Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wieś Nędza. Rodzina kanibali wyrusza na żer. Bliźniacy Tadek i Poldek szukają zaginionej siostry. Grasujący w lesie psychopaci, teraz będą musieli odnaleźć się w mieście.
Dariusz zabiera swoją kazirodczą rodzinę do Nędzy, żeby pogodzić się z dawno niewidzianym bratem Andrzejem. Nie wie jednak, że tutaj to nie on będzie stanowić największe niebezpieczeństwo. Andrzej zadarł z kimś, z kim nie powinien…
Gdy spotykają się dwie najbardziej szalone rodziny, musi dojść do ostrej jatki!
Kontynuacja Urlopu na wsi oraz Folku.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 141
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł: Nędza
Copyright © by Marcin Piotrowski, 2023
Wszelkie prawa zastrzeżone.
All rights reserved.
Redakcja i korekta: Kamila Recław
Projekt okładki: Ash Ericmore
Skład i łamanie: Krzysztof Biliński
Wydanie I
Wydawca: Kości, Łódź 2023
https://koscipublishing.pl/
ISBN 978-83-967093-6-3
Obmył twarz zimną wodą i spojrzał na swoje odbicie. W brudnym lustrze odbijała się jego zmęczona twarz. Darek podniósł głowę. Przejechał dłonią po szyi, a jego palce przemknęły po sporej bliźnie. Nadal odczuwał w tym miejscu ból. Zaledwie kilka tygodni temu został zabity przez poderżnięcie gardła. A wtedy kochana rodzina wstawiła się za nim u wiedźmy. Czarownica przywróciła mu życie w zamian za dwie ofiary z ludzi. Rodzina jest najważniejsza – zawsze tego uczył swoje dzieci i nauki w końcu przyniosły korzyści. Mogli prosić o cokolwiek, wiedźma spełniała wszystkie życzenia. A poprosili o jego życie, czym udowodnili swoją lojalność.
Dariusz poklepał się kilka razy po twarzy, żeby choć trochę otrzeźwieć. Potem wytarł się ręcznikiem i wyszedł z łazienki. Nie miał pojęcia, gdzie są Mateusz i Emil, wiedział za to, gdzie siedzą jego dwie dorosłe córki: Jolka i Sylwia. Poszedł prosto do ich pokoju. Dziewczyny siedziały na łóżku. Śmiały się i rozmawiały. Ucichły na widok ojca w progu. Darek wszedł do środka i zdjął ogrodniczki, pod którymi niczego nie miał. Dziewczyny wiedziały od razu, co mają robić. Nie żeby tego nie lubiły. Podeszły posłusznie do ojca. Jola uklękła i wzięła w lekko już stwardniałego kutasa do ust. Nikt nie potrafił tak obciągać jak ona. Prawdziwa królową loda… Dariusz złapał ją jedną ręką za włosy, a drugą przyciągnął do siebie Sylwię. Zaczęli się namiętnie całować. Ich języki tańczyły kazirodcze tango. Głowa Joli poruszała się do przodu i tyłu, stawiając męskość głowy rodziny. Gdy Darek uznał, że wystarczy, odepchnął Jolkę. Przestał również całować się z Sylwią. Siostry zaczęły ściągać ubrania. Obydwie były szczupłe, wręcz idealne. Ich cycki rozpalały wyobraźnię mężczyzn z całej wioski. Chociaż każdy mieszkaniec miasteczka wiedział, jak szalona jest ta rodzina, siostry nie miały problemu ze znajdowaniem naiwnych kochanków. Ciała tych dwóch dziewczyn zdecydowanie działały na wyobraźnię. Również ich własnego taty. Darek złapał każdą za cudownie wielki cycek. Miętolił piersi obydwu, jednocześnie przyglądając się im mętnym wzrokiem. Oblizał wargi. Rzucił Sylwię na łóżko. Nie bawił się w ślinienie penisa, bo jego córeczki zawsze były dla niego mokre. Nie miał więc problemu z wejściem w pierwszą z nich, a jęki dziewczyny sprowadziły do pokoju Emila.
–Achhh… – wymamrotał Emil na widok spółkującej rodziny. Chłopak był niedorozwinięty. Jego zez nie pozwalał zgadnąć, czy patrzy na nagą Jolę, czy może na ojca z Sylwią. Brak większości zębów nie pomagał zaś w zrozumieniu jego mamrotania. Chłopak również szybko pozbył się swoich spodni, złapał ręką penisa i zaczął się masturbować.
– Na miłość boską nie waż się zachlapać mi dywanu! – krzyknęła Jola.
– Aleee ja muszę – wycedził, nie przestając walić gruchy. Jolka, chcąc nie chcąc, znów skorzystała ze swojego największego daru. Uklękła przed bratem.
– Ja pierdolę, czy ty go czasem myjesz? – zapytała, a potem połknęła w całości klejące się z brudu przyrodzenie Emila.
– Jola, wsadź mi palec w dupę! – krzyknął w tym czasie Darek między jękami rozkoszy.
Dziewczyna klęczała i nie mogła dosięgnąć pośladków ojca, więc szturchnęła Emila. Chłopak polizał palce i dzięki nienaturalnie długim rękom bez problemu spełnił oczekiwania mężczyzny. Obaj doszli niemal w tej samej chwili. Darek spuścił się w córkę, a Emil w usta siostry. Chłopak wyjął palec z odbytu ojca, powąchał go, po czym wsadził do ust. Zmęczony mężczyzna położył się zaś obok Joli.
– Pomóżcie siostrze się wyczyścić – rzekł do swoich dzieci.
Emil wyprzedził Jolkę i zanurkował głową między nogami drugiej siostry. Lizał, wsysał i połykał. Oczywiście tak obślinił przy tym nogi dziewczyny, że ta i tak musiała się iść wykąpać.
Darek w kocu wstał i gestem dłoni nakazał to samo Sylwii. Potem przytulił całą trójkę.
– Rodzina jest najważniejsza, zawsze o tym pamiętajcie.
* * *
Rodzinne okazywanie miłości ominęło Mateusza. Całe życie wychował się w mieście, więc obca mu była aż taka bliskość. Oczywiście Joli i Sylwii nie odmawiał. Seks z kuzynkami wręcz uwielbiał. Nie miał jednak ochoty oglądać w akcji męskich członków familii. Właśnie studiował mapę, bo Darek zdradził mu, że chce jechać do Nędzy, małej wioski w Bieszczadach, położonej niedaleko Pleśnic. Droga prowadziła głównie przez pola. Wyglądało też na to, że po drodze znajduje się tylko jeden hotel, właśnie pod Pleśnicą. Czeka nas długa podróż,pomyślał. Nie uśmiechało mu się odwiedzać kolejnego wiejskiego członka rodziny. Może gdyby ten miał córkę… Wiedział jednak, że Andrzej nie ma ani kobiety, ani dzieci. Z rozmyślań wyrwał go Darek. Uradowany mężczyzna postawił przed Matim butelkę piwa.
– Prosto z lodówki – pochwalił się Dariusz i usiadł obok swojego kuzyna. – Minę masz coś nietęgą – zauważył, popijając swojego browara.
– Nie podoba mi się ta cała wycieczka, wuju. Chyba wrócę do siebie.
– Co ty opowiadasz? Nie możesz po tym wszystkim wyjechać!
– Zasiedziałem się tutaj – westchnął Mateusz, również biorąc łyk piwa.
– Spójrz na to – Darek wskazał na swoją szyję. – Gdy zmartwychwstajesz, zaczynasz rozumieć, co jest naprawdę ważne. Gdyby nie wy, to teraz wpierdalałyby mnie larwy pod ziemią.
– Nadal nie rozumiem, dlaczego niby mamy odwiedzić Andrzeja.
– To jest ostatni członek naszej rodziny. Pokłóciłem się z nim dwadzieścia lat temu. Nie powinno tak być. To krew z naszej krwi. Musimy go odwiedzić. Przede wszystkim ja muszę się z nim pogodzić.
– Jasne, tylko co ja tam będę robić? Nijaka wioska, z nijakimi ludźmi, bez żadnych rozrywek.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Wiele można Andrzejowi zarzucić, ale na pewno nie to, że nie potrafi się bawić. – Darek pokazał w szerokim uśmiechu wszystkie swoje zęby.
List od Darka zszokował Andrzeja. Nie rozmawiali ze sobą od przeszło dwudziestu lat. Kiedyś byli nie tylko braćmi, ale i najlepszymi kumplami. Poróżniła ich, a jakże, kobieta. Obydwaj zakochali się w Marioli. A ta sypiała z obydwoma, czasem nawet tego samego dnia. W końcu młodzieńcy się pobili. Andrzej wyjechał do Nędzy i kontakt z nim się urwał. Wiele razy chciał się odezwać do brata, niestety nie starczyło mu odwagi. Dlatego list z prośbą pojednania niezwykle go ucieszył.
Siedział przy stole i już trzeci raz czytał słowa napisane przez brata. Popijał tanie wino. Mężczyzna był średniego wzrostu, miał lekką nadwagę i mocno przerzedzone włosy na głowie. Nie dziwił się Marioli, że go odrzuciła na korzyść Darka. No nic, stare dzieje. Andrzej nie miał o nic pretensji. Nie mógł się doczekać przyjazdu rodziny. Nie znał dzieci brata, a bardzo chciał je poznać. Musiał się dobrze przygotować. Odłożył wymięty już list, dopił resztkę wina i wstał od stołu. Podniósł z szafki kolejne wino. Otworzył, wziął duży łyk i skierował się do piwnicy.
Gdy Darek mówił o bracie, że ten umie się zabawić, nie pomylił się ani trochę. W piwnicy siedziało pięć skrępowanych kobiet. Przykute były łańcuchami do ściany i zakneblowane. Nagie i w różnym stopniu okaleczenia. Dziewczyna siedząca najbardziej w głębi pomieszczenia miała odcięte pod kolanami nogi i ręce, tuż przy łokciach. Głęboko osadzone w ogolonej na łyso głowie oczy zdobiły fioletowe siniaki. W szczęce trzymało się zaledwie kilka zębów. Andrzej podszedł do niej, omijając pozostałe więźniarki.
– Jedzie tu mój brat z rodziną, rozumiesz? – kobieta zaczęła się trząść na odgłos głosu swojego prześladowcy. Próbowała coś powiedzieć, ale język również jej odjęto. – Przyznaję, że trochę za bardzo cię załatwiłem. Choć nie pozostajesz bez winy. – Mężczyzna uklęknął przed kaleką. Wyjął zza pazuchy młotek. – Muszę zrobić porządek na przyjazd gości. Ty, moja droga, niestety jesteś już śmieciem.
Po chwili młotek roztrzaskał łysą głowę. Kości czaszki pękły, przebijając skórę. Krew zalała twarz tracącej przytomność ofiary. Andrzej nie poprzestał na jednym ciosie. Przestał zadawać kolejne uderzenia dopiero, gdy większość mózgu wylała się już na podłogę. Zostawił młotek w kałuży krwi, kości i porozbijanych tkanek. Wstał i podszedł do drugiej dziewczyny. Jej długie blond włosy były jednym wielkim kołtunem. Rozmazany makijaż nadawał jej wyglądu groteskowego klauna. Duży silikonowy biust sterczał zaś dumnie, wabiąc wzrok Andrzeja. Blondyna w prawej ręce nie miała palców. Unikała kontaktu wzrokowego ze swoim stręczycielem, ale ten i tak wolał patrzeć na jej cycki.
– Kurwa, te cycuchy spodobają się mojemu bratu. Darek zawsze lubił dobre balony. – Zaśmiał się i przeszedł dalej. Niska i drobna brunetka o krótkich włosach płakała histerycznie. Najwyraźniej nie mogła się pogodzić ze swoją sytuacją. Trafiła do piwnicy trzy miesiące temu i nadal nie potrafiła się uspokoić. – Gdybym wiedział, jaka jesteś, tobym cię nie zabierał z tamtego przystanku, głupia pizdo! – wykrzyknął właściciel posesji. – Nienawidzę płaczu! Wy, kobiety, macie się za silniejsze od mężczyzn, ale waszą bronią jest tylko mazgajenie! Tyko przez łzy i dzięki naszej litości chcecie stawiać na swoim. Ale masz pecha, bo ja jestem na to odporny. – Andrzej wyjął z kieszeni składany nóż. Rozłożył ostrze i przystawił do szyi brunetki. – Albo skończysz drzeć pizdę, albo cię załatwię – warknął, a kobieta skupiła całą swoją energią na opanowanie się. Udało się jej, chociaż łzy ciągle ciekły. Ostrze tym razem nie zasmakowało krwi.
Czwarta dziewczyna, a właściwie kobieta, była najstarsza. Jej głowę zdobiły siwe pasemka, a twarz pokrywały liczne zmarszczki. Była szczupła i miała obwisłe cycki. Cała jej szyja pokryta była zaschniętą krwią z odciętych uszu.
– A ciebie po co ja tu w ogóle trzymam? Ani nie masz cycków jak tamta blondi, ani młodego ciała jak płaczka. Kurwa, szantrapa w wieku mojej matki. Musiałem być nieźle nawalony bimbrem Zdzicha. Dobra, może Darek lubi grzebać w starociach. – Andrzej najwyraźniej lubił, bo jego ręka powędrowała między nogi staruszki. Wodził palcami po cipce kobiety, która bała się zacisnąć kolana – Jesteś tak sucha, że pewnie Beduini mają na twojej piździe bal. Oni lubią piach – wyjął palce i wstał. Ostatnia z dziewczyn była najnowszym nabytkiem. Andrzej pojmał ją w lesie, gdy wyszedł na grzyby. Nie mógł uwierzyć, że napotkał żywą duszę tak daleko od miasteczka. Już wtedy była brudna, ubrana w poszarpane ubrania. Walczyła zaciekle, ale na szczęście przegrała. Andrzej nie zdążył się jeszcze z nią zabawić. Co prawda była bardzo chuda, ale jej temperament robił wrażenie. Teraz też patrzyła na swojego prześladowcę z prawdziwą chęcią mordu w oczach. Wyglądała jak pies czekający na spuszczenie z łańcucha, gotowa do rozszarpania gardła intruzowi. Tuż przed zakneblowaniem przyznała się do swojego imienia. Wanda. Poza tym powiedziała coś jeszcze. Zagroziła, że jej bracia po nią przyjdą. Mieli jednak tak głupie imiona, że ciężko było się ich przestraszyć. Tadek i Poldek. Kto by takich brał na poważnie?