Felix, Net i Nika oraz Koszmarna Podróż - Rafał Kosik - ebook

Felix, Net i Nika oraz Koszmarna Podróż ebook

Rafał Kosik

5,0
2,90 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Opowiadanie ze świata „Felixa, Neta i Niki”

Dotychczas w serii ukazały się:

Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi (2004)

Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa (2005)

Felix, Net i Nika oraz Pałac Snów (2006)

Felix, Net i Nika oraz Pułapka Nieśmiertelności (2007)

Felix, Net i Nika oraz Orbitalny Spisek (2008)

Felix, Net i Nika oraz Orbitalny Spisek 2. Mała armia (2009)

Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka (2009)

Felix, Net i Nika oraz Bunt Maszyn (2011)

Felix, Net i Nika oraz Świat Zero (2011)

Felix, Net i Nika oraz Świat Zero2. Alternauci (2012)

Felix, Net i Nika oraz Nadprogramowe Historie (2013)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 40

Oceny
5,0 (8 ocen)
8
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Rafał Kosik

Felix, Net i Nika oraz Koszmarna Podróż

Warszawa 2014
Rafał Kosik Felix, Net i Nika oraz Koszmarna Podróż ISBN: 978-83-64384-23-3 Wydawca: Powergraph ul. Cegłowska 16/2 01-803 Warszawa tel. 22 834 18 25 e-mail: [email protected] Copyright © 2014 by Rafał Kosik Copyright © 2014 by Powergraph Copyright © 2014 for the cover and illustrations by Rafał Kosik Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved. PROJEKT GRAFICZNY: Rafał Kosik REDAKCJA: Kasia Sienkiewicz-Kosik KOREKTA: Maria AleksandrowWyłączna dystrybucja: Firma Księgarska Olesiejuk Sp. z o.o. Sp.j. ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Mazowiecki tel. 22 721 30 00 / 11
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer

— Bądź miły i nie pyskuj — powtó­rzył sobie po raz kolejny Net. — Nawet nie zaha­czaj o iro­nię. Wyobraź sobie, że roz­ma­wiasz z par­ko­ma­tem.

Stał z dużym ple­ca­kiem tury­stycz­nym na pustym szkol­nym kory­ta­rzu przed drzwiami sali infor­ma­tycz­nej. Do umó­wio­nej pory została jesz­cze minuta.

Bądź miły i nie pyskuj. To nie takie łatwe, zwa­żyw­szy, że Net szcze­rze nie zno­sił Eftepa, nauczy­ciela infor­ma­tyki. Z wza­jem­no­ścią zresztą. Nie­chęć wzro­sła dodat­kowo kilka dni temu, gdy Eftep wyrzu­cił go z sali za poma­ga­nie kole­dze pod­czas testu. A nie cho­dziło prze­cież o pod­po­wia­da­nie, lecz o pomoc w walce ze źle dzia­ła­ją­cym kom­pu­te­rem.

Teraz kory­tarz był pusty. Więk­szość klas poje­chała na tygo­dniowy odpo­czy­nek po tru­dach roku szkol­nego. Klasa Neta rów­nież. On sam nato­miast miał popra­wiać test, a potem dostać się na dwo­rzec i doje­chać do kole­ża­nek i kole­gów, któ­rzy od dwóch dni bawili się w luk­su­so­wym pen­sjo­na­cie gdzieś na bez­lu­dziu. Byczyli się na base­nie, popi­jali zimne drinki (oczy­wi­ście bez­al­ko­ho­lowe) bądź zjeż­dżali rurami aqu­aparku. Zresztą, cokol­wiek robili, na pewno było to lep­sze od popra­wia­nia testu. Nie cho­dziło nawet o sam test, bo na infor­ma­tyce Net znał się dosko­nale. Cho­dziło o osobę nauczy­ciela.

Bądź miły i nie pyskuj. Net nabrał powie­trza i zapu­kał do drzwi.

— Pro­szę — dobie­gło ze środka.

Net wszedł do sali i ukło­nił się infor­ma­ty­kowi – sie­dzą­cemu za biur­kiem wyso­kiemu, paję­czo chu­demu męż­czyź­nie. Chło­pak stwier­dził z zasko­cze­niem, że mina nauczy­ciela daleka jest od tego, czego się spo­dzie­wał, czyli iro­nicz­nego uśmieszku wyż­szo­ści. Wyra­żała ona wręcz smu­tek.

— Wybie­rasz się gdzieś? — Eftep zer­k­nął na ple­cak dźwi­gany przez chło­paka.

Bądź miły i nie pyskuj, powtó­rzył w myślach Net.

— Cała klasa poje­chała na tygo­dniowy wyjazd do pen­sjo­natu nad Czer­woną Hań­czą — wyja­śnił naj­uprzej­miej, jak potra­fił, nie zaha­cza­jąc o iro­nię. — Ja nie mogłem z nimi jechać, bo wyzna­czył mi pan na dziś poprawę testu.

— Test… — Eftep poki­wał głową. — Tak, rze­czy­wi­ście uma­wia­li­śmy się na dziś.

— Miejmy to już za sobą. — Net rozej­rzał się po sali. Wszyst­kie kom­pu­tery były wyłą­czone. — Dobrze zapa­mię­ta­łem godzinę?

— Wyni­kły pewne oko­licz­no­ści… — Nauczy­ciel wbi­jał wzrok w ekran lap­topa i przy­ci­skał kla­wi­sze. — Nie musisz, eee… pisać testu.

Net uniósł brwi.

— Zali­czył mi pan tam­ten test?

— Nie… eee… w ogóle nie musisz pisać testu. — Eftep kli­kał w kla­wia­turę lap­topa, a kli­ka­nie to wyglą­dało na próbę ukry­cia zmie­sza­nia. — Te prze­pisy olim­piady… eee… Pew­nie ścią­ga­łeś.

— Jakiej olim­piady?

— Olim­piady infor­ma­tycz­nej. Dosze­dłeś do finału, więc nie­stety nie musisz pisać testu. To wbrew zasa­dom eee…. spra­wie­dli­wo­ści, ale takie są prze­pisy.

— Powaga? — Net uśmiech­nął się sze­roko. — Które miej­sce zają­łem?

— Pie… ekhem… sze — Eftep zasło­nił usta, uda­jąc kaszel. — Nie wiem, jak oni to liczą. Na pewno coś pomy­lili.

— Pierw­sze?! — Nie mógł uwie­rzyć Net. — Zna­czy, wygra­łem olim­piadę?

— Ktoś cze­goś na pewno nie dopil­no­wał i teraz już się nie da odkrę­cić…

— Myśla­łem, że odpa­dłem. Kiedy przy­szły wyniki?

— Z mie­siąc temu. — Dopiero teraz na twa­rzy Eftepa poja­wił się zna­jomy zło­śliwy uśmiech.

— O… — Net zdjął oku­lary i prze­tarł je o bluzę. — To szkoda, że nie dowie­dzia­łem się tego w zeszłym tygo­dniu…

— Tak, rze­czy­wi­ście, wów­czas mógł­byś już od soboty być z klasą nad jezio­rem.

Net zaci­snął usta.

— Bądź miły i nie pyskuj — powtó­rzył. Nie­stety tym razem na głos.

Nauczy­ciel z zasko­cze­niem pod­niósł na niego wzrok. Net wyko­nał w tył zwrot na pię­cie i pobiegł do drzwi.

— Miłych waka­cji! — rzu­cił za sie­bie i już go nie było.

* * *

Ponie­waż nie pisał testu i miał pół godziny zapasu, zaha­czył więc jesz­cze o kilka skle­pów kom­pu­te­ro­wych. A ponie­waż zaha­czył o kilka skle­pów kom­pu­te­ro­wych, nie­mal spóź­nił się na pociąg. Wpadł na dwo­rzec w ostat­niej chwili. Na wiel­kiej tablicy w wiel­kiej hali spraw­dził, z któ­rego peronu odjeż­dża jego pociąg, i pognał scho­dami do pod­ziemi. Dwo­rzec Cen­tralny wypeł­niał ten sam co zwy­kle „kole­jowy” zapach. Neta oto­czył tłum podróż­nych. Chło­pak wpadł na wła­ściwy peron, gdy pociąg już zwal­niał.

Wycią­gnął bilet i prze­czy­tał, że ma miej­sce w trze­cim wago­nie. Odru­chowo zaczął biec za loko­mo­tywą, ale przy­po­mniał sobie, że ana­lo­giczna sytu­acja miała miej­sce, gdy odpro­wa­dzał przy­ja­ciół w sobotę. Był to ten sam pociąg i wagon numer trzy był trze­cim wago­nem od końca. Prze­cież pociągi nie zawra­cają, tylko jeż­dżą w tę i z powro­tem, czyli wagon numer jeden raz jest z przodu, a raz z tyłu. Teraz był z tyłu. Net zawró­cił i wol­nym kro­kiem ruszył w prze­ciwną stronę, pod prąd tłumu podróż­nych.