Mapa i ciało. Niezwykłe podróże lekarza - Reisman Jonathan - ebook

Mapa i ciało. Niezwykłe podróże lekarza ebook

Reisman Jonathan

3,9

Opis

W niezwykłej podróży przez ciało i świat, dr Reisman splata opowieść o ludzkim organizmie z unikalnym spojrzeniem na życie, kulturę i świat przyrody. 

Jakie są wspólne punkty tej makro i mikroskali? Jakie powiązania znajdziemy między ciałem a naturą? Kierunki, które wskazuje autor są nieoczywiste i zaskakujące. Z empatią i zrozumieniem patrzy zarówno na człowieka jako jednostkę, jak i przyrodę, która jest światem pełnym fascynujących zjawisk i zdarzeń. Tak samo spogląda na ludzkie ciało, które tworzy niezaprzeczalny całokształt. Jeśli zabraknie jednego z elementów, obumrze każdy kolejny. 

 

Dr Jonathan Reisman - lekarz, podróżnik i przyrodnik - zabiera czytelnika na ekscytującą wyprawę, podczas której odkrywa nowe perspektywy na ciało. Wyprawa do Arktyki ujawnia, że tłuszcz nie jest wrogiem, ale bohaterem; pobyt w Himalajach odkrywa granicę, gdzie kończy się mózg, a zaczyna umysł; a spożycie głowy owcy na Islandii daje lekcję empatii. Reisman pokazuje, jak nasze organy są ze sobą powiązane, tworząc wewnętrzny ekosystem odzwierciedlający naturalny świat wokół nas. Reisman oferuje nową, głęboko poruszającą perspektywę i pomaga nam zrozumieć nasze ciała i ich działanie w sposób, jakiego czytelnicy nigdy wcześniej sobie nie wyobrażali. 

 

"Zazdrościłem drzewom. Mimo zamarzniętych „palców”, jakby szydząc ze mnie, brzozy rosły spokojnie i cicho, podczas gdy ja niemal oszalałem z zimna. Jeśli moje palce u rąk lub stóp pokryją się lodem, tak jak pąki na drzewie, wiedziałem, że tego nie przeżyją. W porównaniu z wytrzymałymi zdrewniałymi pniami drzew moje ciało wydawało mi się bardzo kruche." - fragment książki 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 314

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (13 ocen)
5
5
1
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Abu-Dalzim

Dobrze spędzony czas

Jedna z lepszych książek napisanych przez lekarzy. Autor ma bardzo dobry styl i potrafi ciekawie i w przystępny sposób opowiadać o rzeczach arcytrudnych. Ocene obniżają liczne dygresje autora. Chciałoby się więcej opisów przypadków medycznych a nie żydowskich rytuałów koszernych.
00
ZuVor

Dobrze spędzony czas

Bardzo życiowa. Bez cenzury i znieczulenia. Wrażliwi powinni uważać.
00
WeronikaNap

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dużo ciekawostek, wciągająca historia :)
00

Popularność




Jo­na­than Re­isman: Mapa i ciało. Nie­zwy­kłe po­dróże le­ka­rza
Wy­dawca: Kom­pa­nia Me­diowa sp. z o.o. ul. Chełm­ska 21, bu­dy­nek 4A 00–724 War­szawawww.kmbo­oks.pl
Wszyst­kie pu­bli­ka­cje Wy­daw­nic­twa Kom­pa­nia Me­diowa do­stępne są także w for­mie au­dio­bo­oków i ebo­oków
Śledź na­sze no­wo­ści:https://www.youtube.com/chan­nel/UCGi­ZnO­Xxm­By­3n7K7Z6LVY8Ahttps://pl-pl.fa­ce­book.com/kom­pa­nia­me­diowa/
Jo­na­than Re­isman: The Unseen Body. A Do­ctor’s Jo­ur­ney Thro­ugh the Hid­den Won­ders of Hu­man Ana­tomy Co­py­ri­ght ©2021 by Jo­na­than Re­isman, M.D. Pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Fo­lio Li­te­rary Ma­na­ge­ment, LLC and GRAAL Li­te­rary Agency Co­py­ri­ght © Po­lish edi­tion Kom­pa­nia Me­diowa, 2023 Co­py­ri­ght © Po­lish trans­la­tion Te­resa Tom­czyń­ska, 2023
ISBN 978-83-965958-3-6
Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Ko­nior / stu­dio.blu­emango.pl
Re­dak­cja: Mag­da­lena Hil­de­brand, Anna Au­gu­stow­ska
Ko­rekta: Ma­rzenna Kłos
Skład i ła­ma­nie: TYPO 2 Jo­lanta Ugo­row­ska
Pro­duk­cja: Le­szek Mar­cin­kow­ski
Wszyst­kie prawa za­strze­żone
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla Ka­iego i Sierry, aby

prze­mie­rzali, ba­dali i po­dzi­wiali

świat

Wstęp

Pierw­szy raz zo­ba­czy­łem na­rządy ukryte w głębi ludz­kiego ciała na za­ję­ciach z ana­to­mii, kiedy prze­pro­wa­dza­łem moją pierw­szą sek­cję zwłok. Co prawda, tam­tego dnia ja i moi ko­le­dzy i ko­le­żanki z roku za­głę­bi­li­śmy się wy­łącz­nie w mię­śnie ple­ców nie­bosz­czyka, ale i tak od­kry­li­śmy fa­scy­nu­jące wi­doki oraz po­zna­li­śmy me­cha­ni­zmy wpra­wia­jące w ruch ra­miona czy też po­ma­ga­jące zgi­nać krę­go­słup. Ten po­bieżny rzut oka w głąb ciała był ni­czym pod­pa­try­wa­nie zza ku­lis sa­mego ży­cia. Jesz­cze za­nim skoń­czyły się te pierw­sze za­ję­cia, po­sta­no­wi­łem, że po­da­ruję moje ciało, oczy­wi­ście po śmierci, na po­trzeby sek­cji zwłok wy­działu me­dy­cyny.

Przez ko­lejne mie­siące się­ga­li­śmy co­raz głę­biej w mar­twe ludz­kie ciało i ba­da­li­śmy we­wnętrzne na­rządy ko­lejno, je­den po dru­gim, zwłasz­cza te ukryte, które pra­cują bez prze­rwy dzień w dzień przez całe na­sze ży­cie, że­by­śmy byli zdrowi. Wą­troba, żo­łą­dek, je­lita, płuca, serce, nerki – wszyst­kie te or­gany to wy­jąt­kowi miesz­kańcy tego świeżo od­kry­wa­nego przeze mnie świata, i każdy z nich od­grywa szcze­gólną rolę w utrzy­ma­niu nas przy ży­ciu. Do­strze­głem rów­nież, że ciało to ro­dzaj sceny, a we­wnętrzne na­rządy to ak­to­rzy pierw­szo­pla­nowi.

Je­śli przyj­rzymy się ludz­kiemu ciału, to jego kształt jest dość skom­pli­ko­wany – bul­wia­sta głowa, cztery nie­mal wal­co­wate, wy­sta­jące koń­czyny za­bu­rza­jące wszel­kie re­guły zwy­kłej geo­me­trii. Lecz w grun­cie rze­czy ciało ma za­le­d­wie dwie strony: ze­wnętrzną i we­wnętrzną. Na ze­wnątrz roz­po­czyna się na po­wierzchni skóry i obej­muje wszystko, co jest zwią­zane z co­dzien­nym ży­ciem: od wy­glądu, przez roz­mowy i wy­mianę po­glą­dów, kon­takt z po­wie­trzem, przy­rodą i in­nymi ludźmi. Z re­guły sku­piamy się wy­łącz­nie na świe­cie ze­wnętrz­nym, na­to­miast stu­dia i szko­le­nia me­dyczne kon­cen­trują się na głębi ciała – tym aspek­cie na­szego ży­cia igno­ro­wa­nym przez więk­szość lu­dzi, póki pewne symp­tomy nie wy­wo­łają za­nie­po­ko­je­nia prze­ra­ża­ją­cymi, ta­jem­ni­czymi pro­ce­sami, które dzieją się we­wnątrz nas. Cho­ciaż we wnę­trze ciała mo­żemy zaj­rzeć wy­łącz­nie w świe­tle lamp w sali ope­ra­cyj­nej czy też po ja­kimś strasz­nym wy­padku, to wła­śnie te ukryte w środku na­rządy są praw­dzi­wymi bio­lo­gicz­nymi cu­dami za­pew­nia­ją­cymi nam prze­ży­cie.

Za­pa­mię­ty­wa­łem szcze­gó­łowo struk­turę i funk­cje wszyst­kich czę­ści ciała, ba­da­łem za­kon­ser­wo­wane or­gany oraz za po­mocą mi­kro­skopu po­zna­wa­łem ich bu­dowę. Zro­zu­mia­łem dzia­ła­nie każ­dego or­ganu, za­równo cho­rego, jak i zdro­wego, na­stęp­nie od­twa­rza­łem szcze­gó­łowo jego zna­cze­nie i bu­dowę pod­czas wy­czer­pu­ją­cych eg­za­mi­nów i te­stów, po czym prze­cho­dzi­łem do ko­lej­nego or­ganu. Stu­dia me­dyczne to jak szyb­kie randki z we­wnętrz­nymi or­ga­nami, a ja za­ko­chi­wa­łem się w każ­dym z nich.

Nigdy nie chcia­łem być le­ka­rzem. Za­nim za­czą­łem ba­dać ludz­kie ciało, moją pa­sją było po­zna­wa­nie ota­cza­ją­cej mnie przy­rody. A co dziw­niej­sze, za­mi­ło­wa­nie do przy­rody po­ja­wiło się pod­czas stu­dio­wa­nia ma­te­ma­tyki w col­lege’u w sa­mym cen­trum Man­hat­tanu – te­raz my­ślę, że to przy­tła­cza­jące miej­skie oto­cze­nie w po­łą­cze­niu z abs­trak­cyjną ode­rwaną od na­tury per­fek­cją ma­te­ma­tyki skło­niły mnie do za­pi­sa­nia się na wy­cieczkę z prze­wod­ni­kiem w celu po­zna­nia dzi­kich ja­dal­nych ro­ślin wy­stę­pu­ją­cych w Cen­tral Parku. Pew­nego go­rą­cego let­niego dnia prze­mie­rza­jąc dzi­kie za­kątki parku le­żą­cego w cen­trum wiel­kiego mia­sta, o czym przy­po­mi­nały nam wi­doczne z od­dali dra­pa­cze chmur, zna­leź­li­śmy pie­przycę siewną, ina­czej rze­żu­chę, ro­ślinę o świe­żym, lekko pi­kant­nym smaku. Udało nam się także ze­brać garść dzi­kich je­żyn. Za­cie­ka­wił mnie po­mysł, żeby do­star­czać or­ga­ni­zmowi po­ży­wie­nie wprost z przy­rody, a umie­jęt­ność roz­róż­nia­nia dziko ro­sną­cych ro­ślin otwo­rzyła mi oczy na cał­kiem nowy świat.

Po tym pierw­szym ze­tknię­ciu z przy­rodą za­czą­łem uczyć się roz­po­zna­wać wszyst­kie ga­tunki ro­ślin, zwie­rząt czy grzy­bów, na które mo­głem się na­tknąć w le­sie, zwłasz­cza te ja­dalne. Za­fa­scy­no­wał mnie po­mysł, żeby za­miesz­kać gdzieś w le­śnej głu­szy i ko­rzy­stać z na­tu­ral­nych su­row­ców nie tylko jako po­ży­wie­nia, ale też do sa­mo­dziel­nego wy­twa­rza­nia pod­sta­wo­wych przed­mio­tów. Prze­czy­ta­łem pod­ręcz­niki o wy­pla­ta­niu ko­szy­ków z wierz­bo­wych wi­tek oraz uczy­łem się jak uszyć okry­cia ze skór zwie­rzę­cych. Wkrótce w mo­jej sy­pialni wa­lały się tro­ciny oraz różne nie­do­koń­czone przed­mioty. Pra­gną­łem po­dró­żo­wać po świe­cie i po­zna­wać inne kul­tury po to, by do­wie­dzieć się, jak wza­jem­nie na sie­bie od­dzia­ły­wają w nie­po­wta­rzal­nym na­tu­ral­nym śro­do­wi­sku.

Po ukoń­cze­niu col­lege’u sko­rzy­sta­łem z oka­zji i roz­wi­ja­łem nie­ule­czalną pa­sję do włó­częg, która za­częła się pod­czas mo­jego po­bytu w Ro­sji. Po­zna­jąc róż­no­rodne kul­tury i ro­zu­mie­jąc ich wi­zje świata, po­sze­rzy­łem także wła­sną wie­dzę o świe­cie oraz za­miesz­ku­ją­cych zie­mię ga­tun­kach. Spę­dzi­łem wiele lat, włó­cząc się, pro­wa­dząc ży­cie no­mady, utrzy­mu­jąc się z do­ryw­czych za­jęć na obo­zach let­nich i roz­glą­da­jąc się za gran­tami, które po­zwo­li­łyby mi ba­dać rdzen­nych miesz­kań­ców da­le­ko­wschod­niej Ro­sji. Jesz­cze wtedy nie wie­dzia­łem, co chcę zro­bić z moim ży­ciem. Za­sta­na­wia­łem się, czy zo­stać rze­mieśl­ni­kiem, czy stu­dio­wać eko­lo­gię, a może osie­dlić się gdzieś na pust­ko­wiu wśród dzi­kiej przy­rody.

Ko­niec koń­ców, po­sta­no­wi­łem, że ka­riera le­ka­rza to naj­lep­szy spo­sób, aby po­łą­czyć te trzy pa­sje: ana­li­tyczne roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów, za­mi­ło­wa­nie do rę­ko­dzieła oraz po­trzebę po­zna­wa­nia świata, a przy tym po­sia­dać umie­jęt­no­ści le­cze­nia lu­dzi, z któ­rymi się ze­tknę w naj­bar­dziej od­le­głych miej­scach Ziemi. Roz­po­czą­łem stu­dia me­dyczne i gdy po raz pierw­szy prze­cią­łem skal­pe­lem mar­twy na­skó­rek, zro­zu­mia­łem, że po­zna­wa­nie ludz­kiego ciała jest bar­dzo po­dobne do po­zna­wa­nia świata. Wie­dza o we­wnętrz­nych or­ga­nach była dla mnie jak wie­dza o róż­no­rod­nych ga­tun­kach w przy­ro­dzie. Każdy z or­ga­nów jest nie­za­leż­nym by­tem o je­dy­nym w swoim ro­dzaju wy­glą­dzie i dzia­ła­niu; można go zna­leźć w naj­dal­szych za­ka­mar­kach ciała, w jego na­tu­ral­nym śro­do­wi­sku.

Kiedy roz­po­czą­łem stu­dia w Ro­bert Wood John­son Me­di­cal School w New Jer­sey, za­sko­czył mnie fakt, że pod­pa­try­wa­nie przy­rody świet­nie przy­go­to­wało mnie do za­wodu le­ka­rza. Pew­nego dnia, gdy prze­cha­dza­łem się po nie­wiel­kim, za­nie­dba­nym la­sku obok par­kingu, znaj­du­ją­cym się na ty­łach uni­wer­sy­tetu me­dycz­nego, na­tkną­łem się na kępę grzy­bów. Wie­dziony cie­ka­wo­ścią, co tam się kryje, przedar­łem się przez chasz­cze i gąszcz tru­ją­cego blusz­czu.

W pierw­szej chwili po­my­śla­łem, że te grzyby to przy­wiane przez wiatr śmieci, jed­nak pod­sze­dłem bli­żej i zro­zu­mia­łem, że to dzieło przy­rody – kre­mowe, ja­sno­po­ma­rań­czowe sku­pi­sko grzy­bów wy­ła­nia­jące się z wil­got­nej, ukry­tej w cie­niu gleby. Moja zna­jo­mość grzy­bów była wtedy bar­dzo pod­sta­wowa. Za­sta­na­wia­łem się, czy to lecz­ni­cze, ha­lu­cy­no­genne, czy też tru­jące grzyby, o któ­rych na za­ję­ciach z tok­sy­ko­lo­gii mó­wiono nam, że na­wet nie­wiel­kie ich ilo­ści, kilka kę­sów, może do­pro­wa­dzić do ostrej nie­wy­dol­no­ści wą­troby. Mo­gły też być ja­dalne. Na­stęp­nego dnia ku­pi­łem atlas grzy­bów, żeby je roz­po­znać i tak po­chło­nął mnie świat grzy­bów ja­dal­nych. Jed­no­cze­śnie da­lej stu­dio­wa­łem me­dy­cynę.

Na­peł­nia­łem mózg in­for­ma­cjami. W więk­szość dni, po do­głęb­nym po­zna­wa­niu ludz­kiego ciała na za­ję­ciach w pro­sek­to­rium, za­mie­nia­łem skal­pel na wi­kli­nowy ko­szyk i za­głę­bia­łem się w las ota­cza­jący par­king czy też włó­czy­łem się po in­nych te­re­nach w po­szu­ki­wa­niu grzy­bów. Sku­pia­łem wzrok i uwagę na każ­dej kę­pie drzew, na zrę­bach le­śnych czy też na pod­mo­kłej pod­miej­skiej łące. Pra­gną­łem mieć nie­wia­ry­godną in­tu­icję i en­cy­klo­pe­dyczną wie­dzę zbie­ra­czy grzy­bów, i tak samo po­dzi­wia­łem star­szych le­ka­rzy. I jedni, i dru­dzy byli non­sza­lancko pewni sie­bie, kiedy po­dej­mo­wali de­cy­zje o ludz­kim ży­ciu i śmierci, od­dzie­la­jąc grzyby ja­dalne od tru­ją­cych, czy w przy­padku me­dy­ków de­cy­du­jąc, który z pa­cjen­tów wy­maga le­cze­nia, a który jest na tyle zdrowy, żeby go zwol­nić do domu. Za­sta­na­wia­łem się, czy kie­dy­kol­wiek uda mi się po­dej­mo­wać ta­kie de­cy­zje swo­bod­nie, czy pew­ność sie­bie przy­ćmi mój nie­po­kój.

W miarę jak na­bie­ra­łem do­świad­cze­nia w roz­róż­nia­niu grzy­bów oraz cho­rób, po­ją­łem, że za­równo każdy przy­pa­dek cho­ro­bowy, jak i każdy grzyb może sta­no­wić istną za­gadkę dia­gno­styczną. Ter­min dia­gnoza wy­wo­dzi się od grec­kiego słowa dia­gno­sis, co ozna­cza roz­róż­nia­nie, osą­dza­nie i funk­cjo­nuje jako spe­cja­li­styczny od­po­wied­nik słowa „roz­po­zna­nie”. Sto­so­wany jest za­równo przez le­ka­rzy, jak i grzy­bia­rzy. Mój mózg działa tak samo, czy to gło­wiąc się nad za­gadką w le­śnej gę­stwi­nie, czy w ste­ryl­nym szpi­talu – kie­ruje się naj­drob­niej­szymi wska­zów­kami, żeby od­róż­nić po­dobne grzyby czy po­dobne ob­jawy cho­ro­bowe od sie­bie. Spo­strze­gaw­czość i umie­jęt­ność roz­róż­nie­nia to pod­stawa do­strze­ga­nia nie­wiel­kich róż­nic w kształ­cie i ko­lo­rze ko­niecz­nych do pra­wi­dło­wego roz­po­zna­nia grzyba lub wy­czu­cia woni w le­sie, która po­wia­domi nas o ro­sną­cych w po­bliżu kur­kach (pie­prz­ni­kach ja­dal­nych) – wy­czu­jemy ich za­pach, za­nim je wy­pa­trzymy. Na stu­diach me­dycz­nych na­uczono mnie, że do­kładna ob­ser­wa­cja roz­pa­lo­nych od go­rączki noz­drzy dziecka może po­móc po­sta­wić pra­wi­dłową dia­gnozę, że jest to za­pa­le­nie płuc, a nie zwy­kła in­fek­cja wi­ru­sowa.

Cho­ciaż na obu po­lach sama ob­ser­wa­cja da­leko nas nie za­wie­dzie. Aby do­głęb­nie po­jąć ta­jem­nice ludz­kiego ciała, po­dob­nie jak świat przy­rody, na­leży zro­zu­mieć eko­lo­gię. Eko­lo­gia to wie­dza o tym, jak każdy ga­tu­nek od­dzia­łuje na inny, a także na glebę i kli­mat. Do­świad­czony grzy­biarz do­sko­nale wie, ja­kie grzyby można zna­leźć w za­leż­no­ści od re­gionu, po­gody, pory roku, opa­dów desz­czu, ga­tun­ków ro­sną­cych drzew oraz za­le­ga­ją­cej ściółki le­śnej. Tak samo le­karz ro­zu­mie, że cho­roby za­kaźne są po­wią­zane z porą roku i po­ło­że­niem geo­gra­ficz­nym, dla­tego można się spo­dzie­wać bo­re­liozy w okre­ślo­nych miej­scach w le­cie, a grypy i za­tru­cia tlen­kiem wę­gla w zi­mie i po­dob­nie jak przy zbie­ra­niu grzy­bów, wie­dza o tym, czego i gdzie szu­kać, po­maga nam je zna­leźć. Zro­zu­mia­łem, że ta sama kom­bi­na­cja głę­bo­kiej wie­dzy i wni­kli­wej ob­ser­wa­cji pro­wa­dzi do roz­po­zna­wa­nia za­równo grzy­bów, jak i cho­rób, i za­czą­łem do­ce­niać umie­jęt­no­ści do­świad­czo­nych le­ka­rzy, któ­rzy – po­dob­nie jak do­świad­czeni grzy­bia­rze – są praw­dziwą skarb­nicą po­za­po­dręcz­ni­ko­wej wie­dzy.

Do­piero na trze­cim roku stu­diów, gdy skoń­czy­łem za­ję­cia teo­re­tyczne i za­czą­łem pra­co­wać w szpi­talu, a żywi pa­cjenci za­stą­pili te­sty wie­lo­krot­nego wy­boru, w pełni do­ce­ni­łem spo­sób, w jaki różne czę­ści ludz­kiego ciała współ­pra­cują ze sobą, żeby utrzy­mać czło­wieka przy ży­ciu. Pod­czas dy­żu­rów na chi­rur­gii, mia­łem inny wi­dok znad ma­seczki, tym ra­zem to było żywe ciało. Młody czło­wiek, po­szko­do­wany w wy­padku sa­mo­cho­do­wym, mu­siał mieć usu­niętą pęk­niętą śle­dzionę w try­bie na­tych­mia­sto­wym, a ja po­śpiesz­nie szo­ro­wa­łem ręce, przy­go­to­wu­jąc się do ope­ra­cji. Sta­łem przy stole ope­ra­cyj­nym w ste­ryl­nym czepku, far­tu­chu, rę­ka­wicz­kach i ma­sce za­kry­wa­ją­cej wszystko oprócz mo­ich wy­trzesz­czo­nych oczu i ob­ser­wo­wa­łem, jak chi­rurg skal­pe­lem roz­cina brzuch pa­cjenta tak samo, jak ja to ro­bi­łem pod­czas sek­cji zwłok.

Rana krwa­wiła. Stru­mień czer­wo­nej krwi uświa­do­mił mi, że serce na­szego pa­cjenta bije, płuca od­dy­chają, a ci­śnie­nie krwi nie spada. Kiedy po­ma­ga­łem roz­chy­lić po­włoki brzuszne, aby zro­bić doj­ście do jamy brzusz­nej, na­wet przez rę­ka­wiczki czu­łem cie­pło ży­wego ciała, co ozna­czało, że tar­czyca i nad­ner­cza pa­cjenta wy­twa­rzały roz­grze­wa­jące je hor­mony. A po­bu­dzone je­lita mło­dego czło­wieka wiły się jak dżdżow­nice, tak jak­by­śmy – chi­rurg i ja – zaj­rzeli pod po­ro­śniętą trawą po­wierzch­nię, zdarli darń i od­sło­nili zie­mię oraz ży­jące pod nią ro­bale i inne ży­jątka. Te żywo re­agu­jące je­lita pa­cjenta świad­czyły o za­cho­wa­niu pra­wi­dło­wych funk­cji ży­cio­wych oraz o zdro­wym funk­cjo­no­wa­niu ne­rek i wą­troby.

Kro­je­nie ży­wych pa­cjen­tów oraz ob­ser­wo­wa­nie i do­ty­ka­nie pra­cu­ją­cych or­ga­nów we­wnętrz­nych ujaw­nia to, czego sek­cja zwłok, znie­ru­cho­miałe or­gany i tkanki za­sty­głe w cza­sie przez śmierć i za­nu­rzone w for­ma­li­nie ni­gdy nie mo­gły zro­bić – tego, że wszyst­kie na­sze or­gany są po­łą­czone w sieć wza­jem­nych za­leż­no­ści. Zwłoki le­żące na stole w pro­sek­to­rium na­wet w naj­mniej­szym stop­niu nie mogą po­ka­zać, jak na­sze or­gany współ­pra­cują w praw­dzi­wym ży­ciu, tak jak wy­pchane okazy zwie­rząt czy za­su­szone ro­śliny nie­wiele nam po­wie­dzą o za­leż­no­ściach ist­nie­ją­cych mię­dzy ga­tun­kami wy­stę­pu­ją­cymi w tym sa­mym śro­do­wi­sku. Je­śli cho­dzi o ży­wych pa­cjen­tów, każda ob­ser­wa­cja mó­wiła mi nie­zmien­nie o zgod­nie współ­pra­cu­ją­cych or­ga­nach ludz­kiego ciała. Or­gany, które po­zna­wa­łem je­den po dru­gim, w końcu od­na­la­zły się i współ­dzia­łały w jed­nym or­ga­ni­zmie.

Po­dob­nie jak wszyst­kie ga­tunki w eko­sys­te­mie są ide­al­nie do­pa­so­wane do zaj­mo­wa­nych przez nie eko­lo­gicz­nych nisz, tak każdy aspekt ludz­kiego ciała od­grywa spe­cy­ficzną rolę w utrzy­my­wa­niu go w rów­no­wa­dze – wła­śnie to na­zy­wamy ho­me­ostazą. Na do­da­tek eko­lo­gia ciała jest wiel­ko­for­ma­to­wym ob­ra­zem, jaki do­strze­gamy, za­czy­na­jąc od in­dy­wi­du­al­nych czę­ści i koń­cząc na zro­zu­mie­niu wza­jem­nych po­wią­zań mię­dzy nimi. Pod­czas stu­diów me­dycz­nych do­wie­dzia­łem się, że za­wód le­ka­rza, zwłasz­cza ogól­nego, wy­maga nie tylko głę­bo­kiej wie­dzy na te­mat każ­dej czę­ści ciała, ale także umie­jęt­no­ści do­strze­że­nia ciała jako ca­ło­ści, a także osoby jego wła­ści­ciela.

Ta książka to dzien­nik po­dróży. Moja po­dróż w celu od­kry­wa­nia cu­dów, ale też i ułom­no­ści ludz­kiego ciała za­częła się od wglądu w ludz­kie zwłoki. To także ozna­czało w po­średni spo­sób wej­rze­nie w moje ciało, jak rów­nież w ciało każ­dej osoby, jaką kie­dy­kol­wiek spo­tka­łem lub z którą mia­łem do czy­nie­nia. Po­dróż ta trwała pod­czas mo­ich stu­diów me­dycz­nych oraz w cza­sie re­zy­den­tury – w trak­cie stażu na in­ter­nie oraz pe­dia­trii, który ukoń­czy­łem w Mas­sa­chu­setts Ge­ne­ral Ho­spi­tal (MGH). Każdy pa­cjent, któ­rego ba­da­łem, przy­czy­nił się do lep­szego zro­zu­mie­nia funk­cjo­no­wa­nia ciała.

Gdy skoń­czy­łem re­zy­den­turę i roz­po­czą­łem pracę jako nie­za­leżny le­karz, moja ka­riera za­wo­dowa roz­wi­jała się w zgoła nie­spo­ty­kany spo­sób. Za­miast za­trud­nić się w pre­sti­żo­wym szpi­talu aka­de­mic­kim czy pod­jąć spe­cja­li­za­cję, po­dró­żo­wa­łem do od­le­głych miejsc o nie­zwy­kłej kul­tu­rze, w któ­rych pro­wa­dzi­łem prak­tykę le­kar­ską. Od kli­niki po­ło­żo­nej gdzieś w gó­rach w Ne­palu aż do izby przy­jęć na od­lu­dziu na Ala­sce. Prak­tyka le­kar­ska w tak róż­no­rod­nych miej­scach na­uczyła mnie no­wego spoj­rze­nia na ludz­kie ciało, co po­głę­biło moją wie­dzę i sza­cu­nek do niego oraz po­mo­gło mi stać się lep­szym le­ka­rzem.

Ta książka jest po­świę­cona czę­ściom ciała, a przy tym po­ka­zuje, w jaki spo­sób te czę­ści two­rzą ca­łość. Każdy roz­dział za­wiera opo­wie­ści o kon­kret­nej czę­ści ciała lub pły­nie ustro­jo­wym nie tylko z per­spek­tywy le­ka­rza, ale także ba­da­cza i po­dróż­nika, który eks­plo­ruje nowy i nie­znany te­ren, do­świad­cza­jąc no­wych, nie­zna­nych wi­do­ków i po­zna­jąc dziwne zwy­czaje jego miesz­kań­ców. Stu­dia me­dyczne na­uczyły mnie, że ludz­kie ciało da się po­dzie­lić na mniej­sze czę­ści, a jed­nak ciało to coś wię­cej niż suma tych ele­men­tów.

Świat ukryty we­wnątrz nas za­słu­guje na taką samą uwagę i za­chwyt jak ota­cza­jący nas świat przy­rody. Przede wszyst­kim praw­dziwa hi­sto­ria ciała to po­dwójna hi­sto­ria i ciała, i na­szego ży­cia.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki