Konflikty narodowe i wewnętrzne w II Rzeczypospolitej - Lech Wyszczelski - ebook

Konflikty narodowe i wewnętrzne w II Rzeczypospolitej ebook

Lech Wyszczelski

4,2

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Dzieje II Rzeczypospolitej zostały dokładnie opisane przez polskich historyków. Z reguły badania dotyczą spraw politycznych, gospodarczych czy wojskowych. Dominuje opis dokonań, sukcesów, natomiast unika się ukazywania "mroczniejszych" obszarów dziejów II RP. Czy nie jest to zacieranie prawdy historycznej? Przecież w dwudziestoleciu międzywojennym odnotowywano nie tylko sukcesy, ale zachodziła też wydarzenia prowadzące do osłabienia bezpieczeństwa Polski, zarówno zewnętrznego, jak i wewnętrznego. Zaliczyć do nich można próby zamachów stanu, brutalną walką polityczną o władzę, strajki i wystąpienia brutalnie pacyfikowane przez siły porządkowe, działania niezgodne z ustawą zasadniczą, próby siłowej polonizacji mniejszości narodowych. Mieliśmy do czynienia także z inspiracją zewnętrzną zjawisk kryzysowych ze strony sąsiadów. W publikacji m.in. z którymi nie do końca były uregulowane sprawy graniczne, rewizjonistycznych dążeń Niemców.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 319

Oceny
4,2 (6 ocen)
3
2
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

Dzieje II Rze­czy­po­spo­li­tej czę­sto opi­sy­wane są przez pol­skich histo­ry­ków. Z reguły ich bada­nia doty­czą spraw poli­tycz­nych, gospo­dar­czych czy woj­sko­wych. W opra­co­wa­niach domi­nuje przed­sta­wia­nie doko­nań i suk­ce­sów, nato­miast unika się uka­zy­wa­nia ich bar­dziej „mrocz­nych” obsza­rów. Można odnieść wra­że­nie, że jest w tym pewne dąże­nie do skry­wa­nia mniej chlub­nej strony obli­cza pań­stwa, a w tym i ludzi nim kie­ru­ją­cych, jeśli doty­czy to spraw trud­nych, o któ­rych chcia­łoby się zapo­mnieć. Czy jed­nak nie jest to zacie­ra­nie prawdy histo­rycz­nej?

Tym­cza­sem prawda jest taka, że w dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wo­jen­nym odno­to­wy­wane były nie tylko suk­cesy, ale miały rów­nież miej­sce wyda­rze­nia osła­bia­jące bez­pie­czeń­stwo Pol­ski – i to nie tylko zewnętrzne, ale i wewnętrzne. Do tych dru­gich można zali­czyć próby (w tym jedną udaną) doko­na­nia zama­chów stanu, bru­talną, powo­du­jącą liczne ofiary walkę poli­tyczną o wła­dzę, strajki i wystą­pie­nia, bez­li­to­śnie pacy­fi­ko­wane przez siły porząd­kowe, a nie­kiedy i woj­sko. Ten nie­chlubny rejestr uzu­peł­nia gwał­ce­nie prawa (w tym także ustawy zasad­ni­czej), a także próby siło­wej polo­ni­za­cji mniej­szo­ści naro­do­wych.

Nie może jed­nak powstać wra­że­nie, że przy desta­bi­li­za­cji wewnętrz­nej pań­stwa udział miała tylko spo­łecz­ność pol­ska, pro­wa­dząca ostrą rywa­li­za­cję poli­tyczną w imię zaspa­ka­ja­nia wła­snych ambi­cji. Mie­li­śmy do czy­nie­nia także z zewnętrzną inspi­ra­cją sąsia­dów, z któ­rymi nie do końca ure­gu­lo­wa­li­śmy sprawy gra­niczne. Były w tym i rewi­zjo­ni­styczne dąże­nia Niem­ców, i poli­tyczne dzia­ła­nia Moskwy, zmie­rza­ją­cej do prze­nie­sie­nia fali rewo­lu­cji bol­sze­wic­kiej na bagne­tach Armii Czer­wo­nej do Europy zachod­niej – oczy­wi­ście przy wcze­śniej­szym poko­na­niu mili­tar­nym Pol­ski i zapro­wa­dze­niu w niej rzą­dów komu­ni­stycz­nych. W tym wypadku desta­bi­li­za­cja wewnętrzna słu­żyć miała uni­ce­stwie­niu nie­pod­le­głej i suwe­ren­nej Rze­czy­po­spo­li­tej. Wyko­rzy­sty­wano w tym celu liczne mniej­szo­ści naro­dowe oraz ich rady­ka­lizm w dąże­niu do uwol­nie­nia się od pol­skiej domi­na­cji. I tak Niemcy sta­wiali na ruch nacjo­na­li­stów ukra­iń­skich oraz wła­sną mniej­szość w Pol­sce, ZSRR – przede wszyst­kim na podatne na pro­pa­gandę bol­sze­wicką mniej­szo­ści żydow­ską i bia­ło­ru­ską, Czesi i Sło­wacy – na nacjo­na­li­stów ukra­iń­skich oraz przy­wód­ców innych naro­do­wo­ści o anty­pol­skim nasta­wie­niu, a także na wszyst­kich dysy­den­tów, Litwini – począt­kowo na opo­zy­cjo­ni­stów bia­ło­ru­skich, a następ­nie na wła­sną mniej­szość naro­dową. Nato­miast naj­bar­dziej rady­kalni Ukra­ińcy nie zanie­chali pla­nów utwo­rze­nia samo­stij­nej Ukra­iny.

II Rze­czy­po­spo­lita, osta­tecz­nie ukształ­to­wana tery­to­rial­nie po licz­nych woj­nach i powsta­niach, pro­wa­dzo­nych dla wyty­cze­nia jej gra­nic w latach 1918–1921, oraz po mię­dzy­na­ro­do­wym uzna­niu jej gra­nicy wschod­niej, co nastą­piło dopiero 15 marca 1923 r. – była pań­stwem wie­lo­na­ro­do­wym, z bli­sko trze­cią czę­ścią lud­no­ści nie­po­lskiej. Naj­więk­sze jej sku­pi­ska – doty­czy to Bia­ło­ru­si­nów i Ukra­iń­ców – zamiesz­ki­wały obszar nazy­wany Kre­sami Wschod­nimi. Były to tereny szcze­gól­nie podatne na dzia­ła­nia desta­bi­li­za­cyjne – w czę­ści inspi­ro­wane z zewnątrz, ale też i będące skut­kiem nie­za­do­wo­le­nia tychże mniej­szo­ści ze zna­le­zie­nia się pod pol­skim pano­wa­niem. Trzeba bowiem powie­dzieć otwar­cie, że pro­wa­dzona na tych tere­nach poli­tyka władz pol­skich wobec mniej­szo­ści naro­do­wych nastra­jała je wrogo do pol­sko­ści, co nie roko­wało pomyśl­nie na wypa­dek wojny z poten­cjal­nymi prze­ciw­ni­kami. Szcze­gól­nie groźny był rady­ka­lizm pro­pa­go­wany przez skraj­nych nacjo­na­li­stów ukra­iń­skich, korzy­sta­ją­cych ze wspar­cia nie­miec­kich służb spe­cjal­nych.

Ale nie tylko te nacje prze­ja­wiały nie­za­do­wo­le­nie z faktu zna­le­zie­nia się w gra­ni­cach pań­stwa pol­skiego; z pew­no­ścią nale­żała do nich rów­nież mniej­szość nie­miecka. Jej anty­pol­ska dzia­łal­ność ujaw­niła się szcze­gól­nie po obję­ciu wła­dzy w Niem­czech przez kie­ro­wa­nych przez Adolfa Hitlera nacjo­na­li­stów i ich jaw­nych żądań rewi­zjo­ni­stycz­nych, gło­szo­nych pod koniec lat trzy­dzie­stych XX wieku. Wów­czas i na tere­nie pol­skim nasi­liła się pene­tra­cja i dzia­łal­ność nie­miec­kich służb spe­cjal­nych – nie tylko oddzia­łu­ją­cych na miej­sco­wych Niem­ców i two­rzą­cych z nich zakon­spi­ro­wane komórki „V kolumny” z myślą o wspie­ra­niu Wehr­machtu w trak­cie wojny z Pol­ską, ale też inspi­ru­ją­cych do anty­pol­skich wystą­pień nacjo­na­li­stów ukra­iń­skich.

Ważne miej­sce w pró­bach desta­bi­li­za­cji sytu­acji wewnętrz­nej w Pol­sce odgry­wał także mię­dzy­na­ro­dowy ruch komu­ni­styczny, ste­ro­wany od 1919 r. przez umiej­sco­wioną w Moskwie Mię­dzy­na­ro­dówkę Komu­ni­styczną, i jego sto­sun­kowo nie­liczni zwo­len­nicy w Pol­sce (wśród nich naj­wię­cej komu­ni­stów rekru­to­wało się spo­śród licz­nej mniej­szo­ści żydow­skiej). Postawa lud­no­ści żydow­skiej (około 10% spo­łe­czeń­stwa), nie­pod­da­ją­cej się asy­mi­la­cji naro­do­wej, kul­tu­ro­wej i reli­gij­nej, na ogół daleka była od wspie­ra­nia idei umac­nia­nia pań­stwo­wo­ści pol­skiej. Z uwagi na swą pozy­cję eko­no­miczną i zdo­mi­no­wa­nie nie­któ­rych seg­men­tów życia gospo­dar­czego pań­stwa, lud­ność ta była nie­chęt­nie tole­ro­wana przez ogół spo­łe­czeń­stwa.

Jak już powie­dzie­li­śmy, II Rzecz­po­spo­lita była pań­stwem wie­lo­na­ro­do­wym, w któ­rym mniej­szo­ści sta­no­wiły bli­sko trze­cią część jej miesz­kań­ców. Lud­ność zamiesz­ku­jącą Kresy Wschod­nie two­rzyli przede wszyst­kim Ukra­ińcy i Bia­ło­ru­sini. Ci pierwsi byli nega­tyw­nie nasta­wieni do Pol­ski i jej władz, a obecny wśród nich silny prąd nacjo­na­li­styczny, pro­pa­gu­jący wizję „wiel­kiej Ukra­iny” powo­do­wał, że skrajni nacjo­na­li­ści pre­fe­ro­wali siłowe metody walki, z sil­nym akcen­tem na dzia­łal­ność dywer­syjną i sabo­ta­żową. Sta­no­wili oni naj­więk­sze zagro­że­nie dla sta­bi­li­za­cji wewnętrz­nej Pol­ski. Nato­miast Bia­ło­ru­sini, nie­ma­jący jesz­cze wyraź­nej toż­sa­mo­ści naro­do­wej, znaj­do­wali się pod sil­nym pro­pa­gan­do­wym oddzia­ły­wa­niem ide­olo­gii bol­sze­wic­kiej i także nie stro­nili od dywer­sji i sabo­tażu, ale głów­nie miało to miej­sce w pierw­szej poło­wie lat dwu­dzie­stych XX wieku. Z kolei Niemcy swój nie­chętny sto­su­nek do Pol­ski ujaw­niali w całym dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wo­jen­nym, zazna­cza­jąc swą odręb­ność naro­dową poprzez tro­skę o zacho­wa­nie czy­sto­ści swej rasy, a od czasu obję­cia wła­dzy w Niem­czech przez Hitlera – kon­cen­tru­jąc uwagę na spra­wach eko­no­micz­nych. Rów­nież od tego momentu, popie­ra­jąc rewi­zjo­nizm w jego wyda­niu, czy­nili wie­lo­płasz­czy­znowe przy­go­to­wa­nia na wypa­dek wojny pol­sko-nie­miec­kiej. Od jesieni 1938 r. to wła­śnie oni sta­no­wili naj­więk­sze zagro­że­nie dla sta­bil­no­ści pań­stwa pol­skiego poprzez orga­ni­zo­wa­nie się w ramach V kolumny.

Odrębną grupę sta­no­wiła lud­ność żydow­ska, zupeł­nie nie­pod­da­jąca się asy­mi­la­cji i gene­ral­nie nie­chętna wobec pań­stwo­wo­ści pol­skiej. Lud­ność ta, a szcze­gól­nie jej war­stwy naj­bied­niej­sze, sil­nie sym­pa­ty­zo­wały z ide­olo­gią komu­ni­styczną.

To były naj­sil­niej­sze grupy naro­dowe i jed­no­cze­śnie naj­istot­niej­szy czyn­nik, mogący desta­bi­li­zo­wać sytu­ację wewnętrzną Pol­ski i osła­biać jej bez­pie­czeń­stwo zewnętrzne.

Jak już wspo­mnie­li­śmy, inspi­ra­cje dla waśni naro­do­wych widzieć należy także w czyn­ni­kach zewnętrz­nych, w tym ze strony sąsia­dów Pol­ski. Naj­więk­sze zagro­że­nie sta­no­wiła postawa Moskwy i Ber­lina, zain­te­re­so­wa­nych znik­nię­ciem Pol­ski z map świata. Posta­ramy się wyka­zać, że rów­nie nie­bez­pieczna była postawa Pragi i Kowna, finan­su­ją­cych śro­do­wi­ska gotowe desta­bi­li­zo­wać Pol­skę.

Sprawą odrębną jest sto­su­nek władz pol­skich do mniej­szo­ści naro­do­wych. Poli­tyka roz­wią­zań siło­wych – w tym w spra­wach asy­mi­la­cyj­nych czy też w ogra­ni­cza­niu dostępu do rodzi­mej kul­tury i oświaty oraz prawa do zrze­szeń – z pew­no­ścią nie łago­dziła następstw wzbu­rze­nia; tyle tylko, że część śro­do­wisk z tej grupy nie zamie­rzała korzy­stać z takich przy­wi­le­jów, wręcz je zwal­cza­jąc jako szko­dzą­cych ich spra­wie dale­ko­sięż­nych pla­nów ode­rwa­nia tych nacji od Pol­ski.

Czy tylko inspi­ra­cja z zewnątrz oraz miej­scowe mniej­szo­ści naro­dowe odpo­wia­dały za desta­bi­li­za­cję wewnętrzną II Rze­czy­po­spo­li­tej? Nie tylko one. Otóż szcze­gól­nie ważną rolę odgry­wała walka poli­tyczna mię­dzy par­tiami i stron­nic­twami rzą­do­wymi (nie­kiedy zaś mię­dzy całymi obo­zami poli­tycz­nymi), a jej celem było spra­wo­wa­nie wła­dzy w pań­stwie. Naj­więk­sza rywa­li­za­cja miała miej­sce w kon­fron­ta­cji sana­cji – jako obozu poli­tycz­nego, sku­pio­nego wokół marsz. Józefa Pił­sud­skiego – z par­tiami i stron­nic­twami, wyzna­ją­cymi demo­kra­cję w jej wizji bur­żu­azyjno-demo­kra­tycz­nego sys­temu spra­wo­wa­nia wła­dzy. Wpro­wa­dze­nie w Pol­sce sys­temu wła­dzy auto­ry­tar­nej po zama­chu majo­wym 1926 r., zaś po 1935 r. pla­nów marsz. Edwarda Śmi­głego-Rydza, dążą­cego do sys­temu tota­li­tar­nego z jedną tylko par­tią poli­tyczną – spo­wo­do­wało roz­po­czę­cie ostrej walki poli­tycz­nej, z nie­prze­strze­ga­niem przez obóz wła­dzy demo­kra­tycz­nych stan­dar­dów, a nawet zapi­sów obo­wią­zu­ją­cej kon­sty­tu­cji. Nie­kiedy walka ta znacz­nie wykra­czała poza stan­dardy poli­tyczne, przyj­mu­jąc ostre formy bru­tal­nej kon­fron­ta­cji fizycz­nej, z licz­nymi ofia­rami ludz­kimi.

Wspo­mnieć należy także o błę­dach w nie­któ­rych obsza­rach poli­tyki zagra­nicz­nej, a przede wszyst­kim w pro­wa­dzo­nej poli­tyce wschod­niej, w któ­rej domi­no­wał prze­rost ambi­cji, w niczym nie­przy­sta­ją­cych do pozy­cji gospo­dar­czej i zna­cze­nia mię­dzy­na­ro­do­wego Pol­ski. Kry­tycz­nie oce­nić należy poli­tykę pro­wa­dzoną wobec Cze­cho­sło­wa­cji – z tym że odpo­wie­dzial­nymi za stan tych sto­sun­ków czy­nić należy soli­dar­nie poli­ty­ków z obu państw. Nie­wielką pocie­chę może nato­miast sta­no­wić fakt, że na krótko przed napa­ścią Nie­miec na Pol­skę we wrze­śniu 1939 r. udało się unor­mo­wać sto­sunki z Litwą.

W powyż­szych uwa­run­ko­wa­niach nie­mal cały okres dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­nego cha­rak­te­ry­zo­wał się napiętą sytu­acją zewnętrzną oraz zna­czą­cymi nie­po­ko­jami spo­łecz­nymi, desta­bi­li­zu­ją­cymi sytu­ację w kraju. Nie był to czyn­nik sprzy­ja­jący likwi­da­cji jego zaco­fa­nia eko­no­micz­nego i korzyst­nie wpły­wa­jący na poziom bez­pie­czeń­stwa zewnętrz­nego.

Niniej­sze opra­co­wa­nie pre­zen­tuje naj­waż­niej­sze dąże­nia, które podej­mo­wano dla sta­bi­li­za­cji wewnętrz­nej i zewnętrz­nej pań­stwa pol­skiego w dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wo­jen­nym. Pod­kreślmy, że cho­dzi tu o dzia­ła­nia naj­waż­niej­sze – bowiem nie zostały odno­to­wane i inne, drob­niej­sze, nie­ma­jące zna­cze­nia w odnie­sie­niu do funk­cjo­no­wa­nia pań­stwa jako jed­no­li­tego orga­ni­zmu pań­stwo­wego. Popu­lar­no­nau­kowy cha­rak­ter tej książki podyk­to­wany jest – z jed­nej strony – zapo­trze­bo­wa­niem czy­tel­ni­czym na ten cha­rak­ter opra­co­wań histo­rycz­nych, z dru­giej zaś – lep­szą przy­swa­jal­no­ścią pre­zen­to­wa­nych tu wyda­rzeń. Są one przed­sta­wione w spo­sób budzący więk­szą cie­ka­wość, niż mogłoby zapew­nić opra­co­wa­nie o ambi­cjach nauko­wych – ale też nie zmy­ślo­nych, lecz opar­tych na źró­dłach i innych doku­men­tach oraz na wyko­rzy­sta­niu repre­zen­ta­tyw­nej lite­ra­tury. W związku z tym przy dobo­rze lite­ra­tury zostały tu wyko­rzy­stane tego wła­śnie typu pozy­cje, z innych zaś zaczerp­nięto tylko krót­kie infor­ma­cje lub ogra­ni­czono się do zale­d­wie odno­to­wa­nia zda­rzeń. Zatem reguły wydaw­ni­cze tako­wych publi­ka­cji powo­dują mini­ma­li­za­cję posłu­gi­wa­nia się apa­ra­tem nauko­wym (przy­pisy), jak też umiesz­cza­niem tylko wyse­lek­cjo­no­wa­nej biblio­gra­fii.

1. Tra­giczny rok 1922

Już w pierw­szych dniach funk­cjo­no­wa­nia wol­nej Pol­ski w krę­gach komu­ni­stycz­nych powstała myśl prze­pro­wa­dze­nia zama­chu stanu dla obję­cia przez nich rzą­dów. Była nim zagro­żona War­szawa, i to już w trze­ciej deka­dzie listo­pada 1918 r. Zada­nie zabez­pie­cze­nia sto­licy przed zaku­sami pew­nych sił poli­tycz­nych otrzy­mał od Tym­cza­so­wego Naczel­nika Pań­stwa, a jed­no­cze­śnie Naczel­nego Wodza WP, Józefa Pił­sud­skiego – dowódca sto­łecz­nego Okręgu Gene­ral­nego, gen. Kazi­mierz Sosn­kow­ski, który nie­zwłocz­nie przed­się­wziął odpo­wied­nie kroki zapo­bie­gaw­cze.

Roz­po­zna­nie wska­zy­wało, iż dzia­ła­nia zama­chow­ców mogą roz­po­cząć się w nocy z 23 na 24 listo­pada 1918 r.; dla­tego też dowódca Okręgu Gene­ral­nego War­szawa zarzą­dził dla sto­łecz­nego gar­ni­zonu nad­zwy­czajne środki alar­mowe. Do wystą­pień wpraw­dzie nie doszło, ale zagro­że­nie nimi było realne, zaś przed­się­wzię­cia pro­fi­lak­tyczne zasto­so­wane przez gen. Sosn­kow­skiego – sku­teczne.

Z kolei na początku 1919 r. pra­wica pla­no­wała drogą zama­chu stanu oba­lić rząd Jędrzeja Mora­czew­skiego i objąć wła­dzę. Nocą z 4 na 5 stycz­nia 1919 r. przy­stą­piono do reali­za­cji tego planu, korzy­sta­jąc ze wspar­cia kie­row­nika Biura Wywia­dow­czego Mini­ster­stwa Spraw Wewnętrz­nych, Mie­czy­sława Skru­dlika. I tym razem była to akcja nie­udana.

W marcu 1921 r. miały w Pol­sce miej­sce dwa bar­dzo ważne dla jej poko­jo­wego funk­cjo­no­wa­nia wyda­rze­nia. 17 marca 1921 r. uchwa­lona została kon­sty­tu­cja, okre­śla­jąca ustrój Pol­ski jako pań­stwa bur­żu­azyjno-demo­kra­tycz­nego. Naj­wyż­szą wła­dzę zwierzch­nią spra­wo­wać miał pre­zy­dent, lecz fak­tycz­nie decy­du­jącą rolę odgry­wał dwu­izbowy par­la­ment (sejm, senat). Wpraw­dzie pre­zy­dent na mocy oma­wia­nej ustawy zasad­ni­czej był zwierzch­ni­kiem sił zbroj­nych w cza­sie pokoju, ale jego upraw­nie­nia pod­le­gały licz­nym ogra­ni­cze­niom na rzecz sejmu. To mini­ster spraw woj­sko­wych, a nie pre­zy­dent, odpo­wia­dał przed sej­mem za cało­kształt spraw doty­czą­cych kie­row­nic­twa woj­sko­wego, a ponadto za akty zwią­zane z dowo­dze­niem w cza­sie wojny.

Naj­waż­niej­sze upraw­nie­nia do kie­ro­wa­nia siłami zbroj­nymi w cza­sie pokoju, a także realny wpływ na zasad­ni­cze decy­zje w pro­wa­dze­niu wojny kon­sty­tu­cja z 17 marca 1921 r. przy­zna­wała mini­strowi spraw woj­sko­wych. Do tego nie pre­cy­zo­wała ona, kto może spra­wo­wać ten urząd: woj­skowy czy cywil. W usta­wie tej zapisy doty­czące sta­tusu Woj­ska Pol­skiego, orga­ni­za­cji kie­row­nic­twa na szcze­blu cen­tral­nym oraz kie­ro­wa­nia nim pod­czas pokoju i wojny były mało pre­cy­zyjne – stąd spo­tkały się z powszechną kry­tyką, zwłasz­cza ze strony Pił­sud­skiego i jego obozu poli­tycz­nego. Zarzu­cano jej nie­pre­cy­zyj­ność i ogól­ni­ko­wość zapisu, regu­lu­ją­cego zwierzch­ność nad siłami zbroj­nymi w cza­sie pokoju, a zwłasz­cza w cza­sie wojny. Ze szcze­gólną kry­tyką spo­tkał się brak posta­no­wień co do wyzna­cze­nia w cza­sie pokoju osoby odpo­wie­dzial­nej za przy­go­to­wy­wa­nie Woj­ska Pol­skiego do wojny. Kry­ty­ko­wano także usta­lone w kon­sty­tu­cji zależ­no­ści i rela­cje mię­dzy par­la­men­tem, rzą­dem i naczel­nymi wła­dzami woj­skowymi w okre­sie wojny. Doma­gano się zwłasz­cza, by Naczelny Wódz w tym cza­sie nie pod­le­gał mini­strowi spraw woj­sko­wych.

Ana­li­zo­wana ustawa zasad­ni­cza w spo­sób jed­no­znaczny przy­zna­wała klu­czową rolę sej­mowi, a to ozna­czać mogło nie­sta­bil­ność rzą­dów, uza­leż­nio­nych od bie­żą­cych fluk­tu­acji poli­tycz­nych. Ozna­czało to pry­mat par­la­mentu nad wła­dzą wyko­naw­czą. W tym pierw­szym, głos naj­waż­niej­szy uzy­skały par­tie i stron­nic­twa poli­tyczne. Wpro­wa­dzony został sys­tem rzą­dów par­la­men­tarno-gabi­ne­to­wych. Radę Mini­strów mia­no­wał pre­zy­dent, ale tylko wów­czas, gdy miała ona więk­szość par­la­men­tarną. On także mia­no­wał i odwo­ły­wał pre­miera, a na jego wnio­sek mini­strów; obsa­dzał też naj­waż­niej­sze urzędy pań­stwowe i woj­skowe.

Pił­sud­ski z wiel­kimi opo­rami i nie bez walki zgo­dził się na uszczu­ple­nie jego pre­ro­ga­tyw, wyni­ka­ją­cych z zapi­sów kon­sty­tu­cyj­nych. Drogą fak­tów doko­na­nych, korzy­sta­jąc z prze­dłu­ża­ją­cej się pro­ce­dury wyboru pre­zy­denta RP, jako Naczel­nik Pań­stwa i Naczelny Wódz wyda­wał dekrety, wykra­cza­jące poza usta­le­nia ustawy zasad­ni­czej. Szcze­gól­nie istotne zna­cze­nie dla funk­cjo­no­wa­nia poko­jo­wych struk­tur woj­ska miał jego dekret z 4 paź­dzier­nika 1921 r. o zasa­dach współ­pracy mini­stra spraw woj­sko­wych ze Ści­słą Radą Wojenną. Wpro­wa­dzał on zapis, że mini­ster spraw woj­sko­wych powi­nien zasię­gać w waż­nych spra­wach orga­ni­za­cyj­nych i mobi­li­za­cyj­nych opi­nii tejże Rady. Uznać to można za dualizm w kie­ro­wa­niu woj­skiem w okre­sie pokoju, bowiem takowe prawo zastrze­żone zostało nie tylko dla mini­stra spraw woj­sko­wych, ale i prze­wod­ni­czą­cego Ści­słej Rady Wojen­nej, co wykra­czało poza usta­le­nia ustawy zasad­ni­czej. Do tego mini­ster spraw woj­sko­wych zobli­go­wany został do respek­to­wa­nia uchwał Rady, pod­czas gdy był on for­mal­nym prze­ło­żo­nym gene­ra­łów wcho­dzą­cych w jej skład. Ozna­czało to, że woj­sko w cza­sie pokoju miało dwa ośrodki decy­zyjne: Mini­ster­stwo Spraw Woj­sko­wych (MSWojsk.) i Ści­słą Radę Wojenną.

W 1921 r. zaszło jesz­cze jedno bar­dzo ważne dla poko­jo­wej koeg­zy­sten­cji Pol­ski wyda­rze­nie: 18 marca tegoż roku w Rydze pod­pi­sany został pokój z Rosją Radziecką. Koń­czył on krwawą wojnę lat 1919–1920, w któ­rej pol­skie zwy­cię­stwo mili­tarne odda­lało groźbę sowie­ty­za­cji i znie­wo­le­nia Pol­ski. Tym samym roz­po­częła ona okres swego poko­jo­wego funk­cjo­no­wa­nia.

Powyż­sze ure­gu­lo­wa­nia wyma­gały wyło­nie­nia nowych naj­wyż­szych władz w pań­stwie. Prze­cią­gały się decy­zje w spra­wie wyboru pre­zy­denta. 27 maja 1921 r.podał się do dymi­sji nie­dy­spo­nu­jący więk­szo­ścią w par­la­men­cie rząd Win­cen­tego Witosa. Naczel­nik Pań­stwa Pił­sud­ski wpraw­dzie nie przy­jął tej dymi­sji, ale gabi­net osta­tecz­nie ustą­pił 13 wrze­śnia tego samego roku.

Przez kraj prze­ta­czały się nie­po­koje spo­łeczne, zwią­zane z bar­dzo trudną sytu­acją gospo­dar­czą. Sejm uchwa­lił ustawę o dani­nie przy­mu­so­wej, pobie­rano poda­tek od wzbo­ga­ce­nia wojen­nego, ale nie uzdro­wiło to finan­sów pań­stwa. Trwały prze­si­le­nia gabi­ne­towe. Pił­sud­ski ostro kry­ty­ko­wał funk­cjo­no­wa­nie kolej­nych gabi­ne­tów. Walkę zaostrzał ter­min wybo­rów par­la­men­tar­nych.

Coraz więk­sze wpływy zyski­wała Naro­dowa Demo­kra­cja, zaś Pił­sud­skiego popie­rały ugru­po­wa­nia lewicy i cen­trum. Żadna ze stron w ist­nie­ją­cej kon­fi­gu­ra­cji poli­tycz­nej nie była zdolna do prze­ję­cia steru rzą­dów. Wów­czas zwró­cono się do Pił­sud­skiego, by sko­rzy­stał z ini­cja­tywy powo­ła­nia szefa rządu. Ten wska­zał na Artura Śli­wiń­skiego, który jed­nak szybko zastą­piony został przez desy­gno­wa­nego z woli pra­wicy Woj­cie­cha Kor­fan­tego. Dopro­wa­dziło to do zaostrze­nia walki poli­tycz­nej, pro­wa­dzo­nej pomię­dzy Pił­sud­skim a Naro­dową Demo­kra­cją. W wyniku zmian w koali­cjach sej­mo­wych ponow­nie popro­szono Pił­sud­skiego o wska­za­nie kan­dy­data na pre­miera. Ten wska­zał osobę Juliana Nowaka. Trwa­jące dwa mie­siące prze­si­le­nie rzą­dowe cza­sowo zostało zaże­gnane.

W mię­dzy­cza­sie jed­nak dra­ma­tycz­nie pogor­szyła się sytu­acja eko­no­miczna i finan­sowa pań­stwa, zna­cząco wzro­sło bez­ro­bo­cie. Nie udało się zaha­mo­wać ogrom­nej infla­cji. Wybu­chały liczne strajki.

Akty­wi­zo­wała się rady­kalna pra­wica, zachę­cona doj­ściem do wła­dzy we Wło­szech w 1922 r. faszy­stów Benito Mus­so­li­niego. Utwo­rzona została nie­le­galna faszy­zu­jąca orga­ni­za­cja Pogo­to­wie Patrio­tów Pol­skich, kie­ro­wana przez Jana Pęko­sław­skiego, z udzia­łem nawet wyso­kich rangą woj­sko­wych (m.in. gen. Sta­ni­sław Szep­tycki i gen. Jan Wro­czyń­ski) i funk­cjo­na­riu­szy Poli­cji Pań­stwo­wej.

We wrze­śniu 1922 r. zakoń­czył pracę Sejm Usta­wo­daw­czy. Roz­po­częły się przy­go­to­wa­nia do wybo­rów par­la­men­tar­nych. Z uwagi na koszty kam­pa­nii wybor­czej, prze­wagę zaczy­nała uzy­ski­wać pra­wica, popie­rana przez kler kato­licki. Coraz bar­dziej uak­tyw­niać się zaczęła też skrajna lewica, inspi­ro­wana przez Mię­dzy­na­ro­dówkę Komu­ni­styczną. W sierp­niu 1922 r. utwo­rzyła ona pół­le­galny Zwią­zek Pro­le­ta­riatu Miast i Wsi, na który spa­dły dotkliwe repre­sje za pro­wa­dzoną rewo­lu­cyjną pro­pa­gandę i agi­ta­cję. Nie­pewna w wybo­rach była postawa lud­no­ści ukra­iń­skiej z Gali­cji Wschod­niej, prze­ciw­nej pol­skiemu pano­wa­niu, choć wła­dze pol­skie bar­dzo sta­rały się zachę­cić ją tak do uczest­nic­twa w wybo­rach, jak i do popie­ra­nia pol­skich kan­dy­da­tów.

W prze­pro­wa­dzo­nych 5 listo­pada wybo­rach par­la­men­tar­nych naj­wię­cej gło­sów uzy­skała pra­wica (29%), lewica (25%), cen­trum (24%) oraz mniej­szo­ści naro­dowe (22%). Więk­szość uzy­skał blok pra­wi­cowo-cen­trowy. Nie­po­ko­ją­cym sygna­łem był suk­ces wybor­czy kan­dy­da­tów spo­śród mniej­szo­ści naro­do­wych (np. na Woły­niu uzy­skali oni popar­cie 80% wybor­ców). Mogło to być zapo­wie­dzią ich anty­pol­skich wystą­pień także w par­la­men­cie.

Wybrany w listo­pa­dzie 1922 r. sejm I kaden­cji od początku stał się obiek­tem kry­tyki marsz. Pił­sud­skiego. Uwa­żał on, że jego posło­wie nie znają w ogóle pro­ble­ma­tyki woj­ska i obron­no­ści kraju, pod­czas gdy głos decy­du­jący w spra­wach funk­cjo­no­wa­nia woj­ska rów­nież nale­żał do par­la­mentu.

Sto­sun­kowo ogra­ni­czona wła­dza pre­zy­denta przy wszech­wła­dzy sejmu spo­wo­do­wały, że marsz. Pił­sud­ski zre­zy­gno­wał z ubie­ga­nia się o wybór na urząd pre­zy­denta, a ponadto za wszelką cenę dążył do ogra­ni­cze­nia roli par­la­mentu w oddzia­ły­wa­niu na Woj­sko Pol­skie. Czy­nił także sta­ra­nia o prze­dłu­że­nie okresu przy­go­to­wań do wyboru głowy pań­stwa, korzy­sta­jąc z przy­słu­gu­ją­cych mu w tym cza­sie pre­ro­ga­tyw Naczel­nika Pań­stwa.

Osta­tecz­nie zawią­zana została koali­cja par­la­men­tarna Chjeno-Pia­sta, która dopro­wa­dziła do wyboru na mar­szałka sejmu Macieja Rataja – przed­sta­wi­ciela Pol­skiego Stron­nic­twa Ludo­wego (PSL) „Piast”, nato­miast na mar­szałka senatu kan­dy­data pra­wicy – Woj­cie­cha Trąmp­czyń­skiego.

Następ­nym polem rywa­li­za­cji miał być wybór pre­zy­denta. W tym wypadku zarówno pra­wica, jak i lewica par­la­men­tarna wska­zy­wały na Pił­sud­skiego, ten jed­nak odmó­wił kan­dy­do­wa­nia z poda­nych już przy­czyn. Odmów było wię­cej, bowiem odmó­wił i Roman Dmow­ski – i to wobec pro­po­zy­cji jego wła­snej par­tii. Osta­tecz­nie kan­dy­da­tem pra­wicy został Mau­rycy hr Zamoy­ski, zaś PSL „Piast” wysu­nęło Sta­ni­sława Woj­cie­chow­skiego, PSL „Wyzwo­le­nie – Gabriela Naru­to­wi­cza, Pol­ska Par­tia Socja­li­styczna (PPS) – Igna­cego Daszyń­skiego, a mniej­szo­ści naro­dowe – prof. Jana Bau­do­uina de Cour­te­ne­aya.

W czte­rech kolej­nych turach gło­so­wań naj­wię­cej gło­sów uzy­ski­wał Zamoy­ski, ale w pią­tym, decy­du­ją­cym gło­so­wa­niu wybrany został nie­spo­dzie­wa­nie Gabriel Naru­to­wicz. Spo­wo­do­wało to wręcz wście­kłość pra­wicy i roz­po­czę­cie przez nią nie­prze­bie­ra­ją­cej w środ­kach walki prze­ciwko temu wybo­rowi. Roz­po­częła się ona już pod­czas decy­du­ją­cej tury wybo­rów na sali par­la­mentu, a następ­nie została prze­nie­siona na ulice. Demon­stro­wano przede wszyst­kim w War­sza­wie, a czy­niła to głów­nie endecka mło­dzież stu­dencka i inni liczni zwo­len­nicy tego kie­runku poli­tycz­nego. Demon­stro­wano i w dru­gim dniu po wybo­rach, sta­ra­jąc się zablo­ko­wać drogę powo­zowi wio­zą­cemu wybra­nego pre­zy­denta z Bel­we­deru do sejmu oraz obrzu­ca­jąc pojazd róż­nymi przed­mio­tami.

Zasta­na­wia­jący w tym wszyst­kim był zupełny brak inter­wen­cji poli­cji, o czym wspo­mina histo­ryk, prof. Andrzej Misiuk. Doty­czyć to miało zarówno jej postawy w wybo­rach pre­zy­denc­kich, jak i bier­no­ści wobec agre­syw­nego dzia­ła­nia bojó­wek endec­kich pod­czas aktu gło­so­wa­nia nad wybo­rem Naru­to­wi­cza w sej­mie. Poli­cja dzia­łała bar­dzo opie­szale rów­nież pod­czas ofi­cjal­nych wystą­pień pre­zy­denta Naru­to­wi­cza, zakłó­ca­nych bru­tal­nie przez endecką mło­dzież.

Zda­niem prof. Misiuka, poli­cja ponosi rów­nież odpo­wie­dzial­ność za nie­za­pew­nie­nie pre­zy­den­towi bez­pie­czeń­stwa oso­bi­stego, co miało swój tra­giczny sku­tek w postaci jego zabój­stwa, doko­na­nego 16 grud­nia 1922 roku1. Per­so­nal­nie odpo­wie­dzial­nym za to był komi­sarz Hen­ryk Gostyń­ski, utrzy­mu­jący nie­le­galne kon­takty z Pogo­to­wiem Pol­skich Patrio­tów. Bojówki endec­kie blo­ko­wały też dostęp do gma­chu sejmu nie­któ­rym posłom, któ­rym na pomoc pospie­szyli wów­czas robot­nicy. Padły strzały, zgi­nął jeden robot­nik, a kil­ku­na­stu było ran­nych. Dopiero to spo­wo­do­wało inter­wen­cję sił porząd­ko­wych.

W pra­sie pra­wi­co­wej roz­po­częto nagonkę prze­ciwko Naru­to­wi­czowi twier­dze­niami, że nie jest Pola­kiem, a wybór zawdzię­cza posłom z mniej­szo­ści naro­do­wych. Stron­nic­twa pra­wi­cowe zgru­po­wane w bloku „Chjena” odmó­wiły popar­cia rzą­dowi, powo­ła­nemu przez Gabriela Naru­to­wi­cza.

Wyda­rze­nia poli­tyczne z grud­nia 1922 r. wstrzą­snęły Pol­ską. Zwią­zany z wybo­rem Gabriela Naru­to­wi­cza na pierw­szego pol­skiego pre­zy­denta kry­zys poli­tyczny zaostrzał się coraz bar­dziej. Gene­rał dyw. Wła­dy­sław Sikor­ski, peł­niący wów­czas funk­cję szefa Sztabu Gene­ral­nego Woj­ska Pol­skiego, sta­rał się z jed­nej strony izo­lo­wać woj­sko od roz­gry­wek poli­tycznych, z dru­giej zaś w taj­nym roz­ka­zie z 12 grud­nia 1922 r. wska­zy­wał: „Woj­sko jest orga­nem Rządu. Nie działa samo­rzut­nie, jest gotowe wystą­pić na każde wezwa­nie władz rzą­do­wych – jako stróż porządku praw­nego, spo­koju wewnętrz­nego i publicz­nego bez­pie­czeń­stwa”2.

Pił­sud­ski, jako urzę­du­jący jesz­cze Naczel­nik Pań­stwa, żądał od sejmu nad­zwy­czaj­nych peł­no­moc­nictw dla uspo­ko­je­nia „ulicy”. Wska­zy­wał na groźbę przy­go­to­wy­wa­nego przez Naro­dową Demo­kra­cję zama­chu stanu, ostrze­ga­jąc przed kontr­ak­cją swo­ich zwo­len­ni­ków.

Powyż­sze zabu­rze­nia nie wpły­nęły na ofi­cjalne zaprzy­się­że­nie Naru­to­wi­cza na pre­zy­denta. Tym­cza­sem nastą­piła dal­sza eska­la­cja wystą­pień prze­ciwko niemu, ste­ro­wa­nych przez sto­wa­rzy­sze­nie „Roz­wój”, w któ­rym kie­row­ni­czą rolę odgry­wali posło­wie endeccy Dymow­ski i Ilski oraz gen. broni Józef Hal­ler. Gło­szone tam były hasła faszy­stow­skie, soli­da­ry­zu­jące się z prze­ję­ciem wła­dzy we Wło­szech przez Mus­so­li­niego.

Tym­cza­sem Naru­to­wicz wyka­zy­wał wolę poro­zu­mie­nia się ze wszyst­kimi – w tym także z przed­sta­wi­cie­lami pra­wicy, powo­łu­jąc rząd poza­par­la­men­tarny na czele z Ludwi­kiem Darow­skim. Nowo wybrany pre­zy­dent pro­po­no­wał tekę mini­stra spraw zagra­nicz­nych swemu naj­groź­niej­szemu kontr­kan­dy­da­towi w wybo­rach pre­zy­denc­kich, hr. Zamoy­skiemu. Nie zneu­tra­li­zo­wało to nagonki, jaką pro­wa­dziła na jego osobę pra­wica.

Dra­ma­tyczne wyda­rze­nia nastą­piły 16 grud­nia 1922 r., po przy­by­ciu Naru­to­wi­cza do „Zachęty” na otwar­cie przy­go­to­wa­nej tam wystawy. Pre­zy­dent, pozba­wiony jakiej­kol­wiek ochrony oso­bi­stej ze strony poli­cji, został „z zimną krwią” zastrze­lony przez endeka Eli­giu­sza Nie­wia­dom­skiego.

Jed­nakże nawet mord na pre­zy­den­cie nie uspo­koił nastro­jów wywo­ła­nych przez pra­wicę. Poli­cja w dal­szym ciągu nie prze­ja­wiała ini­cja­tywy w uśmie­rza­niu tych nastro­jów. Zabójca został wpraw­dzie ska­zany na śmierć, ale pra­wica glo­ry­fi­ko­wała jego czyn, roz­ta­cza­jąc wokół jego sprawcy nimb patrioty i męczen­nika. Co wię­cej, moralni sprawcy tego gwałtu nie zostali pocią­gnięci do kar­nej odpo­wie­dzial­no­ści.

Sytu­acja poli­tyczna stała się już tak poważna, że wyma­gała rady­kal­nego roz­wią­za­nia. Szef Sztabu Gene­ral­nego WP, gen. Wła­dy­sław Sikor­ski, już 16 grud­nia 1922 r. wydał wezwa­nie, w któ­rym napi­sał m.in.:

„Ojczy­zna jest zhań­biona mor­dem i stoi w obli­czu anar­chji, a sąsiad czyha na moment jej sła­bo­ści. Z czcią uchy­la­jąc czoła przed pole­głym w walce o prawo i Kon­sty­tu­cję Pre­zy­den­tem, wzy­wam was do spo­koju, zim­nej krwi, żela­znej dys­cy­pliny i goto­wo­ści do obrony maje­statu Rze­czy­po­spo­li­tej i Jej praw”3.

Wynika z tego, że nie wyklu­czał on uży­cia woj­ska dla zapro­wa­dze­nia porządku i spo­koju w kraju. Wyka­zał w tym prze­ło­mo­wym momen­cie zde­cy­do­wa­nie, i to pomimo tra­wią­cej go cho­roby.

Wrze­nie na uli­cach War­szawy po tym wyda­rze­niu nie tylko nie ustało, ale zaczęło przy­bie­rać coraz bar­dziej rady­kalny cha­rak­ter. Powsta­wały różne plany poli­tycz­nego wyko­rzy­sta­nia śmierci pre­zy­denta. Ini­cja­tywa na­dal nale­żała do Stron­nic­twa Naro­do­wego, ale jak się okaże – nie tylko do niego.

W histo­rio­gra­fii poja­wiły się hipo­tezy, że zwo­len­nicy marsz. Pił­sud­skiego mieli plany wyko­rzy­sta­nia tych nastro­jów spo­łecz­nych do zapew­nie­nia swemu przy­wódcy pełni wła­dzy w pań­stwie pod pre­tek­stem zapro­wa­dze­nia porządku4. Czy on sam godził się wów­czas na takie roz­wią­za­nie? Wszystko wska­zuje na to, że go nie akcep­to­wał.

Zamysł udzie­le­nia pomocy Pił­sud­skiemu w obję­ciu pełni wła­dzy w pań­stwie (unie­moż­li­wiała to Kon­sty­tu­cja z 17 marca 1921 r.) roz­pa­try­wany był przez grupę jego naj­bliż­szych współ­pra­cow­ni­ków zimą 1922 r., pod­czas wyboru pre­zy­denta RP i akcji pro­wa­dzo­nej przez ende­cję, prą­cej do roz­wią­zań poza­kon­sty­tu­cyj­nych. Woj­skowi zwo­len­nicy Pił­sud­skiego 16 grud­nia 1922 r. odbyli spo­tka­nie w sie­dzi­bie Oddziału II Sztabu Gene­ral­nego z udzia­łem aktu­al­nego szefa tej komórki, ppłk. Igna­cego Matu­szew­skiego, posła ppłk. Bogu­sława Mie­dziń­skiego, a także ppłk. Adama Koca, ppłk. Kon­rada Libic­kiego, ppłk. Kazi­mie­rza Sta­mi­row­skiego, ppłk. Igna­cego Boer­nera, mjr. W. Wło­sko­wi­cza, mjr. Hen­ryka Flo­jara-Rejch­mana i innych ofi­ce­rów. Na spo­tka­niu pod­jęto decy­zję o „wsz­czę­ciu bli­żej nie dopre­cy­zo­wa­nej akcji, która zapewne miała na celu wyko­rzy­sta­nie powsta­łej po śmierci Naru­to­wi­cza próżni poli­tycz­nej, i obję­cia wła­dzy przez Józefa Pił­sud­skiego”5. Grupa ta miała, według wła­snej ini­cja­tywy – opie­ra­jąc się na wspo­mnie­niach Bogu­sława Mie­dziń­skiego – przez całą noc z 16 na 17 grud­nia 1922 r. prze­jąć na sie­bie „funk­cje rządu”, obsa­dzać przez ofi­ce­rów budynki klu­czo­wych insty­tu­cji pań­stwo­wych i woj­sko­wych, opa­no­wać cen­trale tele­fo­niczne oraz utrzy­my­wać kon­takt z admi­ni­stra­cją tere­nową szcze­bla woje­wódz­kiego.

Ist­nieją także nie­per­so­ni­fi­ko­wane suge­stie, że obóz pił­sud­czy­kow­ski miał zamiar wyko­rzy­stać „pustkę”, powstałą na szcze­blach wła­dzy po śmierci pre­zy­denta – poprzez prze­pro­wa­dze­nie „akcji kar­nej” w wyko­na­niu war­szaw­skiej orga­ni­za­cji PPS, wspie­ra­nej przez byłych „bojow­ców” z Pol­skiej Orga­ni­za­cji Woj­sko­wej6. Pre­tek­stem do niej miał być pogrzeb robot­nika zastrze­lo­nego przez pra­wi­co­wych bojów­ka­rzy pod­czas prze­jazdu Naru­to­wi­cza na akt zaprzy­się­że­nia w sej­mie w dniu 11 grud­nia 1922 r. Miał to być rze­komo pre­tekst do prze­ję­cia wła­dzy przez Mar­szałka i jego obóz poli­tyczny. Suge­ro­wano rów­nież, że Pił­sud­ski został powia­do­miony o tych przy­go­to­wa­niach. Wska­zuje się także na rolę Igna­cego Daszyń­skiego, który powia­do­miony o tych przy­go­to­wa­niach, miał wymóc na war­szaw­skim kie­row­nic­twie PPS natych­mia­stowe odstą­pie­nie od tego planu.

Czy Pił­sud­ski istot­nie wie­dział o pla­nach swo­ich pod­ko­mend­nych, trudno jed­no­znacz­nie prze­są­dzić, bowiem nie wszyst­kie wspo­mnie­nia można uzna­wać za wia­ry­godne źró­dła prze­kazu – tym bar­dziej że pisane były czę­sto post fac­tum. Fak­tem jest nato­miast, że jak wska­zują na to opi­sane dalej jego prak­tycz­nie podej­mo­wane kroki, Pił­sud­ski opo­wia­dał się nie za wyko­rzy­sta­niem zaist­nia­łej sytu­acji do obję­cia wła­dzy, ale za pacy­fi­ka­cją ulicz­nego wrze­nia i zapro­wa­dze­niem porządku w pań­stwie.

Wbrew posta­wie Mar­szałka, jego zwo­len­nicy liczyli na siłowe roz­wią­za­nia, wysu­wa­jące Komen­danta ponow­nie na czoło kie­row­nic­twa pań­stwa. On sam miał przy­jąć postawę zacho­waw­czą. W grud­niu 1922 r.Sikor­ski tak ją okre­ślił Rata­jowi: „Pił­sud­skiego machi­na­cje zmie­rzają do wywo­ła­nia cha­osu, w któ­rym mógłby wyro­snąć na męża opatrz­no­ścio­wego, ale Pił­sud­ski jest poło­wiczny, nie ma odwagi decy­zji wiel­kich i chce, aby inni robili za niego zamach”7.

Opi­nia ta nie do końca wydaje się być słuszną. Co prawda, zwo­len­nicy Mar­szałka wraz z war­szaw­skimi socja­li­stami przy­go­to­wy­wali fizyczną likwi­da­cję poli­ty­ków pra­wi­co­wych – w zamy­śle dla wynie­sie­nia do wła­dzy Pił­sud­skiego – ale plan ten nie zyskał jego akcep­ta­cji. Decy­du­jący głos nale­żał do samego Pił­sud­skiego, który miał wypo­wie­dzieć się prze­ciwko nie­roz­waż­nym akcjom – pod­czas gdy Pol­ski abso­lut­nie nie stać na jakie­kol­wiek zaostrze­nie walk kla­so­wych.

Tym­cza­sem pod koniec dru­giej dekady grud­nia 1922 r. nastą­piło wyda­rze­nie bez­pre­ce­den­sowe. Po uzgod­nie­niach mar­szałka sejmu M. Rataja z J. Pił­sud­skim wyło­niony został rząd poza­par­la­men­tarny na czele z gen. W. Sikor­skim jako pre­mie­rem. Resor­tem spraw woj­sko­wych kie­ro­wał w tym cza­sie cał­ko­wi­cie oddany Komen­dan­towi gen. dyw. Kazi­mierz Sosn­kow­ski, a Pił­sud­ski objął sta­no­wi­sko szefa Sztabu Gene­ral­nego. Tym samym Mar­sza­łek zgo­dził się być for­mal­nie pod­wład­nym Sikor­skiego.

Motywy tego kroku naj­czę­ściej są przed­sta­wiane jako tro­ska Mar­szałka o sta­bi­li­za­cję sytu­acji w kraju. W Sikor­skim upa­try­wał on czło­wieka ener­gicz­nego, rzut­kiego, który zapro­wa­dzi porzą­dek, a naj­praw­do­po­dob­niej też liczył, że nie będzie opo­nen­tem co do jego pla­nów zor­ga­ni­zo­wa­nia życia poli­tycz­nego w kraju i jed­no­cze­śnie orga­ni­za­cji naczel­nych władz woj­sko­wych. Taki obo­wią­zek na par­la­ment nało­żyła kon­sty­tu­cja z 21 marca 1921 r. Pił­sud­ski liczył, że mimo for­mal­nej pod­le­gło­ści Sikor­skiemu i Sosn­kow­skiemu, to on będzie fak­tycz­nym przy­wódcą pań­stwa i prze­for­suje swoje zamie­rze­nia i plany. Jed­no­cze­śnie nie­zre­ali­zo­wane zostały plany socja­li­stów – zwo­len­ni­ków Komen­danta, któ­rzy po wystą­pie­niach pra­wicy, gro­żą­cych zama­chem stanu, przy­go­to­wy­wali grunt do uto­ro­wa­nia Mar­szał­kowi drogi do wła­dzy. Pomysł ten stał się chy­biony na wieść o jego zgo­dzie na powo­ła­nie rządu, kie­ro­wa­nego przez gen. Sikor­skiego.

Dla usta­bi­li­zo­wa­nia sytu­acji w kraju 17 grud­nia 1922 r.nowy pre­mier wpro­wa­dził stan wyjąt­kowy w War­sza­wie, po czym na krótko roz­sze­rzył go na cały kraj. Wydał on spe­cjalny okól­nik do woje­wo­dów o egze­kwo­wa­nie posza­no­wa­nia dla porządku publicz­nego. Wpro­wa­dził pre­wen­cyjne izo­lo­wa­nie przed­sta­wi­cieli nie­któ­rych stron­nictw poli­tycz­nych, w tym dzien­ni­ka­rzy i lite­ra­tów, co wyraź­nie zwięk­szyło krąg jego prze­ciw­ni­ków. W przy­wra­ca­niu porządku w kraju wyka­zy­wał dużo ener­gii i deter­mi­na­cji. Wie­dział jed­nak o tym, że jego rząd nie ma trwa­łego popar­cia sejmu, zaś pra­wica jest mu zde­cy­do­wa­nie prze­ciwna. Ist­nieją suge­stie, że próba siło­wego uspo­ko­je­nia nastro­jów spo­łecz­nych miała i ten pod­tekst, iż unie­moż­li­wiała zwo­len­ni­kom Mar­szałka prze­ję­cie steru wła­dzy w kraju.

Sikor­ski po obję­ciu funk­cji pre­miera natych­miast przy­stą­pił do dzia­łań sta­bi­li­zu­ją­cych sytu­ację poli­tyczną i wewnętrzną kraju. Zasto­so­wał on woj­skowy spo­sób spra­wo­wa­nia wła­dzy. W pierw­szej kolej­no­ści dążył do poprawy funk­cjo­no­wa­nia admi­ni­stra­cji pań­stwo­wej dla zapew­nie­nia bez­pie­czeń­stwa publicz­nego. Podej­mo­wać musiał wiele nie­po­pu­lar­nych decy­zji. Jedną z nich było wpro­wa­dze­nie kon­troli nad bro­nią nie­na­le­żącą do funk­cjo­na­riu­szy pań­stwa, mają­cych prawo do jej posia­da­nia. 18 grud­nia 1922 r.zło­żył w tej spra­wie kate­go­ryczne oświad­cze­nie: „Jako szef sztabu pro­pa­go­wa­łem ideę stop­nio­wego woj­sko­wego przy­go­to­wa­nia spo­łe­czeń­stwa za pośred­nic­twem poszcze­gól­nych orga­ni­za­cji cywil­nych, dziś jed­nak wyda­łem roz­kaz ode­bra­nia broni wszyst­kim tym orga­ni­za­cjom i zma­ga­zy­no­wa­nia ich na poste­run­kach woj­skowych”8. Tym samym zabro­nił dys­po­no­wa­nia nią przez orga­ni­za­cje para­mi­li­tarne. Pod koniec 1922 r., decy­zją szefa rządu gen. Sikor­skiego, wszyst­kim orga­ni­za­cjom i sto­wa­rzy­sze­niom para­mi­li­tar­nym ode­brano i zde­po­no­wano broń. Poczy­na­nia pre­miera akcep­to­wali ludo­wcy, w tym i lider PSL „Piast” W. Witos, z apro­batą wyra­ża­jący się o porząd­ko­wa­niu sytu­acji wewnętrz­nej kraju.

Nowy pre­mier dostrze­gał też zna­cze­nie uło­że­nia współ­pracy w kraju z mniej­szo­ściami naro­do­wymi. Uzy­skał popar­cie czę­ści mniej­szo­ści sło­wiań­skich Kre­sów Wschod­nich. Poczy­nić miał też pewne kroki w kie­runku zba­da­nia zło­żo­nej kwe­stii naro­do­wo­ścio­wej. Zamie­rzał oto­czyć opieką mate­rialną i odizo­lo­wać od ele­men­tów jed­no­znacz­nie opo­zy­cyj­nych ukra­iń­skie ugru­po­wa­nia ugo­dowe.

20 grud­nia 1922 r. nowym pre­zy­den­tem wybrany został Sta­ni­sław Woj­cie­chow­ski. Tak więc sytu­acja w kraju, a w szcze­gól­no­ści War­sza­wie, stop­niowo sta­bi­li­zo­wała się. Nie trwało to jed­nak zbyt długo z uwagi na kno­wa­nia obce, zmie­rza­jące do wznie­ca­nia nie­po­ko­jów naro­do­wo­ścio­wych w Pol­sce, ale też i nara­sta­nie nie­po­ko­jów spo­łecz­nych, powo­do­wa­nych trudną sytu­acją gospo­dar­czą kraju.

2. Sto­su­nek lud­no­ści żydow­skiej do pań­stwa pol­skiego oraz reak­cja władz pań­stwo­wych i par­tii poli­tycz­nych

Lud­ność naro­do­wo­ści żydow­skiej nale­żała do jed­nych z naj­licz­niej­szych mniej­szo­ści II Rze­czy­po­spo­li­tej. Według stanu na wrze­sień 1921 r., liczyła ona 2,75 mln osób, roz­rzu­co­nych na obsza­rze całego kraju. Przed wybu­chem wojny we wrze­śniu 1939 r. jej liczba prze­kro­czyła 3 miliony.

Sto­su­nek lud­no­ści żydow­skiej do pań­stwa pol­skiego był zróż­ni­co­wany, ale w sumie raczej nie­chętny; doty­czyło to w szcze­gól­no­ści lud­no­ści mniej zamoż­nej. Była ona podatna na ide­olo­gię komu­ni­styczną, nie opto­wała nato­miast na rzecz two­rze­nia auto­no­mii pań­stwo­wej, dba­jąc jedy­nie o wła­sną reli­gię, kul­turę i oby­czaje oraz kon­cen­tru­jąc uwagę na gro­ma­dze­niu dóbr mate­rial­nych. W nie­wiel­kim stop­niu podatna była na asy­mi­la­cję pań­stwową, nawet wów­czas zacho­wu­jąc tro­skę o odręb­ność naro­dową. Sytu­acja zmieni się nieco w dru­giej poło­wie lat trzy­dzie­stych, kiedy popu­lar­ność zyska idea odbu­dowy pań­stwa żydow­skiego. Jed­nak i wów­czas tylko nie­wiel­kie grupy tej lud­no­ści pod wpły­wem ide­olo­gii syjo­ni­stycz­nej zde­cy­do­wane będą na wyjazd do Pale­styny.

Lud­ność tej nacji na ogół z obo­jęt­no­ścią, a czę­sto kry­tycz­nie odno­siła się do odro­dzo­nej Pol­ski. Silne były w tej spo­łecz­no­ści skłon­no­ści do sym­pa­ty­zo­wa­nia z ide­olo­gią komu­ni­styczną (wielu dzia­ła­czy tego ruchu miało pol­skie oby­wa­tel­stwo), a nawet do przej­mo­wa­nia kie­row­nic­twa w jej komór­kach orga­ni­za­cyj­nych. Obja­wiło się to dra­stycz­nie pod­czas wojny pol­sko-rosyj­skiej w 1919–1920 r. Wobec obję­cia tejże lud­no­ści przy­mu­so­wym pobo­rem do Woj­ska Pol­skiego, bar­dzo liczne były próby uni­ka­nia tego obo­wiązku. Odno­to­wy­wane były czę­ste próby dezer­cji z frontu oraz pro­pa­go­wa­nia w sze­re­gach woj­ska ide­olo­gii bol­sze­wic­kiej. Sto­su­nek Żydów do bol­sze­wi­ków i Armii Czer­wo­nej ujaw­nił się w nie­bez­pieczny spo­sób na tych zie­miach pol­skich, które zostały zajęte przez Rosjan; lud­ność żydow­ska opto­wała wtedy za ich sowie­ty­za­cją.

Nie­bez­pieczna sytu­acja powstała zwłasz­cza w dniach, mogą­cych decy­do­wać o losie Pol­ski, czyli w trak­cie bitwy na przed­po­lach War­szawy w sierp­niu 1920 r. Bol­sze­wicy zamie­rzali do dzieła sowie­ty­za­cji Pol­ski wyko­rzy­stać wła­śnie lud­ność naro­do­wo­ści żydow­skiej, zle­ca­jąc jej pro­wa­dze­nie dzia­łań sabo­ta­żo­wych i dywer­syj­nych na zaple­czu frontu oraz pro­pa­gan­dowe przy­go­to­wa­nie powsta­nia, przy­bli­ża­ją­cego cał­ko­wite uni­ce­stwie­nie suwe­ren­no­ści Pol­ski.

Wobec stwier­dza­nych licz­nych prze­ja­wów wro­giego sto­sunku znacz­nej czę­ści lud­no­ści wyzna­nia moj­że­szo­wego (zwłasz­cza uboż­szych warstw) do przy­go­to­wań obron­nych oraz pro­wa­dzo­nej agi­ta­cji anty­pań­stwo­wej, ówcze­sne wła­dze pol­skie zde­cy­do­wały o dra­stycz­nych posu­nię­ciach wobec niej. W lipcu 1920 r. naka­zano roz­wią­za­nie naj­więk­szej par­tii tej nacji – „Bundu” – i jego agend tere­no­wych, po czym aresz­to­wano część dzia­ła­czy (zresztą nie tylko naro­do­wo­ści żydow­skiej), posą­dzo­nych o dzia­łal­ność komu­ni­styczną9. W sierp­niu przy­stą­piono do wysie­dla­nia lud­no­ści naro­do­wo­ści żydow­skiej, zamiesz­ku­ją­cej w pobliżu waż­nych obiek­tów woj­sko­wych, np. wokół twier­dzy Modlin i Nowego Dworu. Po czę­ści usu­nięto ofi­ce­rów i sze­re­go­wych wyzna­nia moj­że­szo­wego z for­ma­cji fron­to­wych. Restryk­cje doty­czyły przede wszyst­kim żoł­nie­rzy for­ma­cji tyło­wych, w któ­rych było naj­wię­cej Żydów. 6 sierp­nia uka­zała się decy­zja Sztabu MSWojsk. o usu­nię­ciu Żydów z Dowódz­twa Okręgu Gene­ral­nego (DOGen.) War­szawa i for­ma­cji pod­le­głych MSWojsk. Naka­zy­wano DOGen. War­szawa usu­nię­cie z War­szawy, Modlina, Jabłon­nej i Zegrza Żydów sze­re­go­wych – tak by pozo­stało ich sze­re­go­wych w for­ma­cjach woj­sko­wych zale­d­wie 5%. Usu­nięci z woj­ska mieli być wyko­rzy­stani do two­rzo­nych for­ma­cji robot­ni­czych, znaj­du­ją­cych się pod strażą woj­skową, skła­da­jącą się z Pola­ków wiary chrze­ści­jań­skiej. Podob­nie postą­pić miały insty­tu­cje MSWojsk., także pozo­sta­wia­jąc na sta­no­wi­skach do 5% Żydów.

Usu­nięci ze sta­no­wisk żoł­nie­rze naro­do­wo­ści żydow­skiej w znacz­nej czę­ści zostali inter­no­wani i od 16 sierp­nia 1920 r. umiesz­czeni w wydzie­lo­nej czę­ści obozu woj­sko­wego w Jabłon­nie, gdzie byli nad­zo­ro­wani przez żoł­nie­rzy z Wiel­ko­pol­ski, ucho­dzą­cych za naj­bar­dziej nie­chęt­nych tej nacji. Liczba inter­no­wa­nych jest trudna do usta­le­nia, ale mówiło się o 6–10 tysią­cach, co wydaje się być dużą prze­sadą. Decy­zja ta podyk­to­wana była postawą znacz­nej czę­ści żoł­nie­rzy tej naro­do­wo­ści – podat­no­ścią na pro­pa­gandę bol­sze­wicką, defe­ty­zmem, destruk­cyjną postawą wobec zarzą­dzeń woj­sko­wych, posą­dze­niem o sprzy­ja­nie prze­ciw­ni­kowi. Zade­cy­do­wano także o ogra­ni­cze­niu żoł­nie­rzy tego wyzna­nia słu­żą­cych w Armii Ochot­ni­czej do 10%, a wal­czą­cych na przed­mo­ściu war­szaw­skim – nawet do 5%.

Obóz uległ likwi­da­cji 10 wrze­śnia 1920 r., po zasad­ni­czym zwro­cie w toczo­nej woj­nie i przy pro­te­stach licz­nej prasy pol­skiej.

Były jed­nak także przy­padki boha­ter­stwa i męstwa żoł­nie­rzy tego wyzna­nia, czego przy­kła­dem może być postawa mjr. Ber­narda Monda.

Nie ziściły się rachuby bol­sze­wi­ków na powsta­nie komu­ni­styczne w War­sza­wie, zwłasz­cza na rewoltę w sze­re­gach woj­ska. Dla przy­go­to­wa­nia tako­wej agenci komu­ni­styczni powo­łali w lipcu 1920 r. War­szaw­ską Radę Dele­ga­tów Żoł­nier­skich. Próba desta­bi­li­za­cji sytu­acji wewnętrz­nej w Pol­sce zakoń­czyła się jed­nak total­nym nie­po­wo­dze­niem.

Bol­sze­wicy liczyli na opo­wie­dze­nie się po ich stro­nie przez bie­dotę wiej­ską i przede wszyst­kim Żydów. Ich rachuby ziściły się tylko czę­ściowo. Co prawda, przy pomocy komi­sa­rzy i spe­cjal­nie odde­le­go­wy­wa­nych bol­sze­wi­ków two­rzone były w wielu mia­stecz­kach i osa­dach rew­komy, w któ­rych uczest­ni­czyli w znacz­nym stop­niu Żydzi, a wśród lud­no­ści żydow­skiej, zwłasz­cza war­stwy bie­doty i rze­mieśl­ni­ków, two­rzone były np. w Sie­dl­cach i Bia­łej Pod­la­skiej także uzbro­jone oddziały, dekla­ru­jące przy­łą­cze­nie się do Armii Czer­wo­nej – zabra­kło jed­nak czasu na zre­ali­zo­wa­nie tego zamiaru. Po odpar­ciu nawał­nicy bol­sze­wic­kiej trwał także bole­sny pro­ces roz­li­czeń za współ­pracę z bol­sze­wi­kami. Sądy polowe wyda­wały i wyroki śmierci; naj­wię­cej wśród ska­za­nych było Żydów.

Lud­ność wyzna­nia moj­że­szo­wego nie­chęt­nie anga­żo­wała się w życie poli­tyczne Pol­ski w okre­sie jej poko­jo­wego funk­cjo­no­wa­nia. Poli­tycy tej naro­do­wo­ści z reguły znaj­do­wali się w par­tiach lewi­co­wych, naj­wię­cej w Komu­ni­stycz­nej Par­tii Robot­ni­czej Pol­ski (KPRP), prze­kształ­co­nej w Komu­ni­styczną Par­tię Pol­ski (KPP), ale też i w PPS czy PSL „Wyzwo­le­nie”.

Wśród par­tii żydow­skich pra­wicę sta­no­wili orto­doksi. Był to nurt kon­ser­wa­tywno-kle­ry­kalny, na czele z par­tią „Agu­das Jisroci” – bez więk­szej aktyw­no­ści poli­tycz­nej skłonny nawet do lojal­no­ści wobec rządu. Nurt libe­ralny sku­piony był w Żydow­skiej Par­tii Ludo­wej. Opo­wia­dał się on za auto­no­mią kul­tu­ralno-naro­dową w ramach Pol­ski. Ruch syjo­ni­styczny repre­zen­to­wany był przez par­tię syjo­ni­styczno-orto­dok­syjną „Mizra­chi” oraz orga­ni­za­cję syjo­ni­styczną „Hista­adrut ha Cyja­nit”. Ich dąże­niem było utwo­rze­nie pań­stwa żydow­skiego w Pale­sty­nie. Funk­cjo­no­wał także „Bund” od 1930 r. będący w skła­dzie II Mię­dzy­na­ro­dówki, bez sku­pia­nia uwagi na kwe­stiach naro­do­wo­ścio­wych.

Par­tie o zabar­wie­niu lewi­co­wym pró­bo­wały pro­wa­dzić poli­tykę desta­bi­li­za­cji sytu­acji wewnętrz­nej Pol­ski. Jesie­nią 1923 r. pró­bo­wano włą­czyć się do „wypad­ków kra­kow­skich”, ale bez więk­szego powo­dze­nia.

Gene­ral­nie śro­do­wi­sko żydow­skie zacho­wało neu­tral­ność w cza­sie prze­wrotu majo­wego 1926 r.Nie­któ­rych przed­sta­wi­cieli tej nacji dosię­gły restryk­cje za dzia­łal­ność w Cen­tro­le­wie i „pro­ces brze­ski”. Więk­szość z nich zacho­wy­wała lojal­ność wobec rządu pol­skiego, choć były i przy­padki skraj­nie odwrotne. I tak 13 maja 1937 r. w Brze­ściu nad Bugiem z rąk żydow­skiego rze­mieśl­nika zgi­nął poli­cjant. Za namową pol­skich nacjo­na­li­stów doszło tam po tym zda­rze­niu do pogromu lud­no­ści żydow­skiej. Tego rodzaju eks­cesy miały wpraw­dzie cha­rak­ter lokalny, nie ozna­czało to jed­nak, że w róż­nych czę­ściach Pol­ski nie docho­dziło do wystą­pień anty­ży­dow­skich.

Spo­śród liczą­cych się pol­skich par­tii poli­tycz­nych skraj­nie nega­tywny sto­su­nek do nacji żydow­skiej cały czas oka­zy­wała ende­cja z jej róż­nymi odła­mami (zwłasz­cza Obóz Naro­dowo-Rady­kalny (ONR) „Falanga”), a także utwo­rzony w 1937 r. Obóz Zjed­no­cze­nia Naro­do­wego (OZN). Pierwsi z wymie­nio­nych uwa­żali Żydów za głów­nego prze­ciw­nika Pola­ków, osła­bia­ją­cego spo­istość wewnętrzną ich pań­stwa. Opo­wia­dano się za ich boj­ko­tem we wszyst­kich sfe­rach życia. Z kolei OZN uwa­żał Żydów za czyn­nik osła­bia­jący pol­ski roz­wój naro­dowy, prze­ciw­sta­wiał się ich asy­mi­la­cji oraz opo­wia­dał się za odsu­nię­ciem tej nacji od życia poli­tycz­nego, kul­tu­ral­nego i spo­łecz­nego, postu­lu­jąc skła­nia­nie jej do emi­gra­cji.

Jaki wobec tego był sto­su­nek lud­no­ści pol­skiej do mniej­szo­ści żydow­skiej? Był on raczej nega­tywny, co w szcze­gól­no­ści doty­czyło jej warstw naj­uboż­szych. Co było tego powo­dem? Pamię­tano postawę tej mniej­szo­ści (gene­ral­nie nega­tywną) w okre­sie kształ­to­wa­nia się odro­dzo­nej Pol­ski i w cza­sie wojny pol­sko-rosyj­skiej 1919–1920 r. Przede wszyst­kim jed­nak nie­chęć wyni­kała z postawy zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści lud­no­ści żydow­skiej wobec Pola­ków, a szcze­gól­nie jej lichwiar­stwa i wyzy­sku eko­no­micz­nego. Pol­ska naj­uboż­sza lud­ność – zwłasz­cza ta z małych mia­ste­czek, ale też i chłopi – nara­żona była na spe­ku­la­cje cenowe i lichwę za świad­czone usługi i sprze­daż towa­rów. Lud­ność żydow­ska w mia­stach sta­no­wiła duży pro­cent jej miesz­kań­ców. Opa­no­waw­szy han­del, rze­mio­sło, usługi, służbę zdro­wia i wolne zawody dyk­to­wała warunki sprze­daży usług i dóbr Pola­kom. Były to główne powody nie­uf­no­ści i nie­chęci do tej nacji. Były jed­nak i inne, spro­wa­dza­jące się do uni­ka­nia przez lud­ność żydow­ską asy­mi­la­cji naro­do­wej, a także odręb­ność jej kul­tury, języka, reli­gii. Zali­czyć do nich można także podat­ność na agi­ta­cję komu­ni­styczną czy szko­dze­nie Pol­sce na are­nie międzynaro­do­wej.

Nie­chętną Żydom postawę spo­łe­czeń­stwa pol­skiego wyko­rzy­sty­wały pol­skie par­tie skraj­nej pra­wicy, mające w swych pro­gra­mach dąże­nie do mak­sy­mal­nego usu­wa­nia ich z pol­skiej spo­łecz­no­ści. Stąd popu­lar­no­ścią cie­szyły się u znacz­nej czę­ści Pola­ków orga­ni­zo­wane przez te par­tie akcje „boj­kotu Żydów”, a nawet zachę­ca­nia do gwał­tów i bójek czy też nisz­cze­nia ich dobytku.

Ogól­nie więc uznać można, że obie naro­do­wo­ści czy­niły wiele dla wza­jem­nego anta­go­ni­zo­wa­nia się, nato­miast brak w nich było tole­ran­cji wobec sie­bie.

Za rzą­dów marsz. Pił­sud­skiego kie­row­nic­two pań­stwa pol­skiego uni­kało anta­go­ni­zo­wa­nia lud­no­ści pol­skiej i mniej­szo­ści żydow­skiej. W tym cza­sie więk­szość pol­skich par­tii poli­tycz­nych opo­wia­dała się za współ­pracą z orga­ni­za­cjami żydow­skimi. Ina­czej jed­nak sprawy poto­czyły się w dru­giej poło­wie lat trzy­dzie­stych. Nowa ekipa rzą­dowa, a zwłasz­cza marsz. Edward Śmi­gły-Rydz, opo­wia­dała się za mode­lem pań­stwa auto­ry­tar­nego, z pew­nymi ele­men­tami tota­li­ta­ry­zmu. W sto­sunku do lud­no­ści żydow­skiej zmie­niono nasta­wie­nie, optu­jąc za jej masową emi­gra­cją z Pol­ski. Wła­dze nie wyka­zy­wały zde­cy­do­wa­nej postawy w zwal­cza­niu bojó­wek, sta­ra­ją­cych się sto­so­wać wobec Żydów siłowe spo­soby walki.

W dru­giej poło­wie lat trzy­dzie­stych roz­wa­żana była przez kie­row­nic­two pań­stwa pol­skiego kwe­stia emi­gra­cji z Pol­ski czę­ści lud­no­ści żydow­skiej w ramach pro­gramu kolo­nialno-emi­gra­cyj­nego. Twier­dzono, że w Pol­sce znaj­duje się nad­miar tej lud­no­ści, co nie służy jej sytu­acji gospo­dar­czej i obron­no­ści.

Pol­ski mini­ster spraw zagra­nicz­nych Józef Beck pod koniec 1937 r. sta­rał się pro­mo­wać akcję wyjaz­dów z Pol­ski znacz­nej ilo­ści Żydów do Pale­styny, ale sprze­ci­wiały się temu mocar­stwa zachod­nie, a szcze­gól­nie Wielka Bry­ta­nia. Rów­nież inna ini­cja­tywa naszego mini­stra, sta­ra­ją­cego się utwo­rzyć pol­sko-żydow­ską mie­szaną komi­sję stu­diów dla akcji osie­dleń­czej tej lud­no­ści na Mada­ga­ska­rze, wzbu­dziła sprze­ciw Zachodu – tym razem Fran­cji.

Co do sta­no­wi­ska śro­do­wi­ska żydow­skiego, to popie­rało ono jedy­nie pomysł akcji osie­dleń­czej w Pale­sty­nie. Nato­miast w sto­li­cach mocarstw zachod­nich uwa­żano pol­skie ini­cja­tywy za jeden z ele­men­tów pol­skiej poli­tyki kolo­nial­nej. Zda­niem pol­skiego mini­stra spraw zagra­nicz­nych, „[…] Pro­jekty moje i tezy, które wysu­wa­łem na ten temat na grun­cie mię­dzy­na­ro­do­wym, sta­ra­łem się umie­ścić we wspól­nych roz­dziale emi­gra­cji z Pol­ski, ażeby unik­nąć urazu psy­chicz­nego, wła­ści­wego Żydom, jeśli się mówi o ich wysie­dle­niu”10.

Beck sta­rał się dzia­łać na dwóch płasz­czy­znach: w Gene­wie (sie­dziba Ligi Naro­dów) wspie­rał Żydów w ich zabie­gach o osie­dla­nie się w Pale­sty­nie, z dru­giej zaś strony wska­zy­wał na koniecz­ność szu­ka­nia innych moż­li­wo­ści emi­gra­cyj­nych. W War­sza­wie dzia­ła­nia te wspie­rał Żydow­ski Komi­tet Emi­gra­cyjno-Kolo­nialny na czele z prof. Moj­że­szem Schor­rem. Zabiegi Becka dla popar­cia tej kon­cep­cji – pro­wa­dzone zarówno w kraju, wśród mniej­szo­ści żydow­skiej, jak i u żydow­skich orga­ni­za­cji mię­dzy­na­ro­do­wych, czy na forum Ligi Naro­dów – zakoń­czyły się nie­po­wo­dze­niem.

Dla peł­nego obrazu sprawy wska­zać należy i te zacho­wa­nia żydow­skiej mniej­szo­ści naro­do­wej, które miały jaw­nie anty­pol­ski cha­rak­ter. W listo­pa­dzie 1937 r. w Mało­pol­sce Wschod­niej trwała wzmo­żona ustna pro­pa­ganda wśród miej­sco­wej lud­no­ści żydow­skiej o popie­ra­nie przez tę spo­łecz­ność tylko żydow­skiego han­dlu i prze­my­słu, a boj­kot ich pol­skich odpo­wied­ni­ków. Z kolei mło­dzież stu­dencka Lwowa pro­wa­dziła akcję wystą­pień anty­ży­dow­skich. Uznać można, że pro­wa­dziło to do wzro­stu nega­tyw­nych postaw lud­no­ści żydow­skiej wobec pań­stwa pol­skiego. Tak więc nie­chęć była wza­jemna.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

A. Misiuk, Służby spe­cjalne II Rze­czy­po­spo­li­tej, War­szawa 1998, s. 195–196. [wróć]

Cyt. za: R. Wapiń­ski, Wła­dy­sław Sikor­ski, War­szawa 1978, s. 120. [wróć]

Teczka per­so­nalna Wła­dy­sława Sikor­skiego, CAW, Kolek­cja Gene­ra­łów i Oso­bi­sto­ści, 28 479+30 794 (sygna­tura tym­cza­sowa). [wróć]

A. Ajnen­kiel, Od rzą­dów ludo­wych do prze­wrotu majo­wego. Zarys dzie­jów poli­tycz­nych Pol­ski 1918–1926, War­szawa 1977, s. 294–297. [wróć]

A. Adam­czyk, Bogu­sław Mie­dziń­ski (1891–1972). Bio­gra­fia poli­tyczna, Toruń 2000, s. 54. [wróć]

A. Ajnen­kiej, op. cit., s. 295. [wróć]

M. Rataj, Pamięt­niki (1918–1927), War­szawa 1965, s. 135. [wróć]

Cyt. za: J. Kęsik, Naród pod bro­nią. Spo­łe­czeń­stwo pol­skie w pro­gra­mie pol­skiej poli­tyki woj­sko­wej 1918–1939, Wro­cław 1998, s. 39–40. [wróć]

J. Szcze­pań­ski, Wojna 1920 roku na Mazow­szu i Pod­la­siu, War­szawa–Puł­tusk 1995, s. 106. [wróć]

J. Beck, Ostatni raport, War­szawa 1987, s. 132. [wróć]