Wszystkie martwe sny - Marcin Piotrowski - ebook

Wszystkie martwe sny ebook

Marcin Piotrowski

4,4

Opis

Mocne, brutalne, ociekające krwią ale i czarnym humorem takie są opowiadania Marcina Piotrowskiego, współautora kultowej powieści Folk.

Przedstawiamy Wam autorski zbiór jednego z najoryginalniejszych pisarzy literackiego horroru ekstremalnego w Polsce.

„Jeśli gustujesz w specyficznym smaku koktajlu z ludzkiego mięsa i krwi, suto doprawionego spermą i ropą, Wszystkie Martwe Sny Marcina Piotrowskiego będą dla Ciebie prawdziwym delikatesem!”

Karolina Kaczkowska Galeria

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 213

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (17 ocen)
9
7
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Mudhoney

Nie polecam

Ciężko napisać o tej książce coś pozytywnego. Historie są mało angażujące, strasznie czy też najzwyczajniej ciekawe. Szkoda na nią czasu.
00
pparczy

Dobrze spędzony czas

Dawno nie czytałam żadnego horroru ekstremalnego, więc po pierwszym opowiadaniu doznałam małego wstrząsu. Ale potem było już lepiej :D Wszystkie elementy tego gatunku zostały dopełnione. Mimo krótkiej formy autor potrafi zainteresować czytelników pomysłami, dobrze oddać całą brutalność i wywołać skrajne emocje. Lektura nie dla wszystkich, ale polecam!
00
agibagi87

Nie oderwiesz się od lektury

Uwielbiam i polecam fanom tego gatunku
00
Irminka1992

Nie oderwiesz się od lektury

Wszystkie martwe sny to horror ekstremalny. Na niespełna 250 stronach dostajemy 13 opowiadań o różnych tematykach. Od przerażających karłów, przez nienazwane jeszcze potwory, wyuzdany seks, skrajne uzależnienia, kanibalizm, dzieciobójstwo aż po nekrofilię. I tak, wiem jak to brzmi. W tej książce jest wszystko. Dla osób, które lubują się w takim gatunku będzie to nie lada gratka. Ja bawiłam się wybornie z każdą kolejną stroną otrzymując coraz bardziej odjechane historie. Bardzo wpadło mi w pamięć, że autor aż dwóm bohaterkom dał na imię Irmina 😁 Jestem w pełni usatysfakcjonowana 🖤🖤
00

Popularność




Copyright © Wydawnictwo Dom Horroru, 2021

Dom Horroru

Gorlicka 66/26

51-314 Wrocław

Copyright © Marcin Piotrowski, Arena bólu, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Ludzkie śmiecie, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Łowca, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Osiemnastka, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Piwniczne tajemnice, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Światła, kamera..., 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Ta kobieta jest „całkiem” naga, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Terapia szokowa, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Trzy życzenia, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Urodzinowy wyjazd, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Uczta, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Kat, 2021

Copyright © Marcin Piotrowski, Tomasz Czarny, Nim zapadnie ciemność, 2021

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Redakcja i korekta: Anna Grzeszczyk

Projekt okładki: Wendy Saber, SaberCore 23

Skład i łamanie: Sandra Gatt Osińska

Wydanie I 

ISBN: 978-83-66518-85-8

www.domhorroru.pl

facebook.com/domhorroru

instagram.com/domhorroru

Dla najbliższych.

WSTĘP

Mało jest w Polsce pisarzy parających się tworzeniem fikcji literackiej z gatunku horroru ekstremalnego. Można policzyć ich na palcach jednej ręki –  no, może dwóch. Marcin Piotrowski jest jednym z nich. Prawdziwy naturszczyk oddany sprawie, który ciągle szuka nowych środków wyrazu i inspiracji – takich lubię i szanuję najbardziej. Marcin kocha hardcore horror jako fan i daje temu wyraz jako prozaik. A wierzcie mi, tworzenie tego najmocniejszego literackiego horroru nie jest wcale takie łatwe, jak się niektórym wydaje.

Edward Lee, guru w przekraczaniu literackich granic i łamaniu wszelkiego rodzaju tabu powiedział:

„Twórz taki horror, jaki sam chciałbyś przeczytać”. I to właśnie czynimy.

Jeśli myślisz, że horror ekstremalny to „krew i latające flaki” to gówno o nim (za przeproszeniem) wiesz, przyjacielu. Horror ekstremalny to niespożyte złoża ludzkiej degeneracji, zła i braku jakiejkolwiek moralności. Tak, tacy właśnie są niektórzy ludzie, gdy wiedzą, że nikt nie patrzy. Wierzę, że zło jest utkwione w każdej ludzkiej istocie i to od niej zależy czy pozwoli mu wyjść ze swojego wnętrza na światło dzienne.

Hitler, Stalin, Bogdan Arnold, Dusiciel z Bostonu czy Jeffrey Dahmer nie byli kosmitami. Ktoś ich stworzył. Ktoś pozwolił, by stali się tym, czym się stali – bestiami w ludzkiej skórze. Ale do rzeczy…

Marcina poznałem, gdy szukałem kogoś, kto pomógłby mi napisać szalony leśny slasher o pewnej rodzinie kanibali z Bieszczad. Nadawał się do tego wprost idealnie. Miał pełno zapału i chęci. Wszyscy wiecie, co z tego wyszło.

W jego pisarstwie cenię przede wszystkim wisielcze, czarne (!) poczucie humoru oraz szczerość płynącą z jego duszy. Prywatnie Marcin to świetny gość, specjalista od kraftowych piw i najlepszej whisky, więc nie obawiajcie się go zaczepiać (oczywiście nie z tego powodu).

Lubię ludzi, którzy są poświęceni całkowicie naszej sprawie, czyli promowaniu horroru ekstremalnego. Literatura, filmy, muzyka, grupy, fora dyskusyjne, strony internetowe, ziny, białe kruki, niskonakładowe, szalone rzeczy.

Mam dość tych, którzy napiszą jedną powieść (która w dodatku najczęściej jest kiepska) i jakiś pajac nazwie ich „nowym polskim Stephenem Kingiem”. Jeszcze z niejednego pieca musisz zjeść chlebek, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, przyjacielu.

Musisz kopać głębiej. Wpadać na coraz to nowe tropy, nazwiska, strony internetowe czy powieści. Powinieneś przesiąknąć tym gatunkiem do cna, jak dymem unoszącym się z tanich papierosów. Chciałbym, abyś czuł ekscytację graniczącą niemal na równi z orgazmem, miewał koszmary, zimne poty, czuł przerażenie i obrzydzenie, dopiero wtedy będziesz wiedział, że sumiennie odwaliliśmy swoją robotę. I to jest horror.

Lęk, niepokój, krew, odcinane kończyny i sekretne rytuały. Groza tak wielka, że nie powstydziłby się jej sam H.P. Lovecraft, a nie to sprzedawane masowo gówno, które z prawdziwym horrorem nie ma nic wspólnego, ba, nawet koło niego nie leżało.

A teraz zapraszam Was do krainy koszmarów wykreowanej przez Marcina Piotrowskiego. Poznajcie jego sny, które wszystkie są już od dawna martwe…

Tomasz Czarny,19.07.2021, Wrocław

ARENA BÓLU

Damian, jeden z najlepszych żonglerów w Europie, patrzył z dezaprobatą na karła, który znowu zaczął go wkurwiać.

– Kacper, ty pojebańcu, ile razy ci mówiłem, że masz nie szczać w namiocie?

Kurdupel zupełnie nie przejął się uwagą i z bezczelnym uśmiechem sikał dalej. Pomimo iż miał zaledwie sto trzydzieści centymetrów wzrostu, wiedział, że może czuć się bezkarny. W końcu nieopodal był Borys, ponad dwumetrowy siłacz.

Jego facet.

Damian usiadł na krześle, spojrzał ukradkiem na potężnego mężczyznę i zacisnął zęby. Tak bardzo marzył o tym, by wpierdolić Kacprowi… Musiał się jednak hamować, jeśli nie chciał mieć do czynienia z Borysem.

W cyrkowym namiocie znajdowali się jeszcze ciemnowłosa, nieco wyniosła kobieta-guma, Agata oraz „Bananowy” Piotr, ubrany jak zwykle w żółty garnitur, najsłynniejszy klaun w ich ekipie. Wszyscy z wyjątkiem Kacpra siedzieli na krzesłach ustawionych wokół środka areny. Środka, na którym kuliła się młoda, zapłakana, związana dziewczyna. Była zakneblowana.

Karzeł wrócił na miejsce obok Borysa.

– Trzeba zajebać tę sukę! – wykrzyczał, machając swoimi krótkimi rączkami.

– Zgadzam się – rzekła spokojnie Agata, zaskakując wszystkich powagą. Na co dzień uśmiechnięta od ucha do ucha, teraz patrzyła na więzioną dziewczynę bez emocji.

Bananowy Piotr był przerażony obrotem spraw.

– Zaraz, nie tak szybko. – Wstał z wyciągniętymi do przodu dłońmi i podszedł do związanej ofiary. – Przecież ta młoda dziewczyna nie wiedziała, jakie będą tego konsekwencje.

– Jak to nie wiedziała? Kompletnie cię już pojebało? – oburzył się Damian.

– To was chyba pojebało! – wykrzyczał wyraźnie poirytowany Piotr. – Agata, ilu facetom ty złamałaś serce? – Wskazał palcem na kobietę-gumę. – Bądźmy szczerzy, każdy marzy, żeby cię zerżnąć!

– Ja nie – wtrącił się z uśmiechem karzeł.

Piotr zignorował Kacpra i kontynuował.

– Wiesz, ile razy waliłem konia, myśląc o twoich cykach, ile razy zabawiałem się, wyobrażając sobie twoje piękne usta na moim kutasie? Może mam cię zabić za to, że mi nigdy nie dałaś?

Kobieta zwiesiła głowę. Faktycznie była piękna. Zbliżała się do czterdziestki, ale jej ciemne oczy, oszałamiający uśmiech i wielki biust zapierały dech w piersiach o wiele młodszym mężczyznom.

Klaun odwrócił się do Damiana.

– A ty?! Ile lasek przeleciałeś podczas naszych podróży? Ilu obiecałeś, że zadzwonisz? Myślisz, że nie cierpiały przez ciebie? Może nawet któraś zrobiła to samo, co Adam.

Teraz zwrócił się do Kacpra i Borysa.

– Wy jesteście pojebani i chcecie tylko ofiary do spełnienia swoich okrutnych żądzy!

Obydwaj zrobili zdziwione miny, ale po chwili uśmiechnęli się. Zdecydowanie do siebie pasowali. Może nie fizycznie, ale psychicznie dobrali się jak w korcu maku. Kochali przemoc.

* * *

Adam, młody klaun. Praca na arenie, zwłaszcza u boku fantastycznego Bananowego Piotra, była spełnieniem jego marzeń. Jako dziesięciolatek poszedł z rodzicami do cyrku. Słonie, akrobaci i żonglerzy nie zrobili na nim wrażenia. Nudził się śmiertelnie, dopóki na scenę nie wszedł Bananowy. Adaś zakochał się wtedy w cyrku i zapragnął pracować jako klaun. Matka płakała, gdy szedł do szkoły cyrkowej, bo chciała, żeby został prawnikiem lub lekarzem, a ojciec był wręcz wściekły.

Adam mimo to uparcie gonił za marzeniami. Gdy dostał pracę w tym samym cyrku, co Piotr, stał się najszczęśliwszy na świecie. Czuł się spełniony, przynajmniej tak mu się wydawało. Po kilku miesiącach w trasie i odwiedzeniu kilkunastu miast, dojechali do Łodzi. Okazało się, że jednak może być szczęśliwszy.

Na jednym z występów poznał Joannę. Zobaczył ją na widowni. Promienny uśmiech poruszył serce Adama. Nigdy wcześniej nie starał się tak bardzo, a wszystkie sztuczki wychodziły perfekcyjnie. Zdziwił się ogromnie, kiedy piękna dziewczyna zaczepiła go po skończonym przedstawieniu. Pamiętał swój pierwszy występ – masa ludzi na widowni, idol obok. Adam był jak sparaliżowany, ale to nic w porównaniu do nerwów, jakie odczuwał, gdy podeszła do niego Joasia. Jej oczy, jej uśmiech… Kobiety myślą, że faceci patrzą tylko na cycki i dupy, ale widok oczu ukochanej… Żadne cycki nie mogą się z tym równać. Asia jednak poprosiła tylko o autograf.

Chłopak znalazł ją na Facebooku, próbował się z nią umówić. Pisał codziennie. Rozważał odejście z pracy i zamieszkanie w Łodzi.

Lecz Joanna była związana z kimś innym. Męczyły ją wiadomości od klauna. Owszem, kochała cyrk, zawsze zbierała autografy od artystów występujących w jej mieście. Nie chciała jednak wiązać się z nikim z tego środowiska. Miała wspaniałego faceta, dlaczego miałaby z tego rezygnować? Niestety Adam był słaby psychicznie. Nie zniósł bólu złamanego serca.

Bananowy Piotr znalazł go w wannie z podciętymi żyłami.

Właśnie dlatego Joanna znalazła się przed tym swoistym sądem. Związana i zapłakana mogła jedynie przysłuchiwać się obradom zgromadzonych wokół psychopatów.

– To co proponujesz? – zapytał Damian.

– Oczywiste jest, że nie możemy jej wypuścić – zaczął Piotr. – Ale możemy zabrać ją ze sobą.

* * *

„Dlaczego poszłam po ten przeklęty autograf? Co mnie podkusiło, żeby podejść do tego klauna?”, wyrzucała sobie Joanna. Od kilku godzin była przetrzymywana w przyczepie kempingowej Agaty. Związana i zamknięta w szafie. Nie miała już czym płakać, pozostało jej jedynie rozmyślanie. Czuła, że więzienie się porusza. Podejrzewała, iż cyrk jedzie do innego miasta. Nie dodało jej to otuchy. Zastanawiała się, co z nią zrobią. Najbardziej bała się karła. W jego oczach widziała szaleństwo.

Nagle drzwi się otworzyły. Joanna prawie dostała zawału. Gdyby nie knebel, wydarłaby się. Choć oczy miała wyczerpane od płaczu i wpatrywania się w mrok, to bez trudu rozpoznała sylwetkę kobiety-gumy. Agata uklękła przy związanej dziewczynie, patrząc na nią współczująco. Lewą dłonią zaczęła głaskać Asię. Ręka wędrowała coraz niżej i niżej, a ze spojrzenia artystki cyrkowej zniknęło współczucie. Pojawił się uśmiech. Przyczepa zaczęła zwalniać, aż w końcu zatrzymała się całkowicie, ale nie powstrzymało to Agaty.

Sięgnęła między uda Asi. Dziewczyna wzdrygnęła się, gdy poczuła dłoń na swoim kroczu i zacisnęła nogi. Rozzłoszczona kobieta wymierzyła jej siarczysty policzek. Cios był tak silny, że Joannie zakręciło się w głowie, a skóra w miejscu uderzenia zapiekła dotkliwie. Asia rozsunęła uda, pozwalając Agacie się dotykać. Dłoń brunetki masowała łono Joasi, by po chwili wślizgnąć się w spodnie. Oprawczyni cały czas patrzyła się w oczy ofiary, obserwowała jej reakcję na palcówkę, którą właśnie robiła. Gdy skończyła, złapała Asię za włosy i mocno pociągnęła do tyłu, a potem podsunęła jej wilgotne palce pod nos. Kiedy upewniła się, że Joanna powąchała własne soki, wytarła wydzielinę o jej twarz. Nagle rozległo się pukanie. Agata wstała i wyszła z szafy, zatrzaskując drzwi.

Borys siedział nago w swoim pokoju. Trzymał poruszającą się rytmicznie głowę Kacpra. Usiłował się skupić, ale zwinny język karła szybko spowodował, że olbrzyma zalała fala rozkoszy i jego umysł wypełniła pustka absolutna. Dopiero po chwili mógł znowu myśleć. Poczekał, aż Kacper przełknie i zapytał.

– Co myślisz o tej kurwie?

– Jak to co? Trzeba ją zajebać! A i przy okazji można się zabawić – dodał z uśmiechem.

– Tak, wiem, ale jak ją dostaniemy? Pilnuje jej Agata, a nie chcę z nią zadzierać. – Borys wstał. – No i Banan nie pozwoli jej skrzywdzić.

– Naprawdę przejmujesz się jakąś dziwką i gościem o pseudonimie „Banan”? – zapytał wyraźnie zszokowany Kacper. Podszedł do swojego kochanka, złapał go za sflaczałego, olbrzymiego członka.

– Jak przyjdzie pora, to się nią zabawimy i zajebiemy każdego, kto odważy się nam przeszkodzić.

Agata otworzyła drzwi. Jej gośćmi okazali się Piotr i Damian. Odepchnęli kobietę i weszli do środka.

– Hej! To moja przyczepa! – zaprotestowała.

Mężczyźni jednak się nią nie przejęli.

– Co z tą dziewczyną? – zapytał Piotrek.

– Jesteś u mnie, więc grzecznie. Znajduje się pod moją opieką i nic wam do tego.

Damian stanął z tyłu, nie odzywał się. Piotrek podszedł do Agaty, przyłożył jej swój palec wskazujący do policzka.

– Słuchaj no, pamiętam, jak głosowałaś za zabiciem tej dziewczyny, jeżeli włos jej z głowy spadnie, to pożałujesz! Rozumiesz?

– A ty co? Wydupczyć ją chcesz, że tak o nią dbasz? I jak jeszcze raz będziesz mi grozić, to stracisz tego palca, rozumiesz? A teraz wynocha!

Kobieta złapała Piotrka za frak i wyrzuciła ze swojej przyczepy. Damian, wciąż bez słowa, także opuścił pojazd. Brunetka zatrzasnęła za nimi drzwi. Była wściekła, że ten gnojek, który sam przyznał, że na myśl o niej wali sobie konia, ośmiela się jej grozić. No cóż, na szczęście miała zabawkę do wyładowania emocji.

Damian przyjął całą sytuację ze spokojem. Również chciał załatwić Aśkę, ale domyślał się, że Agata jest nieźle popieprzona. Nie odezwał się nawet do Piotrka, tylko wrócił do swojej przyczepy. Usiadł na kanapie i zaczął się zastanawiać. Doszedł do wniosku, że ta cała Joanna to fajna dupa. W sumie dlaczego nie miałby się z nią zabawić przed tym, jak ją zabiją? Albo nawet po tym. Na samą myśl dostał erekcji.

Piotrek był wściekły. Przecież to nie są żarty! Tu chodzi o życie człowieka. Ci psychopaci wymyślili sobie, że ta biedna dziewczyna jest winna śmierci Adama. Przecież to nieprawda! Każdemu zdarzyło się być nieszczęśliwie zakochanym. Kto nie miał złamanego serca? Ta dziewczyna chciała tylko jego autograf. Czy to zbrodnia? Nie! Nie można jej karać za to, że jest piękna. Trzeba coś z tym zrobić.

Klaun postanowił zwołać zebranie na arenie namiotu, który właśnie był rozstawiany przez niczego nieświadomych pracowników cyrku. Szybkim krokiem doszedł do swojej przyczepy. Wziął telefon podłączony do ładowarki. Wysłał do wszystkich zainteresowanych esemesa o spotkaniu o godzinie dwudziestej trzeciej.

Kacper właśnie wybierał ze swojej bogatej kolekcji wibrator, którym będzie mógł się zabawić z Borysem, gdy dostał wiadomość. Sięgnął po telefon. Odczytał informację o spotkaniu w sprawie dziewczyny. Rzucił komórkę kochankowi.

– Masz, czytaj.

Siłacz przebiegł wzrokiem przez tekst. Uśmiechnął się, gdyż wiedział, że to dla nich szansa na ostrą zabawę.

Kacper znalazł odpowiedni wibrator z metalową, chropowatą końcówką. Teraz będzie hardkorowo, ale to nic w porównaniu do tego, jak się zabawią dziś w nocy.

Agata nie ucieszyła się z esemesa. Wolałaby sama zająć się dziewczyną. Dlaczego znów mieli o tym dyskutować? Przecież opieka nad Joanną przypadła właśnie jej. Była wściekła. Ruszyła zdecydowanym krokiem do szafy. Drzwi otworzyła z takim impetem, że prawie wypadły z zawiasów. Gwałtownie złapała Asię za ramiona i podniosła do pionu. Uderzyła nią o ścianę, zrzucając ubrania z wieszaków. Zbliżyła twarz do twarzy związanej dziewczyny. Wbiła wzrok w jej oczy. Aż płonęła nienawiścią. Jednak po kilku sekundach złagodniała, a nawet lekko się uśmiechnęła i Joanna przez chwilę poczuła się bezpieczna. Tylko przez chwilę. Ta chwila trwała, dopóki Asia nie została uderzona w policzek. Nie spodziewała się tego ciosu, tak jak następnego. I następnego. Czuła, jak krew leci jej z nosa, spływa po szyi. Ból był straszny, tym straszniejszy, iż nieoczekiwany. Kobieta-guma nie przestawała bić nawet wtedy, gdy Asia leżała na ziemi, próbując osłonić twarz.

Bolało.

Tak bardzo bolało.

Damian masturbował się. Myślał o tej dziewczynie. O gwałcie na niej. Wizja tego, jak bierze Aśkę siłą, podniecała go tak bardzo, że prawie natychmiast doszedł. Po tym, jak wytarł swojego penisa, dostał esemesa. I chociaż miał w planach jeszcze jedno walenie, to teraz zmienił zdanie. W końcu czym są ręka i wyobraźnia w porównaniu do prawdziwej cipki?

Leżała w ciasnej szafie, cała obolała, lepka od krwi.

Własnej krwi.

Cierpiała tak bardzo. Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej cieszyła się z oświadczyn swojego faceta, Bartka. Przeczuwała coś, gdy zabrał ją do eleganckiej restauracji w Manufakturze. Kiedy zjedli deser i wypili drinki, uklęknął i się oświadczył. Bez namysłu powiedziała „tak”. Była tak szczęśliwa. Najszczęśliwsza na świecie.

A teraz?

Cierpiała w tej zasranej przyczepie, więziona przez psychopatycznych cyrkowców. I za co? Za to, że podeszła do jednego z nich poprosić o autograf? To taka zbrodnia? Czy jej winą było, że gość się zakochał? Przykre, iż skończył ze sobą, ale czy ona była winna? Niczego mu nie obiecywała. To on sobie za dużo wyobrażał.

Szarpnęła więzami. Bezskutecznie. Zaszlochała.

– Myślisz, że ten wibrator się nada? – zapytał Borys, oglądając najgrubsze dildo, jakie mieli. Nawet jego bolały igraszki tą zabawką. Krasnal podszedł, wyrwał sztuczny członek z rąk partnera i uśmiechnął się.

– Chyba się nada, ale trochę go przerobię.

Wraz z wibratorem zniknął w kabinie przyczepy.

Borysowi czas dłużył się niemiłosiernie. Słyszał hałasy, ale wiedząc, jaki Kacper jest nerwowy, nie chciał mu przeszkadzać. Wolał cierpliwie czekać.

I się doczekał. Krasnal wyszedł z przerobionym dildem. Zabawka, która i tak była wyjątkowo gruba, została zmodyfikowana – przymocowano do niej długie, ostre gwoździe. Uśmiech karła wskazywał, iż Borys nie ma nic do gadania. Olbrzym i tak nie zamierzał protestować.

Podobało mu się to, co zobaczył.

Asia, cała obolała, w końcu zasnęła, skulona w ciasnej, ciemnej szafie. Sen był przerwą w cierpieniu. Bardzo krótką przerwą.

Została brutalnie obudzona mocnym kopniakiem wymierzonym przez kobietę-gumę. Agata chwyciła Aśkę za włosy i podniosła. Gdy dziewczyna już stała, oprawczyni sięgnęła po worek i założyła go Joannie na głowę. Złapała ją za ramiona i wyprowadziła z szafy.

– Pójdziesz ze mną, moja droga.

Na arenie czekali już Damian i Piotrek. Po chwili dotarli Kacper z Borysem.

– Gdzie gwiazda wieczoru? – spytał krasnal.

– Już jesteśmy! – krzyknęła, wchodząc, Agata. Prowadziła, a w zasadzie wlokła ze sobą Joannę, która ledwo trzymała się na nogach.

– Kurwa, coś ty jej zrobiła? – Piotr podbiegł do kobiet i złapał Asię. Podniósł ją i zaniósł na środek areny. Agata spokojnym, dostojnym krokiem podążyła za nim. Klaun położył dziewczynę na ziemi i zdjął worek z głowy. Zląkł się na widok jej zakrwawionej, opuchniętej twarzy.

– Agata! Co jej się stało?

– Musiałam utemperować tę małą dziwkę – odpowiedziała, odpalając papierosa. Piotrek nie wierzył własnym oczom. Powierzył dziewczynę Agacie, ponieważ ufał, że ona, jako kobieta, najlepiej się nią zajmie.

– Dobra, widzę, że los dziewczyny jest już przesądzony. – Kacper wyjął z plecaka swoje ulepszone dildo. – No to razem z Borysem się nią zajmiemy.

Karzeł pewnym krokiem ruszył w stronę Joanny. Piotrek stanął przed nią.

– Odsuń się, psychopato!

Borys również wstał. Olbrzym zbliżył się do środka areny. Pięści miał zaciśnięte, a jego wyraz twarzy wskazywał, iż nie będzie tolerować sprzeciwu. Kacper zatrzymał swojego faceta.

– Zaczekaj, Borys. Przecież nasi cyrkowi przyjaciele nie są tak głupi, żeby z nami walczyć. Prawda, Piotrze?

Klaun był wściekły. Z całego serca nienawidził tego miniaturowego pojeba. Gdyby nie olbrzymi kochanek, zabiłby kurdupla.

– Nie pozwolę wam zrobić krzywdy tej dziewczynie.

Na te słowa Borys podszedł do Piotrka i z całych sił uderzył go w twarz. Znokautowany klaun padł na ziemię. Damian schował się na trybunach. Bał się Borysa, ale chciał obejrzeć to, co zrobią Joannie. Tymczasem Agata, do tej pory znużona, podeszła od tyłu do Kacpra. Wyjęła z torebki ostry nóż. Borys zajęty był poszturchiwaniem przyszłej ofiary. Bawiły go jej strach i bezradność. Kacper śmiał się wniebogłosy, stojąc nad nieprzytomnym Piotrkiem. Nie zauważył kobiety-gumy, która pojawiła się za nim. Agata złapała karła za włosy, mocno pociągnęła jego głowę do tyłu i pewnym ruchem podcięła gardło. Ciepła krew trysnęła na piasek. Agata szybko podbiegła do odwracającego się olbrzyma i wbiła mu nóż w brzuch. Zaskoczony siłacz odepchnął kobietę. Poleciała kilka metrów do tyłu. Piasek stanowiący podłoże złagodził upadek.

Borys zawył, gdy zobaczył ciało swojego faceta. Podszedł do Kacpra. Uklęknął przy nim. Adrenalina sprawiła, iż nie czuł bólu. Podniósł wibrator karła i ruszył na morderczynię. Oszołomiona kobieta nie dała rady w porę zareagować na atak. Olbrzym z impetem uderzył ją wibratorem w głowę. Agata straciła przytomność.

– Teraz tobą się zabawię, głupia kurwo! – Borys rozdarł sukienkę kobiety, a także jej bieliznę. – Masz ochotę się trochę rozerwać? – zapytał, po czym z całej siły wbił wibrator w jej cipkę. Agata odrazu odzyskała świadomość. Wyprostowała się i zawyła. Borys złapał ją wolną ręką za szyję i uderzył głową o podłoże. Mocno ją trzymał, drugą ręką gwałcąc wibratorem z gwoździami. Krew obficie tryskała z krocza kobiety-gumy, a jej krzyki obudziły Piotra. Joanna natomiast próbowała wykorzystać sytuację. Ostatkiem sił wstała i ruszyła do wyjścia. „Niech ci szaleńcy się pozabijają”, myślała. Już prawie się wydostała, ale nagle ktoś ją złapał i zaciągnął pod trybuny.

Oszołomiony klaun rozejrzał się. Jego uwagę przykuły krzyki Agaty. Gdy zobaczył, jak Borys rozrywa ją od środka, chciał wstać i jej pomóc, jednak zawroty głowy skutecznie to uniemożliwiły. Wtedy zobaczył ciało Kacpra i zrozumiał, za co Borys karze kobietę-gumę. Szybko uświadomił sobie, że nigdzie nie widzi Damiana i Joanny. Dało mu to nadzieję, że żongler wyprowadził stąd tę biedną dziewczynę. Zamknął więc oczy, czekając, aż zawroty ustaną.

Borys nie miał litości. Wpychał wibrator coraz głębiej i napotykał przy tym coraz mniejszy opór. Sam jednak z każdą chwilą słabł. Utrata sporej ilości krwi robiła swoje. Mimowolnie rozluźnił uścisk na szyi ofiary na tyle, że kobieta resztami sił odepchnęła jego rękę, podniosła się i sięgnęła noża nadal tkwiącego w brzuchu oprawcy. Wyszarpnęła ostrze i wbiła olbrzymowi w krtań. Krew oblała jej zapłakaną i spoconą twarz. Borys padł martwy. Wyczerpana Agata również osunęła się na ziemię. Ból ją paraliżował. Nie miała już nawet siły płakać. Mogła tylko leżeć i wykrwawiać się.

Damian nie wierzył w swoje szczęście. Ci szaleńcy wykończyli się wzajemnie, a ta fajna dupeczka wbiegła wprost w jego ramiona. Poprowadził ją w głąb trybun. Kobieta opierała się, próbowała walczyć, ale była zbyt słaba, aby się uwolnić. Pchnął ją na ziemię.

– Szkoda, że ta kurwa tak cię obiła, ale i tak będzie fajnie – zaśmiał się żongler, rozpinając rozporek. Przed zsunięciem spodni wyjął z kieszeni prezerwatywę. – Wybacz, ale nie wiem, z kim się ruchałaś, a nie chciałbym niczego złapać.

Założył gumkę i podszedł do zapłakanej kobiety.

Głowa bolała go straszliwie. Łuk brwiowy miał cały zakrwawiony, jednak zawroty ustały. Piotrek powoli wstał. Spojrzał na trzy postacie. Kacper leżał na plecach w olbrzymiej kałuży krwi. Nie żył, podobnie jak Borys, któremu ktoś wbił w krtań nóż aż po rękojeść. Agata, od pasa w dół naga, między nogami miała wielką, zakrwawioną ranę, z której wystawał podłużny przedmiot. Cicho jęczała. Jednak jej los nie obchodził Piotrka. Okazała się psychopatką. Teraz obchodziła go jedynie ta niewinna dziewczyna.

Postanowił udać się do przyczepy Damiana, gdyż podejrzewał, że żongler właśnie tam zabrał Aśkę. Spodziewał się kłopotów, więc podszedł do ciała Borysa i na wszelki wypadek wyciągnął z niego nóż. Ruszył w kierunku wyjścia. Wiedział, że najgroźniejsi przeciwnicy leżą na środku areny i nie musi się o nich już martwić, jednak miał złe przeczucia.

Gdy był przy wyjściu, usłyszał jakieś hałasy. Zatrzymał się i nasłuchiwał w bezruchu. W końcu znów wychwycił dźwięki, jakby szamotaninę. Skierował się w głąb trybun. Szedł cicho, powoli, aż do momentu, gdy do jego uszu doszły krzyki. Ruszył biegiem przed siebie. W końcu zobaczył osoby, których tak szukał.

Nagi Damian ściągał z Joanny spodnie. Dziewczyna próbowała się bronić, wierzgała nogami, jednak żongler był silniejszy. Klaun podbiegł do gwałciciela, złapał go za ramię i pociągnął do siebie.

– Zostaw ją! Ciebie też już do reszty pojebało?!

Damian wstał. Wyciągnął przed siebie ręce w pojednawczym geście.

– Spokojnie, nie unoś się. Możemy to zrobić razem.

– Co ty pierdolisz?! – Piotrek nie wierzył w to, co usłyszał.

– Słuchaj, fakty są takie, że nie możemy jej wypuścić. Od razu pójdzie na policję, a my do więzienia za porwanie, a może nawet dokleją nam zabicie tamtych świrów.

Klaun nie słuchał Damiana. Spojrzał na jego kutasa. W pełnej erekcji, z założoną już prezerwatywą. Gotowego do gwałtu. Piotr odwrócił wzrok w stronę dziewczyny. Joanna próbowała związanymi rękami naciągnąć na siebie zdjęte do połowy spodnie. Pobita, zapłakana i potwornie osłabiona.

Klaun poczuł rodzącą się w nim wściekłość. Spojrzał w oczy żonglera, po czym zamachnął się ręką, w której trzymał nóż. Jednym szybkim ruchem obciął niedoszłemu gwałcicielowi kutasa. Damian wydarł się, złapał za krocze i padł. Zwinięty w kłębek, płakał żałośnie. Piotr podszedł do Asi.

– Spokojnie, już nic ci nie grozi. – Podniósł dziewczynę i wyniósł z namiotu.

Skierował się do swojej przyczepy. Gdy znaleźli się w środku, położył Joannę na łóżku. Zdjął jej knebel i rozwiązał ręce.

– Pomogę ci, nie płacz już.

– Dziękuję i proszę, zadzwoń na policję i pogotowie.

– Tak, tak, już dzwonię. – Piotr podszedł do biurka. Usiadł przy nim, sięgnął po podłączony do ładowarki telefon z zamiarem wybrania odpowiednich numerów.

Obok komórki stały zdjęcia w ramkach. Jedno z nich przedstawiało młodego, roześmianego Piotra, siłującego się z Borysem. To właśnie olbrzym jako pierwszy podał mu rękę, gdy klaun się tu zatrudnił. Zanim pojawił się Kacper, siłacz był przyjacielski i łagodny. Na innym zdjęciu Agata w skąpym stroju zakładała nogi na głowę. Jej uśmiech zawsze dodawał mu otuchy. Z kolejnego szczerzył się Damian w starodawnym cylindrze, przerzucając kolorowe maczugi. Ostatnie przedstawiało wspólny występ Piotra i Adama. Młodego, zdolnego fana Bananowego Piotra.

Wspomnienia najszczęśliwszych lat życia uderzyły klauna. Lat, które już nie wrócą. Borys i Adam nie żyją, Agata i Damian się wykrwawiają… „Dlaczego nie broniłem swojej rodziny?”, zaczął się zastanawiać. Zasmucił się, ale nim minęło kilka sekund smutek zmienił się w rozpacz, a ta w palący, wszechogarniający gniew. Piotr wstał i podszedł do dziewczyny.

– Dlaczego nie dzwonisz? Ja potrzebuję pomocy!

– Dla ciebie zrezygnowałem ze swojego życia – prawie wyszeptał Piotrek. – Ze swojej rodziny.

Kipiał nienawiścią, jednak musiał przyznać, że Aśka była bardzo atrakcyjna. Duży biust, płaski brzuch. Klaun poczuł rosnące podniecenie. Zaczął ściągać swoje żółte spodnie.

– Co ty wyprawiasz?! Pomocy!

Kobieta próbowała wstać i uciec, jednak Piotr złapał ją i rzucił z powrotem na łóżko. Zacisnął pięść i uderzył Joannę w twarz. Potem znowu, i jeszcze raz, aż w końcu straciła przytomność. Wykorzystał to do rozebrania dziewczyny. Wszedł w nią gwałtownie. Każde kolejne pchnięcie dedykował innemu pracownikowi cyrku. Nie zawracał sobie głowy wyciąganiem penisa, gdy dochodził. Jakie miało znaczenie czy ją zapłodni, czy nie?

– Pora wracać na arenę – wyszeptał do ucha wpół przytomnej Asi.

* * *

Pukanie do drzwi wyrwało Irminę ze snu. Choć zawsze punktualnie o szóstej szła ze swoim partnerem, Mateuszem, na trening, to jednak pierwszego dnia po przyjeździe do nowego miasta dziewczynie niełatwo było wstać. Widocznie musiała odespać trudy podróży. No nic, będzie musiała to przeżyć, gdyż Mati nigdy nie opuszczał ćwiczeń. Zwlokła się z łóżka ubrana jedynie w czerwone stringi, nałożyła na siebie szlafrok i otworzyła drzwi.

Mateusz, jak zwykle w pełni przygotowany, tylko przewrócił oczami na widok swojej parterki.

– Na Boga, Irmina! Czy ty zawsze musisz tak się guzdrać pierwszego dnia?

– Daj spokój, wiesz przecież, że tak. Męczy mnie podróż. – Kobieta wstawiła wodę na kawę i gestem wskazała Mateuszowi krzesło przy stole. – Daj mi piętnaście minut i idziemy ćwiczyć.

– Zawsze to samo! – zaczął marudzić mężczyzna.

Uwielbiał trenować, gdy nikt mu nie przeszkadzał, a o tej porze reszta pracowników cyrku jeszcze spała. Irmina jednak dotrzymała słowa, po piętnastu minutach była gotowa, a za kolejne dwie szli już w stronę namiotu.

– Hej, zobacz. Przyczepa Agaty jest otwarta. Myślisz, że trenuje?

– Irmina, nie rozśmieszaj mnie. Widziałaś kiedyś żeby ona rano trenowała?

– Masz rację. Ciekawe, co robi o tej godzinie.

Mateusza to nie obchodziło, chciał jak najszybciej zacząć ćwiczenia.

– Patrz. Damiana też nie ma.

– Na miłość boską! Kobieto, co cię to obchodzi? Chodźmy.

Irmina posłusznie poszła za swoim partnerem. W końcu dotarli do namiotu. Mateusz zaczął już omawiać nowe figury akrobatyczne, jakie wymyślił podczas podróży, gdy Irmina popukała go w ramię, zwracając uwagę na postaci znajdujące się na środku areny.

– No i przez twoje spóźnienie nie jesteśmy pierwsi! – wkurzył się Mateusz.

Para akrobatów podeszła bliżej, ale nagle stanęli jak wryci, gdy zrozumieli, na co właśnie patrzą.

Cały środek areny był czerwony od krwi. Kacper z Borysem leżeli w objęciach, bladzi i sztywni. Agatę usadzono na jednym z krzeseł widowni. Siedziała niczym królowa. Martwa królowa. Nagi Damian spoczywał na plecach, pozbawiony penisa, którego trzymał w dłoni. Przed wszystkimi klęczał Bananowy Piotr. W jednej ręce ściskał nóż. Na kolanach miał własne wnętrzności.

Przy każdej z tych osób leżała damska kończyna. Na samym środku, między martwymi artystami, wiła się zakneblowana, pobita kobieta bez rąk i nóg, w stroju klauna.

Irmina z krzykiem wybiegła z namiotu. Mateusz wzruszył ramionami.

– I kiedy, do kurwy nędzy, ja będę mógł teraz poćwiczyć nowy układ?