56,00 zł
Edgara Allana Poego nie trzeba nikomu przedstawiać. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że autor pionierskich powieści detektywistycznych, przerażających opowiadań i nastrojowej poezji zasłynął też czymś innym: miłością do nauki. Rzucając światło na epokę, w której granice oddzielające literaturę i badania naukowe zostały zatarte, najnowszy biograf pisarza ujawnia ambicję Poego rozwijania i kwestionowania ludzkiej wiedzy. Autor Zagłady domu Usherów, nawet gdy intensywnie pracował nad swoimi utworami, nigdy nie przestawał komentować nowych odkryć, otwierając drogę na sceny literackie najwybitniejszym uczonym.
Tresch pokazuje, że Poe żył, myślał i cierpiał w otoczeniu nauki – i że wiele z jego najbardziej znanych tekstów można zrozumieć właśnie dzięki niej. Rozpoczynając historię od zadziwiającego wykładu o początkach wszechświata, który pisarz wygłosił pod koniec życia, prowadzi czytelnika przez życie postaci będącej synonimem tajemnicy i wyobraźni.
John Tresch jest profesorem w Instytucie Warburga na Uniwersytecie Londyńskim. Przez ponad dziesięć lat wykładał historię nauki i techniki na Uniwersytecie Pensylwanii, odbył też staże w wielu renomowanych instytucjach na całym świecie. Prócz biografii Poego napisał jeszcze The Romantic Machine: Utopian Science and Technology after Napoleon.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 698
Tytuł oryginalny
THE REASON FOR THE DARKNESS
OF THE NIGHT
Edgar Allan Poe and the Forging
of American Science
Copyright © 2021 by John Tresch
All rights reserved
Projekt okładki
Urszula Gireń
Zdjęcie na okładce
Old Paper Studios / Alamy Stock Photo
Redaktor prowadząca
Jadwiga Mik
Redakcja
Aneta Kanabrodzka
Korekta
Grażyna Nawrocka
ISBN 978-83-8352-642-3
Warszawa 2023
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
ul. Rzymowskiego 28, 02-697 Warszawa
www.proszynski.pl
Mojej matce,
która czytała mi przerażające historie
WPROWADZENIE
TEMAT: WSZECHŚWIAT
Na początku lutego 1848 roku nowojorskie gazety zapowiedziały tajemniczo brzmiące wydarzenie: „Edgar A. Poe wygłosi o czwartej wieczorem wykład w Society Library […]. Temat: Wszechświat”1. Trudno wyobrazić sobie temat ambitniejszy, a przy tym nikt nie był w stanie przewidzieć, czego można się spodziewać. Czy to będzie opowiadanie, wiersz, czy może wystąpienie krytyczne? To mogło być wszystko i cokolwiek.
„The Home Journal” poinformował: „Jedno jest tylko w tej sprawie pewne, że to będzie zwięzły zbiór myśli najświeższych, zdumiewających i sugestywnych”2. Pan Poe jako „urodzony anatom myśli rozkłada geniusz i jego imitacje na czynniki pierwsze jak nikt po tej czy po tamtej stronie oceanu”. To oświadczenie wywołało również spekulacje dotyczące samego autora wystąpienia, który co prawda był postacią znaną, ale od ponad roku nie pojawiał się publicznie.
Na trop rozwiązania zagadki mógł naprowadzić wybór miejsca. Society Library przeniosła się ostatnio z Leonard na Broadway. Spotykało się tam szacowne grono, w którego skład wchodził między innymi bankier Cornelius Roosevelt. Panowała tam bardziej elegancka atmosfera niż w położonym dziesięć przecznic na południe American Museum P.T. Barnuma, gdzie swój Wykład o czasach odczytał Ralph Waldo Emerson, niemniej gościli tam różni ludzie, a ostatnio odbyły się takie wydarzenia, jak koncert szwajcarskich dzwonków pasterskich, spotkanie American Daguerreotype Association czy występ magika Signora Blitza.
Czy wykład Poego miał mieć charakter literacki czy naukowy? A może należało się spodziewać prezentacji jakiejś powieści, o której istnieniu nikt nie wiedział? „Weekly Universe” zauważył: „Pan Poe to nie tylko człowiek nauki, nie tylko poeta, nie tylko literat. To wszystko w jednym, a być może nawet coś więcej”3.
1 „New York Daily Tribune”, 2 lutego 1848, s. 3.
2 Nathaniel P. Willis, Mr. Poe’s Eureka, „New York Home Journal”, 5 lutego 1848, s. 2; w: TPL, s. 720.
3 „Weekly Universe”, styczeń 1848, cytat za: George W. Eveleth do Poego, 9 lutego 1848, w: TPL, s. 719.
Poe około 1846 roku, miniaturowy szkic autorstwa Johna A. McDougalla, ok. 5 x 7,5 cm
The Huntington Library, San Marino, California
Poe miał się pojawić publicznie po dłuższej nieobecności. Rozgłos zdobył trzy lata wcześniej za sprawą poematu Kruk. Osobliwa, ale porywająca melodia i zapadający w pamięć refren, powtarzany przez tajemniczego ptaka w odpowiedzi na dociekania pogrążonego w żalu naukowca, trwale zapisały się w świadomości publicznej. „Kruk mi odrzekł: »Nigdy już«”. Wiersz został pierwotnie opublikowany pod pseudonimem. Zyskał uznanie, był przedrukowywany i parodiowany. Nowojorska gazeta oceniła: „Został napisany strofami nieznanymi dotąd bogom, ludziom i księgarzom, które z jakiegoś powodu porywają i zachwycają dzikością i dźwięcznością. Wszyscy ten wiersz czytają, wszyscy go chwalą”4.
Wszystkim ten poemat trafił do przekonania. Poe na stałe zagościł w nowojorskich salonach literackich i uwodził słuchaczy, recytując swój tekst pełnym napięcia ściszonym głosem. Poetka Frances Sargent Osgood wspominała „jego dumnie i pięknie uniesioną głowę, ciemne oczy z blaskiem elektrycznego światła uczuć i myśli”5. Inny pisarz widział w Poem praktyka mesmeryzmu, nowej nauki o niewidzialnych płynach i drganiach jednoczących umysły. „Ludziom się wydaje, że on ma w sobie coś nadzwyczajnego. O jego mesmerycznych doświadczeniach opowiadają najdziwniejsze historie, w które ponadto wierzą”6.
Kruk otwierał kolejne drzwi. W 1845 roku Poe odczytał wykład zatytułowany Poeci i poetki Ameryki. Przemawiając do trzystu osób, obnażył słabość amerykańskiej literatury i krytyki literackiej, wspominał o istnieniu regionalnych klik i rozdymaniu zainteresowania ponad miarę. Mało brakowało, a pod koniec 1846 roku wiersze, opowiadania, odważne opinie i aura prowokatorstwa zapewniłyby mu możliwość urzeczywistnienia marzeń o własnym magazynie. Na rysunku wykonanym krótko po zdobyciu sławy sprawia wrażenie człowieka, który – nawet jeśli ma jakieś obawy – jest spokojny, błyskotliwy, rozeznany w świecie i cechujący się optymizmem.
Potem szczęście przestało mu sprzyjać. Przez większość 1847 roku salony i sale wykładowe nie chciały go gościć, pojawiły się plotki o skandalu i tragedii. Wraz z ciotką i niedomagającą żoną Virginią Poe przeprowadził się do Fordham położonego dwanaście mil na północ od miasta. Potem wyznał przyjacielowi: „Oszalałem zupełnie, jedynie z dłuższymi przerwami potwornej trzeźwości umysłu. Podczas napadów bezdennej nieświadomości piłem, Bóg jeden wie jak często i jak dużo”7.
Spekulacjom na temat jego stanu oddawali się zarówno ci, którzy mu sprzyjali, jak i ludzie mu niechętni. Jego przyjaciel George Eveleth, student medycyny, napisał do wydawcy Everta Duyckincka: „Gdzie jest pan Poe i co robi – i co najpewniej zrobi? […]Czy nadal tyle pije, czy też mu się odmieniło?”8. Jego rywal Thomas Dunn English, który zawarł w swojej powieści złośliwą karykaturę pijanego Poego, wykpiwał jego niedolę: „Doszły nas słuchy, że pan E.A. POE zatrudniony został przy budowie kolei na nowej trasie nad Broadwayem. Widziano go kilka dni temu na ulicy, ponoć przy układaniu drogi”9.
W rzeczywistości Poe – odsunąwszy się od sporów toczących się na łamach gazet i w salonach Nowego Jorku, wolny od krytycznych spojrzeń ludzi i chroniony przed ich docinkami – przygotowywał się do kolejnego etapu swojej kariery. Żył niemal w całkowitej izolacji i przeżywał najmroczniejsze chwile, ale to tylko pobudzało jego wyobraźnię. Podczas wędrówek po bujnych łąkach Fordham i surowych kamiennych klifach nad rzeką Hudson kreślił w myślach zarysy nowych projektów: esejów roztrząsających kwestię „naukowych aspektów kompozycji”; Ulalume, czyli śpiewnej ballady inspirowanej „bladym światłem” właśnie narodzonej gwiazdy; wizjonerskiego opowiadania Artysta pejzażu, nakreślonego na pojedynczym zwoju, w którym majętny ponad miarę bohater snuje wizję rozległego ogrodu przywodzącego na myśl niebo lub piekło; a także najśmielszego z nich wszystkich, czyli wykładu zatytułowanego Wszechświat, który nowojorskie gazety zapowiedziały na początku 1848 roku.
Poe wiązał z tym wykładem duże nadzieje. To był pierwszy krok na drodze do realizacji jego planu „przywrócenia sobie miejsca w świecie literackim”10. Jeśli za tekst opublikowany na łamach magazynu otrzymał więcej niż dwadzieścia dolarów, mógł mówić o dużym szczęściu (liczba czytelników nie miała tu żadnego znaczenia). Za wykład, który gromadził przyzwoitą publiczność gotową zapłacić po pięćdziesiąt centów za wstęp, mógł opłacać czynsz przez kilka miesięcy. Po wystąpieniu w Nowym Jorku wybrał się w podróż po kraju. Zarabiał na biletach wstępu oraz prenumeracie odrodzonego magazynu literackiego „The Stylus” (założył go wraz z byłymi kolegami ze studiów na University of Virginia oraz z akademii wojskowej). „Na początek muszę zgromadzić listę co najmniej pięciuset prenumeratorów. Blisko dwustu już mam. Proponuję jednak udać się na południe i na zachód, w gronie moich osobistych i literackich przyjaciół, znajomych ze starego college’u i West Point. W ten sposób przekonam się, ile się uda zdziałać”11.
Oficjalny tytuł wykładu miał brzmieć Eureka. Esej o Wszechświecie materialnym i duchowym. „Eureka, znalazłem!”, wykrzyknął starożytny filozof Archimedes, gdy odkrył metodę oceny czystości złota. „Eureka” to również radosny okrzyk kalifornijskich poszukiwaczy złota. Poe był przekonany, że ten esej zapewni mu nieśmiertelną sławę i bogactwo doczesne – że poprzez wyjaśnienie tajemnic wszechświata ocali mu życie.
Pomysł tylko na pozór wydaje się szalony. Poe studiował na West Point matematykę i inżynierię, a następnie przez kolejne dekady obserwował dynamiczny rozwój elektromagnetyzmu, chemii, historii naturalnej i astronomii. Był obeznany w kosmologii. Wielkie umysły epoki, takie jak Pierre-Simon Laplace, John Herschel czy Alexander von Humboldt, zajmowały się wówczas kwestiami genezy i struktury wszechświata, a i amerykańska publiczność łaknęła informacji na ten temat. Szkocki pastor i astronom Thomas Dick pisał poczytne książki, w których starał się łączyć odkrycia nauk przyrodniczych z teologią protestancką. Ośmiotomowe dzieło Bridgewater Treatises aktualizowało „teologię naturalną”, aby mogła ona dotrzymywać kroku postępom w dziedzinie nauki.
Bestsellerowa pozycja Vestiges of the Natural History of Creation, wydana w Edynburgu w 1844 roku, nadal budziła kontrowersje po obu stronach Atlantyku. Traktat przedstawiał nową wersję genezy i rozwoju Układu Słonecznego, Słońca, Ziemi i ludzkości, upatrując w nich efektu działania jednorodnych praw naturalnych – i pomijając boską interwencję. Czy anonimowy autor tej książki był radykałem albo ekscentrykiem, czy też wyszła ona spod pióra poważanego naukowca? Nikt nie był w stanie tego stwierdzić. Na fali sławy tego dzieła, zaledwie kilka dni przed wystąpieniem Poego w Society Library w 1848 roku, profesor astronomii z Glasgow John Pringle Nichol – jeden z głównych podejrzanych o autorstwo Vestiges – wygłosił w Nowym Jorku serię wykładów, które zgromadziły sporą publiczność12.
Nichol starał się zainteresować słuchaczy mgławicami – odległymi świetlistymi obiektami, którym dało się dokładnie przyjrzeć dzięki zastosowaniu nowych potężnych teleskopów. Promowana przez niego „hipoteza mgławicowa” zakładała, że nasze Słońce było kiedyś wirującą, świetlistą chmurą gazową, a dopiero potem okrzepło i zgromadziło wokół siebie planety.
Taka teza rodziła doniosłe konsekwencje natury teologicznej13. Wynikało z niej bowiem, że niebo stopniowo ewoluowało aż do osiągnięcia stanu obecnego, a wszechświat ma historię zasadniczo odmienną od tej, która została przedstawiona w Księdze Rodzaju. Jeśli dodatkowo procesy te zachodziły mocą praw naturalnych, bez interwencji stwórcy, wówczas nie da się wykluczyć, że zachodzą dalej – poza naszą maleńką planetą, a być może również i na niej – przyczyniając się do powstawania nowych gatunków.
W chatce i wokół chatki w Fordham pochłonięty pracą Poe korzystał z pomocy ciotki i troskliwej opiekunki Marii Clemm. „Przesiadywałam z nim, często do czwartej nad ranem. On pisał coś przy swoim biurku, a ja przysypiałam w fotelu”, wspominała. „Gdy pracował nad Eureką, przechadzaliśmy się po ogrodzie pod rękę, aż opadałam z sił i już nie byłam w stanie chodzić. On się co parę minut zatrzymywał i przedstawiał mi jakieś swoje pomysły. Dopytywał, czy zrozumiałam. Zawsze z nim siedziałam, gdy pisał. Co godzinę albo dwie parzyłam mu gorącej kawy”14. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca, Poe przechadzał się po nocy. Wpatrywał się w jasne gwiazdy, które nigdy nie gasły na wiejskim niebie. Zastanawiał się, skąd one się wzięły i jakie wskazówki mogą kryć dla tych, którzy pod nimi mieszkają.
Poe od dziecka spoglądał w gwiazdy. Przyglądał im się z balkonu posiadłości przybranego ojca w Richmond, korzystając z teleskopu brytyjskiej produkcji. Myślał o nich, gdy jako inżynier artylerii w amerykańskiej armii czyścił obiektywy. Jeden ze swoich najwcześniejszych poematów, Al Aaraaf, poświęcił gwieździe dostrzeżonej przez astronoma nazwiskiem Tycho Brahe. Podobnie jak dżentelmen i detektyw C. Auguste Dupin, którego przedstawił czytelnikom w pierwszej współczesnej opowieści kryminalnej zatytułowanej Zabójstwo przy Rue Morgue, Poe podejrzewał, że w gwiazdozbiorach, którym się przygląda podczas nocnych spacerów, kryje się klucz do tajemnicy początków wszechświata oraz praw rządzących życiem i śmiercią.
Styczeń 1848 roku Poe poświęcił na dopracowanie swojego wykładu. Był przy tym jak uczony z wiersza Kruk, „trwożny i zdumiony, rojąc mary, jakich dotąd głąb nie znała ludzkich dusz”. Wynajął salę w Society Library i skontaktował się ze znajomymi dziennikarzami, aby poinformowali świat o zbliżającym się wydarzeniu. Na pogodę nie miał jednak wpływu. W dzień planowanego wystąpienia, 3 lutego – rok i cztery dni po śmierci jego żony – miasto nawiedziła nawałnica.
Gdy ubrany schludnie i elegancko w czarny garnitur, a także w nieskazitelnie czysty, choć mocno już poprzecierany kołnierzyk oraz fular podchodził do pulpitu i rozkładał przed sobą plik kartek zapisanych drobnym, równiutkim pismem, na sali siedziało zaledwie około sześćdziesięciu osób, które pomimo chłodu zdecydowały się przyjść i go wysłuchać. Była to „nieliczna, ale doborowa publiczność”15.
Niezrażony Poe przystąpił do rozprawiania się z tajemnicami wszechświata. „Nie jest mi znany taki portret POEGO – zauważył jeden ze słuchaczy – który by oddawał sprawiedliwość jego bladej, delikatnej, intelektualnej twarzy i niesamowitych oczu. Jego wykład był jak rapsodia głębokiego geniuszu. On sprawiał wrażenie człowieka natchnionego, a to jego natchnienie udzieliło się nielicznej publiczności niemal boleśnie”16. Istota wykładu Poego sprowadzała się do prezentacji nowej teorii stworzenia, charakteryzującej się dziwną i poetycką symetrią. Teoria ta mówiła o narodzinach gwiazd i rozszerzała hipotezę mgławicową na cały wszechświat.
Poe opowiadał o tym, jak to wszystko zaczęło się od jednej cząstki, która eksplodowała ku granicom „uniwersum gwiazd”, tworząc chmury mgieł. Te chmury uległy następnie kondensacji i w efekcie powstały słońca i planety. Skierowanej ku wnętrzu grawitacji przeciwdziałała odwrotna, odpychająca siła, którą Poe określił mianem elektryczności – uznał ją za przyczynę wszelkiej „witalności, świadomości i myśli”. Przez eony te dwie zasady toczyły ze sobą walkę, przyczyniając się do powstania różnorodnych stworzeń, które zasiedliły Ziemię i inne planety. W końcu jednak górę wzięła grawitacja i z „prędkością milion razy przewyższającą tę właściwą dla elektryczności” cała materia zaczęła dążyć ku sobie, ponownie zbijając się w „zasadniczą jedność” pierwszej kuli.
Reporter „Morning Express” opisał ten wykład jako „najbogatszy i najgłębszy”, jakiego kiedykolwiek wysłuchał17. Ponoć został „przyjęty ciepłym aplauzem publiczności, która wysłuchała go z największą uwagą”. Poe doszedł do wniosku, że Eureka to kulminacja jego pism, marzeń i niefortunnego życia. Mówił przyjaciołom, że pisane jest jej „zrewolucjonizować świat nauk fizycznych i metafizycznych”18. Podkreślał: „Mówię to spokojnie, ale tak właśnie twierdzę”.
Po publikacji napisał do swojej teściowej: „Nie chcę żyć. Odkąd napisałem Eurekę, nic już więcej nie osiągnę”. Umarł niewiele ponad rok później.
EFEKT POEGO
Wielu miłośników Poego – ceniących go czy to jako geniusza horroru, twórcę kryminału jako gatunku, pioniera science fiction, kapłana symbolizmu czy wiecznie pogrążonego w myślach księcia gotyku – nigdy nawet nie zajrzało do Eureki, kosmologicznej teorii, którą świat poznał tamtego wieczoru w 1848 roku. Abstrahując nawet od długości traktatu, stopnia komplikacji formy i złożoności argumentacji, Eureka nie wpisuje się w dotychczasowe dokonania artystyczne autora, odstaje zarówno od niesamowitych opowieści grozy, jak i od hymnów pełnych zachwytu nad eterycznym pięknem.
Niniejsza książka opowiada o całym życiu Edgara Allana Poego, lecz przedstawia je z nietypowej perspektywy. Przywraca kosmologii należne jej centralne miejsce w życiu i myśli artysty, a jego prace interpretuje jako specyficzny wyraz burzliwych idei i pasji jego czasów, w ścisłym powiązaniu z dynamicznym rozwojem współczesnej nauki.
Poe zgłębiał fascynujące perspektywy i ślepe zaułki nowych pomysłów na konstrukcję świata. Aby zrozumieć jego życie i dzieła, trzeba się z uwagą pochylić nad jego fascynacją myślą naukową i najnowszymi odkryciami, z drugiej jednak strony życie i praca Poego pozwalają w odkrywczy sposób spojrzeć na przełomowe momenty dla współczesnej nauki. Historyk nauki Thomas Kuhn powiedział o pierwszej połowie XIX wieku, że były to czasy „drugiej rewolucji naukowej”19. Dzięki precyzyjnym metodom pomiarowym i obliczeniowym badacze mogli konsolidować osiągnięcia swoich siedemnastowiecznych poprzedników, luminarzy „pierwszej rewolucji”, takich jak Bacon, Kepler, Descartes, Galileusz czy Newton, w ramach różnicujących się i poszerzanych dziedzin nauki. Historia Poego rzuca specyficzne światło na obsesje i kontrowersje amerykańskiej nauki na początku XIX wieku. W jego pracach jak w lustrze odbijają się wyczuwalne wówczas napięcia – między dążeniem do popularyzacji a pragnieniem zachowania kontroli w rękach elit, między empatią a dystansem, między boskim entuzjazmem a lodowatym materializmem.
W przekonaniu Poego każde słowo i każdy obraz, które się pojawiają w wierszu czy opowiadaniu, powinny służyć osiągnięciu konkretnego, przemyślanego celu. Jego prace zawierają oszałamiającą mieszankę wstrząsów i zachwytów – mają przerażać i bawić, wywoływać obrzydzenie i skłaniać do podziwiania subtelności. Po pierwszym wrażeniu często jednak przychodzi refleksja. Uważny czytelnik zaczyna się zastanawiać nad tym, jak on to właściwie zrobił. Jak dobrał słowa i środki, sformułował oczekiwania, że zdołał wstrząsnąć umysłem jednostki i zbiorowości. Potem mogą się pojawić kolejne pytania: Czy te techniki to przejaw wielkiej inspiracji i sztuki wysokiej, czy raczej zwykłe sztuczki, które mają na celu wywołanie najprymitywniejszych odruchów? Można się zastanawiać, czy w tych sytuacjach, gdy Poe zdaje się kreślić obraz rzeczywisty bądź zbliżony do rzeczywistości, opisuje fakty, czy oszukuje nas i karmi iluzją.
Efekt Poego to wykrzyknik, po którym pojawia się pytajnik. To zaskakujący i precyzyjnie przeprowadzony atak, pod którego wpływem czytelnik zaczyna drobiazgowo analizować zależności przyczynowo-skutkowe, aby wreszcie dojść do niewątpliwie fascynującego, a jednocześnie ulotnego źródła, jakim jest sam Poe. Jego fantastyczne opowiadania, zagadki detektywistyczne i teksty niefabularne ubierały w dramatyczną szatę dociekania i zmagania, lęki i nadzieje oraz złudzenia ludzi. Innowacyjność i wnikliwość stawiają Poego wśród najwybitniejszych przedstawicieli amerykańskiej nauki pierwszej połowy XIX wieku.
Zmysły Poego i jemu współczesnych przeżywały nieustanny zalew nowych bodźców. Poznały sygnał elektromagnetyczny, podziwiały pokazy jaskrawych świateł, wsłuchiwały się w gwar zatłoczonych ulic miasta, odkrywały tajemnicze zjawiska i czytały słowa drukowane maszynowo. Musiały się też zmierzyć z nowymi metodami i teoriami dotyczącymi analizy wszechświata, leczenia chorób, uzasadniania decyzji politycznych i organizacji społeczeństwa, a także kształtowania świadomości. Dziś nauka kojarzy nam się z laboratorium, mikroskopem i białym fartuchem. To uporządkowane i przewidywalne przedsięwzięcie, w znacznym stopniu finansowane ze środków publicznych i cieszące się powszechnym uznaniem, a przez niektórych postrzegane wręcz jako jedyna rzetelna metoda pozyskiwania wiedzy na temat świata. Kiedy jednak w latach trzydziestych XIX wieku Poe rozpoczynał swoją aktywność, taka wizja nauki była ciągle jeszcze co najwyżej pieśnią przyszłości.
Słowo scientist („naukowiec”) pojawiło się w języku dopiero w 1833 roku, kiedy to zastąpiło wcześniej powszechne natural philosopher („filozof przyrody”). W następstwie wojen napoleońskich i w związku z rozpoczynającą się rewolucją przemysłową w Europie wybuchały gwałtowne konflikty dotyczące różnego rodzaju swobód i praw własności, przekonań i kompetencji. W Stanach Zjednoczonych w sferze nauki panował nawet większy chaos, a to z racji braku jakichkolwiek narodowych tradycji czy ram instytucjonalnych20. Samozwańczy eksperci głosili swoje wątpliwej jakości spostrzeżenia i wybujałe teorie na każdy temat na łamach prasy popularnej i w licznych salach wykładowych. Nie istniały wówczas żadne ciała – czy to stowarzyszenia naukowe, państwowe akademie czy czasopisma zamieszczające recenzje prac naukowych – władne wyodrębnić tezy godne uwagi spomiędzy błędnych czy jawnie oszukańczych.
Powoli jednak coś się zaczynało zmieniać. W czasach Poego grupa aktywnych i dobrze ustosunkowanych reformatorów – z którymi Poe wielokrotnie się stykał i których odkrycia i wynalazki poznawał, a następnie poddawał ocenie – stopniowo przeistaczała naukę w zbiór powiązanych ze sobą założeń dotyczących funkcjonowania w świecie, które miały stać się siłą napędową materialnego dobrobytu i stworzyć uporządkowany obraz wiedzy i przyrody.
Jak się przekonamy, dla Alexandra Dallasa Bache’a (prawnuka Benjamina Franklina) i jego bliskich współpracowników, fizyka Josepha Henry’ego oraz matematyka i astronoma Benjamina Peirce’a, ugruntowanie działalności naukowej miało stanowić punkt wyjścia do budowy jednolitej narodowej tożsamości amerykańskiej. Dążyli oni do powołania sprawnie zorganizowanych instytucji edukacyjno-badawczych korzystających z federalnego wsparcia. Ich zdaniem miał to być klucz do budowy potęgi państwa, rozwoju przemysłowego i ekspansji terytorialnej. Pośród burzliwych konfliktów tamtych czasów nauka powoli przybierała potężną – nawet jeśli potęga ta momentami się chwiała – zinstytucjonalizowaną postać, z jaką mamy do czynienia dzisiaj.
Snując refleksje i pisząc o najróżniejszych formach aktywności naukowej swoich czasów, Poe niekiedy dołączał do chóru głosów nawołującego do instytucjonalizacji i ekspansji nauki. Jednocześnie krytycznie przyglądał się jej rozwojowi, niekiedy opatrując go satyrycznym komentarzem. Jasno dawał wyraz swojemu przekonaniu, że nauka ugruntuje się tylko pod takim warunkiem, że zdoła porwać ludzi konkretną, utopijną wizją. Twierdził też, że granice między prawdą a złudzeniem, rozumem a irracjonalnością oraz zdrowym rozsądkiem a szaleństwem stale się przesuwają i o żadnej jednoznaczności w tej kwestii nie może być mowy.
Zdarzało się, że sam siebie stawiał w jednym rzędzie z reformatorami nauki, takimi jak Bache czy Henry, jak echo powtarzając ich apele o zapewnienie intelektualnemu życiu Ameryki nowych, solidniejszych fundamentów. Zdarzało mu się również pokpiwać z uproszczeń, na jakie pozwalała sobie współczesna mu nauka, aby mieć ostatnie słowo w dyskusji na jakiś temat. Wytykał wówczas sobie współczesnym łatwowierność, opowiadanie bajeczek, jakich z pewnością nie powstydziłby się P.T. Barnum. W licznych pracach o charakterze filozoficznym, do których zaliczała się Eureka, przedstawiał alternatywną koncepcję nauki. Snuł wizję rzeczywistości, w której główne role odgrywają intuicja, przeczucia i wyobraźnia. Poe niekiedy wpisywał się w powoli kształtujący się naukowy konsensus, kiedy indziej zaś wyraźnie mu się sprzeciwiał. Znał świat nauki na tyle dobrze, że mógł pozwolić swoim myślom płynąć w obu kierunkach.
Późniejsi badacze – lingwista Roman Jakobson, filozofowie nauki Charles Sanders Peirce i Gaston Bachelard, a także uczennica Freuda Marie Bonaparte, która rozsławiła psychoanalizę dzięki rozważaniom na temat jego myśli – chętnie odwoływali się do naukowych obsesji Poego, jego samego z pewnością nie można jednak sprowadzać tylko do nich21. Każdy licealista wie, że Poe to mistrz budowania atmosfery napięcia i grozy, wirtuoz słowa wrażliwy na brzmienie i głębię znaczeń, rzecznik osobliwych odmian piękna.
Poe przebierał jak w ulęgałkach w stylach, gatunkach i tonach, by tworzyć bogate krajobrazy, hipnotyczne wnętrza i osobliwe postacie o uroku nie do odparcia. Wszystkim tym, którzy mieli nadejść po nim, udowodnił ponad wszelką wątpliwość, czym może być opowiadanie: eksperymentem psychologicznym i estetycznym, filozoficznym poszukiwaniem, szaloną przygodą splatającą zachwyt z przerażeniem. Poe był rzecznikiem udręczonych, przeklętych, wygnanych i odstających od normy. Konsekwentnie i przejrzyście tłumaczył abstrakcyjne i uniwersalne zasady sztuki.
Poe niewątpliwie nadał bieg rozwojowi współczesnej literatury, silnie oddziaływał na twórców takich jak choćby Baudelaire, Dostojewski, Verne, Lovecraft, Conan Doyle, Nabokow, Highsmith czy Borges. Obecnie zalicza się do najpoczytniejszych twórców dzieł fabularnych w każdym języku, a zważywszy na jego dorobek charakteryzujący się szaloną, wręcz groteskową różnorodnością, być może zasługuje też na miano najbardziej amerykańskiego spośród pisarzy. Miał okazję obserwować narodowy eksperyment jednocześnie z pozycji nieograniczonych przywilejów i bezbrzeżnego niedostatku, dzięki czemu niczym sejsmograf rejestrował chwiejność swoich czasów. Jego dzieła są mocno osadzone w specyfice kulturowej kilku dużych miast (Richmond, Baltimore, Filadelfii i Nowego Jorku), niemniej wydobywają na światło dzienne przemoc, lęki, gorączkowy idealizm i grozę nieodłącznie towarzyszące procesowi kształtowania się Stanów Zjednoczonych22.
Wbrew mitom i utartym przekonaniom na jego temat Poe wcale nie był ponurym marzycielem pogrążonym w wiecznej melancholii i zdolnym za sprawą choćby najdrobniejszej sugestii zanurzyć się w odmętach wstrząsającej alternatywnej rzeczywistości. Choć może należałoby powiedzieć, że nie tylko taki był… Doświadczył w swoim życiu wielkich nieszczęść, które w znacznej mierze sam na siebie sprowadził. Rzut oka na jego portret sugeruje jednak, że brał się z życiem za bary z godnością, życzliwością i poczuciem obowiązku, a przy tym potrafił się dobrze bawić. Był jednym z pierwszych Amerykanów, którzy utrzymywali się wyłącznie z działalności literackiej, w związku z tym musiał podejmować daleko idące zabiegi w celu utrzymania zainteresowania czytelników i sławy.
Mierzył jednak znacznie wyżej. Z pasją patrzył w niebo, był analitykiem, filozofem, detektywem – starał się rozgryźć tajemnicę wszechświata. Nadzwyczajnie błyskotliwy umysł kazał mu podążać tropem osobliwego narodu pełnego wewnętrznych sprzeczności, który wydał na świat jego samego oraz skomplikowaną i napawającą przerażeniem rzeczywistość.
4 Charles Eames, „New York New World”, 15 lutego 1845, w: TPL, s. 503.
5 Frances Osgood, cytat za: Hervey Allen, Israfel: The Life and Times of Edgar Allan Poe, George H. Doran, New York 1926, vol. 2, s. 643.
6 Sarah Helen Whitman, cytowany list z 1846 roku, w: The Complete Works of Edgar Allan Poe, James A. Harrison (red.), Thomas Y. Crowell, 1902, vol. 1, s. 246.
7 Poe do George’a W. Eveletha, 4 stycznia 1848, w: Ostrom, vol. 2, s. 354–57; w: TPL, s. 716.
8 Eveleth do Duyckincka, 23 listopada 1847, w: TPL, s. 709.
9 „John Donkey (Philadelphia)”, 1 stycznia 1848; w: TPL, s. 710. Walt Whitman opublikował fragment z zapowiadanego pierwszego wydania „John Donkey” w „Brooklyn Daily Eagle” z 17 grudnia 1847. Chwalił dowcip jako „naprawdę dojmujący, ale głęboki i prawdziwy”; por. TPL, s. 711. Powieść Englisha, opublikowana w 1843 roku, została potem ponownie wydana pod koniec 1847 roku jako Walter Woolfe; or, The Doom of the Drinker; TPL, s. 711.
10 Poe do H.D. Chapina, 17 stycznia 1847, w: Ostrom, vol. 2, s. 644–45; w: TPL, s. 717.
11 Poe do Nathaniela P. Willisa, 22 stycznia 1848, w: Ostrom, vol. 2, s. 647; w: TPL, s. 718.
12 Wykłady Nichola zostały spisane i wydrukowane w „New York Daily Tribune” z 3 lutego 1848 roku, a następnie zebrane w postaci broszury: J.P. Nichol, Views of Astronomy: Seven Lectures Delivered Before the Mercantile Library Association of New York in the Months of January and February, 1848, Greeley & McElrath, New York 1848; J.P. Nichol, Views of the Architecture of the Heavens, in Letters to a Lady, Tait, Edinburgh 1837.
13 Poe zaprzeczył kiedyś, jakoby czytał Vestiges (por. jego list do George’a E. Isbella z 29 lutego 1848 roku, w: Ostrom, vol. 2, s. 658–61), ale doskonale znał linię argumentacji i wnioski zawarte w tej książce (por. rozdz. 14).
14 Maria Clemm, w: George E. Woodberry, The Life of Edgar Allan Poe, Personal and Literary, with His Chief Correspondence with Men of Letters, Houghton Mifflin, Boston 1909, vol. 2, s. 236.
15 „Albion”, 5 lutego 1848, w: TPL, s. 722.
16 Maunsell B. Field, Memories of Many Men and of Some Women: Being Personal Recollections of Emperors, Kings, Queens, Princes, Presidents, Statesmen, Authors, and Artists, at Home and Abroad, During the Last Thirty Years, Harper & Brothers, New York 1874, s. 224; w: TPL, s. 720.
17 John Henry Hopkins, „New York Morning Express”, 4 lutego 1848, w: TPL, s. 721.
18 Poe do Eveletha, 29 lutego 1848, w: Ostrom, vol. 2, s. 650.
19 Thomas Kuhn, The Essential Tension, University of Chicago Press, Chicago 1977, rozdz. 3. Kuhn zwraca uwagę, że transformacja nauki dokonała się w okresie od 1800 do 1850 roku za sprawą precyzji pomiarów oraz eksperymentów prowadzonych w różnych dziedzinach; por. M. Norton Wise (red.), The Values of Precision, Princeton University Press, Princeton 1995; David Cahan (red.), From Natural Philosophy to the Sciences: Writing the History of Nineteenth-Century Science, University of Chicago Press, Chicago 2003; John Pickstone, Ways of Knowing: A New History of Science, Technology, and Medicine, University of Chicago Press, Chicago 2001.
20 Do najważniejszych źródeł wiedzy na temat nauki w okresie poprzedzającym wojnę secesyjną należą: Sally Gregory Kohlstedt, The Formation of the American Scientific Community, University of Illinois Press, Champaign 1976; Sally Gregory Kohlstedt, Parlors, Primers and Public Schooling: Education for Science in Nineteenth-Century America, „Isis”, vol. 81, nr 3 (wrzesień 1990), s. 424–45; Nathan Reingold, Science, American Style, Rutgers University Press, New Brunswick 1991; Hunter Dupree, Science in the Federal Government: A History of Policies and Activities, Johns Hopkins University Press, Baltimore 1986; Robert V. Bruce, The Launching of American Science, 1846–1876, Knopf, New York 1987; George H. Daniels, American Science in the Age of Jackson, University of Alabama Press, Tuscaloosa 1994; Britt Rusert, Fugitive Science: Empiricism and Freedom in Early African American Culture, New York University Press, New York 2017; Katherine Pandora, Popular Science in National and Transnational Perspective: Suggestions from the American Context, „Isis”, vol. 100, nr 2 (2009), s. 346–58; Conevery, Bolton, Valenčius et al., Science in Early America: Print Culture and the Sciences of Territoriality, „Journal of the Early Republic”, vol. 36, nr 1 (2016), s. 73–123; Marc Rothenberg (red.), The History of Science in the United States: An Encyclopedia, Garland, New York 2001. W tamtym okresie w amerykańskiej nauce pojawiły się profesjonalne, elitarne instytucje (Reingold, Bruce, Daniel, Dupree), a jednocześnie widoczny był trend upowszechniania się nauki i uprawiania jej na co dzień (Pandora Valenčius, teksty o Barnumie i „pseudonauce”). Oba zjawiska są często przedmiotem odrębnie prowadzonych analiz, gdy tymczasem śledząc życiorys Poego, można zaobserwować ich wzajemne interakcje. Wcześniejsze opracowania na temat Poego zostały wyszczególnione w uwagach o źródłach na końcu książki.
21 Marie Bonaparte, The Life and Works of Edgar Allan Poe: A Psycho-analytic Interpretation, tłum. John Rodker, Imago, London 1949.
22 Ogólny zarys czasów przedstawiają: Daniel Walker Howe, What Hath God Wrought: The Transformation of America, 1815–1848, Oxford University Press, New York 2007; David S. Reynolds, Waking Giant: America in the Age of Jackson, Harper, New York 2008; Charles Sellers, The Market Revolution: Jacksonian America, 1815–1846, Oxford University Press, New York 1991; Sean Wilentz, The Rise of American Democracy: Jefferson to Lincoln, W.W. Norton, New York 2006; Jill Lepore, These Truths: A History of the United States, W.W. Norton & Company, New York 2018; Howard Zinn, A People’s History of the United States: 1492–present, Routledge, New York 2015; Eric Foner, The Story of American Freedom, W.W. Norton & Company, New York 1999.
CZĘŚĆ PIERWSZA
OD ALLANA DO POEGO
A dark unfathom’d tide
Of interminable pride–A
mystery, and a dream,
Should my early life seem23.
[Jak mroku bezbrzeżne tłumy,
mej bezgranicznej dumy,
jak tajemnica, co się śni,
zdają się wczesne moje dni.]
23 Edgar Allan Poe, Imitation, w: Tamerlane and Other Poems, Calvin Thomas, Boston 1827, s. 29–30; w. LOA, s. 34; wczesna „imitacja” Byrona.
Slajd z latarni magicznej, półksiężyc i księżyc w nowiu, ok. 1847
Zdjęcie: Jon Augier, copyright: Museums Victoria / CC BY collections.museumsvictoria.com.au/items/1723526
ROZDZIAŁ 1
MŁODY ASTRONOM
Każdy, kto parnym latem 1825 roku mijał posiadłość położoną na rogu ulic Piątej i Głównej, mógł dostrzec na balkonie postać szczupłego mężczyzny, który ostrożnie reguluje teleskop. Dom stał na Shockoe Hill, wzgórzu górującym nad rzeką James, która w rytm pływów wzbierała i opadała i która łączyła Richmond z morzem. Młodzieniec spoglądał przez przyrząd wykonany ze szkła, drewna i mosiądzu, a następnie starannie i cierpliwie przy nim manipulował24. Za dnia obserwował statki wpływające do portu i opuszczające go podczas przypływów, nocą wpatrywał się w gwiazdy.
Szesnastoletni astronom nazywał się Edgar Allan. Niekiedy zwano go Eddie, kiedy indziej mówiono o nim Edgar Poe. Gwiazdozbiory to były dla niego mapy, opowieści i przewidywalne ruchy. Z piwnych oczu młodzieńca bił blask, rysy jego twarzy były delikatne, a żywy umysł gotów na zmierzenie się z dużymi wyzwaniami. Ze względu na żwawość i elegancję ruchów niektórzy porównywali go do ptaka. W Richmond Academy, do której uczęszczał od 1821 roku, uzyskiwał świetne oceny z języków, retoryki oraz przedmiotu o dumnej nazwie „astronomia, przekroje stożkowe, algebra, fluksje i mechanika”25.
Edgar był sierotą, a w swoim przybranym domu wychowywał się samotnie. Biegał wraz z kolegami po lasach za miastem, próbował swoich sił podczas pojedynków bokserskich i przyjacielskich wyzwań. Zdarzyło mu się przepłynąć sześć mil w rzece James, co sam porównywał do przeprawy lorda Byrona przez Hellespont. Byrona naśladował również w swoich próbach poetyckich. Zew serca, o którym pisał, że to „chaos głębokiej pasji”26, znajdował u niego ujście w postaci melodyjnych refleksyjnych wersów. Zatracał się w powieściach i książkach przygodowych, w podręcznikach historii i czasopismach dostępnych w sklepie należącym do jego przybranego ojca, Johna Allana.
Do opiekuna Edgar nie był podobny ani z wyglądu, ani z charakteru. Rosły i przyciężki Allan dbał przede wszystkim o swoją pozycję społeczną i zaspokajanie pragnień. Handlował wyrazistym tytoniem uprawianym na plantacjach na zachodzie i południu stanu Wirginia. Liście zbierane przez afrykańskich niewolników z ziemi odebranej rdzennym Amerykanom zwijano i zwożono na targi w Richmond, suszono i wyprawiano w podróż do północnych stanów i do Anglii. Allana interesowały przede wszystkim godziny dostaw i odjazdu transportów, pogoda, ceny i koszty.
Posiadłość o nazwie Moldavia znajdowała się zaledwie parę kroków od rynku w Richmond, gdzie handlowano tytoniem i bawełną. Kilka ulic dalej, przy Stockoe Bottom, kupowano i sprzedawano niewolników. John Allan trafił do tej posiadłości w czerwcu 1825 roku, po czym zapewnił sobie miejsce wśród elity Richmond, która miała się za arystokrację Południa. Białe kolumny i kopuły największych budynków miasta nawiązywały stylem do imperialnych konstrukcji Grecji i Rzymu. Moldavia, trzykondygnacyjny budynek z portykiem podpartym filarami, miała przypieczętować awans Allana z pozycji człowieka interesu z trudem wiążącego koniec z końcem na posiadacza ziemskiego. Widomą oznaką owego bogactwa i dobrego smaku były w domu portrety, draperie i bogato zdobione meble, a także teleskop Edgara. Ten przedmiot pasował do świata Allana, służył przecież nawigatorom i kartografom do sprawnej organizacji handlu transatlantyckiego.
Kilkadziesiąt lat wcześniej Allan przypłynął do Richmond ze Szkocji, aby dołączyć na miejscu do parającego się handlem wuja Williama Galta. Wspólnie z niejakim Charlesem Ellisem zaczęli sprowadzać sprzęty gospodarstwa domowego, tkaniny i czasopisma dla wysoko postawionej klienteli. W późniejszym czasie Allan ożenił się z Frances Keeling Valentine, córką plantatora. House of Ellis and Allan mocno ucierpiał w wyniku wojny brytyjsko-amerykańskiej w 1812 roku, niemniej wraz ze śmiercią wuja w 1825 roku Allan stał się jednym z najbogatszych mieszkańców stanu Wirginia. Odziedziczył trzy duże posiadłości ziemskie wraz „z niewolnikami, inwentarzem żywym i wszelkiego rodzaju przedmiotami doń przynależnymi”27, jak również prestiżową ławkę Galta w kościele episkopalnym w Richmond.
24 Allen, Israfel, vol. 1, s. 130. Przyrząd znajduje się na wystawie Edgar Allan Poe House and Museum przy Amity Street w Baltimore.
25 Ogłoszenie Richmond Academy, „Richmond Compiler”, 2 i 4 października 1821, w: TPL, s. 48.
26 Poe, Dreams, w: Tamerlane and Other Poems, s. 26–27; w: LOA, s. 31–32.
27 Testament Williama Galta, zatwierdzony 29 marca 1824, MS, Deed Book 117-B, 99, Circuit Court of the City of Richmond, Va., Division I; w: TPL, s. 63–64.
Richmond widziane ze wzgórza wznoszącego się nad systemem nawadniania. Rycina wykonana przez W.J. Bennetta na podstawie obrazu G. Cooke’a, 1843
New York: Lewis P. Clover, ok. 1834, Library of Congress
John i Frances Allanowie przyjęli pod swój dach dwuletniego Edgara Poego w 1811 roku, gdy w Richmond zmarła jego matka, znana aktorka i „jedna z najprzystojniejszych kobiet Ameryki”28. Wiele zdawało się świadczyć o tym, że traktowali go jak syna i postrzegali jako przyszłego członka stanowej elity rządzącej, a także dziedzica pokaźnego majątku, Allan jednak nigdy chłopca formalnie nie adoptował, więc dzieciństwo Edgara zdawało się być wiecznym sprawdzianem i niekończącą się próbą zaskarbienia miłości i uznania opiekuna.
Latem 1825 roku Poe miał szesnaście lat, a napięcia między chełpliwym patriarchą a pozostającym pod jego opieką chłopakiem były już mocno wyczuwalne. Frances Allan okazywała Edgarowi wiele serca, a on odwzajemniał jej uczucia. Wbrew oczekiwaniom Johna Allana nie wykazywał natomiast większego zainteresowania interesami. Najwcześniejszy znany wiersz spisany ręką Poego powstał na kartce, na której Allan obliczał procent składany pożyczki29.
Allan z czasem z coraz większą obojętnością odnosił się do swojej delikatnej, a przy tym wymagającej żony. Edgara traktował protekcjonalnie i z lekceważeniem, a nawet obcesowo. Był surowy i wymagał dyscypliny, karał biciem za dziecięce wybryki. Zdarzało mu się co prawda wydać na podopiecznego większą sumę lub sprawić mu prezent, ale bywał również zdumiewająco skąpy. Nade wszystko jednak nigdy nie pozwolił chłopcu zapomnieć, że nie jest jego krewnym ani nawet oficjalnie adoptowanym synem, a w związku z tym nie ma prawa niczego oczekiwać. Z czasem pojawiały się kolejne punkty zapalne – w związku z niewiernością Allana, jak również z wysuwanymi przez niego pomówieniami na temat biologicznej matki Edgara.
Dzięki teleskopowi młody chłopak mógł odbywać dalekie podróże. Gdy kucał przy obiektywie, niewyraźna mgła przeistaczała się w pochłaniającą go ciemność gdzieniegdzie tylko poprzetykaną promyczkami światła. Przed oczami Edgara stawała wyrazista wizja obcych miejsc. Drugą jego drogą ucieczki była poezja. Tak opisywał dramat rozgrywający się na nieboskłonie w wersach Gwiazdy wieczornej30:
Lato było w pełni,
Noc w pełni. Plejadą
Gwiazdy przez poświatę
Migotały blado,
Gdy księżyc lśniąc zimno
Wśród planet-wasali
Smugę blasku z niebios
Kładł na morskiej fali.
Przełożyła Zofia Kierszys
Na powierzchni wody połyskują wzory. Edgar wpatruje się „w lica zimne księżyca”, uznaje je jednak za „zbyt zimne”, zwraca się więc do Wenus, gwiazdy wieczornej. Podziwiając, jak trzyma „dumną wartę”, pisze o niej:
Wolę twe błyski
W dali niż bliskie
To światło zimne i martwe.
Przełożyła Zofia Kierszys
Gdy oczy całego świata zwrócone są ku królewskiemu księżycowi, poeta szuka mniej popularnych, trudniej dostępnych źródeł zachwytu.
Wycyzelowane wersy, które wyszły spod pióra nastolatka, zapowiadają późniejszy talent poetycki Poego. Pobrzmiewa w nich echo jego przesyconego lękiem dzieciństwa. Można też wyczuć ducha nadmorskiej stolicy będącej centrum handlowym, w którym ścierają się ze sobą sprzeczne wartości, odnaleźć umiłowanie klasyki, fascynację współczesną nauką, gwałtem wymuszoną uległość oraz tęsknoty, kontrasty i pasję poezji romantycznej.
SYN TEATRU
Poe urodził się na Północy, w Bostonie, 19 stycznia 1809 roku. Jego matka Eliza Arnold przybyła do Nowego Świata z Anglii w 1796 roku, mając wówczas dziewięć lat. Dorastała na scenie, zachwycając publiczność swoimi rolami, od małych śpiewających dziewczynek począwszy, a na Ofelii skończywszy. Widzowie wysoko cenili jej urodę i żywiołowość. W tamtych czasach w Ameryce aktorstwo uznawano za wątpliwy wybór drogi życiowej. Aż do 1795 roku w Bostonie nie wolno było organizować przedstawień teatralnych. Podczas jednej z tras Eliza zwróciła na siebie uwagę Davida Poego, syna liczącej się rodziny z Baltimore. Jego ojciec, znany jako Generał Poe, pełnił funkcję kwatermistrza Lafayette’a podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. David i Eliza wzięli ślub i wspólnie wyruszyli w trasę, ale on pił i raczej nie radził sobie na scenie.
Ich pierworodny syn Henry przyszedł na świat w 1807 roku, później urodził się Edgar. Eliza Poe miała jeszcze jedno dziecko, Rosalie, ale najpewniej na długo przed tym, jak przyszło ono na świat, David porzucił rodzinę. W 1811 roku pani Poe zrobiła furorę na scenach Wirginii, ale kiedy pojawiła się w Richmond, gdzie można ją było podziwiać w roli Julii i kilku innych kreacjach, nagle zapadła na suchoty.
Piękna, lecz śmiertelnie chora aktorka wśród swoich malutkich dzieci (z których najmłodsze karmiła jeszcze piersią) przedstawiała sobą widok budzący powszechną litość. Eleganckie panie składały jej wyrazy współczucia, co tak opisuje jeden z miejscowych kupców: „Osobliwa moda nastała w tym roku, a mianowicie na dobroczynność. Pani Poe, jak wszyscy wiedzą kobieta bardzo przystojna, mocno podupadła na zdrowiu (również na skutek konfliktu i rozstania z mężem) i popadła w nędzę. Teraz więc w najlepszym tonie jest znaleźć się – gdzieżby indziej, jak w jej izbie”31. „Richmond Enquirer” odnotował: „Pani Poe, przykuta przez chorobę do łóżka, otoczona dziećmi, prosi o Państwa pomoc, a prosi być może po raz ostatni”32.
Eliza zmarła 8 grudnia. Nieudolny David Poe zmarł w Norfolk bodaj kilka dni później. Henry trafił do krewnych Poego mieszkających w Baltimore, małą Rosalie adoptowali bliscy przyjaciele Allanów, William i Jane Mackenzie, Edgara zaś – pod wpływem nalegań żony – przyjął pod swój dach John Allan.
Wkrótce potem opinią publiczną wstrząsnęła kolejna tragedia. Podczas przedstawienia zatytułowanego The Bleeding Nun, wystawianego 26 grudnia w tym samym teatrze w Richmond, w którym występowała Eliza Poe, w budynku wybuchł pożar. Śmierć poniosły siedemdziesiąt dwie osoby. Rada miasta uznała za stosowne upamiętnienie tego faktu. Z inicjatywy sędziego Sądu Najwyższego Johna Marshalla i według projektu ucznia Jeffersona przy Broad Street wzniesiono neoklasyczny ośmiokątny kościół Episcopal Monumental Church. Wuj Allana, William Galt, wykupił w nim ławkę, podobnie jak kilku senatorów i kongresmenów oraz gubernator. Tym samym w pamięci Poego pożar teatru i śmierć matki splotły się w jedno zdarzenie.
Richmond stanowiło wówczas ważny ośrodek polityczny na Południu i miało niebagatelny wpływ na poczynania rządu krajowego. Los właścicieli plantacji w dużym stopniu zależał od kupców, wśród których znaczną część stanowili szkoccy imigranci, tacy jak Allan i jego wuj William Galt33. Ci ludzie interesu mieli głowę do rachunków i skrzętnie liczyli każdy grosz, co ich wyraźnie odróżniało od plantatorów o szacownych rodowodach, którzy nie liczyli się z pieniędzmi. Dzięki rodzinnym powiązaniom Frances i majątkowi Galta Allan zapewnił sobie wysoką pozycję społeczną. Latem rodzina opuszczała parne Richmond, aby chronić się przed wilgocią i upałem w White Sulphur Springs34. Tam Edgar „oczarowywał wszystkich dziecięcymi wdziękami” oraz „szczerością, uczuciowością i szczodrością”35. Postrzegany był jako „uroczy chłoptaś o ciemnych lokach i błyszczących oczach, odziany jak młody książę”.
Śmietanka towarzyska Wirginii dumnie strzegła tradycyjnych wartości takich jak honor czy hierarchia społeczna. Wyrażało się to między innymi w przywiązaniu do balów i pojedynków, wyidealizowanych przez sagi o bohaterach, takie jak Ivanhoe czy Waverly Waltera Scotta. Szlachetnie urodzeni mieszkańcy Wirginii, którzy swój status zawdzięczali pracy niewolników, chętnie posyłali synów do Białego Domu, Kongresu i sądów, aby tam pilnowali wspólnych interesów. Szczycili się zimną krwią i zuchwałością, opiewali kobiecą czystość i delikatność, skrupulatnie strzegli granic rasowych. Ten piękny obrazek mąciły jednak liczne wybryki seksualne właścicieli niewolników, którzy używali sobie kosztem niewolnic – nad czym chętnie pastwili się łowcy sensacji i twórcy literatury abolicjonistycznej36.
Poe krążył między salonem, w którym państwo Allanowie przyjmowali przyjaciół i krewnych, a kwaterami służby. W Richmond niewolnicy stanowili ponad jedną trzecią populacji37. Można było się zetknąć z najróżniejszymi mieszankami rasowymi, a znaczna część wczesnego dzieciństwa upłynęła Edgarowi pod okiem czarnoskórych służących, w tym kamerdynera Dabneya Danridge’a38. Opiekunowie snuli przy nim wiele opowieści. W historiach wywodzących się z Afryki – przekazywanych z pokolenia na pokolenie, a podczas przeprawy przez Atlantyk zmienionych lub wymyślonych na nowo – pojawiały się często dusze opętane czarami lub owładnięte niebezpieczną obsesją, martwi przywracani do życia i złe duchy dręczące żywych39. W późniejszych opowiadaniach i poematach o zjawach, grobowcach i stworach przypominających zombi można się dopatrywać nawiązań do tych afrykańskich i kreolskich wątków.
Niektórych krytyków dziwi, że Poe tak bardzo fascynował się gotykiem, skoro była to europejska tradycja, kojarzona z nawiedzonymi zamkami i przeklętymi szlachetnymi rodami (spopularyzowana przez edynburski „Backwood’s Magazine” i fantastyczne opowieści niemieckiego pisarza E.T.A. Hoffmana). We wprowadzeniu do swojego pierwszego zbioru opowiadań Poe przekonywał jednak, że „groza nie jest rzeczą właściwą Niemcom, lecz duszy”. Ściślej zaś rzecz biorąc, inspiracji dla ponurej atmosfery dekadencji, jakże wyczuwalnej w Zagładzie Domu Usherów czy Masce Czerwonego Moru, a także dla sentymentalizmu udręki Czarnego kota czy tortur opisywanych w Studni i wahadle, należy szukać w arystokratycznych wzlotach i upadkach elit Wirginii oraz w codziennym znoju tamtejszych niewolników. Nie ma cienia wątpliwości co do tego, że niewolnictwo odgrywało istotną rolę zarówno w kształtowaniu dziecięcej świadomości Poego, jak i odcisnęło piętno na jego późniejszych dziełach. Gdzieś w jego głowie stale obecna była myśl o możliwym buncie. Tyle że wszelkie plotki na ten temat skutkowały zawsze bezwzględnymi represjami.
Jako podopieczny Allana Edgar wiódł w Wirginii żywot pod znakiem przywilejów, których podporą niezmiennie pozostawały plantacje. Nie miał wszakże pełni praw do wysokiego statusu, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, Allan należał do kupiectwa, które jako takie dopiero przecierało sobie szlaki wśród starych elit. Co gorsza, Edgarowi na każdym kroku przypominano, że jest sierotą, a do tego synem aktorki – a przecież w tym środowisku pochodzenie miało absolutnie zasadnicze znaczenie. Nad jego dzieciństwem wisiało widmo tragicznej śmierci rodziców, w szczególności zaś matki – po której pozostało mu drogie, acz ulotne wspomnienie (będące zapewne w znacznej mierze wytworem wyobraźni). To wszystko niewątpliwie sprzyjało kształtowaniu się dziecka ponurego i nerwowego, a jednocześnie nadzwyczajnie spostrzegawczego.
REPUBLIKA EKSPERYMENTALNA
Biała elita Richmond ceniła demonstracje zamożności, wiedzy i wrażliwości estetycznej. Była też otwarta na skromny racjonalizm wyrażony w Deklaracji Niepodległości oraz w konstytucji. Zdrowy rozsądek, rozumiany jako połączenie zmysłu obserwacji i umiejętności kalkulacji, miał umożliwiać trafne rozpoznanie tak praw przyrody, jak i mechanizmów polityki40. Thomas Jefferson, gubernator Wirginii w okresie rewolucji, sekretarz stanu za czasów rządów Waszyngtona i trzeci prezydent kraju, wywarł istotny wpływ na nastawienie lokalnej śmietanki towarzyskiej. A przecież był obok Benjamina Franklina jednym z najbardziej znanych naukowców wczesnego okresu republiki41.
W koloniach aktywnością naukową zajmowali się przede wszystkim dżentelmeni entuzjaści. Jefferson i jego przyjaciele plantatorzy namiętnie dyskutowali w Richmond o sprawach historycznych i przyrodniczych, a swoich synów chętnie wysyłali do William & Mary Law School po klasyczne wykształcenie. Na Północy ceniono inżynierię, działalność naukową – może z wyjątkiem medycyny – traktowano zaś raczej jako rozrywkę niż poważną formę aktywności zawodowej. Podczas gdy znawcy z Londynu i Paryża zachwycali się w 1751 roku dziełem Franklina Experiments and Observations on Electricity, on sam w Filadelfii zarabiał na życie jako drukarz. Do momentu zakończenia aktywności zawodowej w 1747 roku Franklin wszystkimi swoimi badaniami nad piorunami i butelkami lejdejskimi – mającymi na celu pozyskiwanie wiedzy na temat gromadzenia ładunków elektrycznych oraz charakteru ładunków ujemnych i dodatnich – zajmował się w czasie wolnym.
Nieliczne instytucje naukowe prowadziły swoją działalność na niewielką skalę, korzystając z finansowego wsparcia miast bądź stanów. Studenci w koloniach przyswajali sobie głównie starożytne języki, historię i teologię, od profesorów zaś oczekiwano, że będą wykładać, a nie gromadzić zbiory, tworzyć klasyfikacje czy prowadzić eksperymenty. Badacze dysponowali zresztą niewielkimi środkami na zakup przyrządów i jakiegokolwiek innego sprzętu. Nieco większe pole do popisu miała medycyna, dlatego wielu odkryć w dziedzinie botaniki, historii naturalnej, chemii czy fizyki dokonywali lekarze. Dyskusje poświęcone filozofii przyrody toczyły się głównie podczas nieoficjalnych spotkań o lokalnym charakterze. W 1743 roku Franklin powołał do życia Amerykańskie Stowarzyszenie Filozoficzne, American Philosophical Society (APS) w Filadelfii, a John Adams zainicjował w 1780 roku istnienie American Academy of Arts and Sciences w Cambridge w stanie Massachusetts. Obie organizacje zrzeszały znane osobistości, a mimo to nie mogły liczyć na wsparcie finansowe państwa i funkcjonowały jedynie dzięki składkom członkowskim oraz dotacjom stanowym.
Członkowie tak funkcjonujących klubów uprzejmie wymieniali się między sobą doniesieniami dotyczącymi obserwacji astronomicznych, ciekawostkami z dziedziny historii naturalnej oraz innowacjami rolniczymi. W APS William Bartram sporo uwagi poświęcał roślinom, drzewom i porostom. David Rittenhouse prezentował teleskopy, zegary i telluria, czyli mechaniczne modele Układu Słonecznego. W dobie rewolucji ludzie nauki cenili surowe proporcje Newtona, a wśród publiczności upowszechniali swoją wiedzę poprzez fascynujące wystawy, intrygujące przedmioty bądź prezentacje mocno działające na zmysły (niekiedy dostępne dla szerszego grona odbiorców, w tym kobiet i dzieci). Podczas pokazów elektrycznych współpracownicy Franklina zrobili na widzach dosłownie piorunujące wrażenie, gdy pozwolili im dać się porazić potędze nauk przyrodniczych42.
O rewolucji mówiło się, że jest ona skutkiem zastosowania praw rozumu do rzeczywistości społecznej. „Śmiałe, podniosłe eksperymenty”43 Franklin uznawał za sposób na wypełnienie „chwalebnego zadania powierzonego nam przez Opatrzność”44. W Rights of Man Thomas Paine przekonywał, że rewolucja „wykazała w polityce to, co w mechanice było zaledwie teorią”45. Jefferson wszedł w posiadanie portretów Bacona, Newtona i Locke’a, którzy stali się jego „trójcą najwybitniejszych ludzi wszech czasów”46. Madison i Adams powoływali się na prawa Newtona, dopatrując się w nich uzasadnienia dla opisywanego w konstytucji trójpodziału władzy47. Wszelkie próby osadzenia rodzącej się republiki w kontekście naukowym miały jednak charakter czysto teoretyczny, a ci, którzy tak chętnie o tym mówili, w żadnej mierze nie dbali o ogólnokrajowe wsparcie dla działalności badawczej, ponieważ uznawali naukę za przynależną do sfery aktywności lokalnej48.
W Notes on the State of Virginia Jefferson wypowiadał się jako meteorolog, geodeta i przyrodnik. Fascynował się materializmem, a pięć wydań De rerum natura Lukrecjusza ustawił sobie na półce obok kosmologicznych poematów Erasmusa Darwina zatytułowanych The Temple of Nature oraz The Botanic Garden49. Szczególnie dużo uwagi poświęcał hodowli roślin. „Botanikę uznaję za jedną z najważniejszych nauk”, twierdził. Rośliny uznawał za „pokarm”, „ozdoby”, „wonności” i „leki”, a jednocześnie za „jedno z najistotniejszych źródeł radości społecznej rodziny wiejskiej”50. Jako prezydent w 1803 roku doprowadził do zakupu od Francji Terytorium Luizjany, wyprawił też Meriwethera Lewisa i Williama Clarka w stronę Pacyfiku, wierzył bowiem w przyszłość amerykańskiego osadnictwa. Dzięki zaangażowaniu naukowców powiązanych z APS Lewis i Clark przeszli ekspresowe szkolenie w zakresie kartografii i historii naturalnej, w szczególności zaś otrzymali instrukcje dotyczące poszukiwania śladów dużych zwierząt (żyjących i wymarłych), aby można było zaprzeczyć tezom francuskiego przyrodnika Buffona i udowodnić, że przyroda Ameryki jest różnorodna i dynamiczna, nie zaś „uschnięta i słabnąca”51.
W swoich Notes Jefferson zawarł również słynne twierdzenie o „rzeczywistych różnicach poczynionych przez przyrodę” między rasami i przedstawił Afrykanów jako ustępujących Europejczykom pod względem urody i inteligencji. Benjamin Banneker, wolny czarnoskóry astronom i geodeta, który uczestniczył w tworzeniu map Dystryktu Kolumbia, zaapelował do Jeffersona i innych, aby „wyzbyli się tych uprzedzeń świadczących o wąskich horyzontach”. Jefferson potępił co prawda niewolnictwo jako „wstrętną skazę”52, ale z konkretnymi działaniami się nie spieszył. Zamiast znieść niewolnictwo jako takie, wolał snuć plany „kolonizacji” przewidujące przesiedlanie czarnoskórych z powrotem do Afryki.
Zamiłowanie do botaniki, myśl o wykorzystaniu nauki jako narzędzia podboju kontynentu i niechęć do rozszerzania „uniwersalnych” praw na kogokolwiek poza mężczyznami o rodowodzie europejskim czyniły z Jeffersona dość typowego przedstawiciela wczesnego okresu amerykańskiej nauki. Ściśle rzecz biorąc, entuzjaści działalności naukowej nie byli „amatorami”. Jefferson snuł swoje naukowe rozważania w kontekście lokalnym i praktycznym (zaprojektował kolumnadę i kopuły w swoim domu w Monticello, a ten następnie zapełnił książkami i wynalazkami mechanicznymi), uznawał je za ważny krok na drodze do podboju Zachodu i skutecznej walki z rdzenną ludnością tych terenów, a przy tym myślał o nich również w kontekście współpracy międzynarodowej. Prowadził rozległą korespondencję z europejskimi ekspertami, twierdząc przy tym, że wolałby spędzić jeden wieczór z Davidem Rittenhouse’em niż tydzień na przyjęciach w Paryżu.
W 1809 roku, gdy na świat przyszedł Poe, fotel prezydencki przejął po Jeffersonie James Madison. Dwa lata wcześniej brytyjski okręt wojskowy ostrzelał amerykańską fregatę u wybrzeży Wirginii i wziął w niewolę czterech marynarzy53. Tocząc równolegle długą wojnę z Napoleonem, brytyjska marynarka wojenna zdołała pojmać i zmusić do wstąpienia w swoje szeregi ponad dziesięć tysięcy amerykańskich marynarzy.
Pod presją kongresowych jastrzębi – w tym Andrew Jacksona, który żywił do Brytyjczyków osobistą urazę w związku z tym, jak jego rodzina została potraktowana w okresie rewolucji – Madison zaostrzył kurs wobec Korony. Chcąc niejako uciec od wewnętrznych tarć, w 1812 roku wypowiedział wojnę Wielkiej Brytanii i wezwał do mobilizacji stutysięcznej ochotniczej armii. Na to wezwanie odpowiedzieli John Allan i jego towarzysze z miejscowego klubu Richmond Riflemen. Miasto nie ucierpiało bezpośrednio w wyniku działań wojennych, ale kupcy z niepokojem patrzyli na gromadzące się zapasy tytoniu i mąki, których nie mogli sprzedać w związku z angielskim embargiem i wysokim ryzykiem transportowym54.
Wojna z 1812 roku, zwana drugą wojną o niepodległość, zakończyła się bez rozstrzygnięcia, a traktat pokojowy został podpisany w Gandawie w 1814 roku przez delegację z udziałem Johna Quincy’ego Adamsa, Alberta Gallatina i Henry’ego Claya. Wojna wzmocniła jednak ducha tożsamości narodowej i poparcie dla koncepcji utrzymywania stałej armii, a także znaczącej rozbudowy marynarki wojennej. Walnie przyspieszyła też karierę polityczną Andrew Jacksona, zwycięzcy bitwy o Nowy Orlean.
Po zniesieniu embarga John Allan musiał opróżnić magazyny. Nowych nabywców na tytoń z Wirginii szukał w Szkocji i Anglii. W czerwcu 1815 roku spakowali wraz z Frances oraz jej siostrą i Edgarem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, resztę zaś wystawili na sprzedaż (sprzedali jednego z niewolników, Scipio, pozostałych wynajęli). Następnie wsiedli na statek, który zabrał ich z Norfolk do Nowego Jorku, a stamtąd do Liverpoolu. Po niełatwej podróży przez Atlantyk Allan tak napisał w liście do swojego wspólnika Ellisa: „Edgar mówi: Tatko, powiedz mi coś takiego, żebym się nie bał morza wielkiego”55. Burze i wysokie fale najwyraźniej mocno podziałały na wyobraźnię sześciolatka. Dodatkowo zaś rozbudził ją Londyn, tętniące serce rozrastającego się imperium.
LATA LONDYŃSKIE
Poe spędził w Wielkiej Brytanii pięć lat w okresie ważnym dla kształtowania się osobowości, od szóstego do jedenastego roku życia. Najpierw przybył wraz z rodziną do Szkocji, gdzie odwiedził Irvine, Kilmarnock oraz Greenock, rodzinne miasto Allana. Tam mógł podziwiać zapierające dech w piersiach krajobrazy – strome klify, wzgórza i wąwozy oraz grę światła i cieni na niebie – którymi zachwycał się w swoich ówczesnych powieściach Walter Scott. Krótko przebywał też w Edynburgu, wówczas tętniącym życiem organizmie miejskim rozrastającym się u podnóża ciasnego średniowiecznego miasteczka i będącym mekką eksperymentów naukowych, filozofii zdrowego rozsądku i działalności wydawniczej.
W pamięci Poego najmocniej jednak zapisał się Londyn (to tam John Allan kupił teleskop, z którego Poe korzystał potem w Richmond)56. Allan pisał do domu o „moszczeniu się przy kominku w przytulnym saloniku budynku na 47 Southhampton Row, Russell Square, podczas gdy Frances i Nancy oddają się szyciu, a Edgar czyta opowiadania”57. Matka jednego z kolegów szkolnych Edgara napisała o nim: „Wyobrażałabym sobie, że nie potrafi rozeznać się w tak dużym mieście”58.
Londyńskie tłumy płynące ulicami pośród lamp gazowych mogły oszałamiać, choć w mieście wyraźnie odczuwało się skutki wojen napoleońskich. Allan tak opisywał sytuację przyjacielowi: „Podatki są wysokie, dług duży, ludzie niezadowoleni i zrozpaczeni […] powóz księcia został obrzucony kamieniami”59. W trakcie ich pobytu w Londynie żołnierze na koniach stratowali pokojową demonstrację robotniczą w Manchesterze (wydarzenie z 1819 roku przeszło do historii jako masakra Peterloo). Nastroje wśród robotników pogarszały się, a rząd coraz mniej wzdragał się przed użyciem przemocy, aby poskromić ich niezadowolenie60.
28 „Norfolk Herald”, 26 lipca 1811, cytat za: AHQ, s. 41–42; w: TPL, s. 11.
29 Kartkę można zobaczyć w: Allen, Israfel, s. 76. O pracy Poego w firmie Allana pisze Terence Whalen w Edgar Allan Poe and the Masses: The Political Economy of Literature in Antebellum America, Princeton University Press, Princeton 1999, s. 23.
30 Poe, Evening Star, w: Tamerlane and Other Poems, s. 28–29; w: LOA, s. 33–34.
31 Samuel Mordecai (kupiec i historyk z Richmond) do siostry Rachel, 2 listopada 1811, Jacob Mordechai Papers, Duke University Library, w: TPL, s. 13.
32 „Richmond Enquirer”, 29 listopada 1811, w: TPL, s. 13.
33 David Leverenz, Poe and Gentry Virginia, w: The American Face of Edgar Allan Poe, Shawn Rosenheim, Stephen Rachman (red.), Johns Hopkins University Press, Baltimore 1995, s. 210–36. Leverenz pisze również o zmianie stosunku do niewolnictwa w stanie Wirginia. W latach dwudziestych w organie ustawodawczym toczyły się dyskusje dotyczące zasad reprezentacji: jaki zastosować cenzus i czy liczyć niewolników (aby w ten sposób zwiększyć uprawnienia wyborcze ich właścicieli) oraz w jaki sposób znieść niewolnictwo (w tym poprzez rekolonizację Liberii, która powstała w 1822 roku).
34Medicinal Springs of Virginia in the 19th Century, Claude Moore Health Sciences Library, University of Virginia, exhibits.hsl.virginia.edu/springs/introessay/.
35 Eugene L. Didier, podsumowanie wspomnień „kilku osób, które mieszkają obecnie w Richmond i widywały go” w zdrojach w latach 1812–15, w: Life of Edgar A. Poe, W.J. Widdleton, New York 1877, s. 28; w: TPL, s. 18.
36 David S. Reynolds, Beneath the American Renaissance: The Subversive Imagination in the Age of Emerson and Melville, Oxford University Press, New York 2011; Teresa A. Goddu, Gothic America: Narrative, History, and Nation, Columbia University Press, New York 1997.
37 Midori Takagi, Rearing Wolves to Our Own Destruction: Slavery in Richmond Virginia, 1782–1865, University of Virginia Press, Charlottesville 2000.
38 James H. Whitty, Memoir, w: The Complete Poems of Edgar Allan Poe, James H. Whitty (red.), Houghton Mifflin, Boston 1911; Allen, Israfel, vol. 1, s. 196–97.
39 Susan A.T. Weiss, The Allan Home, w: Home Life of Poe, Broadway, New York 1907. O Poem i kulturach afrykańskiej diaspory: Thomas Bledsoe, Thomas Mabbott, Poe and Armistead Gordon, „Phylon 7”, nr 4 (1946), s. 355–57; Joan Dayan, Amorous Bondage: Poe, Ladies, and Slaves, American Literature, vol. 66, nr 2 (1994), s. 239–73; Colin Dayan, Legal Terrors, „Representations”, vol. 92, nr 1 (2005), s. 42–80; Yvonne P. Chireau, Black Magic: Religion and the African American Conjuring Tradition, University of California Press, Berkeley 2006.
40 Sophia A. Rosenfeld, Common Sense: A Political History, Harvard University Press, Cambridge 2011.
41 Por. I. Bernard Cohen, Science and the Founding Fathers: Science in the Political Thought of Jefferson, Franklin, Adams, and Madison, W.W. Norton, New York 1995; Tom Shachtman, Gentlemen Scientists and Revolutionaries: The Founding Fathers in the Age of Enlightenment, Palgrave Macmillan, New York 2014.
42 Por. James Delbourgo, A Most Amazing Scene of Wonders: Electricity and Enlightenment in Early America, Harvard University Press, Cambridge 2006; Susan Scott Parrish, American Curiosity: Cultures of Natural History in the Colonial British Atlantic World, University of North Carolina Press, Chapel Hill 2006; Andrew J. Lewis, A Democracy of Facts: Natural History in the Early Republic, University of Pennsylvania Press, Philadelphia 2011. W latach trzydziestych XIX wieku aktywność w zakresie popularyzacji nauki szła w parze z dążeniem do jej profesjonalizacji, por. Daniels, American Science.
43 Jefferson w: Russell Blaine Nye, The Cultural Life of the New Nation, 1776–1830, Harper & Row, New York 1960, s. 100.
44 Franklin do Samuela Coopera, 1 maja 1777, w: The Writings of Benjamin Franklin, Albert Henry Smyth (red.), Macmillan, New York 1905–7, vol. 7, s. 56.
45 Thomas Paine, The Rights of Man, J.S. Jordan, London 1791, cytat za: Nye, Cultural Life, s. 66.
46 I. Bernard Cohen, Science and the Growth of the American Republic, „Review of Politics”, vol. 38, nr 3 (lipiec 1976), s. 365.
47 John F. Kasson, Civilizing the Machine: Technology and Republican Values in America, 1776–1900, Grossman, New York 1976.
48 Por. Brooke Hindle, The Pursuit of Science in Revolutionary America, 1735–1789, University of North Carolina Press, Chapel Hill 1956.
49 James Gilreath, Douglas L. Wilson (red.), Thomas Jefferson’s Library: A Catalogue with Entries in His Own Order, Library of Congress, Washington 1989, s. 119, cytat za: Robert J. Scholnick, Poe’s „Eureka”, Erasmus Darwin, and Discourses of Radical Science in Britain and America, 1770–1850, Edwin Mellen Press, Lewiston 2018; David N. Stamos, Edgar Allan Poe, „Eureka”, and Scientific Imagination, State University of New York Press, Albany 2017, s. 131–32.
50 Jefferson do Thomasa Coopera, 7 października 1814, w: The Writings of Thomas Jefferson, H.A. Washington (red.), Taylor & Maury, Washington 1853–54; Cambridge University Press, Cambridge 2011, vol. 6, s. 390.
51 Georges-Louis Leclerc, Comte de Buffon, Histoire naturelle, Royal, Paris 1749–88, vol. 11, s. 103–4, cytat za: Lee Alan Dugatkin, Buffon, Jefferson, and the Theory of New World Degeneracy, „Evolution: Education and Outreach”, vol. 12, nr 1 (2019), s. 2; J.C. Greene, American Science in the Age of Jefferson, Iowa State University Press, Ames 1984.
52 Jefferson do Williama Shorta, 8 września 1823, Jefferson Papers, Founders Online, National Archives, founders.archives.gov/documents/Jefferson/98-01-02-3750; o Jeffersonie i kolonizacji, por. Peter S. Onuf, Jefferson’s Empire: The Language of American Nationhood, University of Virginia Press, Charlottesville 2000.
53 W incydencie brały udział dwa okręty, USS „Chesapeake” i HMS „Leopard”; por. James Fenimore Cooper, History of the Navy of the United States of America, Stringer & Townsend, New York 1839.
54 Listy doktora Thomasa Massiego z Richmond, w: Richmond During the War of 1812 (Continued), „Virginia Magazine of History and Biography”, kwiecień 1900, s. 406–18.
55 Allan do Ellisa, 21 września 1815, Ellis-Allan Papers, Library of Congress, w: TPL, s. 26.
56 Por. J. Gerald Kennedy, The Realm of Dream and Memory: Poe’s England, w: Poe and Place, Philip Edward Phillips (red.), Palgrave Macmillan, Cham 2018, s. 71–96.
57 Allan do Ellisa, 30 października 1815, Ellis-Allan Papers, w: TPL, s. 26.
58 Catherine Poitiaux, 19 maja 1816, w: Killis Campbell, New Notes on Poe’s Early Years, „Dial”, 17 lutego 1916, s. 144; w: TPL, s. 30.
59 Allan do generała Johna H. Cocke’a, 3 lutego 1817, E.V. Valentine Collection, Valentine Museum, Richmond, cytat za: AHQ, s. 70–71.
60 Ogólniejszy opis ducha tamtych czasów, por. James Chandler, England in 1819: The Politics of Literary Culture and the Case of Romantic Historicism, University of Chicago Press, Chicago 1999.
Russell Square and Bedford Square, rys. Edward Walford
Old and New London: Vol. 4 (London, 1878)
Udręczona podróżami Frances Allan podupadła na zdrowiu. Podczas gdy jej mąż wyjeżdżał do Manchesteru, Szkocji i Liverpoolu, ona udała się do uzdrowiskowej miejscowości Dawlish i na Isle of Wight. John Allan co prawda często przywoływał w swoich listach „Boga w niebiosach”, ale bardzo sobie cenił ziemskie przyjemności i darzył wielkim podziwem „naturalne piękno”61. W listach Frances pobrzmiewa tłumione rozgoryczenie: „Gdyby tylko zdrowie pozwalało mi w pełni korzystać z uroków tego miejsca, szybko przekonałbyś się, że mogę być tak samo szczęśliwa i zadowolona bez Ciebie, jak Ty zdajesz się być pod moją nieobecność, skoro ciągle tylko dobiegają mnie wieści o przyjęciach w domu i za granicą”62.
Abstrahując jednak od trudnej sytuacji politycznej, Edgar miał okazję obserwować na własne oczy niezwykły moment w brytyjskiej historii. Sztuka i nauka przeżywały okres bujnego rozkwitu. Prasa bacznie śledziła każdy ruch lorda Byrona, najsławniejszej i zarazem najbardziej kontrowersyjnej postaci romantyzmu63. Odkrywcy, ogrodnicy, anatomowie i geolodzy zbierali i klasyfikowali wszystkie istoty żywe i wszystkie kamienie, a chemicy prowadzili próby z pierwiastkami wszechświata. W londyńskiej Royal Institution Humphry Davy i Michael Faraday organizowali dynamiczne, żeby nie powiedzieć wybuchowe, eksperymenty, aby zaprezentować możliwości chemii, elektryczności i magnetyzmu. Londyn był forpocztą współczesności. Wierzył w sztukę i naukę, a także we własny przemysł, jak i w skuteczność marynarki wojennej oraz potęgę wojskową.
Allan najpierw zapisał „panicza Edgara Allana” do pobliskiej szkoły, potem zaś wysłał do placówki z internatem. Wybrał Manor House School położoną o pięć mil na północ od Stoke Newington, wioski zamieszkiwanej niegdyś przez radykałów takich jak Richard Price czy Mary Wollstonecraft (i jej córkę Mary Shelley, której ojcem był William Godwin). Dyrektor szkoły, wielebny John Bransby, był zaangażowanym, a przy tym wymagającym nauczycielem języków, matematyki i geometrii. Do rachunku Allana dopisano koszt zakupu podręcznika Cambridge Mathematics, książki do gramatyki oraz dzieła Cycerona zatytułowanego Orator. Opuszczając szkołę, Poe „mówił po francusku, potrafił interpretować proste teksty łacińskie i znacznie wyprzedzał wielu rówieśników pod względem rozeznania w historii i literaturze”64.
Wiele lat później Poe upamiętnił szkołę Bransby’ego w jednej ze swoich nowel, zatytułowanej William Wilson. Bohater utworu wiedzie moralnie wątpliwy żywot i usiłuje uwolnić się od rywala i sobowtóra, z którym współdzieli nie tylko imię i nazwisko, lecz także datę urodzenia. Dwóch Williamów Wilsonów spotyka się po raz pierwszy w szkole, która do złudzenia przypomina tę prowadzoną przez Bransby’ego. Jest to „zaczarowany pałac”65 z labiryntem korytarzy. „Całość kojarzyła się naszym młodym umysłom z obrazem nieskończoności”. Sale były umeblowane biurkami i ławkami, o których Poe pisze: „Blaty poczerniałe, wiekowe i zżarte przez czas, skrzętnie zastawione stosami mocno sfatygowanych ksiąg”. Nad tym wszystkim zaś górował „zegar ogromnych rozmiarów”.
Bransby zapamiętał Edgara Allana jako „chłopca błyskotliwego i zdolnego”, który mógłby być bardzo dobry, „gdyby tak nie był rozpuszczony” przez „nadmierne kieszonkowe umożliwiające zaangażowanie w najróżniejsze psoty”66. Mimo wszystko John Allan pisał do domu z nieukrywanym ojcowskim zadowoleniem: „Edgar radzi sobie dobrze. Nie mam powodów, aby narzekać na jego postępy”67.
Firma Allana przestała sobie jednak radzić w handlu tytoniem na rynku brytyjskim, rodzina spakowała się więc i wróciła do Richmond. Wspomnienia z pobytu w Wielkiej Brytanii – monarchicznym zwierciadle, w którym mogła się przeglądać rodząca się amerykańska republika – odegrały ważną rolę w kształtowaniu się osobowości przyszłego poety i nowelisty.
Z POWROTEM NA STARYCH ŚMIECIACH
Gdy statek „Martha” zacumował w lipcu 1820 roku w Nowym Jorku, Frances czuła się „tak niedobrze”, że Allan posłał po lekarza. Do Norfolk wrócili parowcem. Była to nowinka techniczna, która pojawiła się już po ich wyjeździe (pierwszy parowiec przemierzył Atlantyk zaledwie rok wcześniej). Firma Allana miała sporo długów do spłacenia. Edgar podjął naukę w Clarke’s Academy i tam dała o sobie znać jego prawdziwa natura. Dyrektor Joseph Clarke rozpoznał w nim człowieka o „nadzwyczajnym szacunku do samego siebie, acz niewyniosłego, skrajnie sprawiedliwego i poprawnego w stosunku do kolegów, a przez to bardzo lubianego”68. Zwrócił jednak uwagę, że „w przypadku rozbieżności opinii wśród uczniów wykazywał się nieustępliwością i nie dawał za wygraną, dopóki jego osąd nie wziął góry”. Edgar ponadto doskonalił „moce wyobraźni” w „młodzieńczych utworach adresowanych do młodych przyjaciółek”. Charakteryzował się „wrażliwością i delikatnością serca, skłonny był bardzo się wysilić, aby dogodzić przyjacielowi”. Thomas Ellis, syn wspólnika Allana, nazwał Edgara „prowodyrem pośród chłopców”69. Bezgraniczny podziw dla kolegi skłaniał młodego Ellisa do „podejmowania licznych działań zakazanych”. Edgar nie tylko nauczył go pływać, jeździć na łyżwach i strzelać, ale też namówił na wyprawę długo po zmroku i wspólne strzelanie do cudzego ptactwa – za co obaj odebrali baty.
Cieniem na rzeczywistość Poego rzucało się jego pochodzenie. Edgar chłonął wszystkie wieści napływające od jego brata Henry’ego, który mieszkał u krewnych w Baltimore i planował opłynąć świat70. Jego młodsza siostra Rosalie wychowywała się u państwa Mackenziech i dorastała fizycznie, ale nie psychicznie. Miała nigdy nie wyjść za mąż. Jeden ze szkolnych kolegów Poego tak odniósł się do kwestii „arystokratycznej” atmosfery Richmond: „O Edgarze wszyscy wiedzieli, że miał rodziców aktorów i że jego los zależał od tego, co otrzyma jako adoptowany syn”71. Ta reputacja przekłada się jednak na „zaciekłość, której inaczej by nie wykazywał”.
Poe starał się postrzegać siebie jako członka arystokratycznej elity, ale na każdym kroku przypominano mu, aby nie rościł sobie praw do żadnego majątku. Jako nieadoptowany podopieczny Johna Allana żył z gorzką świadomością, że nie może liczyć na względy, jakich by oczekiwał. Wysokiej pozycji społecznej i uprzywilejowaniu towarzyszyło poczucie całkowitego braku pewności co do przyszłego losu. Wzmagało to w Edgarze potrzebę rywalizacji, a wręcz skłonność do walki. Narastało w nim przekonanie, że jest absolutnie wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju – co zdawało się być zarazem pięknym przeznaczeniem i życiową klątwą.
Gdy w 1825 roku wpatrywał się w gwiazdy z werandy Moldavii, był humorzastym nastolatkiem, który toczył wieczne boje z zastępczym ojcem, z niecierpliwością wyczekiwał wyjazdu na studia i marzył o ucieczce na morze.
61 Allan do Williama Galta Jr., 12 listopada 1818, William Galt Jr. Papers, William R. Perkins Library, Duke University, w: TPL, s. 39.
62 Frances K. Allan do Johna Allana, 15 października 1818, Valentine Collection, cytat za: AHQ, s. 78.
63 Peter J. Manning, Childe Harold in the Marketplace: From Romaunt to Handbook, „Modern Language Quarterly”, vol. 52, nr 2 (1991), s. 170–90.
64 William Elijah Hunter, Poe and His English Schoolmaster, „Athenaeum”, 19 października 1878, s. 496–97; w: AHQ, s. 71.
65 Poe, William Wilson, w: The Gift, październik 1839, s. 229–53.
66 Hunter, Poe and His English Schoolmaster, s. 497; w: TPL, s. 36.
67 Allan do Williama Erwina [Ewinga], 21 marca 1818, Ellis-Allan Papers, w: TPL, s. 36.
68 Clarke do E.L. Didiera, 16 kwietnia 1876, Autograph MS, Harvard College Library, w: AHQ, s. 83.
69 Thomas H. Ellis, Edgar Allan Poe, „Richmond Standard”, 7 maja 1881, s. 2; w: AHQ, s. 82.
70 Por. Kenneth Silverman, Edgar A. Poe: Mournful and Never-Ending Remembrance, HarperCollins, New York 1991, s. 125–26. O życiu Henry’ego i jego relacjach z Poem: Hervey Allen, Thomas Mabbott (red.), Poe’s Brother: The Poems of William Henry Leonard Poe, George H. Doran, New York 1926, s. 21; Richard Kopley, wprowadzenie do The Narrative of Arthur Gordon Pym of Nantucket, Richard Kopley (red.), Penguin Classics, New York 1999, s. ix–xxix.
71 Colonel John T.L. Preston, Some Reminiscences of Edgar A. Poe as a Schoolboy, w: Edgar Allan Poe: A Memorial Volume, Sara S. Rice (red.), Turnbull Brothers, Baltimore 1877, s. 40–41; w: AHQ, s. 85.