Dowody zbrodni. Jak rośliny rozwiązują zagadki kryminalne - David J. Gibson - ebook

Dowody zbrodni. Jak rośliny rozwiązują zagadki kryminalne ebook

David J. Gibson

3,8

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Gwałciciel i morderca Charles Ashley nie zostałby złapany, gdyby nie mech pod paznokciami jego ofiary.

Liście przyczepione do kaptura bluzy D’Angela Darby’ego umożliwiły skazanie go za popełnione morderstwo.

Ciało pewnego mężczyzny znaleziono tylko dzięki temu, że ze znajdującego się w jego żołądku nasiona wyrósł nietypowy dla tego obszaru figowiec.

W Dowodach zbrodni David Gibson omawia głośne przypadki spraw kryminalnych, do których rozwiązania przyczyniły się rośliny rosnące na miejscu zbrodni lub znalezione w ciałach ofiar i na rzeczach należących do przestępców. Dzięki nim osądzono i skazano wielu morderców z pierwszych stron gazet, takich jak Ian Huntley (morderstwa w Soham, Anglia, 2002) i Bruno Hauptman (porwanie małego Lindbergha, Stany Zjednoczone, 1932).Analiza roślin umożliwiła także zlokalizowanie „składu” Teda Bundy’ego, czyli miejsca, gdzie zostawiał głowy swoich ofiar.

Książka Davida Gibsona zdecydowanie nie jest lekturą dla wrażliwych. Natomiast prawdziwi wielbiciele zagadek kryminalnych przeczytają ją z zapartym tchem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 319

Oceny
3,8 (17 ocen)
6
5
3
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kasia105

Z braku laku…

Zadęcie naukowe, nie wiadomo dla kogo to pisane - dla naukowców zbyt prosta, dla laików nudna. Książka dla nikogo.
20
jstefanska

Z braku laku…

Ciekawy temat i wydaje się, że autor jest kompetentnym specjlistą w tej dziedzinie. Ale zdecydowanie nie ma talentu do pisania i książkę czyta się ciężko. Chwilami leci po łebkach, chwilami zapada się w specjalistyczną terminologię. Ksiazka jest zbyt pobieżna dla specjalistów, zbyt trudna i nierówna dla amatorów. zmarnowany potencjał tego tematu
00
DANUSIA1212

Nie oderwiesz się od lektury

Fajna książka. Można dowiedzieć się różnych nowych ciekawostek o roślinach, które pomagają rozwiązać zagadki kryminalne. Polecam.
00
Elbert

Nie oderwiesz się od lektury

Fascynująca opowieść o roślinach i o zbrodni. Ale też o nielegalnym handlu roślinami. Przede wszystkim jednak o roślinach i o tym jakie niesamowite możliwości daje znajomość roślin. Też w rozwiązaniu spraw porwań czy morderstw. Bo pyłki, liście czy nasiona roślin mogą przyczepić się do butów, zaplątać we włosy, dostać do kieszeni -zarówno ofiary jak i sprawcy. Rośliny mogą być wiele warte dla kolekcjonerów i mogą być wykorzystywane do zbrodni; nie tylko muchomory czy strychnina, ale tez, oczywiście, wszechobecny cis. Bardzo ciekawie autor pisze o rodzajach muchomorów; nie wszystkie są tak samo trujące. I o ryzyku kupowania przetworzonych roślin, do celów leczniczych lub konsumpcyjnych, z uwagi na możliwość, że w mieszance czy w sproszkowanym ziele znajdują się całkiem inne rośliny, niz te wskazane na etykiecie. Czasem znajdują się i inne i jednocześnie trujące
00
paulciaaa92_2

Dobrze spędzony czas

Sięgacie po książki true crime? Ja uwielbiam tego typu literaturę i jak tylko widzę jakąś nowość czy zapowiedź, od razu zacieram rączki. A jeszcze, gdy okazuje się, że można wyczytać wiele ciekawostek, to ja jestem kupiona. Dlatego, gdy tylko zobaczyłam "Dowody zbrodni" od Copernicus Center Press wiedziałam, że spędzę z nią wieczór. Tak, jeden wieczór. I albo będę nią zachwycona, albo zwyczajnie odstawię na półkę, a zadowolona z lektury nie będę. Więc, czy była to przygoda, czy raczej naukowy, nudny bełkot? Mnóstwo spraw kryminalnych nie zostało nigdy rozwiązanych, a niektóre są nagle, po latach odkopywane, bo okazuje się, że mamy już technologię, dzięki której da się w końcu coś udowodnić. I w tym przypadku Gibson postanowił skupić się na takich, w których pierwsze skrzypce odegrały właśnie tytułowe rośliny. To te, które były na miejscu zbrodni, były jej świadkami, a nawet jej częścią. Wyobrażacie sobie, że kluczowym dowodem, który doprowadza do skazania za popełnione morderstwo...
00

Popularność




© Co­py­ri­ght by Co­per­ni­cus Cen­ter Press, 2023 Co­py­ri­ght by © Da­vid J. Gib­son 2022 All ri­ghts re­se­rved.Plan­ting clues was ori­gi­nally pu­bli­shed in En­glish in 2022. This trans­la­tion is pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Oxford Uni­ver­sity Press. Co­per­ni­cus Cen­ter Press is so­lely re­spon­si­ble for this trans­la­tion from the ori­gi­nal work and Oxford Uni­ver­sity Press shall have no lia­bi­lity for any er­rors, omis­sions or in­ac­cu­ra­cies or am­bi­gu­ities in such trans­la­tion or for any los­ses cau­sed by re­liance the­reon.
Ty­tuł ory­gi­nalnyPlan­ting clues. How plants so­lve cri­mes
Re­dak­cja i ko­rekta ję­zy­kowa:Jo­anna Fi­fiel­ska
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wychDa­niel Ru­si­ło­wicz
Gra­fiki na okładceYeti Stu­dio © Adobe Stock The­ra­pho­sath © Shut­ter­stock Li­sla © Shut­ter­stock
Składmo­ni­ka­imar­cin.com
ISBN 978-83-7886-730-2
Wy­da­nie I
Kra­ków 2023
Wy­dawca: Co­per­ni­cus Cen­ter Press Sp. z o.o. pl. Szcze­pań­ski 8, 31-011 Kra­ków tel. (+48) 12 448 14 12, 500 839 467 e-mail: re­dak­[email protected]
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla Stelli Lind­say Gib­son (1934–2020),

Mamy, wy­pro­wa­dzaczki psów i mi­ło­śniczki dzi­kich kwia­tów

PRZED­MOWA:GĘ­STO ZA­RO­ŚNIĘTE WY­BRZEŻE

Ran­kiem w pią­tek 20 marca 2015 r. ko­sta­ry­kań­scy po­li­cjanci za­trzy­mali 42-let­niego Ser­gio Ra­mi­reza (imię i na­zwi­sko zmie­nione) w Vara Blanca, w He­re­dii, za usi­ło­wa­nie nie­le­gal­nego wy­wie­zie­nia z kraju 66 stor­czy­ków. Jak przy­pusz­czał Ro­drigo Arya, za­stępca dy­rek­tora po­li­cji w He­re­dii, ro­śliny po­cho­dziły z ob­szaru chro­nio­nego, ale był pe­wien pro­blem: nie miały wtedy kwia­tów. Dla la­ika po­szcze­gólne ga­tunki or­chi­dei, kiedy aku­rat nie kwitną, są do sie­bie bar­dzo po­dobne – mają kilka wy­dłu­żo­nych li­ści i wi­doczne ko­rze­nie. Aby móc wnieść oskar­że­nie o prze­myt, funk­cjo­na­riu­sze mu­sieli zi­den­ty­fi­ko­wać każdą ze skon­fi­sko­wa­nych ro­ślin i usta­lić, które z nich na­leżą do rzad­kich, chro­nio­nych ga­tun­ków, a które do bar­dziej po­spo­li­tych i nie tak cen­nych. W tym przy­padku Ra­mi­rez po­mie­szał po­spo­lite żółte mo­tyl­niki (On­ci­dium) z rzad­kimi mi­nia­tu­ro­wymi stor­czy­kami z ro­dzaju Le­pan­thes. Jak wi­dać na rys. 1, trudno jest je roz­róż­nić. Żeby to zro­bić, po­trzeba fa­cho­wej wie­dzy bo­ta­nicz­nej.

Nie­sa­mo­wite bo­gac­two ro­ślin i grzy­bów od wie­ków wzbu­dza za­chwyt lu­dzi. Pierw­sze pi­semne świa­dec­twa prób zro­zu­mie­nia tej róż­no­rod­no­ści po­cho­dzą z cza­sów Pla­tona i Ary­sto­te­lesa. Przy­rod­nicy, a póź­niej tak­so­no­mi­ści ro­ślin – jak ich się do te­raz na­zywa – sta­rali się i wciąż sta­rają usta­lić na­tu­ralną, opartą na ewo­lu­cji kla­sy­fi­ka­cję ga­tun­ków. Dar­win w swoim dziele „O po­wsta­wa­niu ga­tun­ków” z 1859 r. okre­ślił tę róż­no­rod­ność jako „gę­sto za­ro­śnięte wy­brzeże”[1]. Za­chwyt nad ro­śli­nami, ale też uczu­cie wdzięcz­no­ści wo­bec nich są chęt­nie uwiecz­niane przez au­to­rów ksią­żek, czego przy­kła­dem może być kla­syk E.J.H. Cor­nera „Life of Plants”[2] z 1964 r., ale także now­sze opra­co­wa­nia, ta­kie jak „Ro­ślinny ka­ba­ret” Ri­charda Ma­beya[3], „De­mons in Eden” Jo­na­thana Si­lver­towna[4] i „Long, Long Life of Trees” Fiony Staf­ford[5]. Pa­mię­tam, jak czy­ta­łem Cor­nera la­tem przed roz­po­czę­ciem stu­diów z bo­ta­niki na Uni­wer­sy­te­cie w Re­ading. By­łem za­sko­czony, kiedy pod­czas pierw­szego wy­kładu dla pierw­szo­rocz­nia­ków nie­ży­jący już prof. Eric Wat­son[6] za­py­tał, kto z nas prze­czy­tał tę książkę. Ku mo­jemu za­że­no­wa­niu i roz­cza­ro­wa­niu, oka­zało się, że by­łem je­dyną osobą, która pod­nio­sła rękę. Tak czy owak, po­mimo po­dzie­la­nej przez mar­nych stu­den­tów bo­ta­niki i ogół spo­łe­czeń­stwa mi­ło­ści do kwia­tów i ogrod­nic­twa, a także na­szych co­raz bar­dziej ro­ślin­nych diet, obec­ność ro­ślin w wielu aspek­tach jest przez nas upar­cie igno­ro­wana.

Rys. 1. Po­kaźna ko­lek­cja ko­sta­ry­kań­skich or­chi­dei prze­chwy­cona przez po­li­cję. W bo­ta­nice są­do­wej nie­zmier­nie ważna jest pra­wi­dłowa iden­ty­fi­ka­cja ga­tun­ków.

Ni­niej­sza książka jest re­ak­cją na po­wszechny brak uzna­nia dla ro­ślin oraz wszech­obecną nie­zdol­ność do ich iden­ty­fi­ka­cji (po­pu­lar­nie okre­ślaną śle­potą na ro­śliny [ang. plant blind­ness][7]), ujętą w kon­tek­ście praw­nym. Bo­ta­nika są­dowa sku­pia się na wy­ko­rzy­sta­niu ro­ślin jako do­wo­dów w po­stę­po­wa­niach praw­nych, za­równo kar­nych, jak i cy­wil­nych. Cho­ciaż w ni­niej­szej książce przed­sta­wię wiele przy­kła­dów z za­kresu tej dzie­dziny, z mo­ich roz­mów z funk­cjo­na­riu­szami or­ga­nów ści­ga­nia, a także ze spi­sa­nych do­świad­czeń nie­któ­rych z naj­wy­bit­niej­szych współ­cze­snych bo­ta­ni­ków są­do­wych, ja­sno wy­nika, że zna­cze­nie ro­ślin w kry­mi­na­li­styce jest czę­sto nie­do­ce­niane. Przed­sta­wi­ciele or­ga­nów eg­ze­kwo­wa­nia prawa – od tech­ni­ków kry­mi­na­li­styki, przez na­ukow­ców pra­cu­ją­cych w la­bo­ra­to­riach kry­mi­na­li­stycz­nych, po de­tek­ty­wów – rzadko mają wy­star­cza­jącą wie­dzę bo­ta­niczną. Kiedy na miej­scu zbrodni znaj­dy­wany jest ma­te­riał ro­ślinny, zwy­kle trzeba spro­wa­dzić spe­cja­li­stę, a za­nim ten do­trze, z róż­nych przy­czyn klu­czowe do­wody mogą zo­stać utra­cone. Cel­nicy prze­pro­wa­dza­jący kon­trole na gra­ni­cach są czę­sto prze­pra­co­wani i zbyt ob­cią­żeni obo­wiąz­kami, aby ro­bić co­kol­wiek po­nad po­bieżne in­spek­cje, albo też mu­szą się sku­piać na okre­ślo­nych spra­wach i ak­tu­al­nych go­rą­cych te­ma­tach. W efek­cie liczba ści­ga­nych przy­pad­ków nie­le­gal­nego zbioru ro­ślin i han­dlu nimi jest znacz­nie mniej­sza niż ich rze­czy­wi­sta skala.

Klu­czo­wym ele­men­tem każ­dego bo­ta­nicz­nego do­cho­dze­nia są­do­wego jest pra­wi­dłowa iden­ty­fi­ka­cja pró­bek lub oka­zów, które mają war­tość do­wo­dową i czę­sto po­cho­dzą z mi­kro­sko­po­wych lub zde­gra­do­wa­nych frag­men­tów. To na­to­miast wy­maga zna­jo­mo­ści pod­staw tak­so­no­mii ro­ślin, w szcze­gól­no­ści w od­nie­sie­niu do róż­no­rod­no­ści i po­wią­zań ewo­lu­cyj­nych po­mię­dzy głów­nymi gru­pami ro­ślin i grzy­bów. Ni­niej­sza książka nie zo­stała po­my­ślana jako wy­czer­pu­jący trak­tat na­ukowy z dzie­dziny tak­so­no­mii ro­ślin. Nie­mniej jed­nak, gdy było to za­sadne, w nar­ra­cję wple­ciono pewne szcze­gó­łowe za­gad­nie­nia tech­niczne z za­kresu sys­te­ma­tyki ro­ślin i bo­ta­niki.

Po­czątki tak­so­no­mii ro­ślin jako na­uki mają zwią­zek z pu­bli­ka­cją Ka­rola Lin­ne­usza z 1753 r., upo­wszech­nia­jącą bi­no­mi­nalny sys­tem na­zew­nic­twa ga­tun­ków. Na­stęp­nie po­ja­wił się Ka­rol Dar­win ze swoją ewo­lu­cyjną teo­rią do­boru na­tu­ral­nego z 1859 r. (i ry­sun­kiem pierw­szego drzewa ewo­lu­cji w „No­tat­niku B” z 1837 r.). Dziś mamy no­wo­cze­sne sys­temy kla­sy­fi­ka­cji oparte na DNA i pro­jekt Open Tree of Life[8]. Co prawda iden­ty­fi­ka­cja nie­zna­nych ro­ślin na pod­sta­wie kla­sycz­nych cech mor­fo­lo­gicz­nych lub ana­to­micz­nych po­zo­staje fun­da­men­tem bo­ta­niki są­do­wej (roz­działy 1–4), to ogrom­nego zna­cze­nia na­brały no­wo­cze­sne me­tody ge­ne­tyczne (roz­dział 5) i che­miczne (roz­dział 6). Zwię­złe ob­ja­śnie­nia czę­sto wy­ko­rzy­sty­wa­nych w kry­mi­na­li­styce me­tod che­micz­nych i mo­le­ku­lar­nych za­war­łem w Słow­niczku.

Aby prze­pro­wa­dzić bo­ta­niczne do­cho­dze­nie są­dowe, ko­nieczne jest pra­wi­dłowe zi­den­ty­fi­ko­wa­nie da­nej ro­śliny za po­mocą jej bi­no­mi­nal­nej na­zwy ła­ciń­skiej lub na­uko­wej, aby unik­nąć nie­po­ro­zu­mień, które wy­ni­kają z uży­wa­nia nazw zwy­cza­jo­wych lub lo­kal­nych. Być może pa­mię­ta­cie słowa Ju­lii do Ro­mea: „Na­zwa twa tylko jest mi nie­przy­ja­zna [...] / Czymże jest na­zwa? To, co zo­wiem różą, / Pod inną na­zwą rów­nie by pach­niało”[9]. Zgod­nie ze sche­ma­tem na­zew­nic­twa bi­no­mi­nal­nego róża na­leży do ro­dzaju Rosa i ist­nieją różne ga­tunki róż, ta­kie jak róża dzika (Rosa ca­nina) i róża wie­lo­kwia­towa (Rosa mul­ti­flora).

Tak­so­no­mi­ści przy two­rze­niu na­uko­wych nazw ro­ślin opie­rają się na zna­jo­mo­ści za­leż­no­ści ewo­lu­cyj­nych po­mię­dzy róż­nymi „jed­nost­kami tak­so­no­micz­nymi” – czyli ga­tun­kami. Aby po­ru­szać się po tej książce, po­trze­bu­jemy za­tem ro­bo­czej de­fi­ni­cji ga­tunku. Naj­bar­dziej od­po­wied­nia tu­taj bę­dzie kon­cep­cja tzw. ga­tunku bio­lo­gicz­nego, jako że in­te­re­sują nas kwe­stie iden­ty­fi­ka­cji i jed­no­znacz­nego na­zy­wa­nia ro­ślin. W ra­mach tej kon­cep­cji ga­tun­kiem jest grupa osob­ni­ków, które mogą się sku­tecz­nie krzy­żo­wać i pro­du­ko­wać płodne po­tom­stwo. Od­ręb­ność ga­tun­kowa zo­staje utrzy­mana dzięki se­pa­ru­ją­cym ga­tunki me­cha­ni­zmom izo­la­cyj­nym, ta­kim jak na­stę­po­wa­nie po so­bie w cza­sie po­szcze­gól­nych zda­rzeń re­pro­duk­cyj­nych, izo­la­cja geo­gra­ficzna i nie­kom­pa­ty­bil­ność ge­ne­tyczna. Cha­rak­te­ry­styczne dla ga­tun­ków mor­fo­lo­giczne i mo­le­ku­larne ce­chy mogą wy­zna­czać ich gra­nice i opi­sy­wać je. Ga­tunki są na­stęp­nie gru­po­wane w więk­sze jed­nostki tak­so­no­miczne na­zy­wane ro­dza­jami (np. Rosa), a te z ko­lei w ro­dziny (np. Ro­sa­ceae), rzędy (Ro­sa­les) i tak da­lej w górę hie­rar­chii tak­so­no­micz­nej. Obec­nie do roz­szy­fro­wy­wa­nia fi­lo­ge­nez ga­tun­ków, wska­zu­ją­cych związki ewo­lu­cyjne mię­dzy tak­so­nami, wy­ko­rzy­stuje się dane mo­le­ku­larne.

Aby pra­wi­dłowo zi­den­ty­fi­ko­wać nie­znaną ro­ślinę, bo­ta­nik musi do­sko­nale opa­no­wać bo­gatą ter­mi­no­lo­gię bo­ta­niczną i mieć dużą bie­głość w uży­wa­niu klu­cza dy­cho­to­micz­nego. Pro­mo­tor mo­jej pracy dok­tor­skiej, nie­ży­jący już prof. Pe­ter Greig-Smith[10], upar­cie wy­ma­gał od swo­ich stu­den­tów pra­wi­dło­wego uży­wa­nia ręcz­nej so­czewki (lupy) do przy­glą­da­nia się z bli­ska kwia­tom. Biada była tym przy­ła­pa­nym na za­glą­da­niu do prze­wod­ni­ków ze zdję­ciami lub ry­sun­kami, za­miast ko­rzy­sta­nia z klu­czy i opi­sów za­war­tych we flo­rze bo­ta­nicz­nej (mie­li­śmy eg­zem­plarz Cla­phama, Tu­tina i War­burga „Flora of the Bri­tish Is­les” z 1962 r., wyd. 2[11]). Dzi­siaj do iden­ty­fi­ka­cji ro­ślin co­raz czę­ściej używa się apli­ka­cji w te­le­fo­nach. Ich wia­ry­god­ność jest jed­nak wąt­pliwa, ale za to nie wy­ma­gają od użyt­kow­nika żad­nej lub pra­wie żad­nej wie­dzy bo­ta­nicz­nej.

W ni­niej­szej książce okre­śle­nia ro­śliny za­zwy­czaj uży­wam w bar­dzo sze­ro­kim zna­cze­niu, obej­mu­ją­cym za­równo ro­śliny (w ści­słym sen­sie tego po­ję­cia, włą­cza­jąc glony), jak i grzyby. Jak wy­ja­śni­łem w roz­dziale 4, ze wzglę­dów hi­sto­rycz­nych bo­ta­nicy czę­sto stu­diują ro­śliny i grzyby ra­zem. Na­leży jed­nak pa­mię­tać, że są to różne or­ga­ni­zmy.

W pod­ję­tych tu roz­wa­ża­niach gło­śne sprawy są­dowe prze­pla­tają się z róż­nymi za­gad­nie­niami z kręgu bo­ta­niki, które oka­zały się po­mocne przy wy­ja­śnie­niu zbrodni. Wy­bra­łem przy­kłady in­te­re­su­jące z bo­ta­nicz­nego punktu wi­dze­nia, sku­pia­jąc się na kwe­stiach do­pusz­czal­no­ści i wia­ry­god­no­ści na­uko­wej do­wo­dów ro­ślin­nych, przed­kła­da­nych przed­sta­wi­cie­lom or­ga­nów prawa.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

PRZY­PISY

[1] Ka­rol Dar­win, O po­wsta­wa­niu ga­tun­ków drogą do­boru na­tu­ral­nego czyli O utrzy­my­wa­niu się do­sko­nal­szych ras w walce o byt, przeł. Szy­mon Dick­stein i Jó­zef Nus­baum. War­szawa: Re­dak­cya Prze­glądu Ty­go­dnio­wego, 1884. W oryg.: Dar­win, C., On The Ori­gin of Spe­cies. 1910 re­print of 1st edi­tion 1859, Lon­dyn, Mel­bo­urne, To­ronto: Ward Lock & Co Li­mi­ted.
[2] E.J.H. Cor­ner, The Life of Plants. Chi­cago, USA: Uni­ver­sity of Chi­cago Press, 1964. 376.
[3] Ri­chard Ma­bey, Ro­ślinny ka­ba­ret : bo­ta­nika i wy­obraź­nia, przeł. Magda Wit­kow­ska. War­szawa: Pró­szyń­ski i S-ka – Pró­szyń­ski Me­dia, 2018. W oryg.: Ma­bey, R., The Ca­ba­ret of Plants: Bo­tany and the Ima­gi­na­tion. 2015, Lon­dyn: Pro­file Bo­oks.352.
[4] J. Si­lver­town, De­mons in Eden: The Pa­ra­dox of Plant Di­ver­sity. Chi­cago, USA: Uni­ver­sity of Chi­cago Press, 2005. 192.
[5] F. Staf­ford, The Long, Long Life of Trees. New Ha­ven, Con­nec­ti­cut, USA: Yale Uni­ver­sity Press, 2017. 296.
[6] D.J. Gib­son, Obi­tu­ary: Eric Ver­non Wat­son BSc, PhD (1914–1999). The Bry­olo­gist, 2001. 104(3):471–2.
[7] J.H. Wan­der­see, E.E. Schus­sler, Pre­ven­ting plant blind­ness. Ame­ri­can Bio­logy Te­acher, 1999. 61(2):82, 84, 86.
[8] Open Tree of Life to zbior­cze, dy­na­miczne i do­stępne w wer­sji cy­fro­wej drzewo ży­cia, po­wstałe przez po­łą­cze­nie róż­nych opu­bli­ko­wa­nych drzew fi­lo­ge­ne­tycz­nych i da­nych tak­so­no­micz­nych. Pro­jekt ten jest wspól­nym wy­sił­kiem fi­nan­so­wa­nym przez ame­ry­kań­ską Na­ro­dową Fun­da­cję Na­uki, https://tree.open­tre­eoflife.org/about/open-tree-of-life.
[9] W. Sha­ke­spe­are, Ro­meo i Ju­lia, tłum. J. Pasz­kow­ski. War­szawa: Fun­da­cja No­wo­cze­sna Pol­ska, 2007.
[10] M.O. Hill, P. Greig-Smith (1922–2003). Bul­le­tin of the Bri­tish Eco­lo­gi­cal So­ciety, 2003. 34(4):10–11.
[11] A.R. Cla­pham, T.G. Tu­tin, E.F. War­burg, Flora of the Bri­tish Is­les, 2nd edi­tion. Cam­bridge: Cam­bridge Uni­ver­sity Press, 1962. 1269.