Gdyby miało nie być jutra - Agnieszka Lingas-Łoniewska - ebook + audiobook + książka

Gdyby miało nie być jutra ebook i audiobook

Agnieszka Lingas-Łoniewska

4,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Dilerka Emocji w gęstej od uczuć opowieści o ludziach, którzy nie mają nic do stracenia – poza miłością życia.

Kiedy Milena odeszła bez słowa, Igor obiecał sobie, że już nigdy nie da się zranić. Tylko w ten sposób mógł sobie poradzić z bólem. By przetrwać, postanowił żyć tak, jakby nie miał nic do stracenia: mocno, bez zahamowań i na krawędzi. Bo bez niej nic nie miało sensu. Równie dobrze mógł zostać królem miejskiego półświatka.

Teraz Milena wraca do ich rodzinnego miasta w glorii gwiazdy filmowej. Choć odniosła sukces, nie jest szczęśliwa. Pora jednak stawić czoło przeszłości. I zdrajcy, którym okazał się najbliższy jej człowiek.

Długo próbowali o sobie zapomnieć. Ale ból wiąże równie mocno jak miłość.

Tyle że sercu nie można rozkazywać. A Milenę i Igora łączy uczucie jedyne w swoim rodzaju. Czy okaże się dość silne, by pokonać kłamstwa, żal i lata milczenia?

Ten związek może być najbardziej szaloną  rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobili. I prawdopodobnie jeszcze tego pożałują. Ale żyje się raz. I kocha prawdziwie też tylko raz.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 271

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 6 godz. 10 min

Lektor: Czyta: Ewa Abart
Oceny
4,3 (1161 ocen)
657
304
155
34
11
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Aldemus

Nie oderwiesz się od lektury

Pani Agnieszka nigdy nie zawodzi.
40
Katarzyna75baloo

Nie oderwiesz się od lektury

Super. Jak każda książka. Niesamowita i wciągająca.
20
jola2015

Nie oderwiesz się od lektury

uwielbiam książki Pani Agnieszki, zachęcam wszystkich do przeczytania
20
Magdalena_30

Nie oderwiesz się od lektury

świetna, jak każda książka tej autorki. polecam 🙂
21
Polabecia

Dobrze spędzony czas

Pani Agnieszka jak zwykle nie zawodzi. Polecam! Bo cóż innego można napisać o książkach "dilerki"..? Ciągle jestem na głodzie😆😆😋
10

Popularność




Mojej wnuczce Weronice

Życie jest jednym wielkim rozczarowaniem.

Oscar Wilde, Portret Doriana Graya

Jesteśmy jak zapałki. Jeden szybki ruch i zajmujemy się jasnym płomieniem. Radośni. Pełni zapału i ślepej wiary w to, że ten cudowny blask będzie wieczny. I zanim zdążymy się ogrzać… już nas nie ma.

Jesteśmy tak słabi, tak mali, tak krótkotrwali…

Najbardziej niedoskonałe urządzenie, jakie można było stworzyć…

Dlatego postanowiłem żyć pełnią życia.

Intensywnie.

Egoistycznie.

Prawdziwie.

Skoro byłem z góry skazany na porażkę, skoro wiedziałem, że na końcu tej krótkiej drogi czeka mnie tylko rozczarowanie, skoro wstawałem jedynie po to, by paść, to po co się poświęcać, zdzierać, spalać?

Jeśli i tak wszystko jest z góry przesądzone?

I aby gorzka pigułka rozczarowania była łatwiejsza do przełknięcia, postanowiłem zrobić wszystko, by jak najmniej ucierpieć, jak najwięcej zyskać i jak najbardziej skorzystać na tym, że pojawiłem się na tym dziwnym świecie.

Liczyłem się tylko ja.

Liczyło się tylko moje dzisiaj.

Bo dla mnie nie było jutra.

Byłem jak ta spalona zapałka, która przez chwilę zajaśniała i zgasła.

Nie przewidziałem tylko jednego.

Że ona wróci.

1.

Darras, Jutro będzie niebo

Czym jest wczoraj?

Czymś, co minęło?

Czymś, przez co przemknęliśmy, niemal niezauważeni, jak spadająca gwiazda w letnią noc?

Czymś, co w momencie gdy się dzieje, już należy do chwil minionych? Może… Moje wczoraj było jednym wielkim bólem. I żeby o nim zapomnieć, musiałem przestać odczuwać cokolwiek. Zamknąłem się, zmieniłem w zimny głaz.

I dopiero wtedy mogłem spojrzeć wstecz.

Igor Kraśnik, znany w pewnych kręgach jako Krasny, zawiózł synów do matki, która zawsze opiekowała się chłopcami, gdy on musiał wyjechać w interesach. Igor prowadził kasyno i restaurację. Miał także udziały w paru dyskotekach i w najbliższym czasie planował kilka kolejnych dużych inwestycji. W wieku trzydziestu ośmiu lat był jednym z czołowych wałbrzyskich biznesmenów, znanym również z tego, że nie wszystkie swoje interesy robił całkowicie legalnie.

Od siedmiu lat samodzielnie wychowywał synów: ośmioletniego Grześka i dziesięcioletniego Marka. Dlaczego samotnie? Nie był to temat, do którego chętnie wracał. Jego żona Iwona po urodzeniu Grzesia nagle stwierdziła, że całe ich małżeństwo było jedną wielką pomyłką i ona nie ma zamiaru dłużej grać w tej komedii. A raczej tragikomedii. Zostawiła go z dwójką maleńkich dzieci i wyjechała do Włoch ze swoim przyjacielem. Igor przyjął to nadspodziewanie spokojnie. Jak na niego. Kochał synów ponad wszystko, a że od najmłodszych lat nauczony był ciężko pracować, wiedział, że świetnie sobie poradzi. Przecież ze wszystkim sobie radził. Najpierw z chorobą ojca. Potem z depresją matki. Później z siostrą – w wieku szesnastu lat zaszła w ciążę z gnojkiem, który, gdy tylko dowiedział się, że zostanie ojcem, odmówił wzięcia na siebie odpowiedzialności i powiedział jej, że mogła nie puszczać się z połową Piaskowej Góry. Wtedy Igor nie zapanował nad sobą i, chociaż miał zaledwie piętnaście lat, rzucił się na niedoszłego szwagra i wybił mu dwa zęby. Dostał za to niezłe manto i przez tydzień leżał w łóżku obolały, a Monika okładała go woreczkami z lodem. Ostatecznie, szczęście w nieszczęściu, Monika poroniła i tym samym uwolniła się od tego skurwiela. Potem, gdy Igor odniósł pierwsze sukcesy, a jego siostra z wielkim powodzeniem zaczęła realizować się w marketingu, gnojkowi nagle wróciły do niej uczucia. I wówczas Igor po raz drugi stracił cierpliwość. Pokazał swoje inne oblicze. Gnojek w końcu zrozumiał, że tak naprawdę Igor był złym człowiekiem. Zimnym, bezlitosnym, nieuznającym żadnych kompromisów. Niewchodzącym w żadne układy, zależności, powiązania. A gdy zostawiła go Iwona, utwierdził się w przekonaniu, że nie warto być dobrym dla ludzi. Choć przecież… miał już doskonałą szkołę dwadzieścia lat temu, kiedy ona go zostawiła. Gdy wyparła się wszystkiego, co sobie obiecywali i, omamiona wizją sławy, luksusu i rozgłosu, wyjechała. Wkrótce wyszła za mąż za dwadzieścia pięć lat starszego od niej mężczyznę. Już wówczas powinien wiedzieć, że nie wolno ufać ludziom. Iwonie nigdy tak do końca nie ufał, a i tak go zaskoczyła. Jedyne dobro, które wyniknęło z tego małżeństwa, to jego synowie, kochał ich szczerą i prostą miłością. A teraz…

Teraz siedział w swoim gabinecie i wpatrywał się w gazetę, którą trzymał w ręku. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie ładnej kobiety o szerokim uśmiechu i krótkich kasztanowych włosach z rudymi refleksami, a pod spodem widniał pogrubiony napis:

Sławna wałbrzyszanka przybywa na oficjalną premierę swojego najnowszego filmu, który ma szansę na nominację do Oscara. Milena Kępska nie zapomniała, skąd pochodzi, i to właśnie Wałbrzych wybrała na miasto, w którym widzowie po raz pierwszy obejrzą jej film Gdyby miało nie być jutra. W pokazie wezmą udział jedynie zaproszeni goście, którzy będą mogli wejść za okazaniem specjalnych zaproszeń.

Igor zacisnął usta i zmiąwszy gazetę, rzucił kulkę w głąb pokoju. Złapał za komórkę i nacisnął przycisk połączenia. Nie czekał długo. Patrząc w okno swojego gabinetu, powiedział spokojnym i nieznoszącym sprzeciwu tonem:

– Krasny. Załatw mi zaproszenie na premierę tego filmu. Nie. Dla jednej osoby.

Milena przyjechała do swojego rodzinnego miasta po raz pierwszy, odkąd stała się znaną i uznawaną aktorką. Może mniej lubianą przez krytyków, ale cenioną przez widzów. Jechała przez miasto i widziała, jak wiele się zmieniło, ale też wciąż rozpoznawała ten swój stary, poczciwy Wałbrzych, te znajome odrapane kamienice, te kręte, wiodące pod górę uliczki. Pojechała na Podgórze zobaczyć dom, w którym mieszkała zaraz po przyjściu na świat, a potem się w nim ukrywała, gdy uciekała przed wiecznie wkurzoną i pijaną matką. Matką starszą od niej zaledwie o siedemnaście lat, traktującą Milenę jak zło konieczne, jak przyczynę życiowej porażki. Gdy Milena miała osiem lat, zmarła jej ukochana babcia, która dotąd była jej jedyną opiekunką, i dziewczynce została tylko matka. Ojca nigdy nie poznała, ponieważ nie miał pojęcia o jej istnieniu. Maryla nigdy mu o ciąży nie powiedziała. Gdy matka Mileny była z nią w trzecim miesiącu, przyszły ojciec wyjechał do Stanów i już więcej nikt o nim nie słyszał. Milena była bardzo spokojnym dzieckiem, dobrze się uczyła i starała się nie wchodzić swojej rodzicielce ani jej gościom w drogę. Przeżyła niezliczoną ilość „wujków” pojawiających się u boku matki i jeszcze większą liczbę nieprzespanych nocy, kiedy imprezy zakłócały jej sen. Gdy matka otrzymała kuratora, trochę się uspokoiła. Nie chciała dopuścić do tego, by odebrano jej córkę. Kiedy dziewczyna poszła do liceum, jej matka zachowywała się w miarę poprawnie, jednak w jej życiu nadal rządzili faceci i alkohol. Ale była spokojniejsza, nie awanturowała się już i nie niepokoiła sąsiadów.

Milena spojrzała ze smutkiem na żółty dom. To właśnie ściany tego domu były świadkami jej przelotnego szczęścia, gdy wciąż jeszcze żyła jej babcia – jej jedyna przyjaciółka i powierniczka.

Lecz to wszystko już minęło, było daleko poza nią i wiedziała, że już nie przynależy ani do tego domu, ani do tej dzielnicy, ani do tego miasta. Nawet te wspomnienia nie należały już do niej. Były wspomnieniami jakiejś innej kobiety, która kiedyś w niej żyła, ale teraz… teraz już jej nie ma. Jest sławna aktorka, gwiazda, celebrytka. A nie tamta dziewczyna sprzed lat. Dziewczyna, która musiała podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji. Decyzję, która zaważyła na całym jej przyszłym życiu. Jedyną słuszną decyzję po tym, jak została zdradzona przez najbliższą jej osobę. Przestała wtedy wierzyć w miłość, zaufanie, oddanie, wierność. Nauczyła się, że liczą się tylko kariera, kasa, sława i blichtr. To było coś, czego była pewna, coś, co zdobyła sama, coś, co nigdy jej nie zawiedzie.

Milena potrząsnęła głową, jakby chciała wyrzucić z niej niechciane wspomnienia. Zazwyczaj przychodziło jej to z łatwością, jednak to miasto… Te znajome ulice, budynki, atmosfera… Nawet napotykani ludzie… to wszystko przywołało zapomniane myśli, marzenia, uczucia. Znów przez chwilę była licealistką, która napotkała na swej drodze pierwszą miłość. Choć nie wiedziała jeszcze, że będzie to jej jedyna miłość…

– Milka! Milaaaa! – Jasnowłosa dziewczyna szarpała za ramię swoją rudowłosą koleżankę, która zagłębiona w lekturze nie zwracała uwagi na panujący wokół harmider. Siedziały na trybunie hali sportowej, w której rozgrywał się właśnie finałowy mecz drużyn koszykarskich – z liceów ogólnokształcących numer I i II w Wałbrzychu. Milena przyszła tutaj tylko ze względu na Zuzkę, która podkochiwała się w jednym z rozgrywających, w Kubie Bartnickim.

– Jezu, co?! – warknęła z niecierpliwością, wracając powoli do rzeczywistości.

– Krasny władował czternastego kosza! – Blondynka uśmiechnęła się szeroko, krzycząc jej do ucha. Rudowłosa odsunęła głowę i spojrzała na uradowaną przyjaciółkę.

– No to super?

– Za każdym razem patrzy na ciebie i robi ukłon, jakby to dla ciebie strzelał te kosze.

– Taaa, jasne. – Milena odparła z sarkazmem, jednak schowała książkę do plecaka i do końca wygranego przez „jedynkę” meczu nie odrywała wzroku od wysokiego, ciemnowłosego chłopaka. W sumie widok przedstawiał się całkiem nieźle. Gdyby jednak Igor Kraśnik nie był takim zapatrzonym w siebie dupkiem, przekonanym, że świat bez niego nie mógłby normalnie funkcjonować, byłoby o niebo lepiej. I gdyby czasami najpierw się zastanowił, zamiast od razu używać siły fizycznej, to również byłby, przynajmniej w oczach Mileny, atrakcyjniejszy. Ale od pewnego czasu zauważała, że ten przystojniak z trzeciej klasy pojawia się zawsze tam, gdzie ona, i wpatruje się w nią bez żadnego skrępowania. Jednak Milena widziała wianuszek dziewczyn, który zawsze go otaczał, i nie miała zamiaru stać się jedną z nich.

Po zakończonym meczu tłum wiwatującej młodzieży ruszył do wyjścia. Milena powoli udała się w kierunku przystanku autobusowego – Zuzka miała niedaleko do domu, więc pożegnały się tuż po wyjściu z hali. Było zbyt zimno, by Zuza marzła wraz z nią.

Milena oparła się o zimny mur budynku i czekała na autobus jadący w kierunku Podgórza. Przymknęła oczy i ze wszystkich sił starała się nie myśleć o tym, co będzie się działo w domu. Bo w tym domu z reguły coś się działo. Dlatego ona uciekała w świat książek i muzyki, znajdując tam ukojenie. No i zostawało jeszcze kółko teatralne, gdzie mogła wczuwać się w różne role i nigdy nie pokazywać swojej prawdziwej twarzy. Nie chciała, aby ktoś wiedział, że twarda, ruda Milka jest tak naprawdę wrażliwą, spragnioną miłości, wciąż tęskniącą za babcią dziewczyną.

– Jedziesz do domu? – Usłyszała cichy głos i drgnęła przestraszona. Uniosła głowę i spojrzała w niemal granatowe oczy.

– Tak – odparła, zastanawiając się, czego on właściwie od niej chce.

– Odprowadzę cię.

– Przecież ty chyba mieszkasz na Piaskowej? – spytała, zanim zdołała ugryźć się w język. Skąd, do cholery, mogła wiedzieć, gdzie on mieszka?!

Uśmiechnął się i dostrzegła ciemny błysk w jego oczach.

– Nie szkodzi. Odwiozę cię.

I pojechał z nią. Odprowadził pod sam dom. Nie chciała, aby wchodził do środka, bo już na klatce schodowej dobiegły ją głośne dźwięki muzyki. Znak, że matka robi kolejną szaloną imprezę.

Podczas tych kilku chwil, które spędzili razem, zrozumiała, że Krasny ma nieźle poukładane w głowie. Sposób, w jaki na nią patrzył, sprawiał, że czuła się jak na karuzeli. I chciałaby, aby takie chwile, kiedy idą razem ciemną ulicą i rozmawiają na wszystkie możliwe tematy, kiedy jej ramię raz po raz dotyka jego ręki i wtedy tak po prostu, niby przypadkiem, zerkają na siebie, trwały wiecznie.

Westchnęła, zdjęła okulary przeciwsłoneczne i potarła zmęczone oczy. Będzie musiała położyć się na chwilę z jakąś maseczką i zimnym okładem na powiekach, aby na premierze wyglądać jak człowiek. Wiedziała, że przyjazd do Wałbrzycha obudzi w niej bolesne wspomnienia, ale to ona uparła się, aby właśnie tutaj odbyła się premiera, jakby czuła, że teraz wreszcie nadszedł czas, aby rozliczyć się z przeszłością. Aby stawić jej czoła. Aby zrozumieć. A może nawet przebaczyć? Chociaż nie. Nie mogła aż tak daleko posuwać się w tym swoim dziwnym pragnieniu uporania się z przeszłością.

Gdy wróciła do hotelu, jej agentka czekała na nią w holu.

– Mila, gdzie się podziewasz? Redaktor z lokalnej gazety chce przeprowadzić z tobą wywiad. – Joanna prowadziła jej sprawy od dziesięciu lat i robiła to naprawdę dobrze. Gdy Milka zakończyła głośny romans i nieudane małżeństwo z dużo starszym od siebie reżyserem, to znalazła się pod obstrzałem mediów, a wtedy Joanna broniła jej jak mityczny Cerber. I to dzięki jej zabiegom Milena dostała rolę w Gdyby miało nie być jutra, co okazało się strzałem w dziesiątkę.

– Spokojnie, musiałam się przejechać. Kiedy ten redaktor chce ze mną rozmawiać? – Milena szła w kierunku recepcji, aby odebrać klucze od pokoju.

– Najlepiej dzisiaj, przed jutrzejszą premierą. Zastrzegłam, że może pytać tylko o tematy związane z filmem i z planami na przyszłość. Żadnej prywaty ani nawiązywania do twoich korzeni.

– I dobrze. Pamiętaj, jedno drażliwe pytanie i nici z wywiadu.

– Oczywiście, Mila. Facet dobrze o tym wie.

Gdy dotarły do pokoju, Milena podeszła do barku i nalała sobie whisky. Wypiła jednym haustem i zapadła się w głębokim fotelu. Joanna spojrzała na nią z troską.

– Byłaś tam?

Rudowłosa milcząco przytaknęła. Jej agentka oczywiście była wtajemniczona w jej przeszłość i często z nią o tym rozmawiała. Przeszłość Mileny bowiem zdawała się ciągle czaić gdzieś w zakamarkach jej umysłu.

– Dom babci wygląda jak przed laty. A w jej mieszkaniu ktoś mieszka, widziałam wymienione okna, ładne firanki.

– A u niej? – Joanna usiadła w drugim fotelu.

– U niej nie byłam. Nie mam zamiaru.

– Nie martwisz się, że ona przyjdzie na premierę?

Milena roześmiała się.

– Nie stać jej będzie, poza tym bilety są tylko dla VIP-ów, nie sądzę, żeby ona się do nich zaliczała. Ani żaden z jej przyjaciół. – Zaśmiała się nieszczerze.

– No tak. Jeszcze tylko dwa dni i wyjedziemy stąd. Dasz radę, Mila.

– Jasne, że dam. Zawsze dawałam i nie zamierzam tego zmieniać. – Milena utkwiła twardy wzrok w pustej szklance z grubo ciosanego szkła i wiedziała, że nie powiedziała swojej agentce całej prawdy. Bo o ile nie bała się przypadkowego spotkania z własną matką, o której już dawno przestała w ten sposób myśleć, to jednak był jeszcze ktoś, kogo bała się jak najgorszego koszmaru. I nie opuszczało jej dziwne przeczucie, że ten ktoś ma i możliwości, i ochotę, aby się z nią spotkać. Aby pojawić się na premierze jej filmu. A najgorsze było to, że gdzieś głęboko w jej umyśle pojawiło się przekonanie, że właśnie dlatego premiera jej filmu odbywa się w tym mieście. Mieście, w którym narodziła się i umarła miłość. W mieście Krasnego.

2.

Korn & Marylin Manson, Cry For You

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15

Text copyright © by Agnieszka Lingas-Łoniewska, 2021

Copyright © by Burda Media Polska Sp. z o.o., 2021

02-674 Warszawa, ul. Marynarska 15

Dział handlowy: tel. 22 360 38 42

Sprzedaż wysyłkowa: tel. 22 360 37 77

Redaktor prowadzący: Marcin Kicki

Redakcja: Agnieszka Szmatoła/Słowne Babki

Korekta: Ewa Bargiel, Paulina Parys/Słowne Babki

Projekt okładki: Eliza Luty

Zdjęcie na okładce: Fabian Palencia/EyeEm/GettyImages

ISBN 978-83-8053-957-0

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.

www.slowne.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek