Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Maciej jest początkującym pisarzem. Klara jest jego żoną. Mają dwumiesięczną córkę Sarę. Po narodzinach dziecka małżeństwo przeżywa kryzys. W dodatku pewnego dnia Maciej dostaje e-mail ze zdjęciami nagiej żony.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 133
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Mama mieli mięso
Elementarz
Wlokła się wokół zamarzniętego i zasypanego śniegiem stawu. Nogi ślizgały się jej i zapadały w śniegu, zostawiając głębokie ślady. Miała na sobie nosidełko, a w nosidełku dziecko. Niebo było zachmurzone. Na głowę i ramiona opadały im płatki śniegu, z ust wylatywała para.
Kobieta trzymała siekierę.
Szły w stronę lasu.
Zimowa głusza. Ani śladu ludzi. Omijała drzewa i gałęzie obciążone śniegiem.
Co jakiś czas natrafiała na ślady zajęcy i saren. Ściskała trzonek w zmarzniętych palcach, czerwieniących się już od mrozu.
Dziecko w nosidełku zapłakało.
– Ciii, ciii – uspokajała je kobieta.
Szła dalej.
Wbijała wzrok w ziemię, w głowie miała coś twardego, nieustępliwego. Tak daleko od wszystkiego i wszystkich. Te kilka słów wypowiedzianych w kotłowni, monologów skierowanych do córki, piosenek, które jej śpiewała – do tego ograniczała się jej komunikacja werbalna w tym odległym, zapomnianym miejscu.
Mróz nie odpuszczał od kilku dni.
Przedzierała się przez gąszcz, torowała sobie drogę siekierą. Dziewczynka już nie spała, kręciła główką, rozglądała się, nasłuchiwała. Wreszcie znalazły odpowiednią.
Ciągnęła choinkę za sobą. Córka ją obserwowała, wyciągała ręce i drobnymi paluszkami dotykała twarzy matki. Ślady wokół stawu były już niemal całkowicie przykryte nową warstwą śniegu. Przyklejał się jej do butów, a końcówki nogawek zmieniły się w twardy lód. Ciągnęła drzewko do wysokiego murowanego domku. Po prawej stronie budynku stała mała stodoła. Pod daszkiem piętrzyły się dwa stosy drewna. Po lewej stronie rosła półtorametrowa obła zaspa.
Zdyszana weszła po czterech schodach na werandę i oparła siekierę o ścianę. Ręką strzepnęła śnieg zchoinki. Igły nieprzyjemnie kłuły i podrażniały zaczerwienioną skórę. Chwyciła drzewko za pień i na wszelki wypadek potrząsnęła nim kilkakrotnie.
Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi.
Podniosła siekierę.
Zanim weszła, obróciła się w stronę lasu. Uważnym spojrzeniem zmierzyła śnieżną powierzchnię, która pochowała zamarznięty staw. Nieufnie spojrzała na niepokojąco wyglądające drzewa, stopniowo pochłaniane przez ciemność. Kobieta miała bladą twarz, czerwony nos, a wokół zapadniętych oczu – oczu, które zdawały się widzieć to, co przed innymi pozostaje na wszelki wypadek ukryte – tworzyły się wachlarzyki zmarszczek. Spod zimowej czapki zwisały kosmyki tłustych włosów, miejscami siwe. Wyglądała na starszą, niż była w rzeczywistości. Weszła do domku i kopnięciem zatrzasnęła za sobą drzwi.
Siedzi na kanapie, ma splecione palce i gapi się na półkę z książkami.
Za drzwiami łazienki huczy pralka.
W łazience kobieta rozbiera dziecko. Powinienem tam być – myśli mężczyzna – powinienem tam być i pomóc jej. Dziecko płacze, kobieta próbuje je uspokoić. Powinienem tam być i napuścić wody do wanienki, dodać trochę olejku, powinienem być tam, pod ręką, a nie siedzieć tu bezczynnie.
Ma na imię Maciej. Ma trzydzieści dwa lata, a dziś po południu przeczytał e-maila.
Żona ma na imię Klara. Ma trzydzieści jeden lat i właśnie włożyła dziecko do wanienki.
Córka ma na imię Sara i ma niecałe dwa miesiące. W zeszłym tygodniu po raz pierwszy uśmiechnęła się do Macieja.
Maciej wstaje, kilka razy przemierza pokój i znów siada. Patrzy na mokrą plamę na wersalce – Sarze przed chwilą trochę się ulało. Na podłodze leżą zaschnięte skorupy niestrawionego mleka.
Mógłby je wytrzeć.
Mógłby...
Zamiast tego sięga po laptopa i kładzie go sobie na kolanach. Patrzy na tytuły wiadomości, nie czyta ich, nie widzi. Rozważa, czy zalogować się do swojej poczty i jeszcze raz obejrzeć te zdjęcia.
Kręci głową.
Odkłada komputer na stół.
Pochyla się i przeciera oczy.
Idzie do kuchni, włącza światło, zlew jest pełen naczyń z obiadu i kolacji.
Mógłby je teraz umyć, skoro ma czas. Może nawet tego się od niego oczekuje, teraz, kiedy córka się kąpie, a on wszystkie obowiązki zostawia Klarze.
Na pewno jej to nie przeszkadza – myśli. Na pewno nie będzie jej przeszkadzać, jeśli chwilę sobie odpocznę.
Mógłby znów usiąść na wersalce, ale wizja, że Klara wyjdzie z łazienki z córką na rękach i zobaczy, że on siedzi i zbija bąki, zawstydza go.
Znów przypomina sobie zdjęcia, które dostał dziś po południu pocztą elektroniczną. Pragnie, by to nie działo się naprawdę. Nie rozumie, nie wierzy, przypomina to kiepski film, w którym pozorną rodzinną idyllę burzy niespodziewane zdarzenie. Obrzydliwe zdarzenie – myśli.
Z łazienki pomimo hałasu pralki dobiegają pluskanie wody oraz głosy żony i córki.
Jeszcze trzeba będzie wywiesić pranie – przypomina sobie. Body, piżamki, pieluszki tetrowe używane jako śliniaczki.
Otwiera drzwi do łazienki i zagląda do środka. Córka kręci się na przewijaku, marudzi, miś-pozytywka gra kołysankę. Klara naciera córkę balsamem. Pod przewijakiem trzęsie się i huczy pralka.
Klara spogląda na męża.
– Podasz nam smoczek?
Maciej się otrząsa. Ślepo rozgląda się wokół.
– Tam – Klara wskazuje na umywalkę.
Leży obok mydła. Maciej sięga po smoczek i automatycznie przepłukuje go pod letnią wodą. Podchodzi do córki, uśmiecha się do niej. Sara spogląda na niego, usta ma rozchylone. Na widok zabawnej miny ojca córka śmieje się i próbuje coś powiedzieć. Maciej dotyka smoczkiem jej warg, usta wciągają go i zaczynają ssać.
– Teraz już jest nam dobrze, co? Tatuś nas uratował – mówi słodkim głosem Klara, schyla się i całuje córkę w policzek. Dziewczynka reaguje na dotyk ust matki wierzganiem nóżkami.
– Patrz, jak się śmieje.
– To nasz skarb – mówi Maciej.
Wyciąga rękę i głaszcze córkę po delikatnych włoskach. Potem cofa się i obserwuje, jak Klara wkłada jej piżamkę.
– Pomóc ci tu z czymś jeszcze?
– Nie – odpowiada Klara. – Poradzę sobie...
Maciej jeszcze przez chwilę tam stoi, po czym wreszcie idzie do kuchni i zaczyna myć naczynia.
Sara nie może zasnąć. Wierci się w łóżeczku, jest niespokojna. Zaczyna płakać. Klara bierze ją na ręce.
Maciej leży i gapi się na kartki trzymanej w rękach książki.
Klara kładzie córkę na łóżko i przygląda się jej zamyślona.
Dziecko wymiotuje.
– Nie odbiło się jej po jedzeniu – mówi Klara.
Płacz naturalnie przechodzi w atak histerii. Klara chwyta nogi dziewczynki i przyciska jej kolana do brzuszka.
– Jestem głupia – wyrzuca sobie Klara. – Nie powinnam jeść winogron.
Płacz nie cichnie.
Maciej zaczyna być podrażniony. Chce spokoju, chociaż przez chwilę, chociaż wieczorem. W redakcji jest głośno i ma mnóstwo pracy. W dodatku teraz zachorował kolega... Już na porannej naradzie było jasne, że zostanie w pracy do wieczora, musiał napisać słowo wstępne, potem artykuł o narciarskich trasach zjazdowych, na których wkrótce zacznie się sezon, i opracować przegląd wydarzeń kulturalnych. A do tego dostał e-maila, który totalnie go zablokował na dobrą godzinę. Rozkliknął zdjęcia i nie mógł się otrząsnąć. Zastygł z dłońmi na klawiaturze. Zapomniał, że musi oddychać, poczuł ucisk w klatce piersiowej i krew dudniącą w skroniach.
Kiedy zamknął zdjęcia, poszedł do palarni na papierosa. Obok przechodziła koleżanka z działu ogłoszeń. Zatrzymała się i też zapaliła. Od razu zaczęła opowiadać, co robiła przez weekend, jak jej stary ją wkurzył i że chyba przechodzą kryzys. Niedawno mieli drugą rocznicę, a on nic jej nie dał. Nawet kwiatka. Maciej palił i z nieobecną miną słuchał swojej pięć lat młodszej koleżanki, która kiedyś pokazała mu wytatuowane plecy i piercing w języku. Stało się to w jej biurze. Już nie pamięta, po co tam poszedł. Pamięta tylko, jak tam stał, a ona spytała, czy chce coś zobaczyć. Potem obróciła się do niego plecami i podciągnęła sweter prawie pod szyję. Miała biały stanik, a na gołych plecach jakiś miszmasz składający się z kwiatów i otwartych lwich paszczy. Po środku było wielkie serce, przez które przedzierała się silna pięść. Jej gest zrobił na nim duże wrażenie. Przypomniał sobie, jak w pierwszych miesiącach znajomości Klara wstydziła się ściągnąć przy nim koszulkę. Albo jak potajemnie pragnął robić to przy świetle, ale ona zawsze je gasiła, chowała się pod kołdrę i czekała, aż do niej przyjdzie.
Palił, a koleżanka wciąż mówiła.
Potem wrócił do swojego biurka i zaczął pracować.
Po chwili musiał przerwać. Zdjęcia nie dawały mu spokoju, najchętniej wziąłby wolne i pojechał do domu.
Pomyślał o córce. Dzień po porodzie obudził się nad ranem i już nie zasnął, tak bardzo nie mógł się doczekać swoich dziewczyn. Chciał pomagać, być na każde zawołanie. Wciąż obserwował zegar ścienny – wizyty zaczynały się o jedenastej. On był na nogach od szóstej. Żeby jakoś zabić czas, zajął się domem, nawet podlał kwiaty, choć Klara mu zabroniła. O wpół do dziesiątej nie wytrzymał i wyszedł z domu. Chciał być ze swoimi dziewczynami, spojrzeć na córkę, przywitać się z żoną, kupić jej jakieś owoce albo cokolwiek innego, na co miałaby ochotę. Po prostu chciał być pomocny.
Sara wciąż krzyczy.
Czuje, jak puszczają mu nerwy. Woli odłożyć książkę, by nie cisnąć nią o ścianę. Nie lubi się wściekać. Zazwyczaj dusi cały gniew w sobie i wypuszcza go po trochu i w samotności.
Na przykład boksuje w poduszkę.
Albo wciska twarz w poduszkę i krzyczy.
Nie znosi kłótni i nigdy ich nie zaczyna. Zazwyczaj stoi, milczy i czeka, aż Klara się uspokoi, co denerwuje ją jeszcze bardziej.
Mówi na przykład: – Co mam myśleć o tym, że nawet się ze mną nie pokłócisz?
Albo: – Czy ty nie umiesz się bronić?
Raz, kiedy podczas kłótni znów uparcie milczał, chwyciła doniczkę, którą kilka miesięcy wcześniej wybrała sobie w pra cowni garncarskiej i z której bardzo się cieszyła, podniosła ją nad głowę i rzuciła na podłogę. Rozbiła ją na kawałki. W linoleum do dziś jest małe pęknięcie. Potem Klara oparła się o ścianę, osunęła na podłogę i zaczęła płakać...
Maciej wstaje i wsuwa kapcie.
– Muszę do toalety.
Człapie do łazienki i zamyka za sobą drzwi.
Odkręca wodę i opłukuje twarz. Patrzy na swoje odbicie w lustrze. Wokół ust zaczynają mu się robić zmarszczki. Skóra traci jędrność. Wpatruje się w swoje zmęczone oczy po- przecinane czerwonymi żyłkami. Ani śladu uśmiechu, zachwytu. Włosy nad czołem rzedną, robią się zakola. Siada na krawędzi wanny...
Wraca do sypialni, córka wciąż płacze. Klara jest wyczerpana.
– Spróbuj ty, ja już nie mogę – mówi Klara i wychodzi.
Maciej siada na łóżku i pochyla się nad córką. Próbuje ją uspokoić, szepcze do niej.
– Ciii, ciii, nie płacz, słoneczko, tatuś jest tutaj, jest przy tobie, no już, ciii, ciii, tatuś bardzo cię kocha i nigdy cię nie zostawi, będzie zawsze z tobą, ciii, ciii, nie płacz, skarbie, już wszystko dobrze...
Delikatnie głaszcze ją po brzuszku.
– ...już nic nie boli, wszystko dobrze, tatuś jest przy tobie, a jak przestaniesz płakać, jutro przyniesie ci jakąś fajną zabawkę, co ty na to? Kolorowe zwierzątko, chcesz?
Jakimś cudem płacz cichnie, ciałko powoli się uspokaja.
Wchodzi Klara i siada obok Macieja.
– Jak to zrobiłeś? – pyta szeptem.
Maciej wzrusza ramionami:
– Nie wiem.
Klara ostrożnie bierze córkę na ręce i odkłada ją do łóżeczka. Maciej przesuwa się na swoją stronę łóżka. Sięga po otwartą książkę i wpatruje się w literki.
Klara kładzie się twarzą do niego. W ciemności słychać dźwięki ssanego smoczka.
Maciej czuje na sobie wzrok Klary, ale udaje, że niczego nie widzi. Wpatruje się w literki na kartce, nie może się wczytać, nie rozumie słów, nie zna ich znaczenia, jakby czytał tekst w obcym języku.
– Nie mogę zasnąć – przerywa ciszę Klara. – Też potrzebowałabym, żeby ktoś mnie ukołysał.
Na twarzy Macieja pojawia się uśmiech.
Chce być sam.
Bez żony.
Bez dziecka.
Po chwili słyszy regularny oddech Klary. Zamyka książkę i odkłada ją na stolik nocny.
W ciemności świeci blada twarz, jak z wosku.
Przypomina sobie rozłożone nagie uda z fotografii. Marzy teraz o zapomnieniu, o istnieniu pozbawionym myśli. On też potrzebuje pocieszenia. Ale wspomnienie rozłożonych ud mu go nie przynosi.
Dlaczego ja? – pyta w duchu i w duchu sobie odpowiada: – Dlaczego nie.
Wieczorem o tak późnej porze w redakcji nie ma nikogo. Włącza komputer, blask monitora oświetla mu twarz. Obejmuje się ramionami, zamyka oczy, kołysze się w przód i w tył, potupuje nogami.
Mija kilka minut, loguje się na pocztę i klika wiadomość od [email protected]. Wiadomość nie ma żadnego tematu, zawiera tylko tekst: spójrz na nr 147 i link z napisem CASTING. Kiedy Maciej otwiera link, na ekranie pojawia się duża uśmiechnięta buźka, która stopniowo znika, a pulpit zalewają kolumny cyfr.
Klika na nr 147.
Niepewny uśmiech jego żony. Piwne oczy zza przymkniętych powiek patrzą w obiektyw. Czarne włosy obcięte na bombkę, zaczesane za nieznacznie odstające uszy. Z małżowin zwisają srebrne kolczyki w kształcie kropel. Nie potrafi odgadnąć, kiedy to zdjęcie zostało zrobione. Te kolczyki Klara nosiła już, kiedy się poznali, a fryzurę wciąż ma taką samą. Ale twarz wygląda na młodszą. Drugie zdjęcie pokazuje profil. Klara w białej bieliźnie. Trochę się garbi, prawe kolano ma podkurczone, stoi na tle białej ściany. Jakieś pół metra od jej prawego boku stoi drewniane krzesło.
Na trzecim zdjęciu są piersi Klary. Średniej wielkości, lekko obwisłe, z ciemnymi sutkami sterczącymi ku górze. Między piersiami dobrze widać małą wysepkę trądziku. Kilka centymetrów od lewej otoczki sutka dwa małe piegi, które Maciej tak dobrze zna. To kolejny powód, by odrzucić podejrzenia o fotomontaż.
Czwarte zdjęcie. Naga Klara siedzi na krześle z rozłożonymi nogami. Stara się wyglądać uwodzicielsko, ale na twarzy maluje się jej nieustępująca niepewność. Brzuch ma lekko wciągnięty, rękami opiera się o kolana, obojczyki wystają, szyja jest napięta, nieposłuszny kosmyk włosów zwisa wzdłuż policzka.
Na piątym zdjęciu jest zbliżenie waginy. Między pępkiem i organem płciowym ciągnie się niemal niewidoczna blizna po operacji jelita ślepego. Między udami Klara jest ogolona, wargi sromowe odkrywają łechtaczkę.
Maciej odwraca wzrok. Jakby ktoś ściskał mu wnętrzności. Cicho jęczy, trze zaczerwienione oczy, potrząsa głową, przyjmuje do wiadomości, że jego żona brała udział w castingu do filmu porno. Razem z setkami innych kandydatek. W linku są czterysta pięćdziesiąt dwa numery porządkowe, pod którymi skrywają się kobiety i dziewczyny w różnym wieku, od uczennic po seniorki. Zawsze jest to ten sam szablon: pięć fotografii ukazujących twarz, sylwetkę z profilu, zbliżenie piersi, kobietę lub dziewczynę siedzącą z rozłożonymi nogami i zbliżenie pochwy.
Kim jesteś? – pisze Maciej w miejscu na szybką odpowiedź i wciska wyślij.
Kurczowo trzyma się blatu biurka pokrytego mnóstwem odręcznych notatek oraz wycinkami z gazet. Leżą tam też słuchawki z niedbale zwiniętym kablem i dyktafon, z którego już złuszcza się farba.
Maciej zamyka oczy, myśli o Sarze, o jej uroczym niemowlęcym spojrzeniu, pulchnych policzkach, fałdkach pod brodą, śmiejących się ustach…
Zauważa, że w folderze Odebrane ma nową wiadomość. Otwiera ją:
Nie udało się dostarczyć wiadomości / Undelivered Mail Returned to Sender
Twoja wiadomość do <[email protected]> z dnia ... nie mogła zostać doręczona. Wiadomość jest załączona.
Próbuje jeszcze raz – z takim samym skutkiem. Pojmuje, że adres [email protected] już nie istnieje.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Pamiętnik surrealistyczny. Gwarancja czeskiego humoru.
Przewrotny humor i galeria nietuzinkowych osobowości gwarantują dobrą zabawę. Obok historii opowiedzianej w taki sposób nie można przejść obojętnie. Mamy do czynienia z jedną z najzabawniejszych książek XXI wieku!
Rodzina Kostków powraca z Ameryki do Czech, by przejąć dawną siedzibę rodu – zamek Kostka. W zamku zastają dotychczasowych pracowników: kasztelana, ogrodnika oraz kucharkę. Jak nowi właściciele poradzą sobie w nowej rzeczywistości? Jak odnajdą się w rolach dotychczas nieodgrywanych?
Ta powieść chwyta za gardło i trzyma do ostatniej strony!
Zmęczony metropolią Wiktor wyjeżdża z Pragi, by zostać kasztelanem morawskiego zamku. Pragnie odnaleźć wewnętrzną równowagę i zażegnać kryzys małżeński. Jednak wizja spokojnego życia wśród zabytkowych mebli i dzieł sztuki szybko odchodzi w zapomnienie. Na zamku czeka dość zagadkowy personel oraz… demony przeszłości.
Tajemnicze odgłosy i niewyjaśnione zdarzenia przejmują władzę nad Wiktorem i jego rodziną. Czy mają swoje wytłumaczenie? Czy racjonalny umysł Wiktora rozwikła tajemnicę zamku?
Pamiętajcie: niczemu się tutaj nie dziwcie!
Zabawna powieść o kobietach i mężczyznach. Tę książkę kupił co setny Czech!
Ekożona stawia wiele aktualnych pytań: Czego oczekujemy od swoich partnerów? Jakie jest znaczenie porodu naturalnego? Co tak naprawdę oznacza życie w zgodzie z naturą i z samym sobą? Czy naturalny jest na przykład ogród? Albo małżeństwo?
Poruszane przez autora poważne tematy zostały ubrane w brawurową narrację. Szczerość, autoironia i humor sprawiają, że mamy do czynienia z powieścią niezwykle inteligentną i nowoczesną.
Kiedy Mojmirowi pęka aorta, jego świat oraz światopogląd ulegają gwałtownym zmianom. Mojmir zmienia się z butnego racjonalisty… no właśnie, w kogo?
W tej brawurowej narracji pełnej ciętych ripost Michal Viewegh z humorem i autoironią opowiada o byciu pacjentem VIP oraz o poszukiwaniu nowej drogi życiowej po osobistym kataklizmie.
Ekomąż to jedna z najważniejszych powieści najpopularniejszego czeskiego pisarza.
Jeden na milion to zbiór czternastu opowiadań jednego z najpopularniejszych czeskich prozaików. Martin Reiner zabiera nas na łąki pełne hipisów, na próby chóru więziennego, do Ameryki – a szerokiemu wachlarzowi tematów towarzyszą różnorodne formy literackie. Lektura dla smakoszy!
MISTYCZNY PORNO-GASTRO THRILLER Z XIX-WIECZNEJ PRAGI
Nadchodzi nowy rok. Kiedy praski Orloj wybija północ, odkryta zostaje bestialska zbrodnia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi ekscentryczny komisarz Durman. Czy jego nietypowe metody doprowadzą do ujęcia sprawcy? Jak powstrzymać mordercę, który zawsze o krok wyprzedza policję? I czym jest tajemnicze Ordo Novi Ordinis?
Pewien praski bankier z braku innego pomysłu kupuje synowi na Boże Narodzenie świnkę morską. Jak dalece to niewinne wydarzenie zmieni życie rodziny? Jakie sekrety skrywa bank narodowy? I czy przed kryzysem finansowym można schować się w beczce?
W żadnym innym utworze literatura czeska nie zbliżyła się do twórczości Franza Kafki tak bardzo, jak w Świnkach morskich. (Milan Exner)
Powracający w rodzinne morawskie góry praski dziennikarz dokonuje bilansu swojego życia.
Siekiera jest dowodem na to, że sytuacja człowieka w społeczeństwie i w rodzinie nie zmieniła się w przeciągu ostatniego półwiecza tak bardzo, jak zwykliśmy sądzić. Ta powieść wciąż jest niezwykle aktualna.
Mistyczny thriller przesiąknięty strachem.
Po rozpadzie kilkuletniego związku Jożo Karski powraca do rodzinnego Rużomberka. Tam czeka na niego puste mieszkanie rodziców, najmroźniejsza od kilku dziesięcioleci zima i podnóże góry skrywające mroczną tajemnicę.
Wkrótce w sąsiedztwie zaczynają znikać dzieci.
Pamiętacie, jak to jest: mieć czternaście lat i być zagubionym, wrażliwym, lekkomyślnym, romantycznym i niezwykle napalonym nastolatkiem? Przypomni Wam to Nick Twisp – młody buntownik, którego zna cała Ameryka!
Miłość, bunt, inicjacje seksualne, młodzieńcze przyjaźnie, problemy w szkole, problemy w domu – i szalone wakacje. A to wszystko doprawione czarnym humorem i przezabawnymi dialogami.
Uczniowie Cobaina to pełna dzikich przygód i humoru historia grupy nastolatków uwielbiających Johna Lennona i Kurta Cobaina. Razem przeżywają imprezy, zakładają zespoły rockowe i próbują osiągnąć sukces.
To również – a może przede wszystkim – poszukiwanie źródeł wyalienowania i bezradności w dzisiejszym świecie. Co czeka bohaterów, gdy karuzela młodości nieubłaganie się zatrzyma?
Puchar od Pana Boga to zbiór tekstów, w których sport stanowi pretekst do opowieści o sprawach najważniejszych: życiu i śmierci, miłości, przyjaźni i pasji. Ota Pavel mówi o zwycięstwach i porażkach równie pięknie, jak o sarnach i rybach.
Lektura dla czytelników w każdym wieku i wspaniała lekcja życia.
Lucynka, Macoszka i ja to opowieść o sile przeszłości, o miłości do dziecka i tęsknocie za samym sobą. Ta książka – choć w dużej mierze oparta na prawdziwych wydarzeniach – zabiera czytelników do innego świata. Znacznie piękniejszego.
Czytelnik ma tu do czynienia z prozą niemal doskonałą. (Pavel Janoušek, „Tvar”)
Chcesz wygrać z Barceloną, a potem zostać mistrzem świata w piłce nożnej? Musisz być biednym rolnikiem i mieć jedenastu synów. Załóż drużynę piłkarską, a potem będzie już z górki. Rozgrywki ligowe, mistrzostwo kraju...
Książka mądra, z uśmiechem. Podróże, relacje z meczów, niekłamane emocje.
Świetna dla dzieci. Wciągająca dla dorosłych.
Tytuł oryginału: Mainstream
Copyright © Miroslav Pech
Copyright © for Polish edition by Stara Szkoła Sp. z o.o., 2018
All rights reserved
Korekta: Dagmara Ślęk-Paw
Projekt okładki: Radosław Bączkowski
Wydawca:
Stara Szkoła Sp. z o.o.
Rudno 16, 56-100 Wołów
www.stara-szkola.com
ISBN 978-83-66013-03-2
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek