Gdzie moje Love Story - Agnieszka Lingas-Łoniewska - ebook + audiobook + książka

Gdzie moje Love Story ebook i audiobook

Agnieszka Lingas-Łoniewska

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Dilerka Emocji przyzwyczaiła nas do historii o miłości rodem z filmów. Ale co, gdy uczucie jak z ekranu spotyka prawdziwe życie? Zjawiskowa opowieść o dwojgu zranionych ludzi w świecie blichtru i pozoru, w którym nic nie jest takie, jak się wydaje!

Życie to nie film – happy end nie jest dla wszystkich. Wie o tym dobrze Miron, gwiazda kina i znakomity aktor. Ma za sobą dramatyczne przeżycia, a od kilkunastu lat ukrywa przed światem tajemnicę.

Tyle że miłość nie wybiera i za nic ma nasze postanowienia.

Nina, ceniona charakteryzatorka widziała niejedno. Ale takiego nieuprzejmego aroganta jeszcze nie spotkała! Nawet jej zdradziecki eks bywał sympatyczniejszy. Ale to dobrze – Nina ma już dość mężczyzn. Zwłaszcza tych aktorów.

Tylko… żadne z nich nie może zaprzeczyć, że między nimi iskrzy, i to w sposób jak z najlepszego romansu. Czy to wystarczy, by pokonać dumę i uprzedzenia?

Może to miłość wszech czasów – ale czy to w ogóle możliwe poza ekranem?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 229

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 5 godz. 45 min

Lektor: Czyta: Ewa Abart
Oceny
4,4 (607 ocen)
377
143
57
28
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MKWielgosz

Z braku laku…

Jak na zapowiadaną komedię romantyczną to nie było ani zabawnie ani romantycznie. Kolejną książka na kilogramy
20
Karinii

Dobrze spędzony czas

Fajnie się czytało tę książkę ale czegoś mi zabrakło. I jak dla mnie była to za krótka historia. Fabuła bardzo fajna, świetne dialogi.....Ogólnie bardzo dobrze spędzony czas.
10
sylwia1406

Nie polecam

inne książki tej autorki sa lepsze
10
EwelaKar

Z braku laku…

Nudy, zero emocji, trochę dziecinne niestety 😒
10
oligatorka22

Z braku laku…

Jakoś mnie nie wciągnęła, cóż dam jesze szansę później , może uda mi się doczytać do końca to zmienię ocenę
10

Popularność




Dla wszystkich, którzy wciąż wierzą w dobre zakończenia! Dalszy ciąg historii tej Powiedz mi, usłyszeć chcę! Czy czeka nas wciąż happy end*.

* Sylwia Przybysz, Happy end, album Plan, 2015.

Prolog

Gdy dotarłam do małej, urokliwej chatki, zdawałoby się: na końcu świata, miałam ochotę zamordować moją przyjaciółkę Agnieszkę. „Wypoczniesz – mówiła. – Pooddychasz wiejskim powietrzem”. Jasne… Na razie ledwie byłam w stanie złapać oddech. Nie miałam pojęcia, czy znajdę ten cholerny klucz, byłam bez samochodu, a do najbliższego przystanku PKS miałam dobry kilometr. Co też mi strzeliło do głowy, że zgodziłam się na przyjazd tutaj?

Ech, tak naprawdę doskonale zdawałam sobie sprawę, co to takiego. Agnieszka wiedziała, że bardzo cierpię i muszę wyjechać z Warszawy, żeby się zdystansować i poukładać sobie wszystko na spokojnie. Ale mogłam to przecież zrobić w moim ukochanym Wrocławiu, a nie jechać na koniec świata.

Nagle doszedł mnie dźwięk otwieranych drzwi.

– Co do diabła? – mruknęłam, bo przecież w domku miało być pusto.

Pociągnęłam za sobą walizkę na jednym już kółku i poprawiłam spadające okulary przeciwsłoneczne.

Kiedy zobaczyłam, kto stoi na ganku, stanęłam jak wryta, nic nie rozumiejąc. Po chwili dotarła do mnie oczywistość sytuacji i w tym momencie zapałałam chęcią zamordowania przyjaciółki.

On patrzył na mnie wzrokiem, w którym widziałam mnóstwo uczuć. To mnie znokautowało. A potem dostrzegłam za nim… ją.

I wówczas już zupełnie przestałam cokolwiek rozumieć i się kontrolować. Usiadłam na walizce i najzwyczajniej w świecie… wybuchłam donośnym płaczem.

Rozdział 1

Twoje zdrowie, mała*.

Padałam na twarz. Byłam na nogach od szóstej, dochodziła osiemnasta i nic nie wskazywało na to, że będę mogła pójść do domu. Na planie wciąż trwało wielkie zamieszanie, aktor, który grał jedną z głównych ról, ciągle się spóźniał, przez co nie można było dograć pewnych scen, w których brał udział. Rafał chodził wkurzony, bo musiał czekać na swojego kolegę z planu, który – jak się okazało – utknął gdzieś pod Warszawą i próbował się przebić przez popołudniowe korki. Westchnęłam zrezygnowana, wytarłam mokrą chusteczką czoło i usiadłam przed oświetlonym lustrem w garderobie, czując, że bolą mnie nogi.

Od roku pracowałam jako makijażystka i charakteryzatorka przy produkcji tasiemcowego serialu Przy Lipowej, w którym jedną z głównych ról grał Rafał Leja. Był w obsadzie od sześciu lat, czyli od momentu, kiedy skończył trzydziestkę. Natomiast ja od pięciu lat byłam jego dziewczyną. Wcześniej pracowałam w teatrze w rodzinnym mieście, Wrocławiu. Stamtąd dostałam się do programu rozrywkowego, w którym ludzie prezentowali różnorakie talenty. Zajmowałam się tam charakteryzacją. Ktoś mnie dostrzegł i dostałam pracę przy tym lubianym serialu. Ta posada może i nie dawała szans, by w pełni pokazać swój talent, ale była stała i pewna. Jak na tę branżę. Mieszkałam w Warszawie w wynajętym mieszkaniu, więc liczył się dla mnie każdy grosz.

Rafał nie był szczęśliwy, że pracujemy przy jednej produkcji.

– Nie chcę, żeby ktoś posądził mnie o to, że wciskam swoją dziewczynę do branży – mówił.

– Spokojnie, jestem w branży od lat, a tę pracę dostałam tylko dzięki sobie samej.

– Niby tak. – Krzywił się i wówczas wcale nie wyglądał jak przystojniak.

Raczej jak rozkapryszone dziecko.

Byłam zmęczona. Nie pracą, bo naprawdę kochałam to, co robię. Byłam zmęczona związkiem z Rafałem. Kiedyś myślałam, że wszystko, co wspaniałe, jeszcze przed nami, że mamy wspólne cele, chcemy stabilizacji i pewności, że tworzymy prawdziwy związek. Ale on chyba patrzył na to wszystko inaczej. A w ostatnim czasie znacznie się ode mnie oddalił. I sama już nie wiedziałam, czy powinno mnie to martwić, czy raczej cieszyć. W sumie można by powiedzieć, że miałam do tego stosunek ambiwalentny. Co zdecydowanie powinno mnie martwić. Ale w tej chwili bardziej zajmowały mnie praca i nowy projekt, który rysował się na horyzoncie. Jeśli udałoby mi się tam dostać, to byłby krok milowy w mojej karierze. Wszystko miało się okazać już na dniach, dlatego wykazywałam się pewną nerwowością i niecierpliwością.

Teraz czekałam na koniec zdjęć, zamierzałam wsiąść do auta i pojechać do Wrocławia, do rodziców. Nie byłam już u nich trzy miesiące, a wiedziałam, że jeśli uda mi się dostać to duże zlecenie, nie zdołam wyrwać się z Warszawy przez kolejne trzy, nawet na weekend.

Wreszcie dostaliśmy info o zakończeniu zdjęć na dzisiaj, poszłam więc do garderoby, żeby pozbierać swoje rzeczy i spakować kosmetyki. Rafał rozmawiał z reżyserem i ze swoją partnerką z planu, Karolą Paskowską, gwiazdą naszego serialu. Po chwili poczułam, że ktoś za mną stoi.

– Zmęczona? – Rafał patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.

– Trochę.

– Jedziesz do Wrocławia? Tak po nocy?

– Lubię jeździć w nocy, na S8 będzie mały ruch. – Chowałam pędzelki do pojemników.

– To kiedy wrócisz? – zapytał.

– Zostanę na weekend i może jeszcze poniedziałek. We wtorek rano będę na planie. – Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.

– Okej, daj znać, jak dojedziesz.

– A co, martwisz się?

– Oczywiście. Kto będzie mi robił taki świetny make-up? – Mrugnął, pocałował mnie w policzek i poszedł do swojej garderoby.

Wzruszyłam ramionami, pozbierałam kuferki z kosmetykami i opuściłam plan. Kiedy dotarłam do samochodu, byłam nieco podminowana, zarówno czekającą mnie jazdą, jak i głupimi tekstami Rafała. Już dawno przestałam oczekiwać, że wyzna mi coś więcej niż tylko: „Jesteś fajna, dobrze mi z tobą”. Romantyczne happy endy zdarzały się chyba tylko w filmach, w rzeczywistości trzeba się zadowolić „byciem fajną” i tyle. To nie żadne love story, to proza życia.

Zapakowałam rzeczy do bagażnika i ruszyłam w stronę stacji benzynowej, bo musiałam jeszcze zatankować. Był piątkowy wieczór, a w Warszawie nadal panował spory ruch. Powoli dojechałam na stację i kiedy skończyłam tankować, przypomniało mi się, że nie wzięłam dla rodziców zestawu płyt DVD z kolekcją starych filmów z Eugeniuszem Bodo i innymi przedwojennymi gwiazdami, kupionych na aukcji dla pasjonatów przedwojennej kinematografii. Moi rodzice należeli do miłośników przedwojennego kina, ja zresztą także uwielbiałam stare filmy. Skręciłam ostro kierownicą i pojechałam na Żoliborz, gdzie przy placu Wilsona mieściło się mieszkanie Rafała, w którym pomieszkiwałam od jakiegoś roku. To oznaczało, że wciąż miałam swoje lokum przy placu Dąbrowskiego, niemal w samym centrum, ale co drugą noc spędzałam u Rafała. Wczoraj także u niego spałam i zostawiłam tam płyty dla rodziców.

Spojrzałam na zegarek, było po dwudziestej pierwszej; on pewnie gdzieś balował z ekipą, jak często zdarzało się w piątkowe wieczory po ostatnim klapsie. Miałam klucze, więc zaparkowałam i pobiegłam czym prędzej na górę, bo czekały mnie prawie cztery godziny jazdy do rodzinnego domu. Miałam też zamiar spotkać się z Agnieszką, moją serdeczną przyjaciółką, i nie mogłam się już doczekać naszych pogaduszek.

Kiedy otworzyłam drzwi, dobiegł mnie jakiś dźwięk. W salonie grała muzyka, zatem Rafał jednak był w mieszkaniu. Zrobiło mi się nawet jakoś tak miło, że zamiast imprezować mój facet poszedł do domu i odpoczywa po wyczerpującym tygodniu. Gdy jednak weszłam do salonu, już wiedziałam, że… on wcale nie odpoczywa. A raczej: ciężko pracuje. Przy nagim ciele Karoli, która – rozłożona na zielonkawej sofie, pasującej do seledynowych ścian – mruczała niczym kotka, kiedy on całował jej idealnie wyćwiczone ciało.

– Yhym – chrząknęłam, a miziasta para skoczyła na równe nogi.

Karola zakryła się poduszką, co niewiele dało.

– Nina? Nie pojechałaś? – Wyczułam pretensję w głosie Rafała.

– Wiesz, sorry, zapomniałam płyt. – Wzruszyłam ramionami.

– Rafi, mówiłeś, że mamy weekend dla siebie. – Karola wydęła i tak wydęte usta.

– Nie przeszkadzajcie sobie, ja już spadam. – Machnęłam ręką, wzięłam płyty, które leżały na niskim stoliku RTV, i poszłam w kierunku drzwi.

W przedpokoju poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i spojrzałam w brązowe oczy mojego chłopaka. Mojego. Chłopaka. Ha, ha, jasne!

– Posłuchaj, Nino… – zaczął, ale widziałam, że nie za bardzo wie, co powiedzieć.

Postanowiłam mu to ułatwić.

– Nie ma o czym mówić. Przyjadę we wtorek po swoje rzeczy. Dzisiaj już nie mam czasu. – Westchnęłam i zerknęłam na zegarek.

– Nie musimy odstawiać melodramatu. Jesteśmy dorośli.

– Oczywiście. Dlatego nie rozbiłam ci na głowie kryształowego wazonu i wychodzę spokojnie, a nie krzyczę na całą klatkę schodową, jakim kłamliwym gnojem jesteś – powiedziałam ze słodkim uśmiechem.

– Nie dramatyzuj, zachowajmy klasę.

Poczułam, że zaczyna mnie ogarniać szał. Kiedy ktoś naprawdę bardzo mnie wkurzał, zapominałam o dobrym wychowaniu, które wpoili mi rodzice.

Zatrzymałam się, oparłam dłoń o biodro i spojrzałam wściekłym wzrokiem na Rafała, który nawet nie zachował odrobiny przyzwoitości i nie wykazał skrawka skruchy.

– Ja mam być przyzwoita, skoro ty nie jesteś i zdradzasz mnie, zapewne od miesięcy?! Kłamliwy, tchórzliwy marny aktorzyno! – ryknęłam na całą klatkę schodową.

Rafał drgnął. Przestraszony, zerkał niespokojnie na korytarz, zapewne w obawie, że któryś z sąsiadów zainteresuje się nagłym hałasem na eleganckim osiedlu apartamentowców. I rzeczywiście, gdzieś szczęknął zamek, ktoś zerkał przez wizjer, ktoś inny szeptał. Ale miałam to gdzieś.

– Zmieniłam zdanie, możesz wyrzucić moje rzeczy! I powiem ci jeszcze, że grasz sztywno, w przeciwieństwie do tego, jaki jesteś w łóżku. Za mało sztywności w niektórych miejscach! Życzę wszystkiego najgorszego! – warknęłam i zbiegłam po schodach.

Nie widziałam już nic ani nikogo, czułam tylko łzy wściekłości, spływające mi po policzkach. I w sumie nie byłam zła na niego czy na tę całą sytuację, tylko na siebie, że dałam się wyprowadzić z równowagi. Bardzo tego nie lubiłam. Poza tym jednak trochę żal mi było tych pięciu lat, które zmarnowałam w tym niby-związku. Byłam osobistą terapeutką Rafała, gdy zmagał się z różnymi dołami i zwątpieniami, a ja musiałam go wciąż i wciąż utwierdzać w przekonaniu, że jest wspaniałym aktorem i nie musi się przejmować konkurencją. Jego idolem, ale i obiektem nienawiści był niejaki Miron Moro, gwiazdor polskiego kina, pomieszanie amanta z lat dwudziestych z gwiazdą kina akcji i złym chłopcem z brudnych podwórek metropolii. Rafał marzył, aby zagrać z nim w filmie, jednak nie dostał roli, bo podobno sam Miron nie zgodził się, żeby grać z tym „sztywnym palem Azji”. Dlatego słowa, które przed chwilą wypowiedziałam, były najgorszą z obelg, na jakie mogłam się zdobyć. W tamtym momencie chciałam go zranić. Chciałam, żeby cierpiał tak samo jak ja. Teraz jednak byłam o to na siebie zła, bo sprzeniewierzyłam się swoim zasadom. Ogólnie byłam dobrą osobą, która zawsze stara się być miła i uprzejma.

Gdy się uspokoiłam, wsiadłam do samochodu i podjechałam do McDonalda. Wypiłam kawę i ruszyłam w stronę rodzinnego miasta. Wysłałam też wiadomość do Agnieszki, że koniecznie musimy się spotkać, bo włączył się alarm. To był nasz sygnał, że spotkanie jest pilnie potrzebne.

Do Wrocławia wjechałam po drugiej w nocy. Mama jeszcze nie spała, bo czekała na mnie, ale nie chciałam toczyć z nią nocnych rozmów, więc tylko się przywitałam, umyłam i położyłam spać w moim dawnym pokoju. W części ogrodu miałam mieszkanie z osobnym wejściem, ale dzisiaj pragnęłam poczuć, że jestem bezpieczna w rodzinnym domu. We właściwym miejscu. Zasypiając, zamarzyłam, że gdy się obudzę, znowu będę mieć osiemnaście lat i nie popełnię błędów, które sprawiły, że znalazłam się w obecnej sytuacji.

*Casablanca, Humphrey Bogart jako Rick Blain, 1942.

Rozdział 2

Zamierzam złożyć mu propozycję nie do odrzucenia*.

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16

Text copyright © by Agnieszka Lingas-Łoniewska, 2022

Copyright © by Burda Media Polska Sp. z o.o., 2022

02-674 Warszawa, ul. Marynarska 15

Dział handlowy: tel. 22 360 38 42

Sprzedaż wysyłkowa: tel. 22 360 37 77

Redaktor prowadząca: Agnieszka Radzikowska

Redakcja: Olga Gorczyca-Popławska

Korekta: Malwina Łozińska, Katarzyna Szajowska

Redakcja techniczna: Mariusz Teler

Projekt okładki: Eliza Luty

Zdjęcia na okładce: Hannah Shea, Alejndro Moreno de Carlos/ Stocksy

ISBN 978-83-8251-296-0

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.

www.slowne.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek