63,50 zł
Ten zbiór esejów ma za punkt wyjścia złowieszczy fenomen Mein Kampf − książkę z połowy lat dwudziestych XX wieku, która również przez wielkich tamtego świata nigdy nie została należycie przeczytana, a która przecież zawierała przeraźliwie czytelny scenariusz działań Führera Trzeciej Rzeszy, Adolfa Hitlera.
Na czytelnika esejów czekają krótkie i zwięzłe rozprawy, które ukazują genezę narodowosocjalistycznego zła i popełnionych przezeń zbrodni, a także charakter i skalę cierpień zadanych ludności zajętych ziem ze szczególnym uwzględnieniem okupowanej Polski. Na przeciwnym biegunie znalazły się prezentacje postaci, które − zamieszane w wir barbarzyńskiej wojny rozpętanej przez nazizm − umiały, tak jak kapitan Wehrmachtu Wilhelm Hosenfeld, zachować człowieczeństwo, starając się przyjść z pomocą prześladowanym, a nawet, tak jak niemiecki dyplomata Hans von Herwarth, starały się wpływać w sensie pozytywnym na bieg kluczowych wydarzeń historycznych. Podsumowanie stanowią dwa ostatnie eseje o charakterze syntetycznym. Ten pierwszy esej próbuje odpowiedzieć na pytanie nie nowe, ale ciągle ważne i pasjonujące: czy Polska dochowała się w okresie II wojny światowej „swojego Quislinga”? W drugim eseju zostały ukazane relacje polsko-niemieckie w „splocie dziejów”, od średniowiecza aż po czasy nowożytne i najnowsze. Z konkluzji wynika, że mimo dramatycznego bagażu przeszłości, wiążącego się zwłaszcza z doświadczeniami drugiej wojny światowej, ale także z kontrowersjami wynikającymi z bieżącego rozwoju stosunków, wizerunek Niemca w Polsce i Polaka w Niemczech staje się coraz pełniejszy i bogatszy, a obopólna współpraca coraz ściślejsza.
Te eseje to dziesięć spojrzeń historyka i politologa na ważne, po części mało znane epizody z dziejów Niemiec i powiązań polsko-niemieckich, wpływające na współczesną i zapewne przyszłą egzystencję obu państw i narodów.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 476
Od autora
Tak na dobrą sprawę to dzieje narodowego socjalizmu w Niemczech zaczęły się kilka lat wcześniej. Jednak właśnie edycja Mein Kampf w połowie lat dwudziestych XX wieku stała się w istocie wizytówką ruchu, który przeobraził słabą, dopiero raczkującą, parlamentarno-demokratyczną Republikę Weimarską, w system totalitarny z wszelkimi jego zbrodniczymi atrybutami. Niniejsza publikacja zawiera opracowania, które odnoszą się do istoty narodowego socjalizmu i do różnych aspektów jego funkcjonowania, i to zarówno w obrębie Trzeciej Rzeszy, jak też na terenach przez nią okupowanych. Dwa teksty odbiegają nieco swoim charakterem od pozostałych. Pierwszy stawia ważne pytanie o kondycję moralną polskiego społeczeństwa w latach drugiej wojny światowej, o to, czy Polacy mieli swojego Quislinga, uchodzącego powszechnie, nie tylko w Norwegii, za symbol zdrady i zaprzaństwo narodowe. Drugi tekst jest próbą syntetycznego ujęcia stosunków polsko-niemieckich ze szczególnym uwzględnieniem dziejów XX wieku i początków XXI. Oto pokrótce zawartość umieszczonych w zbiorze dziesięciu tekstów:
1. Esej Głośni i milczący świadkowie straszliwego fenomenu Mein Kampf to próba określenia zasięgu i charakteru recepcji tej książki przede wszystkim w Niemczech, ale także w innych krajach, w tym w Polsce. Nie da się zaprzeczyć, że była to publikacja szeroko czytana i analizowana, jednak między Bogiem a prawdą nie stała się przedmiotem poważnej debaty. Nawet miarodajni politycy nie dostrzegali w tej książce straszliwego ładunku, zdolnego wysadzić w powietrze dotychczasowy porządek świata. Dominowało przekonanie, że da się zapanować nad rojeniami autora – niezrównoważonego, ale też, jak się wydawało, nieszkodliwego fanatyka. Kiedy ów fanatyk zaczął realizować swoje zamiary, zapisane często zupełnie otwarcie w Mein Kampf, było już za późno. Ziarno nienawiści zasiane na kartach tej książki zaczęło wydawać zbrodnicze plony… Czy więc ewidentne zlekceważenie treści Mein Kampf nie stanowi swoistego aktu oskarżenia wobec wszystkich liczących się osobistości tamtego świata? Czy nie spada na nie historyczna odpowiedzialność za brak wyobraźni i grzech (zbrodnię?) zaniechania? I wreszcie ostatnie pytanie, które padło w tym eseju: czy nie grozi odrodzenie się „straszliwego fenomenu Mein Kampf”, choć w nowej konfiguracji?
2. Esej Narodowy socjalizm – narodziny zła przybliża początki nazizmu, odtwarza sieć powiązań ideowych przejętych od różnego rodzaju ugrupowań nurtu nacjonalistycznego, rozwijającego się w Niemczech od drugiej połowy XIX wieku. Nazizm w zasadzie nie wytworzył oryginalnej ideologii. Był pod tym względem ruchem o charakterze synkretycznym, wiele ze swoich idei zapożyczył od organizacji typu volkistowskiego i pokrewnych, nie stronił też od haseł proweniencji lewicowej. Zarodki zła, a więc agresywny nacjonalizm sprzężony z biologicznym rasizmem, trafiły na podatny grunt w postaci powszechnych nastrojów rewizjonistycznych po klęsce w pierwszej wojnie światowej i zapaści ekonomiczno-społecznej, wywołanej wielkim kryzysem gospodarczym przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku.
3. Esej Kobiety nazizmu otwiera konstatacja, z której wynika, że w wodzowskim, skrajnie spersonalizowanym ruchu narodowosocjalistycznym, a od 1933 roku w podobnie uformowanym systemie politycznym Trzeciej Rzeszy, doświadczenia życiowe przywódców, w tym ich obsesje, kompleksy i pasje, rzutowały na funkcjonowanie niemieckiego społeczeństwa i państwa. Dotyczyło to także osobistych związków z kobietami. Ta sfera doznań wpływała nie tylko na konstrukcje ideologiczne, ale także na praktykę działania aparatu władzy, kształt życia społecznego i kulturalnego oraz – last but not least – obyczajowość mieszkańców Niemiec. W eseju znalazła się też analiza ról przypisywanych kobietom przez propagandę nazistowską, a także uwagi o odgrywaniu tych ról w społecznej rzeczywistości.
4. W eseju Żydzi w propagandzie narodowego socjalizmu punktem wyjścia rozważań stała się koncepcja wroga absolutnego (śmiertelnego), stanowiąca rdzeń narodowosocjalistycznego sposobu ujmowania kwestii żydowskiej i jej prezentacji w środkach masowego przekazu Trzeciej Rzeszy. To ujęcie ewoluowało: od dyskredytacji i szykan przez urzędowe odsunięcie poza nawias życia publicznego i akcje pogromowe w listopadzie 1938 roku (tzw. noc kryształowa) aż po pełną dyskryminację prawną, deportacje i Zagładę na ogromną skalę. Temu wszystkiemu towarzyszyła totalna propaganda, siejąca nienawiść rasową, skłaniająca niemieckie społeczeństwo do przyzwolenia na ludobójstwo.
5. Na esej Możliwości edukacyjne polskich dzieci na ziemiach okupowanych przez Trzecią Rzeszę w latach 1939–1945 składają się informacje i refleksje dotyczące rzeczywistości oświatowej, w jakiej znaleźli się Polacy w okresie okupacji niemieckiej w latach drugiej wojny światowej. Na ziemiach polskich bezpośrednio wcielonych do Rzeszy polska oświata nie istniała, na terenie zarządzanego w trybie kolonialnym Generalnego Gubernatorstwa okupanci dopuścili funkcjonowanie szkolnictwa niemieckiego dla Polaków na poziomie okrojonych programowo szkół powszechnych i zawodowych. Zabronione zostało szkolnictwo średnie i wyższe, częściowo rekompensowane przez tajne nauczanie, rozwijające się przede wszystkim w dużych miastach. Ogólnie rzecz biorąc, szanse edukacyjne Polaków pod niemiecką okupacją zostały drastycznie ograniczone, co miało wybitnie negatywny wpływ na perspektywy rozwojowe kolejnych pokoleń w powojennej Polsce.
6. W eseju Film w roli świadka zbrodni ludobójstwa zwrócono uwagę na rolę dzieł filmowych jako swoistego świadka niemieckich zbrodni, dokonywanych w Trzeciej Rzeszy. Była to oczywiście rola symboliczna i umowna, trudna do precyzyjnego zdefiniowania. Niemniej jednak dla szerokiej rzeszy widzów kontakt z zapisem filmowym często decydował nie tylko o pierwszym wrażeniu, ale także o wytworzeniu podstawowych zrębów świadomości czegoś prawdziwego, co nieomal samemu się przeżyło. Tak stało się z wieloma filmami o problematyce martyrologicznej, na czele z niezwykle sugestywnym Ostatnim etapem z 1948 roku w reżyserii Wandy Jakubowskiej.
7. W eseju Odwaga czy intryga? Hans von Herwarth i pakt Ribbentrop-Mołotow została zaprezentowana postać niemieckiego dyplomaty, który będąc sekretarzem ambasadora Trzeciej Rzeszy w Moskwie, przekazywał swojemu amerykańskiemu koledze po fachu dane dotyczące postępów w poufnych rokowaniach radziecko-niemieckich od wiosny 1939 roku. 24 sierpnia 1939 roku, kilka godzin po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow, von Herwarth przedyktował Amerykaninowi tekst tajnego protokołu do paktu. Świat dowiedział się o istnieniu tego złowrogiego dokumentu po zakończeniu drugiej wojny światowej. Centrala dyplomacji USA, a za jej pośrednictwem także Londyn i Paryż poznały go już pod koniec sierpnia 1939 roku; Warszawa w ogóle nie została poinformowana… Ważnym fragmentem eseju jest próba odtworzenia motywów działania von Herwartha. Czy był to akt odwagi służący ratowaniu pokoju, czy też udział w intrydze nazistowskiej dyplomacji, mającej na celu odwiedzenie państw zachodnich od pomocy polskiemu sojusznikowi?
8. Esej Kapitan Wehrmachtu Wilhelm (Wilm) Hosenfeld i jego pola wolności zawiera portret niemieckiego oficera, który w latach drugiej wojny światowej, spędzonych na terenie okupowanej Polski, przeszedł znamienną ewolucję. Pełen entuzjazmu zwolennik narodowego socjalizmu stawał się stopniowo coraz ostrzejszym krytykiem nazistowskich porządków, aż wreszcie całkowicie je odrzucił. Manifestowało się to również w aktach pomocy dla prześladowanych Polaków i Żydów; między innymi kapitan Hosenfeld dopomógł przetrwać ukrywającemu się po upadku Powstania Warszawskiego kompozytorowi Władysławowi Szpilmanowi. Wspomnienia muzyka stworzyły kanwę „oskarowego” filmu Pianista w reżyserii Romana Polańskiego, a pośrednio przyczyniły się też do odkrycia po kilkudziesięciu latach dzienników i listów Wilma Hosenfelda. Ich edycja książkowa najpierw w Niemczech, a potem w Polsce stanowi cenny przyczynek do badania postaw przedstawicieli aparatu okupacyjnego na ziemiach polskich.
9. Esej Czy Polska miała swojego Quislinga? nawiązuje do osoby norweskiego polityka, którego nazwisko stało się synonimem zdrady narodowej w okresie drugiej wojny światowej. Aby odpowiedzieć na tytułowe pytanie, należało uwzględnić specyfikę zarówno okupacji niemieckiej, jak i radzieckiej na ziemiach polskich. Z dostępnych danych wynika, że na terenie okupacji niemieckiej pojawiły się, często z powodu elementarnej konieczności, pewne formy współpracy Polaków z przedstawicielami aparatu okupacyjnego, zwłaszcza na polu gospodarczym i kulturalnym. Nie było natomiast postaci, która stanowiłaby odpowiednik negatywnego bohatera najnowszej historii Norwegii. Polityka Trzeciej Rzeszy nie miała bowiem zapotrzebowania na „polskiego” Quislinga. Ani przez moment nie przewidywano w Berlinie dopuszczenia Polaków do jakiejkolwiek formy współzarządzania okupowanym terytorium. Inaczej wyglądała sytuacja na terenach wschodnich Rzeczypospolitej, gdzie co do grupy ocalałych ze stalinowskich czystek polskich komunistów i ludzi z nimi związanych można mówić o „polsko-radzieckich” Quislingach. Wzięli oni udział w projektowaniu, a potem w budowie quasi-państwowości polskiej, pozbawionej suwerenności, ale zaopatrzonej w jej zewnętrzne oznaki, z czasem zaakceptowane – nawet jeśli niechętnie – przez międzynarodową społeczność.
10. Przedmiotem końcowego eseju Od wrogości do dobrego sąsiedztwa. Polacy i Niemcy w splocie dziejów są relacje obu tych narodów od średniowiecza przez czasy nowożytne i najnowsze aż po współczesność, zdominowaną przez tragiczne doświadczenia drugiej wojny światowej. Z konkluzji wynika, że mimo dramatycznego bagażu przeszłości i kontrowersji wiążących się z bieżącym rozwojem stosunków wizerunek Niemca w Polsce i Polaka w Niemczech staje się coraz pełniejszy i bogatszy. Jest to konsekwencja wydobywania na światło dzienne wydarzeń zapomnianych lub latami przemilczanych. Coraz większe jednak znaczenie zyskują efekty osobistych i grupowych, swobodnych kontaktów międzyludzkich po otwarciu granic w Unii Europejskiej.
Rzeźba przed Międzynarodowym Domem Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu. Fot. Danuta Jackiewicz-Król
Dziesięć esejów stanowi plon wystąpień w trakcie cyklu ogólnopolskich konferencji Auschwitz i Holokaust na tle zbrodni ludobójstwa w XX wieku, które od 2011 roku gromadziły corocznie naukowców, edukatorów i pracowników miejsc pamięci. Dyskutowali oni nad różnymi aspektami drugiej wojny światowej, a także nad masowymi zbrodniami ubiegłego stulecia. Esencjonalnym zapisem tych inspirujących dyskusji stały się książki poświęcone ofiarom systemów totalitarnych, karaniu zbrodniarzy, roli propagandy jako ważnego czynnika prowadzącego do zbrodni na masową skalę, sytuacji kobiet w latach konfliktów wojennych. Kolejne tomy dotyczyły sytuacji dzieci i młodzieży w czasie wojny, pozycji świadków usytuowanych między ofiarami a sprawcami zbrodni, uczestników wydarzeń wykazujących się w chwili próby przyzwoitością, niezwyczajną odwagą, wręcz bohaterstwem, albo też wręcz odwrotnie – przyjmujących postawę zbrodniarza, zdrajcy czy kolaboranta.
Doktor Alicja Bartuś, organizatorka cyklu konferencji naukowych w Międzynarodowym Domem Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu. Fot. Danuta Jackiewicz-Król
Nie zabrakło też miejsca na prezentację trudnego procesu przebaczenia i pojednania, zarówno w wymiarze narodowym i państwowym, jak też grupowym i indywidualnym. Ogólnie rzecz biorąc, w centrum zainteresowania autorów referatów znaleźli się ludzie, ich działania w sytuacjach trudnych, często ekstremalnych, kiedy liczyły się decyzje dotyczące życia jednostek i zbiorowości. Opiekę naukową nad wszystkimi publikacjami konferencji sprawowała doktor Alicja Bartuś. Głównym organizatorem wydarzeń była Fundacja Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu.
Prof. Eugeniusz Cezary Król wygłasza wykład na jednej z konferencji w Oświęcimiu. Fot. Danuta Jackiewicz-Król
Na koniec osobista refleksja autora esejów. Udział w cyklicznej konferencji oświęcimskiej był nie tylko bardzo owocny w sensie naukowym, ale stanowił również wspaniałe doświadczenie o charakterze interpersonalnym. Kilkudniowe spotkania każdego roku z przedstawicielami różnych ośrodków krajowych i zagranicznych dawały świetną okazję do wymiany poglądów i zawarcia znajomości, które utrwalały się w trakcie wieczornych rozmów przy kieliszku wina lub filiżance herbaty. Nawiązane w ten sposób kontakty przeobraziły się niejednokrotnie w więzy przyjaźni o trwałym charakterze, już nie tylko naukowej proweniencji. Wszystko to uczestnicy konferencji zawdzięczają przede wszystkim pani doktor Alicji Bartuś, niezwykle sprawnej Organizatorce, a przy tym przemiłej i uczynnej Koleżance, dzięki której czerwcowe spotkania w Oświęcimiu odbywały się w niezapomnianej atmosferze. Autor niniejszej publikacji poczuwa się do miłego obowiązku, aby Pani Doktor za te wspólnie spędzone dni serdecznie podziękować.
Uczestnicy konferencji w Międzynarodowym Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu. Fot. Danuta Jackiewicz-Król
I wreszcie akcent sentymentalny. Spotkania oświęcimskie dały autorowi i jego małżonce sposobność do krótkich wypadów turystycznych. Droga wiodła na południe przez papieskie Wadowice, Gorzeń Górny z nieistniejącym już niestety kameralnym muzeum zbiorów pisarza Emila Zegadłowicza aż do Suchej Beskidzkiej. Wybór tej ostatniej miejscowości nie był przypadkowy. Przed wieloma laty autor zaczytywał się w wydanej po raz pierwszy w 1918 roku książce Heleny Bobińskiej O szczęśliwym chłopcu, której akcja toczyła się właśnie w Suchej Beskidzkiej.
Dwór pisarza Emila Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym (powiat wadowicki). Fot. Danuta Jackiewicz-Król
Wnętrze dworu Zegadłowiczów w Gorzeniu Górnym. Fot. Danuta Jackiewicz-Król
Doszło do konfrontacji zapisów pamięci z dzieciństwa ze współczesnym obrazem Suchej Beskidzkiej. Trzeba bez przesady stwierdzić, że książka Bobińskiej, która doczekała się bodaj dziesięciu wydań, odegrała rolę precyzyjnego przewodnika po miasteczku i jego okolicach ze wzniesieniami Jasień (Kocurowa Góra) i Mioduszyną na czele. Wszystko się zgadzało: i urokliwy rynek z karczmą „Rzym”, i renesansowy pałac zwany „małym Wawelem” (tam znalazły się zbiory E. Zegadłowicza), budynek leśniczówki i oczywiście „galicyjska” stacja kolejowa z drugiej połowy XIX wieku. Można sobie wyobrazić, jak wspaniale czuł się bohater książki – kilkunastoletni Romek Nawrocki, dorastający w otoczeniu bujnej beskidzkiej przyrody i stylowej architektury, w kręgu kochającej rodziny i przyjaciół. W książce O szczęśliwym chłopcu zabrakło jedynie wzmianki o niedawnym odkryciu.
Tablica upamiętniająca sławnego reżysera i producenta filmowego Billy’ego Wildera na rynku w Suchej Beskidzkiej. Urodził się on w tej miejscowości jako Samuel Wilder w 1906 roku. Fot. Danuta Jackiewicz-Król
Okazało się, że w Suchej Beskidzkiej w 1906 roku urodził się sławny hollywoodzki reżyser Samuel (Billy) Wilder, twórca takich kultowych komedii jak Pół żartem, pół serio i Garsoniera. Wystawiono mu w rynku skromny, ale oryginalny pomnik, zaś ulica nieopodal dworca kolejowego nosi jego imię.
Widok z Mioduszyny, szczytu w Beskidzie Makowskim. Fot. Danuta Jackiewicz-Król
Tak oto uczestnictwo w obradach naukowych podczas konferencji oświęcimskich udało się połączyć z pogodnymi podróżami w przeszłość, kiedy rolę cicerone odegrała zapomniana już, ale pełna staroświeckiego uroku książka O szczęśliwym chłopcu.
Warszawa – Oświęcim – Sucha Beskidzka
Eugeniusz Cezary Król
1.
Głośni i milczący świadkowie straszliwego fenomenu Mein Kampf
Dlaczego fenomen i do tego straszliwy? Termin „fenomen” nie został w tych rozważaniach użyty w odniesieniu do znaczeń filozoficznych (np. szkoły fenomenologicznej Edwarda Husserla), lecz w rozumieniu potocznym jako zjawisko wyjątkowe, niezwykłe. Należy tu jednak zastrzec, że książek, które zrobiły karierę i przeszły in plus lub in minus do historii, da się wyliczyć sporo. Wyjątkowość książki Adolfa Hitlera polega jednak na tym, że jej ukazanie się, jej treść i późniejsza recepcja stały się swoistym wyznacznikiem procesów prowadzących do katastrofy ludzkości na skalę globalną, do zbrodni w wymiarze ludobójstwa. Co o tym mogło w Mein Kampf zaświadczać?
Po pierwsze – pojawiło się w niej widmo Holokaustu, jeszcze nie wprost, ale w postaci embrionalnej. Książka jest nasycona antyżydowskością, jest w niej obecna teza o Żydzie jako śmiertelnym wrogu, o żydowskim światowym sprzysiężeniu, o konieczności radykalnego usunięcia rasowego zagrożenia, o wytępieniu międzynarodowych trucicieli wraz z sąsiadującym postulatem o konieczności wytrucia trucicieli. Postulat ten pojawił się w relacji Hitlera z przebiegu operacji militarnych podczas pierwszej wojny światowej. Uznał on, że byłoby wskazane poddać kiedyś działaniu trującego gazu dwanaście albo piętnaście tysięcy tych hebrajskich niszczycieli narodu, tak jak to musiały znosić na polu [bitwy] setki tysięcy naszych najlepszych robotników ze wszystkich warstw i zawodów1. Skojarzenie z komorami gazowymi Auschwitz wydaje się nieuchronne, jednak należy uwzględniać fakt, że od tego zapisu w Mein Kampf wiodła jeszcze długa i kręta droga do realizacji zbrodniczego „ostatecznego rozwiązania” kwestii żydowskiej.
Po drugie – został zarysowany projekt „państwa volkistowskiego” jako archetyp systemu totalitarnego i demontażu systemu demokratycznego w Niemczech2. Co trzeba podkreślić specjalnie, miał to być projekt fundamentalnej przebudowy państwa, wspartej na tych praelementach rasowych, które jako ofiarujące kulturę tworzą piękno i godność wyższego poziomu ludzkości3. Warunkiem sine qua non miała być dbałość o czystość krwi niemieckiej, odseparowanie tych chorych fizycznie i psychicznie, którzy nie mają prawa uwieczniać swojego cierpienia w ciele swojego dziecka4. A więc obłędna zapowiedź segregacji rasowej obywateli Rzeszy połączona z zabiegami eugenicznymi.
Po trzecie – w Mein Kampf tkwią prolegomena światowego konfliktu: kategoryczny postulat zdobycia przez Niemcy nowej ziemi w Europie, a konkretnie biorąc przestrzeni życiowej na wschodzie, a ściśle ujmując, obszary Rosji i podporządkowanych jej państwach ościennych. Jak pokazały wydarzenia rozgrywające się za kilkanaście lat, oznaczało to rachubę wojenną na ogromną skalę. W tym kontekście jawi się również, jakkolwiek w postaci niedopowiedzianej, problem Polski; w książce Hitlera nie ma jeszcze rozstrzygnięcia dylematu, czy wybierać się na wschód „przez Polskę”, czy „z Polską” w roli sojusznika5.
Okładka jednego z pierwszych wydań Mein Kampf z 1925 roku
Powyższe elementy zawartości Mein Kampf jednoznacznie wskazują, że należy traktować fenomen wydania i obecności tej książki w życiu publicznym Niemiec, a także innych krajów, jako zjawisko straszliwe, niosące następstwa niezwykle brzemienne w wielorakie skutki. Naturalnie trzeba pamiętać, że do takich następstw mogło dojść w określonych uwarunkowaniach politycznych i społeczno-ekonomicznych w Niemczech, a także poza ich granicami w latach trzydziestych XX wieku Mein Kampf odegrała w tym kontekście rolę swoistego, złowieszczego katalizatora.
Jak doszło do pojawienia się tego fenomenu i jaka była jego recepcja? Mein Kampf, wydana w latach 1925–1926 jako publikacja w dwóch woluminach, sprzedawała się w sposób umiarkowany. Przykładowo biorąc, w 1929 roku do czytelników trafiło 23 tys. egzemplarzy tomu pierwszego i 13 tys. tomu drugiego6. Znaczący przyrost sprzedaży nastąpił po 1929 roku, kiedy na fali wielkiego kryzysu ekonomicznego, który dotknął bardzo boleśnie miliony Niemców, partia narodowosocjalistyczna zyskała znacznie na popularności. Po wyborach parlamentarnych w listopadzie 1930 roku stała się drugą po partii socjaldemokratycznej siłą polityczną w Reichstagu. W lipcu 1932 roku zwiększyła jeszcze ponad dwukrotnie swój stan posiadania, wychodząc na czoło ugrupowań w niemieckim parlamencie. W 1930 roku Mein Kampf, wydawana odtąd w jednym woluminie, rozeszła się w nakładzie 54 tys. egzemplarzy. W tym samym roku ukazała się tania wersja książki Hitlera, do 1932 roku udało się sprzedać łącznie 80 tys. egzemplarzy7.
Niemiecki plakat z lat trzydziestych reklamujący wydanie 4 mln egzemplarzy Mein Kampf
W 1933 roku, kluczowym dla dziejów najnowszych Niemiec, gdy funkcję kanclerza objął lider nazistów, jego książka rozeszła się w całym kraju w nakładzie blisko miliona stu tysięcy egzemplarzy8. Po dojściu narodowego socjalizmu do władzy w Niemczech machina wydawnicza pracowała na coraz wyższych obrotach. Mein Kampf stała się bezsprzecznie priorytetowym drukiem urzędowym nie tylko w okresie pokoju, ale i w latach drugiej wojny światowej. Do 1938 roku drukarnię opuściły 4 mln egzemplarzy, w grudniu 1943 roku było już ich blisko 10 mln. Ostatni duży dodruk pojawił się jesienią 1944 roku i w ten sposób łączny nakład, włączając w to różne wersje wydawnicze – od najtańszych do najdroższych i specjalnych (np. dla niewidomych, dla żołnierzy), sięgnął liczby co najmniej 12 mln 450 tys. egzemplarzy9.
Rodzi się w tym miejscu pytanie, jaka część tego astronomicznego nakładu dotarła do niemieckich odbiorców i została przez nich przeczytana, a może nawet przestudiowana? Kto stał się głośnym, a kto milczącym, czy też niemym świadkiem tego dzieła? Jakie były odczucia po lekturze i na ile zostały w sposób szczery wyartykułowane? Oczywiście brakuje danych opartych na obiektywnych przesłankach; w okresie międzywojennym nie przeprowadzano przecież badań demoskopijnych z prawdziwego zdarzenia10. To utrudniało i utrudnia nadal uzyskanie odpowiedzi na to pytanie, choćby w przybliżeniu. Taka sytuacja sprzyja często nieuprawnionym spekulacjom, w dodatku poddawanym doraźnym fluktuacjom politycznym czy propagandowym. Nie zmienia to jednak faktu, że przez lata nagromadziło się w literaturze i publicystyce historycznej wiele dociekań na ten temat11. Z tych dociekań można wyprowadzić pewne uogólnienia, pozostające w pewnym, niekiedy w bliskim związku z rzeczywistością.
Po pierwsze – dzieło Hitlera spotykało się w trakcie kolejnych edycji z zainteresowaniem mass mediów, a także przedstawicieli różnych odłamów niemieckiego życia politycznego. Zainteresowanie to zwiększało się w miarę wzrostu znaczenia ruchu narodowosocjalistycznego. Głos zabierali reprezentanci ważnych instytucji społecznych, tak świeckich, jak i duchownych, w tym Kościołów katolickiego i protestanckiego oraz środowisk żydowskich12. Formułowane opinie i zamieszczane w prasie recenzje musiały przynajmniej w pewnym stopniu docierać do wielu Niemców, budząc ich zainteresowanie, a więc i chęć lektury.
Po drugie – po dojściu Hitlera do władzy, oprócz typowej reklamy wydawniczej, pojawił się nacisk administracyjny, nakłaniający na różne sposoby do zakupu i czytania Mein Kampf. Od kwietnia 1936 roku każda para nowożeńców otrzymywała podczas ceremonii zawierania ślubu cywilnego zamiast Biblii egzemplarz Mein Kampf. Urzędnikom państwowym i samorządowym dawano do zrozumienia, że posiadanie książki Führera i znajomość jej treści należy do oczywistych powinności służbowych. Podobnie było w szkołach i w wojsku, nie wspominając już o szeregach NSDAP, SA, SS i Hitlerjugend. Uczniowie, studenci, żołnierze i oficerowie, członkowie oraz funkcjonariusze partii, bojówek partyjnych i organizacji młodzieżowej ruchu nazistowskiego studiowali z mniej lub bardziej autentycznym zapałem wywody pierwszej osoby w państwie, otoczonej oficjalnym kultem. Podręczniki szkolne, zwłaszcza we fragmentach dotyczących kwestii rasowych i demograficznych, przywoływały fragmenty Mein Kampf. Wydawano także popularne streszczenia i ilustrowane broszury, zawierające elementy biograficzne Hitlera albo też cytaty z jego książki na temat Żydów. W jednym z okólników Kancelarii NSDAP z połowy grudnia 1939 roku znalazło się kategoryczne zalecenie, aby egzemplarz książki Hitlera dotarł do każdej, choćby najuboższej, rodziny niemieckiej.
Urzędnik wręcza nowożeńcom egzemplarz Mein Kampf podczas ceremonii ślubnej, 1938 rok
Po trzecie – władze Trzeciej Rzeszy traktowały przynajmniej pobieżną znajomość treści Mein Kampf jako dowód lojalności obywatelskiej. Skłaniało to wielu Niemców, kierujących się życiowym oportunizmem, do lektury książki, a potem demonstrowania, na przykład w formie publicznych deklaracji, a także przez uczenie się na pamięć wybranych fragmentów, pozytywnego stosunku wobec myśli i czynów wodza narodu.
Po czwarte – nie brakowało, zwłaszcza w okresie sukcesów reżimu hitlerowskiego, wcale niemałej grupy niemieckich obywateli, którzy, popadając w entuzjazm dla Führera, zatracali wszelki krytycyzm i traktowali Mein Kampf jako rodzaj katechizmu, niezbędnego do codziennego życia.
Po piąte – nie należy zapominać o roli propagandy, która w warunkach totalitarnego państwa, jakim była Trzecia Rzesza, przekazywała jednoznacznie pozytywny, graniczący z ujęciem hagiograficznym wizerunek Hitlera i jego dzieła, nie pozostawiając pola do kontestacji, o krytyce już nie wspominając. Była ona jeszcze możliwa w schyłkowej fazie istnienia Republiki Weimarskiej bądź też z perspektywy emigracyjnej. Od 1933 roku negatywne komentarze w Niemczech likwidowała prewencyjna cenzura. Nawet w prywatnych rozmowach wstrzymywano się z niechętnymi opiniami wobec treści i stylu Mein Kampf. Panowała obawa przed denuncjacją ze strony znajomych, przyjaciół, a nawet członków najbliższej rodziny. Nota bene nawet stosunkowo nieliczne głosy krytyki pod adresem Hitlera i jego książki nie szły na ogół zbyt daleko.
Po szóste wreszcie – trzeba pamiętać o większości obywateli Trzeciej Rzeszy, którzy po prostu milczeli: albo nie czytali Mein Kampf i nie mieli nic do powiedzenia, operując co najwyżej bezpiecznymi ogólnikami, albo nawet czytali, ale woleli nie zdradzać swojego poglądu, jeśli był krytyczny. Tacy milczący świadkowie stanowili z perspektywy władz Trzeciej Rzeszy podporę systemu totalitarnego, nawet jeżeli z biegiem czasu ta podpora wykazywała oznaki coraz większego nadwyrężenia.
Jeśli przyjrzeć się bliżej „głośnym świadkom”, dezaprobującym straszliwy fenomen Mein Kampf, to, oprócz dawnych współtowarzyszy Hitlera, którzy opuścili ruch narodowosocjalistyczny13, można dostrzec głosy protestu pochodzące przede wszystkim od twórców kultury, publicystów oraz pisarzy o orientacji socjaldemokratycznej, komunistycznej, liberalnej i katolickiej14. Wyrazisty przypadek w tym względzie stanowiła postawa braci Mannów – Tomasza i Henryka, od początku zaprzysięgłych adwersarzy ruchu narodowosocjalistycznego. Tomasz, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1929 roku, już w 1923 roku określił w jednym z esejów raczkujący dopiero ruch narodowosocjalistyczny mianem volkistowskiego pogaństwa i romantycznego barbarzyństwa15. Poznawszy wyniki wyborów parlamentarnych z września 1930 roku, pisarz wystąpił publicznie w październiku 1930 roku w Berlinie z „Niemiecką przemową”, zawierającą w podtytule znamienny zwrot: „Apel do rozsądku”16. Niewątpliwie bazując na treści Mein Kampf, wezwał obywateli Niemiec do zdecydowanego odrzucenia narodowego socjalizmu. W sobie tylko właściwym, nacechowanym niespodziewanymi skojarzeniami stylu, zauważył, że ruch nazistowski […] wspierany jest również przez wiele elementów intelektualnych. Należą do nich pewna ideologia filologiczna, romantyzm germanistów i wiara w walory Północy płynące ze sfery akademicko-profesorskiej, która przemawia do Niemców roku 1930 stylem mistycznej poczciwości i nadętego kiczu, przy użyciu takich słów jak rasistowski, volkistowski, wspólnotowy, bohaterski, wyposażając ruch w domieszkę rozmarzonego, uczonego barbarzyństwa groźniejszego jeszcze, bardziej wyobcowanego ze świata, skuteczniej zalewającego i zalepiającego mózgi niż wyobcowanie ze świata i polityczny romantyzm, które doprowadziły nas do wojny17.
Tomasz Mann zaapelował o popieranie socjaldemokracji, która po wojnie, gdy w ogóle brakowało właściwej drogi dla Niemiec, pokazała przynajmniej drogę, którą można się było poruszać18. Wyraził też aprobatę dla polityki niedawno zmarłego ministra spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej, Gustava Stresemanna, wierząc, że zbliżenie do Europy umocni Niemcy i w dalszej perspektywie przyniesie rewizję traktatu wersalskiego19. Ten traktat to zdaniem pisarza jedna z głównych przyczyn rosnącej popularności przywódcy NSDAP i jego ruchu.
Do zdecydowanej, a przy tym kąśliwej krytyki autora Mein Kampf, T. Mann powrócił w eseju Brat Hitler, napisanym już na emigracji, wydanym w USA i w Szwajcarii w 1938 roku20. Dokonało się to jednak w przewrotny sposób: pisarz dostrzegł w Hitlerze… brata. Ten łobuz to katastrofa; co nie stanowi powodu, by nie wzbudzał zainteresowania jako los i charakter – napisał Mann. Deklaracja pokrewieństwa – dosyć fatalnego – posłużyła pisarzowi do ostrego skontrastowania własnej postawy twórczej z postawą zeszmaconego artysty, jakim w jego przekonaniu jawił się Hitler.
Zwracając uwagę na socjologiczne i psychologiczne aspekty osobowości autora Mein Kampf, Mann wspomniał między innymi o takich cechach jak: nienasycenie popędu kompensacji i samogloryfikacji, niepokój, brak samozadowolenia, zapominanie sukcesów, ich szybkie zużywanie się dla samoświadomości, pustka i nuda, poczucie nicości, gdy tylko nie można niczego zdziałać, każąc światu powstrzymywać oddech, bezcenny przymus konieczności ustawicznego potwierdzania samego siebie…21
Niezależnie od tego, na ile rozważania niemieckiego noblisty o naturze i charakterze przywódcy Trzeciej Rzeszy odpowiadały prawdzie, jedna kwestia nie ulegała wątpliwości. Pisarz, poznawszy treść Mein Kampf i wynikającą z niej praktykę, stał się zdecydowanym i konsekwentnym wrogiem rządów narodowosocjalistycznych w Niemczech. Działając na emigracji, najpierw we Francji, potem w USA, uprawiał aktywnie publicystykę antynazistowską, a w okresie drugiej wojny światowej kierował ponadto do rodaków drogą radiową wezwania do przeciwstawiania się narodowemu socjalizmowi22.
Dłuższą dygresję na temat bezkompromisowej postawy wybitnego twórcy dało by się jeszcze uzupełnić innymi świadectwami z niemieckiego życia kulturalnego. Znaleźć można wśród nich zdania pochlebne o Mein Kampf w rodzaju wypowiedzi laureata literackiej Nagrody Nobla z 1912 roku, Gerharta Hauptmanna, a także czołowego nazisty wśród niemieckich literatów Hannsa Johsta. Ten drugi jeszcze w 1940 roku pisał z emfazą: Jedna książka i jakie oddziaływanie! Co może [zdziałać] przeciwko niej siła wybuchu najbardziej niszczycielskiego granatu? Książka napisana, wysłana, przeczytana, właściwie zrozumiana – świat zyskał inne oblicze! W początkach lat trzydziestych XX wieku pojawiały się jeszcze w sporej liczbie opinie krytyczne, jak choćby Arnolda Zweiga, że Mein Kampf zawiera Tekst umysłowo chorego, opętanego propagandysty i marnego autodydaktyka, albo Liona Feuchtwangera, iż W 164 000 wierszy książki Hitlera dokonano 164 000 zamachów na niemiecką gramatykę i stylistykę23.
Wszystko to nie może jednak podważyć generalnej tezy, że zawartość Mein Kampf nie spotkała się ze zdecydowanym i gremialnym odporem niemieckich środowisk opiniotwórczych, uwzględniając tu również przedstawicieli elity władzy Republiki Weimarskiej. Panowało poczucie niedowierzania i dystansu. Nawet uderzając w tony krytyczne, często tłumaczono, że jeśli w tekście Mein Kampf pojawiły się sformułowania dosadne i daleko idące, to były one efektem wybujałej wyobraźni autora i stanowiły rezultat rozdrażnienia, wywołanego przymusowym pobytem w twierdzy Landsberg.
Hitler, zapewne cokolwiek żałując otwartości zademonstrowanej na kartach swojej książki, wykonywał pewne gesty, mające na celu złagodzenie wymowy niektórych sformułowań. Dotyczyło to zwłaszcza wizerunku Francji jako śmiertelnego wroga. W drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku pojawiły się podejmowane przez propagandę zagraniczną Trzeciej Rzeszy próby wyjaśnień, z których jakoby wynikało, że Führer nie ma wrogich zamiarów wobec zachodniego sąsiada Niemiec. Słowa zapisane w połowie lat dwudziestych XX wieku w Mein Kampf miały natomiast odzwierciedlać ówczesny stan wzburzenia przywódcy narodowych socjalistów, spowodowany nieprzyjazną polityką francuską w czasie podejmowania decyzji wersalskich, w szczególności zaś okupacją Zagłębia Ruhry w latach 1923–1925. Hitler zresztą nie musiał się specjalnie tłumaczyć ani przed 1933 rokiem, ani tym bardziej po objęciu urzędu wodza i kanclerza Rzeszy.
Treści zawarte w Mein Kampf budziły też zwykłą ciekawość w rodzaju: co też Führer uczyni w praktyce ze swoimi planami, zwłaszcza w odniesieniu do dramatycznego kryzysu ekonomicznego przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, który na dobrą sprawę utorował mu drogę do władzy? Czy jego polityka będzie równie radykalna jak zapisy w Mein Kampf? Jeśli nawet tak, to czy uda się go okiełznać politycznemu establishmentowi, który był tego bardziej niż pewien? Jednym z przykładów w tym względzie może być obszerny, stustronicowy raport policji pruskiej z 1930 roku. Stwierdzono w nim w sposób niebudzący wątpliwości, że w wielu fragmentach Mein Kampf zawiera sugestie dotyczące zwalczania republikańskiego państwa w sposób gwałtowny. Autor raportu przychodził jednak nad tym bezrefleksyjnie do porządku, nie proponując żadnego pomysłu, co z tym fantem zrobić24. Większość oficjalnych komentatorów zajmowała zwykle postawę defensywną: książka Hitlera to w zasadzie biografia, a nie program, ma bardziej charakter anegdotyczny aniżeli polityczny, składa się z różnych szczegółów, brakuje jej wizji. Nic bardziej błędnego… Wiele wskazuje na to, że zgodnie z trafną konstatacją jednego z historyków francuskich (Vitkine) enuncjacje zawarte w książce Hitlera raczej oślepiły, aniżeli oświeciły współczesnych.
Tysiące egzemplarzy Mein Kampf, wprowadzane na rynek księgarski przy hałaśliwym akompaniamencie propagandy, spowodowały jednak oswojenie się Niemców z najbardziej bulwersującymi zapowiedziami, tym bardziej że wiele z nich przetaczało się przez opinię publiczną w Niemczech już od dziesiątków lat za sprawą skrajnych ruchów nacjonalistycznych i rasistowskich. Wracając do postawionego już wcześniej pytania o to, czy Niemcy czytali Mein Kampf, czy też nie, można więc stwierdzić z dużą dozą pewności, że nie mogli oni nie czytać tej książki25. Przemawiają za tym nie tylko przytoczone powyżej okoliczności, ale również fakt, że trzeba było znać wynurzenia człowieka, któremu udało się w sposób spektakularny dojść do władzy, a potem odnosić sukcesy w polityce wewnętrznej i zagranicznej.
Druk kolejnych nakładów Mein Kampf podczas drugiej wojny światowej trwał dalej w najlepsze. Donoszono o niezmiennie wysokim zainteresowaniu mieszkańców Rzeszy książką Führera26. Kierownictwo Służby Bezpieczeństwa SS, odpowiedzialne za badanie nastrojów społecznych sygnalizowało jednak, że treści zawarte w tej książce padały ofiarą niecnej dywersji ze strony wroga. Ulotki kolportowane przez Anglików zawierały tak dobrane cytaty z Mein Kampf, że ich sens zupełnie nie pokrywał się z intencjami autora27.
Gdy Trzecia Rzesza upadła i wraz z nią legł w gruzach mit wodza jako męża opatrznościowego, do dobrego tonu w Niemczech należało dystansowanie się od niedawnej przeszłości i podkreślanie, że normalni ludzie nie mogli przecież znać, a tym bardziej brać na serio szalonych pomysłów więźnia z twierdzy Landsberg. Postać Hitlera uległa nie tylko demitologizacji, ale również mistyfikacji i demonizacji. To przecież był diabeł wcielony, a skoro tak, to nie czytało się tego, co napisał, a już na pewno nie traktowało się tego poważnie. Tego rodzaju pogląd składał się na strategię usprawiedliwiania, która znalazła odzew w powojennych Niemczech, zachowując tam przez wiele lat trwałość i wysoki poziom aprobaty społecznej28. Obecnie nikt z poważnych badaczy i reprezentantów opinii publicznej w zjednoczonych Niemczech nie obstaje przy słuszności tego rodzaju poglądu i tego rodzaju strategii. Wskazuje się, że co najmniej jedna piąta międzywojennej populacji Niemców, a więc kilkanaście milionów ludzi, czytało i znało Mein Kampf, przynajmniej w zarysie albo w wybranych fragmentach29. Nie było przy tym dominującej świadomości, że obcuje się z wyznaniami szaleńca w dodatku posługującego się nieporadną niemczyzną. Przeciwnie – w ogromnej większości podchodzono do tego tekstu z uwagą, a nawet z odpowiednim respektem. W końcu chodziło przecież o pierwszą osobę w państwie, o człowieka, który obiecał Niemcom odzyskanie wolności i godności, dobrobyt, poszerzenie przestrzeni życiowej, realizację wizji tysiącletniej Rzeszy. Doprawdy niewiele brakowało, aby ta wizja znalazła całkowite i nieodwołalne spełnienie.
Równolegle do wydań krajowych rozwijał się druk edycji obcojęzycznych. Sukcesywnie pojawiały się w wielu krajach tłumaczenia Mein Kampf, początkowo w wersji ocenzurowanej, bo tego wymagało macierzyste wydawnictwo Franz Eher Verlag. Uszczuplenia tekstu dotyczyły przede wszystkim polityki zagranicznej, w tym zwłaszcza postrzegania Francji, w niewielkim stopniu problematyki rasy czy też eugeniki. Z czasem ukazywały się edycje pełne, w których rzadko kiedy znalazło się miejsce na elementy aparatu krytycznego, a więc rozbudowany wstęp i przypisy korygujące błędy względnie objaśniające kontekst wydarzeń. Działalność translacyjna, odnosząca się do kilkudziesięciu języków świata, trwa zresztą po dziś dzień. I aktualne pozostaje pytanie, ilu było poza granicami Niemiec milczących, a ilu głośnych świadków straszliwego fenomenu Mein Kampf, albo inaczej pytanie formułując: kto i jak reagował na treści zawarte w książce Hitlera? Nie ma miarodajnych, pełnych danych dotyczących skali sprzedaży i czytelnictwa obcojęzycznych wersji Mein Kampf w okresie międzywojennym i w latach drugiej wojny światowej. Można jednak domniemywać, że były to wielkości rzędu dziesiątków tysięcy, a może nawet setek tysięcy egzemplarzy. Nabywali i czytali książkę Hitlera nie tylko zwykli obywatele, lecz także osoby odgrywające ważną rolę w życiu publicznym swoich krajów. Tak było, przykładowo biorąc, z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem30, Davidem Ben Gurionem31 politykiem żydowskim, późniejszym premierem Izraela, Eugenio Pacellim, nuncjuszem apostolskim w Niemczech, późniejszym papieżem Kościoła rzymskokatolickiego32. Operując uogólnieniem i zachowując stosowne proporcje, można skonstatować, że za granicą powtarzała się sytuacja znana z Niemiec. Podstawową reakcją opinii publicznych różnych krajów łącznie z elitami intelektualnymi i politycznymi stało się przyjęcie postawy niebywałego i nieustannego lekceważenia zawartości Mein Kampf, połączone z próbami tłumaczenia wszystkiego przez pryzmat doświadczeń Hitlera sprzed lat. Mało komu przychodziła do głowy myśl, że zapisy w jego książce o śmiertelnym niebezpieczeństwie grożącym rasie nordyckiej ze strony Żydów, o planie zdobywania przestrzeni życiowej na wschodzie czy też o przekształceniu systemu demokratycznego Republiki Weimarskiej w totalitarny system państwa volkistowskiego stanowią scenariusz, który niebawem zacznie być realizowany. Znowu było wielu świadków, zarówno milczących jak i głośnych, na czele ze sławetnymi realizatorami polityki appeasementu w rodzaju premiera Wielkiej Brytanii – Neville’a Chamberlaina i Francji – Eduarda Daladiera. Nie opuszczała ich myśl, że uda się okiełznać Hitlera i nakłonić go do cywilizowanej współpracy, choćby za cenę znacznych ustępstw. Głosów ostrzegających i wskazujących na to, że Mein Kampf oddaje przecież w wierny sposób założenia i cele narodowego socjalizmu, które krok po kroku są i będą realizowane, było raczej niewiele, a jeśli już, to nie miały odpowiedniej siły przebicia.
Wśród różnych świadectw, pokazujących ówczesne podejście do straszliwego fenomenu Mein Kampf, zwraca uwagę pewną oryginalnością pogląd znanego brytyjskiego pisarza politycznego George’a Orwella33. Z niejaką przewrotnością zwrócił on uwagę, że Hitler posiada niewątpliwie przyciągającą osobowość, którą wyczuwa się nawet w niezdarnym stylu, w jakim została napisana Mein Kampf. Wódz Trzeciej Rzeszy miał, zdaniem pisarza, obnażyć zakłamanie hedonistycznej postawy wobec życia, propagowane zarówno przez socjalizm, jak i kapitalizm aczkolwiek z większą niechęcią. Niemal cała myśl zachodnia od ostatniej wojny, a z pewnością cała „postępowa” myśl, zauważył Orwell, założyła milcząco, że istoty ludzkie nie pragną niczego poza bezczynnością, bezpieczeństwem i unikaniem bólu. Tymczasem Hitler wie, że istota ludzka nie tylko chce komfortu, bezpieczeństwa, krótkiego czasu pracy, higieny, kontroli urodzeń i, ogólnie biorąc, zdrowego rozsądku. Ludzie chcą również, przynajmniej od czasu do czasu, walki i własnego poświęcenia, nie mówiąc już o werblach, flagach i paradach lojalności. Wygląda więc na to, że nazizm i faszyzm, a nawet zmilitaryzowany socjalizm Stalina są daleko rozsądniejsze psychologicznie niż jakakolwiek hedonistyczna koncepcja życia. Zamiast hasła: oferujemy wam „dobre czasy”, Hitler powiada: oferuję wam walkę, niebezpieczeństwo i śmierć – i cały naród pada mu do stóp… Zapewne, przewidywał pisarz, za jakiś czas ludzie oprzytomnieją, tak jak to stało się z końcem ostatniej wojny. Teraz jednak, walcząc z tym człowiekiem, nie powinniśmy nie doceniać jego emocjonalnego powabu34.
W tym momencie nie sposób nie wspomnieć o innym obywatelu imperium brytyjskiego, Walijczyku Garethcie Jonesie35. Jest to tym bardziej uzasadnione, że według wszelkich znaków Orwell posłużył się całkiem rozmyślnie nazwiskiem Jonesa. W powieści Folwark zwierzęcy z 1945 roku, będącej alegorycznym opisem stalinizmu, tak został nazwany właściciel folwarku, którego wypędziły zwierzęta, zaprowadzające totalitarną dyktaturę36.
Gareth Jones był jednym z dwóch zagranicznych dziennikarzy (drugi to Sefton Delmer z brytyjskiej gazety „Daily Mail”), którzy towarzyszyli w lutym 1933 roku na pokładzie samolotu Adolfowi Hitlerowi już jako kanclerzowi Rzeszy w podróży z Berlina do Frankfurtu nad Menem. Jones był świadkiem przedwyborczego wiecu NSDAP w tym mieście, następnie zjadł kolację z Josephem Goebbelsem, od połowy marca 1933 roku ministrem oświecenia narodowego i propagandy Rzeszy. Walijski dziennikarz, któremu świetnie się z Goebbelsem rozmawiało, zapisał w swoich notatkach, że konwersacja zeszła między innymi na temat Polski. Nazistowski prominent miał zapowiedzieć odzyskanie korytarza pomorskiego, wyrażając przy tym nadzieję, że Polska wreszcie zda sobie sprawę z tego, że lepiej będzie dla niej, jeśli nam go odda. Celem długofalowym Rzeszy będzie marsz na wschód. Goebbels uspokajał przy tym walijskiego dziennikarza: Nasza ekspansja wcale nie musi oznaczać konfliktu z Rosją. Poszkodowaną będzie Polska37.
Jones znalazł się na terenie Niemiec trzykrotnie w latach 1933–1934. Każda z tych wizyt owocowała serią artykułów w gazecie „The Western Mail & South of Wales News”. Autor starał się na ogół rzeczowo i beznamiętnie opisywać to, co widział. Można było też odnieść wrażenie, że Jones do pewnego stopnia uległ fascynacji ruchem narodowosocjalistycznym, np. w odniesieniu do programu zwalczania astronomicznego bezrobocia38. Z biegiem czasu jedna stawał się coraz bardziej krytyczny. Pomagała mu w tym uważna lektura Mein Kampf.
Jedną z kwestii, która zajęła go szczególnie, była kampania przeciw Żydom. Wydała mu się ona tak średniowieczna, że postanowił zajrzeć do biblii ruchu narodowosocjalistycznego. Jones przecierał oczy ze zdumienia, kiedy przyszło mu przeczytać, co autor Mein Kampf sądził o roli Żydów w Wielkiej Brytanii: Żyd jest niemalże nieograniczonym dyktatorem za sprawą przebiegłych metod kontrolowania opinii publicznej! Według Hitlera, zapisał dziennikarz, to nie Brytyjczycy, ale właśnie Żydzi zapragnęli destrukcji Niemiec w latach 1914–1918. To Żydzi, jak wynikało zdaniem Jonesa z tekstu Mein Kampf, kierują się iście makiawelistycznymi intencjami, z jednej strony dążą do triumfu parlamentaryzmu, z drugiej pragną przejąć dominację nad światem, rozprzestrzeniając bolszewizm39.
Kierując teraz wzrok na wschód Europy, należy zauważyć, że gremia kierownicze ZSRR nie poświęcały aż do 1930 roku szczególnej uwagi narodowemu socjalizmowi, a co za tym idzie, również Mein Kampf40. Sytuacja zmieniła się po wyborach do Reichstagu, kiedy NSDAP stała się drugą siłą polityczną w parlamencie niemieckim. W prasie radzieckiej zaczęły ukazywać się artykuły o ruchu narodowosocjalistycznym, ale o książce Hitlera ciągle nie było wzmianki. Bez porównania większe zainteresowanie budziła napięta sytuacja w niemieckim ruchu robotniczym, w szczególności zdradziecka jakoby rola socjaldemokracji jako podstawowego narzędzia faszyzacji kraju.
Zwrot dokonał się w połowie 1932 roku, a motorem zmiany okazała się nie oficjalna propaganda ZSRR, lecz Międzynarodówka Komunistyczna. W jej organie „Internationale Pressekorrespondenz”, ukazującym się w latach 1921–1939 w ośmiu językach, pojawiło się w maju 1932 roku kilka artykułów o polityce zagranicznej narodowego socjalizmu, NSDAP i samym Hitlerze. Wywody zilustrowano licznymi cytatami z Mein Kampf, autorami artykułów byli niemieccy komuniści z Theodorem Neubauerem na czele41.
Rosnąca obecność narodowego socjalizmu w życiu politycznym Niemiec, a zwłaszcza agresywnie demonstrowane przez ten ruch tendencje antyradzieckie i antykomunistyczne doprowadziły wreszcie do wydania w ZSRR rosyjskojęzycznej pełnej edycji Mein Kampf. Zadania tego podjął się doświadczony działacz partii bolszewickiej Grigorij Zinowjew42. Był on już wtedy w bardzo trudnej sytuacji osobistej. Miał zapewne nadzieję, że wykonanie tego dzieła pozwoli mu powrócić do łask Stalina43. Mein Kampf jako Моя борьба ukazała się drukiem najprawdopodobniej jesienią 1933 roku w nakładzie kilkudziesięciu egzemplarzy i z zastrzeżeniem do użytku służbowego. Książka znalazła się niewątpliwie w rękach czołowych przedstawicieli władz ZSRR łącznie ze Stalinem, ale na ten temat brak bliższych danych44. Warto zauważyć, że Zinowjew nie tylko, i to z dużym trudem45, przebrnął przez tłumaczenie, ale także poświęcił książce Hitlera osiemdziesięciostronicowe, szczegółowe studium46. Scharakteryzował wstępnie Mein Kampf jako „książkę książek” niemieckich faszystów. Cała ogromna, finansowana przez wielkich kapitalistów, literatura niemieckich faszystów, którą zalali oni w ubiegłych latach Niemcy, wspiera się na tej książce. Do 1933 [roku] cała faszystowska literatura była prostym streszczeniem, przetłumaczeniem tej „Ewangelii”, tej „Biblii” ruchu Hitlera na język potoczny”47. Analiza Zinowjewa, dokonana w typowej dla ruchu komunistycznego manierze stylistycznej, dotyczyła różnych aspektów książki Hitlera. W szczególnym jednak zakresie odnosiła się do tych fragmentów, które zawierały zapowiedź ekspansji na wschód, uzyskania przestrzeni życiowej kosztem Rosji.
W podsumowaniu swojego studium czołowy, choć już zmarginalizowany bolszewik stwierdził: Mein Kampf jest podstawową książką tej epoki, którą przygotowuje w Niemczech reżim faszystowski. Książka jest niedorzeczna, głupia, złośliwa, pełna antysemickich haseł i każdy wiersz w tej książce trąci nienawiścią do klasy robotniczej. Jednakże jest to dokument epoki w tym sensie, że odsłania w szczególnie jaskrawej i otwartej formie społeczno-polityczne «dążenia» chylącego się do upadku przegniłego kapitalizmu, który w przededniu swojej całkowitej katastrofy sięga do rabunkowych, faszystowskich środków. […] Tym ważniejsze jest dla czytelników Związku Radzieckiego, aby zapoznać się z tą główną księgą przywódcy niemieckich faszystów. Jest rzeczą konieczną poznać możliwie dobrze wroga, aby go możliwie skutecznie pokonać48.
Zinowjew zniknął ostatecznie z radzieckiego życia publicznego, ale po cytaty z jego tłumaczenia Mein Kampf sięgali od 1934 roku coraz częściej politycy i publicyści ZSRR oraz funkcjonariusze Międzynarodówki Komunistycznej. Między innymi tak było na forum XVII Zjazdu WKP(b) w styczniu 1934 roku, a także podczas VII Światowego Kongresu Międzynarodówki Komunistycznej w lipcu i sierpniu 1935 roku Książki i artykuły, które ukazywały się w Związku Radzieckim w drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku, zawierały dużą dawkę odpowiednio interpretowanych informacji o przywódcy Trzeciej Rzeszy i jego sztandarowej publikacji49.
Należy jeszcze zauważyć, że drugą obok Zinowjewa czołową postacią w aparacie władzy ZSRR, która miała do czynienia z tekstem Mein Kampf, był Karol Radek50. Bolszewik o barwnym i tragicznym życiorysie pełnił na początku lat trzydziestych XX wieku między innymi funkcję kierownika Biura Informacji Międzynarodowej w ramach Wydziału Zagranicznego WKP(b). W tym charakterze, działając jako doradca do spraw międzynarodowych Józefa Stalina, sporządzał ekspertyzy, w tym zwłaszcza dotyczące dalszego kształtowania się stosunków radziecko-niemieckich. Jeden z takich dokumentów z 11 kwietnia 1933 roku, sygnowany przez Radka, zawierał analizę programu polityki zagranicznej Adolfa Hitlera opartą bez wątpienia na znajomości Mein Kampf51.
Radek władał biegle językiem niemieckim, więc nie musiał korzystać z tłumaczeń. Z konkluzji kwietniowego dokumentu miało wynikać, że urzędujący od kilku miesięcy nowy kanclerz Rzeszy zawarł w Mein Kampf poglądy, które wykluczały możliwość powrotu do polityki „rapalleńskiej”, a więc obopólnie korzystnych stosunków radziecko-niemieckich po podpisaniu w kwietniu 1922 roku umowy we włoskim kurorcie Rapallo, potwierdzonej i prolongowanej przez traktat berliński w kwietniu 1926 roku. Książka Hitlera, odpowiednio zaprezentowana przez stalinowskiego doradcę, odegrała więc istotną rolę z punktu widzenia kształtu polityki zagranicznej ZSRR w latach trzydziestych XX wieku. Niewiele na tym zyskał sam Karol Radek. Podobnie jak Grigorij Zinowjew padł wkrótce ofiarą „wielkiego terroru”.
Z jednej z wielu biografii Stalina wiadomo ponadto, że radziecki dyktator zabrał się do gruntownej lektury Mein Kampf latem 1939 roku, na krótko przed podpisaniem paktu Ribbentrop-Mołotow52. Najwyraźniej albo zlekceważył, albo przeoczył wtedy zagrożenie, o którym propaganda radziecka głośno rozprawiała kilka lat wcześniej.
Po wejściu w życie porozumienia radziecko-niemieckiego z sierpnia 1939 roku, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęły z mass mediów ZSRR wszelkie wzmianki o ekspansjonistycznych zapędach przywódcy Trzeciej Rzeszy. Równie szybko i ze wzmożoną siłą pojawiły się na nowo od czerwca 1941 roku, po napaści wojsk niemieckich na niedawnego sojusznika. Książka Hitlera nie znalazła się w publicznym obiegu w Związku Radzieckim aż do końca istnienia tego państwa. W Federacji Rosyjskiej Mein Kampf pozostaje na indeksie, choć w obiegu nieoficjalnym znajduje się tłumaczenie, pozbawione jednakowoż aparatu krytycznego.
Podobnie rzecz miała się w międzywojennej Polsce. W okresie polsko-niemieckich napięć za czasów Republiki Weimarskiej nie było mowy o dozwolonej cyrkulacji Mein Kampf na terenie Rzeczypospolitej, choć z pewnością do egzemplarzy oryginału znajdowała dostęp mniejszość niemiecka. We wrześniu 1933 roku, a więc w kilka miesięcy po objęciu funkcji kanclerza Niemiec przez Hitlera, sąd grodzki w Katowicach wydał orzeczenie o konfiskacie Mein Kampf, powołując się na artykuł 182 kodeksu karnego, penalizujący przestępstwo zniewagi narodu polskiego. Bezpośrednim powodem orzeczenia miał być konkretny fragment w książce, mówiący o tym, że germanizacja polskiego elementu przez jego czyste zniemczenie doprowadziłaby do fatalnego efektu: obcy rasowo naród, wyrażający w języku niemieckim swoje obce myśli, kompromitowałby swoją własną niepełnowartościowością wielkość i godność naszej własnej narodowości.
W styczniu 1935 roku, w rok po podpisaniu polsko-niemieckiej deklaracji o wyrzeczeniu się siły w stosunkach wzajemnych, w okresie wyraźnego ocieplenia obustronnych stosunków, ambasador niemiecki w Polsce Hans Adolf von Moltke, przekazał w raporcie do centrali berlińskiej wiadomość, że postanowienie sądowe w sprawie Mein Kampf zostało uchylone. Mimo to kolportaż tej książki na terenie Polski natrafiał na duże trudności, zwłaszcza w województwach zachodnich i północnych. Tak samo było z możliwością translacji. Kilku polskich tłumaczy ubiegało się o to zarówno u władz niemieckich, jak i w oficynie Franz Eher Verlag. Między innymi o taką zgodę starała się korespondentka konserwatywnego dziennika „Kurier Warszawski”, Maria Męcińska. Dziennikarka wskazała nawet polskie wydawnictwo gotowe do edycji tłumaczenia Mein Kampf. Chodziło o znaną oficynę Gebethnera i Wolffa; Męcińska zachęcająco sugerowała, że chodzi o wydawnictwo chrześcijańskie o pochodzeniu niemieckim. Wstępnie zaaprobował pomysł niemiecki MSZ, ale z niewyjaśnionych dotąd powodów do druku tłumaczenia jednak nie doszło. Zapewne główną przeszkodą było znane stanowisko Franz Eher Verlag, narzucające jednostronnie obowiązek okrojenia tekstu.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. A. Hitler, Mein Kampf. Moja walka. Edycja krytyczna, tłum. i oprac. naukowe E.C. Król, Warszawa 2020, s. 808. [wróć]
2. Szerzej: s. 56–60 niniejszej publikacji. [wróć]
3. A. Hitler, Mein Kampf…, s. 449. [wróć]
4. Tamże, s. 460. [wróć]
5. Szerzej o tym: E.C. Król, Hitler i jego walka, [w:] A. Hitler, Mein Kampf…, s. 23–24. [wróć]
6. Dane wg: A. Vitkine, Mein Kampf. Biografia książki, Warszawa 2013, s. 46. [wróć]
7. Tamże, s. 47. [wróć]
8. O. Plöckinger, Geschichte eines Buches. Adolf Hitlers Mein Kampf 1922–1945, München 2006, s. 185. [wróć]
9. Tamże, s. 167–196. Także: Das grosse Lexikon des Dritten Reiches, herausgegeben von Ch. Zentner und F. Bedürftig, München 1985, s. 380. [wróć]
10. Trzeba jednak zauważyć, że w Trzeciej Rzeszy prowadzono badanie stanu nastrojów społecznych metodami policyjnej inwigilacji. Zakładano przy tym wierne odtworzenie opinii, aby władze znały prawdę o rzeczywistości. Badaniem nastrojów zajmowały się struktury Służby Bezpieczeństwa SS, w efekcie tych badań powstała w latach 1937–1944 obfita dokumentacja, której uogólnieniem były wydawane periodycznie, na ogół dwa razy w tygodniu, tajne Meldunki z Rzeszy. Powielano je w nakładzie kilkudziesięciu egzemplarzy, docierały do przedstawicieli najwyższych władz państwa. Niezależnie od wszystkich zastrzeżeń dotyczących autorstwa i metody gromadzenia danych historycy na ogół przyznają Meldunkom z Rzeszy SD sporą wartość poznawczą. Zachowały się one niemal w całości, ale wśród nich nie ma jednak żadnego zapisu, dotyczącego opinii społecznych na temat Mein Kampf. Szerzej na ten temat: E.C. Król, Propaganda i indoktrynacja narodowego socjalizmu w Niemczech 1919–1945. Studium organizacji, treści, metod i technik masowego oddziaływania, Warszawa 1999, s. 14–16. Zdecydowana większość zachowanych Meldunków z Rzeszy została wydana drukiem: H. Boberach (Hrsg.), Meldungen aus dem Reich 1938–1945. Die geheimen Lageberichte des Sicherheitsdienstes der SS, Herrsching 1984, t. 1–17. [wróć]
11. Zob. m.in.: W. Maser, Hitlers Mein Kampf. Entstehung, Aufbau, Stil, Änderungen, Quellen, Quellenwert, München 1966; K. Lange, Hitlers unbeachtete Maximen. „Mein Kampf” und die Öffentlichkeit, Stuttgart 1968; R. Rosenbaum, Die Hitler-Debatte: auf der Suche nach dem Ursprung des Bösen, München 1999; B. Zehnpfennig, Adolf Hitler: „Mein Kampf”. Weltanschauung und Programm – Studienkommentar, München 2011. [wróć]
12. Większość opinii związanych z Kościołami rzymskokatolickim i protestanckim w Niemczech była zdecydowanie krytyczna. Przedstawił je obszernie O. Plöckinger (Hg.), Quellen und Dokumente zur Geschichte von „Mein Kampf” 1924–1945, Stuttgart 2016. Tam m.in., s. 394–422, fragmenty eseju z 1931 roku Alfonsa Wilda, Hitler und das Christentum (Hitler i chrześcijaństwo), w którym autor podkreślił, że światopoglądem Hitlera nie jest chrześcijaństwo, ale ideologia rasy, ideologia, która nie głosi pokoju i sprawiedliwości, lecz przemoc i nienawiść. Co się tyczy reakcji społeczności żydowskiej na zawartość Mein Kampf, to były one nieliczne i powściągliwe. Uwaga gazet i publikacji żydowskich skupiała się głównie na codziennych ekscesach antyżydowskich członków NSDAP i jej bojówek. Wiele osób wybierało się w latach trzydziestych XX wieku na emigrację, gdyż i bez czytania tej książki zdawały sobie sprawę z nastawienia nazizmu do Żydów. Ci Żydzi, którzy zawartość książki Hitlera poznali i zrozumieli jej sens, na ogół jednak nie byli w stanie go przyjąć, gdyż wydawał się on im wprost niewyobrażalny. Gdy w obliczu nasilających się prześladowań przychodziła wreszcie trzeźwa refleksja, było już często za późno, aby pojąć, że Mein Kampf niosła zapowiedź zagłady… Zob. na ten temat A. Vitkine, Mein Kampf…, s. 54–55. [wróć]
13. Np. opinia Ottona Strassera, że Mein Kampf to konglomerat „źle przetrawionych lektur politycznych”. O. Strasser, Hitler und ich, Konstanz 1948, s. 94. Także H. Rauschning, Die Revolution des Nihilismus. Kulisse und Wirklichkeit im Dritten Reich, Zürich–New York 1938, s. 56, tam dyskusyjna teza o Hitlerze jako polityku oportunistycznym, budującym w Mein Kampf wizerunek ruchu w ogóle, pozbawionego cech doktryny czy też światopoglądu. [wróć]
14. Tego rodzaju głosy przywołał O. Plöckinger, Geschichte eines Buches…, s. 225–227, 228–240. Znalazł się tam m.in. tekst Hellmutha von Gerlacha (1866–1935), publicysty o orientacji lewicowo-liberalnej, zamieszczony na łamach „Die Weltbühne”, 14 czerwca 1932 roku, s. 875. Po zaprezentowaniu głównych tez Mein Kampf von Gerlach wyraził wątpliwość, czy autor ma wszystkie klepki w porządku. Na obszarze kultury uwagę zwracał John Heartfield (właśc. Helmut Herzfeld, 1891–1968), komunizujący malarz, grafik, twórca i miarodajny przedstawiciel politycznego fotomontażu. Wiele jego prac, niezwykle krytycznych wobec narodowego socjalizmu, czerpało inspirację z książki Hitlera. [wróć]
15. Zob. H. Kurzke, Politische Essaystik, [w:] H. Koopmann (Hg.), Thomas Mann – Handbuch, Frankfurt/M. 2005, s. 703. [wróć]
16. Wydanie polskie: T. Mann, Moje czasy. Eseje, wybór i wstęp H. Orłowski, Poznań 2002, s. 230–239. W tym zbiorze szkic nosi tytuł: Mowa na rzecz Niemiec. [wróć]
17. Tamże, s. 238. [wróć]
18. Tamże, s. 244. [wróć]
19. T. Mann pokusił się o ciekawe proroctwo, pisząc: „U kresu polityki Stresemanna stała i stoi pokojowa rewizja traktatu wersalskiego połączona ze świadomą akceptacją Francji i niemiecko-francuskim sojuszem jako fundamentem pokojowego ładu Europy”, tamże, s. 247. [wróć]
20. Wydanie polskie: T. Mann, Moje czasy…, s. 381–387. Zob. też na ten temat: T. Temming, „Bruder Hitler”? Zur Bedeutung des politischen Thomas Mann. Essays und Reden aus dem Exil, Berlin 2008, passim. [wróć]
21. T. Mann, Moje czasy…, s. 384. [wróć]
22. Pisarz osiadł na stałe w Los Angeles i w latach 1940–1945 nagrywał osobiście komentarze, które były rejestrowane na płytach, wysyłanych drogą lotniczą do Nowego Jorku. Stamtąd za pośrednictwem telefonu kierowano je do sekcji niemieckiej BBC w Londynie, skąd na falach radiowych płynęły do Niemiec w mniej więcej miesięcznych odstępach. Wydanie polskie: T. Mann, Niemieccy słuchacze! Przemówienia radiowe z lat 1940–1945, Wrocław 2018. [wróć]
23. Te i inne cytaty wg: G. Scholdt, Autoren über Hitler. Deutschsprachige Schriftsteller und ihr Bild vom „Führer” 1919–1945, Bonn 1993, s. 356–370. [wróć]
24. Fragmenty raportu: O. Plöckinger, Geschichte eines Buches…, s. 217. [wróć]
25. W literaturze przedmiotu można znaleźć również pogląd przeciwny. Np. K. Lange, Hitlers…, s. 10, 144–147, na podstawie szczegółowych badań doszedł do wniosku, że Mein Kampf nie czytali nawet najbliżsi współpracownicy Hitlera. Historyk zapytał, jak zatem mogli to robić szeregowi członkowie ruchu nazistowskiego, nie wspominając już o rzeszy bezpartyjnych. [wróć]
26. Zob. meldunki nr 140 z 11 listopada 1940 roku, nr 156 z 23 stycznia 1941 roku, nr 262 z 23 lutego 1942 roku, [w:] Meldungen aus dem Reich…, t. 5, s. 1753; t. 6, s. 1928; t. 9, s. 3353–3354. [wróć]
27. Zob. meldunki nr 27 z 11 grudnia 1939 roku, nr 29 z 15 grudnia 1939 roku, nr 77 z 15 kwietnia 1940 roku, [w:] Meldungen aus dem Reich…, t. 3, s. 554, 573; t. 4, s. 995. [wróć]
28. Zob. O. Plöckinger, Geschichte eines Buches…, s. 37. [wróć]
29. Taki szacunek liczbowy znalazł się w komentarzu do filmu dokumentalnego Mein Kampf. Das gefährliche Buch, reż. M. Oldenburg, Niemcy 2015. Pokrywa się to z wynikami dwóch badań ankietowych, które amerykańskie władze okupacyjne przeprowadziły na terenie Niemiec w latach 1946 i 1947. Można te dane uznać nawet za zaniżone, gdyż w ówczesnej sytuacji mieszkańcy Niemiec raczej niechętnie przyznawali się do lektury Mein Kampf. Zob. też: portal internetowy Axel Springer SE, Welt. Geschichte, Sechs Fakten zu „Mein Kampf”, die man kennen sollte, data publikacji: 8 stycznia 2016 roku https://www.welt.de/geschichte/zweiter-weltkrieg/article150742063/Sechs-Fakten-zu-Mein-Kampf-die-man-kennen-sollte.html [dostęp: 10.09.2021]. [wróć]
30. W. Churchill (1874–1965), brytyjski mąż stanu, premier Wielkiej Brytanii (1940–1945; 1951–55), miał czytać Mein Kampf we fragmentach już w latach dwudziestych XX wieku. Doradzał mu wtedy ambasador Wielkiej Brytanii w Niemczech w latach 1928–1933, Horace Rumbold (1869–1941). Dyplomata, znający doskonale język niemiecki, przestudiował książkę Hitlera w oryginale i nie miał wątpliwości, że to lektura o niebezpiecznej treści. Podobny pogląd reprezentował Robert Vansittart (1881–1957), w latach 1930–1938 stały podsekretarz stanu w brytyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, następnie odsunięty przez premiera Chamberlaina na mało znaczące stanowisko głównego doradcy rządu. Postawa Rumbolda i Vansittarta była charakterystyczna dla sporej grupy dyplomatów w różnych państwach, którzy często znacznie wyraźniej niż ich przełożeni widzieli niebezpieczeństwo wyzierające z kart książki Hitlera. Jednak to nie oni – niemi świadkowie fatalnego biegu wydarzeń – podejmowali kluczowe decyzje. Do oceny Mein Kampf Churchill powrócił po zakończeniu drugiej wojny światowej w swojej sześciotomowej publikacji The Second World War, wydanej w latach 1948–1953. W tomie pierwszym znalazło się następujące zdanie o książce Hitlera: To był nowy Koran wiary i wojny: napuszony, rozwlekły, niezgrabny, ale brzemienny swoim przesłaniem, New York 1986, s. 50. Autor nie zadał jednak pytania, dlaczego takie przesłanie zostało zlekceważone… [wróć]
31. D. Ben Gurion (1886–1973), żydowski i izraelski polityk, przywódca ruchu syjonistycznego, jeden z założycieli Izraela, pierwszy premier tego państwa w latach 1948–1954. Miał on przeczytać Mein Kampf w 1934 roku i po lekturze dojść do wniosku, że ta książka i cała polityka Hitlera stanowią zagrożenie dla narodu żydowskiego. Na ten temat: A. Vitkine, Mein Kampf…, s. 83. [wróć]
32. E. Pacelli (1876–1958), włoski duchowny, w latach 1939–1958 papież Pius XII. Dzięki wieloletniemu pobytowi w Niemczech (jako nuncjusz papieski w Bawarii w latach 1917–1925, a także w Republice Weimarskiej w latach 1920–1929) poznał dobrze ruch narodowosocjalistyczny, określając go już w 1924 roku jako „być może najbardziej niebezpieczną herezję naszego czasu”. Jako sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej doprowadził w 1933 roku do podpisania konkordatu z Niemcami. Na jego wniosek przystąpiono w 1934 roku do analizy zawartości Mein Kampf. Z opracowania, które powstało w 1935 roku, wynikała jednoznacznie dyskwalifikująca ocena; dokument ten znalazł się w: O. Plöckinger (Hg.), Schlüsseldokumente zur internationalen Rezeption von „Mein Kampf”, Stuttgart 2016, s. 83–161. Na tej podstawie watykańska Kongregacja Świętego Oficjum uznała książkę Hitlera za rasistowską, ale jej nie zakazała, jak to stało się z publikacją A. Rosenberga Mit XX wieku. Pius XII, podobnie jak jego poprzednik Pius XI, nie zdecydował się na jednoznaczne i całościowe potępienie narodowego socjalizmu. W Watykanie uznano, że mogłoby to jeszcze bardziej pogorszyć położenie niemieckich katolików, poza tym uznawano komunizm za znacznie większe od nazizmu niebezpieczeństwo, zagrażające Kościołowi i ludzkości. [wróć]
33. G. Orwell (właśc. Eric Arthur Blair, 1903–1950), brytyjski pisarz i publicysta, uczestnik hiszpańskiej wojny domowej po stronie republikanów, podczas drugiej wojny światowej redaktor BBC i korespondent wojenny we Francji w 1945 roku. Autor felietonów, esejów i recenzji, a także kilku powieści, z których dwie zdobyły międzynarodowy rozgłos: Folwark zwierzęcy i 1984. Dzieła te z gatunku political fiction, przekazują metaforyczny obraz totalitarnego państwa. [wróć]
34. G. Orwell, Review of Mein Kampf, „The New English Weekly”, 21 marca 1940 roku, wersja internetowa [dostęp: 12 stycznia 2019 roku]. Angielski pisarz pozwolił sobie na gryzącą ironię, pisząc, że Hitler ma w sobie coś głęboko pociągającego; wystarczy popatrzeć na jego zdjęcie zamieszczone w angielskim wydaniu Mein Kampf: To patetyczna, podobna do psiej mordy, twarz człowieka cierpiącego nie dające się tolerować krzywdy. W ten sposób odtwarza się na niezliczonych wizerunkach [postać] ukrzyżowanego Chrystusa i nie ma wątpliwości, że Hitler tak widzi samego siebie. [wróć]
35. G. Jones (1905–1935), brytyjski (walijski) dziennikarz i pisarz polityczny, w latach 1930–1933 doradca do spraw zagranicznych Davida Lloyda George’a, byłego premiera Wielkiej Brytanii. W tychże latach przedsięwziął trzy podróże do ZSRR, podczas trzeciej z nich (marzec 1933 roku) odbył pieszą wędrówkę po ukraińskich wsiach, obserwując zjawisko głodu na ogromną skalę. Jego relacje w prasie brytyjskiej, a następnie amerykańskiej zderzyły się z reportażami Waltera Duranty’ego (1884–1957), czołowego dziennikarza angloamerykańskiego, wieloletniego (1922–1936) korespondenta „New York Timesa” w Moskwie, który z rozmysłem bagatelizował rozmiary śmierci głodowej w ZSRR. W reakcji na doniesienia Jonesa władze radzieckie oskarżyły go o szpiegostwo i zakazały wjazdu na terytorium ZSRR. Po wizycie w ZSRR i w Niemczech Jones udał się do nowo powstałego państewka Mandżukuo, aby tam badać stan stosunków radziecko-japońskich. W niejasnych okolicznościach został porwany i zamordowany przez bandę; podejrzewa się udział w zbrodni NKWD. Na temat życia i śmierci G. Jonesa powstały dwie publikacje pióra jego siostrzenicy. Zob.: M. Colley, Gareth Jones: A Manchukuo Incident, Newark 2001; More Than a Grain of Truth: The Biography of Gareth Richard Vaughan Jones, Newark 2006. Walijski dziennikarz stał się również bohaterem filmu fabularnego A. Holland Obywatel Jones (Mr. Jones), Polska–Wielka Brytania–Ukraina 2019. [wróć]
36. O odzwierciedleniu losów G. Jonesa w Folwarku zwierzęcym G. Orwella zob. M. Wlekły, Gareth Jones. Człowiek, który wiedział za dużo, Kraków 2019, s. 266–273. [wróć]
37. Transkrypcja notatek G. Jonesa, [w:] https//www.garethjones.org/_2diary/goebbels.htm [dostęp: 20.12.2019 roku] J. Goebbels poświęcił temu spotkaniu w swoich Dziennikach niewielką notatkę: „Długa rozmowa z sekretarzem Lloyda George’a. Przyjechał studiować do Niemiec. Mądra główka. Opowiada straszne rzeczy o Rosji Radzieckiej”. Die Tagebücher von Joseph Goebbels, Im Auftrag des Instituts für Zeitgeschichte und mit Unterstützung des Staatlichen Archivdienstes Russlands, hrsg. von E. Fröhlich, cz. I, t. 2/III, München 2006, zapis z 24 lutego 1933 roku, s. 135. [wróć]
38. G. Jones, Workless Millions of Germany, „The Western Mail & South Wales”, February 21st. 1933, [w:] https//www.garethjones.org/german_articles/welshman_looks_at_europe_6.htm [dostęp: 20.12.2019]; How Germany tackles Unemployment, tamże… /welshman_looks_at_europe_7.htm [dostęp: 20.12.2019]. [wróć]
39. G. Jones, Campaign of Hatred Against The Jews, „The Western Mail & South Wales”, June 7th 1933, [w:] https//www.garethjones.org/german_articles/impressions [dostęp: 20.12.2019]. Autor nawiązywał niewątpliwie do A. Hitler, Mein Kampf…, s. 732–733. [wróć]
40. O. Plöckinger, Geschichte eines Buches…, s. 514–515. Autor wprawdzie przywołał informację podaną w marcu 2001 roku przez Szamila Sułtanowa, deputowanego do rosyjskiej Dumy o orientacji nacjonalistycznej, że Stalin zapoznał się z zawartością Mein Kampf już w 1928 roku, ale dodał, iż brakuje na to przekonujących dowodów. [wróć]
41. T. Neubauer (1890–1945), niemiecki polityk i publicysta, początkowo w Niemieckiej Partii Demokratycznej (DDP), następnie w Niezależnej Socjalistycznej Partii Niemiec (USPD), od 1920 roku w Komunistycznej Partii Niemiec (KPD), z której ramienia piastował w latach 1924–1933 mandat deputowanego do Reichstagu. Po dojściu Hitlera do władzy wielokrotnie osadzany w więzieniu i obozach koncentracyjnych, po zwolnieniu w 1939 roku związał się z komunistyczną konspiracją antynazistowską. Aresztowany w 1944 roku, został postawiony przed sądem, skazany na śmierć i stracony. [wróć]
42. G. Zinowjew (1883–1936), rosyjski socjaldemokrata i komunista o korzeniach żydowskich, czołowy działacz bolszewicki, w latach 1921–1926 członek Biura Politycznego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików (WKP(b)), w latach 1919–1926 przewodniczący Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej. Bliski współpracownik W. Lenina, został przez Stalina oskarżony o frakcyjność, stopniowo marginalizowany, w 1932 roku usunięty z WKP(b), zesłany do Kustanaju (północny Kazachstan), gdzie pracował nad przekładem Mein Kampf. W 1933 roku przywrócony w prawach członka partii, w 1934 roku ponownie usunięty z partii, aresztowany i skazany na 10 lat więzienia. W 1936 roku został znowu postawiony przed sądem w pierwszym pokazowym procesie moskiewskim przeciwko „terrorystycznemu, kontrrewolucyjnemu blokowi trockistowsko-zinowjewowskiemu”. Skazany na śmierć, stracony, w 1988 roku zrehabilitowany. [wróć]
43. Taki pogląd wyraził A. Watlin w artykule „Меін Кампф”. Что делать? Граніцы растерянності наукі перед экстремізмом, „Гефтер”, wydanie internetowe z 24 grudnia 2014 roku, http://gefter.ru/archive/13902 [dostęp: 15.07.2019]. [wróć]
44. Szerzej na ten temat: O. Plöckinger, Geschichte eines Buches…, s. 520–523. Autor ustalił, że egzemplarza tłumaczenia Mein Kampf, należącego do Stalina, nie ma w zasobie jego biblioteki, przekazanej do Rosyjskiego Archiwum Historii Społeczno-Politycznej (RGASPI). Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa egzemplarz ten znajduje się w Archiwum Prezydenta Federacji Rosyjskiej i jest praktycznie niedostępny. W RGASPI można natomiast znaleźć egzemplarz należący niegdyś do Michaiła Kalinina (1875–1946), przewodniczącego Rady Najwyższej ZSRR. Wśród odręcznych uwag, poczynionych na egzemplarzu przez Kalinina, jest również i taka: „[książka] Bogata w słowa, ale pusta w treści, musi się jednak podobać drobnym sprzedawcom ulicznym, kołtunom, dla kapitału finansowego to cenne odkrycie”, tamże, s. 523. [wróć]
45. Jak wynika z informacji zachowanych w RGASPI, Zinowjew uskarżał się na kłopoty translatorskie. Zapisał m.in.: Hitler mówi i pisze nie jak normalni ludzie, lecz jak Pytia, niejasno i zawile. Czasem komentuje on problem właściwie pod względem językowym, głównie wtedy, gdy zajmuje się obszarem grup społecznych i „filozofowaniem”. Czasem jednak Hitler jest zainteresowany tym, aby prezentować swoje objawienia w świadomie zawikłanej formie, aby można było interpretować tak albo tak. Cyt. wg: O. Plöckinger, Geschichte eines Buches…, s. 521. [wróć]
46. Tekst studium Zinowjewa, zatytułowany Библя германских фашистов, napisany zapewne nieco później po przetłumaczeniu Mein Kampf, wydał w wersji niemieckojęzycznej O. Plöckinger (Hg.), Schlüsseldokumente…, s. 17–73. [wróć]
47. Tamże, s. 17–18. [wróć]
48. Tamże, s. 73. [wróć]
49. Zob. na ten temat: L. Besymienski, Stalin und Hitler. Das Pokerspiel der Diktatoren, Berlin 2002, s. 20–21; O. Plöckinger, Geschichte eines Buches…, s. 534–541. [wróć]
50. K. Radek (właśc.: K. Sobelson, 1885–1939), polski Żyd, aktywny działacz polskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego o orientacji socjaldemokratycznej a następnie komunistycznej, błyskotliwy i płodny publicysta, bliski współpracownik W. Lenina, współorganizował w marcu 1917 roku jego przewiezienie w zaplombowanym wagonie kolejowym przez terytorium Niemiec do Rosji. Uczestnik przewrotu bolszewickiego w 1917 roku wysłany przez Lenina po zakończeniu pierwszej wojny światowej do Niemiec w celu rozniecenia rewolucji komunistycznej. W okresie wojny polsko-bolszewickiej 1919–1920 kierował antypolską propagandą komunistyczną. W latach 1919–1924 członek najwyższych władz partyjnych i państwowych ZSRR oraz Międzynarodówki Komunistycznej. Początkowo zwolennik L. Trockiego zmienił całkowicie front i stał się gorliwym propagatorem kultu Stalina. Nie uchroniło go to przed represjami: w 1928 roku został pozbawiony funkcji partyjnych i państwowych, oddany pod sąd i skazany na syberyjskie zesłanie. Niespodziewanie powrócił do Moskwy po roku i znalazł zatrudnienie we władzach WKP(b) i prasie partyjnej, sprawował także funkcje doradcze. Występował z właściwą sobie gwałtownością nie tylko przeciwko Trockiemu, ale też innym bliskim towarzyszom, w tym również przeciw G. Zinowjewowi. Mimo to w 1936 roku stanął ponownie przed sądem, przyznał się do najbardziej fantastycznych przewinień i zbrodni, co przyniosło mu relatywnie niski wyrok: 10 lat pozbawienia wolności. Zginął w więzieniu na Uralu uduszony przez kryminalistę nasłanego przez NKWD. [wróć]
51.Deutschland und die Sowjetunion 1933–1941. Dokumente aus russischen und deutschen Archiven, herausgegeben von S. Slutsch und C. Tischler, München 2014, t. 1/1, dok. nr 64, s. 292–299. Omówienie tego dokumentu: K. Rak, Piłsudski między Stalinem i Hitlerem, Warszawa 2020, s. 725–728. [wróć]
52. Tłumaczenie Mein Kampf dostarczył Borys Dwinskij z osobistego sekretariatu Stalina. Radziecki dyktator miał ze szczególną uwagą studiować fragment dotyczący porzucenia przez Niemcy dotychczasowego kierunku ekspansji i konieczności zwrócenia się ku wschodowi w celu zdobywania przestrzeni życiowej. Zob. D. Wołkogonow, Stalin, Warszawa 1999, t. 2, s. 22. [wróć]