią z niego otuchę, wiarę w przyszłość i swe siły; nieszczęśliwi poczynają cierpliwie znosić brzemię swych krzyży, czyniąc z nich ofiarę Bogu, a zatwardziali grzesznicy uczą się kochać i poznawać Boga.
Cuda, spotykające ludzi za jego pośrednictwem, są niezliczone: śmiertelnie chorzy odzyskują zdrowie, wznosząc ku niemu modły z wiarą i ufnością. Zrozpaczeni, nieznajdujący znikąd wsparcia, zostają pocieszeni. Słabi stają się silni i niezłomni. Na jego wezwanie pierzchają smutki, nieszczęścia i pokusy.
Dzieci i starcy, nędzarze i możni, prostaczkowie oraz najwznioślejsze dusze i umysły, nawet księża Kościoła, chylą przed nim głowy w pokorze, do niego udając się w potrzebie.
IIPierwsze chwile
Guy de Fontgalland pochodził ze znanej, głęboko religijnej rodziny. Mama jego, Maria Renata Mathevon, marzyła o skromnym habicie karmelitanki, zanim została żoną hrabiego de Fontgalland, który — jak wszyscy jego przodkowie — był katolikiem z wychowania i przekonań.
Wicio urodził się w Paryżu 30 listopada 1913 roku. Ponieważ jego przyjście na świat opóźniało się, rodzice ofiarowali go Matce Najświętszej, czyniąc ślub, że dziecko przez trzy lata będzie nosiło tylko Jej kolory.
Chrztu udzielił dziecku wielki przyjaciel rodziny, biskup de Gibergues, który w dużym stopniu przyczynił się do połączenia młodej pary i otaczał ją zawsze miłością i życzliwością, przepowiadając niezwykłe łaski i błogosławieństwa, jakie Bóg ześle na ich dom.
Opowiadają, że zaniesiony po dokonanym obrzędzie przed ołtarz Najświętszej Maryi Panny, Wituś nie odrywał wielkich, niebieskich oczu od lampki, płonącej przed Przenajświętszym Sakramentem.
Pierwsze lata życia Wicia przypominają pod wieloma względami dzieciństwo wszystkich dzieci. Były więc kaprysy, różne zachcianki, drobne nieposłuszeństwa i zaczątki despotyzmu, który tak łatwo rozwija się w bardzo kochanych dzieciach, otoczonych stałą pieczą i troskliwością. Były uniesienia gniewu i tym podobne małe przewinienia dziecięce.
To wszystko prawda. Ale Wituś posiadał obok tych wad niezwykłe cnoty i zalety: od najmłodszych lat uderza nas w nim przede wszystkim głębokie, gorące, prawdziwe umiłowanie Boga, małego Jezusa, Matki Jego i papieża.
Dla większości ludzi — nawet wierzących, nawet praktykujących — Bóg pozostaje czymś bardzo dalekim i… obcym niemal. Wicio zawsze, od najmłodszych lat, czuł żywą, istotną obecność Boga. Pierwsze słowo, jakie wymówił, to było imię Jezusa — nie mamy.
Mając dwa i pół roku, cieszy się i klaszcze w dłonie, ujrzawszy po raz pierwszy niebo, pokryte gwiazdami, i księżyc, lecz cieszy się nie dla siebie: Wicio jest zadowolony, że wszystkie te piękne rzeczy należą do Jezusa. Dziecko pamięta dobrze to pierwsze wrażenie, spowodowane urokiem nocy paryskiej, i w kilka miesięcy potem obieca małemu braciszkowi, leżącemu w kołysce, że gdy urośnie, pokaże mu niebo, księżyc i gwiazdy, które są zabawkami małego Jezusa.
IIIMiłośnik Jezusa
Dowiedziawszy się od babci, że Jezus przebywa w sercu grzecznych dzieci, Wiciu, który pamiętał zawsze i słuchał uważnie wszystkiego, co mu się mówiło, mając niespełna trzy lata, prosi wieczorem mamę o objaśnienia.
Wiadomość, że Jezus przebywa w sercu każdego człowieka od dnia jego Chrztu Świętego, napełnia chłopca tak wielką radością i uniesieniem, że choć jest już w koszuli nocnej, zaczyna skakać z radości po pokoju. Co za nieoczekiwane szczęście! Mały Jezus, który przebywa na ołtarzach, który pod postacią Hostii wchodzi do serca dorosłych, znajduje się również w sercu małego Wicia.