Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
34 osoby interesują się tą książką
Pablo Escobar kochał władzę.
Pablo Escobar kochał pieniądze.
Ale Pablo Escobar kochał też futbol.
Za każdym razem, gdy kopał na ulicach Medellín piłkę zrobioną ze szmat, a stróże prawa przepędzali go z ulicy, w młodym Pablo rosła nienawiść do policji.
Kiedy został baronem narkotykowym, zaczął wspierać futbol: budował boiska dla biedoty, finansował Atlético Nacional, dzięki czemu kolumbijski zespół sięgnął po upragniony triumf w Copa Libertadores. Ale piłkarska działalność Escobara miała też mroczną stronę: korumpowanie drużyn przeciwnych, zastraszanie sędziów, a nawet zabijanie arbitrów, gdy nie robili tego, czego oczekiwał El Patrón.
Poznaj kulisy największych sukcesów kolumbijskiego futbolu, za którymi stały pieniądze karteli narkotykowych. Dowiedz się, jak wykorzystywały one piłkę nożną do zdobywania serc kibiców, prania brudnych pieniędzy i walki z władzami. Poznaj tajemnicę zabójstwa Andrésa Escobara, piłkarza, który strzelił samobójczą bramkę na mundialu w USA i zginął z rąk bandytów.
Ta książka jest tak dobra jak serial Narcos. To mocna, dosadna lektura, po którą po prostu musisz sięgnąć. Niezależnie od tego, czy interesujesz się futbolem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 343
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla mojej mamy, Caroliny Ospiny Lleras.Dla Kolumbii.Dla piłki nożnej.
„Pablo Escobar zabiłby każdego za zwycięstwo w meczu piłkarskim”.
Fernando Rodríguez Mondragón,syn Gilberto Rodrígueza Orejueli, szefa kartelu z Cali.
Dwaj mężczyźni leżą przy kurzącej się drodze w rowie, który daje im cień, a tym samym ulgę od bezlitosnego upału. Na tle łagodnego poszumu parnego kolumbijskiego poranka wyraźnie słychać, jak ciężko oddychają. Nie ruszają się, a krople potu wsiąkają im w kołnierzyki i ubrania pod pachami. Młodszy i bardziej wysportowany ściska w dłoniach karabinek maszynowy Heckler & Koch MP5. Starszy i potężniejszy patrzy w przeciwnym kierunku. Zza paska jego dżinsów połyskuje rękojeść pistoletu SIG Sauer. Nad głowami obu uciekinierów latają owady, a oni nadstawiają uszu, by usłyszeć, jeśli ktoś będzie się zbliżał. Ci dwaj to nie robotnicy rolni ani drobne złodziejaszki, tylko Pablo Emilio Escobar Gaviria, najbardziej poszukiwany człowiek na świecie, oraz jego najlepszy sicario, czyli cyngiel, szerzej znany jako Popeye. Obaj są czujni w najwyższym stopniu, uciekają nieustannie od ponad dwóch tygodni. Od ataku na El Oro, farmę nieopodal miasta Cocorná, na której się ukrywali, przemierzają region Magdalena Medio w departamencie Antioquia.
Od tego czasu władze depczą im po piętach. Ściga ich nie tylko kolumbijska policja, ale też elitarna jednostka znana jako Blok Poszukiwawczy (Bloque de Búsqueda). Cóż, przynajmniej przeżyli tę jatkę. Mario, szwagier Pablo, miał mniej szczęścia – gdy rzucili się do ucieczki, został poszatkowany kulami. Nie po raz pierwszy muszą się kryć w przydrożnym rowie. Odkąd Pablo i jego kartel z Medellín przeszli do ofensywy i wypowiedzieli otwartą wojnę kolumbijskim władzom, on i jego towarzysz musieli przemieszczać się pomiędzy zaimprowizowanymi kryjówkami i przygotowanymi wcześniej prywatnymi domami. Zamachy bombowe i zabójstwa zmusiły władze do podjęcia śmiertelnie niebezpiecznych dla nich kroków. Mogą zginąć w każdej chwili.
Brudny, zdesperowany i wyczerpany Popeye stara się zebrać resztę sił, by robić to, co do niego należy; zmysły ma wyostrzone do granic i jest gotów siać śmierć i zniszczenie, gdyby ktokolwiek okazał się na tyle głupi, by próbować wziąć żywcem jego albo jego szefa, nazywanego El Patrón. Przysięgał, że w obronie Pablo odda życie, zabił dla niego setki ludzi. Obaj doskonale wiedzieli, że prędzej czy później do tego dojdzie, że to się musi tak skończyć – że zostaną zbiegami odciętymi od swoich ludzi, tylko we dwóch, otoczeni. „Lepszy grób w Kolumbii niż cela w Stanach Zjednoczonych” – powtarzał Pablo każdemu, kto tylko chciał go słuchać.
Na polach cisza. Droga pusta. Popeye wyczekuje w napięciu, choć nic nie wskazuje na to, że ktoś może się zbliżać. Nie słychać ciężkich butów maszerujących funkcjonariuszy, szumu opon terenówek na szutrze ani łopat śmigłowców tnących wilgotne powietrze. Popeye czuje, że tętno mu się uspokaja, a obolałe mięśnie zaczynają się rozluźniać. Dokładnie w tym momencie dobiega go głos szefa: „Popeye! Popeye!”.
Czy coś przegapił? Namierzyli ich? Przeładowuje broń. To właśnie ta chwila. Zerka na Pablo i zamiera. El Patrón kuca, pistolet zwisa mu swobodnie na palcach lewej dłoni, a prawą ręką przyciska do ucha małe radio tranzystorowe. Zwraca się ku swojemu najwierniejszemu żołnierzowi, najskuteczniejszemu zabójcy i przyjacielowi. Na twarzy ma szeroki uśmiech, a między czarną brodą widać białe zęby.
„Kolumbia strzeliła gola!”
W jednej chwili całe napięcie ulatuje niczym powietrze z płuc rozerwanych kulami 9 × 19 mm wystrzelonymi z pistoletu SIG Sauer. Popeye nie umie powstrzymać się od śmiechu. To cały Pablo, człowiek olbrzymich sprzeczności, które czyniły go śmiertelnie niebezpieczną zagadką i wrogiem numer jeden rządów Kolumbii i Stanów Zjednoczonych. Miliarder, przestępca, terrorysta narkotykowy. Ojciec, patriota i… fan piłki nożnej. Nawet w najgorsze dni i w środku najkrwawszej wojny futbol to dla niego radość i odskocznia.
Sześćset kilometrów dalej, na Estadio Metropolitano w Barranquilli, mieście leżącym na przepięknym karaibskim wybrzeżu, pada bramka. Rozgrywany w 38-stopniowym upale mecz reprezentacji jest niezwykle ważny nie tylko dla Pablo, ale i dla całej Kolumbii. Los Cafeteros – bo tak nazywana jest drużyna narodowa tego kraju z powodu kawy, najsłynniejszego kolumbijskiego produktu eksportowego do czasu pojawienia się Escobara i jego kokainy, narkotyku, dzięki któremu został on jedną z najbogatszych osób w historii ludzkości – właśnie objęli prowadzenie w pierwszym spotkaniu barażowym w eliminacjach do mistrzostw świata z Izraelem, triumfatorem kwalifikacji w strefie Oceanii. Gol, tak jak zresztą cała reprezentacja, ma wiele wspólnego z ukochanym przez Pablo Medellín. Bramkę zdobył Albeiro Usuriaga, prawy napastnik Atlético Nacional, który wszedł na boisko w drugiej połowie. Ruszył do podania od Luisa Fajardo, swego klubowego partnera, po czym mocnym uderzeniem posłał piłkę obok izraelskiego bramkarza. Tak gra drużyna narodowa zrodzona w Medellín, podobnie jak sam Pablo. Selekcjoner Francisco „Pacho” Maturana, szalony bramkarz René Higuita, opanowany i wykwintny młody środkowy obrońca Andrés Escobar, Leonel Álvarez w pomocy – wszyscy oni tworzyli również trzon Atlético Nacional, które niedawno zostało najlepszym klubem w Ameryce Południowej. Pablo zbudował tę drużynę, kibicuje jej i kocha ten zespół…
Słucha w radiu, jak 65 tysięcy kibiców na trybunach El Metro wpada w szał. Brudny, zdesperowany i zaszczuty wiwatuje w przydrożnym rowie razem z nimi. Kolumbia wykonała właśnie niezwykle istotny krok, by spełnić marzenia i zakwalifikować się do finałów mistrzostw świata. Nie grała w nich od 1962 roku. Wszyscy kibice reprezentacji Kolumbii i jej najbardziej niesławny fan nadal mogą wierzyć, że zobaczą Los Cafeteros na mundialu we Włoszech w 1990 roku.
1 grudnia 1949 roku o 11.55 Hermilda de los Dolores Gaviria Berrío rodzi swoje trzecie dziecko, chłopca. To trzeci syn Abla de Jesúsa Escobara Echeverriego. On i doña Hermilda nie mogą wiedzieć, że drobniutki noworodek w ich ramionach – Pablo Escobar – zostanie kiedyś człowiekiem budzącym w ich kraju największy strach.
Kolumbia, w której Pablo przychodzi na świat, to kraj ognia i krwi. Trwa La Violencia, brutalna wojna domowa, która w dziesięć lat pochłonie setki tysięcy ofiar. Mija właśnie 20 miesięcy od zamachu na kandydata Kolumbijskiej Partii Liberalnej – z tego powodu mieszkańcy całego kraju, w szczególności zaś terenów wiejskich, chwycili za broń i stanęli naprzeciw siebie. W dniu, w którym Pablo przychodzi na świat, chłopscy partyzanci zajmują miasto Puerto López, geograficzne centrum Kolumbii. Pablo rodzi się zatem pośród przemocy i traumy, co ewidentnie stanowi zły omen na dalszą część jego życia.
Młody Pablo dorasta w rodzinie z niższej klasy średniej, ale w latach 50. w Kolumbii takim rodzinom też nie było łatwo i musiały stawiać czoła ponurym realiom. Pierwsze lata życia Pablo spędza na należącej do jego ojca farmie bydła w El Tablazo, w okolicy Rionegro, na wschodzie departamentu Antioquia. Przetaczająca się przez cały kraj przemoc początkowo omija jego rodzinę, lecz ciężka praca i 800 sztuk pogłowia na nic się zdają, gdy zwierzęta zostają zdziesiątkowane przez chorobę. Abel bankrutuje. Rodzina musi się przeprowadzić do miasteczka Titiribí, na drugą stronę Medellín.
Matka Pablo dostaje tam pracę nauczycielki. W weekendy uczy za darmo najuboższe dzieci z okolicy. Rodzinie Escobarów się nie przelewa, mieszkają w jednoizbowym domku z drewna. Pablo i jego rodzeństwo śpią na materacu na podłodze. Życie jest trudne, często nie dla wszystkich wystarcza jedzenia. Deszcz czy nie deszcz, Pablo i jego starszy brat Roberto muszą wychodzić z domu o czwartej nad ranem, żeby zdążyć do szkoły.
Pewnego dnia Pablo zostaje odesłany ze szkoły do domu, ponieważ pojawił się w niej boso. Doña Hermilda, mimo wewnętrznych oporów, postanawia ukraść buty dla syna. Być może chodziło o słynne pierwsze buty Pablo Escobara – mówi się, że były to guayos, czyli piłkarskie korki. Matkę chłopca męczy potężne poczucie winy, mozolnie odkłada więc pieniądze, by kiedyś zapłacić za obuwie.
Nie jest to ani pierwsze, ani największe przestępstwo w historii rodziny – dziadek Pablo nielegalnie pędził alkohol. Słynął z niezwykle pomysłowych sposobów szmuglowania swoich produktów oraz wydobywania się z kłopotów za pomocą łapówek. Rodzice chłopca nie mogli wiedzieć, jak dużo przestępczych genów odziedziczył mały Pablo…
W połowie lat 50., sporo przed dziesiątymi urodzinami Pablo, La Violencia dociera w końcu do ich miasteczka. Pewnej nocy na Titiribí napada brutalny tłum, duża grupa chusmeros, należąca do armii chłopskich partyzantów. Escobarowie ryglują drzwi i kulą się bezbronnie w środku, tymczasem mężczyźni chodzą od domu do domu w poszukiwaniu mieszkańców, których podejrzewają o przeciwne im poglądy polityczne. Wyciągają ludzi na ulicę i maczetami szlachtują na śmierć. Rodzice Pablo są bezradni, mogą jedynie pilnować, by dzieci były cicho, i modlić się w duchu. Wybawienie przychodzi z najbardziej nieoczekiwanej strony – ich drzwi wejściowe okazują się na tyle solidne, że napastnikom nie udaje się ich w żaden sposób sforsować. W końcu partyzanci się poddają, podpalają drewniany budynek i idą dalej. Gdy odgłosy przemocy cichną, a zamiast nich pojawiają się dźwięki zwiastujące nadejście spóźnionego kolumbijskiego wojska, rodzina podejmuje ryzyko ucieczki z płonącego domu. Roberto niesie małego Pablo na rękach przez kałuże krwi, którą spływa ciemna ulica usiana dymiącymi zwłokami. Martwi ludzie zwisają również z latarni. Z okolicznych domów, także z ich chatki, został tylko popiół.
*
Przy pierwszej nadarzającej się okazji Abel i Hermilda wysyłają Pablo i Roberto do Medellín, gdzie chłopcy zamieszkują z babcią. Tętniące życiem miasto przemysłowe, stolica Antioquii, liczy około pół miliona mieszkańców i dynamicznie się rozwija. Ustępuje jedynie Bogocie, urzędowej stolicy kraju i siedzibie władz (zarówno politycznych, jak i finansowych). W Medellín żyje się szybko i anonimowo, w czym bracia wkrótce dostrzegają swoją szansę. Miasto staje się dla Pablo duchowym domem. Rodzice dołączają w końcu do synów, lecz Ablowi, farmerowi do szpiku kości, w ogóle się tam nie podoba. Nie może znieść realiów miejskiego życia do tego stopnia, że przeprowadza się na wieś i zatrudnia w gospodarstwach należących do innych ludzi. Wysyła rodzinie pieniądze, ale nie wraca już do bliskich.
Pablo dojrzewa w Medellín w wyjątkowej atmosferze lat 60. To właśnie w tym mieście zaczynają się kształtować dwie najważniejsze cechy jego osobowości: całkowita pogarda dla wszelkiej władzy oraz radosne, niemal dziecinne zamiłowanie do najpopularniejszego wśród mas sportu na świecie. To tutaj, wysoko na zboczach doliny Aburrá, w „mieście wiecznej wiosny”, młody Pablo Escobar stawia pierwsze kroki jako uwodziciel, rzezimieszek, a nawet początkujący polityk. To tutaj poznaje jedyną pasję, która będzie z nim do samego końca: el fútbol, czylipiłkę nożną…
Kibicuje Atlético Nacional, klubowi założonemu dwa lata przed jego narodzinami. Drużynę nazywa się Los Verdolagas, od portulaki pospolitej, chwastu, którego zieleń zdobi koszulki zespołu. Na Estadio Atanasio Girardot, mogącym pomieścić 40 tysięcy widzów stadionie, wybudowanym za 10,5 miliona dolarów kilka lat przed przeprowadzką Pablo do Medellín, gra także lokalny rywal Atlético – Deportivo Independiente Medellín (DIM). Oba zespoły należą do czołówki pierwszej ligi kolumbijskiej. Roberto zostaje kibicem Independiente, starszego z klubów. Bracia nie przepuszczają żadnej okazji, by iść na mecz na Estadio Atanasio Girardot. Dla Pablo to początek trwającej całe życie obsesji na punkcie futbolu w Medellín i ogólnie na punkcie kolumbijskiej piłki. Ta obsesja przyniesie mu zarówno zwycięstwa i radość, jak i porażki, śmierć oraz hańbę. Pablo zafunduje swojemu miastu najwspanialsze chwile w jego piłkarskiej historii, tyle że pamięć o tych sukcesach zostanie na zawsze zszargana ze względu na wizerunek Escobara. Dzięki jego wpływom drużyna narodowa znajdzie się o krok od wielkich sukcesów, lecz właśnie ze względu na jego dziedzictwo ta szansa nie zostanie wykorzystana. Na razie jednak futbol jest dla Escobara czymś nowym i radosnym.
Młodzi Pablo i Roberto budują drewniane wózki i ścigają się nimi po ulicach. Zaklejają gumą dzwonki do drzwi przy sąsiednich domach i natychmiast zwiewają. Ale ich ulubionym zajęciem jest gra w piłkę na ulicy. Duża suma potrzebna, by kupić prawdziwą piłkę, pozostaje poza ich zasięgiem, dlatego robią sobie własną – zbierają kawałki ubrań i inne szmaty, ciasno je zwijają i upychają do foliowego worka. Gdy tylko mogą, wychodzą na zakurzone ulice i kopią zaimprowizowaną piłkę, odgrywają ostatnie starcia Independiente z Nacionalem, od zmierzchu do świtu wcielają się w swoich idoli i kończą dopiero wtedy, gdy robi się zbyt ciemno.
Nie wszyscy są jednak zachwyceni tym, że bracia grają na ulicy. Pablo i Roberto raz za razem ścierają się z miejscowymi stróżami prawa, którzy konfiskują zrobione ze szmat piłki, nic nie robią sobie z protestów chłopców i bezceremonialnie ich przeganiają. To w zupełności wystarczy, by rozsierdzić młodego Pablo. Drzemiąca w nim niechęć do władzy tylko się w ten sposób umacnia, podobnie jak jego przekonanie, że posiada własne, niezbywalne prawa. Wkrótce policja stanie się jego wrogiem numer jeden. Pablo zaczyna obrzucać kamieniami przejeżdżające radiowozy i zachęca do tego innych chłopców, którzy są gotowi za nim pójść.
W końcu buntownicza postawa młodego Pablo kończy się tak, jak skończyć się musiała: rzucony kamień, rozbita szyba radiowozu i długie ramię wymiaru sprawiedliwości. Innym chłopcom udało się uciec, ale funkcjonariusze zgarniają Pablo. Spędza cały dzień w areszcie, ale nie robi to na nim wrażenia. Na pytanie, dlaczego atakuje radiowozy, odpowiada: „Mamy dość gości, którzy zabierają nam piłki”. Równie dobrze mogłoby to być motto całego jego życia.
Futbol to jego wielka miłość, ale ambicja Pablo dotyczy dwóch innych równorzędnych kwestii: chce pieniędzy i władzy. Te marzenia się ze sobą łączą i Escobar nie tyle liczy, że mogą się spełnić, ile po prostu wierzy, że je zrealizuje. To właśnie tym celom poświęca resztę sił, które zostają mu po grze w piłkę (i uganianiu się za pięknymi dziewczętami, co stało się jego kolejną życiową obsesją). O czym zatem marzy? Co chodzi po głowie młodemu Pablo Escobarowi? Zamierza zarobić milion dolarów przed 22. urodzinami i zostać prezydentem Kolumbii. Pierwszy z tych celów miał zrealizować bez wysiłku, choć wielokrotnie złamał przy tym prawo, dążność do drugiego skończyła się bezprecedensową falą przemocy i zniszczenia, które rzucą cały naród na kolana…
*
W 1962 roku, gdy Pablo dopiero zaczynał dorastać, Kolumbia dostała się na pierwsze w swej historii finały mistrzostw świata. Znalazła się w gronie 16 drużyn, które wzięły udział w rozgrywanym w Chile turnieju. W eliminacjach Kolumbia wygrała w Bogocie 1:0 z Peru, a w rewanżu zremisowała na wyjeździe 1:1. Zwycięskiego gola w pierwszym meczu strzelił Eusebio Escobar (zbieżność nazwisk przypadkowa), który zdobywał wiele bramek w lidze kolumbijskiej, a w trakcie kariery grał w obu klubach z Cali (Deportivo oraz América) oraz w obu zespołach z Medellín (Atlético Nacional i Independiente), lecz jego najważniejszym wkładem w rozwój kolumbijskiego futbolu pozostaje właśnie ów gol, jedyny w drużynie narodowej.
Kolumbia była losowana z czwartego koszyka i w swym debiutanckim występie na mundialu przyszło jej się mierzyć w grupie ze Związkiem Radzieckim, Jugosławią i Urugwajem. Co ciekawe, w żadnej z tych reprezentacji nie grał choćby jeden piłkarz, który występowałby w lidze zagranicznej. Z 16 reprezentacji rywalizujących na tamtym turnieju tylko Hiszpania, Szwajcaria, RFN i Anglia mogły pochwalić się zawodnikami, którzy na co dzień zarabiali poza ojczyzną. W reprezentacji Anglii u boku takich piłkarzy jak Bobby Moore, Bobby Robson, Bobby Charlton, Jimmy Greaves i Roger Hunt znalazł się Gerry Hitchens z włoskiego Interu. Anglicy zajęli wtedy drugie miejsce w grupie, za Węgrami, wyprzedzając Argentynę dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu, ale przegrali z Brazylią już w 1/4 finału, czyli w pierwszej rundzie fazy pucharowej.
Rzut karny dla Kolumbii na początku pierwszego meczu to za mało – rodacy Pablo przegrywają ostatecznie 1:2 z Urugwajem, mistrzem świata z 1950 roku. Drugi mecz, ze Związkiem Radzieckim, przechodzi natomiast do historii. Już po pierwszych 12 minutach Kolumbia przegrywa 0:3. W drugiej połowie wynik wynosi już 1:4, ale nagle Kolumbijczycy biorą się w garść. Gole z 68. i 72. minuty oznaczają, że od pierwszego, historycznego punktu w mistrzostwach świata dzieli ich już tylko jedno trafienie. Ten chwalebny moment nadchodzi w 86. minucie, kiedy to Marino Klinger, napastnik Millonarios, ustala wynik meczu na 4:4. Remis z drużyną, która wyjdzie z pierwszego miejsca w grupie, to pierwsza wielka chwila reprezentacji Kolumbii na arenie międzynarodowej. Radość nie trwa jednak długo. W ostatnim meczu fazy grupowej Los Cafeteros ulegają 0:5 Jugosławii, późniejszemu półfinaliście tego mundialu. Kolumbia zaś zajmuje ostatnie miejsce w grupie pierwszej. Choć Pablo Emilio Escobar Gaviria z Medellín jeszcze o tym nie wie, gdy 28 lat później Kolumbia ponownie zagra w finałach mistrzostw świata, będzie zawdzięczać naprawdę sporo jego wpływom.
W dwóch nastolatkach buzują hormony i w tym momencie interesuje ich tylko jedno – pragną uzbierać dość pieniędzy, by stracić cnotę z jedną z miejscowych pań do towarzystwa. Pablo po raz pierwszy przekonuje się, jak to jest mieć pieniądze w kieszeni, gdy brat i on – jak zawsze przedsiębiorczy – zaczynają pracować przy rozwożeniu na terenie miasta plomb z fabryki do gabinetów dentystycznych. Roberto pasjonuje się wówczas kolarstwem, wciąga w to również brata i razem rozwożą towar rowerami.
Pasja Roberto przeradza się w karierę sportową. Zaczyna wygrywać wyścigi, otrzymuje powołanie do reprezentacji Kolumbii w kolarstwie. Zyskuje przydomek El Osito, Niedźwiadek. Wymyśla go pewien komentator, który pod koniec relacjonowanego wyścigu nie umie rozpoznać Roberto, bo twarz chłopaka pokrywa warstwa błota i widać spod niego jedynie białka oczu. Brat Pablo zaczyna konkretnie zarabiać jazdą na rowerze. Dobrze się składa, bo w 1965 roku doña Hermilda zaczyna zalegać z czynszem i grozi im eksmisja. Sytuację ratują pieniądze, które Roberto zarabia jako zawodowy kolarz. Pablo dostrzega już czyhające na nich zagrożenia, widzi niesprawiedliwość i ubóstwo panujące w Kolumbii. I nie zamierza dłużej tego znosić.
Roberto jest pochłonięty sportem, Pablo natomiast znajduje mniej legalne sposoby zarobkowania. Wraz z kuzynem Gustavo rzuca się w wir drobnych występków, poznaje prawo ulicy, uczy się przestępczego życia, pnie się w górę w tym środowisku. Zaczyna od wywracania wózków z owocami, by podprowadzić część z nich i potem sprzedawać samemu. Później kradnie nagrobki i zeszlifowuje z nich napisy, żeby znów mogły znaleźć nabywców. Rozprowadza też fałszywe losy na loterię – dla zarobienia peso lub dwóch jest gotów zrobić wszystko. Wkrótce zaczyna popełniać poważniejsze przestępstwa – wzrastają zarówno ryzyko, jak i korzyści.
Jeszcze w wieku szkolnym Pablo łączy swoją działalność przestępczą z poczuciem sprawiedliwości społecznej. Pewnego dnia mobilizuje kuzyna Jaime i razem protestują przeciwko panującym w kraju nierównościom – przeciwko temu, że żaden zamożny człowiek nie kiwnie palcem, by pomóc ubogim. Jakie Pablo widzi rozwiązanie? Zamierza okradać bogaczy. I tak oto zostaje złodziejem samochodów. Radzi sobie z presją, ma nerwy ze stali. Ponadto jest obdarzony charyzmą, bez trudu potrafi rozpalić ogień w miejscowej młodzieży, na co dzień pogrążonej w marazmie. Początkowo raczej nie ucieka się do przemocy, choć gdy coś grozi komuś z jego otoczenia, nie waha się, by stanąć w obronie kogoś takiego. W drogę wchodzą mu tylko ludzie odważni albo głupi. Już wtedy jest przestępcą i liderem, choć na razie młodocianym, na stosunkowo niewielką skalę.
Rosnąca zuchwałość Pablo zwraca uwagę Alvaro Prieto, króla przemytników. Tak oto przestępcze życie Escobara nabiera rumieńców. Angażuje się w konflikt znany jako „wojny Marlboro”, brutalną i śmiertelnie niebezpieczną walkę o kontrolę nad przemytem papierosów, które Kolumbijczycy cenią sobie najbardziej. Pablo szmugluje towar, wręcza łapówki i przebija się na szczyt grupy przestępczej. Koniecznie chce udowodnić swą wartość w oczach Prieto, a że „wojny Marlboro” znajdują się właśnie w krwawym punkcie kulminacyjnym, Pablo szybko dostaje nowe obowiązki – i tym razem chodzi o przemoc oraz zastraszanie. Niewykluczone, że zbiera wówczas na swoim koncie ofiary tak samo, jak później będą to robić jego sicarios. Życie Pablo wygląda zupełnie inaczej niż życie kogoś, kto właśnie urodził się w innej części Medellín…
W 1967 roku na świat przychodzi Andrés Escobar. Jego los zostanie w przyszłości nierozerwalnie i tragicznie spleciony z losem Pablo Escobara. Nie są w żaden sposób spokrewnieni, w zasadzie nie mają ze sobą nic wspólnego i pozostanie tak przynajmniej przez 20 kolejnych lat. Na razie Andrés dorasta w znacznie zamożniejszej rodzinie, należącej do prawdziwej klasy średniej, mieszkającej w przyzwoitej dzielnicy Calasanz. W szkole dobrze się uczy, z ukochaną matką regularnie chodzi do kościoła. Dopiero jej śmierć w wieku 52 lat na el cancero, czyli raka, powoduje, że życie Andérsa wchodzi na kurs kolizyjny z Pablo Escobarem. Pogrążony w żałobie młody chłopak skupia się na jedynej rzeczy, która łączy go z Pablo – na futbolu. W efekcie kolumbijska piłka nieodwołalnie się zmienia.
Jest 1970 rok, Pablo Emilio Escobar Gaviria ma 20 lat i znajduje się na najlepszej drodze, żeby zyskać przydomek El Patrón. W końcu zostanie tym Pablo Escobarem, którego świat nigdy nie zapomni. W tej pełnej zawirowań dekadzie Pablo na dobre odnajdzie się w przestępczej rzeczywistości, a sercem na zawsze zwiąże się z rodziną i z futbolem.
Co prawda Los Cafeteros nie udało się zakwalifikować do finałów mistrzostw świata w 1970 roku w Meksyku, ale piłka nożna pozostaje najważniejszą dyscypliną sportu w Kolumbii. W kraju panuje ekscytacja z powodu przyjazdu Anglików, ówczesnych mistrzów świata, którzy sięgnęli po tytuł w 1966 roku po słynnym meczu na Wembley. Chcą zaaklimatyzować się w Ameryce Południowej i rozegrać w Kolumbii przedostatni mecz sparingowy przed próbą obrony tytułu mistrzowskiego. Dla piłkarzy Alfa Ramseya ojczyzna Pablo to kraj odległy i nieznany, nie było tam jeszcze żadnej angielskiej drużyny.
Jest 18 maja 1970 roku. Anglicy, a w szczególności Bobby Moore, kapitan reprezentacji Albionu, już niedługo posmakują typowych dla nowoczesnej Kolumbii związków świata pieniędzy, władzy i polityki, a także przestępczości i korupcji. Okaże się również, jak ważną postacią w Medellín jest sam Pablo. Drużyna zatrzymuje się w hotelu Tequendama, najbardziej luksusowym obiekcie tego typu w Bogocie. Co ciekawe, 23 lata później w tym samym miejscu pod bronią trzymana będzie rodzina Escobara i tam bliscy Pablo dowiedzą się o jego śmierci. Reprezentacja Anglii przyjeżdża do hotelu około 16.00, prosto z lotniska, piłkarze i sztab czekają jednak w lobby, ponieważ pokoje nie są jeszcze gotowe. W luksusowym hotelu nie brakuje ekskluzywnych butików, Bobby Charlton chodzi sobie od jednego do drugiego i ogląda wystawy. Na jednej z nich podziwia fuego verde („zielony ogień”, w ten sposób określa się szmaragdy, z których Kolumbia słynie tak samo jak ze złota, kawy i – już wkrótce – kokainy). Dostrzega pierścionek z przepięknym zielonym kamieniem i dochodzi do wniosku, że byłby to dobry prezent dla żony. Wchodzi do sklepu, by zapytać o cenę. Zaraz za nim idzie Bobby Moore, ale usłyszawszy kwotę podaną przez młodą ekspedientkę, Clarę Padillę, obaj szybko stamtąd wychodzą. Piłkarze wracają do pogawędki w lobby, a chwilę później Padilla wybiega ze sklepu i oskarża ich o kradzież. Zaraz potem pojawia się właściciel sklepu, Danilo Rojas. Moore zostaje oskarżony o kradzież 18-karatowej bransoletki, wysadzanej 12 diamentami i 12 szmaragdami. W biurze turystycznym pięciogwiazdkowego hotelu na stałe stacjonuje funkcjonariusz policji. Podchodzi i bierze obu Anglików na bok, by ich przesłuchać. Napięcie stopniowo opada, wszyscy piłkarze dostają klucze do pokoi, wydaje się, że to koniec tej przykrej sprawy. Pozory mogą jednak mylić…
W środę 20 maja o 21.00 Anglia pod wodzą Ramseya bez trudu pokonuje La Selección gospodarzy. Wynik 4:0 świadczy o różnicy klas. Precyzyjne uderzenie głową Martina Petersa już w 90. sekundzie meczu powoduje, że z drużyny kolumbijskiej uchodzi cała para, podobnie zresztą jak z 36-tysięcznego tłumu, zgromadzonego na trybunach Estadio El Campín w Bogocie. W 39. minucie pada drugi gol dla Anglii, znów po strzale głową z niewielkiej odległości. W drugiej połowie Bobby Charlton precyzyjnym uderzeniem ze skraju pola karnego posyła piłkę w okienko (to jego ostatnia bramka zdobyta w narodowych barwach). Gwóźdź do trumny Kolumbijczyków wbija Alan Ball. Mierzący zaledwie metr sześćdziesiąt osiem Anglik pokonuje bramkarza rywali strzałem głową. Tak naprawdę to zwykły mecz towarzyski, Kolumbijczycy popisują się płynną grą, ale nie potrafią przedostać się pod bramkę rywali, brakuje im zadziorności. Być może warto uwzględnić fakt, że w rankingu FIFA Kolumbia zajmuje wówczas odległe 87. miejsce, a Anglicy myślą o tym, by przed rozpoczęciem turnieju nie nabawić się bezsensownych urazów. Reprezentacja Albionu nie wyjedzie jednak z Kolumbii bez przeszkód.
Rojas i Padilla ostatecznie złożyli zeznania na policji, sprawa trafiła też do ambasady brytyjskiej. Rankiem nazajutrz po meczu policja zatrzymuje Moore’a, który musi złożyć formalne zeznania i pokazać, czy jego pięść jest dość mała, by zmieścić się w otworze gablotki, w której rzekomo znajdowała się skradziona bransoletka. Pięść Anglika okazuje się zbyt duża, piłkarz zostaje zwolniony. Czy to koniec tej przykrej sprawy? Niekoniecznie…
Drużyna leci do Quito, gdzie pokonuje 2:0 Ekwador. Dwa zwycięstwa podbudowują nastroje wyspiarzy przed mundialem, w którym mają bronić tytułu. Podczas lotu do Panamy, leżącej na trasie do Meksyku, w trakcie krótkiego międzylądowania w Bogocie Moore zostaje zatrzymany. Sędzia wydaje nakaz aresztowania, piłkarz trafia do celi w jednym z najgorszych więzień w Bogocie. Ostatecznie udaje się osiągnąć kompromis i Moore zostaje umieszczony w „areszcie domowym” w hotelu Tequendama. Dochodzenie cały czas trwa, więc zawodnik nie może opuścić Kolumbii razem z resztą drużyny. Dopiero po kilku dniach udaje mu się udowodnić swoją niewinność – okazuje się, że zdaniem ekspedientki Moore ukrył bransoletkę w kieszeni spodni, tymczasem w dresach reprezentacji Anglii nie ma kieszeni! Moore dołącza do kolegów w Meksyku z kilkudniowym opóźnieniem. Anglia odpada z turnieju w pierwszej fazie rundy pucharowej, a mistrzami świata zostają Brazylijczycy. Nie wiadomo tylko jednego – co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia w lobby hotelu Tequendama.
Pablo jest wówczas zakochanym młodzieńcem. Nie wie jeszcze, że już niedługo – podobnie jak Bobby Moore – sam po raz pierwszy trafi do celi…
*
Pablo ma 23 lata i mieszka w Envigado w Medellín. Zwraca tam uwagę na przepiękną młodą dziewczynę z dzielnicy La Paz, przy czym szczególny nacisk należy położyć na słowo „młodą”. Wśród lokalnych dziewcząt Pablo jest znany jako „młodzieniec na motorze”. Chętnie zabiera je na przejażdżki czerwono-białą Vespą, którą kupił za trzy i pół tysiąca pesos (płatne w miesięcznych ratach po 300 pesos). Nie rzucił jeszcze szkoły, nadal myśli o tym, by studiować prawo, wejść do polityki i któregoś dnia zostać prezydentem Kolumbii. Problem w tym, że wygląda i zachowuje się raczej jak chłopak ze wsi, ma farmerski akcent paisa i nosi białe wełniane poncho, zwane ruana (tradycyjny strój z regionu Antioquia). Victoria Eugenia Henao, młodziutka nastolatka, to dla niego zdecydowanie za wysokie progi. Jej rodzina należy do najzamożniejszych w całej dzielnicy, ma tyle pieniędzy, że stać ją na posyłanie ośmiorga dzieci do prywatnej szkoły. Victoria Eugenia chodzi również na indywidualne lekcje pływania i gry na gitarze. Pablo i ona żyją w kompletnie różnych światach. Escobar – który mierzy zaledwie metr sześćdziesiąt pięć i wścieka się za każdym razem, gdy koledzy wyzywają go od „karłów” albo „kurdupli” – jest jednak zdeterminowany. W pogoni za miłością – tak samo jak w „interesach” i w futbolu – nie cofnie się przed niczym. Zabiega o dziewczynę przez niemal rok, zachęca ją, by wymykała się z domu i spotykała z nim w lokalnej lodziarni. Pośrednikami Pablo zostali członkowie jej rodziny; zdobył zaufanie brata wybranki, Mario, a do tego zasypywał ją coraz bardziej wyszukanymi prezentami.
Ta wytrwałość przynosi w końcu efekty, w maju 1973 roku oficjalnie zostają parą. Oczywiście Pablo nie poświęca całej uwagi dziewczynie, którą już zawsze będzie nazywał Tata. Owszem, w tym czasie rzadziej gra w piłkę, ale to dlatego, że jego przestępcza kariera zaczyna nabierać prawdziwego rozpędu. A co z oglądaniem meczów? To zupełnie inna kwestia.
W 1973 roku ukochane przez Pablo Atlético Nacional sięga po swój dopiero drugi tytuł mistrzowski, pozostawiając w pobitym polu odwiecznych rywali, Millonarios z Bogoty i Deportivo Cali. W tym samym roku w USA dekretem prezydenta Richarda Nixona powołana zostaje Agencja do Walki z Narkotykami (DEA, Drug Enforcement Agency), mająca zwalczać przestępczość narkotykową. Na tym etapie oba te wydarzenia wydają się ze sobą zupełnie niepowiązane, lecz już za 20 lat Atlético Nacional z Medellín i amerykańska DEA zostaną nierozerwalnie połączone osobą Pablo Escobara.
Tymczasem Kolumbia stara się o prawo organizacji pierwszych finałów mistrzostw świata w swej historii. Misael Pastrana Borrero, prezydent kraju, podejmuje delegatów FIFA, by oficjalnie ogłosić chęć goszczenia mundialu w 1986 roku. Los Cafeteros od ponad dekady nie potrafią wyjść z futbolowego niebytu. Jedyny jasny moment w całym tym okresie, niespodziewany remis 4:4 ze Związkiem Radzieckim w 1962 roku, jest już tylko odległym wspomnieniem. Wynika to ze słabości krajowej ligi, co ma związek z finansami i polityką. Przed wybuchem La Violencii futbol cieszył się w społeczeństwie wielką popularnością, więc mógł liczyć na poparcie polityków, także tych u władzy. Kiedy wojna domowa dobiegła końca, a kolumbijska piłka wróciła na łono FIFA, wartość futbolu jako narzędzia politycznego zmalała. I miało to tak wyglądać, dopóki ktoś inny nie dostrzegł potencjału drzemiącego w tej dyscyplinie. Tak, to był właśnie on – Pablo Escobar. Na razie prezydent Pastrana kreśli przed delegatami piękną i ambitną wizję organizacji turnieju w 1986 roku. Najwyraźniej ma dar przekonywania, ponieważ w 1974 roku Kolumbia zostaje wybrana na gospodarza tego mundialu, pomimo że nie ma ani jednego stadionu, który spełniałby normy wymagane, by rozegrać mecz finałów mistrzostw świata. Tak czy owak, turniej w 1986 roku ma się odbyć w Kolumbii. A może jednak nie?
Rok 1974 okazuje się przełomowy również dla Pablo, młodego i ambitnego przestępcy. Na meczu piłkarskim (bo gdzieżby indziej?) zostaje przedstawiony Rafaelowi Puente, dużemu kolumbijskiemu przemytnikowi papierosów. Puente bierze Escobara pod swe skrzydła, zdradza mu sekrety i tajniki branży, daje młodzieńcowi wszelkie narzędzia, by kiedyś Pablo mógł zostać największym przemytnikiem w historii ludzkości. Escobar uczy się między innymi, jak budować i wykorzystywać sieć caletas, czyli tajnych kryjówek za podwójnymi ścianami i w innych tego rodzaju miejscach, w których można było chować kontrabandę, gotówkę, broń, a w razie potrzeby również ludzi. Pracownicy, których Pablo zatrudniał do przewożenia towaru między kryjówkami, wkrótce zaczynają określać swojego młodego i zdeterminowanego szefa mianem El Patrón. To bardzo trafne określenie będzie towarzyszyć Escobarowi aż do śmierci.
Zamiłowanie do futbolu spowodowało, że trafił na nowego mentora i znalazł się na najlepszej drodze do zarobienia wymarzonego miliona dolarów, ale oznaczało również wyjątkową szansę polityczną. Jako miłośnik gry w piłkę oraz jej oglądania, a przy tym facet na tyle młody, że jeszcze niedawno sam kopał po ulicach owinięte folią szmaty, Pablo rozumie coś, co wielu innym umyka – futbol to znakomity sposób, by zdobywać serca i umysły ludzi, zwłaszcza tych ubogich, takich jak on. Studiuje prawo, chce się specjalizować w prawie karnym, a marząc o karierze politycznej, zaczyna wygłaszać mowy – chodzi na szkolne boiska piłkarskie i wszystkim zainteresowanym opowiada, że zamierza zostać prezydentem, aby odebrać najbogatszym Kolumbijczykom dziesięć procent ich dochodów i sfinansować z tych pieniędzy szkoły, szpitale, drogi i boiska piłkarskie.
Wkrótce rzuca studia, by skupić się na działalności przestępczej, ambicjach politycznych i Tacie – pieniądze z tego pierwszego zajęcia służą mu do finansowania dwóch pozostałych „projektów”. Jeżeli chodzi o Tatę, to często go przy niej nie ma, wyjeżdża „w interesach”, ale w przedziwnym geście zaborczej miłości zatrudnia pewnego młodzieńca, by za nią jeździł i robił jej zdjęcia. Poza tym kupuje jej nowiutki żółty rower Monaretta, uczy ją nawet prowadzić Forda rocznik 1954, który jest jednym z pierwszych samochodów w dzielnicy La Paz. Na tylnej kanapie w roli przyzwoitek jeżdżą Luz Marina, siostra Victorii, oraz jej chłopak Óscar.
Pablo nie zapomina o rodzinie. Mamie kupuje dom, a bratu nowy rower z najwyższej półki. Wkrótce zarabia tak dużo – nawet po 250 tysięcy dolarów miesięcznie – i ma tyle rachunków bankowych pod fałszywymi nazwiskami, że prosi Roberto, by ten został jego księgowym i pomagał mu prać brudne pieniądze za pomocą licznych i dużych inwestycji w nieruchomości w Medellín i całej Antioquii. Współpraca braci to początki osławionego kartelu z Medellín.
Pablo na tle jego rywali wyróżniają ambicje polityczne oraz przekonanie, że podbijając serca i umysły mieszkańców Medellín, zyska wielką władzę. Gdy tylko zaczyna zarabiać większe pieniądze, wykorzystuje je, by zdobyć poparcie wśród sąsiadów – jedzie ciężarówką na targ, załadowuje ją sałatą, rybami i mięsem, a później kieruje się do najbiedniejszych dzielnic i osobiście rozdaje jedzenie ludziom żyjącym w skrajnym ubóstwie. Dba o swoją rozpoznawalność, staje się kimś w rodzaju opiekuna tych mieszkańców Medellín, o których nikt nie pamięta i nikt się nie troszczy. Wkrótce zostanie też ojcem i ostatecznie to właśnie te dwa aspekty zadecydują o jego upadku…
*
W drugiej połowie 1974 roku Pablo znika na dwa miesiące. Tacie mówi, że „jedzie szukać pracy”, ostatecznie zostaje jednak aresztowany za kierownicą kradzionego Renault 4. Trafia do więzienia La Ladera w Enciso, na wschodnich rubieżach Medellín. Wykorzystuje wówczas swą reputację i znajomości w światku podziemnym. Zostaje zwolniony, ponieważ dowody w sprawie przeciwko niemu „giną” w tajemniczych okolicznościach. Młoda Tata może się przekonać, jak będzie wyglądać jej życie u boku tego niebezpiecznego starszego od niej mężczyzny, szybko jednak zapomina o kłopotach, ponieważ znowu są razem.
Kolejne zatargi Pablo z prawem to rok 1976, rok wcześniej jednak rozgrywany jest turniej Copa América. Zmagania trwają od lipca do października, pierwszy raz odbywają się właśnie pod tą nazwą, uczestniczy w nich dziesięć krajów zrzeszonych w CONMEBOL, Południowoamerykańskiej Konfederacji Piłki Nożnej. Nie dość, że Kolumbia zostaje organizatorem mundialu w 1986 roku, to jeszcze nieoczekiwanie odnosi sukces w Copa América. Trafia do grupy C i wygrywa w niej wszystkie cztery mecze. Pokonuje Paragwaj i Ekwador u siebie oraz na wyjeździe, więc zajmuje pierwsze miejsce z siedmioma golami strzelonymi i zaledwie jednym straconym. Oprócz Kolumbii osiem punktów w fazie grupowej gromadzi jeszcze tylko Brazylia, zdobywając przy tym imponujące 13 bramek.
W dwumeczu półfinałowym Kolumbia ściera się z broniącym tytułu Urugwajem, który nie musiał brać udziału w zmaganiach grupowych. Zdecydowane zwycięstwo 3:0 u siebie, na Estadio El Campín w Bogocie, na oczach 55 tysięcy kibiców, daje początek marzeniom o wielkim sukcesie. W spotkaniu rewanżowym Kolumbia przegrywa tylko 0:1. Na Estadio Centenario 70 tysięcy kibiców żywiołowo dopinguje drużynę gospodarzy. Urugwaj wcześnie wykorzystuje rzut karny, ale potem Kolumbia przez 70 minut skutecznie broni korzystnego dla siebie wyniku. Los Cafeteros wygrywają dwumecz 3:1 i awansują do finału.
Mają się tam zmierzyć ze zwycięzcą rywalizacji Brazylii z Peru. Spotkanie rewanżowe tych drużyn zapowiada się szczególnie interesująco, ponieważ pierwszy mecz, w Belo Horizonte, wygrywają Peruwiańczycy 3:1, strzelając dwa gole pod koniec spotkania. Drugi mecz okazuje się równie dramatyczny. Brazylia musi wygrać dwoma bramkami. Po dziesięciu minutach gry w Limie peruwiański obrońca Meléndez strzela gola samobójczego, a po nieco ponad godzinie meczu Brazylia dokłada drugie trafienie. Zostaje zatem pół godziny na strzelenie gola, który wyłoni finalistę. Tylko że ta bramka nie pada. Remis 3:3 w dwumeczu oznacza, że o awansie do finału zadecyduje losowanie. Gdy okazuje się, że szczęśliwcami są Peruwiańczycy, kolumbijscy kibice oddychają z ulgą – unikną starcia z trzykrotnymi mistrzami świata.
Finał również rozgrywany jest jako dwumecz. Pierwsze spotkanie odbywa się w Bogocie, a Kolumbia wychodzi z niego ze skromną zaliczką jednego gola, wygrywając 1:0. Czy to wystarczy, by pierwszy triumf w piłkarskiej historii tego kraju stał się faktem? Sześć dni później, w Limie, Peru wygrywa 2:0, lecz to nie liczba strzelonych goli decyduje o końcowym triumfie. Obie drużyny za każdy zwycięski mecz dostają po dwa punkty, więc zdobywca pucharu musi zostać wyłoniony w trzecim spotkaniu. Kolumbia ma jeszcze jedną, ostatnią szansę. Decydujący mecz odbywa się po kolejnych sześciu dniach, tym razem na Estadio Olímpico w Caracas w Wenezueli. Kolumbii nie udaje się jednak przełamać, przegrywa 0:1. Peru po raz drugi – i pierwszy od 1939 roku – zostaje najlepszą reprezentacją Ameryki Południowej. Los Cafeteros wracają do domu, zastanawiając się, co by było gdyby… Do kolejnego finału Copa América awansują dopiero w nowym tysiącleciu – w 2001 roku reprezentacja Kolumbii w końcu zatriumfuje w tych rozgrywkach. Będzie to możliwe dzięki wzmocnieniu pozycji Nacionalu, ukochanego klubu Pablo, oraz wpływie Escobara na ten zespół oraz na drużynę narodową. Wcześniej jednak nastaną zarówno jaśniejsze, jak i mroczniejsze dni…
W 1976 roku dochodzi do czegoś niezwykle typowego dla Pablo Escobara – pojawia się konflikt między jego życiem uczuciowym a przestępczym. Pablo ma 26 lat, od jakiegoś czasu przemyca również marihuanę, ale kuszą go bardziej lukratywne interesy kuzyna Gustavo, który szmugluje pastę kokainową z Peru do Kolumbii. Chłopaków bierze pod swoje skrzydła miejscowy gangster, Mateo Moreno, nazywany również Cucaracha (Karaluch). Wyjaśnia im, że pasta to podstawowy składnik kokainy, narkotyku, który zaczyna cieszyć się coraz większym wzięciem w USA oraz po drugiej stronie Atlantyku, w Europie Zachodniej.
Zapotrzebowanie na kokainę rośnie, a gotowy produkt osiąga wysokie ceny. Przedsiębiorczy kolumbijscy przestępcy, tacy jak Cucaracha i Pablo, mogą na tym nieźle zarobić. Kolumbia nie produkuje jednak jeszcze wystarczająco dużo koki, by sprostać popytowi na narkotyk. Musi zatem powstać skomplikowana sieć, która umożliwiłaby pozyskiwanie pasty kokainowej z sąsiednich krajów, gdzie istnieją już wystarczające uprawy. Potem towar trzeba przemycić do Kolumbii, przetworzyć, a następnie wyeksportować do USA i Europy. Żeby zarządzać łańcuchem dostaw, a zwłaszcza żeby przemycać pastę kokainową przez granicę, Pablo potrzebuje sieci krajowych i międzynarodowych kontaktów. Zaczyna coraz częściej wyjeżdżać. W marcu 1976 roku ma umówione spotkanie w Pasto, daleko na południu kraju, przy granicy z Ekwadorem. Namawia 15-letnią jeszcze Tatę, by z nim potajemnie pojechała. Pablo chce wziąć z wybranką ślub, z dala od jej rodziny, która nie aprobuje ich związku.
Para wylatuje do Cali z lotniska im. Enrique Olayi Herrery w Medellín. Przed wyruszeniem w podróż dopada ich jednak rodzina Taty. Pablo potrafi jednak obłaskawić niemal każdego. Przekonuje babkę dziewczyny o swojej miłości i szczerych zamiarach, a ta organizuje im audiencję u biskupa Palmiry. Para siedzi w Cali pod okiem krewnych dziewczyny, czekając na całą niezbędną dokumentację z Medellín. W poniedziałek 19 marca 1976 roku Pablo Emilio Escobar Gaviria i Victoria Eugenia Henao zostają mężem i żoną.
Jakiś czas później państwo Escobarowie udają się na miesiąc miodowy. Odwiedzają kolumbijską rajską wyspę San Andrés, która leży pośrodku Morza Karaibskiego, otoczona rafami koralowymi. Na zdjęciu z tego wyjazdu młoda para pozuje na skałach – za nimi turkusowe morze, nad nimi błękitne niebo z przepięknymi białymi chmurkami. Pablo w spodenkach plażowych i klapkach wygląda jak ucieleśnienie wysportowanego pana młodego. Ma wyraźnego wąsa, włosy zaczesane do tyłu na gładko, a spod koszuli w kolorze koralowym wystaje opalona pierś. Tata wygląda na poważną, choć nastoletnią jeszcze pannę młodą, pozuje w niebieskim kostiumie kąpielowym i kapeluszu. Warto przyjrzeć się uważnie – na jej brzuchu da się dostrzec niemal niezauważalną wypukłość. Może to tylko gra światła, zwykłe złudzenie, ale niekoniecznie…
W MedellínTata wraca do szkoły,a Pablo do zawracania dziewczętom w głowach, przy czym nieustannie jest „w pracy”. Przynajmniej jednak w końcu kupuje im dom, w dzielnicy Los Colores, gdzie po raz pierwszy mogą zamieszkać razem. Tata nie do końca o czymś takim marzyła, ale na razie musi jej to wystarczyć. Jednak nawet ta namiastka rodzinnego szczęścia nie potrwa zbyt długo.
Niecałe trzy miesiące po ślubie sprawy przybierają gorszy obrót. Działalność Pablo zwraca uwagę kolumbijskich służb bezpieczeństwa, a konkretnie Departamentu Bezpieczeństwa Kolumbii (DAS, Departamento Administrativo de Seguridad). 5 czerwca 1976 roku agenci DAS zatrzymują ciężarówkę zmierzającą do Medellín. Przeszukują ją i w oponie koła zapasowego znajdują przemycaną z Peru pastę kokainową. Mogą po prostu zgarnąć kierowcę, ale interesuje ich coś więcej. Pozwalają mu zadzwonić do Pablo. Kierowca mówi, że został zatrzymany i że funkcjonariusze puszczą jego i ciężarówkę za pięć tysięcy dolarów. W latach 70. w Kolumbii – w Kolumbii Escobara – tego rodzaju drobna korupcja jest nie tylko powszechna, stanowi wręcz ważny element całego modelu biznesowego. To element codzienności Pablo, który przyczynia się do jego dawnych, teraźniejszych i przyszłych sukcesów. Pablo nie zastanawia się ani chwili – tym bardziej że to dla niego żadna kwota – i jedzie na miejsce z kuzynem Gustavo i szwagrem Mario. Ważąca 26 kilogramów paczka pasty kokainowej została przechwycona w drodze do pierwszej kokainowej „kuchni” Pablo, dwukondygnacyjnego domu w Belén (dzielnicy, którą za swój dom uznaje niejaki Francisco Maturana – ale do niego jeszcze wrócimy). W późniejszym czasie powstanie niemalże przemysłowa sieć tajnych punktów, w których pasta kokainowa będzie przetwarzana na kokainę gotową do eksportu do USA.
Gdy Pablo przyjeżdża na miejsce przekazania dolarów, akurat świta, jest szósta rano. Tym razem jednak nie wręcza łapówki – agenci go zatrzymują. Escobar przechodzi całą procedurę dla aresztantów, z uśmiechem pozuje do zdjęcia, na którym trzyma kartę identyfikującą go jako więźnia numer 128482. To fotografia, która przejdzie do legendy i przeżyje samego Pablo.
Siedząc w celi w Medellín, Pablo nie może spłacać rat kredytu hipotecznego. Bank zajmuje dom młodej pary, Tata musi wrócić do rodziców. W tym czasie Pablo zostaje przeniesiony do więzienia Bellavista, owianego złą sławą zakładu karnego w Bello, w południowej części Medellín. Tata odkrywa, że w istocie jest w ciąży.
Pablo ma na tyle rozległe znajomości i wpływy, że udaje mu się zorganizować przeniesienie do więzienia Yarumito w Itagüí, placówki o znacznie lżejszym rygorze, „otwartej”, bez strażników. Pablo nie zamierza ani chwili dłużej znosić braku wolności. Opracowuje śmiały i genialny w swej prostocie plan, który na dodatek doskonale łączy jego talent do improwizacji z miłością do futbolu.
Po zaledwie dwóch tygodniach pobytu w Yarumito podczas normalnego meczu Pablo i pewien inny więzień „przypadkowo” wybijają piłkę daleko na aut, gdzieś w krzaki otaczające więzienie. Pablo zgłasza się na ochotnika, że pójdzie poszukać futbolówki. Czas mija, ale nie ma ani piłki, ani więźnia. Escobar już się nie pojawia, o piłce wszyscy zapominają. Ucieczka! Władzom zostaje jednak oszczędzony wielki wstyd, ponieważ sytuację ratuje nie kto inny, jak doña Hermilda. Po zaledwie kilku godzinach na wolności Pablo dzwoni na moment do matki, a ta stawia go do pionu: przypomina mu, że zostanie ojcem, i w związku z tym ma pewne obowiązki. Pablo telefonuje do Taty, a ta zgadza się z teściową: będzie ojcem, więc nie może żyć jak banita. Pablo obmyśla plan powrotu. Opłaca lekarza, który zmienia nazwisko na czyichś zdjęciach rentgenowskich. Escobar stawia się w więzieniu i mówi, że nie uciekł, tylko robił sobie badania.
Na skutek tej akcji trafia na jakiś czas do placówki o ostrzejszym rygorze, znajdującej się również w Itagüí. Następnie, przy pierwszej możliwej okazji, władze przenoszą go do nowego więzienia w Pasto, pod granicę z Ekwadorem. W jakiś sposób, najprawdopodobniej wykorzystując znaczną ilość amerykańskich banknotów, przekonuje strażników, by zgodzili się na wizyty małżeńskie. W każdy weekend, w który to tylko możliwe, Tata jedzie na południe, a Pablo dostaje przepustkę i może zabrać ją na miasto. Wynajmuje apartament w najlepszym hotelu, Morascuro. W tych luksusowych okolicznościach obchodzą nawet 16. urodziny Taty, choć oficjalnie Pablo nadal jest więźniem. Na zdjęciu z jednej z takich wizyt widać dziewczynę w zaawansowanej ciąży, ubraną w ciemnoniebieskie jeansy i różową bluzkę. Pablo nie ma na sobie więziennego pasiaka, tylko spodnie typu dzwony i wzorzystą koszulę. Gdy wieczorem idą świętować przy kolacji, Tata robi się na bóstwo – wkłada kolorową suknię, ma równie nienaganną fryzurę i makijaż.
Po chaotycznych pięciu miesiącach odbywania kary zdarza się coś, co w przypadku każdego innego więźnia byłoby niepojęte – Pablo Escobar wychodzi na wolność. Zarzuty przeciwko niemu zostają wycofane, znowu jest wolnym człowiekiem. W rzeczywistości Pablo doprowadził do zmiany pierwszego sędziego na kogoś, kogo udało mu się przekupić. Kilka miesięcy później agenci, którzy odpowiadali za jego zatrzymanie, zostają zamordowani. Pablo spokojnie przebywa już na wolności. Problem w tym, że chwilowo nie ma gdzie mieszkać, więc zatrzymuje się u teściów. Pod koniec ciąży Tata jest słaba i nie wstaje z łóżka. Przy pierwszej możliwej okazji Escobar wynajmuje małe mieszkanie w centrum Medellín. Chyba brakuje mu pieniędzy, tak przynajmniej wydaje się jego młodej żonie. Wkrótce jednak Pablo rozbija się po mieście nowym Porsche ze skórzaną tapicerką. Cóż, przynajmniej kupuje też lodówkę do mieszkania.
24 lutego 1977 roku Tata idzie do szkoły, jak co dzień. Podczas testu z angielskiego stwierdza, że odeszły jej wody. Idzie piechotą dwie przecznice do domu rodziców, stamtąd jadą samochodem do mieszkania pary, skąd zgarniają Pablo, i wszyscy udają się do szpitala El Rosario w centrum Medellín. Ledwie pół godziny później na świat przychodzi syn Pablo. Po dwóch dobach są już w domu razem ze swoim chłopczykiem – Juanem Pablo.
*
Pablo ma swoją kokainową niszę – na ten moment tylko on w całym mieście prowadzi taką działalność na pełną skalę: nadzoruje przerzut pasty kokainowej z Peru, przetwarza ją w swoich „kuchniach”, a następnie eksportuje do Miami na Florydzie. Przeciera nowe szlaki, szuka innowacji i zarabia coraz więcej. Pozwala zainwestować w swoje przedsięwzięcie każdemu, kto potrafi zebrać odpowiedni kapitał. Nie są to tylko zamożni i wpływowi ludzie z Medellín, ale także zwykli mieszkańcy miasta. Wielu żebrze, zapożycza się lub kradnie, by skorzystać z obiecanych przez Pablo pewnych zysków. Escobar dotrzymuje słowa. Wkrótce dzięki jego „interesom” ci zwykli mieszkańcy stają się bardzo bogatymi ludźmi. Najbardziej bogaci się oczywiście sam El Patrón.
W 1978 roku Pablo kupuje duży dom w Provenzie, coraz modniejszej dzielnicy Medellín. Płaci za niego trzy miliony pesos, ma tam basen, siedem pokoi i witraże w oknach. I to w tym miejscu zakłada biuro, w którym razem z Gustavo nieustannie podejmują jakichś interesantów. Wkrótce przenoszą się jednak do starego domu przy Calle 9 w El Poblado, by Tata i Juan Pablo mieli więcej spokoju.
Pablo ma zatem nowy dom, nowo narodzonego syna i biznes, który cały czas dynamicznie rośnie. Nadal marzy mu się jednak kariera polityczna, poza tym pragnie uwielbienia tłumów, najchętniej na arenie sportowej.
Jego brat Roberto jest zapalonym kolarzem, Pablo to natomiast miłośnik motoryzacji, który kocha prędkość. Jest uzależniony od adrenaliny, jaką wyzwala motorsport. Zaczynał od startów motocyklem o pojemności 200 cm3 w lokalnych wyścigach na torze Furesa, poza tym w swoim Porsche brał udział w nieoficjalnych jazdach na czas na ulicach Medellín, teraz jednak postanawia spróbować sił w prawdziwym wydarzeniu sportowym – Copa Renault, czyli w Pucharze Renault. Renault zajmuje szczególne miejsce w historii kolumbijskiej motoryzacji – kraj ten importował francuskie samochody od 1952 roku, a model Renault 4 od 1966 roku. W 1970 roku francuska firma poszła o krok dalej i otworzyła w Medellín zakład montażowy Envigado. To właśnie tam po raz pierwszy na kolumbijskiej ziemi został złożony popularny model Renault 4.
W 1979 roku krajowa seria wyścigowa Copa Renault otwiera się na początkujących kierowców. Pierwszy w kolejce ustawia się Pablo. Kupuje flotę samochodów Renault 4, wynajmuje na cały rok najwyższe piętro hotelu Hilton w Bogocie i zaczyna co weekend latać śmigłowcem do stolicy, by startować tam w wyścigach i imprezować z Gustavo. Daleko mu do najbardziej utalentowanych zawodników w stawce, ale udaje mu się ukończyć sezon na drugim miejscu. Jego samochody nie są do końca regulaminowe, ale nikt nie protestuje.
To jednak nie tak, że Pablo wiedzie wyłącznie żywot narkotykowego playboya. Nadal ma większe marzenia i wyższe aspiracje. Nie zapomniał o karierze politycznej, a jego majątek i rosnące wpływy to doskonały punkt wyjścia, by rozpocząć karierę na tym obszarze. W tym samym czasie – formalnie dzieje się to 14 września 1979 roku w Waszyngtonie – Kolumbia i Stany Zjednoczone podpisują umowę, na mocy której przemyt narkotyków jest przestępstwem przeciwko USA i ma za nie grozić ekstradycja do Stanów. Dla Pablo to dodatkowy powód, by zacząć zabiegać o władzę polityczną i wynikającą z niej bezkarność.
Pablo służy pomocą i radą ubogim mieszkańcom dzielnicy La Paz, więc zostaje tam kimś w rodzaju lidera lokalnej społeczności. Publicznie wyraża gniew z powodu sytuacji życiowej najuboższych, staje w obronie strajkujących robotników. W ramach jednej ze swoich pierwszych inicjatyw zachęca do sadzenia drzew, które ocieniłyby blaszane baraki, powszechne w najbiedniejszych dzielnicach. W leżącym 200 kilometrów od Medellín mieście Quibdó Pablo ustanawia własny, prywatny system zabezpieczeń socjalnych. Przeznacza część pieniędzy z biznesu kokainowego na pokrycie kosztów życia mieszkających tam ludzi i pomaga im w znalezieniu pracy. Nieustannie odwołuje się do biednych i zepchniętych na margines, kreuje się na równego im, zwykłego człowieka, któremu po prostu się udało, i przekonuje ludzi, że jako jedyny rozumie ich trudną sytuację i będzie o nich walczył. Wkrótce mówi się o nim „współczesny Robin Hood”. El Patrón jest tym zachwycony.
Podchodzi do mikrofonu i z pasją przemawia do zebranego tłumu, złożonego w dużej mierze z takich jak on młodych mężczyzn: „Z waszym poparciem zmiażdżymy polityczne pacynki zepsutej kolumbijskiej oligarchii!”.
W wywiadzie udzielanym do kamery występuje uczesany, w białej koszuli z rozpiętym kołnierzykiem, bez krawata (jak zawsze) i w idealnie skrojonym granatowym garniturze. Mówi spokojnym głosem: „Wychowałem się w biedzie, mojej rodzinie brakowało środków na pokrycie podstawowych potrzeb. Było nam bardzo ciężko, jak większości Kolumbijczyków. Problemy tego kraju naprawdę nie są mi obce”.
Stanowi przeciwieństwo elit z Bogoty, szlachetnie urodzonych ludzi, którzy ze swoich wież z kości słoniowej od lat sprawowali władzę w kraju. Gdy ktoś przychodzi do jego biura przy Calle 9, często zastaje go na grze w piłkę z bratem Roberto. Kopią ją na boisku, które zbudował tam Pablo.
Wkrótce Escobar zostaje wybrany do rady miejskiej w Envigado. Może dzięki temu realizować swój program, za pomocą którego chce się ubiegać o wybór do kolumbijskiej Izby Reprezentantów. Mandat zapewniłby mu immunitet, który chroniłby go przed ekstradycją do USA.
Fundamentem jego kampanii staje się piłka nożna. W trakcie wystąpień na forum rady miejskiej Envigado najczęściej – i z największą pasją – mówi o potrzebie budowy infrastruktury sportowej, która byłaby dobrze oświetlona i publicznie dostępna. Zaczyna nawet brać sprawy w swoje ręce, kupuje oświetlenie dla istniejących już boisk i sprzęt sportowy dla lokalnych klubów. Jeśli mieszkańcy potrzebują czegoś, by grać w swą ukochaną grę, Pablo im to zapewnia. I robi to natychmiast, gdy inni politycy zawsze potrzebują czasu. Jeśli Escobar obieca koszulki albo piłki, nazajutrz jeden z jego ludzi przywozi sprzęt. Jeśli obieca oświetlenie albo nowe trybuny, w ciągu 24 godzin odpowiednia ekipa zaczyna prace. Wkrótce Pablo jeździ od dzielnicy do dzielnicy, w których razem z kuzynem Jaime budują kolejne boiska piłkarskie. Starszy brat Roberto oszacuje później, że dzięki Pablo powstało około 800 nowych boisk. Dla młodych chłopców z Medellín Escobar jest święty – to patron najbiedniejszych dzielnic i futbolu.
Na wybudowanym przez siebie nowiutkim obiekcie piłkarskim w dzielnicy La Paz pojawia się w bardziej eleganckim stroju, niż widuje się go na posiedzeniach rady miejskiej. Wyjątkowo ma na nogach skórzane buty, zazwyczaj bowiem pokazuje się w trampkach albo piłkarskich korkach. Epatuje elegancją nie przed wystawnie żyjącymi elitami z Bogoty, tylko dla biedoty w slumsach, chłopców, dla których futbol jest całym życiem. Otwarcie obiektu to wielkie wydarzenie, więc Pablo pozuje do zdjęć dla prasy. Doskonale rozumie, jak ważny jest rozgłos, choć nie zawsze czuje się w pełni komfortowo w centrum uwagi. Stoi na samym środku boiska, ktoś podaje mu nowiutką piłkę. Czyściutkie czarne i białe łaty idealnie pasują do jego czarnych spodni i białej koszuli (krótkie rękawy, bez krawata – taki ma styl). Po jego prawicy i lewicy stoją dwie drużyny. Chłopcy trzymają długie transparenty, głoszące wdzięczność dla Pablo. Za nimi wygłupiają się inni chłopcy i młodzi mężczyźni, wokół panuje atmosfera wielkiego piłkarskiego święta. Wielu chłopaków na boisku i tych oglądających wszystko zza linii bocznych zauroczy się Escobarem do tego stopnia, że kiedyś dołączy do jego armii sicarios. Wielu za niego umrze, inni będą dla niego grać. Pablo upuszcza piłkę, po czym miękkim kopnięciem z woleja lewą nogą posyła ją w dal. To ostatni akt ceremonii otwarcia, boisko zostało właśnie ochrzczone niczym nowy okręt, o którego kadłub królowa rozbija butelkę szampana. Niechaj zaczną się igrzyska!
W poszczególnych dzielnicach regularnie organizowane są turnieje, a wszystko dzięki temu, że Pablo zbudował boiska i je oświetlił. Tłoczą się tam zawodnicy i kibice, całe rodziny dopingują swoich chłopców. W tych samych meczach udział biorą przyszli piłkarze Nacionalu, ukochanego klubu Escobara – młodzi ludzie, którzy poniosą marzenia i nadzieje mieszkańców Medellín ku znakomitym występom w Copa Libertadores, najważniejszych rozgrywkach w południowoamerykańskiej piłce klubowej. Z tej samej grupy młodych, utalentowanych piłkarzy będą wywodzić się przyszli gracze Los Cafeteros, na których barkach spocznie ciężar oczekiwań całej Kolumbii – i dotrą aż do finałów mistrzostw świata. Tacy piłkarze jak Luis „Chonto” Herrera, twardy dzieciak z dzielnicy El Salvador w Medellín, oraz inne przyszłe gwiazdy futbolu, choćby Alexis García, Mauricio „Chicho” Serna czy Leonel Álvarez, wychowują się na boiskach wybudowanych przez Pablo. Wieczorami wymykają się z domów, by wziąć udział w turniejach organizowanych na cześć Escobara, zapomnieć o biedzie i zmartwieniach, wyrażać się w idealnym świecie boiska piłkarskiego. Wielu z nich zostanie w przyszłości przyjaciółmi Pablo, dotyczy to w szczególności René Higuity. Przyglądają się Pablo, elegancko (ale bez przesady) ubranemu miejscowemu biznesmenowi i politykowi, który wygłasza krótkie przemówienia do mikrofonu. Wsłuchują się w szepty o tym, skąd pochodzi jego majątek. Nadstawiają uszu, gdy ktoś mówi, że Escobar to narcotraficante, narkotykowy król, ale tym chłopcom w ogóle to nie przeszkadza. Są wdzięczni, że mają na czym grać.
Pablo stoi na boisku i pociąga piwo z butelki, wygląda jak uosobienie łagodności i dobroduszności, jak człowiek z ludu wśród swoich. Rozdaje autografy. U jego boku stoją żona i dzieci. Wszystko rozgrywa się na kurzącym się boisku. Wokół na ziemnych wałach siedzą ludzie, którzy nagle unoszą wzrok, ponieważ na niebie wszystkimi kolorami rozbłyskują fajerwerki. Zebrani zaczynają skandować: „Pablo! Pablo!”. Escobar daje Medellín dar w postaci futbolu, a mieszkańcy miasta go za to kochają.
W tym samym okresie kolumbijskie władze centralne są pogrążone w wewnętrznych sporach i zmagają się z trudnościami finansowymi. Nie podejmują niemal żadnych kroków na rzecz wybudowania stadionów, obiecanych delegatom FIFA w związku z planowaną organizacją finałów mistrzostw świata w 1986 roku.
Te wszystkie dobre uczynki – od wspierania futbolu wśród najbiedniejszych dzieci po utworzenie Civismo en Marcha(Duch Społeczny Maszeruje), ruchu promującego przedsięwzięcia socjalne i ekologiczne w dolinie Aburrá, w której leży Medellín – sprawiają, że Escobar zyskuje duże poparcie wśród mieszkańców kluczowych obszarów Antioquii. W związku z tym przechodzi do realizacji kolejnych punktów programu. Sprzeciwia się zgodzie na ekstradycję obywateli kolumbijskich do USA, podkreśla, że to kwestia dumy narodowej, że nie zgadza się, aby gringos z Waszyngtonu narzucali cokolwiek Kolumbijczykom. To wszystko element jego kampanii wyborczej do Izby Reprezentantów. Nie znosi wywodzącej się z przeszłości władzy elit politycznych z Bogoty, wie jednak, że jeśli wstąpi w ich szeregi, zyska immunitet, co ochroni go przed ekstradycją do Stanów Zjednoczonych. To właśnie tego obawia się najbardziej – boi się obcego wymiaru sprawiedliwości, który pała do niego czystą nienawiścią, w którym będzie kimś obcym, kimś z zewnątrz, więc nikogo nie będzie mógł przekupić ani zastraszyć. Ekstradycja to sprawa, za którą Escobar w razie konieczności jest gotów oddać życie.
Pod koniec lat 70. i na początku oferującej nowe możliwości kolejnej dekady Pablo robi postępy na trzech frontach. Z wartego dwa miliony pesos dwukondygnacyjnego domu na półakrowej działce w dzielnicy El Diamante w El Poblado rozpoczyna kampanię wyborczą jako poważny polityk. Zamierza zdobyć upragnioną władzę i odpowiedni status, zamierza zdobyć również Świętego Graala – immunitet. Podejmuje pierwsze kroki na rzecz budowy kartelu z Medellín. Łączy szefów różnych obszarów, którzy uczestniczą w kokainowym procederze, i tym samym zostaje liderem jednej z największych organizacji przestępczych w historii. Poza tym zaczyna obracać się w kręgach zawodowego futbolu. Ta decyzja spowoduje, że wejdzie na kurs kolizyjny nie tylko z krajowymi i międzynarodowymi władzami tego sportu, ale również z nowym, śmiertelnie niebezpiecznym wrogiem – kartelem z Cali…
W 1979 roku, gdy Pablo umacnia swoje wpływy w Medellín, 400 kilometrów dalej na południe – to jeden dzień jazdy, ale zupełnie inny świat – w Cali, trzecim co do wielkości mieście Kolumbii, właśnie zaczyna się epoka narkofutbolu.
Santiago de Cali, jak brzmi pełna nazwa metropolii, zupełnie nie przypomina Medellín. Pod koniec lat 70. populacja Medellín wynosi 1,7 miliona mieszkańców, w Cali zaś mieszka około 1,1 miliona osób. Cali jest jednak bramą na Pacyfik, jedynym dużym miastem kolumbijskim, które leży w pobliżu oceanu. Podobnie jak Medellín, to duże miasto może pochwalić się dwoma klubami piłkarskimi, zespołami América i Deportivo, które występują na tym samym stadionie. Podobnie jak Medellín, Cali stawało się właśnie jednym z głównych centrów przemytu narkotyków. Bracia Rodríguez Orejuela, Gilberto i Miguel, przerzucili się z marihuany na nowy, modny narkotyk – kokainę. Ich organizacja zasłynie jako kartel z Cali. Wysoko w górach Antioquii Pablo zaczyna karierę polityczną, a w dole, w Valle del Cauca, bracia Rodríguez Orejuela postanawiają zdywersyfikować swą działalność i inwestują w lokalny klub América.
To ciekawy wybór. W czasach współczesnych zespół ten ani razu nie sięgnął po mistrzostwo Kolumbii, podczas gdy jego lokalni rywale zgromadzili aż pięć tytułów przez 15 lat, licząc od roku 1965. Zaledwie rok wcześniej, w 1978, Deportivo dotarło do finału Copa Libertadores. Wiele osób uważa, że problemy Amériki wynikały z „klątwy Garabato”. W 1948 roku największą gwiazdą tego zespołu był Benjamín Urrea, malutki, szybki i dobry technicznie zawodnik, na którego wołano Garabato (Bazgroł). Piłkarz pokłócił się z klubem, bo ten chciał dołączyć do zawodowej ligi kolumbijskiej, i rzucił na zespół klątwę. América dołączyła do rozgrywek pomimo protestów swojej gwiazdy, ale przez 30 lat ani razu nie zdobyła mistrzostwa Kolumbii.
W 1979 roku Garabato otrzymuje zaproszenie, by powrócić na łono Amériki Cali. Pojawia się na dzielonym z rywalami stadionie i podpisuje dokument, w którym oficjalnie zdejmuje klątwę. Zaczynają krążyć plotki, że w tym celu zorganizowano również specjalną mszę i odprawiono egzorcyzmy. Jakkolwiek jest naprawdę, w tym samym czasie klub ogłasza, że zatrudnił jednego z najbardziej znanych trenerów w kolumbijskim futbolu. Gabriel Ochoa Uribe ma na koncie siedem tytułów mistrzowskich z zespołami z Bogoty, sześć z Millonarios i jeden z Independiente Santa Fe. Zniesienie klątwy, nowy trener i pierwsze zastrzyki kapitału od kartelu z Cali oznaczają, że Los Diablos Rojos, czyli Czerwone Diabły, mogą zacząć wszystko od nowa. Nikt chyba nie przypuszcza, że losy zespołu odmienią się tak szybko i tak dramatycznie…
Zawodowa liga piłkarska istnieje w Kolumbii od 1948 roku. Początkowo liga działała poza wszelkimi regulacjami i nie podlegała jurysdykcji FIFA, w związku z czym światowe władze futbolu w latach 1949–1954 nakładały na kolumbijską piłkę różne sankcje, między innymi wykluczyły Kolumbię z mistrzostw świata w 1954 roku. Pomimo to – a może właśnie dlatego – na początku lat 50. w kolumbijską piłkę sporo inwestowano, dzięki czemu kluby mogły wykorzystać strajk w futbolu argentyńskim. Z Argentyny ściągnięto wówczas choćby Alfredo Di Stéfano. Piłka nożna pomagała również odwrócić uwagę społeczeństwa od zawieruchy politycznej oraz rozlewu krwi w okresie La Violencii. Wobec braku zasad i regulacji narzucanych przez FIFA kolumbijskie kluby, głównie Millonarios z Bogoty, mogły oferować graczom z zagranicy znacznie większe pieniądze niż drużyny z sąsiednich krajów, więc kolumbijska piłka zaliczyła krótki okres rozkwitu, nazywany również okresem El Dorado. Była to pierwsza złota epoka kolumbijskiego futbolu klubowego. W drugiej połowie lat 50., po zaledwie pięciu latach – w związku z powrotem pod skrzydła FIFA oraz zakończeniem wojny domowej, co oznaczało zmniejszenie znaczenia futbolu jako kapitału politycznego – kolumbijska piłka zaczęła się cofać.
W kolejnych latach liczba profesjonalnych klubów i krajowe struktury ulegały umocnieniu. Przyjęto wariant skomplikowanego, dwuczęściowego systemu ligowego, preferowanego w większości państw Ameryki Łacińskiej. W 1979 roku początkowo rozgrywane są mecze pierwszej fazy, Apertury, w której w formule meczu i rewanżu rywalizuje 14 zespołów. Następnie zaczynają się rozgrywki Finalización – biorąc pod uwagę wyniki Apertury, kluby dzieli się na dwie grupy po siedem zespołów. Zdobycz punktowa drużyn w czasie dwóch faz jest łączona i to ona decyduje o rozstawieniu w finałowej fazie sezonu, Reclasificación. Do dwóch półfinałowych grup trafiają po cztery zespoły, a każdy z nich rozgrywa po trzy mecze u siebie i na wyjeździe. Po dwa najlepsze zespoły z obu grup rywalizują w grupie finałowej i w ten sposób wyłania się mistrza kraju. Różne warianty tego formatu będą istnieć w kolumbijskim futbolu aż do roku 2002, kiedy to futbolowe władze zaczęły przyznawać dwa tytuły mistrzowskie – Apertura i Finalización stały się odrębnymi rozgrywkami rangi mistrzowskiej w obrębie jednego sezonu.
Kartel z Cali inwestuje w Américę prawdopodobnie największe pieniądze, jakie kolumbijski futbol widział od lat 50., ale początkowo wygląda na to, że klub minie się z sukcesem o włos. Zbudowany na fundamencie żelaznej obrony zespół w 1979 roku w Aperturze idzie łeb w łeb z miejscowymi rywalami, Deportivo Cali.
Na koniec tej fazy rozgrywek oba kluby znajdują się na samym szczycie tabeli, z takim samym dorobkiem. Następuje barażowy dwumecz, ale oba spotkania kończą się bezbramkowym remisem. Władze kolumbijskiej piłki muszą wrócić do dorobku ligowego klubów. Oba zespoły mają identyczne statystyki: 13 zwycięstw, 8 remisów i 5 porażek, co daje 34 punkty (dwa punkty za zwycięstwo, jeden punkt za remis). Jakby tego było mało, mają taki sam bilans bramkowy: +10. Ostatecznie pierwsze miejsce w tabeli przypada Deportivo, dzięki większej liczbie strzelonych goli. América koncentrowała się na obronie kosztem zdobywania bramek i ten fakt okazuje się jej zgubą. Może jednak klątwa nadal działa?
W drugiej połowie sezonu, w Finalización, América zaczyna z wysokiego C i nie ogląda się za siebie. Regularne rozgrywki ligowe kończy na pierwszym miejscu, z czterema punktami przewagi nad drugim Deportivo. América trafia do złożonej z czterech zespołów półfinałowej grupy A, ale nie idzie jej tam najlepiej. Do grupy finałowej przeciska się z przewagą zaledwie jednego punktu. Dalej robi się tylko trudniej. W pierwszych pięciu meczach ostatniej fazy wygrywa tylko dwukrotnie i dwukrotnie remisuje, raz zaś przegrywa (0:1 z Santa Fe w Bogocie). Na wyjeździe z Unión Magdalena América tylko zremisowała 1:1 i jeżeli ma zostać mistrzem, w ostatnim meczu musi pokonać u siebie właśnie ten zespół. Ochoa prowadzi drużynę do zwycięstwa 2:0 i América Cali zostaje mistrzem Kolumbii po raz pierwszy w swojej historii. „Klątwa Garabato” została zniesiona na dobre. Bracia Rodríguez mogą świętować swoje kolejne udane przedsięwzięcie.
Być może to właśnie ów moment wyznacza prawdziwy początek epoki narco-fútbol, która z wielkim przytupem potrwa półtorej dekady. Pochodząca z tego samego 1979 roku historia, być może apokryficzna, pokazuje niesamowite ambicje braci z Cali oraz możliwości narkofutbolu. Miguel Rodríguez Orejuela, młodszy z dwóch braci, spotyka się z 19-letnim Argentyńczykiem, który wychował się w dzielnicy nędzy w Buenos Aires. Chłopak jest dobrze zbudowany, ale niski, ma zaledwie 165 centymetrów wzrostu. Już na pierwszy rzut oka widać, że Orejuela traktuje rozmówcę bardzo poważnie. Funduje mu wystawny obiad. Chodzi o wschodzącą gwiazdę Argentinos Juniors i całej argentyńskiej piłki, Diego Armando Maradonę. Miguel proponuje nastolatkowi trzy miliony dolarów za przejście do Amériki Cali i grę w tym klubie w drugiej połowie kolumbijskiego sezonu. Diego jednak odrzuca tę ofertę. W 1982 roku zostanie bohaterem rekordowego transferu, gdy za 1,2 miliarda pesos przejdzie z Boca Juniors do Barcelony. Wspomniana wystawna kolacja nie będzie jednak jego jedynym spotkaniem z kolumbijskim bossem narkotykowym.
W rzeczy samej América Cali nie jest pierwszym kolumbijskim klubem, w którego kasie pojawiają się pieniądze z narkotyków. Wydaje się, że ten wątpliwy zaszczyt mógł przypaść w udziale zespołowi, który drużyna z Cali pokonała właśnie w walce o tytuł mistrzowski w 1979 roku – Uniónowi Magdalena.