Kurs medytacji. 21 dni praktyki rozwijającej świadomość - Osho - ebook

Kurs medytacji. 21 dni praktyki rozwijającej świadomość ebook

Osho

3,7

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„Bez medytacji nie znasz sekretów życia, znasz tylko powierzchnię życia”.

– OSHO

Oto nowe techniki medytacyjne, pozwalające sprostać wyzwaniom, przed jakimi staje umysł współczesnego człowieka, któremu trudno się odprężyć, doświadczyć ciszy oraz uspokoić gonitwę myśli.

Poznaj praktyczny kurs, dzięki któremu w 21 dni opanujesz proste techniki medytacyjne i ćwiczenia rozwijające świadomość. Otrzymasz także wyjątkowe spostrzeżenia Osho na temat miłości, gniewu, relaksu i innych tematów, które prowadzą do wewnętrznej akceptacji, radości i uważności. Każde doświadczenie medytacyjne możesz podsumować własnymi notatkami lub porozmyślać nad zaproponowanym cytatem, który będzie towarzyszył ci przez cały dzień.

Kurs medytacji pokazuje, jak odzyskać medytacyjną naturę, z którą przychodzimy na świat, ale tracimy z upływem czasu. Książka przeznaczona jest zarówno dla początkujących, którzy pragną znaleźć spokój, jak i bardziej doświadczonych medytujących, którzy chcą podnieść swoją praktykę na wyższy poziom. Wskazówki Osho nauczą każdego, jak oddzielać się od swojego umysłu w celu dokonania transformacji świadomości, która przynosi nowe zrozumienie tego, jak reagować świadomie i wrażliwie na wszystko, co oferuje życie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 120

Oceny
3,7 (38 ocen)
13
8
8
9
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
luvmyalextx

Całkiem niezła

"Radość jest na zawsze, szczęście jest chwilowe." ~ Książki Osho chodziły za mną od dłuższego czasu. Był moment kiedy widywałam je dosłownie wszędzie. Półki w księgarniach? Owszem. Bookstagram, booktube i inne portale zrzeszające społeczność czytelników? Jasne. Nawet odbierałam wrażenie, że to jedne z niewielu poradników lubianych wśród tych grup. Tablice na facebooku znajomych, którzy czytają trzy książki na krzyż w roku, a zostali nominowani do wyzwania, aby pokazywać inspirujące tytuły? Tam też się zdarzało 😛 W skrócie Osho był wszędzie, ale nigdy na mojej półce przeczytanych, dlatego postanowiłam to zmienić. Sięgnęłam po książkę, która ma być kursem medytacji. Już tłumaczę dlaczego wybór padł właśnie na nią. Od pewnego czasu praktykuje codzienną medytacje i dbam o to aby poświęcić chociaż pięć minut dziennie na kontrolę swojego ciała, umysłu i oddechu. Innym powodem jest też to, że książka ma w zamyśle być przez nas czytana przez 21 dni: jeden dzień - jedna praktyka i krótka nauka...
20
madziuchowelife

Z braku laku…

Książka dość specyficzna i moim zdaniem nie nadaje się dla osób, które chcą zacząć medytacje. część rozdziałów byla mnie dość kontrowersyjna i nie podobał mi się punkt widzenia autora.
00

Popularność




WPROWADZENIE

Jeśli pra­gnie­cie pro­wa­dzić życie dające więk­szą satys­fak­cję, naj­pierw zechce­cie poznać swoje moż­li­wo­ści, to, kim naprawdę jeste­ście. Medy­ta­cja jest drogą do tego pozna­nia. Jest meto­do­lo­gią nauki świa­do­mo­ści. Piękno tej wewnętrz­nej prak­tyki kryje się w tym, że umoż­li­wia ona samo­dzielną naukę każ­demu, kto pra­gnie pro­wa­dzić wewnętrzne bada­nia i eks­pe­ry­menty. Eli­mi­nuje to zależ­ność od zewnętrz­nego auto­ry­tetu, potrzebę wstę­po­wa­nia do jakiejś orga­ni­za­cji i obo­wią­zek przy­ję­cia okre­ślo­nej ide­olo­gii. Kiedy już rozu­mie­cie, jak sta­wiać kroki, podą­ża­cie drogą na swój wła­sny, indy­wi­du­alny spo­sób.

Wiele tech­nik medy­ta­cyj­nych wymaga sie­dze­nia nie­ru­chomo i mil­cze­nia, co dla więk­szo­ści z nas, kumu­lu­ją­cych stres w ciele i umy­śle, może być trudne.

Ale czym wła­ści­wie jest medy­ta­cja? I jak może­cie zacząć?

Ten 21-dniowy kurs pozwoli wam posma­ko­wać medy­ta­cji, tak jak uczy jej współ­cze­sny mistyk Osho. Może­cie już go znać z jego ksią­żek, tłu­ma­czo­nych i publi­ko­wa­nych w ponad sześć­dzie­się­ciu języ­kach. Osho jest misty­kiem i naukow­cem, bun­tow­ni­czym duchem, któ­rego wkładu w zro­zu­mie­nie tego, kim jeste­śmy, nie da się skla­sy­fi­ko­wać. Jedy­nym jego pra­gnie­niem jest uświa­do­mie­nie ludz­ko­ści pil­nej potrzeby odkry­cia nowego spo­sobu życia. Osho uważa, że tylko kiedy zmie­nimy sie­bie – każdy poje­dyn­czo – rezul­tat wszyst­kich naszych „ja” – spo­łe­czeństw, kul­tur, prze­ko­nań, świata – rów­nież może się zmie­nić. Drzwiami do tej zmiany jest medy­ta­cja.

Dla począt­ku­ją­cych medy­tu­ją­cych kurs ten jest stop­nio­wym wpro­wa­dze­niem w medy­ta­cję, bycie uważ­nym i cichym. Dla doświad­czo­nych medy­tu­ją­cych – to moż­li­wość wznie­sie­nia swo­jej prak­tyki na nowy poziom. W ramach tego 21-dnio­wego pro­gramu każ­dego dnia będzie­cie wpro­wa­dzani w inny aspekt życia medy­ta­cyj­nego, czy­ta­jąc wyjątki z mów Osho, jako świa­dec­two medy­ta­cji. Potem zosta­nie­cie zazna­jo­mieni z pro­stą, prak­tyczną medy­ta­cją i ćwi­cze­niami uważ­no­ści zwią­za­nymi z tema­tem dnia – to będą narzę­dzia, z któ­rymi można eks­pe­ry­men­to­wać.

W umiesz­czo­nej na końcu książki liście pole­ca­nych lek­tur na każdy dzień i temat suge­ru­jemy książkę autor­stwa Osho, która głę­biej roz­waża zagad­nie­nie, jakim zaj­mo­wa­li­śmy się w pro­gra­mie dnia.

Tak jak nauka bada świat zewnętrzny, tak Osho używa nauko­wego podej­ścia do odkry­wa­nia wewnętrz­nego świata medy­ta­cji i samo­po­zna­nia. Eks­pe­ry­men­to­wał on ze wszyst­kimi roz­wi­nię­tymi w prze­szło­ści tech­ni­kami medy­ta­cji i badał ich wpływ na współ­cze­snego czło­wieka. Widział, jak trudno jest nad­po­bu­dli­wemu umy­słowi z XXI wieku sie­dzieć cicho i, na przy­kład, obser­wo­wać oddech. Albo jak łatwo jest użyć sta­ro­żyt­nej świę­tej man­try zamiast współ­cze­snej pigułki nasen­nej. Z tego zro­zu­mie­nia stwo­rzył nowe medy­ta­cje dla współ­cze­snych ludzi. Pro­po­nuje on zacząć od ciała – stać się świa­do­mym tego, co możemy obser­wo­wać w myślach i dozna­niach zespołu ciała-umy­słu. Wiele medy­ta­cji Osho zaczyna się od aktyw­no­ści fizycz­nej, żeby naj­pierw zmniej­szyć napię­cie w ciele i umy­śle. Wów­czas łatwiej się roz­luź­nić, doświad­cza­jąc spo­koj­nej i cichej czuj­no­ści, świa­do­mo­ści.

Osho rów­nież zmie­nił „sztukę słu­cha­nia” w bramę do medy­ta­cji. Kiedy każ­dego dnia mówił do zebra­nych wokół niego ludzi – ludzi w każ­dym wieku, wszel­kiej naro­do­wo­ści i pocho­dzą­cych z róż­nych obsza­rów kul­tu­ro­wych – jego mowy odpo­wia­dały na ich pyta­nia i tro­ski, a także przed­sta­wiały pro­po­zy­cje roz­sąd­niej­szego i bar­dziej skie­ro­wa­nego do wewnątrz spo­sobu życia. Te mowy zostały opu­bli­ko­wane w wielu jego książ­kach. Osho raz za razem pod­kre­ślał, że nie są to „wykłady”, mające prze­ka­zać infor­ma­cję. „Moje prze­mowy nie są ora­tor­skim popi­sem; nie gło­szę wam dok­tryny. To jest jedy­nie arbi­tralny spo­sób, by prze­ka­zać wam posmak ciszy”.

Ina­czej mówiąc, mowy Osho są medy­ta­cją same w sobie. Tutaj słowa stają się muzyką, słu­cha­jący odkrywa, kto słu­cha, a świa­do­mość prze­cho­dzi z tego, co jest sły­szane, na osobę, która słu­cha.

DZIEŃ 1

Czym jest medytacja

Dzisiaj zaczy­namy od pod­sta­wo­wego pyta­nia: Czym jest medy­ta­cja?

Odpo­wiedź Osho suge­ruje, że medy­ta­cja jest cechą, z którą się uro­dzi­li­śmy, i że nasze zada­nie polega jedy­nie na przy­po­mnie­niu sobie i ponow­nym połą­cze­niu się z tą umie­jęt­no­ścią, którą mie­li­śmy w dzie­ciń­stwie.

Po każ­dym frag­men­cie zaty­tu­ło­wa­nym Wgląd nastąpi – medy­ta­cja – i ćwi­cze­nie świa­do­mo­ści pro­wa­dzone przez Osho.

Może­cie eks­pe­ry­men­to­wać z nimi w dogod­nym dla was cza­sie, na przy­kład zanim poło­ży­cie się spać dziś w nocy.

WGLĄD OSHO

Medy­ta­cja jest sta­nem nie-umy­słu. Medy­ta­cja jest sta­nem czy­stej świa­do­mo­ści bez zawar­to­ści. Zwy­kle wasza świa­do­mość jest prze­peł­niona śmie­ciami, jak lustro pokryte kurzem. Umysł jest nie­ustan­nym ruchem: myśli się poru­szają, pra­gnie­nia się poru­szają, wspo­mnie­nia się poru­szają, ambi­cje się poru­szają – trwa stały ruch, dzień w dzień. Nawet kiedy śpi­cie, umysł funk­cjo­nuje, śni. Wciąż myśli; wciąż zajęty jest zmar­twie­niami i oba­wami. Mobi­li­zuje się do następ­nego dnia; trwają tajne przy­go­to­wa­nia.

To jest stan bez medy­ta­cji – medy­ta­cja jest dokład­nym prze­ci­wień­stwem. Kiedy nie ma ruchu, a myśle­nie ustało – nie poru­sza się żadna myśl, nie pobu­dza żadne pra­gnie­nie, jeste­ście cał­ko­wi­cie cisi – ta cisza jest medy­ta­cją. W tej ciszy prawda jest znana, w żad­nym innym wypadku. Medy­ta­cja jest sta­nem nie-umy­słu. Nie można wejść w medy­ta­cję przy pomocy umy­słu, ponie­waż umysł będzie sie­bie uwiecz­niał. W medy­ta­cję wej­dzie­cie, tylko odsu­wa­jąc umysł, będąc spo­kojni, obo­jętni, nie­utoż­sa­mieni z umy­słem; kiedy zoba­czy­cie, jak umysł się poru­sza, ale nie utoż­sa­mi­cie się z nim, nie pomy­śli­cie: „Jestem nim”.

Medy­ta­cja jest świa­do­mo­ścią, że „nie jestem umy­słem”.

Kiedy ta świa­do­mość wnika w was coraz głę­biej, powoli, powoli, przy­cho­dzi kilka chwil – chwil ciszy, chwil czy­stej prze­strzeni. Chwil przej­rzy­sto­ści, chwil, kiedy nic się w was nie poru­sza, a wszystko jest spo­kojne. W tych spo­koj­nych momen­tach będzie­cie wie­dzieli, kim jeste­ście, i będzie­cie wie­dzieli, czym jest tajem­nica tej egzy­sten­cji.

A kiedy zakosz­tu­je­cie tych kilku kro­pel nek­taru, powsta­nie w was wiel­kie pra­gnie­nie, żeby wcho­dzić w to coraz głę­biej. Powsta­nie w was nie­od­parta tęsk­nota, wiel­kie łak­nie­nie. Będzie­cie pło­nąć!

Kiedy zakosz­tu­je­cie kilku chwil ciszy, rado­ści, medy­ta­cji, będzie­cie chcieli, żeby ten stan stał się waszym cią­głym sta­nem, kon­ti­nuum. A jeśli moż­li­wych jest kilka chwil, to z cza­sem, powoli, powoli przy­cho­dzić będzie ich coraz wię­cej. Kiedy się wpra­wi­cie, kiedy nauczy­cie się nie wplą­ty­wać w umysł – kiedy opa­nu­je­cie sztukę zacho­wy­wa­nia rezerwy, trzy­ma­nia się z dala od umy­słu, kiedy nabie­rze­cie umie­jęt­no­ści two­rze­nia dystansu mię­dzy wami i waszymi myślami – będzie spły­wać na was coraz wię­cej medy­ta­cji. A im wię­cej spływa, tym bar­dziej was prze­mie­nia. Przy­cho­dzi dzień, dzień wiel­kich bło­go­sła­wieństw, kiedy medy­ta­cja staje się waszym natu­ral­nym sta­nem.

Umysł jest czymś nie­na­tu­ral­nym; ni­gdy nie będzie waszym natu­ral­nym sta­nem. Ale medy­ta­cja jest natu­ralna – choć ją utra­ci­li­śmy. Jest rajem utra­co­nym, ale raj można odzy­skać. Spójrz w oczy dziecka, spójrz, a zoba­czysz wielką ciszę, nie­win­ność. Każde dziecko przy­cho­dzi na świat w sta­nie medy­ta­cyj­nym, ale musi być wpro­wa­dzone w spo­sób funk­cjo­no­wa­nia spo­łe­czeń­stwa. Trzeba je nauczyć, jak myśleć, jak kal­ku­lo­wać, jak rozu­mo­wać, jak dys­ku­to­wać; trzeba je nauczyć słów, języka, pojęć. I powoli traci ono kon­takt z wła­sną nie­win­no­ścią. Zostaje zanie­czysz­czone, ska­żone przez spo­łe­czeń­stwo. Staje się spraw­nie dzia­ła­ją­cym mecha­ni­zmem; już nie jest czło­wie­kiem.

Trzeba tylko znowu odzy­skać tę prze­strzeń. Zna­li­ście ją wcze­śniej, więc kiedy po raz pierw­szy doświad­czy­cie medy­ta­cji, będzie­cie zdu­mieni – ponie­waż powsta­nie w was wspa­niałe uczu­cie, jak­by­ście znali ją wcze­śniej. To uczu­cie jest praw­dziwe: zna­li­ście ją wcze­śniej. Zapo­mnie­li­ście. Bry­lant prze­padł w sto­sach śmieci. Ale jeśli potra­fi­cie go odkryć, znaj­dzie­cie ten klej­not ponow­nie – jest wasz. Nie można go naprawdę stra­cić, można tylko o nim zapo­mnieć.

Rodzimy się jako medy­tu­jący, potem uczymy się spo­so­bów funk­cjo­no­wa­nia umy­słu. Ale nasza praw­dziwa natura pozo­staje ukryta gdzieś głę­boko, jak prąd pod­wodny. Któ­re­goś dnia wystar­czy tro­chę kopa­nia, a odkry­je­cie, że źró­dło świe­żej wody wciąż bije. Odna­le­zie­nie go jest naj­więk­szą rado­ścią w życiu.

Dziecko się rodzi; przy­cho­dzi gotowe, z wielką ener­gią. To dziecko jest tylko czy­stą, ucie­le­śnioną ener­gią. A pierw­szą rze­czą, jakiej musi szu­kać, jest oczy­wi­ście pierś matki. Ono jest głodne. Przez dzie­więć mie­sięcy w łonie rodzi­cielki kar­mione było auto­ma­tycz­nie; żyło jako część matki. Teraz jest od niej oddzie­lone; stało się oddzielną istotą – a pierw­szą rze­czą, pierw­szą potrzebą jest szu­ka­nie pokarmu. Tak zaczyna się zewnętrzna podróż.

Wej­ście w świat doko­nuje się przez pierś. A pierś zro­biła dwie rze­czy: kar­miła dziecko, bo pierw­szą rze­czą było prze­ży­cie. Pierś była pokar­mem, była życiem. A druga rzecz: pierś była dla dziecka cie­płem, schro­nie­niem, miło­ścią. Z tego powodu jedze­nie i miłość tak bar­dzo się ze sobą zwią­zały.

Dla­tego zawsze, kiedy nie czu­je­cie się kochani, zaczy­na­cie się prze­ja­dać. Ludzie, któ­rym bra­kuje miło­ści, obże­rają się. Zastę­pują ją sobie jedze­niem. Jeśli jeste­ście naprawdę kochani, nie potra­fi­cie jeść zbyt wiele.

Medy­ta­cja ozna­cza uświa­do­mie­nie sobie, że źró­dło życia jest wewnątrz. Ciało zależy od świata zewnętrz­nego, to prawda – ale prze­cież nie jeste­ście samym cia­łem. Nie zale­ży­cie od świata zewnętrz­nego. Zale­ży­cie od świata wewnętrz­nego. To są dwa kie­runki: zmie­rzać na zewnątrz albo zmie­rzać do wewnątrz. Medy­ta­cja jest roz­po­zna­niem, że „jest rów­nież świat wewnętrzny i muszę go szu­kać”. Medy­ta­cja jest umy­słem zwra­ca­ją­cym się do wła­snego źró­dła.

Umysł służy zro­zu­mie­niu przed­miotu; medy­ta­cja służy zro­zu­mie­niu pod­miotu. Umysł to zain­te­re­so­wa­nie tre­ścią, medy­ta­cja to zain­te­re­so­wa­nie pojem­ni­kiem, świa­do­mo­ścią. Umysł ma obse­sję na punk­cie obło­ków, a medy­ta­cja szuka nieba. Obłoki przy­cho­dzą i odcho­dzą: niebo pozo­staje, trwa.

Szu­kaj­cie wewnętrz­nego nieba. A jeśli je znaj­dzie­cie, to ni­gdy nie umrze­cie.

Medytacja:

ZWYKŁA ŚWIADOMOŚĆ

Poniż­sza wypo­wiedź zaadap­to­wana została z Wiel­kiej księgi sekre­tów1 Osho. Ta pro­sta tech­nika ma dać wam posmak i doświad­cze­nie wpro­wa­dze­nia świa­do­mo­ści do codzien­nych zajęć. Pod­czas eks­pe­ry­men­to­wa­nia z tą tech­niką może­cie zacząć odzy­ski­wać wasz natu­ralny medy­ta­cyjny stan wśród hałasu i zamie­sza­nia panu­ją­cego w umy­śle.

Osho mówi:

Kiedy mówię, że świa­do­mo­ści nie można osią­gnąć przy pomocy umy­słu, cho­dzi mi o to, że nie może­cie jej osią­gnąć przez myśle­nie o niej. Osią­gnąć ją można tylko przez dzia­ła­nie, a nie przez myśle­nie.

Więc nie myśl­cie stale o tym, czym jest świa­do­mość, jak ją osią­gnąć albo jaki będzie rezul­tat. Prze­stań­cie myśleć – zacznij­cie to robić.

Kiedy idzie­cie ulicą, idź­cie świa­do­mie. To jest trudne i cią­gle będzie­cie zapo­mi­nać, ale nie znie­chę­caj­cie się. Za każ­dym razem, gdy sobie przy­po­mni­cie, bądź­cie uważni.

Każdy krok sta­wiaj­cie z pełną czuj­no­ścią, świa­do­mie.

Pozo­sta­jąc z tym kro­kiem, nie pozwa­la­jąc umy­słowi odejść gdzie indziej.

Jedząc, jedz­cie. Żuj­cie poży­wie­nie świa­do­mie.

Niczego nie rób­cie mecha­nicz­nie. Na przy­kład, mogę poru­szać ręką mecha­nicz­nie. Ale prze­cież mogę też poru­szać ręką z pełną czuj­no­ścią. Mój umysł jest świa­domy, że moja ręka została wpra­wiona w ruch.

Technika

Zrób­cie to, spró­buj­cie – teraz. Się­gnij­cie po jakiś znaj­du­jący się w pobliżu przed­miot i pod­nie­ście go tak, jak­by­ście to zwy­kle zro­bili, mecha­nicz­nie. Teraz odstaw­cie go.

A teraz… stań­cie się świa­domi swo­jej ręki, czuj­cie ją cał­ko­wi­cie. Jeśli w ręce, w pal­cach jest napię­cie, roz­luź­nij­cie je.

Z całą uwagą sku­pioną na ręce się­gnij­cie ponow­nie po ten przed­miot. Pod­nie­ście go. Poczuj­cie jego tek­sturę, cię­żar. Jak czu­je­cie go w ręce. Zobacz­cie, jak wasza dłoń chce zare­ago­wać na ten przed­miot… odwró­cić go, zwa­żyć, bawić się nim… albo po pro­stu trzy­mać go nie­ru­chomo. Z czuj­no­ścią, świa­do­mo­ścią każ­dego ruchu.

Teraz odłóż­cie go, pozo­sta­jąc czujni i świa­domi ruchu ręki.

Poczu­je­cie zmianę. Jakość dzia­ła­nia natych­miast się zmie­nia. Osho mówi:

Na przy­kład, jeśli jecie świa­do­mie, to nie może­cie zjeść wię­cej, niż ciało potrze­buje.

Zmie­nia się jakość. Jeżeli jecie świa­do­mie, będzie­cie dłu­żej żuli. Ule­ga­jąc nie­świa­do­mym, mecha­nicz­nym nawy­kom, jedy­nie wpy­cha­cie rze­czy do brzu­cha. W ogóle nie żuje­cie, tylko się napy­cha­cie. Wtedy nie ma przy­jem­no­ści. A ponie­waż nie ma przy­jem­no­ści, potrze­bu­je­cie wię­cej jedze­nia, żeby uzy­skać przy­jem­ność. Nie czu­je­cie smaku, więc potrze­bu­je­cie wię­cej jedze­nia.

Po pro­stu bądź­cie czujni i patrz­cie, co się dzieje. Jeśli jeste­ście czujni, będzie­cie dłu­żej żuli, będzie­cie moc­niej czuli smak, będzie­cie odczu­wali przy­jem­ność jedze­nia. A kiedy ciało się cie­szy, mówi wam, kiedy prze­stać.

Eks­pe­ry­men­tuj­cie z tą tech­niką świa­do­mo­ści dzi­siaj i w nad­cho­dzą­cych dniach, w róż­nych sytu­acjach – dla tej medy­ta­cji nie trzeba wyzna­czać szcze­gól­nego czasu. Cho­dzi o to, żeby po pro­stu medy­to­wać, w swo­bodny i rado­sny spo­sób, wyko­nu­jąc zwy­czajne, codzienne czyn­no­ści. Zwy­kłe rze­czy, które zazwy­czaj robi­cie bez­myśl­nie, tym razem rób­cie w prze­strzeni świa­do­mo­ści.

Cytat Dnia

Kiedy umysł wie, nazy­wamy to wie­dzą.

Kiedy serce wie, nazy­wamy to miło­ścią.

A kiedy ist­nie­nie wie, nazy­wamy to medy­ta­cją.

– Osho

DZIEŃ 2

Medytacje nad miłością i relacjami

Jedną rze­czą jest wpro­wa­dze­nie świa­do­mo­ści w nasze fizyczne dzia­ła­nia i dozna­nia ciała, kiedy idziemy, jemy, zmy­wamy pod­łogę itd. Albo nawet uświa­do­mie­nie sobie naszych myśli i emo­cji, kiedy jeste­śmy sami i nabie­ramy do nich tro­chę dystansu. Ale czymś zupeł­nie innym jest wnie­sie­nie tej samej jako­ści świa­do­mo­ści w nasze inte­rak­cje z innymi ludźmi, szcze­gól­nie z naszymi intym­nymi part­ne­rami. Dzi­siej­szy pro­gram poświę­cony jest tej czę­ści naszego życia.

WGLĄD OSHO

Miłość nie jest związ­kiem. Miłość wiąże, ale nie jest związ­kiem. Zwią­zek jest czymś skoń­czo­nym. Zwią­zek jest rze­czow­ni­kiem; nastą­piło cał­ko­wite zatrzy­ma­nie, mie­siąc mio­dowy się skoń­czył. Nie ma już rado­ści, entu­zja­zmu; wszystko już jest skoń­czone. Zwią­zek ozna­cza coś dopeł­nio­nego, skoń­czonego, zamknię­tego.

Miłość ni­gdy nie jest związ­kiem – miłość jest rela­cją. Zawsze jest rzeką, pły­nącą, nie­koń­czącą się. Miłość ni­gdy się nie zatrzy­muje; mie­siąc mio­dowy się zaczyna, ale ni­gdy się nie koń­czy. Nie przy­po­mina powie­ści, która zaczyna się i koń­czy w pew­nym punk­cie; jest zja­wi­skiem cią­głym. Kochan­ko­wie koń­czą, miłość trwa na­dal. Ona jest kon­ti­nuum. Jest cza­sow­ni­kiem, nie rze­czow­ni­kiem.

Dla­czego piękno rela­cji ogra­ni­czamy do związku? Dla­czego tak się spie­szymy? Ponie­waż rela­cja jest nie­bez­pieczna. A zwią­zek jest bez­pie­czeń­stwem, zwią­zek daje pew­ność. Rela­cja jest jedy­nie spo­tka­niem dwóch obcych, może na jedną noc, a rano powiemy „do widze­nia”. Kto wie, co się zda­rzy jutro? A my tak się boimy, że chcemy, żeby to było pewne, chcemy, żeby było prze­wi­dy­walne. Chcie­li­by­śmy, żeby jutro odpo­wia­dało naszym wyobra­że­niom; nie pozwa­lamy mu powie­dzieć tego, co chce. Dla­tego natych­miast spro­wa­dzamy każdy cza­sow­nik do rze­czow­nika. Jeste­ście zako­chani w kobie­cie albo męż­czyź­nie i natych­miast zaczy­na­cie myśleć, żeby się pobrać, zro­bić z tego umowę prawną. Dla­czego?

W lep­szym świe­cie z więk­szą liczbą ludzi medy­ta­cyj­nych, z nieco bar­dziej roz­po­wszech­nio­nym na Ziemi oświe­ce­niem ludzie będą kochać, kochać bez­gra­nicz­nie, ale ich miłość pozo­sta­nie rela­cją, a nie związ­kiem. Nie mówię, że ich miłość będzie tylko chwi­lowa. Zupeł­nie moż­liwe jest, że ich miłość może być głęb­sza niż wasza miłość, może być bar­dziej intymna, może mieć w sobie coś bar­dziej poetyc­kiego i bar­dziej poboż­nego. I bar­dzo praw­do­po­dobne jest, że ich miłość może trwać dłu­żej, niż trwa wasz tak zwany zwią­zek. Ale nie będzie gwa­ran­to­wana przez prawo, przez sąd, przez poli­cjanta. Gwa­ran­cja będzie wewnętrzna. To będzie zaan­ga­żo­wa­nie z serca, mil­cząca wspól­nota. Jeśli lubi­cie być z kimś, będzie­cie chcieli lubić to jesz­cze bar­dziej. Jeśli lubi­cie intym­ność, będzie­cie chcieli coraz głę­biej ją badać.

Zapo­mnij­cie o związ­kach i uczcie się bycia w rela­cji.

Kiedy jeste­ście w związku, zaczy­na­cie zanie­dby­wać sie­bie. Wła­śnie to nisz­czy wszyst­kie romanse. Bycie w rela­cji ozna­cza, że zawsze zaczy­na­cie; cią­gle pró­bu­je­cie się ze sobą zazna­ja­miać. Cią­gle zapo­zna­je­cie się ze sobą. Sta­ra­cie się zoba­czyć wiele aspek­tów oso­bo­wo­ści dru­giej osoby. Pró­bu­je­cie wni­kać coraz głę­biej w sferę wewnętrz­nych uczuć, w głę­bo­kie zaka­marki jej istoty. Pró­bu­je­cie wyja­śnić tajem­nicę, która nie może być wyja­śniona.

To jest radość miło­ści: bada­nie świa­do­mo­ści. A jeśli jeste­ście w rela­cji i nie spro­wa­dza­cie jej do związku, wtedy druga osoba sta­nie się dla was zwier­cia­dłem. Bada­jąc ją, mimo­wol­nie będzie­cie badali też sie­bie. Wni­ka­jąc głę­biej w dru­giego, zna­jąc jego uczu­cia, myśli, głęb­sze poru­sze­nia, będzie­cie znali też wła­sne. Kochan­ko­wie stają się dla sie­bie zwier­cia­dłami, a wtedy miłość prze­mie­nia się w medy­ta­cję.

MEDYTACJE:

KOCHAJĄC SIEBIE, MEDYTACJA JEDNOŚCI DLA PARTNERÓW

Oto dwie powią­zane medy­ta­cje, które należy wyko­ny­wać w cza­sie prze­zna­czo­nym dla sie­bie.

Pierw­sza, naj­bar­dziej fun­da­men­talna i istotna dla nas wszyst­kich jest medy­ta­cja o kocha­niu samego sie­bie. Osho czę­sto przy­po­mina nam, że miłość roz­po­czyna się od zdol­no­ści kocha­nia s i e b i e   s a m y c h. Tylko kiedy kochamy sie­bie samych, jeste­śmy w sta­nie kochać innych; miłość wła­sna jest pod­stawą.

Technika 1. Kochanie siebie

Naj­le­piej, jeśli może­cie zna­leźć piękne miej­sce na łonie natury, gdzie może­cie być sami i nikt nie będzie wam przez jakiś czas prze­szka­dzał, ale może­cie też wyko­rzy­stać ulu­bione miej­sce w domu (być może swoje ulu­bione krze­sło) albo spe­cjalne miej­sce do medy­ta­cji, które stwo­rzy­li­ście. Może­cie ją wyko­nać nawet w łóżku, zanim poło­ży­cie się spać.

Eks­pe­ry­men­tuj­cie z tym tro­chę:

Sie­dząc samot­nie, po raz pierw­szy zako­chaj się w swoim wła­snym ja. Zapo­mnij o świe­cie – po pro­stu bądź zako­chany w sobie. Ciesz się swoim wła­snym ja, zakosz­tuj sie­bie… Cze­kaj przez chwilę, szu­kaj przez chwilę. Poczuj wła­sną wyjąt­ko­wość, roz­ko­szuj się wła­snym ist­nie­niem. Ty jesteś w tym ist­nie­niu! Nawet ten fakt, nawet tyle przy­tom­nej świa­do­mo­ści, że „jestem”, może być prze­lot­nym dozna­niem bło­go­ści – oddech pły­nie… serce bije… po pro­stu ciesz się tym wszyst­kim przez chwilę.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Osho, Wielka księga sekre­tów, Wydaw­nic­two Czarna Owca, War­szawa 2011. [wróć]