71,10 zł
Kiki de Montparnasse, która naprawdę nazywała się Alice Ernestine Prin, to jedna z bardziej barwnych postaci Paryża lat dwudziestych XX wieku. Była aktorką, piosenkarką kabaretową, i malarką, ale przede wszystkim znamy ją jako modelkę, muzę, przyjaciółkę i kochankę słynnych artystów, przedstawicieli ówczesnej awangardy. Uwieczniona w dziełach takich tworców jak Amedeo Modigliani, Mojżesz Kisling, Francis Picabia, Jean Cocteau, Alexander Calder i Man Ray.
Historyk Mark Braude w swojej fascynującej opowieści przedstawia sylwetkę Kiki de Montparnasse, ukazując jej przełomowy wpływ na ówczesną kulturę. Podążając za artystyczną parą, jaką tworzyli Kiki i amerykański surrealista Man Ray, wprowadza nas do świata, w którym splatają się miłość, sztuka i walka o dominację.
Prowokacyjna i magnetyzująca jak sama Kiki książka Kiki Man Ray to historia wyjątkowego życia, rzucająca wyzwanie naszym wyobrażeniom o artystach i ich muzach. Niezwykły portret zapomnianej paryskiej artystki i gwiazdy kabaretu, której niesamowite życie każe nam patrzeć na historię sztuki nowoczesnej w zupełnie nowy sposób.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 437
DLALAURY, LUCINDY I ELOISE
Zawieszenie broni dało nam grypę, inflację i straty. W tej szaleńczej epoce osobistych tragediisztuka była jedynym, w co mogliśmy jeszcze wierzyć.
BRYTHER,THE HEART TO ARTEMIS (1962)
Ludzie płacą, aby zobaczyć,że inni wierzą w siebie.
KIM GORDON, I’M REALLY SCARED WHEN I KILL IN MY DREAMS (1983)
Prolog
JOCKEY, LATO 1925, WIECZÓR
Kiki nigdy nie jest pewna, czy wystąpi, dopóki tego faktycznie nie zrobi. Czasami nie jest w nastroju, mówi, że jest zbyt pijana. Teraz, gdy ludzie przychodzą, by ją oglądać, gdy stoi przed nimi, a nie wśród nich, jest trochę inaczej. Stukają sztućcami i skandują jej imię, dopóki nie zajmie miejsca w świetle reflektorów i nie rozpocznie swego tańca w zwolnionym tempie, bez zachowania odpowiedniej odległości, która pomogłaby jej skryć resztki tajemnicy, bez sceny, która dodałaby jej majestatu. Wszyscy tkwią w tym samym upale i pachną potem.
Swoje występy Kiki dostosowuje do potrzeb odbiorców. Opowiada im historie o nich samych – takie, które już znają, ale chcą znów usłyszeć. Historie o sieroctwie, wdowieństwie, chorobach z miłości, uniesieniach dusz, oszustwach, strzałach z pistoletu, o duchach, o zagubionych na morzu marynarzach. Ale także historie o przyjemnościach, inwencji, łobuzerstwie, związkach, o czarujących oszustach i słodkiej zemście, o dobrym jedzeniu i czerwonym winie, o szczęśliwych kartach i ryzykownych koniach.
Jej melodie są słodkie i powtarzalne niczym muzyka kataryniarzy i tańczących niedźwiedzi. Gdy je wyśpiewuje, zniekształca opowieści, kołysze głową, przeczesuje ręką krótko ścięte czarne włosy, marszczy spiczasty nos, załamuje ramiona, bawi się cienkim szalem, porusza biodrami, trzepocze rękami. Wie, kiedy zamruczeć, a kiedy warknąć. Jest ekspertką w dobrze zaplanowanym szyderstwie. Potrafi być wyniosła, nawet okrutna, ale przez cały czas pobrzmiewa jej ciepły, głęboki głos. Niesie ją radość. Zniechęconym mówi, że są wiele warci, tylko niezrozumiani. Zagubionym i załamanym obiecuje schronienie. Gra na kłamstwie, jakoby ludzie na wsi byli prostsi, ale przez to mądrzejsi niż mieszkańcy miast.
Nigdy nie dąży do wzniosłości. Wie, że jej głos jest przyziemny. Gdyby głos w czasie śpiewu mógł pachnieć, jej pachniałby czosnkiem, który właśnie spadł na gorącą patelnię z roztopionym masłem i rozgrzanym winem. Wobec jej ograniczonej skali i braku wyszkolenia ciąży nad nią groźba katastrofy, choć oczekiwanie upadku wzmaga tylko ekscytację, gdy ten nie nadchodzi. Robi to, co chciała zrobić – i nie próbuje osiągnąć więcej. Zachęca ich do śmiechu – razem z nią, z niej, byle tylko się śmiali. Nigdy nie krzyczy. Miasto jest wystarczająco głośne.
W przeciwieństwie do wielu innych, występujących dla tego rodzaju małych i wymagających tłumów w całym Paryżu, Londynie i Berlinie, nie próbuje poruszać się jak maszyna. Rusza się jak zwierzę lub wiele zwierząt, figlarnie błagając jak pies, garbiąc ramiona i podnosząc łokcie, by skrzeczeć jak ptak, lub otwierając szeroko usta, by obnażyć zęby tygrysa. „Piękne zwierzę”[1], jak ujął to jeden z jej widzów, „cudowne jak jeleń”.
Jej słowa są pradawne. Wśród tak wielu niedoszłych posłańców z przyszłości ona nie zajmuje się przeczuciami. Wszyscy uwierzyli, że najlepsze dzieła nie stoją w miejscu ani nie oglądają się za siebie, i dlatego tak wiele z nich zostaje na wpół ukończonych, wykonywanych pod presją ludzi wciąż pragnących świeżych proroctw. Ale Kiki jest starsza i wolniejsza niż jej czas i miejsce. Jej piosenki nie gnają – one rytmicznie wybrzmiewają. Przybierając przeróżne postaci, przypomina swoim słuchaczom, że w tym brutalnym, oszalałym na punkcie pieniędzy świecie, gdzie nie ma miejsca na takie jak ona, Kiki i jej podobne zawsze znajdowały sposób, by się jakoś odnaleźć.
Jej osobowość sceniczną – nieco liryczną i grzebiącą we wrakach dawnych słów, by je wskrzeszać – pomógł stworzyć przyjaciel, na wpół mistyczny poeta, na wpół zbieracz złomu Robert Desnos: Desnos, który kocha muzykę i kiepsko śpiewa, który potrafi recytować z pamięci Hugo i Baudelaire’a i zna fabułę każdej powieści o Fantômasie, przekręca znane żarty i powiedzenia, aby mówić o aktualnych problemach. Kiki pod spokojną powierzchnią piosenki zawsze umie odnaleźć zatopiony wrak. Uwielbia odczuwać słowa w swoim gardle i na języku, w równym stopniu je wymawiając co śpiewając. Słowa, które tkają razem z Desnosem, stają się hasłami dla wtajemniczonych.
Dla tłumu pracuje też kolejna pokrewna dusza, bardziej może siostra, instruktorka tańca, która każe na siebie mówić Thérèse Treize – to przezwisko wymyślone przez jej dawnego kochanka, Desnosa. Do śpiewanych przez Kiki melodii wykonuje akrobatyczne tańce, zamieniając pokaz solo w rodzaj duetu. I nagle odcina się od tańca, by chodzić w kółko z kapeluszem i zbierać pieniądze, besztając tych, których podejrzewa o wrzucanie za mało w stosunku do ich statusu społecznego.
Kiki śpiewa słowa, które stały się jej znakiem rozpoznawczym – starą piosenkę ludową, przerobioną przez Desnosa:
Każda dziewczyna z Camaret przysięga, że jest dziewicą
Każda dziewczyna z Camaret przysięga, że jest dziewicą
Ale kiedy leżą w moim łóżku
Wolą trzymać moją główkę
Niż świecę dla Dziewicy[2][1*]
W ręku dzierży świecznik i rytmicznie nim kołysze. Śpiewa o człowieku, który po tym, jak bandyta rozciął mu brzuch nożem sprężynowym, wpycha wnętrzności do ciała i łata się taśmą, czekając na karetkę.
Uczucie między Kiki a jej najbardziej zagorzałymi obserwatorami zaczyna się od identyfikacji wspólnych przeżyć i zrozumienia, że można zapewnić sobie ich trwanie – w zależności od potrzeby – dzięki różnym pozom: ironicznej, operowej, anarchicznej, czułej, znużonej światem, złowrogiej, przesadnej, nieustraszonej, groźnej, znudzonej. Kiki nie jest diwą obsypaną gwiezdnym pyłem, domagającą się poddaństwa. Nigdy nie będzie dowodzić publicznością. Pozwala po prostu widzom wyobrazić sobie, że śpiewając o swoich grzechach, słyszy ich spowiedź. Mówi im, że oni też mogą żyć jak ona, jeśli tylko osiągną jej rzekomą pewność siebie. To kłamstwo, ale oni lubią je słyszeć.
Dla osób z zewnątrz, które obserwują tę artystyczną grupę podczas jej rytuału, Kiki jest zabawnym stworzeniem z głębin, dreszczykiem emocji, jaki można odczuć przed powrotem do domu z opowieściami o egzotycznych zapachach, niesamowitych dźwiękach i nadciągającej przemocy. Turyści widzą tylko seks i przydymione oczy, a zupełnie nie dostrzegają smutku i powagi ceremonii. Tym, którzy uważnie słuchają, Kiki wciąż od nowa powtarza refren: że miłość jest cierpieniem, ale cierpienie jest piękne, o ile z kimś się je dzieli.
W tym ścisku stoją razem i antropologowie, i nowicjusze – każdy patrzy, jak inni patrzą na Kiki. Dziś w klubie Jockey czują się tak, jakby stali w rozpalonym do białości środku Ziemi.
Ale jak do tego doszło? Myśląc lata później o dawnych czasach, wielu obserwatorów musiało zadawać sobie to pytanie. Jak to się stało, że młoda kobieta z biednej rodziny, z nieprawego łoża, która w swym krótkim życiu z trudem zarabiała na jedzenie, śpiewając stare piosenki za napiwki, pozując innym i sprzedając szkice pijakom namierzanym ze stołka barowego – jak to się stało, że ta młoda kobieta uchwyciła jak nikt inny ducha swoich czasów, robiąc niewiele więcej niż przedstawienie z samej siebie?
MARK BRAUDE
Mark Braude jest historykiem kultury i autorem książek Kiki Man Ray, The Invisible Emperor i Making Monte Carlo. Pracował naukowo w American Library w Paryżu, odbył staż doktorancki w Stanford, jest stypendystą National Endowment for the Humanities Public Scholar oraz laureatem Silvers Grant. Mieszka z rodziną w Vancouver.
www.MarkBraude.com
PRZYPISY
Źródła cytatów, a także przypisy objaśniające podano poniżej w formie ponumerowanych przypisów końcowych. Poniżej znajduje się ogólna lista prac wykorzystanych w każdym rozdziale, podana w kolejności.
SKRÓTY
BMR
Baldwin Neil, Man Ray, American Artist (Clarkson Potter, 1988)
KMK
Billy Kluver i Julie Martin, Kiki’s Paris: Artists and Lovers, 1900–1930 (Harry N. Abrams, 1989)
KS
Kiki de Montparnasse, Kiki Souvenirs, wstęp i komentarz Billy’ego Kluvera i Julie Martin (Hazan, 1996)
KSR
Kiki de Montparnasse, Souvenirs retrouvés (Jose Corti, 2005)
MRSP
Man Ray, Self Portrait (Little, Brown, 1963)
DODATKOWE ŹRÓDŁA: