Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Dzieje II Rzeczypospolitej zostały dokładnie opisane przez polskich historyków. Z reguły badania dotyczą spraw politycznych, gospodarczych czy wojskowych. Dominuje opis dokonań, sukcesów, natomiast unika się ukazywania "mroczniejszych" obszarów dziejów II RP. Czy nie jest to zacieranie prawdy historycznej? Przecież w dwudziestoleciu międzywojennym odnotowywano nie tylko sukcesy, ale zachodziła też wydarzenia prowadzące do osłabienia bezpieczeństwa Polski, zarówno zewnętrznego, jak i wewnętrznego. Zaliczyć do nich można próby zamachów stanu, brutalną walką polityczną o władzę, strajki i wystąpienia brutalnie pacyfikowane przez siły porządkowe, działania niezgodne z ustawą zasadniczą, próby siłowej polonizacji mniejszości narodowych. Mieliśmy do czynienia także z inspiracją zewnętrzną zjawisk kryzysowych ze strony sąsiadów. W publikacji m.in. z którymi nie do końca były uregulowane sprawy graniczne, rewizjonistycznych dążeń Niemców.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 319
Dzieje II Rzeczypospolitej często opisywane są przez polskich historyków. Z reguły ich badania dotyczą spraw politycznych, gospodarczych czy wojskowych. W opracowaniach dominuje przedstawianie dokonań i sukcesów, natomiast unika się ukazywania ich bardziej „mrocznych” obszarów. Można odnieść wrażenie, że jest w tym pewne dążenie do skrywania mniej chlubnej strony oblicza państwa, a w tym i ludzi nim kierujących, jeśli dotyczy to spraw trudnych, o których chciałoby się zapomnieć. Czy jednak nie jest to zacieranie prawdy historycznej?
Tymczasem prawda jest taka, że w dwudziestoleciu międzywojennym odnotowywane były nie tylko sukcesy, ale miały również miejsce wydarzenia osłabiające bezpieczeństwo Polski – i to nie tylko zewnętrzne, ale i wewnętrzne. Do tych drugich można zaliczyć próby (w tym jedną udaną) dokonania zamachów stanu, brutalną, powodującą liczne ofiary walkę polityczną o władzę, strajki i wystąpienia, bezlitośnie pacyfikowane przez siły porządkowe, a niekiedy i wojsko. Ten niechlubny rejestr uzupełnia gwałcenie prawa (w tym także ustawy zasadniczej), a także próby siłowej polonizacji mniejszości narodowych.
Nie może jednak powstać wrażenie, że przy destabilizacji wewnętrznej państwa udział miała tylko społeczność polska, prowadząca ostrą rywalizację polityczną w imię zaspakajania własnych ambicji. Mieliśmy do czynienia także z zewnętrzną inspiracją sąsiadów, z którymi nie do końca uregulowaliśmy sprawy graniczne. Były w tym i rewizjonistyczne dążenia Niemców, i polityczne działania Moskwy, zmierzającej do przeniesienia fali rewolucji bolszewickiej na bagnetach Armii Czerwonej do Europy zachodniej – oczywiście przy wcześniejszym pokonaniu militarnym Polski i zaprowadzeniu w niej rządów komunistycznych. W tym wypadku destabilizacja wewnętrzna służyć miała unicestwieniu niepodległej i suwerennej Rzeczypospolitej. Wykorzystywano w tym celu liczne mniejszości narodowe oraz ich radykalizm w dążeniu do uwolnienia się od polskiej dominacji. I tak Niemcy stawiali na ruch nacjonalistów ukraińskich oraz własną mniejszość w Polsce, ZSRR – przede wszystkim na podatne na propagandę bolszewicką mniejszości żydowską i białoruską, Czesi i Słowacy – na nacjonalistów ukraińskich oraz przywódców innych narodowości o antypolskim nastawieniu, a także na wszystkich dysydentów, Litwini – początkowo na opozycjonistów białoruskich, a następnie na własną mniejszość narodową. Natomiast najbardziej radykalni Ukraińcy nie zaniechali planów utworzenia samostijnej Ukrainy.
II Rzeczypospolita, ostatecznie ukształtowana terytorialnie po licznych wojnach i powstaniach, prowadzonych dla wytyczenia jej granic w latach 1918–1921, oraz po międzynarodowym uznaniu jej granicy wschodniej, co nastąpiło dopiero 15 marca 1923 r. – była państwem wielonarodowym, z blisko trzecią częścią ludności niepolskiej. Największe jej skupiska – dotyczy to Białorusinów i Ukraińców – zamieszkiwały obszar nazywany Kresami Wschodnimi. Były to tereny szczególnie podatne na działania destabilizacyjne – w części inspirowane z zewnątrz, ale też i będące skutkiem niezadowolenia tychże mniejszości ze znalezienia się pod polskim panowaniem. Trzeba bowiem powiedzieć otwarcie, że prowadzona na tych terenach polityka władz polskich wobec mniejszości narodowych nastrajała je wrogo do polskości, co nie rokowało pomyślnie na wypadek wojny z potencjalnymi przeciwnikami. Szczególnie groźny był radykalizm propagowany przez skrajnych nacjonalistów ukraińskich, korzystających ze wsparcia niemieckich służb specjalnych.
Ale nie tylko te nacje przejawiały niezadowolenie z faktu znalezienia się w granicach państwa polskiego; z pewnością należała do nich również mniejszość niemiecka. Jej antypolska działalność ujawniła się szczególnie po objęciu władzy w Niemczech przez kierowanych przez Adolfa Hitlera nacjonalistów i ich jawnych żądań rewizjonistycznych, głoszonych pod koniec lat trzydziestych XX wieku. Wówczas i na terenie polskim nasiliła się penetracja i działalność niemieckich służb specjalnych – nie tylko oddziałujących na miejscowych Niemców i tworzących z nich zakonspirowane komórki „V kolumny” z myślą o wspieraniu Wehrmachtu w trakcie wojny z Polską, ale też inspirujących do antypolskich wystąpień nacjonalistów ukraińskich.
Ważne miejsce w próbach destabilizacji sytuacji wewnętrznej w Polsce odgrywał także międzynarodowy ruch komunistyczny, sterowany od 1919 r. przez umiejscowioną w Moskwie Międzynarodówkę Komunistyczną, i jego stosunkowo nieliczni zwolennicy w Polsce (wśród nich najwięcej komunistów rekrutowało się spośród licznej mniejszości żydowskiej). Postawa ludności żydowskiej (około 10% społeczeństwa), niepoddającej się asymilacji narodowej, kulturowej i religijnej, na ogół daleka była od wspierania idei umacniania państwowości polskiej. Z uwagi na swą pozycję ekonomiczną i zdominowanie niektórych segmentów życia gospodarczego państwa, ludność ta była niechętnie tolerowana przez ogół społeczeństwa.
Jak już powiedzieliśmy, II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym, w którym mniejszości stanowiły blisko trzecią część jej mieszkańców. Ludność zamieszkującą Kresy Wschodnie tworzyli przede wszystkim Ukraińcy i Białorusini. Ci pierwsi byli negatywnie nastawieni do Polski i jej władz, a obecny wśród nich silny prąd nacjonalistyczny, propagujący wizję „wielkiej Ukrainy” powodował, że skrajni nacjonaliści preferowali siłowe metody walki, z silnym akcentem na działalność dywersyjną i sabotażową. Stanowili oni największe zagrożenie dla stabilizacji wewnętrznej Polski. Natomiast Białorusini, niemający jeszcze wyraźnej tożsamości narodowej, znajdowali się pod silnym propagandowym oddziaływaniem ideologii bolszewickiej i także nie stronili od dywersji i sabotażu, ale głównie miało to miejsce w pierwszej połowie lat dwudziestych XX wieku. Z kolei Niemcy swój niechętny stosunek do Polski ujawniali w całym dwudziestoleciu międzywojennym, zaznaczając swą odrębność narodową poprzez troskę o zachowanie czystości swej rasy, a od czasu objęcia władzy w Niemczech przez Hitlera – koncentrując uwagę na sprawach ekonomicznych. Również od tego momentu, popierając rewizjonizm w jego wydaniu, czynili wielopłaszczyznowe przygotowania na wypadek wojny polsko-niemieckiej. Od jesieni 1938 r. to właśnie oni stanowili największe zagrożenie dla stabilności państwa polskiego poprzez organizowanie się w ramach V kolumny.
Odrębną grupę stanowiła ludność żydowska, zupełnie niepoddająca się asymilacji i generalnie niechętna wobec państwowości polskiej. Ludność ta, a szczególnie jej warstwy najbiedniejsze, silnie sympatyzowały z ideologią komunistyczną.
To były najsilniejsze grupy narodowe i jednocześnie najistotniejszy czynnik, mogący destabilizować sytuację wewnętrzną Polski i osłabiać jej bezpieczeństwo zewnętrzne.
Jak już wspomnieliśmy, inspiracje dla waśni narodowych widzieć należy także w czynnikach zewnętrznych, w tym ze strony sąsiadów Polski. Największe zagrożenie stanowiła postawa Moskwy i Berlina, zainteresowanych zniknięciem Polski z map świata. Postaramy się wykazać, że równie niebezpieczna była postawa Pragi i Kowna, finansujących środowiska gotowe destabilizować Polskę.
Sprawą odrębną jest stosunek władz polskich do mniejszości narodowych. Polityka rozwiązań siłowych – w tym w sprawach asymilacyjnych czy też w ograniczaniu dostępu do rodzimej kultury i oświaty oraz prawa do zrzeszeń – z pewnością nie łagodziła następstw wzburzenia; tyle tylko, że część środowisk z tej grupy nie zamierzała korzystać z takich przywilejów, wręcz je zwalczając jako szkodzących ich sprawie dalekosiężnych planów oderwania tych nacji od Polski.
Czy tylko inspiracja z zewnątrz oraz miejscowe mniejszości narodowe odpowiadały za destabilizację wewnętrzną II Rzeczypospolitej? Nie tylko one. Otóż szczególnie ważną rolę odgrywała walka polityczna między partiami i stronnictwami rządowymi (niekiedy zaś między całymi obozami politycznymi), a jej celem było sprawowanie władzy w państwie. Największa rywalizacja miała miejsce w konfrontacji sanacji – jako obozu politycznego, skupionego wokół marsz. Józefa Piłsudskiego – z partiami i stronnictwami, wyznającymi demokrację w jej wizji burżuazyjno-demokratycznego systemu sprawowania władzy. Wprowadzenie w Polsce systemu władzy autorytarnej po zamachu majowym 1926 r., zaś po 1935 r. planów marsz. Edwarda Śmigłego-Rydza, dążącego do systemu totalitarnego z jedną tylko partią polityczną – spowodowało rozpoczęcie ostrej walki politycznej, z nieprzestrzeganiem przez obóz władzy demokratycznych standardów, a nawet zapisów obowiązującej konstytucji. Niekiedy walka ta znacznie wykraczała poza standardy polityczne, przyjmując ostre formy brutalnej konfrontacji fizycznej, z licznymi ofiarami ludzkimi.
Wspomnieć należy także o błędach w niektórych obszarach polityki zagranicznej, a przede wszystkim w prowadzonej polityce wschodniej, w której dominował przerost ambicji, w niczym nieprzystających do pozycji gospodarczej i znaczenia międzynarodowego Polski. Krytycznie ocenić należy politykę prowadzoną wobec Czechosłowacji – z tym że odpowiedzialnymi za stan tych stosunków czynić należy solidarnie polityków z obu państw. Niewielką pociechę może natomiast stanowić fakt, że na krótko przed napaścią Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 r. udało się unormować stosunki z Litwą.
W powyższych uwarunkowaniach niemal cały okres dwudziestolecia międzywojennego charakteryzował się napiętą sytuacją zewnętrzną oraz znaczącymi niepokojami społecznymi, destabilizującymi sytuację w kraju. Nie był to czynnik sprzyjający likwidacji jego zacofania ekonomicznego i korzystnie wpływający na poziom bezpieczeństwa zewnętrznego.
Niniejsze opracowanie prezentuje najważniejsze dążenia, które podejmowano dla stabilizacji wewnętrznej i zewnętrznej państwa polskiego w dwudziestoleciu międzywojennym. Podkreślmy, że chodzi tu o działania najważniejsze – bowiem nie zostały odnotowane i inne, drobniejsze, niemające znaczenia w odniesieniu do funkcjonowania państwa jako jednolitego organizmu państwowego. Popularnonaukowy charakter tej książki podyktowany jest – z jednej strony – zapotrzebowaniem czytelniczym na ten charakter opracowań historycznych, z drugiej zaś – lepszą przyswajalnością prezentowanych tu wydarzeń. Są one przedstawione w sposób budzący większą ciekawość, niż mogłoby zapewnić opracowanie o ambicjach naukowych – ale też nie zmyślonych, lecz opartych na źródłach i innych dokumentach oraz na wykorzystaniu reprezentatywnej literatury. W związku z tym przy doborze literatury zostały tu wykorzystane tego właśnie typu pozycje, z innych zaś zaczerpnięto tylko krótkie informacje lub ograniczono się do zaledwie odnotowania zdarzeń. Zatem reguły wydawnicze takowych publikacji powodują minimalizację posługiwania się aparatem naukowym (przypisy), jak też umieszczaniem tylko wyselekcjonowanej bibliografii.
Już w pierwszych dniach funkcjonowania wolnej Polski w kręgach komunistycznych powstała myśl przeprowadzenia zamachu stanu dla objęcia przez nich rządów. Była nim zagrożona Warszawa, i to już w trzeciej dekadzie listopada 1918 r. Zadanie zabezpieczenia stolicy przed zakusami pewnych sił politycznych otrzymał od Tymczasowego Naczelnika Państwa, a jednocześnie Naczelnego Wodza WP, Józefa Piłsudskiego – dowódca stołecznego Okręgu Generalnego, gen. Kazimierz Sosnkowski, który niezwłocznie przedsięwziął odpowiednie kroki zapobiegawcze.
Rozpoznanie wskazywało, iż działania zamachowców mogą rozpocząć się w nocy z 23 na 24 listopada 1918 r.; dlatego też dowódca Okręgu Generalnego Warszawa zarządził dla stołecznego garnizonu nadzwyczajne środki alarmowe. Do wystąpień wprawdzie nie doszło, ale zagrożenie nimi było realne, zaś przedsięwzięcia profilaktyczne zastosowane przez gen. Sosnkowskiego – skuteczne.
Z kolei na początku 1919 r. prawica planowała drogą zamachu stanu obalić rząd Jędrzeja Moraczewskiego i objąć władzę. Nocą z 4 na 5 stycznia 1919 r. przystąpiono do realizacji tego planu, korzystając ze wsparcia kierownika Biura Wywiadowczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Mieczysława Skrudlika. I tym razem była to akcja nieudana.
W marcu 1921 r. miały w Polsce miejsce dwa bardzo ważne dla jej pokojowego funkcjonowania wydarzenia. 17 marca 1921 r. uchwalona została konstytucja, określająca ustrój Polski jako państwa burżuazyjno-demokratycznego. Najwyższą władzę zwierzchnią sprawować miał prezydent, lecz faktycznie decydującą rolę odgrywał dwuizbowy parlament (sejm, senat). Wprawdzie prezydent na mocy omawianej ustawy zasadniczej był zwierzchnikiem sił zbrojnych w czasie pokoju, ale jego uprawnienia podlegały licznym ograniczeniom na rzecz sejmu. To minister spraw wojskowych, a nie prezydent, odpowiadał przed sejmem za całokształt spraw dotyczących kierownictwa wojskowego, a ponadto za akty związane z dowodzeniem w czasie wojny.
Najważniejsze uprawnienia do kierowania siłami zbrojnymi w czasie pokoju, a także realny wpływ na zasadnicze decyzje w prowadzeniu wojny konstytucja z 17 marca 1921 r. przyznawała ministrowi spraw wojskowych. Do tego nie precyzowała ona, kto może sprawować ten urząd: wojskowy czy cywil. W ustawie tej zapisy dotyczące statusu Wojska Polskiego, organizacji kierownictwa na szczeblu centralnym oraz kierowania nim podczas pokoju i wojny były mało precyzyjne – stąd spotkały się z powszechną krytyką, zwłaszcza ze strony Piłsudskiego i jego obozu politycznego. Zarzucano jej nieprecyzyjność i ogólnikowość zapisu, regulującego zwierzchność nad siłami zbrojnymi w czasie pokoju, a zwłaszcza w czasie wojny. Ze szczególną krytyką spotkał się brak postanowień co do wyznaczenia w czasie pokoju osoby odpowiedzialnej za przygotowywanie Wojska Polskiego do wojny. Krytykowano także ustalone w konstytucji zależności i relacje między parlamentem, rządem i naczelnymi władzami wojskowymi w okresie wojny. Domagano się zwłaszcza, by Naczelny Wódz w tym czasie nie podlegał ministrowi spraw wojskowych.
Analizowana ustawa zasadnicza w sposób jednoznaczny przyznawała kluczową rolę sejmowi, a to oznaczać mogło niestabilność rządów, uzależnionych od bieżących fluktuacji politycznych. Oznaczało to prymat parlamentu nad władzą wykonawczą. W tym pierwszym, głos najważniejszy uzyskały partie i stronnictwa polityczne. Wprowadzony został system rządów parlamentarno-gabinetowych. Radę Ministrów mianował prezydent, ale tylko wówczas, gdy miała ona większość parlamentarną. On także mianował i odwoływał premiera, a na jego wniosek ministrów; obsadzał też najważniejsze urzędy państwowe i wojskowe.
Piłsudski z wielkimi oporami i nie bez walki zgodził się na uszczuplenie jego prerogatyw, wynikających z zapisów konstytucyjnych. Drogą faktów dokonanych, korzystając z przedłużającej się procedury wyboru prezydenta RP, jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz wydawał dekrety, wykraczające poza ustalenia ustawy zasadniczej. Szczególnie istotne znaczenie dla funkcjonowania pokojowych struktur wojska miał jego dekret z 4 października 1921 r. o zasadach współpracy ministra spraw wojskowych ze Ścisłą Radą Wojenną. Wprowadzał on zapis, że minister spraw wojskowych powinien zasięgać w ważnych sprawach organizacyjnych i mobilizacyjnych opinii tejże Rady. Uznać to można za dualizm w kierowaniu wojskiem w okresie pokoju, bowiem takowe prawo zastrzeżone zostało nie tylko dla ministra spraw wojskowych, ale i przewodniczącego Ścisłej Rady Wojennej, co wykraczało poza ustalenia ustawy zasadniczej. Do tego minister spraw wojskowych zobligowany został do respektowania uchwał Rady, podczas gdy był on formalnym przełożonym generałów wchodzących w jej skład. Oznaczało to, że wojsko w czasie pokoju miało dwa ośrodki decyzyjne: Ministerstwo Spraw Wojskowych (MSWojsk.) i Ścisłą Radę Wojenną.
W 1921 r. zaszło jeszcze jedno bardzo ważne dla pokojowej koegzystencji Polski wydarzenie: 18 marca tegoż roku w Rydze podpisany został pokój z Rosją Radziecką. Kończył on krwawą wojnę lat 1919–1920, w której polskie zwycięstwo militarne oddalało groźbę sowietyzacji i zniewolenia Polski. Tym samym rozpoczęła ona okres swego pokojowego funkcjonowania.
Powyższe uregulowania wymagały wyłonienia nowych najwyższych władz w państwie. Przeciągały się decyzje w sprawie wyboru prezydenta. 27 maja 1921 r.podał się do dymisji niedysponujący większością w parlamencie rząd Wincentego Witosa. Naczelnik Państwa Piłsudski wprawdzie nie przyjął tej dymisji, ale gabinet ostatecznie ustąpił 13 września tego samego roku.
Przez kraj przetaczały się niepokoje społeczne, związane z bardzo trudną sytuacją gospodarczą. Sejm uchwalił ustawę o daninie przymusowej, pobierano podatek od wzbogacenia wojennego, ale nie uzdrowiło to finansów państwa. Trwały przesilenia gabinetowe. Piłsudski ostro krytykował funkcjonowanie kolejnych gabinetów. Walkę zaostrzał termin wyborów parlamentarnych.
Coraz większe wpływy zyskiwała Narodowa Demokracja, zaś Piłsudskiego popierały ugrupowania lewicy i centrum. Żadna ze stron w istniejącej konfiguracji politycznej nie była zdolna do przejęcia steru rządów. Wówczas zwrócono się do Piłsudskiego, by skorzystał z inicjatywy powołania szefa rządu. Ten wskazał na Artura Śliwińskiego, który jednak szybko zastąpiony został przez desygnowanego z woli prawicy Wojciecha Korfantego. Doprowadziło to do zaostrzenia walki politycznej, prowadzonej pomiędzy Piłsudskim a Narodową Demokracją. W wyniku zmian w koalicjach sejmowych ponownie poproszono Piłsudskiego o wskazanie kandydata na premiera. Ten wskazał osobę Juliana Nowaka. Trwające dwa miesiące przesilenie rządowe czasowo zostało zażegnane.
W międzyczasie jednak dramatycznie pogorszyła się sytuacja ekonomiczna i finansowa państwa, znacząco wzrosło bezrobocie. Nie udało się zahamować ogromnej inflacji. Wybuchały liczne strajki.
Aktywizowała się radykalna prawica, zachęcona dojściem do władzy we Włoszech w 1922 r. faszystów Benito Mussoliniego. Utworzona została nielegalna faszyzująca organizacja Pogotowie Patriotów Polskich, kierowana przez Jana Pękosławskiego, z udziałem nawet wysokich rangą wojskowych (m.in. gen. Stanisław Szeptycki i gen. Jan Wroczyński) i funkcjonariuszy Policji Państwowej.
We wrześniu 1922 r. zakończył pracę Sejm Ustawodawczy. Rozpoczęły się przygotowania do wyborów parlamentarnych. Z uwagi na koszty kampanii wyborczej, przewagę zaczynała uzyskiwać prawica, popierana przez kler katolicki. Coraz bardziej uaktywniać się zaczęła też skrajna lewica, inspirowana przez Międzynarodówkę Komunistyczną. W sierpniu 1922 r. utworzyła ona półlegalny Związek Proletariatu Miast i Wsi, na który spadły dotkliwe represje za prowadzoną rewolucyjną propagandę i agitację. Niepewna w wyborach była postawa ludności ukraińskiej z Galicji Wschodniej, przeciwnej polskiemu panowaniu, choć władze polskie bardzo starały się zachęcić ją tak do uczestnictwa w wyborach, jak i do popierania polskich kandydatów.
W przeprowadzonych 5 listopada wyborach parlamentarnych najwięcej głosów uzyskała prawica (29%), lewica (25%), centrum (24%) oraz mniejszości narodowe (22%). Większość uzyskał blok prawicowo-centrowy. Niepokojącym sygnałem był sukces wyborczy kandydatów spośród mniejszości narodowych (np. na Wołyniu uzyskali oni poparcie 80% wyborców). Mogło to być zapowiedzią ich antypolskich wystąpień także w parlamencie.
Wybrany w listopadzie 1922 r. sejm I kadencji od początku stał się obiektem krytyki marsz. Piłsudskiego. Uważał on, że jego posłowie nie znają w ogóle problematyki wojska i obronności kraju, podczas gdy głos decydujący w sprawach funkcjonowania wojska również należał do parlamentu.
Stosunkowo ograniczona władza prezydenta przy wszechwładzy sejmu spowodowały, że marsz. Piłsudski zrezygnował z ubiegania się o wybór na urząd prezydenta, a ponadto za wszelką cenę dążył do ograniczenia roli parlamentu w oddziaływaniu na Wojsko Polskie. Czynił także starania o przedłużenie okresu przygotowań do wyboru głowy państwa, korzystając z przysługujących mu w tym czasie prerogatyw Naczelnika Państwa.
Ostatecznie zawiązana została koalicja parlamentarna Chjeno-Piasta, która doprowadziła do wyboru na marszałka sejmu Macieja Rataja – przedstawiciela Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) „Piast”, natomiast na marszałka senatu kandydata prawicy – Wojciecha Trąmpczyńskiego.
Następnym polem rywalizacji miał być wybór prezydenta. W tym wypadku zarówno prawica, jak i lewica parlamentarna wskazywały na Piłsudskiego, ten jednak odmówił kandydowania z podanych już przyczyn. Odmów było więcej, bowiem odmówił i Roman Dmowski – i to wobec propozycji jego własnej partii. Ostatecznie kandydatem prawicy został Maurycy hr Zamoyski, zaś PSL „Piast” wysunęło Stanisława Wojciechowskiego, PSL „Wyzwolenie – Gabriela Narutowicza, Polska Partia Socjalistyczna (PPS) – Ignacego Daszyńskiego, a mniejszości narodowe – prof. Jana Baudouina de Courteneaya.
W czterech kolejnych turach głosowań najwięcej głosów uzyskiwał Zamoyski, ale w piątym, decydującym głosowaniu wybrany został niespodziewanie Gabriel Narutowicz. Spowodowało to wręcz wściekłość prawicy i rozpoczęcie przez nią nieprzebierającej w środkach walki przeciwko temu wyborowi. Rozpoczęła się ona już podczas decydującej tury wyborów na sali parlamentu, a następnie została przeniesiona na ulice. Demonstrowano przede wszystkim w Warszawie, a czyniła to głównie endecka młodzież studencka i inni liczni zwolennicy tego kierunku politycznego. Demonstrowano i w drugim dniu po wyborach, starając się zablokować drogę powozowi wiozącemu wybranego prezydenta z Belwederu do sejmu oraz obrzucając pojazd różnymi przedmiotami.
Zastanawiający w tym wszystkim był zupełny brak interwencji policji, o czym wspomina historyk, prof. Andrzej Misiuk. Dotyczyć to miało zarówno jej postawy w wyborach prezydenckich, jak i bierności wobec agresywnego działania bojówek endeckich podczas aktu głosowania nad wyborem Narutowicza w sejmie. Policja działała bardzo opieszale również podczas oficjalnych wystąpień prezydenta Narutowicza, zakłócanych brutalnie przez endecką młodzież.
Zdaniem prof. Misiuka, policja ponosi również odpowiedzialność za niezapewnienie prezydentowi bezpieczeństwa osobistego, co miało swój tragiczny skutek w postaci jego zabójstwa, dokonanego 16 grudnia 1922 roku1. Personalnie odpowiedzialnym za to był komisarz Henryk Gostyński, utrzymujący nielegalne kontakty z Pogotowiem Polskich Patriotów. Bojówki endeckie blokowały też dostęp do gmachu sejmu niektórym posłom, którym na pomoc pospieszyli wówczas robotnicy. Padły strzały, zginął jeden robotnik, a kilkunastu było rannych. Dopiero to spowodowało interwencję sił porządkowych.
W prasie prawicowej rozpoczęto nagonkę przeciwko Narutowiczowi twierdzeniami, że nie jest Polakiem, a wybór zawdzięcza posłom z mniejszości narodowych. Stronnictwa prawicowe zgrupowane w bloku „Chjena” odmówiły poparcia rządowi, powołanemu przez Gabriela Narutowicza.
Wydarzenia polityczne z grudnia 1922 r. wstrząsnęły Polską. Związany z wyborem Gabriela Narutowicza na pierwszego polskiego prezydenta kryzys polityczny zaostrzał się coraz bardziej. Generał dyw. Władysław Sikorski, pełniący wówczas funkcję szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, starał się z jednej strony izolować wojsko od rozgrywek politycznych, z drugiej zaś w tajnym rozkazie z 12 grudnia 1922 r. wskazywał: „Wojsko jest organem Rządu. Nie działa samorzutnie, jest gotowe wystąpić na każde wezwanie władz rządowych – jako stróż porządku prawnego, spokoju wewnętrznego i publicznego bezpieczeństwa”2.
Piłsudski, jako urzędujący jeszcze Naczelnik Państwa, żądał od sejmu nadzwyczajnych pełnomocnictw dla uspokojenia „ulicy”. Wskazywał na groźbę przygotowywanego przez Narodową Demokrację zamachu stanu, ostrzegając przed kontrakcją swoich zwolenników.
Powyższe zaburzenia nie wpłynęły na oficjalne zaprzysiężenie Narutowicza na prezydenta. Tymczasem nastąpiła dalsza eskalacja wystąpień przeciwko niemu, sterowanych przez stowarzyszenie „Rozwój”, w którym kierowniczą rolę odgrywali posłowie endeccy Dymowski i Ilski oraz gen. broni Józef Haller. Głoszone tam były hasła faszystowskie, solidaryzujące się z przejęciem władzy we Włoszech przez Mussoliniego.
Tymczasem Narutowicz wykazywał wolę porozumienia się ze wszystkimi – w tym także z przedstawicielami prawicy, powołując rząd pozaparlamentarny na czele z Ludwikiem Darowskim. Nowo wybrany prezydent proponował tekę ministra spraw zagranicznych swemu najgroźniejszemu kontrkandydatowi w wyborach prezydenckich, hr. Zamoyskiemu. Nie zneutralizowało to nagonki, jaką prowadziła na jego osobę prawica.
Dramatyczne wydarzenia nastąpiły 16 grudnia 1922 r., po przybyciu Narutowicza do „Zachęty” na otwarcie przygotowanej tam wystawy. Prezydent, pozbawiony jakiejkolwiek ochrony osobistej ze strony policji, został „z zimną krwią” zastrzelony przez endeka Eligiusza Niewiadomskiego.
Jednakże nawet mord na prezydencie nie uspokoił nastrojów wywołanych przez prawicę. Policja w dalszym ciągu nie przejawiała inicjatywy w uśmierzaniu tych nastrojów. Zabójca został wprawdzie skazany na śmierć, ale prawica gloryfikowała jego czyn, roztaczając wokół jego sprawcy nimb patrioty i męczennika. Co więcej, moralni sprawcy tego gwałtu nie zostali pociągnięci do karnej odpowiedzialności.
Sytuacja polityczna stała się już tak poważna, że wymagała radykalnego rozwiązania. Szef Sztabu Generalnego WP, gen. Władysław Sikorski, już 16 grudnia 1922 r. wydał wezwanie, w którym napisał m.in.:
„Ojczyzna jest zhańbiona mordem i stoi w obliczu anarchji, a sąsiad czyha na moment jej słabości. Z czcią uchylając czoła przed poległym w walce o prawo i Konstytucję Prezydentem, wzywam was do spokoju, zimnej krwi, żelaznej dyscypliny i gotowości do obrony majestatu Rzeczypospolitej i Jej praw”3.
Wynika z tego, że nie wykluczał on użycia wojska dla zaprowadzenia porządku i spokoju w kraju. Wykazał w tym przełomowym momencie zdecydowanie, i to pomimo trawiącej go choroby.
Wrzenie na ulicach Warszawy po tym wydarzeniu nie tylko nie ustało, ale zaczęło przybierać coraz bardziej radykalny charakter. Powstawały różne plany politycznego wykorzystania śmierci prezydenta. Inicjatywa nadal należała do Stronnictwa Narodowego, ale jak się okaże – nie tylko do niego.
W historiografii pojawiły się hipotezy, że zwolennicy marsz. Piłsudskiego mieli plany wykorzystania tych nastrojów społecznych do zapewnienia swemu przywódcy pełni władzy w państwie pod pretekstem zaprowadzenia porządku4. Czy on sam godził się wówczas na takie rozwiązanie? Wszystko wskazuje na to, że go nie akceptował.
Zamysł udzielenia pomocy Piłsudskiemu w objęciu pełni władzy w państwie (uniemożliwiała to Konstytucja z 17 marca 1921 r.) rozpatrywany był przez grupę jego najbliższych współpracowników zimą 1922 r., podczas wyboru prezydenta RP i akcji prowadzonej przez endecję, prącej do rozwiązań pozakonstytucyjnych. Wojskowi zwolennicy Piłsudskiego 16 grudnia 1922 r. odbyli spotkanie w siedzibie Oddziału II Sztabu Generalnego z udziałem aktualnego szefa tej komórki, ppłk. Ignacego Matuszewskiego, posła ppłk. Bogusława Miedzińskiego, a także ppłk. Adama Koca, ppłk. Konrada Libickiego, ppłk. Kazimierza Stamirowskiego, ppłk. Ignacego Boernera, mjr. W. Włoskowicza, mjr. Henryka Flojara-Rejchmana i innych oficerów. Na spotkaniu podjęto decyzję o „wszczęciu bliżej nie doprecyzowanej akcji, która zapewne miała na celu wykorzystanie powstałej po śmierci Narutowicza próżni politycznej, i objęcia władzy przez Józefa Piłsudskiego”5. Grupa ta miała, według własnej inicjatywy – opierając się na wspomnieniach Bogusława Miedzińskiego – przez całą noc z 16 na 17 grudnia 1922 r. przejąć na siebie „funkcje rządu”, obsadzać przez oficerów budynki kluczowych instytucji państwowych i wojskowych, opanować centrale telefoniczne oraz utrzymywać kontakt z administracją terenową szczebla wojewódzkiego.
Istnieją także niepersonifikowane sugestie, że obóz piłsudczykowski miał zamiar wykorzystać „pustkę”, powstałą na szczeblach władzy po śmierci prezydenta – poprzez przeprowadzenie „akcji karnej” w wykonaniu warszawskiej organizacji PPS, wspieranej przez byłych „bojowców” z Polskiej Organizacji Wojskowej6. Pretekstem do niej miał być pogrzeb robotnika zastrzelonego przez prawicowych bojówkarzy podczas przejazdu Narutowicza na akt zaprzysiężenia w sejmie w dniu 11 grudnia 1922 r. Miał to być rzekomo pretekst do przejęcia władzy przez Marszałka i jego obóz polityczny. Sugerowano również, że Piłsudski został powiadomiony o tych przygotowaniach. Wskazuje się także na rolę Ignacego Daszyńskiego, który powiadomiony o tych przygotowaniach, miał wymóc na warszawskim kierownictwie PPS natychmiastowe odstąpienie od tego planu.
Czy Piłsudski istotnie wiedział o planach swoich podkomendnych, trudno jednoznacznie przesądzić, bowiem nie wszystkie wspomnienia można uznawać za wiarygodne źródła przekazu – tym bardziej że pisane były często post factum. Faktem jest natomiast, że jak wskazują na to opisane dalej jego praktycznie podejmowane kroki, Piłsudski opowiadał się nie za wykorzystaniem zaistniałej sytuacji do objęcia władzy, ale za pacyfikacją ulicznego wrzenia i zaprowadzeniem porządku w państwie.
Wbrew postawie Marszałka, jego zwolennicy liczyli na siłowe rozwiązania, wysuwające Komendanta ponownie na czoło kierownictwa państwa. On sam miał przyjąć postawę zachowawczą. W grudniu 1922 r.Sikorski tak ją określił Ratajowi: „Piłsudskiego machinacje zmierzają do wywołania chaosu, w którym mógłby wyrosnąć na męża opatrznościowego, ale Piłsudski jest połowiczny, nie ma odwagi decyzji wielkich i chce, aby inni robili za niego zamach”7.
Opinia ta nie do końca wydaje się być słuszną. Co prawda, zwolennicy Marszałka wraz z warszawskimi socjalistami przygotowywali fizyczną likwidację polityków prawicowych – w zamyśle dla wyniesienia do władzy Piłsudskiego – ale plan ten nie zyskał jego akceptacji. Decydujący głos należał do samego Piłsudskiego, który miał wypowiedzieć się przeciwko nierozważnym akcjom – podczas gdy Polski absolutnie nie stać na jakiekolwiek zaostrzenie walk klasowych.
Tymczasem pod koniec drugiej dekady grudnia 1922 r. nastąpiło wydarzenie bezprecedensowe. Po uzgodnieniach marszałka sejmu M. Rataja z J. Piłsudskim wyłoniony został rząd pozaparlamentarny na czele z gen. W. Sikorskim jako premierem. Resortem spraw wojskowych kierował w tym czasie całkowicie oddany Komendantowi gen. dyw. Kazimierz Sosnkowski, a Piłsudski objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego. Tym samym Marszałek zgodził się być formalnie podwładnym Sikorskiego.
Motywy tego kroku najczęściej są przedstawiane jako troska Marszałka o stabilizację sytuacji w kraju. W Sikorskim upatrywał on człowieka energicznego, rzutkiego, który zaprowadzi porządek, a najprawdopodobniej też liczył, że nie będzie oponentem co do jego planów zorganizowania życia politycznego w kraju i jednocześnie organizacji naczelnych władz wojskowych. Taki obowiązek na parlament nałożyła konstytucja z 21 marca 1921 r. Piłsudski liczył, że mimo formalnej podległości Sikorskiemu i Sosnkowskiemu, to on będzie faktycznym przywódcą państwa i przeforsuje swoje zamierzenia i plany. Jednocześnie niezrealizowane zostały plany socjalistów – zwolenników Komendanta, którzy po wystąpieniach prawicy, grożących zamachem stanu, przygotowywali grunt do utorowania Marszałkowi drogi do władzy. Pomysł ten stał się chybiony na wieść o jego zgodzie na powołanie rządu, kierowanego przez gen. Sikorskiego.
Dla ustabilizowania sytuacji w kraju 17 grudnia 1922 r.nowy premier wprowadził stan wyjątkowy w Warszawie, po czym na krótko rozszerzył go na cały kraj. Wydał on specjalny okólnik do wojewodów o egzekwowanie poszanowania dla porządku publicznego. Wprowadził prewencyjne izolowanie przedstawicieli niektórych stronnictw politycznych, w tym dziennikarzy i literatów, co wyraźnie zwiększyło krąg jego przeciwników. W przywracaniu porządku w kraju wykazywał dużo energii i determinacji. Wiedział jednak o tym, że jego rząd nie ma trwałego poparcia sejmu, zaś prawica jest mu zdecydowanie przeciwna. Istnieją sugestie, że próba siłowego uspokojenia nastrojów społecznych miała i ten podtekst, iż uniemożliwiała zwolennikom Marszałka przejęcie steru władzy w kraju.
Sikorski po objęciu funkcji premiera natychmiast przystąpił do działań stabilizujących sytuację polityczną i wewnętrzną kraju. Zastosował on wojskowy sposób sprawowania władzy. W pierwszej kolejności dążył do poprawy funkcjonowania administracji państwowej dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. Podejmować musiał wiele niepopularnych decyzji. Jedną z nich było wprowadzenie kontroli nad bronią nienależącą do funkcjonariuszy państwa, mających prawo do jej posiadania. 18 grudnia 1922 r.złożył w tej sprawie kategoryczne oświadczenie: „Jako szef sztabu propagowałem ideę stopniowego wojskowego przygotowania społeczeństwa za pośrednictwem poszczególnych organizacji cywilnych, dziś jednak wydałem rozkaz odebrania broni wszystkim tym organizacjom i zmagazynowania ich na posterunkach wojskowych”8. Tym samym zabronił dysponowania nią przez organizacje paramilitarne. Pod koniec 1922 r., decyzją szefa rządu gen. Sikorskiego, wszystkim organizacjom i stowarzyszeniom paramilitarnym odebrano i zdeponowano broń. Poczynania premiera akceptowali ludowcy, w tym i lider PSL „Piast” W. Witos, z aprobatą wyrażający się o porządkowaniu sytuacji wewnętrznej kraju.
Nowy premier dostrzegał też znaczenie ułożenia współpracy w kraju z mniejszościami narodowymi. Uzyskał poparcie części mniejszości słowiańskich Kresów Wschodnich. Poczynić miał też pewne kroki w kierunku zbadania złożonej kwestii narodowościowej. Zamierzał otoczyć opieką materialną i odizolować od elementów jednoznacznie opozycyjnych ukraińskie ugrupowania ugodowe.
20 grudnia 1922 r. nowym prezydentem wybrany został Stanisław Wojciechowski. Tak więc sytuacja w kraju, a w szczególności Warszawie, stopniowo stabilizowała się. Nie trwało to jednak zbyt długo z uwagi na knowania obce, zmierzające do wzniecania niepokojów narodowościowych w Polsce, ale też i narastanie niepokojów społecznych, powodowanych trudną sytuacją gospodarczą kraju.
Ludność narodowości żydowskiej należała do jednych z najliczniejszych mniejszości II Rzeczypospolitej. Według stanu na wrzesień 1921 r., liczyła ona 2,75 mln osób, rozrzuconych na obszarze całego kraju. Przed wybuchem wojny we wrześniu 1939 r. jej liczba przekroczyła 3 miliony.
Stosunek ludności żydowskiej do państwa polskiego był zróżnicowany, ale w sumie raczej niechętny; dotyczyło to w szczególności ludności mniej zamożnej. Była ona podatna na ideologię komunistyczną, nie optowała natomiast na rzecz tworzenia autonomii państwowej, dbając jedynie o własną religię, kulturę i obyczaje oraz koncentrując uwagę na gromadzeniu dóbr materialnych. W niewielkim stopniu podatna była na asymilację państwową, nawet wówczas zachowując troskę o odrębność narodową. Sytuacja zmieni się nieco w drugiej połowie lat trzydziestych, kiedy popularność zyska idea odbudowy państwa żydowskiego. Jednak i wówczas tylko niewielkie grupy tej ludności pod wpływem ideologii syjonistycznej zdecydowane będą na wyjazd do Palestyny.
Ludność tej nacji na ogół z obojętnością, a często krytycznie odnosiła się do odrodzonej Polski. Silne były w tej społeczności skłonności do sympatyzowania z ideologią komunistyczną (wielu działaczy tego ruchu miało polskie obywatelstwo), a nawet do przejmowania kierownictwa w jej komórkach organizacyjnych. Objawiło się to drastycznie podczas wojny polsko-rosyjskiej w 1919–1920 r. Wobec objęcia tejże ludności przymusowym poborem do Wojska Polskiego, bardzo liczne były próby unikania tego obowiązku. Odnotowywane były częste próby dezercji z frontu oraz propagowania w szeregach wojska ideologii bolszewickiej. Stosunek Żydów do bolszewików i Armii Czerwonej ujawnił się w niebezpieczny sposób na tych ziemiach polskich, które zostały zajęte przez Rosjan; ludność żydowska optowała wtedy za ich sowietyzacją.
Niebezpieczna sytuacja powstała zwłaszcza w dniach, mogących decydować o losie Polski, czyli w trakcie bitwy na przedpolach Warszawy w sierpniu 1920 r. Bolszewicy zamierzali do dzieła sowietyzacji Polski wykorzystać właśnie ludność narodowości żydowskiej, zlecając jej prowadzenie działań sabotażowych i dywersyjnych na zapleczu frontu oraz propagandowe przygotowanie powstania, przybliżającego całkowite unicestwienie suwerenności Polski.
Wobec stwierdzanych licznych przejawów wrogiego stosunku znacznej części ludności wyznania mojżeszowego (zwłaszcza uboższych warstw) do przygotowań obronnych oraz prowadzonej agitacji antypaństwowej, ówczesne władze polskie zdecydowały o drastycznych posunięciach wobec niej. W lipcu 1920 r. nakazano rozwiązanie największej partii tej nacji – „Bundu” – i jego agend terenowych, po czym aresztowano część działaczy (zresztą nie tylko narodowości żydowskiej), posądzonych o działalność komunistyczną9. W sierpniu przystąpiono do wysiedlania ludności narodowości żydowskiej, zamieszkującej w pobliżu ważnych obiektów wojskowych, np. wokół twierdzy Modlin i Nowego Dworu. Po części usunięto oficerów i szeregowych wyznania mojżeszowego z formacji frontowych. Restrykcje dotyczyły przede wszystkim żołnierzy formacji tyłowych, w których było najwięcej Żydów. 6 sierpnia ukazała się decyzja Sztabu MSWojsk. o usunięciu Żydów z Dowództwa Okręgu Generalnego (DOGen.) Warszawa i formacji podległych MSWojsk. Nakazywano DOGen. Warszawa usunięcie z Warszawy, Modlina, Jabłonnej i Zegrza Żydów szeregowych – tak by pozostało ich szeregowych w formacjach wojskowych zaledwie 5%. Usunięci z wojska mieli być wykorzystani do tworzonych formacji robotniczych, znajdujących się pod strażą wojskową, składającą się z Polaków wiary chrześcijańskiej. Podobnie postąpić miały instytucje MSWojsk., także pozostawiając na stanowiskach do 5% Żydów.
Usunięci ze stanowisk żołnierze narodowości żydowskiej w znacznej części zostali internowani i od 16 sierpnia 1920 r. umieszczeni w wydzielonej części obozu wojskowego w Jabłonnie, gdzie byli nadzorowani przez żołnierzy z Wielkopolski, uchodzących za najbardziej niechętnych tej nacji. Liczba internowanych jest trudna do ustalenia, ale mówiło się o 6–10 tysiącach, co wydaje się być dużą przesadą. Decyzja ta podyktowana była postawą znacznej części żołnierzy tej narodowości – podatnością na propagandę bolszewicką, defetyzmem, destrukcyjną postawą wobec zarządzeń wojskowych, posądzeniem o sprzyjanie przeciwnikowi. Zadecydowano także o ograniczeniu żołnierzy tego wyznania służących w Armii Ochotniczej do 10%, a walczących na przedmościu warszawskim – nawet do 5%.
Obóz uległ likwidacji 10 września 1920 r., po zasadniczym zwrocie w toczonej wojnie i przy protestach licznej prasy polskiej.
Były jednak także przypadki bohaterstwa i męstwa żołnierzy tego wyznania, czego przykładem może być postawa mjr. Bernarda Monda.
Nie ziściły się rachuby bolszewików na powstanie komunistyczne w Warszawie, zwłaszcza na rewoltę w szeregach wojska. Dla przygotowania takowej agenci komunistyczni powołali w lipcu 1920 r. Warszawską Radę Delegatów Żołnierskich. Próba destabilizacji sytuacji wewnętrznej w Polsce zakończyła się jednak totalnym niepowodzeniem.
Bolszewicy liczyli na opowiedzenie się po ich stronie przez biedotę wiejską i przede wszystkim Żydów. Ich rachuby ziściły się tylko częściowo. Co prawda, przy pomocy komisarzy i specjalnie oddelegowywanych bolszewików tworzone były w wielu miasteczkach i osadach rewkomy, w których uczestniczyli w znacznym stopniu Żydzi, a wśród ludności żydowskiej, zwłaszcza warstwy biedoty i rzemieślników, tworzone były np. w Siedlcach i Białej Podlaskiej także uzbrojone oddziały, deklarujące przyłączenie się do Armii Czerwonej – zabrakło jednak czasu na zrealizowanie tego zamiaru. Po odparciu nawałnicy bolszewickiej trwał także bolesny proces rozliczeń za współpracę z bolszewikami. Sądy polowe wydawały i wyroki śmierci; najwięcej wśród skazanych było Żydów.
Ludność wyznania mojżeszowego niechętnie angażowała się w życie polityczne Polski w okresie jej pokojowego funkcjonowania. Politycy tej narodowości z reguły znajdowali się w partiach lewicowych, najwięcej w Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP), przekształconej w Komunistyczną Partię Polski (KPP), ale też i w PPS czy PSL „Wyzwolenie”.
Wśród partii żydowskich prawicę stanowili ortodoksi. Był to nurt konserwatywno-klerykalny, na czele z partią „Agudas Jisroci” – bez większej aktywności politycznej skłonny nawet do lojalności wobec rządu. Nurt liberalny skupiony był w Żydowskiej Partii Ludowej. Opowiadał się on za autonomią kulturalno-narodową w ramach Polski. Ruch syjonistyczny reprezentowany był przez partię syjonistyczno-ortodoksyjną „Mizrachi” oraz organizację syjonistyczną „Histaadrut ha Cyjanit”. Ich dążeniem było utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie. Funkcjonował także „Bund” od 1930 r. będący w składzie II Międzynarodówki, bez skupiania uwagi na kwestiach narodowościowych.
Partie o zabarwieniu lewicowym próbowały prowadzić politykę destabilizacji sytuacji wewnętrznej Polski. Jesienią 1923 r. próbowano włączyć się do „wypadków krakowskich”, ale bez większego powodzenia.
Generalnie środowisko żydowskie zachowało neutralność w czasie przewrotu majowego 1926 r.Niektórych przedstawicieli tej nacji dosięgły restrykcje za działalność w Centrolewie i „proces brzeski”. Większość z nich zachowywała lojalność wobec rządu polskiego, choć były i przypadki skrajnie odwrotne. I tak 13 maja 1937 r. w Brześciu nad Bugiem z rąk żydowskiego rzemieślnika zginął policjant. Za namową polskich nacjonalistów doszło tam po tym zdarzeniu do pogromu ludności żydowskiej. Tego rodzaju ekscesy miały wprawdzie charakter lokalny, nie oznaczało to jednak, że w różnych częściach Polski nie dochodziło do wystąpień antyżydowskich.
Spośród liczących się polskich partii politycznych skrajnie negatywny stosunek do nacji żydowskiej cały czas okazywała endecja z jej różnymi odłamami (zwłaszcza Obóz Narodowo-Radykalny (ONR) „Falanga”), a także utworzony w 1937 r. Obóz Zjednoczenia Narodowego (OZN). Pierwsi z wymienionych uważali Żydów za głównego przeciwnika Polaków, osłabiającego spoistość wewnętrzną ich państwa. Opowiadano się za ich bojkotem we wszystkich sferach życia. Z kolei OZN uważał Żydów za czynnik osłabiający polski rozwój narodowy, przeciwstawiał się ich asymilacji oraz opowiadał się za odsunięciem tej nacji od życia politycznego, kulturalnego i społecznego, postulując skłanianie jej do emigracji.
Jaki wobec tego był stosunek ludności polskiej do mniejszości żydowskiej? Był on raczej negatywny, co w szczególności dotyczyło jej warstw najuboższych. Co było tego powodem? Pamiętano postawę tej mniejszości (generalnie negatywną) w okresie kształtowania się odrodzonej Polski i w czasie wojny polsko-rosyjskiej 1919–1920 r. Przede wszystkim jednak niechęć wynikała z postawy zdecydowanej większości ludności żydowskiej wobec Polaków, a szczególnie jej lichwiarstwa i wyzysku ekonomicznego. Polska najuboższa ludność – zwłaszcza ta z małych miasteczek, ale też i chłopi – narażona była na spekulacje cenowe i lichwę za świadczone usługi i sprzedaż towarów. Ludność żydowska w miastach stanowiła duży procent jej mieszkańców. Opanowawszy handel, rzemiosło, usługi, służbę zdrowia i wolne zawody dyktowała warunki sprzedaży usług i dóbr Polakom. Były to główne powody nieufności i niechęci do tej nacji. Były jednak i inne, sprowadzające się do unikania przez ludność żydowską asymilacji narodowej, a także odrębność jej kultury, języka, religii. Zaliczyć do nich można także podatność na agitację komunistyczną czy szkodzenie Polsce na arenie międzynarodowej.
Niechętną Żydom postawę społeczeństwa polskiego wykorzystywały polskie partie skrajnej prawicy, mające w swych programach dążenie do maksymalnego usuwania ich z polskiej społeczności. Stąd popularnością cieszyły się u znacznej części Polaków organizowane przez te partie akcje „bojkotu Żydów”, a nawet zachęcania do gwałtów i bójek czy też niszczenia ich dobytku.
Ogólnie więc uznać można, że obie narodowości czyniły wiele dla wzajemnego antagonizowania się, natomiast brak w nich było tolerancji wobec siebie.
Za rządów marsz. Piłsudskiego kierownictwo państwa polskiego unikało antagonizowania ludności polskiej i mniejszości żydowskiej. W tym czasie większość polskich partii politycznych opowiadała się za współpracą z organizacjami żydowskimi. Inaczej jednak sprawy potoczyły się w drugiej połowie lat trzydziestych. Nowa ekipa rządowa, a zwłaszcza marsz. Edward Śmigły-Rydz, opowiadała się za modelem państwa autorytarnego, z pewnymi elementami totalitaryzmu. W stosunku do ludności żydowskiej zmieniono nastawienie, optując za jej masową emigracją z Polski. Władze nie wykazywały zdecydowanej postawy w zwalczaniu bojówek, starających się stosować wobec Żydów siłowe sposoby walki.
W drugiej połowie lat trzydziestych rozważana była przez kierownictwo państwa polskiego kwestia emigracji z Polski części ludności żydowskiej w ramach programu kolonialno-emigracyjnego. Twierdzono, że w Polsce znajduje się nadmiar tej ludności, co nie służy jej sytuacji gospodarczej i obronności.
Polski minister spraw zagranicznych Józef Beck pod koniec 1937 r. starał się promować akcję wyjazdów z Polski znacznej ilości Żydów do Palestyny, ale sprzeciwiały się temu mocarstwa zachodnie, a szczególnie Wielka Brytania. Również inna inicjatywa naszego ministra, starającego się utworzyć polsko-żydowską mieszaną komisję studiów dla akcji osiedleńczej tej ludności na Madagaskarze, wzbudziła sprzeciw Zachodu – tym razem Francji.
Co do stanowiska środowiska żydowskiego, to popierało ono jedynie pomysł akcji osiedleńczej w Palestynie. Natomiast w stolicach mocarstw zachodnich uważano polskie inicjatywy za jeden z elementów polskiej polityki kolonialnej. Zdaniem polskiego ministra spraw zagranicznych, „[…] Projekty moje i tezy, które wysuwałem na ten temat na gruncie międzynarodowym, starałem się umieścić we wspólnych rozdziale emigracji z Polski, ażeby uniknąć urazu psychicznego, właściwego Żydom, jeśli się mówi o ich wysiedleniu”10.
Beck starał się działać na dwóch płaszczyznach: w Genewie (siedziba Ligi Narodów) wspierał Żydów w ich zabiegach o osiedlanie się w Palestynie, z drugiej zaś strony wskazywał na konieczność szukania innych możliwości emigracyjnych. W Warszawie działania te wspierał Żydowski Komitet Emigracyjno-Kolonialny na czele z prof. Mojżeszem Schorrem. Zabiegi Becka dla poparcia tej koncepcji – prowadzone zarówno w kraju, wśród mniejszości żydowskiej, jak i u żydowskich organizacji międzynarodowych, czy na forum Ligi Narodów – zakończyły się niepowodzeniem.
Dla pełnego obrazu sprawy wskazać należy i te zachowania żydowskiej mniejszości narodowej, które miały jawnie antypolski charakter. W listopadzie 1937 r. w Małopolsce Wschodniej trwała wzmożona ustna propaganda wśród miejscowej ludności żydowskiej o popieranie przez tę społeczność tylko żydowskiego handlu i przemysłu, a bojkot ich polskich odpowiedników. Z kolei młodzież studencka Lwowa prowadziła akcję wystąpień antyżydowskich. Uznać można, że prowadziło to do wzrostu negatywnych postaw ludności żydowskiej wobec państwa polskiego. Tak więc niechęć była wzajemna.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
A. Misiuk, Służby specjalne II Rzeczypospolitej, Warszawa 1998, s. 195–196. [wróć]
Cyt. za: R. Wapiński, Władysław Sikorski, Warszawa 1978, s. 120. [wróć]
Teczka personalna Władysława Sikorskiego, CAW, Kolekcja Generałów i Osobistości, 28 479+30 794 (sygnatura tymczasowa). [wróć]
A. Ajnenkiel, Od rządów ludowych do przewrotu majowego. Zarys dziejów politycznych Polski 1918–1926, Warszawa 1977, s. 294–297. [wróć]
A. Adamczyk, Bogusław Miedziński (1891–1972). Biografia polityczna, Toruń 2000, s. 54. [wróć]
A. Ajnenkiej, op. cit., s. 295. [wróć]
M. Rataj, Pamiętniki (1918–1927), Warszawa 1965, s. 135. [wróć]
Cyt. za: J. Kęsik, Naród pod bronią. Społeczeństwo polskie w programie polskiej polityki wojskowej 1918–1939, Wrocław 1998, s. 39–40. [wróć]
J. Szczepański, Wojna 1920 roku na Mazowszu i Podlasiu, Warszawa–Pułtusk 1995, s. 106. [wróć]
J. Beck, Ostatni raport, Warszawa 1987, s. 132. [wróć]