Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kopernikański przewrót w badaniach nad losami Kopernika
Biografia oparta na źródłach, a nie spekulacjach i hipotezach.
Mimo, iż po wielkim astronomie zachowało się sporo dokumentów, w tym jego listy, Kopernik pozostaje wielką zagadką. Data urodzin podawana w encyklopedii nie jest w istocie prawdziwa. Ciągle nie wiemy, kim byli jego przodkowie? Niemieccy biografowie starają się stworzyć wrażenie, że astronom był Niemcem i praktycznie nie miał związków z Polską.
Jakie tytuły osiągnął na uczelniach, na których pobierał naukę? Czy w Krakowie został magistrem sztuk wyzwolonych? Czy możliwe były młodzieńcze romanse Kopernika w Krakowie, Bolonii i Padwie?
Autor zweryfikował wszystkie dostępne fakty, bazując na dokumentach, biografiach, znajomości epoki. Ocenił rzetelność pracy autorów dotychczasowych biografii, konfrontując ich karkołomne tezy z faktami, realiami i ówczesnymi obyczajami. Przedstawił ostateczne argumenty rozstrzygające wieloletni spór, czy Kopernik miał święcenia kapłańskie.
A wreszcie - zaprezentował nowe spojrzenie na kwestię domniemanego romansu doktora Kopernika.
Kim był wszechstronnie uzdolniony torunianin, który zrewolucjonizował nowożytny światopogląd Europejczyków?
Był kanonikiem fromborskim, scholastykiem wrocławskim, człowiekiem Kościoła i humanistą, tłumaczem, astronomem, lekarzem, prawnikiem z dyplomem doktora prawa.
W kapitule warmińskiej pełnił obowiązki kanclerza i administratora. Napisał traktaty o monecie i zaproponował reformę uzdrowienia finansów w Prusach Królewskich i w Polsce. Został nominowany do godności biskupa, lecz nie chciał poświęcić się karierze kościelnej.
Jako lekarz przychodził z pomocą zarówno ubogim mieszkańcom Warmii, jak i możnym tego świata.
Gdzie został pochowany i jak naprawdę wyglądał Kopernik?
Pierwsza od wielu lat kompleksowa biografia wielkiego astronoma
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Projekt okładki i stron tytułowych Fahrenheit 451
Projekt graficzny, skład, łamanie, fotoedycja i podpisy do zdjęć TEKST Projekt
Zdjęcia wykorzystane w książce Archiwum autora, Wikipedia, Wikimedia Commons, Biblioteka Narodowa, Narodowe Archiwum Cyfrowe, Zbiory Cyfrowe Muzeum Narodowego w Warszawie, Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji
Redakcja Małgorzata Ablewska (UKKLW)
Korekta Barbara Mic (UKKLW)
Dyrektor wydawniczy Maciej Marchewicz
ISBN 9788380797710
Copyright © Piotr Łopuszański Copyright © for Fronda PL Sp. z o.o., Warszawa 2022
WydawcaWydawnictwo Fronda Sp. z o.o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. 22 836 54 44, 877 37 35 faks 22 877 37 34e-mail: [email protected]
www.wydawnictwofronda.pl
www.facebook.com/FrondaWydawnictwo
www.twitter.com/Wyd_Fronda
Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum
asze wyobrażenia o Mikołaju Koperniku ukształtowały (często błędnie) dawne biografie, portrety (powstałe już po śmierci astronoma), powieści i film Ewy i Czesława Petelskich z Andrzejem Kopiczyńskim w roli głównej. Aktor mówił w wywiadzie: „Historia przekazała nam kopernikowski dorobek, dzieło, okazała się natomiast oszczędna w rysunku Kopernika jako człowieka. Nawet jego fizyczny wizerunek znamy tylko z wizji Matejki”. To oczywista przesada. Zachowało się trochę dokumentów, w tym listy. A portretów jest całkiem sporo. Czy są wiarygodne, czy dobrze oddają rysy uczonego? Na jednych ma długie loki, na innych jest krótko ostrzyżony. Dodawano mu wąsy i brodę – zgodnie z upodobaniami epoki, w których żyli twórcy wizerunków astronoma.
Wielu z biografów Kopernika stworzyło w swoich pracach postać uduchowioną, bezcielesną, jakby odlaną z brązu. Czynili z astronoma osobę niemal bezpłciową. A przecież Mikołaj Kopernik był człowiekiem z krwi i kości! Owszem, introwertycznym, rozmyślającym nie tylko nad swym dziełem, przez lata zajętym żmudnymi obliczeniami, ale gdy trzeba było wykazać się działaniem – zdecydowanym i dobrze zorganizowanym. W potrzebie umiał znaleźć w sobie energię i determinację, by zaopatrzyć zamek w Olsztynie przed atakiem wojsk krzyżackich. Jako lekarz starał się przyjść z pomocą zarówno ubogim mieszkańcom Warmii, jak i możnym tego świata, biskupom (Watzenrodemu, Ferberowi, Giesemu, Dantyszkowi) czy dygnitarzom „księcia w Prusiech”, Albrechta.
Autor dzieła O obrotach, twórca nowożytnej astronomii żył na przełomie odchodzącego średniowiecza i rozkwitu renesansu. Przyszedł na świat 99 lat po śmierci Francesca Petrarki, pierwszego humanisty, który zapowiadał nową epokę i propagował kulturę antyczną w czasach, gdy w sztuce panował gotyk. W 1473 roku, 20 lat po upadku stolicy Cesarstwa Bizantyjskiego, Konstantynopola, zdobytego przez Turków, w Toruniu należącym do Polski urodził się człowiek, który odważył się myśleć samodzielnie i wbrew obowiązującym dogmatom naukowym i religijnym ogłosić nową koncepcję Wszechświata. Był kanonikiem fromborskim, scholastykiem wrocławskim, człowiekiem Kościoła i humanistą, tłumaczem, astronomem, lekarzem, prawnikiem z dyplomem doktora prawa. W kapitule warmińskiej pełnił obowiązki kanclerza i administratora. Napisał traktaty o monecie i zaproponował reformę uzdrowienia finansów w Prusach Królewskich i w Polsce. Został nawet nominowany do godności biskupa, lecz nie chciał poświęcić się karierze kościelnej.
Był człowiekiem niezależnie myślącym, na ogół nie ulegał presji i opinii większości. Ważne dla niego były prawda i szeroko rozumiana wiedza. Miał szerokie horyzonty. Interesował się filozofią, co możemy zauważyć, czytając jego listy, a zwłaszcza De revolutionibus i przedmowę do przekładu wierszy greckich.
W życiu prywatnym skromny, jako kanonik posłuszny decyzjom biskupów, w kwestiach naukowych nie szedł na kompromisy. Odrzucił propozycję Andreasa Osiandra, by przedstawić De revolutionibus jedynie jako hipotezę, a nie prawdziwy obraz świata.
Niektórych wielkich twórców znamy tylko z jednego utworu, chociaż napisali ich więcej. Dantego z Boskiej komedii (wiemy też, że tytuł nie pochodził od poety), Cervantesa z Don Kichota, Prousta z powieści W poszukiwaniu utraconego czasu. Kopernik, choć napisał kilka prac, w tym ekonomicznych, tłumaczył z greki, ogłosił pracę z trygonometrii, wsławił się jako autor jednego dzieła, wydanego w 1543 roku, tuż przed śmiercią. Jego tytuł, De revolutionibus orbium coelestium libri VI, nie pochodził od autora, podobnie jak anonimowa przedmowa, którą brano za słowa astronoma, a która podważała treść książki.
Zdaniem Arthura Koestlera Kopernik nie wymyślił nic nowego, gdyż niektórzy filozofowie starożytni również głosili, że to Słońce znajduje się w centrum Wszechświata, a nie Ziemia. Podobnie pisał Bertrand Russell, twierdząc, że Kopernik tylko przypomniał teorię heliocentryczną Arystarcha z Samos. To nieporozumienie. Starożytni mieli rozmaite koncepcje kosmologiczne, natomiast Kopernik stworzył nowoczesną astronomię. Dzięki obserwacjom zauważył, że wyniki podawane przez Ptolemeusza, autorytet w astronomii do XVII wieku, nie zgadzają się z rzeczywistością. Równonoc wiosenna (ważna dla wyznaczania Świąt Wielkanocnych, najważniejszych w chrześcijaństwie) przypadała w innym czasie, niż powinna, ruchy planet odbywają się nieco inaczej, niż twierdził autor Almagestu. Pierwszych obserwacji Kopernik dokonał jeszcze na studiach w Krakowie. W ich wyniku postanowił poprawić dzieło Ptolemeusza. Obserwacje kontynuował w Bolonii, a po powrocie do Polski także w Lidzbarku, Olsztynie, a potem we Fromborku. Wtedy upewnił się, że cała koncepcja geocentryczna głoszona przez starożytnego astronoma i wykładana na uniwersytetach europejskich jest błędna. Mikołaj Kopernik postanowił przedstawić inną koncepcję, opartą na obserwacjach i obliczeniach.
Kolejne lata Kopernik spędził nie tylko na pracy nad De revolutionibus. Odrywany od zagadnień astronomicznych przez wuja, biskupa warmińskiego, absorbowany obowiązkami, Kopernik mógł tylko dorywczo zająć się pisaniem. Dzieło powstawało więc wolno i zapewne nie ujrzałoby światła dziennego, gdyby nie szczęśliwy traf. Jedyny uczeń astronoma, Georg Joachim von Lauchen zwany Retykiem (Rheticus), przybył do Fromborka do kanonika doktora Mikołaja i zafascynowany nową wizją Wszechświata, jaką roztoczył przed nim Kopernik, skłonił blisko siedemdziesięcioletniego astronoma do publikacji dzieła.
Wbrew legendzie Kopernik nie ujrzał księgi za życia. Ciężko chory po udarze, stracił czucie i pamięć. Nie był więc świadomy fałszerstwa, jakiego dokonał wydawca Andreas Osiander w Norymberdze. Zagadką jest, dlaczego Retyk sam nie dopilnował wydania dzieła, do czego się zobowiązał, i dlaczego nie ogłosił biografii Kopernika, którą planował.
Zagadek w życiu polskiego astronoma jest wiele. Nie znamy naprawdę daty jego urodzenia. Jako miejsce narodzin Mikołaja pokazywano cztery kamienice, a przecież prawdziwa mogła być tylko jedna. Nie znamy przodków ze strony ojca. Przyjęty za prawdziwy śląski trop w genealogii rodu okazał się pozbawiony wiarygodnych podstaw.
To, co pisano o astronomie, było często oparte tylko na domysłach i przypuszczeniach, które przy bliższych badaniach okazały się nieprawdą. W niniejszej książce zweryfikowałem fakty, bazując na dokumentach, biografiach, znajomości epoki. Tezy badaczy poddałem analizie logicznej. Postawiłem autorów biografii i przyczynków niejako przed sądem, oceniając rzetelność ich pracy, konfrontując z faktami, realiami i ówczesnymi obyczajami. Zakwestionowałem wiele obiegowych sądów dotyczących astronoma.
Odbyłem podróże do miejsc, w których żył Mikołaj Kopernik. Sprawdziłem, jak to było z przekazaniem Polsce rękopisu uczonego. Przedstawiłem argumenty rozstrzygające wieloletni spór, czy Kopernik miał święcenia kapłańskie. Zaprezentowałem nowe spojrzenie na kwestię domniemanego romansu doktora Mikołaja.
Tak więc niniejsza książka o Koperniku jest inna od wcześniejszych prac na jego temat, chociaż opisuje to samo życie. Przynosi nie tylko najnowszy stan wiedzy, ale też odrzuca utarte schematy, jakimi karmiono pokolenia czytelników.
Nacjonalistyczna historiografia niemiecka od XIX wieku usiłowała i usiłuje nadal zaanektować astronoma dla Niemiec i zgermanizować ród Koperników. Tak czynili Leopold Prowe, bracia Zellerowie i kolejni autorzy niemieckojęzyczni. Nawet współcześnie niemieccy biografowie starają się stworzyć wrażenie, że astronom był Niemcem, urodził się w Prusach, a zmarł w Prusach Wschodnich i praktycznie nie miał związków z Polską, bo i Uniwersytet Krakowski rzekomo był niemiecki, co jest dalekie od prawdy. Hermann Koesten pisał nawet, że Frombork leżał w czasach Kopernika na wschodzie Niemiec! Oczywista bzdura.
Z kolei polscy badacze, Ludwik Antoni Birkenmajer, Marian Biskup, Stanisław Grzybowski i inni, próbowali spolonizować nawet rodzinę matki, Watzenrodów, wywodzącej się z Niemiec. Tworzono więc jakieś powiązania z polskimi Modlibogami.
Dziś historycy uznają, że astronom miał korzenie polsko-niemieckie, czuł się mieszkańcem Prus Królewskich, potem biskupstwa warmińskiego i był wiernym poddanym królów polskich. Opowiadał się za integracją Prus Królewskich i Warmii z Koroną, za ujednoliceniem w królestwie spraw monetarnych. Nigdy nie mieszkał w Niemczech, co niektórzy autorzy niemieccy przyjmują z niedowierzaniem.
Współcześnie biografie wydawane na świecie (z wyjątkiem Niemiec) informują, że Kopernik był polskim astronomem. Za to pojawia się próba pomniejszenia znaczenia jego dzieła. Wywyższa się Tychona Brahego czy Galileusza. Brahe usiłował powrócić do geocentryzmu, zaś Galileusz bez Kopernika niewiele by zdziałał.
Biografie i encyklopedie podają, że Kopernik urodził się 19 lutego 1473 roku, gdy powinny podawać inną datę: 1 marca, bowiem za czasów astronoma obowiązywał inny kalendarz. 19 lutego wedle kalendarza juliańskiego, według którego mierzono czas za życia astronoma, to dzisiejszy 1 marca.
W 1928 roku Boy napisał, że czeka na książkę Życie uczuciowe Mikołaja Kopernika. Nie wiedział chyba, że brak wiarygodnych materiałów, by rzetelnie taką pracę napisać. Szczupłość dokumentów dotyczących życia Kopernika spowodowała, że w XIX i XX stuleciu biografowie snuli przypuszczenia i wręcz wymyślali związki astronoma, a to ze wsią Koperniki, a to ze szkołą we Włocławku. Włocławski trop okazał się fałszywy, chociaż Tadeusz Sierotowicz nadal powiela informacje na ten temat. Mikołaj nie musiał także wyjeżdżać na naukę do Chełmna, skoro dobra szkoła była w Toruniu.
Pisze się nadal o Mikołaju jako najmłodszym dziecku swoich rodziców, choć profesor Krzysztof Mikulski obalił to mniemanie. W wielu publikacjach pojawiają się insynuacje, jakoby astronom miał u schyłku życia romans z gospodynią, chociaż brak wiarygodnych dokumentów, a lektura listów astronoma i kanoników kapituły na to nie wskazuje.
Według niektórych biografów Mikołaj Kopernik we Włoszech rzekomo pobierał nauki malarstwa i stworzył dwa autoportrety. Czy tak było w istocie? I znów, niektórzy odrzucają tę wiadomość, twierdząc, że astronom nie był zapatrzonym w siebie narcyzem, więc „na pewno” nie malował autoportretów, chociaż na portrecie w katedrze w Strasburgu widnieje napis, że obraz wzorowany jest na oryginalnym autoportrecie. Kopernik mógł więc namalować autoportret, ale nie z narcyzmu, lecz z chęci zgłębienia zjawisk optycznych.
Mikołaj Kopernik był geniuszem renesansu, rozczytanym w dziełach starożytnych. Po wnikliwych obserwacjach odrzucił doktrynę astronomiczną wykładaną na europejskich uniwersytetach. Wówczas uważano naukę za niezmienną sumę wiedzy, do której już nic nie można dodać, zatem czerpano z dzieł autorytetów Kościoła, w tym prac autorów starożytnych i kompilatorów średniowiecznych. Ludzie średniowiecza głosili: „Jesteśmy karłami na barkach gigantów”. W wielu kwestiach autorytetem był Arystoteles, znany z interpretacji filozofów arabskich, schrystianizowany przez Świętego Tomasza. Powoływano się na dzieła medyczne Galena i streszczenia Ptolemeusza (oryginalny tekst ukazał się dopiero w XVI wieku). Humaniści zakwestionowali takie rozumienie nauki. Poszukiwali oryginalnych tekstów pisarzy antycznych, ustalali właściwe brzmienie tekstów, przywracali łacinie jej klasyczną urodę.
Kopernik stworzył nową astronomię, opartą zarówno na wyliczeniach matematycznych, jak i na obserwacjach dokonywanych gołym okiem dla sprawdzenia prawdziwości hipotez (za jego czasów nie znano jeszcze lunety). W swoim dziele przytaczał wielu filozofów starożytnych – nie jako źródła teorii heliocentrycznej, lecz jako przydatne argumenty za słusznością własnej koncepcji. Zaproponowany model Wszechświata, a właściwie Układu Słonecznego, był rewolucyjnym krokiem o filozoficznych implikacjach. Okazywało się, że Ziemia nie jest już centrum świata, lecz jedną z okrążających Słońce planet. Zatem Kopernik zakwestionował nie tylko system Ptolemeusza, ale też utarte przekonanie o świecie podksiężycowym i nadksiężycowym, co głosił Arystoteles, a za nim pokolenia uczonych.
Mikołaj Kopernik swym odkryciem przeorientował myśl badaczy Wszechświata. Ludziom na Ziemi wydaje się, że to Słońce się porusza po nieboskłonie, gdy tymczasem jest odwrotnie, to Ziemia jako jedna z planet biegnie wokół Słońca. Astronom pokazał, że to, co uważano za nieruchome centrum, porusza się. Myśl ta była niezwykle trudna do przyjęcia, lecz żmudne, wieloletnie obliczenia dokonywane w Bolonii, Lidzbarku, Olsztynie i we Fromborku upewniły Kopernika, że system geocentryczny Ptolemeusza jest błędny.
Analogią dla toku jego myśli były statki handlowe, szkuty i barki, które ruszając w rejs, mijają nabrzeża i pasażer, np. toruński kupiec, początkowo nie wie, czy to on płynie po Wiśle, czy też poruszają się inne jednostki. Dopiero patrząc na przesuwający się pozornie brzeg, uprzytamnia sobie, iż to jego statek ruszył w rejs. Wie, że domy i mury miejskie nie pływają, chociaż takie wrażenie sprawiają. Mikołaj Kopernik znał Eneidę Wergiliusza, w której Eneasz mówi: „Gdy odbijamy od portu, ziemia i miasta uciekają do tyłu…” (w innym tłumaczeniu brzmi to: „My odbijamy od portu, a ląd się cofa i miasta”). Polska pisarka, Mira Jaworczakowa, wybrała ten fragment za tytuł swojej powieści o Koperniku Gdy odbijamy od portu.
Teolodzy widzieli w dziele Kopernika nie tylko sprzeczność z fragmentem Pisma Świętego, lecz także z istotą chrześcijaństwa. Konsekwencje filozoficzne były na tyle poważne, że dzieło Kopernika trafiło na opór ze strony zarówno protestantów (którzy niekoniecznie musieli sobie zdawać sprawę ze wszystkich implikacji, wystarczyło, że cytat w Biblii zaprzecza tezie o ruchu Ziemi), jak i katolików, którzy początkowo kibicowali Kopernikowi i zachęcali do publikacji odkrycia. Kanonik Tiedemann Giese, późniejszy biskup chełmiński, napisał nawet dzieło, w którym wziął w obronę wymowę religijną pracy Kopernika.
W XVI stuleciu na uniwersytecie w Krakowie wykładano teorię polskiego astronoma, lecz w 1616 roku dzieło Kopernika zostało umieszczone na indeksie ksiąg zakazanych Kościoła katolickiego. Nie zostało – jak piszą niektórzy – potępione. Miało jedynie zostać „poprawione”. Pytanie, przez kogo, skoro autor De revolutionibus nie żył od 73 lat?
Wbrew temu, co pisał Arthur Koestler (że dzieła Kopernika nikt nie przeczytał), z pracą polskiego astronoma zapoznało się wielu uczonych, matematyków, astronomów, filozofów, ludzi Kościoła, władców: Retyk, Giese, Dantyszek, Albrecht Hohenzollern, Zygmunt August, Gassendi, Brożek, Brahe, Maestlin, Giordano Bruno, Kepler, Mercator, Pascal, Komensky, Heweliusz i wielu innych. W bibliotekach można znaleźć egzemplarze trzech pierwszych wydań książki (w wydaniu amsterdamskim pod tytułem Astronomia instaurata) z wieloma uwagami i zapiskami czytelników. Na kilku egzemplarzach włoskich są także ślady cenzury kościelnej.
Mikołaj należał do pokolenia, które obserwowało odchodzenie dawnego systemu wartości i obrazu świata oraz pojawienie się w Europie nowych idei związanych z rozszerzeniem się humanizmu. Był młodszy o rok od Lucasa Cranacha starszego, starszy o rok od Ludovika Ariosty. Dwa lata po Koperniku, w 1475 roku, przyszedł na świat Michał Anioł. W 1477 roku urodził się Giorgione. To było pokolenie wielkiego astronoma.
Apogeum zainteresowania postacią i dziełem Mikołaja Kopernika przypadło na lata 1972–1973 w związku z 500. rocznicą urodzin astronoma. Uczeni z całego świata odwiedzili wtedy Polskę i miasta związane z Kopernikiem: Toruń, Kraków, Olsztyn, Lidzbark Warmiński, Frombork oraz Warszawę, gdzie odbywały się konferencje naukowe. W owym czasie ukazało się wiele książek poświęconych astronomowi. Niektórzy autorzy wydawali po kilka publikacji rocznie. Później zainteresowanie Kopernikiem zmalało. Po pewnym czasie z bibliotek zaczęto usuwać książki wydane w tamtych latach tylko po to, żeby zrobić miejsce dla zakupionych kryminałów i romansów. To absurd.
Część z wydanych dawniej prac miałem w swoim księgozbiorze, bo historią astronomii interesuję się od lat. Wiele zawdzięczam mojemu śp. Dziadkowi, Kazimierzowi Skokołowskiemu, który nauczył mnie rozróżniać gwiazdozbiory i kupił mi książkę Edwarda J. Pokornego W kręgu Ziemi i planet. Później moja śp. Mama podarowała mi powieść Miry Jaworczakowej o Koperniku i książkę Marka Płużańskiego Czarodziejskie szkiełko. Potem mój Ojciec kupił mi Poczet wielkich astronomów Jana Gadomskiego.
W młodości myślałem o tym, żeby studiować astronomię, ale ostatecznie zdecydowałem, że właściwsze dla mnie będzie studiowanie filozofii i nauk humanistycznych, w tym historii sztuki. Sentyment do pięknej nauki astronomii i jej historii jednak pozostał.
W trakcie pracy nad niniejszą publikacją wiele książek kupiłem w antykwariacie lub otrzymałem w prezencie od osób, które wiedziały o moich poszukiwaniach. Parę prac o Koperniku udało mi się wypożyczyć. Część dawnych publikacji dostępna jest w internecie. Dzięki temu i dzięki pomocy życzliwych osób mogła powstać ta książka.
Lektura biografii i opracowań dotyczących astronoma pokazała mi z całą oczywistością, jak mało mamy dokumentów o życiu astronoma! Nie wiemy, gdzie został ochrzczony i gdzie się uczył. Nie wiemy, jakie tytuły osiągnął na uczelniach. Czy w Krakowie został magistrem sztuk wyzwolonych? Czy w Padwie zdobył doktorat medycyny? Zagadkom związanym z Kopernikiem, jego dziełem poświęcona jest ta książka.
Biografowie ekscytowali się bałamutnymi rewelacjami o rzekomym romansie z gospodynią Anną Schilling, z którą sędziwy kanonik miał utrzymywać nieprzyzwoite stosunki. Jakoś biografom nie przyszło do głowy, że Kopernik mógł mieć romanse, ale wcześniej, w młodości, gdy studiował w Krakowie, Bolonii, a potem w Padwie. Kolejni autorzy tworzyli nowe fikcje, jak Owen Gingerich, który zarzucił Polakom przywłaszczenie sobie rękopisu De revolutionibus. Ustaliłem, że to nieprawda.
Jean-Pierre Luminet twierdził, że były tylko dwa wznowienia dzieła De revolutionibus (w XVI wieku były dwa wydania, w XVII pod innym tytułem jedno, w XIX stuleciu ukazało się w Warszawie wydanie czwarte wraz z pierwszym przekładem na język nowożytny, ściśle: polski, potem w niemieckim wówczas Toruniu wydanie piąte i przekład niemiecki). Luminet pisał też, że astronoma pochowano w Toruniu.
Niniejsza praca zrywa z dotychczasowym powielaniem nieprawd. Starałem się dokonać przewrotu kopernikańskiego w kopernikologii i pokazać, co wiemy naprawdę, co jest oparte na źródłach, a co stanowi spekulację, hipotezę.
Jeszcze jedna uwaga: postanowiłem zrezygnować z utartego w XX wieku zwyczaju nadawania polsko brzmiących imion cudzoziemskim uczonym i pisarzom. W polskich publikacjach pojawiali się: Jan Kepler, Jerzy Joachim Retyk, Marcin Luter podobnie jak Błażej Pascal, Honoriusz Balzak czy Tomasz Mann. Uważam, że należy używać ich prawdziwych imion. Tak też zresztą praktykuje się we współczesnej historiografii.
Mam nadzieję, że przewodnicy turystyczni i pracownicy muzeów w Toruniu, Krakowie, Olsztynie, Lidzbarku Warmińskim, we Fromborku, we Włoszech, a może i w innych miejscach na świecie zaprzestaną powielania nieprawdziwych wiadomości o życiu Kopernika i że na podstawie niniejszej książki będą podawać rzetelne informacje biograficzne o uczonym.
Za pomoc w zbieraniu materiałów dziękuję serdecznie Małgosi Kosel, Grażynie Rożek, Małgorzacie Turzynieckiej oraz pracownikom Czytelni Naukowej nr IV w Warszawie i wielu bibliotek, z których korzystałem. Szczególne podziękowanie składam pani Annie Sobańskiej z Działu Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej oraz panu Ryszardowi Górniakowi, który ofiarował mi wspaniale wykonane facsimile rękopisu De revolutionibus.
Piotr Łopuszański
11 lutego 2022 roku
Mikołaju Koperniku napisano wiele rozpraw i biografii, choć dokumentów po astronomie zachowało się niewiele. Toteż autorzy tych dzieł posiłkowali się wyobraźnią, domniemaniami, czasem konfabulacją. Skutkiem takich działań jest u potomnych fałszywe przekonanie o życiu astronoma.
Pierwsze (jakże skąpe!) informacje biograficzne o polskim astronomie przekazali w XVII wieku Jan Brożek, Szymon Starowolski, Marcin Radymiński, Pierre Gassendi (w uzupełnieniu pracy o żywocie Tyhona Brahego). W tych publikacjach przekazano błędne informacje, jakoby Kopernik był autorem modlitwy zamieszczonej na epitafium astronoma w kościele św. Jana w Toruniu (jej autorem był biskup warmiński Enea Silvio Piccolomini, późniejszy papież Pius II). Profesor Akademii Krakowskiej Jan Brożek (o którym Herman Kesten pisał jako o złodzieju listów Kopernika) przypisał Kopernikowi autorstwo poematu Septem Sidera. To przekonanie utrzymało się po wiek XX. W pracy zbiorowej Mikołaj Kopernik wydanej we Lwowie z okazji 450. rocznicy urodzin astronoma Jan Kasprowicz ogłosił nawet swój przekład poematu (Siedm gwiazd). Dzisiaj badacze uważają jednak, iż poemat nie jest dziełem astronoma.
Mimo żmudnych poszukiwań Georga Bendera, Leopolda Prowego, księdza Ignacego Polkowskiego, a zwłaszcza Ludwika Antoniego Birkenmajera istniejąca od połowy XIX stulecia kopernikologia w dużym stopniu okazała się spekulacją godną scholastyków XIII wieku. Z czasem odnaleziono wiele dokumentów, weryfikowano rozmaite hipotezy i dziś okazuje się, że to, czego o życiu Kopernika uczono w szkołach i na uniwersytetach, nie było prawdą. Wątpliwości budzą data i miejsce urodzenia, pochodzenie, genealogia, a nawet niektóre dzieła i dokonania astronoma.
Badania o pochodzeniu rodziny Kopernika miały jeden istotny błąd, który do dziś skutkuje brakiem rzetelnych informacji na ten temat. Zarówno uczeni niemieccy, np. Prowe, jak i nasi (np. Birkenmajer, Rospond) szukali nazwy miejscowości odpowiadającej nazwisku astronoma, zamiast posłużyć się metodą genealogiczną i szukać kolejnych przodków astronoma, rodziców ojca, jego dziadków itd. Dziś wiemy, że skrzętnie zbierane dokumenty o rzekomych przodkach Kopernika wcale nie muszą dotyczyć osób spokrewnionych z astronomem. Dopiero potem należało ustalić, gdzie owi odnalezieni przez genealogów przodkowie uczonego faktycznie mieszkali.
Georg Bender znalazł wieś Koperniki (Köppernigk) niedaleko Nysy i ogłosił, że stamtąd wywodzi się ród Koperników. Nie mamy jednak takiej pewności. Nie zawsze nazwa wsi ma przecież coś wspólnego z nazwiskiem rodziny tam mieszkającej. Nawet nie zawsze właściciele nazywają się podobnie do nazwy wsi, a nazwa wsi zbliżona do nazwiska nie świadczy o tym, że z niej wywodzi się dany ród. Jan Zamoyski nie pochodził z Zamościa, rodzina Łopuszańskich herbu Sas nie wywodzi się z jakiejś Łopuszny, lecz z Komarnik na Rusi Czerwonej.
Już więc początek badań w kopernikologii został oparty na błędnych założeniach. Co ciekawe, pogląd Bendera zaakceptował niemiecki biograf astronoma (który zresztą starał się pomijać polskie ślady i związki rodziny astronoma z Polską), Leopold Prowe, twierdząc przy tym, że wieś była niemiecka, bo założona na prawie niemieckim. To celowe pomylenie pojęć. Wsie i miasta mogły być zakładane na prawie polskim, ale też na prawie magdeburskim, chełmińskim, zwanym ogólnie niemieckim. Mało kto wie, że stolice państwa polskiego, Kraków i Warszawa, zostały założone właśnie na prawie niemieckim. Chodziło bowiem o autonomię miast, o prawa mieszkańców, a także dobrze unormowane zasady współżycia, a nie o to, jaka ludność zamieszkiwała daną wieś czy miasto. Z kolei Berlin leży na dawnych terenach słowiańskich. Niektóre miasta w Prusach były lokowane na prawie polskim, co nie znaczy, że Prusowie byli Polakami. Dzieła Leopolda Prowego pisane w okresie kulturkampfu i zwalczania polskości w zaborze pruskim grzeszą szowinizmem niemieckim.
Wieś Koperniki jako kolebkę rodu Koperników uznał Ludwik Antoni Birkenmajer, podkreślając jednak polskość jej ludności. We wsi Koperniki w 1966 roku odsłonięto obelisk z napisem: „Geniuszowi naszego narodu, Wielkiemu Astronomowi Świata, Mikołajowi Kopernikowi ku chwale narodowej, zaś jego przodkom wywodzącym się z miejscowości Koperniki ku powszechnej pamięci przekazuje społeczeństwo ziemi nyskiej […] z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego w 1966 r.”.
Przekonanie o tym, iż astronom pochodził ze wsi Koperniki, trwa do dziś, chociaż polemizuje z tą tezą profesor Krzysztof Mikulski, autor książki z 2015 roku o korzeniach rodzinnych astronoma.
Śląsk w XII wieku, podobnie jak Pomorze Zachodnie, stały się terenem kolonizacji. Imigranci z Zachodu osiedlali się tu, korzystając z ułatwień dla prowadzenia działalności gospodarczej, i wprowadzali znane sobie formy gospodarowania. Co znamienne, właśnie te tereny szybko odpadły od Polski, wówczas osłabionej przez rozbicie dzielnicowe. Gdy w XIV wieku Łokietek starał się na powrót odtworzyć zjednoczone Królestwo Polskie, poza granicami znalazły się Dolny i Górny Śląsk, Pomorze, Mazowsze, a nawet rodzinne Kujawy. Okolice Nysy pozostały księstwem biskupa wrocławskiego. Mieszkańcy Śląska Opolskiego (w dużej mierze polskiego pochodzenia) ciążyli ku Polsce i jak podawał Stanisław Rospond, to właśnie z tych terenów przybywało w XV wieku najwięcej młodych ludzi na studia do Krakowa. Stolica Polski stała się centrum imigracyjnym dla polskiej (i nie tylko) ludności całego Śląska. Profesor Rospond uważał także, iż nie tylko stąd pochodzili przodkowie autora De revolutionibus, ale także, że nazwisko astronoma wywodzi się od nazwy miejscowości.
Biografowie astronoma pisali o etymologii nazwy wsi Koperniki. Najstarsze zapisy z XIII wieku podają nazwę wsi jako Coprnih, Coprnik, Copernik. Stąd też niektórzy badacze wywodzili nazwisko astronoma. Stanisław Grzybowski pisał o nazwie wsi: „nazwa ta wywodzi się na pewno od rośliny koper lub wyrazu pokora […]”. Jeżeli pochodzi od co najmniej dwóch różnych wyrazów (od kopru lub pokory), to nie można pisać, że „na pewno”.
Henryk Barycz twierdził, iż źródło nazwy pochodzi od słowa „koper” (rośliny). „W ten sam sposób urabiały swą nazwę inne miejscowości, biorące swe miano od nazw roślin czy drzew, jak Szczawnik, Chmielnik, Jodłownik, Lipnik itd”. Autor ten w posłowiu do książki Hermana Kestena pisał też o „bezspornie polskim charakterze osady”. Rzeczywiście, Koperniki to była wieś polska. Okolice Nysy wraz z wsią Koperniki należały wtedy do biskupa wrocławskiego. Z czasem na te tereny zaczęli napływać koloniści z Flandrii i Niemiec. Potem ziemie te znalazły się w królestwie Czech.
Joanna Olkiewicz w książce A jednak się porusza pisała w sposób kategoryczny: „Istotnie, wieś Koperniki na Górnym Śląsku, z której wywodził się ród Koperników, zawdzięcza swą bezspornie słowiańską nazwę uprawie tego pachnącego ziela”. I choć dalej autorka podkreślała, iż wiele w życiu astronoma jest okoliczności niejasnych, prawdopodobnych, a w jego biografiach aż roi się od przypuszczeń, to w kwestii, skąd wywodzi się rodzina Kopernika, nie miała wątpliwości. Tymczasem nie jest to wcale pewne. Wszak istnieją wsie o podobnych nazwach, choćby Kopernia koło Pińczowa.
W XIX wieku panowało przekonanie, że rodzina astronoma była szlachecka. Kasper Niesiecki w swoim herbarzu pisał: Kopernik herbu Jastrzębiec, w Sandomierskim Województwie. Kopije w herbie”. W 1830 roku Adrian Krzyżanowski mówił na posiedzeniu Towarzystwa Królewsko-Warszawskiego Przyjaciół Nauk: „[…] Ojciec Astronoma naszego urodził się w Krakowie. […] Rodzina Koperników Krakowskich była szlachecka, za herb miała Kopiją, od którey i nazwisko jéy Kopinnik z czasem na Kopirnik zamienione, pochodzi”.
W okresie PRL biografowie starali się zrobić z Koperników rodzinę chłopską. Jan Adamczewski w książce Mikołaj Kopernik i jego epoka pisał: „Tak więc ród Koperników wywodził się ze wsi i był pochodzenia chłopskiego”. Naturalnie fakt, że w jakiejś wsi mieszkali ludzie o nazwisku Kopernik, nie dowodzi chłopskiego pochodzenia rodziny astronoma, którą znamy dopiero z Krakowa. Wiemy, że ojciec astronoma był mieszczaninem i to bogatym, właścicielem kilku domów w Toruniu, a wcześniej w Krakowie.
W 2001 roku w książce Niemcy w Polsce wydanej w serii „A to Polska właśnie” Marek Zybura pisał: „Tak jak nie ulega wątpliwości, że [Kopernik] pochodził z rodziny niemieckiej, tak nie można kwestionować, że urodził się w polskich już Prusach i był oddanym patriotą Polski”. W owym czasie nie ustalono jeszcze pochodzenia krewnych astronoma, więc nie było prawdą, że nie ulegało wątpliwości, czy wywodził się z rodziny niemieckiej. Przeciwnie, nadal pisano o polskich korzeniach przodków astronoma, zarówno ze strony ojca, jak i matki. Badania profesora Mikulskiego dotyczące rodziny matki ukazały się dopiero w 2015 roku. Badań nad genealogią Koperników nie przeprowadzono do dziś. Marek Zybura twierdził także, iż krakowski pomnik Kopernika z 1900 roku był dziełem Walerego Gadomskiego. Jak wiadomo, pomnik młodego Mikołaja, studenta uniwersytetu, był dłuta Cypriana Godebskiego, autora pomnika Mickiewicza w Warszawie.
Z kolei w 2021 roku w czasopiśmie „Focus Biografie” (nie bez znaczenia jest fakt, że wydawanym przez niemiecki koncern) ukazał się artykuł Marcina Szymaniaka Kopernik był z kobietą? Rewolucja w cieniu romansu, w którym autor przedstawia niemiecką wersję nazwiska astronoma „Koppernigk”, choć Mikołaj pisał się Coppernic, Copernic, Kopernick. Szymaniak pisze, iż przyszły autor De revolutionibus urodził się w rodzinie „niemieckich mieszczan”. Nie wiemy, czy Kopernikowie byli Niemcami. Ponadto dodaje: „Przodkowie ze strony ojca prawdopodobnie przybyli z zachodu [a więc z terenów państw niemieckich – przyp. P.Ł.] na Śląsk w XIII w., potem mieszkali w Krakowie”. Szymaniak pominął całą polską biografistykę Kopernika. Na czym oparł swą tezę, że przodkowie Kopernika przybyli z zachodu na Śląsk? Birkenmajer twierdził, iż należeli do ludności miejscowej. Ponadto, nie wiedząc, skąd wywodzi się dziad i pradziad Kopernika, nie możemy twierdzić, że w ogóle mieszkali na Śląsku, a tym bardziej, że przybyli tam z Niemiec.
Współcześnie badacze sądzą, iż nazwa wsi pochodzi wprawdzie od słowa „koper”, ale chodzi o słowo oznaczające w średniowieczu miedź (od łacińskiego cuprum). Jest to możliwe, ale niewiele wnosi do ustaleń, czy ród astronoma faktycznie pochodzi ze wsi Koperniki. Wszak nie jest prawdą, że wszyscy bednarze pochodzą ze wsi Bednary (i z której), a kowale z miejscowości Kowal pod Włocławkiem. Tak samo górnicy czy handlarze miedzią nie musieli wywodzić się ze wsi Koperniki. Co więcej, brak danych historycznych i archeologicznych wskazujących na to, że we wsi Koperniki rozwijało się wydobycie lub obróbka miedzi.
Profesor Krzysztof Mikulski uważa, iż nazwisko astronoma nie ma związku z nazwą wsi, lecz z wykonywaną pracą, tj. wydobywaniem miedzi lub handlem nią. Tak samo uważał Stanisław Grzybowski.
W 2015 roku profesor Krzysztof Mikulski ogłosił, iż rodzina astronoma wywodziła się z Nysy, gdzie również wydobywano miedź. Tam miał mieszkać dziadek astronoma. Po pierwsze, problem w tym, że nie znamy jego dziadka. Po drugie, w XV wieku miedź wydobywano także w Strzegomiu, w okolicach Kielc, a także w Górnych Węgrzech, na terenach dzisiejszej Słowacji i w innych miejscach. Po trzecie, w dokumentach z Nysy, na które powołał się Krzysztof Mikulski, widnieje nazwisko „Koppersmed”, co wydaje się zbyt odległe od nazwiska Kopernika. Ponadto argument, że któryś z Koppersmedów nosił imię Andrzej, nie przesądza, iż chodzi o przodków Kopernika. Wydawca pierwszego wydania De revolutionibus i autor sfałszowanej przedmowy miał na imię Andreas, a przecież nikt nie sądzi, że był spokrewniony z Kopernikiem.
Możemy uznać, że nazwisko Kopernika (zapisywane przez skrybów rozmaicie) wywodzi się od zawodu związanego z wydobyciem miedzi. Nazwisko „Kopernik” ma polskie korzenie. W książce Mikołaj Kopernik. Życie i działalność, w której Krzysztof Mikulski powtórzył wiele tez, które niebawem sam odrzucił (np. o starszeństwie Andrzeja czy o Janie Koperniku, rzekomo ojcu Mikołaja seniora), pisał: „Nie ulega wątpliwości, że nazwisko było pochodzenia słowiańskiego, z właściwą dla języka polskiego końcówką «nik», dodawaną do określeń zawodowych (łagiewnik, miecznik, stolnik, rzemieślnik)”. Zauważmy zatem, że nazwisko astronoma nie wywodzi się z języka germańskiego.
Wprawdzie w księgach miejskich Krakowa, Torunia zapisywano je z niemiecka (np. Niclas Koppernigk), lecz zarówno pisarzami miejskimi, jak i rajcami w owym czasie w Toruniu byli obywatele polscy pochodzenia niemieckiego, którzy stosowali w zapisach nazwisk język niemiecki. Podobnie w okresie zaborów urzędnicy niemieccy lub rosyjscy zapisywali nazwiska polskich mieszkańców w wersji niemieckiej lub rosyjskiej. Maciej stawał się Mattiasem, Teodor Fiodorem, Józef Osipem.
Nazwisko „Kopernik” spotykamy w różnych regionach Polski. Nie mając genealogicznego potwierdzenia, skąd wywodził się ojciec astronoma, nie możemy twierdzić, czy kolebką rodu są Koperniki czy okolice Nysy. Jeśli więc wieś Koperniki nie ma związku z rodziną Koperników, to gdzie jest kolebka tego rodu?
Niektórzy przedwojenni autorzy wiązali ród Kopernika z czeską wsią Koprnik leżącą niedaleko Mlada Boleslav. Już w 1845 roku w czeskim czasopiśmie „Květy” pisano, jakoby polski astronom miał pochodzić od czeskich husytów. Kopernikowie mieli być pochodzenia szlacheckiego i wywodzić się od Ulrika de Koprnik w Środkowych Czechach. Dwa lata wcześniej warszawski „Przegląd Naukowy” ogłosił rozprawę Hipolita Skimborowicza Mikołaj Kopernik Polak.
Jeśli jednak uznamy, że trop śląski jest niepewny, to możemy szukać kolebki rodu astronoma w innych miejscach. Należy pamiętać, że także w ówczesnej Polsce w XV wieku wydobywano miedź, np. w okolicach Kielc (Miedziana Góra) czy Chęcin (Czerwona Góra). Może to stamtąd przyjechał do Krakowa Mikołaj Kopernik senior?
Nie ma żadnego powodu, żeby wiązać Koperników ze Śląskiem. Doświadczenie uczy, że majstrowie przybywali do miejsc, w których zajmowali się swoim rzemiosłem, a to wydobywali miedź, a to coś produkowali i otrzymywali przydomek związany z tą pracą. Lecz pochodzili często z odległych terenów.
Możliwe, że protoplasta rodu Koperników przybył do Krakowa z centralnej Polski. 29 maja 1830 roku „Kurjer Warszawski” (nr 143) podawał: „Utrzymuje się podanie, że rodzina Koperników wyszła ze wsi Łaskowice, leżącej blisko miasta Pabjanice, w dawnem województwie Sieradzkiem, należącej kiedyś do kapituły Krakowskiej”. Także ksiądz Ignacy Polkowski w 1871 roku doszukiwał się korzeni rodzinnych Kopernika w okolicach Pabianic i pisał o Wojciechu Koperniku alias Kopernogu z Łaskowic pod Pabianicami. W tym samym roku „Gazeta Toruńska” opublikowała artykuł, z którego wynikało, że przodkowie Kopernika z Sieradza wywędrowali do Pabianic i Krakowa.
Hipolit Skimborowicz pisał w 1873 roku: „Dotąd żyje w Żytomierzu i około Pabianic, we wsi Łaskowice, Kopernik albo Kopernog, tejże rodziny polskiej potomek, a pod Krakowem, we wsi Rakowice, wieśniak Piotr Kopernik. […] W Poznańskiem jest kilku mieszczan Koperników; Marcin zaś Kopernik zapisany do Bractwa św. Anny w Sierakowie”.
Przodek astronoma mógł przybyć z Wielkopolski, Mazowsza, Małopolski z Krakowa czy środkowej Polski, a zajmując się handlem miedzi, zyskali przezwisko Kopernik. Nie wiemy nawet, czy któryś z antenatów Mikołaja był górnikiem miedzi. Wiemy, że ojciec astronoma zajmował się handlem miedzią. Jeśli przyjąć tę hipotezę, to trop wiodący na Śląsk okazuje się fałszywy. Kolebką rodziny Koperników może być dowolna miejscowość na ziemiach polskich. Ponadto istniały polskie rodziny o nazwiskach podobnych do nazwiska Kopernika, a więc familie Koperskich, Koprowskich, Kopernickich, Kopernich.
Należy sądzić, iż przydomek „Kopernik” otrzymał któryś z odleglejszych przodków astronoma, nie ojciec. Może pradziad, może dziadek? Z czasem przydomek stał się nazwiskiem. Używał go już Mikołaj Kopernik starszy, mieszczanin krakowski. W dokumentach mamy ślad pobytu ojca astronoma w stolicy Królestwa Polskiego, Krakowie. Być może pochodził on z Małopolski, a może z Sieradza czy Pabianic. Nic nie przesądza pochodzenia Koperników ze Śląska.
Co ważne, Jan Adamczewski podkreślał, iż ojciec astronoma handlował miedzią z Węgier, a nie ze Śląska. Współcześnie autorzy piszą, iż Kopernik ojciec handlował miedzią słowacką. Należy pamiętać, że w XV wieku nie było państwa słowackiego. Tereny dzisiejszej Słowacji (poza wsiami na Spiszu należącymi do państwa polskiego) wchodziły w skład królestwa Węgier. Możliwe jest, że przodkowie Kopernika nie zajmowali się wydobywaniem miedzi, lecz handlem, w tym importowaną miedzią z Górnych Węgier.
Z nazwiskiem Kopernik albo podobnym spotykamy się w dokumentach w Nysie (Petrus de Koppirnik), we Wrocławiu (Johannes Coppernik, syn Mikołaja, wójta wsi Koperniki, wikariusz katedry wrocławskiej Stanisław de Koppernick o przydomku Czawdener), w Krakowie (Jan Kopernik, kupiec, który w latach 30. XV wieku prowadził interesy z bogatymi kupcami krakowskimi, Janem Sweidniczerem i Janem Teschnerem). 3 lutego 1396 roku kamieniarz, murarz krakowski Mikołaj (Niclos) Koppirnig otrzymał obywatelstwo miasta Krakowa. W księdze rady miejskiej ówczesnej stolicy Królestwa Polskiego zapisano: „Roku Pańskiego MCCC dziewięćdziesiątego szóstego, nazajutrz po Matce Boskiej Gromnicznej, we czwartek, Mikołaj Kopernik zyskał prawo obywatelstwa”.
Był też w Krakowie Niczko, czyli Mikołaj Coppernik, który w XIV wieku napadł na Mateusza, sługę Mikołaja Wirsinga (czyli słynnego restauratora Wierzynka), za co został wygnany ze stolicy. W 1367 roku jeden z Koperników był zarządcą łaźni miejskiej w Krakowie. We Lwowie zaś mieszkał powroźnik Mikołaj Koppernik. Czy któryś z owych Koperników był przodkiem sławnego astronoma?
Profesor Mikulski, który początkowo umieszczał Jana Kopernika w wywodzie przodków astronoma, ustalił, że uchodzący dotąd za dziadka astronoma Jan Kopernik z Krakowa był zbyt młody, żeby być ojcem Mikołaja seniora, ojca astronoma. Nie znam dokumentów, które podawałyby, kiedy urodził się Jan Kopernik, krakowski kamieniarz. Postać Jana Kopernika (Coppernika) pojawia się w dokumentach miejskich w latach 1422–1429. W 1438 roku zrzekł się obywatelstwa miasta Krakowa i przeprowadził się na przedmieścia. Zmarł po 1441 roku. Jego żoną była córka Piotra Bastgerta. Argument o zbyt niskim statusie Jana w stosunku do Mikołaja ojca nie jest trafny. Kamieniarz czy murarz był niezbyt odległy w hierarchii od górnika wydobywającego miedź. Dopiero przekształcenie pracownika zajmującego się wydobywaniem miedzi na kupca handlującego miedzią było zmianą statusu. Warto postawić pytanie, dlaczego to murarz miałby nosić nazwisko Kopernik, a nie jakieś nawiązujące do wykonywanego zawodu. Tego pytania nie stawiają biografowie Kopernika.
Natomiast nie musi nas dziwić, że (domniemani) górnicy zajęli się handlem. Znamy z historii przykłady, gdy potomkowie ubogich rodzin wyrastali na magnatów (Jan Zamoyski, Rzewuscy). Józef Piłsudski, ubogi zesłaniec na Syberię, został po latach Naczelnikiem Państwa i Marszałkiem Polski itd.
Jan Adamczewski argumentował: „Ponieważ [Jan] utrzymywał kontakty handlowe z tymi samymi osobami co i Mikołaj Kopernik – ojciec astronoma, można uważać, że był on najprawdopodobniej dziadkiem naszego astronoma”. Z punktu widzenia logiki argument ten jest nie do obrony. Możliwe, że należał do rodziny, ale nie był ojcem. Możliwe, że Jan Kopernik był stryjem Mikołaja starszego.
Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że ojcem Mikołaja seniora, czyli dziadkiem astronoma, był Piotr Kopernik alias Koppirnik, który handlował ołowiem w Olkuszu. Miał on kontakty z Toruniem, gdzie w 1422 roku został wykonawcą testamentu na rzecz Margarety (Małgorzaty) Kopernik (Koppirnick) i Hansa (Jana) Koppirsmedego. Może to właśnie Piotr Kopernik, ów handlarz ołowiem, był ojcem Mikołaja, handlarza miedzią. I być może jego rodzina do Krakowa przybyła nie ze Śląska, ale z okolic Olkusza lub Kielc.
Wiadomo, że ojciec astronoma nazywał się Mikołaj Kopernik (lub Niclas Coppernick albo Koppernig) i był bogatym kupcem z Krakowa. Niemiecko brzmiące nazwisko zapisane w księgach miasta Krakowa nie świadczy o niemieckim pochodzeniu Mikołaja seniora. Pisarze miejscy w Krakowie, ale też w Toruniu i wielu innych miastach byli z pochodzenia Niemcami i łatwiej im było zapisywać dane osobowe ludności w swoim języku. Nawet pospolitych Maciejów zapisywali jako Matthiasów.
Mikołaj senior mieszkał w latach 40. w stolicy państwa polskiego. Spławiał towar Wisłą do Gdańska. W 1448 roku w Gdańsku dochodził przed tamtejszym sądem należności za dostawę 38 cetnarów miedzi. Ojciec przyszłego astronoma prowadził interesy na wielką skalę. Jego kontakty obejmowały Toruń, Gdańsk, zapewne też inne ośrodki Hanzy. Około 1455 roku przeniósł się do Torunia i tam kilka lat potem ożenił się z Barbarą Watzenrode.
I w kwestii pochodzenia rodziny Watzenrodów toczył się spór między biografami astronoma. O śląskich korzeniach rodziny matki astronoma pośrednio przekonywał w swym dziele Stromata Copernicana Ludwik Antoni Birkenmajer, który opublikował i streścił wiele dokumentów, w tym te świadczące o posiadaniu przez Kopernika kanonikatu we Wrocławiu, co miało być dziedziczną synekurą w rodzie Watzenrode. Biograf uważał także, iż Watzenrodowie, a więc przodkowie matki astronoma, pochodzą z Pszenna pod Świdnicą i z Wierzbnej (byli tam komesowie o tym nazwisku). Birkenmajer pisał o przynależności tych terenów (notabene okolic świętej dla Słowian góry Ślęży) do włości biskupów wrocławskich.
Karol Górski zarzucił Birknemajerowi, że zbyt pochopnie wysnuł wniosek o pokrewieństwie przodków biskupa Łukasza Watzenrodego i matki Kopernika z rodziną rycerską. Górski uznał, że Watzenrodowie „byli klientami panów Wierzbna, którzy dawali im prebendy […]”. Górski podawał, że Watzenrodowie byli notowani w księgach miejskich w Świdnicy od 1293 roku, we Wrocławiu od 1310 roku, a w Toruniu od 1371 roku.
Według ustaleń Krzysztofa Mikulskiego „pierwsze wzmianki o członkach tej rodziny w Toruniu pochodzą z 1369 roku”. Badacz uważa, że pradziadkiem astronoma był ze strony matki Albrecht Watzenrode, zmarły w Toruniu w 1399 roku. Miał on z córką Łukasza Russego ośmioro dzieci, w tym Łukasza (Lucasa), ojca Krystyny, urodzonej około 1435 roku, młodszej od niej Barbary (późniejszej Kopernikowej) i Łukasza, przyszłego biskupa warmińskiego.
Profesor Mikulski powołuje się na to, iż niemieccy biografowie wyciągali dokumenty wskazujące na obecność osób noszących nazwisko Watzenrode lub podobne w Hesji i Nadrenii-Palatynacie, ale nie wiemy, czy owi Watzenrodowie niemieccy mieli powiązania rodzinne z toruńskimi. Wiadomo, że z nazwiskiem Watzenrodów (albo Watzelrodów) spotykamy się na Śląsku. W 1360 roku Paweł Watzenrode był scholastykiem kolegiaty Świętego Krzyża we Wrocławiu. 150 lat później scholasterię Świętego Krzyża obejmie Mikołaj Kopernik.
Dzieła Leopolda Prowego, Ludwika Antoniego Birkenmajera, Stanisława Rosponda, choć zawierają wiele wypisów z dawnych ksiąg i są opatrzone erudycyjnymi uwagami i przypisami, nie zaprezentowały dowodu na śląskie pochodzenie rodu Koperników ani Watzenrodów. Są tam jedynie poszlaki, które jednak nie wytrzymują rzetelnej analizy.
Nie wiemy, jak wyglądał ojciec astronoma. Jego portret znajdujący się w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie przez lata uważany był za kopię nieistniejącego już oryginału toruńskiego. Tak bowiem napisał profesor Akademii Krakowskiej Jan Brożek, który w 1618 roku wyprawił się na Warmię w celu uzyskania materiałów do przyszłej biografii astronoma. Brożek przywiózł wtedy do Krakowa listy Kopernika (które później zaginęły) oraz kopię epitafium astronoma z kościoła Świętego Jana i właśnie domniemany portret Kopernika seniora.
Obraz był często reprodukowany, np. przez księdza Ignacego Polkowskiego w jego publikacjach o Koperniku. Przedstawiał mężczyznę o długich ciemnych włosach, z wąsami, ubranego w bogatą szatę lamowaną futrem, klęczącego na łące na tle drzewa. Po jego lewej ręce nieznany malarz namalował postać Matki Boskiej z Dzieciątkiem na ręku, błogosławiącą mężczyznę. Na górze obrazu znajduje się napis łaciński: Nicolaus Copernicus pater Nicolai Copernici astrologiae unius miraculi nati 1473 19 february.
Ksiądz Polkowski wymienia herby umieszczone w rogach obrazu: w lewym górnym (czyli prawym pod względem heraldycznym) był herb rodziny Watzenrodów, a więc żony Mikołaja starszego. W prawym górnym rogu (lewym heraldycznie) jest herb Pomian.
Na reprodukcjach w książkach księdza Polkowskiego i Jeremiego Wasiutyńskiego widać jeszcze domalowany napis w języku niemieckim (usunięty później). Jerzy Drewnowski pisał, że ów niemiecki napis został domalowany w okresie germanizacji Uniwersytetu Jagiellońskiego po trzecim rozbiorze Polski.
Franz Hipler pisał o polskim typie portretowanego. Warmiński ksiądz twierdził, iż ojciec astronoma nie posiadał własnego herbu (z czym możemy polemizować, bowiem bogaci mieszczanie używali herbów) i przyjął w chwili małżeństwa herb żony. Herb Pomian należałby do rodziny Modlibogów, z których miała wywodzić się matka Barbary Watzenrode, późniejszej Kopernikowej. Na dole miały widnieć herby Rodde-Russe i Bibran, jako znaki obojga dziadków Barbary. Polkowski pisał, że są to herby Dryja i Wejcher lub Starzyna.
Ksiądz Hipler uważał też, że portret Kopernika ojca namalował jego syn, astronom w latach 1510–1543 (data końcowa jest niewiarygodna, bowiem kanonik Kopernik doznał udaru pod koniec 1542 roku i przez kilka miesięcy ciężko chorował, nie odzyskując przytomności). W późniejszych pracach Hipler uznał, że domniemany herb Pomian to herb Rüdiger-Modlibóg. W latach 70. XX wieku polscy uczeni ustalili, że na portrecie umieszczono herby rodziny Watzenrode, herb Rüdiger II (wiążący się z herbami Pomian i Modlibóg) oraz herby rodzin Rothe i Wege.
Jerzy Drewnowski określił czas powstania obrazu na przełom XVI i XVII wieku, zatem nie mógł to być portret ojca namalowany przez kanonika Mikołaja. W 1992 roku Zygmunt Kruszelnicki wykazał, że w Toruniu nie istniał żaden oryginalny portret ojca astronoma. Przypuszcza, że owa rzekoma kopia została namalowana w 1618 roku na zamówienie Jana Brożka. Dodał również, że istniejący na reprodukcji Polkowskiego napis w języku niemieckim został domalowany później, w okresie germanizacji Uniwersytetu Jagiellońskiego po trzecim rozbiorze Polski. Kruszelnicki zauważył także, iż rysy twarzy na portrecie są niezwykle podobne do wizerunku na epitafium kasztelana z Lądu Jana Kota z kaplicy Świętego Mikołaja w kościele Świętego Jana (w czasie wojny epitafium zostało skradzione). Tak więc rzekomy portret Mikołaja Kopernika starszego (do tego namalowany ręką syna) to w rzeczywistości portret imaginacyjny. Oryginał znajduje się w Krakowie w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, a kopię, którą wykonał w 1981 roku Józef Flik, posiada Muzeum Okręgowe w Toruniu.
Mikołaj Kopernik starszy był najprawdopodobniej Polakiem. Wedle szacunków Krzysztofa Mikulskiego urodził się około 1423 roku. Nie wiemy, skąd jego ród przybył do Krakowa. Nie jest wykluczone, że pojawił się w stolicy państwa polsko-litewskiego z najbliższej okolicy. Mikołaj prawdopodobnie urodził się już w Krakowie. Wykorzystując dobrą koniunkturę gospodarczą, zaczął robić interesy na skalę międzynarodową. Sprowadzał miedź z Węgier, spławiał towary Wisłą do Gdańska. Problemem była granica na Wiśle.
Jak wiadomo, rycerze Zakonu Najświętszej Marii Panny, których sprowadził na ziemię chełmińską książę Konrad Mazowiecki po podboju Prus, zwrócili wzrok w stronę Pomorza Gdańskiego. Od początku XIV wieku władali polskimi ziemiami na zachód od linii Wisły. W ich władaniu znalazł się Gdańsk, port, przez który polscy i ruscy kupcy spławiali swoje towary z terenów Polski i Rusi. Toruń był pierwszym miastem nad Wisłą znajdującym się na terenie państwa krzyżackiego.
Toruń otrzymał prawo składu, toteż polscy i obcy kupcy jadący do Gdańska musieli się zatrzymać w Toruniu i tu sprzedawać swoje towary. Mikołaj Kopernik jak inni musiał więc w Toruniu opłacać cło, załatwiać formalności związane z wywozem swoich towarów do Gdańska. Zapewne część towarów sprzedawał w Toruniu. Częste przyjazdy kupca krakowskiego do Torunia sprawiły, że Kopernik ojciec wszedł w kontakty handlowe i towarzyskie z toruńskimi rajcami. W latach 50. XV wieku mieszczanie toruńscy mieli dość krzyżackiego panowania. Zawiązali antykrzyżacki Związek Pruski i wystosowali prośbę do polskiego króla Kazimierza Jagiellończyka o przyłączenie Torunia i ziem zakonu do Polski.
Mikołaj Kopernik zamieszkał w Toruniu w połowie lat 50. XV wieku, a więc gdy rozgorzała wspomniana wojna wypowiedziana zakonowi. W 1455 roku niejaki Coppernick jest zapisany jako lokator domu przy Szewskiej 4. Zapłacił on 6 szylingów pogłównego za siebie i dwóch służących. W tym samym domu mieszkał Mikołaj Sweidniczer z Krakowa.
W 1458 roku Niclus Koppernig został obywatelem Torunia i wkrótce poślubił Barbarę Watzenrode (Watzelrode), córkę Łukasza Watzenrodego starszego, patrycjusza toruńskiego, który odegrał wybitną rolę w walce mieszczan Torunia z zakonem krzyżackim, działał na rzecz przyłączenia ziemi chełmińskiej i całych Prus do Królestwa Polskiego, brał nawet udział w wojnie z zakonem krzyżackim i został ranny pod Malborkiem i Łasinem.
Łukasz Watzenrode starszy należał do najbogatszych patrycjuszy w Toruniu. Handlował z Polską, m.in. z Krakowem. Sprzedawał wosk, sprowadzał sukno z Flandrii. Posiadał kilka kamienic: dom przy ulicy Świętej Anny (dziś Kopernika 15), przy Żeglarskiej 11, na rogu Świętej Anny i Kurnej (dzisiejszej Żeglarskiej) oraz przy ulicy Panny Marii, który sprzedał, podobnie jak dom przy ulicy Ogarnej (obecnej Browarnej) na Nowym Mieście. Miał także majątek Sławkowo.
Mikołaj miał w chwili ślubu około czterdziestki, żona była znacznie młodsza. Krzysztof Mikulski uważa, iż urodziła się około 1440 roku. W jednym z artykułów podał nawet datę 1438. Barbara miała być o rok młodsza od Krystyny, która w 1459 roku wyszła za Tiedemanna von Allena.
Ślub rodziców Kopernika mógł odbyć się również w 1459 roku lub w roku następnym. W 1459 roku Łukasz Watzenrode starszy przejął za długi od swego siostrzeńca Szymona Falbredta dom przy ulicy Świętej Anny 15 (Jeremi Wasiutyński pisał o tej ulicy z niemiecka „Annagasse”), w którym zamieszkali państwo młodzi. Teść Mikołaja starszego mieszkał w domu przy Żeglarskiej 10. Po śmierci Łukasza Watzenrodego starszego w 1462 roku Mikołaj i Barbara Kopernikowie odziedziczyli wspomnianą kamienicę narożną (dzisiaj to Żeglarska 23).
Dzięki pomyślnej koniunkturze Mikołaj i Barbara Kopernikowie kupili dom przy Rynku Staromiejskim (dziś w tym miejscu jest Dom Towarowy). Jako stojący w centrum i bardziej okazały mógł stać się siedzibą rodziny. Dom przy Świętej Anny mógł stanowić zaplecze, mieścić magazyny.
W 1465 roku Mikołaj Kopernik ojciec został ławnikiem sądu. Janusz Tandecki pisał: „Funkcja ławnika była dożywotnia i z godności tej nie wolno było – wyjątkiem był tu wybór do rady – zrezygnować. Członkowie miejscowej ławy sądowej rozpatrywali wszystkie sprawy sporne i niesporne wnoszone przez obywateli miasta i obcych (tzw. gości)”. Ławnicy nie otrzymywali wynagrodzenia, ale mieli zapewniony udział w ucztach i prawo do prezentów.
Krzysztof Mikulski zastanawiał się nad karierą ojca astronoma, niezbyt bogatego kupca z Krakowa, który szybko wżenił się w jeden ze znaczniejszych patrycjuszowskich rodów Torunia, którego obywatele strzegli dostępu do władzy. Profesor tak odpowiada: „Niewątpliwie promotorami jego sukcesu byli zwolennicy inkorporacji”. Zadaje również pytanie: „Czy pod płaszczykiem handlowych interesów kupców krakowskich nie mogły kryć się inne, poważniejsze interesy polityczne? Dlaczego wreszcie niepozorny wysłannik po zakończeniu misji w Gdańsku, zamiast wracać do spokojnego Krakowa, zatrzymał się w Toruniu, gdzie już w 1455 r. z zaledwie dwoma sługami był lokatorem niezbyt ekskluzywnego, położonego na uboczu, domu przy ul. Szewskiej?”.
Myślę, że Kopernik, kupiec z Krakowa, nie był tak ubogi, jak to przedstawiał profesor Mikulski, skoro od dłuższego czasu handlował miedzią i miał kontakty z Gdańskiem i Toruniem z jednej strony i z Górnymi Węgrami z drugiej. Zgadzam się zaś z tezą, że ślub z córką Łukasza Watzenrodego był przypieczętowaniem propolskich sympatii i dążeń do zjednoczenia ziemi chełmińskiej i Pomorza Gdańskiego z resztą Polski.
W 1469 roku wraz z żoną Barbarą i dziećmi Mikołaj senior został zapisany do tercjarzy, odłamu zakonu dominikanów. Z tego wynika, że rodzina astronoma była pobożna. Klasztor dominikanów w Toruniu powstał w 1263 roku. Fakt, że w 1469 roku do dominikanów zapisano potomstwo państwa Koperników, dowodzi, że na świat przyszły już dzieci i że Mikołaj nie był najstarszym dzieckiem. Można sądzić, że w dekadzie lat 60. XV wieku Barbarze i Mikołajowi Kopernikom rodziły się dzieci, może także płci męskiej. Nie dożyły one lat późniejszych, co wówczas często się zdarzało. Teresa Borawska pisała, iż przyszły astronom był najstarszym synem w rodzinie Koperników.
Przyszły uczony przyszedł na świat w Toruniu, o czym zawsze pamiętał i co podkreślał w dokumentach. Należy przypomnieć, że w 1473 roku miasto leżało w królestwie polsko-litewskim, które w owym czasie rozciągało się od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne, zaś Jagiellonowie rządzili i w Polsce, i na Litwie (wraz z ziemiami ruskimi), a także w Czechach. Mołdawia, część Mazowsza i Prusy Zakonne były lennem Królestwa Polskiego.
Jak wspomniałem, przez długi czas zapalnym punktem w kopernikologii była kwestia etniczna. Czy Kopernik był Polakiem, czy Niemcem? Czy można go nazywać niemieckim uczonym, czy polskim astronomem?
O polskich korzeniach Kopernika pisali Johann Gottfried Herder, Gustav Flaubert, Maurycy Mochnacki, Camille Flammarion, Teofil Lenartowicz, Eliza Orzeszkowa, Bolesław Prus. O polskości Kopernika był przekonany Jan Śniadecki. Swoją pracą O Koperniku napisaną w 1802 roku dla warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, zainaugurował w 1814 roku serię Życiorysy sławnych Polaków. Pisał tam, że Mikołaj Kopernik „wyszedł z łona narodu polskiego”, i podkreślał, że astronom „naprowadził rodzaj ludzki na drogę prawdy”. Tablicę z takim napisem i podobizną autora De revolutionibus umieszczono na fasadzie zamku w Malborku.
Nawet król pruski Fryderyk II uważał Kopernika za Polaka (powiedział bowiem, uzasadniając rozbiory Polski, że wypada, aby „kraj, który wydał Kopernika, nie grzązł nadal w bagnie barbarzyństwa, w jakie wtrąciła go tyrania możnej szlachty”).
W państwach niemieckich opinie o pochodzeniu Kopernika były rozmaite. W XVI wieku krytycy teorii heliocentrycznej pisali o Koperniku jako o Polaku i „sarmacie”, co jest tożsame. Luter zaatakował idee Kopernika, określając je mianem absurdalnych, niezgodnych z doświadczeniem i Pismem Świętym. Nazywał astronoma „sarmackim astrologiem” i jednocześnie „szaleńcem”. Wypowiedź Lutra z 4 czerwca 1539 roku zanotował Johann Aurifaber. Natomiast Johann Lauterbach zapisał słowa o Koperniku odmiennie. Luter miał powiedzieć: „Ale sprawa wygląda teraz tak: kto chce być mądry, nie może godzić się na to, co inni uważają. On powinien dokonać czegoś własnego, tak jak uczynił ten, który chce przewrócić całą astronomię”. Potem Luter powiedział w obu relacjach, że sam wierzy Biblii. „Jozue kazał Słońcu zatrzymać się, a nie Ziemi”.
Jak zauważymy, obie wypowiedzi pojawiły się przed publikacją dzieła Kopernika. Luter mówił o nim jeszcze przed ogłoszeniem wiadomości o nowej teorii w Narratio prima Retyka.
Podobnie inny reformator, Philip Melanchton (którego nazwisko brzmiało Schwarzerd), uważał Kopernika za Polaka głoszącego „wyuzdane” poglądy. W liście z 16 października 1541 roku skierowanym do Burharda Mithiobiusa napisał: „Niektórzy sądzą, że to znakomite i trafne wypracować rzecz tak absurdalną, jak ów sarmacki astronom, który porusza Ziemię i wstrzymuje Słońce”.
Gdy teoria heliocentryczna zyskała uznanie, niemieccy autorzy zaczęli powoływać się na germańskość astronoma. Co więcej, pisano o Koperniku jako największym Niemcu, najwybitniejszym przedstawicielu Prus (w sensie niemieckiego państwa pruskiego).
Melchior Adam w 1706 roku w wydanym we Frankfurcie nad Menem dziele Vitae Germanorum philosophorum, qui seculo superiori uznał Kopernika za Niemca. W 1842 roku za Ludwika I w Walhalli w Donaustauf koło Ratyzbony popiersie Kopernika znalazło się w panteonie wielkich Niemców. Uważny widz zauważy, że imperializm Niemców sięgnął nie tylko po Kopernika, ale też po Erazma z Rotterdamu i Petera Paula Rubensa! W 1843 roku Adrian Krzyżanowski, wieloletni członek warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, w publikacji Kopernik w Walhalii zaprotestował przeciwko wzniesieniu tam pomnika Kopernika jako Niemca.
Stanisław Staszic, pomysłodawca pomników astronoma w Toruniu i Warszawie, pisał, że Polska wydała Kopernika, jak Anglia szczyci się Newtonem, a Francja Kartezjuszem. „Kopernik jest z rodu Polaków” – pisał w odezwie. – Ten geniusz, który zdziałał największą epokę w postępie rozumu ludzkiego, ten, który w Polsce pierwszy wyrzekł słowa prawdy, bez których umiejętności fizyczne, postąpić by nie mogły […]. Kopernik jest chlubą najoświeceńszych wieków, jest zaszczytem naszego narodu, jest sławą Polaków!”.
W 1808 roku Ludwik Osiński, poeta, dramaturg i krytyk literacki, napisał odę na cześć Kopernika, którą zainspirował się ponoć Jan Matejko, gdy malował obraz Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem.
Za polskimi korzeniami astronoma opowiadali się Jan Łoś oraz Ludwik Antoni Birkenmajer, sam przecież obcego pochodzenia, który zarzucał niemieckim uczonym, że chcą sobie przywłaszczyć naszego uczonego. Aleksander Humboldt początkowo uznawał polskość Kopernika, później zaś zajmował stanowisko niejasne, czasem opowiadając się za niemieckim pochodzeniem astronoma.
Wojciech Kętrzyński, który jako dziecko nosił nazwisko Adalbert Winkler i dopiero w wieku dojrzałym odkrył swoje polskie korzenie, pisał o polskości Kopernika.
Jan Parandowski, któremu zlecono przełożenie na polski listów Teofilakta Symokatty (tego samego, którego z greki na łacinę tłumaczył Kopernik), wyznał w szkicu z 1953 roku: „O Teofilakcie wiedziałem tylko tyle, że tłumaczył go Kopernik i że był to pierwszy w Polsce przekład z języka greckiego, dokonany przez Polaka i wydany przez krakowskiego drukarza”.
W 1888 roku niemiecki historyk Ferdynand Gregorovius, autor Wędrówek po Włoszech, pisząc o świetności Rzymu papieży epoki renesansu, zaznaczył, że zbiory dzieł sztuki i rozwój nauki przyciągały „wielu uczonych niemieckich. Odwiedzali ów ośrodek myśli humanistycznej Erazm (sic!) i Reuchlin, Kopernik (sic!), Agricola, Dalberg, Celtes, Hutten i inni […]”. Jak widać, sięganie po Erazma z Rotterdamu i Kopernika jako Niemców należało do tradycji historiografii niemieckiej XIX stulecia (a i późniejszej też).
Nacjonalistyczne tendencje w nauce niemieckiej nasiliły się w czasach Bismarcka i jego kulturkampfu. Tendencje do zniemczenia astronoma trwały przez okres Republiki Weimarskiej po upadek III Rzeszy. Niemieccy naukowcy usiłowali przekonać wszystkich, że Kopernik był Niemcem, pochodził z Torunia, a więc z Prus (utożsamianych przez nich z państwem niemieckim). To oczywisty fałsz, podobnie jak z lokacją na prawie niemieckim.
Niemiecka historiografia dokonywała manipulacji, utożsamiając niesłusznie Prusy Królewskie (które były częścią Królestwa Polskiego po 1466 roku) z państwem pruskim Hohenzollernów. Pseudohistorycy pisali o Koperniku jako o największym herosie „niemieckiego Wschodu”, identyfikując ziemie, z którymi związany był w XVI wieku polski astronom, z granicami sprzed 1914 roku, kiedy to Poznań, Gdańsk, Olsztyn, Frombork znajdowały się w Prusach, a potem Cesarstwie Niemieckim. Przypomina to spory niemieckich i francuskich historyków XIX wieku o to, czy Karol Wielki był Niemcem, czy Francuzem.
Dla takich autorów, w tym nazistów, kłopotliwe było to, iż Kopernik jako administrator kapituły warmińskiej bronił zamku w Olsztynie przed najazdami Niemców w habitach i że znane są jego listy, w których piętnował nieprawości Krzyżaków. Kłopotliwa dla szowinistów niemieckich była też postawa astronoma, który okazywał lojalność wobec polskich królów.
Niemieccy uczeni twierdzili także, iż nazwisko astronoma brzmiało Coppernigk lub Koppernig. Tak zresztą określa go dziś niemieckojęzyczna Wikipedia. W publikacjach niemieckich prezentuje się podobiznę podpisu astronoma przez dwa „p”, a więc zgodnie z pisownią niemiecką.
Z kolei w polskich pracach, w tym na okładce książki Eugeniusza i Przemysława Rybków Kopernik. Człowiek i myśl, czy na stronie tytułowej książki Krzysztofa Mikulskiego zaprezentowano facsimile podpisu Kopernika przez jedno „p”. Znany jest podpis astronoma z 1503 roku, gdzie zapisał swoje nazwisko jako „Nicolaus Copernik”, co brzmi już bardziej po polsku.
Jeremi Wasiutyński w biografii Kopernika z 1938 roku pisał: „W młodości podpisywał się on Coppernic albo Coppernicus […], a także na nieodstępnym podręczniku lekarskim i pod listem do Wapowskiego (ale ten znany jest tylko z kopij): Copphernicus. […] Z biegiem czasu zwyciężyła pisownia Coppernic, ale w kilku listach z ostatnich lat życia […] astronom podpisał się z łacińska Copernicus, a raz z polska: Copernic”. Znamy świadectwa, iż podpisywał się jako Copernik lub po łacinie Copernicus. Przedstawiał się zaś jako torunianin i identyfikował się z tym miastem. Król Zygmunt I Stary pisał do brata astronoma Andrzeja, używając formy „Kopernik”.
Na 16 własnoręcznych podpisów zawartych w IV tomie dzieł Kopernika autografów listów, pism i pierwodruków dzieł (Opera omnia, Wydawnictwo Naukowe PWN, 1992) 12 pisanych jest przez jedno „p”, cztery zaś przez dwa „p”. Do tego dochodzą jeszcze trzy podpisy formy „Copphernicos” (nie zawsze pisane ręką astronoma).
Stanisław Grzybowski pokpiwał: „Wybitni uczeni ośmieszali się sporami o jedno czy dwa «p», jakby nie wiedzieli, że w tych odległych czasach ludzie umieli jeszcze odróżnić rzeczy ważne od nieważnych, nie przejmowali się więc subtelnościami ortografii”.
Polscy uczeni mieli inny kłopot: w jakim języku mówiono w domu Kopernika i czy astronom mówił po polsku? W Toruniu, Gdańsku, a nawet w stołecznym wtedy Krakowie mieszczaństwo było często pochodzenia niemieckiego, które z czasem się polonizowało (lub nie). Ludność mówiła zarówno po polsku, jak i po niemiecku.
W biografii Mikołaj Kopernik uczony i obywatel Marian Biskup i Jerzy Dobrzycki, uznając, że astronom w domu mówił po polsku, napisali, iż w czasach toruńskich ugruntował znajomość języków obcych. „Nieobcy był mu także język niemiecki, który jeszcze od czasów krzyżackich odgrywał wśród mieszczaństwa pomorskiego rolę jakby języka technicznego, stosowanego w korespondencji i w księgach władz miejskich”. To, zdaje się, odwrócenie sytuacji. Myślę, że językiem, którym posługiwano się w domu Kopernika, był właśnie język niemiecki. Listy i swoje prace pisał po łacinie. Napisał także do księcia Albrechta Hohenzollerna po niemiecku (chociaż w owych czasach językiem dyplomacji była łacina).
Jak wiemy, Mikołaj Kopernik większość swoich dzieł napisał po łacinie. W 1924 roku Jerzy Kowalski opublikował rozprawę poświęconą stylowi i słownictwu astronoma (Kopernik jako filolog i pisarz łaciński). Autor zwraca uwagę na różnice, jakie widać między łaciną Kopernika a tekstami astronomów z XV wieku, Purbacha i Regiomontanusa (Johanna Müllera), a także Johanna Keplera z przełomu XVI i XVII stulecia. Niemieccy autorzy, choć wzorowali się na tekstach klasycznych, nie umieli się wyzwolić z zawiłej budowy zdań i więzów składni języka niemieckiego. U Kopernika takich wpływów nie ma. I choć czasami polski astronom odchodził od składni klasycznej, to na rzecz większej swobody, charakterystycznej dla polszczyzny. Kowalski pisał, iż można stwierdzić, że język Kopernika jest bardziej podobny do łaciny Polaków z Prus czy ze Śląska niż rodowitego Niemca. Astronom pisał jasno, klarownie, niemal „popularnie”, chociaż jego adresatami nie miał być ogół czytających, ale wąski krąg specjalistów: astronomów, matematyków, filozofów.
W 1873 roku przypadła 400. rocznica urodzin astronoma. Niestety, były to czasy zaborów i Toruń, Frombork, Olsztyn, Lidzbark znajdowały się wtedy w zaborze pruskim, zaś Kraków w zaborze austriackim. Niektórzy uznawali więc astronoma jak Niemca mieszkającego w którymś z miast niemieckich. Tymczasem w młodości Kopernika Toruń, Gdańsk, Kraków, ba! Malbork należały do Polski, Lidzbark do polskiej Warmii, zaś Wrocław, gdzie Kopernik w 1501 roku objął scholasterię – do Śląska (nominalnie czeskiego, rządzonego w tym czasie przez Jagiellonów). Tak więc niemieckość owych miast związanych z Kopernikiem była mocno wątpliwa (mimo obecności ludności niemieckiej w tych miastach). Jednakże polski głos dotyczący Kopernika w latach 70. XIX stulecia nie był słyszany na świecie.
W 1870 roku w Warszawie na Solcu pod numerem 60 w ogrodzie pana Pruchalskiego stanęła rzeźba Kopernika wykonana przez Juliusza Faustyna Cenglera. Astronom wsparty o sporą kulę symbolizującą Słońce trzyma w dłoni mniejszą – Ziemię. Na cokole był napis: „Polskie wydało go plemię, wstrzymał Słońce, wzruszył Ziemię”, co było wariantem znanego utworu nieżyjącego już poety, dramaturga, dyrektora lwowskiego teatru, Jana Nepomucena Kamińskiego: „Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię, polskie wydało go plemię”.
Kopernik na pomniku wygląda młodo i nosi sutannę oraz długi rozchylony kożuch. W 1874 roku, a więc po obchodach rocznicowych, warszawski „Tygodnik Ilustrowany” ogłosił, że zostało ufundowane „wieczyste stypendium imienia Kopernika”.
W zaborze austriackim można było swobodnie pisać i czcić pamięć wielkiego astronoma. Aby uczcić pamięć astronoma, Jan Matejko wybrał się do Fromborka i po powrocie do Krakowa namalował słynny obraz przedstawiający Kopernika na tarasie wśród rękopisów dzieła De revolutionibus i – co ciekawe – z lunetą. Jak wiadomo, luneta została wynaleziona w czasach Galileusza. Kopernik nie mógł z niej korzystać, ale Matejko nie był malarzem czysto realistycznym. Tworzył symboliczną wizję, w której często znajdowały się osoby i elementy niezgodne z historią, ale związane z tematyką. Tak było na obrazie Unia Lubelska, gdzie wśród obecnych był zmarły wcześniej Andrzej Frycz-Modrzewski. Matejko, malując wielkie dzieła z polskiej historii i umieszczając w nich Kopernika, dał wyraz swojemu przekonaniu o polskości wielkiego astronoma.
Co ciekawe, organizatorzy jubileuszu w Krakowie nie dopuścili obrazu do publicznej prezentacji. Rozgoryczony Matejko urządził więc prywatny pokaz obrazu.
Warto pamiętać, że teksty o Koperniku ukazały się wtedy we wszystkich zaborach: w Gnieźnie, Poznaniu, Toruniu, Warszawie, Krakowie, we Lwowie, a nawet w Rzymie. W Poznaniu wybito medal pamiątkowy z dwuwersem. W Gnieźnie ksiądz Ignacy Polkowski ogłosił trzytomowe Kopernikijana – materiały do badań biografii i dokonań polskiego astronoma. Pierwsze dwa tomy wyszły w 1873 roku. Znalazły się tam np. publikacje Lelewela, biogramy Kopernika autorstwa Szymona Starowolskiego i Jana Śniadeckiego, przekłady dzieł astronoma. Tom trzeci ukazał się dopiero w 1875 roku, bowiem księdza Polkowskiego spotkały szykany ze strony władz pruskich. Za zamieszczenie relacji o obchodach kopernikowskich w Toruniu wytoczono mu proces. Dzielny kapłan jednak nie zamilkł i po przerwie opublikował trzeci tom materiałów dotyczących polskiego astronoma.
Obchody rocznicowe wykorzystali wtedy Niemcy do głoszenia chwały Kopernika jako niemieckiego uczonego. Wśród badaczy niemieckich najbardziej znaczące prace ogłosili Leopold Prowe, Maximilian Curtze, ksiądz Franz Hipler. W dziełach tych niemieccy autorzy twierdzili, że rodzina Koperników ma germańskie pochodzenie, a nawet starano się wykazać, jakoby Kopernik, wszak kanonik warmiński, sympatyzował z protestantyzmem. Te tezy powielali następnie inni biografowie także w XX wieku.
Ludwik Kubala tak oto ocenił szowinistyczne tendencje niemieckich historyków: „Przy tej szlachetnej rywalizacji w uczczeniu geniuszu Kopernika odzywa się za nim antagonizm szczepowy na punkcie jego narodowości, który nam nie daje spokojnie odczytać żadnej pracy niemieckiej, a tem samem korzystać z pracowitych poszukiwań naszych przeciwników. A jednak nie powinniśmy im brać za złe, że sobie chcą Kopernika przyswoić, że chcieliby, aby był Niemcem; jest to hołdem oddanym jego wielkości, naszego rodaka, że jeden wielki naród dobija się o niego: nie gniewać ale zadowalniać nas to powinno, że go nam zazdroszczą i że w ten sposób pomagają nam do uczczenia jego pamięci i przyczyniają się pracą swą do wyświecenia jego życia i znaczenia w rozwoju cywilizacji”.
W 1900 roku ukazała się obszerna monografia Birkenmajera Mikołaj Kopernik. Zawierała wiele dokumentów, niestety ułożonych bez planu. Były to raczej przyczynki do przyszłej biografii niż rzetelna książka biograficzna. Badacz po jej napisaniu nadal szukał rękopisów Kopernika i dokumentów o życiu i pochodzeniu uczonego. Odwiedził Szwecję, dokąd wywieziono bibliotekę z Fromborka, w tym dzieła astronoma.
Krótki okres międzywojenny polscy uczeni wykorzystali na druk nieznanych dzieł Kopernika i wiadomości na jego temat. Ludwik Antoni Birkenmajer ogłosił pisma astronoma z kolejnym tłumaczeniem obszernych fragmentów dzieła O obrotach (jakoś pomijanych w informacjach o przekładach dzieła). Birkenmajer wydał też pracę Stromata Copernicana, w której starał się podkreślić polskie korzenie astronoma. Inne zdanie miał Edward von Behrens, który w łódzkiej gazecie „Lodzer Freie Presse” napisał w 1923 roku, że Kopernik był „Gente Germanus – natione Polonus”, czyli pochodzenia niemieckiego, a narodowości polskiej. Możemy mieć wątpliwości, czy ta formuła odpowiadająca Polakom zamieszkującym wieloetniczne królestwo jest adekwatna w stosunku do Mikołaja Kopernika, wywodzącego się raczej z rodziny polsko-niemieckiej, związanej silnie patriotyzmem lokalnym z Toruniem, Prusami Królewskimi, a następnie z całym państwem polskim.
W 1924 roku we Lwowie nakładem Książnicy Polskiej Towarzystwa Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych wydano pracę zbiorową Mikołaj Kopernik z okazji 450. rocznicy urodzin astronoma. Pisano tu o Koperniku astronomie, matematyku, lekarzu, tłumaczu. Przypomniano mało znany na Zachodzie traktat Kopernika o monecie.
W 1938 roku ukazała się pierwsza polska biografia Kopernika. Praca Jeremiego Wasiutyńskiego Kopernik. Twórca nowego nieba, wydana u Przeworskiego – znakomita we fragmentach dotyczących astronomii, kuleje, jeśli chodzi o szczegóły biograficzne i oceny postawy, w których dla charakterystyki astronoma autor sięgnął po prace Kretschmera i Freuda, przypisując Kopernikowi cechy schizoidalne. Autor dodawał, iż w psychice astronoma widział monomanię, a wedle Kretchmera osobnicy o takich cechach skupiają się na jednej dziedzinie, inne lekceważąc. Tymczasem, jak wiemy, Mikołaj Kopernik był człowiekiem renesansu nie tylko z daty urodzenia, ale także z wszechstronnych zainteresowań. Wśród dziedzin, którymi się zajmował, były matematyka, astronomia, geografia, medycyna, prawo rzymskie i kanoniczne, ekonomia, literatura starożytna. Jakże można uznać tezę Wasiutyńskiego o zaangażowaniu się Kopernika tylko w jednej dziedzinie, astronomii? To fałsz.
Gdy fragmenty książki ukazywały się w czasopismach („Prosto z Mostu” i w „Wiadomościach Literackich”), znalazły się tam sformułowania deprecjonujące Kopernika jako człowieka. Przeciwko temu zaprotestował ówczesny profesor astronomii we Lwowie, Eugeniusz Rybka.
Wspomniana książka Wasiutyńskiego o Koperniku jest obszerna i oprawą przypomina inkunabuły. Autor w dużym stopniu korzystał z niemieckich źródeł, pomijając lub kwestionując ustalenia Birkenmajera i niemal kpiąc z dokonań księdza Polkowskiego, tak zasłużonego w przypominaniu tekstów i materiałów dotyczących życia i dokonań Kopernika. O publikacji Wasiutyńskiego Karol Górski miał złą opinię: „Pisana przez niefachowca, budzi wiele zastrzeżeń z powodu niewolniczego trzymania się dawniejszej niemieckiej literatury”.
Uznana na świecie książka Arthura Koestlera także budzi wiele zastrzeżeń. Koestler w swych Lunatykach nazwał Kopernika skąpcem, mistyfikatorem i bojaźliwym kanonikiem, chociaż nie miał żadnych danych ani dowodów na poparcie swoich twierdzeń. Pisał także, iż Kopernik na Warmii miał mnóstwo wolnego czasu i tylko z lenistwa i bojaźni nie pisał swego dzieła. Jak wiadomo, Kopernik miał wiele zajęć (jako lekarz, sekretarz biskupa, administrator, obrońca zamku w Olsztynie), które odrywały go od pracy nad dziełem. Koestler sugerował też, że Kopernik nie wymyślił nic nowego, a jego pracy nie czytano. Nie była to prawda. Samo dzieło do początku XVII wieku miało trzy wydania, a angielski przekład z XVI wieku I księgi, zawierającej istotę teorii heliocentrycznej, ukazał się sześciokrotnie.
Jeden z najbardziej rozpowszechnionych wizerunków Mikołaja Kopernika autorstwa Adama Grabowskiego.
Mikołaj Kopernik, ojciec naszego astronoma.
Dyplom Mikołaja Kopernika z Uniwersytetu w Ferrarze.
Mikołaj Kopernik prowadzi wykład w Rzymie, szkic Wojciecha Gersona. Autograf naszego astronoma . Popiersie Mikołaja Kopernika na Uniwersytecie w Bolonii.
Horoskop Mikołaja Kopernika, z którego czerpiemy wiedzę o dacie urodzenia astronoma.
Jedna ze stron Traktatu o monecie Mikołaja Kopernika.