Głupie łzy - Jarosław Mikołajewski - ebook + książka

Głupie łzy ebook

Jarosław Mikołajewski

0,0
14,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W swoim nowym tomie Jarosław Mikołajewski rozważa upływ czasu, pustkę, mierzy się z nadchodzącą starością. Publicystyka schodzi na dalszy plan: istotne wydarzenia ostatnich miesięcy są tu ukazane z bardzo osobistej perspektywy – jako fakty przeżyte i przetworzone w myśl, nieraz uporczywą i nieznośną. W wielu wierszach powraca motyw miłosny, ale miłość równie często jest tu obserwowana, jak i odczuwana. Ważnym tematem jest również śmierć: bliskich, przyjaciół, ukochanych zwierząt, a także własna – majacząca gdzieś na horyzoncie.

EX POST

dotrzymał słowa lecz nie

jego treści

kochał tak

że był pewny będzie kochał

do śmierci

nie mógł przewidzieć

że śmierć przyjdzie od środka

więc będzie dla ludzi

niezauważalna

Być może najcelniejszym opisem tej poezji są słowa, jakie autor umieścił w wierszu zatytułowanym Ćwiczenia z nieważkości: „sztuka unoszenia się w połowie drogi pomiędzy rozpaczą a wielkim olśnieniem”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 28

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Copyright by Jarosław Mikołajewski © Copyright by Wydawnictwo Literackie, 2019
Opieka redakcyjna: WALDEMAR POPEK
Korekta: ANNA DOBOSZ, EWELINA KOROSTYŃSKA, ANETA TKACZYK
Projekt okładki i stron tytułowych: ROBERT KLEEMANN
Redaktor techniczny: ROBERT GĘBUŚ
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-08-07117-5
Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kraków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40 e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl
Konwersja: eLitera s.c.
.

życzenia

niech łagodna będzie tobie nawet miłość

kochających cię ludzi

filozofia liryką

stęsknioną

za porządkiem

uczuć

stopy niech ci będą

przyziemnymi skrzydłami a płuca

żaglem śródziemnego okrętu

oby twoje dłonie

zawsze miały radość

z nitki która cicho

rozbiera twój kłębek

.

hotel palladio

dostałem w hotelu apartament

na przestrzał

z jednej strony wulkan z drugiej

morze i piasek

po stronie wulkanu jakiś chłopiec czekał

za rogiem zaułka i gdy tylko widział

że do hotelu podchodzi wędrowiec

podbiegał jak wariat by otworzyć mu wejście

nie

on nie robił tego dla napiwków

ani dla zwykłej chłopięcej zabawy

ta bieganina była wielkim zakładem

próbą dowodu na własne istnienie

kogoś kto jeszcze nie wiedział że żyje

wiem

bo znam chłopca który kiedyś przebiegł

przez jezdnię by sprawdzić czy na jego widok

stają samochody i wyją syreny

ktoś hamuje więc jestem

ktoś wrzeszczy więc czuję

po stronie morza inny chłopiec

się bawił

choć może to również nie była zabawa

w to że istnieje się tylko na chwilę

chłopiec stawiał stopy na linii przypływu

i po chwili patrzył na znikanie śladów

obaj ci chłopcy to był

jeden chłopiec

ten sam co w warszawie przebiegał

przez jezdnię

dwa okna były wciąż tym samym oknem

na wulkan i morze po tej samej stronie

.

z pociągu

zobaczyłem z okna pociągu

dom jaki chciałem mieć zawsze

z napisem sprzedam i przystępną

ceną

dopiero co zbudził mnie konduktor

ale nie wróciłem jeszcze całkiem

do żywych

byli nimi towarzysze

podróży dwaj niemcy o włoskich

imionach które robiły z nich

mniej niemców a bardziej

aktorów grających

żartobliwą scenę w nieznanym dialekcie

zobaczyłem więc dom nie będąc

wśród żywych i wraz ze wzruszeniem

poczułem żal że się nigdy nie dowiem

pomiędzy którą stacją a którą

stoi dom na łące

który chciałem mieć zawsze

gdzie go szukać od strony

świata odwróconego do torów plecami

.

bronia i gerhard

każdą miłość można ogolić na łyso

odsłonić zacienione dotychczas pagórki

poprowadzić przez miasto na mazowszu czy śląsku

w towarzystwie fanfar i nożyc co jak z owiec

zrzucają szare obłoki młodzieńczej wełny

ani katyń ani dzieci

zamojszczyzny nie wpędziły mnie w sedno

wstydu tak jak bronia i gerhard

z kartką jestem świnią i jestem

zdrajcą niemieckiego narodu

kiedy na gnoju myśli podziemnych

zakwitają słodkie gałązki strzeż się

fryzjer pociągnie i odsłoni rewers

święta które nosisz w sobie jak wielką niedzielę

wstyd rzeczy najświętszych w których ktoś

zobaczył miłość polki i niemca łysych

pochylonych nad źródłem czystej aretuzy

.

śmierci nie będzie

nagle okazało się że życie

żyje

w tym odrętwiałym niekwitnącym czymś

zakwilił głos

o który nikt już go nie podejrzewał

śpiew trwał chwilę lecz skoro

raz się stał to nie ma

już śmierci i nigdy nie będzie

nikt już nie oszuka że jest śmierć

i życie nigdzie albo całkiem gdzie indziej

życie jest w martwym

w samym jego środku

i w samej istocie

czeka i próbuje

stroi instrumenty

poza nieżywymi z pozoru wargami

słyszysz jak sprytnie milczy?

.

ex post

dotrzymał słowa lecz nie

jego treści

kochał tak

że był pewny będzie kochał

do śmierci

nie mógł przewidzieć

że śmierć przyjdzie od środka

więc będzie dla ludzi

niezauważalna

cóż z tego że jeszcze

poruszał nogami

zresztą nie składał nigdy

żadnej przysięgi

wiedział co wiedział

i nie widział końca

nie skrywał że koniec

ma za wymiar wulgarny

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki