Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Książka Szymona Niedzieli w uporządkowany sposób opisuje najważniejsze konflikty i napięcia w wybranych krajach arabskich: Algierii, Autonomii Palestyńskiej, Libanie, Iraku, Tunezji, Egipcie, Libii, Sudanie, Syrii i Somalii. Autor analizuje różnorodne, nie tylko polityczne, lecz także światopoglądowe i społeczne, przyczyny tych konfliktów.
Prof. dr hab. Hassan Ali Jamsheer
Dużą zaletą książki jest odważne przedstawienie przez autora własnych, często kontrowersyjnych i oryginalnych poglądów, które nierzadko stoją w kontradykcji do obiegowych i obowiązujących opinii i ocen, prezentowanych w czasopismach naukowych i środkach masowego przekazu.
Prof. dr hab. Marek J. Malinowski
Szymon Niedziela (ur. 1976), politolog, absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW i Szkoły Podchorążych Rezerwy w Toruniu; doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce; kieruje Działem Ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego; specjalizuje się w problematyce konfliktów zbrojnych we współczesnym świecie oraz najnowszej historii Polski; jest autorem wielu publikacji na łamach czasopism naukowych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 520
Rok wydania: 2014
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
SZYMON NIEDZIELA
KONFLITKY I NAPIĘCIA W ŚWIECIE ARABSKIM
Warszawa 2014
Do druku opiniowali: prof. Hassan Ali Jamsheer
prof. Marek J. Malinowski
Redakcja i korekta: ADK Media
Projekt okładki: Wiktor Dyndo
Skład i łamanie: „ROCH” Wojciech Ochocki
Copyright © by Szymon Niedziela & Wydawnictwo Akademickie DIALOG, 2012
ISBN 978-83-63778-96-5 (epub)
ISBN 978-83-63778-97-2 (mobi)
Wydawnictwo Akademickie DIALOG
00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/218
Tel./faks: +48 22 620 87 03
e-mail: redakcja@wydawnictwodialog.pl
www.wydawnictwodialog.pl
Skład wersji elektronicznej:
Virtualo Sp. z o.o.
Mojemu Synowi
Historia ludzkości przypomina wykres matematycznej sinusoidy. Na przemian występują w niej dwa zjawiska: wojna i pokój. Są to dwie niezmienne jakości towarzyszące ludziom, narodom i państwom od tysięcy lat.1 Niczym życie i śmierć nadają sens wszelkiej egzystencji. Aksjomatem prakseologicznym rodzaju ludzkiego jest maksymalizacja rozkoszy i minimalizacja cierpienia. Podobną zasadą kierują się podmioty uczestniczące w stosunkach międzynarodowych. Zwięźle ujął to Monteskiusz w swym dziele O duchu praw pisząc, że w czasie pokoju państwa i narody powinny czynić sobie jak najwięcej dobra, a w czasie wojny jak najmniej zła. Podążając za myślą polityczną Raymonda Arona, należy stwierdzić, że żołnierz i dyplomata to nadal główni kreatorzy rzeczywistości w środowisku międzynarodowym.2
Dlaczego ludzie walczą ze sobą? Dlaczego są wojny? Dlaczego jest zło? To wielkie dylematy z pogranicza filozofii, antropologii, teologii i politologii, na które mędrcy i uczeni od dawna próbują udzielić odpowiedzi. Nie jest to jednak proste. Skoro wszyscy wszystko otrzymaliśmy za darmo (życie, ziemię, powietrze, ogień i wodę), z jakich powodów tak często świadomie konfrontujemy rzeczywistość? Symbiozę i współpracę zamieniamy w antagonizm i wzajemne wyniszczanie się? Już Herodot w swych Dziejach rozpoczyna opisywanie historii od przedstawienia wojen pomiędzy Grekami a Persami.3
Jesteśmy strukturą hybrydalną, w której dobro wciąż prowadzi krwawą gigantomachię ze złem. Wojny, konflikty i spory żywią się najgorszymi i najbardziej prymitywnymi atawizmami, które w sobie nosimy. Winni są Bogowie, czy ludzie błędnie odczytujący nauki Proroków? Filozofowie od czasów Heraklita, Platona i Arystotelesa poprzez Machiavellego, Hobbesa, Hegla i Kanta, starali się wytłumaczyć ludzkości, jakie są źródła powstawania wojen i czy jest to zgodne, czy sprzeczne z naturą człowieka.4 Czy parcie człowieka do konfrontacji jest przemyślanym, racjonalnym zamierzeniem, czy emocjonalnym instynktem drapieżników?5 W sposób uproszczony i metaforyczny można by określić trwającą setki lat debatę jako konfrontację idei Hobbesa z ideą Kanta.6
Misterium iniquitatis (tajemnica nieprawości) – oto praźródło konfliktów i wojen. Nieracjonalne zło tkwiące w człowieku i popychające go do destrukcyjnych względem siebie oraz wobec innych zachowań. Niestety, idealistyczna wizja autora traktatu O wiecznym pokoju nie pasuje do rzeczywistości dwudziestego pierwszego wieku, w którym ciągle pojawiają się nowe ogniska konfliktów.7 W konsekwencji polemologia, czyli nauka o wojnie, więcej nam tłumaczy i wyjaśnia niż irenologia – nauka o pokoju.
Skoro żyjemy w ciemnej jaskini hobbesowskiej, jak wypracować optymalne dla wszystkich podmiotów modus vivendi? Wystarczy stosować wobec ludzi, wspólnot i narodów zasadę, według której nie każdy nieprzyjaciel jest wrogiem. Z nieprzyjacielem można pertraktować i zaczynać współpracę od nowa. Wroga się tylko unicestwia. Ludzie i państwa popełniają błędy. Należy skupić się na likwidowaniu zła, które w nich jest, a nie ich samych, jak mówi rzymska maksyma: hominem non odi, sed eius vitia.
We współczesnych stosunkach międzynarodowych obserwujemy swoiste polityczno-gospodarcze przebudzenie się świata arabskiego, rozciągającego się od Maroka po Irak. W przypadku tego obszaru mamy do czynienia z procesem niezwykle intensywnego poszukiwania własnej tożsamości. Budowana jest ona poprzez konfrontację z wartościami Zachodu. W konsekwencji doprowadziło to do powstania nurtu fundamentalistycznego, którego patologicznym przejawem są organizacje terrorystyczne, szczególnie zaś Al-Kaida. W ten sposób ukształtował się globalny antagonizm pomiędzy dwoma obozami cechującymi się aspiracjami mesjanistycznymi i uniwersalistycznymi: Zachodem utożsamianym ze Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską oraz światem arabsko-islamskim kojarzonym przede wszystkim przez pryzmat organizacji ekstremistycznych.
Wspólnota arabska nie jest podmiotem jednorodnym. Cechuje się silną dyferencjacją, wewnętrznymi sporami o przywództwo oraz antagonizmami na tle etnicznym i religijnym. Niniejsza praca przedstawia opis głównych konfliktów toczących się w świecie arabskim, z uwzględnieniem wymiaru wewnętrznego oraz oddziaływania międzynarodowego.
Analizowany problem nie ma charakteru całościowego. Monografia nie ma też ambicji opisania w sposób wyczerpujący historii i przebiegu danego przypadku na zasadzie przywoływania poszczególnych wydarzeń w porządku chronologicznym. Nie prezentuję wszystkich konfliktów, sporów i napięć, jakie mają miejsce w krajach arabskich. Na potrzeby studium dokonałem wyboru najważniejszych przypadków i poddałem analizie najistotniejsze wątki. Pod względem zasięgu czasowego analiza kończy się na wydarzeniach z lat 2009–2011.
Istotą pracy jest próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego wiele konfliktów w świecie arabskim toczy się nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat, a strony sporu i wspólnota międzynarodowa nie potrafią ich rozwiązać. Dotyczy to zwłaszcza kwestii palestyńskiej, która stanowi najdłuższy podrozdział mojej książki. Uważam, że jest to priorytetowy problem w stosunkach międzynarodowych nie tylko w przestrzeni arabskiej, ale i w wymiarze globalnym. Skoro trwająca tam wojna ma charakter permanentny, można powiedzieć, że dotychczasowe analizy, ekspertyzy i opracowania z tej dziedziny nie przyniosły efektów. Nie udało się stworzyć takiego planu wyjścia z kryzysu, którego implementacja zakończyłaby konfrontację. Furtka pozostaje więc otwarta. Należy pisać kolejne prognozy i być otwartym na wysłuchanie wielu stron: audiatur et altera pars.
Analiza skupia się wokół trzech osi tematycznych: tła historycznego konfliktu, współczesnego przebiegu konfliktu oraz perspektyw rozwiązań pokojowych. Praca ma charakter opisowo-analityczny. Uznałem, że pełne zrozumienie zjawisk i procesów zachodzących na obszarze świata arabskiego jest możliwe tylko na podstawie wnikliwego poznania uwarunkowań historycznych, czasami sięgających starożytności, jak w przypadku kwestii palestyńskiej.
Głównym celem monografii jest przybliżenie polskiemu czytelnikowi problematyki konfliktów w świecie arabskim na szerokim tle historyczno-politologicznym, z uwzględnienim ostatnich, niezwykle istotnych wydarzeń w Afryce Północnej. Starałem się zapoznać z jak najszerszą literaturą przedmiotu. W piśmiennictwie polskim monografie i artykuły naukowe traktujące o świecie arabskim bazują nade wszystko na opracowaniach anglojęzycznych. Amerykańscy i brytyjscy politolodzy oraz specjaliści w zakresie stosunków międzynarodowych przedstawiają tę złożoną problematykę w manichejskiej perspektywie: Arabowie-terroryści kontra demokratyczny Zachód, tudzież: dobry i pragnący pokoju Izrael kontra ekstremiści palestyńscy i nieobliczalny Iran. Tymczasem niezwykle wzbogacająca naukowo jest literatura spoza kręgu anglosaskiego: np. francuska, hiszpańska, portugalska, niemiecka i włoska, którą starałem się, w miarę możliwości, poznać i wykorzystać w niniejszej pracy. Dzięki szerokiemu spojrzeniu udało mi się dostrzec racje wielu stron i nie ulec bardzo częstej we współczesnym świecie fascynacji amerykańskim mesjanizmem, przejawiającym się nie tyle promowaniem dobra i sprawiedliwości, ile rozpoczynaniem kolejnych wojen prewencyjnych.
W prezentowanej książce wyrażam kontrowersyjne i oryginalne poglądy, odbiegające czasami od tych, przedstawianych na łamach prasy codziennej i w periodykach naukowych. Zgodnie ze starorzymską zasadą dubium scientiae initium, staram się krytycznie podchodzić do utartych opinii na temat niektórych państw z kręgu arabsko-muzułmańskiego. Opisując los tysięcy niewinnych ofiar, pragnę dociec, kto był sprawcą zbrodni. Nie uciekam od, trudnego skądinąd, obowiązku wskazania katów i ofiar. Jestem świadomy, że jest to zadanie niezwykle trudne i pełne niebezpieczeństw.
Cel tych wysiłków jest jeden: bardziej wnikliwe poznanie problematyki konfliktów zbrojnych w świecie arabskim, będącej jednym z największych wyzwań dla globalnych stosunków międzynarodowych na początku XXI wieku.
Wspólnota państw arabskich odgrywa we współczesnym świecie newralgiczną rolę.
Liczy ponad 350 milionów mieszkańców i dwadzieścia dwa państwa, biorąc pod uwagę liczbę członków Ligi Państw Arabskich.8 Z punktu widzenia struktury etnicznej obszar ten jest zamieszkały w większości przez Arabów oraz przez inne narody: Berberów, Kurdów, Kabylów9, Żydów, Turków, Czerkiesów, Asyryjczyków, Chaldejczyków i Ormian. Część z nich uległa na przestrzeni wieków kulturowej arabizacji, której podstawowymi narzędziami był język arabski oraz islam. Pojęcie „świat arabski” wynika z silnego przeświadczenia o istnieniu jednego narodu arabskiego, który jest najważniejszą płaszczyzną tożsamości, w odróżnieniu od państw.10 Można mówić o komplementarności tożsamościowej Arabów, którzy określają siebie jako wspólnotę arabską (al-umma al-arabijja) w ramach szerszej wspólnoty muzułmanskiej (al-umma al-islamijja).11
Pod względem podziałów religijnych dominują sunnici. Ponadto wewnątrz wspólnoty żyją od setek lat: szyici, ibadyci, ismailici, alawici, druzowie, jazydzi, chrześcijanie i wyznawcy judaizmu. Bardzo duże skupiska Arabów istnieją w państwach Unii Europejskiej (około 5 milionów; przede wszystkim we Francji), Iranie (2 miliony w prowincji Chuzestan) i w Turcji (dawne syryjskie terytorium sandżaku Aleksandretty i Antiochii).
Analizy politologiczne dotyczące tego regionu stosunków międzynarodowych najczęściej posługują się zbiorczym terminem Bliski Wschód. Jest to pojęcie europocentryczne. W kategoriach geograficznych Irak bądź Palestyna nie mogą być Bliskim Wschodem równocześnie dla Europy i Stanów Zjednoczonych lub Chin. Termin ten nie ogranicza się wyłącznie do świata arabskiego, ponieważ obejmuje też dla przykładu Iran i Turcję. Istnieją więc różne wersje zasięgu geopolitycznego pojęcia Bliski Wschód. W polskiej nomenklaturze geograficzno-politologicznej Bliski Wschód oznacza takie państwa, jak: Izrael, Egipt, Syria, Liban, Jordania. W nauce brytyjskiej i amerykańskiej używa się wtedy pojęcia Near East (francuska wersja Proche Orient, hiszpańska Oriente Próximo). To, co my nazywamy Środkowym Wschodem (region Zatoki Perskiej, Afganistan), to Middle East (odpowiednio w innych językach Moyen Orient i Medio Oriente). Bardzo często na Zachodzie specjaliści posługują się pojęciem łącznym Middle East and North Africa, co zawiera w sobie przestrzeń geopolityczną od Maroka po Iran. Subregiony tego obszaru to Maghreb12 (Maroko, Algieria, Tunezja, Libia, Mauretania), Maszrek (Egipt, Syria, Jordania, Irak, Półwysep Arabski), Azja Mniejsza i region Zatoki Perskiej. W kontekście planu rozwiązania konfliktu palestyńskiego, znanego pod nazwą „mapa drogowa”, Amerykanie posługiwali się terminem Greater Middle East (od Maroka po Pakistan i Azję Środkową). Nomenklatura stricte geograficzna posługuje się pojęciami Afryka Północna i Azja Zachodnia. Istnieje jeszcze określenie „kraje Lewantu” (Syria, Liban, Palestyna), jednak jest ono współcześnie bardzo rzadko używane.
W publikacjach polskojęzycznych jako Middle East rozumiemy łącznie Bliski Wschód i Środkowy Wschód. Najbardziej precyzyjnymi określeniami byłyby: Afryka Śródziemnomorska (Maroko, Algieria, Tunezja, Libia i Egipt); Azja Śródziemnomorska (Turcja, Syria, Liban, Autonomia Palestyńska oraz Izrael); region Zatoki Perskiej (Irak, Iran, Kuwejt, Bahrajn, Katar, Arabia Saudyjska, Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie) oraz basen Morza Czerwonego (Egipt, Izrael, Arabia Saudyjska, Jordania, Erytrea, Dżibuti i Somalia).
Kraje arabskie wydobywają i eksportują większość planetarnych zasobów ropy naftowej oraz znaczne ilości gazu ziemnego. Z tego tytułu świat arabski jest jednym z fundamentów globalnej stabilizacji gospodarczej. Paradoksalnie, to właśnie z powodu posiadanych bogactw naturalnych Bliski i Środkowy Wschód są wyjątkowo narażone na destabilizację i konflikty.13 Arabowie zasiedlają strategiczny z punktu widzenia międzynarodowych stosunków politycznych i międzynarodowych stosunków gospodarczych region świata, głównie w wymiarze horyzontalnym, od Oceanu Atlantyckiego do Oceanu Indyjskiego. Na tym obszarze znajduje się wiele priorytetowych dla światowego handlu dróg wodnych: Kanał Sueski, Cieśnina Bab al-Mandab, Zatoka Perska, Cieśnina Ormuz, Zatoka Akaba, Cieśnina Gibraltarska. Dzięki takiemu położeniu, zaobserwować można interferencje państw arabskich na obszarze stosunków międzynarodowych w Afryce, w Śródziemnomorzu i w świecie islamskim.14
Arabowie, czyli przemierzający pustynię, pojawili się nagle jako bardzo ważny podmiot w dziejach ludzkości. Mocą nowej wiary oraz siłą jej charyzmatycznego głosiciela Mahometa (Muhammada), luźny konglomerat plemion beduińskich uległ wewnętrznej krystalizacji, rozpoczynając proces zbierania ziem pod sztandarami Proroka. Czynnik religijny okazał się najistotniejszym budulcem i spoiwem państwowotwórczym. Pod tym względem w islamie widać wyraźną internalizację wielu elementów bizantyjskiego cezaropapizmu i perskiego mazdaizmu. Już w czasie pierwszych kalifów sprawiedliwych15 oraz dynastii Umajjadów (661–750) rozpoczęła się ekspansja w kierunku posiadłości Cesarstwa Bizantyjskiego i Persji Sasanidów.16
W ciągu kilkudziesięciu lat od śmierci Mahometa zbudowano imperium muzułmańskie od hiszpańskiej Andaluzji do Indii. Spowodowało to w ówczesnym świecie ogromne zmiany geopolityczne. Chyliły się ku upadkowi dotychczasowe podmioty dominujące w regionie Bliskiego i Środkowego Wschodu. Arabowie wykorzystali sprzyjający moment osłabienia wewnętrznego Bizancjum i Sasanidów. Nowy, niezwykle dynamiczny aktor stosunków międzynarodowych wpłynął na globalny układ sił, osłabiając potęgę Bizancjum, Persji oraz średniowiecznej Europy. Zmiany zaszły tak gwałtownie, że do dzisiaj historycy, historiozofowie i politolodzy zastanawiają się nad przyczynami tego fenomenu.
Należy podkreślić, że konfrontacji Arabów z Persami lub Grekami nie można postrzegać tylko w kategoriach starcia barbarzyńców będących w szczytowej fazie swojej ekspansji z gnuśnymi imperiami. Beduini z Półwyspu nie przypominali dzikich hord, lecz byli doskonale wyszkoloną armią, gdyż wielu z nich wcześniej nabyło doświadczenie wojskowe na służbie u tych mocarstw.17
Nowa wiara usprawiedliwiała wszelkie wojny jako obowiązek upowszechniania nauk Proroka. Innym źródłem motywacji dla Beduinów była perspektywa zaspokojenia głodu ziemi oraz uzyskania bogactw w wyniku podboju zamożnych cywilizacji. Należy też wskazać, że wiele ludów dotychczas pozostających pod panowaniem Persji lub Bizancjum szybko zaakceptowało nowych rządców, licząc na większe szanse rozwoju. Nie można zapominać o atrakcyjności wiary przyniesionej przez nowych zdobywców. Przede wszystkim była to tolerancja islamu nie tyle, jako religii, ile jako systemu społeczno-politycznego. Życie społeczne, polityczne i gospodarcze w warunkach islamu przedstawiało bardziej obiecujące perspektywy niż despocja bizantyjska lub satrapia sasanidzka.18 W okresie panowania dynastii Umajjadów ujawnił się w pełni uniwersalizm nowej cywilizacji przejawiający się w upowszechnieniu nowego systemu monetarnego oraz w stawianiu nowych, monumentalnych świątyń – meczetów. Świątynie stanowiły znak nowej władzy oraz były namacalnym świadectwem nieograniczonej potęgi nowej wiary i nowego Boga.
Dynastia Umajjadów miała charakter homogeniczny, utwierdzała i reprezentowała przede wszystkim interesy arabskie i dążyła do stworzenia imperium arabskiego. Tymczasem Abbasydzi (750–1258) byli eklektyczną dynastią muzułmańską, budowaną na fundamencie zarabizowanych i zislamizowanych ludów. Cechą charakterystyczną państwa Abbasydów była jego decentralizacja. De iure na jego czele stali kalifowie bagdadzcy19, de facto poszczególne segmenty całości cieszyły się dużą autonomią.20
W epoce abbasydzkiej ukształtowała się nowa przestrzeń cywilizacyjna – świat islamu. Był to konglomerat zdywersyfikowany etnicznie (Arabowie, Persowie, Turcy, Berberzy, Kurdowie) i geograficznie (Afryka Północna, Bliski i Środkowy Wschód, Azja Centralna), którego spoiwem był islam i język arabski. W omawianym okresie Arabowie stworzyli jedną z najwspanialszych cywilizacji promieniującą przede wszystkim dorobkiem kulturowym: architekturą, literaturą, medycyną, naukami ścisłymi i astronomią. Jej koniec nastąpił w wyniku inwazji Mongołów pod wodzą Hulagu w 1258 roku.
Na Półwyspie Iberyjskim muzułmanie przebywali od 711 do 1492 r. Islam wpłynął bardzo silnie na dzieje subkontynentu indyjskiego. Imperium Wielkich Mogołów (1526–1857) współkształtowało stosunki międzynarodowe w Azji Południowej i Środkowej. Konfrontacja dwóch kręgów cywilizacyjnych, hinduistów i muzułmanów, trwa do dzisiaj, grożąc niezwykle niebezpiecznym z punktu widzenia reszty świata konfliktem między Indiami a Pakistanem.
Przez kilkaset lat (1453–1924) jednym z głównych uczestników stosunków międzynarodowych w Europie, Azji Południowo–Zachodniej i w Afryce Północnej była Turcja. Imperium Osmańskie obejmowało ogromny obszar od Algierii po Bałkany, Kaukaz i Półwysep Arabski. Był to ostatni przejaw uniwersalnego charakteru świata islamu.21 Dla stosunków międzynarodowych dominacja i ekspansjonizm turecki stanowiły ogromne wyzwanie. Dotyczyło to głównie państw bałkańskich (Węgry, Serbia), Rzeczypospolitej, Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego oraz Rosji. Jedną z osi dziejów XVIII i XIX wieku były wojny turecko-rosyjskie. Dezintegracja Turcji Osmańskiej, będąca procesem długotrwałym, stała się zaczynem tworzenia nowych państw i nowej mapy geopolitycznej Afryki Północnej oraz Bliskiego i Środkowego Wschodu.22
W XIX wieku problematyka arabska stała się głośna w całym świecie za sprawą przywódcy Egiptu Muhammada Alego (panowanie: 1805–1848). Dzięki zainicjowanym procesom okcydentalizacji, udało mu się usamodzielnić od Wysokiej Porty i stworzyć jedno z najsilniejszych i najnowocześniejszych państw na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Europa nie chciała mieć jednak do czynienia z „arabskim Napoleonem”, dlatego w porozumieniu z Rosją postanowiono udzielić wsparcia Imperium Osmańskiemu, przeciwko ambitnemu Egipcjaninowi.23
W drugiej połowie XIX wieku na obszarach Sudanu zaszły procesy, będące do dzisiaj największym wyzwaniem we współistnieniu islamu i pozostałych cywilizacji. Ruch mahdystów, sprzeciwiając się ingerencji obcych mocarstw w sprawy arabskie, stworzył ideę teokracji, opartej wyłącznie o prawodawstwo religijne.
Dla cywilizacji arabskiej XX wiek nie rozpoczął się wraz z upadkiem Imperium Tureckiego, po zakończeniu drugiej wojny światowej bądź po utworzeniu Ligii Państw Arabskich. Datą kluczową był rok 1956, kiedy przywódca Egiptu Gamal Abdel Naser ogłosił nacjonalizację Kanału Sueskiego. Arabowie, bez względu na istniejące konflikty wewnętrzne, poczuli ogromną moc i dumę z możliwości prowadzenia równorzędnego dialogu z Zachodem. Poznali też ogromne możliwości ekonomicznego nacisku w skali globalnej. Intuicja, odwaga i determinacja Nasera była przykładem dla innych państw (Algierii, Libii), które upaństwowiły swoje bogactwa naturalne. Europa i Stany Zjednoczone najmocniej poczuły niebawem siłę „broni naftowej”.24 Muhammad Ali i Naser to główni protagoniści świata arabskiego w czasach nowożytnych. Dążyli do stworzenia silnego i scentralizowanego państwa wszecharabskiego, aby móc współistnieć na równorzędnych zasadach w stosunkach międzynarodowych, zwłaszcza w kontekście relacji z Europą. Do dzisiaj jednak szczytna idea panarabizmu jest daleka od materializacji. Nadal mówimy i opisujemy państwa arabskie (Arab states), a nie Państwo Arabskie (Arab state).25
Państwa arabskie (Irak, Algieria, Libia, Arabia Saudyjska, Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Bahrajn i Sudan) oraz Iran dostarczają światowej gospodarce większość surowców strategicznych. Jak duży ma to wpływ na międzynarodowe stosunki gospodarcze, najlepiej świadczą konsekwencje kryzysu naftowego z 1973 roku. Arabskie kraje wydobywające ropę naftową zdecydowały się zmniejszać swoją produkcję dopóty, dopóki Izrael będzie okupował ziemie arabskie. Arabia Saudyjska zastosowała całkowite embargo na eksport do USA i do Holandii, którą uznano za najbardziej prożydowski kraj w Europie.
Współcześnie ropa naftowa i gaz ziemny nadal stanowią główne źródła energii. Państwa Zachodu (USA, Kanada, Unia Europejska) zdają sobie sprawę, że niemożliwa jest taka dywersyfikacja rynków zaopatrzenia, aby całkowicie wyeliminować współpracę z niestabilnymi krajami Bliskiego i Środkowego Wschodu. Dlatego za cenę kompromisu moralnego utrzymuje się poprawne relacje z reżimami łamiącymi demokrację i prawa człowieka (Arabią Saudyjską, Algierią, Sudanem). Wzrost gospodarczy stymulowany dochodami z eksportu ropy naftowej ma pozytywny wpływ na stabilizację wewnętrzną państw i stosunki międzynarodowe w regionie. Jednak należy pamiętać, że petrodolary są czynnikiem wzmacniającym lokalne reżimy i autorytarne systemy, które nie zawsze dokonują sprawiedliwej redystrybucji dochodów.26
Obecnie świat arabski jest potencjalnym źródłem wielu napięć i konfliktów.27 Utrzymują one chroniczną destabilizację regionu. Dodatkowo, od kilkudziesięciu lat, temu newralgicznemu obszarowi stosunków międzynarodowych brakuje dominującego podmiotu. Hegemonistyczne aspiracje Egiptu napotkały dezaprobatę pozostałych graczy (Syrii, Iraku, Arabii Saudyjskiej, Algierii).28 Wewnętrzne tarcia osłabiają region en bloc, powodując, że świat arabski nie może być takim homogenicznym uczestnikiem nowego globalnego układu sił, jak Chiny lub Indie. Nie należy tego wyzwania rozumieć tylko w kategoriach militarnych. Wspólnota państw arabskich może stać się bardzo silnym podmiotem gospodarczym (zacieśnienie współpracy między państwami eksportującymi ropę naftową i gaz ziemny) stanowiącym konkurencję dla Unii Europejskiej. Pogłębi to trudne położenie zwłaszcza Europy, która od kilkunastu lat musi reagować na ekspansję ekonomiczną ze strony takich podmiotów, jak Chiny i Indie. Z punktu widzenia bezpieczeństwa wewnętrznego Unii Europejskiej, niepokojem napawa pogarszająca się sytuacja gospodarcza i utrzymujący się reżim polityczny w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Algierii. Pogłębiająca się pauperyzacja społeczeństwa oraz autorytarne systemy polityczne łamiące prawa człowieka mogą skłonić kolejne setki tysięcy ludzi do wyjazdu do Europy.
Poza tym, uzasadniona jest obawa, że kryzys gospodarczy i brak perspektyw na rozwój sprawią, że wielu młodych muzułmanów wchodzi w szeregi organizacji fundamentalistycznych.29 Rozszerzanie demokracji, parlamentaryzmu i praw człowieka na świat arabski to kluczowa inwestycja długoterminowa w bezpieczeństwo i rozwój Europy. Trudno powiedzieć, czy społeczeństwa arabskie w sposób trwały pragną internalizacji wartości zachodnich w warunkach islamskich, jednak taka trajektoria przemian w kontekście wydarzeń z zimy i wiosny 2011 r. wydaje się coraz bardziej prawdopodobna.30 Napływ boat people z Maghrebu do Unii Europejskiej może przypominać masową emigrację z Meksyku do Stanów Zjednoczonych. Niebezpieczeństwo stanowią niezwykle liczne separatyzmy wewnętrzne w państwach islamskich: Berberowie w Maroku, Kabylowie w Algierii, Tuaregowie w strefie państw Sahelu, Kurdowie w Iraku, Turcji i Iranie, szyici w Arabii Saudyjskiej i w Iraku, chrześcijanie z południowego Sudanu, liczne mniejszości chrześcijańskie w Libanie, Egipcie, Palestynie i w Iraku. W tym kontekście zaobserwować możemy w państwach arabskich potwierdzenie huntingtonowskiej tezy o zderzeniu cywilizacji. Od kilku lat narastają bowiem napięcia na tle konfesjonalnym: muzułmanie–chrześcijanie, zwłaszcza w Egipcie i w Iraku.
Katalizatorem wielu napięć w regionie Bliskiego i Środkowego Wschodu jest kwestia palestyńska. Jest to tzw. święta sprawa Arabów. Cała wspólnota muzułmańska jednoznacznie popiera prawo Palestyńczyków do własnego państwa na obszarze Zachodniego Brzegu Jordanu, Strefy Gazy oraz we wschodniej Jerozolimie. Naturalnie prowadzi to do niekończących się sporów z Izraelem, tym bardziej, że Żydzi kontynuują nielegalne osadnictwo na ziemiach będących częścią przyszłej niepodległej Palestyny. Prowadzone z Izraelem wojny uzmysłowiły państwom arabskim ogromne zapóźnienie technologiczne i skłoniły je do podjęcia postępowych reform.31
Zagrożenie ze strony Izraela i popieranie idei niepodległej Palestyny są czynnikami jednoczącymi całą wspólnotę państw arabskich, choć można też w tym kontekście zauważyć wśród Arabów silne zróżnicowanie. Współcześnie Egipt i Syria mają poprawne stosunki z Izraelem i nie chcą ich pogarszać zbyt daleko idącymi ustępstwami w sprawie prawa Palestyńczyków do niepodległości. W konsekwencji, podmiotem zewnętrznym najsilniej angażującym się po stronie szczególnie Hamasu jest Iran. Rosnące ambicje hegemonistyczne Teheranu są również czynnikiem integrującym kraje arabskie, obawiające się powstania mocarstwa, które całkowicie zdominuje region Bliskiego i Środkowego Wschodu. W przeszłości Arabowie przez kilkaset lat znajdowali się w strefie wpływów Imperium Otomańskiego, co również było dla nich doświadczeniem upokarzającym i budziło sprzeciw i silne tendencje emancypacyjne.
Po drugiej wojnie światowej w świecie arabskim pojawiła się idea zjednoczeniowa. Wskazywano, że zarówno z punktu widzenia homogeniczności etnicznej, jak i cywilizacyjnej (język i wiara), Arabowie powinni dążyć do stworzenia jednej przestrzeni geopolitycznej. W ten sposób staną się równoprawnym uczestnikiem stosunków międzynarodowych mogącym przeciwstawić się neokolonialnej polityce państw europejskich, Stanów Zjednoczonych i Izraela. Wskazywano na liczne antecedencje jedności arabskiej w postaci kalifatu Umajjadów i Abbasydów, bądź państwa Almorawidów i Almohadów na Półwyspie Iberyjskim i w Maghrebie.32 Najwybitniejszym przedstawicielem nurtu integracyjnego wśród Arabów był przywódca egipski Naser. Dążył do restytucji Imperium Arabskiego.33 Jego idea doczekała się implementacji w postaci powstania efemerycznej Zjednoczonej Republiki Arabskiej (1958–1961). Nie było to przedsięwzięcie łatwe zważywszy na to, iż monarchie arabskie utrzymywały dobre stosunki z Zachodem i obawiały się wpływów ideologii lewicowej.
Z punktu widzenia bezpieczeństwa światowego należy zauważyć, że wśród państw muzułmańskich są podmioty posiadające arsenały nuklearne. Bronią atomową dysponuje już Pakistan, zaawansowane prace prowadzi Iran. Zwłaszcza w kontekście Pakistanu jest to ogromne, potencjalne zagrożenie ze względu na konflikt z Indiami, które też dysponują tego typu uzbrojeniem. Aspiracje w kierunku posiadania technologii nuklearnych wykazuje też Algieria i Egipt. W świecie arabsko–muzułmańskim obserwujemy też zjawisko wyścigu zbrojeń. Zgodnie z regułą wypowiedzianą po raz pierwszy przez Tukidydesa w Wojnie Peloponeskiej, wzrost znaczenia jednego podmiotu prowadzi do zaniepokojenia innych uczestników gry, co uruchamia spiralę rywalizacji. Jest to widoczne chociażby w stosunkach marokańsko–algiersko–libijskich. Te trzy państwa rywalizują o dominację w regionie Maghrebu sukcesywnie powiększając swoje arsenały. Upadek reżimu Saddama Husajna w Iraku sprawił, że w regionie Zatoki Perskiej jedyną potęgą wojskową pozostał Iran. Doprowadziło to do radykalnego pogorszenia stosunków z Izraelem i wzrostu ambicji hegemonistycznych w polityce Arabii Saudyjskiej.
Narastanie konfliktogenności na obszarze cywilizacji islamskiej (od Maroka po Indonezję) jest silnie skorelowane z polityką Stanów Zjednoczonych oraz rolą Izraela w stosunkach międzynarodowych na Bliskim Wschodzie. Unilateralizm i wzmagająca się z każdym rokiem hegemonia Ameryki w świecie najbardziej dotknęła cywilizację islamu. Po zamachach z 11 września 2001 r. Waszyngton zdecydował się na wojny prewencyjne, kierując się przeciwko Irakowi i Afganistanowi. Jest to – mutatis mutandis – współczesna wersja wojen sprawiedliwych34, z tą jednak różnicą, że nie zawsze mają one cokolwiek wspólnego ze sprawiedliwością.35
We współczesnym świecie zagrożenie fundamentalizmem muzułmańskim stało się jednym z największych wyzwań dla globalnego bezpieczeństwa.36 Postawiło w stan pogotowia państwa, społeczeństwa i jednostki. Pod względem etymologicznym fundamentalizm to odwoływanie się do podstaw, do początków, budowanie na fundamencie. Pozornie trudno doszukać się tu jakiejś patologii filozoficznej bądź społecznej. Fundamentalistą jest więc ktoś, kto zwraca się ku początkom, ku pierwotnym wzorcom, bez późniejszych naleciałości. Pragnie nierozcieńczonej esencji. Postawa ta zaczyna być niepokojąca, gdy fundamentalizm staje się nie tylko postawą światopoglądową, ale również działaniem. Uznajemy fundament za wartość absolutną i zaczynamy wymagać tego od innych. Kto odrzuca ów fundament, staje się wrogiem i celem naszego ataku. Jak twierdzi wybitny znawca tematyki arabskiej Bassam Tibi: fundamentalizm to upolitycznienie religii. Postawa ta najczęściej jest reakcją wspólnoty głęboko religijnej na dynamiczne procesy sekularyzacji i modernizacji (Eine Reaktion auf die Säkularisierungsdynamik).37 Fundamentaliści religijni (na gruncie islamu, judaizmu, chrześcijaństwa, szintoizmu, buddyzmu i hinduizmu) wypełniają próżnię aksjologiczną wywołaną procesami globalizacji, która eliminuje z przestrzeni publicznej pierwiastek transcendentalny i eschatologiczny.38
Integryści muzułmańscy wpisują się w nurt ugrupowań egalitarystycznych, kierujących się zasadą równości społecznej (al-musawat) i sprawiedliwości ekonomicznej (al-adala al-idżma’ijja). Wykazują, że współczesne rażące dysproporcje w rozwoju poszczególnych krajów na świecie są negatywnym efektem globalizacji. W konsekwencji pogłębiają się procesy pauperyzacji państw Południa, w tym świata arabskiego, co równocześnie oznacza bogacenie się państw Północy. Fundamentaliści muzułmańscy występują w takim kontekście w roli obrońców milionów ludzi żyjących w ubóstwie z powodu neokolonialnej polityki Europy i Stanów Zjednoczonych. Jedyną drogą wyjścia z impasu jest restytucja kalifatu opartego na sprawiedliwości usankcjonowanej normami religijnymi. W ideologii takiej jest jednak duża doza demagogii i błędnej identyfikacji źródeł gospodarczej i społecznej degrengolady. W wymiarze zewnętrznym prowadzi to do wzrostu postaw konfrontacyjnych w stosunkach wzajemnych z państwami Zachodu, w wymiarze wewnętrznym zaś do pogłębienia animozji między radykałami uważającymi się za jedynych depozytariuszy „prawdziwej wiary” i pozostałych apostatów. Tymczasem korupcja i nepotyzm, które stanowią permanentne schorzenia krajów muzułmańskich, dotykają też te państwa, gdzie władzę zdobyli integryści. Tak było w przypadku Sudanu, Iranu bądź Afganistanu w okresie rządów talibów.
Fundamentalizm nie ma charakteru zjawiska homogenicznego. Objawia się w wielu postaciach, nabierając cech w zależności od lokalnych tradycji kulturowych, społecznych i religijnych. Najczęściej tłumaczony jest przez muzułmanów jako sięganie do korzeni, do statecznych i niezmiennych wartości oraz zasad uświęconych praktyką przodków (al-usulijja al-islamijja). Gloryfikacja własnych tradycji jest reakcją na tzw. „agresję intelektualną” Zachodu (al-gazw al-fikri).39
W teologii muzułmańskiej religia jest immanentnie związana z polityką. Islam nie zna pojęcia ewangelicznego: Bogu, co boskie, cesarzowi, co cesarskie. Bóg jest głową państwa (hakimijjat Allah), a rządzący to jedynie jego namiestnicy. Jakikolwiek bunt jest przeciwstawieniem się prawu boskiemu. Wszystko, co dzieje się w świecie i w życiu człowieka, jest odblaskiem woli bożej. Fundamentalizm staje się w takim świetle implementacją odwiecznego porządku istniejącego w zamyśle bożym.
Fundamentalizm towarzyszył islamowi od samego początku. Idee integrystyczne obecne były wśród harydżytów (VII wiek), sudańskich mahdystów w XIX wieku bądź w nauce takich prawników oraz filozofów muzułmańskich, jak Ibn Hanbala (VIII wiek) i Ibn Tajmijja (XIII/XIV wiek). Zasadnicze rozbieżności między pojęciami z kręgu chrześcijańskiego i muzułmańskiego widzimy na przykładzie szariatu. Prawo religijne w islamie ma charakter całościowy, a nie cząstkowy. Obejmuje przepisy dotyczące spraw religijnych (ibadat) oraz wkracza w sferę społeczno-polityczną (sijasa).
W XVIII wieku na Półwyspie Arabskim pojawił się wybitny reformator religijny Muhammad Ibn Abd Al-Wahhab. Wzywał do powrotu ku źródłom wiary. Jedynym fundamentem powinien być Koran. W nim jest początek i koniec. Często określa się Arabię Saudyjską jako państwo wojującego wahhabizmu. Twierdzi się, że Abd Al-Wahhab był protoplastą dzisiejszych fundamentalistów muzułmańskich. Jest w tych twierdzeniach dużo mitologii. Współcześni ekstremiści spod sztandarów proroka wypaczyli ideologię wielkiego reformatora arabskiego. Wahhabizm był połączeniem tradycji i oświaty. Odrzucano taklid, czyli ślepe naśladownictwo autorytetów religijnych, a popierano idżtihad – samodzielne myślenie.
W XX wieku pojawili się nowi głosiciele odnowy i wzmocnienia islamu poprzez powrót do fundamentów wiary. W 1928 r. w Egipcie powstało Stowarzyszenie Braci Muzułmanów (Dżamijjat al-Ichwan al-Muslimin), którego założycielem i charyzmatycznym przywódcą był Hasan al-Banna (1906–1949).40 Jego koncepcja opierała się na trzech głównych założeniach: panislamizmie (zjednoczenie wszystkich muzułmanów), muzułmańskiej drodze rozwoju (islam zawiera odpowiedź na wszystkie trapiące ludzkość problemy) i muzułmańskiej demokracji. Postulowano wprowadzenie Koranu jako konstytucji państwa. Stopniowo w łonie Braci Muzułmanów zaczęły powstawać segmenty integrystyczne: Bataliony Stronników Boga i Sekcja Specjalna. Nasiliły się akcje terrorystyczne skierowane przeciwko Brytyjczykom i Żydom (14 maja 1948 r. proklamowano niepodległość Izraela). Hasan al-Banna zginął w wyniku zamachu przeprowadzonego przez egipskie służby specjalne w 1949 roku.
Kolejnym ideologiem ruchu ekstremistycznego został Sajjid Kutb. W 1964 r. opublikował on pracę Drogowskazy (Ma’alim fi at-tarik), w której określił naturę prawdziwego społeczeństwa muzułmańskiego. Społeczeństwo to akceptowało najwyższą zwierzchność Boga i uznawało Koran za źródło wyznaczające kierunek w życiu ludzkim. Wszystkie inne społeczności były wspólnotami dżahilijji (nieznajomość prawdy religijnej). Odnosiło się to zarówno do reżimów komunistycznych, kapitalistycznych, jak i islamskich, ale niestosujących w praktyce szariatu. Sajjid Kutb pisał w Drogowskazach: Przywództwo człowieka Zachodu w świecie ludzi zbliża się do końca nie dlatego, że cywilizacja zachodnia materialnie zbankrutowała, albo utraciła swoją gospodarczą czy militarną siłę, ale dlatego, że zachodni ład odegrał już swoją rolę i nie dysponuje tym zespołem wartości, które dawały mu przewagę. Naukowa rewolucja skończyła się podobnie jak nacjonalizm i terytorialnie ograniczone społeczności, jakie za jego istnienia się zrodziły. Przyszła kolej na islam.
W tym samym czasie w Pakistanie działał inny teoretyk fundamentalizmu Abu al-Ala al-Maududi. Z jego dorobku w dużym stopniu korzystał Kutb. To od niego zaczerpnął pojęcie dżahilijji, czyli stanu przedmuzułmańskiej niewiedzy. Według Sajjida Kutba dzisiejszy świat zapomniał o Bogu, natomiast szczyci się swoimi osiągnięciami technicznymi i naukowymi. Krytykował też komunizm za odebranie człowiekowi Boga, który jest istotą humanizmu. Wartości, które stracił Zachód, może dostarczyć tylko islam, jednakże dopiero po powrocie do swej pierwotnej kultury. By to zrealizować, potrzebni są ochotnicy – stanowiący awangardę – gotowi podjąć dzieło walki ze współczesną dżahilijją. Ich misją byłoby wprowadzenie hakimijjat Allah – idealnego społeczeństwa opartego na prawie Bożym.
W nauce Kutba pojawia się też wezwanie do dżihadu.41 Ten muzułmański termin jest dzisiaj bardzo często źle rozumiany. Niestety, w potocznym wyobrażeniu dżihad to wojna przeciwko niewiernym o charakterze ekspansywnym. Poprzez stulecia taka interpretacja była utwierdzana. Opowiadają się za nią również niektórzy arabiści, np. Bernard Lewis.42 Max Weber znany jest również z tezy, według której islam nie jest religią zbawienia, lecz wojny.43 Głębsza analiza tego terminu na gruncie arabistyki i islamistyki pozwala stwierdzić, że dżihad to przede wszystkim obowiązek walki z własnymi słabościami, które oddalają człowieka od Boga. Dopiero później nawołuje do rozszerzania islamu nawet przy zastosowaniu przemocy.44 Dżihad zgodnie z nauką islamu wyłożoną w Koranie to poświęcenie siebie samego, swojego majątku, czasu i zaparcie się własnego dobra i przyjemności ad maiorem Dei gloriam – używając sentencji z kręgu kultury chrześcijańskiej. Mówi Koran (sura 61 wersety 10–13): Będziecie dokładać starań na drodze Boga waszym majątkiem i waszymi duszami: wa-tudżahiduna fi sabil Allah bi-amwalikum wa-anfusikum. To przede wszystkim wojna obronna prowadzona w celu restytucji sprawiedliwości (‘adl) i ochrony podstawowych praw człowieka (huquq al-‘ibad).45 Na wzrost i proliferację postaw fundamentalistycznych duży wpływ miały wojny w Afganistanie, Iraku, Libanie, na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy, w Czeczenii oraz w Algierii.
Nie można też zapominać, że czynnikiem pogłębiającym radykalizację w świecie islamu o wyraźnie antyzachodnim nastawieniu, jest trwająca od kilkunastu lat globalizacja. Przez większość muzułmanów jest ona traktowana jako forma aksamitnego neokolonializmu, którego celem jest rozmiękczenie regionalnych tożsamości.46 Fundamentaliści w takiej sytuacji uważają się za jedynych obrońców swojej cywilizacji w obliczu narzuconej uniwersalizacji wartości zachodnich i chrześcijańskich.47 Arabowie postrzegają wyłaniający się na skutek globalizacji nowy ład światowy (an-nizam al-alami al-dżadid) jako neokolonialną projekcję chrześcijańskiego Zachodu. Muzułmańscy intelektualiści są świadomi, że na płaszczyźnie ekonomicznej partycypacja w procesach globalizacyjnych jest wymogiem współczesności, jednak nie akceptują oni uniwersalizacji norm etycznych, religijnych i politycznych.48 Na obszarze ekonomii i całego spektrum spraw gospodarczych możliwa jest konwergencja wielu cywilizacji, jednak w kontekście wartości politycznych i społecznych istnieje wyraźna dywergencja, zwłaszcza w odniesieniu do takich kategorii, jak demokracja, prawa człowieka i wolność osobista. Zwłaszcza w świetle wydarzeń „wiosny arabskiej” powraca pytanie, czy islam i demokracja są pojęciami komplementarnymi czy przeciwstawnymi.49 Ostatecznym celem fundamentalistów – jak zauważa Anna Mrozek-Dumanowska – jest stworzenie nowego muzułmanina (homo novus islamicus), który udowodni, że islam pokona cywilizację zachodnią.50
Dżihad nie musi oznaczać ekspansjonizmu i próby restytucji kalifatu kosztem ziem chrześcijańskich, jednak pamiętać należy, że pod wpływem ekstremistycznej ideologii przywódców Al-Kaidy (Usamy Ibn Ladina, mułły Omara, Abu Musab Az-Zarkawiego, Ajmana Az-Zawahiriego), potencjalne zagrożenie dla cywilizacji zachodniej przybrać może realne kształty. Historia dowodzi, że w pewnych okresach państwa, które były przekonane o swojej silnej pozycji, padały ofiarą przeciwnika pozornie słabszego, lecz cechującego się bardzo mocną spójnością wewnętrzną i zdeterminowanego do walki i przywództwa.
Można postawić tezę, że nigdy w dotychczasowych dziejach wydarzenia w świecie arabskim nie przykuwały uwagi krajów niearabskich tak silnie (szczególnie krajów europejskich i Stanów Zjednoczonych), jak „wiosna arabska” 2011 roku. Dotychczas zainteresowanie tą problematyką wzrastało m. in. za sprawą wojny o niepodległość Algierii 1954–1962; nacjonalizacji Kanału Sueskiego w 1956 r. przez Nasera; kwestii palestyńskiej i wojen w Iraku. Jednak żaden z podanych przykładów nie dorównuje „wiośnie arabskiej 2011 r.”. W świecie regulowanym procesami globalizacji, za pośrednictwem środków masowego przekazu oraz Internetu, setki milionów ludzi na świecie obserwowało proces upodmiotowienia narodów żyjących dotąd w warunkach dyktatury politycznej. Na szczególną uwagę zasługuje zjawisko generacyjnego aspektu wydarzeń. Mechanizm społecznego buntu został zainicjowany i zdominowany przez młode pokolenia.
Najbardziej zainteresowana przebiegiem tych rewolucji była Unia Europejska, z racji perspektywy stosunków dwustronnych ze światem arabskim. Rozszerzenie sfery stabilizacji, dobrobytu, demokracji i praw człowieka leży w żywotnym interesie Europy. Stanowiłoby to ważny krok na drodze do syntezy cywilizacyjnej Europy i świata arabskiego.
Wydaje się, że początkowy optymizm był przedwczesny. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie będą długoterminowe konsekwencje wydarzeń. W wymiarze krótkoterminowym obalono autokratów, jednak to nie wystarczy, aby zmieniły się wszystkie warunki polityczno–społeczno–ekonomiczne.51 Pozywną konstatacją może być hipoteza, że w świetle rewolucji arabskich, każda despocja we współczesnym świecie musi podjąć najmniejsze choćby reformy liberalizacyjne, żeby uniknąć scenariusza libijskiego.52 Obalenie dyktatorów (Zin el-Abidin Ben Ali, Hosni Mubarak, Muammar al-Kaddafi) może skłonić pozostałe reżimy arabskie oraz afrykańskie do autorefleksji i próby wewnętrznej transformacji, która antycypowałaby wewnętrzną rewoltę.53 Kwestią priorytetową wydaje się odpowiednie stymulowanie i podtrzymywanie reformatorskich nurtów w krajach arabskich. Dotyczy to zwłaszcza młodego pokolenia, które nie może przeżyć frustracji spowodowanej chaosem politycznym i marazmem ekonomicznym w rzeczywistości postautorytarnej.54
Dynamiczne wydarzenia w świecie arabskim w 2011 r. porównywano do rewolucji amerykańskiej 1775–1783; rewolucji francuskiej 1789 r.; wiosny ludów 1848 i obalenia muru berlińskiego 1989 roku. Sugerowano nawet, że dyfuzja idei wolnościowej doprowadzi do przeobrażeń politycznych w innych państwach i regionach (Chinach, Rosji, Iranie, Pakistanie, Afryce Subsaharyjskiej).55 Perspektywa rozprzestrzeniania się haseł rewolucyjnych została dostrzeżona przez władze chińskie. Pekin zabronił importu kwiatów jaśminowych, które, jako symbol rewolty tunezyjskiej, mogą stać się nośnikiem ideologicznym.56 Analiza wydarzeń w świecie arabskim skłania wszak do konstatacji, że większość ruchów opozycyjnych jako alternatywę dla dotychczasowych despocji wskazywało model mundurowej demokracji tureckiej, a nie parlamentaryzm i wielopartyjność europejską. Dlatego mówiono o odejściu od wzorów europejskich.57
Arabowie najczęściej wznosili hasła ekonomiczne i polityczne. Domagano się przede wszystkim wolności od dyktatury i autorytaryzmu. Nie pojawiły się slogany restytucji kalifatu arabskiego lub zastąpienia dyktatur idealną i wymarzoną teokracją.58 Była to przede wszystkim erupcja kumulowanej od dawna emocji milionów ludzi, sparaliżowanych od wielu lat strachem, lękiem i bezradnością w obliczu despocji. Rewolucja pogardy w stosunku do tyranów (la révolution du mépris). Cywilizacja arabska potrzebuje swego rodzaju uwspółcześnienia (arabskie aggiornamento), szczególnie w obszarze stosunków gospodarczych i praw człowieka, aby nie doświadczać podobnych wstrząsów wewnętrznych w przyszłości.59 Muzułmanie w przestrzeni życia politycznego potrzebują również stworzenia nowej platformy zbudowanej na fundamencie wartości islamskich, jednak funkcjonującej w warunkach demokracji i parlamentaryzmu. Podobne procesy zachodziły w kręgu cywilizacji zachodniej, gdzie w XIX wieku uformowała się demokracja chrześcijańska (chadecja). Muzułmanie są obecnie w trakcie tworzenia demokracji islamskiej.60
„Wiosna arabska” uwidoczniła, że współcześnie, ze względu na procesy migracyjne i globalizację komunikacji międzyludzkiej, narody rozwinięte i zacofane są w ciągłym kontakcie ze sobą i wiedzą o sobie wszystko. Społeczeństwa arabskie porównują swój standard życia (status ekonomiczny, demokrację, prawa człowieka), co prowadzi do frustracji w konfrontacji ze standardami obowiązującymi po drugiej stronie Morza Śródziemnego. Kumuluje to pragnienie zmian i recepcję wzorców z „lepszego świata”. Bez doświadczenia globalizacji ruchy antyreżimowe w świecie arabskim nie byłyby tak silne i powszechne.61
Głównym postulatem wszystkich ruchów antyreżimowych w krajach arabskich była wolność. Należy jednak podkreślić, że termin ten ma inne konotacje na gruncie naszej kultury, inne zaś w islamie. W kręgu tzw. kultury zachodniej wolność to przede wszystkim zdolność dysponowania własną wolą i prawo do wyboru wartości. Często w takich warunkach wolność może ulec wypaczeniu pod wpływem leseferyzmu i permisywizmu, czyli akceptacji robienia tego, co się chce. Tymczasem, w świetle filozofii muzułmańskiej, wolność (w języku arabskim: hurrijja; w języku perskim: azadi; w języku tureckim: özgörlük), to nade wszystko dobrowolne podporządkowanie się Bogu. Apogeum wolności to dyktatura Boga (hakimijjat Allah), a nie człowieka (taghul). Dlatego, z punktu widzenia dyspozycji Koranu i sunny Proroka, despocje są antytezą sprawiedliwości muzułmańskiej.62 W czasie „wiosny arabskiej” każda grupa demonstrantów domagała się demokracji, w rozumieniu europejskim. Jednak, jak słusznie zauważył Stanisław Parzymies: Demokracja rodzi się w wyniku ewolucji, a nie rewolucji, nie może być zadekretowana, zakorzenia się powoli.63
W czasie „wiosny arabskiej” pojawiła się ogromna nadzieja na wejście na scenę polityczną umiarkowanych frakcji islamistycznych. Sądzi się, że są one zdolne do przyjęcia zachodnich wzorców i norm życia polityczno–gospodarczego oraz ustabilizowania postautorytarnej rzeczywistości w państwach arabskich. Trzeba jednak pamiętać, że w szeregach tych umiarkowanych fundamentalistów jest wielu konformistycznych i oportunistycznych działaczy, którzy wiele lat służyli laickim reżimom, a w 2011 r. nagle objawili się jako protagoniści islamizmu. Jednym ze scenariuszy jest taktyczny sojusz między partiami islamskimi a liberalnie nastawionymi przedstawicielami reżimu. Kluczową rolę, szczególnie w Egipcie, odegrają z pewnością kręgi wojskowe. Pragmatyzm podpowiada, że tylko głębokie reformy wewnętrzne pozwolą utrzymać supremację Egiptu w świecie arabskim. W celu pacyfikacji rewolucyjnych nastrojów w społeczeństwie, wojskowi mogą zgodzić się na partycypację islamistów w rządzie.64 Jeżeli w krajach postautorytarnych nadal będzie utrzymywać się chaos i atrofia struktur państwowych, społeczeństwo może wskazać na fundamentalistów jako na jedyną siłę mogącą ustabilizować sytuację polityczno-gospodarczą.65
Wydarzenia w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie miały też istotne implikacje dla stosunków międzynarodowych w wymiarze regionalnym i ponadregionalnym. Podmiotami państwowymi i niepaństwowymi wyjątkowo zainteresowanymi tym, co dzieje się w świecie arabskim, były: Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Turcja, Izrael i największa organizacja terrorystyczna na świecie Al-Kaida. Z trwogą i niepokojem obserwujemy, iż największym beneficjentem obalenia północnoafrykańskich reżimów jest Al-Kaida w Maghrebie, której udało się przejąć znaczne ilości uzbrojenia libijskiego.
Interwencja w Libii dowiodła, że w systemie zachodnim Stany Zjednoczone nie mogą już pozwolić sobie na autarkię w sensie globalnym. Waszyngton musiał podzielić się władzą z Francją i Wielką Brytanią. W akcji brały udział nie tylko podmioty międzynarodowe: ONZ, Unia Europejska i NATO, ale przede wszystkim gracze państwowi. Rola Francji wydaje się tu newralgiczna. Zauważyć należy, że Niemcy nie uczestniczyły w „północnoafrykańskiej grze strategicznej”. Z punktu widzenia kształtowania się nowego ładu bezpieczeństwa i nowego „koncertu mocarstw” na Starym Kontynencie, być może przeżywamy również „wiosnę europejską”.66
W kontekście stosunków międzynarodowych na Bliskim i Środkowym Wschodzie należy zauważyć, iż dynamika ostatnich wydarzeń wpłynęła również na regionalny układ sił. Dotychczas w świecie muzułmańskim (od Maroka po Indonezję) najsilniejszymi podmiotami były: Egipt, Iran, Turcja i Pakistan. We wspólnocie arabskiej krajami pretendującymi do roli mocarstwa regionalnego są: Egipt, Algieria, Arabia Saudyjska, Irak i Syria. Obecnie wskutek długotrwałych perturbacji wewnętrznych pozycja Egiptu uległa znacznemu osłabieniu, co zdyskontowała Arabia Saudyjska. Rijad postrzegany jest obecnie jako najsilniejsze państwo w świecie arabskim. Jednak Arabowie en bloc ulegli osłabieniu, zwłaszcza w stosunku do Iranu. Strategiczna rywalizacja Rijad–Teheran może być zarzewiem zimnej wojny na Bliskim Wschodzie.67 Saudowie obawiają się, że Iran stanie się biegunem koncentrycznym (Iran, Bahrajn, Jemen, Syria, Liban, saudyjska prowincja zamieszkała przez szyitów Al-Hasa), czyli blokiem państw o silnym nastawieniu antywahhabickim i antysaudyjskim. Dodatkowo rośnie rola Turcji, która w strategicznej rywalizacji może stanąć po stronie Iranu. Dlatego Arabia Saudyjska dąży do utworzenia sui generis Świętego Przymierza sunnickiego (Arabia Saudyjska, Egipt, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Maroko). Saudowie biorą również pod uwagę to, iż strategiczny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi może ulec taktycznym fluktuacjom, dlatego szuka partnerów w Chinach, Indiach i Rosji.68
Strategicznym interesem Europy w kontekście „wiosny arabskiej” winna być przede wszystkim stabilizacja regionu śródziemnomorskiego. W tym sensie należy się zastanowić, czy demokracja jako wzór zachodnioeuropejski doprowadzi do trwałych, pozytywnych przemian w krajach arabskich. Wydaje się, że narodom tym potrzeba jest więcej sprawiedliwości społeczno–politycznej, niż parlamentaryzmu i pluralizmu, który mogą przybrać oblicze anarchii i destabilizacji. W stosunkach międzynarodowych „wiosna arabska” zaznaczyła się również spektakularną demonstracją mocarstwowości przez Francję, która wyznaczyła nową jakość w relacjach dwustronnych ze światem arabskim. Francja stanęła po stronie ludów arabskich domagających się zmian. Bliższa i bardziej wnikliwa analiza postawy dyplomacji francuskiej pozwała dostrzec pewne ambiwalencje. Francuzi bronią praw Libijczyków, a w tym samym czasie utrzymują doskonałe stosunki z Algierią, gdzie do dzisiaj łamane są prawa człowieka, pomimo wygaszenia wojny domowej w 1999 roku.
Dziejopisarz rzymski Tacyt w swym dziele Germania (De origine et situ Germanorum) pisał, że ludy barbarzyńskie stojące na niższym szczeblu rozwoju, lecz zwarte duchowo mogą pokonać wyższą cywilizację dotkniętą upadkiem moralnym. Muzułmanie nie są naturalnie barbarzyńcami. Przecież niepodobna wyobrazić sobie ludzkiej kultury bez dorobku Arabów, zwłaszcza w dziedzinie matematyki, astronomii, medycyny i filozofii. Obserwujemy we współczesnym świecie swoiste przebudzenie moralne żywiołu arabsko–islamskiego, które przypomina nieco okres chrześcijańskich krucjat. Czasami odnosi się wrażenie, że powtarza się wiek czwarty i piąty, kiedy następował powolny schyłek Cesarstwa Zachodniorzymskiego ze względu na pojawienie się niezwykle dynamicznych i zdeterminowanych podmiotów, które doprowadziły do upadku Rzymu.
Współczesna Europa musi podjąć wysiłek głębokiej refleksji i analizy swojego stosunku do świata arabskiego, szczególnie w wymiarze śródziemnomorskim. Na horyzoncie kształtuje się bowiem następująca dychotomia: scenariusz konfrontacyjny zgodnie z paradygmatem huntingtonowskim albo próba stworzenia nowej jakości cywilizacyjnej, będącej syntezą cywilizacji europejskiej i arabskiej, chrześcijaństwa, wartości laickich i islamu. Czy możliwe jest powstanie nowej tożsamości euro–śródziemnomorskiej? By uniknąć niepotrzebnych dla obu stron konfliktów, wydaje się to jedynym rozsądnym rozwiązaniem.
Algieria
Od 1962 r. do lat dziewięćdziesiątych w życiu politycznym Algierii dominował nurt laicki wywodzący się jeszcze z tradycji Frontu Wyzwolenia Narodowego. W czasie gdy ekstremizm rozwijał się w innych państwach (Iran, Arabia Saudyjska, Sudan, Zachodni Brzeg Jordanu i Strefa Gazy), Maghreb wydawał się impregnowany na tego rodzaju ideologię, co zabezpieczało Europę od południowej flanki. Niestety, od czasu wyborów w 1991 r. Algieria wkroczyła na drogę fundamentalizmu muzułmańskiego. Jeżeli podobne procesy zajdą w Maroku, Tunezji, Libii i Mauretanii, region Maghrebu może stać się obszarem wzmożonej aktywności Al-Kaidy.
Tło historyczne konfliktu
Fundamentalizm muzułmański w Algierii nie jest zjawiskiem całkowicie nowym. W XIX wieku wojownicy arabscy pod wodzą Abdelkadera (Abd al-Kadira) walczyli pod zielonymi sztandarami Proroka. W 1931 r. szajch Abdelhamid Ben Badis założył Stowarzyszenie Muzułmańskich Ulemów Algierskich (Association des Oulémas Musulmans Algériens). Jednak główna organizacja niepodległościowa, Front Wyzwolenia Narodowego, miała charakter laicki. Po 1962 r. (uzyskanie niepodległości przez Algierię) w życiu polityczno–społecznym Republiki dominowały podmioty świeckie. Konstytucja gwarantowała swobodę wyznania. Wierni mogli bez żadnych instytucjonalnych utrudnień uczestniczyć w nabożeństwach oraz aktywnie działać we wspólnotach konfesjonalnych. Nadzorowało to Ministerstwo Edukacji i Kultu oraz grupa podległych mu reformatorskich imamów.
Integryzm muzułmański ujawnił się w latach osiemdziesiątych. Jego ostoją społeczną były spauperyzowane warstwy społeczne, a nadbudową instytucjonalną środowiska uniwersyteckie. Widoczny był nawrót do manifestowania swojej religijności oraz publiczne demonstrowanie praktyk muzułmańskich. W miastach zaczęto się tradycyjnie ubierać (dżellab – biała koszula dla mężczyzn i hidżab – nakrycie głowy dla kobiet). Fundamentaliści mieli już swoje organizacje i charyzmatycznych przywódców: Stowarzyszenie Al-Qiyam oraz szajchów Abdelatifa Soltaniego i Muhammada Sahnuna. Czynnikami, które przyspieszyły rozwój segmentów integrystycznych, była śmierć w 1978 r. prezydenta Algierii Huari Bumediena (zwolennika państwa laickiego) oraz uwolnienie w 1971 r. przez prezydenta Anwara al-Sadata członków Bractwa Muzułmańskiego. Wielu z nich przyjechało później do Algierii, stając się nośnikami i propagatorami fanatyzmu religijnego. Środowiska te postulowały bezpardonową walkę z „niewiernym państwem i rządem” przy użyciu najbardziej ekstremalnych narzędzi (zamachy terrorystyczne).69 Coraz częściej mówiono o obowiązku zahamowania procesów laicyzacji i liberalizacji Algierii w duchu okcydentalizmu. Występowano przeciwko władzy i Zachodowi. Postulowano powrót do islamu na każdym obszarze ludzkiej i państwowej działalności. Twierdzono, że tylko religia jest siłą, która odbuduje naród. Szeregi integrystów zasilały liczne warstwy tzw. „hittistes”, czyli tysięcy młodych, bezrobotnych Algierczyków.70 W 1982 r. środowiska integrystyczne otrzymały bardzo ważną podporę instytucjonalną swej działalności. Powstała wówczas pierwsza organizacja paramilitarna Islamski Ruch Algierii (Mouvement Islamique d’Algérie, MIA). Na jego czele stali: Mustafa Bujali, Mansuri Meliani i Abd el-Kader Szebuti. Celem było osłabienie instytucji państwowych oraz ruchów laickich. Narzędziem walki był terror. W 1984 r. otwarto w Konstantynie Uniwersytet Muzułmański wraz z wielkim meczetem. Istniejące przy meczetach Koła Refleksji i Mobilizacji wymykały się spod kontroli władz. Główną rolę ogniska fundamentalizmu pełnił stołeczny meczet Bajat Al-Argon, w którym modlili się powszechnie szanowani szejkowie: Muhammad Sahnun, Abdelatif Soltani oraz Abbasi Madani.
Współczesny przebieg konfliktu
W 1989 r. utworzono jako partię polityczną Islamski Front Ocalenia (Front Islamique du Salut, FIS). Przywódcami byli Abbasi Madani oraz Ali Benhadż. Na początku w łonie FIS dochodziło do wewnętrznych scysji i personalnych antagonizmów o podłożu ambicjonalnym. Do Islamskiego Frontu Ocalenia nie wszedł Mahfud Nahnan – członek Stowarzyszenia Braci Muzułmanów. W 1990 r. założył on własną partię Hamas – Ruch na Rzecz Społeczeństwa Islamskiego (Mouvement de la Société Islamique, MSI). Abdallah Dżaballah z Konstantyny utworzył organizację islamską An-Nahda (Odrodzenie).71 Z czasem baza polityczno-społeczna FIS uległa rozszerzeniu, gdyż akcesję do tej organizacji zgłosiły niektóre frakcje w łonie Frontu Wyzwolenia Narodowego (tzw. brodacze z FWN barbéfélènes). Program polityczny islamistów zakładał wprowadzenie szariatu i utworzenie teokracji na wzór Arabii Saudyjskiej i Iranu (Saudowie udzielali wsparcia finansowego fundamentalistom algierskim).
W czerwcu 1990 r. FIS wygrał wybory municypalne. Dało to asumpt do bardzo szerokiej akcji mobilizacji społecznej mającej na celu ukazanie ogromnego poparcia, jakim naród algierski obdarował islamistów. Newralgiczną rolę w upowszechnianiu fundamentalistycznej ideologii spełniały tysiące „domów modlitwy”, kontrolowanych w większości przez mułłów powiązanych ze Stowarzyszeniem Bracia Muzułmanie. Oficjalne meczety, budowane za rządowe pieniądze pozostawały lojalne wobec państwa.72
26 grudnia 1991 r. odbyła się I tura wyborów parlamentarnych. Nowym przywódcą FIS (Abbasi Madani i Ali Benhadż przebywali w więzieniu) został Abd el-Kader Haszani. Fundamentaliści odnieśli spektakularny sukces: ponad 47% głosów (188 mandatów na 231 deputowanych). Front Wyzwolenia Narodowego uzyskał zaledwie 15%73 Drugą turę wyznaczono na 11 stycznia 1992 roku. Nigdy do niej nie doszło z powodu przeprowadzonego zamachu stanu, którego architektem był minister obrony narodowej gen. Chaled Nezzar. W Algierii wprowadzono stan wyjątkowy. Armia powołała 5-osobowy Wysoki Komitet Państwa (Haut Comité d’État, HCE). Na jego czele stanął Mohammed Budiaf (zastrzelony przez zamachowca 29 czerwca 1992 r.; zastąpił go Ali Kafi). Rozpoczął się jeden z najkrwawszych konfliktów wewnętrznych na świecie po 1989 roku.74 Dotychczas wojna pochłonęła około 200 tysięcy ofiar. Fala ataków terrorystycznych dotknęła przede wszystkim grupy społeczne popierające rząd. Równie okrutna była zemsta oddziałów rządowych na członkach i sympatykach islamistów. Jednak najczęściej ofiarą padała niewinna ludność cywilna, znajdująca się bardzo często między młotem rządowych sił bezpieczeństwa a kowadłem bojówek fundamentalistycznych.75 Dochodziło do niewyobrażalnych masakr dokonywanych dość często przez funkcjonariuszy służb specjalnych przebranych za islamistów.76 Reżim algierski dążył do stworzenia wizerunku fundamentalisty jako pospolitego bandyty, który sterroryzuje cały kraj. Chciano w ten sposób wyperswadować światowej opinii publicznej, że zwalczanie FIS to działanie na rzecz bezpiecznej Europy, gdyż przejęcie władzy przez fundamentalistów w Algierii spowodowałoby destabilizację całego regionu Morza Śróddziemnego. Po stronie integrystów występowały następujące organizacje:
• Islamski Front Ocalenia (Front Islamique du Salut, FIS);
• Islamska Grupa Zbrojna (Groupe Islamique Armé, GIA);
• Islamska Armia Ocalenia (Armée Islamique du Salut, AIS);
• Ruch na Rzecz Państwa Islamskiego (Mouvement de l’État Islamique, MEI);
• Salaficka Grupa Głoszenia Słowa Bożego i Walki (Groupe Salafiste pour la Prédication et le Combat, GSPC;
• Al-Kaida w Islamskim Maghrebie (Al-Kaida au Maghreb Islamique, AQMI).77
Z punktu widzenia bezpieczeństwa Europy i Afryki szczególnie niebezpieczny wydaje się proces internacjonalizacji fundamentalizmu muzułmańskiego z Algierii w wymiarze regionalnym i ponadregionalnym.78 Fala integryzmu przechodzi na takie kraje, jak: Tunezja, Maroko i Libia, oraz ulega dalszej eksternalizacji na państwa Sahelu (Niger, Mali, Czad) oraz Afryki subsaharyjskiej (zwłaszcza Nigerii).79 Obserwujemy od kilku lat wyraźną globalizację celów strategicznych integrystów algierskich, którzy nie tylko dążą do obalenia autorytarnego reżimu oraz oktrojowania państwa wyznaniowego w swoim kraju na wzór irański, ale domagają się restytucji kalifatu od Andaluzji poprzez Maghreb, Maszrek aż do Iraku. Narzędziem realizacji celów AQMI jest terror skierowany przede wszystkim w stronę Europejczyków przebywających w Maghrebie i Sahelu oraz przedstawicieli lokalnych reżimów.
Dla przywódców Al-Kaidy pustynne i górzyste tereny Algierii, podobnie jak w przypadku afgańskiego Tora Bora, są wymarzonym terenem działalności terrorystycznej. Dodatkowym atutem jest bliskość kulturowa i język arabski.80 Przywódcy GSPC/AQMI dążyli do uczynienia z Algierii epicentrum dżihadu maghrebskiego i północnoafrykańskiego.81 Należy zwrócić uwagę, że rozszerzenie aktywności organizacji Usamy Ibn Ladina na Maghreb i Sahel negatywnie wpłynęło na rozwój gospodarczy regionu. Przede wszystkim niebezpieczeństwo zamachów terrorystycznych w sposób drastyczny obniżyło dochody czerpane z turystyki. Ponadto zmniejszyło wewnętrzną wymianę handlową i ograniczyło regionalną mobilność towarów i kapitałów.82
Perspektywy rozwiązań pokojowych
Nowy rozdział w najnowszej historii Algierii rozpoczął się w 1999 r., gdy prezydentem kraju został urzędujący do dzisiaj Abdelaziz Buteflika.83 Aksjomatami jego polityki wewnętrznej były: pojednanie narodowe, rozwiązanie kwestii kabylskiej oraz stymulacja rozwoju gospodarczego.84 Buteflika doskonale zdawał sobie sprawę z faktu supremacji kręgów wojskowych w hierarchii władzy. Algieria od czasów Huariego Bumediena była dyktaturą generałów (la mafia des généraux), a stanowiska cywilne miały charakter czysto fasadowy. Nowy prezydent zdymisjonował szefa sztabu armii algierskiej gen. Mohameda Lamariego, co zostało odczytane jako próba ograniczenia omnipotencji struktur mundurowych. W rzeczywistości była to rozgrywka personalna, a społeczeństwo Algierii nadal powszechnie uznaje, iż prezydent jest uzależniony od generałów.85 Kolejnym przedsięwzięciem Butefliki było rozpoczęcie walki z korupcją, która jest rakiem toczącym życie wewnętrzne w państwie od kilkudziesięciu lat. Spektakularnym rozporządzeniem było zdymisjonowanie 22 z 48 prefektów stojących na czele wilajetów, pod zarzutem niegospodarności i nadużywania swojego stanowiska.86
Abdelaziz Buteflika od pierwszego dnia swego urzędowania podkreślał, że pokój jest priorytetem priorytetów (le priorité des priorités est la paix).87 W celu realizacji tego hasła, wysunął koncepcję koncyliacyjną w postaci uchwalonej 16 września 1999 r. ustawy o pojednaniu i zgodzie (la loi sur la concorde civile). Przewidywała ona amnestię dla bojowników islamskich, którzy nie dopuścili się zbrodni i złożyli broń przed 13 stycznia 2000 roku. Skorzystało z tego około 2 tysięcy islamistów.88
Zdaniem wybitnego działacza politycznego z algierskiej Kabylii Saida Sadi, głównym hamulcem rozwoju Algierii i przyczyną rosnącego ekstremizmu religijnego jest autorytaryzm. Sukces wyborczy fundamentalistów dał rządowi alibi do zamknięcia wszystkich możliwych kanałów liberalizacji życia politycznego w myśl uświęconej we współczesnej praktyce stosunków międzynarodowych „walki z terrorem”. Islamski Front Ocalenia okazał się najlepszym taranem na rozbicie opozycji demokratycznej89 Nie zanosi się na zmianę tej sytuacji, gdyż Unii Europejskiej zależy na petryfikacji obecnego status quo w Algierii, ponieważ gwarantuje to ład polityczny niezbędny do wymiany handlowej (ropa i gaz).90 Podobnie w przeszłości Amerykanie udzielali wsparcia takim dyktatorom, jak Anastasio Somoza w Nikaragui, Fulgencio Batista na Kubie, klan Duvalierów na Haiti, Ferdynand Marcos na Filipinach i szach Reza Pahlavi w Iranie. Zagrożenie terroryzmem muzułmańskim ukierunkowało dyplomację algierską na Waszyngton. Po 11 września 2001 r. prezydent Abdelaziz Buteflika zapewniał George’a Busha o wsparciu Algierii i przekazał mu listę 350 Algierczyków z Al-Kaidy.
Nasilenie działalności fundamentalistów muzułmańskich w Algierii może doprowadzić do niebezpiecznej proliferacji tej ideologii na cały Maghreb (Maroko, Tunezję, Mauretanię i Libię). W Maroku już działa ekstremistyczna Marokańska Walcząca Grupa Islamska (Groupe Islamique Combattant Marocain, GICM). Obszarem szczególnego zainteresowania międzynarodowych organizacji terrorystycznych jest Mauretania. Słaby organizm państwowy, brak adekwatnych struktur bezpieczeństwa mogących dokładnie chronić przejścia graniczne oraz wyznawany w większości islam to czynniki, które przyciągają zwłaszcza Al-Kaidę. Usadowienie się tej formacji w Maghrebie dałoby jej doskonałe położenie geograficzne do zaatakowania Europy. Dlatego właśnie Unia Europejska winna wesprzeć przede wszystkim rząd algierski w walce przeciwko integrystom przy równoczesnym nakłanianiu reżimu w Algierze do częściowej choć liberalizacji autorytaryzmu i dopuszczenia na scenę polityczną laickiej opozycji.
Teokracja islamska w Algierii to perspektywa ukształtowania się w Maghrebie rzeczywistości geopolitycznej podobnej do Bliskiego i Środkowego Wschodu. Obszary te charakteryzują się podobnymi potencjałami konfliktogennymi: deficytem demokracji, lumpenproletariatem chłonnym na ideologię fundamentalistyczną i prężnymi organizacjammi integrystycznymi. Ograniczanie wpływów islamistów w Algierii leży w interesie bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Warto w tym kontekście przypomnieć słowa biskupa katolickiego Algieru Henriego Tessier: Opór, jaki Algierczycy stawili fanatycznej koncepcji islamu, wyszedł na dobre nie tylko im samym, ale całej Afryce Północnej i rykoszetem Europie. Gdyby w Algierii zwyciężyli fanatycy, skrajny islam miałby środki, by wejść do Europy za pośrednictwem arabskich emigrantów. Opór społeczeństwa był decydujący.91
Konflikt między laicką władzą a ugrupowaniami integrystycznymi w Algierii osiągnął swoje apogeum w latach dziewięćdziesiątych.92 Sytuacja w tym kraju powinna być z uwagą śledzona w Unii Europejskiej. Dotychczas postrzegano region Maghrebu jako stabilny obszar, gdzie umiarkowany islam dominuje nad ekstremizmem. Jednak wojna algierska może wpłynąć destrukcyjnie na pozostałe państwa. Niebezpieczna wydaje się zwłaszcza perspektywa rozszerzenia ideologii fundamentalistycznej do Maroka, Tunezji i Libii. Potwierdzeniem tych obaw są zamachy terrorystyczne przeprowadzone w tym konfliktogennym obszarze stosunków międzynarodowych w ciągu ostatnich kilku lat.93 Pamiętać też należy, że w Europie mieszka kilka milionów Arabów pochodzenia algierskiego. Przeobrażenia polityczne i społeczne zachodzące w Afryce Północno-Zachodniej mogą pośrednio wpływać na życie i zachowanie tej diaspory.
W interesie państw Unii leży wsparcie wysiłków na rzecz wygaszenia konfliktu zbrojnego. W przeciwnym razie Algieria może się stać idealnym obszarem dla działalności międzynarodowych organizacji terrorystycznych, w tym Al-Kaidy. Wpłynie to destrukcyjnie na proces partnerstwa śródziemnomorskiego między Wspólnotami a państwami Maghrebu. Utworzenie w Algierii republiki islamskiej na wzór Iranu stanowiłoby duże wyzwanie dla europejskiej architektury bezpieczeństwa. Pomoc udzielona Algierii na drodze do demokratyzacji i pojednania narodowego przyniesie jeszcze innego rodzaju dywidendę. Poprawa sytuacji gospodarczej skłoni tysiące Algierczyków do pozostania w swym kraju. W ten sposób Europa uniknie nowych fal nielegalnej emigracji przesiąkniętej roszczeniami socjalnymi oraz ideologią fundamentalistyczną.94
W Algierii potencjalnym detonatorem sytuacji wewnętrznej jest nie tylko zagrożenie ze strony fundamentalistów muzułmańskich, ale również perspektywa powszechnego buntu społecznego o charakterze rewolty socjalnej.95 Potwierdziły to wydarzenia z wiosny 2011 r., kiedy na ulice w Tunezji, Egipcie, Libii, Jemenie i Bahrajnie wyszli młodzi ludzie bez perspektyw na ekonomiczny rozwój. To oni, a nie islamiści, obalili autokratów. Niestety, próba rozszerzenia na Algierię frontu walki o demokrację i sprawiedliwość napotkała zdecydowany opór ze strony rządzącego reżimu. Dwunastego stycznia 2011 r. w Algierze odbyła się główna manifestacja wzywająca władze do podjęcia radykalnych zmian w polityce wewnętrznej. Przyszło na nią 3 tysiące demonstrantów i około 30 policjantów.96 Okazało się, że nawet organizacje związkowe i ugrupowania opozycyjne są infiltrowane i sterowane przez współpracowników aparatu bezpieczeństwa.97
Rząd algierski posiada ogromne rezerwy finansowe, co uniezależnia go od czynników zewnętrznych i pozwala kontrolować sytuację kryzysową nawet przez kilka miesięcy.98 Społeczeństwo Algierii jeszcze nie jest przygotowane na wiosnę ludów. Zbrodnie reżimu z czasów wojny domowej 1992–1999 są nadal w pamięci sterroryzowanego narodu. Ponadto, trudno oczekiwać wsparcia ze strony podmiotów zewnętrznych. Dotyczy to zwłaszcza Unii Europejskiej, której państwa importują ropę naftową oraz gaz ziemny z Algierii i nie są zainteresowane chaosem w tym kraju.99 Należy czekać, aż we wszechwładnych strukturach bezpieczeństwa oraz w armii do władzy dojdzie do głosu młode pokolenie oficerów, niemające powiązań z juntą generałów z okresu wojny o niepodległość.
Tymczasem rządząca de facto państwem wojskowo–policyjna kamaryla nie wyciągnęła żadnych wniosków. Narody w Maghrebie wyszły na ulice, by zamanifestować swój sprzeciw wobec dyktatur, korupcji, biedzie i beznadziei. Dwóch autokratów obalono (Zin El-Abidin Ben Alego i Hosni Mubaraka). Trzecia despocja stanęła w ogniu wojny domowej. W Algierii natomiast, władza asekurując swoją pozycję, zdecydowała się na wysłanie kilku pozytywnych sygnałów, mających zaświadczyć o chęci głębokiej metamorfozy systemu. Zniesiono obowiązujący od 1992 r. stan wyjątkowy oraz zapowiedziano szybką ścieżkę rozwoju, dającą perspektywy życiowe młodemu pokoleniu.
Algieria potrzebuje całkowitej przebudowy istniejącego od 1962 r. autorytaryzmu. Kosmetyczne zmiany podyktowane populizmem i demagogią, nie uzdrowią organizmu chorego od kilkudziesięciu lat. Jak napisał jeden z dzienników algierskich, przedstawiono plan ponownego otynkowania (le replâtrage) zmurszałego gmachu.100
Kamieniem uwalniającym lawinę będzie odejście rzeczywistego majordomusa Algierii, jakim jest stojący na czele służb specjalnych gen. Mohamed Medien „Taufika”. Jednak obecnie trudno prognozować, kiedy to nastąpi.101
Wydaje się, że najskuteczniejszym sposobem na ograniczenie niebezpiecznego ekstremizmu będzie liberalizm gospodarczy, pluralizm polityczny i po prostu lepsze warunki życia dla milionów Algierczyków.102 Rzeczywiste zmiany w społeczeństwie na płaszczyźnie ekonomicznej, politycznej i socjalnej wymagają głębokiej sanacji dotychczasowego reżimu. Przede wszystkim w strukturze władzy Algierii newralgiczną, choć nie oficjalną, rolę odgrywają wyżsi oficerowie związani ze służbami specjalnymi. Jedyną alternatywą dla ich silnej pozycji byłoby powstanie ruchu młodych oficerów, niezwiązanych już z walką o niepodległość. Pożądany byłby sojusz reformatorskich frakcji w armii i i umiarkowanych islamistów–technokratów. Synteza tych elementów to – być może – jedyne remedium na uzdrowienie życia 35 milionów Algierczyków.103
Należy pamiętać, że turbulencje polityczne w Algierii dotkną przede wszystkim państwa Unii Europejskiej. Francja, Hiszpania i Włochy są ważnymi odbiorcami ropy naftowej i gazu ziemnego.104 Przestrzeń gospodarcza Unii oraz państw Maghrebu coraz bardziej przypomina system naczyń połączonych. Napięcia i wstrząsy natury społecznej lub politycznej byłoby z pewnością łatwiej rozwiązywać, gdyby współpraca i poziom integracji obu obszarów były bardziej zaawansowane. Mądra koncepcja prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego dotycząca Unii dla Śródziemnomorza to jedno z narzędzi stabilizowania tego newralgicznego subregionu stosunków międzynarodowych.
Autonomia Palestyńska
Źródeł konfliktu żydowsko-palestyńskiego należy szukać w zamierzchłej historii. Izraelici jako naród wybrany uważają Palestynę za Ziemię Obiecaną daną od Boga. Palestyńczycy twierdzą, że pochodzą od Kananejczyków – pierwszych mieszkańców tego kraju. Tak oto powstała nierozwiązywalna kwadratura koła. Impas spowodowany jest przede wszystkim tym, że dwa narody chcą podzielić między siebie ziemię świętą, a, jak wiadomo, sacrum jest niepodzielne. Dotychczasowe inicjatywy pokojowe nie doprowadziły do trwałej stabilizacji w regionie. Niestety, walka o niepodległośc nabrała wymiaru eschatologicznego i stała się jednym z etapów dżihadu. Palestyńscy fedaini zamienili się w szahidów.105 Na horyzoncie politycznym Bliskiego Wschodu rysują się cztery scenariusze: status quo oznaczający dalszą konfrontację żydowsko-palestyńską; kontynuowanie negocjacji prowadzące do powstania Palestyny; unilateralne proklamowanie niepodległości przez władze Autonomii Palestyńskiej oraz ustanowienie państwa dwunarodowego.106 Wspólcześnie Izrael za główne źródło zagrożenia swojego bezpieczeństwa uważa wyposażony w broń nuklearną Iran. Być może stanie się to czynnikiem przyspieszającym rozwiązanie problemu Palestyny.107
Tło historyczne konfliktu
Starając się zrozumieć przyczyny konfliktu żydowsko–palestyńskiego, nie sposób pominąć tradycję biblijną. Każdy Izraelczyk jako fundamentalne potwierdzenie swoich niezbywalnych praw do Palestyny poda wolę bożą, której człowiek nie może oceniać w kategoriach dobra/zła. I tak w 12 rozdziale Księgi Rodzaju czytamy: Gdy zaś przybyli do Kanaanu, Abram przeszedł przez ten kraj aż do pewnej miejscowości zwanej Sychem, do dębu More. A w kraju tym mieszkali wówczas Kananejczycy. Pan ukazawszy się Abramowi rzekł: twojemu potomstwu oddaję tę właśnie ziemię.108 To samo powtarza Księga Liczb w rozdziale 34: Mówił dalej Pan do Mojżesza. Daj Izraelitom następujący rozkaz: gdy przyjdziecie do ziemi Kanaan wtedy obszarem, który wam przypadnie jako dziedzictwo, będzie ziemia Kanaan w swoich granicach.109 Wreszcie 1 rozdział Księgi Jozuego mówi: Po śmierci Mojżesza sługi Pana, rzekł Pan do Jozuego, syna Nuna, pomocnika Mojżesza: teraz więc wstań, przepraw się przez ten oto Jordan ty i cały ten lud do ziemi, którą ja daję Izraelitom. Każde miejsce, na które zstąpi wasza noga, Ja wam daję, jak zapowiedziałem Mojżeszowi. Od pustyni i od Libanu, aż do Wielkiej Rzeki, rzeki Eufrat, cała ziemia Hetytóważ do Wielkiego Morza, w stronę zachodzącego słońca, będzie waszą krainą.110
Według tradycji biblijnej plemiona hebrajskie (Ibranijjun – ci, którzy przechodzą) w XII wieku p.n.e. opuściły Egipt, gdzie doznawały ucisku ze strony reżimu faraonów, udając się przez Półwysep Synaj (zgodnie ze Starym Testamentem przez Morze Czerwone) do Palestyny. Obszary te były już zamieszkałe przez lud Kananejczyków. Należeli oni do ludów semickich i obecni byli w Palestynie od kilku tysięcy lat przed nadejściem plemion hebrajskich. Stali wyżej od Izraelitów pod względem kultury materialnej. Dysponowali bardziej zaawansowanym uzbrojeniem oraz imponowali Żydom–nomadom potężną, kamienną infrastrukturą. Cywilizacja kananejska poszczycić się wtedy mogła budowanymi z trwałego materiału miastami. Jednym z pierwszych ośrodków urbanistycznych, które padły pod naporem hebrajskich najeźdźców, było Jerycho.111 Żydzi zajęli ich kraj manu militari, przy wydatnej pomocy Opatrzności Bożej (trąby jerychońskie, których odgłos zburzył mury). Izraelici zdobyli większość terytoriów na wschodnim i zachodnim brzegu rzeki Jordan. W tym samym czasie do Palestyny przeniknęły z Krety plemiona Filistynów, zaliczanych do tzw. ludów morza. Do tego sojuszu plemiennego wchodziły ponadto ludy: Zikar, Szekelesz, Dunana i Waszasz. Wcześniej zniszczyli oni cywilizację minojską na Krecie oraz wiele miast na syryjsko–fenickim wybrzeżu Morza Śródziemnego.
Filistyni przewyższali wiele ludów starożytnego Wschodu pod względem organizacji i techniki wojskowej. Powszechnie stosowali broń z żelaza, co zapewniało im przewagę na ówczesnym polu walki. Rządzeni byli przez feudalno-wojskową arystokrację. Plemię to zaczęło siać niepokój w Egipcie, co spowodowało militarną ripostę państwa faraonów. Przepędzeni znad Nilu, założyli na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego symmachię pięciu miast (pentapolis): Gaza, Aszkelon, Aszdod, Ekron i Gat. Na czele każdego z nich stał władca seren (jedyne znane obecnie filistyńskie słowo).112
Nauka nie udzieliła jeszcze pewnej i jednoznacznej odpowiedzi na pytanie dotyczące etnogenezy tego ludu. Z pewnością wywodzili się z pnia indoeuropejskiego, jednak pojawiła się hipoteza, że pochodzą od starożytnych Ilirów.113 Współcześni Palestyńczycy to pod względem tożsamości narodowo-kulturowej amalgamat substratów kananejskich, filistyńskich (nazwa Palestyna wywodzi się z arabskiego słowa Filastin) i arabskich przybyłych w VII wieku. Wśród protoplastów tego narodu wymienia się również starotestamentowy lud Jebusytów.114 Wiele żydowskich ugrupowań fundamentalistycznych (np. Blok Wiernych Gusz Emunim) uznaje Palestyńczyków za potomków starotestamentowych plemion Amalekitów, Medianitów i Kananejczyków, z którymi Hebrajczycy musieli toczyć długie wojny o panowanie nad Ziemią Obiecaną. Po wojnie sześciodniowej naczelny rabin armii izraelskiej Samuel Drelich powiedział, że zabicie Amaleka jest micwą, czyli całkowicie uzasadnionym etycznie i teologicznie obowiązkiem Żyda.115
W historiografii izraelskiej Filistyni przedstawiani są jako plemiona barbarzyńskie, które gdziekolwiek się pojawiły, zostawiały po sobie pożogę. Nie do końca jest to jednak prawdziwy osąd. Ostatnie wykopaliska archeologiczne w Gazie dowiodły na podstawie elementów ceramiki, że Filistyni posiadali własne pismo należące do grupy cypro–minojskiej. Potwierdzałoby to kreteńską genezę tego ludu.116
Po usadowieniu się w Judei i Samarii Żydzi stopniowo przekształcali się z hodowców-koczowników w osiadłych rolników.117 Ten podział klasowy determinował stosunki między dwoma narodami przez następne tysiąclecia. Konflikt nomadów z ludami osiadłymi ma swój archetyp w Starym Testamencie: Kain i Abel, Ezaw i Jakub oraz w pisemnej tradycji sumeryjskiej: Gilgamesz (osiadły tryb życia) i Enkidu (koczownik).118