Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
19 osób interesuje się tą książką
Co naprawdę wydarzyło się w domu Lyle’a i Erika Menendezów?
Menendezowie z pozoru stanowili rodzinę idealną – kochali się, byli szanowani przez otoczenie, mieszkali w luksusowej willi w Beverly Hills, opływając w dostatku.
Sielanka jednak została przerwana. Bracia Lyle i Erik zastrzelili swoich rodziców. Na przesłuchaniu oznajmili, że ojciec stosował wobec nich przemoc, a także wykorzystywał ich seksualnie.
Czy to, co mówili było prawdą czy też ich celem było odziedziczenie wielomilionowego spadku? Dziennikarz Robert Rand dogłębnie zbadał tę jedną z najgłośniejszych spraw kryminalnych lat 90-tych. W oparciu o wywiady z obydwoma braćmi odkrył niezwykłe szczegóły, które z pewnością zmieniłyby losy obu mężczyzn skazanych na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego.
Sprawa ta stała się inspiracją dla serialu Potwory. Historia Lyle’a i Erika Menendezów produkcji Netflix.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 450
CZĘŚĆ PIERWSZA
MORDERSTWO W BEVERLY HILLS
ROZDZIAŁ 1
MORDERSTWO NA ELM DRIVE
Myślę, że może, gdybyśmy, Lyle i ja, byli w domu… gdybyśmy byli w domu, może udałoby nam się coś zrobić… może tato wciąż by żył. A może ja byłbym martwy. Znaczy… nie wiem. Ja, ja… chciałbym… Zdecydowanie oddałbym życie za tatę.
– Erik Menendez w rozmowie z autorem w październiku 1989 roku, dwa miesiące po śmierci Jose i Kitty Menendez.
W nocy 20 sierpnia 1989, ostatniej w życiu Jose i Kitty Menendez, na eleganckiej ulicy w Beverly Hills, na której mieszkali, panował taki bezruch, że dało się słyszeć szelest spadających liści. Nie było w tym nic niezwykłego ani podejrzanego. Ludzie, którzy płacą wielkie sumy za możliwość życia w takiej okolicy, cenią sobie ciszę i spokój.
Menendezowie, zamożne małżeństwo w okolicach czterdziestki, spędzili tę niedzielę na odpoczynku i relaksie w domu. Jose, potężnie zbudowany, przystojny Kubańczyk, który wyemigrował z Hawany w wieku szesnastu lat, był dyrektorem generalnym LIVE Entertainment, największego dystrybutora filmów video w Hollywood. Zasiadał również w zarządzie firmy matki LIVE, Carolco Pictures, producenta takich filmów, jak Rambo i Terminator. Mary Louise, na którą od dziecka mówiono Kitty, była gospodynią domową.
Mieli dwóch synów w wieku studenckim – Erika i Lyle’a. Bracia spędzili ten dzień, pływając w basenie i grając w tenisa na bogato zagospodarowanym terenie okalającym beżową, śródziemnomorską rezydencję z ośmioma sypialniami o powierzchni ponad 800 metrów kwadratowych położoną na 722 North Elm Drive w modnej okolicy poniżej Sunset Boulevard. Osiem miesięcy wcześniej Menendezowie przeprowadzili się tutaj z Calabasas, przedmieścia zlokalizowanego na północny zachód od Los Angeles, a jeszcze wcześniej przez kilkanaście lat mieszkali w Princeton w stanie New Jersey.
W czerwcu 1989 roku osiemnastoletni Erik ukończył szkołę średnią Beverly Hills High School. Planował wstąpić na University of California i chciał dojeżdżać do pobliskiego kampusu uczelni w Westwood. Dwudziestojednoletni Lyle studiował na Princeton University. Obaj młodzieńcy znajdowali się wysoko w rankingu amatorskich tenisistów i mieli aspiracje, by zostać zawodowymi sportowcami.
––––––––––––
Gdy o 13.00 20 sierpnia 1989 roku Perry Berman wrócił do swojego mieszkania w West Hollywood, zobaczył, że na automatycznej sekretarce znajduje się nagrana wiadomość od Lyle’a Menendeza. Od czasu ich przeprowadzki z New Jersey do Kalifornii Berman, przyjaciel i były trener tenisa obu braci, często spotykał się z nimi, by pójść do kina lub zjeść obiad. Berman oddzwonił, ale usłyszał w słuchawce głos Jose Menendeza, który poinformował go, że Erik i Lyle pojechali na zakupy do Beverly Center, pobliskiej luksusowej galerii handlowej. Około 17.00 Lyle oddzwonił do niego i zaproponował spotkanie wieczorem tego samego dnia. Berman miał w planach udział w Taste of L.A. – festiwalu kulinarnym w Santa Monica – i chciał wyjść z domu w przeciągu godziny, zaproponował więc braciom, by dołączyli do niego i jego przyjaciela Todda Halla. Lyle odpowiedział, że idą do kina na film Batman i zasugerował, że spotkają się wszyscy na festiwalu około godziny 22.00.
Bracia zjedli obiad w domu, po czym wyszli przez tylną bramę, wsiedli do należącego do Erika białego forda escorta zaparkowanego za posiadłością i udali się do multipleksu AMC zlokalizowanego w galerii handlowej Century City Shopping Center. Około 22.00 Jose i Kitty zasiedli w salonie, by obejrzeć film o Jamesie Bondzie Szpieg, który mnie kochał na ekranie wielkiego telewizora. Tej nocy gosposia miała wolne, więc małżeństwo cieszyło się rzadkim wieczorem spędzonym tylko we dwoje. Przyjaciele rodziny mówili, że ich związek ostatnio wyglądał coraz lepiej. Jeden z krewnych zauważył nawet, że znów trzymają się za ręce – coś, czego nie robili od czasów studenckich.
W trakcie filmu Jose Menendez położył nogi na stoliku do kawy i zaczął przysypiać. Kitty siedziała obok niego. Dom był wyposażony w system alarmowy, ale Jose rzadko go włączał. Jego synowie często uruchamiali go przez przypadek. Zresztą w Beverly Hills czuł się bezpiecznie.
Duże tarasowe drzwi za sofą były zamknięte. Krótko po 22.00 sąsiadka, Avrille Krom, usłyszała „trzaskające dźwięki”, jakby gdzieś w pobliżu strzelały chińskie fajerwerki. Krom zanotowała czas, bowiem czekała niecierpliwie na córkę, która miała wrócić od koleżanki o 22.30. Jej dwunastoletni syn Josh oglądał telewizję, Chciał zadzwonić na 911, ale jego matka nie przejęła się dźwiękami, które na chwilę zagłuszyły cykanie świerszczy. Pomysł, że ktoś mógł strzelać z broni palnej w tej okolicy, wydawał się niedorzeczny. Ale to nie były fajerwerki.
Dwoje ludzi wdarło się do salonu Menendezów przez podwójne drzwi znajdujące się obok foyer i otworzyło ogień ze strzelb Mossberga. Jeden z napastników zaszedł sofę od tyłu, przyłożył lufę do tyłu głowy Jose i pociągnął za spust. Przerażona Kitty odwróciła się i zobaczyła drugą lufę tuż koło jej ust. Instynktownie podskoczyła i podniosła ręce, by się zasłonić, ale bezskutecznie; siła wystrzału rzuciła ją na podłogę.
To, co wydarzyło się w tej niegdyś przyjaznej okolicy, było brutalną rzezią, niespotykaną poza polem bitwy. Rozbryzgana krew oblepiała sofę, ścianę, drewniane żaluzje, stolik kawowy i całą resztę pokoju. Napastnicy – uzbrojeni w strzelby typu pump action, a nie broń automatyczną – stali w jednym miejscu i pakowali nabój za nabojem w bezbronną parę.
Jose otrzymał pięć strzałów. Poza strzałem z przystawienia w tył głowy został trafiony w klatkę piersiową, ramię i lewy łokieć. Na udzie miał ranę na wylot o średnicy prawie 8 cm. Cytując zimny język raportu z sekcji zwłok, jego „mózg został w znaczącej części wypatroszony” w wyniku „wybuchowej dekapitacji”, która pozostawiła wielką, otwartą ranę.
Kitty próbowała uciec napastnikom. Znaleziono ją leżącą na prawym boku, kilka metrów od męża, z twarzą zamienioną w nierozpoznawalną, zakrwawioną masę. Każda kość jej twarzoczaszki była potrzaskana; zęby również. Rozerwało ją dziewięć, może nawet dziesięć strzałów. Jeden z nich prawie oderwał jej prawy kciuk. Lewą nogę, z otwartą raną na wysokości kolana, miała złamaną i wykrzywioną pod kątem 45 stopni. Prawa noga była wyciągnięta wzdłuż dolnej półki stolika kawowego. Jej ubranie było przesiąknięte krwią.
––––––––––––
O 22.20 po drugiej stronie miasta, w Santa Monica, Perry Berman i Todd Hall opuścili festiwal Taste of L.A. Erik i Lyle nie dołączyli do nich. Berman wrócił do domu i zdążył położyć się do łóżka, gdy piętnaście minut później zadzwonił jego telefon. Dzwonił Lyle Menendez z pytaniem, dlaczego nie było go na festiwalu. Perry wyjaśnił, że czekał na nich prawie do 22.30.
– Co się z wami działo? – zapytał.
– Zabłądziliśmy – odpowiedział Lyle. – Pojechaliśmy do centrum Los Angeles, bo myśleliśmy, że festiwal jest na Fourth Street.
Zgodnie z jego słowami, gdy zdali sobie sprawę z błędu, bracia ruszyli na zachód do Santa Monica, ale dotarli na festiwal znacznie później, niż przewidywali.
– Szkoda, że nie daliśmy rady się spotkać – powiedział Perry – ale może pójdziemy coś zjeść w tym tygodniu?
Lyle brzmiał na zaniepokojonego. Naciskał na natychmiastowe spotkanie. Chciał porozmawiać o tenisie i swoim powrocie do Princeton we wrześniu.
– W porządku – odpowiedział Berman niechętnie. – Skoro to dla ciebie takie ważne, to spotkam się z tobą za pół godziny w Cheescake Factory w Beverly Hills.
Berman ledwo wstał z łóżka, gdy ponownie zadzwonił Lyle. Powiedział, że lepszym pomysłem będzie spotkanie w rezydencji Menendezów. Erik musiał wstąpić do domu po fałszywy dowód osobisty, by móc kupić piwo.
– Nie ma mowy – odpowiedział Berman. – Daję wam dziesięć minut ekstra na podjechanie po dowód i widzimy się w Cheescake Factory.
Erik i Lyle dotarli pod dom tuż po 23.30. Elektryczna brama w kutym z czarnej stali płocie okalającym posiadłość była otwarta. Główne drzwi też. Później bracia powiedzieli policjantom, że sądzili, że ich rodzice poszli na spacer z psami, bowiem ich dwa mercedesy – jeden otrzymany jako samochód zastępczy na czas naprawy drugiego pojazdu – stały na podjeździe obok czerwonej alfy romeo Lyle’a. Światła w dwupiętrowym foyer były zapalone. Pierwszym, co zobaczyli, gdy weszli do środka, była chmura szarego dymu snująca się leniwie w powietrzu.
Dla dwójki operatorów numeru 911 w komendzie głównej Departamentu Policji Beverly Hills był to zwyczajny, niedzielny wieczór. Telefony milczały od ponad pół godziny, gdy o 23.47 dyspozytorka Christine Nye odebrała połączenie od wzburzonego młodego mężczyzny.
DYSPOZYTORNIA: Komenda Beverly Hills, słucham.
DZWONIĄCY: Tak, policja, uh…
(Krzyk w tle): Nie!
DYSPOZYTORNIA: W czym problem?
DZWONIĄCY:(płacząc) Ktoś zabił moich rodziców!
DYSPOZYTORNIA: Co? Czy oni wciąż tam są?
DZWONIĄCY: Tak.
DYSPOZYTORNIA: Ludzie, którzy…
DZWONIĄCY: Nie… Nie… (płacze)…
DYSPOZYTORNIA: Czy zostali zastrzeleni?
DZWONIĄCY: Erik… człowieku… zostań…
DYSPOZYTORNIA: Czy zostali zastrzeleni?
DZWONIĄCY: Tak!
DYSPOZYTORNIA: Ktoś ich zastrzelił?
DZWONIĄCY: Tak… (płacze)
DYSPOZYTORNIA: (wysyła patrol policji)
Dwie minuty po telefonie na 911 oficer Mike Butkus i jego partner John Czarnocki, patrolujący Beverly Hills, otrzymali pilne wezwanie: „Zgłoszenie strzelaniny w posiadłości. Zachować najwyższą ostrożność. Napastnicy mogą wciąż być na miejscu!”. Skręcili na północ z Santa Monica Boulevard, wjechali na Elm Drive, po cichu minęli posiadłość Menendezów, zaparkowali dwa numery dalej i zaczęli obserwować dom przez otwartą bramę.
Nagle policjanci usłyszeli krzyk dobiegający z wewnątrz. Chwilę później dwóch młodych mężczyzn wybiegło zza drzwi i pobiegło razem w stronę oficerów.
Zaskoczony Butkus polecił im usiąść na ziemi. Mężczyźni posłuchali od razu. Scenę oświetlało jedynie światło starodawnych latarni – urocze, ale słabe. Butkus nie zauważył śladów krwi na ich ubraniach.
Erik i Lyle Menendez sprawiali wrażenie wzburzonych.
– O Boże, nie wierzę! – krzyczeli raz po raz. – Boże, nie wierzę!
W pewnym momencie upadli na kolana i zaczęli uderzać w ziemię pięściami. Przez kilka minut Butkus nie był w stanie wydobyć z nich żadnych sensownych słów. Nagle gorączkowo wskazali na dom i poprosili: „Idźcie sami. Idźcie i zobaczcie!”.
––––––––––––
Perry Berman zajechał przed Cheesecake Factory tuż po 23.30. Był wcześniej, więc siedział w aucie i czekał. Kilka minut później wszedł do środka i ujrzał ludzi odkurzających dywany i sprzątających stoliki. Zapytał, czy ktoś widział dwóch młodych mężczyzn w wieku około 20 lat, z ciemnymi włosami, 1,8 m wzrostu. W odpowiedzi usłyszał od kelnerki, że w ciągu ostatniej godziny nikogo takiego nie było. Berman wyszedł z lokalu i usłyszał wycie syren policyjnych, więc postanowił pojechać do rezydencji Menendezów. Skręcił w North Elm Drive i, ku swemu zaskoczeniu, ujrzał wozy policyjne stojące wzdłuż ulicy z włączonymi kogutami. Bardzo się zaniepokoił, gdy zobaczył funkcjonariuszy z wyciągniętą bronią przykucniętych za drzewami sąsiadów Menendezów.
Funkcjonariusze podejrzewali, że podejrzani mogą wciąż przebywać na terenie posiadłości, więc wysłali oddział w celu przeszukania domu. Gdy policjanci weszli do marmurowego foyer, ujrzeli torby sportowe i ubrania rozrzucone w nieładzie po podłodze. Na lewo od drzwi wejściowych mieścił się niewielki pokój ze ścianami wyłożonymi drewnianymi panelami.
Jeden z oficerów pozostał na czatach, by obserwować drzwi i klatkę schodową, podczas gdy reszta dokonywała przeszukania. Policjanci omiatali światłem latarek wnętrze pomieszczeń. Sierżant Kirk West zbliżył się do salonu znajdującego się na końcu korytarza; część świateł była zapalona, a West słyszał dźwięki dobiegające z radia lub telewizora. Rzut oka wystarczył mu, by ocenić stan ofiar. Obie posiadały liczne rany na głowach i klatkach piersiowych. West nie musiał ich dotykać. Wiedział, że obie osoby są martwe. Rozmiar ran wskazywał na użycie strzelby, ale ani na złotym orientalnym dywanie, ani na wypolerowanym parkiecie nie było widać żadnych łusek.
Doświadczeni śledczy wiedzą, że przeciętna osoba, gdy odkryje w domu ciała dwóch brutalnie zamordowanych osób, natychmiast wybiegnie na zewnątrz i zadzwoni na policję od sąsiadów. Większość ludzi obawia się, że morderca może nadal kryć się w środku. Mimo tego rozpacz Erika i Lyle’a wydawała się być prawdziwa. Kierowani współczuciem dla dwóch braci, detektywi nie przeprowadzili rutynowych testów chemicznych mogących wykazać, czy któryś z nich używał tej nocy broni palnej. Analizując ślady prochu znalezione na ciałach Jose i Kitty, śledczy szybko wykluczyli natomiast teorię o rozszerzonym samobójstwie.
Krótko przed północą patrolujący okolicę Maurice Angel i jego partner Mike Dillard odebrali meldunek o strzelaninie na 722 North Elm Drive. Gdy Mo Angel dotarł pod wskazany adres, na miejscu byli już obecni inni oficerowie. Porucznik Frank Salcido i łagodny, potężnie zbudowany, łysiejący dzielnicowy pilnowali zrozpaczonych braci. Obaj zostali uprzednio położeni na ziemi z rękami za plecami i przeszukani. Angel obserwował z zaciekawieniem Erika, który kilka razy uderzył głową w pień drzewa i próbował biec z powrotem do domu. Lyle, który sprawiał wrażenie bardziej opanowanego, powstrzymał go.
Erik był szoku, to było oczywiste. Chłopak wykrzykiwał przerywane zdania:
– Zabiję ich!
– Będę ich torturował!
– Kto mógł to zrobić?
– Dorwiemy ich!
– Kogo dorwiecie? – zapytał Angel. Odniósł wrażenie, że Erik znał tożsamość zabójców, ale nie uzyskał odpowiedzi.
Mo Angel nie chciał naciskać. Jego zdaniem obaj bracia byli jak „przestraszone owce”. Lyle był na tyle opanowany, by podać śledczym dane rodziców i miejsce pracy ojca. Powiedział, że gdy wraz z bratem dotarli do domu, główna brama była otwarta, co było nietypowe. Lyle niespokojnie paplał, a Angel czuł, że nawiązują ze sobą kontakt.
Lyle określił współpracowników ojca z branży filmowej jako „odpychających”. Powiedział, że napastowali oni Jose Menendeza we dnie i w nocy, osobiście i przez telefon. Wspomniał również, że kilka dni wcześniej jego ojciec niespodziewanie „wrócił zestresowany” z podróży.
Policjant unikał rozmowy o tym, co stało się w domu, ale bracia ciągle dopytywali się o stan rodziców. Domagali się odpowiedzi, dlaczego ratownicy i policjanci tak się ociągają. Angel wspominał później, że „w delikatny sposób powiedział im, że ich rodzice nie żyją”.
Tuż przed świtem karetki z ciałami ruszyły wzdłuż North Elm Drive, a osłupiali sąsiedzi przyglądali się temu, stojąc na swoich wypielęgnowanych trawnikach.
– Proszę, powiedzcie, że to był handlarz narkotykami – prosiła jedna z kobiet mieszkających nieopodal.
– Takie rzeczy się tu nie dzieją – powtarzała inna.
Ale się wydarzyły. Tu, w eleganckim Beverly Hills, w mieście, w którym dokonywane są średnio dwa morderstwa rocznie. W kilka chwil średnia na 1989 rok została osiągnięta.
ROZDZIAŁ 2
BRAK PODEJRZANYCH. BRAK NARZĘDZIA ZBRODNI
Kimkolwiek był morderca Jose i Kitty Menendezów, zostawił po sobie niewiele śladów. Ale Mo Angel, funkcjonariusz wyznaczony do opiekowania się Erikiem i Lyle’em tuż po morderstwie czuł, że bracia nie są zupełnie szczerzy. Uważał, że wiedzą, kim jest morderca. Chwilami ich histeria wydawała mu się „nieco przesadzona”. Gdy patrzył w ich stronę, byli pobudzeni, ale gdy odwracał wzrok, uspokajali się i rozmawiali ze sobą szeptem. W swojej karierze ulicznego gliny Angel widział wiele form rozpaczy, ale zachowanie braci nie przypominało żadnej z nich.
Angel zwrócił uwagę na niespójności w ich zeznaniach dotyczących tego, jak spędzili ten wieczór. Lyle powtarzał opowieść kilka razy, za każdym razem zmieniając godziny, miejsca i kolejność zdarzeń. Najpierw powiedział, że byli na degustacji wina koło centrum kongresowego Santa Monica, ale osoba, z którą się umówili, nie przyszła. Potem mówił, że poszli do kina w Century City. A gdy Angel zapytał, dlaczego zaparkowali na ulicy, skoro brama na posesję była otwarta, odpowiedzieli, że planowali znowu wyjść.
Godzinę po telefonie na 911 Erik i Lyle zostali poproszeni o złożenie zeznań w komisariacie Beverly Hills. Angel zaproponował, że ich tam zawiezie, jednak bracia chcieli jechać sami. Ostatecznie wsiedli do radiowozu, ale Angel czul, że byli „zdenerwowani i przestraszeni”. Wciąż pytali o to, co się dzieje i kiedy będą wolni.
Tuż po północy sierżant Tom Edmonds, główny detektyw Wydziału Rabunków i Zabójstw policji w Beverly Hills, został wyrwany ze spokojnego snu przez dźwięk telefonu z informacją, że miała miejsce „strzelanina z dwoma ofiarami śmiertelnymi”. Edmonds dotarł do komisariatu tuż po 1.00. Wysoki, szczupły i siwiejący, w koszuli w stylu western i kowbojkach wyglądał jak aktor Dennis Weaver.
Angel przedstawił mu braci jako „synów ofiar”. Edmonds poprosił o dowody tożsamości. Lyle znosił całą sytuację lepiej niż Erik, a Edmonds starał się uspokoić młodszego brata. Zanim zgodzili się złożyć zeznania na policji, bracia rozmawiali przez chwilę ze swoim trenerem tenisa, Markiem Heffernanem. Erik skontaktował się z nim w czasie, gdy Lyle dzwonił na 911. Chciał, żeby Heffernan lub Lyle byli z nim podczas przesłuchania, ale Edmonds się nie zgodził.
O 1.20 Edmonds przyniósł niewielki magnetofon Panasonic i rozpoczął przesłuchanie, delikatnie zadając Erikowi pytanie o to, o której godzinie wieczorem wyszedł z domu.
– Nie planowaliśmy wyjścia z domu – odpowiedział. – Wyszliśmy o ósmej, yyy, o ósmej. Dotarliśmy do kina i weszliśmy do środka, by zobaczyć… ostatecznie poszliśmy na Batmana.
Mowa o kinie AMC Century 14 Theatres w centrum handlowym Century City.
– Chcieliśmy skoczyć szybko do domu, więc zajechaliśmy od przodu i stanęliśmy na podjeździe. Brama była otwarta. Weszliśmy do środka i poczułem dym. Potem ich zobaczyliśmy, a ja od razu zacząłem krzyczeć i… i poszedłem na górę, a Lyle natychmiast zadzwonił na policję.
Brama w czarnym ogrodzeniu z kutego żelaza otaczającym posiadłość otwierana była na pilota. Edmonds zapytał, czy była zamknięta, gdy opuszczali dom. Erik odpowiedział, że wyszli przez tylną aleję, obok domku dla gości.
– Czy była zamknięta?
– Nie sądzę?
– Czy musiałeś użyć swojego klucza?
– Nie, raczej nie. Myślę, że drzwi były otwarte.
Edmonds zapytał Erika, czy ma jakieś przypuszczenia, kto mógł dokonać zbrodni.
– Yyy, w tej chwili nie. Nie wiem… Powinniśmy byli zostać w domu.
Erik rozpłakał się, co zakończyło przesłuchanie. Edmondsowi udało się jeszcze wydobyć z niego oświadczenie, że dzwonił do Heffernana ze swojego pokoju na piętrze. Była tam dociągnięta osobna linia telefoniczna. Erik mamrotał o psie, który zaginął. A potem zapytał:
– Czy oni nie żyją?
– Tak – odpowiedział Edmonds.
Wychodząc z sali przesłuchań, Erik wyszeptał do brata: „W porządku, możesz z nim porozmawiać”.
O godzinie 1.42 sierżant rozpoczął przesłuchanie Lyle’a Menendeza pytaniem o wydarzenia poprzedzające zdarzenie. Po tym, gdy Lyle opowiedział historię przypominającą opowieść Erika, Edmonds zapytał go o chwilę znalezienia ciał.
– I pomyślałem, że to było jakieś dziwne, wiesz. Wszędzie czułem dym. Rozglądnąłem się trochę i… i pamiętam, że byłem tam tylko przez kilka chwil. Sprawdziłem matkę i wyszedłem. Yyy… naprawdę śmierdziało i poszedłem – pobiegłem do pokoju i nic nie widziałem. Zbiegłem na dół i tam był mój brat. Stał w pokoju na dole.
Zadzwonił na policję „od razu. Gdy tylko znalazłem brata, powiedziałem mu i poszedłem na górę, żeby zadzwonić na 911 i yyy, policja przyjechała bardzo szybko”.
– Dlaczego poszedłeś na górę, by do nas zadzwonić? Czy na dole nie ma telefonu?
– Tak, mój brat pobiegł na górę, a ja za nim. On płakał, krzyczał, więc pobiegłem do pokoju mojej matki i zadzwoniłem, a gdy wszedłem do jego sypialni, rozmawiał przez telefon.
Edmonds zapytał Lyle’a, czy miał jakieś pomysły, które mogłyby pomóc policji rozwikłać tę sprawę.
– Musimy pogrzebać w życiu osobistym, rozumiesz. Jeśli były jakieś problemy, musimy je poznać…
– Cóż, martwię się, by wokół mojego ojca nie pojawiły się jakieś plotki.
– Więc musisz nam pomóc – powiedział Edmonds, zapewniając go, że są policjantami, nie dziennikarzami.
Lyle odpowiedział, że zastanawiał się nad tym, czy było to morderstwo na tle rabunkowym, tak jak sugerował Mark Heffernan, ale „nie wyglądało na to. Mam wrażenie, że oni zdecydowanie chcieli zrobić bałagan i to jest, yyy, smutne”.
Dodał, że jeśli policja nie odkryje brakujących przedmiotów, to „powodem, dla którego to się stało, będzie mój ojciec”.
Jose pracował kiedyś dla RCA Records, ale przeszedł do mniejszej firmy.
– Zrobił to z grupą znajomych, którzy, sądząc z opowieści, które przynosił do domu, i wnioskując po osobach, które poznałem, byli bardzo odpychającą ekipą – opowiadał Lyle. – I mimo że on o tym dobrze wiedział, to, no wiesz, nie wiem, czy ktoś chciałby zabić mojego ojca. Tato jest dość bezwzględnym biznesmenem i wierzy… wierzy w końcowy wynik finansowy.
– Czy znasz jakieś konkretne osoby, z którymi twój ojciec miał problemy biznesowe, problemy związane z naciskami na mniejsze firmy? – zapytał Edmonds.
– Z pewnością mógł nadepnąć na wiele odcisków. Jest bardzo oschły; traktuje mnie i brata, no wiesz, bardzo dobrze, ale trzyma nas krótko. Wierzył, wierzy w dyscyplinę. To on trzyma rodzinę w całości i to on, on tutaj rządzi. W pracy jest podobnie, rozumiesz. Dużo krzyczy na wiele osób; jest szefem i zajmuje się wszystkim.
Lyle powiedział, że jego ojciec był wspaniałym człowiekiem.
– Robił wszystko… miał pełną kontrolę nad swoim życiem, robił, co chciał. Największą tragedią w tym wszystkim była sytuacja mojej matki.
– Co masz na myśli?
– To jest w tym dla mnie najtrudniejsze. Mam na myśli jej śmierć. Bo wiesz, ona nigdy nie zrobiła nic ze swoim życiem. Po prostu żyła obok mojego ojca. On chyba nie traktował jej zbyt dobrze. Gdy sprawy nieco się polepszyły, zaczął częściej bywać w domu i tak dalej, i wybraliśmy się na ryby i rodzina jakby nieco się zbliżyła.
A potem dodał o matce:
– Sprawiała wrażenie zmartwionej. Nawet niedawno, niedawno kupiła strzelbę. Mieliśmy więc w domu dwie strzelby i czuliśmy, że ona czymś się niepokoi, bo kupiła kolejną i nie, nie powiedziała ojcu ani nic. I to była pierwsza rzecz, o której pomyślałem, gdy wszedłem do domu.
Bracia stwierdzili, że po wejściu do środka wyczuli dym.
– Wiedzieliśmy o tym tylko ja i brat, ale ona była na krawędzi samobójstwa. W ostatnich latach była nerwowa i miała myśli samobójcze, ale ostatnio wydawała się stabilna. Z ojcem było w porządku, więc nigdy, naprawdę nigdy, nigdy nie miałem szansy, by usiąść i porozmawiać.
ROZDZIAŁ 3
ŻYCIE W STRACHU – HOLLYWOOD I MAFIA
Les Zoeller obudził się zmęczony. W poniedziałkowe popołudnie udało mu się jedynie zdrzemnąć na chwilę po tym, jak przez całą niedzielną noc przebywał na miejscu zbrodni. Urodzony w Baltimore mężczyzna czternaście lat wcześniej porzucił relatywnie ciche i zwyczajne przestępstwa popełniane w kalifornijskiej Gardenie na rzecz pracy jako detektyw w najbogatszym mieście Ameryki. Specjalizował się w zabójstwach, ale w Beverly Hills jego talent nie mógł rozwinąć skrzydeł.
Atletycznie zbudowany trzydziestosiedmioletni detektyw z gęstą, schludnie przyciętą fryzurą z przedziałkiem oraz krzaczastymi wąsami brał już udział w rozwiązywaniu dużych spraw. Wiele miesięcy jego ciężkiej pracy detektywistycznej pomogło rozwikłać zagadkę morderstw Billionaire Boys Club. (BBC był piramidą finansową stworzoną do utrzymywania rozrzutnego stylu życia jego młodych członków. Gdy pieniądze zaczęły topnieć, klub próbował zdobyć środki, dokonując dwóch morderstw.)
Gdy Zoeller dotarł na miejsce zabójstwa Menendezów kilka minut po 2.00, bracia byli już przesłuchiwani w komisariacie policji Beverly Hills. Jego pierwsze spotkanie z Erikiem i Lyle’em nastąpiło w poniedziałek o 5.30 rano. Bracia przyjechali taksówką, mówiąc, że „muszą zabrać jakiś sprzęt tenisowy”. Nie pozwolono im wejść do domu, w którym wciąż roiło się od techników kryminalistyki. Zoeller poprosił ich, aby przyszli około 8.30. Gdy wrócili, detektyw przestrzegł ich przed wchodzeniem do salonu. Ciała Jose i Kitty były już usunięte, ale przesiąknięte krwią kanapa i dywan wciąż stanowiły makabryczny dowód zbrodni, która zakończyła ich życie.
O 4.30 Tom Edmonds, przełożony Zoellera, polecił komuś obudzić Perry’ego Bermana i kazać mu natychmiast stawić się w komisariacie policji Beverly Hills. Uważał, że Berman może być głównym podejrzanym. Nie chodziło o nic, co powiedział, ale zachowanie Bermana było dla doświadczonego detektywa podejrzane.
– Rzucał się w oczy – zeznawał później Edmonds. – Z pewnością nie był aktorem godnym Oscara. Słabo grał żałobę.
Edmonds uważał, że Perry Berman to oszust. Po przesłuchaniu go pojechał z powrotem na Elm Drive, żeby zbadać miejsce zbrodni. Wciąż czuł się „trochę słabo” po wcześniejszych rozmowach, które przeprowadził ze straumatyzowanymi braćmi.
Później przyznał, że „pokpił sprawę”, bo powinien był przeprowadzić na Eriku i Lyle’u badanie na obecność śladów prochu strzelniczego. Gdy Les Zoeller powiedział mu, że w pokoju, w którym zginęli Jose i Kitty, wybito okno, Edmonds przypomniał sobie, że obaj bracia wspominali o tym, że widzieli i czuli dym. Wiedział z doświadczenia, że w pokoju z wybitym oknem dym nie utrzymałby się długo. Dopiero dwadzieścia cztery godziny później dowiedział się, że mordercy dokładnie wyzbierali z podłogi wszystkie łuski.
– Gdybym wiedział, że brakuje łusek, to byłby dla mnie duży ślad. To i zapach dymu. Szkoda, że nie dowiedziałem się wcześniej.
––––––––––––
W poranek po śmierci Jose i Kitty hollywoodzki informator zażartował, że sto osób właśnie pracowało nad alibi. Gdyby zebrać wszystkie osoby, którym zaszkodził agresywny sposób prowadzenia biznesu przez Menendeza, policja musiałaby wynająć Hollywood Bowl. W konfrontacji o miliony dolarów z budżetu filmu Rambo, jednej z produkcji Carolco, Jose Menendez starł się nawet z samą gwiazdą filmu, Sylvestrem Stallone’em. Krótko po morderstwie policyjny detektyw powiedział na łamach „Los Angeles Times”, że „Morderstwa noszą znamiona przestępczości zorganizowanej. Sprawa została załatwiona, a wiadomość przesłana”.
W następstwie brutalnych morderstw i przypuszczeń mediów o mafijnym porachunku LIVE Entertainment podjęło się obrony swojego korporacyjnego honoru.
Firma tak gorliwie dystansowała się od zarzutów o zaangażowanie swego zabitego lidera w przestępczość zorganizowaną, że zatrudniła supergwiazdę – publicystę Warrena Cowana – do zorganizowania uroczystości upamiętniającej Jose Menendeza dla hollywoodzkiej społeczności, której tak naprawdę nigdy nie był integralną częścią. Pięć dni po zabójstwach, w piątek 25 sierpnia, czterysta osób pojawiło się na uroczystości, która była w równym stopniu pogrzebem, co korporacyjnym wydarzeniem PR-owym. Była to uroczysta ceremonia zorganizowana w jednym z luksusowych kin należących do Directors Guild of America położonym tuż przy Sunset Strip. Prawie godzinę po planowanym początku uroczystości na miejsce przybyli bracia w limuzynie. Przez ponad 60 minut Lyle i Erik grali role konferansjerów, wywołując na scenę krewnych i współpracowników ojca.
Dla wielu najbardziej przejmujący moment spotkania nastąpił podczas przemowy wygłoszonej przez Lyle’a, który omówił wartości, jakimi kierował się w życiu jego ojciec. Jeden bliski przyjaciel rodziny uznał za dziwne, że Lyle był w stanie wygłosić tak długą mowę, okazując tak niewiele emocji: „Po ceremonii moja córka powiedziała, że gdyby to mnie zastrzelono, nie dałaby rady wejść na scenę i spokojnie przemawiać przez godzinę”. Stuart Benjamin, producent filmowy współpracujący z LIVE Entertainment stwierdził, że uroczystość była „dziwna”, i że obaj bracia sprawiali wrażenie „zimnych jak głazy”. Pod koniec uroczystości z głośników puszczono piosenkę Girl I’m Gonna Miss You w wykonaniu Milli Vanilli.
Idąc za radą specjalistów od PR, większość rodziny unikała mediów, wchodząc i wychodząc przez podziemny garaż. Jednak po ceremonii jedna z sióstr Jose, Marta Cano, podeszła do ekip telewizyjnych.
– Naszym zdaniem popełnił błąd, kupując firmę należącą wcześniej do mafii. Uważamy, że starał się ją wyprowadzić na prostą – ogłosiła.
Gdy dyrektorzy LIVE Entertainment włączyli wiadomości o 18.00, wściekli się. Głównym celem zatrudnienia firmy PR-owej Rogers & Cowan było utrzymanie prasy z dala od rodziny Jose i Kitty. Większość pracowników LIVE Entertainment nie wierzyła w związek morderstw z mafią, ale to nie oznaczało, że się nie bali.
– Na pewno nie chcieliśmy, by ktoś powiedział, że chodzi o przestępczość zorganizowaną i zdenerwował tym kogoś z mafii – powiedział jeden z dyrektorów. – To było przerażające.
Przedstawiciele Carolco Pictures, firmy matki LIVE Entertainment, wydali oświadczenie, w którym uznali spekulacje wiążące morderstwa z mafią za „dziwaczne i obraźliwe”. Jednak ci, którzy wiedzieli, że początki branży filmów wideo sięgają kontrolowanego przez mafię przemysłu rozrywki dla dorosłych, nie byli już tacy pewni. „Ślady mafijnych porachunków” – głosił nagłówek artykułu opublikowanego 25 sierpnia w „Wall Street Journal”.
Ciąg dalszy w wersji pełnej