O koronę Szwecji - Kuls Tomasz - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

O koronę Szwecji ebook i audiobook

Kuls Tomasz

3,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Wciągająca historyczna opowieść osadzona w czasach panowania Zygmunta Wazy.

Żyjący w Szwecji młody Szkot Jakub Murray po koronacji Zygmunta Wazy związał swe losy z ludźmi króla. Po latach został kapitanem królewskiego galeonu. Mimowolnie wciągnięty został w wiry wielkiej polityki, tropi szpiegów kanclerza Oxensiernyi kardynała Richelieu. Towarzyszą mu zaufany bosman Johan i wysłannik króla Stanisław Kazanowski.

Tomasz Kuls zabiera naszych bohaterów w historyczne realia epoki, rysując obraz zdrad, niespodziewanych przyjaźni i codzienności, która przynosi kolejne wyzwania, oraz wyborów, które doprowadziły ostatecznie do zguby królewskiej floty.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 302

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 21 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Tomasz Ignaczak

Oceny
3,5 (14 ocen)
4
2
5
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
bookwmkesie

Nie oderwiesz się od lektury

Muszę przyznać, że książka, której dotyczy dzisiejsza recenzja, przykuła moją uwagę. Jeśli wśród Was są fani takich tematów jak „Piraci z Karaibów”, morskie bitwy czy dążenie królów do władzy, to z pewnością „O koronę Szwecji” autorstwa Tomasza Kulsa przypadnie Wam do gustu. To powieść historyczna osadzona w burzliwym XVII wieku, kiedy Szwecja i Polska były uwikłane w skomplikowane relacje polityczne oraz wojny. Fabuła koncentruje się na walce o tron Szwecji, który Zygmunt III Waza – król Polski i Szwecji – utracił na rzecz swojego stryja, Karola IX Sudermańskiego. To czas nie tylko wielkich bitew i politycznych intryg, ale także osobistych dramatów ludzi z różnych warstw społecznych. W powieści znaczną rolę odgrywa szwedzka flota oraz kapitanowie statków, którzy muszą zmagać się z trudami morskich starć, zdradami i własnymi dylematami moralnymi. Autor ukazuje życie zwykłych ludzi, w tym żołnierzy, arystokratów i mieszkańców zamków, którzy muszą odnaleźć się w trudnych czasach wojny i ...
00
Szuprynka

Całkiem niezła

Powieść „O koronę Szwecji”,  jest niewątpliwie interesującą lekturą dla miłośników historii, w szczególności okresu panowania Zygmunta Wazy.  Książka szczegółowo opisuje intrygi dworskie, spiski i działalność szpiegowską na najwyższych szczeblach władzy, a także walkę o wpływy między zróżnicowanymi frakcjami politycznymi. Dotyka aspektów przyjaźni, zdrady i straty. Autor w sposób  przejrzysty prezentuje realia epoki, atmosferę panującą na dworze oraz codzienne życie licznych bohaterów. Postać Jakuba Murraya, młodego, ambitnego Szkota awansowanego na kapitana królewskiego galeonu, stanowi centralny punkt fabuły.  Uczestniczył on w licznych niebezpiecznych wydarzeniach i wyprawach, będąc świadkiem dworskich intryg.  Wśród innych kluczowych postaci  wymienić należy: Zygmunta Wazę, króla Polski i Szwecji (historyczna postać odgrywająca kluczową rolę w powieści), lojalnego i odważnego bosmana Jakuba, Johana,  Stanisława Kazanowskiego, inteligentnego wysłannika królewskiego śledzącego działa...
00
Anisa15

Dobrze spędzony czas

Powieść "O koronę Szwecji" przemierzamy nie na kartach książki, lecz na pokładzie królewskich galeonów. Pisarz i wydawca gwarantują nam wciągającą historyczną opowieść pełną niespodziewanych przyjaźni i bolesnych zdrad, które doprowadziły do zguby królewskiej floty. Czy tak jest w istocie, czy te zapewnienia zostały spełnione? Bez wątpienia powieść ta, to solidna dawka historii. Lekcja o czasach panowania Zygmunta Wazy i historii jego królewskiej floty zasługuje na niewątpliwie zainteresowanie. Tym bardziej iż podane językiem lekkim, łatwym z nutą historycznego "slangu" na tamte czasy przypadającego. Sprawiają, że powieść czyta się szybko i nad wyraz przyjemnie. Czapki z głów dla autora za posiadaną wiedzę historyczną, ale przede wszystkim za wiedzę i znajomość terminologii marynistycznej. Autor sypie jak z rękawa fachowym nazewnictwem ze świata morskich podróży, budowy statków czy morskich pojedynków. Czy to wystarczy jednak, aby stworzyć powieść, która stanie się nie tylko solidn...
00

Popularność




Re­dak­cjaAdam Pod­lew­ski
Ko­rektaBo­żena Si­gi­smund Ja­nusz Si­gi­smund
Skład i ła­ma­nieŁu­kasz Slo­torsz
Pro­jekt okładkiMa­riusz Ba­na­cho­wicz
© Co­py­ri­ght by Skarpa War­szaw­ska, War­szawa 2025 © Co­py­ri­ght by To­masz Kuls, War­szawa 2025
Ze­zwa­lamy na udo­stęp­nia­nie okładki książki w In­ter­ne­cie.
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-83297-30-9
Wy­dawca Agen­cja Wy­daw­ni­czo-Re­kla­mowa Skarpa War­szaw­ska Sp. z o.o. ul. K. K. Ba­czyń­skiego 1 lok. 2 00-036 War­szawa tel. 22 416 15 81re­dak­cja@skar­pa­war­szaw­ska.plwww.skar­pa­war­szaw­ska.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

PRO­LOG

Dzień był piękny, a słońce przy­grze­wało mocno. Na osło­nię­tych od pół­noc­nego wia­tru skraw­kach ziemi, za­chę­cone cie­płem wio­sen­nego słońca, wscho­dziły pierw­sze po­lne kwiaty. Po­wie­trze roz­brzmie­wało gło­sami pta­ków, które po po­łu­dnio­wej drzemce wy­raź­nie się oży­wiły. Jak co roku, Ma­gnus Mur­ray ra­zem z sy­nem przy­szedł na grób żony. Pierw­szy dzień wio­sny, który dla wszyst­kich nie­sie na­dzieję i ra­dość, dla nich na za­wsze miał się ko­ja­rzyć ze smut­kiem i zwąt­pie­niem. Stali w mil­cze­niu, pa­trząc na pro­stą ka­mienną płytę, na któ­rej znaj­do­wała się la­ko­niczna in­for­ma­cja:

Me­gan Mur­ray córka Ro­berta Mac­Gre­gora

1565–1582

Oj­ciec i syn czuli się opusz­czeni i sa­motni. Me­gan zmarła do­kład­nie pięć lat wcze­śniej. Sied­mio­letni Ja­kub był już na tyle duży, że za­czy­nał poj­mo­wać, czym jest śmierć. Wie­rzył oczy­wi­ście, że jego mama, któ­rej na­wet nie pa­mię­tał, jest w nie­bie, ale w tym roku po raz pierw­szy zdał so­bie sprawę, kim była ko­bieta, na któ­rej grób pro­wa­dzał go oj­ciec. Do tej pory tak na­prawdę nie ro­zu­miał zna­cze­nia słowa „matka”.

Dwa ty­go­dnie wcze­śniej całą Szko­cję obie­gła straszna wia­do­mość. Zo­stała stra­cona ich kró­lowa, Ma­ria. Mały Ja­kub nie­raz sły­szał, jak lu­dzie opo­wia­dali o nie­szczę­ściu i nie­spra­wie­dli­wo­ści, które spo­tkały Ma­rię Stu­art. Oskar­żana o spi­sek i zdradę kró­lowa przez lata była wię­ziona. Współ­czuł kró­lowi Ja­ku­bowi, wy­cho­wu­ją­cemu się, tak jak on, bez matki. Na swój dzie­cięcy spo­sób ża­ło­wał też kró­lo­wej, która od­dzie­lona od syna, z ho­no­rem i dumą zno­siła swój los. Oj­ciec nie­raz mó­wił mu, że na­zwali go na cześć króla, a Ja­kub był dumny ze swego imie­nia.

Ma­łej głowy nie nur­to­wały pro­blemy do­ro­słych. Wszy­scy mieli na­dzieję, że kiedy umrze kró­lowa An­glii Elż­bieta i Ka­rol Szkocki, na­stępca tronu An­glii, za­cznie pa­no­wać, skoń­czą się prze­śla­do­wa­nia ka­to­li­ków. Szkoci wie­rzyli, że król po­rzuci he­re­zje, uzna zwierzch­nic­two pa­pieża i przy­wróci w kraju praw­dziwą wiarę. Jed­nak te­raz, po tym co się stało, lu­dzie nie mo­gli zro­zu­mieć jak to moż­liwe, że syn za cenę ko­rony An­glii, zgo­dził się na eg­ze­ku­cję wła­snej matki.

Ma­gnus przy­kuc­nął przed sy­nem. Przy­tu­lił go mocno, a na­stęp­nie, trzy­ma­jąc dło­nie na jego ra­mio­nach, po­wie­dział.

– Mu­simy już iść, Ja­ku­bie, po­że­gnaj się z mamą.

Wy­pro­sto­wał się, raz jesz­cze spoj­rzał na grób żony, uczy­nił na pier­siach znak krzyża i po­pro­wa­dził Ja­kuba w stronę mia­sta. Scho­dzili w kie­runku rzeki, po­zo­sta­wia­jąc za sobą cmen­tarz i ko­ściół św. Jana. Idąc w kie­runku mo­stu, wi­dzieli ostat­nie po­wra­ca­jące z mo­rza ło­dzie. Przy ka­mien­nym pół­noc­nym na­brzeżu stały ku­piec­kie ga­le­ony, które miały za­brać na po­łu­dnie szkocką i ir­landzką wełnę. Za­trzy­mali się po­środku mo­stu. Mieli te­raz przed sobą całe Ayr, które w po­świa­cie za­cho­dzą­cego słońca sta­no­wiło sza­ro­bru­natną plamę na tle ró­żo­wie­ją­cych, spo­koj­nych wód cie­śniny. W za­pa­da­ją­cym mroku ma­ja­czyły wieże ko­ścio­łów. Nad po­łu­dnio­wym brze­giem wzno­siły się, pa­mię­ta­jące czasy za­ło­że­nia mia­sta, ka­mienne wy­so­kie mury.

– Tak – mru­czał pod no­sem Ma­gnus – ten kraj na­zna­czony jest zdradą... Opo­wia­da­łem ci już, kto to był Ro­bert Bruce? – za­py­tał syna. Ja­kub, pa­trząc na ojca, prze­cząco po­krę­cił głową. Ma­gnus pu­ścił rączkę syna i za­czął opo­wia­dać. – Nie­mal trzy­sta lat temu Ro­bert Bruce, ten sam, który za­ło­żył na­sze Ayr, zo­stał kró­lem Szko­cji. Za­nim do tego do­szło, w kraju wy­bu­chło po­wsta­nie prze­ciw An­gli­kom. Na­szych lu­dzi do walki po­pro­wa­dził Wil­liam Wal­lace. To był dzielny czło­wiek, który ho­nor i wol­ność ce­nił po­nad ży­cie. Ro­bert Bruce po­cząt­kowo po­parł Wal­lace’a, ale po­tem po­zaz­dro­ścił mu sza­cunku, któ­rym ob­da­rzył Wil­liama nasz lud. Do­pu­ścił, by An­glicy poj­mali Wil­liama.. Rok po tym jak po­ćwiar­to­wane szczątki Wil­liama Wal­lace’a za­wi­sły na bra­mach Lon­dynu, Bruce sta­nął do walki o wła­dzę w Szko­cji. Wal­czył ze wszyst­kimi, ze szkoc­kimi pa­nami i z An­gli­kami. W ko­ściele fran­cisz­ka­nów w Dum­fries za­bił w po­je­dynku swo­jego głów­nego ry­wala do tronu szkoc­kiego, Johna Co­myna, po­tem w bi­twie po­bił klan Co­my­nów i Mac­Du­gal­lów, a po­tem...

Ma­gnus prze­rwał, od­wra­ca­jąc głowę. Z tyłu do­bie­gło go wo­ła­nie.

– Wi­taj, Ma­gnu­sie! – rzu­cił czło­wiek, który szyb­kim kro­kiem zbli­żał się do Mur­rayów.

– Wi­taj, Co­no­rze. Też by­łeś u Me­gan?

Co­nor Mac­Gre­gor, jego szwa­gier, był szy­prem na jed­nym z ku­piec­kich ga­le­onów Ale­xan­dra de Va­lance, earla Pem­broke.

– Wo­łam za wami już do­brą chwilę – od­parł za­sa­pany męż­czy­zna. – O czym tak za­wzię­cie opo­wia­dasz, że nie sły­szysz, co się wkoło dzieje?

– O Ro­ber­cie Bru­sie, wujku, i o tym jak po­ćwiar­to­wali Wil­liama Wal­lace’a – za­wo­łał z pod­nie­ce­niem Ja­kub, któ­rego opo­wia­da­nie ojca naj­wy­raź­niej wcią­gnęło.

– Daj spo­kój, Ma­gnu­sie, chcesz, żeby mały miał kosz­marne sny?

Obaj ro­ze­śmiali się, a po­nie­waż słońce skryło się już za ho­ry­zon­tem, ru­szyli w stronę wy­brzeża. Szli wy­bru­ko­waną drogą, która od­dzie­lała ka­mienne pół­nocne na­brzeże od sto­ją­cych sze­re­giem kan­to­rów i ma­ga­zy­nów. Ży­cie w tej czę­ści mia­sta po­woli za­mie­rało. Ta­werny, w któ­rych ma­ry­na­rze spę­dzali wolny od służby czas, były zgro­ma­dzone w ob­rę­bie sta­rych mu­rów. Tu prze­cha­dzali się tylko pil­nu­jący do­bytku kup­ców straż­nicy i ko­biety ma­jące na­dzieję spo­tkać spra­gnio­nego mi­ło­ści ma­ry­na­rza.

– Dawno wró­ci­łeś? – za­py­tał Ma­gnus.

– Wczo­raj. Dwa ty­go­dnie je­cha­łem z Por­t­land. Po­rzu­ci­łem pracę na stat­kach Earla Pem­broke. Bóg mi świad­kiem, nie mam za­miaru umie­rać, wal­cząc prze­ciwko ka­to­li­kom.

Ma­gnus w nie­mym ge­ście zdzi­wie­nia uniósł brwi..

– Tak, bra­cie, szy­kuje się wojna z Hisz­pa­nem. Na po­łu­dniu Lord Drake zbiera flotę, a te­raz kiedy ścięto kró­lową Ma­rię, nic chyba nie ura­tuje po­koju. Ka­to­liccy kró­lo­wie po­czuli się ob­ra­żeni. My­ślę, że tak na­prawdę mało ich ob­cho­dzi los Ma­rii, ra­czej wy­ko­rzy­stają to jako pre­tekst, by wsz­cząć wojnę i osła­bia­jąc An­glię, umoc­nić swoje pa­no­wa­nie.

– Tak – wes­tchnął w za­my­śle­niu Ma­gnus Mur­ray. – O tym wła­śnie opo­wia­da­łem Ja­ku­bowi, o wia­ro­łom­stwie i nie­go­dzi­wo­ści, jaka ciąży nad hi­sto­rią Szko­cji. Co­nor, za­trzy­masz się u nas? – spy­tał, zmie­nia­jąc te­mat roz­mowy. – Mam pyszną pie­czeń ja­gnięcą i ba­ryłkę przed­niego wina. Fe­to­wa­li­śmy w ze­szłym ty­go­dniu spusz­cze­nie na wodę no­wego ka­dłuba.

– Z ra­do­ścią, bra­cie – od­parł Co­nor. – Przy ogniu i wi­nie zde­cy­do­wa­nie le­piej się roz­ma­wia.

Przy bla­sku księ­życa, który to­wa­rzy­szył po­świa­cie koń­czą­cego się dnia, do­tarli do domu. Była to mała chata przy­le­piona do skały nad samą za­toką. Woda była spo­kojna jak je­zioro, bez­chmurne niebo i brak wia­tru za­po­wia­dały nocne przy­mrozki. Ma­gnus za­mknął drzwi i za­czął roz­pa­lać ogień, mały Ja­kub sta­wiał na stół misę z mię­sem i kubki na wino.

Co­nor jak za­wsze snuł opo­wie­ści o za­mor­skich kra­inach, o błę­kit­nym mo­rzu, cie­płym wie­trze i ba­jecz­nie ko­lo­ro­wych pta­kach. Opo­wia­dał o fa­lach wyż­szych niż mury Ayr i dzi­kich miesz­kań­cach No­wego Świata, któ­rzy idąc na wojnę, tak jak Szkoci, ma­lo­wali swe twa­rze. Kiedy skoń­czyli roz­ma­wiać, do­cho­dziła pół­noc. Mały Ja­kub usnął już wcze­śniej i gdy do­ro­śli roz­ma­wiali, we śnie od­wie­dzał cie­płe kraje. Ogień za­czął przy­ga­sać. Ma­gnus wstał, by po­pra­wić koc, który zsu­nął się z ple­ców śpią­cego syna.

– Więc mó­wisz, że w tym kraju nie mamy już czego szu­kać? – zwró­cił się do Co­nora, sia­da­jąc z po­wro­tem przy stole. – Ta zie­mia jest chyba prze­klęta. Miast mi­ło­ści bliź­niego jeno zdrada, chci­wość i nie­go­dzi­wość.

– To smutne. Tak so­bie my­ślę, że albo przyj­miemy he­re­zję, albo po­zo­sta­niemy miesz­kań­cami dru­giej ka­te­go­rii. Ale po­wiedz, czy można żyć w miej­scu gdzie od wie­ków pa­nują wia­ro­łomcy?

Za­sty­gli w mil­cze­niu, co ja­kiś czas pod­no­sząc do ust kubki z wi­nem.

– Cóż mo­żemy zro­bić, Ma­gnu­sie? – pod­jął Co­nor po dłuż­szej chwili. – Bu­dow­ni­czy okrę­tów i szy­per nie mają wiel­kiego wy­boru. Za­wsze bę­dziemy zwią­zani z mo­rzem. Tak czy ina­czej czeka nas walka. Chyba że zo­sta­niemy por­to­wymi tra­ga­rzami. – Uśmiech­nął się smutno, a w jego gło­sie po­brzmie­wała iro­nia. – W końcu stać nas na wku­pie­nie się do ce­chu.

– Mu­szę ci po­wie­dzieć – od­parł po chwili Ma­gnus z po­wagą – że już od ja­kie­goś czasu my­śla­łem o tym, by zo­sta­wić wszystko i wy­je­chać. Jest je­den kraj, gdzie mo­gli­by­śmy zna­leźć za­trud­nie­nie bez na­ra­że­nia się na ko­niecz­ność walki ze swo­imi. My­ślę o Szwe­cji. Tam król Jan sprzyja ka­to­li­kom.

– Jezu Chry­ste! Ma­gnus! Co ty mó­wisz? – Co­nor nie mógł opa­no­wać zdzi­wie­nia. – Czyż­byś na­prawdę chciał wszystko po­rzu­cić?

– Wła­ści­wie nic mnie tu nie trzyma. Po śmierci Me­gan je­steś je­dy­nym Mac­Gre­go­rem, który chce ze mną roz­ma­wiać. Gdyby mi się coś stało, Ja­kub z pew­no­ścią skoń­czyłby... – za­wie­sił głos, nie chcąc na­wet mó­wić, co mo­głoby spo­tkać jego syna. – Wszy­scy moi zmarli w cza­sie za­razy w 1564. Je­stem wol­nym rze­mieśl­ni­kiem. Dom jest wy­na­jęty, a wszystko, co po­sia­dam, zmie­ści się na ma­łym wo­zie. – Po tym co te­raz zro­bił król Ja­kub, nie mam już wąt­pli­wo­ści. Przy­łącz się do mnie, Co­no­rze, za­czniemy nowe ży­cie.

Ze wzro­kiem utkwio­nym w ża­rzą­cym się po­la­nie, stuk­nął kub­kiem w stół, roz­chla­pu­jąc reszki wina.

– Może gdzie in­dziej, do kroć­set, los bę­dzie dla nas bar­dziej ła­skawy!

– Może, bra­cie.

Co­nor nie po­tra­fił w tej chwili nic wię­cej po­wie­dzieć. Po tru­dach prze­by­tej po­dróży, po wy­pi­tym wi­nie, po roz­mo­wie, któ­rej ko­niec był dla niego cał­ko­wi­tym za­sko­cze­niem, nie mógł ja­sno my­śleć. Prze­cią­gnął się, ro­zej­rzał po wnę­trzu skrom­nie urzą­dzo­nego domu.

– Pew­nie masz ra­cję, ale tej nocy chyba nic wię­cej nie wy­my­ślimy. Idźmy spać, a ju­tro po­roz­ma­wiamy ze świe­żymi gło­wami.

W mil­cze­niu Ma­gnus przy­go­to­wał Co­no­rowi po­sła­nie przy ogniu, a sam po­ło­żył się obok Ja­kuba. Przez ja­kiś czas jesz­cze prze­wra­cał się z boku na bok. Gdy wresz­cie za­snął, po­częły go drę­czyć dziwne sny. Z jed­nej strony Me­gan pa­trzyła na niego smut­nymi zie­lo­nymi oczami, a jej rude włosy wiatr co chwilę zwie­wał na twarz. Po chwili prze­no­sił się w nie­znane strony, wi­dział nie­znane mia­sto, wy­so­kie mury, ko­lo­rowe ściany, prze­ci­ska­jące się w róż­nych kie­run­kach tłumy prze­kup­niów na uli­cach. Wśród prze­chod­niów uj­rzał na­gle rude loki Me­gan. Nie pa­trzyła na niego. Stała w mil­cze­niu ze wzro­kiem utkwio­nym w za­cho­dzą­cym słońcu. Chciał do niej po­dejść, ale prze­su­wa­jący się tłum po­niósł go w kie­runku nad­cho­dzą­cego ze wschodu mroku.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki