Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wszyscy czytali Sienkiewicza. Nie wszyscy jednak wiedzą, jaki był poza kartami swoich utworów. Lektura tej publikacji pokaże wielkiego noblistę jako człowieka z krwi i kości.
Od ponad wieku jego powieści i nowele stanowią jeden z filarów literackiego kanonu Polaków. Trylogia i „Krzyżacy” współtworzyły polską świadomość narodową, „W pustyni i w puszczy” fascynuje młodych czytelników, a „Quo vadis” zachwyca rozmachem wczesnochrześcijańskiej epopei.
Biografia laureata literackiego Nobla to przykład losów Polaka schyłku epoki zaborów. Żył w cieniu powstań narodowych, wybrał pracę u podstaw, podróżował po świecie, ale wciąż myślał o Polsce i dla niej działał. Jednocześnie był wyjątkowy i jak każdy twórca mierzył się ze swoją sławą – szukał tematów, promował się, zdobywał wysokie honoraria, wreszcie musiał radzić sobie z tym, że stał się idolem rodaków.
Autor „Henryka Sienkiewicza jakiego nie znamy...” pokazuje losy i osobowość pisarz poprzez listy, które pisał do rodziny, przyjaciół i współpracowników. W tym specyficznym zwierciadle odbija się postać nietuzinkowa, a jednocześnie taka, którą można bardzo polubić.
Wszystkim Państwu, którzy nie lubią bezrefleksyjnie przyjmować informacji o przeszłości i nie chcą wyłącznie medialnie użytecznych schematów interpretacyjnych polecam niniejszą lekturę.
dr hab. Maciej Fic, Instytut Historii Uniwersytetu Śląskiego
Kamil Kartasiński – absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego, publicysta portalu Histmag.org. Współautor książki „Wywieziono nas bydlęcymi wagonami” (2015). Obecnie opracowuje wspomnienia weterana armii niemieckiej oraz zajmuje tematyką walk o Śląsk w 1945 roku. Redaktor gazety parafialnej „Głos św. Ludwika” w Katowicach-Panewnikach. Pasjonat I i II wojny światowej oraz rozmów z żyjącymi weteranami tej ostatniej. Miłośnik gier komputerowych o tematyce historycznej, fan muzyki filmowej i języka niemieckiego. Motto życiowe: „Per aspera ad astra”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 71
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ile to razy w szkole słyszeliśmy, że powieść „W pustyni i w puszczy” powstała dzięki podróży Sienkiewicza w głąb Czarnego Lądu? A czy ktoś zadał sobie pytanie, gdzie jeszcze, oprócz Afryki, zawitał nasz wielki pisarz?
W 1874 roku Sienkiewicz wraz ze swoimi przyjaciółmi nabył „Niwę” i podjął się jej redagowania. Ten rok był dla niego istotny również z dwóch innych powodów – oświadczył się swojej pierwszej wielkiej miłości Marii Kellerównej oraz wyjechał w swoją pierwszą w życiu podróż zagraniczną. Dokąd się udał? Przez Ostendę w Belgii trafił do Paryża, gdzie przebywał przez kilka wrześniowych dni 1874 roku. Co sądził o stolicy Francji? W liście do Marii, swojej narzeczonej, pisał:
Paryż przepychem, ogromem, szaloną wesołością, oryginalnym charakterem i ciekawościami przeszedł wszystkie moje oczekiwania. Widziałem już mnóstwo rzeczy, a mnóstwo jeszcze pozostaje mi obejrzeć. Cały dzień biegam, zwiedzam, oglądam, przypatruję się i staram się każdy szczegół zanotować dobrze w pamięci (J. Szczublewski, Sienkiewicz. Żywot pisarza, Warszawa 2006, s. 29).
Paryż zrobił więc na nim duże wrażenie. Niestety, po powrocie do kraju otrzymał wiadomość, że rodzice jego narzeczonej sprzeciwiali się małżeństwu z „gołym dziennikarzem” i zerwali zaręczyny. Nie po raz pierwszy uczucie przegrało (jak trafnie to ujął Józef Szczublewski) z „brutalną trzeźwością niedoszłego teścia”, który zdawał sobie sprawę, że dziennikarz „Niwy” nie zapewni bytu jego córce. Pozostawmy jednak złamane serca Henryka i Marii i przejdźmy do kolejnej podróży pisarza.
Obok Afryki najsłynniejszą wyprawą dziennikarza Sienkiewicza stała się podróż do USA w latach 1876–1878. Można powiedzieć, że odyseja ta była realizacją marzeń o robinsonadach, o których literat naczytał się w dzieciństwie. Litwos (pod takim pseudonimem pisarz publikował swoje dzieła) pojechał do Ameryki Północnej jako korespondent „Gazety Polskiej”. Związał się z nią na rok przed swoim wyjazdem. W zamian za sfinansowanie wyprawy zobowiązał się do przesyłania relacji, umieszczanych potem na łamach gazety. Wspomniane listy zostały później wydane książkowo jako „Listy z podróży po Ameryce”. Sienkiewicz wyruszył do USA wraz z kilkoma osobami, w tym z Heleną Modrzejewską – słynną aktorką krakowskich i warszawskich teatrów. Trasa wyprawy wiodła przez Aleksandrów, Toruń, Berlin, Kolonię, Brukselę, Calais i Dover do Londynu. Przyszły noblista o finansowej stolicy ówczesnego świata wyrażał się w następujący sposób:
Dzień następny poświęciłem na obejrzenie Londynu, o ile olbrzymie to miasto można obejrzeć, nie mieszkając w nim z pół roku. Zwiedziłem Westminster, gdzie widziałem adwokatów i sędziów w długich białych perukach, przechadzających się pod gotyckimi krużgankami i pokrzepiających dżinem wyczerpane wymiarem sprawiedliwości siły. (…) Powierzchowność miasta posępna; ani się może porównać ze złotym Paryżem. (…) Wszędzie mnóstwo posągów [Horatio] Nelsona i Wellingtona, lwy pilnujące posągów – i na rogach policemani spokojni i nieruchomi także jak kamienne posągi. Miasto ruchliwe: miliony ludu na ulicach; fiakry, jednokonne keby, karety, omnibusy, ciągną się nieprzerwanym łańcuchem po wszystkich większych ulicach (Pisma Henryka Sienkiewicza, t. 2, Warszawa 1884, s. 43).
Walizka podróżna z inicjałami pisarza (Pałac w Oblęgorku, fot. K. Kartasiński).
Pisarz wraz ze swoimi znajomymi wszedł na pokład statku „Germanicus” linii White Star (tej samej, do której należał później „Titanic”) w Liverpoolu 23 lutego 1876 roku. W marcu Sienkiewicz dotarł do Nowego Jorku, jednak ten nie wzbudził w nim zachwytu. Litwos uważał, że miasto nie miało osobowości cechującej poprzednio odwiedzone miejsca. W swoich listach pisał:
Nie ma tu żadnych pamiątek historycznych, żadnych ciekawości. W New Yorku masz tylko kupców. Handel, handel i handel, business i business, oto co widzisz od rana do wieczora, o czym ustawicznie słyszysz i czytasz. Na rzut oka nie jest to miasto zamieszkane przez taki a taki naród, ale wielki zbiór kupców, przemysłowców, bankierów, urzędników, kosmopolityczny zarwaniec, który imponuje ci ogromem, ruchliwością, przemysłową cywilizacją, ale nuży cię jednostronnością społecznego życia, nie wytwarzającego nic więcej prócz pieniędzy (Pisma Henryka Sienkiewicza, t. 2, Warszawa 1884, s. 94).
W czasie swojego dwuletniego pobytu na amerykańskiej ziemi dziennikarz przebywał przede wszystkim na zachodnim wybrzeżu USA. Zwiedził między innymi San Francisco, Anaheim, Los Angeles, Sebastopol czy Góry Skaliste. Był również w Chicago („wszystko tutaj ogromne; rzekłbyś, miasto zbudowane przez olbrzymów i dla olbrzymów”) oraz nad wodospadem Niagara, który zrobił na nim ogromne wrażenie:
Widok to, na wspomnienie którego mdleje i zwija skrzydła wyobraźnia, a pióro wypada z ręki. Olbrzymia masa wód jeziora Erie spływająca potężną gardzielą ku Ontario traci nagle grunt pod sobą i spada w dwóch miejscach w otchłań (…). Jest w tym wszystkim jakieś przedpotopowe barbarzyństwo, jakaś niepojęta siła zarazem i okropność niespotykana nigdzie, bijąca w oczy jakby straszliwym gwałtem zadawanym naturze (Pisma Henryka Sienkiewicza, t. 2, Warszawa 1884, s. 138).
Choć o pobycie w USA przyszłego laureata Nagrody Nobla można napisać naprawdę wiele ciekawych rzeczy, pozostawmy w tym miejscu amerykańską ziemię i powróćmy wraz z głównym bohaterem do Europy. Sienkiewicz wypłynął z Nowego Jorku pod koniec marca 1878 roku. Gdy wylądował na Starym Kontynencie, nie wrócił bezpośrednio do Polski, lecz przez najbliższy rok przebywał w stolicy Francji. Powrócił do kraju, a dokładniej do Lwowa, kiedy dowiedział się, że tamtejszy teatr będzie wystawiał jego sztukę „Na jedną kartę”. Jeszcze w tym samym roku wyjechał po raz pierwszy do Włoch, do których wracał później kilkakrotnie w swoim życiu. Były dla niego późniejszą inspiracją przy pisaniu powieści „Quo vadis”.
W czasie pierwszej podróży do Italii odwiedził Wenecję, gdzie nawiązał znajomość ze swoją przyszłą żoną Marią Szetkiewiczówną. Aż trudno nie pokusić się o stwierdzenie, że miłości Sienkiewicza były nierozłącznie związane z jego licznymi podróżami. Podczas swojej wyprawy odwiedził również Wieczne Miasto, o którym pisał:
W Rzymie, właściwie mówiąc, są trzy miasta: nowożytne, dawne papieskie i starożytne (...). Częstokroć domy wybudowane dziś lub wczoraj stoją na fundamentach starorzymskich; między zwykłymi kamienicami wznosi się tu i owdzie wieża romańska; czoła kościołów wsparte są na starożytnych kolumnach; słowem, życie wieków średnich wyrastało jak pleśń na zwaliskach świata pogańskiego; potem samo z kolei zapadło w gruzy, z których lepił sobie gniazdo człowiek nowożytny. Rzym jest to więc mieszanina bezładna trzech światów i wskutek tego najosobliwsze miasto na świecie (Pisma Henryka Sienkiewicza, t. 3, Warszawa 1880, s. 201).
Po powrocie z Włoch Sienkiewicz kontynuował znajomość z Marią Szetkiewiczówną, która w 1880 roku stała się jego narzeczoną. W tym samym czasie odwiedził Czechy, gdzie ukazały się tłumaczenia kilku jego nowel. Rok później stanął na ślubnym kobiercu z Marią i, jak trafnie ujął cytowany wcześniej Józef Szczublewski, Sienkiewicz „przerywa włóczęgę i przechodzi pod komendę Marii”. Nie oznacza to jednak, że Litwos wraz ze swoją żoną nie podróżował w trakcie ich czteroletniego pożycia małżeńskiego. Niestety, większość jego podróży zagranicznych w tym czasie nie miała charakteru rekreacyjnego czy dziennikarskiego. Były związane z wizytami w różnych europejskich sanatoriach z powodu choroby Marii, która zmarła na gruźlicę w 1885 roku. Sienkiewicz bardzo boleśnie przeżył śmierć swojej małżonki. Być może zdecydował się na kolejne wyprawy, aby złagodzić ból po śmierć ukochanej.
Jakby kłopotów było mało, zmagał się w tym czasie z pisaniem „Potopu” i goniącymi go terminami. Gdy w 1886 roku zakończył niezwykłe dzieje Andrzeja Kmicica vel Babinicza, nie wiedział, co ze sobą zrobić. Rozbity emocjonalnie, nie czuł żadnej satysfakcji z ukończonego dzieła. Co ciekawe, ostatnie słowa wspomnianej powieści napisał w podroży, w Kaltenleutgeben w Austro-Węgrzech.
Sienkiewicz nie był jednak człowiekiem, który zbyt długo użalał się nad swoim losem. Podczas pobytu w Wiedniu zakupił kilka przewodników po Konstantynopolu oraz po samej Turcji. W jego głowie narodził się wtedy pomysł wycieczki na Bliski Wschód. W swoją kolejną dłuższą podróż pisarz wyruszył 6 października 1886 roku wraz z Kazimierzem Pochwalskim oraz Antonim Zalewskim. Jak nietrudno się domyślić, kolejna wyprawa wiązała się z szukaniem inspiracji oraz poznaniem „kraju wrogów” pana Michała Wołodyjowskiego, o którego przygodach miała opowiadać ostatnia część Trylogii.
Przyjaciele w drodze do Turcji odwiedzili Rumunię oraz Bułgarię. Gdy byli już blisko Konstantynopola, otrzymali informację, że w kraju panuje cholera i muszą poddać się dziesięciodniowej kwarantannie. Pod koniec października wkroczyli do miasta, gdzie zamieszkali u bogatego polskiego emigranta Gropplera. Rozpoczęli zwiedzanie od dzielnicy handlowej i bankowej, czyli Pery, którą zamieszkiwała ludność nieturecka. Sienkiewicz zobaczył również Wyspy Książęce, a następne dni poświęcił ówczesnej stolicy Turcji. Mężczyźni zwiedzili miejsca, które były (i nadal są) najchętniej odwiedzane przez turystów: Hagię Sophię, grób Mohammeda, muzeum janczarskie, tysiąc kolumn, Hipodrom i stary Seraj. Sienkiewicz oceniał miasto surowo, pisząc, że obok monumentalnych zabytków znajdowało się tam „nagromadzenie chat nędznych nad wyraz”.
W drodze powrotnej Litwos zatrzymał się w kraju Homera, Peryklesa oraz bliskiego mu Odyseusza. Swoimi wrażeniami o Grecji, a ściślej rzecz ujmując, Atenach, podzielił się na kartach listu do Jadwigi Janczewskiej:
Byłem już wszędzie, na Akropolu, Pnyksie, Areopagu, Hagia Triada, Muzeum [Narodowe Muzeum Archeologiczne – KK], resztkach świątyni Zeusa, w świątyni Tezeusza, w stoach, na Agorze, i nie wiem czy jest w mieście lub najbliższych okolicach jedna przewrócona kolumna, której bym nie oglądał. (…) Na Akropol latam prawie codziennie i aż nie chce się wierzyć, żeby ludzie mogli stworzyć taką górę arcydzieł (H. Sienkiewicz, Listy, t. II, cz. 1, Warszawa 1996, s. 260).
Kolejnym punktem podróży były Włochy. Poza Neapolem, Florencją oraz Rzymem przyszły noblista miał możliwość zobaczenia również Wezuwiusza, o którym pisał:
Co za groza i wspaniałość, gdy ta otchłań schodząca aż do wnętrzności ziemi nagle zagada. Myślisz, że to siedzą jakieś żyjące potworne potęgi, które chwyta gniew na widok człowieka zaglądającego w ich siedzibę. (…) Zdaje ci się, że chwila jeszcze, a wszystko się zatrzęsie i zapadnie (H. Sienkiewicz, Listy, t. II, cz. 1, Warszawa 1996, s. 288).
Po ponad dwóch miesiącach podróży Sienkiewicz wrócił do kraju pod koniec 1886 roku. W kolejnych latach odwiedził wcześniej poznane już miejsca. Z jego licznych odysei warto tutaj wspomnieć o 40-dniowej wizycie w Hiszpanii, która miała miejsce w 1888 roku. Pisarz zwiedził Barcelonę, Walencję, Kordobę, Grenadę, Sewillę oraz Madryt. W listach pozostawił ciekawy opis korridy:
Widziałem na arenie momenty, w których okrucieństwo nie może iść dalej, ale też i zachwyt publiczności dochodzi wówczas do zenitu. Kobietom oczy zachodzą mgłą z upojenia, każda pierś dyszy z lubością, głowy podają się w tył, a z rozchylonych warg połyskują białe zęby. Rzekłbyś: męka zwierzęcia odbija się w tych niewieścich nerwach, równie natężonym wrażeniem rozkoszy. Tylko w Hiszpanii można podobne rzeczy widzieć (Pisma Henryka Sienkiewicza, t. 81, Warszawa 1906, s. 310).
Ostatnią większą podróżą, którą odbył w swoim życiu Sienkiewicz, była wyprawa do Afryki. Choć na ówczesne polskie warunki podróż wydaje się egzotyczna, należy pamiętać, że nie był to oryginalny pomysł. W końcówce XIX wieku miał miejsce boom na podróże w głąb Czarnego Lądu. Sienkiewicz wyruszył na Czarny Kontynent w Boże Narodzenie 1890 roku. Jego pierwszym przystankiem był Kair. Zwiedził tam piramidy i sfinksa, a także polował w Fayum. Niestety, bardzo szybko dopadła go febra, z której udało mu się wyleczyć dzięki troskliwej opiece doktora Kłodzianowskiego z Aleksandrii. Po rekonwalescencji wybrał się przez Suez do Zanzibaru. W tym ostatnim został podjęty… przez miejscowego sułtana. Spotkanie było możliwe dzięki listom polecającym, które wcześniej otrzymał. Zanzibar zapisał się w jego pamięci następująco:
Uf, jak gorąco! Każdy ruch oblewa potem. Ale zresztą cuda nad cudami i jeszcze raz cuda! (…) Wyspa jest olbrzymią cieplarnią, którą sobie Pan Bóg urządził. Mango, kokosy, drzewo chlebowe, annany, carica papaya, banany i tysiące innych stanowią jeden las. Miasto dziwne, domy arabskie, mury, banany, chałupy Negrów kryte bambusami, wszystko pomieszane (H. Sienkiewicz, Listy, t. I, cz. 2, Warszawa 1977, s. 151).
Henryk Sienkiewicz w stroju safari.
Sienkiewicz podjął również wyprawę myśliwską w głąb lądu. Niestety, polowanie zostało przerwane przez ponowny atak febry. Choroba bardzo mocno dała się pisarzowi we znaki i zmusiła go do całkowitego przerwania swojej afrykańskiej odysei. Pod koniec kwietnia 1891 roku wrócił na Stary Kontynent. Po powrocie Litwosa wiele gazet zamieszczało informacje o początkach nowej powieści, której akcja miała dziać się w Afryce. Faktycznie tak się stało, ale dopiero 19 lat później, kiedy ukazały się pierwsze odcinki „W pustyni i w puszczy”.
W ostatnich 25 latach swojego życia Sienkiewicz wielokrotnie podróżował po Europie, odwiedzając przede wszystkim Włochy, Austro-Węgry czy Szwajcarię, do której po raz pierwszy zawitał w 1894 roku. Nie można zapominać również o jego podróży do Sztokholmu w 1905 roku, kiedy odbierał z rąk szwedzkiego króla Oskara II literacką Nagrodę Nobla.
Ryszard Kapuściński powiedział kiedyś: „Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej”. Myślę, że słowa reportażysty mogą stanowić idealne podsumowanie licznych wypraw naszego wielkiego pisarza. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Sienkiewicza zastała śmierć, kiedy przebywał poza granicami kraju, w Szwajcarii. Czyli, mówiąc wprost, w podróży.