Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Dorastał, nie mając nic, a mimo to jako nastolatek odrzucił leżący na stole kontrakt reklamowy wart 100 milionów dolarów. Będąc świeżo upieczonym absolwentem szkoły średniej, trzymał w szachu trzech gigantów: Nike, Adidasa i Reeboka, pokazując, że jego talent do biznesu jest równie wielki, jak do koszykówki. Imponował swoim podejściem do zawierania umów marketingowych, poza kwestiami finansowymi kierując się często również... sympatią do marki, a sposób, w jaki wypromował słuchawki Beats, był szeroko komentowanym majstersztykiem.
To właśnie dzięki takim ruchom LeBron James dołączył do grona nie tylko najlepszych, ale też najlepiej zarabiających sportowców świata. W tej książce przeczytasz, jak do tego doszło: poznasz kulisy negocjowania lukratywnych umów, szczegóły jego kluczowych decyzji biznesowych i strategię budowania wizerunku. Dowiesz się, jak to możliwe, że pochodzący z „siedliska przemocy” chłopak stanie się wkrótce miliarderem zaangażowanym w tak wiele różnych branż: począwszy od gum do żucia, przez rowery, aż po przemysł filmowy.
Bo LeBron to dziś coś więcej niż tylko wielki sportowiec. To globalna marka. Prężne przedsiębiorstwo. Po prostu: LeBron S.A.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 237
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
dla Dane
Kiedy LeBron James miał 18 lat i przychodził w 2003 roku do NBA, napisaliśmy o nim z Pawłem Wujcem artykuł do poniedziałkowego dodatku sportowego „Gazety Wyborczej”. Tekst opisywał wielkie oczekiwania, przede wszystkim koszykarskie, towarzyszące pojawieniu się młodziutkiej gwiazdy. Dziś, po prawie 17 latach, kiedy James ma 35 lat i jest już bliżej niż dalej schyłku swojej koszykarskiej kariery, można powiedzieć, że wszystkie te oczekiwania się spełniły.
Trzy tytuły mistrzowskie i trzy nagrody MVP Finałów NBA. Cztery nagrody MVP sezonu zasadniczego. Pierwsze mistrzostwo NBA w historii Cleveland Cavaliers i pierwszy tytuł dla Cleveland w którejkolwiek z zawodowych lig od 52 lat. Dziewięć występów w Finałach (w tym ośmiokrotnie z rzędu w latach 2011–18). Trzy nagrody MVP Meczu Gwiazd. Dwa złote medale olimpijskie. Dwanaście wyborów do pierwszej piątki NBA. Szesnaście występów w Meczu Gwiazd. Trzecie miejsce na liście strzelców wszech czasów – po wyprzedzeniu Michaela Jordana i Kobego Bryanta zostali mu już tylko Karl Malone i Kareem Abdul-Jabbar.
Większość tych statystyk może wymagać aktualizacji wkrótce po ukazaniu się tej książki, bo prowadzeni przez LeBrona Los Angeles Lakers mają w sezonie 2019/20 najlepszy bilans w Konferencji Zachodniej i istnieje duża szansa, że James znowu zagra o najwyższą stawkę. A zakładając, że nie będzie łapał kontuzji, pogra po 70 meczów w sezonie i nadal będzie zdobywał średnio ponad 20 punktów na mecz, powinien wyprzedzić Malone’a na liście najlepszych strzelców na początku sezonu 2021/22, a Jabbara rok później. A przecież jest dziś też ósmy w rankingu największej liczby asyst, 13. w rankingu przechwytów, 15. w rankingu celnych rzutów za trzy punkty, no i… drugi w rankingu największej liczby strat.
Najlepszy koszykarz wszech czasów? Być może. Najbardziej wszechstronny w historii? Na pewno.
Wart 154 miliony dolarów czteroletni kontrakt LeBrona z Los Angeles Lakers kończy się w sezonie 2021/22. W grudniu 2022 roku James skończy 38 lat. Sporo jak na koszykarza, ale jeśli nie LeBron miałby grać tak długo na najwyższym poziomie, jeśli nie on miałby pobić legendarne osiągnięcie Jabbara, to niby kto?
Ale książka, którą trzymacie Państwo w rękach, nie jest wbrew pozorom książką o koszykówce. Kariera na parkiecie i sukcesy sportowe Jamesa stanowią w niej tło i tak naprawdę najwięcej koszykówki i statystyk znajdziecie we wstępie, który właśnie czytacie. We wspomnianym na początku felietonie pisaliśmy o 18-letnim LeBronie: „Jest sympatyczny, wygadany i świetnie daje sobie radę przed kamerami. Jest spełnieniem marzeń specjalistów od marketingu”. To też się potwierdziło i o tym przede wszystkim jest ta książka – o pieniądzach, o przeogromnych pieniądzach. I o tym, jak się do nich dochodzi. O tym, jaką rolę odgrywa po drodze szczęście, jaką autentyczność, jaką spontaniczność, jaką konsekwencja, jaką ciężka praca, jaką relacje, jaką umiejętność otaczania się właściwymi ludźmi, a jaką umiejętność mówienia nie. To obowiązkowa lektura nie tylko dla fanów sportu, ale również dla młodych adeptów biznesu i doświadczonych przedsiębiorców.
Czy jest sens wydawać taką książkę obecnie, kiedy LeBron nie ma specjalnie wiele czasu na zajmowanie się biznesem, bo siłą rzeczy najważniejsza jest dla niego wciąż koszykówka? Brian Windhorst dobrze wie, że James znajduje się dopiero na starcie swojej biznesowej drogi. „Dlaczego piszesz tę książkę już teraz? Przecież jesteśmy na samym początku. Ta historia dopiero się zaczyna” – zapytał Windhorsta Maverick Carter, przyjaciel z dzieciństwa, a dziś partner biznesowy Jamesa, jeden z głównych bohaterów książki. Ale Windhorst nie zgadza się, że na tę opowieść jest za wcześnie: „Wasza historia ma już 15, a nawet 17 lat. Kiedy sprzedacie swoje firmy i zostaniecie wszyscy miliarderami, napiszę ją od nowa”. Bo jedną z rzeczy, która odróżnia LeBrona od innych sportowców, jest to, jak świadomie buduje swoje pozakoszykarskie imperium od samego początku, od czasów, kiedy był jeszcze nastolatkiem. I aż strach pomyśleć, co będzie, kiedy za kilka lat oficjalnie zakończy karierę i poświęci się biznesowi na 100 procent.
Na razie życie regularnie dopisuje kolejne rozdziały do książki Windhorsta. Poniżej krótki przegląd tego, co wydarzyło się w pozaboiskowym życiu LeBrona, od czasu gdy się ukazała:
Jego fundacja podpisała umowę z wydawnictwem HarperCollins na wydanie dwóch książek dla dzieci i młodzieży. Pierwsza, zatytułowana
I Promise
, ukaże się 11 sierpnia 2020 roku. „Książki uczą, inspirują i sprawiają, że jesteśmy razem. Właśnie dzięki temu, że dzieci i ich rodzice mogą je czytać razem, znaczą dla mnie tak wiele” – mówi LeBron, ojciec trójki dzieci.
W przerwie drugiej kwarty Super Bowl wyemitowana została reklama nowego elektrycznego Hummera EV „Quiet Revolution” z udziałem LeBrona. Parametry auta są imponujące – 1000 koni mechanicznych, przyspieszenie od 0 do 100 kilometrów w 3 sekundy, zero emisji. W książce przeczytacie, jak wyglądała pierwsza, mniej fortunna przygoda LeBrona z Hummerem, jeszcze w czasach liceum. „Jestem dumny z tego, że mogę uczestniczyć we wprowadzeniu na rynek nowego elektrycznego modelu. To ciche auto, ale jego osiągi mówią same za siebie” – komentuje James, który trzyma w swoich garażach 13 innych aut (Chevy Impala, Chevy Camaro, Dodge Challenger, Bentley, Ferrari 599, Ferrari F430 Spider, Ferrari 458 Spider, Kia K900, Lamborghini Aventador, Maybach 57S, Maybach S650, Porsche 911, Rolls Royce Phantom).
James podpisał umowę z producentem mobilnej aplikacji Calm – do snu, medytacji i relaksu – uznanej za aplikację roku 2017 na iPhone’a. Przygotował na platformę dziesięciominutowe materiały audio „Trenuj swój umysł”, koncentrujące się na sprawności mentalnej, zarządzaniu emocjami, zachowaniu równowagi mentalnej i śnie, a także stał się ambasadorem marki w kampanii marketingowej. „Sportowcy koncentrują się na sprawności fizycznej. W moim partnerstwie z Calm chodzi zaś o sprawność mentalną. Zawsze była ona dla mnie priorytetem, równie kluczowym dla mojej gry, kariery i całego życia, jak wszystko to, co jestem w stanie zrobić fizycznie. Jestem podekscytowany, że będę mógł podzielić się tym z moją fundacją i z całą Ameryką. Aplikacja Calm pozwoliła mi uspokoić umysł w stresujących chwilach i pomóc w grze w koszykówkę, w byciu rodzicem czy po prostu w radzeniu sobie w codziennym, pełnym napięcia życiu” – mówi James.
Razem ze swoją platformą medialną Uninterrupted LeBron nawiązał współpracę z firmą Lyft, oferującą wypożyczanie rowerów, żeby umożliwić nastolatkom w całej Ameryce darmowy roczny dostęp do współużytkowania rowerów. „Kiedy dorastałem, rower zmienił w moim życiu wszystko. Nie tylko był sposobem na to, żeby spotkać się z przyjaciółmi albo zagrać w koszykówkę – stał się sposobem na życie. Otwierał przede mną drzwi, pozwalał bezpiecznie dotrzeć do domu po szkole, stwarzał możliwości, których inaczej bym nie miał. Moglibyście pomyśleć, że to tylko rower. Ale dla młodego człowieka rower jest czymś, co może otworzyć świat. To sposób, często jedyny, na to, żeby dotrzeć do szkoły, na trening, na mecz, na lekcję, do pracy. Rower to wolność. Rower to szansa” – mówi LeBron. O inwestycjach koszykarza w branżę rowerową także poczytacie w tej książce.
Fundacja Jamesa razem z uniwersytetem Kent State ogłosiły, że 193 absolwentów z pierwszego rocznika ufundowanej przez sportowca szkoły I Promise otrzyma darmowe czteroletnie stypendium, w tym opłacenie rocznego pobytu w akademiku i wyżywienia. A w książce przeczytacie, jak wyglądały sukcesy i porażki działalności charytatywnej LeBrona. I jaka jest filozofia działania jego fundacji I Promise.
James podpisał kontrakt reklamowy z największą na świecie firmą telekomunikacyjną AT&T – będzie twarzą ich nowej usługi streamingowej. Częścią umowy będzie wsparcie finansowe fundacji LeBrona i wyposażenie w warsztaty, szkolenia oraz darmowe usługi telekomunikacyjne osiedla I Promise Village, w którym mieszkają rodziny uczniów ze szkoły LeBrona w Akron. „To niesamowite, że jedna z największych firm telekomunikacyjnych na świecie wierzy w moje dzieciaki i w pracę, którą wkładamy w rozwój ich rodzin” – mówi James.
Game Plan, organizacja non profit z Maryland, oskarżyła LeBrona o to, że ten wraz ze swoimi partnerami (Uniterrupted, ESPN, Nike, NBA 2K) bezprawnie korzysta ze sloganu „I am more than an athlete” („Jestem kimś więcej niż sportowcem”). Twierdzą, że zarejestrowali ten slogan jako znak towarowy jeszcze w 2018 roku i żądają odszkodowania w wysokości 33 milionów dolarów.
A przecież to nie wszystko. I to tylko newsy z ostatnich miesięcy. Żywot biznesmena LeBrona, tak jak żywot koszykarza LeBrona, to pasmo wzlotów i upadków, sukcesów i porażek, radości i smutków. Ale tak jak na parkiecie – sukcesów jest znacznie więcej.
Zapraszamy do lektury pierwszej części inspirującej historii o imperium biznesowym LeBrona Jamesa. Drugą część dopisze życie. A przeczytamy w niej pewnie o tym, jak wypadł na ekranie w Kosmicznym meczu 2, czy został gwiazdą Hollywood albo magnatem show-businessu, czy wcielił się w superbohatera, czy dostał Oscara, czy zdążył zagrać w NBA ze swoim 16-letnim dziś synem Bronnym, czy kupił sobie klub NBA – no i czy jest już miliarderem.
Michał Rutkowski
W gruncie rzeczy zawodowa drużyna koszykarska nie różni się specjalnie od zwykłej drużyny licealnej.
I tu, i tam mamy do czynienia z walką o minuty spędzone na parkiecie, o liczbę oddawanych rzutów, o role odgrywane w składzie. Wszystko, co dobre, bierze się z koleżeństwa, współpracy, gry zespołowej i zwyciężania. Niektórzy zawodnicy uwielbiają trenera, inni go nienawidzą. Ale jest jedna rzecz, która różni NBA od każdej innej ligi na ziemi.
Pieniądze.
Przez te wszystkie lata często pytano mnie, co robi na mnie największe wrażenie u LeBrona Jamesa. To trudne pytanie i przez długi czas nie potrafiłem na nie odpowiedzieć. Ale w końcu znalazłem odpowiedź, która była odkrywcza i nawet mnie trochę zaskoczyła.
Poznałem LeBrona w 1999 roku, kiedy miał 14 lat i był jeszcze dzieciakiem. Miał buzię małego chłopca i zarazem posturę kogoś, po kim było widać, że w przyszłości będzie wielki. Miał ogromne stopy i długie nogi, ale nie musiał się jeszcze golić. Maverick Carter, ówczesny kolega ze szkolnej drużyny, a dziś jeden z najbliższych przyjaciół koszykarza, wspomina, że kiedy LeBron pojawił się jesienią przed rozpoczęciem pierwszego roku nauki w liceum St. Vincent – St. Mary, miał tylko 183 centymetry wzrostu. Mnie się wydaje, że był już trochę wyższy, ale żaden z nas nie zamierza zaprzeczać, że kiedy nadeszła wiosna, na jego mecze w mistrzostwach stanowych wyprzedawano wszystkie bilety, a on mierzył już prawie 193 centymetry.
Budowa ciała Jamesa była z pewnością jedną z tych rzeczy, które robiły ogromne wrażenie na wszystkich, którzy widzieli go po raz pierwszy. Zwłaszcza w czasach, kiedy nie pokazywano go jeszcze codziennie w telewizji. Bo jego postura naprawdę robi ogromne wrażenie. Ma 203 centymetry wzrostu i zdarzało mu się dźwigać na siłowni sztangę ważącą nawet 127 kilogramów. To niebywale imponujące liczby, nawet jeśli mówimy o wybitnym sportowcu otoczonym przez innych wybitnych sportowców. Pierwszy trener personalny, z którym LeBron ćwiczył, kiedy miał siedemnaście lat, powiedział mi, że nigdy nie widział, by ciało nastolatka reagowało na ćwiczenia na siłowni tak jak ciało LeBrona – tak szybko postępowała budowa jego mięśni. Kiedy przyszedł do NBA, ważył już 109 kilogramów i nie tylko dotrzymywał kroku starszym rywalom, ale był w stanie nad nimi dominować.
Podczas jednego z meczów play-offów w 2006 roku James skręcił kostkę i spędził ponad godzinę w szatni na zabiegach. Wszyscy poważnie się obawiali, że opuści kolejny mecz. Zapytałem wtedy Larry’ego Hughesa, jego kolegę z Cleveland Cavaliers, czy myśli, że LeBron będzie musiał pauzować. „No co ty. Widziałeś, jak wyglądają jego kostki?” Miał rację – kostki Jamesa miały rozmiar ramienia przeciętnego mężczyzny. Kiedy indziej, gdy grał już w Miami, podczas jednego z meczów play-offów przybrał na wadze ponad trzy kilogramy. Wydaje się to niewiarygodne i sam James nie potrafił tego wytłumaczyć; przyznał jedynie, że zjadł wtedy kilka batoników proteinowych i wypił mnóstwo wody.
Do tego dochodzi jeszcze wyczucie gry LeBrona. Fantastycznie podaje, jest mistrzem w odczytywaniu paraboli lotu piłki i kreowaniu idealnych sytuacji dla kolegów. Jest leworęczny, ale gra prawą ręką, dzięki czemu ma nad rywalami przewagę oburęczności, której prawie nikt nie jest w stanie dorównać. To pomaga mu być dominującym strzelcem, jednym z najlepszych w historii.
Kolejnym ważnym narzędziem jest jego pamięć, zarówno krótko-, jak i długookresowa. Po jednym z meczów play-offów w 2018 roku James tak precyzyjnie i szczegółowo odtworzył jedna po drugiej wszystkie akcje, które miały miejsce w czasie kluczowych dwóch minut spotkania, że niektórzy dziennikarze zaczęli bić brawo. Nie zdają sobie jednak sprawy, że mógłby równie precyzyjnie opisać akcje z meczu rozegranego dziesięć lat wcześniej. „Którejś niedzieli oglądaliśmy spotkanie ligi NFL – wspomina były kolega z Miami Heat, Chris Bosh. – LeBron zna wszystkich zawodników. Ale nie tylko kojarzy ich nazwiska, wie nawet, na której uczelni studiowali. Jakim cudem pamięta, że rezerwowy tylny obrońca uczęszczał do Colorado State?”
Jest jeszcze jego etyka pracy, jego szybkość, jego wytrzymałość. Wszystko to argumenty za tezą, że jest jednym z najlepszych koszykarzy w historii. Ale wcale nie to robi u niego największe wrażenie, przynajmniej na mnie.
Mnie najbardziej imponuje jego świadomość.
Nigdy nie poznałem nikogo, kto byłby równie świadomy co LeBron Raymone James. Świadomy tego, co dzieje się wokół niego podczas meczu. Zdolny przewidzieć dwa–trzy zagrania wprzód. Świadomy, w którym miejscu znajdzie się za chwilę kolega z drużyny i gdzie zagrać mu piłkę. I czy ten zawodnik woli dostawać piłkę w pozycji wertykalnej, czy horyzontalnej. Zdolny przewidzieć, w którą stronę pójdzie przeciwnik, albo z której strony kosza się znajdzie.
W być może najważniejszej akcji w całej karierze, kiedy zablokował Andre Iguodalę w końcówce siódmego meczu Finałów NBA w 2016 roku, James wyskoczył z obiema rękami w górze, celując nimi w tablicę po obu stronach kosza. Zrobił tak dlatego, że wiedział, iż Iguodala lubi kończyć akcję layupem od drugiej strony kosza, więc próbował zabezpieczyć kosz po obu stronach. O to mi chodzi, gdy mówię o jego świadomości. Ale to nie wszystko.
Przytłaczający jest poziom świadomości LeBrona na temat tego, kto jest z nim na parkiecie, świadomość miejsca i czasu – całe to poczucie chwili. Potrafi siedzieć w szatni i jednocześnie oglądać mecz w telewizji, przewidując następną akcję, odpowiedzieć na pytanie dziennikarza, który próbuje zapędzić go w kozi róg i coś z niego wyciągnąć, a do tego jeszcze monitorować rozmowę kolegów z drużyny znajdujących się kilka metrów dalej. Pewnie myślicie, że przesadzam, ale uwierzcie mi – ten facet tak właśnie funkcjonuje.
I ta świadomość leży również u podstaw sukcesów, które LeBron odnosi poza parkietem. To, że rozumie, czego jeszcze nie wie i jak ma poprosić o pomoc w tych zagadnieniach, stanowiło kluczowy czynnik rozrostu jego biznesowego imperium. Zdolność zorientowania się w tym, kogo może wykorzystać, a kto próbuje wykorzystać jego samego, też bardzo mu się przydała. Może to zabrzmieć cynicznie, ale tak właśnie jest. Umiejętność spożytkowania swojego statusu celebryty, sławy i popularności, żeby zyskać przewagę w transakcjach biznesowych, pomagała LeBronowi osiągać lepsze wyniki i umożliwiła także pozyskiwanie funduszy w akcjach charytatywnych bez konieczności sięgania do własnego portfela.
Nie chcę przez to wszystko powiedzieć, że jest nieomylny. Owszem, popełnia błędy, jak my wszyscy. Ale to, że potrafi przy tym zachować odpowiednią perspektywę, wielokrotnie sprawiało, że te potknięcia nie miały tak dużych konsekwencji i udało się je przemienić w wartościowe lekcje.
Świadomość LeBrona pomogła mu też podjąć decyzję, którą uważa za jedną z najważniejszych w życiu. Miało to miejsce w maju 2003 roku, w czwartkowy wieczór, w Cantonie w stanie Massachusetts. Przy stole naprzeciwko LeBrona, wtedy ucznia ostatniej klasy liceum, siedział mężczyzna z wypisanym na nazwisko chłopaka czekiem o wartości dziesięciu milionów dolarów.
Wiele lat później wspomnienia ludzi, którzy znajdowali się wówczas w tej sali, trochę się różnią. LeBron opowiadał, że obserwował, jak Paul Fireman, prezes Reeboka, wypisuje czek. Jegó ówczesny agent twierdzi, że czek został przygotowany już wcześniej, a biznesmen tylko wyjął go z bankowej koperty.
Ale wszyscy pamiętają jedno – że 18-latek, który dorastał, nie mając nic, powiedział nie. Tak naprawdę odrzucił wtedy propozycję kontraktu, który w całości był wart około 100 milionów dolarów, i czek na ogromną sumę, który mógł ze sobą zabrać i zrealizować już nazajutrz. Kiedy zobaczył czek, przez głowę przebiegło mu kilka myśli. Szefowie Reeboka odrobili pracę domową i zadbali o to, żeby matki LeBrona, Glorii James, nie było w pokoju nie tylko w chwili, kiedy złożą jej synowi ofertę, ale przede wszystkim wtedy, kiedy dadzą mu czek.
Pierwszą rzeczą, która przyszła Jamesowi do głowy, kiedy sięgnął po czek, było to, że czynsz za subsydiowane przez rząd mieszkanie jego mamy w Akron w stanie Ohio wynosił siedemnaście dolarów miesięcznie. W przeszłości zdarzało się, że musiał mieszkać na osiedlu komunalnym w dolinie, w okolicy nazywanej „dołami”. LeBron opowiadał, że kiedy tam mieszkał, czasem bał się nawet wchodzić na górę. A ci, którzy mieszkali na wzgórzu, trzymali się z daleka od osiedla w Elizabeth Park, bo było siedliskiem przemocy. W dzieciństwie LeBron często słyszał wystrzały i widywał ludzi zadźganych nożami. Często mówi, że statystycznie nie powinien był się znaleźć tam, gdzie się znalazł, że nie powinno było mu się udać. W Elizabeth Park statystyki działały na jego niekorzyść.
Na końcu osiedla komunalnego znajdował się długi wysoki most, znany w Akron jako most Y z uwagi na swój kształt i to, że łączył ze sobą dwie części miasta. Po jednej stronie był szpital z oddziałem psychiatrycznym. Przez wiele dziesięcioleci płot wzdłuż mostu był niski i łatwy do pokonania. On też miał swoją nazwę potoczną – „most samobójców”. Zdarzało się, że dzieciaki, które bawiły się na podwórku na dole, widziały spadające z góry ciała.
Drugą rzeczą, która przyszła wtedy LeBronowi do głowy, były inne oferty. To było jego pierwsze spotkanie z producentem butów. Kilka tygodni wcześniej ogłosił, że przechodzi na zawodowstwo. Przedstawiciele Reeboka spotkali się z młodym koszykarzem jako pierwsi. Wysłali tamtego dnia prywatny odrzutowiec, który odebrał go ze szkoły. Następnego dnia miał zaplanowaną wyprawę do Los Angeles na spotkanie z Adidasem. A w kolejnym tygodniu zamierzał polecieć do Portland, żeby wysłuchać propozycji Nike.
Reebok namawiał LeBrona do rezygnacji z tych spotkań. Jego przedstawiciele chcieli, żeby podpisał z nimi kontrakt już teraz. I podjęli szokującą, imponującą próbę – przedstawili ofertę, która była jedną z najbardziej niezwykłych propozycji złożonych kiedykolwiek jakiemukolwiek koszykarzowi.
Pomysłodawcą był Steve Stoute, który działał wcześniej w branży muzycznej i składał dziesiątki podobnych ofert artystom takim jak Will Smith, 50 Cent czy Nas. Pracował wówczas dla Reeboka i namówił Firemana, żeby ten uczynił to samo, co sam Stoute robił już wcześniej z wieloma utalentowanymi nastolatkami, którzy wywodzili się z biedoty. Wystarczy pokazać im kasę i kontrakt ma się w kieszeni. Kilka miesięcy wcześniej Stoute pomógł Reebokowi podpisać umowę z Jayem-Z, po której na rynek wypuszczone zostały jego pierwsze buty, S. Carter.
„W branży muzycznej zdarza się to bez przerwy. Dajesz gościowi solidną przedpłatę i umowa zostaje podpisana od ręki – tłumaczył Stoute. – I to nie były małe pieniądze. Oferowaliśmy mu kontrakt na jego warunkach. Podobało mu się to, co powiedzieliśmy, zgodził się na spotkanie, więc wiedzieliśmy, że jesteśmy w grze. Wychodziliśmy z założenia, że jeśli przystaniemy na jego warunki finansowe, podpisze papiery”.
Szefowie Reeboka wyszli z pokoju, żeby LeBron mógł przemyśleć sprawę, ale postawili jeden warunek: oferta ma swój deadline. Jeśli podpisze umowę teraz, będzie w niej paragraf gwarantujący przedpłatę, ale jeśli nie – punkt zostanie wykreślony. Niektórzy powiedzieliby, że odmowa LeBrona była genialnym posunięciem. Inni mogliby uznać, że zachował się bardzo ryzykownie. Towarzyszył mu wtedy jego doświadczony agent Aaron Goodwin i James posłuchał jego rady, ale nikt nie miałby do niego pretensji, gdyby się zgodził. Nawet Nike i Adidas by to zrozumieli. Bo była to jedna z tych ofert, którym się zazwyczaj nie odmawia.
Ale choć LeBron miał wtedy tylko 18 lat, choć było przed nim całe życie, okazał się na tyle świadomy, że rozumiał, iż powinien odmówić.
„Zacząłem bić brawo – mówi Stoute. – Fireman nie mógł w to uwierzyć, to wszystko nie miało dla niego sensu. Ale ja wiedziałem, że jestem świadkiem czegoś, czego nie widziałem nigdy wcześniej. Biłem brawo z szacunku. Siedziałem w towarzystwie młodego, profesjonalnego, cieszącego się powodzeniem Afroamerykanina, który przez lata musiał żyć bardzo skromnie. I kiedy w tamtym pokoju LeBron powiedział »nie« tym ogromnym pieniądzom, dotarło do mnie, że doszło do pewnej zmiany pokoleniowej. Byłem pod ogromnym wrażeniem. Odrzucił taką kasę, a następnego dnia poszedł do szkoły na godzinę wychowawczą!”
„Musisz zrozumieć pełen kontekst tego zdarzenia – powiedział mi kilka lat później LeBron. – Miałem właśnie podpisać umowę na całe życie. Nie myśli się wtedy tylko o pierwszym czeku, myśli się o wszystkich”.
I właśnie taka świadomość stanowi podstawę dla całej opisanej tutaj historii. Ta książka opowie wam o drodze, którą LeBron przebył poza parkietem, o podróży, którą odbywał równolegle do swojej wyjątkowej kariery koszykarskiej. I podobnie jak na boisku, odnosił w niej wspaniałe zwycięstwa, ale i ponosił upokarzające klęski. Efekty niektórych wyborów były równie gorzkie jak porażki w Finałach NBA. Niektóre sukcesy przynosiły mu ogromną satysfakcję, nawet wtedy, kiedy napawał się nimi właściwie w samotności. W tej książce opisuję szczegółowo i jedne, i drugie.
A przecież w pewnym sensie to dopiero początek kariery biznesowej LeBrona – planuje ją rozwijać jeszcze przez jakieś czterdzieści lat po zakończeniu gry w koszykówkę. James i jego rodzina, przyjaciele i partnerzy biznesowi snują efektowne plany, w których świetle wszystko to, co wydarzyło się do tej pory, może się okazać tylko wstępem. LeBron już dawno zaczął sobie ostrzyć pazury na bycie miliarderem i od tego czasu rozwinął się na tyle, że nie tylko liczy kasę, ale też poszerza swoje wpływy jako właściciel różnych przedsięwzięć. Właściciel biznesu stacjonarnego. Właściciel własności intelektualnej. A nawet właściciel klubów sportowych.
To, w jaki sposób udało mu się już zajść tak daleko, stanowi niezwykłą historię. Właśnie zaczynacie ją czytać.
LeBron, Inc. The Making of a Billion-Dollar Athlete
Copyright © by Brian Windhorst 2019
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo SQN 2020
Copyright © for the translation by Michał Rutkowski & Tymon Rutkowski 2020
Redakcja – Piotr Królak
Korekta – Milena Piechowska
Projekt typograficzny i skład – Joanna Pelc
Okładka – Paweł Szczepanik / BookOne.pl
All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
The NBA identifications are the intellectual property of NBA Properties, Inc. and the respective NBA member teams. © 2020 NBA Properties, Inc. Photos by Atiba Jefferson/NBAE/Getty Images, Nathaniel S. Butler/NBAE/Getty Images (x4), Barry Gossage/NBAE/Getty Images, Chris Elise/NBAE/Getty Images, Allison Farrand/NBAE/Getty Images, Gregory Shamus/NBAE/Getty Images, David Liam Kyle/NBAE/Getty Images. All Rights Reserved.
Wydanie I, Kraków 2020
ISBN EPUB: 978-83-8129-602-1ISBN MOBI: 978-83-8129-601-4
Wydawnictwo SQN pragnie podziękować wszystkim, którzy wnieśli swój czas, energię i zaangażowanie w przygotowanie niniejszej książki:
Produkcja: Kamil Misiek, Joanna Pelc, Joanna Mika, Dagmara Kolasa
Design i grafika: Paweł Szczepanik, Marcin Karaś, Agnieszka Jednaka
Promocja: Piotr Stokłosa, Łukasz Próchno, Gabriela Matlak, Aldona Liszka, Szymon Gagatek, Tomasz Czernich
Sprzedaż: Tomasz Nowiński, Patrycja Talaga, Karolina Żak
E-commerce: Tomasz Wójcik, Szymon Hagno, Łukasz Szreniawa, Marta Tabiś
Administracja i finanse: Klaudia Sater, Monika Płuska, Honorata Nicpoń, Ewa Koza
Zarząd: Przemysław Romański, Łukasz Kuśnierz, Michał Rędziak
www.wsqn.pl
www.sqnstore.pl
www.labotiga.pl