Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W niezwykłej podróży przez ciało i świat, dr Reisman splata opowieść o ludzkim organizmie z unikalnym spojrzeniem na życie, kulturę i świat przyrody.
Jakie są wspólne punkty tej makro i mikroskali? Jakie powiązania znajdziemy między ciałem a naturą? Kierunki, które wskazuje autor są nieoczywiste i zaskakujące. Z empatią i zrozumieniem patrzy zarówno na człowieka jako jednostkę, jak i przyrodę, która jest światem pełnym fascynujących zjawisk i zdarzeń. Tak samo spogląda na ludzkie ciało, które tworzy niezaprzeczalny całokształt. Jeśli zabraknie jednego z elementów, obumrze każdy kolejny.
Dr Jonathan Reisman - lekarz, podróżnik i przyrodnik - zabiera czytelnika na ekscytującą wyprawę, podczas której odkrywa nowe perspektywy na ciało. Wyprawa do Arktyki ujawnia, że tłuszcz nie jest wrogiem, ale bohaterem; pobyt w Himalajach odkrywa granicę, gdzie kończy się mózg, a zaczyna umysł; a spożycie głowy owcy na Islandii daje lekcję empatii. Reisman pokazuje, jak nasze organy są ze sobą powiązane, tworząc wewnętrzny ekosystem odzwierciedlający naturalny świat wokół nas. Reisman oferuje nową, głęboko poruszającą perspektywę i pomaga nam zrozumieć nasze ciała i ich działanie w sposób, jakiego czytelnicy nigdy wcześniej sobie nie wyobrażali.
"Zazdrościłem drzewom. Mimo zamarzniętych „palców”, jakby szydząc ze mnie, brzozy rosły spokojnie i cicho, podczas gdy ja niemal oszalałem z zimna. Jeśli moje palce u rąk lub stóp pokryją się lodem, tak jak pąki na drzewie, wiedziałem, że tego nie przeżyją. W porównaniu z wytrzymałymi zdrewniałymi pniami drzew moje ciało wydawało mi się bardzo kruche." - fragment książki
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 314
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla Kaiego i Sierry, aby
przemierzali, badali i podziwiali
świat
Wstęp
Pierwszy raz zobaczyłem narządy ukryte w głębi ludzkiego ciała na zajęciach z anatomii, kiedy przeprowadzałem moją pierwszą sekcję zwłok. Co prawda, tamtego dnia ja i moi koledzy i koleżanki z roku zagłębiliśmy się wyłącznie w mięśnie pleców nieboszczyka, ale i tak odkryliśmy fascynujące widoki oraz poznaliśmy mechanizmy wprawiające w ruch ramiona czy też pomagające zginać kręgosłup. Ten pobieżny rzut oka w głąb ciała był niczym podpatrywanie zza kulis samego życia. Jeszcze zanim skończyły się te pierwsze zajęcia, postanowiłem, że podaruję moje ciało, oczywiście po śmierci, na potrzeby sekcji zwłok wydziału medycyny.
Przez kolejne miesiące sięgaliśmy coraz głębiej w martwe ludzkie ciało i badaliśmy wewnętrzne narządy kolejno, jeden po drugim, zwłaszcza te ukryte, które pracują bez przerwy dzień w dzień przez całe nasze życie, żebyśmy byli zdrowi. Wątroba, żołądek, jelita, płuca, serce, nerki – wszystkie te organy to wyjątkowi mieszkańcy tego świeżo odkrywanego przeze mnie świata, i każdy z nich odgrywa szczególną rolę w utrzymaniu nas przy życiu. Dostrzegłem również, że ciało to rodzaj sceny, a wewnętrzne narządy to aktorzy pierwszoplanowi.
Jeśli przyjrzymy się ludzkiemu ciału, to jego kształt jest dość skomplikowany – bulwiasta głowa, cztery niemal walcowate, wystające kończyny zaburzające wszelkie reguły zwykłej geometrii. Lecz w gruncie rzeczy ciało ma zaledwie dwie strony: zewnętrzną i wewnętrzną. Na zewnątrz rozpoczyna się na powierzchni skóry i obejmuje wszystko, co jest związane z codziennym życiem: od wyglądu, przez rozmowy i wymianę poglądów, kontakt z powietrzem, przyrodą i innymi ludźmi. Z reguły skupiamy się wyłącznie na świecie zewnętrznym, natomiast studia i szkolenia medyczne koncentrują się na głębi ciała – tym aspekcie naszego życia ignorowanym przez większość ludzi, póki pewne symptomy nie wywołają zaniepokojenia przerażającymi, tajemniczymi procesami, które dzieją się wewnątrz nas. Chociaż we wnętrze ciała możemy zajrzeć wyłącznie w świetle lamp w sali operacyjnej czy też po jakimś strasznym wypadku, to właśnie te ukryte w środku narządy są prawdziwymi biologicznymi cudami zapewniającymi nam przeżycie.
Zapamiętywałem szczegółowo strukturę i funkcje wszystkich części ciała, badałem zakonserwowane organy oraz za pomocą mikroskopu poznawałem ich budowę. Zrozumiałem działanie każdego organu, zarówno chorego, jak i zdrowego, następnie odtwarzałem szczegółowo jego znaczenie i budowę podczas wyczerpujących egzaminów i testów, po czym przechodziłem do kolejnego organu. Studia medyczne to jak szybkie randki z wewnętrznymi organami, a ja zakochiwałem się w każdym z nich.
Nigdy nie chciałem być lekarzem. Zanim zacząłem badać ludzkie ciało, moją pasją było poznawanie otaczającej mnie przyrody. A co dziwniejsze, zamiłowanie do przyrody pojawiło się podczas studiowania matematyki w college’u w samym centrum Manhattanu – teraz myślę, że to przytłaczające miejskie otoczenie w połączeniu z abstrakcyjną oderwaną od natury perfekcją matematyki skłoniły mnie do zapisania się na wycieczkę z przewodnikiem w celu poznania dzikich jadalnych roślin występujących w Central Parku. Pewnego gorącego letniego dnia przemierzając dzikie zakątki parku leżącego w centrum wielkiego miasta, o czym przypominały nam widoczne z oddali drapacze chmur, znaleźliśmy pieprzycę siewną, inaczej rzeżuchę, roślinę o świeżym, lekko pikantnym smaku. Udało nam się także zebrać garść dzikich jeżyn. Zaciekawił mnie pomysł, żeby dostarczać organizmowi pożywienie wprost z przyrody, a umiejętność rozróżniania dziko rosnących roślin otworzyła mi oczy na całkiem nowy świat.
Po tym pierwszym zetknięciu z przyrodą zacząłem uczyć się rozpoznawać wszystkie gatunki roślin, zwierząt czy grzybów, na które mogłem się natknąć w lesie, zwłaszcza te jadalne. Zafascynował mnie pomysł, żeby zamieszkać gdzieś w leśnej głuszy i korzystać z naturalnych surowców nie tylko jako pożywienia, ale też do samodzielnego wytwarzania podstawowych przedmiotów. Przeczytałem podręczniki o wyplataniu koszyków z wierzbowych witek oraz uczyłem się jak uszyć okrycia ze skór zwierzęcych. Wkrótce w mojej sypialni walały się trociny oraz różne niedokończone przedmioty. Pragnąłem podróżować po świecie i poznawać inne kultury po to, by dowiedzieć się, jak wzajemnie na siebie oddziaływają w niepowtarzalnym naturalnym środowisku.
Po ukończeniu college’u skorzystałem z okazji i rozwijałem nieuleczalną pasję do włóczęg, która zaczęła się podczas mojego pobytu w Rosji. Poznając różnorodne kultury i rozumiejąc ich wizje świata, poszerzyłem także własną wiedzę o świecie oraz zamieszkujących ziemię gatunkach. Spędziłem wiele lat, włócząc się, prowadząc życie nomady, utrzymując się z dorywczych zajęć na obozach letnich i rozglądając się za grantami, które pozwoliłyby mi badać rdzennych mieszkańców dalekowschodniej Rosji. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, co chcę zrobić z moim życiem. Zastanawiałem się, czy zostać rzemieślnikiem, czy studiować ekologię, a może osiedlić się gdzieś na pustkowiu wśród dzikiej przyrody.
Koniec końców, postanowiłem, że kariera lekarza to najlepszy sposób, aby połączyć te trzy pasje: analityczne rozwiązywanie problemów, zamiłowanie do rękodzieła oraz potrzebę poznawania świata, a przy tym posiadać umiejętności leczenia ludzi, z którymi się zetknę w najbardziej odległych miejscach Ziemi. Rozpocząłem studia medyczne i gdy po raz pierwszy przeciąłem skalpelem martwy naskórek, zrozumiałem, że poznawanie ludzkiego ciała jest bardzo podobne do poznawania świata. Wiedza o wewnętrznych organach była dla mnie jak wiedza o różnorodnych gatunkach w przyrodzie. Każdy z organów jest niezależnym bytem o jedynym w swoim rodzaju wyglądzie i działaniu; można go znaleźć w najdalszych zakamarkach ciała, w jego naturalnym środowisku.
Kiedy rozpocząłem studia w Robert Wood Johnson Medical School w New Jersey, zaskoczył mnie fakt, że podpatrywanie przyrody świetnie przygotowało mnie do zawodu lekarza. Pewnego dnia, gdy przechadzałem się po niewielkim, zaniedbanym lasku obok parkingu, znajdującym się na tyłach uniwersytetu medycznego, natknąłem się na kępę grzybów. Wiedziony ciekawością, co tam się kryje, przedarłem się przez chaszcze i gąszcz trującego bluszczu.
W pierwszej chwili pomyślałem, że te grzyby to przywiane przez wiatr śmieci, jednak podszedłem bliżej i zrozumiałem, że to dzieło przyrody – kremowe, jasnopomarańczowe skupisko grzybów wyłaniające się z wilgotnej, ukrytej w cieniu gleby. Moja znajomość grzybów była wtedy bardzo podstawowa. Zastanawiałem się, czy to lecznicze, halucynogenne, czy też trujące grzyby, o których na zajęciach z toksykologii mówiono nam, że nawet niewielkie ich ilości, kilka kęsów, może doprowadzić do ostrej niewydolności wątroby. Mogły też być jadalne. Następnego dnia kupiłem atlas grzybów, żeby je rozpoznać i tak pochłonął mnie świat grzybów jadalnych. Jednocześnie dalej studiowałem medycynę.
Napełniałem mózg informacjami. W większość dni, po dogłębnym poznawaniu ludzkiego ciała na zajęciach w prosektorium, zamieniałem skalpel na wiklinowy koszyk i zagłębiałem się w las otaczający parking czy też włóczyłem się po innych terenach w poszukiwaniu grzybów. Skupiałem wzrok i uwagę na każdej kępie drzew, na zrębach leśnych czy też na podmokłej podmiejskiej łące. Pragnąłem mieć niewiarygodną intuicję i encyklopedyczną wiedzę zbieraczy grzybów, i tak samo podziwiałem starszych lekarzy. I jedni, i drudzy byli nonszalancko pewni siebie, kiedy podejmowali decyzje o ludzkim życiu i śmierci, oddzielając grzyby jadalne od trujących, czy w przypadku medyków decydując, który z pacjentów wymaga leczenia, a który jest na tyle zdrowy, żeby go zwolnić do domu. Zastanawiałem się, czy kiedykolwiek uda mi się podejmować takie decyzje swobodnie, czy pewność siebie przyćmi mój niepokój.
W miarę jak nabierałem doświadczenia w rozróżnianiu grzybów oraz chorób, pojąłem, że zarówno każdy przypadek chorobowy, jak i każdy grzyb może stanowić istną zagadkę diagnostyczną. Termin diagnoza wywodzi się od greckiego słowa diagnosis, co oznacza rozróżnianie, osądzanie i funkcjonuje jako specjalistyczny odpowiednik słowa „rozpoznanie”. Stosowany jest zarówno przez lekarzy, jak i grzybiarzy. Mój mózg działa tak samo, czy to głowiąc się nad zagadką w leśnej gęstwinie, czy w sterylnym szpitalu – kieruje się najdrobniejszymi wskazówkami, żeby odróżnić podobne grzyby czy podobne objawy chorobowe od siebie. Spostrzegawczość i umiejętność rozróżnienia to podstawa dostrzegania niewielkich różnic w kształcie i kolorze koniecznych do prawidłowego rozpoznania grzyba lub wyczucia woni w lesie, która powiadomi nas o rosnących w pobliżu kurkach (pieprznikach jadalnych) – wyczujemy ich zapach, zanim je wypatrzymy. Na studiach medycznych nauczono mnie, że dokładna obserwacja rozpalonych od gorączki nozdrzy dziecka może pomóc postawić prawidłową diagnozę, że jest to zapalenie płuc, a nie zwykła infekcja wirusowa.
Chociaż na obu polach sama obserwacja daleko nas nie zawiedzie. Aby dogłębnie pojąć tajemnice ludzkiego ciała, podobnie jak świat przyrody, należy zrozumieć ekologię. Ekologia to wiedza o tym, jak każdy gatunek oddziałuje na inny, a także na glebę i klimat. Doświadczony grzybiarz doskonale wie, jakie grzyby można znaleźć w zależności od regionu, pogody, pory roku, opadów deszczu, gatunków rosnących drzew oraz zalegającej ściółki leśnej. Tak samo lekarz rozumie, że choroby zakaźne są powiązane z porą roku i położeniem geograficznym, dlatego można się spodziewać boreliozy w określonych miejscach w lecie, a grypy i zatrucia tlenkiem węgla w zimie i podobnie jak przy zbieraniu grzybów, wiedza o tym, czego i gdzie szukać, pomaga nam je znaleźć. Zrozumiałem, że ta sama kombinacja głębokiej wiedzy i wnikliwej obserwacji prowadzi do rozpoznawania zarówno grzybów, jak i chorób, i zacząłem doceniać umiejętności doświadczonych lekarzy, którzy – podobnie jak doświadczeni grzybiarze – są prawdziwą skarbnicą pozapodręcznikowej wiedzy.
Dopiero na trzecim roku studiów, gdy skończyłem zajęcia teoretyczne i zacząłem pracować w szpitalu, a żywi pacjenci zastąpili testy wielokrotnego wyboru, w pełni doceniłem sposób, w jaki różne części ludzkiego ciała współpracują ze sobą, żeby utrzymać człowieka przy życiu. Podczas dyżurów na chirurgii, miałem inny widok znad maseczki, tym razem to było żywe ciało. Młody człowiek, poszkodowany w wypadku samochodowym, musiał mieć usuniętą pękniętą śledzionę w trybie natychmiastowym, a ja pośpiesznie szorowałem ręce, przygotowując się do operacji. Stałem przy stole operacyjnym w sterylnym czepku, fartuchu, rękawiczkach i masce zakrywającej wszystko oprócz moich wytrzeszczonych oczu i obserwowałem, jak chirurg skalpelem rozcina brzuch pacjenta tak samo, jak ja to robiłem podczas sekcji zwłok.
Rana krwawiła. Strumień czerwonej krwi uświadomił mi, że serce naszego pacjenta bije, płuca oddychają, a ciśnienie krwi nie spada. Kiedy pomagałem rozchylić powłoki brzuszne, aby zrobić dojście do jamy brzusznej, nawet przez rękawiczki czułem ciepło żywego ciała, co oznaczało, że tarczyca i nadnercza pacjenta wytwarzały rozgrzewające je hormony. A pobudzone jelita młodego człowieka wiły się jak dżdżownice, tak jakbyśmy – chirurg i ja – zajrzeli pod porośniętą trawą powierzchnię, zdarli darń i odsłonili ziemię oraz żyjące pod nią robale i inne żyjątka. Te żywo reagujące jelita pacjenta świadczyły o zachowaniu prawidłowych funkcji życiowych oraz o zdrowym funkcjonowaniu nerek i wątroby.
Krojenie żywych pacjentów oraz obserwowanie i dotykanie pracujących organów wewnętrznych ujawnia to, czego sekcja zwłok, znieruchomiałe organy i tkanki zastygłe w czasie przez śmierć i zanurzone w formalinie nigdy nie mogły zrobić – tego, że wszystkie nasze organy są połączone w sieć wzajemnych zależności. Zwłoki leżące na stole w prosektorium nawet w najmniejszym stopniu nie mogą pokazać, jak nasze organy współpracują w prawdziwym życiu, tak jak wypchane okazy zwierząt czy zasuszone rośliny niewiele nam powiedzą o zależnościach istniejących między gatunkami występującymi w tym samym środowisku. Jeśli chodzi o żywych pacjentów, każda obserwacja mówiła mi niezmiennie o zgodnie współpracujących organach ludzkiego ciała. Organy, które poznawałem jeden po drugim, w końcu odnalazły się i współdziałały w jednym organizmie.
Podobnie jak wszystkie gatunki w ekosystemie są idealnie dopasowane do zajmowanych przez nie ekologicznych nisz, tak każdy aspekt ludzkiego ciała odgrywa specyficzną rolę w utrzymywaniu go w równowadze – właśnie to nazywamy homeostazą. Na dodatek ekologia ciała jest wielkoformatowym obrazem, jaki dostrzegamy, zaczynając od indywidualnych części i kończąc na zrozumieniu wzajemnych powiązań między nimi. Podczas studiów medycznych dowiedziałem się, że zawód lekarza, zwłaszcza ogólnego, wymaga nie tylko głębokiej wiedzy na temat każdej części ciała, ale także umiejętności dostrzeżenia ciała jako całości, a także osoby jego właściciela.
Ta książka to dziennik podróży. Moja podróż w celu odkrywania cudów, ale też i ułomności ludzkiego ciała zaczęła się od wglądu w ludzkie zwłoki. To także oznaczało w pośredni sposób wejrzenie w moje ciało, jak również w ciało każdej osoby, jaką kiedykolwiek spotkałem lub z którą miałem do czynienia. Podróż ta trwała podczas moich studiów medycznych oraz w czasie rezydentury – w trakcie stażu na internie oraz pediatrii, który ukończyłem w Massachusetts General Hospital (MGH). Każdy pacjent, którego badałem, przyczynił się do lepszego zrozumienia funkcjonowania ciała.
Gdy skończyłem rezydenturę i rozpocząłem pracę jako niezależny lekarz, moja kariera zawodowa rozwijała się w zgoła niespotykany sposób. Zamiast zatrudnić się w prestiżowym szpitalu akademickim czy podjąć specjalizację, podróżowałem do odległych miejsc o niezwykłej kulturze, w których prowadziłem praktykę lekarską. Od kliniki położonej gdzieś w górach w Nepalu aż do izby przyjęć na odludziu na Alasce. Praktyka lekarska w tak różnorodnych miejscach nauczyła mnie nowego spojrzenia na ludzkie ciało, co pogłębiło moją wiedzę i szacunek do niego oraz pomogło mi stać się lepszym lekarzem.
Ta książka jest poświęcona częściom ciała, a przy tym pokazuje, w jaki sposób te części tworzą całość. Każdy rozdział zawiera opowieści o konkretnej części ciała lub płynie ustrojowym nie tylko z perspektywy lekarza, ale także badacza i podróżnika, który eksploruje nowy i nieznany teren, doświadczając nowych, nieznanych widoków i poznając dziwne zwyczaje jego mieszkańców. Studia medyczne nauczyły mnie, że ludzkie ciało da się podzielić na mniejsze części, a jednak ciało to coś więcej niż suma tych elementów.
Świat ukryty wewnątrz nas zasługuje na taką samą uwagę i zachwyt jak otaczający nas świat przyrody. Przede wszystkim prawdziwa historia ciała to podwójna historia i ciała, i naszego życia.