Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Oslo – barwne, otwarte, nowoczesne i wielokulturowe miasto przyszłości.
To nie jest książka o fikuśnych budynkach i wielkiej historii. Nie ma tu zbyt dużo sztuki i wybitnych nazwisk. To historia o chodzeniu, bieganiu, pływaniu, o patrzeniu w dal, o głębokim wdychaniu powietrza, piciu kaw i oglądaniu starych filmów w kinie. Bo Oslo to miasto, które ciągle się zmienia, zaczyna od nowa, żyje i przepoczwarza się, reaguje na swoich mieszkańców i poddaje się ich wyobraźni. I przede wszystkim oddycha i ma czas.
Staram się opowiedzieć nieco o tym, jak żyje się w Oslo, czym emocjonują się Norwegowie i co mnie w tym mieście (i kraju) śmieszy, irytuje lub fascynuje. Książkę fotograficznie zilustrował mój mąż, Jean-Nicolas, który cierpliwie i wytrwale przez ponad rok towarzyszył mi w głębokiej eksploracji miasta. Liczę na to, że nasze przechodzone, przebiegane i przejeżdżone na rowerze Oslo pokaże czytelnikowi swoje nieco inne oblicze, ciekawsze od tego z przewodników turystycznych. My mamy wrażenie, że znamy je teraz w najdrobniejszych szczegółach. (Marta Hopfer-Gilles)
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 241
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Teraz znam Oslo od najintymniejszej strony.
Joachim Trier
Zachód słońca nad Oslofjordem
Oslofjord z wnętrza rzeźby Pera Ingego Bjørlo w parku Ekeberg
Wstęp
Nowe początki
Widok na nowe dzielnice Oslo ze wzgórza Ekeberg
W Oslo pojawiłam się bez ładu i składu. Razem z Jeanem-Nicolasem, wykończeni po kilkumiesięcznej podróży rowerami przez Skandynawię, rzuciliśmy torby i postanowiliśmy się tu na chwilę zatrzymać. Przerwa miała być tylko na lekkie odsapnięcie podczas jesienno-zimowej słoty, a wiosną mieliśmy ruszyć dalej. Przecież niejako uciekaliśmy od warszawsko-paryskiej stagnacji, nie było więc mowy, żeby znów się w to wplątywać. Stało się jednak inaczej. Właśnie mija siódmy rok naszego pobytu w stolicy Norwegii.
Oslo zmieniło w nas wiele. Kariery, oczekiwania, plany na przyszłość, potrzeby, moje spojrzenie na Polskę, Jeana-Nicolasa na Francję. Na początku miasto było trudne, bezlitosne i obojętne, przeorało mnie i wypluło, ale też zmusiło do wymyślenia siebie na nowo. Jestem mu za to wdzięczna.
Oslo buzuje, zaczyna się ciągle od nowa, przepoczwarza się, zmienia nazwy i wyburza całe dzielnice, gna w błyskawicznym tempie. Pisanie o nim przyprawia mnie o ból głowy, bo dzisiejsze Oslo pędzi na złamanie karku. Kończąc pisać zdanie, zastanawiam się, czy jego początek jest jeszcze aktualny. Dlatego nie jest to książka przedstawiająca prawdę objawioną o Oslo. To zapis mojego Oslo i tego, co i jak w nim rozumiem. Zapis tych chwil, tych części i tych procesów, które w nim obserwuję od siedmiu lat. Te lata obejmują też pandemię, która najpierw mnie w Oslo uwięziła, a potem pozwoliła zrozumieć, jak wiele tu kocham, jak niewiele potrzebuję, i koniec końców – dała mi wolność. Moja droga przez Oslo prowadzi od niezrozumienia, nieporozumienia i smutku, przez szaloną fascynację aż do akceptacji, która uspokaja i zakorzenia.
To nie jest książka o fikuśnych budynkach i wielkiej historii. Nie ma tu zbyt dużo o sztuce ani wielu znanych nazwisk. To historia o chodzeniu, bieganiu, pływaniu, patrzeniu w dal, głębokim wdychaniu powietrza, piciu kawy i oglądaniu starych filmów w kinie, ale też o śledzeniu gorących dyskusji i kontrowersji, które czasem w mojej polskiej głowie wydają się „problemami świata pierwszego”. I o codziennym przypominaniu sobie, że tak właśnie powinno być, że powinniśmy walczyć o te „problemy świata pierwszego”, a nie wciąż toczyć boje o podstawowe prawa do bycia człowiekiem. Chcę sobie o tym przypominać, bo to nie wszędzie jest tak oczywiste jak w Oslo. Mieście, które do znudzenia słucha opinii wszystkich, ciągle się zmienia i często zapomina o swojej przeszłości. Mieście, w którym po zamachu terrorystycznym mieszkańcy kupują róże, a nie broń. Mieście, które ciągle zaczyna się od początku i daje przestrzeń, żeby się od początku zacząć.
Oslo, obecne w moim życiu od dzieciństwa w opowieściach mamy, która spędziła tu kawał czasu w latach 80., nagle stało się moim miastem. Czy na zawsze? Kto wie, przecież tak jak Oslo mogę zacząć jeszcze wiele razy.
Dziękuję za inspirację moim rozmówcom, konsultantom i wszystkim trzymającym mnie w karbach: Rodzicom, Babci, Kasi B.-S. i Kasi N.-M.
A przede wszystkim osobie, która wspierała mnie przy pisaniu i odkrywaniu Oslo od samego początku i która na potrzeby tej książki także to miasto sfotografowała: Jean-Nicolas, merci pour ton soutien, ton inspiration, ta patience et ton amour. Et pour avoir survécu à cette interminable promenade le long d’Oslo. Sans toi, je n’aurais pas eu le courage de m’aventurer dans de nombreux endroits.
I na koniec uwaga techniczna. Oslo pojawi się w tej książce pod wieloma nazwami. To nie pomyłka. Oslo jako Oslo istniało do 1624 roku, kiedy to duński król Christian IV zbudował o rzut kamieniem od średniowiecznej kolebki nowe miasto – Christianię – i polecił ludności tam się przenieść. Po reformie ortografii nazwa miasta została „odduńszczona” i od 1877 roku nazywało się Kristiania. Tymczasem rozbudowujące się po wschodniej stronie Kristianii przedmieścia wciąż posługiwały się starą nazwą Oslo! Ale trzeba było jeszcze niemal 50 lat, aby w 1925 roku cały twór przyjął w końcu dzisiejszą nazwę.
czerwiec 2022